HomeStandard Blog Whole Post (Page 429)

Polacy z Grodna, Mińska, Brześcia, Wołkowyska i Szczuczyna – największych oddziałów Związku Polaków na Białorusi – spotkali się w niedzielę, 31 maja, nad malowniczym brzegiem Niemna we wsi Miniewicze, aby wspólnie się bawić na zorganizowanym przez Zarząd Główny ZPB, spotkaniu integracyjnym.

Nad_Niemnem_7

Zdjęcie przy Krzyżu Powstańców 1863 roku w Miniewiczach

Cały dzień Polacy z największych oddziałów ZPB spędzili, zwiedzając miejsca polskiej pamięci narodowej na Grodzieńszczyźnie i w samym Grodnie.

Pięćdziesięcioosobowa grupa Polaków z Grodna wyruszyła z rana autokarem w podróż po obwodzie grodzieńskim, odwiedzając groby polskich żołnierzy i powstańców styczniowych oraz zwiedzając zabytki polskiej historii i kultury.

Na trasie podróży grodnian znalazły się pomniki i cmentarze żołnierzy Armii Krajowej w Stryjówce, Raduniu, Surkontach, Wiewiórce oraz w Szczuczynie.

Stryjówka

Stryjowka_3

Stryjowka_4

Stryjowka_2

Stryjowka

W Jeziorach grodnianie oddali hołd powstańcom styczniowym, przy Krzyżach Powstańców na Jeziorskim cmentarzu.

Jeziory

Jeziory_06

Jeziory_05

Jeziory_03

Jeziory_01

Jeziory_02

 Surkonty

Surkonty_4

Surkonty_3

Surkonty_6

Surkonty_7

Surkonty_5

Surkonty

Surkonty_2

Surkonty_1

 Wiewiórka

Wewiorka

Wewiorka_3

Wewiorka_1

Wewiorka_2

Za dusze Polaków, poległych w walce o wolną i niepodległą Polskę grupa z Grodna modliła się na cmentarzu byłej okolicy szlacheckiej Stankiewicze (koło Gołdowa w rejonie lidzkim), zniszczonej przez Sowietów po drugiej wojnie światowej za współpracę miejscowej ludności polskiej z działającymi na tym terenie oddziałami AK. W Stankiewiczach wycieczkowicze mieli okazję zwiedzić odnowioną wysiłkiem członków ZPB zabytkową kapliczkę cmentarną, będącą miejscem niedzielnych nabożeństw między innymi dla powstańców styczniowych, a w czasach drugiej wojny światowej – dla żołnierzy Czesława Zajączkowskiego „Ragnera” oraz Anatola Radziwonika „Olecha”.

Stankiewicze

Stankiewicze

Stankiewicze_1

Stankiewicze_8

Stankiewicze_7

Stankiewicze_6

Stankiewicze_4

Stankiewicze_3

Stankiewicze_2

W Szczuczynie, poza kwaterą żołnierzy AK na miejscowym cmentarzu, grodnianie zwiedzili zabytkowy kościół św. Teresy, przylegający do niego zespół architektoniczny byłego Kolegium Pijarów oraz pałac Druckich-Lubeckich.

Szczuczyn

Szczuczyn

Szczuczyn_3

Szczuczyn_1

Szczuczyn_2

Szczuczyn_miasto_6

Szczuczyn_miasto_5

Szczuczyn_miasto_3

Szczuczyn_miasto_4

Szczuczyn_miasto_1

O historii, zwiedzanych na terenie Grodzieńszczyzny polskich miejsc pamięci narodowej, opowiadał grodnianom znany krajoznawca i publicysta Witold Iwanowski.

W tym samym czasie, gdy grodnianie zwiedzali obwód, w jego stolicy historię polskiego Grodna poznawali Polacy z Mińska Brześcia i Wołkowyska. W trakcie zwiedzania, wszyscy uczestniczyli w Mszy świętej w grodzieńskiej katedrze. Przy czym działacze Oddziału ZPB w Mińsku, będący jednocześnie uczestnikami działających w białoruskiej stolicy polskich zespołów muzycznych, uświetnili niedzielne nabożeństwo przepięknym śpiewem.

Minsk_Grodno_8

Minsk_Grodno_11

Minsk_Grodno_7

Podczas zwiedzania Grodna goście miasta nad Niemnem podzieliły się na dwie około 50-osobowe grupy. Polaków z Mińska w charakterze przewodnika oprowadzał po mieście działacz ZPB Tadeusz Malewicz. Grupę, składającą się z działaczy ZPB z Brześcia i Wołkowyska, poprowadził po Grodnie prezes działającego przy ZPB Komitetu Ochrony Polskich Miejsc Pamięci Narodowej Józef Porzecki.

Minsk_Grodno_10

Minsk_Grodno_9

Minsk_Grodno_6

Minsk_Grodno_5

Minsk_Grodno_4

Minsk_Grodno_3

Bohatyrowicze

Minsk_Grodno_2

Minsk_Grodno_1

Po ciekawym, choć niełatwym, zwłaszcza dla osób starszych, dniu zwiedzania wszystkie trzy grupy spotkały się w Miniewiczach, upamiętnionych przez wielką Polkę, grodniankę i pisarkę Elizę Orzeszkową.

Miniewicze

Nad_Niemnem_9

Nad_Niemnem_10

Nad_Niemnem_8

Tu Polacy zgromadzili się przy grobie czterdziestu powstańców styczniowych, którym oddali hołd, odmawiając za ich dusze modlitwę Anioł Pański i śpiewając „Rotę”.

Nad_Niemnem_4

Nad_Niemnem_5

Nad_Niemnem_6

Nad_Niemnem_3

Nad_Niemnem_1

Nad_Niemnem

Po wspólnej modlitwie blisko dwustuosobowa grupa Polaków z różnych stron Białorusi udała się nad malowniczy brzeg Niemna, aby się posilić zupą, kiełbaskami oraz pośpiewać i potańczyć pod polską muzykę na łonie natury.

Minsk_Grodno

Znadniemna.pl, fot.: Iness Todryk-Pisalnik i Aleksander Wasilenko

Polacy z Grodna, Mińska, Brześcia, Wołkowyska i Szczuczyna – największych oddziałów Związku Polaków na Białorusi - spotkali się w niedzielę, 31 maja, nad malowniczym brzegiem Niemna we wsi Miniewicze, aby wspólnie się bawić na zorganizowanym przez Zarząd Główny ZPB, spotkaniu integracyjnym. [caption id="attachment_10145" align="alignnone" width="480"] Zdjęcie

Około stu pięćdziesięciu dzieciaków, w wieku od pięciu do czternastu lat, z Grodna i okolic, uczących się języka polskiego w różnych formach, pożegnało w sobotę, 30 maja, rok szkolny 2014-2015 i powitało wakacje.

Grodno_Zakonczenie_Roku_Borys

Grodno_Zakonczenie_Roku_Borys_01

Przemawia Andżelika Borys

Uroczystość, będąca formą wynagrodzenia dzieciom za znalezienie czasu i ochoty na poznawanie i zgłębianie tajemnic ojczystego języka obok obowiązujące je nauki w szkołach państwowych, została zorganizowana przez przewodniczącą Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi Andżelikę Borys przy wsparciu władz miasta Białegostoku i prezydenta stolicy Podlasia Tadeusza Truskolaskiego, który ufundował młodym Polakom z Grodna i okolic prezenty z okazji rozpoczynających się wakacji.

Grodno_Zakonczenie_Roku_publicznosc05

Grodno_Zakonczenie_Roku_publicznosc

Sala ZPB w Grodnie została wypełniona po brzegi przez dzieci, ich rodziców, nauczycieli i wychowawców. Części dorosłych zabrakło ponad 150 rozstawionych na sali krzeseł, więc musieli oglądać przygotowany przez polskie dzieci program artystyczny na stojąco.

Grodno_Zakonczenie_Roku_wystep_Porzecze

Występ dzieci ze szkoły w Porzeczu

Grodno_Zakonczenie_Roku_wystep_Porzecze02

Grodno_Zakonczenie_Roku_wystep_Grodno_09

Grodno_Zakonczenie_Roku_wystep_Grodno_08

Grodno_Zakonczenie_Roku_wystep_Porzecze01

Grodno_Zakonczenie_Roku_wystep_Grodno_05

Grodno_Zakonczenie_Roku_wystep_Grodno

Grodno_Zakonczenie_Roku_wystep_Grodno_02

Grodno_Zakonczenie_Roku_wystep_Grodno_03

 

Krótki koncert z okazji zakończenia roku szkolnego rozpoczął się od występu poetycko-muzycznego uczniów szkoły w Porzeczu. Piosenki o wakacjach śpiewali uczniowie i uczennice z różnych szkół Grodna.

Grodno_Zakonczenie_Roku_wystep_Grodno_07

Najmłodszy uczestnik koncertu – Marcin Pisalnik

Najmłodszym uczestnikiem koncertu był wychowanek przedszkola nr 28 w Grodnie pięcioletni Marcin Pisalnik, który piękną polszczyzną wyrecytował wierszyk „Naprawimy misia” Czesława Janczarskiego.

Grodno_Zakonczenie_Roku_publicznosc04

Po koncercie nastąpiła oczekiwana przez dzieciaków chwila wręczania dyplomów „za wzorowe zachowanie i dobre wyniki w nauce języka polskiego” oraz prezentów, ufundowanych przez Prezydenta Białegostoku.

Grodno_Zakonczenie_Roku_Borys_02

Grodno_Zakonczenie_Roku_wreczenie

Grodno_Zakonczenie_Roku_wreczenie_01

Grodno_Zakonczenie_Roku_wreczenie_02

Grodno_Zakonczenie_Roku_wreczenie_04

Grodno_Zakonczenie_Roku_wreczenie_05

Andżelika Borys z najmłodzym uczestnikiem Marcinem Pisalnikiem

Grodno_Zakonczenie_Roku_wreczenie_06

Znadniemna.pl

Około stu pięćdziesięciu dzieciaków, w wieku od pięciu do czternastu lat, z Grodna i okolic, uczących się języka polskiego w różnych formach, pożegnało w sobotę, 30 maja, rok szkolny 2014-2015 i powitało wakacje. [caption id="attachment_10120" align="alignnone" width="480"] Przemawia Andżelika Borys[/caption] Uroczystość, będąca formą wynagrodzenia dzieciom za znalezienie

Nasz czytelnik Mikołaj Sienkiewicz z Berezy w dniach 11-12 kwietnia uczestniczył w ekspedycji etnograficznej w Zielonej Górze i okolicy, podczas której miał okazję poznać wielu mieszkańców Zielonej Góry, związanych z jego rodzinnym miastem. Swoje obserwacje Mikołaj Sienkiewicz opisał i wysłał do redakcji.

Ekspedycja_Zielona_Gora_03

Z wdzięcznością publikujemy notatki Mikołaja Sienkiewicza. Ze względu na objętość relacji przedstawimy ją w kilku odcinkach. Dzisiaj zapraszamy na pierwszy:

Ekspedycja_Zielona_Gora_01

„O istnieniu na zachodzie Polski diaspory ludzi, wywodzących się z Polesia oraz konkretnie – Berezy i okolic – wiedziałem od wielu lat. Marzyłem odwiedzić tych ludzi i poznać ich, dowiedzieć się czy pamiętają o swojej małej ojczyźnie. Taka okazja nadarzyła się w połowie kwietnia dzięki jednemu z potomków emigrantów z Berezy – Pawłowi Towpikowi, który pisze doktorat na temat demografii i genealogii ziemi bereskiej.

Ekspedycja_Zielona_Gora_04

Wybraliśmy się do Zielonej Góry w dniach 11-12 kwietnia.

Ekspedycja_Zielona_Gora_05

Zwiedzanie zaczęliśmy od Ochli, leżącej obecnie w granicach miasta wsi, praktycznie całkiem zamieszkałej przez przesiedleńców z Berezy. Cicha, spokojna miejscowość z typowo niemiecką architekturą, na ścianach domów często spotykany jest „mur pruski” (niem. – Fachwerk).

Ekspedycja_Zielona_Gora

Znajomość z historią tej miejscowości zaczęliśmy od skansenu, zajmującego 13 hektarów na skraju wsi. Po skansenie oprowadziła nas pani dyrektor Irena Lis – człowiek autentycznie zafascynowany tym, co robi. Dowiedzieliśmy się, że w skansenie jest ponad 80 budowli, w tym kamiennych, odzwierciedlających historię i osiągnięcia miejscowości. Skansen, jest finansowany z funduszy europejskich, ale pani Irena ma bardzo dużo pomysłów na jego rozwój, więc ciągle inicjuje wprowadzenie do oferty płatnych usług dla zwiedzających, co raz to nowych propozycji.

Ekspedycja_Zielona_Gora_02

Przy czym pani dyrektor robi to w sposób niezwykle twórczy, dzięki czemu muzeum pod otwartym niebem stało się znanym ośrodkiem kulturalno-rozrywkowym, przyciągającym również turystów zza granicy.

Ekspedycja_Zielona_Gora_06

Przesiedleńcy ze wschodnich obwodów przedwojennej Polski odmienili życie tego regionu. Tu, jakby w kotle, wymieszały się najrozmaitsze kultury. Pracę badawczą nad nimi prowadzą właśnie pracownicy skansenu. Jeden z ostatnich projektów pani Ireny, obecnie opracowywany – to wystawa strojów ludowych imigrantów oraz prezentacja sztuki tkackiej krajów, z których się wywodzą. Wśród 15 kobiecych manekinów jest także nasz – poleski. Prezentacji każdego ze strojów towarzyszy odtwarzanie nagrania głosu lektora, który czyta zabawne historie i anegdoty z życia tej czy innej narodowości, napisane przez miejscowego pisarza. Oprócz ubrań z Berezy w skansenie jest przechowywana pokaźna kolekcja przedmiotów użytku codziennego, które przywieźli tutaj nasi ziomkowie w 1945 roku. W planach dyrekcji skansenu jest nabycie i postawienie na jego terenie typowej chaty poleskiej z całym wystrojem wewnętrznym.

Ekspedycja_Zielona_Gora_09

Kolejne spotkanie w Ochli mamy z mieszkańcami pochodzącymi z Berezy. Są nimi: Karol (syn Antoniego) Peterleiter oraz Wacław (syn Aleksandra) Towpik – obaj urodzeni w Berezie.

Towarzyszy im Jan (syn Józefa) Powchowicz z podbereskich Nowosiołek. Zadbani staruszkowie w garniturach pod krawatami. Wszyscy wyjechali do Polski w 1945 roku, mając po kilkanaście lat. Później, oczywiście, odwiedzali ojczyznę. Wacław ze swoim śp. bratem Nikodemem po raz pierwszy zrobił to w 1969 roku. Potem wszyscy odwiedzili rodzinną miejscowość w latach 90., kiedy w Berezie budowano nowy kościół. Mieli tam krewnych, z którymi korespondowali i rzadko się spotykali, ale potem tamci poumierali i więź się urwała. Staruszkowie nostalgicznie przebierają stare zdjęcia z widokami Berezy i żywo się interesują współczesnym życiem mieszkańców rodzinnego miasta: jaki na Białorusi jest kurs dolara i ile kosztuje butelka wódki? Jakie są średnie zarobki? Czy duże jest bezrobocie? Jakie zakłady przemysłowe pracują w Berezie? Jak tam rzeczka Jasiołda? Co mieści się w Czerwonych koszarach? Wszyscy trzej doskonale pamiętają okres swojego życia w Berezie.

Jan Powchowicz:Przed 1 maja policja zamykała miejscowych komunistów, a po Święcie Pracy – wypuszczała ich. Pamiętam, jak w 1939 roku przyszli Sowieci. Ten, kto był zamożniejszy spotykał ich z przekąsem, ale niektórzy Białorusini – z bukietami kwiatów. Ruscy, którzy przyszli w 1939 roku, nie byli źli. Źli byli miejscowi szpicle, bo donosili przeciwko nam. Uczyliśmy się w szkole po polsku, a od 1939 roku – polski zastąpiono białoruskim. Zwyczajnie między sobą gadaliśmy jednak po polsku i w gwarze miejscowej ( do tej pory rozmawiają gwarą – przyp. aut.).

Pod okupacją niemiecką też chodziliśmy do szkoły. Mieściła się w trzech żydowskich domach, stojących przy drodze do klasztoru. W budynku szkoły miejskiej Niemcy rozmieścili żandarmerię.

Staruszkowie mogą dużo opowiadać o swoim życiu w latach wojny. Ojciec Jana Powchowicza pracował, jako maszynista na kolei, a potem jako robotnik przy pompie wodnej w Błudeniu.

Wybrał się do Brześcia w delegację, kiedy zdarzył się nalot niemiecki i kula trafiła go w rękę.

Na terenie koszar od strony Nowosiołek, niemieckie samoloty rozstrzelały dwóch czerwonoarmistów. Pasliśmy krowy i widzieli, jak nadleciały dwa samoloty, jeden z jednej strony, drugi – z drugiej, żeby nikt się nie schował za drzewami. Podczas okupacji egzekucji dokonywano w lesie za cmentarzem austriackim, tam gdzie wcześniej zakopywano zdechłe bydło.

Opowiadając o przyczynach opuszczenia rodzinnych stron, Jan Powchowicz zaczyna z daleka:

W Nowosiołkach połowa wsi to byli Poźniacy. Powchowiczowie (siedem rodzin) byli na drugim miejscu pod względem liczebności, praktycznie wszyscy uprawiali ziemię.

Ludzi zabierano na roboty. Po raz pierwszy, w 1940 roku, ojca i jeszcze trzech mężczyzn ze wsi zabrano na budowę kanału na Muchawcu. Rzeka była zbyt płytka dla nawigacji barek, więc trzeba było zgłębić koryto. Z budowy wszyscy wrócili z kwitkami z naliczonym zarobkiem, a po pieniądze trzeba było jechać do Brześcia. Troje napisali upoważnienie na ojca, żeby odebrał także ich wypłatę. Pojechał więc do Brześcia, gdzie wszystkim robotnikom z wypłaty potrącili kwoty za noclegi i wyżywienie podczas robót i nawet potrącili cenę za łopatę, która się złamała, kiedy kopali kanał. W wyniku, za pół roku pracy, wypłata na czterech wyniosła tyle, że zabrakło jej na kupienie powrotnego biletu na pociąg dla jednego. Ojciec musiał wracać z okazją – autostopem.

Drugi raz w składzie tej samej czwórki robotników ojciec pracował w 1944 roku w Mińsku. Bilety powrotne sprzedano im tylko do Baranowicz. W kasie powiedziano, że za Baranowiczami zaczyna się Polska, więc musieli od Baranowicz kupować dodatkowo bilety do Berezy.

Ojca nie wzięli do wojska, gdyż miał już ponad 50 lat. A młodzież chętnie zaciągała się do Ludowego Wojska Polskiego. Punkt rekrutacji znajdował się w Baranowiczach. Przynależność wojskową stwierdzano na podstawie wiary. Chodzisz do kościoła – znaczy idziesz do Wojska Polskiego, nie – do Armii Czerwonej.

Kiedy sporządzaliśmy dokumenty na repatriację, ojcowi zarzucono, że Powchowicz to nie polskie, lecz białoruskie nazwisko. Ale ojciec miał metrykę chrztu kościelnego.

Opuszczając Berezę z jednej strony żałowaliśmy pozostawianego domu, dorobku i ziemi, ale z drugiej – byliśmy szczęśliwi, że nie wywieziono nas na Syberię. Tego wszyscy żeśmy się bali. Moją siostrę ze szwagrem przed wojną wywieziono do Nowosybirska. Mieliśmy pojechać za nimi kolejnym transportem za dwa dni, ale wybuchła wojna i ocaleliśmy.

Nie byliśmy wyzyskiwaczami, lecz zwyczajnymi chłopami. Ale kiedy z Berlina wracali sowieccy żołnierze, wszystko – konia, krowę, świnie – ładowali do wagonów. Potem te pociągi wracały z powrotem na zachód i, żeby nie jechały puste, wywożono w nich Polaków-repatriantów. W naszym pociągu było 30-40 wagonów.

Karol Peterleiter:Pozostawiliśmy tam wszystko, a tu zajęliśmy niemieckie domy. Tam baliśmy się kołchozów, i że zabiorą nam ziemię. Czym wówczas moglibyśmy się zajmować? Taką już mamy mentalność. Nie wiedzieliśmy na jak długo wyjeżdżamy. Krążyły pogłoski, że będzie wojna między Anglią bądź USA, a ZSRR, i wtedy pozwolą nam wrócić z powrotem.

Ale z powrotem wrócili tylko pojedynczy repatrianci. Na przykład wróciła rodzina Bukacza. Gdy byliśmy w Berezie – odwiedziliśmy go na ulicy Tatarskiej. Nasz dom stał na Seleckiej 20. Kiedy poszedłem obejrzeć, co tam i jak – zastałem nieznajomych ludzi, którzy w nim mieszkali. Powiedziałem, kim jestem. Oni bardzo się zdziwili. Pokazali mi dom, a ja opowiedziałem jak w nim wszystko wyglądało wcześniej: „Tu komora była, a tu kuchnia…” Teraz wszystko już wyglądało inaczej Potem poprosiłem ich o zabranie garstki ziemi z posesji. Dali mi słoik, nabrałem ziemi. Do dzisiaj ją przechowuję…”

cdn.

Mikołaj Sienkiewicz, Bereza – Zielona Góra

Nasz czytelnik Mikołaj Sienkiewicz z Berezy w dniach 11-12 kwietnia uczestniczył w ekspedycji etnograficznej w Zielonej Górze i okolicy, podczas której miał okazję poznać wielu mieszkańców Zielonej Góry, związanych z jego rodzinnym miastem. Swoje obserwacje Mikołaj Sienkiewicz opisał i wysłał do redakcji. Z wdzięcznością publikujemy notatki

Wysoki poziom zaprezentowali 24 maja w Suchowoli, podczas biegów przeprowadzonych w ramach XIX Crossu Trzeźwości Pamięci Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, grodzieńscy lekkoatleci z Polskiego Klubu Sportowego „Sokół”.

biegacze_1

Grodzieńska reprezentacja składała się z siedmiu biegaczy, z których jeden – Denis Tkacz, wystartował w biegu głównym dla dorosłych na 9300 metrów. W tym wyścigu, którego trasa biegła szlakiem, który lata temu pokonywał ks. Jerzy Popiełuszko, nasz reprezentant pokazał dziesiąty wynik ze 125 uczestników – rekordowej dla wszystkich dotychczasowych edycji Crossu liczby zawodników w biegu głównym.

Reszta naszych lekkoatletów startowała w biegach towarzyszących dla dzieci i młodzieży na krótsze, w zależności od wieku, dystanse.

biegacze_2

W tych wyścigach grodzieńska reprezentacja potrafiła zdobyć aż trzy pierwsze miejsca. Na 300 metrów wśród dziewcząt z klas III-IV szkoły podstawowej triumfowała grodnianka – Diana Kolenda. Na dystansie 600 metrów dla dziewczyn z gimnazjów sukces młodszej koleżanki powtórzyła kolejna grodnianka Anastazja Gładnaja.

biegacze_3

Nie zawiedli oczekiwań trenerów także chłopcy. W kategorii szkół podstawowych (kl. III-IV) na 300 metrów triumfował młody grodnianin – Jerzy Saniukiewicz. Na dystansie 800 metrów wśród gimnazjalistów natomiast nie miał sobie równych reprezentant grodzieńskiego „Sokoła” Marek Zwierżewicz.

Wspaniałe indywidualne wyniki naszych biegaczy przełożyły się na dobry wynik w punktacji drużynowej. „Sokół- Grodno” został sklasyfikowany na piątym miejscu wśród startujących w biegach towarzyszących uczniów szkół podstawowych. Wśród gimnazjalistów natomiast grodnianom drużynowo udało się nawet trafić na podium, zdobywając prestiżowe trzecie miejsce.

biegacze

Doroczny Cross Trzeźwości w Suchowoli jest prestiżową imprezą sportową, popularną wśród dorosłych i młodych biegaczy w całej Polsce. W tym roku Cross po raz pierwszy został wpisany do cyklu PCK (Polski Czerwony Krzyż) Tours. Współorganizatorami imprezy są władze gminy Suchowola i powiatu sokólskiego.

Znadniemna.pl, zdjęcia Paweł Zarecki

Wysoki poziom zaprezentowali 24 maja w Suchowoli, podczas biegów przeprowadzonych w ramach XIX Crossu Trzeźwości Pamięci Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, grodzieńscy lekkoatleci z Polskiego Klubu Sportowego „Sokół”. Grodzieńska reprezentacja składała się z siedmiu biegaczy, z których jeden - Denis Tkacz, wystartował w biegu głównym dla dorosłych

Wyróżnienie i nagrodę jury 23. Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, dla Dzieci i Młodzieży, który odbył się w dniach 15 – 17 maja w Szafarni pod Toruniem, zdobyła siedmioletnia Polka z Mińska Anastazja Szymczak, córka działacza stołecznego oddziału ZPB, kierownika zespołu „Czarna Perła” Walerego Szymczaka.

Anastazja_Szymczak_gra_01

Anastazja wystartowała w konkursie w najmłodszej grupie wiekowej (do 10 lat) i okazała się jedną z najmłodszych uczestniczek. W składzie jury prestiżowego konkursu pianistycznego dla młodych muzykantów zasiadali muzycy zarówno z Polski, jak i z Francji, Hiszpanii oraz Niemiec. Uczestnicy, których w programie konkursowym wystartowało trzydziestu dziewięciu, przyjechali do Szafarni nie tylko z różnych miast Polski i z Białorusi, lecz także z Wielkiej Brytanii, Litwy, Włoch, Rumunii, Rosji, Korei Północnej, Singapuru, a nawet z Australii.

Anastazja_Szymczak_Fryderyk_Szopen

Anastazja, choć najmłodsza z uczestników, nie pogubiła się w tak zróżnicowanym pod względem kulturowym i językowym towarzystwie artystycznym i nawet zawiązała znajomość z dziewczynką z Singapuru, z którą się bawiła, porozumiewając się językiem gestów.

Anastazja_Szymczak_dyplom

O pobycie w Szafarni i udziale Anastazji w 23. Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina dla Dzieci i Młodzieży porozmawialiśmy z samą odznaczoną i jej tatą.

Znadniemna.pl: Jak to się stało, ze pana córka już, jako siedmiolatka, uczestniczy w międzynarodowych konkursach pianistycznych?

Walery Szymczak: – Sam jestem muzykiem, gram na akordeonie i koniecznie chciałem, żeby moja córka grała na jakimś instrumencie. Akordeon nie jest dobry dla dziewczynki, więc wspólnie z żoną, która jest pianistką, postanowiliśmy, że Anastazja będzie uczyła się grać na fortepianie. Kiedy Anastazja ukończyła trzy latka, wykupiliśmy dla niej prywatne zajęcia z nauczycielką. Już mając pięć lat córka wzięła udział w swoim pierwszym konkursie – w Kownie na Litwie, gdzie zdobyła pierwszą nagrodę.

W ubiegłym roku, czyli w tym roku szkolnym, córeczka podjęła naukę gry na fortepianie w Mińskiej Muzycznej Szkole Sztuki nr1. Oczywiście nad procesem jej kształcenia muzycznego czuwa mama. Ona też dba o to, żeby Anastazja zdobywała doświadczenie publicznych występów. Poza konkursem w Kownie córka grała między innymi w Drohiczynie i Nowopołocku, miała też występ z orkiestrą kameralną.

Anastazja_Szymczak_gra

Jak wpadliście na pomysł, żeby Anastazja wystartowała w konkursie w Szafarni?

– Wiedzieliśmy o tym konkursie, że jest bardzo prestiżowy, gdyż uczestniczą w nim młodzi pianiści z różnych stron świata. W tym roku, mimo tego, że Anastazja jest wciąż bardzo mała, postanowiliśmy spróbować. Ona zresztą też chciała pojechać na konkurs do Polski i jest bardzo zadowolona. To się liczyło przede wszystkim.

Jesteśmy bardzo dumni z wyniku Anastazji. To, że została zauważona, wyróżniona i nagrodzona przez międzynarodowe jury pozwala marzyć, że z córeczki wyrośnie ceniona pianistka polsko-białoruska.

Pytanie do Anastazji: Jakie masz wrażenia od pobytu w Polsce?

– Bardzo spodobało mi się występować na scenie, choć trochę się denerwowałam. Występowałam już wcześniej przed słuchaczami, więc trema szybko mi minęła. Z podróży do Polski na długo zapamiętam lot samolotem, bo wcześniej nigdy nie latałam. Tata bał się lecieć bardziej ode mnie, a mi podczas lotu było wesoło – cały czas patrzyłam w okienko iluminatora. Lecieliśmy nad chmurami, a kiedy ich nie było, to nawet nie widziałam ludzi, bo byliśmy bardzo wysoko. Do domu wracaliśmy pociągiem. Ta podróż też mi się spodobała, bo pasażerowie byli bardzo mili i uśmiechnięci, a jedna pani dała mi nawet słodycze i upominek.

W Polsce mieszkaliśmy z tatą w Toruniu. Przez okno naszego pokoju widać było okna Domu Mikołaja Kopernika. Wcześniej wiedziałam tylko o jednym wielkim Polaku – Fryderyku Chopinie, a teraz wiem także, kim był Mikołaj Kopernik. Zwiedzaliśmy w Toruniu jego muzeum. W ogóle Polska bardzo mi się spodobała. Najbardziej to, że wszyscy ludzie uśmiechają się do siebie i się nawzajem witają – w sklepie, na ulicy, w pociągu…

Anastazja_Szymczak_wycieczka_po_Wisle

W Szafarni mieliśmy wycieczkę statkiem po Wiśle, zwiedziliśmy też fabrykę cukierków. Do niej chodziliśmy z tatą codziennie. Podczas występów konkursowych zaprzyjaźniłam się z dziewczynką z Singapuru. Nie znam języka, w którym ona mówi, ale porozumiewaliśmy się gestami i razem doskonale bawiliśmy się.

Anastazja_Szymczak_z_kolezanka

Jakie utwory zagrałaś podczas konkursu?

– Walc Chopina, który jest moim ulubionym kompozytorem, inwencję Johanna Sebastiana Bacha i bagatelę Nikołaja Czeriepnina. Bardzo lubię ten utwór Czeriepnina, bo kiedy go gram, to wyobrażam sobie lecące rakiety. Zawsze, jak gram jakiś utwór – coś sobie wyobrażam. Pod chopinowski walc wyobrażam tańczących rodziców, a pod Bacha – latających przed oczami motyli.

Kiedy skończyłam grać, nie chciało mi się schodzić ze sceny, bo wszyscy bili mi brawa, a jurorzy się do mnie uśmiechali. Chciałam, więc zagrać coś jeszcze, ale można było wykonać tylko trzy utwory. Bardzo lubię grać na fortepianie na scenie dla ludzi. W ogóle bardzo lubię grać. Codziennie ćwiczę w domu po dwie godziny i nigdy się nie zniechęcam. Lubię też słuchać jak grają inni – moi koledzy ze szkoły oraz jak gra tata. Słucham przeważnie muzykę klasyczną, bo innej w domu nie słuchamy. Kończę już pierwszą klasę szkoły. Oprócz mucyki lubię malowanie i matematykę. Kiedy wyrosnę, chcę zostać nauczycielką gry na fortepianie.

Jak zapamiętałaś podsumowanie konkursu w Szafarni?

– W koncercie końcowym grali zwycięzcy. Grali bardzo dobrze, ale nie sądzę, że o wiele lepiej niż ja. Dostałam zresztą Dyplom Uznania i nagrodę od jury. Jeśli rodzice dadzą radę, to w przyszłości chcę znowu wystartować w tym konkursie.

Życzę Ci, Anastazjo, wielu sukcesów twórczych i zwycięstwa za rok w Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Szafarni. Dziękuję za rozmowę!

Ludmiła Burlewicz z Mińska, zdjęcia Walerego Szymczaka

Wyróżnienie i nagrodę jury 23. Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, dla Dzieci i Młodzieży, który odbył się w dniach 15 – 17 maja w Szafarni pod Toruniem, zdobyła siedmioletnia Polka z Mińska Anastazja Szymczak, córka działacza stołecznego oddziału ZPB, kierownika zespołu „Czarna Perła” Walerego

Drużyna koszykarska z Grodna, reprezentująca działający przy Związku Polaków na Białorusi Polski Klub Sportowy „Sokół”, w dniach 23-24 maja wzięła udział w turnieju w Częstochowie. Grodnianie rywalizowali ze starszymi o dwa lata od siebie zawodnikami.

mlodzi_koszykarze

Do udziału w turnieju wśród drużyn koszykarskich U-16, młodzież grodzieńską zaprosił prezes zarządu Klubu Uczelnianego Akademickiego Związku Sportowego (KU AZS) Politechniki Częstochowskiej Adam Stępniak.

Mimo różnicy wiekowej, dla młodzieży z Grodna organizatorzy turnieju zrobili wyjątek i dopuścili do udziału w zawodach, w którym udział wzięli gospodarze, czyli koszykarze, trenujący przy KU AZS Politechniki Częstochowskiej, a także drużyna MKS DG (z Dąbrowy Górniczej) oraz „Polonia” Warszawa.

Młodsi o dwa lata od rywali grodnianie zajęli czwarte, czyli ostatnie, miejsce, ale zdobyli przy tym cenne doświadczenie sportowej konfrontacji z mocniejszymi od siebie drużynami.

oldboje

Oldboje z Częstochowy i Lidy

Prawdziwą atrakcją dla miłośników koszykówki podczas turnieju w Częstochowie stał się mecz towarzyski rozegrany miedzy miejscowymi koszykarzami oldbojami (U-50) i ich rówieśnikami z Lidy. Oldboje z Częstochowy w zaciętej wyrównanej walce pokonali lidzian, którym do remisu zabrakło zaledwie jednego celnego rzutu za trzy punkty.

sportowcy_z _Bialorusi_przy_pomniku_ks_Popieluszki

Grupa uczestników Polskiego Klubu Sportowego „Sokół” przy pomniku księdza Jerzego Popiełuszki, kapelana „Solidarności”, zamordowanego w 1984 roku przez Służbę Bezpieczeństwa

W przerwach między zmaganiami koszykarskimi polska młodzież z Grodna i ich starsi koledzy z Lidy zwiedzali częstochowskie zabytki, między innymi – Muzeum 600-lecia Jasnej Góry oraz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze, gdzie modlili się przed cudownym obrazem Czarnej Madonny.

Marek Zaniewski z Częstochowy

Drużyna koszykarska z Grodna, reprezentująca działający przy Związku Polaków na Białorusi Polski Klub Sportowy „Sokół”, w dniach 23-24 maja wzięła udział w turnieju w Częstochowie. Grodnianie rywalizowali ze starszymi o dwa lata od siebie zawodnikami. Do udziału w turnieju wśród drużyn koszykarskich U-16, młodzież grodzieńską zaprosił

Modlitwą przy grobie muzy i miłości Adama Mickiewicza Maryli Puttkamerowej z Wereszczaków i jej córki Karoliny Rychlewiczowej, uczestniczki powstania styczniowego, uczcili 24 maja pamięć legendarnych postaci polskiej literatury i historii, członkowie Oddziału ZPB w Bieniakoniach.

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_19

Modlitwa przy grobach Maryli Puttkamerowej z Wereszczaków i jej córki Karoliny Rychlewiczowej

Zwiedzanie przez Polaków Bieniakoń miejsc przypominających o nieszczęśliwej miłości Wieszcza do mężatki, gdyż Maryla, zgodnie z zobowiązaniem zaręczynowym, wyszła za mąż za hrabiego Wawrzyńca Puttkamera, odbywało się w obecności delegacji Zarządu Głównego ZPB na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem oraz konsula RP w Grodnie Zbigniewa Pruchniaka z małżonką.

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_23

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_24

Pierwszym punktem niedzielnego programu zwiedzania miejsc mickiewiczowskich na ziemi bieniakońskiej, odbywającego się w ramach obchodów 160-lecia śmierci Wieszcza, stał się udział Polaków i przybyłych z Grodna gości w Mszy świętej w bieniakońskim zabytkowym kościele św. Jana Chrzciciela. Po nabożeństwie działacze ZPB i goście złożyli wieńce, zapalili znicze oraz odmówili modlitwę Anioł Pański przy znajdujących się obok świątyni grobach matki i córki – Maryli z Wereszczaków Puttkamerowej oraz Karoliny z Puttkamerów Rychlewiczowej.

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_22

Składanie kwiatów na grobach Maryli z Wereszczaków Puttkamerowej oraz Karoliny z Puttkamerów Rychlewiczowej

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_16

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_21

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_20

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_17

Teresa Garbina opowiada o historii kościoła św. Jana Chrzciciela w Beniakoniach

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_18

Goście z Grodna: konsul RP Zbiegniew Pruchniak z małżonką i prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz

Z grobów postaci literackich i historycznych Polacy udali się na miejscowy cmentarz gdzie przy grobie obrońców ojczyzny z września 1939 roku oddali hołd polskim żołnierzom.

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_14

Przy grobie żołnierzy polskich z września 1939 roku

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_13

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_15

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_11

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_12

Z Bieniakoń miejscowi Polacy poprowadzili gości do leżącej obok miejscowości Bolcienniki. Tu grupa miejscowych i przybyłych z Grodna Polaków zwiedziła budynek, w stylu neogotyckim, stojący w miejscu dawnego dworu rodziny Puttkamerów, gdzie mieszkała miłość Adama – Maryla, którą wieszcz odwiedzał w tym właśnie miejscu.

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_10

Kiedyś znajdował się w tym miejscu dwór Puttkamerów, w którym zamieszkała Maryla po ślubie z Wawrzyńcem. Dzisiaj już go nie ma. W jego miejsce Wawrzyniec Puttkamer, wnuk Maryli i Wawrzyńca, wzniósł w latach 1890-96 dwór w stylu gotyku angielskiego, który zachował się do naszych czasów

Z dworu Puttkamerów działacze polscy udali się do pobliskiego lasu, w którym znajduje się kamień, na którym, jak głosi legenda, Maryla wyryła krzyż, symbolizujący śmierć jej miłości do Adama.

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_08

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_09

Adam Mickiewicz w 1822 roku  gościł w Bolcienikach, przeżywając szczęśliwe chwile z ukochaną Marylą. Miejscem spotkań kochanków był lasek, szczególnie pielęgnowany przez Marylę, który ocalał do naszych czasów jako „gaik Maryli” wraz z kamieniem, na którym wyżłobiony krzyż upamiętnia ból rozstania

Przy kamieniu, przypominającym o podejmowanych przez Adama Mickiewicza próbach romansowania z mężatką, odbyło się czytanie poezji samego Wieszcza, jak i miejscowego poety Michała Wołosewicza nawiązującego w swojej twórczości do dziedzictwa mickiewiczowskiego.

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_07

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_05

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_01

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_03

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_wiersz_02

Wiersze, w tak romantycznym miejscu, czytali uczniowie nauczycielki języka polskiego z Bieniakoń Teresy Garbiny. Tu też przemówienia wygłosili do miejscowych Polaków przybyli z Grodna goście. Konsul RP w Grodnie Zbigniew Pruchniak dziękując dzieciom i ich nauczycielce za przepiękne czytanie poezji, poinformował zebranych, że akurat w tym samym dniu, w Grodnie w sali Konsulatu Generalnego RP, przy dużym skupisku grodzieńskich Polaków i gości z Polski, w ramach wspieranego przez placówkę konsularną projektu „Mickiewicz. Reaktywacja” też brzmią wiersze, napisane przez Adama Mickiewicza.

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie_slider

Prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz, dziękując Polakom z Bieniakoń i Bolciennik za pielęgnowanie pamięci o wspaniałych postaciach, związanych z ziemią na której mieszkają, w sposób szczególny dziękował młodemu pokoleniu miejscowych Polaków, wręczając im nagrody rzeczowe, przywiezione z Grodna z okazji wizyty na ziemi bieniakońskiej i bolciennickiej.

Beniakonie_spotkanie_mickiewiczowskie

Prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz wręcza nagrody młodym Polakom

Znadniemna.pl

Modlitwą przy grobie muzy i miłości Adama Mickiewicza Maryli Puttkamerowej z Wereszczaków i jej córki Karoliny Rychlewiczowej, uczestniczki powstania styczniowego, uczcili 24 maja pamięć legendarnych postaci polskiej literatury i historii, członkowie Oddziału ZPB w Bieniakoniach. [caption id="attachment_10035" align="alignnone" width="480"] Modlitwa przy grobach Maryli Puttkamerowej z Wereszczaków

Prezes działającego przy Związku Polaków na Białorusi Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej, kapitan Wojska Polskiego, żołnierz Armii Krajowej i Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, Weronika Sebastianowicz, ps. „Różyczka”, gościła 21 maja w siedzibie Komendy Głównej Straży Granicznej RP w Warszawie.

Weronika_Sebastianowicz_w_nowym_mundurze_str

Płk Krzysztof Gawęda i kpt Weronika Sebastianowicz – w nowym mundurze, fot.: Strazgraniczna.pl

Podczas spotkania, które poprowadził Dyrektor Biura Ochrony Informacji KGSG płk SG Krzysztof Gawęda, omówiono sytuację i potrzeby Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi. Prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi przekazała serdeczne podziękowania dla wszystkich funkcjonariuszy i pracowników Straży Granicznej, którym nie jest obojętny los żyjących na Białorusi Polaków – weteranów wojennych, co pogranicznicy udowadniają, wspierając patriotyczną działalność Żołnierzy Łagierników na Białorusi.

Na zakończenie spotkania Weronika Sebastianowicz otrzymała wyjątkową pamiątkę – mundur wyjściowy, ufundowany ze środków zebranych podczas dobrowolnej zbiórki wśród funkcjonariuszy i pracowników SG. Jest to pierwszy nowy mundur w życiu Pani Kapitan.

Znadniemna.pl za Strazgraniczna.pl

Prezes działającego przy Związku Polaków na Białorusi Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej, kapitan Wojska Polskiego, żołnierz Armii Krajowej i Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, Weronika Sebastianowicz, ps. „Różyczka”, gościła 21 maja w siedzibie Komendy Głównej Straży Granicznej RP w Warszawie. [caption id="attachment_10030" align="alignnone" width="480"] Płk Krzysztof Gawęda i

Około pięciuset dwudziestu uczniów Polskiej Szkoły Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie pożegnało w dniach 21 i 22 maja rok szkolny 2014-2015. Przygotowane siłami uczniów uroczystości z okazji zakończenia roku szkolnego odbywały się w obecności pedagogów, rodziców, kierownictwa Związku Polaków oraz przedstawicieli Konsulatu Generalnego RP w Grodnie.

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego

Ponad półtysięczny zespół uczniowski Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie to dzieci uczące się na co dzień w państwowych szkołach Grodna i okolic, a także absolwenci szkół państwowych, pragnący przygotować się do zdawania egzaminów na studia wyższe w Polsce. Ze względu na dużą liczbę uczniów, uroczyste pożegnanie roku szkolnego odbywało się w dwóch etapach. 22 maja koncert pożegnalny dla pedagogów i rodziców przygotowały młodsze dzieciaki – najmłodsi z nich uczęszczają na co dzień do drugiej klasy państwowej szkoły ogólnokształcącej.

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_01

Najbardziej odpowiedzialny i wzruszający był natomiast drugi dzień obchodów zakończenia roku szkolnego, gdyż ze swoimi nauczycielami i przyjaciółmi żegnali się maturzyści.

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_08

Nauczycielka języka polskiego Anna Zagdaj i dyrektor szkoły Helena Dubowska wręczają świadectwa

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_07

Nauczycielka języka polskiego Agnieszka Moroz wręcza świadectwa swoim uczniom

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_06

Konsul RP Zbigniew Pruchniak gratuluje maturzystom

W tym roku klasy maturalne PSS przy ZPB w Grodnie ukończyło 113 uczniów. Osiemnastu z nich, poza świadectwem ukończenia szkoły, otrzymało wyróżnienia za doskonałe wyniki w nauce (średnia ocena powyżej „4,5” na trzy wykładane w szkole przedmioty: Nauka o języku polskim, Historia literatury polskiej oraz Historia Polski).

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_16

Przemawia Helena Dubowska, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB

– Przed Wami otwiera się nowy, niezwykle odpowiedzialny, ale też ciekawy etap życia – mówiła do maturzystów dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie Helena Dubowska, życząc „połamanych piór” na egzaminie maturalnym oraz na egzaminach wstępnych na studia. Do słów przełożonej dołączyły się nauczycielki, które nie kryły wzruszenia z powodu tego, że wypuszczają w dorosłe życie kolejny rocznik uczniów.

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_13

Przemawia Mieczysław Jaśkiewicz, prezes ZPB

O tym, że maturzyści stoją przed pierwszą w życiu naprawdę odpowiedzialną decyzją, polegającą na wyborze kierunku studiów wyższych i pierwszym, choć nie ostatnim, rzeczywistym sprawdzianem – egzaminami maturalnymi i wstępnymi na studia – mówił prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz.

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_15

Przemawia konsul RP Zbigniew Pruchniak

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_18

Konsul RP w Grodnie Zbigniew Pruchniak pocieszał z kolei absolwentów słowami, iż czekający na nich wysiłek podczas przygotowań do egzaminów opłaci się, gdyż pozwoli na zdobycie doświadczenia, niezbędnego do pomyślnego studiowania, którego okres dzisiejsi maturzyści będą wspominali, jako być może najciekawszy okres swojego życia.

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_03

Helena Dubowska wręcza podziękowanie konsulowi RP Zbigniewowi Pruchniakowi

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_02

Anna Zagdaj wręcza upominki konsulowi RP Zbigniewowi Pruchniakowi

Wszystkim uczniom goście uroczystego zakończenia roku szkolnego życzyli, niezależnie od tego, czy czekają na nich egzaminy, spędzenia ciekawych, poznawczych i szczęśliwych wakacji.

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_20 jpg

Śpiewa Diana Romanowa

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_10

Scenka w wykonaniu uczniów

Podczas koncertu z okazji zakończenia roku szkolnego 2014-2015 uczestnicy i goście uroczystości mieli okazję przekonać się o talentach muzycznych i aktorskich młodych grodzieńskich Polaków.

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_09

Śpiewa Irena Kutuzowa

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_11

Występ teatrzyku Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB pod kierownictwem Wiktora Szałkiewicza

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_12

Anita Krasowska

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_04

Scenka w wykonaniu maturzystów

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_19

Grodno_Zakonczenie_Roku_Szkolnego_05

Uczniowie dziękują swojej nauczycielce Danucie Karpowicz

Znadniemna.pl

Około pięciuset dwudziestu uczniów Polskiej Szkoły Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie pożegnało w dniach 21 i 22 maja rok szkolny 2014-2015. Przygotowane siłami uczniów uroczystości z okazji zakończenia roku szkolnego odbywały się w obecności pedagogów, rodziców, kierownictwa Związku Polaków oraz przedstawicieli Konsulatu

Z przyjemnością prezentujemy Państwu kolejnego bohatera akcji, przedstawiciela rodzinnej dynastii polskich gajowych, żołnierza 41. Suwalskiego Pułku Piechoty Pawła Dworaka.

Pawel_Dworak_wielkie_slider

Paweł Dworak w mundurze gajowego

O swoim dziadku opowiedział nam, dostarczając materiały z archiwum rodzinnego, Henryk Dworak, były gajowy, działacz Związku Polaków na Białorusi, mieszkający nad Kanałem Augustowskim niedaleko Sopoćkiń przy śluzie „Dąbrówka”.

Henryk Dworak dostarczył do redakcji materiały opowiadające nie tylko o jego dziadku Pawle Dworaku, lecz także o jego bohaterskim bracie – Aleksym Dworaku, zamordowanym przez NKWD w 1940 roku strzałem w tył głowy, posterunkowym policji z Białegostoku, oraz ich ojcu i swoim pradziadku Aleksym Dworaku.

Opowiadając o Pawle Dworaku wspomnimy także o jego bohaterskim bracie i ojcu.

A więc:

PAWEŁ DWORAK, urodził się w 1905 roku we wsi Nieciecze (przed wojną w gminie Łasza powiatu grodzieńskiego województwa białostockiego, obecnie – w rejonie grodzieńskim obwodu grodzieńskiego na Białorusi) w rodzinie Pauliny i Aleksego Dworaków.

Pawel_Dworak_zbiorowe_30.VIII.1934

Aleksy Dworak, ojciec Pawła, z córkami, 30 sierpnia 1934 roku

Pawel_Dworak_30.08.1934_Lesniczowka Czortek

Aleksy Dworak, ojciec Pawła, z córkami w leśniczówce Czortek, 30 sierpnia 1934 roku

Rodzina Dworaków była rodziną wielodzietną. Paweł miał starszego o 2 lata brata Aleksego i siedem sióstr. W okresie I wojny światowej rodzina Dworaków została przez władze carskie deportowana w głąb Rosji. Z opowiadanych Pawłowi wspomnień jego ojca Aleksego wynikało, że w Rosji nie mieli stałego miejsca zamieszkania i prowadzili tryb życia uchodźców. Paulina, żona Aleksego Dworaka i matka Pawła, zachorowała na czarną ospę i zmarła we wsi Kłokowo niedaleko Tuły. Aleksemu z dziećmi udało się wrócić w rodzinne strony i osiedlić się we wsi Gruszki w powiecie augustowskim. Po odrodzeniu się Państwa Polskiego Aleksy Dworak pracował jako leśniczy. Opiekował się lasem na terenie od Gruszek do Łosośny (obecnie dzielnica Grodna).

Dworak_Aleksander

Aleksy Dworak, starszy syn Aleksego Dworaka, w mundurze policjanta

Aleksy, starszy syn Aleksego Dworaka i brat Pawła, po uzyskaniu matury zdał egzamin na policjanta. Pracował jako posterunkowy w policji w Białymstoku. Paweł, natomiast, po osiągnięciu wieku poborowego, w 1927 roku został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej w 41. Suwalskim Pułku Piechoty.

Pawel_Dworak_legitymacja_pulku_piechoty

IMG_5011

IMG_5019

Jako żołnierz Paweł Dworak wykazał się zdolnościami strzeleckimi, w tym z ciężkiego karabinu maszynowego, za co był odznaczany przez dowództwo pułku. W trakcie służby Paweł Dworak awansował do stopnia starszego szeregowego, a 20 listopada w 1929 roku zostało mu nadane prawo do noszenia odznaki pamiątkowej 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, czego dowodzi przechowywana przez jego wnuka Henryka, jako jedna z cenniejszych relikwii rodzinnych, legitymacja za nr 532 i sama odznaka.

Pawel_Dworak

Paweł Dworak lata 30.

Pawel_Dworak_dowod

Dowód osobisty Pawła Dworaka wydany 18 czerwca 1931 roku

Po odbyciu służby zasadniczej Paweł Dworak wrócił do ojca, który mieszkał w leśniczówce koło rodzinnej Niecieczy. – To był domek nad brzegiem rzeki Czarna Hańcza, po której koło wsi Sonicze przebiegało niegdyś koryto Kanału Augustowskiego – opowiada Henryk Dworak. Paweł, już jako cywil, zawodowo poszedł w ślady ojca, zatrudnił się jako gajowy w Nadleśnictwie Rudawka (pow. augustowski).

Pawel_Dworak_zbiorowe

Pawel_Dworak_zaswiadczenie

Pawel_Dworak_1938

Pawel_Dworak_duze

Zdjęcie pamiątkowe z kursu przeszkoleniowego dla gajowych w ośrodku „Wigry” (koło Suwałk)

W 1934 roku przyznano mu uposażenie gajowego według XVI grupy. W maju 1938 roku, Paweł Dworak został skierowany na kurs przeszkoleniowy w ośrodku „Wigry” (koło Suwałk), po którego ukończeniu od marca 1939 przyznano mu uposażenie już według XV grupy.

Zdjęcia z albumu absolwenta kursu dla gajowych Pawła Dworaka:

Pawel_Dworak_Album_02

Pawel_Dworak_Album_04

Pawel_Dworak_Album_05

Pawel_Dworak_Album_06

Pawel_Dworak_Album_07

Pawel_Dworak_Album_08

Pawel_Dworak_Album_09

Pawel_Dworak_Album_010

Pawel_Dworak_Album_012

Paweł Dworak, jako urzędnik Lasów Państwowych, żył w dostatku i pozwolił sobie na założenie rodziny. Zamieszkał we wsi Gruszki i ożenił się z dziewczyną o imieniu Wiktoria z domu Balińska, z którą miał troje dzieci – syna i dwie córki.

Udział naszego bohatera w kampanii wrześniowej był prawdopodobnie epizodyczny, gdyż dziadek Henryka Dworaka niczego o tym nie wspominał. Wspominał natomiast, iż po przyjściu Sowietów, jako gajowy nie został zaciągnięty do Armii Czerwonej, natomiast dla jego brata Aleksego, białostockiego policjanta, przyjście Sowietów obróciło się tym, że został wzięty do niewoli i wywieziony do Rosji. Spotkał go los tysięcy polskich żołnierzy, policjantów i reprezentantów polskich władz – ofiar zbrodni katyńskiej. Aleksy Dworak został stracony strzałem w tył głowy wiosną 1940 roku w obwodzie twerskim sowieckiej Rosji. Jego zwłoki spoczywają na Polskim Cmentarzu Wojennym w Miednoje.

Pawłowi Dworakowi udało się przeżyć wojnę. W czasie okupacji niemieckiej prowadził życie zwykłego chłopa uprawiając rolę. Z czasów okupacji Paweł Dworak wspominał, że niemieccy żołnierze byli bardziej humanitarni niż Sowieci. – Jeśli rodzina z dziećmi trzymała na przykład trzy świnie, to Niemcy zabierali tylko jedną, dwie zostawiając, żeby rodzina miała co jeść – opowiada o wspomnieniach dziadka Henryk Dworak.

W 1944 roku okupacja niemiecka zmieniła się kolejną okupacją sowiecką. Według Henryka Dworaka jego babcia, opowiadając o sowieckich żołnierzach zawsze płakała. Wspominała, że zabrali z domu wszystko, co mogli, nawet łyżki i miski, a na dodatek zastrzelili psa, za to, że szczekał, kiedy wchodzili na podwórko. Rodzina Dworaków też ledwo nie straciła życia z rąk „wyzwolicieli” tylko za to, że Wiktoria Dworak, żona Pawła, nie oddała czerwonoarmistom soli. Egzekucję przerwał przejeżdżający obok domu Dworaków oficer sowiecki, zdaniem Pawła – narodowości żydowskiej. Kazał zaczekać, zanim się dowie u miejscowych, „czy w tym domu mieszkają dobrzy ludzie”. Sąsiedzi Dworaków potwierdzili, że są oni dobrymi ludźmi, więc czerwonoarmiści opuścili ich dom zabierając ze sobą nagrabione rzeczy, ale zostawiając rodzinę przy życiu.

Opinia dobrego człowieka nie uchroniła Pawła Dworaka przed osadzeniem w sowieckim areszcie. Pół roku spędził w więzieniu, podejrzany o uchylanie się przed służbą w radzieckim wojsku. Na szczęście wyjaśniło się, że jako gajowy, po 1939 roku nie podlegał rekrutacji do Armii Czerwonej, więc został wypuszczony.

Pawel_Dworak_list_poslowi

Pawel_Dworak_list_poslowi_01

Po wojnie, w czasach sowieckich, Paweł Dworak z rodziną mieszkał we wsi Rynkowce niedaleko Sopoćkiń i jako doświadczony gajowy podjął pracę w Hańczańskim Leśnictwie Białoruskiej SRR. Był sumiennym i cenionym pracownikiem, o czym świadczą pochwały od kierownictwa, między innymi – odznaka „X lat służby w państwowej ochronie lasów”, nadana Pawłowi Dworakowi przez szefa Głównego Zarządu Gospodarki Leśnej przy Radzie Ministrów Białoruskiej SRR 19 sierpnia 1959 roku.

Pawel_Dworak_swiadectwo_lesnictwo

Wyróżnieniu Pawła Dworaka przez władze Białoruskiej SRR nie przeszkodził fakt starania się jego wraz rodziną o repatriację do Polski.

IMG_5024

Odznaka sowiecka „X lat służby w państwowej ochronie lasów”

W repatriacji rodzinie Pawła Dworaka władze sowieckie odmówiły pod pretekstem tego, że rodzice mieszkającego z nim zięcia Mieczysława Kołtuna nie wyrażają zgody na repatriację syna do Polski. Paweł Dworak odwoływał się od decyzji władz sowieckich do Ambasadora PRL w Moskwie. Niestety, bez powodzenia.

W leśnictwie Paweł Dworak pracował do emerytury, wychowując dzieci i wnuków na polskich patriotów.

Dworak_Pawel

Paweł Dworak lata 80.

Zmarł Paweł Dworak, przedstawiciel dynastii polskich gajowych, który przekazał zamiłowanie do zawodu gajowego między innymi wnukowi Henrykowi Dworakowi – 10 czerwca 1992 roku.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie wspomnień i materiałów dostarczonych przez Henryka Dworaka, wnuka bohatera

Z przyjemnością prezentujemy Państwu kolejnego bohatera akcji, przedstawiciela rodzinnej dynastii polskich gajowych, żołnierza 41. Suwalskiego Pułku Piechoty Pawła Dworaka. [caption id="attachment_10098" align="alignnone" width="480"] Paweł Dworak w mundurze gajowego[/caption] O swoim dziadku opowiedział nam, dostarczając materiały z archiwum rodzinnego, Henryk Dworak, były gajowy, działacz Związku Polaków na Białorusi,

Skip to content