HomeStandard Blog Whole Post (Page 163)

Wykład o powstaniu w Polsce Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, który walnie przyczynił się do upadku ZSRR, a także ustroju socjalistycznego i ideologii komunistycznej w Polsce i  w całej Europie Wschodniej, odczytał 24 listopada na spotkaniu wtorkowym Oddziału Miejskiego Związku Polaków na Białorusi w Grodnie konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek.

Prelekcja odbyła się w ramach obchodów 40. rocznicy powstania NSZZ „Solidarność”. Zachęcamy Państwa do oglądania reportażu wideo z tego wydarzenia:

https://youtu.be/FlcFcieliII

 Znadniemna.pl

Wykład o powstaniu w Polsce Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, który walnie przyczynił się do upadku ZSRR, a także ustroju socjalistycznego i ideologii komunistycznej w Polsce i  w całej Europie Wschodniej, odczytał 24 listopada na spotkaniu wtorkowym Oddziału Miejskiego Związku Polaków na Białorusi w Grodnie

Znajdujący się w uroczysku Kuropaty w Mińsku pomnik ku czci ofiar NKWD, zamordowanych przez stalinowskich oprawców, został zbezczeszczony przez nieznanych sprawców. Zdjęcie opublikował na facebooku białoruski internauta.

Dzieło nieznanych sprawców w Kuropatach, fot.: Kiryl Błażewicz-Łojka/facebook.com

Nieznani bezbożnicy znieważyli podobizny świętych chrześcijańskich, umieszczone na dużym głazie, stanowiącym część memoriału ku czci ofiar zbrodni stalinowskich w Kuropatach i napisali na nim groźbę: „Przywrócimy praktyki NKWD”.

Obecnie na Białorusi jedyną grupą społeczną i zawodową , której przedstawiciele swoim traktowaniem współobywateli naśladują praktyki, stosowane przez zbrodniarzy z NKWD, są funkcjonariusze  milicji i innych wiernych dyktatorowi Łukaszence resortów siłowych. Żaden z nich jak dotąd nie wziął na siebie odpowiedzialności  za ohydny akt wandalizmu.

Znadniemna.pl

Znajdujący się w uroczysku Kuropaty w Mińsku pomnik ku czci ofiar NKWD, zamordowanych przez stalinowskich oprawców, został zbezczeszczony przez nieznanych sprawców. Zdjęcie opublikował na facebooku białoruski internauta. [caption id="attachment_49988" align="alignnone" width="500"] Dzieło nieznanych sprawców w Kuropatach, fot.: Kiryl Błażewicz-Łojka/facebook.com[/caption] Nieznani bezbożnicy znieważyli podobizny świętych chrześcijańskich, umieszczone na

Pierwszą od ponad 80 lat Mszę świętą odprawiono 22 listopada w Kościele pw. Trójcy Świętej w Wołczynie – wiosce w rejonie kamienieckim obwodu brzeskiego, w której urodził się, został ochrzczony i pochowany ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski.

Kościół pw. Trójcy Świętej w Wołczynie to świątynia o niezwykle ciekawym losie. Została ufundowana przez twórcę potęgi rodu Poniatowskich Stanisława Poniatowskiego, ojca ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego.

W wołczyńskim kościele pw. Trójcy Świętej przyszły król Polski został ochrzczony, a po śmierci w tej świątyni spoczęły, przewiezione z Petersburga jego zwłoki.

Znajdująca się w Wołczynie świątynia zmieniała przynależność wyznaniową. Po klęsce powstania styczniowego 1863-1864 przez władze carskie została przekazana wspólnocie prawosławnej i urządzono w niej cerkiew. Dopiero po odzyskaniu przez Polskę niepodległości została zwrócona katolikom.

W 1938 roku po zamknięciu przez władze ZSRR petersburskiego kościoła św. Katarzyny , w którym znajdował się sarkofag ze szczątkami zmarłego w Petersburgu Stanisława Augusta Poniatowskiego, szczątki ostatniego króla Polski zostały przekazane stronie polskiej i spoczęły w krypcie kościoła św. Trójcy w rodzinnej miejscowości króla.

Po wybuchu II wojny światowej we wrześniu 1939 roku Wołczyn znalazł się w granicach ZSRR, który zwalczal religię chrześcijańską i nie dbał o konserwację zabytku architektury sakralnej i historii, a także pochówków, znajdujących się w krypcie oraz obok świątyni.

W czasach sowieckich budynek kościoła św. Trójcy w Wołczynie niszczał i prawie zamienił się w ruinę.

W takim stanie, w 2007 roku, został przekazany Diecezji Pińskiej Kościoła Rzymskokatolickiego na Białorusi.

W roku 2008 polski przedsiębiorca i mecenat z Zamościa Wiktor Wilk, będący właścicielem Pracowni Konserwacji Zabytków Architektury „Renowator – Wilk Konserwacja Zabytków” podjął się przywrócenia na wpół zburzonej świątyni dawnego wyglądu. Niestety mecenat nie doczekał się uroczystego przekazania odnowionego kościoła miejscowej wspólnocie katolickiej – zmarł w 2016 roku.

Cztery lata później, po ponad 80-letniej przerwie, w odnowionym przez Wiktora Wilka wołczyńskim kościele św. Trójcy znowu była celebrowana Msza św., której przewodził osobiście ordynariusz diecezji pińskiej, biskup Antoni Dziemianko.
Wołczyńska wspólnota katolicka jest bardzo nieliczna, więc uroczystość zgromadziła kilkadziesiąt wiernych.

W jednej z nisz odnowionej świątyni, nad miejscem, w którym znajdowała się krypta z prochami ostatniego króla polski umieszczona została tablica, informująca o losie królewskich szczątków i ich „wędrówce”, którą ufundował w 1995 roku (kiedy zwłoki króla po raz kolejny zmieniły lokalizację i zostały przewiezione do Warszawy) m.in. Związek Polaków na Białorusi.

Znadniemna.pl na podstawie 1reg.by

Pierwszą od ponad 80 lat Mszę świętą odprawiono 22 listopada w Kościele pw. Trójcy Świętej w Wołczynie – wiosce w rejonie kamienieckim obwodu brzeskiego, w której urodził się, został ochrzczony i pochowany ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski. Kościół pw. Trójcy Świętej w Wołczynie to świątynia

Wczoraj. 23 listopada, ruszyła doroczna akcja Polskiego Radia Białystok i Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, mająca na celu obdarowanie słodyczami na Święta Bożego Narodzenia i Nowego Roku polskich dzieci na Białorusi.

Akcja polega na licytowaniu na antenie Radia Białystok obrazów autorstwa malarzy zrzeszonych w Towarzystwie Plastyków Polskich, działającego przy Związku Polaków na Białorusi. Środki uzyskane z licytacji obrazów zostaną wydane na zakup świątecznych słodyczy dla dzieci.

Otwórzmy serca i osłodźmy święta tym, którzy mają trudniej. Do tej akcji może włączyć się każdy z nas. Polskie Radio Białystok ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska” po raz kolejny organizuje akcję „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” – piszą organizatorzy akcji.

I zapraszają do udziału w licytacji obrazów, którą rozpoczęli w poniedziałek, 23 listopada:

To już nasza mała tradycja, że pod koniec listopada zapraszamy naszych słuchaczy do licytacji prac malarzy grodzieńskich.

Za zebrane w ten sposób pieniądze „Wspólnota Polska” kupi przed świętami prezenty gwiazdkowe dzieciom ze Związku Polaków na Białorusi. W tym roku akcja ma szczególny charakter ze względu na trwające na Białorusi protesty oraz panującą pandemię.

Licytacje w ramach akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” zaczęliśmy 23 listopada. Akcja potrwa do piątku – 27.11.

Codziennie licytujemy różne prace plastyczne w programie „Najbliżej Ciebie” (10:10-11:00) i w „Popołudniu z PRB” (14:10-15:00). Są to grafiki, akwarele i obrazy olejne.

W poniedziałek, 23 listopada licytowaliśmy obrazy: „Grodzieńska arka” Anny Sliwkowej i „Hortensje” Żanny Stebnowskiej. Pierwszy za 1200 zł wylicytował p. Sławomir, a drugi za 2000 zł p. Andrzej – meldują o pierwszych wynikach licytacji organizatorzy.

I zapowiadają, że dzisiaj we wtorek, 24 listopada, zllicytują na antenie dwa kolejne obrazy:

Godz. 10:10 – 11:00. Obraz: „Zima”, papier, gwasz 20×30. Cena wywoławcza: 250 zł.

Autorka: Olga Buchowka

Obraz „Zima” autorstwa Olgi Buchowki, fot.: Sylwia Krassowska/ Polskie Radio Białystok

Ukończyła Grodzieński Uniwersytet Państwowy im. Janki Kupały. Pracuje jako nauczycielka sztuk pięknych w Grodnie. Prowadzi aktywną działalność artystyczną i charytatywną. Od 2016 roku należy do Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi. Bierze udział w międzynarodowych plenerach malarskich i wystawach zbiorowych na terenie Białorusi, Polski, Włoch i Gruzji. W swoim dorobku ma wiele wystaw indywidualnych w kraju i za granicą. Pracuje w technice olej na płótnie i akwarela.

 Godz. 14:10 – 15:20. Obraz: „Zimowe jabłka”, płótno, olej 40×40. Cena wywoławcza: 400 zł.

Autor: Wacław Sporski

Obraz „Zimowe jabłka” autorstwa Wacława Sporskiego, fot.: Sylwia Krassowska/ Polskie Radio Białystok

Urodził się w 1960 roku w Nakryszkach w obwodzie grodzieńskim. W 1979 roku ukończył Mińskie Liceum Sztuk Pięknych im. Glebowa. Od 1983 roku prowadzi działalność wystawową.

Od 1998 roku bierze udział w wielu wystawach malarskich tak na Białorusi, jak i poza jej granicami. W 1996 roku uczestniczył w wystawie malarstwa białoruskiego w Niemczech. Od 2000 roku należy do Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB. Prace znajdują się w zbiorach prywatnych w wielu krajach świata.

„Wspólnota Polska” wspiera Polaków za granicą

„Wspólnota Polska” od ponad 30 lat zajmuje się wsparciem Polaków mieszkających poza granicami. Białostocki oddział koncentruje się przede wszystkim na Polakach mieszkających na Grodzieńszczyźnie na Białorusi, Litwie i Łotwie.

W ubiegłym roku, w ramach akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” udało się zebrać 16 tys. złotych. 

 Znadniemna.pl za radio.bialystok.pl

Wczoraj. 23 listopada, ruszyła doroczna akcja Polskiego Radia Białystok i Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, mająca na celu obdarowanie słodyczami na Święta Bożego Narodzenia i Nowego Roku polskich dzieci na Białorusi. Akcja polega na licytowaniu na antenie Radia Białystok obrazów autorstwa malarzy zrzeszonych w Towarzystwie Plastyków

Działaczki Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi przy ZPB nagrały świąteczne życzenia z okazji Narodowego Święta Niepodległości.

W nagraniu wystąpiły: prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi płk Weronika Sebastianowicz oraz członkini organizacji por. Maria Mieszkina.

https://youtu.be/jwKQyVCeuZw

Znadniemna.pl

Działaczki Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi przy ZPB nagrały świąteczne życzenia z okazji Narodowego Święta Niepodległości. W nagraniu wystąpiły: prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi płk Weronika Sebastianowicz oraz członkini organizacji por. Maria Mieszkina. https://youtu.be/jwKQyVCeuZw Znadniemna.pl

Konkurs wiedzy o historii, geografii i zwyczajach Polski odbył się w dniu 21 listopada w Polskiej Szkole Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi w Lidzie. Pytania konkursowe przygotowali Magdalena Kubicka i Sławomir Olszewski, metodycy-konsultanci, skierowani do lidzkiej placówki edukacyjnej ZPB przez ORPEG.

Finaliści konkursu: Wiesta Kamińska, Maciej Surwiłło (zwycięzca) i Jegor Szajbak

Organizatorzy konkursu wzięli za podstawę do jego przeprowadzenia koncepcję i reguły popularnego w Polsce teleturnieju pt. „Jeden z dziesięciu”.  Dzięki sprawdzonej formule konkurs stał się prawdziwym show, ale też zabawą intelektualną nie tylko dla konkursowiczów, lecz także dla publiczności, która emocjonalnie reagowała na udane i mniej udane odpowiedzi uczestników konkursu na zadawane pytania.

Rozpoczęcie konkursu – etap eliminacyjny

Poziom uczestników konkursu, do którego przystąpili najlepsi uczniowie starszych klas Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Lidzie, okazał się niezwykle wysoki i wyrównany.  Reguły rywalizacji nie dopuszczały jednak  przyznawania zwycięskiego miejsca ex aequo dwóm bądź kilku uczestnikom. W zaciętej walce intelektualnej z kolegami zwyciężył uczeń PSS przy ZPB w Lidzie Maciej Surwiłło, który w rozgrywce finałowej zmierzył się z koleżanką Wiestą Kamińską i kolegą Jegorem Szajbakiem. Maciej zastosował taktykę, najskuteczniejszą z możliwych, biorąc na siebie większość pytań  i pozbawiając szans na wygraną swoich nie mniej godnych zwycięstwa rywali.

Publiczność z ogromnym entuzjazmem kibicowała finalistom, podziwiając poziom prezentowanej przez nich wiedzy i elokwencję, choć na początku wydawało się, że „zjada” ich trema.

Sukces konkursu historycznego dla uczniów PSS przy ZPB w Lidzie, który stał się nie tylko sprawdzianem wiedzy, lecz także świetnym intelektualnym widowiskiem i wydarzeniem integrującym uczniowskie środowisko sprawił, że organizatorzy postanowili przeprowadzać podobne zabawy intelektualne także w przyszłości.

 

 Sławomir Olszewski z Lidy specjalnie dla Znadniemna.pl, zdjęcia – Facebook.com

Konkurs wiedzy o historii, geografii i zwyczajach Polski odbył się w dniu 21 listopada w Polskiej Szkole Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi w Lidzie. Pytania konkursowe przygotowali Magdalena Kubicka i Sławomir Olszewski, metodycy-konsultanci, skierowani do lidzkiej placówki edukacyjnej ZPB przez ORPEG. [caption id="attachment_49946" align="alignnone" width="500"]

Ostatnie w bieżącym roku warsztaty dla nauczycieli języka polskiego z obwodów grodzieńskiego i brzeskiego odbyły się w niedzielę, 22 listopada, w Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie. Na zajęcia przybyło 31 pedagogów z największych ośrodków nauczania języka polskiego w zachodniej części Białorusi.

Prezes ZPB Andżelika Borys

Przed rozpoczęciem zajęć nauczycieli, którzy przybyli z Grodna, Lidy, Wołkowyska, Brzostowicy, Bieniakoń, Brześcia, Pińska, Lachowicz, Berezy, Peliszcz i innych miejscowości przywitała prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys. Dziękując koleżankom i kolegom za przybycie, prezes ZPB zapewniła, że mimo ograniczeń i trudności, związanych z pandemią koronawirusa, a także skomplikowaną sytuacją społeczno-polityczną w kraju, ZPB kontynuuje wspieranie ośrodków nauczania języka polskiego zgodnie z planem, przyjętym na bieżący rok. – Ośrodki, które wciąż potrzebują wsparcia w postaci sprzętu komputerowego, biurowego, bądź podręczników, otrzymają taką pomoc jeszcze dzisiaj. Dotyczy to oddalonych od Grodna placówek. Te, natomiast, które są bliżej, otrzymają zamówioną pomoc, ale w nieco późniejszym terminie – mówiła Andżelika Borys. Sprzęt komputerowy został przekazany m.in. do Berezy, Pińska oraz Bieniakoń. Prezes ZPB również przekazała uczestnikom warsztatów wsparcie metodyczne, przeznaczone na bieżące codzienne potrzeby ośrodków nauczania.

Po powitaniu uczestników warsztatów ich pierwszą część, poświęconą wychowaniu patriotycznemu uczniów i młodzieży, poprowadziła doświadczona pedagog i metodyk Julia Aleksandrowicz. Zaprezentowała ona materiały z rekomendowanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej RP pakietu edukacyjnego, poświęconego polskim barwom narodowym oraz odzyskaniu przez Polskę niepodległości.

Julia Aleksandrowicz

Wykład-prezentację na temat interaktywnych metod, aktywizujących ucznia oraz cyfrowych aplikacji, wykorzystywanych w nauczaniu języka polskiego przedstawił uczestnikom warsztatów skierowany do Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie przez ORPEG metodyk-konsultant Karol Michalak.

Karol Michalak

Warsztaty w Grodnie podsumowały tegoroczny cykl zajęć dla nauczycieli, organizowanych przez Związek Polaków na Białorusi. Ogółem ZPB zorganizował w 2020 roku sześć spotkań metodycznych dla nauczycieli języka polskiego. Tyle samo szkoleń w ciągu roku ZPB zorganizował dla pedagogów w trybie on-line. Prezes ZPB Andżelika Borys zapowiedziała, że spotkanie, podsumowujące bieżący rok kalendarzowy, planuje zorganizować także nauczycieli języka polskiego z Mińska i mińskiego okręgu konsularnego.

Znadniemna.pl

Ostatnie w bieżącym roku warsztaty dla nauczycieli języka polskiego z obwodów grodzieńskiego i brzeskiego odbyły się w niedzielę, 22 listopada, w Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie. Na zajęcia przybyło 31 pedagogów z największych ośrodków nauczania języka polskiego w zachodniej

Nocą ludzie ubrani na czarno porwali mieszkających w Brześciu Olgę i Siergieja. Bratanek Siergieja, wrocławianin, ma nadzieję, że jeżeli o tym zrobi się głośno, to nie dojdzie do tragedii, jaka spotkała Bandarenkę (zakatowany na śmierć przez ludzi Łukaszenki 11 listopada mieszkaniec Mińska).

Olga i Siergiej Silicz przetrzymywani są w areszcie, fot.: archiwum prywatne

Już ponad 100 dni na ulicach miast i miasteczek Białorusi protestują przeciwnicy Łukaszenki. Dziesiątki tysięcy zatrzymanych, setki aresztowanych. Bitych i wyciąganych nocą z domu, tak jak Siergiej Silicz i jego żona Olga. Wyszli na ulicę w sierpniu oburzeni fałszerstwami wyborczymi ujawnionymi przez zagranicznych obserwatorów. Walka toczy się i na ulicach, i w internecie.

Po stu dniach protestów brutalnie tłumionych, bez widocznego sukcesu, bo na ulice wychodzą kolejni demonstranci, władza dała służbom specjalnym „wolną rękę”. Według danych Centrum Praw Człowieka „Wiasna”, od sierpnia do dzisiaj doszło do zatrzymania ponad 25 tysięcy osób. Niemal wszystkim wręczono mandaty i skierowano do aresztu. Kilkuset osobom, w sprawach karnych, przedstawiono m.in. zarzuty zdrady narodowej, organizację manifestacji, narażanie państwa na niebezpieczeństwo.

Eskalacja przemocy

Michał Kacewicz, dziennikarz Belsat.tv, widzi to tak: W ostatnich dniach festiwal przemocy znowu przybrał na sile i stał się absurdalnie bezmyślny. Pokazuje to, że władze nie mają innego pomysłu na wyjście z kryzysu niż eskalacja przemocy. Niestety, widać również, że w formacjach bezpieczeństwa nie ma jak na razie żadnych „hamulcowych”. Kogoś, kto przynajmniej spróbowałby poszukać innego rozwiązania niż masowe represje. Jednym z punktów zwrotnych protestów z pewnością jest zakatowanie 11 listopada 31-letniego Romana Bandarenki (plastyk, aktywista, rezerwista spec-nazu). Pobity na śmierć przez milicyjną bojówkę chłopak stał się jednym z męczenników protestów. Kiedy luźne hordy milicjantów biegają po osiedlowych parkach, szarpią się z ludźmi na klatkach schodowych i uganiają po parkingach, to nie są to wyuczone w milicyjnych akademiach mechaniczne i zorganizowane procedury. Jeśli dodać do tego grasujące po nocach bojówki w cywilu, to mamy pełen obraz wyszkolonych w stosowaniu przemocy formacji, puszczonych na żywioł. Mają wolną rękę.

Biją i szantażują

Bicie, strzelanie w grupy protestujących, brutalne wyciągnie z tłumu, pogoń i pałowanie nawet w supermarketach to dzieje się na oczach wszystkich. Dzięki relacjom i zdjęciom umieszczanym w internecie dzięki pracy niezależnych dziennikarzy, inwigilowanych i zatrzymywanych przez białoruskie służby specjalne.

Są też jednak „ciche” ofiary działania białoruskiej milicji. Takie jak Siergiej Silicz i jego żona Olga, mieszkańcy Brześcia, tuż przy polskiej granicy.

W nocy, gdy umierał skatowany Bandarenka (dziesiąta już ofiara białoruskiej rewolucji), z 10 na 11 listopada, do mieszkania Siergieja i Olgi wtargnęli osobnicy ubrani na czarno. Przerażone, małe dzieci na szczęście trafiły pod opiekę dziadków, a rodziców wrzucono do samochodów i zawieziono na komendę milicji w Leninskim Brześciu. Jednocześnie do firmy Sier-gieja – jest logistykiem transportu – weszli milicjanci i zajęli wszystkie komputery, nośniki elektryczne, telefony.

O wydarzeniu dowiedziałam się z Facebooka wrocławianina Jacka Szatkowskiego. Dramatycznie apelował, by udostępniać informacje o tym zorganizowanym, nocnym porwaniu jego bratanka Sier-gieja (Anatolij, ojciec Siergieja jest bratem ciotecznym wrocławianina) i jego żony Olgi. Szatkowski ma nadzieję, że im głośniej się zrobi o Siliczach, tym większa jest nadzieja, że nie podzielą losu Bandarenki.

Obawy wydają się uzasadnione. Siergiej Silicz został skatowany. Nie wiadomo, czy jeszcze w drodze do siedziby milicji, czy już na miejscu? Wrzucono go skutego z rękami wykręconymi do tyłu. Siedział tak całą noc skręcając się z bólu. Bili po nerkach, bo wtedy śladów nie ma. Jednak prawniczka, którą dopuszczono do niego następnego dnia, widziała, że był zakrwawiony i miał zasinienia na twarzy, brzuchu, klatce piersiowej. Musiała też zażądać, by pozwolono mu na skorzystanie z toalety, bo całą noc odmawiano, kpiąc, że może „zesrać się w gacie – jeśli ma potrzebę”. W efekcie złożyła w prokuraturze zażalenie na pobicie zatrzymanego. Kolejnego dnia, po przesłuchaniach, do Siergie-ja wezwano karetkę. Powodem było zagrażające życiu wyjątkowo wysokie ciśnienie krwi.

Zarzuty, jakie postawiono Siergiejowi, brzmią poważnie. Rodzina, której nie dopuszczono do aresztowanych, dowiedziała się od prawniczki, że funkcjonariusze zmuszają Sier-gieja, by przyznał się do przygotowywania zamachu terrorystycznego i sabotażu. Według świadka, niejakiego Pupkina, którego nikt nie znał i nie widział, Siergiej Silicz z innymi miał zamiar wysadzić w powietrze tory kolejowe. Siergieja bili, by wymusić przyznanie się do winy. Bez efektu. Uzasadnienie dla zatrzymania Olgi to stwierdzenie, że na monitoringu była w pobliżu protestujących, którzy na ulicach podpalali opony.

– Przedłużając areszt Olgi i Siergieja na kolejne 10 dni, szantażują go kiepskim stanem zdrowia żony, by Siergiej sam siebie pogrążył i przyznał się do fikcyjnych zarzutów – pisze w mediach społecznościowych ojciec Siergieja Anatol Silicz.

Dramatyczny przykład rodziny Siliczów z Brześcia jest pewnie jednym z wielu, o których jednak nie wiemy. Co robił 38-letni Siergiej Silicz, zanim pobity i skuty trafił do celi? Był właścicielem dobrze prosperującej firmy transportowej, a prywatnie podobnie jak tysiące Białorusinów, zanim wyszli na ulice, toczył w internecie na Facebooku słowną walkę z rządami Łukaszenki. Osobiście nie komentował, ale udostępniał na swoim FB cudze, ostre komentarze i zdjęcia z traktowania manifestujących. Był bardzo aktywny. Ostatnie ze zdjęć, które umieścił na swoim profilu, tuż przed aresztowaniem, było zbitką dwóch obrazów. Pierwszy z okresu II wojny światowej pokazywał sznur ludzi stojących pod ścianą, z rękoma do góry, pilnowanych przez esesmanów. Poniżej było zdjęcie niemalże identyczne w wymowie. Tylko że zamiast hitlerowców ludzi pilnowały współczesne służby białoruskie. A zdjęcie zrobiono obecnie.

Siergiej uczestniczył też w manifestacjach ulicznych i zwoływał się z kolegami w internecie, ale za pomocą komunikatora Telegram, którego nie mogą rozgryźć specjaliści służb bezpieczeństwa. Służy dzisiaj opozycji, nie tylko białoruskiej, jako bezpieczna platforma komunikacji.

„Oddajcie nam naszych wrogów”

Ojciec Siergieja, kontaktując się z polskim krewnym z Wrocławia, także używa tej aplikacji, która jako jedyna nie została rozgryziona ani przez rosyjskie, ani białoruskie siły wywiadowcze. Co oczywiście władze doprowadza do szału z bezsilności.

W ostatni poniedziałek – informuje niezależny portal TUT.by – po kolejnych wielkich manifestacjach do MSZ Białorusi został wezwany Marcin Wojciechowski. Charge d’affaires Polski w Mińsku otrzymał pismo z żądaniem ekstradycji administratorów i twórców kanału Telegram Stepana Putila i Romana Protasevicha. Obydwaj przebywają i pracują w Polsce. Władze Białorusi uważają ich za przestępców i ekstremistów. Żądają, by stało się to „jak najszybciej, biorąc pod uwagę szczególne zagrożenie społeczne ich działalności przestępczej”.

Wielojęzyczny portal reddit tak pisze o twórcach Telegramu: „Kanał prowadzony jest przez konkretne osoby z Polski. Redaktorem naczelnym jest dziennikarz Roman Protasevich, wieloletni przywódca białoruskiej opozycji. Protasewicz był członkiem frontu młodych, centroprawicowej organizacji proeuropejskiej, która organizowała uliczne akcje przeciwko Łukaszence. Był dziennikarzem Euroradia, fundowanego przez Polskę i Litwę oraz Radia Liberty. Innym białoruskim dziennikarzem opozycyjnym jest Stepan Putila, założyciel kanału Nexta. Zarejestrowany jest na nim kanał YouTube o tej samej nazwie i logo, utworzony w 2015 roku. Putila (na portalu społecznościowym reprezentowana przez pseudonim Svetlov), podobnie jak Protasevich, mieszka w stolicy Polski. Putila pracował dla polsko-białoruskiego kanału Belsat z siedzibą w Warszawie”.

Wszyscy dziennikarze o odmiennych poglądach niż prorządowe, są traktowani jako wrogowie. Ci, którzy zdążyli uciec za granicę, piszą w mediach społecznościowych: „Białoruski rząd uważa, że może udusić wolność wypowiedzi i wolność prasy poprzez zastraszanie dziennikarzy, zakazanie transmisji na żywo lub tworzenie nie do zniesienia warunków ekonomicznych dla mediów. Ale to się nie uda. Władze zablokowały dziesiątki niezależnych stron i obwiniają je za publikację prawdy o torturach, biciu i fałszowaniu. Zatrzymano cały nakład gazety: „Narodnaya Wola′′. Reklamodawcy boją się konsekwencji politycznych i wycofują umowy. Cofnięto akredytacje białoruskich korespondentów zagranicznych mediów. Domy prasowe i kioski odmawiają rozpowszechniania niezależnych gazet. Wszczęto sprawy karne przeciwko wydawcom i dziennikarzom”.

W ostatnich tygodniach służby siłowe zatrzymały kilkuset dziennikarzy pod zarzutem koordynowania protestów i podżegania do buntu przeciwko obecnej władzy. Dziennikarze białoruscy, spoza granic swojego kraju, na Facebooku ogłosili zbiórkę na rzecz niezależnych białoruskich mediów – Kampania Solidarności Białoruś. Konto rośnie, a pieniądze są przeznaczane – jak pisze jeden z organizatorów zbiórki Alexey Leonchik:

„Na stypendia i świadczenia dla dziennikarzy, którzy są bici i torturowani w więzieniu i nie mogą pracować. Na sprzęt do pracy konfiskowany przez milicję i ochronny dla dziennikarzy. Potrzebne jest choćby jednorazowe wsparcie finansowe dla dziennikarzy, poddanych represją za pracę na rzecz niezależnych mediów. Dotyczy to wolnych reporterów oraz innych pracowników mediów. Wiemy, że OMON cynicznie namierza dziennikarzy żeńskich i męskich, których jedyną ochroną często jest ich kamizelka PRESS”.

„Oni mają gdzieś zasady”

W ostatni poniedziałek na ulice wyszli emeryci. Dzień wcześniej służby spacyfikowały Marsz Śmiałych w Mińsku. Były kolejne pobicia i zatrzymania. Dziennikarz Belsat.tv rozmawiał z lekarką z mińskiego pogotowia ratunkowego, która opisywała obrażenia:

– Widać, że bili ich po nogach, po plecach, po głowach, szczególnie po potylicach. Jednemu mężczyźnie złamali kręgosłup, ale sytuacja nie jest krytyczna i będzie mógł chodzić. Pewna dziewczyna miała rany od odłamków. Pod jej nogami wybuchł granat hukowy. Tym razem nie widzieliśmy, by bili kobiety tak jak poprzednio – w brzuch i piersi. Obrażenia były u wszystkich podobne. Tylko jeden człowiek miał tak stłuczone palce, że aż paznokcie mu posiniały. Jednego z rannych przywieziono z konwojentem, funkcjonariuszem drogówki. Na prośbę o okazanie dokumentów milicjanci powiedzieli, że przywieziony przez nich człowiek jest skazany. Ale jak mógł być skazany, skoro tego dnia nie było procesów? Wtedy nam powiedzieli, że oni mają gdzieś zasady, jesteśmy dla nich nikim i mamy nie wtrącać się w nie nasze sprawy.

Rodzina Siergieja Silicza nie ma żadnych nowych informacji o aresztowanych. Nadal bardzo obawiają się o ich los, tym bardziej że władza nie ma zamiaru wszczynać żadnych śledztw i spraw dotyczących użycia środków specjalnych przez funkcjonariuszy.

Na Białorusi dzisiaj ludzie bici nie mają żadnych praw, a bijący nie muszą obawiać się jakichkolwiek konsekwencji.

 Znadniemna.pl za Iwona Zielinska-Adamczyk/plus.gazetawroclawska.pl

Nocą ludzie ubrani na czarno porwali mieszkających w Brześciu Olgę i Siergieja. Bratanek Siergieja, wrocławianin, ma nadzieję, że jeżeli o tym zrobi się głośno, to nie dojdzie do tragedii, jaka spotkała Bandarenkę (zakatowany na śmierć przez ludzi Łukaszenki 11 listopada mieszkaniec Mińska). [caption id="attachment_49918" align="alignnone" width="500"]

W mińskiej cerkwi pw. Zmartwychwstania Pańskiego odbywa się pożegnanie ze śp.  Romanem Bandarenką, który został zakatowany na śmierć po tym, jak wyszedł na podwórze bloku, w którym mieszkał, żeby zapytać nieznanych mu ludzi po co obcinają biało-czerwono białe wstążki na Placu Przemian (nieoficjalna nazwa podwórza, na którym mieszkańcy robili patriotyczne instalacje, wyrażając protest przeciwko dyktaturze Łukaszenki).

Pożegnać się z zabitym przyszły tysiące mieszkańców Mińska. Jeszcze przed otwarciem cerkwi cały plac przed świątynią został wypełniony ludźmi, którzy wciąż idą, żeby pożegnać ofiarę przemocy, która stała się symbolem pokojowego sprzeciwu Białorusinów przeciwko dyktaturze. Na wieńcach, które przynoszą ludzie widnieje napis „Bohaterowi Białorusi”.

Liczba kwiatów i wieńców przynoszonych przez ludzi jest tak duża, że nie mogłyby się zmieścić nawet w ciężarówce. Wobec tego przedstawiciele mińskich biur biur pogrzebowych z własnej inicjatywy podstawiają pod cerkiew samochody, aby przewieźć kwiaty na Cmentarz Północny w Mińsku, gdzie zostanie pochowany Roman Bandarenka.

Wśród wielu duchownych, którzy przyszli pożegnać się z Romanem, są księża zarówno prawosławni, jak i katoliccy.

Przypomnijmy, że 31-letni Roman Bandarenka 11 listopada wyszedł na Plac Przemian, żeby zapytać znajdujących się tam cywili w maseczkach, po co zdejmują  dekoracje wykonane z biało-czerwono-białych wstążek. Reakcją na pytanie stało się pobicie mężczyzny, po którym został on schwytany za ręce i nogi i zaniesiony do nieoznakowanego busa. Pół godziny później Roman Bandarenka był już nieprzytomny i z Centralnej Komendy Milicji Mińska  z obrażeniami głowy został przewieziony do szpitala. Lekarze podjęli próbę jego ratowania. Zabieg, wymagający trepanacji czaszki trwał kilka godzin. Pacjent, niestety, zmarł.

Komitet Śledczy Białorusi wszczął formalne dochodzenie  sprawdzające w związku z faktem śmierci młodego człowieka, ale prokuratura nie poinformowała o wszczęciu sprawy karnej w sprawie jego zabójstwa.

Dopiero 13 listopada Aleksander Łukaszenko zlecił Prokuraturze Generalnej, aby objęła kontrolą  śledztwo w tej głośnej sprawie, wiadomość o której rozeszła się szerokim echem po całej Białorusi. Łukaszenko mówiąc o pobiciu Romana Bandarenki zapewniał, że był on pijany. Jednak rodzina zabitego posiada kopię zrobionego w szpitalu badania krwi, z którego wynika, że był absolutnie trzeźwy.

Dziennikarka portalu TUT.BY Katarzyna Borysewicz, pisząca o sprawie pobicia i tragicznej śmierci Romana Bandarenki, ujawniła m.in., że wbrew temu co mówił publicznie Łukaszenka, skatowany na śmierć mężczyzna był trzeźwy. Za rzekome rozpowszechnianie nieprawdziwej informacji została schwytana  i osadzona w areszcie śledczym KGB Białorusi.

Znadniemna.pl na podstawie TUT.BY

W mińskiej cerkwi pw. Zmartwychwstania Pańskiego odbywa się pożegnanie ze śp.  Romanem Bandarenką, który został zakatowany na śmierć po tym, jak wyszedł na podwórze bloku, w którym mieszkał, żeby zapytać nieznanych mu ludzi po co obcinają biało-czerwono białe wstążki na Placu Przemian (nieoficjalna nazwa podwórza,

Troje uczniów Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie zostali laureatami białoruskiego republikańskiego etapu XXIX Konkursu Recytatorskiego im. Adama Mickiewicza „KRESY”.

W kategorii III (młodzież od 13 do 15 lat) za najlepszą wśród recytatorów z całej Białorusi została uznana przez jurorów uczennica „Batorówki” Wiktoria Gryniewska.

Posiadamy nagranie jej występów podczas eliminacji szkolnych:

Wiersz Leopolda Staffa „Dzieciństwo”:

Wiersz Adama Mickiewicza „Śmierć Pułkownika”:

https://youtu.be/iY7hZpZufrE

W II kategorii wiekowej (dzieci od 8 do 12 lat) III miejsce zdobyła uczennica „Batorówki” Karina Mieleszko.

Wideo z eliminacji szkolnych:

Wiersz Marka Wnukowskiego „Tygrys i koza”:

Wiersz Mirosławy Woźnej „Kotka-ślicznotka”:

„Batorówka ma także laureata w najbardziej prestiżowej IV kategorii wiekowej (młodzież powyżej 16 roku życia). III miejsce w ostrej rywalizacji najstarszych recytatorów zajął jeden z najzdolniejszych  w „Batorówce” recytatorów, posiadający nietuzinkowe zdolności aktorskie Dymitr Sieliło.

Wideo z eliminacji szkolnych:

Wiersz Adama Mickiewicza „Reduta Ordona”:

https://youtu.be/OZy0bDzr-s4

Wiersz Kazimierza Przerwy-Tetmajera „Ironia”:

https://youtu.be/NKSmuPYSCrQ

Laureatom z „Batorówki” i wszystkim uczestnikom białoruskiego republikańskiego etapu XXIX Konkursu Recytatorskiego im. Adama Mickiewicza „KRESY” gratulujemy wspaniałych występów!

 Znadniemna.pl

Troje uczniów Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie zostali laureatami białoruskiego republikańskiego etapu XXIX Konkursu Recytatorskiego im. Adama Mickiewicza „KRESY”. W kategorii III (młodzież od 13 do 15 lat) za najlepszą wśród recytatorów z całej Białorusi została uznana przez jurorów uczennica

Skip to content