HomeStandard Blog Whole Post (Page 99)

Kolejny akt państwowego barbarzyństwa! W Mikuliszkach w rejonie oszmiańskim na północnym wschodzie obwodu grodzieńskiego władze z wykorzystaniem ciężkiego sprzętu zrównały z ziemią kwaterę poległych w 1944 roku żołnierzy III i VI Brygady Armii Krajowej.

Miejsce pamięci usytuowane było na skraju wsi Mikuliszki na malowniczym wzgórzu, zasłonięte od tylnej strony kępą rosnących za żołnierską kwaterą drzew.

Sama kwatera miała kształt prostokąta z wybetonowaną powierzchnią, w której wmurowane były 22 krzyże, na większości z których można było przeczytać imiona i nazwiska żołnierzy, chowanych tutaj w różnych okresach 1944 roku, zarówno przed, jak i po Operacji o kryptonimie Ostra Brama, którą przeprowadziły w dniach 7-15 lipca w celu odbicia Wilna z rąk niemieckich oddziały Armii Krajowej.

Pośrodku kwatery między żołnierskimi krzyżami wznosił się murowany obelisk, na którym znajdowała się wykonana z metalu tablica z napisem:

ŻOŁNIERZOM
III I VI BRYGADY
ARMII KRAJOWEJ
OKRĘGU
WILEŃSKIEGO
POLEGŁYM W 1944R.

Na indywidualnych krzyżach żołnierskich przed dewastacją i zbezczeszczeniem pochówku można było przeczytać imiona i nazwiska niektórych poległych żołnierzy:

W pierwszym rzędzie od lewej do prawej:

+ ŻOŁNIERZ NIEZNANY PS „TRĘBACZ” VI.1944

+ WACŁAW PAWŁOWSKI PS „JIM” III. 1944

+ STANISŁAW JURIK PS „SŁOWIK” VI.1944

+ WŁADYSŁAW STUNDZIS PS „WERNES” 8.1.1944

+ ANTONI RETKOWICZ PS „ZEW” 13.V.1944

+ ZBIGNIEW KOŁWZAN PS „NAGAN” 13.V.1944

+ STEFAN DYBOWSKI PS „CHMURA” 13.V.1944

+ EDWARD ADAMOWICZ PS „CHĘTNY’ 13.V. 1944

+ N WYSZEMERSKI PS „CYPRIAN” 13.V. 1944

+ GABRIEL KLIKOWICZ PS „KORDION” 13.V.1944

W drugim rzędzie od lewej do prawej:

+ ŻOŁNIERZ NIEZNANY PS „WIR” 13.V.1944

+ ŻOŁNIERZ NIEZNANY PS „JUR” 17.III. 1944

+ ŻOŁNIERZ NIEZNANY PS „STRUMYK” 9.VII.1944

+ ZYGMUNT ODYNIEC PS „WIESŁAW” 9.VII.1944

+ ZBIGNIEW MŁODKOWSKI PS „MALICKI” 8. I.1944

+ MIECZYSŁAW MACULEWICZ PS „MIECZ” 13.V.1944

+ PAWEŁ POSOCH PS „MAJ” 17.V.1944

+ JEAN HARLES MAFFRE PS „ MICHEL” 8.I. 1944

+ N TRUBACZEWSKI PS „WODNIK” 8.I.1944

+ PIOTR BORTKIEWICZ PS „KSIĘŻYC” 13.V. 1944

+ WACŁAW KOZŁOWSKI PS „MUR” VI.1944

Na zniszczonym przez władze białoruskie cmentarzu wojennym pochowani byli żołnierze 3. Brygady AK, polegli 13 maja 1944r. w Murowanej Oszmiance w walce z litewskim wojskiem Plechavičiusa.

Ponadto – żołnierze 3. i 6. Brygady AK, polegli w Mikuliszkach 8 stycznia 1944 r.

Spoczęli tutaj także żołnierz 3. Brygady, poległy w Czarnym Borze 7 marca 1944 r. – i żołnierz zabity w Murzynach w marcu 1944r.

Również ostatni spoczynek w kwaterze znaleźli żołnierze 3. Brygady, którzy zginęli w zasadzce przy szosie koło Jaszun w czerwcu 1944 r.

Były także dwie mogiły żołnierzy 6. Brygady AK, poległych w drodze do Wilna 9 lipca 1944 r. we wsi Kamionka.

Poniżej kwatery znajdowały się i także uległy zniszczeniu mogiły zamordowanych przez NKWD w lutym 1945 r. Aleksandra Stankiewicza i Antoniego Piotkowicza z Mikuliszek.

Zburzona w sposób barbarzyński kwatera żołnierzy AK została zbudowana dzięki staraniom środowisk byłych akowców 3. i 6. Brygady Armii Krajowej. Koszty budowy dofinansowała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Kwaterę otwarto i poświęcono w czerwcu 1992 r. Przez dłuższy czas kwaterą opiekowała się mieszkanka wsi Mikuliszki Józefa Pietkiewicz Później opiekę nad miejscem pamięci sprawowali działacze ZPB z Oszmiany i Smorgoni.

Znadniemna.pl

Kolejny akt państwowego barbarzyństwa! W Mikuliszkach w rejonie oszmiańskim na północnym wschodzie obwodu grodzieńskiego władze z wykorzystaniem ciężkiego sprzętu zrównały z ziemią kwaterę poległych w 1944 roku żołnierzy III i VI Brygady Armii Krajowej. Miejsce pamięci usytuowane było na skraju wsi Mikuliszki na malowniczym wzgórzu, zasłonięte

Alexander Pruszyński był synem znanego polskiego poety i dyplomaty Ksawerego Pruszyńskiego. W latach 90. XX wieku powrócił na rodzinną Grodzieńszczyznę, a na Białorusi próbował prowadzić, choć bez sukcesów, aktywną działalność polityczną i społeczną.

O śmierci Alexandra Pruszyńskiego poinformował opozycyjny białoruski portal charter97.org, powołując się na jego bliskich.

Pruszyński, przypomina charter97.org, urodzi się w 1934 r. w majątku w Rohoźnicy na Grodzieńszczyźnie. Po wojnie i zmianie granic razem z rodziną wyemigrował do Polski, a następnie wiele lat spędził na Zachodzie – w USA, Francji i Kanadzie.

W latach 90. powrócił na Białoruś i zaangażował się w działalność społeczną i polityczną. Zamierzał nawet startować w wyborach prezydenckich w 1994 r.

Śp. Alexander Pruszyński brał także udział w kilku zjazdach Związku Polaków na Białorusi jako delegat od mińskich struktur ZPB i nawet startował w wyborach prezesa organizacji. Ostatni raz próbował zostać prezesem ZPB w 2005 roku, kiedy na to stanowisko wybrano Andżelikę Borys.

„Hrabia Pruszyński to była przez całe dziesięciolecia znana postać w białoruskiej polityce. Był nieco ekscentryczny, ale niezwykle ciekawy. Jako jeden z niewielu, a może nawet jedyny wrócił na ziemię swoich przodków” – powiedział PAP białoruski dziennikarz Waler Kalinouski.

„Miał wielkie plany polityczne, których nigdy nie udało mu się zrealizować. Chciał być takim białoruskim Valdasem Adamkusem. Swoich ambicji politycznych nie wcielił w życie, ale nigdy nie bał się głośno krytykować władz” – dodał Kalinouski.

Znadniemna.pl na podstawie Dzieje.pl/PAP

Alexander Pruszyński był synem znanego polskiego poety i dyplomaty Ksawerego Pruszyńskiego. W latach 90. XX wieku powrócił na rodzinną Grodzieńszczyznę, a na Białorusi próbował prowadzić, choć bez sukcesów, aktywną działalność polityczną i społeczną. O śmierci Alexandra Pruszyńskiego poinformował opozycyjny białoruski portal charter97.org, powołując się na jego

Ze względu na wzrost napięcia i wydarzenia wojenne w regionie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza obywatelom polskim wszelkie podróże do Republiki Białorusi. W razie drastycznego pogorszenia sytuacji bezpieczeństwa, zamknięcia granic czy innych nieprzewidzianych sytuacji wyjazd może okazać się znacznie utrudniona lub nawet niemożliwa.

Obecnie działają 2 przejścia graniczne z Polską dla ruchu osobowego: Bobrowniki – Berestowica oraz Terespol-Brześć. Ponadto działa przejście graniczne obsługujące wyłącznie ruch towarowy: Koroszczyn (Kukuryki) – Kozłowicze.

Osoby przebywają w Białorusi powinny bezwzględnie:

• zarejestrować się w systemie Odyseusz,

• na bieżąco śledzić informacje MSZ na profilach placówek RP w mediach społecznościowych oraz na stronach internetowych,

• przygotować się na wypadek konieczności szybkiego opuszczenia miejsca pobytu,

• przygotować i mieć pod ręką najważniejsze dokumenty własne i członków rodziny,

• zaopatrzyć się w gotówkę niezbędną do zabezpieczenia podstawowych potrzeb w razie konieczności wyjazdu.

 

Znadniemna.pl za Biuro Rzecznika Prasowego
Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Ze względu na wzrost napięcia i wydarzenia wojenne w regionie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza obywatelom polskim wszelkie podróże do Republiki Białorusi. W razie drastycznego pogorszenia sytuacji bezpieczeństwa, zamknięcia granic czy innych nieprzewidzianych sytuacji wyjazd może okazać się znacznie utrudniona lub nawet niemożliwa. Obecnie działają 2 przejścia graniczne

9 września 2022 roku, na tydzień przed przypadającą na 17 września rocznicą zbrojnego ataku Związku Radzieckiego na Polskę w 1939 roku, TVP Dystrybucja Kinowa wprowadzi do kin nowy film Krzysztofa Łukaszewicza zatytułowany „Orlęta. Grodno’39”, wyprodukowany przez WFDiF.

„Orlęta. Grodno’39” (fot. Magdalena Górfińska, WFDiF)

Film to pierwsza produkcja o agresji wojsk sowieckich na Polskę we wrześniu 1939 roku. Przedstawia historię heroicznej walki cywilnych mieszkańców Grodna, w dużej mierze harcerzy i młodzieży szkolnej z rosyjskim najeźdźcą. W role młodych bohaterów wcielili się m.in. Feliks Matecki, Wit Czernecki, Almira Nawrot i Filip Gurłacz. Partnerują im uznani aktorzy: Jowita Budnik, Bartłomiej Topa, Antoni Pawlicki, Leszek Lichota, Andrzej Mastalerz, Łukasz Lewandowski.

„Orlęta. Grodno’39” to dramatyczny obraz wojny z sowietami widziany oczami dwunastoletniego chłopca, Leona. W dniu rozpoczęcia roku szkolnego, 1 września 1939 roku budynek jego szkoły zostaje zbombardowany przez niemieckie samoloty. Dla Leosia, Tadka, Eweliny oraz tysięcy polskich dzieci, rozpoczynająca się wojna stanie się szkołą przyspieszonego dojrzewania, konfrontacją z dramatyczną historią pisaną przez dorosłych.

17 września 1939 roku, na mocy porozumień sowiecko-niemieckich, Armia Czerwona wkracza do Polski. 20 września planuje zająć Grodno. Obrońcy miasta rozpoczynają beznadziejną, heroiczną walkę. Nieliczne oddziały wojskowe są wspomagane przez ludność cywilną, przede wszystkim młodzież szkolną. To właśnie dzieci i młodzież bohatersko bronią miasta, stając się ofiarami niezwykłego okrucieństwa okupantów.

Za reżyserię filmu oraz scenariusz odpowiada Krzysztof Łukaszewicz, twórca m.in. filmów fabularnych „Lincz” i „Karbala”, nagradzanego na polskich i zagranicznych festiwalach filmu „Żywie Biełaruś!”, współautor scenariusza do filmu „Generał Nil”. Muzykę do „Orląt” skomponował Michał Lorenc, wielokrotny laureat nagród m.in. na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni i Festiwalu Dwa Teatry w Sopocie.

Film jest produkcją Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w koprodukcji z Telewizją Polską, współfinansowaną przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a za dystrybucję odpowiada TVP Dystrybucja Kinowa.

Znadniemna.pl/tvp.pl

9 września 2022 roku, na tydzień przed przypadającą na 17 września rocznicą zbrojnego ataku Związku Radzieckiego na Polskę w 1939 roku, TVP Dystrybucja Kinowa wprowadzi do kin nowy film Krzysztofa Łukaszewicza zatytułowany „Orlęta. Grodno'39”, wyprodukowany przez WFDiF. [caption id="attachment_56952" align="alignnone" width="1024"] „Orlęta. Grodno'39” (fot. Magdalena Górfińska,

W Muzeum Mazowieckim w Płocku od wczoraj można zobaczyć ekspozycje pt. „Szkło Huty Niemen”, która prezentuje ponad 500 wyrobów, największego polskiego przedwojennego producenta i eksportera wyrobów szklanych. Wystawa będzie czynna do 30 września. Wstęp wolny.

Na wystawie zaprezentowano m.in. zestawy toaletowe, flakony na perfumy, żardiniery, wazony, zestawy do ponczu, pochodzące ze zbiorów czterech kolekcjonerów: Juliusza Bołbota, Grzegorza Budzyńskiego, Ireneusza Matery i Michała Naglika. Owe produkty, królowały w okresie II Rzeczpospolitej na stołach Europy, Ameryki Północnej, Ameryki Południowej, Afryki i Bliskiego Wschodu.

Uroda szkieł niemeńskich z całą pewnością warta jest prezentacji. Niemeńskie wyroby są niezwykle efektowne.

Przeważają szkła prasowane barwione w masie, powstałe z formy i nawiązujące do modnego w okresie międzywojennym stylu art. deco. W czasach, kiedy je wytwarzano były relatywnie tanie i służyły do codziennego użytku. Uszlachetniano je poprzez wykorzystanie takich technik dekoracyjnych jak malowanie czarną emalią, matowienie lub zastosowanie tła w postaci dekoracyjnego reliefu.

Innym rodzajem są szkła dmuchane cienkościenne, dekorowane technikami malarskimi. Są najstarsze i najtrudniej je zdobyć.

Trzecią grupą są wysokiej jakości szkła grubościenne, misternie szlifowane o nieco kubistycznych formach. Przedstawiają wysoką wartość artystyczną i finansową ze względów kolekcjonerskich. Na paletę barw stosowanych przez hutę składały się różnego rodzaju pastelowe róże, błękity, zielenie, żółcie, fiolety, także biel uzyskiwana przez zastosowanie matowego deseniu oraz mocniejsze odcienie tych barw – do niedawna uznawane za produkcję powojenną.

Wśród niezwykle prestiżowych zadań Huty Szkła Niemen trzeba wymienić wykonanie w 1935 roku kryształowej błękitnej urny, w której na cmentarzu na Rossie w Wilnie złożono serce Józefa Piłsudskiego. Urnę wykonał zakładowy majster Edmund Miatkowski. Niemniej ważnym zadaniem było w czasach tuż powojennych zrobienie wielkiego szkła z widokiem Kremla upamiętniającego kolejną rocznicę Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej.

Ekspozycja jest pierwszym tego typu projektem muzealnym poświęconym Hucie Szkła Niemen bazującym na zbiorach prywatnych. Początkowo można ją było oglądać w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. W Płocku będzie można oglądać ją w całkowicie nowej aranżacji, której motywem przewodnim jest rzeka Niemen.

Wystawie towarzyszy wydawnictwo: „Katalog szkieł huty Niemen”, który jest reprintem czteroczęściowego katalogu wyrobów huty Niemen, prezentującego 1828 modeli szkieł produkowanych przez zakład do 1939 roku.

Pierwsza powojenna wystawa szkieł niemeńskich miała miejsce w 1981 roku w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, podczas której zaprezentowano zespół 150 wyrobów huty.

Historia Huty „Niemen” rozpoczyna się w 1891 roku, kiedy to została zawiązana spółka przez Wilhelma Krajewskiego i Juliusza Stolle. Wydzierżawiła ona istniejący nieopodal zakład produkujący szkło, zmieniając charakter jego produkcji ze szkła gospodarczego na galanteryjne. Początkowo były to wyroby skromne. Szkło dmuchane. Szklanki, abażury do lamp, izolatory elektryczne. Dopiero później pojawiła się galanteria szklana.

Załoga huty szkła w Brzozówce, 1910 rok. Źródło: archiwum rodzinne

W kolejnych latach huta szybko się modernizowała i rozbudowywała. Pierwsza wojna światowa zahamowała dynamiczny rozwój przedsiębiorstwa, ale w konsekwencji odzyskania przez Polskę niepodległości – zakład znalazł się w granicach Polski. Jego produkcję udało się wznowić dopiero w 1920 roku.

Robotnicy w hucie szkła Niemen. Źródło: archiwum rodzinne

Dzięki nowym inwestycjom, ekspansji handlowej i systematycznym pracom modernizacyjnym następuje intensywny rozwój huty, trwający do wybuchu II wojny światowej. Polska galanteria szklana sygnowana znakami huty „Niemen” (Stolle lub Pologne) zdobywa rynki Austrii, Francji, Anglii, USA, Kanady i krajów Bliskiego Wschodu.

Malarnia w hucie szkła Niemen. Fotografia niedatowana. Źródło: archiwum rodzinne

Po zajęciu wschodnich terenów Polski przez Związek Radziecki, przedsiębiorstwo zostało znacjonalizowane. Na skutek ustaleń konferencji poczdamskiej po wojnie zakład znalazł się poza granicami Polski z 1939 roku – na terenie Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.

Początkowo dzięki przedwojennym pracownikom udawało utrzymać  produkcję wzorów dekoracyjno-użytkowych z lat trzydziestych. Linia ta produkowana była do początków lat 60. XX wieku, kiedy to zaczęto wdrażać do produkcji nowe wzory opracowane przez rosyjskich projektantów. Od tej chwili rozpoczął się nowy etap w dziejach huty.

Rodzina Stolle, czyli rodzina założycieli i przedwojennych właścicieli Huty szkła „Niemen”, była niezwykle zasłużona dla Polski nie tylko w dziedzinie przedsiębiorczości. Mężczyźni z rodziny Stolle przelewali krew, jako polscy  żołnierze, także na polu walki, o czym pisaliśmy dzięki opracowaniom potomkini znamienitych Stolle sprzed wieku – Danuty Stolle-Grosfeld – w ramach naszej akcji „Dziadek w polskim mundurze”. Na zdjęciu Danuta Stolle-Grosfeld

Znadniemna.pl/PAP/Fot.: Danuty Stolle-Grosfeld 

 

W Muzeum Mazowieckim w Płocku od wczoraj można zobaczyć ekspozycje pt. „Szkło Huty Niemen”, która prezentuje ponad 500 wyrobów, największego polskiego przedwojennego producenta i eksportera wyrobów szklanych. Wystawa będzie czynna do 30 września. Wstęp wolny. Na wystawie zaprezentowano m.in. zestawy toaletowe, flakony na perfumy, żardiniery, wazony,

Wielkie zaniepokojenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych budzą zdarzające się coraz częściej na Białorusi akty bezczeszczenia miejsc polskiej pamięci narodowej. Zniszczenia te dotyczą głównie terenu Grodzieńszczyzny, gdzie znajduje się ok. 550 miejsc spoczynku polskich żołnierzy, uczestników powstań narodowych, obrońców Grodna. W ostatnim czasie nieznani sprawcy zdewastowali polskie nagrobki i upamiętnienia w Bogdanach, Bobrowiczach, Dyndyliszkach, Iwiu, Oszmianie, Jodkiewiczach.

Zdecydowanie potępiamy tworzenie przez miejscowe władze atmosfery przyzwolenia na takie praktyki. Sprzyja im wydatnie oszczercza antypolska kampania prowadzona przez białoruskie środki masowego przekazu.

Apelujemy do władz białoruskich o natychmiastowe ukrócenie aktów wandalizmu na cmentarzach oraz o ujawnienie i rozliczenie sprawców. Polska stanowczo domaga się poszanowania dla grobów i upamiętnień osób zmarłych. Kwestia ta, zgodnie z międzynarodowymi standardami, powinna zostać całkowicie wyłączona z bieżących sporów politycznych.

Łukasz Jasina
Rzecznik Prasowy MSZ RP

Znadniemna.pl

Wielkie zaniepokojenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych budzą zdarzające się coraz częściej na Białorusi akty bezczeszczenia miejsc polskiej pamięci narodowej. Zniszczenia te dotyczą głównie terenu Grodzieńszczyzny, gdzie znajduje się ok. 550 miejsc spoczynku polskich żołnierzy, uczestników powstań narodowych, obrońców Grodna. W ostatnim czasie nieznani sprawcy zdewastowali polskie

Państwowy Komitet Pograniczny Republiki Białorusi poinformował, że „w celu utrzymania stosunków dobrosąsiedzkich” na zlecenie białoruskiej głowy państwa wprowadzono dla obywateli Polski bezwizowy tryb podróżowania na Białoruś.

Wjazd na Białoruś bez wizy będzie obowiązywał dla Polaków od jutra, czyli od godziny 00:00 1 lipca i aż do końca roku, czyli do 31 grudnia włącznie.

Jak czytamy w wyjaśnieniach białoruskiego Komitetu Pogranicznego obywatel Polski, aby wjechać na Białoruś powinien posiadać przy sobie jedynie dokument podróży, czyli paszport, a także ubezpieczenie zdrowotne, a podróżujący samochodem powinni wykupić dla pojazdu Zieloną Kartę. Żądne zaświadczenia o szczepionkach, czy testy COVID-owe przy przekraczaniu granicy nie będą potrzebne.

Komunikat białoruskiej straży granicznej mówi, że korzystać z podróżowania na Białoruś bez wizy będą mogli tylko Polacy przekraczający granicę na przejściach znajdujących się na linii granicy polsko-białoruskiej. Wcześniej bezwizowy ruch wprowadzono dla obywateli Litwy i Łotwy. Nie wiadomo, czy wjazd na Białoruś bez wizy z terytorium Litwy oraz Łotwy będzie możliwy dla  obywatela Polski.

 Znadniemna.pl na podstawie gpk.gov.by

Państwowy Komitet Pograniczny Republiki Białorusi poinformował, że „w celu utrzymania stosunków dobrosąsiedzkich” na zlecenie białoruskiej głowy państwa wprowadzono dla obywateli Polski bezwizowy tryb podróżowania na Białoruś. Wjazd na Białoruś bez wizy będzie obowiązywał dla Polaków od jutra, czyli od godziny 00:00 1 lipca i aż do

W Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła, 29 czerwca, Ojciec Święty Franciszek poświęcił paliusze i wręczył je 44 arcybiskupom z całego świata – metropolitom mianowanym w ostatnim roku. Wśród nich był metropolita mińsko-mohylewski arcybiskup Józef Staniewski.

To symboliczny gest, który wyraża jedność z Ojcem Świętym i przekazanie pasterskiej władzy. Paliusz to element stroju – wełniana wstęga z sześcioma czarnymi krzyżami, którą arcybiskup metropolita nakłada na ramiona – na ornat – w czasie sprawowania liturgii. Nowi arcybiskupi metropolici otrzymują paliusz z rąk Papieża w Rzymie, a następnie w ich archidiecezji odbywa się uroczyste nałożenie paliusza z udziałem nuncjusza apostolskiego.

Ojciec Święty rok temu, 29 września, powołał dotychczasowego sufragana diecezji grodzieńskiej biskupa Józefa Staniewskiego na urząd arcybiskupa mińsko-mohylewskiego, czyli zwierzchnika Kościoła katolickiego na Białorusi.

Arcybiskup Józef Stanewski urodził się 4 kwietnia 1969 roku we wsi Zaniewicze koło Grodna w rodzinie Romualda i Heleny Stanewskich. Po ukończeniu gimnazjum w Łucku w 1986 roku otrzymał świadectwo dojrzałości. W tym samym roku rozpoczął naukę w szkole wojskowo-technicznej, po czym w latach 1987-1989 służył w wojsku.

W 1990 roku był jednym z pierwszych kandydatów na studia w Wyższym Seminarium Duchownym w Grodnie, założonym w tym samym roku przez bpa Tadeusza Kondrusiewicza. Święcenia na diakona przyjął 8 grudnia 1994 roku, a kapłana 17 czerwca 1995 roku z rąk biskupa grodzieńskiego Aleksandra Kaszkiewicza. Skierowano go do pracy duszpasterskiej w parafii św. Wacława w Wołkowysku, gdzie w latach 1995-1996 pełnił funkcję wikariusza.

W latach 1996-1999 studiował prawo kanoniczne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie uzyskał tytuł magistra, broniąc rozprawy pt. „Prawa procesowe stron w przypadku rozwodu”. Od 2005 roku ks. Józef Staniewski pełnił funkcję rektora Wyższego Seminarium Duchownego w Grodnie. W latach 2007-2013 odpowiadał za formację duszpasterską młodych księży w diecezji grodzieńskiej.

W 2012 roku papież Benedykt XVI mianował ks. Józefa Staniewskiego Kapelanem Jego Świątobliwości. 29 listopada 2013 roku papież Franciszek mianował prałata Józefa Staniewskiego biskupem pomocniczym diecezji grodzieńskiej oraz nadał tytuł biskupa tytularnego diecezji Tabaicara, znajdującej się w obecnej Algierii. 1 lutego 2014 roku został wyświęcony na biskupa. 3 czerwca 2015 roku Konferencja Biskupów Katolickich Białorusi wybrała biskupa Józefa Staniewskiego na swojego sekretarza generalnego.

Poprzednim zwierzchnikiem Archidiecezji Mińsko-Mohylewskiej był abp. Tadeusz Kondrusiewicz, który również pełnił funkcję przewodniczącego białoruskiego episkopatu. Duchowny po wybuchu masowych protestów na Białorusi w sierpniu 2020 roku wzywał publicznie do pokojowego rozwiązania kryzysu i zaprzestaniu stosowania przemocy wobec protestujących. Spotkało się to z krytyką Aleksandra Łukaszenki.

Abp Tadeusza Kondrusiewicz 31 sierpnia 2020 roku nie wpuścili na teren Białorusi, gdy powracał z Polski, pod pretekstem unieważnienia paszportu. Arcybiskup zamieszkał tymczasowo w Polsce, skąd zdalnie zarządzał Kościołem na Białorusi. Na Białoruś powrócił dopiero po interwencji papieża Franciszka oraz wizycie w Mińsku jego specjalnego wysłannika abp Claudio Gugerottiego, który 17 grudnia spotkał się z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką. W wyniku przed świętami Bożego Narodzenia hierarcha powrócił na Białoruś. Duchownym, który witał go na granicy, był właśnie bp Józef Staniewski.

Znadniemna.pl

 

W Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła, 29 czerwca, Ojciec Święty Franciszek poświęcił paliusze i wręczył je 44 arcybiskupom z całego świata - metropolitom mianowanym w ostatnim roku. Wśród nich był metropolita mińsko-mohylewski arcybiskup Józef Staniewski. To symboliczny gest, który wyraża jedność z Ojcem Świętym i

Jego książki rozeszły się w 80 milionach egzemplarzy. Przetłumaczono je na ponad 20 języków, a wiele zyskało sobie status międzynarodowych bestsellerów. Żaden polski autor doby międzywojnia nie zdobył na świecie takiej sławy i popularności, jak Ferdynand Ossendowski. Dlaczego więc dzisiaj niemal nikt o nim nie pamięta?

Powieść Ossendowskiego pt. „Lenin”, demaskująca wodza bolszewickiej rewolucji i jej mroczne kulisy, w Rosji została wydana po raz pierwszy dopiero w 2006 roku nakładem wydawnictwa „Partyzant”, prowadzonego przez wybitnego białoruskiego i rosyjskiego dziennikarza śp. Pawła Szeremeta. Nasz redakcyjny kolega, redaktor portalu Znadniemna.pl Andrzej Pisalnik jest autorem tłumaczenia „Lenina” na język rosyjski.

Okładka rosyjskiego wydania „Lenina”

Oto jak Andrzej Pisalnik wspomina wydarzenia z 2006 roku, kiedy Paweł Szeremet zaproponował mu współpracę przy wydaniu  w Rosji wybitnego dzieła polskiego pisarza, podróżnika i antykomunisty:

To się zdarzyło wiosną 2006 roku. Zadzwonił do mnie z Moskwy Paweł Szeremet i powiedział, że chce wydać w Rosji książkę Ferdynanda Ossendowskiego „Lenin”. Zdaniem Pawła jej ukazanie się w Rosji mogło wywołać szok wśród rosyjskiej opinii publicznej, część której ubóstwia wodza bolszewickiej rewolucji. Kiedy odpowiedziałem Pawłowi, że znam tę książkę, bo przeczytałem ją podczas studiów w Warszawie, Paweł zapytał, czy wziąłbym się za jej przetłumaczenie na język rosyjski. Odparłem, że dla mnie taka praca byłaby niezwykłym zaszczytem i się zgodziłem. Tłumaczenie tomu, liczącego prawie pół tysiąca stron, zajęło mi około miesiąca. Była to niezwykła praca, gdyż musiałem nie tylko jeszcze raz dokładnie przeczytać fascynującą, czasem mrożącą krew w żyłach, powieść. Tłumacząc „Lenina” na język rosyjski musiałem się mentalnie „zanurzać” w opisywanej przez Mistrza Ossendowskiego epoce. Była to przygoda niezwykła, być może jedna z najciekawszych w moim życiu. W roku 130-lecia urodzin Ferdynanda Ossendowskiego jego, przetłumaczona na rosyjski powieść „Lenin”, po raz pierwszy znalazła się w rosyjskich księgarniach opowiedział nam Andrzej Pisalnik.

W papierowej wersji rosyjskojęzyczne tłumaczenie „Lenina” jest niedostępne. Ale można je znaleźć w Internecie, np. tutaj.

W życiorysie Ferdynanda Ossendowskiego bardzo trudno odróżnić fikcję od prawdy. Zadbał o to zresztą sam pisarz. Jedno jest pewne. Urodzony w 1878 roku potomek osiadłej w Inflantach polskiej szlachty był niezwykle płodnym autorem.

Ferdynand Antoni Ossendowski

Przekłady na ponad 20 języków

Swoją pierwszą powieść zatytułowaną „Chmury nad Gangesem” opublikował w 1899 roku, gdy jeszcze był na studiach. Sam twierdził, że przez całe życie napisał około 130 książek. Jak podaje Przemysław Słowiński w wydanej właśnie publikacji pt. „Książę przygody. Biografia Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego”:

„Łącznie ukazało się w Polsce siedemdziesiąt siedem książek jego autorstwa, które doczekały się blisko stu pięćdziesięciu przekładów na ponad dwadzieścia języków. (…)

W okresie międzywojennym czołowe wydawnictwa świata zabiegały, aby w pierwszej kolejności zakupić prawa wydawnicze do jego rękopisów. Zdarzało się, że niektóre książki Ossendowskiego najpierw ukazywały się po angielsku, francusku, włosku czy hiszpańsku, a dopiero później trafiały do czytelnika w Polsce.”

Na Zachodzie Ossendowskiego porównywano z takimi tuzami literatury, jak Rudyard Kipling, Jack London, a nawet Joseph Conrad. Przy tak dużej aktywności pisarskiej twórczość Polaka prezentowała bardzo różny poziom. Nie można jednak zaprzeczyć, że żaden autor znad Wisły tworzący w dwudziestoleciu międzywojennym nawet nie zbliżył się do międzynarodowej popularności Ossendowskiego.

Pierwszy międzynarodowy bestseller

Rozpoznawalność na świecie zapewniła mu wydana na początku 1922 roku w Nowym Jorku książka „Beasts, Men and God”. Był to fabularyzowany:

„(…) zapis niesamowitych przygód, jakie spotkały pisarza, gdy w czasie rosyjskiej wojny domowej uciekał przed bolszewikami przez Azję Centralną – Syberię i Mongolię – w kierunku brytyjskich posiadłości na południu Chin i dalej, do Japonii”.

Za oceanem publikacja rozeszła się w aż 300 tysiącach egzemplarzy. Jeszcze tego samego roku wydano ją również w Londynie. Później zaś „osiągnęła rekordową liczbę dziewiętnastu tłumaczeń na języki”.

Dzięki temu Ossendowski trafił „na listę pięciu najbardziej czytanych na świecie autorów”. Również nad Wisłą książka – opublikowana pod tytułem „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów” – cieszyła się ogromną popularnością, doczekując się kilku wznowień.

Książka, która demaskowała Lenina

Okładka polskiego wydania „Lenina”

Ossendowski był prawdziwym mistrzem reportażu. Ludzie zaczytywali się w jego opisach podróży po Azji i Afryce. Jego kolejnym wielkim międzynarodowym bestsellerem okazała się wydana w 1930 roku powieść biograficzna pt. „Lenin”.

W założeniu miała ona pokazywać prawdziwe oblicze czerwonego zbrodniarza współodpowiedzialnego za śmierć milionów ludzi. Jak zauważa Przemysław Słowiński:

„Polak był jeżeli nie pierwszym, to z pewnością jednym z pierwszych, którzy ośmielili się uderzyć w mit, w symbol, w legendę, w bożyszcze, w idola milionów ogłupiałych z głodu i nędzy biedaków z całego świata.

Wielu ludzi na Zachodzie dawało się wówczas nabierać na serwowany przez Kreml propagandowy przekaz, w którym Lenin jawił się jako zbawca ludzkości. Polski pisarz w swojej książce zadał kłam takiemu wizerunkowi, ale nie tylko. Zdemaskował również metody, którymi posługiwali się bolszewicy, żeby oszukiwać cudzoziemców.”

Biografia przywódcy bolszewików została przetłumaczona na większość europejskich języków. Jej obszerne fragmenty drukowała prasa, a zagraniczni krytycy wypowiadali się o niej bardzo pochlebnie.

Książka wzbudziła za to prawdziwą wściekłość na Kremlu. Na żądanie władz w Moskwie Lenin został zasekwestrowany na terenie całych Włoch. Podobne działania komuniści podejmowali również w innych krajach. Rzekomo sam Stalin miał żądać głowy.

Skazany na zapomnienie

Pisarz jednak nigdy nie wpadł w łapy siepaczy z NKWD. Zmarł 3 stycznia 1945 roku w szpitalu w Grodzisku Mazowieckim. Według zachowanych relacji po przekroczeniu Wisły przez Armię Czerwoną jego grób został rozkopany w celu sprawdzenia czy pisarz naprawdę nie żył.

Może i komuniści nie dostali w swoje ręce autora „Lenina”, ale skutecznie wymazali jego nazwisko ze świadomości Polaków. Jak czytamy w „Księciu przygody” najpierw utwory Ossendowskiego zostały ocenzurowane, a „od 1951 roku podlegały natychmiastowemu wycofaniu z bibliotek i wywiezieniu na przemiał bądź spaleniu w kotłowniach”.

Zaowocowało to tym, że chociaż po zmianie ustroju w 1989 roku:

„(…) jego prace mogą być w Polsce oficjalnie wydawane (wcześniej zdarzały się jedynie bezdebitowe samizdaty), nazwisko Antoni Ferdynand Ossendowski, przed wojną znane i popularne na całym świecie, nie mówi prawie nic przeciętnemu czytelnikowi zarówno młodego pokolenia, jak i temu w wieku średnim.”

Aż trudno uwierzyć, że wystarczyło zaledwie 45 lat rządów komunistów, aby nad Wisłą zapomniano o człowieku, którego książki rozeszły się na całym świecie w łącznym nakładzie około 80 milionów egzemplarzy.

Znadniemna.pl/Rafał Kuzak/wielkahistoria.pl

Jego książki rozeszły się w 80 milionach egzemplarzy. Przetłumaczono je na ponad 20 języków, a wiele zyskało sobie status międzynarodowych bestsellerów. Żaden polski autor doby międzywojnia nie zdobył na świecie takiej sławy i popularności, jak Ferdynand Ossendowski. Dlaczego więc dzisiaj niemal nikt o nim nie

Zamek w Krewie nadal zachwyca odkryciami naukowców. Pod koniec czerwca podczas restauracji Małej Wieży znaleziono tutaj starożytny tunel ze schodami z XIV wieku.

Oto, co naukowiec z Instytutu Historii Narodowej Akademii Nauk Oleg Dziernowicz, przez wiele lat prowadzący badania w Krewie powiedział dziennikarzowi gazety regionalnej:

– W Małej Wieży zamku w Krewie znaleziono tunel spotkań. Jest to bardzo rzadkie znalezisko, gdyż wiele elementów konstrukcji zamku zostało zniszczonych przez wojny, zwłaszcza I wojnę światową. Cud, że zachowały się podobne schody. Na stopniach są nawet odciski drewnianych belek, które leżą na cegłach spiętych wapienną zaprawą.

Naukowiec zauważa, że podobny tunel, ale nieco większy, istniał w Wieży Książęcej. Dlatego nowe znalezisko ma bardzo praktyczne znaczenie – pomóc konserwatorom w opracowaniu projektu rekonstrukcji Wieży Książęcej Zamku w Krewie.

Historia miasteczka Krewo

Krewo. Zamek. Rysunek Napoleona Ordy. XIX w.

Krewo to niewielkie miasteczko na Białorusi, w obwodzie grodzieńskim. Tam właśnie, 14 sierpnia 1385 roku, doszło do zawarcia unii pomiędzy Polską i Litwą znanej jako unia w Krewie.

Krewo znane już było od XIII wieku – najpierw jako stolica Nalszczan, a później, od początku XIV wieku jako stolica Księstwa Krewskiego. Następnie – od roku 1338, należało do wielkiego księcia litewskiego Olgierda, za którego czasów stał tam drewniany zamek (rozebrany po roku 1338). A w jego miejsce zbudowany został murowany.

Najstarszy murowany zamek

Zamek w Krewie, rekonstrukcja Siergiej Pryszczepa

Zamek w Krewie był pierwszym zamkiem w Wielkim Księstwie Litewskim zbudowanym w całości z kamienia. Wzniesiono go w XIV wieku z rozkazu Wielkiego Księcia Litewskiego Giedymina. Zbudowany został jako nieregularny czworobok, z 2 wieżami. Grubość murów zamkowych wynosiła ok. 2,5 metra, a wysokość prawie 13 metrów. W celu wytrzymania przez jego obrońców długotrwałego oblężenia zbudowano tam staw, aby przy odpowiednim zaopatrzeniu w wodę i żywność, zupełnie niemożliwe było zdobycie fortecy.

Według historyka i archeologa Igora Czerniawskiego, który wiele czasu spędził na wykopaliskach, są pośrednie dowody na to, że budowla powstała nie w XIV wieku, jak się powszechnie uważa, ale już w XIII. Uważa on, że fundamenty zamku są bardzo stare, a trud budowniczych był wręcz piekielny. Żeby postawić mury na bagiennej glebie, średniowieczni budowlańcy musieli wykopać 5-metrowe fundamenty, pozwalające na dojście do stabilnego gruntu.

Co więcej, architektura krewskiego zamku świadczy o tym, że Wieża Książęca jest pierwszym znanym w Wielkim Księstwie Litewskim donżonem (wieżą mieszkalną o właściwościach obronnych).

Z czego słynie zamek

Fragment obrazu upamiętniającego unię w Krewie (około 1861 rok)

Akt Unii w Krewie z 14 sierpnia 1385 roku. Oryginał aktu krewskiego jest przechowywany w archiwum katedralnym w Krakowie

Władysław Jagiełło na obrazie Michała Godlewskiego

W murach krewskiego zamku miały miejsce ważne wydarzenia historyczne. W roku 1382, na rozkaz Jagiełły, uduszono w nim pretendenta do tronu wielkiego księcia. Trzy lata później, w roku 1385, podpisano tam Unię Krewską – umowę o sojuszu dynastycznym między Wielkim Księstwem Litewskim a Królestwem Polskim. W jej wyniku Jagiełło, poślubiwszy polską królową Jadwigę, otrzymał tron Polski. Było to krokiem w kierunku chrztu ostatniego narodu pogańskiego w Europie – Żmudzinów.

Zamek był zdobywany przez Świdrygiełłę, Tatarów krymskich i wojska moskiewskie. W roku 1564 król Zygmunt August darował zamek kniaziowi Andriejowi Kurbskiemu, uczestnikowi wojny z Moskwą. Pod koniec XVIII wieku w zamek stracił militarne znaczenie i powoli niszczał. Szczególnie duże straty poniósł w czasie I wojny światowej, gdy przez miasto, przez 3 lata, przebiegała linia frontu, która podzieliła je na dwie części. Zamek znajdował się na terenie zdobytym przez Niemców, którzy budowali tam schrony i stanowiska obserwacyjne.

Po zawarciu traktatu pokojowego w Rydze w roku 1921 Krewo znalazło się ponownie w granicach państwa polskiego. Za czasów II Rzeczypospolitej miasteczko (do roku 1939) było siedzibą wiejskiej gminy. Po agresji zaś ZSRR wcielono ją do Białoruskiej SRR. Od roku 1991 Krewo znajduje się na terenie Białorusi.

Prace restauracyjne

W roku 2018 rozpoczęto pierwsze prace konserwatorskie Wieży Książęcej, a w latach 2019-2020 przeprowadzono prace konserwatorskie z odrestaurowaniem Ściany Płaczu. Na przełomie zaś roku 2020-2021 odnowiono Mur Północny wraz z bramą. U podnóża południowo-zachodniej ściany twierdzy przeprowadzono wykopaliska archeologiczne. Znaleziono tam m.in. fragmenty gotyckich półkolistych płytek z kolcami pochodzące z XIV wieku. W Wieży Książęcej, po jej renowacji, planowane jest otwarcie muzeum zamkowego. Latem 2021 roku na zamku zakończono konserwację dwóch murów i zainstalowano bramę. Teraz na dziedziniec można dostać się tylko ze zwiedzaniem, kupując bilet.

Znadniemna.pl

Zamek w Krewie nadal zachwyca odkryciami naukowców. Pod koniec czerwca podczas restauracji Małej Wieży znaleziono tutaj starożytny tunel ze schodami z XIV wieku. Oto, co naukowiec z Instytutu Historii Narodowej Akademii Nauk Oleg Dziernowicz, przez wiele lat prowadzący badania w Krewie powiedział dziennikarzowi gazety regionalnej: - W

Skip to content