HomeStandard Blog Whole Post (Page 425)

„Wino spływało na trupy poległych, których na miejscu obozu było wiele i widziano, jak zmieszane z krwią zabitych ludzi i koni płynęło czerwonym strumieniem aż na łąki wsi Stębarka” – pisał o zwycięstwie Jan Długosz.

Obraz Jana Matejki "Bitwa pod Griunwaldem" na ścianie Muzeum Narodowego w Warszawie, fot.: www.wiadomosci24.pl

Obraz Jana Matejki „Bitwa pod Griunwaldem” w Muzeum Narodowym w Warszawie, fot.: www.wiadomosci24.pl

Dzisiaj, w 605. rocznicę bitwy, pragniemy Państwu przypomnieć o doniosłym wydarzeniu, z którego mogą być dumni nie tylko Polacy, lecz także inne narody, zamieszkujące najpotężniejsze wówczas państwo w Europie, jakim, zwłaszcza po bitwie, stała się Unia Polski i Litwy.

"Bitwa pod Grunwaldem" Jana Matejki, fot.: www.pinakoteka.zascianek.pl

„Bitwa pod Grunwaldem” pędzla Jana Matejki, fot.: www.pinakoteka.zascianek.pl

Do bitwy doszło 15 lipca 1410 roku. Krzyżacy zgromadzili około 15-20 tysięcy wojska, Jagiełło i Witold dysponowali około 30 tysiącami rycerzy i wojowników. Przewaga była po stronie polsko-litewskiej. Armia zakonna stała w upale na otwartym polu, co wykorzystał Jagiełło opóźniając starcie. Jego siły odpoczywały w lesie.

Dwa nagie miecze

Wielki Mistrz, a dokładnie heroldowie księcia szczecińskiego Kazimierza oraz króla węgierskiego Zygmunta Luksemburczyka, który dwa dni wcześniej wypowiedział oficjalnie wojnę Polsce, podarowali Jagielle i Witoldowi dwa nagie miecze. Gest ten Polacy odebrali jako arogancki, nie znali bowiem tego rycerskiego zwyczaju, który był od dawna praktykowany na zachodzie.
Jagiełło nie wziął udziału w walce, kierował bitwą z niewielkiego wzgórza. W południe ruszyły z prawego skrzydła chorągwie litewskie, wkrótce za nimi podążyło z centrum i lewego skrzydła rycerstwo polskie. „Na prawym skrzydle wystąpił do boju książe Witold ze swym ludem, z chorągwią świętego Jerzego i z choragwią przedniej straży. Na krótką zasię chwilę przed samym rozpoczęciem bitwy spadł lekki i ciepły deszcz, [który] zmył kurz z końskich kopyt. A na samym początku tego deszczu, działa wrogów, bo wróg miał liczne działa, dwukrotnie dały salwę kamiennymi pociskami, ale nie mogły naszym sprawić tym ostrzałem żadnej szkody” – zanotował autor „Kroniki Konfliktu Władysława Króla Polskiego z Krzyżakami w Roku Pańskim 1410”.

Walka
Po godzinie walki skrzydło litewskie rzuciło się do ucieczki i mimo potężnego krzyku Witolda nie udało się go zatrzymać. Część wojsk krzyżackich rzuciła się w pogoń, ale pozostali zagrozili walczącym oddziałom polskim. Sytuację uratowały trzy pułki smoleńskie, które pozostały na placu boju i za cenę ogromnych strat dały czas polskim chorągwiom na przegrupowanie. Wraz z Litwinami do ucieczki rzuciły się zaciężne wojska z Czech i Moraw, ale pod polskim obozem udało się opanować panikę i powróciły do walki.

Wielki Mistrz trzykrotnie ponawiał szarże swoich oddziałów. Podczas jednej z nich Krzyżacy powalili Marcina z Wrocimowic, który dzierżył sztandar chorągwi krakowskiej, uznawany za chorągiew wojska polskiego. Mimo tego, Polacy nie rzucili się do ucieczki, a najsławniejsi rycerze zmobilizowali się i gonfanon odbili. Śpiewane po zdobyciu sztandaru przez Krzyżaków „Chrystus zmartwychwstał” okazało się przedwczesne.

Król w niebezpieczeństwie

Po trzech godzinach walki, siły Zakonu uległy wyczerpaniu. Ulrich von Jungingen przegrupował swoje siły i stanął na czele 16 chorągwi, które przeprowadzić miały decydujące natarcie. Poprowadził je szerokim łukiem i zamierzał uderzyć na polskie prawe skrzydło. Natarcie przechodziło obok miejsca, w którym z niewielką ochroną stał Władysław Jagiełło, jednak Wielki Mistrz nie pozwolił na zmianę kierunku natarcia (być może nie wiedział, kogo pilnuje oddział) licząc na zaskoczenie. Z nacierającego hufca wyskoczył tylko jeden rycerz Dypold von Kockeritz i natarł na monarchę. Jagiełło zręcznie się obronił i ranił napastnika, na którego rzucił się i pokonał w walce Zbigniew Oleśnicki.
Manewr oskrzydlający nie zaskoczył Polaków, którzy zdołali się przegrupować i zmienili front. Na powstrzymane wojska zakonne uderzyły odwodowe chorągwie polskie. Krzyżacy znaleźli się w okrążeniu. Ich położenie stało sie krytyczne, kiedy na pole bitwy powróciły wojska litewskie. Polacy i Litwini bezlitośnie atakowali wyróżniających się rycerzy zakonnych. Zginął Wielki Mistrz a z nim ponad dwustu zakonników. Po śmierci elity, reszta rzuciła się do ucieczki. Polacy zdobyli nieprzyjacielski obóz.

Zwycięstwo!

„Znaleziono zaś w wojsku krzyżackim kilka wozów wyładowanych pętami i kajdanami, które Krzyżacy… przywieźli do wiązania jeńców polskich. Znaleziono też inne wozy pełne żagwi nasączonych łojem i smołą, a także strzały wysmarowane tłuszczem i smołą, którymi zamierzali razić pokonanych i uciekających… Za słusznym jednak zrządzeniem Bożym, który starł ich pychę, Polacy zakuwali ich [Krzyżaków] w te pęta i kajdany… Kilka tysięcy wozów wrogów w ciągu kwadransa złupiły wojska królewskie tak, iż nie pozostało po nich najmniejszego śladu. Były nadto w obozie i na wozach pruskich liczne beczki wina, do których po pokonaniu wrogów zbiegło sie znużone trudami walki i letnim skwarem wojsko królewskie, aby ugasić pragnienie. Jedni rycerze gasili je czerpiąc wino hełmami, inni rękawicami, jeszcze inni – butami. Ale król polski Władysław w obawie, by jego wojsko upojone winem nie stało się niesprawne i łatwe do pokonania… kazał zniszczyć i porozbijać beczki z winem. Gdy je na rozkaz królewski bardzo szybko rozbito, wino spływało na trupy poległych, których na miejscu obozu było wiele i widziano, jak zmieszane z krwią zabitych ludzi i koni płynęło czerwonym strumieniem aż na łąki wsi Stębarka” – napisał Jan Długosz.

Straty

Król i dostojnicy państwowi nie od razu zdali sobie sprawę z ogromu zwycięstwa. A było ono spektakularne. Zdobyto wszystkie nieprzyjacielskie chorągwie, zginęła niemal cała elita Zakonu i około 8 tysięcy rycerzy i innych walczących po stronie przeciwnika.
Straty polskie były nieznaczne, jedynie oddziały litewskie ucierpiały relatywnie dużo. Przez cały następny dzień zbierano rannych i grzebano poległych. Ciało Wielkiego Mistrza odesłano do Malborka. W państwie krzyżackim zapanowała panika, poszczególne miasta podnosiły bunt. Sytuację opanował komtur Henryk von Plauen, który nie brał udziału w bitwie. Ze swoim oddziałem pilnował Kujaw. Ruszył co prawda w celu połączenia się głównymi siłami, ale na wieść o klęsce pomaszerował w kierunku Malborka.

Na Malbork

Kiedy 22 lipca pierwsze oddziały polsko-litewskie dotarły pod stolicę państwa krzyżackiego, była ona już gotowa do obrony. Rycerstwu trudno było zdobyć potężną twierdzę, brakowało pomysłu jak dalej prowadzić kampanię. We wrześniu popsuła się pogoda, zaczęła się epidemia dyzenterii, a polskie rycerstwo chciało wracać do domu. 19 września Jagiełło zakończył oblężenie, a nowy mistrz Henryk von Plauen rozpoczął kontrofensywę i przywracanie władzy Zakonu nad państwem. W październiku, król węgierski dokonał najazdu na Ziemię Sądecką, co groziło wojną na dwa fronty. Po zwycięstwie Polaków pod Koronowem obie strony, wyczerpane walką przystąpiły do rozmów pokojowych.

Pokój

1 lutego 1411roku podpisano I Pokój Toruński. Litwa odzyskała Żmudź i choć oddać ją miała po śmierci Witolda, nigdy tego nie zrobiła. Polska odzyskała Ziemię Dobrzyńską. Zakon musiał zapłacić 100 tysięcy kop groszy okupu za wziętych do niewoli rycerzy zachodnich. Warunki pokoju wydawały się jednak niekorzystne zważywszy na ogrom zwycięstwa.

Bilans

Najważniejszym skutkiem wojny było to, że Zakon stopniowo tracił swoje znaczenie na arenie międzynarodowej. Olbrzymi okup, który przekraczał dwuletni dochód króla polskiego, złamał finanse i gospodarkę państwa Krzyżaków. Zakon do końca swojego istnienia tonął w długach.
Bitwa ujawniła wewnętrzny konflikt tlący się w państwie. Bunt mieszczan i rycerstwa pruskiego pokazał, że Krzyżacy nie mają dostatecznej legitymizacji władzy wśród poddanych. Odtąd te dwa stany będą zarzewiem ciągłych problemów i ostatecznie doprowadzą do zwycięstwa Polski w wojnie trzynastoletniej oraz odzyskania Pomorza przez Polskę. Bitwa potwierdziła też sens unii. Polityczny związek Polski i Litwy wyrósł na regionalne mocarstwo, które brane było pod uwagę we wszystkich poważniejszych planach i grach politycznych w Europie.

Znadniemna.pl za polskieradio.pl

"Wino spływało na trupy poległych, których na miejscu obozu było wiele i widziano, jak zmieszane z krwią zabitych ludzi i koni płynęło czerwonym strumieniem aż na łąki wsi Stębarka" - pisał o zwycięstwie Jan Długosz. [caption id="attachment_10848" align="alignnone" width="480"] Obraz Jana Matejki "Bitwa pod Griunwaldem" w

Z żalem w sercu informujemy Państwa o niepowetowanej utracie, którą poniosła społeczność polska na Białorusi. Wczoraj, 14 lipca, po ciężkiej chorobie w wieku 72 lat odszedł do Pana wybitny Polak, artysta i działacz mniejszości polskiej na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej, członek Związku Polaków na Białorusi od momentu powstania organizacji, założyciel i wieloletni prezes Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB – Stanisław Kiczko.

Śp. Stanisław Kiczko

Śp. Stanisław Kiczko

O Stanisławie Kiczko, jego działalności na rzecz Polaków i twórczości malarskiej , historycy, również historycy sztuki, na pewno napiszą niejedno opracowanie, gdyż dla społeczności polskiej Białorusi i Grodna, zwłaszcza dla środowiska twórczego, ten człowiek już za życia stał się postacią legendarną.

Wybory_TPP_Stanislaw_Kiczko

Jedno z ostatnich zdjęć śp. Stanisława Kiczki z listopada 2014 roku, kiedy po zabiegu medycznym wieloletni prezes TPP przy ZPB ze względu na chorobę zrezygnował z pełnionej funkcji

Śp. Stanisław Kiczko był, jak celnie zauważył wrocławski naukowiec i publicysta prof. Zdzisław Julian Winnicki, jednym z „Trzech Wspaniałych Muszkieterów Pędzla”, wokół których kiełkowało twórcze życie Polaków Grodna i okolic jeszcze na początku lat 90. minionego stulecia. Polecamy Państwu publikację pana profesora pod wymownym tytułem „Życie dla Piękna” , która ukazała się rok temu w „Magazynie Polskim na uchodźstwie” i na naszym portalu.

Stanisław Kiczko urodził się w 1943 roku we wsi Świrydy na Grodzieńszczyźnie. Ukończył Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Witebsku (wydział malarstwo i grafika). Pierwsza jego wystawa odbyła się w 1968 roku w Witebsku. Pracował w szkole średniej w Grodnie jako nauczyciel. Regularnie wystawiał swoje prace w Grodnie, Mińsku, Moskwie, Leningradzie oraz innych miastach.

W 1987 roku został przyjęty do Związku Plastyków ZSRR. Był jednym z założycieli i wieloletnim prezesem Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB. Prace artysty znaleźć można w zbiorach Państwowego Muzeum Religii i Muzeum Historyczno-Archeologicznym w Grodnie, w zbiorach państwowych i kolekcjach prywatnych zarówno na Białorusi, jak i w Polsce, Niemczech, Austrii, Holandii, Belgii, USA oraz w Watykanie.

Stanisław Kiczko był współautorem i bezpośrednim wykonawcą koncepcji muzeów Grodna, odtwarzał wnętrza domu Adama Mickiewicza w Nowogródku. W 2005 roku został odznaczony medalem „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.
Nabożeństwo pogrzebowe za duszę śp. Stanisława Kiczki odbędzie się jutro, 16 lipca, o godzinie 12.00 w kościele Pobernardyńskim w Grodnie.

Łączymy się w bólu z bliskimi artysty i naszego kolegi, i polecamy Jego duszę Miłosierdziu Bożemu…

Redakcja portalu Znadniemna.pl, Zarząd Główny ZPB i członkowie Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB

Z żalem w sercu informujemy Państwa o niepowetowanej utracie, którą poniosła społeczność polska na Białorusi. Wczoraj, 14 lipca, po ciężkiej chorobie w wieku 72 lat odszedł do Pana wybitny Polak, artysta i działacz mniejszości polskiej na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej, członek Związku Polaków na

Dziesięcioosobowa grupa dzieci z rodzin działaczy Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku na zaproszenie wrocławskiego Stowarzyszenia ODRA-NIEMEN spędziła dziesięć dni w polskich Bieszczadach.

Kolonie_Bieszczady_01

Grupa młodych Polaków z opiekunką została przyjęta w ośrodku wypoczynkowo-rekreacyjnym „Diabla Góra” w Tyrawie Solnej. Polaków z Białorusi podejmował w „Diablej Górze” osobiście właściciel ośrodka Cezary Bielawski. Obóz zorganizowany przez Stowarzyszenie ODRA-NIEMEN w ramach zadania „Wakacje po Polsku” w ośrodku pana Czesława miał charakter edukacyjny, a oprócz młodych Polaków z Wołkowyska przebywały na nim także dzieci z Ukrainy, Litwy i samej Polski.

Kolonie_Bieszczady

Dla młodzieży z Wołkowyska pobyt na obozie stał się nie tylko okazją do integracji z rówieśnikami.

Kolonie_Bieszczady_03

Dzieciaki codziennie miały prowadzone przez doświadczonych pedagogów szkolenia między innymi z technik pamięciowych, uczestniczyły w warsztatach teatralno-artystycznych i zajęciach sportowych.

Kolonie_Bieszczady_02

Poza zajęciami dzieci miały okazję zwiedzić okoliczne atrakcje, między innymi w mieście Sanok, posiadającym największy w Polsce i jeden z najpiękniejszych w Europie park etnograficzny.

Kolonie_Bieszczady_08

Ostatni dzień pobytu na „Wakacjach po polsku” młodzież polska z Wołkowyska zapamięta na długo, gdyż wieczorem w obozie zorganizowane zostało ognisko pożegnalne połączone z dyskoteką.

Kolonie_Bieszczady_07

Wracając z obozu w „Diablej Górze” młodzi Polacy z Wołkowyska byli przepełnieni pozytywnymi wrażeniami i zdobytymi na zajęciach umiejętnościami, które na pewno przydadzą im się po zakończeniu wakacji w kolejnym roku szkolnym.

Kolonie_Bieszczady_06

Rodzice dzieci, witający swoje pociechy w rodzinnym Wołkowysku, nie szczędzili słów wdzięczności dla organizatorów wyjazdu edukacyjnego – Stowarzyszeniu ODRA-NIEMEN oraz zarządowi Oddziału ZPB w Wołkowysku na czele z prezes Marią Tiszkowską.

Helena Gabińska z Wołkowyska

Dziesięcioosobowa grupa dzieci z rodzin działaczy Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku na zaproszenie wrocławskiego Stowarzyszenia ODRA-NIEMEN spędziła dziesięć dni w polskich Bieszczadach. Grupa młodych Polaków z opiekunką została przyjęta w ośrodku wypoczynkowo-rekreacyjnym „Diabla Góra” w Tyrawie Solnej. Polaków z Białorusi podejmował w „Diablej Górze”

Dwudziestu czterech Polaków – obywateli Białorusi, zesłanych w latach 1939-1956 na Syberię, do Kazachstanu i północnej Rosji bądź urodzonych na zesłaniu zostało udekorowanych wczoraj, 13 lipca, podczas uroczystości w lidzkiej Farze – Kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, Krzyżami Zesłańców Sybiru – polskimi odznaczeniami państwowymi, nadawanymi przez Prezydenta RP.

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_delegacja

Na uroczystości do Lidy przybyli: zastępczyni szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych RP Bożena Żelazowka wraz ze swoim współpracownikiem Janem Sroką, kierownikiem Wydziału Zagranicznego UDSKiOR, ambasador RP w Mińsku Leszek Szerepka oraz konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz wraz ze współpracownikami.

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_010

Środowisko lidzkich Sybiraków było reprezentowane, poza samymi odznaczonymi i członkami ich rodzin, przez prezes miejscowego oddziału Stowarzyszenia Polaków – Ofiar Represji Politycznych przy Związku Polaków na Białorusi Helenę Giebień oraz szefową republikańskiego Stowarzyszenia – Halinę Jakołcewicz.

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie

Helena Giebień i Halina Jakołcewicz

Ceremonię dekorowania odznaczonych poprowadził konsul generalny Andrzej Chodkiewicz, odczytując nazwiska bohaterów uroczystości. Każdy z nich otrzymał wysokie odznaczenie z rąk ambasadora Leszka Szerepki i pani minister Bożeny Żelazowskiej.

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_Andrzej_Chodkiewicz

Przemawia konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_09

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_03

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_08

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_05

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_06

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_07

– Przyznając te odznaczenia, Polska dziękuje Wam, za zachowanie polskiej tożsamości i pielęgnowanie polskości mino nieludzkich cierpień, jakich doświadczyliście tylko za to, że jesteście Polakami. Jest to także dowód na to, że Polska o Was pamięta – zwróciła się do Sybiraków minister Żelazowska inaugurując uroczystość dekorowania bohaterów.

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_wiceminister

Przemawia zastępczyni szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych RP Bożena Żelazowka

Ambasador Szerepka zaznaczył z kolei, że cieszy go, iż może przeżywać te chwile wspólnie z Sybirakami, którzy przez okres trzech lat musieli czekać na pozwolenie władz Białorusi, aby otrzymać polskie odznaczenia państwowe.

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_02

Ambasador RP w Mińsku Leszek Szerepka

Po niezwykle wzruszającej ceremonii dekoracji Krzyżami Zesłańców Sybiru bohaterów, proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Lidzie Włodzimierz Hulaj w asyście między innymi kapelana Stowarzyszenia Polaków – Ofiar Represji Politycznych przy ZPB ks. Andrzeja Radziewicza odprawił Mszę świętą w intencji Polaków – ofiar sowieckich represji.

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_msza

Podczas Mszy świętej

Płomienne, zmuszające do głębokiej refleksji, kazanie wygłosił podczas nabożeństwa kapelan Sybiraków. Ksiądz Andrzej Radziewicz odczytał między innymi fragmenty wspomnień ofiar wywózek i wezwał obecnych w świątyni do pielęgnowania pamięci o ofiarach stalinizmu, gdyż ich cierpienia były także cierpieniami Jezusa Chrystusa i Matki Bożej, których Polacy, poniewierani przez stalinowskich zbrodniarzy, mieli w sercu i dzięki którym swoim cierpieniem dawali świadectwo prawdziwej wiary i wierności zarówno wartościom chrześcijańskim, jak i narodowym. – Nie wyrzucajmy z naszego słownika słowa „ofiara”, gdyż pamięć o ofierze, którą złożyliście w imię wiary i tożsamości powinna być pielęgnowana przez młode pokolenia Polaków – mówił ks. Radziewicz.

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_ks_Radziewicz

Kapelan Stowarzyszenia Polaków – Ofiar Represji Politycznych przy ZPB ks. Andrzej Radziewicz

Kapelan Sybiraków, już po uroczystości powiedział dziennikarzom, że smucą go podejmowane przez oficjalne władze białoruskie próby wybielania zbrodni stalinowskich i samego Stalina.

– Podczas szeroko obchodzonego na Białorusi 70-lecia zwycięstwa nad faszyzmem, który był niewątpliwie ideologią diabelską, można było dostrzec próby przedstawienia również diabelskiej ideologii komunistycznej oraz dokonań Stalina i jego oprawców w pozytywnym świetle. Dla ludzi, którzy doświadczyli, czym jest stalinizm, próby wybielania zbrodni stalinowskich są krzywdzące i obraźliwe – mówił ksiądz Andrzej Radziewicz.

Dekoracja_Sybirakow_w_Lidzie_01jpg

Do tematu poruszonego przez kapelana Sybiraków już podczas uroczystej kolacji dla kawalerów Krzyża Zesłańców Sybiru nawiązał ambasador Leszek Szerepka. – Toczy się wojna o pamięć. W tej wojnie to Wy jesteście żywymi i wyjątkowo wiarygodnymi świadkami tego, czym były cierpienia, doświadczone przez Polaków na terenie ZSRR – mówił dyplomata, życząc Sybirakom dużo zdrowia i wielu lat niesienia tego świadectwa, niezwykle ważnego dla współczesnych pokoleń Polaków zarówno tych, mieszkających w Polsce, jak i tych, którzy mieszkają i pielęgnują polskość na Białorusi.

Prezes Stowarzyszenia Polaków – Ofiar Represji Politycznych przy Związku Polaków na Białorusi Halina Jakołcewicz w imieniu środowiska Sybiraków ciepło dziękowała polskiej dyplomacji na Białorusi i Polsce za okazywaną Sybirakom pomoc, w szczególności – pracownikom Konsulatu Generalnego RP w Grodnie na czele z szefem placówki Andrzejem Chodkiewiczem. Jej koleżanka z Lidy Helena Giebień podkreśliła z kolei, iż czas jest bezlitosny dla pokolenia Sybiraków. – Tu, w Lidzie, mamy jedno z największych środowisk Sybiraków na terenie całej Białorusi. Jeszcze pięć lat temu było nas sześćdziesięciu, a teraz oddział liczy zaledwie trzydzieści pięć osób – mówiła prezes Oddziału Stowarzyszenia Polaków – Ofiar Represji Politycznych przy Związku Polaków na Białorusi w Lidzie.

Znadniemna.pl

Dwudziestu czterech Polaków - obywateli Białorusi, zesłanych w latach 1939-1956 na Syberię, do Kazachstanu i północnej Rosji bądź urodzonych na zesłaniu zostało udekorowanych wczoraj, 13 lipca, podczas uroczystości w lidzkiej Farze – Kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, Krzyżami Zesłańców Sybiru – polskimi odznaczeniami państwowymi, nadawanymi przez

Dwaj członkowie Towarzystwa Plastyków Polskich, działającego przy Związku Polaków na Białorusi, Walery Stratowicz i Paweł Kastusik wzięli udział w III Plenerze Międzynarodowym INO-ART 2015, który odbył się w Inowrocławiu.

podczas_wernisazu_fot_Kurier_Inowroclawski

Efektem pracy malarzy, którzy wraz z kolegami z Polski, Niemiec i Włoch, w ciągu czterech dni malowali obrazy w ramach inowrocławskiego pleneru, stały się dwie wystawy, na których inowrocławianie i goście miasta będą mogli do końca sierpnia podziwiać twórczość miejscowych oraz zagranicznych artystów, w tym twórców z Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB.

podczas_wystawy

Międzynarodowy plener malarski w Inowrocławiu jest dorocznym wydarzeniem artystycznym, organizowanym z okazji  święta miasta. Jak zaznaczył podczas wernisażu wystawy poplenerowej prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza, wystawa ta jest głównym wydarzeniem artystycznym  w letnim kalendarzu imprez miejskich.

Pawel_Kastusik _i_malarz_z_ Polski_Marian_Stepniak_szykuja_si-_do_wystawy

Paweł Kastusik i malarz z Polski Marian Stępniak szykują się do wystawy

Polscy malarze z Białorusi po raz pierwszy zostali zaproszeni do udziału w jednym z najważniejszych dla Inowrocławia wydarzeniu artystycznym. Stało się to możliwe między innymi dzięki wcześniejszej współpracy między Towarzystwem Plastyków Polskich przy ZPB, a organizatorami pleneru i wystawy w Inowrocławiu, którego mieszkańcy już mogli podziwiać twórczość polskich malarzy z Białorusi w lutym bieżącego roku.

podczas_wystawy_fot_Kurier_Inowroclawski

Jak podkreśla kurator pleneru i wystawy Danuta Nawrocka, ideą dorocznego projektu artystycznego jest integracja środowisk malarskich z różnych krajów oraz międzykulturowy dialog uczestników pleneru INO-ART.

Twórczy dorobek uczestników międzynarodowego pleneru obok wystawy dzieł miejscowych twórców został wystawiony w budynku Teatru Miejskiego w Inowrocławiu.

Natalia Klimowicz, zdjęcia: Walery Stratowicz i Kurier Inowrocławski

Dwaj członkowie Towarzystwa Plastyków Polskich, działającego przy Związku Polaków na Białorusi, Walery Stratowicz i Paweł Kastusik wzięli udział w III Plenerze Międzynarodowym INO-ART 2015, który odbył się w Inowrocławiu. Efektem pracy malarzy, którzy wraz z kolegami z Polski, Niemiec i Włoch, w ciągu czterech dni malowali

Dwa dni ostatniego weekendu, 11 i 12 lipca, działacze Związku Polaków na Białorusi i pracownicy Konsulatu Generalnego RP w Grodnie spędzili na zwiedzaniu grobów żołnierzy Armii Krajowej, poległych na współczesnej Grodzieńszczyźnie i historycznej Wileńszczyźnie przed i podczas, bądź tuż po operacji „Ostra Brama”, przeprowadzonej 71. lat temu w ramach akcji „Burza ” siłami wileńskiego i nowogródzkiego okręgów Armii Krajowej.

Mikuliszki_str

Kapitan Weronika Sebastianowicz i porucznik Franciszek Szamrej

W objeździe grobów, w kolejną rocznicę operacji „Ostra Brama”, poza polskimi dyplomatami z Grodna na czele z konsulem generalnym RP Andrzejem Chodkiewiczem i mieszkającymi na Białorusi Polakami, którym przewodził prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz, udział wzięli goście z Białegostoku: prof. dr hab. Adam Dobroński, Anna Kietlińska, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” oraz Marek Kietliński, dyrektor Archiwum Państwowego w Białymstoku. Honorowymi uczestnikami tegorocznych obchodów rocznicy operacji „Ostra Brama” byli członkowie działającego przy ZPB Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi – żywi świadkowie i uczestnicy wydarzeń sprzed ponad 70 lat kapitan Weronika Sebastianowicz i porucznik Franciszek Szamrej.

W pierwszym dniu objazdu kilkunastoosobowa grupa Polaków, spotykana w poszczególnych miejscowościach przez działaczy terenowych oddziałów ZPB, odwiedziła groby rozsiane po rejonach iwiejskim, werenowskim, lidzkim, szczuczyńskim i grodzieńskim. Drugi dzień objazdu grobów żołnierzy Armii Krajowej w 71. rocznicę operacji „Ostra Brama” był okazją oddania im hołdu w nekropoliach, rozsianych na terenie historycznej Wileńszczyzny, czyli w rejonach oszmiańskim, ostrowieckim i smorgońskim.

Podczas zwiedzania kolejnych miejsc pamięci narodowej o polskich żołnierzach, spoczywających w tym czy innym grobie, opowiadał uczestnikom objazdu i opiekującym się na co dzień nekropoliami polskimi miejscowym Polakom Józef Porzecki, prezes działającego przy ZPB Komitetu Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej. Uzupełniał go znawca historii Armii Krajowej, profesor Adam Dobroński. Pan profesor opowiadał między innymi o roli Armii Krajowej na terenie współczesnych Białorusi i Litwy jako formacji, broniącej polskiej ludności przed terrorem okupantów niemieckich, kolaborujących z Niemcami Litwinów, a także przed terrorem NKWD i władzy sowieckiej. Niezwykle ciekawie Adam Dobroński opowiadał o historii zniszczenia przez Armię Krajową terroryzującej ludność polską na Wileńszczyźnie litewskiej formacji zbrojnej, powstałej dzięki przychylności niemieckich władz okupacyjnych – tzw. Litewskiego Korpusu Lokalnego (Lietuvos vietinė rinktinė) pod dowództwem generała Povilasa Plechaviciusa.

Mianowicie Armia Krajowa w bitwie pod Murowaną Oszmianką sprawiła, iż formacja generała Plechaviciusa ośmieszyła się jako siła, zbrojnie kolaborująca z Niemcami. O podjętej przez Niemców decyzji o likwidacji Litewskiego Korpusu Lokalnego zdecydowała w znacznym stopniu stoczona przez litewskich kolaborantów w nocy z 13 na 14 bitwa z 3, 8, 9, 12 i 13 brygadami Armii Krajowej maja pod Murowaną Oszmianką.

Po ciężkich walkach z polskimi partyzantami Litwini zostali rozbici, po czym kilkuset z nich akowcy wzięli do niewoli, rozbroili, rozebrali do bielizny, pozbawiając zapinających kalesony guzików i skierowali trzema kolumnami do Jaszun, Wilna i Oszmiany. Ten blamaż litewskiego wojska sprawił, iż Armia Krajowa przejęła kontrolę nad obszarami wiejskimi i leśnymi powiatów oszmiańskiego i wileńsko-trockiego Wileńszczyzny na kilka tygodni przed rozpoczęciem operacji „Ostra Brama”, będącej próbą wybicia z miasta okupanta niemieckiego przed dotarciem Armii Czerwonej.

Zakończyły się obchody 71. rocznicy operacji „Ostra Brama” spotkaniem uczestników objazdów z Polakami z Oszmian, Smorgoni i Ostrowca w jednym z gospodarstw agroturystycznych. Spotkanie uświetnili koncertem pieśni patriotycznych artyści, działający przy Oddziale ZPB w Mińsku na czele z prezes Heleną Marczukiewicz: chóry „Społem” i „Polonez” oraz wokalistka Olga Guczek.

Słowa podziękowania miejscowym Polakom, działającym w Związku Polaków na Białorusi za opiekę nad polskimi nekropoliami na terenie współczesnej Grodzieńszczyzny skierował do zgromadzonych konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz. Dyplomata oznajmił, że udział w tegorocznych obchodach rocznicy operacji „Ostra Brama” jest dla niego ostatnim, w roli szefa placówki konsularnej w Grodnie. – Mam nadzieję, że mój następca będzie kontynuował współpracę w tym zakresie ze Związkiem Polaków na Białorusi – wyraził nadzieję dyplomata.

Zapraszamy do obejrzenia fotoreportażu z dwóch dni tegorocznych obchodów operacji „Ostra Brama” na Grodzieńszczyźnie:

Dzień pierwszy:

Wikszniany. Kwatera żołnierzy AK.

Wikszniany (7)

Wikszniany (1)

Dyndyliszki. Zbiorowa mogiła żołnierzy AK.

Dyndyliszki (5)

Olchówka. Mogiła żołnierzy IV batalionu 77 pp AK, poległych 18 maja 1944 r. w walce z partyzantką sowiecką.

Olchowka (23)

Olchowka (18)

Olchowka (1)

Olchowka (6)

Nieciecz. Kwatera żołnierzy AK.

Nieciecz (5)

Józef Porzecki,prezes Komitetu Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej przy ZPB

Nieciecz (7)

Nieciecz (20)

Raduń. Zbiorowa mogiła żołnierzy AK.

Radun (3)

Nacza. Kwatera żołnierzy AK.

Nacza (19)

Nacza (10)

Nacza (24)

Surkonty. Cmentarz żołnierzy AK.

Surkonty (1)

Surkonty (6)

Surkonty (9)

Surkonty (18)

Wawiórka. Kwatera żołnierzy AK.

Wewiorka (2)

Wewiorka (10)

Wewiorka (12)

Wasiliszki Stare. Zbiorowa mogiła żołnierzy AK.

Stare Wasiliszki (10)

Stare Wasiliszki (9)

Wasiliszki (6)

Szczuczyn. Zbiorowa mogiła żołnierzy AK.

Szczuczyn (2)

Szczuczyn (12)

Stryjówka. Pomnik w hołdzie poległym żołnierzom AK.

Stryjowka

Dzień drugi:

Oszmiana_kosciol (1)

Oszmiana_kosciol (35)

Uroczystości drugiego dnia zainaugurowała msza św. w kościele pw. św. Michała Archanioła w intencji żołnierzy Armii Krajowej. O zobowiązaniu płynącym z ich ofiary mówił w płomiennym kazaniu ksiądz proboszcz Jan Puzyna

Oszmiana_kosciol (13)

Horodniki

Horodniki (1)

Kaplica grobowa Śniadeckich

Horodniki (18)

Horodniki (43)

Nagrobek Jędrzeja Śniadeckiego – wielkiego chemika, lekarza, filozofa; profesora Uniwersytetu Wileńskiego (1768-1838)

Horodniki (63)

Horodniki. Mogiły żołnierzy AK

Horodniki (39)

Graużyszki. Zbiorowa mogiła żołnierzy AK.

Grauzyszki (2)

Grauzyszki (6)

Grauzyszki (12)

Grauzyszki (20)

Grauzyszki (25)

Grauzyszki (48)

Mikuliszki. Kwatera żołnierzy AK.

Mikuliszki (137)

Mikuliszki (118)

Mikuliszki (35)

Mikuliszki (10)

Anna Kietlińska, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”

Mikuliszki (52)

Mikuliszki (69)

Prof. dr hab. Adam Dobroński

Mikuliszki (43)

Porucznik Franciszek Szamrej

Cudzieniszki. Kwatery żołnierzy VI Brygady AK.

Cudzieniszki (31)

 

Cudzieniszki (10)

Cudzieniszki (21)

Nowosady. Zbiorowa mogiła żołnierzy AK.

Nowosady popr (16)

Nowosady popr (23)

Nowosady popr (36)

Gradowszczyzna. Mogiła żołnierza AK.

Gradowszczyzna (15)

Gradowszczyzna (5)

Kiemieliszki. Mogiły żołnierzy AK.

Kiemieliszki (3)

Kiemieliszki (4)

Kiemieliszki (9)

Kiemieliszki (27)

Kiemieliszki (35)

Kiemieliszki (47)

Przemawia konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz

Worziany. Kwatera żołnierzy 5 Wileńskiej Brygady AK.

Worziany (97)

Worziany (64)

Worziany (81)

Worziany (38)

Worziany (93)

Koncert chórów z Mińska i wystawa Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB

IMG_5054

Chór „Społem”

IMG_5067

IMG_5076

IMG_5086

Chór „Polonez”

IMG_5079

Olga Guczek

IMG_5116

Helena Marczukiewicz, prezes ZPB w Mińsku dziękuje prezesowi ZPB Mieczysławowi Jaśkiewiczowi

IMG_5147

IMG_5142

IMG_5143

Znadniemna.pl, zdjęcia Iness Todryk-Pisalnik i Marka Zaniewskiego

Dwa dni ostatniego weekendu, 11 i 12 lipca, działacze Związku Polaków na Białorusi i pracownicy Konsulatu Generalnego RP w Grodnie spędzili na zwiedzaniu grobów żołnierzy Armii Krajowej, poległych na współczesnej Grodzieńszczyźnie i historycznej Wileńszczyźnie przed i podczas, bądź tuż po operacji „Ostra Brama”, przeprowadzonej 71.

Dzięki współpracy z Oddziałem Związku Polaków na Białorusi w Mińsku i jego prezes Heleną Marczukiewicz 56-osobowa grupa rowerzystów, biorących udział w XI Pielgrzymce Rowerowej z Rzeszowa do Ostrej Bramy, odwiedziła stolicę Białorusi.

Pielgrzymi przed Czerwonym Kościołem w Mińsku

Pielgrzymi przed Czerwonym Kościołem w Mińsku

Trasa tegorocznej pielgrzymki chrześcijańskiej o charakterze religijnym i turystycznym z Rzeszowa do Wilna przebiega przez Białoruś i Rosję. Jak piszą na stronie internetowej www.akcjakrasne.pl organizatorzy wyprawy, udział w niej „wymaga ducha wyrzeczenia i poświęcenia, jest sprawdzianem wartości i wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka i weryfikacją własnego życia”. Pielgrzymujący rowerzyści codziennie uczestniczą w Eucharystii, „kompletują tajemnice różańca świętego, modlą się koronką do Bożego Miłosierdzia, w godzinach wieczornych łączą się w Apelu z duchową stolicą Polski oraz biorą udział w konferencjach”.

Grupa rowerzystów, w której znaleźli się miłośnicy podobnych wypraw z całej Polski, wyruszyła z Rzeszowa 4 lipca. Dwa dni później pielgrzymi, pokonując codziennie do 190 kilometrów, już nocowali w Iwacewiczach na Białorusi, po czym udali się do rejonu dzierżyńskiego, skąd 8 lipca dotarli do Mińska.

Pielgrzymi modlą się w Czerwonym Kościele w Mińsku

Pielgrzymi modlą się w Czerwonym Kościele w Mińsku

W stolicy Białorusi podróżnicy zostali przywitani przez miejscowych, działających w ZPB, Polaków, którzy pomogli im nie tylko z noclegami, lecz także zapewnili ciekawy program zwiedzania Mińska. Rowerzyści zwiedzili między innymi kościół pw. św. Szymona i Heleny zwany Czerwonym, Instytut Polski w Mińsku, Archikatedrę, Ratusz, Wyspę Łez (memoriał żołnierzy radzieckich, poległych w wojnie w Afganistanie w latach 1979-1989) oraz Teatr Opery i Baletu.

Przy pomniku Adama Mickiewicza w Mińsku

Przy pomniku Adama Mickiewicza w Mińsku

W Instytucie Polskim w Mińsku pielgrzymów przywitała dyrektor placówki Urszula Doroszewska

W Instytucie Polskim w Mińsku pielgrzymów przywitała dyrektor placówki Urszula Doroszewska

Jak powiedział kierownik grupy – organizator rajdów rowerowych Jan Furtek: „Chciałem zorganizować naszą wyprawę w taki sposób, aby w drodze do Ostrej Bramy odwiedzić groby Polaków, poległych w Smoleńsku i białoruskich Kuropatach. Nie miałem żadnych kontaktów na Białorusi, ale w Internecie udało mi się znaleźć namiary na panią Helenę Marczukiewicz, która uprzejmie zgodziła się nam pomóc w organizacji noclegów na terenie Białorusi, za co w imieniu wszystkich pielgrzymów składam jej serdeczne podziękowania”. – Białoruś jest pięknym krajem! – wyraził wrażenia uczestników pielgrzymki od pobytu na Białorusi i w Mińsku Jan Furtek.

Jeden z najbardziej zaskakujących akcentów polskich w Mińsku - ławeczka-pomnik Michała Kleofasa Ogińskiego z dedykacją w języku rosyjskim

Jeden z najbardziej zaskakujących akcentów polskich w Mińsku – ławeczka-pomnik Michała Kleofasa Ogińskiego z dedykacją w języku rosyjskim

Dedykacja na ławeczce-pomniku Michała Kleofasa Ogińskiego w Mińsku

Dedykacja na ławeczce-pomniku Michała Kleofasa Ogińskiego w Mińsku

W dalszą podróż, która poprowadzi przez Tołoczyn, Smoleńsk, Witebsk, Dokszyce i Wilno, a zakończy się 15 lipca przybyciem z Wilna autokarami do Rzeszowa, pielgrzymi wyruszyli dzisiaj, ciepło żegnając Mińsk i mieszkających w nim rodaków.

Hasłem tegorocznej Pielgrzymki Rowerowej z Rzeszowa do Ostrej Bramy stały się słowa: „Ojcze uczyń nas jednością”. W trakcie podróży pielgrzymi codziennie modlą się w różnych intencjach, szczególnie w intencji poległych Polaków oraz o pokój na świecie.

Ludmiła Burlewicz z Mińska

Dzięki współpracy z Oddziałem Związku Polaków na Białorusi w Mińsku i jego prezes Heleną Marczukiewicz 56-osobowa grupa rowerzystów, biorących udział w XI Pielgrzymce Rowerowej z Rzeszowa do Ostrej Bramy, odwiedziła stolicę Białorusi. [caption id="attachment_10707" align="alignnone" width="480"] Pielgrzymi przed Czerwonym Kościołem w Mińsku[/caption] Trasa tegorocznej pielgrzymki chrześcijańskiej o

Trzy medale indywidualne – dwa srebrne i jeden złoty – w lekkiej atletyce oraz drugie miejsce w mini-koszykówce – taki jest dorobek sportowców, działającego przy Związku Polaków na Białorusi Polskiego Klubu Sportowego „Sokół”, którzy wystartowali na przełomie czerwca i lipca w Łomży na XV Igrzyskach Polonijnych Młodzieży Szkolnej im. Jana Stypuły.

Lekkoatletyczna reprezentacja Polskiego Klubu Sportowego "Sokół" przy ZPB na Igrzyskach w Łomży

Lekkoatletyczna reprezentacja Polskiego Klubu Sportowego „Sokół” przy ZPB na Igrzyskach w Łomży

W programie Igrzysk, na które zjechało ponad 1000 młodych sportowców z Polski i z zagranicy, głównie z Litwy, Białorusi, Rosji, Ukrainy i Rumunii, rozegrano medale, puchary i dyplomy w 11 dyscyplinach sportowych: tenisie stołowym, lekkiej atletyce, piłce nożnej, siatkówce, piłce ręcznej, mini-koszykówce, pływaniu, zapasach, karate, strzelectwie i szachach.

Nasi reprezentanci odnieśli sukcesy zarówno indywidualne – w lekkiej atletyce, jak i drużynowe – w mini-koszykówce.

Aleksandra_Gorudko_dekoracja_2_miejsce

Aleksandra Gorudko, na drugim stopniu podium, podczas dekoracji za bieg na 60 metrów

Niekwestionowaną bohaterką Igrzysk z reprezentacji „Sokoła” została dwunastoletnia grodnianka Aleksandra Gorudko. Młodziutka sportsmenka zdeklasowała rywalki w skoku w dal, wygrywając złoty medal z wynikiem 4, 60 metrów i zajęła drugi stopień podium w biegu na dystansie 60 metrów, który pokonała za 8, 52 sekundy.

Aleksandra_Gorudko_dekoracja_1_miejsce

Aleksandra Gorudko, na najwyższym stopniu podium, podczas dekoracji za skok w dal

Nie zawiodła też chłopięca część lekkoatletycznej reprezentacji „Sokoła”, której honor obronił 13-letni Aleksander Osipowicz z Grodna, zdobywając drugie miejsce w rzucie piłką palantową, która poleciała na odległość 63 metrów.

Aleksander Osipowicz zdobył drugie miejsce w rzucie piłką palantową

Aleksander Osipowicz zdobył drugie miejsce w rzucie piłką palantową

Niezwykle widowiskowy i dramatyczny stał się rozegrany w ramach Igrzysk systemem ligowym (każdy z każdym) turniej mini-koszykówki, w którym wystartowało pięć drużyn z czterech krajów: dwie z Polski – z Ełku i Łomży oraz po jednej z Ukrainy, Białorusi i Estonii. Białoruś, reprezentowana przez koszykarzy „Sokoła” w wieku do 13 lat, potrafiła zdobyć drugie miejsce w rozgrywkach, ustępując w bezpośrednim starciu jedynie ze zwycięzcą turnieju – Ukrainą, której reprezentanci byli starsi od koszykarzy z Białorusi o dwa lata i wygrali z nimi stosunkiem punktów 59:21.

Reprezentacja "Sokoła" w mini-koszykówce ze srebrnymi medalami

Reprezentacja „Sokoła” w mini-koszykówce ze srebrnymi medalami

Najbardziej zacięty okazał się dla „Sokoła” mecz, który decydował o podziale drugiego i trzeciego stopni na podium – konfrontacja z gospodarzami turnieju, drużyną z Łomży. W tym starciu Polacy z Białorusi wyrwali zwycięstwo, mając przed końcowym gwizdkiem przewagę zaledwie dwóch punktów i ustalając ostateczny wynik meczu na 36:38.

XV Igrzyska Polonijne Młodzieży Szkolnej im. Jana Stypuły stały się dla młodych sportowców okazją nie tylko do zademonstrowania swoich umiejętności sportowych, lecz także do nawiązania kontaktów z rówieśnikami z Polski i z krajów, biorących udział w prestiżowej imprezie sportowej.

Organizatorami piętnastej już edycji dorocznych Igrzysk Polonijnych Młodzieży Szkolnej im. Jana Stypuły były tradycyjnie Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” oraz władze Miasta Łomży.

Paweł Zarecki i Andrzej Dziedziewicz z Łomży

Trzy medale indywidualne - dwa srebrne i jeden złoty - w lekkiej atletyce oraz drugie miejsce w mini-koszykówce – taki jest dorobek sportowców, działającego przy Związku Polaków na Białorusi Polskiego Klubu Sportowego „Sokół”, którzy wystartowali na przełomie czerwca i lipca w Łomży na XV Igrzyskach

Kilkunastoosobowa grupa uczniów Szkoły Społecznej, działającej przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Brześciu, wraz z rodzicami i nauczycielami wybrała się 3 lipca w podróż krajoznawczą do Kosowa Poleskiego i Nieświeża.

Koło Kosowa grupa Polaków z Brześcia odwiedziła zrekonstruowany dworek szlachecki w Mereczowszczyźnie, gdzie urodził się wybitny polski patriota, przywódca powstania 1794 roku przeciwko rosyjskiemu i pruskiemu zaborcom, Tadeusz Kościuszko.

Mereczowszczyzna_str

Grupa z Brześcia w Mereczowszczyźnie, podczas zwiedzania dworku Kościuszków

W dworku Kościuszków zwiedzający obejrzeli wyposażenie izb, w których muzealnicy zgromadzili różne przedmioty z epoki, w której mieszkał i działał jeden z najwybitniejszych polskich synów ziemi poleskiej: meble, fotokopie dokumentów, broń oraz inne rzeczy, przypominające o czasach insurekcji kościuszkowskiej. W pomieszczeniach pomocniczych i w kuchni młodzież mogła obejrzeć bogatą kolekcję sprzętów domowych i gospodarczych z przełomu XVIII i XIX stuleci, w tym unikatową kolekcję starych oryginalnych kołowrotków.

Po zapoznaniu się z warunkami życia nie zbyt zamożnej szlachty sprzed ponad 220 lat grupa Polaków z Brześcia udała się do stojącego na wzgórzu, na odległości kilkuset metrów od siedziby Kościuszków, neogotyckiego pałacu o wiele bogatszego od Kościuszków rodu Pusłowskich. Spalony przez radzieckich partyzantów w czasach II wojny światowej i niszczejący do niedawna zabytek architektury i historii przebywa obecnie w stanie odbudowy i rekonstrukcji.

Z Kosowa Poleskiego reprezentacja Szkoły Społecznej przy ZPB w Brześciu wyruszyła do Nieświeża, aby zwiedzić jedną z najwspanialszych rezydencji magnackich z okresów I i II Rzeczypospolitej – zamek Radziwiłłów.

Nieswiez_str

Podczas zwiedzania zamku w Nieświeżu

Nieswiez_1_str

W muzeum zamkowym, który zwiedzili podróżni, oprócz fantastycznych wnętrz zobaczyli oni liczne związane z rodem Radziwiłłów zabytki, przekazane na potrzeby muzeum przez potomków niegdysiejszych właścicieli murów zamkowych: portrety, meble, medale okolicznościowe i inne.

Największe wrażenie na zwiedzających zrobiły: kolekcja lalek, ubranych w zrekonstruowane szaty magnackie i szlacheckie oraz kolekcja militariów, prezentowanych w zamkowym arsenale. Złożyły się na nią między innymi: zdobione armaty, zbroja rycerska oraz kolekcja broni białej.

Nieswiez_armata_str

Zdobiona armata w arsenale zamku w Nieświeżu

Nieswiez_zbroja_str

Zbroja rycerska na zamku w Nieświeżu

Piękna słoneczna pogoda pozwoliła zwiedzającym zamek w Nieświeżu Polakom z Brześcia nacieszyć się spacerem po wspaniałym, otaczającym zamek parku, urządzonym w stylu angielskim.

Pobyt w Nieświeżu nie mógł się obejść bez wizyty w miejscowym kościele Bożego Ciała. Wzniesiona w latach 1584-1593 świątynia zachwyca niezwykle bogatym barokowym wnętrzem, na które składają się między innymi przepiękny ołtarz, freski i rzeźby. Grupie z Brześcia podczas zwiedzania kościoła udało się zwiedzić kryptę rodową Radziwiłłów, mieszczącą się w podziemiach świątyni. Ta unikatowa nekropolia liczy ponad 80 sarkofagów i trumien z prochami przedstawicieli jednego z najpotężniejszych i najbogatszych rodów magnackich w Europie na przestrzeni kilkuset lat, poczynając od późnego średniowiecza.

Natalia Gołubowska z Brześcia

Kilkunastoosobowa grupa uczniów Szkoły Społecznej, działającej przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Brześciu, wraz z rodzicami i nauczycielami wybrała się 3 lipca w podróż krajoznawczą do Kosowa Poleskiego i Nieświeża. Koło Kosowa grupa Polaków z Brześcia odwiedziła zrekonstruowany dworek szlachecki w Mereczowszczyźnie, gdzie urodził się

Z ogromną satysfakcją informujemy Państwa, że bohaterem dzisiejszego odcinka naszej akcji jest pułkownik Narcyz Łopianowski, jeden z największych bohaterów wojny z bolszewikami we wrześniu 1939 roku, obrońca Grodna, jako dowódca 2. szwadronu 101. Pułku Ułanów w stopniu rotmistrza – jeden z autorów zwycięstwa w legendarnej bitwie pod Kodziowcami z oddziałami pancernymi Armii Czerwonej, później – oficer Armii Andersa, cichociemny, żołnierz Armii Krajowej, dowódca oddziału w Powstaniu Warszawskim, kawaler Orderu Virtuti Militari V kl., dwukrotnie Krzyża Walecznych i Krzyża Zasługi oraz wielu innych odznaczeń, mąż łączniczki Armii Krajowej w Powstaniu Warszawskim Ireny Łopianowskiej ps. „Irena”.

Rotmistrz Narcyz Łopianowski z żoną Ireną w Warszawie. Lata 1930-te.

Rotmistrz Narcyz Łopianowski z żoną Ireną w Warszawie. Lata 1930.

Za zgłoszenie pułkownika Narcyza Łopianowskiego do akcji „Dziadek w polskim mundurze” jesteśmy wdzięczni synowi bohatera -Narcyzowi Markowi Łopianowskiemu, mieszkającemu w Kanadzie. Pan Marek dostarczył nam nie tylko opracowany wspólnie ze swoim najmłodszym synem Andrzejem, przetłumaczony na język polski przez Macieja Janaszka-Seydlitza zarys biograficzny bohatera, lecz także wspomnienia Narcyza Łopianowskiego z okresu wojny, których szersze fragmenty opublikujemy w późniejszym terminie, a krótsze – w niniejszej publikacji. Nasz czytelnik dosłał do redakcji także fotografie dokumentów Ireny i Narcyza Łopianowskich oraz ich zdjęcia z albumu rodzinnego, część z których nie była wcześniej publikowana.

Dziękujemy Narcyzowi Markowi Łopianowskiemu z Kanady za udział w akcji i za możliwość przypomnienia naszym czytelnikom o legendarnym obrońcy polskich Kresów II Rzeczpospolitej, rotmistrzu Narcyzie Łopianowskim.

Zapraszamy do lektury:

NARCYZ ŁOPIANOWSKI urodził się 29 października 1898 r na Litwie, w miejscowości Stoki (obecnie Stakai) w powiecie Małe Soleczniki w województwo wileńskim. Był najstarszym synem Ignacego Łopianowskiego i Marii Woronko. Dzieciństwo jego i wielu innych Polaków było trudne, rodzinne ziemie znajdowały się pod rosyjskim zaborem. Ignacy podtrzymywał tradycje patriotyczne pomagając okolicznym Polakom w zagadnieniach prawnych, kultywując polskie tradycje oraz ucząc języka polskiego, co było zabronione przez prawo rosyjskiego zaborcy. Również jego syn Narcyz pomagał ojcu od najmłodszych lat ucząc polskie dzieci ich ojczystego języka.

Prowadząc zakazaną działalność rodzina Łopianowskich żyła w ciągłej obawie przed represjami ze strony carskiej policji. W pewnym momencie ojciec Ignacy zagrożony aresztowaniem wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Pod jego nieobecność Narcyz kontynuował działalność ojca nauczając języka polskiego i udzielając porad prawnych rodakom mającym problemy z rosyjskimi urzędnikami w Wilnie. Ignacy wrócił ze Stanów Zjednoczonych po kilku latach, po ogłoszeniu amnestii przez cara Mikołaja II.

Pierwsza wojna światowa zakończyła się zawieszeniem broni 11 listopada 1918 r. Rok wcześniej wybuchła rewolucja w Rosji. Wkrótce po wybuchu rewolucji miejsce carskiej Rosji w koalicji aliantów zajęły Stany Zjednoczone co było bardzo korzystne dla odradzającej się Polski. Osiem miesięcy później, w czerwcu 1919 r. został podpisany Traktat Wersalski, na podstawie którego powstała Polska odrodzona.

Niestety wschodnie granice Polski nie były w tym traktacie konkretnie zdefiniowane z powodu rewolucji w Rosji i roszczeń Litwy i Białorusi o niezależność. Konferencja Ligi Narodów w Wersalu ustaliła 8 grudnia 1919 r., że wschodnia granica Polski ma z grubsza pokrywać się z linią proponowaną przez angielskiego Lorda Curzona jako reprezentująca granicę po trzecim rozbiorze Polski w 1797 r. Jednocześnie na konferencji wyraźnie zaznaczono, że Polska ma prawa pozwalające jej na rozszerzenie tej granicy.

W międzyczasie, podczas roku 1919 r. trwała wojna z Rosją, która wypierając wycofujące się wojska niemieckie chciała poszerzyć swoje granice zachodnie i napierała na Polskę. Pierwszym wielkim polskim sukcesem w tej wojnie było wyzwolenie od Rosjan Wilna 19 kwietnia 1919 r., w którym m.in. brała udział młodzież szkolna. Podczas niemieckiej okupacji Wilno było siedzibą rządu litewskiego, ale wobec opanowania miasta przez Rosjan, rząd ten był zmuszony przenieść się do Kowna. Gdy Wilno znalazło się w rękach polskich marszałek Józef Piłsudski zapewnił Litwinów, że będą mieli prawa samorządu w ramach unii z Polską. W ciągu roku 1919 wzdłuż całej wschodniej granicy trwały rozgrywki między Polską i Rosją. Natomiast po deklaracji 8 grudnia wydawało się, że Polska będzie mogła utrzymać swoje wyznaczone granice.

Niestety na początku 1920 r. wojska rosyjskie w wielkiej ofensywie zmusiły wojska polskie do odwrotu i dotarły do przedmieść Warszawy. Jednocześnie w lipcu 1920 r. Litwa skorzystała z niepowodzeń Polaków i starała się zdobyć Wilno dla siebie zawierając traktat z Rosją. W połowie sierpnia 1920 r. wojsko polskie realizując strategiczny plan Piłsudskiego przy wielkiej pomocy ochotniczej „błękitnej” armii gen. Hallera złamało rosyjską ofensywę. W „Cudzie nad Wisłą” czerwona konnica Budiennego została odparta spod Warszawy i odrzucona za Niemen. Wilno zostało na nowo odzyskane dla Polski 9 października 1920 r. w wyniku akcji gen. Żeligowskiego. Na dalszą metę miało to znaczny wpływ na pogorszenie się stosunków polsko-litewskich. Ostateczne ustalenie granicy Polski nastąpiło 15 maja 1922 r. dzięki interwencji Ligi Narodów. Powstała niepodległa Rzeczpospolita Polska z granicami nienaruszonymi aż do 1 września 1939 r.

Podczas I wojny światowej Narcyz jako młody chłopak wraz z młodszym bratem Leonem brał udział w obronie Wilna w plutonie złożonym z uczniów. W październiku 1918 r. po raz pierwszy stoczył niedaleko swego miejsca zamieszkania pierwszy bój z bolszewikami. Po zwycięskiej potyczce Narcyz i jego brat ruszyli bronić Wilna. W kwietniu 1919 r. bolszewicy zaatakowali miasto. W walkach obronnych brat Leon został postrzelony w rękę a Narcyz odniósł ranę od bolszewickiego bagnetu. Obaj przeżyli , niestety wobec braku specjalistycznej pomocy lekarskiej Leon w wyniku odniesionej rany został inwalidą.

Toczące się walki były bardzo ciężkie. Było to bardzo trudne doświadczenie, szczególnie dla młodych chłopców. Na Wielkanoc 1919 r. na pomoc walczącym Polakom ruszyły jednostki legionowe pod dowództwem Józefa Piłsudskiego. Po upływie dwóch tygodni Narcyz wstąpił do 4 Pułku Ułanów Zaniemeńskich, do batalionu rezerwowego w Białymstoku. Został mianowany dowódcą plutonu, który kazano mu przygotować do marszu na Wilno. Czując braki w wyszkoleniu Narcyz zaczął studiować zasady woskowej taktyki i wyszkolenia. Wkrótce pluton był gotowy do walki a pułk ruszył na Wilno.

Narcyz Łopianowski w 1927 roku jako podchorąży

Narcyz Łopianowski w 1927 roku jako podchorąży

W roku 1920, po „Cudzie nad Wisłą” Narcyz Łopianowski postanowił pozostać w wojsku, kontynuując swą służbę w 4 pułku Ułanów Zaniemeńskich. Następnie został odkomenderowany do 21 Pułku Ułanów Nadwiślańskich stacjonujących w Równem na Wołyniu, gdzie służył na różnych stanowiskach dowódczych. W 1927 roku, po ukończeniu szkoły oficerskiej, został odkomenderowany do 1 Pułku Ułanów Krechowieckich, który wziął nazwę od słynnej bitwy pod Krechowcami. Pułk stacjonujący w Augustowie, województwo białostockie, nosił imię pułkownika Bolesława Mościckiego.

Najpierw służył w 1 Dywizji Kawalerii a następnie w Suwalskiej Brygadzie Kawalerii. Kilka lat później porucznik Narczyz Łopianowski został odkomenderowany do Batalionu Ciężkich Karabinów Maszynowych, gdzie służył w okresie 1927-1939, przechodząc kolejne stopnie dowódcze, awansując do rangi rotmistrza (kapitana), uzyskując 3 stopień starszeństwa w pułku i będąc mianowanym oficerem mobilizacyjnym. Był znanym jeźdźcem biorącym udział w wielu zawodach hippicznych.

Fotografia_z_Licencji_motocyklowej_pazdziernik_1933_str

Narcyz Łopianowski w październiku 1933 r. już jako rotmistrz 1. Pułku Ułanów Krechowieckich na zdjęciu do licencji motocyklowej

Rtm_N_Lopianowski_na_klaczy_Sarna_1938_str

Rotmistrz Narcyz Łopianowski na klaczy Sarna podczas zawodów hippicznych. 1938 r.

W październiku 1933 r. kapitan Narcyz Łopianowski wstąpił w związek małżeński z Ireną, córką doktora Jana Jaworowskiego z Augustowa. Ślub odbył się w kaplicy Pułku Ułanów Krechowieckich. Wkrótce małżeństwo zostało obdarzone dwójką synów. Starszy otrzymał imiona Narcyz Marek a młodszy o dwa i pół roku Andrzej Jan.

Marszałek Józef Piłsudski wizytuje 1. Pułk Ułanów Krechowieckich

Marszałek Józef Piłsudski wizytuje 1. Pułk Ułanów Krechowieckich

Legitymacja_Pulkowa_16_grudzien_1935r_str

Legitymacja pułkowa rotmistrza Narcyza Łopianowskiego. 16 grudnia 1935 r.

ID_Card_(Jun_26_1932)-(Inside)_str

Dowód osobisty Ireny Łopianowskiej przed zamążpójściem, jeszcze z nazwiskiem rodowym – Jaworowska

Irena Łopianowska - Warszawa, 1940 r.

Irena Łopianowska – Warszawa, 1940 r.

1 września 1939 r. o godz. 5.00 kapitan Narcyz Łopianowski usłyszał warkot przelatujących niemieckich samolotów. Naczelne dowództwo w Warszawie wydało zakaz strzelania do Niemców aby nie drażnić przeciwnika i taki rozkaz dotarł do pułku. Kapitan N. Łopianowski odmówił wykonania tego rozkazu i polecił swoim żołnierzom otworzyć ogień do przelatującej armady samolotów. W wyniku ognia jeden wrogi samolot został zestrzelony.

W momencie wybuchu II wojny światowej kapitan Łopianowski pełnił służbę w Komendzie Garnizonu Augustów jako oficer mobilizacyjny, organizując ewakuację cywilnych i wojskowych rodzin z miejsca stacjonowania pułku w Augustowie. Następnie po skompletowaniu stanu osobowego 101 rezerwowego pułku ułanów wraz z pułkiem zaatakował Niemców w pobliżu granicy z Prusami.

6 września 1939 r. w walce z siłami niemieckimi w pobliżu miejscowości Starosieka żołnierze dowodzeni przez kapitana Narcyza Łopianowskiego zestrzelili niemiecki myśliwiec ME 109 a inny uszkodzili. W nocy z 6-7 września 1939 r. 101 pułk, którego 2 szwadronem dowodził kapitan Łopianowski dyslokował się do Wołkowyska gdzie połączył się z Grupą Operacyjną „Wołkowysk” dowodzoną przez gen. Wacława Przeździeckiego.

W dniu 17 września 1939 r. Polska została znienacka zaatakowana od wschodu przez Rosję Sowiecką. Zgodnie z rozkazem naczelnego wodza marszałka Edwarda Śmigłego Rydza większość oddziałów polskich nie wdała się w walkę z wojskami sowieckimi. Opór stawiły im jednak oddziały Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) oraz niektóre jednostki i garnizony, m.in. w Grodnie Wilnie i Grupa Operacyjna „Wołkowysk”. Po początkowych sukcesach, np. zwycięska bitwa o Kodziowce, wobec ogromnej przewagi przeciwnika, walczące jednostki musiały przekroczyć granice republik nadbałtyckich, gdzie żołnierze polscy zostali internowani.

Po złamaniu obrony KOP oraz improwizowanych oddziałów polskich, Armia Czerwona dotarła do linii Narwi, Bugu, Wisły i Sanu. Ostatnie potyczki KOP z wojskami sowieckimi miały miejsce pod Szackiem 29-30 września i Wytycznem 1 października 1939 r.

Historycy szacują, że w walce z Armią Czerwoną zginęło, głównie rozstrzelanych po wzięciu do niewoli, lub zostało rannych kilkanaście tysięcy polskich żołnierzy. Do niewoli dostało się około 250 tys. Straty Armii Czerwonej wg danych władz byłego ZSRR wyniosły ok. 2,5 tys. zabitych i rannych.

Z pierwszej fali wziętych przez Rosjan do niewoli polskich oficerów większość została wymordowana w okresie kwiecień-maj 1940 r. w Katyniu i innych obozach jenieckich. Oficerowie internowani na Litwie i w innych krajach nadbałtyckich uniknęli tego pierwszego pogromu. Po wkroczeniu Rosji oficerowie polscy z oddziałów internowanych w republikach nadbałtyckich zostali przewiezieni jako jeńcy do Kozielska w czerwcu 1940 r. a więc już po mordzie katyńskim.

20 września 1939 r. nastąpił pierwszy kontakt bojowy 101 zapasowego pułku ułanów z bolszewikami pod miejscowością Dziebrowo. W szarży kawaleryjskiej zniszczono pewną ilość sowieckiej piechoty a czołgi rosyjskie zmuszono do odwrotu. W godzinach wieczornych tego dnia pułk wkroczył do Grodna wspierając Polaków walczących tam z bolszewickimi czołgami i piechotą, ustawił zapory przeciwpancerne na mostach. Używając jedynego w pułku karabinu przeciwpancernego, kapitan Łopianowski uszkodził czołg sowiecki w okolicy mostu kolejowego.

Fragment wspomnień Narcyza Łopianowskiego o walkach w Grodnie:

„W naszym posiadaniu był jeden karabin przeciwpancerny z kilkoma sztukami amunicji przeciwpancernej. Sam, będąc przeszkolony w użyciu tego sprzętu, postanowiłem użyć go, gdy czołg znajdzie się na odległości skutecznego strzału. Oddałem strzał. Czołg został trafiony i szybko się wycofał za zasłonę. Inne czołgi zaniechały dalszych prób”.

Walki na przedmieściach Grodna trwały do północy 21 września, lecz pod naporem wojsk rosyjskich polskie siły nie wytrzymały i został wydany rozkaz wycofania się. Po złamaniu oporu obrońców Grodna Sowieci w dniach 21 i 22 września rozstrzelali około 300 Polaków, w tym również kilkunastoletnich chłopców. Była to zapowiedź represyjnych działań władz sowieckich wobec ludności polskiej na zajętym przez Rosjan terytorium Rzeczpospolitej Polskiej.

22 września 1939 r. doszło do bitwy pod Kodziowcami nad Czarną Hańczą. Armia Czerwona rzuciła przeciw polskim oddziałom kawalerii 40 czołgów, z których 23 zostały na polu bitwy. W zaciekłej bitwie Rosjanie ponieśli wielkie straty w ludziach. Polskie źródła nie podają dokładnej liczby zabitych, źródła rosyjskie mówią o 800 zabitych. Może historia wyjawi nam kiedyś prawdziwą liczbę poległych żołnierzy sowieckich. W walce brał udział cały 101 Pułk Ułanów. 2 Szwadron dowodzony przez ktp. Łopianowskiego w ciężkiej walce poniósł również duże straty, poległa połowa żołnierzy szwadronu. Tam też został w walce ranny w nogę kapitan Łopianowski. Bitwa pod Kodziowcami została uznana przez historyków za największe zwycięstwo w wojnie polsko-sowieckiej 1939 r.

Fragment wspomnień Narcyza Łopianowskiego o bitwie pod Kodziowcami:

„Pierwszy wrogi nam atak o godz. 04.00, to jest o świcie dnia 22.IX. 1939 roku (…) Walka była gorąca, a w pewnych momentach desperacka, lub dramatyczna. Nieprzyjaciel uderzał wielokrotnie przy wsparciu piechoty oraz ciężkiej broni maszynowej przy użyciu świetlnych pocisków (…) Tego rodzaju świetlna amunicja rozstraja system nerwowy młodego i niedoświadczonego „wojaka”. Jednakże, pomimo tych niespodzianek obrońcy nie pozwolili nieprzyjacielowi wedrzeć się we własne ugrupowanie (…) Ostatecznie siły nieprzyjaciela wyczerpały się (…) Walka została rozstrzygnięta na naszą korzyść o godz. 08.20 (…) DZISIAJ, IDĄC W IMIĘ BOGA, POKONALIŚMY WROGA(który był znacznie silniejszy i potężniejszy od nas). CZEŚĆ I CHWAŁA TYM, KTORYCH BÓG OCALIŁ. MÓDLMY SIĘ ZA TYCH, KTÓRYCH BÓG POWOŁAŁ PRZED SWÓJ TRON.”

Kodziowce (43)

Tablica w Kodziowcach, upamiętniającą zwycięską bitwę, którą dowodził i brał czynny udział rtm. Narcyz Łopianowski

Kodziowce (36)

Pomnik w Kodziowcach

Kodziowce (12)

Lipiec 2014r. Polscy dyplomaci, goście z Polski i Polacy z Grodna przy pomniku w Kodziowcach oddają cześć pamięci bohaterów, poległych za wolną Polskę

Pomimo odniesionego przez Polaków sukcesu przeważające siły Armii Czerwonej zmusiły 101 Pułk Kawalerii, w którym walczył kapitan Łopianowski do odwrotu. W nocy z 23/24 września 1939 r. 101 pułk ułanów przekroczył granicę litewską. Tam pułk został internowany. Oficerowie przebywali w obozach dla internowanych w Kalwarii i Rakiszkach. W czerwcu 1940 r. Związek Sowiecki obalił rządy republik nadbałtyckich i anektował ich ziemie. Internowani polscy wojskowi zostali przeniesieni do istniejącego i pustego po dokonaniu, w okresie kwiecień-maj 1940 r., zbrodni katyńskiej obozu NKWD w Kozielsku. Z Litwy wywieziono 859 oficerów. 11 czerwca zostali tam osadzeni oficerowie 101 Pułku Ułanów.

Dworek_Rakiszki_Litwa_Miejsce_Internowania_)1939r_str

Dworek Rakiszki na Litwie – miejsce internowania polskich żołnierzy na przełomie lat 1939-1940

Internowani_Rakiszki_Litwa_1939r._str

Polscy oficerowie i ułani internowani w Rakiszkach na Litwie. Zdjęcie z 1939 r. Rtm. Narcyz Łopianowski siedzi w dolnym rzędzie, drugi od prawej

W obozach jenieckich prowadzono rozpracowywanie jeńców, dokonując selekcji oficerów rokujących nadzieję na podjęcie współpracy z Sowietami. 9 września 1940 r. kapitan Łopianowski wraz z 20 innymi wybranymi oficerami, w tym gen. W. Przeździeckim, został przetransportowany do więzienia Butyrki w Moskwie. Po krótkim śledztwie gen. W. Przeździecki wraz z kpt. N. Łopianowskim i 9 innymi oficerami zostali przetransportowani na Łubiankę, do siedziby NKWD. Przez szereg miesięcy byli tam przesłuchiwani przez szefa sztabu NKWD ppłk Jegorowa.

25 grudnia 1940 r. kapitan Łopianowski z innymi oficerami został przewieziony pod eskortą do daczy nr 20 w Małachowce. W daczy tej zwanej „willą rozkoszy” odbyło się pranie mózgu przy udziale byłego oficera polskiego płk Berlinga. Więźniowie byli zachęcani do podjęcia współpracy z Rosjanami. Niestety, większość oficerów wyraziła na to zgodę. Kapitan Łopianowski i inny oficer – mjr Lis odmówili. Trafili z powrotem na Łubiankę, gdzie dołączyli do nich płk Stanisław Kunstler, płk w stanie spoczynku Morawski i por. Tacik. Szczegóły pobytu na Łubiance i w Małachowce opisane są w książce Narcyza Łopianowskiego „Rozmowy z NKWD 1940-1941”.

W kwietniu 1941 r. kapitan Łopianowski wraz z gen. W. Przeździeckim i kilkoma innymi oficerami został przewieziony pociągiem do klasztoru w miejscowości Werba na Ukrainie a następnie do Griazowca k/Wołogdy. W czerwcu 1941 r., po wybuchu wojny rosyjsko-niemieckiej, do Griazowca ewakuowano również innych jeńców z Kozielska. Pozostali zostali w międzyczasie wywiezieni za krąg polarny do obozów pracy przymusowej. Dotknęło to ok. 4.000 internowanych.
Jednym ze skutków przyłączenia się Rosji do aliantów na Zachodzie, było wydanie 12 sierpnia 1941 r. dekretu o amnestii dla obywateli polskich. Przewidywał on zwolnienie jeńców wojennych. Władze sowieckie zwolniły z więzień przetrzymywanych w nich wyższych dowódców i umożliwiły formowanie armii pod dowództwem gen. Andersa. Kapitan Łopianowski i inni oficerowie zostali również uwolnieni. Wkrótce zostali przez gen. Andersa włączeni w skład formującej się Armii Polskiej i przywróceni na stanowiska dowódcze. Kapitan Łopianowski został odkomenderowany do sztabu 5 Dywizji Piechoty a w styczniu 1942 pomagał formować nową 8 Dywizję Piechoty pod dowództwem gen. Rakowskiego.

Rtm. Narcyz Łopianowski w Armi Andersa. Grudzień 1941r.

Rtm. Narcyz Łopianowski w Armii Andersa. Grudzień 1941r.

Armia generała Andersa wyszła z Rosji przez Iran (wówczas Persję) na Bliski Wschód i działała dalej jako 2 Korpus Polski pod dowództwem brytyjskim. Ogółem wyszło z Rosji ok. 41 tys. wojskowych i 74 tys. cywili. Na Bliskim Wschodzie kapitan Łopianowski spotkał się ze strony oficerów brytyjskiego wywiadu z propozycją podjęcia służby w brytyjskich Służbach Specjalnych (SOE – British Special Operations Executive). Wyraził na to zgodę i został wysłany do Anglii. Przed dotarciem na wyspę wykonał podróż do Afryki Południowej w celu nadzorowania grupy jeńców hitlerowskich transportowanych statkiem do obozu jenieckiego w Halifax w Kanadzie.

Po wykonaniu zadania w październiku 1942 r. dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie przeszedł szkolenie komandosów SOE. Został awansowany do stopnia majora i wstąpił do formacji Cichociemnych. W tym czasie przyjął pseudonim „Sarna” – od imienia swego ulubionego konia w 1 Pułku Ułanów.

Jako członek Polskich Sił Specjalnych SOE pod brytyjską komendą, major „Sarna” walczył we Włoszech i Północnej Afryce do jesieni 1943 r. We wrześniu 1943 r. mjr „Sarna” został zaprzysiężony na rotę AK i po otrzymaniu nowych rozkazów został w ramach operacji „Wildhorn I Most nr I” w nocy z 15/16 kwietnia 1944 r. przerzucony na tyły frontu niemieckiego w Polsce podejmując walkę wspólnie z Armią Krajową. Został skierowany do Warszawy, gdzie po aklimatyzacji, w maju 1943 r. został mianowany zastępcą dowódcy Ośrodka Pancernego Komendy Obwodu Warszawa AK mjr. Stanisława Łętowskiego „Mechanika”. Używał wówczas przybranego nazwiska Stanisław Wilczek.

3 października 1943 r., Anglia. Narcyz Łopianowski po przeszkoleniu w formacji Cichociemnych przed zrzutem do Polski

3 października 1943 r., Anglia. Narcyz Łopianowski po przeszkoleniu w formacji Cichociemnych przed zrzutem do Polski

W Powstaniu Warszawskim pierwotnie dowodził odwodem wystawionym przez Ośrodek Pancerny na terenie 2 Rejonu Obwodu Śródmieście. Potem był oficerem sztabu Obwodu Śródmieście Południowe. Od 28 sierpniu 1944 r. objął dowództwo odcinka Północnego rejonu Śródmieście Południowe zwanego podobwodem „Sarna”, mając pod komendą bataliony „Bełt”, „Sokół”, „Stefan” i „Chrobry” PAL a także kompanie AL. „Gustaw”. Podobwód „Sarna” obejmował swoim zasięgiem obszar między ulicami Marszałkowska – Wilcza – Pl. Trzech Krzyży – Nowy Świat – Al. Jerozolimskie.

Dwukrotnie ranny – 21 sierpnia (przy ul. Wilczej) i 11 września 1944 r. (przy ul. Żurawiej). Trzykrotnie podawany do awansu na podpułkownika. Wnioski nie zostały zatwierdzone ze względu na specyficzną sytuacje Powstania. Odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy (osobiście na linii przez Dowódcę AK 22 września 1944 r.) oraz Krzyżem Walecznych rozkazem z 1 października 1944 r. W Powstaniu Warszawskim w stopniu podporucznika AK brała również udział jego żona Irena.

Fotografia_z_Legitymacji_Virtuti_Militari_(1945)_str

Fotografia Narcyza Łopianowskiego z legitymacji Virtuti Militari, 1945 r.

1948 r., Szkocja. Mjr Narcyz Łopianowski po demobilizacji

1948 r., Szkocja. Mjr Narcyz Łopianowski po demobilizacji

Po kapitulacji Powstania w październiku 1944 r. major „Sarna” trafił do obozu jenieckiego w Niemczech. W maju 1945 r. po wyzwoleniu wrócił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, gdzie został awansowany do stopnia podpułkownika. We wrześniu 1946 r. został przeniesiony do Anglii, gdzie służy w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia aż do września 1948 r.

Za swoje dokonania został odznaczony wieloma orderami i medalami zarówno polskimi jak i zagranicznymi. Część wysokich odznaczeń polskich została nadana mu po wojnie przez rząd polski na emigracji.

Publikacja w polonijnym tygodniku

Publikacja w polonijnym tygodniku o dekoracji podpułkownika Narcyza Łopianowskiego orderem „Polonia Restituta”

Płk Narcyz Łopianowski w 1962 r.

Płk Narcyz Łopianowski w 1962 r.

27 czerwca 1962 r. Narcyz Łopianowski jako przestawiciel Rządu RP na Uchodźstwie w Kolumbii Brytryjskiej

27 czerwca 1962 r. Narcyz Łopianowski jako przedstawiciel Rządu RP na Uchodźstwie w Kolumbii Brytyjskiej

W 1962 roku Prezydent RP na Uchodźstwie August Zaleski odznaczył Narcyza Łopianowskiego orderem „Polonia Restituta”, o czym napisał wówczas m.in. tygodnik Polonii kanadyjskiej „Głos Polski”. Oto cytat z przemówienia bohatera podczas dekoracji wysokim odznaczeniem państwowym, zamieszczony w „Głosie Polskim” z dnia 19 kwietnia 1962 roku: „W moim życiu poświęconym służbie w szeregach Armii Polskiej i w działalności wojskowo-społecznej i politycznej, nigdy i nigdzie nie ubiegałem się o odznaczenia, awanse, czy też korzyści osobiste. Zupełnie wystarczającą dla mnie nagrodą był dobry wynik, wspólnym osiągnięty wysiłkiem, dla dobra Rzeczypospolitej… Nadane mi przez Pana Prezydenta RP odznaczenie pozostanie dla mnie na zawsze bezcennej wartości klejnotem…”

Legitymacja Medalu

Legitymacja Medalu Wojska, którym została odznaczona za udział w Powstaniu Warszawskim w szeregach AK jako łączniczka Irena Łopianowska ps. „Irena”

Cross_of_Valour_Certificate_(1980)-(Back)_str

Legitymacja Krzyża Armii Krajowej dla Ireny Łopianowskiej

Po zwolnieniu z wojska pułkownik „Sarna” zmuszony był podjąć pracę zarobkową, jednakże liczne kontuzje i obrażenia od odłamków pocisków, które odniósł w Powstaniu Warszawskim uczyniły go inwalidą niezdolnym do pracy zawodowej.
W czasie pobytu w Anglii żona pułkownika „Sarny” obdarzyła go trzecim dzieckiem, córką Elżbietą Łopianowską. W kwietniu 1958 r. pułkownik Łopianowski wraz ze swą żoną i małą córką przeniósł się do Kanady, gdzie mieszkał jego syn Narcyz Marek Łopianowski. Początkowo mieszkał wraz z rodziną w Montrealu, następnie przeniósł się do Vancouver na zachodnim wybrzeżu Kanady.

24 marca 1963 r. Vancouver (Kanada). Narcyz Łopianowski z żoną Ireną

24 marca 1963 r. Vancouver (Kanada). Narcyz Łopianowski z żoną Ireną

Pułkownik Narcyz „Sarna” Łopianowski zmarł 20 czerwca 1984 r., cierpiąc u schyłku życia na dolegliwości związane głównie z obrażeniami, które odniósł w czasie wojny. Nigdy nie wrócił już do kraju, w którego obronie i o którego wolność tak ciężko walczył. Jego żona Irena Łopianowska zmarła 3 lata później, 17 października 1987 r. Została pochowana u boku swego męża.

Cześć Ich Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie materiałów i opracowań, dostarczonych przez syna bohatera – Narcyza Marka Łopianowskiego z Kanady

Z ogromną satysfakcją informujemy Państwa, że bohaterem dzisiejszego odcinka naszej akcji jest pułkownik Narcyz Łopianowski, jeden z największych bohaterów wojny z bolszewikami we wrześniu 1939 roku, obrońca Grodna, jako dowódca 2. szwadronu 101. Pułku Ułanów w stopniu rotmistrza – jeden z autorów zwycięstwa w legendarnej

Skip to content