HomeStandard Blog Whole Post

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy poinformowało, że w ramach złożonego fake newsa publikowano fake newsy, rzekomo powiązane z litewską dyplomacją. Dochodzenie w tej sprawie prowadzą już na Litwie odpowiednie służby. Hakerzy, którzy zaatakowali konto na Twitterze Tomasza Sakiewicza, stronę „Poland Daily” oraz portal Związku Polaków na Białorusi Znadniemna.pl, zablokowali także szefowi „GP” dostęp do tweetdecka – aplikacji do zarządzania Twitterem. Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl – atak na powiązany z Telewizją Republiką serwis „Poland Daily” został dokonany z Rygi, stolicy Łotwy.

Rasa Jakilaitiene, rzeczniczka litewskiego ministra spraw zagranicznych, powiedziała, że fałszywa wiadomość została umieszczona na polskiej stronie internetowej.

Fałszywe wiadomości pojawiły się na Polanddaily.com. W zamieszczonym tam artykule znalazła się uwaga ministra Linkeviciusa, w której twierdził, że na Białoruś trzeba wysłać siły pokojowe – powiedziała rzeczniczka.

Rzeczniczka litwewskiego MSZ zwróciła uwagę, że dla podniesienia wiarygodności fake newsa w artykule pojawiała się także wzmianka na temat polskiego ministra spraw zagranicznych.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy wydało oświadczenie zaprzeczające fałszywym informacjom. Potwierdzono, że odpowiednie służby wszczęły już w tej sprawie dochodzenie.

Jest wysoce prawdopodobne, że trwa cyberatak informacyjny, który jest obecnie badany przez władze litewskie – czytamy w komunikacie.

Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” stracił dostęp do konta (zmieniono hasło), na którym wstawiono odnośnik do artykułu zamieszczonego na portalu Znadniemna.pl, który prowadzi Związek Polaków na Białorusi. Ów artykuł to także cyberprowokacja. Dowiadujemy się z niego, że „Polska i Litwa wzywają NATO do wysłania wojsk na Białoruś”.

Podrobiony artykuł na portalu „Poland Daily” nosił tytuł „Polska i Litwa naciskają na wysłanie wojsk na Białoruś”. Napisany był w języku angielskim i podobnie jak publikacja wrzucona na Znadniemna.pl, dezinformował o rzekomych naciskach Polski, Litwy i Stanów Zjednoczonych na NATO. W tekście pojawiły się też nazwiska ministra spraw zagranicznych Polski Zbigniewa Rau oraz Swiatłany Cichanouskiej. Na zdjęciu głównym umieszczono szefa litewskiej dyplomacji Linasa Linkevičiusa.

To nie pierwszy rosyjski atak na media związane ze „Strefą Wolnego Słowa”. Przypomnijmy: w maju 2020 r. portal Niezalezna.pl dwukrotnie padł ofiarą rosyjskich hakerów, którzy zmieniali treść naszych publikacji.

Na naszą stronę (a także na portale Telewizji Republika, Radia Szczecin, olsztyn24.pl oraz stronę gminy Orzysz, gdzie znajduje się garnizon) wstawiono artykuł pt. Amerykanie „chwalą” pobyt w Drawsku. „Jedyne czym mogą strzelić to gumki od majtek”

Gdy opublikowaliśmy informację o tym ataku, Rosjanie dokonali kolejnego włamania, zmieniając ją na „newsa”, że Niezalezna.pl przyznaje się do autorstwa wcześniejszego artykułu.

To nie koniec działań Moskwy przeciwko naszym mediom. Pod koniec maja na anglojęzycznym prorosyjskim portalu „The Duran” ukazał się „wywiad”, przeprowadzony rzekomo przez Katarzynę Gójską dla „Gazety Polskiej”. Rozmówcą wicenaczelnej tygodnika miał być amerykański generał broni Christopher G. Cavoli, dowódca sił amerykańskich w Europie. Nie trzeba chyba dodawać, że rozmowa, w której Cavoli twierdzi, że Polska i kraje bałtyckie są fatalnie zorganizowane pod względem militarnym, została w całości wymyślona.

Znadniemna.pl za niezalezna.pl

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy poinformowało, że w ramach złożonego fake newsa publikowano fake newsy, rzekomo powiązane z litewską dyplomacją. Dochodzenie w tej sprawie prowadzą już na Litwie odpowiednie służby. Hakerzy, którzy zaatakowali konto na Twitterze Tomasza Sakiewicza, stronę „Poland Daily” oraz portal Związku Polaków na

Z głębokim żalem informujemy, że 19 maja 2025 roku w Dąbrowie Białostockiej w wieku 98 lat zmarł Stefan Chociej, do wczoraj  – ostatni żyjący uczestnik heroicznej obrony Grodna we wrześniu 1939 roku.

Stefan Chociej urodził się w Grodnie w katolickiej rodzinie Wiktora Chocieja, mieszkającej przy ulicy Mostowej w 1927 roku.

W rodzinnym mieście mieszkał do 1939 roku, a potem z rodzicami zmuszony był przenieść się na wieś. Do Grodna rodzina Chociejów nigdy już nie wróciła.

„Jestem grodzieński, chociaż rodzice moi byli przyjezdni. Najpierw nasza rodzina mieszkała nad Niemnem przy ulicy Mostowej, tam też się urodziłem. Mama pracowała w fabryce tytoniowej jako kontroler, pilnujący, żeby pracownicy fabryki nie wynosili z niej papierosy. Ojciec wówczas pracował na żydowskim tartaku” – wspominał o latach dzieciństwa w Grodnie Stefan Chociej.

W 2019 roku prezes Fundacji  Joachima Lelewela Piotr Kościński opublikował film, w którym śp. Stefan Chociej dzielił się wspomnieniami sprzed 86 laty, kiedy jako nastolatek stanął do walki z Sowietami, aby bronić rodzinnego miasta:

Rodzina zmarłego opublikowała informacje o zaplanowanej na najbliższy czwartek Mszy św. pogrzebowej oraz uroczystościach, związanych z pochówkiem Bohatera:

 Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie facebook.com

Z głębokim żalem informujemy, że 19 maja 2025 roku w Dąbrowie Białostockiej w wieku 98 lat zmarł Stefan Chociej, do wczoraj  - ostatni żyjący uczestnik heroicznej obrony Grodna we wrześniu 1939 roku. Stefan Chociej urodził się w Grodnie w katolickiej rodzinie Wiktora Chocieja, mieszkającej przy ulicy

Popiersie Tadeusza Kościuszki, wykonane w 1932 roku przez rzeźbiarkę Balbinę Świtycz-Widacką, zostało zdemontowane we wsi Małe Siechnowicze (powiat żabinkowski), gdzie rodzina Kościuszko przez kilka stuleci była właścicielem majątku. O incydencie poinformował kanał „Spadczyna” na Telegramie.

Tak wyglądało popiersie Tadeusza Kościuszki przed wejściem do Żabinkowskiego Muzeum Historyczno-Krajoznawczego. Fot.: yandex.com/maps

Autorem popiersia Tadeusza Kościuszki była znana rzeźbiarka Balbina Świtycz-Widacka. Urodzona w Mohylewie na Kresach na początku XX wieku, absolwentka przedwojennej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Po studiach uczyła plastyki w gimnazjum w Kobryniu. W 1935 roku na wystawie w Pińsku otrzymała złoty medal za rzeźbę „Poleszuczka z dzieckiem”, która została kupiona od artystki i podarowana marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Wystawiała swoje prace m.in. w Brześciu i Warszawie. W 1954 roku zamieszkała w Olsztynie, gdzie spędziła resztę życia.

Popiersie Tadeusza Kościuszki, umieszczone na cokole pomnika wojny rosyjsko-francuskiej 1812 roku w Kobryniu. Zdjęcie: kobrin.ru

A w Kobryniu pozostał jeden w głównych utworów jej życia – wyrzeźbione w 1932 roku popiersie przywódcy insurekcji – Tadeusza Kościuszki. Po wojnie większość polskich pomników na Kresach Wschodnich II RP doszczętnie niszczono przez Sowietów. Popiersie Kościuszki pozostawało jednak nietknięte. Dopiero w 1951 roku popersie zdemontowano i przekazano do magazynu Muzeum Suworowa w Kobryniu. Później przeniesiono je do Muzeum Krajoznawczego Obwodu Brzeskiego. W 1988 roku popiersie generała Tadeusza Kościuszki przewieziono do wsi Małe Siechnowicze i ustawiono przed wejściem do Żabinkowskiego Muzeum Historyczno-Krajoznawczego.

Screen short strony Żabinkowskiego Muzeum Historyczno-Krajoznawczego

Fragment ekspozycji muzealnej Fot.: planetabelarus.by

Fragment ekspozycji muzealnej, poświęconej Tadeuszowi Kościuszce. Fot.: ekskursii.by

Fragment ekspozycji muzealnej, poświęconej Tadeuszowi Kościuszce. Fot.: ekskursii.by

Wystawa poświęcona sowieckim partyzantom, która zastąpiła wystawę poświęconą Tadeuszowi Kościuszce. Fot.: Żabinkowski Komitet Wykonawczy

Przez wiele lat popiersie Kościuszki w Małych Siechnowiczach było jedynym jego pomnikiem na Białorusi, aż do 12 maja 2018 roku, kiedy na terenie Muzeum Dworku Kościuszki w Mereczowszczyźnie odsłonięto pomnik bohatera ufundowanym przez społeczeństwo Białorusi z inicjatywy Gleba Łabadzienka. Pomnik Kościuszki powstał w pracowni na Ukrainie według projektu białoruskiego rzeźbiarza Hienadzia Łojki.

Pomnik Tadeusza Kościuszki w jego rodzinnej miejscowości Mereczowszczyzna koło Brześcia

W czasach Związku Radzieckiego popiersie Kościuszki zostało włączone do Kolekcji Zabytków Historycznych i Kulturalnych Białorusi, oficjalnego rejestru obiektów objętych ochroną państwową. Za rządów Aleksandra Łukaszenki powstała nowa Państwowa Lista Zabytków Historyczno-Kulturalnych, na którą popiersie, podobnie jak wiele historycznych dworów, parków, kościołów i cerkwi, nie zostało wpisane.

Obecnie, jak poinformował poświęcony białoruskim zabytkom kanał „Spadczyna” na Telegramie, na zdjęciach opublikowanych w gazecie rejonowej „Sielskaja Prawda” widać, że w miejscu pomnika znajduje się kwietnik.

Miejscowi urzędnicy stoją na skraju kwietnika, gdzie kiedyś stał pomnik z popiersiem Kościuszki. Fot.: Zhabinka.by

Z kolei ze strony internetowej Żabinkowskiego Muzeum Historyczno-Krajoznawczego, przy którym znajdowało się popiersie, usunięto wszelkie informacje o Tadeuszu Kościuszce. Choć celem powstania tej placówki było m.in. upamiętnienie na Białorusi bohatera, za którego Kościuszko jest uznawany także w Polsce, USA, na Litwie i we Francji.

W kwietniu 2024 roku z muru Nowego Zamku w Grodnie zniknęła tablica, upamiętniająca Tadeusza Kościuszkę i uczestników powstania narodowego 1794 roku, która została uroczyście odsłonięta w 1994 roku. Odbyło się to na cześć dwusetnej rocznicy Insurekcji Kościuszkowskiej, której jubileusz 230-lecia obchodziliśmy – 24 marca.

Rodowy majątek rodziny Kościuszków-Siechnowickich

Podobno Siechnowicze nadane zostały przez Kazimierza Jagiellończyka w roku 1458 Teodorowi Kościuszce, pieczętującemu się herbem Roch III. Od nazwy wsi ta gałąź rodu zaczęła używać nazwiska Kościuszków-Siechnowickich. Z braku zachowanych dokumentów, przez ponad dwa stulecia nie ma pewnych i konkretnych wiadomości o kolejnych właścicielach Siechnowicz. Pewną jest za to informacja, że na przełomie XVII i XVIII stulecia dziedzicem tej wsi był Aleksander Jan Kościuszko, który w roku 1722 ufundował tutaj kaplicę. Schedę po nim otrzymał jego wnuk, Ludwik Tadeusz, pełniący cywilny urząd brzeskiego miecznika, zaś w wojsku – w regimencie buławy polnej litewskiej – noszącym szlify pułkownikowskie. Po nim był dziedzicem w Siechnowiczach podczaszy piński, Dawid Kościuszko. W 1768 roku wieś powróciła do „pierwotnej linii” właścicieli – Dawid odsprzedał ją synom Ludwika Tadeusza, Józefowi i Tadeuszowi Kościuszkom. Wreszcie, jedynym i samodzielnym dziedzicem został tu Tadeusz Kościuszko.

Gdy wyjeżdżał do Ameryki, przekazał majątek swej siostrze Annie Barbarze, która w roku 1762 wyszła za mąż za Piotra Antoniego Estkę, co do „urzędu” – smoleńskiego stolnika, a prócz tego sąsiada Siechnowicz, dzierżawiącego położony w pobliżu i należący do Sapiehów folwark Dołholistki.

Siechnowicze, chociaż na krótko, trafiły jeszcze znowu w ręce Tadeusza. Siostra oddała mu wieś gdy powrócił z Ameryki. Kiedy jednak Tadeusz Kościuszko zdecydował się na stałe opuścić Polskę, przepisał Siechnowicze siostrze na własność. Zastrzegł tylko, by Anna Barbara Estkowa zmniejszyła włościanom pańszczyznę. Nie był to jednak ostatni akt prawny wiążący generała Kościuszkę z Siechnowiczami.

Bohater „obojga narodów”, polskiego i amerykańskiego, jeszcze raz, w roku 1817 ostatecznie sprecyzował swoją wolę. Właścicielami wsi mieli zostać dzieci Katarzyny i Tadeusza Estków (a więc wnuki Anny Barbary): Roman i Ludwika, pod warunkiem całkowitego zniesienia pańszczyzny i „uwłaszczenia” włościan. Wymagania testatora zostały wypełnione i przez kilkadziesiąt lat wieś należała do rodziny Estków. W 2. połowie XIX stulecia, wraz z ręką Katarzyny Estkówny – Siechnowicze przeszły na własność rodu Bułhaków, „panujących” tu aż do września 1939 roku.

Adolf Gorzkowski

Znadniemna.pl

Popiersie Tadeusza Kościuszki, wykonane w 1932 roku przez rzeźbiarkę Balbinę Świtycz-Widacką, zostało zdemontowane we wsi Małe Siechnowicze (powiat żabinkowski), gdzie rodzina Kościuszko przez kilka stuleci była właścicielem majątku. O incydencie poinformował kanał „Spadczyna” na Telegramie. [caption id="attachment_68570" align="alignnone" width="480"] Tak wyglądało popiersie Tadeusza Kościuszki przed wejściem

Prezydent Litwy Gitanas Nausėda powiedział, że państwa regionu mogą pomóc Litwie w apelacji do Trybunału w Hadze, mającej na celu pociągnięcie białoruskiego reżimu do odpowiedzialności za kryzys migracyjny.

– Myślę, że zawsze istnieje możliwość, aby nasi partnerzy dołączyli na późniejszym etapie. Bardzo dobrze, że wykazaliśmy się przywództwem. Pokazujemy, że to, co dzieje się w sąsiednich krajach, jest dla nas nie do przyjęcia – powiedział szef państwa.

W poniedziałek, 19 maja, Litwa pozwała Białoruś do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w związku z kryzysem migracyjnym wywołanym przez reżim Aleksandra Łukaszenki, co według Ministerstwa Spraw Zagranicznych (MSZ) narusza prawo międzynarodowe.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych zauważyło, że sprawa dotyczy naruszenia zobowiązań państw wynikających z Protokołu Narodów Zjednoczonych przeciwko przemytowi migrantów drogą lądową, morską i powietrzną.

Według Nausėdy, nielegalna migracja „nie jest czymś, co mierzymy w czasie przeszłym”.

– To się dzieje ponownie, odnawia się ponownie, nieustannie powoduje napięcia na naszej granicy. Tylko osoba całkowicie naiwna prawdopodobnie nie zrozumiałaby, że to jest robione celowo, że to ma na celu celową eskalację sytuacji, destabilizację i spowodowanie dodatkowych problemów zarówno dla naszych państw, jak i dla Unii Europejskiej – powiedział prezydent.

Według Nausėdy, Unia Europejska stała się silniejsza po kryzysie migracyjnym, który wybuchł w 2021 r.

– To, co osiągnęliśmy, to zwrócenie uwagi Unii Europejskiej na bezpieczeństwo granic zewnętrznych, co znalazło już odzwierciedlenie w najnowszych dokumentach Rady Europejskiej, że w istocie kraje, które bezpośrednio graniczą z państwami agresorami – Białorusią i Rosją – muszą otrzymać dodatkową uwagę i dodatkowe środki finansowe, aby gwarantowały dobro wspólne – bezpieczeństwo granic zewnętrznych Unii Europejskiej – oznajmił prezydent.

Jak podaje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, o udziale Mińska w organizacji kryzysu świadczy fakt, że białoruskie przedsiębiorstwa państwowe zwiększyły liczbę lotów z Bliskiego Wschodu i innych regionów, zorganizowały wydawanie wiz i zakwaterowanie dla przybywających migrantów.

Ponadto po przybyciu na Białoruś wielu migrantów było eskortowanych przez białoruskie siły bezpieczeństwa do granicy litewskiej i zmuszanych do jej nielegalnego przekroczenia, często w niebezpiecznych i zagrażających życiu warunkach.

Znadniemna.pl za LRT.lt, na zdjęciu: zapora na granicy litewsko-białoruskiej, fot: epsog.lt

Prezydent Litwy Gitanas Nausėda powiedział, że państwa regionu mogą pomóc Litwie w apelacji do Trybunału w Hadze, mającej na celu pociągnięcie białoruskiego reżimu do odpowiedzialności za kryzys migracyjny. - Myślę, że zawsze istnieje możliwość, aby nasi partnerzy dołączyli na późniejszym etapie. Bardzo dobrze, że wykazaliśmy się

Państwowa Komisja Wyborcza podała pełne wyniki głosowania ze 100 proc. obwodów głosowania.  I turę wyborów z wynikiem 31,36 proc. zdobytych głosów wygrał Rafał Trzaskowski, kandydat rządzącej Koalicji Obywatelskiej. Jego główny rywal Karol Nawrocki, kandydat obywatelski, wspierany przez opozycyjną partię Prawo i Sprawiedliwość uzyskał niewiele mniej, bo 29,54 proc. głosów. Oznacza to, że o  ostatecznym zwycięzcy wyborów Polacy zdecydują w drugiej turze głosowania, która odbędzie się 1 czerwca 2025 roku.

Zwycięzca I tury wyborów  Rafał Trzaskowski, uzyskał 6 147 797 głosów, co przełożyło się na 31,36 proc. poparcia.

Wicelider wyścigu prezydenckiego Karol Nawrocki  cieszy się wynikiem 5 790 804 głosy (29,54 proc.).

Trzeci jest Sławomir Mentzen, na którego zagłosowało 2 902 448 wyborców (14,81 proc.).

Czwarte miejsce zajął Grzegorz Braun z liczbą 1 242 917 głosy (6,34 proc.), a  na piątym miejscu uplasował się Szymon Hołownia – 978 901 głosy, czyli 4,99 proc.

Kolejni kandydaci to:

  • Adrian Zandberg – 952 832 głosy (4,86 proc.)
  • Magdalena Biejat – 829 361 głosów (4,23 proc.)
  • Krzysztof Stanowski – 243 479 głosów (1,24 proc.)
  • Joanna Senyszyn – 214 198 głosów (1,09 proc.)
  • Marek Jakubiak – 150 698 głosów (0,77 proc.)
  • Artur Bartoszewicz – 95 640 głosów (0,49 proc.)
  • Maciej Maciak – 36 371 głosów (0,19 proc.)
  • Marek Woch – 18 338 głosów (0,09 proc.)

Frekwencja w niedzielnym głosowaniu wyniosła  rekordowe 67,31 proc. – podała w poniedziałek Państwowa Komisja Wyborcza.

 Jak głosowali Polacy na Białorusi

Na Białorusi utworzono jedną komisję wyborczą — w Mińsku. Oddano w niej 99 ważnych głosów.

Najwięcej głosów Polacy, głosujący na Białorusi oddali na Rafała Trzaskowskiego – 30. Na kolejnym miejscu uplasowali się ex aequo Sławomir Mentzen i Karol Nawrocki z 20 głosami.

Pełne wyniki z Białorusi prezentują się następująco:

  • TRZASKOWSKI Rafał – 30
  • MENTZEN Sławomir – 20
  • NAWROCKI Karol – 20
  • BRAUN Grzegorz – 9
  • BIEJAT Magdalena – 7
  • SENYSZYN Joanna – 4
  • ZANDBERG Adrian – 4
  • HOŁOWNIA Szymon – 3
  • STANOWSKI Krzysztof – 2
  • BARTOSZEWICZ Artur – 0
  • JAKUBIAK Marek – 0
  • MACIAK Maciej – 0
  • WOCH Marek – 0

 Znadniemna.pl na podstawie wybory.gov.pl/prezydent2025/, na zdjęciu: W II turze wyborów prezydenckich 2025 zmierzą się Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki, fot.: Facebook.com

 

 

Państwowa Komisja Wyborcza podała pełne wyniki głosowania ze 100 proc. obwodów głosowania.  I turę wyborów z wynikiem 31,36 proc. zdobytych głosów wygrał Rafał Trzaskowski, kandydat rządzącej Koalicji Obywatelskiej. Jego główny rywal Karol Nawrocki, kandydat obywatelski, wspierany przez opozycyjną partię Prawo i Sprawiedliwość uzyskał niewiele mniej,

Około 200 tysięcy osób uczestniczyło we Mszy św. z okazji uroczystej inauguracji pontyfikatu Leona XIV. Osoby te zgromadzone były na Placu Świętego Piotra, Via della Conciliazione oraz okolicznych przestrzeniach – podało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

W Eucharystii, której przewodniczył Papież Leon XIV było około 4 tysięcy koncelebransów, w tym kardynałowie i biskupi. Przybył przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda.

156 oficjalnych delegacji

Wśród osób przybyłych na inaugurację było też 156 oficjalnych delegacji międzynarodowych z różnych krajów świata oraz reprezentujących różne instytucje. Wśród reprezentantów państw i instytucji był prezydent RP Andrzej Duda z Małżonką, wiceprezydent USA James David Vance, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, prezydent Izraela Izaak Herzog czy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Przedstawiciele wyznań

Oprócz delegacji państwowych na uroczystości przybyli przedstawiciele wielu wyznań chrześcijańskich, a także religii niechrześcijańskich. Licznie reprezentowani byli przedstawiciele judaizmu oraz islamu, buddyzmu, hinduiści oraz przedstawiciele innych wyznań.

Homilia Papieża Leona XIV

Prawdziwą władzę Piotra stanowi miłość Chrystusa – mówił Leon XIV w homilii podczas Mszy świętej inaugurującej jego pontyfikat. Ojciec Święty podkreślił, że świętemu Piotrowi Chrystus powierzył konkretne zadania – „miłować więcej” i oddać swoje życie za owczarnię. „Piotr ma paść owczarnię, nie ulegając nigdy pokusie, by stać się samotnym wodzem, lub przywódcą wynoszącym się ponad innych” – mówił Leon XIV.

Za portalem Vatican News publikujemy tekst homilii, wygłoszonej przez Papieża Leona XIV podczas Mszy inaugurującej jego pontyfikat:

Drodzy Bracia Kardynałowie,

Bracia w biskupstwie i kapłaństwie,

Dostojni Przedstawiciele Władz oraz Członkowie Korpusu Dyplomatycznego,

Bracia i Siostry!

Pozdrawiam was wszystkich – z sercem przepełnionym wdzięcznością – na początku posługi, która została mi powierzona. Święty Augustyn pisał: „Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie [Panie] nie spocznie” (Wyznania, I, 1,1).

W ostatnich dniach przeżywaliśmy szczególnie intensywny czas. Śmierć Papieża Franciszka napełniła nasze serca smutkiem, a w tych trudnych godzinach czuliśmy się jak owe tłumy, o których Ewangelia mówi, że były „jak owce niemające pasterza” (por. Mt 9,36). Jednak właśnie w dzień Wielkanocy otrzymaliśmy jego ostatnie błogosławieństwo, a w świetle Zmartwychwstania przeżyliśmy ten moment w pewności, że Pan nigdy nie opuszcza swego ludu – że gromadzi go, gdy jest rozproszony, i „czuwa nad nim jak pasterz nad swą trzodą” (Jr 31,10).

W tym duchu wiary Kolegium Kardynalskie zgromadziło się na konklawe. Przybywając z różnym bagażem historii i różnymi drogami, złożyliśmy w ręce Boga pragnienie wyboru nowego następcy Piotra, Biskupa Rzymu – pasterza, który potrafiłby strzec bogatego dziedzictwa chrześcijańskiej wiary, a zarazem umiejącego patrzeć dalej, wychodząc naprzeciw pytaniom, niepokojom i wyzwaniom naszych czasów. Wspierani waszą modlitwą, doświadczyliśmy działania Ducha Świętego, który potrafił zestroić różne instrumenty muzyczne, poruszając struny naszych serc, by zabrzmiały jedną melodią.

Zostałem wybrany nie mając żadnych zasług. Z bojaźnią i drżeniem przychodzę do Was jako brat, który pragnie stać się sługą waszej wiary i waszej radości, podążając z wami drogą miłości Boga, który pragnie, abyśmy wszyscy byli zjednoczeni w jedną rodzinę.

Miłość i jedność – oto są dwa wymiary misji, powierzonej Piotrowi przez Jezusa.

Opowiada o tym fragment Ewangelii, który prowadzi nas nad Jezioro Tyberiadzkie – to samo, nad którym Jezus rozpoczął misję otrzymaną od Ojca: „łowić” ludzkość, aby ocalić ją z wód zła i śmierci. Przechodząc brzegiem tego jeziora, powołał Piotra i innych pierwszych uczniów, aby byli, tak jak On, „rybakami ludzi”; a teraz, po Zmartwychwstaniu, to właśnie oni mają kontynuować tę misję, stale na nowo zarzucać sieci, by rzucić w wody świata nadzieję Ewangelii; żeglować po morzu życia, aby wszyscy mogli odnaleźć się w objęciach Boga.

A jak Piotr może kontynuować to zadanie? Ewangelia mówi nam, że jest to możliwe tylko dlatego, że w swoim życiu doświadczył nieskończonej i bezwarunkowej miłości Boga, także w chwili upadku i zaparcia się. Dlatego kiedy Jezus zwraca się do Piotra, Ewangelia używa greckiego czasownika agapao, który odnosi się do miłości, jaką Bóg ma do nas, do Jego ofiarowania się, bez zastrzeżeń i kalkulacji. Natomiast w odpowiedzi Piotra użyty jest inny czasownik, taki, który opisuje miłość przyjaźni, jaką darzymy się nawzajem.

Kiedy Jezus pyta Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?” (J 21,16), odnosi się więc do miłości Ojca. To tak, jakby Jezus mówił: tylko jeśli poznałeś i doświadczyłeś tej miłości Boga, która nigdy nie ustaje, będziesz mógł paść owce moje; tylko w miłości Boga Ojca zdołasz kochać swoich braci „więcej”, czyli składając ofiarę życia za swoich braci.

Piotrowi zatem powierzone jest zadanie „miłować więcej” i oddać swoje życie za owczarnię. Posługa Piotra jest naznaczona właśnie tą miłością ofiarną, ponieważ Kościół Rzymski przewodniczy w miłości, a jego prawdziwą władzę stanowi miłość Chrystusa. Nigdy nie chodzi o zdobywanie innych poprzez dominację, religijną propagandę czy za pomocą narzędzi władzy, lecz chodzi zawsze i wyłącznie o to, by miłować tak, jak czynił to Jezus.

On – jak stwierdza sam apostoł Piotr – „jest kamieniem, odrzuconym przez was, budujących, tym, który stał się głowicą węgła” (Dz 4,11). Jeśli zatem tym kamieniem jest Chrystus, to Piotr ma paść owczarnię, nie ulegając nigdy pokusie, by stać się samotnym wodzem lub przywódcą wynoszącym się ponad innych, który czyni się panem powierzonych sobie osób (por. 1 P 5,3). Wręcz przeciwnie – od niego wymaga się, aby służył wierze braci, idąc razem z nimi. Wszyscy bowiem jesteśmy „żywymi kamieniami” (1 P 2,5), wezwanymi w chrzcie świętym do budowania Bożego domu w jedności braterskiej, w harmonii Ducha i we współistnieniu różnorodności. Jak mówi św. Augustyn: „Kościół tworzą wszyscy ci, którzy trwają w zgodzie z braćmi i którzy miłują bliźniego” (Mowa 359, 9).

Chciałbym, Bracia i Siostry, aby to było naszym pierwszym wielkim pragnieniem: Kościół zjednoczony, znak jedności i komunii, który staje się zaczynem pojednanego świata.

W naszych czasach wciąż widzimy zbyt wiele niezgody, zbyt wiele ran zadanych przez nienawiść, przemoc, uprzedzenia, lęk przed innym, przez paradygmat ekonomiczny, który wyzyskuje zasoby Ziemi i marginalizuje najuboższych. A my chcemy być w tym cieście małym zaczynem jedności, komunii, braterstwa. Z pokorą i radością chcemy powiedzieć światu: spójrzcie na Chrystusa! Zbliżcie się do Niego! Przyjmijcie Jego Słowo, które oświeca i pociesza! Posłuchajcie Jego propozycji miłości, aby stać się Jego jedyną rodziną: w jedynym Chrystusie jesteśmy jedno. I to jest droga, którą mamy iść razem, w naszym gronie, ale także z siostrzanymi Kościołami chrześcijańskimi, z tymi, którzy podążają innymi drogami religijnymi, z tymi, którzy noszą w sobie niepokój poszukiwania Boga, ze wszystkimi kobietami i mężczyznami dobrej woli, aby budować nowy świat, w którym królować będzie pokój.

Oto jest duch misyjny, który powinien nas ożywiać – bez zamykania się we własnym, wąskim kręgu i bez poczucia wyższości nad światem. Jesteśmy wezwani, aby nieść wszystkim miłość Boga, aby mogła się urzeczywistniać ta jedność, która nie zaciera różnic, lecz docenia wartość osobistej historii każdego człowieka, oraz społecznej i religijnej kultury każdego narodu.

Bracia i Siostry, to jest godzina miłości! Miłość miłosierna Boga, która czyni nas braćmi i siostrami, stanowi serce Ewangelii. Dzisiaj, wraz z moim poprzednikiem Leonem XIII, możemy zadać sobie pytanie: „Czyżbyśmy w krótkim czasie nie ujrzeli końca walki [i przywrócenia pokoju], gdyby te zasady zapanowały w życiu społecznym?” (Rerum novarum, 21).

Światłem i mocą Ducha Świętego budujmy Kościół oparty na miłości Boga i będący znakiem jedności, Kościół misyjny, który otwiera ramiona na świat, głosi Słowo, pozwala, by go niepokoiła historia, i który staje się zaczynem zgody dla ludzkości.

Razem, jako jeden lud, jako fratelli tutti, idźmy ku Bogu i miłujmy się wzajemnie.

Znadniemna.pl za Vatican News, na zdjęciu: Msza św. podczas uroczystej inauguracji posługi piotrowej Biskupa Rzymu Leona XIV, fot.: Vatican Media

Około 200 tysięcy osób uczestniczyło we Mszy św. z okazji uroczystej inauguracji pontyfikatu Leona XIV. Osoby te zgromadzone były na Placu Świętego Piotra, Via della Conciliazione oraz okolicznych przestrzeniach - podało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej. W Eucharystii, której przewodniczył Papież Leon XIV było około 4 tysięcy

Karol Wojtyła urodził się 18 maja 1920 roku. Mogło się to nie zdarzyć, bo jego matce doradzano aborcję z powodu komplikacji ciążowych. „Teraz to jest twoja Matka” – usłyszał mały Karol kilka lat później w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdy Emilia Wojtyłowa już nie żyła.

Emilia i Karol Wojtyłowie – fotografia ślubna

Gdy urodził się mały Karol, Emilia z Kaczorowskich i Karol senior mieli już 14-letniego syna Edmunda. Ich córka Olga przeżyła jedynie 16 godzin. Karol Józef nazywany przez matkę Lolusiem, a potem Lolkiem został ochrzczony 33 dni po narodzinach.

Karol Wojtyła w pierwszym roku życia

Urodziła mimo zagrożenia życia

„Emilia urodziła go mimo komplikacji ciążowych zagrażających jej życiu

– pisała Milena Kindziuk w biuletynie Instytutu Pamięci Narodowej nr 6/2017.

– Lekarz proponował aborcję, tłumacząc, że aby ratować siebie, powinna usunąć poczęte już dziecko.

Jasno określony system wartości sprawił jednak, że zdecydowanie odmówiła zabicia dziecka. Jak się później okazało, urodziła je w niezwykłych okolicznościach: przy – dobiegającym przez otwarte okno pokoju – biciu kościelnego dzwonu i śpiewie Litanii loretańskiej ku czci Najświętszej Maryi Panny (mieszkańcy Wadowic uczestniczyli akurat w nabożeństwie majowym). Jak opowiadał kard. Stanisław Dziwisz, Ojciec Święty doskonale znał tę historię. Z pewnością była to też dla niego pierwsza, odebrana w rodzinie, lekcja poszanowania ludzkiego życia od chwili poczęcia. Musiało to wywrzeć wpływ na nauczanie Jana Pawła II na temat życia dzieci nienarodzonych”

Będzie kimś wielkim

Mały Lolek z mamą Emilią

Mały Lolek stał się oczkiem w głowie Emilii Wojtyłowej.

„To dziecko będzie kimś wielkim!”

– miała mówić mama przyszłego papieża. Kobieta była jednak słabego zdrowia. Nie zachowały się żadne informacje z jaką chorobą musiała się mierzyć, ale Karol Wojtyła zachował w pamięci obraz matki cierpiącej. Opiekę nad nią sprawował mąż, który przeszedł na wojskową emeryturę, by móc zająć się żoną. We wspomnieniach sąsiadów zachowały się obrazy, gdy wynosił ją na rękach na balkon, by mogła zaczerpnąć trochę słońca. Pani Wojtyłowa zmarła, gdy Lolek miał zaledwie 9 lat.

Pamiątkowa fotografia Karola Wojtyły z Pierwszej Komunii Świętej, 1929 rok

Karol Wojtyła w I klasie gimnazjum

Ta śmierć naznaczyła przyszłość całej rodziny Wojtyłów.

To jest teraz twoja matka

„Znana jest historia, według której, po śmierci matki Karol senior Wojtyła zabrał synów do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej i powiedział Lolkowi, wskazując obraz Matki Bożej: «To jest teraz twoja matka»

– mówi Rafał Gralewski, przewodnik po sanktuarium. – Sanktuarium Matki Bożej Kalwaryjskiej już na zawsze pozostanie jednym z najważniejszych dla Wojtyły miejsc. Odwiedzał je wielokrotnie, przyjeżdżając z pobliskich Wadowic, najpierw z ojcem i bratem w trakcie uroczystości pasyjnych i maryjnych, a potem przez lata jako ksiądz i biskup, Powracał tu także jako następca św. Piotra”.

Karol z ojcem w Kalwarii Zebrzydowskiej, 1930 rok

Był tu 7 czerwca 1979 roku i 19 sierpnia 2002 roku, gdy zawierzył Matce Miłosierdzia sprawy polskiego narodu, Kościoła w Polsce i odnowił swoje osobiste oddanie.

Proszę, abyście się za mnie tu modlili

Pielgrzymi i turyści, którzy odwiedzają Sanktuarium Kalwaryjskie niemal na każdym kroku napotykają na ślady obecności Jana Pawła II. Świadczy o tym tablica, na której wyryto słowa prośby papieża:

„Zawsze tu miałem świadomość, że zanurzam się w tym rezerwuarze wiary, nadziei i miłości, które naniosły na to sanktuarium całe pokolenia Ludu Bożego ziemi, z której pochodzę i oto proszę, abyście się za mnie tu modlili za życia i po śmierci”.

Jest skrzynia z prośbami do Jana Pawła II, a przy wizerunku Matki Bożej Kalwaryjskiej podarowana przez niego róża.

„W zespole klasztornym jest także papieski pokój, w którym Jan Paweł II mieszkał podczas pobytu w Kalwarii. Stoi tu jego łóżko, pantofle, papieska sutanna, pas, piuska, buty, a także ornat, naczynia liturgiczne i  okolicznościowy mszał, których używał podczas odprawionej tu mszy św. Jest także tron Jana Pawła II użyty podczas wizyty w Kalwarii 19 sierpnia 2002 roku.” – opowiada Rafał Gralewski.

Dróżki Matki Bożej i Pana Jezusa 

Kalwaria Zebrzydowska jako zabytkowy zespół architektoniczno-krajobrazowy i pielgrzymkowy – Bazylika, Klasztor OO. Bernardynów i Dróżki od 2000 roku znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO i jest jedyną na ponad 1000 istniejących w Europie kalwarii, która znalazła się w tym prestiżowym zestawieniu. Jan Paweł II, tak jak miliony pielgrzymów, którzy przybywają tu rokrocznie, aby pogłębić swoją wiarę, także chodził tymi dróżkami i nie krył, że znalazł tu rozwiązanie wielu trapiących go spraw.

„Kalwaria ma to do siebie, że się można łatwo ukryć. Więc przychodziłem sam i wędrowałem po dróżkach Pana Jezusa i Jego Matki, rozpamiętywałem Ich najświętsze tajemnice. To jest zupełnie przedziwna rzecz – te dróżki… Mogę wam dzisiaj powiedzieć, moi drodzy, że prawie żadna z tych spraw, które czasem niepokoją serce biskupa, a w każdym razie pobudzają jego poczucie odpowiedzialności, nie dojrzała inaczej, jak tutaj, przez omodlenie jej w obliczu wielkiej tajemnicy wiary, jaką Kalwaria kryje w sobie”

– powiedział podczas wizyty w Kalwarii Zebrzydowskiej Jan Paweł II 9 czerwca 1979 roku.

Pożegnanie z Ojczyzną przed Kalwaryjską Matką

Powierzony przez ojca w 1929 roku Matce Bożej Kalwaryjskiej Karol Wojtyła to właśnie przed Jej wizerunkiem odprawił ostatnią mszę św. na polskiej ziemi. Był to ostatni dzień jego papieskiej pielgrzymki do Ojczyzny w 2002 roku.

Powiedział wówczas:

„Każdy, kto tu przychodzi, odnajduje siebie, swoje życie, swoją codzienność, swoją słabość i równocześnie moc wiary i nadziei – tę moc, która płynie z przekonania, że Matka nie opuszcza swego dziecka w niedoli, ale prowadzi je do Syna i zawierza Jego miłosierdziu”.

Wtedy też wypowiedział słowa zawierzenia:

„Wejrzyj, łaskawa Pani, na ten lud, który od wieków pozostawał wierny Tobie i Synowi Twemu. Wejrzyj na ten naród, który zawsze pokładał nadzieję w Twojej matczynej miłości. Wejrzyj, zwróć na nas swe miłosierne oczy, wypraszaj to, czego dzieci Twoje najbardziej potrzebują. Dla ubogich i cierpiących otwieraj serca zamożnych. Bezrobotnym daj spotkać pracodawcę. Wyrzucanym na bruk pomóż znaleźć dach nad głową. Rodzinom daj miłość, która pozwala przetrwać wszelkie trudności. Młodym pokazuj drogę i perspektywy na przyszłość. Dzieci otocz płaszczem swej opieki, aby nie ulegały zgorszeniu. Wspólnoty zakonne ożywiaj łaską wiary, nadziei i miłości. Kapłanów ucz naśladować Twojego Syna w oddawaniu co dnia życia za owce. Biskupom upraszaj światło Ducha Świętego, aby prowadzili ten Kościół jedną i prostą drogą do bram Królestwa Twojego Syna. (…) Tobie zawierzam losy Kościoła, Tobie polecam mój naród, Tobie ufam i Tobie raz jeszcze wyznaję: Totus Tuus, Maria! Totus Tuus”.

Znadniemna.pl/KAI

Karol Wojtyła urodził się 18 maja 1920 roku. Mogło się to nie zdarzyć, bo jego matce doradzano aborcję z powodu komplikacji ciążowych. „Teraz to jest twoja Matka” – usłyszał mały Karol kilka lat później w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdy Emilia Wojtyłowa już nie żyła. [caption id="attachment_68512" align="alignnone"

Generał Józef Kopeć, znany również pod przydomkiem Kołodziński, to jedna z barwniejszych postaci końca XVIII wieku – polski oficer, uczestnik insurekcji kościuszkowskiej, a zarazem zesłaniec i pionier polskiej etnografii syberyjskiej. Jego losy, rozciągające się od bitewnych pól pod Maciejowicami po mroźne pustkowia Kamczatki, stanowią niezwykłe świadectwo epoki i świadczą o sile ducha polskiego inteligenta, który nawet w niewoli potrafił prowadzić badania i dokumentować życie nieznanych ludów Kamczatki oraz substancji halucynogennych.

Józef Kopeć, choć sam w dzienniku napisał, że urodził się 15 maja 1762 roku w powiecie pińskim, według nowszych ustaleń historyków przyszedł na świat tamże, ale prawdopodobnie cztery lata wcześniej, czyli w 1758 roku.

Młodość i kariera wojskowa

Pochodził z litewsko-ruskiego rodu herbu Lubicz. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym domu. Ojciec uczył go języka polskiego, łaciny, geometrii, języków obcych. Posiadał też zdolności plastyczne, które później wykorzystał, sporządzając podczas zesłania mapy Syberii.

W roku 1774 wstąpił do wojska. Od roku 1778 służył w 2. Brygadzie Kawalerii Narodowej Wojsk Wielkiego Księstwa Litewskiego pod komendą Jerzego Kołłątaja, początkowo jako szeregowy, potem kolejno: podoficer, towarzysz, namiestnik, chorąży i podporucznik.

W randze porucznika dowodził szwadronem kawalerii w wojnie polsko-rosyjskiej w 1792 roku. Wziął udział w bitwie pod Dubienką. Po przystąpieniu króla do Targowicy, Kopeć wraz ze swą jednostką został zmuszony do złożenia przysięgi na wierność Katarzynie II i wcielony do armii rosyjskiej w randze majora.

Insurekcja kościuszkowska

Bitwa pod Maciejowicami pędzla Jana Bogumiła Plerscha. Kościuszko pada ranny w bitwie. Fot.: Wikimedia Commons

Wkrótce nasz bohater przystąpił do spisku, przygotowującego powstanie przeciw Rosji. Utrzymywał kontakty z działającym na Wołyniu Związkiem Dobrych Polaków. Kiedy w marcu 1794 roku wybuchła insurekcja Tadeusza Kościuszki, odziały dowodzone przez Józefa Kopcia w brawurowym i ryzykownym rajdzie przedarły się przez tereny zajęte przez Rosjan do wojsk powstańczych.  Za ten czyn 8 maja 1974 roku Kościuszko awansował Kopcia na stopień wicebrygadiera (obecnie – pułkownika). W czasie insurekcji walczył m.in. pod Dubienką, Gołkowem, w obronie Warszawy. Za swoją odwagę otrzymał od Kościuszki złoty pierścień z napisem: „Ojczyzna Obrońcy Swemu”. Wkrótce potem został mianowany brygadierem.

Józef Kopeć brał udział w wielu bitwach, m.in. pod Chełmem, w obronie Warszawy i pod Maciejowicami.

W bitwie pod Maciejowicami, 10 października 1794 roku, został ranny i dostał się do niewoli.

Zesłanie na Syberię

Naszego bohatera wraz z Sierakowskim, Kniaziewiczem i Kamińskim przewieziono do Kijowa pod eskortą generała Chruszczowa. Po pewnym czasie wszyscy oprócz Kopcia zostali uwolnieni. Stamtąd, już samego, w zamkniętej kibitce wywieziono do Smoleńska. Po kilkumiesięcznym śledztwie ukazem Katarzyny II z 20 lipca 1795 roku został skazany na zesłanie na Kamczatkę. Wywieziono go jako jednego z pierwszych. Ze Smoleńska nigdzie nie zatrzymując się na dłużej przejechał przez Moskwę, Kazań, Tobolsk po wielu dniach dotarł do Irkucka, stamtąd przetransportowany został do Ochocka. Przewożony w kibitce, jak sam wspominał, nie miał prawie żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Trasa, szczególnie w azjatyckiej części Rosji, była trudna do zniesienia. Częste zmiany klimatu, złe środki transportu i warunki sanitarne spowodowały u Józefa Kopcia duże problemy ze zdrowiem.

Ostatni odcinek podróży okazał się najbardziej groźny. Dotarcie do Niżnej Kamczatki było możliwe jedynie na statkach. Kopeć wraz z innymi pasażerami po wielu groźnych sytuacjach dopłynął do miejsca swojej zsyłki. Warunki w jakich przyszło żyć Kopciowi był skromne.

Więzień stanu i pilny obserwator

Na miejsce zesłania Józef Kopeć jechał kibitką. Droga wiodła przez Kazań, Perm, Jekatierinburg, Tobolsk, Irkuck do Ochocka, gdzie przesiadł się na statek, który przewiózł go do Niżnej Kamczatki ( dziś: Ust′ Kamczatsk ), portu na wschodnim wybrzeżu Półwyspu Kamczackiego. Ze względu na wysoką rangę wojskową traktowano go jak więźnia stanu. Jego pamiętnik, obok opisu przebiegu powstania kościuszkowskiego, daje obraz funkcjonowania machiny represji imperium carów, a także przedstawia życie ludów syberyjskich z okresu, gdy jeszcze żyły one w sposób nie skażony wpływami cywilizacji. Tło jego tułaczej odysei stanowią surowa przyroda i olbrzymie, nierozpoznane przestrzenie.

Maurycy Beniowski

Przez ponad dwa lata zesłania zajmował się m.in. kolekcjonowaniem i opisywaniem kultury ludów dalekiej północy. Spisał też zeznania naocznych świadków buntu i brawurowej ucieczki więźniów z Kamczatki Maurycego Augusta Beniowskiego. Ukazem cara Pawła I z 29 listopada 1796 roku Kopeć został zwolniony z zesłania. Nie pozwolono mu jednak na osiedlanie się w żadnym z większych miast.

W czasie pobytu na zesłaniu Kopeć prowadził obserwacje etnograficzne, interesował się życiem i obyczajami ludów syberyjskich, opisywał oglądane miasta, północną przyrodę, zbierał okazy kultury materialnej.

Powrót, rodzina i działalność społeczna

Powrócił do Wilna, skąd po trzech miesiącach został wydalony. Mieszkał jako rezydent w Puławach u Czartoryskich, następnie u Radziwiłłów w Nieświeżu i w Porycku Tadeusza Czackiego. Później przebywał w wielu domach, w których znajdował opiekę. Długo chorował, co – zdaniem samego Kopcia – było następstwem złego leczenia po odniesionych ranach oraz trudnych warunków podczas zesłania.

W końcu osiadł w rodzinnym majątku Łuszniewo na dzisiejszej Białorusi, będącym własnością rodziny Kopciów od początku XVIII wieku. Osiągnięta stabilizacja życiowa pozwoliła mu założyć rodzinę. Ożenił się z Anielą Szmyderówną, z którą miał syna Józefa. Poświęcił się prowadzeniu majątku, pisaniu dzienników i działalności społecznej, m.in. w ramach lokalnej loży masońskiej.

Około roku 1817 roku car Aleksander I oficjalnie awansował go do stopnia generała kawalerii i nadał mu Łuszniewo we władanie na 50 lat.

Rozgłos przyniósł mu Dziennik, wydany we Wrocławiu w 1837 roku. Zawarte w książce epizody z życia autora stały się przedmiotem zainteresowania literatów, którzy w swoich utworach nadawali im kształt legendy (np. Antoni Górecki „Złączenie się brygady Kopcia z Kościuszką”, 1834; Lucjan Siemieński „Wieczór u jenerała Kopcia”, 1842).

„Dziennik podróży Józefa Kopcia przez całą wzdłuż Azję, lotem od portu Ochocka przez Wyspy Kurylskie do Niższej Kamczatki, a stamtąd na powrót do tegoż portu na psach i jeleniach”
(Czytaj więcej: https://histmag.org/jozef-kopec-sladami-beniowskiego-na-kamczatce-12039) był w XIX wieku wielokrotnie wznawiany. Praca ta oddziaływała na twórczość niektórych poetów, korzystał z niej m.in. Juliusz Słowacki podczas pisania Anhellego (1838), poematu prozą, którego akcja dzieje się na Syberii wśród polskich zesłańców politycznych. Zapiski Kopcia były też tłumaczone na języki obce: na francuski (1839 – 1841), rosyjski (1896).

Generał Józef Kopeć zmarł w swym majątku Łuszniewo w roku 1833 i został pochowany w miejscowej kaplicy.

Za wydawnictwem Międzynarodowego Instytutu Innowacji Nauka – Edukacja – Rozwój w Warszawie proponujemy Państwu zapoznać się ze streszczeniem wspomnień Józefa Kopcia z syberyjskiej zsyłki:

Domek zesłańca

Dziennik Podróży Józefa Kopcia (1837), egzemplarz z Biblioteki Narodowej

Po ciepłym przyjęciu przez komendanta polski zesłaniec miał przydzielony niewielki domek do połowy wkopany w ziemię. Posiadał dwa okrągłe okna zrobione z miki (sluda). Dodatkowo źródłem światła miało być okno zrobione z lodu i śniegu. Kamienny stół, ławy oraz mały kominek stanowiły podstawowe wyposażenie domostwa. Zabrane oraz przysyłane z Polski i Ochocka drobiazgi pozwoliły żyć zesłańcowi stosunkowo dostatnio. Tytoń, suchary i inne cenne przedmioty pozwalały mu na zaopatrzenie się w żywność. Podstawowymi produktami jakie spożywano na Kamczatce były ryby, ptactwo, jagody, mleko oraz mięso jelenia. Do rarytasów zaliczano suchary oraz cukier.

Nowe hobby – gotowanie

Józef Kopeć, jak sam wspominał, cierpiał głównie z powodu braku kontaktu z osobami mówiącymi w językach europejskich oraz z niedostatku słowa pisanego. Stąd narodziło się jego nowe hobby: gotowanie.

Do najczęściej serwowanych swoim gościom dań zaliczały się herbata z mlekiem jelenia i lodowym cukrem. Szczególnie ta druga rzecz była rzadka. Występowała jedynie w postaci małych kamyczków. Podczas picia wkładano je sobie pod język i starano się wykorzystywać do kilku filiżanek. Świeże ryby stanowiły drugą potrawę serwowaną w kuchni Kopcia. Nadawały się według niego jedynie do jedzenia na zimno. Za najbardziej wartościowe pożywienie uchodziło ptactwo i jelenie. Obok nich najczęściej spożywano pewien gatunek ryby nazywaną czarwicą (czarwiczą) lub łososiem królewskim. Miała ona według Kopcia zastępować Kamczadalom chleb ponoć nieznany w tamtej części świata. Wspomniany lud odpowiadał za pilnowanie zesłańca. Tak więc to oni wyznaczali granice jego swobodnego poruszania się.

Spotkanie z Czukczami. Ilustracja z książki Dziennik Józefa Kopcia (Berlin 1863) wykonana przez autora

We swoich wspomnieniach Kopeć starał się przedstawić stosunkowo dokładny obraz naturalnego środowiska w jakim przyszło żyć na zesłaniu. W pierwszej kolejności zwrócił uwagę na ocean oraz zwierzęta żyjące nad jego brzegiem. Na pewno czymś nowym musiał być widok wilków morskich. Stanowiły one dla miejscowej ludności pewne źródło dochodu ze względu na kły, które były traktowane przez rosyjskich kupców na równi z kością słoniową. Inną rzeczą zasługującą na uwagę były występujące na plaży kości zwierzęcia nazywanego przez miejscowych momantą. Żebra miały mieć ćwierć łokcia. W tym wypadku można go określić na około 15 centymetrów. Najbardziej Kopciowi przeszkadzały ptaki. Gatunkiem najczęściej występującym był Nur. Krzyk przeraźliwy i nieustanny był, jak można się domyślić, trudny do zniesienia. Cały obszar stanowił dziki teren, na którym człowiek miał niewiele do decydowania.

Wulkan

Wulkan. Ilustracja z książki Dziennik Józefa Kopcia (Berlin 1863) wykonana przez autora

Pewnego razu Kopeć postanowił wejść razem ze swoimi strażnikami w głąb lądu. Niespodziewanie zostali zaatakowani przez niedźwiedzia. Ta przygoda skłoniła skazańca do nieodchodzenia od osiedli ludzkich. Kolejnym zjawiskiem jaki przykuł uwagę polskiego zesłańca okazał się wulkan. Znajdował się on nieopodal Niżnej Kamczatki. W czasie przebywania Kopcia na dalekim wschodzie był on aktywny. Wydobywały się z niego pył i lawa. Jednak nie doszło do żadnej większej erupcji. W nocy widoczne było światło. Przypominał tym samym latarnię morską. Wulkan miał się stać obiektem zainteresowania samej imperatorowej Katarzyny Wielkiej, która zlecała organizowanie wypraw badawczych. Ich celem było zbadanie terenu wokół wulkanu oraz wnętrza samego krateru. Ustalono, że w okolicy istniały małe wygasłe wulkany. Natomiast samego dużego krateru nie udało się zbadać. Każda wyprawa kończyła się fiaskiem. Zawsze część członków ekipy traciła wzrok. Obraz przyrody dopełnia opis trzęsienia ziemi. Zjawisko niespotykane w ojczyźnie zostało uznane za fenomen.

Kamczadale i Czukcze

Powrót do portu Ochocka. Ilustracja z książki Dziennik Józefa Kopcia (Berlin 1863) wykonana przez autora

Pory roku, nagłe zmiany w przyrodzie wyznaczały, znacznie bardziej niż w Europie, styl życia i wykonywane zajęcia. Społeczeństwo pozostawało nadal podzielone na liczne małe plemiona. Jednak zdaniem Kopcia można było wyróżnić dwie etniczne grupy Kamczadałów i Czukizów (dziś nazywanych Czukczami). Polski zesłaniec mógł jedynie przypatrzeć się bliżej pierwszej z nich. Życie tego ludu sprowadzało się na hodowli jeleni, polowania, łowienia ryb oraz zbierania niektórych roślin. Przybycie Europejczyków rozpoczęło pewne zauważalne już w tym okresie zmiany. Na przełomie XVIII i XIX wieku sprowadzały się one do rozwoju handlu. Obserwacje Kopcia koncentrowały się na charakterystycznych zachowaniach Kamczadalów dotyczących codziennego życia religii, małżeństwa, strojów, domostw, publicznych uroczystości oraz pogrzebów. Swoje życie kompletnie podporządkowali porom roku. Na wiosnę całe rodziny udawały się do lasów w celu szukania korzeni i ziemnych owoców. Obok zbieractwa Kamczadałowie zajmowali się łowieniem ryb, które wpływały z morza do rzek. W miejscowej mowie nosiły nazwę chacheleza, miały być podobne do węgorza. Drugim gatunkiem była ryba podobna do lina. Na koniec łowiono wspomnianą czerwicę. Wszystkie suszyli i przeznaczali na zapasy na najbliższą zimę. Po skończeniu połowów Kamczadale udają się na bagna w celu podbierania ptasich jaj. Także one stanowiły zapas jedzenia na cały rok. Zabezpieczano je przed zepsuciem za pomocą tłuszczu wielorybiego. Za kolejny etap należy uznać zbieranie jagód. Najprawdopodobniej w okresie lata kobiety wraz z dziećmi opuszczały domostwa w celu szukania żurawiny i brusniki (borówka brusznica, bądź czerwona – red.). W tym samym czasie mężczyźni udawali się na polowania. Ich głównym łupem stawały się dzikie jelenie. Z kości zabitych zwierząt tworzyli posążki bóstw. Koniec lata oznaczał dla Kamczadalów konieczność zebrania się letnich obozów oraz powrót do zimowych domostw. Okres ten stanowi jednocześnie możliwość dokonania ostatnich łowów na ptaki.

Jednocześnie był to najbardziej odpowiedni moment na rozpoczęcie połowów wielorybów. Ocean jesienią w tym rejonie wyrzucał kilka z nich. Stanowiły one podstawowe źródło tłuszczu, który służył do konserwowania pożywienia oraz stanowił paliwo lamp używanych w trakcie zimy. Za największy rarytas uznawano wąsy. Służyły one do związywania sanek, łyżew, do wytwarzania łuków. Jednocześnie największe kości wieloryba służyły Kamczadałom za fundament ich zimowych domów. Żywność przechowywano w głębokich na około metr i długich rowach. W nich chowano wszelkie zapasy chroniąc je dodatkowo dużą ilością intensywnie pachnącego drewna.

Religia Kamczadałów w oczach była prosta. Podstawowymi bóstwami byli słońce, księżyc i ogień. Obok nich wyznawano szereg pomniejszych bogów. Ich mnogość doprowadziła do uznania przez miejscową ludność za boga wszystkiego czego rozum i umysł nie obejmowały.

Rozbicie statku wiozącego Kopcia na wyspie Kurylskiej. Ilustracja z książki Dziennik Józefa Kopcia (Berlin 1863) wykonana przez autora

W ramach zasad religijnych funkcjonowały przyjęte reguły małżeńskie. Zdobycie żony ponoć nie było trudne. Mężczyzna wysyłał swojej wybrance pstrokatego jelenia. Panna jeśli zgadzała się na oświadczyny przystrajała zwierzę trawami i kwiatami. Sam ślub był przeprowadzany w obecności gości oraz „bab”. Prawdopodobnie kobiety z klanu panny młodej otaczały ją. Przyszła żona rozpoczynała przed przyszłym mężem niedźwiedzi taniec. Ten musiał przebić się przez grupę kobiet i zarzucić swojej wybrance futro z czarnego sobola. W społeczeństwie Kamczatki funkcjonowało wielożeństwo. Obowiązki jakie wynikały z takiego systemu częściowo zostały już przedstawione. Miejsce kobiet w hierarchii społecznej zostało ściśle określone. Największym zagrożeniem, była rywalizacja o względy męża. Problem ten rozwiązano poprzez rozdzielenie pomiędzy każdą żonę pewnej ilości jeleni. Każda z nich odpowiadała za swoją część, jednocześnie jak można przypuszczać zaspokajała elementarne potrzeby swoich dzieci. Miało to utrzymywać całość rodziny. Jednocześnie w sytuacji gdy dochodziło do zdrady małżeńskiej zdradzony mąż miał prawo zarówno żonę jak i kochanka zabić. Najczęściej realizowano zemstę za pomocą trucizny.

Uwagę polskiego zesłańca zwrócił zwyczaj grzebania zwłok. Po śmierci mężczyzny układany był stos suszonych cedrów na 3, 4 sążnie wysokości. Na szczycie umieszczano ulubione rzeczy nieboszczyka zbroja, łuki, strzały i łyżwy. Cały rytuał prowadziły plemienne szamanki. Z samego pamiętnika Kopcia nie można uzyskać więcej szczegółów. Nieznane pozostawały wyobrażenia Kamczadałów związane z wizją losów człowieka po śmierci. Mimo to należy uznać, że autor wspomnień był świadkiem minimum jednej takiej ceremonii. Całą uroczystość ceremonię kończyła szamanka. Trzymała w jednej ręce gałązkę w drugiej ogień. W pewnym momencie podbiegała z dzikim wrzaskiem do stosu i go podpalała. Inną formą spotykaną na półwyspie kamczackim było chowanie zwłok w trumnie. Po śmierci współplemieńca znajdowano dla niego grube drzewo. Po jego wydrążeniu na odpowiednią długość wkładano zwłoki. Przykrywano drugim kawałkiem drewna. Całość związywano. Trumnę przenoszono do lasu w wybrane miejsce. Najczęściej były to dwa pnie stojące odpowiednio blisko siebie.

Innym zagadnieniem poruszonym przez Kopcia była panująca na Kamczatce moda. Latem kobiety chodziły bez nakrycia głowy. Zaplatały często warkocze i ozdabiały je muszlami i kółkami. Najpierw za pomocą ości nakłuwały swoje policzki a rany nacierały farbami o różnych kolorach.

Jurty stałe domostwa Kamczadalów były długimi i szerokimi budynkami. Składały się z jednego pomieszczenia. Konstrukcja częściowo wkopywano w ziemię. W całości zbudowana była z drewna. Na środku sali znajdowało się ognisko. Dom wyposażony był tylko jeden otwór, który pełnił rolę komina, okna i drzwi. W środku mogło się zmieścić 40 – 50 osób. Całą salę dzielono pomiędzy poszczególne rodziny. Te żyły pod swoimi namiotami wyposażonymi w kamienne lampy.

Za pewną nowość należy uznać urządzanie uroczystości publicznych. Uczty i biesiady organizowane przez komendanta portu i stanowiły ważny czynnik asymilujący kulturowo ludy dalekiego wschodu z Europejczykami. Pojawiali się tam Anglicy, Hiszpanie i przede wszystkim Rosjanie. Przywozili ze sobą nie tylko egzotyczne produkty, ale także zaszczepiali nowe zwyczaje jak np. tańce.

Opr. Waleria Brażuk

Znadniemna.pl

Generał Józef Kopeć, znany również pod przydomkiem Kołodziński, to jedna z barwniejszych postaci końca XVIII wieku – polski oficer, uczestnik insurekcji kościuszkowskiej, a zarazem zesłaniec i pionier polskiej etnografii syberyjskiej. Jego losy, rozciągające się od bitewnych pól pod Maciejowicami po mroźne pustkowia Kamczatki, stanowią niezwykłe

Z przykrością informujemy, iż w dniu 14 maja 2025 roku odeszła do Pana nasza krajanka, urodzona lidzianka, wieloletnia prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Lidzkiej w Gdańsku Jadwiga Kopeć.

Pomimo pasji, związanej z miejscem swojego urodzenia, śp. Jadwiga Kopeć była znana w stolicy Pomorza jako ekspertka ds. ochrony środowiska, zrównoważonego planowania przestrzennego, gospodarki odpadami w obiegu zamkniętym.

Jako dyrektorka Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego w Gdańsku już w latach 90-tych zainicjowała i skutecznie koordynowała przekształcenie terenów Pasa Nadmorskiego w obecny Park Reagana.

Po przejściu na emeryturę nadal angażowała się w działania na rzecz ochrony środowiska. Jadwiga Kopeć zmarła 14 maja 2025 roku w Gdańsku, w wieku 83 lat.

Uroczystości pogrzebowe Jadwigi Kopeć

Msza św. 17 maja (sobota) godz. 10:00 Juliusza Słowackiego 79, kościół rzymskokatolicki pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy

Wystawienie trumny o godz. 11:30 w Nowej Kaplicy na Cmentarzu Srebrzysko

Jadwiga Kopeć urodziła się w 1942 roku, w Lidzie, w kresowej rodzinie Stołyhwo. Jej ojciec pochodził z najdalszych Kresów Rzeczpospolitej – z okolic Połocka, które wskutek postanowień traktatu ryskiego w 1921 roku znalazły się w granicach Rosji Sowieckiej. Następnie II wojna światowa przyniosła zagładę polskiego świata na całych Kresach. Jadwiga miała zaledwie 3 latka, gdy z rodzicami została ekspatriowana do pojałtańskiej Polski. Zamieszkali w Świebodzinie.

Do Gdańska przyjechała jako niespełna 18-letnia dziewczyna, na studia. Był rok 1959, czuło się jeszcze resztki Październikowej „odwilży”. W akademickim harcerstwie poznała swojego męża, Andrzeja Kopcia – chłopaka z Olsztyna, który również przyjechał na studia do Gdańska. Oboje należeli do drużyny „Zodiak”. Jadwiga ukończyła wydział chemii na Politechnice Gdańskiej.

Przez całe dorosłe życie związana była z Wrzeszczem Górnym. Wielu gdańszczan zapamiętało ją jako kobietę z klasą, elegancką i życzliwą.

Od początku lat 90. aż do przejścia na emeryturę Jadwiga Kopeć kierowała Wydziałem Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Jej być może najważniejszym i – co najważniejsze – zrealizowanym projektem było przekształcenie terenów Pasa Nadmorskiego w obecny Park Reagana.

Po przejściu na emeryturę nadal angażowała się w ochronę środowiska, już jako ekspertka Polskiego Klubu Ekologicznego Okręg Pomorski. Uczestniczyła m.in. w przygotowaniu Społecznej Koncepcji i Inwentaryzacji Przyrodniczej Pasa Nadmorskiego na odcinku Jelitkowo-Brzeźno.

– Miała w sobie ten społecznikowski gen, mówiliśmy, że jest nadaktywna – wspomina syn Zmarłej, Wiesław Kopeć. – W kręgu naszych znajomych o Parku Reagana do dzisiaj mówi się nie inaczej jak „Park Kopciowski”.

Jadwiga Kopeć nigdy nie zapominała o swoim kresowym pochodzeniu. Angażowała się w działalność Klubu Przyjaciół Ziemi Lidzkiej w Warszawie, na bazie którego w 2012 roku powołano Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Lidzkiej w Gdańsku, otwarte na przyjmowanie członków, zamieszkałych w całym kraju. Urodzona lidzianka została prezesem nowo powstałej organizacji. Po objęciu funkcji prezesa TPZL w Gdańsku Jadwiga Kopeć była uczestniczką wszystkich Zjazdów Lidzian (ostatni odbył się w 2018 roku), na które przyjeżdżała na czele zawsze licznej delegacji polskich kresowian.

Nieoceniony jest wkład kierowanego przez Jadwigę Kopeć TPZL w Gdańsku w sprawę opieki nad polskimi cmentarzami zarówno w samej Lidzie, jak też w okolicach tego miasta. Pomimo sędziwego wieku w 2021 roku, po tym, jak władze Białorusi aresztowały prezes Lidzkiego Oddziału Związku Polaków na Białorusi Irenę Biernacką, Jadwiga Kopeć organizowała w Polsce pomoc dla Polaków, więzionych przez reżim Łukaszenki, a także informowała o ich sytuacji środowiska kresowe w kraju.

Oto jak na śmierć lidzianki, zasłużonej dla Gdańska i polskiego Pomorza, odreagowała na swoim profilu facebookowym Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz:

Z głębokim smutkiem żegnamy Jadwigę Kopeć – osobę wyjątkową, która dbała o to, by Miasto Gdańsk było miejscem przyjaznym mieszkańcom i środowisku. Była nie tylko wybitną ekspertką i wieloletnią dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska, ale też kimś, kto rozumiał, jak wielką odpowiedzialność niesie za sobą troska o przyszłość – naszą i kolejnych pokoleń. Pasjonował Ją zrównoważony rozwój, gospodarka obiegu zamkniętego oraz ochrona zasobów przyrody – widząc w nich nie tylko wyzwania, ale misję. Dzieliła się swoją wiedzą z pokorą i serdecznością, angażując się w życie miasta jako radna dzielnicy, specjalistka, członkini wielu gremiów krajowych i europejskich.

Rodzinie, bliskim i wszystkim, którzy mieli szczęście Ją znać – składam najszczersze kondolencje [*]

Znadniemna.pl na podstawie Gdańsk.pl

Z przykrością informujemy, iż w dniu 14 maja 2025 roku odeszła do Pana nasza krajanka, urodzona lidzianka, wieloletnia prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Lidzkiej w Gdańsku Jadwiga Kopeć. Pomimo pasji, związanej z miejscem swojego urodzenia, śp. Jadwiga Kopeć była znana w stolicy Pomorza jako ekspertka ds. ochrony

Na dzisiaj przypada Jubileusz 180. rocznicy urodzin wybitnego badacza Syberii Jana Czerskiego, darzonego szacunkiem nie tylko w Polsce, lecz także na wschód od Ojczyzny, którą opuścił jako zesłaniec za udział w Powstaniu Styczniowym i już nigdy do Polski nie wrócił.

Jan Czerski wielkimi literami zapisał swoje nazwisko w historii nauki. Jego osiągnięcia w zakresie geologii, paleontologii i badań Syberii miały ogromne znaczenie, zarówno dla Polski, jak i dla Rosji, gdzie spędził większość swojego życia.

Pozostawił po sobie imponujący dorobek naukowy. Jego prace w dziedzinie geologii, paleontologii i geografii Syberii są kamieniem milowym w badaniach nad tym niegościnnym regionem. Przyglądając się mapom azjatyckiej części Rosji, łatwo można zauważyć, że nazwisko polskiego badacza pojawia się na nich bardzo często.

Powstaniec i zesłaniec na Syberię

Wybitny badacz Syberii urodził się 15 maja 1845 roku w majątku Swołna w guberni witebskiej (obecnie wieś w rejonie wierchniedźwińskim obwodu witebskiego na Białorusi -red.). Pochodził z rodziny ziemiańskiej. W wieku 10 lat stracił ojca i był wychowywany przez matkę. Nauki pobierał w Wilnie. W trzeciej klasie gimnazjum przeniósł się do Instytutu Szlacheckiego. Dochodził już do matury, gdy w 1863 roku wybuchło powstanie styczniowe,w którym wziął udział. Wkrótce po wybuchu zrywu został jednak ujęty, oskarżony i skazany na zesłanie na Syberię.

Karę odbywał jako żołnierz w liniowym batalionie w Omsku. Dla młodego, wątłego człowieka była to kara niemal ponad siły. W ciągu sześcioletniej służby osłabione zostało jego zdrowie, co w znacznej mierze zaważyło na dalszych jego losach.

Podopieczny rodaków i uczonych

W okresie służby wojskowej znalazł opiekę u rodaków zamieszkałych w Omsku. Byli to m.in. inżynier Marczewski i uczony W. Kwiatkowski.

Młodym zesłańcem zajął się także późniejszy uczony – samouk, Kozak Potanin. Ludzie ci dostarczali Czerskiemu książki naukowe, które ten dokładnie studiował. Była to ucieczka przed cierpieniami dnia codziennego. Podczas ćwiczeń terenowych młody żołnierz zebrał wiele okazów, z których w bardzo trudnych warunkach sporządzał preparaty anatomiczne. W 1867 roku przesłał pierwsze zbiory do Towarzystwa Przyrodników w Moskwie. Jednak członkowie Towarzystwa szybko dowiedzieli się, że mają do czynienia z zesłańcem, i zerwali z nim wszelkie kontakty.

W 1869 roku Jan Czerski został zwolniony z wojska, ale prawa powrotu do kraju nie otrzymał. Przez dwa lata jeszcze pozostał w Omsku, gdzie udzielał lekcji, aby zarobić na życie. W 1871 roku dostał zezwolenie na osiedlenie w Irkucku, gdzie spotkał Aleksandra Czekanowskiego, także zesłańca. Czekanowski, już znany badacz Syberii (Zabajkala i jeziora Bajkał), ułatwił mu odbycie studiów w zakresie geologii i paleontologii.

Praca badawcza pod kierunkiem rodaków-zesłańców

Pracę naukową rozpoczął pod kierunkiem A. Czekanowskiego i B. Dybowskiego, zoologa, lekarza i badacza jeziora Bajkał, podobnie jak i oni skazanego na zsyłkę za udział w powstaniu 1863 roku. W latach 1871-1883 Czerski odbył na polecenie Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego wiele wypraw terenowych . Prowadził badania w górach Sajan Wschodni, w dolinie rzeki Irkut i nad Dolną Tunguską, jednocześnie zajmował się w Irkucku geologicznymi i geograficznymi badaniami wschodniej Syberii, prowadzonymi z ramienia Syberyjskiego Oddziału Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego.

Jan czerski na zdjęciu, zrobionym przez Benedykta Dybowskiego, źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna

Najważniejsze w jego działalności było zbadanie pod względem budowy geologicznej całego wybrzeża jeziora Bajkał. Jednocześnie zbierał okazy minerałów i fauny kopalnej. Opracował mapę geologiczną wybrzeży Bajkału, za którą otrzymał nagrodę w Bolonii.

W latach 1877-1881, w czasie czterech wypraw naukowych zbadał dolinę rzeki Selengi i napisał pracę o Bajkale, wyjaśniając genezę jeziora i przedstawiając budowę geologiczną wschodniej Syberii. Za tę pracę otrzymał złoty medal Rosyjskiej Akademii Nauk. W latach 1882-1883 prowadził prace w dolinie Katungi. Dotyczyły one młodszych formacji oraz opracowań szczątków człowieka.

W Petersburgu

Wkrótce pomoc rodaka J. Zawiszy umożliwiła Janowi Czerskiemu przeniesienie się do Petersburga. W czasie podróży do Petersburga opisał trasę Irkuck-Petersburg od strony geologicznej, a w czasie pięcioletniego pobytu w Petersburgu, gdzie pracował w Akademii Nauk, opracował i wydał słynną osteologię ssaków czwartorzędowych, zebranych w czasie wyprawy na Wyspy Nowosyberyjskie (1885-1886), w której opisał 2500 kości. Dzieło to przez wielu uczonych jest uważane za klasyczne. Tu też przygotował do druku „Dziennik podróży” A. Czekanowskiego. Na polecenie Akademii Nauk opracował faunę kopalną ssaków syberyjskich, Czerski oparł się przy tym na ogromnym materiale porównawczym, zebranym ze wszystkich muzeów Petersburga i innych ognisk naukowych Rosji. Monografia ta wyszła w „Zapiskach Akademii Petersburskiej” w 1891 roku.

Zginął śmiercią uczonego

W czasie wyprawy naukowej w dorzecze Kołymy, Jany i Indygirki w latach 1891-1892 Jan Czerski spotkał swoją śmierć. Kierownictwo nad ekspedycją przejęła wtedy jego żona Marfa i doprowadziła wyprawę do Niżniekołymska, a materiały z wyprawy przesłała do Akademii Nauk, gdzie leżały aż do czasu, gdy szczególnie zaczęto interesować się Syberią.

Trasy wypraw naukowych Jana Czerskiego na mapie Syberii, Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna

Jan Czerski zmarł 25.czerwca1892 roku, pochowano go przy ujściu Omołonu Jukahiczy.

W uznaniu zasług jego imieniem nazwano dwa duże pasma gór na Syberii – największe w północno-wschodniej Syberii i jedno z większych w Zabajkalu oraz miasto nad Kołymą w pobliżu miejsca, w którym zmarł.

Upamiętnienie uczonego Polaka

Nazwisko Czerskiego występuje w nazwach geograficznych w azjatyckiej części Rosji i w nazwach ulic polskich, rosyjskich, białoruskich , a także ukraińskich miast.

Ma mapie Rosji:

  • Góry Czerskiego – łańcuch górski w Jakucji i obwodzie magadańskim, taka nazwa pojawiła się na mapach w roku 1924 z inicjatywy radzieckiego badacza tych gór, Siergieja Obruczewa.
  • Góry Czerskiego – pasmo górskie na Zabajkalu, w rejonie miasta Czyta.
  • Góra Czerskiego – najwyższy szczyt Gór Bajkalskich.
  • Dolina Czerskiego – dolina rzeki Kandat u stóp Sajanów.
  • Szczyt Czerskiego – jeden z najwyższych szczytów gór Chamar-Daban i jeden z najliczniej odwiedzanych przez turystów szczytów rejonu Bajkału.
  • Kamień Czerskiego – szczyt Grzbietu Nadmorskiego koło Listwianki nad źródłami Angary.
  • Stanowisko Czerskiego – tereny w pobliżu Irkucka, gdzie odkryto i zbadano osiedla pierwotnych ludzi.
  • Czerski – miasto w Rosji nad Kołymą.

Ulice miast:

  • Ulice Czerskiego są w Gliwicach, Malborku i Zielonej Górze. Ponadto istnieje ulica J. Čerskio w Wilnie, Czerskaha w Wierchniedźwińsku na Białorusi, jego imieniem nazwane są ulice w Krzywym Rogu na Ukrainie, a także w Moskwie, Irkucku, Zyriance, oraz na osiedlu Kołymskoje w obwodzie magadańskim w Rosji.

Znaczek pocztowy:

W 2002 roku Poczta Polska wydała w nakładzie 500 tys. sztuk upamiętniający Czerskiego znaczek pocztowy o nominale 2 złotych.

Oprac. Walery Kowalewski, fot.: Wikipedia

Na dzisiaj przypada Jubileusz 180. rocznicy urodzin wybitnego badacza Syberii Jana Czerskiego, darzonego szacunkiem nie tylko w Polsce, lecz także na wschód od Ojczyzny, którą opuścił jako zesłaniec za udział w Powstaniu Styczniowym i już nigdy do Polski nie wrócił. Jan Czerski wielkimi literami zapisał swoje

Senat postanowił, że rok 2026 będzie obchodzony jako Rok: Miasta Gdyni, Robotniczych Protestów Czerwca 1976, Andrzeja Wajdy, Jerzego Giedroycia, Błogosławionej Matki Elżbiety Róży Czackiej.

 100-lecie praw miejskich Gdyni

Z okazji 100-lecia nadania Gdyni praw miejskich Senat ustanowił rok 2026 Rokiem Miasta Gdyni. Senatorowie chcą w ten sposób docenić „ogromną rolę i kluczowe znaczenie miasta w rozwoju gospodarczym naszej ojczyzny oraz przemianach ustrojowych”. W uchwale przypomniano historię tego niezwykłego miasta, „symbolu dynamicznego rozwoju gospodarczego i nowoczesności w polskiej historii”, od czasu jego budowy i uzyskania praw miejskich w 1926 r., przez okres rozkwitu w latach 30. XX w., tragedię II wojny światowej, wydarzenia Grudnia ‘70, aż po współczesność. W uchwale czytamy, że po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. budowa niezależnego i nowoczesnego portu stała się jednym z priorytetów ówczesnych władz. 23 września 1922 r. Sejm Ustawodawczy II Rzeczypospolitej przyjął ustawę o budowie portu w Gdyni. Tak rozpoczęła się transformacja małej wioski rybackiej w prężnie rozwijające się miasto z jednym z najnowocześniejszych i największych portów morskich na Bałtyku i w Europie. W latach 30. XX w., nazywanych „złotą erą” Gdyni, port rocznie obsługiwał ponad 6 tys. statków, rozwijał się przemysł stoczniowy, działała Państwowa Szkoła Morska kształcąca przyszłych oficerów marynarki. W 1936 r. miasto liczyło ponad 100 tys. mieszkańców. Dziś Gdynia liczy blisko ćwierć miliona mieszkańców i łączy w sobie historyczny urok z nowoczesnością. „Niech rok 2026 będzie czasem przypomnienia wyjątkowej historii Gdyni, która powstała w wyniku urzeczywistnienia wizjonerskich planów budowniczych II Rzeczypospolitej wybudowania nowego miasta nad morzem, czasem przybliżenia losów Kaszubów, którym przyszło współdzielić ziemie ojców z rodakami napływającymi z różnych zakątków kraju, oraz czasem tworzenia impulsu do dalszego kreatywnego rozwoju, z poszanowaniem dotychczasowych osiągnięć i tradycji” – napisali senatorowie.

50-lecie Robotniczych Protestów Czerwca 1976

Senatorowie zdecydowali, że w 50. rocznicę wydarzeń z 25 czerwca 1976 r. w Radomiu, Ursusie i Płocku, rok 2026 będzie obchodzony jako Rok Robotniczych Protestów Czerwca 1976. Przypominając tamte wydarzenia, podkreślili, że największym dramatem, przy brutalnym spacyfikowaniu manifestujących, nie było użycie milicyjnych pałek, petard gazowych, czy armatek wodnych, a fakt, że „brat wystąpił przeciwko bratu”. Represje najmocniej dotknęły Radom, który do dziś musi mierzyć się z konsekwencjami decyzji podjętych w 1976 r. Po protestach zatrzymano ponad 900 osób. Większość z nich straciła pracę, doświadczyła tortur, w tym osławionych „ścieżek zdrowia”, a także była więziona. „Naszym obowiązkiem jest przekazanie kolejnym pokoleniom prawdy historycznej o tamtych wydarzeniach. Totalitarna władza przez lata czyniła wszystko, aby umniejszyć ich znaczenie, a bohaterów przedstawić jako bandytów i chuliganów” – zaznaczyli senatorowie. Według nich uchwała Senatu ma szczególne znaczenie w przywracaniu należnego miejsca wydarzeniom Czerwca 1976, a jednocześnie zauważa „piękno tamtych dni, które podkreśla rodząca się wtedy solidarność pomiędzy różnymi grupami społecznymi w dążeniu do ludzkiej godności i pełni wolności”. Senatorowie przypomnieli, że po wydarzeniach czerwcowych powstał Komitet Obrony Robotników, a w 1977 r. – Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela. W uchwale Senat składa hołd wszystkim ofiarom represji, ich rodzinom oraz każdemu kto z odwagą i wiarą w niepodległą Polskę brał udział w manifestacjach w całym kraju. „Wyrażamy wdzięczność wszystkim, którzy nieśli pomoc ludziom skrzywdzonym. Nauka płynąca z ofiary poniesionej przez polskich robotników protestujących w czerwcu 1976 r. nakazuje nam zachowanie szczególnej troski o sprawiedliwość społeczną, naukę patriotyzmu i umiłowanie wolności” – czytamy w uchwale.

Patronami roku 2026 będą: Andrzej Wajda, Jerzy Giedroyć i bł. Matka Elżbieta Róża Czacka

Senat ustanowił rok 2026 Rokiem Andrzeja Wajdy w uznaniu twórczości i dokonań jednego z najwybitniejszych polskich reżyserów, współtwórcy polskiej szkoły filmowej oraz kina moralnego niepokoju, które zdefiniowały polską pamięć historyczną i współczesną tożsamość kulturową, artysty zajmującego się też reżyserią teatralną, szczególnie związanego z krakowskim Teatrem Starym i warszawskim Teatrem Powszechnym. Jak podkreślono, dzieła autora „Popiołu i diamentu” skalą artystycznych dokonań i jakością obywatelskiej postawy plasują go wśród najwybitniejszych twórców kultury polskiej XX i początków XXI w. Swą twórczością zbudował pomost pomiędzy „polskim czasem przeszłym” a teraźniejszością i przyszłością. Zarówno osobiście, jak i przez swoje dzieła Andrzej Wajda stał się ambasadorem Polski i polskiej kultury w świecie. Jego filmy weszły do kanonu arcydzieł światowego kina i stanowią bezcenny polski depozyt w archiwach dziesiątej muzy. Jako mistrz i mentor uformował całe generacje ludzi, którzy z jego praktyki artystycznej i postawy wobec świata czerpali wzorce i twórcze inspiracje. Przypomniano też inne dokonania Andrzeja Wajdy, jak na przykład powstanie Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha”. Podkreślono również, że jako senator I kadencji w działaniach społecznych, politycznych i obywatelskich przekuwał w praktykę to, co postulował swoją sztuką – odpowiedzialność za Polskę, za miejsce i czas, w których żył.

Ustanawiając rok 2026 Rokiem Jerzego Giedroycia, Senat oddaje hołd jednemu z najważniejszych myślicieli politycznych XX w. Senatorowie są przekonani, że obchody Roku będą okazją do przypomnienia tego, że Giedroyć całe swoje życie poświęcił sprawie niepodległości Polski – Polski tolerancyjnej i nowoczesnej, ale też szanującej własne tradycje narodowe. „Dziedzictwo Jerzego Giedroycia trwa w pamięci kolejnych pokoleń, a idee promowane przez niego są nadal inspiracją dla współczesnych intelektualistów i twórców” – czytamy w uchwale. Senatorowie podkreślają, że jako założyciel i redaktor naczelny paryskiej „Kultury” oraz wieloletni współpracownik wielu polskich i międzynarodowych instytucji Giedroyć przyczynił się do kształtowania polskiej myśli politycznej oraz promowania idei wolnościowych i demokratycznych w kraju i na świecie. Jak przypomnieli, w 2026 r. przypada 80. rocznica założenia przez niego wydawnictwa „Instytut Literacki” w Rzymie, które było ważnym ośrodkiem życia intelektualnego i kulturalnego Polonii oraz miejscem publikacji wielu istotnych dzieł literackich i naukowych. Z kolei 20 czerwca 1947 r. ukazał się pierwszy numer „Kultury”, jednego z najważniejszych czasopism polskiej emigracji, którego założycielem też był Giedroyć. Celem „Kultury” było nie tylko dokumentowanie rzeczywistości politycznej, lecz także kształtowanie opinii publicznej oraz promowanie pluralizmu i tolerancji. Jerzy Giedroyć i jego współpracownicy propagowali koncepcję „Polski w Europie”, podkreślając znaczenie współpracy z sąsiadami, w tym z wolnymi Ukrainą, Litwą i Białorusią. W ten sposób „Kultura” stawała się głosem w sprawie przyszłości Polski i jej miejsca w Europie.

uchwale w sprawie ustanowienia roku 2026 Rokiem Błogosławionej Matki Elżbiety Róży Czackiej – prekursorki polskiej tyflologii przypomniano dokonania tej niewidomej Matki niewidomych. Była m.in. założycielką Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, powołanych do służby osobom ociemniałym i do wynagradzania Bogu za duchową ślepotę ludzi, oraz krzewicielką polskiej tyflologii – nauki o niewidomych. Jest błogosławioną Kościoła katolickiego, beatyfikowaną 12 września 2021 r. „Całe życie Matki Czackiej to służba” – podkreślili senatorowie. W 1910 r. z własnych funduszy założyła schronisko dla niewidomych w Warszawie, przekształcone następnie w Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi. Jako pierwsza w Polsce rozpoczęła opracowywanie i wprowadzanie zakrojonej na szeroką skalę systemowej opieki nad niewidomymi. Założyła szkołę powszechną, ochronkę, bibliotekę i dom opieki dla starszych ociemniałych kobiet. Prowadziła też warsztaty umożliwiające osobom ociemniałym zdobywanie praktycznych umiejętności, w tym warsztaty zawodowe dla ociemniałych mężczyzn. W podwarszawskich Laskach stworzyła ośrodek pomocy ociemniałym. W uznaniu wybitnych zasług dla osób niewidomych prezydent Stanisław Wojciechowski odznaczył Matkę Czacką Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, prezydent Ignacy Mościcki wręczył jej Złoty Krzyż Zasługi, a prezydent Lech Kaczyński pośmiertnie odznaczył Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

 Znadniemna.pl za Senat.gov.pl

Senat postanowił, że rok 2026 będzie obchodzony jako Rok: Miasta Gdyni, Robotniczych Protestów Czerwca 1976, Andrzeja Wajdy, Jerzego Giedroycia, Błogosławionej Matki Elżbiety Róży Czackiej.  100-lecie praw miejskich Gdyni Z okazji 100-lecia nadania Gdyni praw miejskich Senat ustanowił rok 2026 Rokiem Miasta Gdyni. Senatorowie chcą w ten sposób docenić

Przejdź do treści