HomeStandard Blog Whole Post (Page 232)

Lekkoatletka z Lidy Alesia Gutnik zdobyła pierwszy złoty medal dla reprezentacji Związku Polaków na Białorusi! Nasza zawodniczka, startująca w barwach działającego przy ZPB Polskiego Klubu Sportowego „Sokół”, nie miała sobie równych w biegu na wyczynowym dystansie 5 kilometrów!

Reprezentacja sportowców z ZPB na XIX Światowych Letnich Igrzyskach Polonijnych Gdynia 2019

Bieg na 5 kilometrów kobiet był jednym z pierwszych startów tegorocznych Letnich Igrzysk Polonijnych.

Finiszuje lekkoatletka z Lidy Alesia Gutnik

Reprezentantka PKS „Sokół” z Lidy Alesia Gutnik na najwyższym stopniu podium po zwycięskim biegu na 5 kilometrów

Reprezentantka „Sokoła” z Lidy przyjechała do Gdyni w składzie 85-osobowej reprezentacji sportowców należących do ZPB. W Igrzyskach biorą udział nasi zawodnicy z Grodna, Lidy, Brześcia Wołkowyska, Mińska i mniejszych miejscowości.

Reprezentacja ZPB w inaugurującym Igrzyska przemarszu ulicami Gdyni

W ciągu najbliższego tygodnia będą oni rywalizować w 22 dyscyplinach sportowych z ponad tysiącem  rodaków, reprezentujących polskie społeczności  z 27 krajów świata.

Przypomnijmy, że reprezentacja ZPB na Igrzyskach Polonijnych tradycyjnie jest zaliczana do grona drużynowych faworytów tego prestiżowego wydarzenia sportowego organizowanego przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”.

Na poprzednich Letnich Igrzyskach Polonijnych, które odbyły się w 2017 roku w Toruniu, nasi zawodnicy wywalczyli Puchar za III miejsce w drużynowej klasyfikacji medalowej, a dwa lata wcześniej – na Igrzyskach rozgrywanych na Śląsku – triumfowali, stając na najwyższym stopniu drużynowego podium i wyprzedzając reprezentacje Polaków ze wszystkich krajów świata!

Trzymamy kciuki za naszych reprezentantów i życzymy im zdobycia, jak największej liczby trofeów sportowych różnej wartości!

 Znadniemna.pl, zdjęcia Facebook.com

Lekkoatletka z Lidy Alesia Gutnik zdobyła pierwszy złoty medal dla reprezentacji Związku Polaków na Białorusi! Nasza zawodniczka, startująca w barwach działającego przy ZPB Polskiego Klubu Sportowego „Sokół”, nie miała sobie równych w biegu na wyczynowym dystansie 5 kilometrów! [caption id="attachment_40717" align="alignnone" width="500"] Reprezentacja sportowców z ZPB

Wernisażem wystawy prac uczniów, organizowanej co roku przy ZPB, IV już Letniej Szkoły Artystycznej, zakończyła się 24 lipca tegoroczna edycja projektu, pozwalającego dzieciom i młodzieży na sprawdzenie swoich zdolności w dziedzinie sztuki plastycznej i rzemiosła.

W tym roku tematem Letniej Szkoły Artystycznej było tradycyjne ludowe rzemiosło artystyczne. Naukę dla kilkunastoosobowej grupy uczniów w różnym wieku poprowadził wybitny mistrz rękodzieła, członek działającego przy Związku Polaków na Białorusi Towarzystwa Twórców Ludowych, specjalizujący się w wyrobnictwie dzieł artystycznych ze słomy – Eugeniusz Błudow. Pod jego opieką w ciągu dwóch tygodni uczniowie nauczyli się podstawowych technik artystycznego rękodzieła, pracując z najbardziej tradycyjnym w naszym regionie surowcem – słomą.

Jak podkreślił na uroczystym zakończeniu IV Letniej Szkoły Artystycznej Eugeniusz Błudow, zajęcia zostały przez niego zorganizowane w duchu wielowiekowej tradycji. Podobnie, jak nasi dalecy przodkowie, uczniowie szkoły stanowili jeden zgrany zespół, przypominający tradycyjną wielodzietną rodzinę, w której każdy robił coś swoimi rękami, aby osiągnąć wspólny cel.

Skutki tak wymyślonej przez mistrza koncepcji pracy w Szkole Artystycznej, mogli podziwiać na jej uroczystym zakończeniu rodzice uczniów i goście wernisażu wykonanych przez uczniów wyrobów rękodzieła. Efektem pracy zbiorowej stały się przepiękne słomiane „pająki”, przypominające wykwintne żyrandole. Zadaniem każdego z uczniów było także wykonanie słomianej kukiełki. Przy tym zadaniu Eugeniusz Błudow pozwolił swoim uczniom na całkowitą swobodę fantazji, pomagając tylko w skrajnych przypadkach profesjonalną radą. Wśród zaprezentowanych na wernisażu kukiełek żadna nie była podobna do innej. Jedne miały długie, a inne krótsze, warkocze, różniły się też strojami i fasonami spódnic.

Jak zaznaczył Eugeniusz Błudow twórcza praca ze słomą nie tylko edukuje dzieci i młodzież, zapoznając z zajęciem, przy którym długi czas spędzali ich dalecy przodkowie. – Praca rękami z takim materiałem, jakim jest słoma, pozytywnie wpływa na rozwój u młodego człowieka logicznego myślenia – podkreślił mistrz. Zaznaczył, że także uczeni dowiedli, iż ćwiczenia, związane z rozwojem małej motoryki dłoni i palców, pozytywnie wpływają na intelektualny rozwój człowieka.

Zapraszamy Państwa do obejrzenia fotorelacji z zakończenia IV Letniej Szkoły Artystycznej przy ZPB i do podziwiania prac uczestniczącej w projekcie młodzieży i dzieci:

Znadniemna.pl

Wernisażem wystawy prac uczniów, organizowanej co roku przy ZPB, IV już Letniej Szkoły Artystycznej, zakończyła się 24 lipca tegoroczna edycja projektu, pozwalającego dzieciom i młodzieży na sprawdzenie swoich zdolności w dziedzinie sztuki plastycznej i rzemiosła. W tym roku tematem Letniej Szkoły Artystycznej było tradycyjne ludowe rzemiosło

Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Białorusini w Wojsku Polskim”, promująca wspólną polsko-białoruską historię wojskowości, oczyściła i odmalowała pomnik przy grobach żołnierzy Wojska Polskiego, którzy w 1920 roku zginęli pod Słonimem na Grodzieńszczyźnie.

GRH „Białorusini w Wojsku Polskim” przy pomniku poległych strzelców słuckich. Pierwszy z prawej – dr Ihar Mielnikau. Fot.: historiapobach.livejournal.com

O inicjatywie  poinformował na swoim blogu jej członek, dr Ihar Mielnikau. Aktywiści zaopiekowali się zniszczonym pomnikiem cmentarnym i grobami żołnierzy Słuckiego Pułku Strzelców WP. Posprzątali teren, oczyścili elementy murowane i zakonserwowali tablicę z inskrypcją.

– Pochówek tych polskich żołnierzy jest częścią białoruskiej historii, którą należy znać i szanować – komentuje Ihar Mielnikau.

Na pomniku rekonstruktorzy umieścili wydrukowany na plastiku wizerunek znaku pułkowego – oryginalny został najprawdopodobniej zniszczony po zajęciu Słonima przez Armię Czerwoną w 1939 roku. Jak twierdzą mieszkańcy okolicy, czerwonoarmiści wykorzystywali też pomnik “wrogów klasowych” do ćwiczeń strzeleckich.

Odnowiony znak 78. PP WP. Fot.: historiapobach.livejournal.com

Pod monumentem spoczywają żołnierze, którzy w lipcu 1920 roku usiłowali powstrzymać napór bolszewików dowodzonych przez Michaiła Tuchaczewskiego. Słucki Pułk Strzelców powstał w lutym 1920 roku – kadry stanowili oficerowie 1. i 2. Dywizji Litewsko-Białoruskiej, rekruci pochodzili zaś z centralnej Polski: okolic Płocka, Warszawy, Łodzi i Mińska Mazowieckiego.

Po zajęciu Słonima w 1939 roku czerwonoarmiści ćwiczyli na pomniku strzelectwo. Fot.: historiapobach.livejournal.com

W latach międzywojennych formacja została przemianowana na 78. Pułk Piechoty WP i weszła w skład 20. Dywizji Piechoty, nazywanej “Białoruską”. Była to jednostka “forteczna”, która w razie ataku sowietów miała obsadzić Baranowicki Rejon Umocniony, jednak na początku 1939 roku została przekierowana na Mazowsze. Żołnierze 78. PP brali udział w bitwie pod Mławą.

Fot.: historiapobach.livejournal.com

Historyk Ihar Mielnikau jest propagatorem wiedzy o historii wojskowości białoruskiej w ramach polskich formacji. Bada on m.in. losy Białorusinów, którzy przeszli szlak bojowy Armii Andersa oraz białoruskich żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza.

Po wojnie polscy żołnierze mieszkający w Białoruskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej nie mieli statusu kombatantów, a o ich wojennej tułaczce wiedzieli jedynie najbliżsi. Mielnikau jest jednym z badaczy, którzy wprowadzają ten wątek do białoruskiej historiografii.

Obecnie zbiera środki na wydanie książki pt. Wrzesień 1939. Groby “niewypowiedzianej” wojny (Верасень 1939-га. Магілы “неаб’яўленай” вайны). Jej sponsorzy zostaną wymienieni w publikacji.

Znadniemna.pl za belsat.eu wg. historiapobach.livejournal.com

Grupa Rekonstrukcji Historycznej "Białorusini w Wojsku Polskim", promująca wspólną polsko-białoruską historię wojskowości, oczyściła i odmalowała pomnik przy grobach żołnierzy Wojska Polskiego, którzy w 1920 roku zginęli pod Słonimem na Grodzieńszczyźnie. [caption id="attachment_40663" align="alignnone" width="500"] GRH "Białorusini w Wojsku Polskim" przy pomniku poległych strzelców słuckich. Pierwszy z

1000 metrów za granicą z Białorusią znajduje się zbiorowy grób 1200 ofiar Obławy Augustowskiej – tak twierdzi 84-letni Józef Szarejko z Gib. IPN wskazuje miejscowość Kalety i okolice, kilka kilometrów dalej.

Józef Szarejko, 84-letni mieszkaniec Gib był naocznym świadkiem Obławy Augustowskiej, miał wówczas 10 lat. „Podglądałem przez okno to, co działo się na zewnątrz. Babcia krzyczała, żebym nie patrzył, bo zabiją i mnie i ją” – wspomina Szarejko. Szarejko powiedział, że miejsce pochówku ofiar Obławy Augustowskiej znajduje się tuż za granicą polsko-białoruską, kilometr za nią, gdzie przed wojną znajdowała się leśniczówka Giedź. Według niego jest tam zakopanych 1200 ofiar obławy z obecnej Polski i Litwy.

„Szwagier przed śmiercią powiedział mi, że właśnie tam słyszał strzały i tam były w lesie ślady jeżdżących samochodów. Z samych Gib wyjechało 30 ciężarówek z pojmanymi” – opowiada Szarejko.

W niedzielę, 21 lipca, jak co roku, przy Wzgórzu Krzyży w Gibach, miejscu symbolizującym grób ofiar Obławy Augustowskiej, obchodzono 74. rocznicę największej zbrodni dokonanej na Polakach po II wojnie światowej. Obława nazywana jest również małym Katyniem. Ciągle nie wiemy gdzie znajdują się szczątki ofiar. Nie wiemy m.in. dlatego – jak powiedział dziś wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński – bo odkrywanie prawdy zaniedbano już w 1990 roku.

„Już w 1990 roku Prokuratura Okręgowa w Suwałkach zawiesiła swoje śledztwo uznając, że nie jest w stanie posunąć się dalej z powodu braku kolejnych, nowych dowodów i dokumentów. Nie przesłuchano świadków, nie przesłuchano także, a można było to zapewne zrobić, uczestników po stronie katów tamtej operacji wojskowo-milicyjnej. Oni wtedy jeszcze żyli. Można było się od nich wiele dowiedzieć. Nie zrobiono wszystkiego” – ocenił Zieliński.

Przypomnijmy, że 12 lipca 1945 roku, oddziały NKWD i SMIERSZ rozpoczęły na Suwalszczyźnie operację, w której zginęło co najmniej 592 działaczy podziemia niepodległościowego. Białostocki oddział Instytutu Pamięci Narodowej od lat prowadzi śledztwo w tej sprawie. Przyjęto w nim, że w nieustalonym dotychczas miejscu zginęło około 600 osób, zatrzymanych w powiatach augustowskim, suwalskim i sokólskim. Zatrzymali je żołnierze sowieckiego Kontrwywiadu Wojskowego Smiersz III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej przy współudziale funkcjonariuszy polskich organów Bezpieczeństwa Publicznego, MO oraz żołnierzy I Armii Wojska Polskiego.

W ramach śledztwa IPN biegli z zakresu kartografii, którzy analizowali powojenne zdjęcia lotnicze, wskazali ponad 60 miejsc na Białorusi – większość w okolicach miejscowości Kalety, które mogą być jamami grobowymi. Białoruś odmówiła pomocy prawnej w tej sprawie. Prace sondażowe we wskazanych miejscach po stronie polskiej stronie granicy nie dały odpowiedzi w sprawie miejsc pochówku. Znaleziono pojedyncze szczątki ludzkie, ale nie wiadomo, czy mają związek z obławą.

Znadniemna.pl za wirtualnesuwalki.pl

1000 metrów za granicą z Białorusią znajduje się zbiorowy grób 1200 ofiar Obławy Augustowskiej - tak twierdzi 84-letni Józef Szarejko z Gib. IPN wskazuje miejscowość Kalety i okolice, kilka kilometrów dalej. Józef Szarejko, 84-letni mieszkaniec Gib był naocznym świadkiem Obławy Augustowskiej, miał wówczas 10 lat. „Podglądałem

Wczoraj, 23 lipca, w wieku 95 lat, odszedł na wieczną wartę kapitan Edward Akuszewicz, ps. „Wicher”, żołnierz Armii Krajowej, łagiernik, członek Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy Związku Polaków na Białorusi.

Śp. kapitan Edward Akuszewicz, ps. „Wicher”

Śp. Edward Akuszewicz urodził się 23 lutego 1924 roku we wsi Przydybajty (powiat lidzki, województwo nowogródzkie II RP). Po wybuchu II wojny światowej pan Edward był jednym z pierwszych ochotników, który zaciągnął się do oddziału partyzanckiego legendarnego „Ragnera” – porucznika Czesława Zajączkowskiego.W latach 1943-1944 służył w stopniu starszego sierżanta, jako strzelec IV Batalionu 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej w Okręgu Nowogródzkim „Nów”.

W 77 PP AK Edward Akuszewicz służył do operacji „Ostra Brama”. Po nieudanej próbie dotarcia do Wilna „Ragner” rozwiązał batalion, a „miejscowym” chłopcom z Nowogródczyzny rozkazał wracać do domów. Pan Edward na rozkaz dowódcy wrócił do rodzinnej miejscowości pod Lidą.

9 lipca 1951 roku został aresztowany w miejscowości Przydybajty i został osadzony najpierw w lidzkim areszcie, a później w więzieniu grodnieńskim. Sąd wydał na Edwarda Akuszewicza wyrok na podstawie art. 63 i 24 KK BSRR, skazując żołnierza AK na 25 lagrów i 5 lat pozbawienia praw obywatelskich. Karę Edward Akuszewicz odbywał w łagrze pracy przymusowej w Omsku na Syberii.

8 września 2018 roku kpt. Edward Akuszewicz otrzymał z rąk konsula generalnego RP w Grodnie Jarosława Książka przyznany mu przez prezydenta RP Andrzeja Dudę Krzyż z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości, piąte wedle rangi polskie państwowe odznaczenie cywilne, „za wybitne zasługi poniesione z niezwykłym poświęceniem w walce o suwerenność i niepodległość Państwa Polskiego”. Odznaczenie zostało wręczone w Konsulacie Generalnym RP w Grodnie w obecności wicemarszałek Senatu RP Marii Koc, Ambasadora RP na Białorusi Artura Michalskiego, attache obrony RP w Mińsku płk. Arkadiusza Szweca, a także reprezentantów organizacji pozarządowych z Polski i Białorusi, m.in. Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi na czele prezes Andżeliką Borys oraz działającego przy ZPB Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na czele z prezes płk Weroniką Sebastianowicz.

Przed rozpoczęciem dekoracji z bohaterem kpt. Edwardem Akuszewiczem rozmawia wicemarszałek Senatu RP Maria Koc

Konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek dekoruje Krzyżem z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości Edwarda Akuszewicza

Edward Akuszewicz odbiera Legitymację Krzyża z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości

Edward Akuszewicz z wysokim odznaczeniem

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl

Wczoraj, 23 lipca, w wieku 95 lat, odszedł na wieczną wartę kapitan Edward Akuszewicz, ps. „Wicher”, żołnierz Armii Krajowej, łagiernik, członek Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy Związku Polaków na Białorusi. [caption id="attachment_40647" align="alignnone" width="480"] Śp. kapitan Edward Akuszewicz, ps. „Wicher”[/caption] Śp. Edward Akuszewicz urodził się 23 lutego

W parafii franciszkańskiej w Iwieńcu pod Mińskiem rozpoczęły się warsztaty muzyczne dla katolickiej młodzieży z całej Białorusi. Spotkanie muzyczne już po raz 17. prowadzi Jan Pospieszalski wraz z grupą polskich muzyków i dyrygentów.

Warsztaty muzyczne z Janem Pospieszalskim, fot.: Włodzimierz Pac/Polskie Radio

Na warsztaty muzyczne przybyło około 200 młodych ludzi między innymi z Mińska, Witebska i Grodna. Jan Pospieszalski powiedział Polskiemu Radiu, że takie spotkania religijne kształtują młodzież. – Codziennym elementem naszej pracy, ale też takiego posługiwania jest wspólna msza święta z oprawą muzyczną, którą przygotowujemy cały dzień. To naprawdę robi wrażenie. To widać, że z troską o ten kult boży można porywać ich serca i apelować do ich wnętrz – powiedział Pospieszalski.

Muzyk podkreślił, że młodzi ludzie wyjeżdżają z warsztatów nie tylko z nowym repertuarem, ale również ze świadomością, iż troska o kult boży jest świadectwem ich wiary. – Zaangażowanie młodych ludzi w to, żeby w sposób piękny wyrażać chwałę Boga jest ogromną pomocą ewangelizacyjną i ma wielkie działanie jako świadectwo wiary – dodał Pospieszalski.

Muzyk podziękował polskiemu Senatowi za wsparcie udzielane warsztatom muzycznym. Dzięki temu do Iwieńca – niewielkiego miasteczka położonego przed wojną na rubieżach II Rzeczpospolitej – przyjeżdżają z Polski instruktorzy zaopatrzeni w dobry sprzęt muzyczny.

Znadniemna.pl za Polskieradio.pl

W parafii franciszkańskiej w Iwieńcu pod Mińskiem rozpoczęły się warsztaty muzyczne dla katolickiej młodzieży z całej Białorusi. Spotkanie muzyczne już po raz 17. prowadzi Jan Pospieszalski wraz z grupą polskich muzyków i dyrygentów. [caption id="attachment_40641" align="alignnone" width="500"] Warsztaty muzyczne z Janem Pospieszalskim, fot.: Włodzimierz Pac/Polskie Radio[/caption] Na

Doroczna uroczystość, upamiętniająca męczenników z Grodna i okolic oraz Lipska nad Biebrzą, zabitych przez Niemców w lipcu 1943 roku przy forcie grodzieńskim w okolicy wsi Naumowicze, odbyła się 20 lipca w miejscu masowych mordów.

Do Naumowicz, gdzie znajduje się zbiorowa mogiła ofiar niemieckich okupantów, przybyli liczni pielgrzymi z Grodna i leżącego w województwie podlaskim Lipska nad Biebrzą, którego mieszkanka, błogosławiona Marianna Biernacka, jest najbardziej znaną ofiarą niemieckich oprawców, która oddała swoje życie za synową, będącą w zaawansowanej ciąży.

Właśnie za ten czyn w 1999 roku została wyniesiona na ołtarze przez ówczesnego papieża Jana Pawła II.

Za kanonizację błogosławionej Marianny oraz za dusze tysięcy innych ofiar, spoczywających w zbiorowych mogiłach przy grodzieńskim forcie nr 2 niedaleko Naumowicz, zgromadzeni tłumnie pielgrzymi modlili się podczas uroczystej Mszy św., którą w asyście kilkudziesięciu księży celebrował osobiście biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz.

Ogółem w uroczystości wzięło udział kilka tysięcy wiernych kościoła katolickiego z Grodzieńszczyzny i leżącego przy granicy z Białorusią w województwie podlaskim Lipska nad Biebrzą. Delegacji z Lipska przewodniczył burmistrz tego miasta Lech Łępicki. Świeckie władze po stronie białoruskiej reprezentowała natomiast wiceprzewodnicząca Grodzieńskiego Rejonowego Komitetu Wykonawczego Lilia Szamatowicz. Wśród pielgrzymów, biorących udział w uroczystym nabożeństwie, zdecydowaną większość stanowili Polacy z Grodna i okolic. Obecne było też kierownictwo Związku Polaków na Białorusi na czele z prezes Andżeliką Borys, która w asyście członków Zarządu Głównego ZPB i konsula RP w Grodnie Andrzeja Raczkowskiego złożyła wiązankę kwiatów pod krzyżem i pomnikiem, upamiętniającym ofiary masowych mordów. Wieniec w imieniu mieszkańców Lipska nad Biebrzą złożył pod pomnikiem także burmistrz Lech Łępicki z delegacją.

Zapraszamy do oglądania fotoreportażu z wydarzenia:

Znadniemna.pl

Doroczna uroczystość, upamiętniająca męczenników z Grodna i okolic oraz Lipska nad Biebrzą, zabitych przez Niemców w lipcu 1943 roku przy forcie grodzieńskim w okolicy wsi Naumowicze, odbyła się 20 lipca w miejscu masowych mordów. Do Naumowicz, gdzie znajduje się zbiorowa mogiła ofiar niemieckich okupantów, przybyli liczni

Szlachetną akcję, upamiętniającą trzech oficerów Korpusu Ochrony Pogranicza, rozstrzelanych przez sowietów po 17 września 1939 roku, przeprowadzili harcerze  z drużyny, działającej przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Lidzie.

Lidzcy harcerze po zakończeniu prac renowacyjnych

Harcerze podjęli się renowacji i uporządkowania terenu wokół pomnika, postawionego  w miejscowości Nowosiółki (3 kilometry od Lidy, przy trasie  Lida – Lipniszki – red.) w latach 90. minionego stulecia  na miejscu pochówku trzech nieznanych oficerów KOP, którzy padli ofiarami sowieckiej agresji przeciwko Polsce, dokonanej 17 września 1939 roku, w zmowie z niemieckim najeźdźcą.

Miejsce spoczynku polskich oficerów  wskazali  w połowie lat 90. działaczom Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej, miejscowi mieszkańcy. Upamiętnienia poległych podjął się wówczas polski działacz z Lidy Stanisław Uszakiewicz.

Od momentu upamiętnienia przez Stanisława Uszakiewicza polskich oficerów, miejsce pamięci było odwiedzane przez miejscowych Polaków, ale sam pomnik i teren wokół niego od wielu lat wymagał gruntownej renowacji.  Problem ten w tym roku dostrzegli lidzcy harcerze i postanowili upamiętnieniem się zaopiekować. Wynik pracy harcerzy z Lidy możecie Państwo ocenić na publikowanych przez nas zdjęciach:

Pomnik na grobie oficerów KOP w Nowosiółkach – stan 2011 rok

Pomnik na grobie oficerów KOP – stan obecny, po renowacji

Znadniemna.pl, zdjęcia – facebook.com oraz flickr.com

Szlachetną akcję, upamiętniającą trzech oficerów Korpusu Ochrony Pogranicza, rozstrzelanych przez sowietów po 17 września 1939 roku, przeprowadzili harcerze  z drużyny, działającej przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Lidzie. [caption id="attachment_40589" align="alignnone" width="500"] Lidzcy harcerze po zakończeniu prac renowacyjnych[/caption] Harcerze podjęli się renowacji i uporządkowania terenu wokół

Straż Graniczna RP i Białoruski Państwowy Komitet Graniczny zakończyły przegląd granicy na całej długości między dwoma państwami. To pierwsza taka kontrola od czasu proklamowania niepodległości Białorusi w 1991 roku i wyjścia jej ze składu ZSRR.

Fot.: grodnonews.by

Protokół końcowy przeglądu przebiegu granicy polsko-białoruskiej podpisali w Grodnie przedstawiciele Straży Granicznej Polski i Białorusi.

Prace trwały osiem lat. W tym czasie została sprawdzona numeracja i położenie wszystkich znaków granicznych, dokonano zmian, ponieważ dotychczas korzystano z numeracji dla granicy z ZSRR, sprawdzono, czy nie zmieniła się czy linia podziału między dwoma krajami. Zdarza się to na przykład, w wyniku przesunięcia koryta rzeki, przez który biegnie granica.

Ze specjalnego protokołu, podpisanego przez obie strony w Grodnie, widać, że na granicy nie doszło do żadnych zmian.

Długość granicy polsko-białoruskiej granicy wynosi prawie 428 km, z czego około 242 km stanowi granica na wodzie.

Z ustaleń specjalistów komisji granicznej wynika, że przebieg granicy nie uległ zmianie. Granica między Polską a Białorusią liczy niecałe 428 km, z czego odcinek wodny ma 241,8 km, a lądowy – 186,1 km.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Straż Graniczna RP i Białoruski Państwowy Komitet Graniczny zakończyły przegląd granicy na całej długości między dwoma państwami. To pierwsza taka kontrola od czasu proklamowania niepodległości Białorusi w 1991 roku i wyjścia jej ze składu ZSRR. [caption id="attachment_40585" align="alignnone" width="480"] Fot.: grodnonews.by[/caption] Protokół końcowy przeglądu przebiegu granicy polsko-białoruskiej

Apelem pamięci i złożeniem kwiatów uczczono w Loreto żołnierzy 2. Korpusu Polskiego, którzy 75 lat temu – walcząc z Niemcami – wyzwalali miasta włoskiej Marchii nad Adriatykiem. Walki były ostre i zacięte – opowiadał weteran gen. Andersa kpt. Władysław Dąbrowski, pochodzący z Nowogródka.

Ankona. Uroczystości przy Bramie św. Stefana, przez którą 75 lat temu weszli do miasta żołnierze 2 Korpusu Polskiego, wyzwalając je z rąk niemieckich i zdobywając ważny dla aliantów port. Chwała Bohaterom. Fot.: twitter.com/jankasprzyk

„Stoimy dzisiaj nad mogiłami tych, którzy 75 lat temu szli – jak ich poprzednicy – z ziemi włoskiej do Polski. Tak potoczyły się losy Rzeczypospolitej tamtego pokolenia, że do Polski musieli odbyć bardzo długą drogę, a wielu z nich do Polski nie doszło i spoczywa na Monte Cassino, tu w Loreto i w Bolonii. Ta ziemia jest święta. Ta ziemia jest święta, bo Półwysep Apeniński to przecież kolebka naszej cywilizacji łacińskiej i chrześcijańskiej, ale ta ziemia jest święta też dlatego, że wsiąkła w nią polska krew – krew rycerzy wolności, tych którzy poświęcili się w imię najpiękniejszych ideałów: wolności, godności, niepodległości” – powiedział Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, który zorganizował weteranom dwudniową wycieczkę do Włoch.

„Tutaj, w tym miejscu, każdy Polak może czuć ogromną dumę z tego, że należy do narodu, który zawsze w historii staje po stronie wartości, po stronie dobra. W tym miejscu chcemy, czując tę dumę, podziękować tym, którzy wtedy, 75 lat temu, byli rycerzami dobrej sprawy i obronili Europę przed cywilizacją śmierci, przed nazizmem” – dodał Kasprzyk, którego słowa zebrani uczestnicy uroczystości przyjęli oklaskami.

Obchody z okazji 75-lecia wyzwalania miast włoskiej Marchii, w tym Ankony, które potrwają we Włoszech do czwartku, odbyły się na polskiej nekropolii wojennej w Loreto – zbudowanej na kilku tarasach u stóp położonej na wzgórzu Bazyliki Loretańskiej. Spoczywa tam co najmniej 1080 żołnierzy 2. Korpusu Polskiego, którzy w maju 1944 r. okryli się chwałą zdobycia Monte Cassino. W mszy świętej, apelu pamięci i złożeniu kwiatów na grobach polskich żołnierzy wzięli udział ostatni żyjący weterani gen. Władysława Andersa, a także przedstawiciele polskich i włoskich władz. Obecna była m.in. przyszła ambasador we Włoszech, córka gen. Andersa – Anna Maria Anders.

„Dwa miesiące temu wielu z nas było razem na Monte Cassino, dzisiaj jesteśmy w kolejnym przepięknym miejscu, patrząc tutaj nad morze. Może to brzmi dziwnie, ale ja się cieszę jak jadę na te uroczystości. Ja się cieszę dlatego, że mówimy tutaj dużo o wojnie, o poświęceniu, a ja bym chciała powiedzieć coś o przyjaźni” – mówiła Anna Maria Anders, podkreślając, że wizyty w miejscach polskiej narodowej pamięci we Włoszech stały się symbolem przyjaźni. „Moi kombatanci są jak rodzina” – dodała.

Reprezentujący władze Włoch burmistrz Loreto Paolo Niccoletti, który został przez szefa UdsKiOR odznaczony medalem „Pro Patria”, podkreślił znaczenie polsko-włoskiej przyjaźni związanej nie tylko z poświęceniem żołnierzy gen. Andersa, ale także z postacią papieża Polaka Jana Pawła II.

„Miasto Loreto i Polskę łączą szczególne więzy, przede wszystkim tutaj znajduje się polski cmentarz wojenny, tutaj ma swoją siedzibę zgromadzenie polskich sióstr. Loreto gościło aż pięć razy świętego Jana Pawła II i jesteśmy pierwszym miastem we Włoszech, które nazwało jego imieniem miejski plac. Pamiętajmy także o tym, że jesteśmy miastem partnerskim Częstochowy” – wymieniał Niccoletti, który podkreślił również znaczenie wspólnych wartości europejskich, które umacniają we wspólnocie m.in. tolerancję i demokrację. „Przed nami wielka odpowiedzialność, aby nie pozostawić młodych Europejczyków we władaniu wielkich kolosów: Rosji, Chin czy USA” – zaznaczył.

W rozmowie z dziennikarzami pochodzący z Nowogródka na dawnych polskich Kresach 94-letni kpt. Władysław Dąbrowski, który w składzie 15. Pułku Ułanów Poznańskich brał udział w całej kampanii włoskiej, w tym w walkach o Monte Cassino, Ankonę i Bolonię pytany o walki o Loreto i Ankonę mówił, że „były dość ostre” i „dość zaciekłe”. Podkreślił też, że na cmentarzu w Loreto pochowanych jest wielu jego kolegów z jego pułku, który utworzono – jak zaznaczył – do zabezpieczenia sztabu generalnego polskiej armii i jej dowódcy gen. Władysława Andersa.

„Przeżywam, zawsze przeżywam jak idę nad te mogiły, żeby odmówić ten paciorek za tych kolegów, bo naprawdę muszę państwu powiedzieć, że byliśmy zżyci – mój pułk był naprawdę tak zżyty. Młodzi byli wszyscy, młodzi zapaleńcy” – wspominał kombatant, zwracając uwagę, że w całej kampanii włoskiej z jego pułku zginęło 99 osób. „Jestem szczęśliwy, że Włochy zostały oswobodzone” – dodał kpt. Dąbrowski.

Uroczystości 75. rocznicy wyzwolenia Ankony będą kontynuowane w czwartek m.in. przy dawnej bramie tego miasta – Porta Santo Stefano. W obchodach tych, poza polską delegacją, wezmą udział przedstawiciele włoskich władz.

Po zdobyciu Monte Cassino i Rzymu głównym celem tzw. kampanii włoskiej było zdobycie portów Livorno i Ankony. Ze względu na silny opór wojsk niemieckich natarcie przebiegało powoli. W pierwszych dniach czerwca 2. Korpus Polski, walczący u boku aliantów, otrzymał zadanie jak najszybszego opanowania portu morskiego Ankona. Żołnierze polscy rozpoczęli natarcie 17 czerwca 1944 r. Cztery dni później dotarli nad rzekę Chienti, za którą znajdowały się niemieckie pozycje obronne. Próba sforsowania rzeki z marszu zakończyła się niepowodzeniem. Dalsze działania ofensywne zostały podjęte 30 czerwca, gdy Niemcy rozpoczęli odwrót.

Na początku lipca korpus stoczył bitwę pod Loreto. Stąd po przegrupowaniu sił, ruszył na Ankonę. Natarcie rozpoczęło się 17 lipca. Po przygotowaniu artyleryjskim i lotniczym 5. Kresowa Dywizja Piechoty zdobyła wzgórze Monte della Crescia, zaś 2. Brygada Pancerna Monte Torto. W rezultacie walk przełamana została obrona niemiecka. Opanowanie przez Polaków wzgórz w okolicy miasta przesądziło o wyniku bitwy o Ankonę. Następnego dnia, 18 lipca 1944 r. jednostki 5. Kresowej Dywizji Piechoty i 2. Brygady Pancernej ponownie zaatakowały pozycje niemieckie. Równocześnie, bez większego oporu, 3. Dywizja Strzelców Karpackich opanowała miasto i port.

W bitwie o Ankonę poległo 388 żołnierzy, 1636 zostało rannych, 126 uznano za zaginionych.

Znadniemna.pl za niezależna.pl

Apelem pamięci i złożeniem kwiatów uczczono w Loreto żołnierzy 2. Korpusu Polskiego, którzy 75 lat temu - walcząc z Niemcami - wyzwalali miasta włoskiej Marchii nad Adriatykiem. Walki były ostre i zacięte - opowiadał weteran gen. Andersa kpt. Władysław Dąbrowski, pochodzący z Nowogródka. [caption id="attachment_40580" align="alignnone"

Skip to content