HomeStandard Blog Whole Post (Page 506)

Mija sto lat, odkąd założyciel Białoruskiej Socjalistycznej Gramady i redaktor „Naszej Niwy” Anton Łuckiewicz, określił program polityczny białoruskiego ruchu narodowego. Pierwszy raz w historii współczesnej Białorusi, ktoś próbował odpowiedzieć na pytanie: kim są Białorusini, w jakim kierunku powinni pójść, z kim współpracować. Minął wiek, a pytania pozostały aktualne… Czy nadal nie ma na nie odpowiedzi?

charniakevich

Andrej Czerniakiewicz, fot.:nn.by

O tym, jak rodził się nowoczesny naród białoruski, czy po stu latach udało mu się osiągnąć świadomość narodową, Aleksandr Papko z radyja.net rozmawiał z białoruskim historykiem Andrejem Czerniakiewiczem – wydalonym w 2013 roku za poglądy z uniwersytetu grodzieńskiego, obecnie wykładowcą na Uniwersytecie w Poznaniu.

Aleksandr Papko: Jaki projekt przedstawił sto lat temu Anton Łuckiewicz. Na ile jest on aktualny dzisiaj?

Andrej Czerniakiewicz: Właściwie trzeba mówić o luźnych notatkach, które dotąd nie doczekały się druku. To analiza możliwości realizacji celów politycznych ruchu białoruskiego. Analiza ta jest dość krótka. Lider pierwszej białoruskiej partii politycznej, który po raz pierwszy zorganizował wydania prasy białoruskiej, przyszły premiera BNR, w przededniu I wojny światowej zadał pytanie: „Czy białoruski ruch, w warunkach zbliżającej się wojny światowej może postawić sobie cel – osiągnięcie niezależności?” Jego konkluzja brzmiała: „Nie”.

Uważał on, że społeczeństwo nie jest jeszcze na tyle dojrzałe, by mówić o nim w kategoriach narodowo-kulturowych. Jedyną możliwością, dla wykorzystania potencjału białoruskiego ruchu widział w taktycznych sojuszach z innymi narodami, w tworzeniu autonomii w ramach innych państw. Łuckiewicz nie przekreślał żadnej możliwość. Rozważał współpracę z ruchem litewskim w granicach odrodzonego Wielkiego Księstwa Litewskiego, z Rosją, a nawet z Polską. Ale każdą z tych możliwości, traktował jako ruch taktyczny.

Wiele się mówi o tym, że naród białoruski stworzony został jako naród chłopów. Czy naprawdę ludzie mający szlacheckie pochodzenie, tacy jak Anton Łuckiewicz czy Janka Kupała, który pisał: „Ja człowiek białoruski, – pan pługa i kosy…” wierzyli w to? A może tylko flirtowali z chłopstwem, żeby go obudzić? Czy nie pojawił się pomysł, żeby określić Białorusinów jako chłopstwo, wieczne przekleństwo białoruskiej nacji? Czy nie spowodowało to u Białorusinów kompleksu niższości?

– Liczebność chłopów, którzy w jakikolwiek sposób związani byli z białoruskim ruchem narodowym od początków jego istnienia, stanowiła dokładnie jedną trzecią. Pokazują to statystyki autorów „Naszej Niwy”. Kolejną część stanowili ludzie ze środowiska szlacheckiego, i ludzie z różnych klas. Tak więc mamy tu typowe dla Europy proporcje między różnymi klasami. Ale mówimy tu o elicie narodu, który się rodził. Ci, do których naród miał się odwoływać, byli to rzeczywiście chłopi.

W wyniku pierwszej wojny światowej i rewolucji, chłopi już zaczynają rozmawiać z tymi ludźmi. I często rozmawiało w zupełnie innym języku. Łuckiewicz, Iwanowski musieli iść na ustępstwa, musieli być w pewnym sensie populistami. Jednak to nie zmienia faktu, że Białorusini byli typowym przykładem nowoczesnego narodu europejskiego, z których większa część to chłopstwo. To nie jest ani złe, ani dobre.

Czy białoruski ruch narodowy był ruchem naturalnym, który powstał sam? Wiele osób nadal twierdzi, że Białorusini są narodem „sztucznym”, stworzonym przez Polaków, aby oderwać go od Rosji.

– To pytanie wraca do nas jak bumerang. Jeśli przez „sztuczność” rozumiemy zaangażowanie w ruch białoruski inteligencji polskiej i rosyjskiej, to możemy mówić o pewnych oznakach „sztuczności”. Ale rezultaty polskich i rosyjskich wpływów, ich wysiłków intelektualnych i ideologicznych przerosły nadzieje i cele tych, którzy stali u zarania ruchu narodowego.

Narodziny narodu białoruskiego – to odrębny proces. W pewnym momencie uczeń przerasta swojego nauczyciela. Obiektywne czynniki, które doprowadziły do rozwoju białoruskiego ruchu istniały naprawdę. Jednakże, w innych okolicznościach, w tym geopolitycznych, białoruski ruch jako zjawisko polityczne, a nie kulturowe, mógłby nie powstać.

Na ile dzisiejszy naród białoruski jest „ukończonym projektem”? Znamy już odpowiedź na pytanie :Kto to idzie i dokąd zmierza?” Czy aktualne jest dziś pytanie, które stanęło przed stu laty przed ojcami narodu białoruskiego? Czy byłby dziś szczęśliwy Anton Łuckiewicz widząc, co dzieje się dziś w Mińsku?

– Gdybym chciał odpowiadać za Antona Łuckiewicza, to jako historyk nie byłbym niczego wart. Ale myślę, że w pewnym sensie mógłby być zadowolony. W dzisiejszej Białorusi mógłby dostrzec realizację swoich zamysłów. Ale czy współczesne społeczeństwo białoruskie, odpowiada jego wyobrażeniom o narodzie białoruskim, trudno mi odpowiedzieć. Jeśli istnieje jakiś ideał narodu, to raczej Białorusini nim nie są.

Ale Białorusinów należy zestawić z wieloma innymi narodami, które walczyły o swoją niepodległość, ale nie udało im się jej wywalczyć. Na przykład Szkoci. Walczyli o niepodległość od XIV wieku, a nawet jeszcze wcześniej. Białorusini mają własne państwo.

Paradoks polega na tym, że państwo białoruskie znów próbuje „doszukiwać się” Białorusinów. Tworzy się państwo narodowe, które dobiera siebie naród, dla swoich potrzeb. Znane stwierdzenie polityków brzmi: „Wszystko się udało, oprócz narodu”. Więc zastanawiają się ci politycy, co można zrobić żeby go zmienić. Ale ja myślę, że im się to nie uda. Narody są takie, jakie są, dobre lub złe. Wszystkie próby ich naprawienia, wynikające z pobudek pozytywnych lub dla osiągnięcia własnych partykularnych celów, rozbijają się w zetknięciu z rzeczywistością. Białoruskość jako obiektywne zjawisko istnieje. Dziś, jak się wydaje, nikt nie twierdzi, że Białorusinów nie ma. Inną kwestią jest to, jak powinni rozwijać się politycznie, jaką przyszłość powinni sobie wybrać…

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/radyjo.net

Mija sto lat, odkąd założyciel Białoruskiej Socjalistycznej Gramady i redaktor „Naszej Niwy” Anton Łuckiewicz, określił program polityczny białoruskiego ruchu narodowego. Pierwszy raz w historii współczesnej Białorusi, ktoś próbował odpowiedzieć na pytanie: kim są Białorusini, w jakim kierunku powinni pójść, z kim współpracować. Minął wiek, a

Dworek w Śmiłowiczach pod Mińskiem, który należał kiedyś m.in. do rodziny Moniuszków, został kupiony na aukcji za 24 tys. dol. Nabywcą jest prywatna firma.

Dworek_Smilowicze_03

Dworek w Śmiłowiczach pod Mińskiem

Nieruchomość wystawiono na sprzedaż, gdyż właściciela, czyli Ministerstwa Rolnictwa, nie było stać na jego renowację. Nowy właściciel zgodnie z warunkami transakcji będzie musiał odrestaurować budynek, a raczej – jak pisze „SB. Biełaruś Siegodnia” – „to, co z niego zostało, bo zachowały się tylko malownicze ruiny”.

Dworek_Moniuszki (3)

Brama wejściowa do Dworku. Fot.:geo-by.com

Restauracja potrwa co najmniej dwa lata. Kompleks składa się z XX-wiecznego skrzydła dworku oraz ruin części wzniesionej w XIX w., a także fragmentu ogrodzenia z bramą i parku. Cena wywoławcza wynosiła nieco ponad 22 tys. dolarów.

Dworek_Moniuszki

Ruiny ogrodu zimowego. Fot.:geo-by.com

– To z pewnością przyciągnie do Śmiłowicz jeszcze więcej turystów – powiedział dziennikowi b. szef Państwowej Komisji ds. UNESCO Uładzimir Szczasny, przypominając, że w mieście znajduje się już powstałe kilka lat temu muzeum urodzonego tu malarza Chaima Soutine’a . – Niegdyś w śmiłowickim dworku wisiał znany na całym świecie obraz Walentego Wańkowicza ”Mickiewicz na Judahu skale” który znajduje się dziś w warszawskim Muzeum Narodowym. Majątek był ważnym ośrodkiem kulturalnym – zaznaczył. Podkreślił, że w 2019 r. będzie obchodzona 200. rocznica urodzin Stanisława Moniuszki.

Majątek w Śmiłowiczach, które leżą 27 km na wschód od białoruskiej stolicy, należał w przeszłości do rodu Sapiehów, Zawiszów i Ogińskich. W 1791 r. przeszedł we władanie dziadka słynnego kompozytora, także Stanisława Moniuszki, który na początku XIX w. rozpoczął tu budowę dworku. Na początku XX w. dobudowano do niego nowy korpus w stylu neogotyckim. Jeszcze kilka lat temu w nowym korpusie dworku mieściło się śmiłowickie liceum rolnicze.

Poprzednie próby sprzedaży kompleksu kończyły się niepowodzeniem. W grudniu wstawiono go na sprzedaż w cenie wywoławczej wynoszącej ponad miliard rubli białoruskich (ponad 100 tys. dolarów), ale nie było chętnych do kupna. Wówczas cenę obniżono o 80 proc.

Dworek_Smilowicze_02

Dworek w Śmiłowiczach był, jak przekonywała państwowa gazeta białoruska „Zwiazda”, pierwowzorem „strasznego dworu” z opery Moniuszki.

Budynek miał kiedyś wieżę zegarową, a opowieści dziadka kompozytora bardzo podziałały ponoć na jego wyobraźnię.

Obecny stan obiektu oraz jego wygląd z 1917 r. przedstawiają m.in. zdjęcia na stronie białoruskiego Towarzystwa Ochrony Zabytków.

Moniuszko, który urodził się w 1819 r. w Ubielu pod Mińskiem, zamieszkał w Mińsku wraz z rodzicami na początku lat 30. XIX w. Miasto opuścił w 1837 r., gdy pojechał na studia do Berlina.

Znadniemna.pl za PAP/agkm

Dworek w Śmiłowiczach pod Mińskiem, który należał kiedyś m.in. do rodziny Moniuszków, został kupiony na aukcji za 24 tys. dol. Nabywcą jest prywatna firma. [caption id="attachment_5268" align="alignnone" width="480"] Dworek w Śmiłowiczach pod Mińskiem[/caption] Nieruchomość wystawiono na sprzedaż, gdyż właściciela, czyli Ministerstwa Rolnictwa, nie było stać na jego

Portal Krynitsa.INFO publikuje dane o religijności mieszkańców Białorusi. Wynika z nich, iż z działających w kraju kościołów chrześcijańskich na zachodzie kraju najbardziej aktywna jest Białoruska Cerkiew Prawosławna. Pod względem zarejestrowanych parafii Cerkiew dominuje na zachodzie (z wyjątkiem północnej Grodzieńszczyzny i kilku rejonów Witebszczyzny) nad Kościołem Rzymskokatolickim. Wygrywając konkurencję z katolikami, Cerkiew traci jednak pozycje w tradycyjnie prawosławnych wschodnich regionach Białorusi, ustępując w niektórych z nich palmę pierwszeństwa protestantom.

Proponujemy Państwa uwadze tłumaczenie na język polski wyników badania religijności mieszkańców Białorusi, opublikowanych przez Krynitsa.INFO i zamieszczamy wykonaną przez ten portal infografikę.

Stosunek liczby zarejestrowanych wspólnot religijnych (parafii) do liczby ludności

Stosunek liczby zarejestrowanych wspólnot religijnych (parafii) do liczby ludności

Badanie zostało wykonane na podstawie oficjalnych danych, dotyczących liczby zarejestrowanych w kraju parafii.

Publikacja nie ma na celu ukazania stopnia prywatnej religijności konkretnych obywateli, lecz ujawnia, w których regionach funkcjonują zarejestrowane parafie tych czy innych wyznań, jaka jest ich liczba, również w stosunku do liczby ludności.

W warunkach braku oficjalnych statystyk dotyczących sytuacji wyznaniowej na Białorusi, prezentowane badanie może pomóc w analizie sytuacji w danym zakresie.

Analiza dostępnych danych pozwala na stwierdzenie, iż największa liczba parafii jest zarejestrowana w obwodzie brzeskim. Tu na jedną zarejestrowaną wspólnotę religijną przypada 1981 mieszkańców. Stosunkowo podobnie sytuacja wygląda w obwodach: mińskim (2145 mieszkańców), grodzieńskim (2355) i witebskim (2371). Na wschodzie kraju, w obwodach homelskim i mohylewskim na jedną parafię przypada już po 4004 i 4308 mieszkańców odpowiednio. Najgorzej pod względem liczby zarejestrowanych parafii mają mieszkańcy białoruskiej stolicy. W Mińsku jedna wspólnota religijna przypada na 14236 ludzi.

wszystkie_parafie_w_rejonach

Liczba zarejestrowanych parafii w poszczególnych rejonach.

Wśród rejonów Białorusi najwięcej zarejestrowanych parafii znowuż przypada na rejony leżące w obwodzie brzeskim. Z dziesięciu rejonów Białorusi, w których zarejestrowanych jest ogółem ponad 50 parafii, połowa przypada na Ziemię Brzeską. Są to rejony: baranowicki, brzeski, kobryński, piński i stoliński. Poza Ziemią Brzeską najwięcej zarejestrowanych parafii w kraju jest w rejonach witebskim, homelskim, grodzieńskim, mołodeczańskim i mińskim.

Outsiderem pod względem liczby zarejestrowanych parafii jest obwód mohylewski. Tu z 21 rejonów na terenie 14-stu zarejestrowanych jest od 1 do 10 parafii (głównie na wschodzie obwodu). W obwodzie homelskim liczba takich rejonów wynosi dziewięć na 21. W obwodzie witebskim jest ich 4 (na 21), mińskim – 1 (na 22). Nie ma rejonów z tak małą liczbą zarejestrowanych parafii na Grodzieńszczyźnie i na Ziemi Brzeskiej.

Dominujące wyznania według liczby parafii w rejonach

Dominujące wyznania według liczby parafii w rejonach, żółty- prawosławni, czewrwony – katolicy, zielony – ewangelicy, niebieski – baptyści, gwiazdka (w zależności od koloru) oznacza równą liczbę w rejonie parafii dwóch wyznań.

Według liczby zarejestrowanych parafii absolutnym liderem w skali kraju jest Białoruska Cerkiew Prawosławna. Jej parafie dominują w absolutnej większości rejonów. Wyjątek stanowią osiem graniczących z Litwą rejonów w obwodzie grodzieńskim i witebskim, w których większość parafii należy do Kościoła Rzymskokatolickiego. Nietypowe są także rejony łuniniecki, soligorski i chojnicki, w których przeważa liczba parafii chrześcijan wiary ewangelickiej, oraz rejon białynicki, w którym najwięcej jest parafii chrześcijan-baptystów.

Są na Białorusi rejony, w których Białoruska Cerkiew Prawosławna ma identyczną liczbę parafii z Kościołem Rzymskokatolickim: smorgoński i szczuczyński rejony; z Kościołem Chrześcijan Wiary Ewangelickiej: rejony hancewicki, lachowicki, kliczewski, kościukowicki, kormiański, swietłogorski i rossoński, czy z Kościołem Ewangelickich Chrześcijan-Baptystów: bychowski, krasnopolski, kruhlański oraz czerykowski rejony Mohylewszczyzny

Wyznania, dominujące w tym czy innym rejonie. żółty- prawosławni, czerwony - katolicy, zielony - protestanci.

Wyznania, dominujące w tym czy innym rejonie. żółty- prawosławni, czerwony – katolicy, zielony – protestanci, gwiazdka – równa, czy porównywalna liczba zarejestrowanych parafi dwóch wyznań.

Jeśli policzyć parafie głównych wyznań (katolicyzm, prawosławie, protestantyzm), to parafie katolickie (rzymsko i greckokatolickie) są w przewadze wzdłuż granicy litewskiej, chociaż w rejonie brasławskim zaczynają one oddawać palmę pierwszeństwa parafiom prawosławnym. Jednocześnie różne gałęzie protestantyzmu oprócz wspomnianych rejonów (łuniniecki, soligorski, chojnicki i białynicki) umacniają pozycje w Mińsku, pińskim, lachowickim, swietłogorskim, kormiańskim , czeczerskim, rossońskim, kliczewskim, mohylewskim, sławgorodzkim, czerykowskim, krasnopolskim i kościukowickim rejonach. Protestanckie parafie także tworzą konkurencję dla prawosławnych w rejonach: lachowickim, połockim, słuckim, uzdeńskim, głuskim, berezyńskim, kryczewskim, pietrykowskim i helskim. Ciekawe jest to, że protestanci nie dominują w żadnym z rejonów tylko w obwodzie grodzieńskim, gdzie najbardziej ostro konkurują między sobą parafie katolickie i prawosławne.

Koncentracja parafii prawosławnych w rejonach.

Koncentracja parafii prawosławnych w rejonach.

Warto zaznaczyć, że dominacja wspólnot protestanckich na Mohylewszczyźnie i na wschodzie obwodu homelskiego tłumaczy się nie dużą liczbą protestanckich parafii, lecz małą liczbą parafii prawosławnych.

Parafii prawosławnych najwięcej jest za ziemiach byłej Białorusi Zachodniej, wówczas gdy najmniej ich jest w obwodzie mohylewskim oraz w najbardziej ucierpianych w wyniku katastrofy w Czarnobylu rejonach Homelszczyzny. Najwięcej parafii prawosławnych (ponad 30) jest zarejestrowanych w Mińsku i wokół dużych miast: w mińskim, homelskim i witebskim rejonach, a także w brzeskim, Kobrzyńskim, pińskim i stolińskim rejonach obwodu brzeskiego.

Koncentracja parafii katolickich w rejonach.

Koncentracja parafii katolickich w rejonach.

Parafie rzymskokatolickie są najliczniejsze na północy Grodzieńszczyzny oraz na zachodzie obwodów mińskiego i witebskiego. Przy tym w szeregu rejonów Mohylewszczyzny i Homelszczyzny w ogóle brak zarejestrowanych parafii katolickich. Najwięcej jest ich (ponad 15) w rejonach grodzieńskim (wraz z Grodnem), brasławskim, lidzkim oraz w Mińsku.

Koncentracja parafii ewangelickich w rejonach.

Koncentracja parafii ewangelickich w rejonach.

Chrześcijanie wiary ewangelickiej są obecni we wszystkich rejonach Białorusi, przy czym są oni rozproszeni równomiernie i reprezentowani w stosunkowo niewielkich ilościach (1-5 parafii). Najwięcej wspólnot ewangelickich skoncentrowało się na Polesiu na granicy obwodów brzeskiego, mińskiego i homelskiego. Ponad 30 parafii tego wyznania działa w rejonie pińskim i w Mińsku.

Koncentracja w rejonach parafii chrześcijan-baptystów

Koncentracja w rejonach parafii chrześcijan-baptystów

Nie we wszystkich rejonach, podobnie jak u katolików, działają parafie baptystów. Najwięcej jest ich na Ziemi Brzeskiej. Ponad 15 jest ich w Mińsku i rejonie kobryńskim.

Reszta zarejestrowanych na Białorusi wyznań religijnych znacznie ustępują pod względem zarejestrowanych wspólnot przedstawionym wyznaniom i nie mają znacznego wpływu na sytuację wyznaniową w kraju.

W ten sposób, jak widać, zdecydowana większość parafii wszystkich wyznań znajduje się na Zachodniej Białorusi – regionie, który, dzięki stosunkowo późnemu przyłączeniu do ZSRR, w mniejszym stopniu uległ prześladowaniom religijnym ze strony komunistów. Przy tym na wschodzie Białorusi, w związku z małą liczbą parafii tradycyjnej dla tych ziem Cerkwi Prawosławnej według liczby zarejestrowanych wspólnot religijnych zaczynają dominować parafie protestanckie.

Z zarejestrowanych na Białorusi wyznań religijnych tylko dwa – Białoruska Cerkiew Prawosławna i Kościół Chrześcijan Wiary Ewangelickiej – mają reprezentacje w każdym rejonie kraju.

Prawosławie, sądząc po liczbie parafii, wciąż pozostaje głównym wyznaniem na Białorusi, dominującym w każdym z obwodów. Natomiast tezy o „Katolickiej Grodzieńszczyźnie” i „Protestanckiej Ziemi Brzeskiej” nie znajdują potwierdzenia w badaniu – pisze portal Krynitsa.INFO.

Znadniemna.pl za Krynitsa.INFO

Portal Krynitsa.INFO publikuje dane o religijności mieszkańców Białorusi. Wynika z nich, iż z działających w kraju kościołów chrześcijańskich na zachodzie kraju najbardziej aktywna jest Białoruska Cerkiew Prawosławna. Pod względem zarejestrowanych parafii Cerkiew dominuje na zachodzie (z wyjątkiem północnej Grodzieńszczyzny i kilku rejonów Witebszczyzny) nad Kościołem

Gdańskie Muzeum II Wojny Światowej wspomoże produkcję naszego filmu. Podpisana została stosowna umowa między Muzeum i Fundacją Joachima Lelewela.

Muzeum_logo

Muzeum przekaże na wyprodukowanie GRODNA 1939 kwotę 10 tys. złotych.

Pomysł utworzenia placówki muzealnej przedstawiającej losy Polski w latach 1939–1945 powstał w grudniu 2007 r. 1 września 2008 r. muzeum organizowane jest przez prof. dr. hab. Pawła Machcewicza. 26 listopada 2008 r. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego formalnie utworzył Muzeum II Wojny Światowej. Na siedzibę placówki wybrano Gdańsk — miasto, w którym wybuchła wojna.

Niespełna rok później, na Westerplatte, podczas uroczystych obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, premier Donald Tusk podpisał Akt

Erekcyjny muzeum oraz otworzył wystawę plenerową „Westerplatte: Kurort – Bastion – Symbol”.

Jak czytamy na jego stronie internetowej, misją muzeum jest „stworzenie nowoczesnej placówki, w której opowiedziana zostanie historia wojny jako największego kataklizmu XX wieku. Jest to zadanie ciągle aktualne, ponieważ pomimo upływu ponad 70 lat od wybuchu II wojny

światowej, nie ma w Europie muzeum, które w sposób całościowy ukazywałoby przebieg i charakter tego konfliktu”.

Siedziba muzeum powstanie w Gdańsku przy ulicy Wałowej, nad Motławą, blisko historycznego centrum miasta. Będzie się znajdować 200 metrów od przedwojennegp budynku Poczty Polskiej w Gdańsku oraz trzy kilometry od Westerplatte, zaatakowanych 1 września 1939 r. Zakończenie budowy zaplanowano na 2015 r.

Znadniemna.pl za klubprzyjaciolfilmugrodno1939.wordpress.com

Gdańskie Muzeum II Wojny Światowej wspomoże produkcję naszego filmu. Podpisana została stosowna umowa między Muzeum i Fundacją Joachima Lelewela. Muzeum przekaże na wyprodukowanie GRODNA 1939 kwotę 10 tys. złotych. Pomysł utworzenia placówki muzealnej przedstawiającej losy Polski w latach 1939–1945 powstał w grudniu 2007 r. 1 września 2008

Na wycieczkę krajoznawczą po polskich miejscach pamięci na Grodzieńszczyźnie udali się w minioną niedzielę działacze Oddziału Miejskiego Związku Polaków na Białorusi w Grodnie. Zwiedzili między innymi Stare Wasiliszki, Szczuczyn, Kamionkę oraz Milkowszczyznę, gdzie przyszła na świat nasza wybitna pisarka Eliza Orzeszkowa.

Ołtarz Męki Pańskiej w kościele w Starych Wasiliszkach

Ołtarz Męki Pańskiej w kościele w Starych Wasiliszkach.

W Starych Wasiliszkach Polacy z Grodna zwiedzili neogotycki, budowany na przełomie XIX i XX stuleci, kościół pw. św. app. Piotra i Pawła. Po świątyni oprowadzał zwiedzających jeden z założycieli ZPB Janusz Parulis. Opowiadał między innymi o tym, jak uczestniczył w renowacji świątyni, w której był ochrzczony nasz słynny ziomek Czesław Niemen. Dużym zainteresowaniem zwiedzających cieszył się usytuowany w lewej nawie kościoła Ołtarz Męki Pańskiej – jedyna w swoim rodzaju konstrukcja, przedstawiająca w figurach i malowidłach historię od Wielkiego Czwartku po Zmartwychwstanie Chrystusa.

Zdjęcie pamiątkowe na tle Ołtarza Męki Pańskiej

Zdjęcie pamiątkowe na tle Ołtarza Męki Pańskiej

Świątynia w Starych Wasiliszkach miała szczególne znaczenie dla pochodzącego z tej miejscowości naszego słynnego ziomka Czesława Niemena (Wydrzyckiego), którego dziadek Jakub Wydrzyki był jednym z jej budowniczych. Oddając hołd pamięci rodzinie Wydrzyckich działacze ZPB z Grodna zwiedzili, przy okazji pobytu w Starych Wasiliszkach, mieszczące się tu Muzeum Czesława Niemena.

Wędrując dalej grupa wycieczkowiczów zatrzymała się we wsi Bogdany (Jewłasze) przy pomniku Jana Piwnika „Ponurego”, przy którym odmówili modlitwę za duszę poległego tu w czerwcu 1944 roku legendarnego dowódcy Armii Krajowej.

Wycieczkowicze w kościele w Kamionce

Wycieczkowicze w kościele w Kamionce.

Polacy z Grodna zawitali także do Szczuczyna i Kamionki, odwiedzając miejscowe świątynie katolickie.

Największym przeżyciem była dla wielu możliwość zwiedzenia pozostałości po majątku ziemskim Pawłowskich we wsi Milkowszczyzna, gdzie urodziła się jedna z najbardziej znanych grodnianek w historii Grodna i jedna z najwybitniejszych pisarek polskich Eliza Orzeszkowa. Prawie każdy z uczestników wycieczki napił się wody z zabytkowej studni, z której, jak głosi legenda, piła wodę sama Eliza Orzeszkowa.

Milkowszczyzna. Przy studni, z której piła wodę sama Eliza Orzeszkowa

Milkowszczyzna. Przy studni, z której piła wodę sama Eliza Orzeszkowa

studnia_Orzeszkowej_1

studnia_Orzeszkowej_2

 

Pomnik ku czci rodziny Pawłowskich, władców majątku w Milkowszczyźnie. W tle: wysoka rura z gniazdem bocianów, które co roku wiją tu gniazdo i wydają potomstwo.

Pomnik ku czci rodziny Pawłowskich, władców majątku w Milkowszczyźnie. W tle: wysoka rura z gniazdem bocianów, które co rokui wydają tu potomstwo.

Zwiedzający przekonali się także, że w Milkowszczyźnie, jak co roku od dziesięcioleci, a jak głosi legenda – od czasów Orzeszkowej, wije gniazdo rodzina bocianów. – Teraz bociany wiją gniazdo na postawionej dla nich specjalnie wysokiej rurze – opowiada uczestnik wycieczki, krajoznawca Witold Iwanowski. Twierdzi, że pamięta czasy, kiedy obok sztucznie postawionej przez ludzi rury dla gniazda bocianów, rosła stara, wysoka lipa. – To na niej właśnie bocian co roku wił gniazdo. Ludzie wierzyli, że przez co najmniej pięćdziesiąt lat, a nawet od stuleci, wraca tu ta sama para bocianów, aby wydać na świat potomstwo – opowiada krajoznawca. Według Iwanowskiego, fakt, że zamiast spiłowanej starej lipy bociany zaakceptowały rurę, postawioną dla nich przez miejscowych w Milkowszczyźnie, okoliczna ludność odebrała jako dobry znak i co roku sprawdza, czy bociany znowu na rurze się zagnieździły. – Na szczęście w tym roku też przyleciały – opowiada Iwanowski.

Znadniemna.pl

Na wycieczkę krajoznawczą po polskich miejscach pamięci na Grodzieńszczyźnie udali się w minioną niedzielę działacze Oddziału Miejskiego Związku Polaków na Białorusi w Grodnie. Zwiedzili między innymi Stare Wasiliszki, Szczuczyn, Kamionkę oraz Milkowszczyznę, gdzie przyszła na świat nasza wybitna pisarka Eliza Orzeszkowa. [caption id="attachment_5221" align="alignnone" width="480"] Ołtarz

Uruchomienie w przyszłym roku ruchu międzynarodowego na przejściu granicznym Połowce-Pieszczatka obejmuje m.in. plan najbliższej polsko-białoruskiej współpracy transgranicznej, ustalony we wtorek w Mińsku.

Polska_Bialorus

Pierwsze spotkanie od lat

Wczoraj, 15 lipca  odbyło się pierwsze od 5 lat posiedzenie polsko-białoruskiej komisji do spraw współpracy transgranicznej, w którym wzięli udział wiceminister spraw wewnętrznych Polski Piotr Stachańczyk i wiceminister spraw zagranicznych Białorusi Alaksandr Hurjanau.

– Ustaliliśmy, że od przyszłego roku będzie ruch międzynarodowy w Połowcach-Pieszczatce, że będziemy bardzo szybko pracować nad umową o stosunkach na granicy państwowej, bo obowiązuje stara umowa radziecka.(…) Powinniśmy w miarę sprawnie podpisać(…) umowę o współpracy w zwalczaniu katastrof (…) I prawdopodobnie zaczniemy prace nad umową o mostach – powiedział Stachańczyk.

Zaznaczył, że mosty na granicy polsko-białoruskiej są w kiepskim stanie, zwłaszcza most w Terespolu, a niektórych brakuje.

– Na przykład ewidentnie powinien być drugi most na przejściu granicznym w Bobrownikach. Tam jest jeden most i jeżeli jakikolwiek samochód czy tir zepsuje się na moście, to mamy blokadę przejścia na co najmniej kilka godzin – podkreślił.

Kwestia małego ruchu granicznego pozostaje bez zmian

Tematem spotkania była też współpraca w zakresie wspólnego wydawania funduszy unijnych w ramach polityki sąsiedztwa.

Strona białoruska nie podała po spotkaniu oczekiwanego terminu wejścia w życie umowy o małym ruchu przygranicznym z Polską. Hurjanau oświadczył, że – do uruchomienia tego ruchu powinny być stworzone maksymalnie efektywne warunki, w tym infrastrukturalne.

– Tutaj wszystko jest po stronie białoruskiej, myśmy wszystkie procedury domknęli, czekamy na ostateczną decyzję białoruską – powiedział Stachańczyk.

Dodał, że polskie doświadczenia z analogicznej umowy z Ukrainą i Rosją pokazują, że nie jest konieczne tworzenie dodatkowych pasów na przejściach i wystarczy niewielkie zwiększenie liczby funkcjonariuszy granicznych.

Umowa o małym ruchu granicznym została w 2010 roku podpisana przez szefów dyplomacji obu państw i ratyfikowana przez obie izby polskiego i białoruskiego parlamentu. Następnie podpisali ją prezydenci Bronisław Komorowski i Aleksander Łukaszenka. Do jej wejścia w życie potrzebna jest jednak wymiana not dyplomatycznych między dwoma krajami. Warszawa informowała Mińsk notami dyplomatycznymi o wypełnieniu wszystkich procedur w sprawie tej umowy już dwukrotnie. Nadal oczekuje jednak na notę strony białoruskiej.

Ustalono, że kolejne spotkanie komisji odbędzie się w przyszłym roku w Polsce.

Znadniemna.pl za Biełsat/PAP

Uruchomienie w przyszłym roku ruchu międzynarodowego na przejściu granicznym Połowce-Pieszczatka obejmuje m.in. plan najbliższej polsko-białoruskiej współpracy transgranicznej, ustalony we wtorek w Mińsku. Pierwsze spotkanie od lat Wczoraj, 15 lipca  odbyło się pierwsze od 5 lat posiedzenie polsko-białoruskiej komisji do spraw współpracy transgranicznej, w którym wzięli udział wiceminister

Batalion Ekshumacyjny Ministerstwa Obrony Republiki Białoruś, zajmujący się poszukiwaniem i ekshumacją szczątków poległych żołnierzy radzieckich, wykopał ponad 50 szkieletów ludzkich w średniowiecznej nekropolii pod Wołkowyskiem. „Archeolodzy” wojskowi uznali znalezisko za szczątki poległych żołnierzy Armii Czerwonej i pochowali je ponownie w innym miejscu z honorami wojskowymi.

Odnaleziony pod Wołkowyskiem przez wojskowych szkielet "czerwonoarmisty", fot.: Volkovysk.by

Odnaleziony pod Wołkowyskiem przez wojskowych szkielet „czerwonoarmisty”, fot.: Volkovysk.by

Błąd wojskowych „archeologów” wydał się, kiedy na miejsce średniowiecznego cmentarza chrześcijańskiego, znajdującego się przy wzgórzu pod Wołkowyskiem, zwanym Górą Szwedzką, przybyli archeolodzy z Państwowego Uniwersytetu Grodzieńskiego im. Janki Kupały.

Jeden z nich, archeolog Hienadź Siemiańczuk, poinformował rozgłośnię Radio Swaboda o tym, że u podnoża wzgórza zauważył wykopane w porządku szachowym dołki. Zostały wykopane na miejscu datowanego XIII-XV stuleciami cmentarza chrześcijańskiego.

Naukowiec poinformował o swoim odkryciu władze rejonu wołkowyskiego, ale w rejonowym wydziale ideologii usłyszał, że nie ma czym się przejmować, gdyż wojskowi w tym właśnie miejscu odnaleźli szczątki żołnierzy Armii Czerwonej. Według wydziału ideologii administracji Wołkowyska wojskowi ekshumowali i pochowali ponownie 56 szkieletów ludzkich, będących rzekomo szczątkami czerwonoarmistów.

– Rzecz w tym, że to miejsce figuruje na Państwowej Liście Dziedzictwa Kulturalno-Historycznego Białorusi, a więc, nawet jeśli odnaleziono tam szczątki ludzkie, podczas ich ekshumacji powinien był być obecny zawodowy archeolog – wytłumaczył swoje zdumienie z powodu niespełnienia procedury przez wojskowych Siemiańczuk.

Jak się okazało prowadzonym przez Batalion Ekshumacyjny MO RB pracom przyglądali się miejscowi mieszkańcy. Nawet oni byli zdziwieni tym, że wykopując kości rzekomych „czerwonoarmistów”, poszukiwacze nie znajdują ani włosów, ani wojskowych butów , ani guzików, ani innych elementów umundurowania.

– Bo wykopywali wyschnięte kości, mające po pięćset-osiemset lat – tłumaczy Siemiańczuk.

Działalność Batalionu Ekshumacyjnego MO Białorusi uczony ocenił jako „cynizm i barbarzyństwo”.

Znadniemna.pl za Svaboda.org

Batalion Ekshumacyjny Ministerstwa Obrony Republiki Białoruś, zajmujący się poszukiwaniem i ekshumacją szczątków poległych żołnierzy radzieckich, wykopał ponad 50 szkieletów ludzkich w średniowiecznej nekropolii pod Wołkowyskiem. „Archeolodzy” wojskowi uznali znalezisko za szczątki poległych żołnierzy Armii Czerwonej i pochowali je ponownie w innym miejscu z honorami wojskowymi. [caption

Na cmentarzu w Lachowiczach w obwodzie brzeskim legła w gruzach kaplica rodowa Rejtanów. Wzniesiona w XIX stuleciu kaplica, była jedną z najstarszych budowli w tym mieście.

Tak wyglądają obecnie gruzy kaplicy Rejtanów, fot.: Gazetaby.com

Tak wyglądają obecnie gruzy kaplicy Rejtanów, fot.: Gazetaby.com

Miejscowi krajoznawcy zaalarmowali o zdarzeniu dziennikarzy z opozycyjnej gazety „Salidarnasć” i poprosili o pomoc w znalezieniu środków na odbudowę pomnika.

Kaplica przed rozsypaniem się, fot.: K.Szastouski/Radzima.org

Kaplica przed rozsypaniem się, fot.: K.Szastouski/Radzima.org

Do redakcji „Salidarnasci” zwrócił się historyk i krajoznawca Ihar Gawina. Opowiedział, iż niszczejąca od lat na lachowickim cmentarzu kaplica Rejtanów rozsypała się na początku lipca.

– Wcześniej tu był cmentarz katolicki, od początku XX stulecia będący cmentarzem prawosławnym – opowiedział dziennikarzom Ihar Gawina. Według niego kaplica rodowa Rejtanów była jedną z najstarszych budowli w centrum rejonowym. – Minioną jesienią art-grupa im. Tadeusza Rejtana remontowała kaplicę, w której rozsypał się jeden z filarów. Zdążyliśmy wówczas wznieść nad kaplicą tymczasowe zadaszenie i chcieliśmy przystąpić do kapitalnej renowacji kaplicy. Ale ona się rozsypała – poinformował krajoznawca. Według Ihara Gawiny doszło do tego ok. 3 lipca.

Kaplica Rejtanów przed zburzeniem się na tle cerkwi prawosławnej przy cmentarzu lachowickim, fot. Mariusz Proskień/ Radzima.org

Kaplica Rejtanów przed zburzeniem się na tle cerkwi prawosławnej przy cmentarzu lachowickim, fot. Mariusz Proskień/ Radzima.org

Zmicier Jurkiewicz, członek Towarzystwa Historycznego „Tadeusz Rejtan”, opiekującego się spuścizną znanego polskiego rodu (niezwykle cenionego przez Białorusinów, uważających Rejtanów za ród białoruski) poinformował redakcję „Salidarnasci”, iż XIX-wieczna kaplica Rejtanów nie była wniesiona na Państwową Listę Dziedzictwa Kulturalno-Historycznego Białorusi. – Były kierownik działu kultury administracji rejonu lachowickiego pozwolił nam prowadzić przy niej prace konserwatorskie na własną rękę. Oprócz tego żadnej pomocy od władz nie otrzymaliśmy. Zadziwiające jest to, że niezwykle ważnym obiektem historycznym nie interesowała się ani władza, ani Cerkiew Prawosławna, ani Kościół Katolicki – poskarżył się Jurkiewicz. Według niego na cmentarzu lachowickim w tej chwili zachowały się jeszcze co najmniej trzy niszczejące grobowce – Mauzoleum Leonidy Sołtanowej z rodu Uzłowskich i dwie kaplice bezimienne.

Ruiny Mauzoleum Leonidy Sołtanowej z Uzłowskich, fot.: K. Szastouski/Radzima.org

Ruiny Mauzoleum Leonidy Sołtanowej z Uzłowskich, fot.: K. Szastouski/Radzima.org

Gruzy kaplicy, która się rozsypała na początku lipca, leżą w miejscu rodowej nekropolii Rejtanów, w której spoczęli: Dominik Rejtan, podkomorzy nowogródzki, bohater wojny 1812 roku, w której walczył po stronie Napoleona, jego syn Michał Rejtan, syn Michała – Stanisław, pisarz, piszący pod pseudonimem Pan Wada i inni przedstawiciele zasłużonego dla Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego rodu.

Tablica nadgrobna na pomniku Dominika Rejtana, fot.: Mariusz Proskień/Radzima.org

Tablica nadgrobna na pomniku Dominika Rejtana, fot.: Mariusz Proskień/Radzima.org

W zburzonej kaplicy zachował się pomnik Dominika Rejtana. Początkowo planowane było postawienie w niej także pomnika Tadeusza Rejtana, posła województwa nowogródzkiego na Sejm Rozbiorowy Rzeczypospolitej w Warszawie i najbardziej znanego przedstawiciela rodu.

Jednak władze rosyjskie zabroniły upamiętniąć Tadeusza Rejtana zarówno na cmentarzu lachowickim, jak i w rodowym majątku Rejtanów w Hruszówce.

Historycy i krajoznawcy rejonu lachowickiego, zrzeszeni w Towarzystwie Historycznym „Tadeusz Rejtan” apelują do wszystkich, komu jest nieobojętny los spuścizny rodu Rejtanów, o pomoc w odbudowie kaplicy rodowej Rejtanów i proszą o kontakt ze Zmicierem Jurkiewiczem pod telefonem: +375 33 3757250.

Znadniemna.pl na podstawie Siamion Pieczanko/Gazetaby.com

Na cmentarzu w Lachowiczach w obwodzie brzeskim legła w gruzach kaplica rodowa Rejtanów. Wzniesiona w XIX stuleciu kaplica, była jedną z najstarszych budowli w tym mieście. [caption id="attachment_5205" align="alignnone" width="480"] Tak wyglądają obecnie gruzy kaplicy Rejtanów, fot.: Gazetaby.com[/caption] Miejscowi krajoznawcy zaalarmowali o zdarzeniu dziennikarzy z opozycyjnej gazety

Rada Naczelna Związku Polaków na Białorusi, obradująca w Grodnie 12 lipca, upoważniła przewodniczącą Rady Andżelikę Borys, do zreferowania na jednym z najbliższych posiedzeń Komisji Łączności z Polakami za Granicą Sejmu RP problemów, związanych ze specyfiką wspierania przez MSZ Polski realizowanych przez ZPB zadań, dotyczących rozwoju na Białorusi polskiej oświaty, kultury i działalności związanej z zachowaniem polskiego dziedzictwa narodowego.

Ostatnie, sobotnie posiedzenie Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi, było pierwszym w tym roku i stało się okazją dla podsumowania działalności organizacji za okres pierwszego półrocza. Ze sprawozdaniami z działalności wystąpili kierownicy wszystkich kluczowych działów ZPB.

Prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz i przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys

Prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz i przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys.

Sytuację ogólną przedstawił prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz. Mówił między innymi o tym, że w tym roku Związek jest zmuszony organizować kolonie letnie dla dzieci w bardzo ograniczonym zakresie, wykorzystując kontakty z samorządami w Polsce, zdobyte i odnowione dzięki zeszłorocznym wizytom delegacji ZPB do Sopotu, Lublina, Białegostoku, Poznania, Opola, Wrocławia, Krakowa, Warszawy i innych miast Polski, z którymi Związkowi udało się zawiązać owocną współpracę.

Podczas obrad Rady Naczelnej ZPB

Podczas obrad Rady Naczelnej ZPB.

– Na szeroką skalę, jak było to w latach minionych, akcji „Lato z Polską” w tym roku nie uda się przeprowadzić – mówił prezes, tłumacząc, iż prawie całą pulę środków, przeznaczonych na organizację letniego wypoczynku w Polsce dla dzieci z Białorusi MSZ w tym roku przekazało katolickiej charytatywnej organizacji Caritas. – To bardzo dobrze, że organizacja, specjalizująca się w niesieniu pomocy najbardziej potrzebującym, zorganizuje kolonie dla dzieci – mówił prezes Jaśkiewicz. Zwrócił wszakże uwagę na to, że ZPB, organizując w latach poprzednich letni wypoczynek, starał się wysyłać do Polski głównie tych dzieci, które uczęszczają w swoich miejscowościach na naukę języka polskiego. W ten sposób wyjazd na wakacje do Polski był dla dzieci okazją do szlifowania umiejętności językowych oraz formą wynagrodzenia za wysiłek, jakiego się podejmują na co dzień, ucząc się mowy przodków. – Nie mamy pewności, że obozy wypoczynkowe Caritasu stawiają przed sobą podobny cel – podsumował temat Jaśkiewicz. Prezes ZPB wspomniał też, iż, mimo tego, że ZPB wciąż jest zmuszony działać w warunkach podziemia, zainteresowanie uczestnictwem w przedsięwzięciach związkowych ze strony Polaków nie maleje. – Tylko w ostatnich miesiącach powstało kilka nowych oddziałów ZPB – między innymi w Repli, Naczy i innych miejscowościach – mówił prezes Związku, zapewniając, iż jednym z głównych celów organizacji jest dążenie do legalizacji ZPB w świetle prawa białoruskiego.

Sytuację w dziedzinie oświaty referowały przed Radą Naczelną jej przewodnicząca Andżelika Borys oraz Helena Dubowska, wiceprezes ZPB, odpowiedzialna za ten kierunek działalności organizacji.

posiedzenie_Rady_1

Przewodnicząca Borys poinformowała między innymi o tym, że dzięki przeprowadzonym z jej inicjatywy w Polsce zbiórkom książek i podręczników do nauki języka polskiego, ZPB bez niczyjej pomocy jest obecnie w stanie zabezpieczyć w niezbędne materiały dydaktyczne oraz literaturę zarówno istniejące, jak i powstające w różnych miejscach kraju, polskie społeczne placówki oświatowe. Andżelika Borys zachęcała też nauczycieli języka polskiego z całej Białorusi do zgłaszania się do niej, czy do wiceprezes Dubowskiej w sprawie udziału w warsztatach metodycznych, organizowanych przez ZPB zarówno na Białorusi, jak i w Polsce.

Helena Dubowska z kolei apelowała do przyszłorocznych maturzystów, aby zawczasu, jeszcze w tym roku, zgłosili się do odpowiednich placówek konsularnych po otrzymanie Karty Polaka, której posiadanie ułatwi im w następnym roku wyjazd na studia do Polski.

O działalności kulturalnej organizacji opowiedziała zebranym Weronika Szarejko, zatwierdzona przez Radę Naczelną na stanowisku kierownika Działu Kultury ZPB. W swoim przemówieniu Weronika Szarejko przypomniała o najważniejszych tegorocznych imprezach kulturalnych Związku i poprosiła kierowników oddziałów ZPB w terenie o organizowanie i wspieranie inicjatyw kulturalnych, takich jak teatrzyki, zespoły muzyczne, taneczne i temu podobne, zwłaszcza wśród najmłodszych Polaków. – Proszę o zgłaszanie potrzeb, związanych tymi inicjatywami do mnie – mówiła kierowniczka Działu Kultury ZPB.

O funkcjonowaniu mediów ZPB opowiedział zebranym redaktor portalu Znadniemna.pl Andrzej Pisalnik oraz jego koleżanki: redaktor naczelna „Magazynu Polskiego na uchodźstwie” Irena Waluś i redaktor naczelna „Głosu znad Niemna na uchodźstwie” Iness Todryk-Pisalnik. Na pytanie, czy każdy działacz ZPB może opublikować dowolny tekst w mediach organizacji, Pisalnik odpowiedział, że owszem – każdy może zgłosić materiał do publikacji. – Materiał ukaże się jednak pod warunkiem, iż odpowiedni redaktor go zaakceptuje, gdyż to redaktor ponosi odpowiedzialność za treści, publikowane w podległym mu wydaniu czasopisma, czy witryny internetowej – przypomniał Pisalnik.

Kierownicy redakcji portalu Znadniemna.pl i „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”, sprawujących patronat medialny nad produkcją filmu o obronie Grodna we wrześniu 1939 roku, poinformowali zebranych o wynikach przeprowadzonej w oddziałach ZPB zbiórki środków na ten szczytny cel. Koordynująca zbiórkę Iness Todryk-Pisalnik ogłosiła, że dzięki ofiarności członków ZPB, udało się zebrać kwotę równowartą ponad 8 tysięcy złotych. – W najbliższym czasie prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz przekaże te środki prezesowi warszawskiej Fundacji Joachima Lelewela Piotrowi Kościńskiemu, który realizuje projekt filmowy – ogłosiła redaktor Todryk-Pisalnik, dziękując ofiarodawcom za wsparcie ważnego dla Polaków na Białorusi i w Polsce przedsięwzięcia.

Przemawia Józef Porzecki

Przemawia Józef Porzecki

O stanie bieżącym polskich nekropolii i pomników na Białorusi oraz o działalności w zakresie ich renowacji opowiedział prezes, działającego przy ZPB Komitetu Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej, Józef Porzecki. Jak zapewnił, większość prowadzonych przez niego prac jest możliwa dzięki ofiarności polskich patriotów zarówno z Białorusi, jak i Polski, na przykład – przyjaciela ZPB Zbigniewa Banaszka, przedsiębiorcy z Ostrowi Mazowieckiej. – Jako Związek i Komitet nie otrzymaliśmy na renowację miejsc pamięci żadnych środków od rządu Polski – oświadczył Porzecki.

Problem, zgłoszony przez prezesa Komitetu Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej, w różnym stopniu dotyczy także innych kierunków działań ZPB, między innymi działalności oświatowej i kulturalnej. W związku z tym Rada Naczelna ZPB jednogłośnie upoważniła przewodniczącą Andżelikę Borys do przedstawienia na jednym z najbliższych posiedzeń Komisji Łączności z Polakami za Granicą Sejmu RP problemów, związanych ze specyfiką wspierania przez MSZ Polski zadań, dotyczących rozwoju na Białorusi polskiej oświaty, kultury i działalności związanej z zachowaniem polskiego dziedzictwa narodowego.

Andżelika Borys zgodziła się podjąć tego zadania i w najbliższych tygodniach wraz z prezesem ZPB Mieczysławem Jaśkiewiczem uda się do Warszawy, aby przedstawić posłom na Sejm RP uwagi i propozycje ZPB, dotyczące doskonalenia form współpracy między MSZ Polski, dysponującym środkami przeznaczonymi na wspieranie działalności Polonii i Polaków za Granicą, a naszą organizacją.

Przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB apelowała też do prezesów poszczególnych oddziałów o przeprowadzenie ewidencji członków podległych im struktur. – Dokładna wiedza na temat liczebności organizacji i jej stanu osobowego może być korzystna w przypadku pojawienia się szansy na legalizację działalności, ZPB na Białorusi – tłumaczyła Andżelika Borys.

Znadniemna.pl

Rada Naczelna Związku Polaków na Białorusi, obradująca w Grodnie 12 lipca, upoważniła przewodniczącą Rady Andżelikę Borys, do zreferowania na jednym z najbliższych posiedzeń Komisji Łączności z Polakami za Granicą Sejmu RP problemów, związanych ze specyfiką wspierania przez MSZ Polski realizowanych przez ZPB zadań, dotyczących rozwoju

Wystawą, opowiadająca o oddziałach i dowódcach Armii Krajowej, walczących na ziemiach współczesnej Białorusi oraz dyskusją z udziałem polskich i białoruskich historyków na temat roli i miejsca AK, a także o realizowanych przez tę formację na Białorusi celach, zakończyły się 7 lipca grodzieńskie obchody 70. rocznicy Operacji „Ostra Brama”.

Wystawa_konferencja_Konsulat_09

Konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz otwiera wystawę

Wystawa, przygotowana przez Muzeum Wojska Polskiego w Białymstoku, została rozmieszczona w galerii „Na Płocie” Konsulatu Generalnego RP w Grodnie. – Ze względu na okrągłą 70. rocznicę postanowiliśmy poszerzyć tradycyjne doroczne obchody niezwykle ważnego dla tych ziem wydarzenia, jakim była Operacja „Ostra Brama”, o tę wystawę i dyskusję historyczną – mówił podczas otwarcia wystawy konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz.

Wystawa_konferencja_Konsulat_12

Wystawa_konferencja_Konsulat_13

Wystawa_konferencja_Konsulat_07

Wystawa_konferencja_Konsulat_11

Dyrektor Oddziału IPN w Białymstoku Barbara Bojaryn-Kazberuk rozmawia z przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżeliką Borys

Po wernisażu wystawy wszyscy goście wydarzenia udali się do Sali Kinowej Konsulatu RP w Grodnie, aby posłuchać, co mają do powiedzenia na temat działalności Armii Krajowej na ziemiach współczesnej Białorusi historycy białoruscy i polscy. Oba kraje w dyskusji historyków były reprezentowane przez dwóch przedstawicieli. Stronę białoruską reprezentowali: grodzieński historyk dr hab. Aleksander Smalańczuk oraz historyk i publicysta z Mińska Aleksander Paszkiewicz, redagujący popularno-naukowe czasopismo historyczne „ARCHE”.

Wystawa_konferencja_Konsulat_04

Konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz zaprasza do rozpoczęcia dyskusji

Polskie spojrzenie na wydarzenia historyczne sprzed 70 lat reprezentowali wybitni przedstawiciele białostockiego środowiska historycznego, wykładowcy na Uniwersytecie w Białymstoku prof. dr hab. Adam Dobroński oraz prof. dr hab. Wojciech Śleszyński.

Wystawa_konferencja_Konsulat_03

Polscy historycy: prof. dr hab. Adam Dobroński i prof. dr hab. Wojciech Śleszyński

Aby nadać dyskusji o AK na Białorusi charakter polemiki, prowadzący dyskusję Aleksander Smalańczuk przedstawił swoim polskim kolegom oraz zgromadzonej na sali publiczności zestaw tak zwanych „białoruskich krzywd”, czyli krzywd rzekomo wyrządzonym Białorusinom przez przedwojenną Polskę i Polaków. Wśród nich znalazły się tradycyjne zarzuty o prowadzenie przez Polskę na terenach współczesnej Białorusi polityki polonizacji i prześladowań przedstawicieli ruchu białoruskiego. Historyk białoruski zauważył jednak na wstępie, iż historię narodów polskiego i białoruskiego należy postrzegać, jako proces wspólny, gdyż tylko taka perspektywa może pozwolić na w miarę obiektywną ocenę zachodzących na ziemiach współczesnej Białorusi procesach historycznych.

Wystawa_konferencja_Konsulat_05

Podczas dyskusji

Aby zilustrować tok myślenia, oderwany od szerszego kontekstu, Smalańczuk zacytował list weterana Armii Czerwonej z Lidy, w którym ten, krytykując, podejmowane między innymi przez Związek Polaków na Białorusi, próby przekonania rządu białoruskiego do nadania AK-owcom statusu weteranów II wojny światowej, pisał: „Proponują nam zrehabilitować tych, którzy przez dziesięciolecie walczyli o odrodzenie Polski w granicach sprzed wojny!”

Wystawa_konferencja_Konsulat_01

Uczestnicy dyskusji: Aleksander Paszkiewicz, dr hab. Aleksander Smalańczuk, prof. dr hab. Adam Dobroński oraz prof. dr hab. Wojciech Śleszyński

Czy oburzający weterana Armii Czerwonej cel żołnierzy AK powinien dyskwalifikować przedstawicieli tej formacji, jako walczących o słuszną sprawę? Odpowiadając na to pytanie Adam Dobroński i Wojciech Śleszyński uzupełniając się nawzajem tłumaczyli białoruskim kolegom, iż w momencie powstawania Polskiego Państwa Podziemnego, działającego w warunkach okupacji oraz Armii Krajowej, jako zbrojnego ramienia tegoż państwa – pojęcie Białorusi, jako niezależnego bytu państwowego właściwie nie funkcjonowało. Nie można przecież uznać za niepodległy byt państwowy istniejącą w składzie ZSRR Białoruską Socjalistyczną Republikę Radziecką, będącą de facto kolonią Moskwy. – Nie możemy, więc mówić o problemie stosunku AK do Białorusi i losów białoruskiej państwowości, możemy mówić jedynie o stosunku do Białorusinów – przypominał prof. Śleszyński. A jego kolega prof. Dobroński zauważył, że etniczni Białorusini masowo walczyli w szeregach Armii Krajowej, nie czując się zdrajcami sprawy białoruskiej.

Zrozumienie tego, że AK działała, jako reprezentant Państwa Polskiego, i realizowała w warunkach okupacji polską rację stanu pozwala zrozumieć logikę działań AK-owców, którzy często, aby nie narażać na represje ze strony Niemców miejscowej ludności, z której rekrutowali przecież żołnierzy do swoich oddziałów, unikali przeprowadzenia spektakularnych akcji militarnych przeciwko okupantowi. O to mieli często do AK-owców pretensje partyzanci sowieccy, niechcący zrozumieć, że dla AK zarówno Niemcy, jak i Sowieci – byli okupantami. Prof. Śleszyński przypomniał, iż koncepcja realizowana przez Polskie Państwo Podziemne i Armię Krajową, jako jego zbrojne ramię, polegała na tym, by w momencie, gdy prowadzący ze sobą walkę zaborcy niemiecki i sowiecki osłabną, Polacy powinni wzniecić powstanie na okupowanych terenach, aby odrodzić Polskę, jak udało się tego dokonać po I wojnie światowej. – W tej sytuacji przesadne pomaganie Sowietom w walce z Niemcami po 1943 roku mijało się z głównym celem, jakie stawiała sobie Armia Krajowa – podkreślił prof. Śleszyński, przypominając, iż realizowana przez AK koncepcja polegała na zaatakowaniu Niemców, wycofujących się przed natarciem Sowietów i przyjęciu Armii Czerwonej w roli gospodarzy tej ziemi. – Takie założenia miała też Operacja „Ostra Brama” – przypomniał historyk.

Wystawa_konferencja_Konsulat

Dr hab. Aleksander Smalańczuk i prof. dr hab. Adam Dobroński

Profesor Dobroński zauważył z kolei, że zadania AK w warunkach okupacji nie sprowadzały się tylko do walki zbrojnej. Musiała też dbać o nauczanie dzieci ich wychowanie patriotyczne na potrzeby odrodzonej w przyszłości Polski. AK pełniła też funkcje policyjne, dbając o podtrzymanie porządku i o bezpieczeństwo ludności, będącej przecież ludnością mającą obywatelstwo polskie. – Armia Krajowa była przedłużeniem Państwa Polskiego, czyli była Polskim Państwem Podziemnym i musiała realizować wszystkie, wynikające z tej roli funkcje państwowe – mówił historyk zauważając, iż w tej sytuacji porównywanie skuteczności partyzantki sowieckiej i Armii Krajowej na podstawie liczby wysadzonych w powietrze pociągów niemieckich jest bezsensowne.

– W 1944 roku spełnia się najczarniejszy sen Polski: jeden okupant zaczyna przegrywać, ale drugi wygrywa – tłumaczył profesor Śleszyński dramat, jaki przeżywali AK-owcy zmuszeni do rozpoczęcia walki z okupantem sowieckim, cieszącym się statusem zwycięscy i poparciem aliantów zachodnich, którzy w imię politycznych i geopolitycznych interesów ułożyli się ze Stalinem i zapomnieli o swoich zobowiązaniach wobec Polski.

Zrozumienie roli AK, jako przedłużenia Państwa Polskiego działającego w warunkach okupacji, pozwala na zakwestionowanie zarzutów, często stawianych przez białoruskich, a wcześniej radzieckich historyków, że AK-owcy wykonywali bezprawne egzekucje na białoruskiej ludności cywilnej. Jako formacja, będąca przedłużeniem Państwa Polskiego AK kierowała się prawodawstwem polskim sprzed wojny i wykonywała wyroki na obywatelach polskich niezależnie od narodowości, jeśli ci obywatele dopuszczali się zbrodni w świetle polskiego prawa. Mówienie, więc o AK, jako o formacji bandyckiej, gnębiącej ludność cywilną jest próbą podważenia faktu istnienia Polskiego Państwa Podziemnego w okresie II wojny światowej, a tym samym próbą kwestionowania roli największego w Europie zorganizowanego ruchu oporu wobec tych, którzy rozpętali w 1939 roku najkrwawszą wojnę w historii świata.

Podsumowując dyskusję, jej prowadzący Aleksander Smalańczuk, musiał przyznać, że Białoruś w sensie państwowo-politycznym rzeczywiście nie istniała przed wybuchem wojny, a więc ocena roli Armii Krajowej na ziemiach białoruskich w sposób, w jaki przedstawili to polscy historycy, jest uzasadniona.

Znadniemna.pl

Wystawą, opowiadająca o oddziałach i dowódcach Armii Krajowej, walczących na ziemiach współczesnej Białorusi oraz dyskusją z udziałem polskich i białoruskich historyków na temat roli i miejsca AK, a także o realizowanych przez tę formację na Białorusi celach, zakończyły się 7 lipca grodzieńskie obchody 70. rocznicy

Skip to content