HomeStandard Blog Whole Post (Page 46)

Sąd w Mińsku skazał na 15 dni aresztu wykładowcę katechezy w mińskiej archikatedrze pw. Najświętszej Marii Panny Władysława Bieładzieda.

Katecheta, którego w publikacji z dnia 2 czerwca błędnie (podając informację za mediami białoruskimi- red.) nazwaliśmy alumnem seminarium duchownego, został zatrzymany przez milicję w środę, 31 maja. Po zatrzymaniu, jak podaje organizacja praw człowieka Christian Vision for Belarus, Władysław Bieładzied został zmuszony przez milicjantów do wystąpienia w propagandowym spocie wideo. W filmie wyglądał na przygnębionego i, będąc poddawany ewidentnej presji, „przyznawał się” do bycia homoseksualistą.

Ponadto w spocie propagandowym katechetę poniżano i zmuszano do samooskarżania się, a także demonstrowano przeplatane zdjęciami zmontowane wideo, które miało zdyskredytować ofiarę tej manipulacji w oczach wiernych Kościoła Rzymskokatolickiego.

Podczas rozprawy sądowej bliscy Wiaczesława Bieładzieda zauważyli na jego ciele sińce i inne ślady przemocy, świadczące, ich zdaniem, o niehumanitarnym traktowaniu zatrzymanego.

Ostatecznie sad rejonu centralnego białoruskiej stolicy skazał prawdopodobną ofiarę fałszywych, wymuszonych torturami, samooskarżeń na 15 dni aresztu administracyjnego za rzekome rozpowszechnianie treści ekstremistycznych w Internecie.

Na podstawie ujawnionych w mediach informacji, które mogą okazać się kompromitujące dla skazanego za „rozpowszechnianie treści ekstremistycznych” Władysława Bieładzieda, kuria Archidiecezji Mińsko-Mohylewskiej wszczęła kanoniczne dochodzenie wyjaśniające w sprawie wykładowcy katechezy w mińskiej archikatedrze pw. Najświętszej Marii Panny.

Kuria zaprzeczyła też wcześniejszym doniesieniom medialnym, nazywającym Wiaczesława Bieładzieda alumnem  katolickiego seminarium duchownego. W rzeczywistości Wiaczesław przerwał naukę w seminarium jeszcze w 2020 roku, kiedy aktywnie podtrzymał protesty przeciwko sfałszowaniu przez panujący na Białorusi reżim Łukaszenki wyników wyborów prezydenckich. Jako niedoszły ksiądz młody człowiek podjął się nauczania katechezy w mińskiej archikatedrze.

 Znadniemna.pl na podstawie Belarus2020.churchby.info/Catholic.by, na zdjęciu: Wiaczesław Bieładzied jako alumn seminarium duchownego podczas protestów opozycji w 2020 roku, fot.: grupa „Chrześcijańska Wizja”

Sąd w Mińsku skazał na 15 dni aresztu wykładowcę katechezy w mińskiej archikatedrze pw. Najświętszej Marii Panny Władysława Bieładzieda. Katecheta, którego w publikacji z dnia 2 czerwca błędnie (podając informację za mediami białoruskimi- red.) nazwaliśmy alumnem seminarium duchownego, został zatrzymany przez milicję w środę, 31 maja.

Dziennikarze i redakcje z Izraela, Polski i Szwecji oraz dziennikarze zagraniczni, relacjonujący wydarzenia w Polsce po rosyjskiej agresji na Ukrainę, odebrali Nagrodę im. Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy i mediów służących Polonii za rok 2023.

– Dla nas ta nagroda jest bardzo wyjątkowa. Jury pielęgnuje wartości wyznawane przez jej patrona i nagradza dziennikarstwo wysokiej próby – mówił 3 czerwca przewodniczący jury  Jakub Płażyński podczas uroczystości wręczenia nagród, która odbyła się tradycyjnie w Muzeum Emigracji w Gdyni.

Przewodniczący Jury Nagrody Jakub Płażyński

Czym jest Nagroda im. Macieja Płażyńskiego

Nagroda im. Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy i mediów służących Polonii powstała z inicjatywy Press Club Polska, syna patrona Nagrody Jakuba Płażyńskiego, a także prezydentów Gdańska, Gdyni i Sopotu oraz Marszałka Województwa Pomorskiego. Jej laureatami w różnych latach zostawali redaktorzy mediów ZPB, w 2013 roku pisujący wówczas także dla dziennika „Rzeczpospolita”, redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl Andrzej Pisalnik, a w 2016 roku redaktor naczelna „Głosu znad Niemna na uchodźstwie” Iness Todryk-Pisalnik.

Nagrodą im. Macieja Płażyńskiego honorowana jest praca dziennikarzy i mediów służących Polonii i Polakom mieszkającym poza granicami Polski. Intencją inicjatorów  wyróżnienia jest zachowanie w pamięci Polaków osoby i dokonań patrona nagrody – działacza opozycji antykomunistycznej, pierwszego niekomunistycznego wojewody gdańskiego, marszałka Sejmu RP i wicemarszałka Senatu RP, prezesa Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, człowieka o szerokich horyzontach i dalekowzrocznym spojrzeniu na Polskę i świat.

Nagroda za dziennikarstwo wysokiej próby

– Dla nas ta nagroda jest bardzo wyjątkowa. Jury pielęgnuje wartości wyznawane przez jej patrona i nagradza dziennikarstwo wysokiej próby. Laureaci nie wahają się podejmować trudnych tematów, a jednocześnie nawiązując do budowy społeczeństwa obywatelskiego, zachęcają do wypracowywania własnego osądu. Dziennikarstwo polonijne służy budowaniu mostów między Polakami w kraju i tymi rozsianymi po całym świecie, a jej laureaci stają się tym samym ambasadorami tej nagrody – powitał laureatów i gości uroczystości Jakub Płażyński, przewodniczący jury nagrody i syn jej patrona śp. Macieja Płażyńskiego.

Druga od prawej – Elżbieta Płażyńska, wdowa po śp. Macieju Płażyńskim

Laureaci Nagrody im. Macieja Płażyńskiego 2023

Kategoria: dziennikarz medium polonijnego

W kategorii dziennikarz medium polonijnego laureatką została Karolina Przewrocka-Aderet, mieszkająca w Izraelu od 2014 roku dziennikarka polskich mediów, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego” oraz redaktorka naczelna polskojęzycznego kwartalnika społeczno-kulturalnego w Izraelu „Kalejdoskop”.

Karolina Przewrocka-Aderet, laureatka w kategorii „dziennikarz medium polonijnego”

Jury nagrodziło ją za cykl wywiadów z polskimi Żydami w Izraelu, ukazujących wspólnotę losów polsko-żydowskich także we współczesnym ujęciu, opublikowany w kwartalniku „Kalejdoskop”.

– Gdy w 2014 roku szukałam dla siebie w Izraelu dziennikarskiego miejsca, wybór jako tematyki pracy relacji polsko-izraelskich wydawał się ciekawy, ale i bezpieczny. Z czasem jednak poczułam, że ciężar tej pracy rośnie. Relacje polsko-żydowskie to często rozmowa o najdelikatniejszych i najintymniejszych uczuciach: o utraconej matce, o zamordowanym dziecku, o nocnych krzykach przerażenia, słyszanych w kibucach jeszcze wiele lat po wojnie. Polacy i Żydzi tym bardziej muszą ze sobą rozmawiać, muszą słuchać się nawzajem i próbować zrozumieć, tym bardziej że odchodzą ostatni świadkowie Zagłady – opowiadała przyjmując wyróżnienie Karolina Przewrocka-Aderet.

Kategoria: dziennikarz zagraniczny publikujący na temat Polski, Polaków i Polonii

W kategorii dziennikarz zagraniczny publikujący na temat Polski, Polaków i Polonii laureatami zostali wszyscy dziennikarze zagraniczni, relacjonujący wydarzenia w Polsce po rosyjskiej agresji na Ukrainę w pełnej skali. Nagroda jest wyrazem wdzięczności za pokazanie światu solidarnej i otwartej postawy Polaków wobec uchodźców wojennych z Ukrainy.

– W trudnym momencie zachowaliśmy się tak, jak trzeba. Aram Rybicki, bliski przyjaciel Macieja Płażyńskiego mówił, że potrafimy być wielkimi bohaterami wojny, ale nie małymi bohaterami pokoju. Chciałbym, żeby nasza pomoc dla Ukraińców to nie był sprint, tylko maraton. Wciąż są tysiące uchodźców, którzy potrzebują wsparcia – apelował wiceprezydent Sopotu Marcin Skwierawski, wręczając nagrodę.

Wiceprezydent Sopotu Marcin Skwierawski

– Pamiętamy 24 lutego: najpierw szok, potem niedowierzanie, czasem strach, a wreszcie wściekłość. Ta nagroda jest wyrazem wdzięczności za pokazanie światu solidarnej i otwartej postawy Polaków  wobec uchodźców wojennych z Ukrainy – dodała członkini jury Małgorzata Naukowicz.

Małgorzata Naukowicz, członkini Jury Nagrody

W imieniu wszystkich nagrodzonych statuetkę odebrał Philipp Fritz, korespondent dziennika Die Welt w Polsce.

– Dla korespondentów zagranicznych dobra historia powinna być zaskakująca lub odnosić się do ich kraju ojczystego. Relacje polsko-ukraińskie z zeszłego roku zawierają oba te elementy. Wielu Europejczyków nie podejrzewało, zwłaszcza po kryzysie na granicy polsko-białoruskiej, jak Polacy zachowają się wobec uchodźców wojennych z Ukrainy. Ta ogromna gościnność zaskoczyła i zaskakuje do dziś, a świat to dostrzegł i się wzruszył. Z ciekawością obserwuję zbliżenie polsko-ukraińskie zarówno na poziomie osobistym, jak i politycznym. Należy przy tym pamiętać, że cierpienie Ukraińców trwa, ale Polska zrobiła bardzo wiele, by je złagodzić – mówił reprezentant korespondentów zagranicznych mediów Philipp Fritz.

Philipp Fritz z Die Welt odebrał statuetkę w imieniu korespondentów zagranicznych

Kwota nagrody przyznanej korespondentom zagranicznym zostanie przekazana jednej z ukraińskich organizacji dziennikarskich.

Kategoria: redakcja medium polonijnego

W kategorii redakcja medium polonijnego uhonorowany został kwartalnik „Polonia Nowa” wydawany w języku polskim i szwedzkim. Jest to periodyk Polonii w Szwecji, redagowany przez redaktor Teresę Sygnarek,  która pełni także funkcję przewodniczącej Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych – organizacji, która niezwykle mocno wspiera prześladowanych na Białorusi Polaków i  regularnie apeluje do  szwedzkiej oraz  polonijnej  pinii publicznej na całym świecie o solidaryzowanie się z Andrzejem Poczobutem, naszym kolegą,  bezpodstawnie więzionym przez reżim Łukaszenki.

– Wszystkie media polonijne starają się krzewić polskość, ale naszą laureatkę wyróżnia to, że współpracuje z innymi mediami, integruje je, a także angażuje się w sprawy ważne: Andrzeja Poczobuta i Andżeliki Borys. To niezwykle ważny głos – podkreśliła Hanna Zych-Cisoń, wiceprzewodnicząca Sejmiku Województwa Pomorskiego.

Laudację dla Teresy Sygnarek wygłasza Hanna Zych-Cisoń, wiceprzewodnicząca Sejmiku Województwa Pomorskiego

– Znacie Macieja Płażyńskiego jako polityka, a ja znam go z czasów sprzed 40 lat. Rok 1983: gospodarka się sypie, ówczesny premier Rakowski szuka sposobów na jej ratowanie, więc łagodzi rynek, a ludzie mogą zakładać spółdzielnie. I taką właśnie spółdzielnię założył Maciej. Wprowadził przy tym zasadę, że każdy spółdzielca odprowadza ze swoich zarobków 10 procent dla prześladowanych, pozbawionych pracy, w tym dziennikarzy. Wspierał dziesiątki osób, które działały na rzecz wolności słowa. Nasz laureatka także upomniała się o naszego patriotę: Andrzeja Poczobuta. Pani głos był dobitny i głęboko słyszalny – dodał,  wygłaszając laudację, kolejny mówca Andrzej Kowalczys, pełnomocnik Marszałka Województwa Pomorskiego do spraw współpracy z organizacjami pozarządowymi.

Laudację wygłasza Andrzej Kowalczys, pełnomocnik Marszałka Województwa Pomorskiego do spraw współpracy z organizacjami pozarządowymi

– Opowieść o imigrantach jest także opowieścią o społeczeństwach, które ich przyjmują. To także test naszej gościnności. A media mogą budować most albo mur. Teresa Sygnarek buduje mosty – wspiera i integruje media i środowiska polonijne na świecie – podkreśliła Karolina Grabowicz-Matyjas, sekretarz jury i dyrektorka Muzeum Emigracji w Gdyni, które od lat gości laureatów nagrody.

W imieniu redakcji  kwartalnika „Polonia Nowa” nagrodę odebrała redaktor naczelna czasopisma Teresa Sygnarek.

– Dziennikarze polonijni to pasjonaci, w większości pracujący społecznie. Kiedy tworzyliśmy kwartalnik, nasi czytelnicy wskazali, że jest jeden temat o którym nie chcą czytać – polityka. Dlatego w naszym kwartalniku łączymy treści popularne z wartościowymi. „Polonia Nowa” to kwartalnik dwujęzyczny, trafiający także do czytelnika szwedzkiego, i wzmacniający wizerunek Polonii w tym kraju. Pisząc na tematy polonijne staramy się nie zapominać o naszych rodakach w innych krajach, dlatego pamiętajmy  i piszemy także o Andrzeju Poczobuciet. Tak długo, jak będziemy się o niego upominali, tak długo będzie, mam nadzieję, wiedział, żeśmy o nim nie zapomnieli – powiedziała laureatka dziękując jury za wyróżnienie.

Teresa Sygnarek, redaktor naczelna kwartalnika „Polonia Nowa” (Szwecja)

Odznaczenie Teresy Sygnarek „zakłóciła” miła niespodzianka. W podziękowaniu za okazywaną przez laureatkę solidarność z Polakami na Białorusi otrzymała ona z rąk Marcina Pisalnika – trzynastoletniego migranta z kraju, rządzonego przez dyktatora Łukaszenkę – bukiet róż.

Marcin Pisalnik i Teresa Sygnarek

Kategoria: dziennikarz krajowy publikujący na tematy polonijne

W kategorii dziennikarz krajowy publikujący na tematy polonijne nagrodę przyznano Karolinie Walczowskiej i Natalii Gomułce za publikację w portalu Onet.pl pt. Mają chronić pracowników w Holandii, a „tworzą obozy” – o nieprawidłowościach, których dopuszczają się wobec polskich pracowników zagranicą agencje pośrednictwa pracy.

Prezydent Gdyni Wojciech Szcczurek,laureatki w kategorii „dziennikarz krajowy publikujący na tematy polonijne” Karolina Walczowska i Natalia Gomułka oraz Jakub Płażyński, przewodniczący Jury

– Patron nagrody kojarzy się całemu pokoleniu jako człowiek niepokorny, który całe życie wybierał własną drogę. To wynikało z głębokiego przekonania, że troska o sprawy publiczne to jego podstawowe zadanie jako polityka. Czuł się szczególnie odpowiedziany za relacje z Polakami zagranicą. Rzeczywistość imigracyjna to także współczesność i łamanie stereotypów. I to zrobiły autorki nagrodzonego materiału, pokazując trudny los polskich pracowników w Holandii – powiedział wręczając nagrodę Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni.

– Kiedy miałam 20 lat, siedziałam w busie do Holandii, jadąc do pracy i mając nadzieję na lepsze jutro. Moi współpasażerowie mieli podobne nadzieje i determinację. Wiedzieliśmy także, że mamy za sobą agencję pracy, która zadbała o nasze prawa. Niestety, nie wszystkie historie Polaków kończą się w ten sposób. I nie mówimy o pojedynczych wypadkach tylko o masowej skali – powiedziała po odebraniu nagrody Karolina Walczowska.

Jury nagrody

Laureatów  tegorocznej edycji Nagrody im Macieja Płażyńskiego wyłoniło jury w składzie: Jakub Płażyński (przewodniczący jury), Jarosław Gugała (Polsat), Jerzy Haszczyński („Rzeczpospolita”), Małgorzata Naukowicz (Polskie Radio), Krzysztof Rak (dziennikarz, publicysta) oraz Karolina Grabowicz-Matyjas (dyrektor Muzeum Emigracji w Gdyni, sekretarz jury).

Więcej informacji o Nagrodzie im. Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy i mediów służących Polonii znajdziecie Państwo na

Stronie Nagrody

Obejrzyj transmisję z uroczystości wręczenia Nagrody im. Macieja Płażyńskiego 2023:

Znadniemna.pl na podstawie  Press Club Polska, zdjęcia: Press Club Polska

 

Dziennikarze i redakcje z Izraela, Polski i Szwecji oraz dziennikarze zagraniczni, relacjonujący wydarzenia w Polsce po rosyjskiej agresji na Ukrainę, odebrali Nagrodę im. Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy i mediów służących Polonii za rok 2023. - Dla nas ta nagroda jest bardzo wyjątkowa. Jury pielęgnuje wartości wyznawane

Ponad 700 lekarzy z całego świata identyfikujących się z polską kulturą obraduje w Centrum Konferencyjnym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, dzieląc się swoimi doświadczeniami i dyskutując o wyzwaniach współczesnej medycyny.

Światowe zjazdy polskich medyków połączone z Kongresem Polonii Medycznej odbywają się co trzy lata (wyjątkiem była pandemia). Za każdym razem gospodarzem jest inne miasto, a w tym roku został nim Olsztyn i Uniwersytet Warmińsko-Mazurski.

– Wyjątkowość tego wydarzenia polega na tym, że spotykają się lekarze, którzy mają rozmaite związki z Polską i którzy żyją oraz praktykują za granicą – w Ameryce, Kanadzie, Skandynawii czy w Europie Wschodniej. To dla nich szansa, aby się spotkać oraz pochwalić sukcesami i osiągnięciami, bo polscy lekarze mają wielki wkład w rozwój współczesnej medycyny – podkreśla Anna Lella, prezeska Warmińsko-Mazurskiej Izby Lekarskiej w Olsztynie i przewodnicząca komitetu organizacyjnego.

Dyskusja naukowa toczy się wokół najbardziej aktualnych problemów. Autorami wystąpień są osoby ze środowiska akademickiego zajmujące się kluczowymi i przełomowymi zagadnieniami, które w istotny sposób zmieniają możliwości leczenia najcięższych chorób w praktyce klinicznej na całym świecie. Wśród nich są oczywiście lekarze i naukowcy z Collegium Medicum UWM, którzy również mają zasługi w tym zakresie.

W drugim dniu forum, 2 czerwca, odbyła się sesja historyczna poświęcona 550-leciu urodzin Mikołaja Kopernika. Wydarzenie doskonale wpisało się w obchody Roku Kopernika, w których prężnie uczestniczy Uniwersytet Warmińsko-Mazurski.

Jednym z prelegentów był ks. dr Tomasz Garwoliński, dyrektor Biblioteki Seminarium Wyższego „Hosianum” oraz Wydziału Teologii UWM, który przyniósł bardzo interesujące i wartościowe eksponaty.

Więcej szczegółów o przebiegu XI Kongresu Polonii Medycznej, połączonego z IV Światowym  Zjazdem Lekarzy Polskich znajdziesz na

stronie Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

Znadniemna.pl za Uwm.edu.pl, na zdjęciu: Zjazd i Kongres zgromadził ponad 700 lekarzy z całego świata, fot.: wspolnotapolska.org.pl

Ponad 700 lekarzy z całego świata identyfikujących się z polską kulturą obraduje w Centrum Konferencyjnym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, dzieląc się swoimi doświadczeniami i dyskutując o wyzwaniach współczesnej medycyny. Światowe zjazdy polskich medyków połączone z Kongresem Polonii Medycznej odbywają się co trzy lata (wyjątkiem była pandemia).

W środę, 31 maja, milicja zatrzymała  w Mińsku młodego kleryka  Władysława Bieładzieda.

Na chwilę obecną wiadomo, że Władysław znajduje się w  stołecznym areszcie na ulicy Akrestina, nie wiadomo o co jest oskarżony.

Władysław jest absolwentem Instytutu Teologii  Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, po ukończeniu którego został alumnem seminarium rzymskokatolickiego, z którego ramienia odbywał staż w mińskiej katedrze pw.  Najświętszej Marii Panny

O zatrzymaniu kleryka poinformował  białoruski chrześcijański kanał w Telegramie „Chrześcijańska Wizja”.

Zatrzymanie kleryka Władysława Bieładzieda jest kolejnym  przypadkiem aresztowania katolickiego duchownego przez władze białoruskie.

Zupełnie niedawno, w czwartek 25 maja, w diecezji witebskiej zostali aresztowani trzej księża: proboszcz grekokatolickiej parafii w Połocku, ojciec Aleksander Szewcow, proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Miorach, ksiądz Andrej Kulik oraz proboszcz parafii Matki Boskiej Szkaplernej w Idołcie (rejon miorski) Wiaczesław Adamowicz.

Nazajutrz po aresztowaniu ojciec Aleksander Szewcow został skazany  przez sąd w Połocku na 15 dni pobytu w areszcie za „rozpowszechnianie materiałów ekstremistycznych”, czyli za udostępnianie opozycyjnych treści w mediach społecznościowych.

Dzisiaj 15-dniowa kara aresztu została wydłużona dla grekokatolickiego duchownego o kolejne 30 dni.

 Znadniemna.pl na podstawie Churchby.info, na zdjęciu: kleryk Władysław Bieładzied, fot.: t.me/christianvision

W środę, 31 maja, milicja zatrzymała  w Mińsku młodego kleryka  Władysława Bieładzieda. Na chwilę obecną wiadomo, że Władysław znajduje się w  stołecznym areszcie na ulicy Akrestina, nie wiadomo o co jest oskarżony. Władysław jest absolwentem Instytutu Teologii  Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, po ukończeniu którego został alumnem seminarium rzymskokatolickiego,

W dniach 28-31 maja 2023 br. w Wilnie odbył się XXX Międzynarodowy Festiwal Poezji „Maj nad Wilią”, w którym uczestniczyli poeci i przedstawiciele polskiej kultury z siedmiu państw: Litwy, Polski, Stanów Zjednoczonych Ameryki, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Norwegii i Białorusi. Tegoroczna, jubileuszowa edycja poetyckiego festiwalu odbyła się w roku 700-lecia powstania Wilna.

Festiwal zainaugurowano tradycyjnie w Muzeum Adama Mickiewicza, przed wejściem do którego  uczestnicy tradycyjnie „przywitali się z Adamem” przy pomniku Adama Mickiewicza nad Wilenką. Na otwarcie poetyckiego forum przybył osobiście ambasador RP w Wilnie Konstanty Radziwiłł.

Przemawia ambasador RP w Wilnie Konstanty Radziwiłł. Fot.: Marian Paluszkiewicz/Kurier Wileński

– Myślę, że to, iż poeci tu się spotykają i wymieniają uwagami czy doświadczeniami to dobry znak dla nowych pokoleń. Więc jest taki rodzaj pałeczki przekazywanej między pokoleniami, a Wilno jest dobrym miejscem do tego.  Myślę, że Adam Mickiewicz, jak mało kto, jest patronem wielu piszących poezję. Może też być patronem tego miejsca — mówił ambasador RP.

Przemawia Romuald Mieczkowski. Fot.: Marian Paluszkiewicz/Kurier Wileński

Organizator festiwalu, Romuald Mieczkowski, podczas inauguracji zaznaczył, że „Maj nad Wilią” ma wielu przyjaciół i biorą w nim udział nie tylko poeci, ale też pisarze, filmowcy, krytycy literaccy oraz wydawcy. w jubileuszowym, trzydziestym festiwalu słowa poetyckiego, wzięli ponadto udział goście zagraniczni: z Polski, Stanów Zjednoczonych Ameryki, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Norwegii i Białorusi.

Po inauguracji  festiwalu odbyła się prezentacja dwujęzycznego tomu „Adomo Mickevičiaus Poezija – Poezyje Adama Mickiewicza”, które zaprezentowała kustosz muzeum i współautorka tomu, Alicja Dzisewicz.

W ramach festiwalu miało też miejsce „Przedpołudnie z wierszem” – prezentacja twórczości poetyckiej uczestników festiwalu. Swoje wiersze zaprezentowali poeci zagraniczni z Oslo, Los Angeles, Londynu, Krakowa, Gdańska, Wrocławia oraz nasz krajan – Jazep Januszkiewicz z Rakowa na Białorusi.

Warto zaznaczyć, że dla niektórych uczestników przybyłych na festiwal do stolicy Litwy, Wilno jest bliskie i z tego powodu, że ich przodkowie pochodzili z samego miasta bądź jego okolic. Jednym z tych twórców jest poeta z Gdańska Tomasz Snarski, który w swojej twórczości zastanawia się m.in. nad tym, „Czymże byłoby niebo bez Wilna”…

Wśród wileńskich poetów, którzy zaprezentowali swoją twórczość w ramach XXX „Maju nad Wilią” byli: Wojciech Piotrowicz, Aleksander Śnieżko, Irena Duchowska, Mirosława Bartoszewicz oraz Teresa Markiewicz.

Jak powiedział Polskiemu Radio twórca i organizator „Maja nad Wilią” Romuald Mieczkowski, w tym roku program festiwalu okazał się niezwykle napięty. Zaplanowano m.in dyskusje, wycieczki po Wileńszczyźnie oraz spotkania z polskimi i litewskimi twórcami. – Staram się, żeby nasi goście z zagranicy wywieźli z Wilna jakieś inspiracje twórcze oraz informacje o naszym życiu, a także o tym czym jest Wilno w roku siedemsetnej rocznicy swojego istnienia – mówi poeta.

Romuald Mieczkowski dodał, że w ciągu trzydziestu lat istnienia festiwalu zmieniły się trendy, kształt poezji oraz rzeczywistość. Jednak – jak zaznaczył – niezmienna pozostaje współpraca między artystami. – Tutaj większość osób to twórcy polskojęzyczni, którzy spotykają się ze swoimi rodakami z Wilna. Nawiązują w ten sposób kontakty, a literatura wileńska może zaistnieć w polskiej literaturze, a nasi goście mogą publikować po litewsku – wskazuje organizator.

Znadniemna.pl/polskieradio.pl/l24.lt/Fot.: Bartosz Fratczak

W dniach 28-31 maja 2023 br. w Wilnie odbył się XXX Międzynarodowy Festiwal Poezji „Maj nad Wilią”, w którym uczestniczyli poeci i przedstawiciele polskiej kultury z siedmiu państw: Litwy, Polski, Stanów Zjednoczonych Ameryki, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Norwegii i Białorusi. Tegoroczna, jubileuszowa edycja poetyckiego festiwalu odbyła

Po odebraniu wiernym kościoła pw. św. Szymona i Heleny (pot. Czerwony Kościół – red.) w Mińsku, kolejna świątynia katolicka w stolicy Białorusi jest zagrożona zamknięciem pod pretekstem konieczności przeprowadzenia jej gruntownej renowacji. Chodzi o kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, znajdujący się na Cmentarzu Kalwaryjskim w Mińsku.

Podobnie jak w przypadku Czerwonego Kościoła formalnym inicjatorem prac remontowo-renowacyjnych w katolickiej świątyni jest przedsiębiorstwo państwowe „Minskaja Spadczyna”(Mińskie Dziedzictwo), które wykonuje renowacje oraz inne prace remontowo-budowlane na zabytkowych obiektach architektonicznych oraz historycznych białoruskiej stolicy.

Specjaliści „Minskaj Spadczyny” już zapowiedzieli rozpoczęcie prac badawczych w celu wyjaśnienia stanu technicznego konstrukcji budowlanych oraz systemów inżynieryjnych zabytkowej świątyni, po czym ma się rozpocząć jej kapitalny remont, połączony z modernizacją oraz renowacją zarówno samego kościoła, jak też znajdujących się na cmentarzu sześciu kaplic grobowych oraz bramy wjazdowej.

Cmentarz Kalwaryjski w Mińsku został założony w XVII wieku, rozrósł się wokół drewnianego kościoła postawionego tu w 1673 roku.

Do nekropolii prowadzi bogato zdobiona brama z okresu klasycyzmu wzniesiona w 1830 roku na pamiątkę zmarłej żony przez Jerzego Kobylińskiego.

Brama wjazdowa przed cmentarzem, fot: Eugene Zelenko/Wikimedia Commons

Obecnie na cmentarzu znajduje się neogotycki kościół Podwyższenia Krzyża Świętego (lata budowy: 1839–1841). Murowana świątynia zastąpiła kościół drewniany, który spłonął w 1836 roku. We wnętrzu świątyni pochowano m.in. Jana Krzysztofa Damela – polskiego malarza i grafika, wykładowcę Uniwersytetu Wileńskiego.

W czasach sowieckich na Cmentarzu Kalwaryjskim w Mińsku chowano ofiary bolszewickiego terroru.

Wierni parafii Podwyższenia Krzyża Świętego są zaniepokojeni zapowiedzianą renowacją ich świątyni. W szczególności źle im się kojarzy przedsiębiorstwo „Minskaja Spadczyna”, które po dziwnym (celowo wywołanym przez nieznanych sprawców) pożarze w Czerwonym Kościele, zainicjowało jego zamknięcie, chociaż zniszczenia po podpaleniu okazały się nieznaczne.

Jak pisze białoruski portal niezależny Nashaniva.com, odebranie katolikom rękami „Minskaj Spadczyny” Czerwonego Kościoła budzi wśród parafian kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego uzasadnioną obawę, że prace remontowo-renowacyjne na mińskiej Kalwarii również mogą spowodować zamknięcie ich kościoła parafialnego. Byłby to kolejny przejaw represji wobec białoruskich katolików ze strony panującego na Białorusi promoskiewskiego reżimu, traktującego zachodnie denominacje chrześcijańskie, w tym katolicyzm, z kiepsko skrywaną podejrzliwością.

Znadniemna.pl na podstawie Nashaniva.com , na zdjęciu: kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Mińsku, fot.: Wikimedia Commons

Po odebraniu wiernym kościoła pw. św. Szymona i Heleny (pot. Czerwony Kościół - red.) w Mińsku, kolejna świątynia katolicka w stolicy Białorusi jest zagrożona zamknięciem pod pretekstem konieczności przeprowadzenia jej gruntownej renowacji. Chodzi o kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, znajdujący się na Cmentarzu Kalwaryjskim w

W dniach 26-28 maja w Toruniu obradował IX Światowy Zjazd Nauczycieli Polonijnych. W spotkaniu, które odbywało się pod hasłem „Wschód – Zachód – łączy nas Polska” udział wzięło 200 nauczycieli z 27 krajów świata: Australii, Belgii, Białorusi, Czech, Danii, Francji, Finlandii, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Irlandii, Islandii, Kanady, Kataru, Litwy, Niemiec, Norwegii, Szwecji, Turcji, Ukrainy, USA, Uzbekistanu, Węgier, Włoch i Wielkiej Brytanii.

Fot.:wspolnotapolska.org.pl

Uroczysta inauguracja dziewiątej edycji polonijnego forum nauczycielskiego odbyła się 26 maja br. w Ratuszu Staromiejskim miasta Torunia. Udział w niej wzięli reprezentanci pedagogów polonijnych z całego świata, a także Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, reprezentujący Pierwszą Damę Agatę Kornhauser-Dudę, oraz przedstawiciele samorządu i organizacji edukacyjnych, w tym polonijnych. Gospodarzami wydarzenia byli prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, Dariusz Bonisławski, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego Piotr Całbecki, reprezentowany przez członka zarządu województwa Sławomira Kopyścia i prezydent miasta Michał Zaleski.

Inaugurację zjazdu uświetnił wykład Artura Bartosza Chmielewskiego, polskiego naukowca, który pracuje w kalifornijskim ośrodku Jet Propulsion Laboratory (JPL) – NASA jako menedżer misji kosmicznych.

Uczestnicy zjazdu przez cały weekend brali udział w panelach, które przybliżały sylwetki wybitnych Polaków, oraz w warsztatach pokazujących, jak uczyć młodych ludzi otwartych na świat, kreatywnych i potrafiących z uporem realizować swoje pasje, by – tak jak Kopernik – odkrywać prawa rządzące przyrodą i wytyczać tory rozwoju nauki dla przyszłych pokoleń. Nie zabrakło także tradycyjnego spaceru po toruńskiej starówce oraz bogatego programu artystycznego.

Znadniemna.pl na podstawie Wspolnotapolska.org.pl

W dniach 26-28 maja w Toruniu obradował IX Światowy Zjazd Nauczycieli Polonijnych. W spotkaniu, które odbywało się pod hasłem „Wschód – Zachód – łączy nas Polska” udział wzięło 200 nauczycieli z 27 krajów świata: Australii, Belgii, Białorusi, Czech, Danii, Francji, Finlandii, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Irlandii,

240 lat temu, w 1783 roku, oddano do użytku cudo myśli inżynieryjnej XVIII wieku – Kanał Ogińskiego, szlak wodny łączący dorzecza Niemna – rzekę Szczarę oraz Dniepru – rzeki Jasiołdę i Prypeć.

Zbudowany z inicjatywy hetmana wielkiego litewskiego, księcia Michała Kazimierza Ogińskiego szlak wodny połączył rzeki, które wpadają do Bałtyku (Niemen) oraz do Morza Czarnego (Dniepr).

Unikatowa budowa hydrotechniczna miała 46 km długości, 12–18 metrów szerokości (z pasami bocznymi 80 metrów), a głębokość szlaku wodnego sięgała 1,5 metra.

Zarząd kanału znajdował się w należącym do inicjatora inwestycji – księcia Michała Kazimierza Ogińskiego – miasteczku Telechany. Wybudowano w nim port rzeczny i stocznię. Spowodowało to rozwój miasteczka, w którym działała jeszcze manufaktura fajansów oraz sukna, mogąca korzystać z nowoczesnego szlaku wodnego jako z drogi transportowej dla swojej produkcji.

Książe Michał Kazimierz Ogiński – budowniczy kanału, portret autorstwa J. Pitschmann, źródło: Wikimedia CommonsNajważniejszym portem śródlądowym na nowopowstałej drodze wodnej było miasto Pińsk. W 1768 roku sejm nadał Ogińskiemu królewszczyzny i prawo pobierania opłat przejazdowych, zobowiązując go w zamian do utrzymywania kanału.

W konstytucji sejmowej kanał nosi nazwę Kanał wielki Piński, czyli Port Ogiński. Dokument zobowiązywał komisję skarbową do budowy dróg dojazdowych i czyszczenia rzek. W 1784 roku kanałem przepłynął z Chersonia do Królewca statek o pojemności 35 łasztów (stosowana dawniej w portach nadbałtyckich jednostka miary objętości dla towarów sypkich, wynosząca 3000-3840 litrów – red.).

Po rozbiorach Rzeczypospolitej kanał znalazł się w zaborze rosyjskim , a zarządzanie nim przejęły władze rosyjskie, które w latach 1797–1804 unowocześniły i przebudowały drogę wodną, która funkcjonowała nieprzerwanie do I wojny światowej. Dopiero działania wojenne spowodowały poważne zniszczenia na kanale.

I wojna światowa i niszczenie kanału przez Rosjan oraz Niemców

Zniszczenia dokonane zostały przez samych Rosjan, którzy w roku 1915, wycofując się przed wojskami państw centralnych, spalili budynki mieszkalne i gospodarcze przy śluzach komorowych, jazach i mostach zwodzonych oraz przy Zarządzie Dróg Wodnych w Telechanach. Śluzy komorowe wysadzono i częściowo spalono. Jazy, upusty (spusty i wpusty), kanały obwodowe oraz mosty zwodzone i mosty małe zwykłe zostały uszkodzone i częściowo spalone.

Rosjanie zniszczyli lub wywieźli do Rosji całą dokumentację techniczną i historyczną.

Dalszego niszczenia cuda techniki XVIII wieku dopełniły wojska niemieckie, które kanał wykorzystały jako linię obrony. Na terenie śluz, wałów i drogi holowniczej zbudowano schrony. Niemcy zniszczyli pozostałe mosty i zbudowali prowizoryczne mosty wojenne. Zniszczyli również linię telefoniczną, która była doprowadzona do śluz na całej długości kanału. Ponieważ kanał był linią obrony, na palach wbitych w dno umieszczono drut kolczasty. Rosnące wzdłuż kanału drzewa zostały wycięte lub zniszczone przez pociski. Po wycofaniu się Niemców w 1918 roku, to co pozostało (głównie części metalowe), zostało rozkradzione przez miejscową ludność.

Odbudowa w II Rzeczypospolitej

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości powstał projekt odbudowy Kanału Ogińskiego. Prace trwały od 1923 do 1927 roku. Wybudowano wówczas 10 nowych jazów na rzece Szczarze, 10 śluz na kanale, nowe stróżówki, a sam kanał oczyszczono z zasieków i strzelnic.

W ramach odbudowy kanału odnowiono i uporządkowano przystań w Pińsku, wybudowano zimowisko w Grodnie i Pułtusku oraz oczyszczono rzeki Prypeć, Jasiołdę, Szczarę, Pinę, Styr, Horyń, Niemen, Wilię z pozostałości po mostach wojennych, zamuleń i zarośnięć.

Odbudowa kosztowała ponad 3 miliony złotych. Kanał przed II wojną światową był wykorzystywany w celach transportowych, pasażerskich i turystycznych. Po zakończeniu odbudowy w 1928 roku zostały odbudowane mosty zwodzone i zbudowano budynki gospodarcze przy śluzach.

Administrowanie Kanałem Ogińskiego należało do Państwowego Zarządu Dróg Wodnych w Telechanach, który podlegał Dyrekcji Dróg Wodnych w Wilnie. Aby śluzowi mogli porozumieć się z zarządem, w stróżówkach przy śluzach zainstalowano telefony.

II wojna światowa i czasy współczesne

Kanał był czynny do roku 1941. Transportowano nim drewno, okresowo z Telechan do Pińska kursowały po nim małe statki i jednostki wycieczkowe. 13 września 1942 roku zwycięską „bitwę ogińską” stoczył nad kanałem sowiecki oddział partyzancki im. Szczorsa z dwoma pułkami dywizji SS, które wzięły udział w ekspedycji karnej „Bagienne Dreszcze-Południo-Zachód” w międzyrzeczu Szczary i Hrywdy. SS-mani dzień wcześniej spalili wraz z mieszkańcami 4 wioski: Kraśnica, Wiado, Tupiczyce i Bobrowicze, z których 3 nie zostały po wojnie odbudowane.

Po wojnie kanał znalazł się w granicach Białoruskiej SRR (1945–1991), a od 1991 roku na terenie Republiki Białorusi.

W 2006 roku władze Białorusi ogłosiły plan odbudowy kanału. Kosztorys inwestycji opiewał na ok. 20 mln USD. Projekt nie dotyczył jednak odbudowy szlaku wodnego na całej jego długości. Trzeba zaznaczyć, że odcinek kanału, łączący Jezioro Wygonowskie ze Szczarą, nigdy nie stracił funkcji żeglugowej. Do dnia dzisiejszego bez usterek działa także zbudowana w dwudziestoleciu międzywojennym śluza nr 10, łącząca kanał z rzeką Szczarą.

Znadniemna.pl na podstawie Muzhp.pl/ Wikipedia.org, fot.: Wikipedia Commons

240 lat temu, w 1783 roku, oddano do użytku cudo myśli inżynieryjnej XVIII wieku – Kanał Ogińskiego, szlak wodny łączący dorzecza Niemna – rzekę Szczarę oraz Dniepru – rzeki Jasiołdę i Prypeć. Zbudowany z inicjatywy hetmana wielkiego litewskiego, księcia Michała Kazimierza Ogińskiego szlak wodny połączył rzeki,

99 lat temu zmarła jedna z zapomnianych, a jednak istotnych postaci w historii muzyki – Konstanty Antoni Gorski. Był on kompozytorem, skrzypkiem, pedagogiem, dyrygentem, działaczem społecznym oraz twórcą wielu oper i utworów instrumentalnych.

Konstanty Antoni Gorski to artysta, o którym  wybitny muzykolog Edward Wrocki napisał, że był „jedną z tych mrówek, co będąc na obczyźnie od dziesiątków lat rzeczywiście «restytuowali» Polskę”, choć niemal całe dorosłe życie spędził w Imperium Rosyjskim, to jednak natychmiast po odzyskaniu przez Polskę niepodległości powrócił do Ojczyzny, by po pięciu latach skromnie zejść ze sceny życia i muzyki.

Konstanty Gorski urodził się 13 czerwca 1859 roku w rodzinie Cypriana i Emilii z Szyrwińskich, mieszkających wówczas w Lidzie w guberni wileńskiej. Lida, a właściwie nieodległy majątek Nadrzecze stał się dla przyszłego kompozytora krajem lat dziecinnych. Z tego okresu autor „Margiera” zachował w pamięci urok i wyjątkowość tych stron. Wiele lat po opuszczeniu rodzinnego domu, w przepięknej kompozycji „Souvenir de Nadrzecze”, Konstanty Gorski wyraził wszystkie swoje uczucia do tego wyjątkowego miejsca.

Wykształcenie muzyczne

Dom rodzinny i atmosfera w nim panująca, wywarły wielki wpływ na przyszłość kompozytora. Cyprian Gorski dbał o to, by wszystkie jego dzieci otrzymały staranne wykształcenie muzyczne. Dlatego cała rodzina Gorskich muzykowała. Jan, starszy brat Konstantego, grał na wiolonczeli. W przyszłości z sukcesami koncertował między innymi w Ameryce, a także wspólnie z Konstantym w Rosji. Ich siostra Jadwiga wykonywała partie fortepianowe. Jednak najbardziej utalentowany okazał się Konstanty.

Nasz bohater naukę rozpoczął w Grodnie, a następnie przeniósł się do Pierwszego Gimnazjum Filologicznego w Wilnie, po ukończeniu którego rodzice posłali go do Warszawy, by tam pod okiem znakomitego skrzypka Apolinarego Kątskiego, ucznia Niccolò Paganiniego i dyrektora założonego przez siebie Instytutu Muzycznego, kształcił swój warsztat muzyczny. Niestety Apolinary Kątski wkrótce zmarł.

Dwudziestoletni Gorski nie był zainteresowany w pozyskaniu umiejętności muzycznych u innych nauczycieli warszawskich, więc po dalszą naukę udał się do stolicy Imperium Rosyjskiego. Tam rozpoczął studia w Petersburskim Konserwatorium w klasie skrzypiec, prowadzonej wówczas przez Leopolda Auera, węgierskiego skrzypka i pedagoga, twórcy tak zwanej rosyjskiej szkoły skrzypcowej, który objął tę posadę po Henryku Wieniawskim. O talencie i pracowitości przyszłego autora „Margiera” niech zaświadczy fakt, że zakończył on tę uczelnię w ciągu zaledwie dwóch lat, otrzymując wyróżnienie w postaci wielkiego srebrnego medalu. Wcześniej taką nagrodę otrzymał między innymi Piotr Czajkowski.

Konserwatorium Petersburskie pozwoliło Gorskiemu nie tylko rozwinąć wirtuozerię gry na skrzypcach, ale także uzyskać gruntowne wykształcenie kompozytorskie, dzięki kursowi kompozycji i instrumentacji, który ukończył w 1882 roku w klasie największego ówczesnego autorytetu muzycznego Rosji, Nikołaja Rimskiego-Korsakowa.

Lata nauki u najwybitniejszych pedagogów zaowocowały wszechstronnością Gorskiego. Solidne przygotowanie i niewątpliwy talent pozwalały mu na wirtuozowskie wykonywanie partii solowych na skrzypcach, ale także spełnianie obowiązków koncertmistrza w orkiestrach symfonicznych, często także roli dyrygenta. Niewątpliwy talent pedagogiczny sprawił, że dyrektorzy szkół muzycznych, które powstawały z inicjatywy Rosyjskiego Towarzystwa Muzycznego, zabiegali o Gorskiego profesora tym cenniejszego, że potrafił łączyć karierę skrzypka z obowiązkami nauczyciela. Pierwszą własną klasę skrzypiec Gorski poprowadził w Oddziale Imperatorskiego Rosyjskiego Towarzystwa Muzycznego w Penzie, a następnie przeniósł się do Tyflisu.

Poznanie mistrza Czajkowskiego

Lata spędzone w stolicy Gruzji, znajdującej się wówczas pod rosyjskim panowaniem, zaowocowały nie tylko pierwszymi kompozycjami. Przyniosły także bardzo ważne wydarzenie w życiu artysty. Właśnie w tym mieście Konstanty Gorski poznał Piotra Czajkowskiego. Nie ma informacji, czy niespełna trzydziestoletni Gorski odważył się pokazać mistrzowi swoje kompozycje. Nadużyciem byłoby również stwierdzenie, że Piotr Czajkowski polecił młodego kompozytora niemieckiemu wydawcy, u którego sam publikował swoje utwory. Wiadomo jedynie, że Gorski jako skrzypek zrobił na Czajkowskim olbrzymie wrażenie, o czym dowiadujemy się między innymi z korespondencji prowadzonej przez Czajkowskiego z Michaiłem Ippolitowem-Iwanowem, rosyjskim kompozytorem i dyrygentem.

W 1890 roku, po ośmioletniej podróży po Rosji i Gruzji, przez Penzę, Tyflis i Saratów Konstanty Gorski przybył do Charkowa, by zostać w tym mieście na najbliższe dwadzieścia dziewięć lat. Ten okres w życiu kompozytora to czas aktywnej działalności pedagogicznej w Konserwatorium Charkowskim, to zaangażowanie na niwie społecznej, a przede wszystkim praca na stanowisku dyrygenta orkiestry symfonicznej i występy uwielbianego przez publiczność skrzypka.

Współpraca z kościołem

Jako starosta parafii rzymsko-katolickiej w Charkowie, założyciel i dyrygent Chóru Polskiego i Kościelnego, o nasz bohater organizował spotkania i koncerty dobroczynne, z których dochody przeznaczane były na pomoc dla potrzebujących rodaków. Podczas organizowanych przez Konstantego Gorskiego koncertów wykonywano nie tylko znane utwory wybitnych kompozytorów, ale także kompozycje samego Gorskiego do tekstów religijnych: „Ave Maria”, „Salve Regina”, msze es-dur i a-moll i przepiękną prawosławną pieśń żałobną na chór a cappella pt. „Зряще мя безгласна” – ewenement w twórczości tego kompozytora, świadczący jednak o jego wielkim talencie muzycznym.

Gorliwy patriota

Konstanty Gorski był nie tylko żarliwym katolikiem, czego dawał wyraz w swoich kompozycjach religijnych, ale także gorliwym polskim patriotą. Wśród jego utworów przeważają pieśni do tekstów polskich poetów: Marii Konopnickiej, Władysława Syrokomli, Zdzisława Dębickiego i innych, a także większe kompozycje jak poematy symfoniczne: „Na Olimpie” według noweli Henryka Sienkiewicza, „Zaczarowane koło” według baśni Lucjana Rydla, i opera „Margier” według poematu Władysława Syrokomli.

Podsumowanie okresu charkowskiego

W 1915 roku Konstanty Gorski obchodził jubileusz swojej działalności artystycznej i pedagogicznej. Wielki koncert kwartetu Gorskiego w nowym składzie: jubilat – pierwsze skrzypce, Wacław Bieganowski – drugie skrzypce, Stanisław Pichor, profesor Filharmonii Krakowskiej – altówka, Julian Sirnyszewski, koncertmistrz orkiestry symfonicznej w Kijowie – wiolonczela, miał bardzo uroczysty charakter. Recenzje, jakie ukazały się w prasie charkowskiej mogłyby być podsumowaniem całego charkowskiego okresu życia kompozytora.

Niepodległość Polski

Zmiany polityczne i ekonomiczne na Ukrainie i w Charkowie, a głównie wybuch rewolucji październikowej  w Petersburgu w 1917 roku, w znaczący sposób wpłynęły na życie Konstantego Gorskiego. Nie bez znaczenia było też ogłoszenie przez Polskę niepodległości. Już w lutym 1919 roku Konstanty Gorski wrócił do wolnej ojczyzny. Przeniósł się do Warszawy gdzie pracował jako taper w kinach „Colosseum” i „Wodewil”, a następnie do Poznania, gdzie zajął posadę koncertmistrza orkiestry Teatru Wielkiego, którą zajmował do końca życia. Umarł 31 maja 1924 roku w Poznaniu.

Tablica pamiątkowa (autor: Krzysztof Jakubik), odsłonięta 23.05.2009 roku na domu przy ulicy Niegolewskich 24 w Poznaniu, w którym K.Gorski mieszkał w latach 1922–1924/ Fot.: wikipedia.org

Uznanie po śmierci

Już po śmierci kompozytora, na deskach opery poznańskiej w 1927 roku, wystawiono jego operę „Margier”. W okresie międzywojennym wykonane były również inne jego utwory, między innymi „Missa Solemnis Es-dur” przez Koło Śpiewu im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu, poemat symfoniczny „Zaczarowane koło” i Fantazja organowa f-moll. Tę ostatnią po raz pierwszy wykonał w 1920 roku Antoni Karnaszewski w Filharmonii Warszawskiej, a trzy lata później, w czasie obchodów kopernikowskich na Uniwersytecie Poznańskim, Feliks Nowowiejski. Fantazja organowa Konstantego Gorskiego wykonywana jest do dziś z niesłabnącym powodzeniem, a przez specjalistów jest uważana za jeden z najlepszych utworów w polskiej późnoromantycznej literaturze organowej, „godny, a może nawet przewyższający najlepsze dzieła Mieczysława Surzyńskiego i Feliksa Nowowiejskiego”.

W 2009 roku z inicjatywy Konsulatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Charkowie obchodzona była 150. rocznica urodzin 85. rocznicy śmierci Konstantego Gorskiego. Dzięki staraniom polskiej placówki konsularnej w Charkowie i przy współpracy z Charkowskim Uniwersytetem Sztuk im. I. Kotlareskiego, oraz zawdzięczając współpracy między Charkowską Filharmonią Obwodową, a władzami Poznania oraz zaangażowaniu Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Polska-Ukraina” w Poznaniu i Konsulatu Honorowego Ukrainy w Poznaniu, a także Fundacji „Muzyka Cerkiewna” w Hajnówce, udało się przygotować uroczyste obchody, rocznicowe, poświęcone wybitnemu muzykowi, w Charkowie, Poznaniu i Białymstoku.

Znadniemna.pl/ Edward Wrocki, Konstanty Gorski. Życie i działalność 1859-1924/polish-kharkiv.com.ua/Fot.: Fotografia portretowa Konstantego Gorskiego wykonana przez Alfreda Fedeckiego, zródło: Wikimedia Commons

99 lat temu zmarła jedna z zapomnianych, a jednak istotnych postaci w historii muzyki - Konstanty Antoni Gorski. Był on kompozytorem, skrzypkiem, pedagogiem, dyrygentem, działaczem społecznym oraz twórcą wielu oper i utworów instrumentalnych. Konstanty Antoni Gorski to artysta, o którym  wybitny muzykolog Edward Wrocki napisał, że

188 lat temu spłonął Teatr Miejski w Mińsku, uruchomiony 10 lat wcześniej w dawnym Pałacu Radziwiłłów. Po pożarze teatr odbudowano. Sowieci zniszczyli go w 1984 roku.

Przypomnijmy, iż dawny Teatr Miejski — pierwszy tego typu budynek w Mińsku znajdował się na ulicy Wołockiej, na lewo od ówczesnego hotelu Europa. W tej chwili w jego miejscu stoi odbudowany hotel o tej samej nazwie.

Historia

Dzieje budynku Teatru Miejskiego w Mińsku biorą swój początek w XVII wieku, kiedy na Wysokim Rynku, na widocznym, dogodnym i prestiżowym miejscu Radziwiłłowie zbudowali pałac. Pod koniec XVIII wieku lub w początku XIX wieku gmach pałacu został sprzedany burmistrzowi Mińska Janowi Bajkowowi, gdzie przez pewien czas mieściła się karczma.

Józef Pieszko. Wysoki Rynek w Mińsku. Ok. 1810. Fragment

W 1821 roku przyszły przywódca dekabrystów Nikita Michajłowicz Murawjow odnotował w liście: „Zimą obiecano nam bale. Sala w miejscowej tawernie, w której je sprawiają, jest bardzo dobra”.

W roku 1825 Jan Bajkow zdecydował się na przebudowanie karczmy na teatr. Jego scena z widownią znajdowała się na piętrze. Na 2 piętrze miała 15 lóż teatralnych, na 1 — 13 i 56 krzeseł, 151 miejsc na parterze, 40 na balkonie i 92 na galerii. Obok widowni znajdowała się sala antraktowa, palarnia, bufet oraz szatnia. W pomieszczeniach teatru oprócz spektakli odbywały się bale, maskarady i koncerty, organizowano też dobroczynne koncerty amatorskie. W tym właśnie budynku teatru mińskiego występował ze swoją trupą słynny polski artysta Kazimierz Skibinski (1786–1858).

Pożar na Wysokim Rynku

Podczas pożaru w 30 maja 1835 roku, który objął wiele budynków Wysokiego Rynku w Mińsku, teatr spłonął. Po pożarze został przebudowany, jednak wiele spektakli teatralne w latach 1847–1851 odbywało się w Teatrze Ratuszowym, a w pomieszczeniach starego teatru występowały przyjezdne trupy teatralne. Dopiero po rozporządzeniu o zburzeniu ratusza w 1851 roku w dawnym budynku wznowiono przedstawienia teatralne.

Prapremiera opery „Sielanka” Stanisława Moniuszki

Pomnik dwóch zasłużonych dla Polski i Białorusi twórców – kompozytora Stanisława Moniuszki i dramaturga oraz poety Wincentego Dunina-Marcinkiewicza. Odsłonęcie pomnika odbyło się 3 września 2016 roku w Mińsku

9 lutego 1852 roku w Teatrze Miejskim w Mińsku odbyła się prapremiera opery „Sielanka” Stanisława Moniuszki do libretta Wincentego Dunina-Marcinkiewicza. Opera została wystawiona przez amatorską trupę Marcinkiewicza, do której należeli Awerian Wasiljew, Laudański, Łopott, Kobyliński, Pruszyński oraz córki dramaturga Kamilla i Malwina (grały role wieśniaczek). W scenach chóralnych występował
prawdziwy chór chłopów z majątku Marcinkiewicza.

Ze względu na ujawnienie w afiszu informacji o użyciu w sztuce «gwary ludowej» wystawienie opery było zagrożone. Wiadomość o rozbrzmiewaniu ze sceny języka białoruskiego, zakazanego w tamtym okresie przez rząd rosyjski, wywołała natychmiastową reakcję urzędników. Chociaż otrzymano wstępne zezwolenie na pokaz sceniczny „Sielanki”, to w dniu prapremiery przekazano najpierw ustną, a później pisemną decyzję o zakazie jej wystawienia. Drukowanie i rozklejanie plakatów również wstrzymano: cały nakład miał być zniszczony. Z tego powodu członkowie teatru amatorskiego Dunina-Marcinkiewicza musieli roznosić afisze znajomym jak zaproszenia. Wiadomość o zakazaniu spektaklu, która szybko
rozeszła się po małym jeszcze wtedy Mińsku, zrobiła swoje i dochód ze spektaklu «był niesłychany».

Pomimo zakazu dalszych wystawień publicznych utwór cieszył się chyba dużą popularnością i był kilkakrotnie pokazywany w prywatnych domach w Mińsku (1853, 1855), później zaś w Bobrujsku, Słucku, Nieświeżu i Głusku. O jej powodzeniu świadczą również wielokrotne prośby Dunina-
-Marcinkiewicza w latach 50. kierowane do Zawadzkiego i Olgelbranda o wysłanie kolejnych egzemplarzy wydrukowanego libretta.

Piętrowy budynek teatru spłonął w roku 1884, po czym został już przebudowany na dwupiętrowy i przystosowany do klubu wojskowego.

Likwidacja mimo protestów

W czasie II wojny światowej budynek nie został uszkodzony, jednak w 1984 roku, mimo protestów społecznych, władze zdecydowały o jego rozbiórce. W latach 2004-2007 na jego miejscu wzniesiono nowy budynek, nawiązujący architektonicznie do istniejącego przed wojną hotelu Europa, który przylegał do teatru z prawej strony.

Znadniemna.pl/moniuszko200.pl

188 lat temu spłonął Teatr Miejski w Mińsku, uruchomiony 10 lat wcześniej w dawnym Pałacu Radziwiłłów. Po pożarze teatr odbudowano. Sowieci zniszczyli go w 1984 roku. Przypomnijmy, iż dawny Teatr Miejski — pierwszy tego typu budynek w Mińsku znajdował się na ulicy Wołockiej, na lewo od

Skip to content