HomeStandard Blog Whole Post (Page 180)

Władza białoruska nie jest sama, ma się na kim oprzeć. Jeśli ktoś myśli, że władza się przechyliła, zachwiała, to jest w błędzie. Nie drgniemy – oznajmił Aleksander Łukaszenko, cytowany przez agencję BiełTA. Zaapelował następnie do zachodnich polityków, by zajęli się sprawami swoich krajów i pogroził za rzekome wywieszanie polskich flag na ulicach Grodna.

Aleksander Łukaszenko. Fot.: Walery Szarifulin/TASS

– Oczywiście, nie możemy śledzić wszystkich środków, które tu trafiają. Bo bardzo dużo środków trafia w gotówce – zaznaczył jednocześnie podczas środowej narady Rady Bezpieczeństwa z udziałem szefów władz regionalnych. Wezwał zachodnich polityków, by „zajęli się sprawami w swoich krajach”.

– Władze zachodnich państw proponują nam negocjacje, rozmowy. I w tym samym czasie obstają przy swoim. (…) Zamierzają dzisiaj albo jutro przeprowadzić naradę na poziomie czy MSZ, czy szefów Unii Europejskiej. Radziłbym im: zamiast wskazywać na nas palcem, wnieście na agendę swoich narad sprawę „żółtych kamizelek” we Francji, strasznych zamieszek w USA. Chciałbym, żeby w pierwszej kolejności omówili protesty przeciwko izolacji w związku z koronawirusem w Niemczech, innych krajach Europy – mówił Łukaszenko.

Ocenił także, że zmiany w kraju powinny zachodzić „w ramach prawa”. – Wszelkie zmiany powinny być zapisane w konstytucji. I ta praca jest kontynuowana. Będzie aktywizowana. (…) I zgodnie z konstytucją będziemy mogli dyskutować na temat ponownych wyborów organów władzy – oznajmił Łukaszenko.

Nazwał także „czarną sotnią” Radę Koordynacyjną, która ma zostać powołana w środę z inicjatywy kandydatki w niedawnych wyborach prezydenckich na Białorusi Swiatłany Cichanouskiej w celu zorganizowana procesu pokojowego przekazania władzy. – Już się tam ustawiły kolejki i dzielą teki. Chcę powiedzieć: drodzy członkowie czarnej sotni, w kraju nie ma takiej liczby tek, ilu was jest w kolejce. Miotły i łopaty mamy. Udostępnimy – powiedział.

– Chcę jeszcze raz przypomnieć: utworzenie alternatywnych, równoległych i innych organów, tych sotni, w celu przejęcia władzy podlega karze zgodnie z prawem – oświadczył szef białoruskiego państwa.

Zapewniał, że obecne władze białoruskie „nie są same” i mają się „na kim oprzeć”. – Jeśli ktoś myśli, że władze się przechyliły, zachwiały, to jest w błędzie. I chcę powiedzieć, że władze mają na kim się oprzeć. Dlatego nie drgniemy. Przejdziemy swoją drogę tak jak trzeba – wskazał.

„W Grodnie już polskie flagi wywieszają”

Grodno, 14 sierpnia. Ponad sto osób – łańcuch solidarności działaczy Związku Polaków na Białorusi z ofiarami represji politycznych na Białorusi

Grodno, 16 sierpnia. Związek Polaków na Białorusi, jako największa w kraju organizacja polskiej mniejszości narodowej, nie pozostaje obojętna na procesy polityczne i społeczne, które odbywają na Białorusi po sfałszowanych przez reżim Aleksandra Łukaszenki wyborach prezydenckich. Będąc częścią społeczeństwa obywatelskiego działacze ZPB w całym kraju wychodzą na pokojowe protesty i akcje solidarności z protestującymi.

– W Grodnie już polskie flagi wywieszają. To niedopuszczalne. I podobne rzeczy będą ucinane w sposób zdecydowany – zapowiedział Łukaszenko.

– Kolejny problem to fejki, jawne kłamstwa w internecie: zagraniczne wojska na Białorusi, sprzęt z Federacji Rosyjskiej na Białorusi (…) Jeśli chodzi o zagraniczne wojska, to dziś ani jednej osoby z innych państw na Białorusi nie ma – dodał.

W związku z sytuacją na Białorusi na środę zaplanowano nadzwyczajną wideokonferencję szefów państw i rządów krajów UE. O zwołanie szczytu w związku z powyborczym kryzysem w tym kraju zwracał się w ubiegłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki.

Z zapowiedzi wynika, że uczestnicy szczytu wyrażą wsparcie dla Białorusinów protestujących przeciw fałszerstwom wyborczym i ostrzegą Rosję przed ingerowaniem w sytuację na Białorusi.

Znadniemna.pl za PAP

Władza białoruska nie jest sama, ma się na kim oprzeć. Jeśli ktoś myśli, że władza się przechyliła, zachwiała, to jest w błędzie. Nie drgniemy - oznajmił Aleksander Łukaszenko, cytowany przez agencję BiełTA. Zaapelował następnie do zachodnich polityków, by zajęli się sprawami swoich krajów i pogroził

W tym wyjątkowo trudnym dla Białorusinów czasie, Orange Polska i nju mobile obniżają ceny połączeń międzynarodowych z Polski na Białoruś. W ten sposób firma chce ułatwić kontakty mieszkającym w Polsce Białorusinom z ich rodzinami w kraju.

Obniżka dotyczy wszystkich połączeń wykonywanych z telefonów komórkowych w Orange Polska i nju mobile na białoruskie numery stacjonarne i komórkowe. Nowe ceny połączeń międzynarodowych na Białoruś dotyczą klientów ofert abonamentowych zarówno indywidualnych, jak i biznesowych. Dla klientów indywidualnych cena zostanie zrównana do stawek, jakie obowiązują dla połączeń do krajów Unii Europejskiej, czyli 1 zł za minutę. Stawka dla biznesu także wyniesie tylko 1 zł brutto za minutę. W zależności od oferty oznacza to obniżkę od 40 do 50 proc. w porównaniu do standardowej ceny.

Dla klientów abonamentowych nowe stawki będą obowiązywały od środy, 19 sierpnia do środy, 2 września. Klienci ofert na kartę będą mogli korzystać z obniżonych stawek od czwartku, 20 sierpnia, do środy, 2 września.

Od 19 sierpnia w Orange Flex będą obowiązywały dwa promocyjne pakiety na połączenia z białoruskimi numerami: 10 minut za 5 zł (dostępny z kodem BIALORUS10) i 100 minut za 15 zł (dostępny z kodem BIALORUS100). Pakiety będą ważne przez 14 dni od aktywowania. Aktywować je można do końca dnia w środę, 2 września, w aplikacji Orange Flex w zakładce „Kody Promocyjne”.

Orange Polska zdecydował się na obniżki cen połączeń międzynarodowych pod wpływem analizy ruchu w sieci mobilnej, przeprowadzonej w ostatnich dniach. Połączeń z Polski na Białoruś jest teraz zdecydowanie więcej. Na podstawie bieżącego ruchu można szacować, że w sierpniu będzie on 4 razy większy niż w lipcu. Jednocześnie, w tym czasie ruch pomiędzy krajami w roamingu nie zmienił się. Dlatego Orange zdecydował się na wprowadzenie obniżonych stawek właśnie na połączenia międzynarodowe z Polski na Białoruś, odpowiadając w ten sposób na aktualne potrzeby Białorusinów.

Znadniemna.pl za biuroprasowe.orange.pl

W tym wyjątkowo trudnym dla Białorusinów czasie, Orange Polska i nju mobile obniżają ceny połączeń międzynarodowych z Polski na Białoruś. W ten sposób firma chce ułatwić kontakty mieszkającym w Polsce Białorusinom z ich rodzinami w kraju. Obniżka dotyczy wszystkich połączeń wykonywanych z telefonów komórkowych w Orange

Do redakcji Znadniemna.pl z Polski i innych krajów świata docierają indywidualne i zbiorowe głosy poparcia i solidarności z Białorusinami oraz Polakami na Białorusi, walczącymi o wolność, demokrację i godność obywatelską w swoim kraju.

Jednym z takich głosów jest Oświadczenie działającego w Wilnie Polskiego Teatru STUDIO

Oto treść tego Oświadczenia:

„Polski Teatr STUDIO w Wilnie wyraża solidarność z całym Białoruskim Narodem, pokojowo walczącym o wolność. Stanowczo potępiamy terror w stosunku do manifestujących o wolność i demokrację. Stoimy na stanowisku, że osoby odpowiedzialne za przemoc, nieuzasadnione zatrzymania (dotąd zaginęło ponad 80 osób) i fałszowanie wyników wyborów na Białorusi powinny ponieść konsekwencje. Władze Białorusi powinny dążyć do dialogu ze społeczeństwem.

Solidaryzujemy się również z naszymi Rodakami, mieszkającymi na terytorium Białorusi. My, Polacy, Słowianie, Obywatele i Współtwórcy Pierwszej Rzeczypospolitej i Wielkiego Księstwa Litewskiego wierzymy w równość praw!”

Lilia Kiejzik, Dyrektor artystyczny Polskiego Teatru STUDIO w Wilnie

Znadniemna.pl

Do redakcji Znadniemna.pl z Polski i innych krajów świata docierają indywidualne i zbiorowe głosy poparcia i solidarności z Białorusinami oraz Polakami na Białorusi, walczącymi o wolność, demokrację i godność obywatelską w swoim kraju. Jednym z takich głosów jest Oświadczenie działającego w Wilnie Polskiego Teatru STUDIO Oto treść

Działające przy ZPB Towarzystwo Plastyków Polskich wobec niepewnej sytuacji epidemicznej, jaka panuje na Białorusi, zwróciło się do nas z prośbą opublikowania ich prac, które malarze  przygotowali  dla wystawy zbiorowej, poświęconej 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej.

W tekście, wyrażającym intencje artystów, których  prace złożyły się na wystawę czytamy: „Bitwa Warszawska jest uważana za jedną z 20 bitew, które przesądziły o losach świata. I ta ocena wcale nie jest przesadna. Wojsko Polskie zatrzymało na przedpolach Warszawy marsz bolszewizmu i uratowała Europę przed okrucieństwami tego totalitarnego eksperymentu. Bitwa Warszawska była decydującym starciem wojny polsko-bolszewickiej i przechyliła szalę zwycięstwa na stronę Polski. Swój udział w tym wielkim zwycięstwie miała też Ziemia Grodzieńska.

W szeregach Litewsko-Białoruskiej Dywizji Wojska Polskiego 100 lat temu walczyli pod Radzyminem chłopcy z Grodna i Nowogródka, z Lidy i Indury, z Nowej Rudy i Porzecza.

Największy cmentarz, na którym spoczywają żołnierze legendarnego Pułku Strzelców Grodzieńskich znajduje się w Radzyminie. Polegli oni w Bitwie Warszawskiej, karnie wykonując rozkaz Wodza Naczelnego Józefa Piłsudskiego. Mieli zatrzymać natarcie przewyższających ich ilością sił Armii Czerwonej. Ten rozkaz grodnianie wykonali, ale około 100 z nich na zawsze pozostało pod Radzyminem.

Pamiętając o ofierze, złożonej na ołtarzu zwycięstwa przez strzelców grodzieńskich, tą wystawą oddajemy im hołd i chcemy przypomnieć wkład synów Ziemi Grodzieńskiej w zwycięstwo pod Warszawą”.

Z ogromną chęcią prezentujemy Państwu prace stanowiące wystawę, która nosi tytuł „Z nami Wolność, Bóg, Ojczyzna!” Złożyło się na nią 33 obrazów autorstwa 19 artystów.

Życzymy miłego oglądania:

Natalia Klimowiz, „Cud”, 90×80, olej, płótno

Aleksander Wasilewicz, „Bitwa”, 90×80, olej, płótno

Walery Stratowicz, „Jeźdźcy Apokalipsy”, 100×90, olej, płótno

Gleb Otczyk, „Cud nad Wisłą”, 80×100, olej, płótno

Arseni Martyńczuk, „Walka”, 50×60, olej, płótno

Aleksander Wasilewicz, „Cud nad Wisłą”, 54×65, olej, płótno

Sergiusz Osopryłko, „Przez ogień i krew”, 70×60, olej, płótno

Igor Kiebiec, „Bohaterowie”, 60×70, olej, płótno

Piotr Januszkiewicz, „Kontrataka”, 60×90, olej, płótno

Aleksy Żereło, „Z cyklu 20-ch”, 54×65, olej, płótno

Aleksy Żereło, „Z cyklu 20-ch”, 54×65, olej, płótno

Aleksy Żereło, „Z cyklu 20-ch”, 54×65, olej, płótno

Aleksy Żereło, „Z cyklu 20-ch”, 54×65, olej, płótno

Walentyna Szoba, „Świat wokół Marszałka”, 50×60, technika mieszana

Wacław Sporski, „Józef Piłsudski”, 65×80, olej, płótno

Andrzej Sturejko, „Szabla zwyciężcy”, 50×70, olej, płótno

Anatol Pietruszewicz, „Na cześć Polsko”, 65×50, olej, płótno

Aleksander Wasilewicz, „Bitwa Warszawska. Ksiądz Ignacy Skorupka”, 60×80, olej, płótno

Aleksander Wasilewicz, „Bitwa pod Stołowiczami”, 60×80, olej, płótno

Walery Stratowicz, „Narodziny Wojska Polskiego. Kopciówka 1919”, 80×70, olej, płótno

Walery Stratowicz, „Bitwa pod Mostami”, 120×90, olej, płótno

Alex Sporski, „Marsz ku zwycięstwu”, 70×100, olej, płótno

Janina Pilnik, „Atak. Roś 1920”, 50×70, olej, płótno

Piotr Januszkiewicz, „Pamiętamy”, 50×90, olej, płótno

Włodzimierz Zlenko, „Wjazd grodzieńskich ułanów do Wilna”, 100×120, olej, płótno

Stanisław Kuźmar, „Bohaterom III. Pułku Strzelców”, 60×80, olej, płótno

Mikołaj Krukow, „Bolesław Lisowski”, 50×70, olej, płótno

Mikołaj Krukow, „Seweryn Rymaszewski”, 50×70, olej, płótno

Mikołaj Krukow, „Władysław Dąbrowski”, 50×70, olej, płótno

Mikołaj Krukow, „Stanisław Czuczełowicz”, 50×70, olej, płótno

Mikołaj Krukow, „Bolesław Waśkiewicz”, 50×70, olej, płótno

Wasyl Martyńczuk, „Bronisław Bohatyrewicz”, 50×70, olej, płótno

Wasyl Martyńczuk , „Jarosław Rybicki”, 50×70, olej, płótno

Znadniemna.pl z upoważnienia Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB

Działające przy ZPB Towarzystwo Plastyków Polskich wobec niepewnej sytuacji epidemicznej, jaka panuje na Białorusi, zwróciło się do nas z prośbą opublikowania ich prac, które malarze  przygotowali  dla wystawy zbiorowej, poświęconej 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej. W tekście, wyrażającym intencje artystów, których  prace złożyły się na wystawę czytamy:

Oddziały terenowe Związku Polaków na Białorusi oraz działające przy organizacji stowarzyszenia organizują lokalne obchody 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej, upamiętniając bohaterów, którzy w 1920 roku uratowali Polskę i Europę przed czerwoną zarazą, grożącą cywilizacji europejskiej zagładą.

Lokalna uroczystość w Stołpcach z udziałem delegacji ZPB i Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Mińsku

Oddziały terenowe ZPB z okazji Jubileuszu zapalają znicze na grobach bohaterów i organizują w swoich miejscowościach uroczyste akademie z udziałem dzieci i młodzieży, uczącej się języka polskiego oraz historii Polski.

Proponujemy Państwu obejrzenie zdjęć z lokalnych uroczystości, zorganizowanych przez Teresę Pietrową, prezes Oddziału ZPB w Smorgoniach.

Oszmiana

Smorgonie

Wojstom

Żodziszki

Żuprany

 

Znadniemna.pl

Oddziały terenowe Związku Polaków na Białorusi oraz działające przy organizacji stowarzyszenia organizują lokalne obchody 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej, upamiętniając bohaterów, którzy w 1920 roku uratowali Polskę i Europę przed czerwoną zarazą, grożącą cywilizacji europejskiej zagładą. [caption id="attachment_47663" align="alignnone" width="480"] Lokalna uroczystość w Stołpcach z udziałem delegacji

Związek Polaków na Białorusi, jako największa w kraju organizacja polskiej mniejszości narodowej, nie pozostaje obojętna na procesy polityczne i społeczne, które odbywają na Białorusi po sfałszowanych przez reżim Aleksandra Łukaszenki wyborach prezydenckich. Będąc częścią społeczeństwa obywatelskiego działacze ZPB w całym kraju wychodzą na pokojowe protesty i akcje solidarności z protestującymi.

W niedzielę, 16 sierpnia, solidarność z Białorusinami, walczącymi o godność i sprawiedliwość w swoim kraju, wyraziła na wielotysięcznym wiecu w Grodnie prezes ZPB Andżelika Borys.

Na kolejnym, wtorkowym, wiecu, które odbywają się codziennie w grodzie nad Niemnem w tłumie grodnian powiewały flagi Rzeczypospolitej Polskiej. W ten sposób Polacy Grodna zademonstrowali swoją solidarność z Białorusinami, komunikując im, że jesteśmy braćmi o wspólnej przeszłości i wspólnych wartościach.

Zamieszczamy kilka zdjęć z poniedziałkowego wiecu w Grodnie i zapraszamy na grodzieński plac Lenina dzisiaj – we wtorek – na godzinę 19.00!

 

Znadniemna.pl

Związek Polaków na Białorusi, jako największa w kraju organizacja polskiej mniejszości narodowej, nie pozostaje obojętna na procesy polityczne i społeczne, które odbywają na Białorusi po sfałszowanych przez reżim Aleksandra Łukaszenki wyborach prezydenckich. Będąc częścią społeczeństwa obywatelskiego działacze ZPB w całym kraju wychodzą na pokojowe protesty

Szanowni Państwo publikujemy autentyczne świadectwo tego, co się działo na milicyjnych komendach i w aresztach z bezbronnymi pokojowymi manifestantami i przypadkowymi przechodniami, których chwytano na ulicach białoruskich miast po ogłoszeniu przez Centralną Komisje Wyborczą Białorusi wstępnych – sfałszowanych – wyników wyborów prezydenckich.

Igor Stankiewicz z Nagrodą Wiktora Syrycy, fundowaną przez Zjednoczenie Praw Człowieka i Edukacji Obywatelskiej – Ruch „O Wolność”

Publikowany przez nas tekst jest nieco chaotyczny, ale za to jest sporządzony przez autentyczną ofiarę sadystów w milicyjnych mundurach, którzy, łamiąc przysięgę obrony współobywateli, stali się w oczach białoruskiego społeczeństwa naśladowcami najwstrętniejszych postaw, zachowań i zbrodni, popełnianych przez oprawców z faszystowskiego Gestapo i sowieckiego NKWD.

Świadectwo okrutnej prawdy o istocie de facto faszystowskiego reżimu, jaki zbudował na Białorusi Łukaszenko, zawdzięczamy naszemu autorowi z Mińska Igorowi Stankiewiczowi, badaczowi zbrodni stalinowskich na narodzie białoruskim i polskim, działaczowi Związku Polaków na Białorusi oraz obrońcy praw człowieka, działającemu w Białoruskim Komitecie Helsińskim:

29 godzin spędziłem w gestapowsko-enkawudzisckich kazamatach – na Komendzie Milicji Rejonu Moskiewskiego Mińska oraz w areszcie na ulicy Akrescina. Byłem torturowany, ale w porównaniu z innymi, ucierpiałem nie mocno – przeżyłem jedynie strach, a na pamiątkę o tym przeżyciu pozostały mi rozległe siniaki na tyłku.

Stałem się świadkiem ślepego, nieludzkiego terroru i zrozumiałem, co odczuwali ludzie w czasach wielkiego terroru w latach 1937-38, co przeżywali moi pradziadkowie, zanim zostali rozstrzelani w Orszy w listopadzie 1937 roku, a także, co odczuwała ich rodzina i bliscy.

Zajrzałem w paszczę rekina

11 sierpnia wybrałem się na rowerze do centrum miasta, żeby złożyć skargę w Biełtelekomie (białoruski operator internetowy- red.) w związku z odłączeniem Internetu. W drodze powrotnej, obok stacji kontroli pojazdów na ulicy Dzierżyńskiego, zobaczyłem dużo ciężarówek pomocy drogowej, które zjechały się tutaj z różnych mińskich zajezdni autobusowych i trolejbusowych. Zakręciłem w swoją ulicę Gruszewskiego. Stąd do domu pozostawało mi 5-7 minut.

Przy Moskiewskiej Rejonowej Komendzie Spraw Wewnętrznych stały cztery autobusy. Jeden z nich był wypełniony przez ludzi w mundurach milicyjnych. Wyjąłem komórkę i zacząłem robić zdjęcia. Do Mińska tego dnia wracały moje 17-letnie córki. Musiałem je ostrzec, że niedaleko domu wieczorem może być niebezpiecznie. Minęła godz. 16.15.

Nagle z autobusu wyskoczyli pięcioro osiłków z krzykami „Nie stawiać oporu! Twarzą w ziemię!”, skręcili  mi ręce i uderzyli twarzą w asfalt. Z nosa pociekła krew. „Nie bronię się!” – krzyczałem. Ze skrępowanymi rękami i głową przy kolanach w półprzysiadzie zostałem zapędzony na czwarte piętro. Po drodze jeden z milicjantów pędził mnie tak, abym uderzał  głową w ściany i framugi drzwi.. Uchylałem się, jak tylko potrafiłem. Ledwo przeżyłem ten bieg po schodach. Nogi się nie słuchały, serce wyskakiwało z klatki piersiowej.

W dużej sali zostałem rzucony twarzą w podłogę i z rękami założonymi za plecy.  W powietrzu czuć było odór ludzkich wydzielin, moczu  i chloru – pozostałość po wczorajszych potyczkach demonstrantów z OMON-em. Odbywała się dezynfekcja pomieszczeń. Starszy człowiek w jasnych spodniach i butach zaproponował, aby obsypano mi twarz chlorkiem wapna i zalano w usta spirytus. Podczas badania medycznego stwierdzono by wówczas, że byłem pijany.

Milicjanci gadali między sobą o sprawach rodzinnych. Jeden się skarżył, że teściowa złamała staw biodrowy i oni odmówili się od protezy białoruskiej produkcji, chcąc protezę niemiecką – taki z niego patriota. Okazało się jednak, że po operacji teściowa zaczęła utykać. Inny milicjant skarżył się, że jego syn zaczął chodzić na protesty i może oberwać. Wydawałoby się – normalni ludzie…

Gadali też o swoim ubezpieczeniu zdrowotnym  i odszkodowaniach za doznane urazy. Zrodziła się z tego nawet anekdota: „Chłopaki, jeśli napadną mnie pięcioro, to nie spieszcie się z ratunkiem – dostanę większe odszkodowanie”. Kołodinski, Drozd, Boroda – padło kilka nazwisk. Widocznie przełożeni i koledzy. Jeden opowiadał, jak wymienial walutę, którą odebrał protestującym.

Mnie zarekwirowano telefon, torbę z dokumentami, portfelem i pendrivem. Wcześniej – zabrano rower, który rzucono przy wejściu na komendę. Obok mnie na podłogę rzucono chłopaka. Przedstawił się – Eugeniusz Taraluk. Został schwytany za kłótnię z kierowcą marszrutki. „Trzymaj się! Wygląda na to, że prędko stąd nie wyjdziemy!” – powiedziałem. Potem nas obu ze skrępowanymi za plecami rękami i głową schyloną w dół sprowadzili na dół – na parter i rzucono na kafelkową posadzkę. Poprosiłem o sprowadzenie mi adwokata, skłamałem, że mam podpisaną umowę. „Dobrze, sprowadzimy” – padła odpowiedź.

 Tortury

O godzinie 19.10 popędzono nas znowu na górę. „Stankiewicz!” „Jestem”. „Idziemy”. Zaprowadzono mnie do osobnego pomieszczenia – wyglądało jak zwykły gabinet, z biurkami, szafą, a jednak zostało zaadaptowane pod katownię: milicyjne tarcze, pałki.  Pięciu ludzi w czarnych kominiarkach i koszulkach bez napisów, na nogach – wojskowe buty i spodnie z czerwonymi lampasami. Na twarzy widać tylko oczy. Największy przypomina średniowiecznego kata. „Będą bić” – zrozumiałem. Dużo czytałem o tym , jak torturowano ludzi w latach 30., wiec mniej więcej wiedziałem, co mnie czeka. Zdołałem nawet opanować strach. Najważniejsze – wszystkiemu zaprzeczać, nawet kiedy będę torturowany. Tym, którzy wówczas  wszystkiemu zaprzeczali, często udawało się przeżyć. Ci, którzy świadczyli przeciwko sobie – nie mieli szans.

Igor Stankiewicz po wyjsciu z aresztu

Postawiono mnie na kolana, głową w podłogę, ręce za plecami zostały mocno ściśnięte  kajdankami. Zaczęli bić pałkami po pośladkach, dopytując się: „Co tobie się nie podoba? Czyste ulice się nie podobają? A może to, że nie ma wojny?” Rzucają głupimi propagandowymi sloganami. Mówiłem, że wszystko mi się podoba. „To czego ci brakuje, draniu?” Kazali opowiedzieć dla kogo pracuję, ile mi płacą, kogo koordynuję, dla kogo robiłem zdjęcia. Znaleźli pendrive z napisem „Polskie Radio”, w paszporcie zobaczyli polską wizę.

– To ty polskim szpiegiem jesteś! Przyznawaj się, co jest zapisane na fleszce! – krzyczą na mnie.

– Zajmuję się badaniem represji w rodzinnym mieście Orsza, m.in. prześladowaniem Polaków Moi przodkowie też byli Polakami. Byli torturowani, zanim zostali rozstrzelani. Wybijano z nich zeznania, że szpiegują na rzecz Polski – odpowiadam.

– Czyli masz to dziedziczne!” – olśniło ich.

Dwaj oprawcy opuścili gabinet. Trzeci kontynuował „mowę wychowawczą”.

Wrócili: „Sprawdziliśmy. Jest aktywnym liderem! Na kolana, głowę w dół!”

Zrozumiałem, że to ich ulubiony chwyt, udawać, że coś im o mnie wiadomo. Znowu zaczęli bić.

Próbuje się dowiedzieć, czego ode mnie chcą.

-Wiesz, co możemy z tobą zrobić? Myślisz, że jesteś mocny i długo wytrzymasz? – straszą.

Nie zaprzeczałem. Wiedziałem, że mogę zostać pobity jeszcze bardziej. Starałem się wyluzować, żeby mniej bolało. Bełkocę coś o córkach. Najważniejsze jest nie wygadać się, że jestem dziennikarzem, obrońcą praw człowieka w Białoruskim Komitecie Helsinskim, działaczem Związku Polaków na Białorusi i związków zawodowych, a na dodatek – co najgorsze – że byłem obserwatorem na wyborach prezydenckich. Zabiją przecież.

Ogółem dostałem około 40-50 ciosów pałką, kilka ciosów dostałem po twarzy u po uszach. Oprawca obiecał, że trafię na 10 dni do aresztu.

Ślady pobić milicyjnymi palkami

Popędzili mnie znowu do dużej sali. Na podłodze leżeli już pierwsi schwytani z ulicy. Znowu rzucono mnie twarzą w podłogę. Z trudem zdjęto kajdanki, gdyż zacięły się. Zastąpili je zaciskowymi plastikowymi opaskami. Okrutnie boli! Prawie nie czuję dłoni i palców, staram się nimi obracać, żeby był dopływ krwi, inaczej stracę kończyny. Nie wiadomo, jak długo tak będę leżeć.

Obok mężczyzna błaga, żeby mu zdjęli opaski. Ma starą traumę  – uszkodzone ścięgna. Zlitowali się nad nim po 15-20 minutach ciągłego lamentu. Postawili twarzą do ściany, ręce w górę. Zdjęli pas, opróżnili kieszenie, wyciągnęli sznurowadła. „Zdejmować spodnie! Majtki też!” – sprawdzali, czy ma posiniaczone pośladki. Jeśli były białe – na „procedury”. Ja już swoje dostałem. „Siadać na krześle, ręce na oparcie krzesła z przodu, głową w dół!” W tej pozycji przesiedziałem około 15-16godzin. Szyja boli, próbuję podnieść głowę – krzyk i cios pałką. Moje dane dwa razy nagrali na kamerę wideo.

W moim szeregu jest nas trzech. Znajduje się w bezpiecznym miejscu przy ścianie. Mężczyzna na brzegu obok przejścia: „Chłopaki, źle ze mną, tracę przytomność!”

Ma złamany obojczyk, nie może siedzieć w wymaganej pozycji.

„Odjechał! Jebnij mu! O, żyje!” – głosy milicjantów.

Za podniesienie głowy – cios.

Kiedy dostarczają nową partię z łapanki – zaczyna się piekło.

Okrzyki: „Leżeć! Pełznąć! Głowę w podłogę!” Padają wściekłe ciosy pałkami. Dzikie przeklinanie oprawców nie może zagłuszyć, jęków ofiar. Kogoś wyzywają od aktywistów: motocykliści rzekomo śledzą przemieszczenia milicjantów, żeby pomagać w  koordynowaniu ruchów protestujących. O kimś mówią, że miał koktajl Mołotowa. Podobno przyznał się, że miał. Idiota? Czy jeszcze żyje?

Dwoje nazwali się medykami z pogotowia, przyszli z bandażami i nadtlenkiem wodoru, żeby opatrzyć rannych. Chłopaki, dziewczęta… Wszystkich oznakowują żółtą farbą. Już zostali pobici, ale będą ich bić jeszcze z większym zapałem. Serce się kraje patrząc na nich.

Pytają, kto, gdzie pracuje. Klną, że sami informatycy, przedsiębiorcy i bezrobotni. Jeden jest z zespołu „Wierasy”(legendarny białoruski zespół muzyczny – red.). Ludzie podają wysokość swoich zarobków – 400-2500 dolarów. Milicjanci burzą się: „Czego wam jeszcze brakuje?” Mówią, że wśród zatrzymanych nie ma robotników. Jednak się znaleźli – kilka elektryków z metra. Ktoś był na proteście, kogoś zgarnęli w drodze do sklepu, czy podczas spaceru. Jestem dumny, że jestem z nimi po tej samej stronie!

Około trzeciej w nocy dostarczono ostatnią partię z łapanki. Taśma represji zwalnia. Cała uwaga na nas. Część w krzesłach z rękami do przodu i głową w dół, wielu leży na podłodze. Słychać było, że tylko na tę komendę dostarczono około stu zatrzymanych. Kogoś jeszcze biją. W porównaniu z nimi mnie tylko „pogłaskali”. Na okrągło powtarzają głupie, propagandowe hasła o stabilności, braku wojny, czystości i dyrdymały o latach 90.

Podają wodę – kranówę w plastikowych butelkach. Kiedy pijesz, każą zamykać oczy, żebyś nikogo nie widział. Staram się dużo nie pić, bo do ubikacji nie puszczają. Do toalety zaczęli wyprowadzać dopiero o 7 rano.

Okrzyki: „Nie spać! Nie spać!”. Biją pałkami po krzesłach. Rozumiem, że mniej więcej  tak samo zapędzali do jednego pomieszczenia i znęcali się nad swoimi ofiarami oprawcy z NKWD w latach 1930-ch a później – gestapowcy.

Jeden z milicjantów próbuje kokietować ładną dziewczynę. Wygląda to dziko: połączenie lutni i młynka do mięsa.

Wyjazd na Akrescina

Około 12.00 gdzieś wyprowadzili pierwszą partię zatrzymanych. Kilka osób na miejscu podpisało oskarżenia o popełnieniu wykroczeń. Wyprowadzono ich gdzieś z rzeczami.

Dwie godziny później wywołali mnie. Ręce z tyłu, głową w dół. Z rzeczami prowadzą po schodach. Dopędził mnie kat-osiłek i na pożegnanie uderzył mnie jeszcze po twarzy i po nerkach, mówiąc, abym zapamiętał, jak robić zdjęcia milicjantom i demonstrować je w sieci. Teraz był ubrany w normalny mundur, miał, zdaje się, naramienniki majora. „Wiesz, że kanał NEXTA miał 300 tysięcy czytelników, a teraz ma 1,5 miliona?!” – krzyczał do mnie. Nie wiedziałem, ale w duszy się ucieszyłem. Milicjant obiecał, że dostanę 15 dni aresztu.

Na piętrze zatrzymaliśmy się. Nie było rozkazu wyprowadzać, więc popędzono nas z powrotem. Położono na kafelkach w pozycji spławika, tylko z rękami założonymi z tylu. Poczułem ból w plecach. Poprosiłem się do toalety, trochę się podniosłem , nóg nie poczułem, obrzękły. Pozwolili mi wyprostować kończyny, leżąc twarzą na  podłodze.

Około godziny 15.00 poprowadzili mnie do milicyjnej furgonetki. Po drodze dostałem jeszcze jeden cios po twarzy. Zapędzili do tylnej komory o wymiarach 2 na 0,5 metra. Jest tutaj miejsce dla nie więcej niż 5-ciu osób. Nas jest jedenastu. Po bokach jeszcze są ludzie. Brakuje powietrza. Wszyscy są strasznie spoceni. Ktoś krzyczy, żeby uchylono drzwi, bo zemdleje. Po 20 minutach otwoierają furtkę, ale słabo pomaga.

Staramy się oglądać jeden drugiego. Szukamy żółtych znaków na plecach. Jeden ma białą kurtkę z czerwonym krzyżem i potłuczoną twarz. Nazywa się Daniła Tumiłowicz, pracuje w pogotowiu ratunkowym. Na plecach ma żółtą plamę. Daniła, jak ja ci współczuję…

Dokąd wiozą, sądzić? Nie, sądząc po kierunku jazdy, wiozą do aresztu na  Akrescina. Padają słowa: „Koniec z nami, chłopaki, trzymajcie się…”

Wyprowadzają z furgonetki. Dużo milicjantów, sporo ludzi leży na ziemi.

Pada rozkaz: „Położyć się na ziemi, nogi pod siebie, głowę w dół, ręce za plecy!”

W tej pozycji leżeć długo nie mogę. Pozwolili się rozprostować. Od ziemi ciągnie chłodem, a ja jestem w samej koszulce. Dobrze, że na sobie mam dżinsy, nie spodenki. Po raz pierwszy w ciągu doby uciąłem drzemkę.

Do pomieszczenia wprowadzają po 5 osób. Ustawiają twarzą do ściany. Po jednym wzywają do małego pokoiku, w którym siedzi sędzia (ma posiedzenie wyjazdowe) i sekretarz. Widocznie w takich samych warunkach ogłaszano wyroki moim przodkom. Jeśli ogłaszano je  w ogóle. Odczytują milicyjne raporty: stał obok komendy, machał rękami, wykrzykiwał hasła, niecenzuralnie przeklinał. Oczywiście, że nie jestem zgodny. Werdykt nie ogłosili. Zapytali jednak, czy mam niepełnoletnie dzieci. Mam – córkę lat 17. Na korytarzu sądzi już inny sędzia.

Znowu na ulicy, znowu w pozycji spławika, znowu pozwalają się rozprostować. Ziemia ochłodziła się jeszcze bardziej. Czuję, że nabawię się zapalenia płuc. Pozwalają ustawić się przy ścianie. Rozumiałem potem, że ściana to był ratunek. Przy ścianie dla wszystkich miejsca nie starcza. Dziewczynom pozwolono zwić ciepłe „gniazdo”, wykorzystując koce.

Sprawdza nas lekarz z pogotowia ratunkowego. Ludzi z ciężkimi pobiciami dokąd zabrali. Może do medyków?

Zabrano kilku oznakowanych z którymi byłem w furgonetce, w tym chłopaka z pogotowia.

Słychać, jak gdzieś  w pomieszczeniu  – widocznie na sali gimnastycznej –kogoś biją pałkami, bici rozpaczliwie krzyczą od bólu. „Medyka! Medyka!” – zaczęli nagle krzyczeć milicjanci. Chyba kogoś zakatowali do nieprzytomności albo zabili.

Grupami zaczęli wprowadzać do sali tortur. Słychać uderzenia pałkami , ale już bez krzyków.

Jak na złość pogorszyła się pogoda. Obok mnie chłopak stoi pod strugami deszczu. „Przylgnij do mnie, to się ogrzejemy”. Rozdają wodę. Do ubikacji nie puszczają. Chłopak jest w spodenkach i na bosaka, mówi że przez dobę nie był w ubikacji. Przywieźli nowy transport zatrzymanych. „Robole” – słychać  głosy milicjantów. Widocznie przywieźli strajkujących z zakładów.

 Wyzwolenie

Nadchodzi godz. 21.00. Mówią o jakichś skazańcach. Poddadzą ich okrutniejszym torturom? Nie, chodzi o tych, którym zasądzono karę grzywny. Niespodziewanie: „Stankiewicz, krok do tyłu!” Okazuje się mnie i jeszcze trzech skazańców będą wypuszczać. Szukają moje rzeczy. Nie mogą znaleźć kluczy. Zgubili. Oglądam się dookoła. Na ziemi dziesiątki ludzi. Dziewczęta w kącie w ciepłym „gnieździe”. Zupełnie młodziutkie. Na podwórzu jest dużo zamaskowanych milicjantów, kilka z nich w kamuflażu wojskowym i z karabinami.

Ogłaszają nam coś w stylu, że nas wypuszczają pod warunkiem, że nie będziemy więcej brać udziału w protestach. Dają podpisać jakiś papier i wyprowadzają z aresztu. Wyroku nie usłyszałem.

Na ulicy czekają dziesiątki ludzi. Szukają dzieci, mężów, żon, rodziców. Trzymają w rękach ich zdjęcia. Jednego na foto poznałem. Stał obok mnie. Reszty twarzy nie poznaję. Ledwo powstrzymuję łzy. Chce mi się prosić o wybaczenie, że nie mogę im pomóc.

Ludzie spod aresztu bezpłatnie rozwożą wypuszczanych po domach. Mnie też zawożą. W domu spotykają mnie przerażone córki i była żona. Długo się ściskamy. Poinformowano je, że zostałem skazany na 10 dni aresztu i zawieziony do Żodina (z powodu przepełnienia stołecznych aresztów wielu zatrzymanych demonstrantów osadzono w więzieniu w podmińskim Żodinie – red.). Moje panie już rozplanowały, jak będą mi woziły paczki  do więzienia. Przyjaciele zamieścili informację o moim aresztowaniu w Internecie. Informuję wszystkich, że wyszedłem na wolność.  Sfotografowaliśmy mój posiniaczony tyłek, poszarpaną twarz i ślady kajdanek oraz plastikowych opasek  na rękach.

Nazajutrz chciałem zarejestrować pobicia, ale doświadczeni ludzie namówili, żebym tego nie robił. Powiedzieli, że po pierwsze -mogą mi odmówić i, co gorsze, znowu aresztować. Poszedłem do przychodni  na ulicy Jakubowskiego 33. Spotkałem tu jeszcze dwie ofiary pobić. Jedna z nich –  kierowca trolejbusu Sergiej – pobity przez milicjantów, kiedy szedł do sklepu Druga – młody chłopak, przejechał się w milicyjnej furgonetce na podłodze, stłamszony ciałami 16 ludzi (tam pięć osób ledwo się mieści), omonowiec bił go kaskiem po głowie, a w Żodinie spałowano mu pośladki.

Zrobili mi rentgen. Złamań, na szczęście nie mam. Odnotowano obszerne stłuczenie tkanki.  Radzą mi przykładać lód, a potem trzymać stłuczone miejsca w cieple.  W przypadku pogorszenia samopoczucia mam zgłosić się do lekarza. W miejscu krwiaków może zacząć się reakcja zapalna. Kiedyś takie powikłanie miałem. Na przychodni poinformowałem, że zostałem pobity na Komendzie Spraw Wewnętrznych Rejonu Moskiewskiego. Traumatolog uprzedził, że o wszystkich przypadkach pobić informuje prokuraturę. To dobrze. Swoje pobicia zarejestrowałem, a żeby mieć w rękach dokumentalne potwierdzenie – poprosiłem o wypisanie mi zwolnienia lekarskiego.

Zwolnienie lekarskie wydane Igorowi Stankiewiczowi, jako dowód tego, co go spotkało

Dwie godziny po wizycie w przychodni zadzwonił  kierowca trolejbusu Sergiej i ostrzegł, że został zaproszony na rozmowę do Komendy Spraw Wewnętrznych Rejonu Frunzeńskiego w związku z poniesionymi przez niego obrażeniami. On kategorycznie odmówił się iść na komendę. Powiedział: tylko do mnie do domu i może przyjść tylko jedna osoba. Wieczorem przyszli do niego major i sierżant Sergiej – były wojskowy i gracz w paintball – od razu ostrzegł funkcjonariuszy, że ma naładowaną bron paintballową i użyje jej, jeśli coś pójdzie nie tak.  Milicjanci zachowywali się poprawnie, demonstrowali współczucie, ale oświadczyli, że nie będą mogli złapać napastników.

Kilka minut po telefonie od Sergieja odbieram telefon: „Igorze Pietrowiczu, trzeba, żeby pan przyszedł na Komendę Spraw Wewnętrznych Rejonu Moskiewskiego, aby złożyć zeznania w związku z otrzymanymi obrażeniami.” W tym momencie ogarnął mnie prawdziwy strach. Skłamałem, że wyjechałem z Mińska i przyjdę w innym terminie. Po rozmowie wyłączyłem wszystkie telefony, zebrałem dzieci, spakowałem walizki i wyjechałem w bezpieczne miejsce.

Rekin zaproponował, abym sprawdził, czy ma drugi rząd zębów. Otóż nie, obywatele sadyści. Z wami teraz będę obcował wyłącznie korespondencyjnie, gdyż nie chcę, żebyście mnie zamordowali bądź zrobili ze mnie inwalidę.

Nie możemy się  zatrzymać. Powinniśmy kontynuować protest, walczyć o odsunięcie rodzinki Łukaszenków od władzy i postawić zbrodniarzy przed sądem. W przeciwnym przypadku, dzisiaj on pójdzie na drobne ustępstwa, a jutro zamieni naszą piękną Białoruś w obóz koncentracyjny. Jak taki obóz będzie wyglądał – mieliśmy doskonałą demonstrację.

 Igor Stankiewicz specjalnie dla Znadniemna.pl

Szanowni Państwo publikujemy autentyczne świadectwo tego, co się działo na milicyjnych komendach i w aresztach z bezbronnymi pokojowymi manifestantami i przypadkowymi przechodniami, których chwytano na ulicach białoruskich miast po ogłoszeniu przez Centralną Komisje Wyborczą Białorusi wstępnych – sfałszowanych – wyników wyborów prezydenckich. [caption id="attachment_37410" align="alignnone" width="500"]

Metropolita mińsko-mohylewski, abp Tadeusz Kondrusiewicz, zaprosił chrześcijan różnych wyznań, a także przedstawicieli judaizmu i islamu na wspólną modlitwę w intencji ojczyzny. We wtorek, 18 sierpnia, o godzinie 18.00 czasu środkowoeuropejskiego chrześcijanie Europy połączą się we wspólnej modlitwie „Ojcze nasz” za mieszkańców Białorusi.

Równolegle o godzinie 19.00 czasu mińskiego przedstawiciele różnych wyznań chrześcijańskich, judaizmu i islamu będą wspólnie modlić się w kościele pw. świętych Szymona i Heleny, zwanym „Czerwonym kościołem” o zwycięstwo prawdy, sprawiedliwości i pokoju na Białorusi.

Przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Białorusi, abp Tadeusz Kondrusiewicz zaprosił wszystkich do przyłączenia się do modlitwy międzywyznaniowej. Następnie metropolita mińsko-mohylewski będzie przewodniczył w tej świątyni mszy św. w intencji Białorusi.

Wybudowany w latach 1905-1910 staraniem Edwarda Woyniłłowicza kościół pw. świętych Szymona i Heleny jest obecnie centrum życia kulturalnego, społecznego i religijnego mińskich katolików. Działają przy niej biblioteka polska, chór, teatr młodzieżowy i nieuznawany przez władze Białorusi Miński Oddział Związku Polaków na Białorusi. We wrześniu 2007 roku decyzją władz Mińska ulicy przy kościele nadano imię Edwarda Woyniłłowicza.

Znadniemna.pl za KAI

Metropolita mińsko-mohylewski, abp Tadeusz Kondrusiewicz, zaprosił chrześcijan różnych wyznań, a także przedstawicieli judaizmu i islamu na wspólną modlitwę w intencji ojczyzny. We wtorek, 18 sierpnia, o godzinie 18.00 czasu środkowoeuropejskiego chrześcijanie Europy połączą się we wspólnej modlitwie „Ojcze nasz” za mieszkańców Białorusi. Równolegle o godzinie 19.00

14 sierpnia 2020 roku z okazji setnej rocznicy Bitwy Warszawskiej w obwodzie brzeskim odbył się objazd miejsc pamięci narodowej, związanych z wojną polsko-bolszewicką. Wydarzenie na cześć żołnierzy Wojska Polskiego, poległych w walkach o niepodległość, ratując Polskę i świat od bolszewickiej nawały, zorganizował Brzeski Oddział Obwodowy Związku Polaków na Białorusi.

Kwatera polskich żołnierzy poległych w wojnie 1918–1920 przy ul. Puszkinskiej w Brześciu

W objeździe wzięli udział: Paweł Jankowski, konsul RP w Brześciu, Alina Jaroszewicz, prezes Brzeskiego Oddziału Obwodowego ZPB, Irena Głuchowska, prezes Miejskiego Oddziału ZPB w Brześciu, Eugeniusz Lickiewicz, członek Rady Naczelnej ZPB, opiekun miejsc pamięci narodowej obwodu brzeskiego, Halina Mickiewicz, prezes oddziału ZPB w Peliszczach, Teresa Puńko , prezes Uniwersytetu Trzeciego Wieku przy ZPB oraz przedstawiciele oddziałów ZPB i chór „Uścisk dłoni” UTW.

Uczestnicy obchodów odwiedzili największy Cmentarz Żołnierzy Wojska Polskiego na Rzeczycy. Są to 329 grobów żołnierzy Wojska Polskiego oraz Żołnierzy z formacji generała Bułak-Bałachowicza, walczących u boku wojsk polskich w wojnie polsko-bolszewickiej. Uczestnicy objazdu złożyli kwiaty i zapalili znicze. Cmentarz na Rzeczycy został w roku 2019 gruntownie wyremontowany przez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie. Opiekę nad cmentarzem sprawuje Związek Polaków na Białorusi, który był partnerem projektu renowacji cmentarza.

Cmentarz Żołnierzy Wojska Polskiego na Rzeczycy

Na Cmentarzu przy ul.Puszkińskiej, przy kwaterze Żołnierzy Wojska Polskiego chór UTW „Uścisk dłoni” wykonał pieśni legionowe .Na zakończenie uroczystości zebrani odśpiewali „Rotę”- hymn Związku Polaków na Białorusi

Chór UTW „Uścisk dłoni”

Następnym punktem objazdu był cmentarz we wsi Czernawczyce, gdzie miejscowi Polacy wraz z delegacją ZPB oddali hołd pamięci Żołnierzom Wojska Polskiego, poległym w wojnie polsko-bolszewickiej.

Cmentarz we wsi Czernawczyce

Kulminacyjnym wydarzeniem objazdu stała się Msza Św. polowa przy Kwaterze Żołnierzy Wojska Polskiego w Prużanie. Mszę św. celebrował ks. proboszcz Paweł Jaroszewicz. W kwaterze znajduje się 78 nagrobków żołnierzy pułków poznańskich.

Oddział ZPB w Baranowiczach zorganizował uroczystości przy grobach żołnierzy i oficerów Wojska Polskiego w Baranowiczach, a w Kobryniu na kwaterze żołnierzy Wojska Polskiego pamięć poległych uczcił Oddział ZPB w Kobryniu.

Anna Jurkowska z Brześcia

14 sierpnia 2020 roku z okazji setnej rocznicy Bitwy Warszawskiej w obwodzie brzeskim odbył się objazd miejsc pamięci narodowej, związanych z wojną polsko-bolszewicką. Wydarzenie na cześć żołnierzy Wojska Polskiego, poległych w walkach o niepodległość, ratując Polskę i świat od bolszewickiej nawały, zorganizował Brzeski Oddział Obwodowy

Ludzie są nastawieni na to, że muszą zwyciężyć – powiedziała Andżelika Borys, szefowa Związku Polaków na Białorusi relacjonując niedzielne protesty w Grodnie. Podobnie jak w całym kraju tysiące ludzi domagało się tam wolnych wyborów i uwolnienia zatrzymanych.

Protest w Grodnie miał charakter pokojowego wiecu, trwał około trzech godzin.

Andżelika Borys zabrała na nim głos, wyrażając w imieniu swojej organizacji solidarność ze społeczeństwem obywatelskim na Białorusi.

„My Polacy okazujemy swoją solidarność, jako Związek Polaków na Białorusi, który przez 15 lat był prześladowany przez władze Łukaszenki. Chcemy wolności i normalności w naszym kraju, tak jak każdy zwykły obywatel Białorusi” – powiedziała działaczka.

Jak zaznaczyła Andżelika Borys, w proteście mogło wziąć udział nawet 20 tys. osób, a przybyli ludzie byli pozytywnie nastawieni, pełni solidarności i zdeterminowani, by dalej domagać się przemian w swoim kraju.

Polska działaczka podkreśliła pokojowy charakter i masową skalę obecnych demonstracji na Białorusi.

„W całym kraju odbywają się akcje protestacyjne, w mniejszych miasteczkach, w większych miastach, w Mińsku mówi się, że na wiecu było około 200 tys. ludzi, to największe zgromadzenie w historii ostatnich 26 lat, kiedy rządzi ŁukaszenkoAndż” – relacjonowała.

Protesty w Grodnie mają być kontynuowane w poniedziałek. Na terenie całej Białorusi dochodzi również do strajków w zakładach pracy, według Andżeliki Borys obejmują one także przedsiębiorstwa w Grodnie, np. fabrykę nawozów sztucznych w tym mieście.

Manifestujący domagali się uznania za prezydenta Białorusi Swiatłany Cichanouskiej, która w powszechnym odczuciu wygrała wybory prezydenckie 9 sierpnia, a następnie rozpisania nowych wyborów. Żąda się również uwolnienia wszystkich więźniów politycznych oraz osób zatrzymanych w trwających od tygodnia protestach.

Znadniemna.pl za PAP

Ludzie są nastawieni na to, że muszą zwyciężyć – powiedziała Andżelika Borys, szefowa Związku Polaków na Białorusi relacjonując niedzielne protesty w Grodnie. Podobnie jak w całym kraju tysiące ludzi domagało się tam wolnych wyborów i uwolnienia zatrzymanych. Protest w Grodnie miał charakter pokojowego wiecu, trwał około

Skip to content