Pamiątki po Białorusinie walczącym w armii Andersa po latach trafią do jego córki. Ilja Lisaj jeszcze w łagrze marzył, że podaruje swym córkom pierścionki. Marzenie to nigdy się nie ziści.
Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino nr. 18852 fot. IA
Kapsuła czasu
Obrączka, medal za zdobycie Monte Cassino, stosik czarno-białych fotografii w metalowym pudełku po cukierkach, zegarek na łańcuszku, pamiątka z Ziemi Świętej. Stolik w jednej z warszawskich kawiarni, przy którym siedzę z moimi rozmówcami wygląda tak, jakby przed chwilą ktoś otworzył 70-letnią kapsułę czasu. Nie ma się co dziwić, że siedzący obok z zaciekawieniem przyglądają się jego zawartości.
Przedmioty trafiły w ręce moich rozmówców Wiesława i Tatiany Szypulskich wprost z Centralnego Archiwum Wojskowego, którego siedziba mieści się w podwarszawskim Rembertowie. Pani Tatiana pochodzi z miasteczka Mosty, które teraz znajduje się na terytorium Białorusi. Jej stryjeczny dziadek Ilja (Eliasz) Lisaj był żołnierzem armii gen. Andersa, który przeszedł szlak od łagrów w dalekiej republice Komi aż do włoskiego miasteczka Montefano, gdzie zginął podczas walk z Niemcami. Pozostały przedmioty, które najpierw 60 lat przeleżały w wojskowym archiwum w Wielkiej Brytanii, 10 lat temu trafiły do Polski. Mąż pani Tatiany, zaciekawiwszy się losem jej krewnego, wrzucił po prostu jego imię i nazwisko do Googla, który zaprowadził go na stronę Centralnego Archiwum Wojskowego. Okazało się, że na krewnych żołnierzy, którzy zginęli w szeregach armii Andersa, nadal czekają pamiątki, listy i fotografie pozostawione przez żołnierzy i przekazane przez ich kolegów do archiwum.
Tatiana Szypulska nad pamiątkami po stryjecznym dziadku, fot. IA
Ilia Lisaj – fotografia z depozytu CAW
Żona Ilji Lisaja – Wolha fot. z depozytu CAW
Ilja Lisaj i inni żołnierze, fotografia z depozytu CAW
Listy na Trasiance
Żołnierze armii Andersa pochodzili głownie z terenów wschodnich II Rzeczpospolitej zawłaszczonych przez Związek Radziecki 17 września. I tak dla wielu z nich polski wcale nie był językiem ojczystym. Wystarczy rzucić okiem na listy wysyłane z łagru przez Ilję Lisaja do swojej żony Wolhi. Pisane są one mieszaniną rosyjskiego i białoruskiego, tzw. trasianką – Ilja sam wychował się bowiem za Uralem, dokąd jego rodzina wyjechała w czasie I wojny światowej. Ich autor określa się zresztą mianem Białorusina.
Cmentarz w Loreto, na którym spoczął Ilja Lisaj, fot. wiki
Zesłanie na północ
Przed rozpoczęciem II wojny światowej 37-letni Ilja dostaje powołanie do polskiego wojska. We wrześniu 1939 r., gdy na wschodnie tereny Polski wkracza Armia Czerwona, zostaje aresztowany przez NKWD w rejonie Kostopola – (obecnie obwód rowieński na Ukrainie). Na początku jest przetrzymywany w Krzywym Rogu, potem po długiej podróży w więziennych transportach 4 maja 1940 r. trafia na północ – do leżącej w europejskiej części ZSRR Autonomicznej Republiki Komi, gdzie mieścił się Północny Kolejowy Poprawczy Obóz Pracy NKWD (Sewżeldorłag).
Budynek administracji Sewżeldorlaga, Republika Komi fot. gulagmuseum.org
„Jak tylko będą robić kołchoz – sprzedawaj konia”
Kilka miesięcy w sowieckiej niewoli dają mu wgląd w system panujący w ZSRR. W liście z 5 marca 1940 r. daje żonie rady, jak należy zachowywać się przy nowej władzy, by uniknąć jego losu. „Jeśli, będą tam u was robić kołchozy – nie okazujcie żadnego oporu i od razu zgódźcie się albo zapisać do kołchozu, albo oddać ziemię. Sami znajdzie jakiś prywatny zarobek albo idźcie do pracy w fabryce. I z domu nigdzie nie wyjeżdżajcie, siedźcie na miejscu. Może ktoś wam powie, że gdzieś żyje się lepiej, nie wierzcie mu, bo zawsze tam lepiej, gdzie nas nie ma. Jeśli chodzi o bydło, to postaraj się przysposobić jedną, ale dobrą i młodą krowę, a jak przeżyjemy, to i drugą wyhodujemy. Najważniejsze to strzec ubrań i zboża – to największe bogactwo naszego życia. […] Jeszcze informuję, jak tylko będą robić kołchoz – sprzedaj konia.”
Więźniowie Sewżeldorlaga budują linię kolejową, 1940 r. fot. gulagmuseum.org
Wielki post
Ilja pisał też o cenach w łagrowym sklepie, miedzy wierszami informując o panującym głodzie: „Informuje Cię, że kilo słoniny kosztuje 26 rubli, a nawet 30 rubli. Kiełbasa 40 rubli. Tak więc mamy wielki post i dopościmy wszystkie posty, których wcześniej nie przestrzegaliśmy.”
W następnym liście więzień prosi żonę, by nie przysyłała mu więcej pieniędzy, bo korespondencja jest okradana po drodze i przez to wraz z pieniędzmi przepadają również listy. „Mówią, że wkrótce wyjdziemy, ale my nie wierzymy, dlatego że nas teraz mocniej pilnują, a to z powodu, że wielu Polaków zabiera się do domu, a nam Białorusinom powiedzieli, że wkrótce wypuszczą, tylko nie wiadomo kiedy. Teraz nas sfotografowali i mówią, że to do paszportów, i z tych fotografii, które okazały się być niepotrzebne i oddali mi – posyłam ci jedną, żebyś zobaczyła jak teraz wyglądam. Co do listu, który będziesz pisać – pisz o swoim życiu, niczego niepotrzebnego nie pisz i nie ufaj nikomu, cokolwiek będą mówić.” – pisze w liście z 4 maja 1940 r., gdy wizja uwolnienia wydawała się być odległym marzeniem.
Nieoczekiwane wyzwolenie
W lipcu 1941 r. po rozpoczęciu inwazji Niemiec na wschód – Polska i ZSRR pod naciskiem Wielkiej Brytanii odnawiają stosunki dyplomatyczne. 30 lipca generał Władysław Sikorski i ambasador ZSRR Iwan Majski podpisują w Londynie umowę przewidującą stworzenie na terytorium ZSRR armii, w której służyć mają osoby, które w 1939 r. posiadały polskie paszporty. Większość z nich jest ofiarami represji: przesiedleń i deportacji do łagrów. W wyniku sierpniowej amnestii wolność odzyskuje ok. 400 tyś osób – są wśród nich Białorusini posiadający przed wojną polskie obywatelstwo.
Były więzień łagru zapisuje się do armii Andersa, fot. KARTA
Z północy na południe
Ilja Lisaj najpierw zostaje wysłany do lagru w obwodzie saratowskim na południu Rosji, a potem do Tatiszczewa, gdzie 3 września 1941 r. wstępuje do nowotworzonej 5 Wileńskiej Dywizji Piechoty. Władze radzieckie naciskają, by Polacy jak najszybciej trafili na front – jednak dla wyniszczonych łagrami i niedoświadczonych żołnierzy oznaczałoby to szybką śmierć. Andersowi udaje się jednak wywalczyć u Stalina zgodę na ewakuację wojska na Bliski Wschód.
Dywizja, w której służy Lisaj na początku 1942 r. przemieszcza się w okolice Dżelalabadu w Kirgizji, a w sierpniu przez Samarkandę, Aszchabad, Krasnowodzk i Morze Kaspijskie ewakuuje się do Iranu następnie – Iraku. Tam po dwóch reorganizacjach staje ona się częścią 5 Kresowej Dywizji Piechoty, która weszła w skład Polskiego II Korpusu. Od kwietnia 1943 r. żołnierze dywizji ochraniali pola naftowe i uczestniczyli w szkoleniach. Nieznośna spiekota, malaria, choroby układu pokarmowego zbierały śmiertelne żniwo.
Ewakuacja żołnierzy Andersa do Iranu, fot. KARTA
We wrześniu dywizja zostaje przeniesiona do Palestyny, gdzie panuje łagodniejszy klimat i lepsze warunki życia. W czasie wolnym żołnierze mogą też odwiedzić święte miejsca. Na początku 1944 r. przez Egipt dywizja trafia do Włoch.
„Kresowiacy” najpierw utrzymują linie obrony nad rzeką Sangro, a następnie uczestniczą w bitwie o Monte Cassino, wyzwalają Ankonę, Bolonię i okoliczne miejscowości. I właśnie tam 4 lipca 1944 r. w czasie zdobywania miasteczka Montefano traci życie Ilja Lisaj. Następnego dnia zostaje pochowany na miejscowym cmentarzu, później jego ciało przeniesiono na polski cmentarz wojskowy w Loreto.
Żołnierze 5 Dywizji Kresowej i żołnierze z Indii fot. KARTA
Po wojnie większość żołnierzy 5 Dywizji Kresowej zostaje na emigracji. Lisaj, który przed śmiercią wspominał o swojej chęci powrotu na Białoruś, gdyby zrealizował swój pomysł to najprawdopodobniej z miejsca pojechałby do łagru. Taki bowiem los spotkał innych andersowców, którzy po wojnie wracali do swoich rodzinnych stron znajdujących się już wtedy na terytorium ZSRR.
Tymczasem bracia Lisaja walczyli w Armii Czerwonej – jeden z nich zakończył swój szlak bojowy w Berlinie, drugi w Królewcu. Wolha Lisaj – żona andersowca wzięła sobie do serca jego rady i rozpoczęła pracę w fabryce mebli, w której przepracowała do emerytury. Tatiana Szypulska opowiada, że mieszkająca na Białorusi rodzina nigdy nie wspominała o swoim krewnym, który trafił do łagru, jednak nie zniszczyli jego więziennych listów. Zachowała je do dziś jego córka Walentyna Wałkowicz, do której też trafią pamiątki po zmarłym ojcu. Szypulscy przywieźli z Białorusi jej akt uroczenia i świadectwo ślubu rodziców, na podstawie których wydano im depozyt.
Depozyty czekają
Nie tylko Polacy, ale wszyscy krewni żołnierzy Andersa mieszkający obecnie na terytorium b. ZSRR mogą odbierać rzeczy pozostawione w depozytach Centralnego Archiwum Wojskowego. Depozyty 1648 żołnierzy trafiły do CAW 10 lat temu z wielkiej Brytanii. Jerzy Śliwiński odpowiedzialny za wydawanie pamiątek rodzinom podkreśla w rozmowie z Biełsatem, że dotychczas zwrócono pamiątki dopiero po 52 żołnierzach. Krewni andersowców często nie zdają sobie sprawy z takiej możliwości. Do tego swoje pokrewieństwo muszą dowieść przy pomocy odpowiednich dokumentów. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej w przypadku osób mieszkających za granicą, które muszą również dostarczyć poświadczone notarialnie tłumaczenia.
Depozyt nr. 965 Ilji Lisaja:
1) Legitymacja i Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino nr 18852;
2) Legitymacja odznaki pamiątkowej 6 Lwowskiej Dywizji Piechoty;
3) Odznaka pamiątkowa 6 Lwowskiej Dywizji Piechoty;
4) Zegarek kieszonkowy z dewizką;
5) Obrączka z żółtego metalu;
6) Trzy krzyżyki jerozolimskie z żółtego metalu;
7) Cztery medaliony z białego metalu;
8) 12 monet;
9) Pamiątka z Ziemi Świętej Via Doloroso: zbiór pocztówek o tematyce religijnej;
10) Pamiątka z Ziemi Świętej: zbiór pocztówek;
11) 41 fotografii;
12) Nowy Testament w jęz. rosyjskim;
13) Skórzany portfel;
14) Metalowe pudełko.
Znadniemna.pl za Inga Astraucowa, Biełsat
Pamiątki po Białorusinie walczącym w armii Andersa po latach trafią do jego córki. Ilja Lisaj jeszcze w łagrze marzył, że podaruje swym córkom pierścionki. Marzenie to nigdy się nie ziści.
[caption id="attachment_5305" align="alignnone" width="480"] Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino nr. 18852 fot. IA[/caption]
Kapsuła czasu
Obrączka, medal za zdobycie