HomeStandard Blog Whole Post (Page 414)

Ogłoszony w maju przez Związek Polaków na Białorusi konkurs metodyczny „Dobry scenariusz lekcji podstawą mądrej edukacji polonistycznej” został podsumowany w piątek, 30 października, w Białymstoku. Nagrody laureatkom konkursu wręczył osobiście patron honorowy wydarzenia – prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_prezydent

Zdjęcie pamiątkowe laureatów i organizatorów konkursu z patronem honorowym wydarzenia prezydentem Białegostoku Tadeuszem Truskolaskim

Do stolicy Podlasia na zaproszenie współorganizatora konkursu Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” przybyła grupa nauczycieli języka polskiego z całej Białorusi, których prace jury konkursu oceniło jako najlepsze.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_przedszkole

Zajęcia w Przedszkolu Samorządowym Nr 47 „Z UŚMIECHEM”

Uroczyste odznaczenie laureatów poprzedziła ich wizyta w białostockich instytucjach edukacji i wychowania – Przedszkolu Samorządowym Nr 47 „Z UŚMIECHEM” oraz Szkole Podstawowej Nr 12 im. Zygmunta Glogera.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_017

Lekcja w IV klasie Szkoły Podstawowej Nr12 im. Zygmunta Glogera w Białymstoku

W obu placówkach nauczycielki z Białorusi miały okazję zobaczyć, jak w praktyce wygląda proces wychowania przedszkolnego i edukacji wczesnoszkolnej w polskich przedszkolach i szkołach.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_016

Ogromne wrażenie na polonistkach z Białorusi zrobiła przeprowadzona specjalnie dla nich lekcja w IV klasie Szkoły Podstawowej Nr12 im. Zygmunta Glogera w Białymstoku.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_015

Nauczycielka Katarzyna Dorota Zawojska podczas lekcji, której zadaniem było między innymi poznanie przez uczniów różnic między listem (obszerniejsza forma wiadomości – red.) a liścikiem (krótka forma wiadomości – red.), zademonstrowała, jak w procesie nauczania można wykorzystywać posiadane i obsługiwane przez współczesne dzieci urządzenia elektroniczne – telefony komórkowe i podłączone do Internetu laptopy.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_013

Mgr Katarzyna Dorota Zawojska

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_014

Dyrektor szkoły mgr Anna Satuła opowiada o szkole i zaprasza na wizytację podległej jej placówki edukacyjnej

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_012

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_011

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_010

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_09

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_08

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_07

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_06

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_05

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_04

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_03

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_02

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_szkola_01

Zdjęcie pamiątkowe przy portrecie patrona szkoły

Po wizytacji przedszkola i szkoły grupa polonistek z Białorusi udała się do Pałacyku Gościnnego przy ul. J. Kilińskiego w Białymstoku. Tu, w uroczystej atmosferze, nauczycielki przywitał patron honorowy konkursu prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, któremu towarzyszyły współorganizatorki plebiscytu: Andżelika Borys, przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB oraz Anna Kietlińska, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_prezydent_02

Tadeusz Truskolaski, Anna Kietlińska i Andżelika Borys

Ta ostatnia, jako przewodnicząca jury konkursu, wytłumaczyła, że wszystkie dziesięć zaproszonych nauczycielek zasługują na wyróżnienie, gdyż ich prace konkursowe zakwalifikowano do ścisłej czołówki najlepszych. – Z ogromnym trudem jury postanowiło jednak przyznać trzy pierwsze miejsca w konkursie, wyróżniając także wszystkie pozostałe finalistki – mówiła Anna Kietlińska.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_prezydent_01

Przemawia Andżelika Borys

Zgodnie z werdyktem jury na wyróżnienie dyplomem za I miejsce w konkursie zasłużyła nauczycielka z Porzecza Aleksandra Korec.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_prezydent_Korec_wreczenie

Dyplom za I miejsce Aleksandrze Korec wręcza Tadeusz Truskolaski

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_prezydent_Korec

Zwyciężczyni dziękuje organizatorom i sponsorom konkursu

Drugie miejsce przyznano Annie Ryszkiewicz z Brasławia, a trzecie – Marii Tołoczko z Nowogródka.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_prezydent_Braslaw

Anna Ryszkiewicz z Brasławia odbiera dyplom za II miejsce

Pozostałe finalistki otrzymały dyplomy pamiątkowe. Wszystkie otrzymały też ufundowane przez patrona konkursu albumy.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_prezydent_Juchniewicz

Polina Juckiewicz z Mińska odbiera dyplom wyróżnienia w konkursie

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_prezydent_Jeleniewicz

Żanna Jeleniewicz z Baranowicz odbiera dyplom wyróżnienia w konkursie

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_prezydent_Tkaczewa

Anastazja Tkaczowa z Mohylewa odbiera dyplom wyróżnienia w konkursie

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_prezydent_Wilejka

Żanna Sawicz z Wilejki odbiera dyplom wyróżnienia w konkursie

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_prezydent_Moroz

Agnieszka Moroz i Anna Zagdaj z Grodna odbierają dyplomy wyróżnienia w konkursie

Po podniosłej uroczystości podsumowania wyników konkursu prezydent Białegostoku zaprosił wszystkie laureatki na obiad do jednej z białostockich restauracji.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_Uniwersytet_03

Delegacja z Białorusi z wizytą w Centrum Edukacji Ustawicznej Uniwersytetu w Białymstoku

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_Uniwersytet_02

Tego samego dnia delegacja z Białorusi odwiedziła jeszcze Centrum Edukacji Ustawicznej Uniwersytetu w Białymstoku, które także było współorganizatorem konkursu.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_Uniwersytet

Od strony finansowej konkurs metodyczny „Dobry scenariusz lekcji podstawą mądrej edukacji polonistycznej” wsparła Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”.

Bialystok_Wyniki_konkursu_nauczycieli_Uniwersytet_01

Dr Małgorzata Głoskowska-Sołdatow, koordynator ds. praktyk studenckich, oprowadza gości po Centrum Edukacji Ustawicznej Uniwersytetu w Białymstoku

– Mam nadzieję, że podobny konkurs zorganizujemy także w przyszłym roku, gdyż pierwsza jego edycja zademonstrowała, iż tego typu plebiscyty dla nauczycieli są niezwykle efektywnym sposobem na zmotywowanie pedagogów do twórczej i owocnej pracy na niwie popularyzowania języka polskiego wśród dzieci i młodzieży na Białorusi – oceniła w rozmowie ze Znadniemna.pl tegoroczny konkurs metodyczny dla nauczycieli języka polskiego z Białorusi jego pomysłodawczyni Andżelika Borys.

Znadniemna.pl

Ogłoszony w maju przez Związek Polaków na Białorusi konkurs metodyczny „Dobry scenariusz lekcji podstawą mądrej edukacji polonistycznej” został podsumowany w piątek, 30 października, w Białymstoku. Nagrody laureatkom konkursu wręczył osobiście patron honorowy wydarzenia – prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. [caption id="attachment_12567" align="alignnone" width="480"] Zdjęcie pamiątkowe laureatów i

Prawdziwym świętem dla wszystkich uczniów i pedagogów baranowickiej Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana stała tegoroczna uroczystość pasowania na ucznia pierwszoklasistów tej, najstarszej z działających na Białorusi, polskiej placówki oświatowej.

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_011

Z okazji przyjęcia w tym roku do pierwszych klas szkoły 47 małych mieszkańców Baranowicz, administracja szkoły i uczniowie klas starszych przygotowali dla pierwszaków koncert, w którym najmłodsi odegrali kluczową rolę, przyjmując błogosławieństwo od opiekującego się szkołą proboszcza parafii w Iszkołdzi i Poloneczce, księdza Olega Silkiewicza.

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_014

W koncercie na cześć pierwszaków wystąpili ich starsi koledzy ze szkoły, między innymi Mirosław Jeleniewicz, finalista ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego NIEMENOMANIA 2015.

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_09

Wśród gości uroczystości pasowania na ucznia w SSP im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach była między innymi konsul z Konsulatu Generalnego RP w Brześciu Katarzyna Rytko.

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_01

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_02

Pierwszaki i ich starsi koledzy mieli też okazję zaprezentować swoje zdolności artystyczne swojej nowej nauczycielce – skierowanej w tym roku do pomocy SSP im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach przez Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą przy Ministerstwie Edukacji Narodowej RP, polonistce Anie Matysiak.

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_04

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_03

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_05

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_08

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_013

SSP im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach jest jedyną na Białorusi szkołą społeczną, która ofiaruje nauczanie w języku polskim, poczynając od pierwszej klasy do otrzymania świadectwa maturalnego, honorowanego w Polsce. Liczba uczniów, uczęszczających do szkoły, wynosi w tym roku 580 i jest porównywalna do liczby uczących się w największej na Białorusi szkole państwowej z polskim językiem nauczania – Polskiej Szkoły w Grodnie.

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_06

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_012

Z czterdziestu siedmiu tegorocznych pierwszaków w baranowickiej SSP im. Tadeusza Rejtana sformowano trzy pierwsze klasy.

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_07

Baranowicze_Szkola_Polska_pasowanie_na_ucznia_010

Znadniemna.pl, zdjęcia Eleonory Raczkowskiej-Jarmolicz

Prawdziwym świętem dla wszystkich uczniów i pedagogów baranowickiej Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana stała tegoroczna uroczystość pasowania na ucznia pierwszoklasistów tej, najstarszej z działających na Białorusi, polskiej placówki oświatowej. Z okazji przyjęcia w tym roku do pierwszych klas szkoły 47 małych mieszkańców Baranowicz, administracja szkoły

W minioną sobotę, 24 października, już trzeci rok z rzędu, polskie dzieci z całej Białorusi miały okazję zaprezentować swoje zdolności wokalne na Festiwalu Piosenki Dziecięcej „Kolorowe Nutki”, organizowanym przez Dział Kultury Związku Polaków na Białorusi.

Festiwal_Kolorowe_Nutki_wspolne_zdjecie

Mali artyści rywalizowali w trzech indywidualnych kategoriach wiekowych oraz w kategorii „zespoły”. Dyplomy i nagrody za pierwsze drugie i trzecie miejsca jury festiwalu przyznało w kategoriach „7-11” oraz „12-14”lat. Dzieci w tym przedziale wiekowym najbardziej masowo zgłosiły się bowiem do konkursu indywidualnych wykonawców.

Festiwal_Kolorowe_Nutki_wreczenie_01

Dyplomy i nagrody rzeczowe otrzymują najmłodsi uczestnicy festiwalu

Najmłodsze dzieciaki – kategoria „do 6 lat” – reprezentowana była przez trzy wokalistki: Weronikę Kołobową z przedszkola w Borowlanach, Amelię Kościuk z przedszkola w Mołodecznie i Anię Budźko z pierwszej klasy Polskiej Szkoły w Grodnie. Najmłodsze artystki za swoje występy otrzymały wyróżnienia i nagrody rzeczowe w postaci dużych pluszaków.

Festiwal_Kolorowe_Nutki_przedszkolaki

Wyróżnienia przyznano też w kategorii „zespoły”, w której do konkursu stanęły: grupa wokalna „Dżentelmeni” z Mińska, przygotowana przez znaną naszym czytelnikom kierowniczkę stołecznego chóru „Polonez” Natalię Krywoszejewą, zespół „Iskierki”, reprezentujący szkółkę parafialną przy kościele Świętej Rodziny w Lidzie oraz zespoły „Jutrzenka” z Iwia i „Smyk” z Mior.

Festiwal_Kolorowe_Nutki_zespol_Dzentelmeni

Grupa wokalna „Dżentelmeni” z Mińska

Festiwal_Kolorowe_Nutki_zespoly_01

Zespół „Jutrzenka” z Iwia

Festiwal_Kolorowe_Nutki_zespoly
Do twardej, choć życzliwej, rywalizacji doszło w kategoriach wiekowych, w których do konkursu przystąpiło najwięcej artystów. W młodszej z nich „7-11 lat” I miejsce przyznane zostało Roksanie Brodowicz z Polskiej Szkoły w Grodnie, II miejsce – Wiolecie Piuto ze szkółki parafialnej w Lidzie, a III – Paulinie Filipowicz ze Szkoły Muzycznej nr2 w Grodnie.

Festiwal_Kolorowe_Nutki_wreczenie_konsul_Brodowicz

Konsul RP w Grodnie Marzena Demczuk wręcza dyplom Roksanie Brodowicz

Festiwal_Kolorowe_Nutki_wreczenie_konsul_Piuto

Marzena Demczuk wręcza dyplom Wiolecie Piuto z Lidy

Festiwal_Kolorowe_Nutki_Paulina_Filipowicz

Paulina Filipowicz

Festiwal_Kolorowe_Nutki_wreczenie
Miejsca na podium w najstarszej kategorii „12-14 lat” zostały podzielone w sposób następujący: I miejsce – Weronika Zachar ze szkółki parafialnej w Iwiu, II miejsce – Arina Kliusznikowa z Polskiej Szkoły w Grodnie oraz III miejsce – Jana Kuźnicz ze szkółki parafialnej w Iwiu.

Festiwal_Kolorowe_Nutki_wreczenie_konsul_Zachar

Marzena Demczuk wręcza dyplom Weronice Zachar

Festiwal_Kolorowe_Nutki_Weronika_Zachar

Weronika Zachar zwyciężczyni w kategorii „12-14 lat”

Festiwal_Kolorowe_Nutki_Marzena_Demczuk_01

Festiwal_Kolorowe_Nutki_Marzena_Demczuk_02

Przemawia Marzena Demczuk, konsul RP w Grodnie

Festiwal_Kolorowe_Nutki_Brodowicz_Zachar_Filipowicz
Jury festiwalu zaznaczyło bardzo wysoki poziom wszystkich startujących w nim wykonawców, szczególnie dziękując pedagogom muzycznym ze szkółki parafialnej w Iwiu, której wychowankowie mają okazję doskonalić swoje zdolności muzyczne i zdobywać doświadczenie publicznych występów między innymi podczas Dekanalnego Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Iwiu, organizowanego każdego roku w okresie karnawału przez miejscowego proboszcza – księdza dziekana Jana Gaweckiego.

Festiwal_Kolorowe_Nutki_Alicja_Binert

Przewodnicząca Jury Alicja Binert dziękuje konkursantom za wysoki poziom wykonania polskich piosenek

Festiwal_Kolorowe_Nutki_Weronika_Szarejko

Przemawia Weronika Szarejko, szefowa Działu Kultury przy ZPB

Jak zaznaczyła podczas wręczania nagród i dyplomów laureatom festiwalu jego organizator – szefowa Działu Kultury ZPB Weronika Szarejko – „Kolorowe Nutki” są wydarzeniem artystycznym, mającym na celu promocję polskiej kultury i języka wśród najmłodszych, mieszkających na Białorusi, Polaków. O tym, że dzięki takim festiwalom jak „Kolorowe Nutki”, „mamy okazję zobaczyć pierwsze kroki w karierze, kto wie, czy nie przyszłych gwiazd polskiej piosenki, być może na miarę Czesława Niemena, który przecież pochodzi stąd” mówiła, dziękując artystom i organizatorom festiwalu, konsul w Konsulacie Generalnym RP w Grodnie Marzena Demczuk.

Festiwal_Kolorowe_Nutki

Siostry Małgorzata i Weronika Zachar

Festiwal_Kolorowe_Nutki_Roksana_Brodowicz

Roksana Brodowicz zwyciężczyni w kategorii „7-11 lat”

Festiwal_Kolorowe_Nutki_Roksana_Brodowicz_02

Festiwal_Kolorowe_Nutki_Roksana_Brodowicz_01

Znadniemna.pl

W minioną sobotę, 24 października, już trzeci rok z rzędu, polskie dzieci z całej Białorusi miały okazję zaprezentować swoje zdolności wokalne na Festiwalu Piosenki Dziecięcej „Kolorowe Nutki”, organizowanym przez Dział Kultury Związku Polaków na Białorusi. Mali artyści rywalizowali w trzech indywidualnych kategoriach wiekowych oraz w kategorii

Bardzo nas cieszy, że akcja „Dziadek w polskim mundurze” cieszy się zainteresowaniem, mieszkających w Polsce potomków Kresowian rodem z terenów współczesnej Białorusi. Jeden z nich – Mariusz Zejdler – zgłosił do akcji swojego bohaterskiego dziadka – ogniomistrza Józefa Pławskiego, żołnierza Armii Andersa, uczestnika między innymi Bitwy pod Monte Cassino.

Jozef_Pulawski (38)

Józef Pławski

O swoim dziadku Mariusz Zejdler zgromadził bardzo dużo materiałów, gdyż bardzo szczegółowo bada swoje korzenie, a odnalezione przez niego informację o przodkach sięgają późnego średniowiecza. Los naszego dzisiejszego bohatera, podobnie jak losy tysięcy Polaków, urodzonych w II Rzeczypospolitej, jest niezwykle dramatyczny. Jest też dowodem na to, że patriotyzm dla Polaków tamtego pokolenia nie był jedynie frazesem, czego dowodzili oni całym swoim życiem i zdrowiem, składanym na ołtarzu Ojczyzny.

Jozef_Pulawski (1)

Biografia ogniomistrza Józefa Pławskiego dzięki naszemu czytelnikowi już była publikowana, między innymi na stronie Rodziny Pławskich.

Jozef_Pulawski (19)

Józef Pławski (siedzi drugi od lewej) – Porubanek – Wilno, 18.01.1929 r.

Chętnie skorzystamy z tego opracowania i materiałów, otrzymanych bezpośrednio od wnuka Józefa Pławskiego – Mariusza Zejdlera, aby przybliżyć sylwetkę bohatera naszym czytelnikom.

A więc:

JÓZEF PŁAWSKI urodził się 20 lutego 1904 roku w okolicy Glebowce (przed wojną – w gminie Wasiliszki, powiatu szczuczyńskiego, w województwie nowogródzkim, współcześnie – sielsowiet Hołowiczpol, rejonu szczuczyńskiego, w obwodzie grodzieńskim) w rodzinie Józefa i Zofii (z domu Leśkiewicz).

Ojciec naszego bohatera był właścicielem ziemi, na której mieszkał i którą uprawiał. Wnioskujemy z tego, że była to rodzina względnie zamożna. Józef Pławski junior miał dwoje rodzeństwa: siostrę Marię i brata Feliksa.

Jozef_Pulawski (11)

Państwowe Gimnazjum Koedukacyjne im. Hetmana Karola Chodkiewicza w Lidzie

Rodzice dbali o to, aby ich dzieci zdobywali dobre wykształcenie, wiec nasz bohater w wieku 16 lat dostał się do Państwowego Gimnazjum Koedukacyjnego im. Hetmana Karola Chodkiewicza w Lidzie. Nauka w gimnazjum trwała siedem lat, więc podczas niej nasz bohater osiągnął wiek poborowy (22 lata w II Rzeczypospolitej). Na uczelni Józefa działał Hufiec Szkolny, prowadzony przez Dowództwo Rejonu Przysposobienia Wojskowego 77. Pułku Piechoty, stacjonującego w garnizonie Lida. Po dwuletnim uczęszczaniu do prowadzonego przez wojskowych Hufca Szkolnego Józef Pławski dostaje się do Szkoły Podoficerskiej Samodzielnego Dyonu Artylerii Przeciwlotniczej nr 3.

W szkole podoficerskiej Józef się uczył od 1 grudnia 1927 roku do 9 marca 1928 roku i ukończył ją z wynikiem celującym, otrzymując nominację na stopień kaprala.

Jozef_Pulawski (7)

Jako podoficer rezerwy Wojska Polskiego rok później Jozef Pławski został urzędnikiem państwowym, w zakresie nadzoru nad eksploatacją i konserwacją dróg. Swoją karierę zaczął od pracy w Zarządzie Gminnym w Wasiliszkach, a następnie został przeniesiony do Szczuczyna, otrzymując posadę drogomistrza. Jednocześnie działał w Związku Rezerwistów.

Jozef_Pulawski (21)

Równolegle do kariery urzędniczej, Józefowi Pławskiemu rozwijała się w rezerwie kariera wojskowa. W 1932 roku posiadał już stopień plutonowego rezerwy, a 25 października 1932 roku nadane mu zostało prawo do noszenia odznaki pamiątkowej 3. Pułku Artylerii Ciężkiej im. Króla Stefana Batorego.

Jozef_Pulawski (10)

Odznaka pamiątkowa 3. Pułku Artylerii Ciężkiej im. Króla Stefana Batorego

W pracy zarówno zawodowej, jak i społecznej Józef Pławski wykazał się ponadprzeciętną ofiarnością i sumiennością, za co decyzją Prezesa Rady Ministrów Sławoja Składkowskiego z dnia 30 sierpnia 1938 roku został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi.

Jozef_Pulawski (25)

Jozef_Pulawski (23)

Rozwijała się kariera Józefa Pławskiego także w Związku Rezerwistów, w którym 5 stycznia 1939 roku objął funkcję komendanta Koła Związku Rezerwistów w Szczuczynie.

Jozef_Pulawski (26)

Jozef_Pulawski (8)

Jozef_Pulawski (5_5)

Jozef_Pulawski (16)

Obiecującą karierę Józefa Pławskiego przerwał wybuch II wojny światowej i agresja ZSRR przeciwko Polsce, po czym nasz bohater zmuszony był ukrywać się przed władzą sowiecką. Mimo groźby aresztowania Józef zawarł związek małżeński. 18 listopada 1939 roku w szczuczyńskim kościele pijarów pw. Świętej Teresy odbył się ślub Józefa Pławskiego i Leonardy Jagielnickiej.

Jozef_Pulawski (24)

Leonarda Jagielnicka (Wilczuki, 28.04.1937 r.) – przyszła żona Józefa Pławskiego

Jozef_Pulawski (22)

Młoda para nie długo, bo przez niecałe pół roku, cieszyła się życiem małżeńskim. W marcu 1940 roku sąsiedzi donieśli na Józefa Pławskiego władzy sowieckiej. Został schwytany i osadzony w więzieniu. Na wyrok za działalność w Związku Rezerwistów i zesłanie na Sybir czekał ponad rok. W tym czasie z więzienia regularnie pisał do ukochanej młodej żony, która niedługo przed aresztowaniem Józefa zaszła od niego w ciążę. Listy z więzienia trafiały do Leonardy w formie grypsów (listy, nielegalnie opuszczające mury więzienne – red.).

Jozef_Pulawski (27)

Na szczęście zachowało się kilkadziesiąt grypsów, pisanych przez Józefa Pławskiego do żony Leonardy. Dzięki wnukowi bohatera, możemy przytoczyć fragmenty treści niektórych z nich:

„Kochana Lolu. Jestem zdrów, czuję się dobrze. Całuję Was wszystkich. Józek. 27.III.40
Loleńko nasze okno na dole 7-me od cmentarza a widać od bramy wejściowej. Z miasteczka (…) jesteśmy w (…) na celi.”

„Najukochańsza Przylepko. Aczkolwiek dzielą nas kraty i odległość (…) nie mogę zobaczyć to duszą stale jestem przy Tobie, pomagam Tobie w każdej złej i dobrej chwili z nadzieją lepszego jutra. Ty najdroższa o mnie się nie troszcz, bądź spokojną o mnie. Mnie nic nie brakuje. Wolność nie zależy od Nas. Oskarżony jestem o to, że byłem komendantem rezerwy i członkiem O.Z.N. Innych zarzutów nie mam. Żadnych świadków w mojej sprawie nie było. Wielkiej kary nie powinno być. Troszcz się o Wasze zdrowie. Zasyłam ucałowania rączek i noska Tobie. Jasię, Irkę, Władzia i Celinę mocno całuj.”

Jozef_Pulawski (29)

Niezwykle wzruszająco Józef Pławski pisał do żony po urodzeniu przez Leonardę 11 października 1940 roku córki, o której narodzinach ojciec się dowiedział w więzieniu, a w grypsie sugerował małżonce imiona, które mogłaby dać ich potomkini:

„Najdroższa Loleńko, najdroższa Mamusiu moja. Z głębi serca i duszy najdroższemu skarbowi składam serdeczne życzenia. Żyj z naszą najdroższą „Córcią” sto lat. Dziecinko teraz mamy dla kogo żyć. Troszcz się o Wasze zdrowie. Kochanej Babci i Wujostwu serdecznie dziękuję za dotychczasową opiekę i proszę nadal Nimi się opiekować. O mnie na razie proszę się nie troszczyć, przypuśćmy, że byłem na wojnie i wzięty jestem jako jeniec wojenny, nic mu się nie stanie, tylko musi czekać, aż wojna się skończy, a wówczas wszystkich odeszlą do domów. Może Bóg pozwoli, że coś się stanie i mogą wcześniej zwolnić. U nas z więźniów, którzy mieli wyroki to już dziś postrzygli i prawdopodobnie jutro wywiozą. Zostało nas niewielu i to prawdopodobnie będzie nas sądził sąd narodowy w Szczuczynie, a mam wrażenie łatwiej będzie się wydostać na wolność. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze, troszczmy się o zdrowie, a wszystko przetrwamy. Co daj Boże. Loleńko córusinie daj imię któreś z tych: Jasia, Zofja, Helena, Jadwiga, Irena. Wybierz które Ci się najlepiej podoba. Przyznaj się czyja córuś, moja czy Twoja, Oczki niebieskie, czy piwne. Całuję Was serdecznie niezliczone razy. Niech Pan Bóg się Wami opiekuje. Józek.”

Jozef_Pulawski (31)

Z proponowanych przez męża imion Leonarda wybrała dla córki imię Zofia.

Ostatni zachowany gryps od Józefa Pławskiego pochodzi już z łagru, do którego trafił 24 kwietnia 1941 roku na mocy wyroku z dnia 25 listopada 1940 roku, skazującego naszego bohatera na osiem lat robót poprawczych w łagrach:

„Najukochańsza Lolu! Jestem chwała Bogu zdrów. Przybyłem do łagierów 26.IV. Napisz kochanie w jakim zdrowiu pozostajesz, jak się hoduje córeczka, czy wielka urosła, jak się nazywa? Może już chodzi? Jak się maja dziateczki p. Jasi i jak Oni się mają? W następnym liście napiszę więcej. Całuję Twój kochany nosek i rączki, ode mnie ucałuj Władziowych. Józek. 28.IV.41”

W łagrze Józef Pławski przebywał do 29 sierpnia 1941 roku, opuszczając go na mocy amnestii, ogłoszonej po podpisaniu miesiąc wcześniej układu Sikorski-Majski, pozwalającego na formowanie na terenie ZSRR Armii pod dowództwem generała Władysława Andersa.

Jozef_Pulawski (5)

Jozef_Pulawski (35)

Jozef_Pulawski (6)

W Armii Andersa, ze względu na brak przedwojennych dokumentów, Józef Pławski musiał potwierdzać swoją tożsamość i przynależność do wojska oraz posiadaną kwalifikację wojskowa przy pomocy świadków, znających go z okresu przedwojennego.

Jozef_Pulawski (33)

Na szczęście świadkowie się znaleźli i potwierdzili, że Józef Pławski jest plutonowym rezerwy Wojska Polskiego i jest artylerzystą. Zgodnie z kwalifikacją wojskową nasz bohater dostał przydział do 5. Dyonu Artylerii Przeciwlotniczej, wchodzącego w skład 5. Kresowej Dywizji Piechoty. W szeregach tej jednostki Józef Pławski przeszedł cały szlak bojowy Armii Andersa. W 1943 roku uczestniczył w pielgrzymce do Ziemi Świętej, za którą został odznaczony Krzyżem Honorowym, ustanowionym przez Papieża Leona XIII.

Jozef_Pulawski (2)

Jozef_Pulawski (4)

Jozef_Pulawski (13)

W końcowym okresie wojny Józef Pławski brał udział we wszystkich najważniejszych bitwach, stoczonych przez macierzystą dywizję na terenie Włoch, w tym w Bitwie pod Monte Cassino. Niestety tragiczny wypadek sprawił, że nasz bohater nie doczekał się zakończenia wojny.

Kilka fotografii z okresu, gdy Józef Pławski walczył w Armii Andersa:

Jozef_Pulawski (17)

Jozef_Pulawski

Jozef_Pulawski (12)

Jozef_Pulawski (14)

Jozef_Pulawski (15)

Józef Pławski zginął w wypadku motocyklowo-samochodowym w dniu 31 marca 1945 roku w okolicach Castro Caro (prowincja Forli) we Włoszech. Pochowany został na miejscowym cmentarzu, skąd po wojnie został przeniesiony na Polski Cmentarz Wojenny w Bolonii.

Jozef_Pulawski (34)

Jozef_Pulawski (18)

Jozef_Pulawski (55)

Po wojnie szczątki Józefa Pławskiego zostały przeniesione na Polski Cmentarz Wojenny w Bolonii-San Lazzaro di Savena (Włochy)

Jozef_Pulawski (36)

Nasz bohater, nigdy nie zobaczył swojej, urodzonej gdy siedział w sowieckim więzieniu, córeczki Zofii. Już jako dorosła kobieta i matka Zofia z domu – Pławska, a po mężu – Zejdler w 1992 roku nawiedziła Polski Cmentarz Wojenny w Bolonii, gdzie mogła się pomodlić i wypłakać na grobie swojego bohaterskiego taty – ogniomistrza Józefa Pławskiego.

Jozef_Pulawski (37)

Zofia Zejdler (z domu Pławska) – pierwsza wizyta na grobie ojca w 1992 r.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie materiałów i opracowań dostarczonych przez Mariusza Zejdlera, wnuka bohatera

Bardzo nas cieszy, że akcja „Dziadek w polskim mundurze” cieszy się zainteresowaniem, mieszkających w Polsce potomków Kresowian rodem z terenów współczesnej Białorusi. Jeden z nich - Mariusz Zejdler – zgłosił do akcji swojego bohaterskiego dziadka – ogniomistrza Józefa Pławskiego, żołnierza Armii Andersa, uczestnika między innymi

„Fotografie Stanisława Ignacego Witkiewicza-Witkacego (1885 – 1939)” – taką nazwę nosi wystawa zdjęć jednego z najwybitniejszych artystów polskich minionego stulecia, której wernisaż odbył się 20 listopada w małej sali Muzeum Współczesnych Sztuk Wizualnych w Mińsku.

Minsk_wystawa_Witkacego_otwarcie

Katarzyna Sagatowska i Tomasz Adamski

Wystawę prac fotograficznych polskiego artysty i filozofa, który zapisał się w historii sztuki, jako niezwykle utalentowany eksperymentator, a nawet prekursor niektórych kierunków sztuki współczesnej, przywiózł do stolicy Białorusi Instytut Polski w Mińsku. Polska placówka kulturalna promuje dorobek twórczy Witkacego, gdyż rok 2015 został ogłoszony przez Senat RP Rokiem Witkiewiczów, czyli -Stanisława Witkiewicza (ojca) oraz Stanisława Ignacego Witkiewicza-Witkacego (syna). Wystawę mniej znanej od dramatopisarstwa i malarstwa odmiany twórczości młodszego z wybitnych polskich artystów udało się otworzyć w ramach odbywającego się w białoruskiej stolicy „Miesiąca Fotografii w Mińsku-2015”.

Minsk_wystawa_Witkacego

Na wernisaż fotograficznej wystawy Witkacego przybyli pracownicy Ambasady RP w Mińsku i Instytutu Polskiego, na czele z kierownikiem tej placówki Tomaszem Adamskim, znani białoruscy fotografowie, oraz miłośnicy twórczości Witkacego.

Minsk_wystawa_Witkacego_Olga_Rybczynska

Olga Rybczyńska z Muzeum Współczesnych Sztuk Wizualnych w Mińsku

Zanim nastąpiło otwarcie wystawy jej kurator Katarzyna Sagatowska, znana polska fotograf i wykładowca, przeprowadziła dla zebranych krótką lekcję na temat sztuki fotografii i roli w niej Witkacego.

Minsk_wystawa_Witkacego_03

Minsk_wystawa_Witkacego_02

Minsk_wystawa_Witkacego_04

– Witkacy posługiwał się fotografią, ale ostatnio jego twórczość jest rozpowszechniana przede wszystkim dlatego, że w czasach kiedy tworzył, była uznawana za zbyt awangardową. Nikt wtedy nie fotografował w takim przybliżeniu. Dzisiaj to jest dość powszechne, ale wtedy to było bardzo niezwykłe i niespotykane. W portretach, które robił – chciał uchwycić duszę, osobowość psychologiczną ludzi, których fotografował. Inna strona jego fotografii — zdjęcia, na których pokazywał teatr grymasów twarzy, teatr życia, kiedy wcielał się w różne postacie, czasami znane, a czasami zmyślone. Również takie wykorzystanie fotografii było niespotykane wówczas, gdy tworzył. Robił to przez całe życie – opowiadała kurator wystawy.

Minsk_wystawa_Witkacego_01

Jeden z organizatorów wydarzenia Aleksy Matiuszonok, koordynator projektów artystycznych w Instytucie Polskim w Mińsku, zauważył z kolei, że niektóre autoportrety Stanisława Ignacego Witkiewicza czysto fizycznie musiał mu pomagać robić ktoś inny. – Ich autorstwo jest jednak przypisywane Witkacemu, gdyż to on decydował, jakie zdjęcie otrzyma – opowiadał.

Minsk_wystawa_Witkacego_05

Swoimi wrażeniami od twórczości Witkacego chętnie dzielili się także goście wystawy.

Minsk_wystawa_Witkacego_07

Minsk_wystawa_Witkacego_06

Jeden z nich, białoruski fotografik Jurij Wasiliew, ciesząc się, że taka wystawa zawitała do białoruskiej stolicy zwrócił uwagę na to, że wśród prezentowanych zdjęć jest między innymi autoportret mistrza z 1910 roku. – Pamiętamy wszyscy, jak wyglądały zdjęcia z tamtego okresu: osoby sztywne, siedzące, trzymające ręce na kolanach, wyraz twarzy – niemal anielski. A na tym zdjęciu widzimy otwartego człowieka, z wyrazistą indywidualnością. Widzimy u Witkacego podejście do fotografii, które dopiero od niedawna zaczęło się rozwijać – mówił białoruski artysta-fotografik.

Stanisław_Ignacy_Witkiewicz_-_Portret_wielokrotny_-_Google_Art_Project(wykorzystane lustro)

Portret wielokrotny (wykorzystane lustro)

Jedna z obecnych na wernisażu pań oświadczyła z kolei, że fotografie Witkacego zauroczyły ją bardziej, niż jego twórczość malarska, gdyż autor jest na nich „bardzo piękny i przystojny”. Wielbicielka mistrza podzieliła się też własną teorią o przyczynach samobójstwa artysty, które, mieszkając na ukraińskim Polesiu, popełnił 18 września 1939 roku, po tym, jak dowiedział się o agresji ZSRR przeciwko Polsce. Według niej „zabił się, bo nie mógł się pogodzić z własnym przemijaniem z tym, że nie jest już taki przystojny i młody, jak kiedyś”.

Zastrzyk-narkotyczny-Stanislaw-Ignacy-Witkiewicz-z-Janina-Bykowiakowna-1931.

Zastrzyk narkotyczny Stanislaw Ignacy Witkiewicz z Janiną Bykowiakówną

Wystawa „Fotografie Stanisława Ignacego Witkiewicza-Witkacego (1885 – 1939)” potrwa w Muzeum Współczesnych Sztuk Wizualnych w Mińsku do dnia 7 listopada.

Ludmiła Burlewicz z Mińska, zdjęcia autorki

„Fotografie Stanisława Ignacego Witkiewicza-Witkacego (1885 - 1939)” – taką nazwę nosi wystawa zdjęć jednego z najwybitniejszych artystów polskich minionego stulecia, której wernisaż odbył się 20 listopada w małej sali Muzeum Współczesnych Sztuk Wizualnych w Mińsku. [caption id="attachment_12455" align="alignnone" width="480"] Katarzyna Sagatowska i Tomasz Adamski[/caption] Wystawę prac fotograficznych

Renowacji pomnika na grobie nieznanych żołnierzy Wojska Polskiego, poległych w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku, dokonali na cmentarzu w Łunnie członkowie miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi. Prace renowacyjne wsparł Konsulat Generalny RP w Grodnie.

Lunno_renowacja

Pomnik, pochodzący z okresu międzywojennego, upamiętniający bohaterstwo żołnierzy polskich, którzy stawili czoło bolszewickiej zarazie w 1920 roku, był zawsze pod opieką mieszkających w Łunnie Polaków. Przetrwał dziesięciolecia niszczenia przez Sowietów śladów polskości na ziemi grodzieńskiej, ale nie mógł oprzeć się procesowi niszczenia, powodowanemu przez czas i zjawiska atmosferyczne.

Lunno_renowacja_01

W ostatnim czasie losem pomnika najbardziej martwiły się członkinie Oddziału ZPB w Łunnie Alicja Kuziukiewicz oraz Janina Staslukiewicz. Obie panie robiły co mogły, aby uchronić miejsce polskiej pamięci narodowej przed dalszym niszczeniem.
W tym roku, w sierpniu, podczas objazdu grobów żołnierzy polskich na terenie Grodzieńszczyzny, pani Alicja Kuziukiewicz zgłosiła problem konsulowi generalnemu RP w Grodnie Andrzejowi Chodkiewiczowi. Dyplomata w obecności swoich współpracowników, gości z Polski, biorących udział w objeździe grobów oraz członków ZPB, obiecał, że pomoże w renowacji pomnika.

Lunno_renowacja_02

Już kilka dni później w Łunnie ze sprzętem i materiałami pojawił się, poproszony przez konsula Chodkiewicza, działacz ZPB, mający bogate doświadczenie w renowacji przedwojennych pomników – Henryk Kuźmicki, działający w Komitecie Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej przy ZPB.

Majster przez kilka dni pracował nad doprowadzeniem pomnika do doskonałego stanu – usuwał zacieki, nawarstwienia atmosferyczne, naprawiał uszkodzone miejsca i ubytki.

W trakcie wykonywania przez Henryka Kuźnickiego pracy, wymagającej specjalistycznej wiedzy, sprzętu i umiejętności, Polacy z Łunna pod kierownictwem Alicji Kuziukiewicz porządkowali teren wokół pomnika – płytką chodnikową wyłożyli dojście do niego z jednej z głównych alei, przecinających cmentarz w Łunnie.

Leon Karpowicz, prezes Oddziału ZPB w Łunnie

Renowacji pomnika na grobie nieznanych żołnierzy Wojska Polskiego, poległych w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku, dokonali na cmentarzu w Łunnie członkowie miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi. Prace renowacyjne wsparł Konsulat Generalny RP w Grodnie. Pomnik, pochodzący z okresu międzywojennego, upamiętniający bohaterstwo żołnierzy polskich, którzy stawili czoło

Festyn, prezentujący talenty artystyczne Polaków, mieszkających na ziemi lidzkiej i działających w miejscowym oddziale Związku Polaków na Białorusi, odbył się 18 października w Lidzie.

Lida_Dzien_Kultury_Polskiej_01

Lida_Dzien_Kultury_Polskiej

Festyn zainaugurowała Msza święta, odprawiona w intencji Polaków, mieszkających na ziemi lidzkiej oraz członków ZPB.

Po nabożeństwie goście festynu zostali zaproszeni na wystawę wyrobów rękodzieła, autorstwa miejscowych artystów sztuki ludowej i na koncert przygotowany przez utalentowanych muzycznie i poetycko miejscowych Polaków.

Lida_Dzien_Kultury_Polskiej_02

Swoją obecnością święto kultury polskiej zaszczycili między innymi: konsul RP w Grodnie Zbigniew Pruchniak, pełniący obowiązki szefa placówki konsularnej, Mieczysław Jaśkiewicz, prezes ZPB, Weronika Szarejko, kierownik Działu Kultury ZPB oraz Halina Żegzdryń, prezes zaprzyjaźnionego z lidzkim Oddziału ZPB w Raduniu.

Na koncert złożyły się występy dzieci i młodzieży, uczącej się języka polskiego w Lidzie oraz działających przy ZPB artystów dorosłych.

Lida_Dzien_Kultury_Polskiej_04

W wykonaniu młodzieży publiczność podziwiała tańce towarzyskie, polskie piosenki, zaśpiewane z uczuciem i niespożytą energią przez dziecięcy zespół „Iskierki”, recytację wierszy Adama Mickiewicza oraz kompozycje instrumentalne w wykonaniu gitarzystki Olgi Kiejko.

Lida_Dzien_Kultury_Polskiej_03

Dorośli członkowie miejscowego oddziału ZPB też zaprezentowali publiczności szeroki wachlarz umiejętności wokalnych, poetyckich i gry na instrumentach muzycznych.

Lida_Dzien_Kultury_Polskiej_05

Na tę część koncertu złożyły się występy, między innymi: chóru Lidziejka – zespołu niedawno powstałego przy Oddziale ZPB w Lidzie, znanego lidzianom śpiewaka i poety Zenona Bieńko oraz lubianego i zawsze gorąco witanego przez publiczność – Rodzinnego Zespołu Ludowego „Sachoń”.

Lida_Dzien_Kultury_Polskiej_07

Festyn kultury polskiej w Lidzie nie mógł się obejść bez degustacji wyrobów kulinarnych i wypieków, przygotowanych wedle receptur, przekazywanych z pokolenia na pokolenie przez lidzkie gospodynie.

Lida_Dzien_Kultury_Polskiej_06

Po festynie jego goście w towarzystwie miejscowych Polaków udali się na cmentarz katolicki przy ul. Engelsa, który w tym samym czasie był nawiedzany przez członków Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Lidzkiej z siedzibą w Gdańsku. Spotkanie lidzkich Polaków z rodakami z Trójmiasta stało się okazją do omówienia planów renowacji cmentarza.

Lida_Dzien_Kultury_Polskiej_08

Osiągnięto porozumienie, iż wspólnymi siłami od wiosny przyszłego roku na terenie nekropolii ruszą pracę przygotowawcze do renowacji.

Lida_Dzien_Kultury_Polskiej_010

Obecni na cmentarzu konsul Pruchniak i prezes Jaśkiewicz w obecności zgromadzonych rodaków złożyli wieniec i zapalili znicze przy pomniku na Cmentarzu Lotników – wojennej nekropolii, będącej najbardziej znaną częścią cmentarza przy ul. Engelsa w Lidzie.

Lida_Dzien_Kultury_Polskiej_09

Irena Biernacka z Lidy, zdjęcia Aleksego Gila

Festyn, prezentujący talenty artystyczne Polaków, mieszkających na ziemi lidzkiej i działających w miejscowym oddziale Związku Polaków na Białorusi, odbył się 18 października w Lidzie. Festyn zainaugurowała Msza święta, odprawiona w intencji Polaków, mieszkających na ziemi lidzkiej oraz członków ZPB. Po nabożeństwie goście festynu zostali zaproszeni na wystawę

Nawiedzeniem grobów mieszkańców Wołkowyska, zasłużonych dla przetrwania i odrodzenia oświaty polskiej w tym mieście, uczcili Dzień Edukacji Narodowej członkowie Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku.

Wolkowysk_Dzien_Edukacji_01

Przy grobie śp. Aliny Jurewicz

Podczas nawiedzania miejsc pochówku tych, którym Wołkowysk zawdzięcza to, że język polski jest językiem nauczania dla młodego pokolenia wołkowyszczan, miejscowi Polacy nie mogli ominąć mogiły śp. Aliny Jurewicz, nauczycielki, do 2009 roku wicedyrektor Szkoły Polskiej w Wołkowysku, która poświęciła życie odrodzeniu polskiej oświaty w swoim rodzinnym mieście i wychowała na polskich patriotów dziesiątki młodych ludzi.

Wolkowysk_Dzien_Edukacji_Alina_Jurewicz

Grób śp. Aliny Jurewicz, wicedyrektor Szkoły Polskiej w Wołkowysku

Śp. Alina Jurewicz zmarła w sierpniu 2009 roku po ciężkiej chorobie nowotworowej. Była aktywną działaczką miejscowego oddziału ZPB, jako wicedyrektor Polskiej Szkoły miała dużo planów doskonalenia procesu nauczania i wychowania patriotycznego w polskiej placówce oświatowej, działającej w białoruskim państwowym systemie edukacji. Koledzy śp. Aliny Jurewicz z oddziału ZPB, część z których była jej uczniami, w Dniu Edukacji Narodowej odmówili przy grobie polskiej nauczycielki modlitwę „Anioł Pański”, złożyli na mogile kwiaty i zapalili znicze.

Wolkowysk_Dzien_Edukacji_03

Mogiła nauczycieli, przedstawicieli wołkowyskiej inteligencji polskiej i członków ich rodzin, poległych 15 czerwca 1943 roku z rąk okupantów niemieckich

Wolkowysk_Dzien_Edukacji_04

W tym dniu znicze zapłonęły także na innym wołkowyskim grobie nauczycielskim, a mianowicie na zbiorowej mogile nauczycieli, przedstawicieli wołkowyskiej inteligencji polskiej i członków ich rodzin, poległych 15 czerwca 1943 roku z rąk okupantów niemieckich, w ramach akcji zwalczania polskiego ruchu oporu na ziemi wołkowyskiej.

Wolkowysk_Dzien_Edukacji_05

– Niewinni ludzie podczas wojny polegli za naszą wolność, a śp. Alinę Jurewicz postrzegamy, jako kontynuatorkę sprawy, której nie dokończyli zabici przez nazistów polscy nauczyciele. Naszym obowiązkiem jest czcić ich pamięć, dbać o miejsca ich wiecznego spoczynku i przekazywać pamięć o nich oraz wartościach, którym hołdowali, młodemu pokoleniu – mówi prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Maria Tiszkowska o idei przeprowadzonej przez jej oddział akcji pamięci w Dniu Edukacji Narodowej.

Wolkowysk_Dzien_Edukacji_02

Znadniemna.pl, zdjęcia Jerzego Czuprety

Nawiedzeniem grobów mieszkańców Wołkowyska, zasłużonych dla przetrwania i odrodzenia oświaty polskiej w tym mieście, uczcili Dzień Edukacji Narodowej członkowie Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku. [caption id="attachment_12423" align="alignnone" width="480"] Przy grobie śp. Aliny Jurewicz[/caption] Podczas nawiedzania miejsc pochówku tych, którym Wołkowysk zawdzięcza to, że język polski

Zeznania rtm. Narcyza Łopianowskiego z dnia 13 października 1942 roku, spisane przez kpt. Narcyza Giedronowicza w kancelarii Oddziału II-go, Dowództwa I-go Korpusu Pancerno-Motorowego /Referat Wywiadu Obronnego/ w Londynie.

Rtm. Narcyz Łopianowski w Armi Andersa. Grudzień 1941r.

Rtm. Narcyz Łopianowski w Armii Andersa. Grudzień 1941r.

Szanowni Czytelnicy,

dzięki uprzejmości naszego czytelnika z Kanady – Narcyza Marka Łopianowskiego, będącego synem legendarnego zwycięzcy bitwy pod Kodziowcami we wrześniu 1939 roku – rotmistrza Narcyza Łopianowskiego, mamy możliwość zapoznać Państwa, z treścią niezwykle ciekawego dokumentu, świadczącego o niezłomnej postawie patriotycznej legendarnego dowódcy szwadronu 101. Pułku Ułanów w składzie Brygady Rezerwowej Kawalerii Wołkowysk, który po klęsce wojny obronnej 1939 roku trafił w ręce NKWD i razem z innymi oficerami polskimi był nakłaniany do złamania przysięgi i zdrady Ojczyzny.

O tym, jak zachował się, przebywając w bolszewickiej niewoli, jak opierał się kuszącym propozycjom współpracy z wrogami Polski, ale także o tym, jak tym propozycjom ulegali inni polscy oficerowie, sam rtm. Narcyz Łopianowski opowiedział po tym, jak z Armią Andersa opuścił terytorium ZSRR. Został przesłuchany przez oficera polskiego wywiadu kpt. Narcyza Giedronowicza w Londynie.

Protokół sporządzony przez kpt. Narcyza Giedronowicza po rozmowie z rtm. Narcyzem Łopianowskim, był objęty klauzulą „tajnego”, a jego oryginał, przechowywany w archiwum Londynie, niestety, zaginął.

Na szczęście Marek Łopianowski, syn legendarnego rotmistrza, odnalazł w zbiorach dokumentów wojennych ojca dosyć nikły – jak pisze – duplikat maszynowy zaginionego protokołu. Duplikat, spisany na cienkim, słabej jakości, papierze (każda kartka którego jest podpisana własnoręcznie przez rtm. Łopianowskiego, a na końcu – przez kpt. Giedronowicza) po skanowaniu okazał się słabo czytelny.

Wobec słabej jakości kopii protokołu Marek Łopianowski wraz z małżonką Ewą sporządzili jego odpis komputerowy, który uprzejmie udostępnili redakcji Znadniemna.pl.
Z wdzięcznością korzystamy z możliwości zapoznania naszych Szanownych Czytelników z treścią tego wielostronicowego (ale wartego przeczytania w całości), sporządzonego 73 lata temu, dokumentu.

Podobnie jak państwo Ewa i Marek Łopianowscy w korespondencji do redakcji, poprzedzimy publikację protokołu skanami dokumentów sztabowych, związanych z przekazaniem protokołu do „Sztabu Głównego Na Wygnaniu” w Londynie, Anglia. Zamieszczamy też wydany rtm. Narcyzowi Łopianowskiemu przez generała Wacława Przeździeckiego rozkaz złożenia zeznań, zawartych w protokole.

Raporty sztabowe

raporty_sztabowe

Odpis wydanego przez gen. W. Przeździeckiego rtm. N. Łopianowskiemu rozkazu złożenia meldunku

Rozkaz_gen_Przezdzieckiego

PROTOKÓŁ

(Przepisany dosłownie z oryginału, bez poprawek ortograficznych oprócz wyczyszczenia nieznacznych oczywistych znaczków.)

Spisany dnia 13. października 1942 w kancelarii O.II Dtwa I.Korpusu Panc.-Mot. /Referat Wywiadu Obronnego/ przez kpt.GIEDRONOWICZA Narcyza z rtm.ŁOPIANOWSKI Narcyza w sprawie „Małachówki”.

Rtm.ŁOPIANOWSKI Narcyz, ur.29.X.1898 w maj.Stoki pow.Wilno, syn Ignacego i Marii z d. Woronków, wyzn.Rzym.-kat., oficer sł.st.zeznaje:

Wybuch wojny polsko – niemieckiej zastał mnie w Augustowie w 1 p.uł.krechowieckich. W składzie tego pułkuwziąłem udział w walkach lotniczych, jako d-ca obrony p-lot., a następnie zgodnie z planem mobilizacyjnym odszedłem do 101 p.uł., któryrozpoczął się organizować w Białymstoku. Dnia 6.IX.1939 w walkach z lotnikami niemieckimi pod miejscowością Starosielce strąciłem Me 109 i jeden samolot uszkodziłem ze zdobycznego karabinu niemieckiego wzór 34. W nocy z 6 na 7-go w składzie pułku odszedłem do Wołkowyska, gdzie zostaliśmy wcieleni do grupy „Wołkowysk” gen.PRZEŹDZIECKIEGO.

Dnia 20.IX.1939 miała miejsce pierwsza potyczka z bolszewikami pod m.Dziębrowo. Piechota bolszewicka została zniszczona i jeńcy rozstrzelani. Czołgi wyszłybez szwanku. Była to szarża kawaleryjska. Dnia 21.IX.39 w nocy nastąpiłozajęcie Grodna przez nasze oddziały po uprzednim wyparciu bolszewików. Walki na przedmieściu Grodna trwały do południa dnia 21.9.39. W dniu 22.IX.39 miały miejsce walki z bolszewikami pod m.Kodziowce. Ze strony bolszewickiej brało udział 40 czołgów, z tego na polu walki zostało 17 i piechota została zniszczona. W walce tej brał udział cały 101 p.uł. Zginął d-ca pułku mjr.ŻUCHOWSKI Stanisław, dwóch d-ców szwadronu, jeden d-ca plutonu. Straty szwadronu 2-go którym ja dowodziłem – wynosiły 50% ludzi, 75% koni. W walce tej dowodziłem dywizjonem. Drugim dywizjonem dowodził d-ca pułku. Walka była rozstrzygnięta na nasza korzyść. Straty po stronie bolszewickiej wynosiły ok.800 ludzi. Pomimo mojego przeciwdziałania rannych i jeńców ulani wymordowali.

Dnia 23.IX. o godz.20-ej nastąpiło przekroczenie granicy litewskiej w ramach pułku na rozkaz d-cy grupy gen.Przeździeckiego. Przy przekraczaniu granicy nie posiadaliśmy prawie zupełnie amunicji. Na Litwie zostaliśmy osadzeni w obozach Rakiszki i Kalwaria.

Dnia 11.VI.1940 na skutek okupacji sowieckiej zostaliśmy przewiezieni do m.Kozielsk na Ukrainie do obozujeńców wojennych. 9.X.1940 na czele z gen.Przeździeckim w liczbie 21 osób zostałem przewieziony do więzienia „Butyrki” w Moskwie. W skład tej grupy m.in.wchodzili:

1. gen.PRZEŹDZIECKI,
2. ppłk.KOŃCZYC,
3. mjr.ZAORSKI Kazimierz
4. mjr.GUDAKOWSKI /obecnie ppłk./
5. mjr.STOCZKOWSKI,
6. kpt.art. ŚWIĘCICKI,
7. kpt.ZIOBROWSKI /obecnie mjr./
8. rtm.PRUSZYŃSKI Andrzej / brat Ksawerego/
9. por. TACIK,
10. „ SIEWIERSKI,
11. „ TOMALA,
12. „ SZUMIGALSKI.

Pozostałych nazwisk nie przypominam sobie.

Początkowo zostaliśmy umieszczeni w celi nr.94, następnie po krótkim przesłuchaniu gen.Przeździecki wraz z 10-cioma oficerami zostali przewiezieni na Łubiankę. Przesłuchiwał mnie jak się później dowiedziałem – szef sztabu N.K.W.D. ppłk.JEGOROW. Był to osobnik ok. lat 40, wzrostu wyżej średniego, dobrze zbudowany, jasny blondyn, twarz pociągła, bez zarostu. Ubrany elegancko w mundurze wojskowym N.K.W.D. Po krótkim zapytaniu o moje zdrowie i stan psychiczny interesował się o moja rodzinę, skądpochodzę, czy jestem żonaty, czy mam dzieci, czy jestem oficerem sł.st. i czy zaniechałem myśli o walce z Niemcami. Rozmowa trwała ok.10 – 15 min. W nocy, pomiędzy godz. 12 – 1. Wróciłem z powrotem do celi.

Po upływie dwóch dni zostaliśmy przeniesieni na Łubiankęj.w. i umieszczeni w celi nr. 62 b.małej, ciemnej, wiecznie oświetlonej jedną lampka elektryczną zawieszoną u góry. Po załatwieniu wstępnych formalności, jak sprawdzaniedanych personalnych, fotografowanie w różnych pozach i zjedzeniu kolacji udaliśmy się wszyscy na spoczynek. O godz. 24-ej generał Przeździecki został wezwany na przesłuchanie. Po upływie 10 minut ja też z kolei zostałem wezwany i w towarzystwie podpułkownika N.K.W.D. i dwóch strażników przechodząc przez różne korytarze doszedłem do żelaznych drzwi w ścianie. Było to przejście łączące więzienie Łubianki z N.K.W.D. Za tymi drzwiami znaleźliśmy się na szerokim korytarzu zasłanym dywanem kokosowym, w drugim końcu tego korytarza była tablica z napisem „IV piętro – wejście główne” oraz marmurowa tablica z napisem „Enkawudzisto bierz przykład z Czekistów jak należy tępićwrogów ludu”. Na dole nazwiska tych, którzy zginęli w walce „o wolność”. Na pierwszym miejscu złotymi literami nazwisko „Feliks Dzierżyński”. Po przejściu całego szeregu korytarzy i schodówstanęliśmy przed drzwiami nr. 523. Towarzyszący mi podpułkownikzdjąłczapkę przed tymi drzwiami i usiłował zajrzeć przez dziurkę od klucza. Następnie otworzył drzwi i wszedł sam. Za chwile kazał mi wejść. Wszedłem do pokoju b. dużego, o szarym obiciu, o luksusowym urządzeniu biurowym. Na prawo tuż przy wejściuzauważyłem jasną jesionowa szafę anormalnej wysokości. Szafa ta wyraźnie odbijała się na tle szarego obicia. Na słowa kancelistki „Można” – podpułkownik otworzył kluczykiem te szafę i zniknął we wnętrzu. W tej chwili strażnicy kazali mi się odwrócićtwarzą do ściany. Po pewnym czasie usłyszałem głos zapraszający mnie do wejścia do tej szafy. Wszedłem, zauważyłem przed sobą drzwi i ciemno czerwonąkotarę, odsunąłem ją i wszedłem do sąsiedniego pokoju. Podpułkownik sowiecki pozostał w pierwszym pokoju. Za biurkiem spostrzegłem podpułkownika JEGOROWA siedzącego w fotelu, z lewej strony obok niego stal mężczyznaw cywilnym ubraniu o martwym zupełnie wyrazie twarzy. Drugi mężczyzna w szarym ubraniu cywilnym szybkim krokiem spacerował po pokoju mającręcezałożone z tylu./ po czterech miesiącach na fotografii zobaczyłem tych dwóch ludzi i dowiedziałem się, ze człowiek „o martwej twarzy” nazywał się MERKUŁOW i był komisarzem bezpieczeństwa, a drugi nazywał się BERIA, komisarz N.K.W.D./ Na życzenie ppłk.JEGOROWA siadłem w jednym fotelu, który stal przed biurkiem. Po wstępnych pytaniach o zdrowie i tp. zapytał, dlaczego w 1939r. tak szybko ulegliśmy Niemcom. Odpowiedziałem, że nie tylko Niemcom, ale i bolszewikom,którzy nam wbili nóż w plecy. Czy walczyłem w 1939r. z bolszewikami? – Tak -. „Gdzie?” – na to odpowiedzi nie dałem, mówiąc, że jestem oficerem i na to pytanie odpowiedzieć nie mogę. Więcej o tym mowy nie było. „Co ja myślę o obecnej sytuacji?” – odpowiedziałem, że nic dotychczas się nie zmieniło, Polska jest w stanie wojny z bolszewikami. „Skąd ja o tym wiem?” – odpowiedziałem, że w październiku 1939 RządSikorskiego takądeklaracjęzłożył. Odpowiedź ppłk. Jegorowa: „Rząd Sikorskiego jest samozwańczy, nie ma nic do gadania o sprawach Polski. Rząd polski zostanie utworzony przez Naród Polski” I zapytał: „A jak mi się podoba ustrój sowiecki zaprowadzony na terenach przez Sowiety?” Odpowiedziałem, że rozumiem ich postepowanie w stosunku do żołnierzy i mężczyzn, którzy mogą walczyć z bolszewikami, lecz cóż wam zawiniły te niewinne dzieci i nieszczęśliwe kobiety, które wywozicie na Syberię i na północ żeby zginęły z głodu i zimna. Płk. Jegorow odpowiedział, że zmusimy im być za to wdzięczni, gdyż dzieci i kobiety sąwywożone dlatego, by ustrzec je przed zemstą ludności miejscowej.

MERKUŁOW tylko jedno pytanie mi zadał: „dlaczego ja jestem taki głupi, jestem dzielnym oficerem, a nie mogę zrozumieć wielkich rzeczy”.

Na tym przesłuchanie w pierwszym dniu zostało ukończone. Po powrocie do celi opowiedziałem gen.Przeździeckiemu i zgromadzonym kolegom o co byłem pytany i w jakiej formie. Gen.Przeździeckipoinformował nas, że do niego były skierowane podobne pytania z tąróżnicą, że zapytywany był na jakich warunkach zgodziłby się na tworzenie polskich jednostek w Związku Radzieckim. General odpowiedział, że jeśli otrzyma rozkaz z Londynu, to rozkaz ten wykona.

Nadmieniam jeszcze, że byłem zapytywany przez płk. Jegorowa czy mógłbymwspółpracować przy organizacji W.P. na terenie Z.S.R.R. odpowiedziałem, że jestem oficerem i na rozkaz Nacz. Wodza zawsze to zrobię. Usłyszałem ironiczny śmiech i następne pytanie: „A na rozkaz ktoregośkolwiek z generałów czy bym to zrobił” – odpowiedziałem, że rozkaz każdego człowieka, który będzie miał upoważnienie Rządu z Londynu wykonam.

Badania te powtarzały się często i trwałyaż do drugiej połowy grudnia 1940. Wszystkie przeprowadzone badania były mniej więcej w tym samym rodzaju.

W listopadzie wyłoniła się sprawa mojej żony i dwojga małych dzieci: 3 i 6 lat. Gdy na zapytanie płk.Jegorowa odpowiedziałem, że moja żona jest w Warszawie, otrzymałem odpowiedź, że „to są kpiny z mojej strony”/Moja żona wraz z dziećmi była w rękach N.K.W.D. od 6-ciu miesięcy i w pierwszych dniach maja 1940 uciekła z dziećmi do Warszawy przy pomocy moich ułanów/. Po upływie 2-ch tygodni zostałem wezwany ponownie i otrzymałem zezwolenie napisania listu do Warszawy do żony, przy tej okazji płk.Jegorow powiedział, że moja żona „gdzieśznikła”, że to jest prawda to comówiłem, tylko prosił żeby go poinformować, w jaki sposób mojażona potrafiła uciec. Odpowiedziałem, że b. jestem wdzięczny władzom N.K.W.D. za ułatwienie ucieczki mojej żonie, gdyż nie wierzę, żeby słaba kobieta z dwojgiem małych dzieci potrafiła uciec i na granicy przejść przez dwa rzędydrutów kolczastych i rowy – na stronęniemiecką. Około 20. grudnia 1940 gen. Przeździecki poraz już nie wiem któryponowił swoje żądanie, by nam dali większą cele, bo w tej małej celce 11 osób kompletnie dusiło się. Po większej awanturze generał został odprowadzony do szefa sztabu N.K.W.D. iwrócił z zapewnieniem, że będziemy pomieszczeni w lepszych warunkach. I rzeczywiście dnia 24.XII.1940 generał i 5-ciu innych oficerów zostali zabrani z celi. W celi pozostali: rtm.ŁOPIANOWSKI, por. SIEWIERSKI, por. SZUMIGALSKI, por. TOMALA i por. TACIK. Wieczorem złożyliśmy sobie wzajemne życzenia wigilijne. Około godz. 20-ejotworzyły się nagle drzwi celi i ujrzeliśmy wchodzącego pułkownika w mundurze polskim. Towarzyszył mu pan po cywilnemu. Pułkownik podał swoje nazwisko GORCZYŃSKI. Pan po cywilnemu przedstawiłsię jakoppłk.dypl.BERLING. Obaj byli bez płaszczy i bez czapek. Po krótkim powitaniu płk. Berling usiłowałzawiązaćpogawędkę wyłącznie na tematy polityczne. Nie chcąc rozmawiać z ludźmi nieznanymi odpowiadaliśmyb.niechętnie. W międzyczasie na żądanie płk.Berlinga została przyniesiona kolacja z restauracji dla 2-ch osób. Płk.Berling proponował, czy byśmy nie zjedli z nim razem kolacji restauracyjnej, która może być dostarczona na jego rozkaz. To pogłębiło jeszcze bardziej nasze podejrzenie, że nie są to więźniowie tak, jak my, lecz ludzie, którzy maja specjalne cele. Tymbardziej, że płk.Berling nie potrafił nam wyjaśnić, dlaczego oni tak dobrze wyglądają jeżelisą w więzieniu. Do dyskusji dał się wciągnąć por. TACIK, który w b.gorącysposóbzareagował na oskarżenie Polski i Narodu Polskiego wyrażone przez płk. Berlinga. Wizyta trwała około 2-ch godzin. Na pukanie płk. Berlinga drzwi celi zostały otwarte i goście nas opuścili z zapewnieniem, że jutro zobaczymy się. Następnego dnia, t.j.25.XII.40 zostałem wezwany poraz pierwszy w godzinach rannych na przesłuchanie. Płk.Jegorow doręczył mi list od mojej żony. List był zapieczętowany, lecz biorąc list z ręki pułkownika zauważyłem tłumaczenie listu na język rosyjski. List ten musiałem przeczytać w obecności płk. Jegorowa i jakiegoś osobnika w szarym ubraniu siedzącego na fotelu w cieniu tak, że twarzy jego widzieć nie mogłem. Ja zaś siedziałem na jednym fotelu przed biurkiem Jegorowa, twarzą do światła./Pokoj nr. 507/. Płk. Jegorowzadał mi pytanie oderwane: „Dlaczego ja walczyłem w 1939 przeciwko armii czerwonej”. Odpowiedziałem, że jestem oficerem, byłem d-cą i to był mój obowiązek. Pułkownik w brutalnej formie mi powiedział, że „zginęło w tej bitwie dużo dobrych żołnierzy sowieckich i jak ja ośmieliłem się to zrobić, zmuszając swoich ułanów do walki z bolszewikami”. Chciał się dowiedzieć, jakie metody stosowałem, żeby zmusićżołnierzy do tak zaciekłej walki. Odpowiedziałem, że to walczył polski żołnierz, spełniającswój obowiązek i broniąc swojego honoru.

Osobnik siedzący na fotelu powiedział cicho do pułkownikaJegorowa: „Zostawcie go, on spełnił swój obowiązek”.

Po powrocie do celi otrzymaliśmy rozkaz szybkiego zjedzenia obiadu i przygotowania się do wyjazdu. Około godz.2-giej tegoż dnia przyszedł do celi znany mi już podpułkownik / ten, który prowadził przedwstępne badania/ i kazał nam iść za sobą. Udaliśmy się za nim, nie dziwiąc się nawet, że idziemy bez strażników. Na dole w ogrodzonym podwórzu czekały dwa samochody osobowe. Do jednego wsiedliśmy w towarzystwie tego podpułkownika, do drugiego zostały położone nasze rzeczy. Ruszyliśmy wzdłuż rzeki Moskwy pułkownikpokazał nam wybudowane mosty na rzece, pokazał nam teatr i Kreml z daleka. Nie mogłem się zorientować, w którym kierunku jedziemy. Dopiero po przejechaniu ok. 30 klm. przejechaliśmy most nad torem kolejowym gdzie przy rozwidleniu szos był napis, że szosa, którą jedziemy prowadzi do Razania. Po przejechani ok.40 klm. licząc od Łubianki skręciliśmy na leśnądróżkę w rozkopanym śniegu. Dojechaliśmy do jakiegoś płotu. Bramęotworzyłżołnierz sowiecki. Samochódzatrzymał się przed willą. Na nasze spotkanie wyszła gromadka ludzi ubranych różnie: jedni w mundurach oficerów polskich, drudzy po cywilnemu, a niektórzy w stroju mieszanym. Ujrzałem tam płk.GORCZYŃSKIEGO. Płk.BERLING powitałnas jako oczekiwanych gości i zaprowadził do pokoju jadalnego na podwieczorek. Następnie wskazał nam pokój o 7-u łóżkach. W pokoju tym oprócz nas mieszkałpodch. KUKULIŃSKI i miał zamieszkaćppor.rez.SZCZYPIORSKI.

Krótka charakterystyka willi: była to willa urządzona nowocześnie, z centralnym ogrzewaniem, łazienką, z woda ciepłą i zimna o każdej porze. Składała się z 7 pokoi i kuchni. Jeden pokój był przeznaczony na jadalnię, gdzie teżodbywały się rozmaite odczyty i były wygłaszane referaty. Urządzenie pokoi mieszkalnychwydawało mi się wtedy luksusowe. Łóżkasprężynowe z materacami, kołdry watowne, poduszki puchowe, kanapy i nawet fotele miękkie. Obsługażeńska: dwie pokojówki młode, jedna kucharka o arystokratycznym wyglądzie i kucharz nazwiskiem FOMICZ /z Kremla/, stróż do froterowania podłóg i rąbania drzewa i paru żołnierzy sowieckich.

Regulamin: swoboda poruszania się w obrębie ogrodzenia była nieograniczona od godz.8 rano do godz. 9 wieczorem. W nocy nie można było wychodzić poza dom pod pozorem, że sązłe psy i mogą nas pokaleczyć. Jednego wieczoru chcąc sprawdzić wyszedłem i znalazłem jednego żołnierza sowieckiego siedzącego na drutach przeciągniętych pomiędzy dwoma drzwiami. Żołnierz ten spał, będączwróconytwarzą w kierunku naszych drzwi.

Dnia 31.XII.1940 przyjechałpłk. JEGOROW i złożyłżyczenia noworoczne na ręce płk.BERLINGA i zapowiedział nam, że zgodnie ze zwyczajem panującym w Polsce pragnie urządzić nam wieczór sylwestrowy. Szczegóły zostały ustalone z płk. Berlingiem i płk. Jegorowem. Do pokoju jadalnego nie wolno było wchodzić do godz.23-ej. O godz.23-ej na zaproszenie płk. Berlinga weszliśmy do pokoju jadalnego, gdzie stały już stoły nakryte białymi obrusami, na stołach tych różne owoce południowe, koniak, wino czerwone i białe, przekąski zimne mięsaitp. Usługa była kobieca. Po zakończeniu przygotowańsłużbaopuściła willę po wypiciu jednego kieliszka koniaku.

O godz. 24-ej przez radio rozległy się dźwiękiMiędzynarodówki. Na baczność stanęli polscy oficerowie, z małymi wyjątkami. Pierwszy, który stał na baczność to ppłk.dypl.TYSZYŃKI. Gdy zamilkłydźwiękiMiędzynarodówki ppor.SZCZYPIORSKI wzniósł okrzyk „Niechżyje partia komunistyczna!”.Kieliszek trzymany w ręku ja zgniotłem i wyszedłem z pokoju jadalnego. Za mną wyszli zaraz ci oficerowie, którzy ze mną przyjechali. Następnego dnia w godzinach rannych płk.BERLING miał dłuższą przemowę do nas /półtorej godziny/pragnąc nam złagodzić wczorajszy incydent i wyjaśnić, że to są wybryki komunistów i że on sam komunistą nie jest i nigdy nim nie będzie, jednakże musimy zrozumieć dużo rzeczy i po dłuższym pobycie na pewno je zrozumiemy. Pogadanka ta odbywała się w naszym pokoju i tylko dla nas. Nikt z dawnych mieszkańców willi nie był obecny.

Po 15.II.1941 płk.BERLING wystąpił z propozycja, by poprosić władze sowieckie o przysłanie portretu ludzi rządzącychZwiązkiem Sowieckim celem umieszczenia tych portretów w willi zajmowanej przez nas. Popatrzyłem na niego jak na wariata, twierdząc, że to jest niemożliwe, żeby on oficer polski znajdujący się w więzieniumógł wnieść takąprośbę do swoich wrogów. Kpt.ROSEN-ZAWADZKI zwrócił się do mnie z zapytaniem: „Jak ja to rozumiem? Nie jestem przecież w więzieniu teraz”. Odpowiedziałem, żewięzienie na Butyrkach, czy też na Łubiance, albo w tej willi jestem więźniem. Tutaj w lepszych trochę warunkach. Kpt. Rosen odpowiedział z rezygnacją: „Wobec tego trudno z panem gadać”. Płk.BERLING zapowiedział głosowanie nie pozwalając na żadną dyskusję na ten temat. Głosowanie miało się odbyć w ten sposób, że każdy miał się udać do pokoju płk. Berlinga, na kartce napisać „plus” t.zn. tak, „minus” t.zn.nie. ikartkę tęzwiniętąpołożyć na talerzyku stojącym na stole obok płk.BUKOJEMSKIEGO. Na żądanie płk. Berlinga wziąłemkartkęleżącą na stole, ostrym ołówkiemprzeciągnąłem robiąc dziurę na środku. Miało to oznaczaćminus. Kartkę tęnie zwiniętązłożyłem na talerzu. Sadziłem, że głosowanie tajne wykażewiększość, która rozumie, że zwracanie się z tego rodzaju prośbą jest hańbą nie tylko dla oficerów, lecz dla każdego Polaka. Sądziłem, że tak postąpią ci czterej, którzy ze mną przyjechali: podch.KUKULIŃSKI, liczyłem trochę na mjr.LISA, płk.GORCZYŃSKIEGO i na paru innych. Po przeliczeniu głosów przez płk. Berlinga i Bukojemskiego okazało się, żegłosów „za” było 12, dwa głosy przeciw t.zn. „minus” i jedna kartka czysta. Dowiedziałem się potem, żekartkę ze znakiem minus oddał mjr. LIS,a kartkę czystąpodch. KUKULIŃSKI. Reszta głosowała za wnioskiem. Portrety zostały wywieszone. Wieszając portret nad moim łóżkiem z wizerunkiem KAGANOWICZA płk. BERLING powiedział z przekąsem „Niech Pan Rotmistrz nie odrętwieje”. Odpowiedziałem, że to dla mnie nie ma znaczenia. Portretami może sobie wytapetować tę willę z chwilą, gdy oficer polski zwrócił się do władz sowieckich z tak hańbiącaprośbą.

W drugiej połowie marca 1941płk. Berling podczas obiaduzwrócił się do obecnych oficerów z żądaniem poparcia wniosku ppłk. DUDZIŃSKIEGO o wysłanie „deklaracji” treści następującej: „My, niżej podpisani oficerowie Armii Polskiej stwierdzamy, że Naród Polski dotychczas był oszukiwany i wyzyskiwany przez klasęposiadającą. Dopiero Związek Sowiecki wskazałwłaściwądrogę do uszczęśliwienia wszystkich ludzi!” Deklaracja ta została zakończonazwrotem: „Z dobrodziejstw konstytucjistalińskiej korzysta już znaczna część Narodu Polskiego. Oby jak najprędzej pozostałaczęśćweszław skład szczęśliwych narodówZwiązkuRadzieckiego”. Treść tej deklaracji podaję w krótkim streszczeniu, gdyż dokładnie odtworzyć jej nie mogę. Podana treść jest skromnym odzwierciedleniem tego, co było w niej zawarte i w niczym nie zmienia jej sensu jako adresu hołdowniczego i deklaracji wiernopoddańczej.

Płk. Berling powiedział, że to jest wniosek płk. Dudzińskiego, jego projekt i jego opracowanie i żeby natychmiast przystąpić do głosowania. Pamiętając smutne doświadczenie z portretami nie chciałem dopuścić do głosowania. Trzymałem się kurczowo obiema rękami za żelaznąwazę/prawdopodobnie z dawnychdomów arystokratycznych/, opanowałem się, żeby nie rzucić jej na głowępłk. Berlinga. Zażądałem, by głosowanie nad tym projektem zostało zaniechane przynajmniej w tej chwili. Płk. Berling odpowiedział: „A dlaczegóż to?” Moje wzburzenie zauważył ppor. IMACH zapytując mnie, „Czy ja nie jestem chory?” – odpowiedziałem „Ja nie – panowie prawdopodobnie”. Ppor. Imachpoparł mnie jednakże i zwrócił się do płk. Berlinga, że to jest b. ważna sprawa i dobrze byłoby zaczekać parę godzin z głosowaniem. Płk. Berling zgodził się i opuściłpokój. Udałem się za nim do jego pokoju prosząc o chwilę rozmowy. Następnie zapytałem się „czy Pan Pułkownik naprawdę zamierza przeprowadzić głosowanie nad tego rodzaju wnioskiem”. Odpowiedział, że tak. Próbowałem przekonać płk. Berlinga, że nic już gorszego być już nie może, jeżeli powstał taki projekt, że lepiej było przejść nad nim do porządku dziennego, gdyż już sama myśl o nim jest hańbą dla oficera polskiego. Płk. Berling starał się mnie przekonać, że podpisanie i wysłanie tego listu zwiększy zaufanie władz sowieckich do nas, o to nam najbardziej chodzi. Odpowiedziałem, że nie rozumiem tego i jak można starać się o zyskanie zaufania tych ludzi, którzy nam tyle złego zrobili i my jesteśmy w stanie wojny z nimi. Płk. Berlinguniósł się i powiedział, że ja nie rozumiem „wielkich rzeczy, a zresztą żebympowiedział co mi przeszkadza podpisać tego rodzaju papierek”. Odpowiedziałem, że nie chcę mieć nic wspólnego z katami Narodu Polskiego i nie chcęzdobywać ich zaufania. Płk. Berling jednak zapytał się mnie z gniewem: że nie wierzy mi, że te motywy nie pozwalają mi tego podpisaćżebym powiedział prawdę, jakie cele chcęosiągnąć. Odpowiedziałem, że za taką zniewagę on powinien mi zapłacić swoja krwią. Nie mam możności w tej chwili tak postąpić, jak powinienem wiec ograniczę się na opuszczeniu jego pokoju z prośbą o natychmiastowe wyjednanie u władz sowieckich, by mnie jak najprędzej stąd zabrali. Opuściłempokój. Dostałem silnego wstrząsu nerwowego i wieczorem gorączkiokoło 40֠, wieczorem odbyło się głosowanie nad wnioskiem płk. DUDZIŃSKIEGO. Przed rozpoczęciem dalszego głosowania płk. Berling wyjaśnił, że w głosowaniu nie biorą udziału płk. GORCZYŃSKI – boboi się represji ze strony władz niemieckich w stosunku do jego rodziny znajdującej się pod zaborem niemieckim. Rtm. ŁOPIANOWSKI – dlatego, że nie ufa Sowietom,

Muszę nadmienić, że płk. Gorczyńskizastrzegł się wcześniej, żegłosować nie będzie z wyż. podanych powodów. Głosowanie odbyło się. Wniosek przyjęto jednogłośnie. Dwa dni leżałem w łóżku z silnągorączką. Drugiego dnia/była to niedziela/ wyszedłem z willi przed godz.8-ą żeby się przejść. Zobaczył to mjr. LIS, podszedł do mnie i powiedział mi, że b.dobrze zrobiłem piętnującpostępowanie Berlinga i in. oficerów, on podziela moje zdanie i sam też nie podpisze tej deklaracji. Przed południem deklaracja ta została podpisana przez wszystkichwłącznie z mjr. Lisem.

Płk. Berling i kpt.ZAWADZKI, ppłk.BUKOJEMSKI – kilkakrotnie przychodzili do mnie do łóżka, nalegając bym zmienił swoje zdanie i tę deklaracjępodpisał. Mieszkańcy mojego pokoju też się zwracali do mnie, bym podpisał tędeklarację, podając motyw, że ja jako najstarszy z tej grupy, jeśli ich opuszczę, to nie będzie można przeciwdziałać reakcyjnemu postepowaniu dawnych mieszkańców willi. Gdy byłem w pokoju sam, na łóżku, odwiedził mnie Berling z kpt. Zawadzkim poraz ostatni dn.24.III.41 starając się dowieść, że to jest moim obowiązkiem, rysując obrazy świetnejprzyszłości jako d-cypułku stacjonowanego w Warszawie, który swój urlop spędza na Kaukazie lub gdzieindziej na polowaniu.

Pragnącskończyć te wszystkie rozmowy, poprosiłempłk. Berlinga, by wyświadczył mi wielkąprzysługę, t.j. wyjednał u władz sowieckich, aby ci mnie rozstrzelali tu, przed tą willą, a wtedy oni może się opamiętają. Płk. Berling odpowiedział, że „nie ma o czymgadać – w takim razie”. Była to ostatnia rozmowa. Deklaracja ta w pierwotnym brzmieniu nie została wysłana, gdyż cenzura „trzech komunistów” /kpt. Zawadzki ppor. Imach i ppor. Szczypiorski/ orzekła, że władze sowieckie mogą być dotknięte zwrotem „My niżej podpisani oficerowie Armii Polskiej”, winno być inaczej „My niżej podpisani oficerowie byłej Armii Polskiej”. Poprawka została uskuteczniona, lecz deklaracjęnależałoprzepisać. Zrobił to por. SZUMIGALSKI. Na tym nowym egzemplarzu podpisów nie złożyli: płk. GORCZYŃSKI, rtm. ŁOPIANOWSKIi mjr. LIS. Początkowo odmówił podpisania tej deklaracji por. SIEWIERSKI, lecz w niewytłumaczony dla mnie sposób został zmuszony do podpisania. Deklaracja została doręczonapłk. JEGOROWOWI, który po naradzie z płk. BERLINGIEM wezwał nas wszystkich do pokoju jadalnego i złożyłtakieoświadczenie:

„Niektórzy z was oskarżająZwiązek Radziecki, że źle się obchodzi z wywiezionymi kobietami i dziećmi. Oficjalnie oświadczam przeto, że wszystkie polskie rodziny żyją w b. dobrych warunkach, każda rodzina ma jeden pokój, a większe rodziny maja dwa pokoje. Czy to wystarczy?”

Ostatnie pytanie było zwrócone do mnie. Odpowiedziałem, że nie wierzę.

26.III.41 około godz.12-ej zajechałsamochód. Mjr. LIS i ja otrzymaliśmy rozkaz zajęcia miejsc w samochodzie obok strażnika. Przywieziono nas do N.K.W.D. i wprowadzono do pokoju nr. 523 przez znane już nam drzwi w szafie. Dwóch strażników na rozkaz płk. JEGOROWA siedzącego za biurkiemopuściłopokój. Płk. Jegorow tonem podniesionymzacząłmówić, że jesteśmy niewdzięczni, że nie potrafiliśmy ocenić dobroci rządu sowieckiego. Zwrócił się do mnie: „Wy, Łopianowski, kto wy jesteście. Wy taki, dzielny, bojowy oficer. Wasze imięmogłoby być w historię zapisane. Chcecie być bardziej mądrym, bardziej zasłużonymniźli Berling i Wanda WASILEWSKA”. Odpowiedziałem, że jestem oficerem. Płk. Jegorow długo mówił na ten temat. Nic nie odpowiadałem, więc zwrócił się do mnie: „Wy nic nie mówicie. Patrzcie, abyście nie zamilkli na wieki”. Odpowiedziałem wtedy: „Ponawiam swoja prośbę a mianowicie, żebyście mnie rozstrzelali. Płk. Jegorow zwrócił się jeszcze do mjr. Lisa z paroma słowami, powtarzając, że jesteśmy niewdzięczni. Na zakończenie wstał i stojąc na baczność powiedział, że decyzją naczelnego komisarza zostaniemy zamknięci w Butyrskimwięzieniu. Po naciśnięciu dzwonka weszło dwóch stróży i zostaliśmy odwiezieni do więzienia w Butyrkach do celi nr. 95. Zastaliśmy tam płk. dypl. KÜNSTLERA Stanisława, ppłk.dypl. w.st.sp. MORAWSKIEGO i por. TACIKA, którego z takąradością powitałem, gdyż to była jedyna osoba, którą znałem. Natychmiast opowiedziałem obecnym, zwracając się specjalnie do płk. Künstlera – historięMałachówki. Obawiałem się, żepłk. Künstler mi nie uwierzy, jednakże stało się inaczej i do końca starał się na mnie wpływać, bym jak najszybciej wrócił do równowagi. Jemu też zawdzięczam, że stan mój dość szybko poprawił się. Unikałem tylko ppłk. Morawskiego, o którym już słyszałem w willi, żezłożyłmemoriał o utworzenieRządu Polskiego i formowanie polskich strzelców czerwonych pod jego kierunkiem.

Dn.28.III.1941 około godz.15-ej zostałem wezwany na przesłuchanie. Wychodząc z mokrej, zimnej celi więziennej, znalazłem się na ogrzanym korytarzu, a następnie przez żelazne drzwi wszedłem do dużej sali, na której było dość dużo kobiet, które chodziły i paliły papierosy. Przez tę salę przeszedłem do ścianyprzeciwległej. Otrzymałem rozkaz zwrócenia się twarzą do ściany. Ściana w tym miejscu rozsunęła się na dwie strony, zostałem wepchnięty do studni okrągłej, o średnicy 3i pół kroku, zamkniętej kopułą o kształcie owalnym. Barwa ścian koloru stalowego, światłowydobywało się z głównej części tej studni, pozwalając rozróżnić co się wewnątrz znajdowało. Światło było koloru zielonkawego. Na środku tej studni stało wiedeńskie krzesło. Przy dokładniejszym oglądaniu zauważyłem, że oparcie krzesła musiało być często używane, gdyż farba w wielu miejscach była pościerana.

Spróbowałem krzesło poruszyć z miejsca. Było lekkie i nie przymocowane niczym do podłogi. Jednakże wahałem się, czy mam na nie usiąść. Po pewnym czasie pod wpływem ciepłaogarnęła mnie senność, usiadłem na krześle i zasnąłem. Zbudził mnie głos jakiś. Otworzyłem oczy i zobaczyłem przed sobą otwarte drzwi zawieszone kotarą i usłyszałem głos zapraszający do wejścia. Gdy wszedłem do pokoju dużego, z za biurkapodniósł się kapitan N.K.W.D. witając mnie i pytając o zdrowie. Wyciągniętej do powitania ręki nie przyjąłem. Poprosił mnie usiąść w jednym fotelu przy biurku. Po dłuższej rozmowie bez bliżej określonego celu, wyjaśnił mi, że jest wysłańcempłk. Jegorowa i zapytuje, czy nie zmieniłem zdania i czy nie mam nic do powiedzenia płk. Jegorowowi. Odpowiedziałem, że wszystko to, co miałem powiedzieć – powiedziałem już dawno, więcej nic dodać nie mogę. Pytanie to ponawiałtrzykrotnie, przeplatając rozmowągrzecznościową. Gdy na trzecie pytanie odpowiedziałem, że proszę podziękować za życzliwość, kapitan wstał, podszedł do mnie i powiedział: „Szkoda, szkoda, wy uczciwy człowiek” i wyciągnąłrękę do mnie. Podałem mu rękę i wyszedłem. Była to ostatnia rozmowa z przedstawicielem N.K.W.D.

Nadmieniam, że mjr. LIS w połowie lutego w ostrej bardzo formie zwrócił uwagę na wymazanie Polski z mapy sowieckiej, a pozostawienie Abisynii /nowe wydanie mapy/. Pokazałem mjr. Lisowi to przed tym na tej mapie. Płk. BERLING zareagował b. porywczo „Psiakrew Lis, zamilknąć”. Następnie miała miejsce burzliwa rozmowa w pokoju płk. Berlinga.

Dn.1.IV.1941 otrzymaliśmy rozkaz przygotowania się do wyjazdu. Od godz. 0.6 rano trwał przegląd i rewizje. Po południu zostaliśmy przerzuceni do dużej poczekalni. Drzwi się otworzyły i zobaczyłem wchodzącego gen. PRZEŹDZIECKIEGO i in. oficerów, którychpożegnałem w celi nr. 94 na Butyrkach. Po krótkim powitaniu i ponownej rewizji zostaliśmy wszyscy zapakowani do samochodów więziennych i zawiezieni na dworzec kolejowy do wagonu więziennego. Przywieziono nas pociągiem na st.kol.Putywel. Po wyładowaniu pojechaliśmy samochodami ciężarowymi do dawnego klasztoru prawosławnego zamienionego obecnie na obózizolacyjny. Nazwy tego klasztoru nie znam. Położony jest nad rzeka Sejm, niedaleko stacji kol. Werba na Ukrainie. Odzyskaliśmy tam utracone siły, gdyż warunki bytowania były dość dobre i korzystanie ze świeżego powietrza prawie nieograniczone w dzień. Naturalnie na przestrzeni otoczonej drutem kolczastym i strzeżonej przez wartowników.

Dnia 15.VI.1941 ponownie załadowano nas do wagonu więziennego na stacji kol.Putywel i przewieziono drogą przez Moskwę do st. kol.Grazowieckoło Wołogdy. Podczas podroży obserwowaliśmy przygotowania wojenne i cieszyliśmy się, że niedługo na pewno oczekiwana wojna rozpocznie się.

Dnia 22.VI.41 na stacji po przejechaniu Wołgi zatrzymani zostaliśmy na małej stacji kolejowej. Gen. Przeździecki stojąc przy oknie okratowanym usłyszał, jak jeden kolejarz drugiemu opowiadał, że Niemcy uderzyły na Rosję, została zajętaŁomża, Kolno, bombardowany był Leningrad i Sebastopol. Była to godzina 10 rano. Radości naszej nie było końca. W wagonie podniósł się krzyk, zbiegli się nasi wartownicy na czele z d-cą, który zjawił się w koszuli, zapytując się, „co to jest – bunt?” Stojąc najbliżej niego odpowiedziałem „Cieszymy się. Hitler złapał Stalina za gardło. Wojna.” Odpowiedział mi, że zwariowałem. W międzyczasie zaczęło się tworzyć zbiegowisko robotników. Pokazałemręką. D-ca konwoju pobiegł w koszuli do nich. Gdy wrócił, wogólewartowników już potem nie widzieliśmy. Stali spokojnie przy drzwiach. Zamiast rybek solonych dostaliśmykiełbasę. W godzinach popołudniowych zatrzymaliśmy się na st. kol. Grazowiec. Spotkał nas tam podpułkownik N.K.W.D. w towarzystwie lekarza kobiety. Pierwsze jego słowa były, „czy jest tutaj Pan General?” Odpowiedź była tak. Pułkownik powiedział, że chce mówić z generałem. General odpowiedział, „jeżeli pułkownik chce mówić ze mną, to niech przyjdzie do mnie”. Pierwsze pytanie pułkownika było, jak się czujemy, jak zdrowie, czy jakich życzeń nie mamy. Bardzo przeprasza, że nie jest w stanie zapewnić nam wygód, lecz zawiadomienie o naszym przyjeździe dopiero otrzymał. Zaraz przyjdą samochody. Zostaniemy odwiezieni na miejsce przeznaczenia. Po wyjściu z wagonu wsiedliśmy do dwóch samochodów ciężarowych i w towarzystwie licznego konwoju przywieziono nas do obozu jeńcówtejże nazwy. Zostaliśmy osadzeni w klatce zrobionej z drutu kolczastego obok tego obozu. W środku tej klatki był domek. Miejsce do spaceru było 8 kroków szerokości, długość tak, jak domek. Drzewo opałowe, wodę i żywność przynosili bolszewicy. Strawę przygotowaliśmy sami.

Dn.30.VII.1941 wpuszczono nas po długich oczekiwaniach do ogólnego obozu jeńców.

Dn.27.VIII.1941 przyjechał gen.ANDERS i gen.SZYSZKO-BOHUSZ i dokonali przejęcia obozu jeńców, wcielając jednocześnie do Armii Polskiej wszystkich oficerów i szeregowych, którzy pragnęli służyć w wojsku polskim. Tegoż dnia zostałem wezwany do gen. Andersa celem zdania sprawy z tego wszystkiego, co się działo w willi Małachówka. O tej willi gen. Anders wiedział od gen.Przeździeckiego, który mu o tym mówił. Gen. Przeździeckiemu opowiedziałem wszystkie szczegóły zaraz pierwszego dnia po spotkaniu, gdyż spotkanie to uważałem za przypadkowe, a pragnąłem, żeby pamięć o tej willi nie zaginęła razem ze mną. Jako podkomendny gen. Przeździeckiego miałem obowiązek meldować mu o wszystkich szczegółach. Gen. Anders odpowiedział mi, że wszystko to przyjmuje do wiadomości, lecz obecnie koniunktura polityczna jest tego rodzaju, że wszystkich ludzi, musi pociągnąćdo pracy nad organizacją armii, wobec tego rozkazuje mi, żeby tego tematu więcej nie poruszać. O tej sprawie z nikim więcej nie mówiłem wykonując powyższy rozkaz. Jednakże z chwilą opuszczenia granic Z.S.R.R. czułem się zwolniony od tego obowiązku milczenia.

Dn.7.IX.1941 wszedłem w skład V Dywizji Piech. Otrzymałemprzydział do Sztabu Dywizji; na stanowisko szefa oddziału operacyjnego zabrałem ze sobą por. sł. st. CHOMIŃSKIEGO. Zameldowałem się u płk. dypl. GROBICKIEGO, z-cy D-cy Dywizji. Podczas składania meldunku zjawił się płk. dypl. BERLING. Nastąpiłamała konsternacja. Po wyjściupłk. Berlinga, płk. Grobickiwprowadził mnie do swojego pokoju i zapytał: „Czy ja płk. Berlinga nigdzie nie spotykałem?” Odpowiedziałempytaniem: „Na jakiej podstawie Pan Pułkownikwnioskuje, że ja go znam”. Płk. Grobicki odpowiedział, że nie przypomina sobie, żeby widział kiedy człowieka tak przerażonego jak płk. Berlinga, który wpatrywał się we mnie, gdy ja stojąc tyłem do drzwi rozmawiałem z z-cą D-cy Dywizji. Odpowiedziałem, żespotykałemPłk. Berlinga w Moskwie dość często i łączą nas przykre wspomnienia. Po upływie dwóch dni zostałem usunięty ze sztabu Dywizji. Tego dnia noc spędzałem na werandzie razem z por. Chomińskim. Okna pokoju płk. Berlinga wychodziły na nasza werandę. Kładliśmy się do snu. Przez oświetlone okna widać było, żepłk. Berling jest już w łóżku. Nagle wchodzi D-ca Dywizji gen. BORUTA-SPIECHOWICZ i wydaje płk. Berlingowi jakieś rozkazy lub czyni uwagi, które są nie w smak szefowi sztabu Dywizji. D-ca Dywizji wychodzi szybko, drzwi się zamykają za nim. Płk. Berling siedzi na łóżku i wygraża pięściami za odchodzącym D-cą Dywizji. Por. Chomiński z twarząprzerażoną zwraca się do mnie: „Panie Rotmistrzu i to z takim człowiekiem mamy iść na wojnę? Który własnemu dowódcy Dywizji wygraża pięściami?” Odpowiedziałem, żeby był spokojny, ja wiem o tym, więc on nie ma obowiązku nikomu więcej o tym mówić. O tym wypadku wie szef O.II V Dyw. Piech. Kpt. WILCZEWSKI.

Dn.9.IX.1941 spotkałem ppor. IMACHA. Podszedł do mnie i powiedział: „No i cóż Panie Rotmistrzu. Co Pan na tym zyskał? Jesteśmy razem w polskiej armii, ale niech Pan nie myśli, żeśmy zaniechali naszej roboty”. Odpowiedziałemmu: „Jeżeli chce ze mną rozmawiać, niech przyjmie postawę, niech nie wymachuje mi ręką przed twarzą, wtedy mu odpowiem”. Wyrzekłem to głosem podniesionym. Ppor. Imachmój rozkaz wykonał. Wtedy powiedziałem: „Czy Pan myśli, że jakieśkolwiek państwo pozwoli, by w nim rządzili anarchiści, a Naród Polski dla takich ludzi będzie miał szubienice”. Ppor. Imach odpowiedział mi: „Chyba, że naród”. Więcej z nim nie rozmawiałem.

Około połowy września spotkałem poraz pierwszy kpt. ROSEN-ZAWADZKIEGO, który mi powiedział: „Widzi Pan. Jesteśmy razem. Najjaśniejsza Rzeczpospolita nam wybaczyła. Będziemy pracowali razem. Nie trzeba było robić tych awantur. Nikt by o tym nie wiedział”. Nie pamiętam co mu na to odpowiedziałem.

W końcu października przyszedł do mnie mjr. CHOROSZEWSKI mówiąc, że w osobie szefa sztabu ppłk. Berlinga mam wielkiego przyjaciela. Zapytałemsię dlaczego. Mjr. Choroszewski odpowiedział, że była rozpatrywana sprawa awansówkapitanów na majorów i wyżej. Ppłk. Berling b. szybko wysunął moja kandydaturę. Przykro mi bardzo, że mnie uprzedził. Odpowiedziałem, że jeżeli mnie ten awans ma spotykać przy pomocy ppłk. Berlinga, to bardzo za to dziękuję, gdyż nic nie chce od niego przyjmować. Mjr. Choroszewski powiedział: „Dziwny z Pana człowiek. W Polsce będzie Pan miał trudności. Będzie Pan musiałukończyć szkołę w Rembertowie itd.” Powiedziałem: „Wiem o tym dobrze, lecz z rąk ppłk. Berlinga nic przyjąć nie mogę”.

Dn. 6.XI.1941 płk. GROBICKI, ppłk.BUKOJEMSKI, por. SZYMANOWSKI /Korwin/, rtm. ŁOPIANOWSKI i jeszcze jeden oficer wyjechaliśmy jakozawiązki dywizji piechoty mającej się formować w Taszkiencie. Zameldowaliśmy się w Sztabie Armii w Buzułuku 14.XI.41 czekając na rozkaz wyjazdu na oznaczone miejsce. Wyjazd nastąpił dopiero 13.I.1942. W Sztabie Armii spotkałem płk. KORCZYŃSKIEGO, ppłk. TYSZYŃSKIEGO, którzy powitali mnie jak starego znajomego. Podczas pobytu w Buzułuku ppłk. BUKOJEMSKI starał się mnie dyskredytować i co mu się częściowo udało. Dawni koledzy, przyjaciele zaczęli się odsuwać odemnie. Gdy przychodziłem, robiła się pustka. Początkowo nie mogłem się zorientować, co się dzieje. Dopiero jeden z oficerówO.II zadając mi pytanie, czy ja byłem razem z płk. Bukojemskim, zorientował, że to jest sprawa ppłk. Bukojemskiego. Obserwując go w dalszym ciągu doszedłem też do przekonania, że rzeczywiście moje przypuszczenie jest słuszne. Stan ten wstrząsnąłmną psychicznie. Zwróciłem się z tą sprawa do ludzi wtajemniczonych, t.j. do gen. Przeździeckiego i płk. Künstlera, lecz nie było wyjścia. Doszedłem do wielkiego wyczerpania tak, że 6.I.1942 będąc na sali reprezentacyjnej sztabu podczas przedstawienia straciłem przytomność i zostałem wyniesiony z sali. Jednakże obserwacja płk. Bukojemskiego dała wyniki nieoczekiwane. Działał on w dalszym ciągu na szkodę naszej armii. Zeznanie przyjaciółki ppłk. Bukojemskiego /nazwisko zna płk. Künstler/: „Cóż to za armia marionetkowa. Ona musi się rozpaść. Dopiero my komuniści stworzymy armię silną. W takim sztabie jak ten nic niema – tylko chaos. Z jakąprzyjemnością odwiedzam kasyno lotników. Tam wszystko jest, wszystko można dostać, dla mnie zawsze otwarte.”

Dn.13.I.1942 wyjechałem jako zawiązek 8 Dyw. Piech. pod dtwem gen. RAKOWSKIEGO do m.p. nowej dywizji.

W maju 1942r. zostałem wezwany do O.II w Teheranie przez rtm. CUMPFTA z zadaniem złożenia szczegółowego oświadczenia w powyższej sprawie. Oświadczenie to potrzebne jest do przesłania do Londynu. Wykonałem to, składając moje oświadczenie własnoręcznym pismem na 16 stronach papieru kancelaryjnego. Przy sposobności rtm. Cumpft mnie zawiadomił, żepłk. BUKOJEMSKI za swoje sprawy w Buzułuku został skazany na półtoraroku więzienia, co równa się degradacji. Został on przekazany władzom sowieckim jako szpieg niemiecki.

Podczas pobytu w 5 Dyw.Piech. w Taciszczewie moje rzeczy w namiocie były dwukrotnie poddawane rewizji. Nie wiem przez kogo i kto to mógłrobić. Drugi raz przegląd moich rzeczy był robiony podczas biegu myśliwskiego prowadzonego przeze mnie i mjr. CHOROSZEWSKIEGO.

Charakterystyka osób wszystkich, które były w willi Małachówka i niektórych, jakie występują w powyższym protokole.

Willa Małachówka.

1. Ppłk. BERLING

Człowiek o wygórowanej ambicji osobistej. Zdolny, rzutki, pozbawiony wszelkich skrupułów. Dla dogodzenia własnej fantazji poświęciwszystko co posiada. W swoich planach razem z kpt. ZAWADZKIM bez zmrużenia oka wskazywał na wywiezienie w głąb Rosji całąpolską inteligencję, nie wyłączając dzieci i kobiet. Dotyczyło to tego obszaru, który był okupowany przez Niemców, a miał wejść w skład ZwiązkuRadzieckiego jako 17-ta republika. Może być wykorzystany, jeżeli będzie miał złudzenie całkowitej samodzielności. W przeciwnym wypadku jego brutalność i bezwzględność nie pozwala mu ulegaćkomuś innemu.

2. Ppłk.GORCZYŃSKI

Człowiek bezwzględnie uczciwy, o słabej woli, pragnący zachować siebie dla własnej rodziny. W normalnych warunkach mógłby pracować pożytecznie. Nie podpisał „listu hołdowniczego”.

3. Ppłk. BUKOJEMSKI

Usposobienie gwałtowne, nieopanowane, za wódkę i kobiety poświęci wszystko. Poza tym odważny, uparty, zdecydowany na wszystko, mściwy. W Buzułuku powiedział mi: „Do Pana nie mam pretensji. Pan przyszedł do nas od razu jakowróg. I takim pozostał do końca. Natomiast mjr. LIS wkradł się do nas jako kolega Berlinga, potem poszedł za Panem. Po opuszczeniu granic Z.S.R.R. zastrzelę go. Pan przez cały czas milczy, a on rozsiewa nieprawdziwe pogłoski. Ponawiam swoje zapewnienie, że go zastrzelę jak tylko będziemy zagranicą”. Słowa te wypowiadał kilkakrotnie i o tym O.II Szt. Armii w Z.S.R.R. wie.

4. Ppłk. TYSZYŃSKI

Człowiek zdolny, inteligentny, umiejący pracować. Do przesady dbały o własne wygody. Chorobliwie bał się, by zamienić dobrobyt na nędzęwięzienia. Polak tylko z nazwiska.
Uwaga: Wszyscy czterej tworzyli komitet wyznaczony przez władze N.K.W.D. do regulowania spraw wewnętrznych kolektywu. Prezesem był ppłk. Berling.

5. Mjr. LIS

Człowiek sprytny, ruchliwy, nerwowy, lubił wszędzie zajrzeć, wydawał mi się postacią zagadkową. Odnosiłem się do niego podejrzliwie, gdyż w naszym pokoju wygłaszał mowy patriotyczne gdyśmy byli sami. Z chwilą gdy wszyscy oficerowie byli zgromadzeni razem – stawał się innym człowiekiem. Pierwsze wydanie deklaracji podpisał pomimo zapewnienia, że tego nie zrobi. Drugiego wydania nie podpisał. I poszedł za mną. Opracowałszczegółowo na podstawie źródeł sowieckich zaludnienie Z.S.R.R., rozmieszczenie poszczególnych narodowości i rozwój przemysłu sowieckiego, szczególnie przemysłu ciężkiego. Jego opracowanie ocalało pomimo rewizji.

6. Ppłk. DUDZIŃSKI

Umysł ograniczony, z dużym tupetem, ślepo idący za wskazaniami ppłk. Berlinga. Używany przez niego tam, gdzie trzeba było wystąpić w roli inicjatora. Poza tym odważny i zdecydowany na wszystko, bez żadnychkompromisówuzasadniał konieczność pozbycia się całej inteligencji z przyszłej 17-ej republiki radzieckiej.

7. Kpt. ROSEN-ZAWADZKI

Człowiek bezwzględnie zdolny, świadomiezdążający do swojego celu. Sprawował obowiązki „szefa sztabu” ppłk. Berlinga. Z jego inicjatywy odbywały się referaty na tematy komunistyczne, gloryfikując ideologię leninizmu i marksizmu oraz konstytucję Stalina. Wiedząc o tym, żewalczyłem z bolszewikami w 1939r. przytoczył przykład swój własny, gdzie będąc d-cą batalionu wyjechał na spotkanie bolszewików, by zameldować, że jego batalion nie będzie strzelał do armii czerwonej. Razem z ppor. IMACHEM, ppor. SZCZYPIORSKIM i dokooptowanym ppor. WICHERKIEWICZEM tworzyli grupę komunistyczną, która wyrokowała co można zrobić, czego nie można, a co wypada, lub też nie, zgodnie z nauka Engelsa i Marxa. Stale wygłaszali referaty z dziedziny komunistycznej radząc, by wszyscy wiedzieli o tym, co najmniej tyle, co i oni.

8. Ppor. WICHERKIEWICZ

Człowiek, który własnym pomysłem nic zrobić nie potrafi. Umysł ograniczony, chorobliwa mania dorównania trzem kolegom „komunistom”. Wygłosił jeden referat b. długi na temat powstania rodziny. Referat ten nadawałby się do najbardziej pornograficznego pisemka.

9. Por. SIEWIERSKI

Człowiek młody, śmiały, o gwałtownym usposobieniu, dbały o własne wygody. Twierdził wciąż, że gdy znajdzie się z batalionem w Polsce i zobaczy wojsko polskie, to od razu ucieknie od Sowietów. Odmówił podpisania drugiej edycji „deklaracji hołdowniczej”, lecz po długich targach został zmuszony do podpisania.

10. Por. SZUMIGALSKI

Człowiek spokojny, zrównoważony i rozsądny. Pragnący zachować swoje siły „dla Polski”.

11. Por. TOMALA

Umysł ograniczony, myślał tylko o własnych wygodach i dobrobycie, nie orientujący się, gdzie się rozpoczyna droga hańby.

12. Podch. KUKULIŃSKI

Człowiek uczciwy, patriota, wykształcenie otrzymał w seminarium duchownym. Podkomendny ppłk. Berlinga z Polski wykonujący jego rozkazy. Wychowanie domowe żadne. Nie orientował się gdzie się kończy dobro, a rozpoczyna zło. Odważny.

U w a g a: Wymienieni od 9/ – 12/ w normalnych warunkach byliby dobrymi oficerami i spełnialiby swoje obowiązki dobrze, lecz w tych warunkach, gdy przyszłowybierać pomiędzy dobrobytem a nędząwięzienia – wybrali dobrobyt.

13. Por./ppor./IMACH.

Człowiek pracujący dla idei komunistycznej. Prace swoja rozpoczął jeszcze w Polsce i jej nie porzucił do ostatnich czasów. Wierzy, że ludzkość będzie szczęśliwa tyko wtedy, gdy komunizm będzie rządziłświatem. Ideowy pracownik komunistyczny.

14. Ppor. SZCZYPIORSKI

Czynny socjalista polski. Gorliwy współpracownik Berlinga i całej grupy komunistycznej. Człowiek gwałtowny, bez żadnychzasad etyki, skazujący bez zmrużenia oka na wygnanie polską inteligencję, nie wyłączając kobiet i dzieci z przyszłej 17-ej republiki radzieckiej.

Uwagi ogólne.

Powyższe wydarzenia miały miejsce w okresie najbardziej krytycznym podczas obecnej wojny. Koniec roku 1940 i początek 1941 nie pozwalał przypuszczać, by jakaśkolwiek siłapotrafiła w przyszłości zmusićZwiązek Radziecki do zwolnienia z obozów koncentracyjnych, więzieńmieszczących tam Polaków. Wszyscy wierzyli w zwycięstwo nad Niemcami i odbudowę Polski. W tym okresie potęgaZwiązkuRadzieckiego wciąż wzrastałamającspełnić zadanie opanowania Polski i całej Europy zachodniej. Kierownicy Związku Sowieckiego twierdzą, że z chwilą upadku Niemiec armia czerwona wkroczy na tereny Polskie na czele czerwonej armii będą szły polskie czerwone oddziały, więc wszyscy będą witani kwiatami, jako ci, którzy przynoszą wyzwolenie. Wkroczenie armii sowieckiej do Niemiec wg. Programu III-ej Międzynarodówki miało być połączone z wielkimi uroczystościami w Niemczech. Na moją uwagę, że Niemcy nawet pokonane będą miały dość broni i amunicji żeby skutecznie przeciwstawić się armii sowieckiej, płk. JEGOROW odpowiedział: że jestem bardzo naiwny, jeżeli tak myślę. W Niemczech jest bardzo dużo komunistów, którzy to powitanie już należycie przygotują. Obecnie największym wrogiem Związku Sowieckiego jest Anglia.

Ludzie przewidujący zaczęliszukać innych drógwejścia, nie bacząc na to, że wchodzą na drogęhańby. Dzisiaj przypominam słowa ppłk. BERLINGA, w których nakłaniając mnie do podpisania znanej już deklaracji, użył wyrażenia, że gdyby jakimś cudem Polska powstała, to będzie amnestia, gdyż takich jak my, to będą tysiące, a wszystkich skazać nie będzie można. Myślałem wtedy, że to jest bardzo przewidujący sposób mówienia. Po tej rozmowie, gdy mieszkańcy mojego pokoju usiłowaliwpłynąć na zmianę moich poglądów, odpowiedziałem, że nie chcę, by mój syn, albo moja żona mogła powiedzieć, żeojciec, albo teżmąż był zdrajcą. W owym czasie nie miałem złudzeńżadnych co do szczęśliwego zakończenia tej sprawy. To, co się stało wygląda jak bajka z „Tysiąca i jednej nocy”, byłem bowiem pewny, żewolności nigdy nie odzyskam.

Na zakończenie charakterystyka osób, które żadnego związku z willąMałachówką nie mają:

Ppłk.dypl.MORAWSKI.

Człowiek pragnący być wielkim. Lubi pic wódkę. Wyróżnił się złożeniem dwóch memoriałów do N.K.W.D. z propozycją utworzenia rządu polskiego i tworzenia „strzelców czerwonych” pod jego kierownictwem. Był d-cąOśrodka Zapas. V.Dyw.Piech.w Taciszczewie. Przez parę dni był w willi Małachówka w październiku 1940, lecz został usunięty, prawdopodobnie przez płk. Berlinga.

Ppłk.GUDAKOWSKI.

Starał się być usłużnym dla wszystkich bez wyjątku przedstawicieli władz sowieckich. Kiedyśwyraził się, że woli być „traktorzystą sowieckim, niźli polskim oficerem”. Sprawę te zna dobrze gen.PRZEŹDZIECKI.

Nadmieniam, że najlepsze naświetlenie tych wszystkich spraw może przeprowadzić gen. PRZEŹDZIECKI Wacław, który stale czuwał nad wszystkimi oficerami i interesował się ich życiem, mając odpowiednie środki, bo organizacja, która na wszystko zwracała uwagę.

Odnośnieppłk.dypl.MORAWSKIEGO szczegółowe dane dotyczące złożonychmemoriałów mogą daćpłk.dypl.KÜNSTLER Stanisław i mjr. LIS Józef.

Całyzespól/kolektyw/w Małachówce był przewidywany i urabiany tak przez władze N.K.W.D. /płk. JEGOROWA/ jak i ppłk.BERLINGA z grupą „komunistów” znajdujących się w tej willi, do spełnienia wielkich zadań przy budowie Polski czerwonej jako 17 republiki radzieckiej.

Z członków tego zespołu miał powstać zawiązek przyszłego rządu czerwonej Polski i Armii, która maszerowała by na czele wojsk radzieckichułatwiając im zadanie opanowania Polski okupowanej przez Niemców.

O celach tych jawnie wspominałpłk. BERLING z grupą swoich współpracowników. Niedwuznacznie o tym wspominał i ppłk. N.K.W.D. JEGOROW.

Nadmieniam, że w tej samej willi urabiany był rząd czerwony fiński, który na początku 1940 r. zjawił się w Finlandii. Ustaliliśmy to znajdując ustniki od papierosów i gazety pochodzenia fińskiego/z fińskimi napisami/, oraz w rozmowie z nasząobsługążeńską. Wspominał i o tem kpt. ROSEN-ZAWADZKI.

Co to są Kodziowce:

Kodziowce jest to wioskaodległa około 7 klm. nazachód od m. Sopockinie. Obok tej wsi znajduje się folwark tej samej nazwy. W walce dnia 22.IX.1939.r. z bolszewikami brał udział jeden tylko 101 p.uł. wzmocniony 1 plut. pionierów i szwadr. łączności. Broni p-panc. nie było. W poczcie D-cypułku był jeden kb. p-panc. z 4-ma nabojami.

Bolszewicy posiadali dwa zgrupowania czołgów z piechotą na samochodach. Każde zgrupowanie składało się z 18 czołgów ciężkich/średn.Krestianów/ plus dwa czołgi lekkie. Razem udział brało w tej akcji 40 czołgów bolszewickich. O godz.20-tej dnia 21.IX.1939.r. wysunięte patrole nasze stwierdziły obecność czołgów. Wysłałem patrol oficerski a sam udałem się do D-cypułku do folwarku. Po półgodzinnej rozmowie z D-ca pułkuwróciłem do wsi by wykonać jego rozkazy. O godz. 01,20 siedem wozównplaprzejechało nasze linie ubezpieczeń i rozdzieliło folwark z wsią. Noc była ciemna, mżył deszcz. Łączność z D-cąpułku była utrzymana. O godz. 3-ej D-ca pułku, z-cą d-cypułku i adiutant zjawili się na moim stanowisku. D-ca pułkuzapytał jaki jest stan moralny ludzi, a gdy odpowiedziałem że bez zastrzeżeń powiedział „Co będziemy robili walka czy wycofanie się”. Nie czekając na moją odpowiedź dodał „wiem co mi Pan odpowie, więc będziemy się bili”. Pod moimi rozkazami we wsi pozostał mój szwadron 2-gi, szwadron 1-szy, pluton pionierów i półszwadronukarabinów maszynowych z d-cąszwadronu – jako dywizjon kawalerii. Drugim dywizjonem opartym of folwark dowodził d-ca pułku. Łączność była tylko ogniowa po rozpoczęciu akcji. Mieliśmy rozpocząć akcję zaczepną o godz. 04,00 uderzeniem na piechotę npla, która zatrzymała się bez ubezpieczenia. O godz. oznaczonej uderzenie d-cypułkuwyszło o tej zaś samej godzinie bolszewicy uderzyli na wieśwprowadzając do akcji 12 czołgów z piechotą. Dwanaście razy bolszewicy nacierali na wieś, przyczym unieruchomionych zostało za pomocą butelek z benzyną 11 czołgów. Z punktu obserwacyjnego widziałem 6 czołgów unieruchomionych przez dywizjon d-cypułku – razem 17 czołgów. Walka zakończyła się dla nas pomyślnie o godz. 8.20. Straty ponieśliśmy duże. Drugi szwadron, który wytrzymałgłówne uderzenie stracił 50 procent stanu ludzi i 70 procent stanu koni. Żołnierze zachowywali się jak bohaterowie, m.inn. kpr. CHOROSZUCHA, uł. POŁOCZANIN wskoczyli na czołgi i kolbą własnego karabinu uszkodzili karabiny maszynowe na czołgach, tłukąc kolbą lufy karabinów maszynowych.

W walce tej zginął d-ca pułku, dwóch dowódców szwadronu, jeden dowódca plutonu;dowódca 2-go szwadronu ranny i kontuzjowany, dowódca plutonu pionierów ranny.

Straty bolszewików wg źródeł sowieckich 12 czołgów i około 800 ludzi.

Według danych posiadanych przez dowódcę grupy /Wołkowysk/ zostało zniszczonych 22 czołgi. Grupądowodził Pan gen. PRZEŹDZIECKI Wacław.

Powyższe dane złożone w niniejszym protokole zostały podane tak, jak one miały miejsce w rzeczywistości nie są przejaskrawione, raczej są umiarkowane i zgodne z prawdą, co własnoręcznym podpisem stwierdzam.

Rtm.
– podpis –
/LOPIANOWSKI Narcyz/

Przesłuchiwał:
– podpis –
/Giedronowicz Narcyz/,kpt,

Za zgodność odpisu:

podpis_kpt_Giedronowicza

 

Specjalnie dla Znadniemna.pl – Narcyz Marek Łopianowski, syn płk./rtm./ ŁOPIANOWSKI Narcyza

Zeznania rtm. Narcyza Łopianowskiego z dnia 13 października 1942 roku, spisane przez kpt. Narcyza Giedronowicza w kancelarii Oddziału II-go, Dowództwa I-go Korpusu Pancerno-Motorowego /Referat Wywiadu Obronnego/ w Londynie. [caption id="attachment_10673" align="alignnone" width="480"] Rtm. Narcyz Łopianowski w Armii Andersa. Grudzień 1941r.[/caption] Szanowni Czytelnicy, dzięki uprzejmości naszego czytelnika z

14 października przypada Dzień Edukacji Narodowej – święto nauczycieli, wychowawców, pedagogów. Obchodzony jest w rocznicę powstania w 1773 r. Komisji Edukacji Narodowej – pierwszego w Europie ministerstwa oświaty – która zajęła się reformowaniem szkolnictwa w Polsce.

Para_prezydencka_Duda

Andrzej Duda i Agata Kornhauser-Duda, fot.: tvn24.pl

Z okazji tego pięknego święta Para Prezydencka przesyła nauczycielom życzenia.

Szanowni Pedagodzy!

Z okazji Dnia Edukacji Narodowej – dorocznego święta polskich nauczycieli składamy wszystkim Państwu wyrazy głębokiego szacunku. Dziękujemy za Państwa codzienną pracę i życzymy wielu sukcesów w tej pięknej i odpowiedzialnej służbie. Niech postępy i dokonania uczniów będą dla Państwa powodem dumy, a wdzięczność rodziców i wychowanków – zachętą do dalszych wysiłków.

Praca nauczycielska przynosi ogromną satysfakcję i wiele radości. Zawód pedagoga jest nie tylko jedną z profesji, lecz – prawdziwym powołaniem. Dobrze znamy jednak także problemy i bolączki, z jakimi Państwo się borykają. Misja pełniona przez nauczycieli bywa trudna i zbyt często jest niedoceniana. Należy to zmienić. Polscy pedagodzy powinni mieć zapewnione coraz lepsze warunki do pełnienia swoich obowiązków. Zawód nauczyciela ze wszech miar zasługuje, by cieszyć się prestiżem i uznaniem. W dobie rewolucji informatycznej i budowania gospodarki opartej na wiedzy nie sposób przecenić Państwa roli w kształceniu i przygotowywaniu młodych Polaków do dorosłego życia. Sprawy środowiska pedagogicznego muszą więc być przedmiotem szczególnej troski władz. Polskie państwo i samorządy powinny z pełną determinacją wspierać nauczycieli i szkolnictwo.

Zdajemy sobie sprawę, jak wielkie wyzwania stoją przed polską szkołą. Zajmuje ona miejsce wyjątkowe w życiu naszej wspólnoty narodowej. Tutaj dzieci i młodzież nie tylko zdobywają wiedzę, ale też uczą się praktycznej miłości Ojczyzny, postaw obywatelskich, szacunku dla każdego człowieka, tradycji patriotycznych. Szkoła formuje osobowość i pomaga rozumieć świat. Stąd już 232 lat temu Komisja Edukacji Narodowej pisała w swoich ustawach: „Nauczyciel każdy powinien być o tem przekonany, że przymioty jego rozumu i serca wpłyną w rozum i serce uczniów”. W znacznej mierze to od dzisiejszych pedagogów zależy bowiem, jacy będą Polacy jutro i pojutrze. Powierzając Państwu edukację młodego pokolenia, naród składa w Państwa ręce swoją przyszłość.

W tym wyjątkowym dniu pragniemy podziękować Państwu za oddanie swojej pracy oraz wrażliwość i otwartość wobec każdego ucznia. Dziękujemy za to, że towarzyszą Państwo swoim wychowankom we wzrastaniu i rozwoju. Że z powodzeniem wprowadzają ich Państwo w przestrzeń nowoczesnej wiedzy i technologii, czerpiąc jednocześnie z dorobku i mądrości poprzedników oraz ciągle doskonaląc własne umiejętności. Że pomagają Państwo najmłodszym w adaptacji, dbają o współpracę z rodzinami, pamiętają o potrzebach najsłabszych, angażują się na rzecz integracji społecznej i przeciwdziałają zjawiskom wykluczenia. To dzięki Państwu szkoła jest miejscem życzliwym, bezpiecznym i przyjaznym dla wszystkich. Bardzo wysoko cenimy te zasługi.

Raz jeszcze serdecznie gratulując nauczycielom i wszystkim pracownikom oświaty, życzymy Państwu licznych osiągnięć i zadowolenia z pracy w szkole oraz wszelkiej pomyślności.

Andrzej Duda i Agata Kornhauser-Duda

14 października przypada Dzień Edukacji Narodowej - święto nauczycieli, wychowawców, pedagogów. Obchodzony jest w rocznicę powstania w 1773 r. Komisji Edukacji Narodowej - pierwszego w Europie ministerstwa oświaty - która zajęła się reformowaniem szkolnictwa w Polsce. [caption id="attachment_12404" align="alignnone" width="480"] Andrzej Duda i Agata Kornhauser-Duda, fot.:

Skip to content