HomeStandard Blog Whole Post (Page 292)

Warsztaty metodyczne dla nauczycieli języka polskiego, finansowane przez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie, odbyły się 21 kwietnia w Grodnie w ramach comiesięcznych spotkań, działającego przy Związku Polaków na Białorusi Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich.

Prezes ZPB Andżelika Borys przedstawia nauczycielom prowadzącą warsztaty Annę Żeszko-Majewską

Zajęcia, na które przybyli nauczyciele z ośrodków edukacyjnych Grodna, Brześcia, Mińska, Baranowicz, Lidy, Wołkowyska, Połocka, Wołożyna, Rakowa, Stołpców, Słonimia, Soł, Szczuczyna, Nowej Myszy, Lachowicz i Oszmiany poprowadziła nauczycielka w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym im. Waldemara Kikolskiego w Białymstoku, działaczka Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anna Żeszko-Majewska.

Andżelika Borys i Anna Żeszko-Majewska

Dzieląc się z nauczycielami z Białorusi doświadczeniem nauczania dzieci z problemami zdrowotnymi Anna Żeszko-Majewska opowiadała o stosowanych w Polsce sposobach motywowania uczniów do nauki oraz o metodyce zachęcania dzieci do aktywnego udziału w szkolnych zajęciach i przyswajania wiedzy.

Podczas warsztatów

Anna Żeszko-Majewska

Ogółem w warsztatach wzięło udział ponad trzydzieści nauczycieli z państwowych i społecznych ośrodków edukacyjnych, w których jest wykładany język polski.
Po zakończeniu warsztatów ich uczestnicy otrzymali od prezes ZPB Andżeliki Borys, będącej także przewodniczącą Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich, podręczniki do nauki języka polskiego.

Andżelika Borys rozdaje nauczycielom podręczniki do nauczania języka polskiego

– Stowarzyszenie Nauczycieli Polskich przy ZPB stara się co miesiąc organizować spotkania, w ramach których nauczyciele dzielą się własnym doświadczeniem z zakresu metod i sposobów nauczania. Zapraszamy też wykładowców z Polski, będących doświadczonymi specjalistami w różnych dziedzinach pedagogiki oraz nauczania języka polskiego – powiedziała portalowi Znadniemna.pl Andżelika Borys.

Stałym Partnerem Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich przy ZPB w organizacji comiesięcznych spotkań metodycznych jest Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie i Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, a wsparcia organizatorom udziela Konsulat Generalny RP w Grodnie.

Znadniemna.pl

Warsztaty metodyczne dla nauczycieli języka polskiego, finansowane przez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie, odbyły się 21 kwietnia w Grodnie w ramach comiesięcznych spotkań, działającego przy Związku Polaków na Białorusi Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich. [caption id="attachment_30300" align="alignnone" width="500"] Prezes ZPB Andżelika Borys przedstawia nauczycielom prowadzącą warsztaty Annę Żeszko-Majewską[/caption] Zajęcia, na

„Przystanek Historia” poświęcony Polakom ratującym Żydów w czasie II wojny światowej oraz otwarcie wystawy o Radzie Pomocy Żydom „Żegota” odbyły się w czwartek, 19 kwietnia, w Mińsku na Białorusi. Spotkanie zorganizowały Instytut Pamięci Narodowej oraz Ambasada RP w Mińsku.

„Rada Pomocy Żydom „Żegota” była instytucjonalną próbą zorganizowania pomocy Żydom w rzeczywistości okupacyjnej w ramach struktur Polskiego Państwa Podziemnego” – przypomniał podczas czwartkowego spotkania chargé d’affaires Ambasady RP w Mińsku Michał Chabros.

Specjalny wykład poświęcony „Żegocie” oraz Polakom ratującym Żydów w czasie II wojny światowej wygłosiła dr Alicja Gontarek z Instytutu Pamięci Narodowej. „Organizowanie pomocy dla ludności żydowskiej zaczęło się właściwie od samego początku okupacji” – mówiła dr Gontarek, wskazując, że pomoc dzieliła się na dwa rodzaje: zorganizowaną i indywidualną.

Według Gontarek w strukturach Żegoty działało kilkaset osób, ale w samej Warszawie udzielała ona pomocy 12 tys. ukrywających się Żydów. „Nie ma precyzyjnych danych, ale zakłada się, że pomocy Żydom podczas II wojny światowej udzielało od 300 tys. do nawet miliona Polaków, przy czym jeśli chodzi o górną granicę, chodzi o pomoc zniuansowaną, różnego rodzaju, również doraźną” – mówiła historyk. „Szacunki wskazują, że ukrywało się ok. 100 tys. Żydów, ale ta liczba też nie jest dokładna” – dodała.

Chabros przypomniał, że w 1939 r. w granicach II Rzeczypospolitej mieszkało ok. 3,4 mln Żydów, czyli ok. 10 proc. ludności, a w niektórych miasteczkach, w tym położonych na terenie dzisiejszej Białorusi, jak np. Pińsk, Wołożyn, Raków czy Baranowicze, stanowili oni większość mieszkańców.

Podczas uroczystości oddano cześć bohaterom warszawskiego getta oraz rozdawano żółte żonkile dla upamiętnienia 75. rocznicy powstania w getcie warszawskim.

Rabin Ryhor Abramowicz odmówił modlitwę za ofiary Holokaustu i przypomniał liczne związki historyczne i osobiste pomiędzy wspólnotami żydowskimi Polski i Białorusi.

Rabin Ryhor Abramowicz odmówił modlitwę za ofiary Holokaustu, fot.: Ambasada RP w Mińsku

Dr Kuźma Kazak z Pracowni Historycznej im. Leonida Lewina, gdzie odbywał się miński „Przystanek Historia”, podkreślił, że temat Holokaustu łączy Polskę i Białoruś, bo znaczna część polskich Żydów mieszkała na terenie dzisiejszej Białorusi, tu także znajdowały się getta i miejsca eksterminacji, jak np. w Trościeńcu pod Mińskiem.

„Mińskie i warszawskie getto były jednymi z największych w Europie” – mówił Kazak. „W obu działał ruch oporu i doszło do walk z nazistami. Wciąż wiemy za mało o tych tragicznych wydarzeniach, a takie spotkania jak dziś mogą być bodźcem do pogłębionego badania Holocaustu na samej Białorusi” – dodał Kazak.

W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele białoruskich środowisk żydowskich, naukowcy, dziennikarze, dyplomaci, a także niezależna deputowana do parlamentu Alena Anisim.

Wykład oraz otwarcie wystawy zorganizowały Instytut Pamięci Narodowej, Ambasada RP w Mińsku oraz Instytut Polski.

Znadniemna.pl za Justyna Prus/PAP

„Przystanek Historia” poświęcony Polakom ratującym Żydów w czasie II wojny światowej oraz otwarcie wystawy o Radzie Pomocy Żydom „Żegota” odbyły się w czwartek, 19 kwietnia, w Mińsku na Białorusi. Spotkanie zorganizowały Instytut Pamięci Narodowej oraz Ambasada RP w Mińsku. „Rada Pomocy Żydom "Żegota" była instytucjonalną próbą

Badania i zabiegi od ręki, bez czekania w kolejkach. Ceny o połowę niższe niż w Polsce. Tak wyglądają usługi medyczne za naszą wschodnią granicą. Polscy pacjenci przekonują, że nawet poziom opieki na Białorusi jest wyższy, niż w krajowych placówkach.

Usługi medyczne na Białorusi mogą być nawet o połowę tańsze. Fot.: biuro podróży Junior

Turystyka medyczna do naszych wschodnich sąsiadów staje się coraz popularniejsza. Jednym z powodów jest, działający od 2016 roku, ruch bezwizowy do obwodu grodzieńskiego. Tylko w stolicy tego regionu – Grodnie – można wykonać praktycznie każde badania i zabiegi: od kardiologii po chirurgię plastyczną.

Kolejnym powodem, dla którego Polacy coraz chętniej wyjeżdżają na Białoruś się leczyć, jest – jak przekonują organizatorzy wyjazdów i sami pacjenci – coraz wyższy standard świadczonych usług.

Operacja za pół ceny

Na leczenie na Białorusi zdecydował się pan Maciej z jednej z podlaskich wsi. Do szpitala w Grodnie ma bliżej niż do placówki w Białymstoku.

– Podczas pierwszej wizyty w szpitalu w Grodnie zauważyłem, że jednej z pacjentek robiono rezonans jamy brzusznej. Poprosiłem lekarza o taki sam zabieg. I zrobili, od ręki! Bez kolejki! – opowiada z zachwytem pan Maciej.

Mężczyzna po niespełna godzinie otrzymał wyniki i okazało się, że potrzebna jest operacja przepukliny rozworu przełykowego. Zadowolony z pierwszej wizyty w białoruskim szpitalu, postanowił wrócić tam na zabieg.

– Wypytałem, na czym to polega. Porównałem też ceny i okazało się, że w Grodnie kosztuje to trzy tysiące złotych, czyli co najmniej o połowę taniej, niż w Polsce. W ogóle jak porównałem broszurę z Białorusi, to wszystkie operacje są dwa razy tańsze – opisuje Podlasianin.

Cały pobyt w szpitalu: z kompleksowymi badaniami, zabiegiem i rekonwalescencją, zajął panu Maciejowi niecały tydzień. Wrócił zadowolony do Polski i, jak podkreśla, dostał nawet od lekarza zaświadczenie, że jest po operacji. Dzięki temu nie musiał czekać w kolejce na przejściu granicznym.

– O klienta dbają. Lekarze przychodzą, pytają się, czy wszystko jest dobrze. Na każde badanie prowadzą bez kolejki. Dostałem swój pokój. Warunki można powiedzieć, że jak w domu: telewizor, lodówka, czajnik. Sprzęt mają nowy, gabinety wyremontowane. Nawet jak wiozą na operację, to cztery razy przekładają z łóżka na łóżko – tak dbają o sterylizację! – zachwala pan Maciej.

Rehabilitacja po białorusku

Warunki w białoruskich placówkach ceni też Eugeniusz Ławreniuk – właściciel białostockiego biura podróży Junior, które od kilku lat organizuje wyjazdy do tamtejszych sanatoriów.

– Nasze biuro zajmuje się Białorusią od wielu lat. Sanatoria to jest nowy element, bo ludzie sami zaczęli pytać, więc uzupełniliśmy ofertę. Białorusini zaprosili nas, żeby obejrzeć, jak to wygląda, no i się zdecydowaliśmy – opowiada Ławreniuk.

Fot.: biuro podróży Junior

Wachlarz usług jest szeroki – leczyć można praktycznie wszystkie schorzenia: stawów, kardiologiczne, układu oddechowego. Są masaże, borowiny, okłady. Jak zapewnia przedsiębiorca, diagnostyka i rehabilitacja na światowym poziomie.

Poziom światowy, ale na polską kieszeń. Dzień pobytu w białoruskim sanatorium kosztuje od 130 do 200 zł. Według klientów białostockiego biura podróży, to o 30-40 proc. mniej od turnusów krajowych. W cenie, oprócz noclegu, są: trzy-cztery posiłki, a także nawet sześć zabiegów.

Fot.: biuro podróży Junior

Jeżdżą nie tylko Polacy

Tylko przez to jedno biuro podróży z Białegostoku, na leczenie w białoruskich sanatoriach, jeździ kilkuset Polaków rocznie. Ławreniuk podkreśla, że w większości wcale nie są to mieszkańcy województwa podlaskiego.

– Dzisiaj dzwonił na przykład pan z Katowic, który chce umówić wyjazd 10 osobowej ekipy. Białystok i Podlasie mniej jeździ. Obsługujemy osoby z całej Polski – przyznaje Ławreniuk.

Jego zdaniem klienci cenią sobie profesjonalizm lekarzy i personelu, ale też to, że całkiem dobrze znają język polski.

– Sanatoria są dobre. Świadczy o tym fakt, że ludzie chcą tam wracać – podkreśla przedsiębiorca z Białegostoku.

O poziomie usług medycznych świadczy też to, że na Białoruś przyjeżdżają pacjenci z wielu państw. Anatolij Gonczar, który jest odpowiedzialny za leczenie sanatoryjne w obwodzie grodzieńskim, podkreśla, że to nie tylko Polacy.

– Mamy u siebie dziesięć sanatoriów. Do jednego z nich odbieram dziś turystów z Łotwy. Poza tym jest wiele osób z Litwy, Izraela, Azerbejdżanu. Zdecydowanie najwięcej jest z Rosji – wylicza Gonczar.

Powrót na Białoruś rozważa też pan Maciej. – Nie obrażając naszych lekarzy, ale na Białorusi jest bardzo duży postęp. Tylko ludzie mają taką mentalność, że to Białoruś i się boją. Nie ma czego. Na ile można, to polecam znajomym – zachwala i już myśli o następnej wizycie.

– Dwa tygodnie temu byłem na kolejnej wycieczce w Grodnie i zgłosił się do mnie lekarz z drugiego szpitala. W centrum miasta też jest placówka i podobno robią operacje jeszcze taniej, niż w tym szpitalu klinicznym, w którym byłem. Może zdecyduję się też położyć i u nich – zastanawia się pan Maciej.

Znadniemna.pl za money.pl

Badania i zabiegi od ręki, bez czekania w kolejkach. Ceny o połowę niższe niż w Polsce. Tak wyglądają usługi medyczne za naszą wschodnią granicą. Polscy pacjenci przekonują, że nawet poziom opieki na Białorusi jest wyższy, niż w krajowych placówkach. [caption id="attachment_30285" align="alignnone" width="480"] Usługi medyczne na

Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” we współpracy z Wydziałem Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie ma przyjemność zaprosić uczniów szkół z polskim językiem nauczania do udziału w już V edycji Międzynarodowego Konkursu Matematycznego „Z matematyką przez świat”!

Konkurs ma na celu zmotywowanie i zachęcenie uczniów do nauki matematyki, popularyzowanie idei samodzielnego myślenia oraz inicjowanie i wspieranie współpracy międzynarodowej uzdolnionych uczniów i ich nauczycieli. Zaproszenie kierujemy do uczniów szkół podstawowych (10-13 lat) na terenie województwa Warmińsko-Mazurskiego oraz uczniów szkół z polskim językiem nauczania na Litwie, Białorusi, Irlandii i Ukrainie.

Udział w konkursie jest bezpłatny, a na laureatów czekają dyplomy oraz nagroda główna w postaci udziału w międzynarodowym obozie rekreacyjno-naukowym w Ostródzie wraz z atrakcyjnymi zajęciami na Wydziale Matematyki i Informatyki UWM w Olsztynie oraz wycieczkami krajoznawczymi.

Zgłoszenia są przyjmowane do 10 maja 2018r. poprzez przesłanie formularza zgłoszeniowego (załącznik – Deklaracja udziału) na adres mailowy konkursu: [email protected]

Regulamin konkursu, harmonogram, deklarację udziału oraz zakres materiału zamieszczamy poniżej:

Regulamin 2018

Harmonogram 2018

Deklaracja udziału

Zakres Materiału i Literatura 2018

W imieniu Organizatorów serdecznie zapraszamy!

Dane kontaktowe :

Emilia Kamińska
Tel. +48 89 521 36 20
e-mail: [email protected]

 Znadniemna.pl za odnswp.pl

Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” we współpracy z Wydziałem Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie ma przyjemność zaprosić uczniów szkół z polskim językiem nauczania do udziału w już V edycji Międzynarodowego Konkursu Matematycznego „Z matematyką przez świat”! Konkurs ma na celu zmotywowanie i zachęcenie

Wspólną modlitwą, poprowadzoną przez proboszcza katolickiej parafii św. Józefa w Orszy ks. Wadzima Mizera oraz przewodniczącego Wspólnoty Żydowskiej „Simcha” Andreja Dorofiejewa, uczcili 16 kwietnia pamięć poległych z rąk NKWD na Kobylackiej Górze pod Orszą, potomkowie zabitych oraz działacze Inicjatywy Obywatelskiej „Kobylaki. Rozstrzelani w Orszy”, domagającej się nadania znajdującym się tu upamiętnieniom oficjalnego statusu memoriału ofiar komunistycznego terroru.

Przewodniczący Wspólnoty Żydowskiej „Simcha” Andrej Dorofiejew i ks. Wadzim Mizer

Podczas modlitwy

Upamiętnienia na Kobylackiej Górze pod Orszą już miały status memoriału, nadany w 1990 roku decyzją orszańskich władz rejonowych. Dzięki oficjalnemu statusowi utrzymanie Memoriału Kobylacka Góra w stanie, godnym niewinnie zabitych w tym miejscu ludzi, było finansowane przez władze, a stałą opiekę nad miejscem pamięci sprawowała jedna ze szkół Orszy.

Głowne upamiętnienie na Kobylackiej Górze

Po tym, jak stosunek władz Białorusi do Stalina i okresu jego panowania zmienił się na pozytywny, znaczenie Memoriału Kobylacka Góra zostało zmarginalizowane, a jego utrzymywanie we względnie godnym stanie na okres dwudziestu lat stało się sprawą potomków zabitych oraz społeczników, czczących ofiary stalinowskich zbrodni.

W roku 2017 członkowie rodzin zabitych i działacze społeczni założyli Inicjatywę Obywatelską „Kobylaki. Rozstrzelani w Orszy”, która domaga się godnego upamiętnienia przez państwo białoruskie ofiar komunistycznego terroru poległych na Kobylackiej Górze oraz nadania temu miejscu oficjalnego statusu memoriału.

Członkowie Inicjatywy „Kobylaki. Rozstrzelani w Orszy” prowadzą też poszukiwania potomków rozstrzelanych oraz zbierają informacje o samych ofiarach.

Według badań białoruskiego historyka Zmiciera Drozda w latach 1920-1940 w Orszy NKWD rozstrzelał co najmniej 1900 ludzi, wśród których ponad 1100 to byli obywatele narodowości białoruskiej, ponad 500 było Polakami i około 40 – Żydami. Są to dopiero wstępne ustalenia historyka i dotyczą tylko tych ofiar, których imiona udało się odnaleźć w otwartych bazach danych. Wśród rozstrzelanych na Kobylackiej Górze byli na przykład siostry i bracia oficerów Wojska Polskiego Konstantego i Piotra Kamieńskich (uczestników Powstania Warszawskiego) oraz rzeźbiarza Michała Kamieńskiego, którego rzeźby zdobią parki i place Warszawy.

Szczątki rozstrzelanych na Kobylackiej Górze zostały odkryte w 1982 roku podczas budowy toru kolejowego. Znaleziono wówczas szczątki 50 osób. Oficjalna komisja, składająca się z przedstawicieli wojska, MSW, prokuratury oraz medyków sądowych ustaliła, że odnalezione szczątki ludzkie oraz czaszki z otworami po wystrzelonych do nich kulach, są szczątkami ludzi, rozstrzelanych na Kobylackiej Górze w latach 1937-1940. Świadkowie wydarzeń z tych lat zeznali wówczas, że na Kobylackiej Górze NKWD rzeczywiście wykonywało egzekucje. Znalezione i ekshumowane w 1982 szczątki ludzkie zostały pochowane w innym miejscu.

Członkowie Inicjatywy Obywatelskiej „Kobylaki. Rozstrzelani w Orszy” na własną rękę budują na Kobylackiej Górze memoriał, stawiając krzyże i mocując tabliczki z imionami zamordowanych przez NKWD. Obecnie ustanowili tu kilka krzyży z imionami poległych i umocowali kilkanaście imiennych tabliczek.

Powstające na Kobylackiej Górze spontaniczne upamiętnienia

Igor Stankiewicz z Mińska

Wspólną modlitwą, poprowadzoną przez proboszcza katolickiej parafii św. Józefa w Orszy ks. Wadzima Mizera oraz przewodniczącego Wspólnoty Żydowskiej „Simcha” Andreja Dorofiejewa, uczcili 16 kwietnia pamięć poległych z rąk NKWD na Kobylackiej Górze pod Orszą, potomkowie zabitych oraz działacze Inicjatywy Obywatelskiej „Kobylaki. Rozstrzelani w Orszy”, domagającej

Kilkudziesięciu Polaków białoruskiej stolicy zgromadziło się 13 kwietnia w siedzibie Oddziału ZPB w Mińsku z okazji Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. W ramach spotkania odbył się pokaz filmu Andrzeja Wajdy pt. „Katyń”.

Pasjonat historii i działacz Oddziału ZPB w Mińsku Igor Stankiewicz

Pokaz filmu poprzedziło wystąpienie miejscowego działacza ZPB, pasjonata historii, którego szczególnie interesuje okres czasów stalinowskich, Igora Stankiewicza. Prelegent opowiedział zgromadzonym na spotkaniu o tragicznych wydarzeniach, do których doszło w kwietniu 1940 roku w Katyniu i innych miejscach masowych egzekucji, wykonanych na polskich oficerach, którzy trafili do sowieckiej niewoli po wojnie obronnej 1939 roku.

Tydzień wcześniej prelegent w składzie stuosobowej delegacji działaczy ZPB z Mińska, Iwieńca, Homla, Grodna i innych miejscowości, odwiedził Polski Cmentarz Wojenny w Katyniu i miejsce katastrofy prezydenckiego TU-154M, w której 8 lat temu zginęło 96 przedstawicieli polskiej elity na czele z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim i Jego Małżonką Marią.

Uczestnicy spotkania

Pozostający pod wrażeniem odwiedzonych miejsc, przypominających o największych polskich tragediach z okresu ostatnich stu lat, mówca przypomniał o roli, jaką w zbrodni katyńskiej odegrało kierownictwo ZSRR i osobiście Józef Stalin. Mówił o podejmowanych przez ZSRR próbach zafałszowania prawdziwego obrazu zbrodni po odnalezieniu przez Niemców dołów ze szczątkami rozstrzelanych polskich oficerów w lesie katyńskim. Opowiedział też o rozpoczętej w latach 90. minionego stulecia kampanii dezinformacyjnej Anty-Katyń, prowadzonej przez pewne (sympatyzujące z Kremlem) kręgi w Rosji i mającej na celu relatywizację zbrodni katyńskiej przez powiązanie jej z wysoką śmiertelnością wśród jeńców sowieckich w niewoli polskiej (1919–1921), rzekomo spowodowanej przez zbrodnie, popełnione na jeńcach.

Kadr z filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy

Zakończyło się spotkanie katyńskie pokazem filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy, po obejrzeniu którego obecni mogli się podzielić wrażeniami i refleksjami na temat tragicznych wydarzeń sprzed 78 lat.

Igor Stankiewicz z Mińska, fot. Tarasa Abramienki

Kilkudziesięciu Polaków białoruskiej stolicy zgromadziło się 13 kwietnia w siedzibie Oddziału ZPB w Mińsku z okazji Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. W ramach spotkania odbył się pokaz filmu Andrzeja Wajdy pt. „Katyń”. [caption id="attachment_30257" align="alignnone" width="500"] Pasjonat historii i działacz Oddziału ZPB w Mińsku Igor Stankiewicz[/caption] Pokaz

W Muzeum Białoruskiego Polesia w Pińsku w dniach 18-22 kwietnia zostanie pokazany dokument potwierdzający nadanie prawa Magdeburskiego miastu Pińsk, podpisany ręką ostatniego króla Rzeczypospolitej Stanisława Augusta Poniatowskiego.

18 kwietnia w pińskim muzeum została otwarta wystawa jednego eksponatu, powiedział agencji BelTA szef działu naukowo-edukacyjnego Walerij Kobryniec. W ramach projektu „Za kulisami muzeum” zostanie pokazany dokument podpisany przez Stanisława Augusta Poniatowskiego, który potwierdza nadanie przywilejów miastu na prawie Magdeburskim.

Dokument składający się z dwóch podwójnych arkuszy pergaminu, związanych i opatrzonych pieczęcią Wielkiego Księstwa Litewskiego, został sporządzony w języku polskim i starobiałoruskim i podpisany przez samego króla 26 lutego 1785 roku w Warszawie.

Po zajęciu Pińska przez armię sowiecką i ustanowieniu przez nią władzy w mieście, dokument został przekazany do muzeum przez jednego z ówczesnych pracowników miejskiego magistratu, jego nazwisko nie zachowało się. Według Kobryńca, najprawdopodobniej do 1939 roku cenna „gramota” przechowywana była w miejskim ratuszu.

Pracownik muzeum zwraca uwagę, że dokument jest interesujący nie tylko z uwagi na unikatowość. Zawiera on informację na temat tego, co się stało z pierwszymi przywilejami Pińska, nadanymi miastu w czasach Stefana Batorego w 1581 roku, i przez Zygmunta Wazę. Jak się okazuje, wszystkie zniszczono w czasie smuty, w połowie XVII wieku.

W 1776 roku wiele miast Wielkiego Księstwa Litewskiego straciło prawa Magdeburskie. Wyjątkiem było 11 miast, w tym Pińsk, co zostało potwierdzone królewskim dokumentem w roku 1785.

Pińsk na Polesiu, leży nad rzeką Piną, u jej ujścia do Prypeci, w odległości 29 km od kanału Dniepr-Bug. Do 1939 w województwie poleskim, teraz w obwodzie brzeskim RB. Od 1925 roku jest stolicą diecezji pińskiej, mieści się tam seminarium duchowne.

Do 1939 Pińsk był miejscem stacjonowania Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej i 84 Pułku Piechoty Strzelców Poleskich.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/charter97.org

W Muzeum Białoruskiego Polesia w Pińsku w dniach 18-22 kwietnia zostanie pokazany dokument potwierdzający nadanie prawa Magdeburskiego miastu Pińsk, podpisany ręką ostatniego króla Rzeczypospolitej Stanisława Augusta Poniatowskiego. 18 kwietnia w pińskim muzeum została otwarta wystawa jednego eksponatu, powiedział agencji BelTA szef działu naukowo-edukacyjnego Walerij Kobryniec. W

Żołnierz Armii Krajowej, łagiernik, uczestnik kampanii wrześniowej Bronisław Chitruszko jest bohaterem dzisiejszego odcinka rubryki „Dziadek w polskim mundurze”, do której zgłosiła go jego córka i nasza czytelniczka Anna Łazar.

Bronisław Chitruszko, jako kanonier 4. Dywizjonu Artylerii Konnej. 1934 rok

Pani Anna, niewiele potrafiła opowiedzieć o perypetiach życiowych swojego ojca, gdyż on niewiele opowiadał jej o swojej służbie w polskim wojsku, Armii Krajowej, a także o pobycie w łagrach stalinowskich. Na szczęście u naszej czytelniczki zachowały się zdjęcia i niektóre dokumenty ojca, na podstawie których przy pomocy Anny Łazar postaraliśmy się zrekonstruować biografię naszego dzisiejszego bohatera.

Bronisław Chitruszko, według najbardziej, naszym zdaniem, wiarygodnych – polskich dokumentów wojskowych – urodził się w grudniu 1912 roku we wsi Przewałka (w II RP – w gminie Porzecze, powiatu grodzieńskiego, województwa białostockiego) w rodzinie rolników Macieja Chitruszki i Anny Chitruszko z Kołłontajów.

Rodzice Bronisława nie byli zamożni. Mieli niewielki kawałek ziemi, na której pracowali. Mały Bronek, podobnie jak jego brat Jan i siostry Albina oraz Felicja, od dzieciństwa pomagał ojcu i matce na gospodarstwie.

Chociaż w Przewałce nie było szkoły, to byli jednak nauczyciele, m.in. Janina Tropaczyńska, u której nasz bohater ukończył co najmniej trzy klasy szkoły podstawowej, co jest potwierdzone wydanym mu w 1927 roku Świadectwem Szkolnym o ukończeniu pierwszego półrocza w III klasie. Na podstawie tego dokumentu wnioskujemy, że Bronek Chitruszko był wzorowym uczniem i ze wszystkich wykładanych przedmiotów uzyskał ocenę „bardzo dobrą”.

Świadectwo szkolne ucznia III klasy Szkoły Podstawowej w Przewałce – Bronisława Chitruszki

Pod udostępnionymi przez córkę Bronisława Chitruszki świadectwami szkolnymi naszego bohatera obok podpisu nauczycielki widzimy także podpis ówczesnego proboszcza parafii w Przewałce ks. Zenona Butkiewicza, który prowadził zajęcia z religii, w nauce której nasz bohater także miał ocenę, najwyższą z możliwych.

Już w odrodzonej Polsce Bronisław osiągnął wiek poborowy i został zmobilizowany do odbycia służby zasadniczej w Wojsku Polskim. Jeszcze przed trafieniem do wojska nasz bohater musiał uczęszczać na zajęcia z przysposobienia wojskowego i wychowania fizycznego. Być może należał do jednej z organizacji, które prowadziły wśród młodych ludzi taką działalność. Były to w II RP: Związek Strzelecki, Związek Towarzystw Gimnastycznych „Sokół” i Związek Harcerstwa Polskiego.

Bronisław Chitruszko, wyróżniając się dobrymi wynikami sportowymi, zwłaszcza w dyscyplinach lekkoatletycznych, w 1933 roku wziął udział w zawodach, organizowanych w ramach Święta Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego, które odbyły się w Druskienikach. Nasz bohater zajął w tych zawodach III miejsce, uzyskując w skoku wzwyż wynik 130 centymetrów. Warto zaznaczyć, że w tym samym roku najlepsi polscy skoczkowie uzyskiwali w tej dyscyplinie na Mistrzostwach Polski wyniki od 175 do 180 centymetrów, a brązowej medalistce Igrzysk Olimpijskich 1932 roku w Los Angeles Ewie Dawes (Kanada) do trafienia na olimpijskie podium wystarczył uzyskany przez nią wówczas rekord życiowy – 160 centymetrów.

O wyczynie sportowym Bronisława Chitruszki, dokonanym w 1933 roku w Druskienikach, świadczy przechowywany przez naszą czytelniczkę Annę Łazar, jako rodzinna relikwia, Dyplom, którego zdjęcie publikujemy.

Dyplom Bronisława Chitruszki za zdobycie III miejsca w skoku wzwyż z wynikiem 130 centymetrów podczas zawodów Święta PW i WF w Druskienikach w 1933 roku

W wojsku nasz bohater odbywał służbę zasadniczą w 4. Dywizjonie Artylerii Konnej, który stacjonował w Suwałkach.

Kanonier Bronisław Chitruszko musiał być dobrym żołnierzem, gdyż dowództwo skierowało go do Szkoły Podoficerskiej, którą Bronisław ukończył 15 czerwca 1934 roku z wynikiem „dość dobrym” i uzyskał nominację na stopień podoficerski – bombardiera (odpowiednik starszego szeregowca w artylerii). Zachowało się Świadectwo ukończenia przez Bronisława Chitruszki XV Kursu Szkoły Podoficerskiej 4.Dywizjonu Artylerii Konnej w Suwałkach oraz zdjęcie pamiątkowe absolwentów Kursu z dnia 15 czerwca 1934 roku, na którym nasz bohater pozuje jako pierwszy od lewej w dolnym szeregu.

Zdjęcie pamiątkowe absolwentów XV Kursu Szkoły Podoficerskiej 4. Dywizjonu Artylerii Konnej. Suwałki – 15 czerwca 1934 r. Bronisław Chitruszko – pierwszy od lewej w dolnym rzędzie

Świadectwo ukończenia przez Bronisława Chitruszkę Szkoły Podoficerskiej

Po powrocie z wojska do rodzinnej Przewałki, Bronisław Chitruszko rok przed wybuchem II wojny światowej ożenił się z miejscową dziewczyną o imieniu Helena, która w tym samym roku urodziła mu syna Zygmunta.

Szczęście rodzinne Heleny i Bronisława przerwał wybuch wojny, na którą naszego bohatera zmobilizowano do macierzystej jednostki. W wojnie obronnej 1939 roku 4. Dywizjon Artylerii Konnej walczył w składzie Suwalskiej Brygady Kawalerii. Z opisu zamieszczonego w Wikipedii wiemy, że „mobilizację w dywizjonie ogłoszono 24 sierpnia 1939 roku. Wystąpiły trudności ze stawiennictwem rezerwistów, poborem koni i wozów. 25 sierpnia dywizjon w składzie trzech baterii osiągnął rejon koncentracji w rejonie lasów Sobolewo – Dubowo”. Bronisław Chitruszko niewiele opowiadał swoim dzieciom, w tym naszej czytelniczce Annie Łazar, jak wyglądał jego udział w kampanii wrześniowej. Anna Łazar pamięta tylko, że jej mama opowiadała, iż późną jesienią 1939 roku tata wrócił do domu w Przewałce na rowerze.

Po powrocie z wojny Bronisław Chitruszko prowadził zwykłe życie średniozamożnego rolnika. Przed napaścią hitlerowskich Niemiec na ZSRR w 1941 roku zdążył wybudować nową stodołę. W czasie okupacji niemieckiej Bronisławowi urodziła się córeczka Ania (nasza czytelniczka Anna Łazar). Bronisław mieszkał z żoną, dziećmi i swoją mamą Anną w rodzinnym domu w Przewałce.

W roku 1943 we wsi Zapurwie niedaleko Porzecza Niemcy dokonali masowego mordu mieszkańców tej wsi. Ofiarą masowego mordu okazała się ciotka Bronisława, która mieszkała z córką, wychowującą małego synka. Bronisław zaczął chodzić do Zapurwia, aby pomagać kuzynce na gospodarstwie. W tym czasie musiał poznać działających w okolicy polskich partyzantów, należących do oddziału legendarnego akowskiego dowódcy Mieczysława Niedzińskiego „Mena”. Według relacji naszej czytelniczki jej tata znikał na dłuższe okresy z domu pod pretekstem pomagania kuzynce w Zapurwiu w ciągu dwóch lat. Anna Łazar nie wie tego na pewno, ale wszystko wskazuje na to, że te okresy nieobecności Bronisława w domu oznaczały, że przystąpił szeregów do Armii Krajowej, stając się podkomendnym „Mena”.

Po zmianie okupacji niemieckiej na kolejną okupację sowiecką nasz bohater wciąż działał w polskiej partyzantce, aż 14 lutego 1947 roku został schwytany przez NKWD i osadzony w grodzieńskim więzieniu.

W dokumentach białoruskiej filii Międzynarodowego Stowarzyszenia „Memoriał” znajdujemy informację, że niedługo po areszcie – 8 kwietnia 1947 roku – Bronisław Chitruszko został skazany na 10 lat łagrów za przynależność do antysowieckiej organizacji „AK”.

Początkowo akowiec z Przewałki odbywał zasądzony wyrok w łagrach na terenie Mordowskiej Autonomicznej Socjalistycznej Sowieckiej Republiki. Potem pracował także w łagrach na terenie Komi ASSR.

Zachowała się charakterystyka Bronisława Chitruszki z jego pobytu w łagrach, napisana przez zastępcę naczelnika łagru o nazwisku Marczenko.

Charakterystyka Bronisława Chitruszki, napisana przez zastępcę naczelnika łagru o nazwisku Marczenko

Z tego dokumentu dowiadujemy się, że za okres przebywania w łagrach Bronisław Chitruszko „zarekomendował siebie s dobrej strony”. W okresie od czerwca 1947 roku po czerwiec 1948 roku wykonywał prace budowlane jako betoniarz. Od lipca 1948 roku po grudzień 1949 roku pracował jako górnik, wydobywający węgiel. Praca w kopalni bardzo nadwyrężyła zdrowie naszego bohatera i od stycznia po marzec 1950 roku musiał on się leczyć na chorobę płuc. W ramach rehabilitacji po odbytej chorobie Bronisław Chitruszko został przeniesiony do pracy w suszarni, w której pracował jako palacz. Do kopalni wrócił w czerwcu 1951 roku, a po trzech latach niewolniczej pracy nabyta wcześniej choroba płuc spowodowała powikłania, które musiał leczyć w więziennym szpitalu aż do końca odsiadki.

Bronisław Chitruszko jako więzień GUŁAG-u – 1955 rok

Zaświadczenie o stanie zdrowia Bronisława Chitruszki, wydane mu przed wypuszczeniem z łagru

Z łagru Bronisław Chitruszko został wypuszczony 8 sierpnia 1956 roku. Jak czytamy w jego charakterystyce, za okres pobytu w łagrze „nakładane na niego obowiązki wykonywał uczciwie i sumiennie. Naruszeń dyscypliny w pracy nie miał. W życiu codziennym prowadził siebie skromnie, w stosunkach z innymi zachowywał się uprzejmie”.

Po wyzwoleniu z łagru i powrocie do rodzinnej Przewałki nasz bohater długo nie mógł znaleźć sobie pracy. Przez władzę sowiecką był traktowany jako wróg ludu, a jego dom przez pewien okres czasu był wizytowany przez funkcjonariuszy KGB, którzy chcieli się upewnić, że były akowiec nie prowadzi antysowieckiej działalności wywrotowej. W tym czasie Bronisław Chitruszko pracował dorywczo, m.in. łowił ryby w Niemnie. Przy pomocy córki Anny złożył podanie na rehabilitację prawną i przywrócenie pełni praw obywatelskich. Zrehabilitowany został przez Kolegium Sądowe Sądu Najwyższego Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej 31 sierpnia 1971 roku.

Dzięki rehabilitacji Bronisław Chitruszko mógł się zatrudnić oficjalnie w Porzeckim Leśnictwie i objąć stanowisko gajowego. Jako gajowy pracował do przejścia na emeryturę, przy której naliczeniu państwo sowieckie nie zaliczyło mu do stażu pracy lata przepracowane w GUŁAG-u (chociaż został zrehabilitowany). Wysokość emerytury Bronisława Chitruszki wyniosła zaledwie 65 sowieckich rubli, czyli była to emerytura de facto głodowa.

Legitymacja gajowego Bronisława Chitruszki

Bronisław Chitruszko w mundurze gajowego

Zmarł bombardier 4. Dywizjonu Artylerii Konnej, uczestnik wojny obronnej 1939 roku, żołnierz Armii Krajowej, łagiernik Bronisław Chitruszko 20 sierpnia 1991 roku, czyli tuż przed rozpadem ZSRR.

Jest pochowany na cmentarzu parafialnym w Przewałce.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji, dokumentów i opracowań, udostępnionych przez Annę Łazar – córkę bohatera

Żołnierz Armii Krajowej, łagiernik, uczestnik kampanii wrześniowej Bronisław Chitruszko jest bohaterem dzisiejszego odcinka rubryki „Dziadek w polskim mundurze”, do której zgłosiła go jego córka i nasza czytelniczka Anna Łazar. [caption id="attachment_30232" align="alignnone" width="500"] Bronisław Chitruszko, jako kanonier 4. Dywizjonu Artylerii Konnej. 1934 rok[/caption] Pani Anna, niewiele potrafiła

19 kwietnia władze Białorusi zamierzają przyjąć poprawki do ustawy o środkach masowego przekazu. Według ekspertów, nowelizacja ostatecznie zniszczy wolność słowa na Białorusi i oznacza dominację propagandową Kremla w tym kraju.

Andrzej Pisalnik, obecnie – redaktor naczelny portalu internetowego Znadniemna.pl, na plakatach Amnesty International w 2005 roku, fot. Amnesty International

Dziś, w białoruskim parlamencie odbędzie się pierwsze czytanie poprawek do ustawy o mediach. Obserwatorzy życia publicznego na Białorusi nie mają wątpliwości, że nowela przepisów regulujących funkcjonowanie mediów zostanie przyjęta przez podporządkowanych w pełni Łukaszence deputowanych, bez żadnych uwag.

Portal charter97.org, zablokowany pod koniec stycznia tego roku na Białorusi przypomina, że nowelizacja przewiduje m.in. obowiązek rejestracyjny dla każdego portalu internetowego w białoruskiej domenie. Właściciele i reporterzy niezarejestrowanych stron nie będą uznawani za dziennikarzy. Nie będą mieli prawa do pozyskiwania informacji, ani ochrony źródła informacji, a przy pojawieniu się np. w charakterze reportera na demonstracji, zostaną uznani za demonstrantów.

Znowelizowane prawo przewiduje też obowiązkową identyfikację osób publikujących materiały w sieci, lub na forach internetowych. Oznacza to, że redaktorzy naczelni mediów internetowych pracujący na Białorusi, będą musieli przekazywać odpowiednim organom dane publicystów, dziennikarzy i czytelników komentujących artykuły. Ministerstwo Informacji będzie mogło zablokować też dostęp do sieci społecznościowych i innych zasobów internetowych, z pominięciem drogi sądowej.

Eksperci nazywają te poprawki „ciosem dla niezależnego dziennikarstwa” i nowym przykręcaniem śruby”.

Najgorsze jest jednak co innego – zdławienie niezależnego Internetu, ostatniego przyczółka białoruskiej wolności, oznacza ostateczne oddanie Białorusinów pod wpływy kremlowskiej i łukaszenkowskiej propagandy.

Przypomnijmy, że 10 kwietnia, podczas transmitowanego przez rządową telewizję spotkania Aleksandra Łukaszenki z kierownictwem największych mediów państwowych, prezydent mówił: „Zadaniem nowej ustawy o środkach masowego przekazu jest chronić ludzi przed destrukcyjnymi informacjami. Media – to świętość i jeśli państwo może trzymać w rękach te media, finansować je, okazywać wsparcie, itd., zwłaszcza te elektroniczne, powinno to robić. To sprawa bardzo publiczna, a jeśli mowa o prywatnych, to musimy tak negocjować z właścicielami mediów prywatnych, żeby przestrzegali swoich obowiązków”- podkreślił Łukaszenka.

Na początku kwietnia białoruski prezydent przywrócił w swojej administracji stanowisko ideologa, które objął były wojskowy, prawnik Władimir Żewniak. Zadanie, jakie przed nim postawił to „unowocześnienie” systemu pracy ideologicznej w kraju. To Żewniak będzie odtąd nadzorował media i organizacje społeczne.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/charter97.org

19 kwietnia władze Białorusi zamierzają przyjąć poprawki do ustawy o środkach masowego przekazu. Według ekspertów, nowelizacja ostatecznie zniszczy wolność słowa na Białorusi i oznacza dominację propagandową Kremla w tym kraju. [caption id="attachment_30236" align="alignnone" width="480"] Andrzej Pisalnik, obecnie - redaktor naczelny portalu internetowego Znadniemna.pl, na plakatach Amnesty

W dniach 11 – 12 kwietnia w Zespole Szkół nr 4 w Pułtusku po raz dziewiąty rozegrano Międzynarodowy Turniej Koszykówki dla młodzieży polskiej i polonijnej (chłopców) POLBASKET 2018. Zawodnicy Szkoły Sportowej Rejonu Wileńskiego i Gimnazjum im. Michała Balińskiego w Jaszunach (Rejon Solecznicki), Polski Klub Sportowy „Sokół-Grodno” oraz Szkoła nr 10 im. św. Marii Magdaleny ze Lwowa, a także uczniowie wszystkich pułtuskich szkół podstawowych walczyli o Puchary: Ministra Henryka Kowalczyka, Prezesa Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” oraz Burmistrza Pułtuska.

Dorota Subda, burmistrz Pułtuska wręcza Puchar Ministra Henryka Kowalczyka koszykarzom PKS „Sokół-Grodno”

Turniej został zorganizowany przez: Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, Ministerstwo Sportu i Turystyki RP, Burmistrza Miasta Pułtusk i Publiczną Szkołę Podstawową nr 4 z klasami sportowymi im. Ireny Szewińskiej w Pułtusku.

Dyrektor PSP nr 4 w Pułtusku Krzysztof Łachmański dekoruje naszą druzynę

Najlepsi  w rozgrywkach turniejowych okazali się Polacy z PKS „Sokół-Grodno” i to oni zdobyli Puchar Ministra Henryka Kowalczyka. Drugie miejsce i Puchar Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” zdobyło Gimnazjum im. Michała Balińskiego w Jaszunach, a miejsce trzecie i Puchar Burmistrza Miasta Pułtusk przypadły Szkole Sportowej z Rejonu Wileńskiego.

Tuż za podium, na IV miejscu znaleźli się Polacy ze Szkoły św. Marii Magdaleny we Lwowie;

V miejsce zajęła – Publiczna Szkoła Podstawowa nr 4 im. I. Szewińskiej w Pułtusku;

VI miejsce – Publiczna Szkoła Podstawowa nr 1 im. K. Potockiej w Pułtusku;

VII miejsce – Zespół Szkół nr 2 w Pułtusku;

VIII miejsce – Publiczna Szkoła Podstawowa nr 3 im. T. Kościuszki w Pułtusku.

W czasie rozgrywania turnieju prowadzona była klasyfikacja na „najlepszego zawodnika” oraz „króla strzelców za 3 punkty”.

Najlepszym zawodnikiem okazał się Ilja Kurpik z PKS „Sokół-Grodno”.

Michał Kisiel, dyrektor Domu Polonii w Pułtusku wręcza statuetkę najlepszemu zawodnikowi Ilji Kurpikowi

Królem strzelców za 3 punkty został natomiast Aurimas Bosakas ze Szkoły Sportowej Rejonu Wileńskiego.

Przemawia Krzysztof Łachmański, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 4 w Pułtusku

Gratulacje wszystkim zawodnikom, a szczególnie zwycięzcom złożyli po zakończeniu rozgrywek: Dorota Subda – burmistrz Pułtuska, dyrektor PSP nr 4 w Pułtusku – Krzysztof Łachmański oraz dyrektor Domu Polonii w Pułtusku – Michał Kisiel.​

Ponadto zawodnikom zwycięskich drużyn wręczono złote, srebrne i brązowe medale.

Znadniemna.pl za pultuskiobserwator.pl, fot.: facebook.com

W dniach 11 – 12 kwietnia w Zespole Szkół nr 4 w Pułtusku po raz dziewiąty rozegrano Międzynarodowy Turniej Koszykówki dla młodzieży polskiej i polonijnej (chłopców) POLBASKET 2018. Zawodnicy Szkoły Sportowej Rejonu Wileńskiego i Gimnazjum im. Michała Balińskiego w Jaszunach (Rejon Solecznicki), Polski Klub Sportowy

Skip to content