HomeStandard Blog Whole Post (Page 76)

Roman Załuski zmarł 29 listopada br. w Warszawie. Informację o śmierci reżysera i scenarzysty przekazało 6 grudnia br. Stowarzyszenie Filmowców Polskich, którego był wieloletnim członkiem. Dzisiaj, 10 grudnia, obchodziłby swoje 86. urodziny. Był twórcą takich filmowych hitów jak „Och, Karol”, „Kogel – mogel” czy „Galimatias, czyli kogel-mogel 2”. 

Załuski urodził się w 1936 roku w Lidzie, na terenie dzisiejszej Białorusi. W 1954 roku ukończył VI Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Reytana w Warszawie. W 1958 roku został absolwentem Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Po studiach wrócił do Warszawy.

Roman Załuski na planie zdjęciowym „Komedii małżeńskiej”, 1993 rok/Foto: Witold Rozmysłowicz /PAP

Zadebiutował w latach 70. Popularność przyniosły mu komedie za czasów PRL-u: „Wyjście awaryjne”, „Och, Karol”, „Kogel-mogel”, „Galimatias, czyli kogel-mogel 2” czy „Komedia małżeńska”.

Był twórcą także dramatów psychologicznych „Sekret” i „Kardiogram”.

Reżyser otrzymał Nagrodę Komitetu ds. Radia i Telewizji za twórczość radiową i telewizyjną za 1970 rok. Był sześciokrotnie nominowany do Złotego Lwa.

Znadniemna.pl za PAP

Roman Załuski zmarł 29 listopada br. w Warszawie. Informację o śmierci reżysera i scenarzysty przekazało 6 grudnia br. Stowarzyszenie Filmowców Polskich, którego był wieloletnim członkiem. Dzisiaj, 10 grudnia, obchodziłby swoje 86. urodziny. Był twórcą takich filmowych hitów jak "Och, Karol", "Kogel – mogel" czy "Galimatias,

Recytatorzy z Litwy zdobyli najważniejsze nagrody na zakończonych w sobotę w Białymstoku finałach 31. Konkursu recytatorskiego dla Polaków z zagranicy „Kresy”. Nazwiska laureatów ogłoszono podczas koncertu galowego w Białostockim Teatrze Lalek.

To prestiżowa impreza w polskich środowiskach za granicą. Służy promocji i popularyzacji polszczyzny, ale też podnoszeniu i kształtowaniu tożsamości Polaków za granicą.

W tym roku w tygodniowych finałach konkursu i warsztatach artystycznych w Białymstoku i Supraślu wzięło udział 20 recytatorów z dziewięciu krajów: Białorusi, Czech, Litwy, Łotwy, Kazachstanu, Gruzji, Rumunii, Ukrainy i Mołdawii. To najlepsi recytatorzy z kategorii wiekowej powyżej 16 lat, wyłonieni w eliminacjach w swoich krajach. Łącznie w czterech kategoriach wiekowych w eliminacjach wzięło udział 1,6 tys. osób.

W ogarniętej wojną Ukrainie recytatorzy rywalizowali w eliminacjach w swoim kraju nadsyłając nagrane filmiki z recytacjami, konkurs był online. Na Białorusi eliminacje były w formie hybrydowej.

Każdy z recytatorów prezentował w konkursie dwa teksty z poezji, ale także z prozy polskiej, klasycznej i współczesnej.

Grand Prix konkursu jury przyznało Bartoszowi Wojciechowi Urbanowiczowi z Litwy, który recytował fragment „Kordiana” Juliusza Słowackiego oraz „Punktualność” Sławomira Mrożka.

Zwycięzca „Kresów” był przedstawiany podczas konkursowych recytacji, które w środę odbyły się na deskach Teatru Wierszalin w Supraślu koło Białegostoku, jako miłośnik aktorstwa, śpiewu, fotografii. Laureat mówił wtedy, że wybrane do konkursu utwory, które recytował „definiują go” i nie są wybrane przypadkowo.

Konkurs „Kresy” nosi imię Adama Mickiewicza. Za recytację utworów wieszcza jest przyznawana specjalna nagroda. Zdobył ją Dominik Wołkanowski z Litwy, który w konkursie recytował wiersz „Trójka koni” Adama Mickiewicza oraz „Proszę przyjąć do wiadomości” Ludwika Jerzego Kerna.

Nagrodę publiczności otrzymał Daniel Aleks Marcinkiewicz z Litwy za interpretację „Chcę być koniem” Sławomira Mrożka oraz fragmentu „Dziadów cz. III” Adama Mickiewicza. Podczas konkursu można było zobaczyć pełnię ekspresji tych prezentacji, z grą aktorską.

Jury pod przewodnictwem prof. Piotra Damulewicza przyznało też pięć nagród (pierwszą, dwie drugie i dwie trzecie) oraz trzy wyróżnienia.

Pierwszą nagrodę dostała Wiktoria Milenko z Kazachstanu, drugie: Ester Pyszko z Czech i Margarita Semanaka z Łotwy. Trzecie nagrody przypadły: Anastazji Mychalczuk z Ukrainy i Danielowi Aleksowi Marcinkiewiczowi z Litwy.

Wyróżnienia otrzymały: Paulina Kiedal z Białorusi, Anna Maisiuki z Gruzji i Stela Małyszko z Litwy – poinformowali PAP organizatorzy.

Konkurs „Kresy” organizuje Podlaski Oddział Stowarzyszenia Wspólnota Polska we współpracy z konsulatami RP i organizacjami polskimi.

Tegoroczne finały są dofinansowane z kancelarii premiera ze środków na zadania na pomoc Polonii i Polakom za granicą kwotą 90 tys. zł. 10 tys. zł dołożyło miasto Białystok.

Znadniemna.pl za Izabela Próchnicka/PAP. fot.: Joanna Sikora/ radio. bialystok. pl

Recytatorzy z Litwy zdobyli najważniejsze nagrody na zakończonych w sobotę w Białymstoku finałach 31. Konkursu recytatorskiego dla Polaków z zagranicy „Kresy”. Nazwiska laureatów ogłoszono podczas koncertu galowego w Białostockim Teatrze Lalek. To prestiżowa impreza w polskich środowiskach za granicą. Służy promocji i popularyzacji polszczyzny, ale też

W stolicy Norwegii – Oslo – wręczono Pokojową Nagrodę Nobla. W tym roku jej laureatami są: białoruski obrońca praw człowieka Aleś Białacki, rosyjska organizacja „Memoriał” broniąca praw człowieka, a także ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich. Aleś Białacki nie mógł przybyć do Norwegii, gdyż czeka na proces w mińskim areszcie, nagrodę w jego imieniu odebrała żona.

Przewodnicząca Norweskiego Komitetu Noblowskiego Berit Reiss-Andersen powiedziała, że tegoroczni laureaci odgrywają kluczową rolę w utrzymywaniu pokoju na świecie. Podkreślała, że świat znajduje się obecnie w momencie kryzysu demokracji i wolności, a rosyjska agresja na Ukrainę ma destrukcyjny wpływ na całą Europę. – Ludzie, którzy najbardziej cenią sobie wolność, często są jej pozbawieni – te słowa Alesia Bialackiego przytoczyła w przemówieniu w Oslo żona uwięzionego przez białoruskie władze laureata Pokojowej Nagrody Nobla. Natalia Pinczuk poinformowała, że jej mąż – szef zdelegalizowanego przez reżim w Mińsku białoruskiego Centrum Obrony Praw „Wiasna” – nie mógł przekazać z więzienia pełnego tekstu wykładu noblowskiego. Aleś Bialacki czeka na proces w areszcie w białoruskiej stolicy.

„Nagroda dla moich prześladowanych przyjaciół”

Natalla Pinczuk podziękowała Komitetowi Noblowskiemu i podkreśliła, że wyróżnienie to nagroda dla całego społeczeństwa białoruskiego, które walczy z dyktaturą. Przywołała też myśli Alesia Bialackiego z poprzednich wystąpień i publikacji, a także kilka zdań, które zdołał przekazać jej po ogłoszeniu go jednym z laureatów Pokojowego Nobla: – To nagroda dla wszystkich moich przyjaciół – obrońców praw człowieka, wszystkich działaczy społecznych. Dla dziesiątków tysięcy Białorusinów, którzy doświadczyli pobić, tortur, którzy przeszli przez areszty, więzienie. To nagroda dla milionów Białorusinów, którzy wystąpili w obronie praw obywatelskich. Podkreśla dramatyczną sytuację praw człowieka w naszym kraju.

W imieniu rosyjskiego Centrum Obrony Praw Człowieka „Memoriał” złoty medal odebrał przewodniczący tej organizacji Jan Raczyński. Trzecim laureatem jest w tym roku ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskiej, którego przedstawicielką jest szefowa organizacji Ołeksandra Matwijczuk.

Cała Ukraina czekała na to wyróżnienie

Oświadczyła ona, że na to wyróżnienie czekała cała Ukraina, która walczy o swoją wolność i możliwość szczęśliwego życia. Ołeksandra Matwijczuk wspomniała też o walczących o swoje prawa Tatarów Krymskich, represjonowanych na zaanektowanym półwyspie przez kremlowski reżim. Przewodnicząca Centrum Wolności Obywatelskich wezwała również do reformy światowego systemu bezpieczeństwa tak, aby ONZ i inne organizacje chroniły wszystkie narody na świecie, niezależnie od ich potencjału wojskowego i ekonomicznego przed agresją dyktatorów.

Znadniemna.pl za TVP.INFO/IAR, na zdjęciu: Laureaci z pamiątkowymi dyplomami, pierwsza z lewej – Natalia Pinczuk, żona aresztowanego Alesia Białackiego, fot.: PAP/EPA/Javad Parsa/POOL

W stolicy Norwegii – Oslo – wręczono Pokojową Nagrodę Nobla. W tym roku jej laureatami są: białoruski obrońca praw człowieka Aleś Białacki, rosyjska organizacja "Memoriał" broniąca praw człowieka, a także ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich. Aleś Białacki nie mógł przybyć do Norwegii, gdyż czeka na proces

Łukaszenkowscy zwyrodnialcy nie ustają w walce z poległymi Polakami. Tym razem postanowili zbezcześcić pamięć o grodzieńskich ofiarach Zbrodni Katyńskiej, usuwając spod Krzyża Katyńskiego na Cmentarzu Garnizonowym w Grodnie tablice, upamiętniające grodnian, zamordowanych przez stalinowskich oprawców z NKWD strzałem w tył głowy wiosną 1940 roku.

Z poziomej płyty pod Krzyżem Katyńskim wyjęte zostały trzy tablice, upamiętniające grodnian – ofiary Zbrodni Katyńskiej

Z poziomej płyty pomnika, będącego symbolicznym grobem ofiar z Katynia, Starobielska i Ostaszkowa zniknęły tablice pamiątkowe z wyrytymi na nich napisami.

Tablica po lewej stronie miała inskrypcję:

ZIEMIA

Z

GROBÓW

KATYŃSKICH

Tablica środkowa informowała:

MIESZKAŃCOM GRODNA

OFICEROM

WOJSKA POLSKIEGO

ROZSTRZELANYM

W OBOZACH STALINOWSKICH

Po prawej stronie znajdowała się tablica o tej samej treści, co poprzednia, ale już w języku białoruskim:

ЖЫXAPAM ГPOДHA

AФIЦЭPAM

BOЙCKA ПOЛЬCKAГA

PACCTPAЛЯHЫM

У CTAЛIHCKIX ЛAГEPAX

O kolejnym akcie barbarzyństwa, popełnionym przez sługusów Łukaszenki i Putina, poinformował na facebooku wiceprezes Związku Polaków na Białorusi Marek Zaniewski. Działacz zamieścił zdjęcia i krótkie nagranie wideo, ujawniające skalę zbrodni, popełnionej przez nikczemników, walczących z nieboszczykami.

Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com/mark.zanevskij

Łukaszenkowscy zwyrodnialcy nie ustają w walce z poległymi Polakami. Tym razem postanowili zbezcześcić pamięć o grodzieńskich ofiarach Zbrodni Katyńskiej, usuwając spod Krzyża Katyńskiego na Cmentarzu Garnizonowym w Grodnie tablice, upamiętniające grodnian, zamordowanych przez stalinowskich oprawców z NKWD strzałem w tył głowy wiosną 1940 roku. [caption id="attachment_59124"

Andrzej Dziedziewicz, wieloletni działacz Związku Polaków na Białorusi i działającego przy ZPB Polskiego Klubu Sportowego „Sokół”, dzisiaj, 7 grudnia, otrzymał statuetkę Polonijnego Sportowca Roku 2022.  Jest to nagroda przyznawana przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i Polski Komitet Olimpijski „Za zasługi dla sportu polonijnego”.

Uroczystość wręczania statuetek osobom szczególnie zaangażowanym w rozwój sportu polonijnego na świecie odbyła się w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Andrzej Dziedziewicz został odznaczony za wybitne osiągnięcia w Nordic Walking, dyscypliny popularnej na całym świecie wśród ludzi w różnym wieku i kondycji fizycznej.

Andrzej Dziedziewicz (drugi od lewej) ze statuetką i Dyplomem Polonijnego Sportowca Roku 2022, screenshot z transmisji uroczystości na Facebook.com/Wspolnota.Polska

Wielokrotny mistrz Białorusi, Polski i Europy w czerwcu bieżącego roku sięgnął po najcenniejsze  trofeum na dystansie 10 kilometrów  podczas II Mistrzostw Świata w Nordic Walking, które gościła gmina Choczewo w województwie pomorskim na północy Polski.

Polak z Białorusi jest nie tylko wybitnym atletą, lecz także uznanym popularyzatorem Nordic Walking i zdrowego trybu życia na Białorusi, w Polsce oraz wśród światowej Polonii. Właśnie to zostało docenione przez Jury Konkursu „Za zasługi dla sportu polonijnego”, który organizuje  co roku Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i Polski Komitet Olimpijski.

 Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com/Wspolnota.Polska

Andrzej Dziedziewicz, wieloletni działacz Związku Polaków na Białorusi i działającego przy ZPB Polskiego Klubu Sportowego „Sokół”, dzisiaj, 7 grudnia, otrzymał statuetkę Polonijnego Sportowca Roku 2022.  Jest to nagroda przyznawana przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i Polski Komitet Olimpijski „Za zasługi dla sportu polonijnego”. Uroczystość wręczania statuetek osobom

Przedstawiciele grodzieńskich władz lokalnych i regionalnych, Kościoła Katolickiego oraz Cerkwi Prawosławnej, a także reprezentanci społeczności polskiej na Grodzieńszczyźnie przybyli w dniu 6 grudnia do Konsulatu Generalnego RP w Grodnie.

Dostojni goście zostali zaproszeni  do polskiej placówki konsularnej przez jej szefa – konsula generalnego RP w Grodnie Andrzeja Raczkowskiego, aby podzielić się opłatkiem i złożyć życzenia z okazji Dnia Świętego Mikołaja oraz nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia, których nie da się wyobrazić bez postaci świętego, potrafiącego wchodzić do naszych domów nawet przez komin, aby uszczęśliwić nas bożonarodzeniowymi prezentami.

Obok konsula Andrzeja Raczkowskiego gości przyjęcia opłatkowego w Konsulacie Generalnym RP w Grodnie podejmował charge d’affaires Polski na Białorusi Marcin Wojciechowski.

 

Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com/KGRP.Grodno

Przedstawiciele grodzieńskich władz lokalnych i regionalnych, Kościoła Katolickiego oraz Cerkwi Prawosławnej, a także reprezentanci społeczności polskiej na Grodzieńszczyźnie przybyli w dniu 6 grudnia do Konsulatu Generalnego RP w Grodnie. Dostojni goście zostali zaproszeni  do polskiej placówki konsularnej przez jej szefa – konsula generalnego RP w Grodnie

141 lat temu, 8 grudnia 1881 roku w Naczy koło Lidy urodził się Marian Falski. Na opracowanym przez niego Elementarzu czytać i pisać nauczyło się wiele pokoleń Polaków. To on jest także autorem jednego z pierwszych zdań czytanych przez Polaków: „Ala ma kota”.

Tak pisał o miejscu swego przyjścia na świat w autobiograficznych „Okruchach wspomnień”. Rodzice – Jozef Falski i Stanisława z domu Jerzykowicz byli przedstawicielami polskiej szlachty, a ich dom stanowił – jak większość podobnych posiadłości – ośrodek „wiejskiej inteligencji”. Skoligacone dwory utrzymywały ożywione stosunki towarzyskie. Mały Maryś wspominał więc swoje dzieciństwo jako czas spokojny, radosny , naznaczony licznymi wizytami, polowaniami, spotkaniami dorosłych przy kartach, muzyce i suto zastawionym stole. Czasem zasypiał, słuchając zgiełku dochodzącego z salonu pełnego gości i przyglądając się wiszącej nad łóżkiem makatce z wyhaftowanym jeleniem.

Uczęszczał do szkoły powszechnej i gimnazjum w Mińsku. Na początku XX wieku podjął studia na Politechnice Warszawskiej. Podczas studiów związał się z ruchem niepodległościowym i konspiracyjnymi kręgami oświatowymi. Wziął udział w rewolucji 1905 roku jako jeden z przywódców PPS-owskiej młodzieży. W 1907 roku został aresztowany za przynależność do organizacji konspiracyjnych i osadzony w warszawskiej Cytadeli. Udało mu się jednak zbiec z więzienia. Następnie wyjechał do Krakowa, gdzie podjął studia z psychologii i pedagogiki na Uniwersytecie Jagiellońskim.

W latach 1903-04 wraz z Wacławem Iwanowskim i Stefanem Boguszewskim zajmował się organizacją nielegalnej białoruskiej działalności wydawniczej w Krakowie. Pod pseudonimem Janka Swajak przetłumaczył na język białoruski „Janko-muzykant” Henryka Sienkiewicza, „Do swego Boga” Stefana Żeromskiego i opowiadanie nieznanego autora „Wiedźma”, przygotował także tekst anonimowego apelu „Carskie gospodarstwo”, wykorzystując do tego wydane w Londynie białoruskie broszury agitacyjne.  Pod koniec 1904 r. wraz z Wacławem Iwanowskim uczestniczył w pracy nad pierwszym „Elementarzem białoruskim”. Jeden z założycieli Partii Socjalistycznej Białej Rusi (1904), w imieniu której w języku białoruskim wydawano apele propagandowe.

W 1907 roku został aresztowany za przynależność do organizacji konspiracyjnych i osadzony w warszawskiej Cytadeli. Udało mu się jednak zbiec z więzienia. Następnie wyjechał do Krakowa, gdzie podjął studia z psychologii i pedagogiki na Uniwersytecie Jagiellońskim.

W Krakowie Falski aktywnie udzielał się w kręgach nauczycielskich. Po odzyskaniu niepodległości najpierw Falski był kierownikiem, a potem dyrektorem referatu Biura Statystyki Szkolnej w Ministerstwie Oświaty. To właśnie tam zorganizował swój warsztat badawczy. Swoimi pracami zyskał sobie powszechne uznanie wśród pedagogów.

Podczas II wojny światowej Marian Falski kontynuował swoją pracę. W warunkach okupacyjnych przygotowywał materiały dla odbudowy szkolnictwa.

Falski pozostawił po sobie bogatą spuściznę, na którą składają się liczne pracy dotyczące pedagogiki i organizacji systemu edukacji. W 1974 roku nakładem Ossolineum ukazał się zbiór jego prac. Jednak przez rzesze został zapamiętany jako autor „Elementarza” przeznaczonego do nauki pisania i czytania. Pierwsze wydanie ukazało się w Krakowie w 1910 roku. Podręcznik od razu zyskał uznanie nauczycieli i rodziców. Falski doskonalił książkę przez całe życie.

Elementarz Falskiego z 1948 roku

„Elementarz” doczekał się kilkunastu wznowień zdobionych pięknymi ilustracjami. Kolejne wersje „Elementarza” były wydawane w Polsce jeszcze w latach 70.

Elementarz Falskiego z 1975 roku

– Jest to dość wyjątkowe zjawisko w karierze podręczników szkolnych. Na świecie żaden inny podręcznik szkolny nie doczekał się tylu wydań – powiedział prof. Ryszard Wroczyński.

Inne prace Falskiego to wydane jeszcze przed wojną: „Atlas szkolnictwa średniego ogólnokształcącego”, „Walczmy o szkołę” i „Dydaktyka nauki czytania i pisania”, a także „Aktualne zagadnienia ustrojowo-organizacyjne szkolnictwa polskiego” i „Reforma nauczania w kl. I-IV”, które ukazały się w latach 50. i 60.

Profesor Marian Falski w swoim domu przy ulicy Lekarskiej, 1960 r.

Marian Falski był uhonorowany między innymi Złotym Krzyżem Zasługi w 1937 roku oraz Orderem Uśmiechu, przyznanym przez dzieci.

W 2017 roku małżeństwo Falskich otrzymało tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata przyznawany przez izraelski Instytut Yad Vashem za bezinteresowną pomoc okazaną Żydom podczas II wojny światowej.

Marian Falski zmarł 8 października 1974 roku w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Grób Mariana Falskiego i jego żony Ireny na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie

Znadniemna.pl /Według materiałów Polskiego Radio

141 lat temu, 8 grudnia 1881 roku w Naczy koło Lidy urodził się Marian Falski. Na opracowanym przez niego Elementarzu czytać i pisać nauczyło się wiele pokoleń Polaków. To on jest także autorem jednego z pierwszych zdań czytanych przez Polaków: „Ala ma kota”. Tak pisał o

Ostatni w 2022 roku eksponat miesiąca zaprezentowało Muzeum Pamięci Sybiru. W grudniu są to pamiątki rodziny Joczów.

We miniony wtorek, 6 grudnia, Muzeum Pamięci Sybiru pokazało eksponat miesiąca. Są to pamiątki po rodzinie Joczów. Wśród artefaktów znalazł się również akcent świąteczny. W gablocie zobaczyć można ozdoby świąteczne, album z fotografiami i ręczną piłę, z pomocą której – według rodzinnej relacji – Stanisław Jocz wybudował w Bułance domek.

– Moi rodzice, Stanisław i Bronisława, mieszkali w Surkontach, koło Lidy i Radunia. W takim duchu wzrastali: bardzo ważny był Bóg i Ojczyzna. Kiedy przyszła wojna, mama miała 17, a ojciec 18 lat – opowiadał syn Stanisława Jocza. – W 1941 roku Stanisław Jocz dołączył do szeregów Armii Krajowej. 29 czerwca 1946 r. został z tego powodu aresztowany przez Sowietów. Najpierw przez rok i trzy miesiące był przesłuchiwany w Mińsku, w sposób okrutny, torturowany. Nie przyznał się, z czego był dumny do końca życia. Nikogo nie wydał – mówił syn.

Stanisław Jocz został skazany na pięć lat łagrów. Pierwszy etap kary odbywał w obwodzie archangielskim, a od 1951 roku przebywał w Bułance w Kraju Krasnojarskim. Tam miał pozostać na dożywotniej zsyłce.

– W tym czasie jego żona, moja teściowa, borykała się tutaj z władzą radziecką. Kiedy jej mąż został skazany na wieczną zsyłkę, stanęła przed dylematem – opowiedziała Barbara Jocz, synowa Stanisława i Bronisławy. – Pojawiła się możliwość, w ramach łączenia rodzin, dołączenia do męża na to zesłanie. Podjęła ostatecznie decyzję, że zostawia wolność, w której się znajdowała, i wyrusza pociągiem, ze swoim synem. Ze świadomością, że może już nie wrócić na te tereny, na których była, czy też do Polski. To dla nas jako rodziny niesamowity przykład wierności mężowi, przyzwoitości. Mogliśmy potem czerpać z tych wartości – dodała.

W 1954 r. Stanisław został zwolniony z odbywania kary i rodzina Joczów powróciła do Surkontów. Cztery lata później w ramach repatriacji Joczowie przenieśli się ze swoim dobytkiem do Polski. Mieszkali najpierw w Raciborzu, a w 1960 r. przenieśli się do Białegostoku.

Grudniowy eksponat będzie można oglądać do 23 grudnia, a następnie od 3 do 9 stycznia (między 24 grudnia a 2 stycznia Muzeum będzie nieczynne z powodu przerwy technicznej).

 Znadniemna.pl za Bialystokonline.pl

Ostatni w 2022 roku eksponat miesiąca zaprezentowało Muzeum Pamięci Sybiru. W grudniu są to pamiątki rodziny Joczów. We miniony wtorek, 6 grudnia, Muzeum Pamięci Sybiru pokazało eksponat miesiąca. Są to pamiątki po rodzinie Joczów. Wśród artefaktów znalazł się również akcent świąteczny. W gablocie zobaczyć można ozdoby

Tak wyglądały mikołajki 1944 we włoskiej miejscowości Bibbiena. Żołnierze gen. Andersa postanowili umilić najmłodszym Włochom ponury czas wojny.

W rolę Św. Mikołaja wcielił się pchor. E. Wojczak z 6 Pułku Pancernego „Dzieci Lwowskich”.

 Znadniemna.pl za Twitter.com/ipngovpl fot.: NAC

Tak wyglądały mikołajki 1944 we włoskiej miejscowości Bibbiena. Żołnierze gen. Andersa postanowili umilić najmłodszym Włochom ponury czas wojny. W rolę Św. Mikołaja wcielił się pchor. E. Wojczak z 6 Pułku Pancernego "Dzieci Lwowskich". https://twitter.com/ipngovpl/status/1335564244251791361  Znadniemna.pl za Twitter.com/ipngovpl fot.: NAC

Propaganda Aleksandra Łukaszenki wciąż szerzy insynuacje o rzekomych agresywnych planach Polski wobec Białorusi – stwierdził pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn.

Żaryn wskazał, „że jeden z czołowych propagandystów reżimu w Mińsku, A. Dzermant fałszywie przekonuje, że przeciwnicy Łukaszenki chcą pozbawić Białoruś suwerenności, a wśród wrogów reżimu wymienia Polskę i kraje bałtyckie”.

Żaryn wyjaśnił, że według Dzermanta agresywne „plany Polaków” są powodem, dla którego Mińsk musi dokonać mobilizacji militarnej, zwiększając potencjał sił zbrojnych i gospodarczy, a także zacieśniając współpracę z Federacją Rosyjską i Chinami.

„Propagandysta twierdzi, że bezpieczeństwo Białorusi ma ogromne znaczenie dla sytuacji geopolitycznej i gospodarczej w Eurazji. Dlatego kluczowa jest kooperacja z Rosją i Chinami” napisał.

Według Żaryna Dzermant „manipulując faktami osiąga zamierzony efekt psychologiczny i propagandowy, który ma trafiać do rodzimego odbiorcy zyskując poparcie dla działań reżimu”. „Służąc interesom Federacji Rosyjskiej przedstawia Polskę, jako głównego wroga Białorusi, a Federację Rosyjską i Chiny, jako partnerów gotowych chronić reżim w Mińsku” – czytamy na Twitterze.

Pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej wyjaśnił, że w rzeczywistości pozycja Białorusi w relacjach z tymi państwami jest mniejsza, niż przedstawia to propagandzista.„Łukaszenka to marionetka w rękach Putina posłusznie wykonujący rozkazy z Kremla” – podkreślił Żaryn.

Znadniemna.pl za TVP.INFO/PAP, na zdjęciu: A. Dzermant, fot.: madeinby.net

Propaganda Aleksandra Łukaszenki wciąż szerzy insynuacje o rzekomych agresywnych planach Polski wobec Białorusi – stwierdził pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn. Żaryn wskazał, „że jeden z czołowych propagandystów reżimu w Mińsku, A. Dzermant fałszywie przekonuje, że przeciwnicy Łukaszenki chcą pozbawić Białoruś suwerenności, a

Skip to content