HomeStandard Blog Whole Post (Page 106)

Reżim białoruski realizuje politykę terroru wewnętrznego. W społeczeństwie rośnie niezadowolenie i Łukaszenka zaczyna potrzebować wroga zewnętrznego. W najnowszej historii Białorusi do takiej roli władze tradycyjnie wyznaczają Polskę.

Mszczą się w ten sposób za to, że „Solidarność zniszczyła takie państwo – ZSRR”, za popularne kanały w mediach społecznościowych i niezależną białoruską telewizję BIEŁSAT, która nadaje z terytorium Polski i tu ma swoją redakcję. Władze Białorusi mszczą się także za wieloletnie wspieranie przez Polskę białoruskich studentów, relegowanych z uczelni za opozycyjne poglądy. Nie mogą darować tego, że to właśnie polski rząd jako pierwszy uznał Cichanouską za zwycięzcę wyborów w 2020 roku.

Wyznaczenie Polski na wroga zewnętrznego to jednak nie wszystko. Taki wróg musi oddziaływać za pomocą wrogiego elementu wewnątrz kraju. Do roli sponsorowanej przez Zachód „piątej kolumny” tradycyjnie wyznaczani są mieszkający na Białorusi Polacy.

Historia poważnych represji wymierzonych w Związek Polaków na Białorusi bierze początek w 2005 roku. Wtedy największa organizacja społeczna w kraju, licząca ponad 20 tysięcy aktywnych członków, wybrała sobie nowego kierownika Andżelikę Borys i, co było nie do pomyślenia, nawet nie uzgodniła z władzami kandydatury nowego prezesa ZPB! Na dodatek stało się to po zwycięstwie na Ukrainie Rewolucji Pomarańczowej, wspieranej przez oficjalną Warszawę. Jakby tego było mało, białoruska  opozycja demokratyczna w tym samym roku postanowiła się zjednoczyć, wyłaniając na wspólnego kandydata opozycji w zbliżających się wyborach prezydenckich mieszkańca Grodna (był nim autor tego tekstu – Aleksander Milinkiewicz – red.). Andżelika Borys też jest grodnianką… Cuchnie spiskiem… Pewnie jakaś polska intryga…

Reżim nie zdołał zmusić Związku Polaków do zmiany decyzji co do wyboru swojego lidera i sprowokował sztuczny rozłam w organizacji. Obecnie na Białorusi są dwa związki – Związek Polaków na Białorusi, pozbawiony oficjalnej rejestracji, a także prorządowy związek „sowieckich” Polaków, niemający żadnych oficjalnych kontaktów z Polską.

W okresie międzywojennym Zachodnia Białoruś znajdowała się w granicach Polski. Na tej podstawie Łukaszenko regularnie „ostrzega” swoich współobywateli o zagrożeniu wojennym ze strony Polski, o polskich aspiracjach nacjonalistycznych, mających na celu odebranie utraconych terenów.

„Odbywa się nieustanne zwiększanie obecności wojskowej w pobliżu naszych zachodnich i północnych granic. Polska i kraje bałtyckie stały się poligonem do regularnych ćwiczeń i manewrów wojsk NATO”, – znowu straszył niedawno Łukaszenko.

W marcu ubiegłego roku represje spadły na społeczne szkoły języka polskiego, które prowadził w kraju Związek Polaków na Białorusi i inne polskie organizacje. Polaków na Białorusi oskarżają o to, że gloryfikują oni „antysowieckie bandy, działające w czasie i po zakończeniu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej”, „bandy”, które rzekomo „rabowały i mordowały cywilów oraz niszczyły ich mienie”. Tak łukaszenkowska propaganda charakteryzuje polskie podziemie zbrojne, stawiające opór ustanowieniu reżimu komunistycznego po zakończeniu II wojny światowej. Upamiętnianie bohaterów podziemia przez Związek Polaków na Białorusi władze nazywają „rehabilitacją nazizmu oraz usprawiedliwianiem ludobójstwa, dokonywanego na narodzie białoruskim”.

Minął już rok od dnia aresztowania liderów Związku Polaków Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta. Są oskarżani o rozpalanie waśni na tle narodowościowym i religijnym. Obojgu grozi wyrok do 12 lat więzienia. Już cały rok władze poświęciły na przeprowadzenie ekspertyz działalności Związku Polaków na Białorusi, żeby sformułować kolejne absurdalne zarzuty i oskarżyć tę organizację  o „naruszenie integralności Republiki Białorusi”.

Kontynuując zniszczenie społecznego szkolnictwa polskiego z 2021 roku, reżim podjął niedawno decyzję o likwidacji polskojęzycznego nauczania w państwowym systemie edukacji, co oznacza ewidentne pogwałcenie Konstytucji Republiki Białorusi. Rodzice uczniów szkół polskich w Grodnie i Wołkowysku zostali poinformowani, że od nowego roku szkolnego  „nauczanie oraz wychowanie będą się odbywać w języku rosyjskim z nauczaniem polskich języka i literatury jako przedmiotów – jedna godzina lekcyjna tygodniowo”.

Represje, które dotknęły polską mniejszość narodową po stłumieniu protestów masowych z lat 2020-2021 są elementem szerszej kampanii represyjnej. W 2021 roku na szeroką skalę przeprowadzona została na Białorusi „czystka” trzeciego sektora oraz niezależnych mediów. Oficjalną rejestrację straciły setki najbardziej znanych organizacji, nie tylko „politycznych” z punktu widzenia reżimu, lecz także, na przykład, najstarsza w kraju organizacja, zajmująca się ochroną ptaków. Za kontynuację  działalności bez państwowej rejestracji grozi na Białorusi prześladowanie karne.

Ze szczególną brutalnością potraktował reżim organizacje edukacyjne i oświatowe oraz społeczne inicjatywy historyczno-kulturalne. Władze najmocniej zwalczają odrodzenie narodowe mieszkańców kraju – Białorusinów, Polaków, Żydów Litwinów, Ukraińców, Tatarów. Najbardziej boją się bowiem ujawnienia prawdy historycznej, odrodzenia się pamięci o prawdziwych bohaterach i ofiarach walki o wolność i niepodległość. Podejmowane przez reżim próby instalowania swojej ideologii w szkołach i dążenie do zduszenia narodowego odrodzenia obywateli Białorusi mają zrozumiałe przyczyny. Tym się charakteryzuje zastąpienie autorytarnej formy rządów totalitaryzmem. Przecież ten, kto posiadł świadomość historyczną i zaczął rozmawiać w języku ojczystym w szkole bądź w organizacji społecznej, kategorycznie nie zgadza się na powrót do Związku Sowieckiego, zwłaszcza w wersji stalinowskiej. Taki człowiek pragnie mieszkać w wolnej Białorusi, która bazuje na społeczności wolnych obywateli.

Represje przeciwko polskiej mniejszości narodowej niewątpliwie mają wymiar międzynarodowy. Z jednej strony są one zemstą na Polsce za prowadzenie „nieprzyjaznej polityki”, z drugiej zaś reżim chciałby wykorzystać aresztowanych liderów Związku Polaków, jako zakładników, pozwalających na powstrzymywanie Warszawy w zakresie wspierania przemian demokratycznych na Białorusi, a także wymuszają na Zachodzie podjęcie dialogu z reżimem.

Łukaszenko wedle swojej mentalności jest człowiekiem sowieckim, cierpiącym na nostalgię po czasach ZSRR. A było to państwo, w którym języki narodowe były zwalczane przez władzę bolszewików. Jednolitość narodowa „w świetlanej przyszłości” miała być zapewniona przez maksymalną rusyfikację. Republika Białoruś w tym sensie ucierpiała bardziej niż inne. Tutaj denacjonalizację przeprowadzono najgłębiej niż gdziekolwiek w Kraju Rad. Warto przypomnieć, że mianowicie w Mińsku, na schodach Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego pod koniec lat 50. minionego stulecia, kierownik ZSRR Ukrainiec Nikita Chruszczow, obiecał Białorusinom, że „jako pierwsi zaczną żyć w komunizmie, gdyż najlepiej przyswoili język rosyjski…”

Również dzisiaj na Białorusi odbywa się prześladowanie języków i kultur. Władze starają się zniszczyć narodową identyczność, przede wszystkim identyczność polską oraz białoruską. Jednocześnie reżim dąży do eskalacji i rozpalania w społeczeństwie antypolskich nastrojów. Ale skuteczność przestarzałej maszyny propagandowej jest bardzo niska, a zaufanie do oficjalnego przekazu propagandowego spada nawet wśród zwolenników Łukaszenki.

Niedawne niezależne badanie opinii publicznej ujawniło, że na Białorusi pozytywny stosunek do Polski stabilnie rośnie, zwłaszcza na tle spadku poparcia dla reżimu, spowodowanego kremlowską  agresją przeciwko Ukrainie i bezprecedensową solidarnością Polaków z narodem ukraińskim.

Mimo tragicznych wydarzeń, właściwych  ostatnim czasom, nie ulega wątpliwości, że dzisiaj przeżywamy istotny etap w formowaniu naszego społeczeństwa obywatelskiego i stanowienia naszej państwowości. Czas dyktatur oraz imperiów w Europie mija bezpowrotnie, a przyszłość  Białorusi  zdominowana zostanie nie przez zemstę i nienawiść, właściwe dyktatorom oraz imperialistom, lecz przez tradycje tolerancji i europejską kulturę.

Agonia reżimów totalitarnych, której świadkami jesteśmy, wzmacnia w nas optymizm strategiczny.

Opowiem na własnym przykładzie.

Zawsze byłem dumny z tego, że historia mojego rodzinnego królewskiego Grodna jest historią europejskiego miasta wielu narodowości, wyznań, języków i obyczajów. Grodnianie bardzo sobie cenią i pielęgnują harmonię oraz wzajemne przenikanie i wzbogacanie się kultur. Prawdziwa kultura nie boi się  bowiem obcej kultury. Jeśli lubisz i znasz swoją własną kulturę, to cenisz i darzysz szacunkiem także obcą.

Jeszcze przed upadkiem Związku Sowieckiego, kiedy Pierestrojka przyniosła pierwsze oznaki wolności słowa, w kraju natychmiast zaczęło się odradzanie kultur narodowych – polskiej, ukraińskiej, litewskiej, tatarskiej – i ruszył renesans edukacji w ojczystych językach. W Grodnie, w którym po odzyskaniu niepodległości nie było żadnej klasy białoruskiej, dwa lata później nauczanie w białoruskim języku odbywało się już w 76 procentach pierwszych klas. W moim Uniwersytecie Grodzieńskim do trzeciego roku wszystkie dyscypliny – w tym fizyka, chemia, matematyka, biologia, nie mówiąc już o dyscyplinach humanistycznych – w 1994 roku były wykładane w języku białoruskim.

Jest absolutną nieprawdą, że narody dobrowolnie rezygnują z własnych korzeni i tradycji „na rzecz cywilizacji bardziej rozwiniętych”. Najczęściej dzieje się tak za sprawą brutalnej polityki przemocy, przymusu i asymilacji, realizowanych przez imperia i kolonizatorów. Nie odpowiada prawdzie także rozpowszechniona opinia, że Białoruski Front Narodowy (BFN) prowadził na początku lat 90. minionego stulecia przymusową białorutenizację. BFN mocno jej sprzyjał, ale z powodu tego, że w społeczeństwie panowała atmosfera odzyskanych przez Białoruś wolności i niepodległości oraz zwycięstwa historycznej prawdy i sprawiedliwości.

Jednym z najaktywniejszych i najbardziej konsekwentnych w tworzeniu własnego systemu oświaty narodowej był w tamtych latach Związek Polaków na Białorusi, kierowany przez Tadeusza Gawina. W Grodnie w 1996 roku z inicjatywy ZPB została wybudowana za środki polskiego podatnika Szkoła Średnia nr 36 z polskim językiem nauczania. Związek Polaków miał prawo do opiniowania  kandydatur na stanowiska kierownicze tej placówki edukacyjnej i wymusił na władzach, żeby przedmioty dotyczące Białorusi wykładane były w szkole w języku białoruskim, a nie rosyjskim. I ta zasada obowiązywała mimo tego, że odbyło się referendum, które pozbawiło język białoruski statusu jedynego języka państwowego.

Krótki okres demokracji schyłkowego ZSRR na Białorusi i pierwszych lat białoruskiej niepodległości   jeszcze czeka na swoich badaczy. Dla wielu mieszkańców kraju był to czas potężnego wzrostu obywatelskiej aktywności, wielkiej nadziei, wiary w siebie i ostateczne zwycięstwo demokracji, współpracy pragmatyków z idealistami, realnej samorządności, kiedy władza miejscowa była wybierana, a nie wyznaczana odgórnie.

Wracając do grodzieńskiej historii odrodzenia narodowego z tamtych lat, nie można pominąć faktu, iż liczne regionalne inicjatywy kulturalne różnych społeczności etnicznych współpracowały ze sobą niezwykle skutecznie, wspierając jedna drugą. Kiedy poradzieckie służby specjalne w 1991 roku spróbowały rozegrać polską kartę na Białorusi, analogicznie do tego, jak robili to na Litwie, chcąc sprowokować wśród Polaków Grodzieńszczyzny nastroje separatystyczne i tym samym osłabić niepodległościowe aspiracje młodego państwa białoruskiego, liderzy Związku Polaków na Białorusi w odróżnieniu od kolegów z Wileńszczyzny nie poddali się na tego typu prowokacje. Oświadczyli wówczas, że będą „odradzać polską kulturę przy poparciu braci Białorusinów, posiadających wyrazistą białoruską tożsamość narodową, która ucierpiała z powodu wieloletniej polityki rusyfikacji i doprowadziła do tego, że nosiciele białoruskiej tożsamości na razie sami stanowią mniejszość we własnym kraju”.

Nigdy nie zapomnę szczerego zdziwienia rosyjskiego dziennikarza z moskiewskich „Izwiestii”, który przyjechał do Grodna, żeby relacjonować protesty na tle narodowościowym, które wybuchly z powodu tego, że Polakom nie pozwalano na otwarcie polskiej szkoły w Nowogródku, na ojczyźnie Adama Mickiewicza. Dziennikarz był w szoku, kiedy dowiedział się, że na pikiecie przy siedzibie Związku Polaków flag biało-czerwono-białych, czyli narodowych flag białoruskich, było prawie tyle samo, co polskich flag biało-czerwonych. A kiedy władze zamykały ostatnią białoruskojęzyczną gazetę „Pahonia” przeciwko jej zamknięciu znowu protestowali solidarnie grodzieńscy Polacy i Białorusini. Na pytanie : – Jak się stało, że jedni „nacjonaliści” wspierają innych „nacjonalistów”? – rosyjski dziennikarz usłyszał odpowiedź, że zarówno jedni, jak i drudzy walczą o wspólne prawo do wolności i mają wspólnego wroga – poradziecki reżim, nie cierpiący niczego, co jest narodowe.

Aleksander Milinkiewicz, Honorowy Członek Związku Polaków na Białorusi, specjalnie dla Znadniemna.pl

Reżim białoruski realizuje politykę terroru wewnętrznego. W społeczeństwie rośnie niezadowolenie i Łukaszenka zaczyna potrzebować wroga zewnętrznego. W najnowszej historii Białorusi do takiej roli władze tradycyjnie wyznaczają Polskę. Mszczą się w ten sposób za to, że „Solidarność zniszczyła takie państwo - ZSRR”, za popularne kanały w mediach

Protokół o popełnieniu wykroczenia, przewidzianego przez art. 19.11 Kodeksu Wykroczeń Administracyjnych Republiki Białorusi, sporządzili dzisiaj przeciwko działaczce Związku Polaków na Białorusi Anżelice Orechwo, grodzieńscy milicjanci.

Jak informowała na facebooku sama Anżelika Orechwo dzisiaj stawiła się ona na milicji po tym, jak wczoraj została telefonicznie zaproszona do komisariatu na tzw. „rozmowę”.

„Dzisiejsza rozmowa na milicji zamieniła się w przesłuchanie i sporządzenie protokołu. Jak się okazało wszczęto wobec mnie sprawę administracyjną z art. 19.11 cz.2. A więc czeka mnie sąd. Dziękuję bardzo wszystkim za słowa wsparcia i otuchy” – napisała dzisiaj na facebooku działaczka ZPB, pełniąca w organizacji funkcję przewodniczącej Rady Naczelnej.

Druga część art.19.11 Kodeksu Wykroczeń przewiduje karę grzywny od 10 do 30 stawek bazowych albo przymusowe prace społeczne, albo areszt administracyjny za „rozpowszechnianie produkcji informacyjnej, wpisanej na republikańską listę materiałów ekstremistycznych…”

Anżelika Orechwo nie informuje rozpowszechnianie jakich konkretnie treści zarzucili jej grodzieńscy milicjanci. Z analizy tego, co udostępnia na swoim profilu facebookowym wynika, że są to głównie publikacje z mediów, funkcjonujących w Polsce oraz wpisy i wystąpienia polskich polityków, dotyczące, prześladowanych przez reżim Łukaszenki kolegów Anżeliki Orechwo z ZPB, czyli – Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta.

Znadniemna.pl na podst. facebook.com

Protokół o popełnieniu wykroczenia, przewidzianego przez art. 19.11 Kodeksu Wykroczeń Administracyjnych Republiki Białorusi, sporządzili dzisiaj przeciwko działaczce Związku Polaków na Białorusi Anżelice Orechwo, grodzieńscy milicjanci. Jak informowała na facebooku sama Anżelika Orechwo dzisiaj stawiła się ona na milicji po tym, jak wczoraj została telefonicznie zaproszona do

Na nieaktywnym od ponad roku (dokładnie od dnia aresztowania 23 marca 2021 roku) profilu facebookowym prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys pojawił się wczoraj  wpis z życzeniami wielkanocnymi.

Pani prezes napisała:

„Kochani Przyjaciele i Znajomi, niech Zmartwychwstały Jezus napełni Wasze serca miłością i pokojem, niech przemieni każdy smutek w radość, a każde zmartwienie w szczęście i nadzieję na lepsze jutro. Zdrowych i spokojnych Świąt!!! Dziękuję z całego serca za wsparcie, solidarność i modlitwę”.

Andżelika Borys  spędziła za kratami równo rok i dwa dni. 25 marca pozwolono jej opuścić celę aresztu i czekać na proces sądowy w domu. Najpierw w domu jej mamy w rodzinnej wsi Grzebinie – kilka kilometrów od granicy z Polską.

Obecnie, jak wynika z docierających do nas nieoficjalnie informacji, prezes ZPB przebywa  w swoim grodzieńskim mieszkaniu i, jak widać, ma, być może kontrolowany i ograniczony, ale jednak – dostęp do Internetu i mediów społecznościowych.

 Znadniemna.pl na podstawie facebook.com

Na nieaktywnym od ponad roku (dokładnie od dnia aresztowania 23 marca 2021 roku) profilu facebookowym prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys pojawił się wczoraj  wpis z życzeniami wielkanocnymi. Pani prezes napisała: "Kochani Przyjaciele i Znajomi, niech Zmartwychwstały Jezus napełni Wasze serca miłością i pokojem, niech przemieni

Ksiądz Wiaczesław Barok: Chrystus Zmartwychwstał!

Aleksander Roman

Ksiądz Wiaczesław Barok: Chrystus Zmartwychwstał! [video width="1280" height="720" mp4="https://glosznadniemna.pl/wp-content/uploads/2022/04/Ksiadz-Wiaczeslaw-Barok_-Chrystus-Zmartwychwstal.mp4"][/video] Aleksander Roman

Emerytowany metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz  w wielkanocnym orędziu, wystosowanym z upoważnienia biskupów katolickich Białorusi, potępił napaść Rosji na Ukrainę.

„Nie ma i nie może być usprawiedliwienia dla tych, którzy zaczynają i prowadzą wojnę, bo to nie jest sposób na rozwiązanie problemów, ale katastrofa, w której giną niewinni ludzie, niszczona jest ludzka godność, niszczone są miasta i infrastruktura, wielu ludzi staje się uchodźcami” – stwierdził emerytowany metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz, któremu wystosowanie orędzia wielkanocnego  do wiernych powierzyła Konferencja Katolickich Biskupów na Białorusi.

„W tym trudnym czasie, kiedy braterska Ukraina przeżywa swój Wielki Piątek, a krew i łzy zabitych, rannych, tych, którzy stracili swoich bliskich i łzy uchodźców wołają do nas (Rdz 10,10), nie możemy być obojętni – to znaczy nie możemy być tymi, którzy utracili zdolność wyboru moralnego i nie odróżniają dobra od zła. Wojna jest strasznym grzechem Kaina, który zabił swego brata Abla (por. Rdz 4, 8). Zamiast obrazu Boga widzi w człowieku obraz wroga, który musi zostać zniszczony. Dlatego nie ma i nie może być usprawiedliwienia dla tych, którzy zaczynają i prowadzą wojnę, bo to nie jest sposób na rozwiązanie problemów, ale katastrofa, w której giną niewinni ludzie, niszczona jest godność ludzka, niszczone są miasta i infrastruktura, wielu ludzi musi zostać uchodźcami…” stwierdza abp Kondrusiewicz. Cytuje słowa Konstytucji duszpasterskiej „Gaudium et spes” II Soboru Watykańskiego, która stwierdza: „Wszelkie działania militarne, które zmierzają, czy to do zniszczenia całych miast, czy też rozległych obszarów wraz z ich mieszkańcami, są przestępstwem przeciwko Bogu i samemu człowiekowi, które należy stanowczo i bez zwłoki potępić” (GS, 80).

„Dziś, w święto zwycięstwa Jezusa nad śmiercią, grzechem i złymi duchami, zwracamy się do Ciebie Miłosierny Jezu Zmartwychwstały: zmiłuj się nad skrwawioną Ukrainą! Wstrząśnij skamieniałymi sercami osób odpowiedzialnych za tę tragedię, która doprowadziła do katastrofy humanitarnej i upokorzenia godności człowieka jako stworzenia Bożego, usłysz płacz matek zamordowanych synów i córek, ludzi, uchodźców i wszystkich pokrzywdzonych, w tym wielu dzieci, i jak najszybciej ją powstrzymaj! Nich droga dialogu, wzajemnego szacunku i przebaczenia, umacniana intensywną modlitwą o pokój na Ukrainie, do czego wzywa papież Franciszek, zakończy zbrojną kanonadę, zapobiega dalszej eskalacji wrogości po obu stronach konfliktu i doprowadzi do sprawiedliwego pokoju!”- napisał arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz. Emerytowany metropolita mińsko-mohylewski przytoczył także szereg wypowiedzi Ojca Świętego, zawierających stanowcze potępienie rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Znadniemna.pl za Katolicka Agencja Informacyjna

Emerytowany metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz  w wielkanocnym orędziu, wystosowanym z upoważnienia biskupów katolickich Białorusi, potępił napaść Rosji na Ukrainę. „Nie ma i nie może być usprawiedliwienia dla tych, którzy zaczynają i prowadzą wojnę, bo to nie jest sposób na rozwiązanie problemów, ale katastrofa, w której

Drodzy Czytelnicy!

W tym roku Wielkanoc przyszło nam, redaktorom i współpracownikom portalu Znadniemna.pl i gazety „Głos znad Niemna na uchodźstwie”, obchodzić inaczej niż zwykle. Z dala od bliskich i przyjaciół, z dala od miejsca naszego urodzenia i zamieszkania, czyli Białorusi.

Jest to jeden z powodów, dla którego pragniemy skierować do Państwa moc życzeń z okazji święta, symbolizującego spełnienie najlepszych oczekiwań:

Niech Zmartwychwstały Jezus umocni nas w Świętości.
Miłością i nadzieją napełni nasze serca.
Niech utwierdza naszą wiarę
w zwycięstwo dobra nad złem,
życia nad śmiercią,
miłości nad nienawiścią.

Oby w naszych sercach zawsze był widoczny blask nadziei Zmartwychwstania.

Życzymy Błogosławieństwa Bożego!

Redakcja portalu Znadniemna.pl

Drodzy Czytelnicy! W tym roku Wielkanoc przyszło nam, redaktorom i współpracownikom portalu Znadniemna.pl i gazety „Głos znad Niemna na uchodźstwie”, obchodzić inaczej niż zwykle. Z dala od bliskich i przyjaciół, z dala od miejsca naszego urodzenia i zamieszkania, czyli Białorusi. Jest to jeden z powodów, dla którego

We wtorek, 19 kwietnia,  w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim w Białymstoku ruszy rejestracja osób, które chcą otrzymać Kartę Polaka.  Portal bialystokonline.pl informuje  zainteresowanych o tym, co trzeba przygotować i gdzie złożyć wniosek?

Po Kartę Polaka do Białegostoku i Białej Podlaskiej

Karta Polaka jest dokumentem potwierdzającym przynależność do Narodu Polskiego. Jak informuje Wydział Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego, rejestracja skierowana jest do obywateli Republiki Białoruś albo osób posiadających w tym państwie status bezpaństwowca.

Rejestracja ruszy 19 kwietnia o godz. 8.00 a zakończy się 22 kwietnia o godz. 22.00. Co ważne, zgłoszenia przyjmowane będą wyłącznie na adres e-mail: [email protected].

W zgłoszeniu należy podać wyłącznie następujące informacje:
– temat wiadomości e-mail: Zapisy KP (nazwisko i imię 4 ostatnie cyfry paszportu);
– treść e-mail: imię i nazwisko (pisownia zgodna z paszportem), data urodzenia, 4 ostatnie cyfry paszportu, numer telefonu.

W pojedynczej wiadomości email można zgłosić kilka osób. Czas oczekiwania na odpowiedź zwrotną uzależniony jest od liczby nadesłanych zgłoszeń.

W przypadku pytań można dzwonić pod nr tel. +48 85 7439600 – po połączeniu z infolinią należy wybrać 4.

O otrzymanie Karty Polaka można ubiegać się także w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim. Informacje dla zainteresowanych publikowane są na stronie internetowej Urzędu.

Jakie dokumenty są wymagane?

Osoba ubiegająca się o Kartę Polaka musi mieć wniosek wypełniony w języku polskim, starannie, bez skreśleń i poprawek. Ponadto potrzeba będzie aktualna fotografia o wymiarach 35 x 45 mm wykonana w ciągu ostatnich 6 miesięcy.

Należy także przedłożyć oryginał ważnego dokumentu potwierdzającego tożsamość wraz z kserokopią strony z danymi osobowymi. Aby uzyskać Kartę Polaka potrzebne są oryginały i kserokopie dokumentów potwierdzających, że co najmniej jedno z rodziców lub dziadków albo dwoje pradziadków cudzoziemca było narodowości polskiej.

W przypadku działalności w organizacjach polskich i polonijnych, konieczne jest zaświadczenie organizacji potwierdzające aktywne zaangażowanie w działalność na rzecz języka i kultury polskiej lub polskiej mniejszości narodowej w okresie ostatnich 3 lat.

W przypadku posiadania dokumentów potwierdzających znajomość języka polskiego można do wniosku dołączyć: certyfikat znajomości języka polskiego wydany przez Państwową Komisję do spraw Poświadczania Znajomości Języka Polskiego jako Obcego; świadectwa ukończenia szkoły lub studiów w Rzeczypospolitej Polskiej lub świadectwo ukończenia szkoły za granicą z wykładowym językiem polskim.

Co daje Karta Polaka?

Osoby, który uzyskają Kartę Polaka mają prawo m.in. do zwolnienia z obowiązku posiadania zezwolenia na pracę oraz podejmowania i wykonywania działalności gospodarczej na takich samych zasadach co obywatele polscy. Mają również możliwość korzystania ze świadczeń opieki zdrowotnej w stanach nagłych.

Ponadto posiadacze kart mają ulgę w wysokości 37% na przejazdy w pociągach osobowych, pospiesznych i ekspresowych, a także np. bezpłatnego wstępu do wybranych muzeów państwowych w Polsce. Mogą także otrzymać świadczenie pieniężne na częściowe pokrycie kosztów utrzymania w Polsce w przypadku złożenia wniosku o pobyt stały.

Karta Polaka jest ważna przez 10 lat od dnia jej przyznania.

 Znadniemna.pl za Malwina Witkowska/Bialystokonline.pl, cudzoziemcy.lublin.uw.gov.pl, fot.: Karina Wysoczańska/ ZWROT

We wtorek, 19 kwietnia,  w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim w Białymstoku ruszy rejestracja osób, które chcą otrzymać Kartę Polaka.  Portal bialystokonline.pl informuje  zainteresowanych o tym, co trzeba przygotować i gdzie złożyć wniosek? Po Kartę Polaka do Białegostoku i Białej Podlaskiej Karta Polaka jest dokumentem potwierdzającym przynależność do Narodu

Decyzją strony białoruskiej ma być zlikwidowane nauczanie w j. polskim w państwowych szkołach polskich na Białorusi – to rusyfikacja; domagamy się od władz Białorusi zmiany decyzji, a od władz Polski interwencji – oświadczyło w środę prezydium sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą (LPG).

„Chcemy zaapelować do władz polskich, polskiej opinii publicznej i do opinii międzynarodowej w związku z zapowiedzią ze strony białoruskiej likwidacji nauczania w języku polskim w jedynych dwóch państwowych szkołach polskich na Białorusi” – oświadczył przewodniczący komisji Robert Tyszkiewicz (KO) podczas konferencji prasowej w Sejmie. Dodał, że wcześniej odbyło się w tej sprawie specjalne posiedzenie komisji poświęcone „rusyfikacji szkół na Białorusi”.

Tyszkiewicz podkreślił, że ta decyzja jest „bezprecedensowa, sprzeczna z traktatami i porozumieniami między Polską i Białorusią, sprzeczna z prawem białoruskim i konstytucją Białorusi, ale sprzeczna również z prawem międzynarodowym”. „To jest nowy etap w prześladowaniu mniejszości polskiej na Białorusi. To sytuacja, w której poprzez likwodację jedynych dwóch szkół polskich na Białorusi następuje likwidacja szkolnictwa polskiego, nauczania w języku polskim w szkołach białoruskich” – ocenił.

W imieniu komisji Tyszkiewicz wyraził oczekiwanie, aby polski rząd „zintensyfikował działania w stosunku do władz białoruskich”, a od władz Białorusi zażądał „wstrzymania decyzji o tym, że od nowego roku szkolnego nie będzie już nauczania w języku polskim w dwóch jedynych szkołach (polskich) na Białorusi – w Grodnie i w Wołkowysku”.

„Oczekujemy także od instytucji międzynarodowych, że staną w obronie prawa mniejszości narodowych, potwierdzonego traktatami międzynarodowymi, prawa do nauczania w języku ojczystym. To prawo jest dzisiaj Polakom przez reżim Łukaszenki odbierane” – oświadczył Tyszkiewicz.

Wiceprezes Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Marek Zaniewski potwierdził, że obecnie sytuacja polskich szkół na Białorusi „wygląda tak, że od września 2022 roku faktycznie zaprzestaną być szkołami polskimi”. „Ten fakt bardzo niepokoi tak rodziców, jak i kadrę nauczycielską, również całą społeczność polską zamieszkującą na Białorusi. To jest uderzenie w Polaków mieszkających na Białorusi i ten fakt sprawia, że nauczanie języka polskiego w segmencie państwowym zaprzestanie istnieć” – podkreślił.

Wiceprzewodnicząca komisji Lidia Burzyńska (PiS) zaznaczyła, że środowe posiedzenie LPG jest „wspólnym działaniem wszystkich bytów politycznych, które uczestniczą w tej komisji, aby wspólnie, głośno, zdecydowanie i jednoznacznie potępić te działania, które od 1 września mają być nałożone na mniejszość polską na Białorusi”. „To jest wyeliminowanie, uniemożliwianie nauczania w dwóch polskich szkołach, o których musimy pamiętać, że to właśnie w latach 90., dzięki ofiarności i funduszom polskim te szkoły zostały wybudowane. Więc tutaj również łamanie prawa mniejszości polskiej na Białorusi, to jest sygnał nie tylko do Polski” – oświadczyła.

Burzyńska zaznaczyła, ą polski rząd podejmuje dyplomatyczne działania „wspierające” mniejszość polską na Białorusi, niemniej jednak – jak mówiła – „niech również usłyszy cały demokratyczny świat, że na Białorusi są łamane podstawowe prawa mniejszości”.

Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Rzepa (KP-PSL) poinformował, że tylko w dwóch szkołach polskich w Grodnie i w Wołkowysku uczy się około tysiąca polskich uczniów.

Rzepa zwrócił uwagę, że „dzisiaj trudno rozmawiać z reżimem Łukaszenki na demokratycznym poziomie”, dlatego jest to możliwe „wyłącznie przez pryzmat twardych oczekiwań wyrażonych w stanowiskach polskiego MSZ, jak też przez kancelarię premiera (Mateusza Morawieckiego)”.

Poseł KP-PSL dodał, że w rozmowach z reżimem warto wykorzystywać argumenty ekonomiczne. „W Polsce funkcjonuje 3,5 tysiąca firm z kapitałem białoruskim. Wydaje mi się, że jest przestrzeń do tego, żeby jasno powiedzieć panu Łukaszence, co może się wydarzyć, jeżeli faktycznie ta decyzja nie zostanie zmieniona, a 1 września te szkoły zostaną zrusyfikowane” – powiedział Rzepa.

Prezes białostockiego oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anna Kietlińska przypomniała, że polska szkoła w Grodnie została wybudowana przez stowarzyszenie „ze środków polskiego podatnika”.

„Szkoła dla polskiego środowiska na Białorusi, jak i dla nas mieszkających w Polsce, zajmujących się Polakami mieszkającymi poza granicami kraju, to pewnego rodzaju symbol – to miejsce, gdzie uczyło się języka polskiego i uczyło się w języku polskim. Ale to też symbol dążeń polskiego środowiska do tego, żeby mieć miejsce, mieć własne dążenia i marzenia, aby język ojczysty był nie tylko językiem komunikacji, którego uczyło się w zaciszu domowym, ale żeby to był język, w którym rzeczywiście można było myśleć, czytać literaturę i przenosić go na wyższy poziom, niż poziom komunikatywny” – oświadczyła prezes Kietlińska.

Przewodniczący Tyszkiewicz zapowiedział, że komisja będzie tę sprawę monitorować. „Będziemy na następnych posiedzeniach sprawdzać, jak postępują działania w tej kwestii. Nie możemy nad tak barbarzyńską decyzją przejść do porządku dziennego. Musimy mówić o tym głośno, musimy o tym alarmować polską i międzynarodową opinię publiczną. Odebranie polskiej mniejszości prawa do nauczania w języku ojczystym jest uderzeniem w fundamentalne prawa mniejszości narodowych” – podkreślił Tyszkiewicz.

 Znadniemna.pl za Mieczysław Rudy/PAP

Decyzją strony białoruskiej ma być zlikwidowane nauczanie w j. polskim w państwowych szkołach polskich na Białorusi – to rusyfikacja; domagamy się od władz Białorusi zmiany decyzji, a od władz Polski interwencji – oświadczyło w środę prezydium sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą (LPG). "Chcemy zaapelować

13 kwietnia 1943 r. w Berlinie ujawniono informację o znalezieniu w Katyniu masowych grobów polskich oficerów zamordowanych przez sowieckie NKWD na mocy decyzji Biura Politycznego KPZS. Od 2008 r. 13 kwietnia jest Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.

Rysy na budowanym przez sowietów kłamstwie katyńskim pojawiały się długo przed ujawnieniem mordu przez niemiecką machinę propagandy. Już latem 1941 r. okazało się, że do tworzonej Armii Polskiej na Wschodzie zgłasza się bardzo niewielu oficerów. Józefowi Czapskiemu, jednemu z nielicznych ocalałych z obozu w Starobielsku, powierzono zadanie odnalezienia towarzyszy niewoli oraz jeńców z dwóch pozostałych obozów. Prowadząc śledztwo, Czapski rozmawiał nie tylko z polskimi jeńcami i więźniami łagrów, ale również sowieckimi urzędnikami i enkawudzistami. Część z nich sugerowała, że zaginieni jeńcy zostali wysłani na najdalsze wyspy na Morzu Arktycznym. Podobne przekonanie wyrażała część towarzyszy niewoli, którzy uniknęli śmierci.

Kilka miesięcy później, podczas rozmowy między gen. Władysławem Sikorskim a Stalinem, na pytanie polskiego premiera sowiecki dyktator stwierdził, że tysiące polskich jeńców uciekło do Mandżurii. Wiosną 1942 r. polskie władze zwróciły się do Brytyjczyków o wsparcie w poszukiwaniach. Szef brytyjskiego MSZ Anthony Eden zabronił dyplomatom angażować się w narastający m.in. wokół tej kwestii konflikt polsko-sowiecki. Sprawa ta pojawiła się jednak w raporcie przygotowanym dla Ministerstwa Wojny przez ppłk. Lesliego Hullsa: „Uwięzieni w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie po prostu znikli bez śladu (w łącznej liczbie 8300). Od 1940 r. nikt o nich nie słyszał i mimo obietnicy złożonej osobiście przez Stalina gen. Sikorskiemu i gen. Andersowi los tych oficerów pozostaje całkowitą tajemnicą”.

Wiosną 1942 r. część prawdy o losach polskich jeńców nieświadomie odkryli polscy robotnicy przymusowi, którzy dowiedzieli się o kaźni od miejscowych mieszkańców. Ustawiony przez nich krzyż mógł był jedną ze wskazówek, która doprowadziła Niemców do miejsca mordu. Kluczowe dla odkrycia dołów śmierci były również relacje składane przez miejscową ludność.

11 kwietnia 1943 r. niemiecka agencja prasowa Transocean opublikowała depeszę o odnalezieniu koło Katynia, na terenie lasu Kozie Góry, zwłok ok. 3 tys. ciał polskich oficerów wziętych do niewoli przez sowietów we wrześniu i w październiku 1939 r. Był to początek gigantycznej niemieckiej akcji propagandowej, której celem było rozbicie sojuszu ZSRS i państw zachodnich oraz przekonanie Polaków o bezsensowności walki po ich stronie. Kolejne tygodnie miały udowodnić nieskuteczność machiny sterowanej przez Josepha Goebbelsa. Dwa dni wcześniej niemiecki minister propagandy zapisał w swoim dzienniku: „W pobliżu Smoleńska odkryto masowe groby Polaków. Bolszewicy zastrzelili po prostu ok. 10 tys. polskich jeńców, wśród nich także więźniów cywilnych, biskupów, intelektualistów, artystów itp., po czym grzebali ich we wspólnych mogiłach”.

Dwa dni później w siedzibie niemieckiego MSZ odbyła się specjalna konferencja prasowa, na której ujawniono pierwsze szczegóły prowadzonych prac ekshumacyjnych, w tym nazwiska niektórych zamordowanych. Tego samego dnia o godz. 15:15 o odkryciu poinformowało Radio Berlin: „Ze Smoleńska donoszą, że miejscowa ludność wskazała władzom niemieckim miejsce tajnych egzekucji masowych wykonywanych przez bolszewików […] Już dziś ustalono, że wśród zamordowanych znajduje się gen. [Mieczysław – przyp. red.] Smorawiński z Lublina. […] Ogólna liczba zamordowanych obliczana jest na 10 tysięcy, co odpowiadałoby mniej więcej całości korpusu oficerskiego polskiego wziętego przez bolszewików do niewoli”.

„Wiadomości – rano o znalezieniu przez Niemców pod Smoleńskiem grobu 11 tys. Polaków zamordowanych przez bolszewików” – zapisano w „Dzienniku czynności Prezydenta RP Władysława Raczkiewicza” pod datą 13 kwietnia 1943 r. Dwa dni później informacja o odnalezieniu miejsca zbrodni ukazała się w prasie Generalnego Gubernatorstwa. Tego samego dnia o sprawie zameldował do Londynu dowódca Armii Krajowej gen. Stefan Rowecki „Grot”. „W oględzinach grobu wzięło udział kilku Polaków z Warszawy i Krakowa specjalnie tam zawiezionych. Ich relacje nie pozwalają wątpić w autentyczność tego masowego mordu. Opinia publiczna jest wzburzona, szczegóły w najbliższych dniach” – pisał. Tydzień później przesłał do Londynu informacje na temat składu delegacji oraz szczegółów prac prowadzonych przez Niemców, m.in. o odnalezieniu zapisków oficerów, które pozwalały ustalić datę popełnienia mordu na wiosnę 1940 r.

„Rozkręcamy sprawę nadal i będziemy tak długo atakować przede wszystkim Anglików i Amerykanów, aż wreszcie przemówią. […] Cała sprawa Katynia staje się gigantycznym wydarzeniem politycznym, które wywołać może jeszcze doniosłe reakcje” – zapisał Goebbels po kilku dniach trwania akcji propagandowej. Szczególną wagę przywiązywał do szokujących obrazów z Katynia, które były „w swej wymowie tak okropne, iż tylko część nadaje się do publikacji”. Wielką wagę przywiązywał również do uwiarygodnienia ekshumacji przez przedstawicieli państw neutralnych oraz funkcjonujące na terenie Generalnego Gubernatorstwa instytucje, które zachowały polskie kierownictwo. 14 kwietnia do Katynia udała się Komisja Techniczna Polskiego Czerwonego Krzyża z sekretarzem generalnym Kazimierzem Skarżyńskim.

19 kwietnia Skarżyński przedstawił sprawozdanie o wynikach prac, które potwierdzało, że oficerów zamordowano wiosną 1943 r. strzałem w tył głowy. 23 kwietnia działacze PCK zwrócili się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu tej sprawy.

Już dwa dni wcześniej, 17 kwietnia 1943 r., strona polska złożyła w tej kwestii oficjalną notę w Genewie, dowiadując się jednocześnie, iż wcześniej także Niemcy zwrócili się do MCK o wszczęcie dochodzenia. Moskwa bardzo ostro zareagowała na propozycję dochodzenia prowadzonego przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. 19 kwietnia dziennik „Prawda” opublikował artykuł zatytułowany „Polscy pomocnicy Hitlera”. Przeczytać w nim można było m. in.: „Zanim wysechł atrament na piórach niemiecko-faszystowskich pismaków, ohydne wymysły Goebbelsa i spółki na temat rzekomego masowego mordu na polskich oficerach dokonanego przez władze sowieckie w 1940 r. zostały podchwycone nie tylko przez wiernych hitlerowskich służalców, ale co dziwniejsze, przez ministerialne kręgi rządu generała Sikorskiego”. Ujawnienie mordu posłużyło sowietom za pretekst do zerwania stosunków dyplomatycznych z rządem RP. Niemal jednocześnie Kreml rozpoczął tworzenie podporządkowanych sobie polskich sił zbrojnych oraz intensywnie przygotowywał się do powołania własnego ośrodka władzy w przyszłej Polsce. Do formalnego zerwania stosunków dyplomatycznych przez Moskwę z polskim rządem na uchodźstwie doszło w nocy z 25 na 26 kwietnia 1943 r.

21 kwietnia Stalin wysłał tajne depesze do prezydenta Roosevelta i premiera Churchilla, w których zarzucał rządowi gen. Sikorskiego prowadzenie w zmowie z Hitlerem wrogiej kampanii przeciwko Związkowi Sowieckiemu. 24 kwietnia w rozmowie z premierem Sikorskim szef brytyjskiej dyplomacji Anthony Eden zaapelował do rządu RP o wycofanie wniosku z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i stwierdzenie, że pełną odpowiedzialność za mord ponosi strona niemiecka. „Po stronie Rosji jest siła – po naszej sprawiedliwość” – odpowiedział gen. Sikorski.

Wobec zablokowania przez sowietów przeprowadzenia śledztwa w sprawie katyńskiej przez MCK Niemcy zorganizowali własne dochodzenie. 28 kwietnia 1943 r. na miejsce zbrodni na zaproszenie władz niemieckich przyjechała grupa międzynarodowych ekspertów medycyny sądowej i kryminologii. Przewodniczącym zespołu został doktor Ferenc Orsós, dyrektor Instytutu Medycyny Sądowej w Budapeszcie. Eksperci jednomyślnie podpisali sprawozdanie, w którym stwierdzali, że egzekucje na polskich jeńcach wykonano w marcu i kwietniu 1940 r.

Uwieńczeniem równolegle budowanego kłamstwa katyńskiego było sowieckie „śledztwo” komisji chirurga Nikołaja Burdenki, która „wyjaśniła”, że zbrodni na polskich oficerach dopuścili się Niemcy jesienią 1941 r. Do wsparcia sowieckiej wersji wydarzeń użyto również żołnierzy podporządkowanej sowietom 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, którzy w styczniu 1944 r. wzięli udział w uroczystości żałobnej w miejscu mordu. Na miejsce przybyli też zachodni korespondenci i dyplomaci, którym przedstawiono spreparowane dowody zbrodni.

Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej został ustanowiony 14 listopada 2007 r. uchwałą Sejmu RP.

 Znadniemna.pl za Michał Szukała/PAP

13 kwietnia 1943 r. w Berlinie ujawniono informację o znalezieniu w Katyniu masowych grobów polskich oficerów zamordowanych przez sowieckie NKWD na mocy decyzji Biura Politycznego KPZS. Od 2008 r. 13 kwietnia jest Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Rysy na budowanym przez sowietów kłamstwie katyńskim pojawiały się

Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce z siedzibą w Opolu (VdG) zajął Stanowisko w sprawie ograniczania przez władze Białorusi prawa mniejszości polskiej w tym kraju do nauczania dzieci polskich w języku ojczystym. 

Stanowisko organizacji, reprezentujących mniejszość niemiecką w Polsce, zostało opublikowane na portalu mniejszości niemieckiej w Polsce.

Publikujemy treść dokumentu także na naszym portalu:

Stanowisko ZNSSK w Polsce w sprawie redukcji liczby godzin języka polskiego na Białorusi

Zarząd Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce niniejszym stanowiskiem pragnie
wyrazić swoją solidarność z Polakami na Białorusi, którym nauka języka polskiego zostanie
ograniczona do jednej godziny tygodniowo w szkołach publicznych, w których do tej pory język polski
był językiem nauczania. Istnienie takich szkół na Białorusi mniejszość niemiecka w Polsce podawała
wielokrotnie jako przykład właściwie rozumianej i w duchu Europejskiej Karty Języków Regionalnych
i Mniejszościowych realizowanej oświaty dla autochtonicznej mniejszości narodowej, gdyż w polskim
systemie oświaty analogiczne szkoły dla autochtonicznej mniejszości niemieckiej nadal nie istnieją.
Dlatego zamiar praktycznej likwidacji tych szkół i przekształcenia ich w szkoły z rosyjskim językiem
nauczania i dodatkową zaledwie jedną godziną tygodniowo języka i literatury polskiej uważamy za
dramatyczny regres oświaty mniejszościowej na Białorusi i będziemy wspierać Polaków w każdej
możliwej formie zmierzającej do utrzymania dotychczasowego, wysokiego poziomu tej oświaty.
Zgadzamy się z oświadczeniem polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych z 8.04.2022, w którym
czytamy: „Działanie to jest sprzeczne z umowami i zobowiązaniami międzynarodowymi Białorusi,
godzi bowiem w niezbywalne prawo mniejszości polskiej do zachowania tożsamości kulturowej oraz
nauki języka narodowego i w języku narodowym”.

Rozumiemy to oburzenie, rozgoryczenie i obawy o związaną z oświatą tożsamość narodową Polaków
na Białorusi tym bardziej, że także autochtoniczna społeczność niemiecka w Polsce ma zostać
dotknięta drastycznym zmniejszeniem liczby godzin języka niemieckiego do zaledwie jednej
w tygodniu w wyniku rozporządzenia MEiN, które ma obowiązywać od 1.09 br. Podzielamy
przekonanie, że ukrytym celem pogarszania oświaty mniejszościowej jest dążenie do szybszej
asymilacji autochtonicznych mniejszości narodowych, co narusza prawa człowieka i godność
członków mniejszości narodowych bez względu na kraj, w którym mieszkają.
Stając po stronie Polaków na Białorusi wzywamy władze obydwu krajów do rezygnacji
z zapowiedzianych kroków, pogarszających oświatę dostępną dla Polaków na Białorusi i Niemców
w Polsce i uważamy, że w obydwu krajach jeszcze jest czas na to, by bez szkody dla systemu to
uczynić. Cieszymy się, że: „Ministerstwo Spraw Zagranicznych uznaje akcję prowadzoną przeciw
oświacie mniejszości polskiej na Białorusi za niedopuszczalne łamanie prawa międzynarodowego”
i mamy nadzieję, że jest to zdanie całego rządu RP wraz z MEiN. Wysiłki właściwych ministerstw
radzimy skierować na drogę niezbędnej poprawy nauczania języków mniejszościowych, co będzie
służyć utrzymaniu bogactwa wielokulturowości, wartości europejskich oraz pielęgnowaniu praw
człowieka.

Bernard Gaida
Przewodniczący Zarządu ZNSSK w Polsce

Opole, dnia 11 kwietnia 2022

 Znadniemna.pl

Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce z siedzibą w Opolu (VdG) zajął Stanowisko w sprawie ograniczania przez władze Białorusi prawa mniejszości polskiej w tym kraju do nauczania dzieci polskich w języku ojczystym.  Stanowisko organizacji, reprezentujących mniejszość niemiecką w Polsce, zostało opublikowane na portalu mniejszości niemieckiej w

Skip to content