HomeStandard Blog Whole Post

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy poinformowało, że w ramach złożonego fake newsa publikowano fake newsy, rzekomo powiązane z litewską dyplomacją. Dochodzenie w tej sprawie prowadzą już na Litwie odpowiednie służby. Hakerzy, którzy zaatakowali konto na Twitterze Tomasza Sakiewicza, stronę „Poland Daily” oraz portal Związku Polaków na Białorusi Znadniemna.pl, zablokowali także szefowi „GP” dostęp do tweetdecka – aplikacji do zarządzania Twitterem. Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl – atak na powiązany z Telewizją Republiką serwis „Poland Daily” został dokonany z Rygi, stolicy Łotwy.

Rasa Jakilaitiene, rzeczniczka litewskiego ministra spraw zagranicznych, powiedziała, że fałszywa wiadomość została umieszczona na polskiej stronie internetowej.

Fałszywe wiadomości pojawiły się na Polanddaily.com. W zamieszczonym tam artykule znalazła się uwaga ministra Linkeviciusa, w której twierdził, że na Białoruś trzeba wysłać siły pokojowe – powiedziała rzeczniczka.

Rzeczniczka litwewskiego MSZ zwróciła uwagę, że dla podniesienia wiarygodności fake newsa w artykule pojawiała się także wzmianka na temat polskiego ministra spraw zagranicznych.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy wydało oświadczenie zaprzeczające fałszywym informacjom. Potwierdzono, że odpowiednie służby wszczęły już w tej sprawie dochodzenie.

Jest wysoce prawdopodobne, że trwa cyberatak informacyjny, który jest obecnie badany przez władze litewskie – czytamy w komunikacie.

Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” stracił dostęp do konta (zmieniono hasło), na którym wstawiono odnośnik do artykułu zamieszczonego na portalu Znadniemna.pl, który prowadzi Związek Polaków na Białorusi. Ów artykuł to także cyberprowokacja. Dowiadujemy się z niego, że „Polska i Litwa wzywają NATO do wysłania wojsk na Białoruś”.

Podrobiony artykuł na portalu „Poland Daily” nosił tytuł „Polska i Litwa naciskają na wysłanie wojsk na Białoruś”. Napisany był w języku angielskim i podobnie jak publikacja wrzucona na Znadniemna.pl, dezinformował o rzekomych naciskach Polski, Litwy i Stanów Zjednoczonych na NATO. W tekście pojawiły się też nazwiska ministra spraw zagranicznych Polski Zbigniewa Rau oraz Swiatłany Cichanouskiej. Na zdjęciu głównym umieszczono szefa litewskiej dyplomacji Linasa Linkevičiusa.

To nie pierwszy rosyjski atak na media związane ze „Strefą Wolnego Słowa”. Przypomnijmy: w maju 2020 r. portal Niezalezna.pl dwukrotnie padł ofiarą rosyjskich hakerów, którzy zmieniali treść naszych publikacji.

Na naszą stronę (a także na portale Telewizji Republika, Radia Szczecin, olsztyn24.pl oraz stronę gminy Orzysz, gdzie znajduje się garnizon) wstawiono artykuł pt. Amerykanie „chwalą” pobyt w Drawsku. „Jedyne czym mogą strzelić to gumki od majtek”

Gdy opublikowaliśmy informację o tym ataku, Rosjanie dokonali kolejnego włamania, zmieniając ją na „newsa”, że Niezalezna.pl przyznaje się do autorstwa wcześniejszego artykułu.

To nie koniec działań Moskwy przeciwko naszym mediom. Pod koniec maja na anglojęzycznym prorosyjskim portalu „The Duran” ukazał się „wywiad”, przeprowadzony rzekomo przez Katarzynę Gójską dla „Gazety Polskiej”. Rozmówcą wicenaczelnej tygodnika miał być amerykański generał broni Christopher G. Cavoli, dowódca sił amerykańskich w Europie. Nie trzeba chyba dodawać, że rozmowa, w której Cavoli twierdzi, że Polska i kraje bałtyckie są fatalnie zorganizowane pod względem militarnym, została w całości wymyślona.

Znadniemna.pl za niezalezna.pl

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy poinformowało, że w ramach złożonego fake newsa publikowano fake newsy, rzekomo powiązane z litewską dyplomacją. Dochodzenie w tej sprawie prowadzą już na Litwie odpowiednie służby. Hakerzy, którzy zaatakowali konto na Twitterze Tomasza Sakiewicza, stronę „Poland Daily” oraz portal Związku Polaków na

Staraniami Fundacji Pomorskich Kresowian 24 kwietnia w Klubie Marynarki Wojennej w Gdyni odbyła się promocja książki Michała J. Chromińskiego „Żołnierze żelaznych szlaków w walce o Kresy Północno-Wschodnie w latach 1919–1920”.

Autor specjalnie na tę okazję założył replikę munduru kolejarskiego wzoru 31 w wersji noszonej w latach 1934-1939 przez kolejarza, będącego m.in. członkiem: Kolejowego Przysposobienia Wojskowego (KPW), Kolejowego Koła Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, Kolejowego Koła Ligi Morskiej i Kolonialnej oraz Rodziny Kolejowej.

Zgromadzonych na prezentacji powitał prezes Fundacji Pomorskich Kresowian Michał Rzepiak (po prawej)

Michał J. Chromiński, autor książki „Żołnierze żelaznych szlaków w walce o Kresy Północno-Wschodnie w latach 1919–1920” w mundurze przedwojennego kolejarza

Michał J. Chromiński opowiada o odznaczeniach, prezentowanych przez niego na mundurze przedwojennego kolejarza

Na rękawie munduru, w którym prezentował się przed zgromadzonymi Michał J. Chromiński, widniała oryginalna przedwojenna naszywka instruktora KPW. Do munduru przypięte zostały oryginalne odznaki, m.in.: Państwowa Odznaka Sportowa, Odznaka Strzelecka, odznaka pamiątkowa Wojskowej Straży Kolejowej, Srebrna Odznaka Zasługi KPW, odznaka Rodziny Kolejowej oraz odznaka instruktorska III kl. LOPP. Ponadto nad kieszenią znajdowały się baretki odznaczeń: Krzyża Zasługi, Medalu Pamiątkowego Za Wojnę 1918-1921, Medalu Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości i Medalu Za Długoletnią Służbę. Na patkach kołnierzowych dostrzec można było oznakę VIII grupy zaszeregowania.

Książka „Żołnierze żelaznych szlaków w walce o Kresy Północno-Wschodnie w latach 1919–1920” jest pierwszą próbą opisania narodzin polskiego kolejnictwa wojskowego i cywilnego na Ziemiach Wileńskiej, Grodzieńskiej, Mińskiej, Nowogródzkiej i Poleskiej oraz roli polskiego kolejnictwa w toczącej się wojnie polsko-bolszewickiej, która zdecydowała o kształt wschodniej granicy II Rzeczypospolitej. W publikacji możemy znaleźć świadectwa nietuzinkowego bohaterstwa i polskiego patriotyzmu kresowych kolejarzy m.in. z Lidy, Grodna, Smorgoń, Baranowicz, czy Brześcia Litewskiego. W trosce o stan i wyposażenie rodzących się w bojach polskich linii kolejowych, patrioci zapobiegali próbom zagrabiania bądź niszczenia majątku oraz infrastruktury kolejowej, tropili w swoich szeregach bolszewickich zdrajców i sabotażystów, organizując straż kolejową, współpracującą z policją i wojskiem.

Ciekawostką, ujawnioną przez autora publikacji podczas spotkania w Gdyni, było ujawnienie, iż zwierzchnictwo Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej na dowódców pociągów pancernych – broni niezwykle skutecznej w okresie wojny polsko-bolszewickiej – wyznaczało najczęściej oficerów marynarki wojennej.

Ogólnie rzecz biorąc publikację autorstwa Michała J. Chromińskiego traktować należy jako hołd oddany tysiącom kolejarzy-żołnierzy i żołnierzy-kolejarzy, którzy z ogromnym zaangażowaniem i poświęceniem, narażając się na utratę życia, uczestniczyli w obronie dopiero co odrodzonej Polski na jej północno-wschodnich rubieżach.

Niewątpliwym walorem publikacji jest obfitość wykorzystanego w niej materiału fotograficznego. Na publikowanych, często po raz pierwszy, zdjęciach możemy zobaczyć między innymi, jak wyglądał, nieistniejący już dworzec kolejowy w Grodnie, Smorgoniach, czy stacja w Bieniakoniach. Możemy zobaczyć, jak na dworcu w Grodnie witano Naczelnika Państwa – Marszałka Piłsudskiego, zatrzymującego się w różnych kresowych miejscowościach podczas wyprawy wileńskiej 1919 roku.

Grodzieńscy dygnitarze i kompania honorowa oczekują na peronie dworca w Grodnie na przybycie Naczelnika Państwa – marszałka Józefa Piłsudskiego, fot.: Wojskowe Biuro Historyczne

Naczelnik Państwa, marszałek Józef Piłsudski, witany na dworcu w Grodnie, fot.: Wojskowe Biuro Historyczne

Dworzec na stacji kolejowej w Smorgoniach, 1919 rok, fot.: Wojskowe Biuro Historyczne

Dworzec kolejowy w Bieniakoniach – 1926 rok, fot.: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Michał J. Chromiński po prezentacji książki zgodził się zostawić na jej egzemplarzu, nabytym przez redakcję, autograf dedykowany Czytelnikom portalu Znadniemna.pl (na zdjęciu).

Autor zostawia dedykację dla Czytelników portalu Znadniemna.pl na redakcyjnym egzemplarzu swojej książki

Dedykacja Michała J. Chromińskiego dla naszych Czytelników

Znadniemna.pl, na zdjęciu tytułowym: Michał J. Chromiński (po prawej) w mundurze przedwojennego kolejarza

Staraniami Fundacji Pomorskich Kresowian 24 kwietnia w Klubie Marynarki Wojennej w Gdyni odbyła się promocja książki Michała J. Chromińskiego "Żołnierze żelaznych szlaków w walce o Kresy Północno-Wschodnie w latach 1919–1920". Autor specjalnie na tę okazję założył replikę munduru kolejarskiego wzoru 31 w wersji noszonej w latach

25 kwietnia minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przedstawił w Sejmie informację o zadaniach polskiej polityki zagranicznej w 2024 roku.

W centrum uwagi szefa polskiej dyplomacji znalazło się między innymi: uzależnienie władz w Mińsku  od imperialnej Rosji, dramatyczna sytuacja polskiej mniejszości narodowej, będącej zakładnikiem reżimu Łukaszenki a pośrednio także imperialnej Rosji oraz los naszego kolegi Andrzeja Poczobuta, skazanego przez reżim białoruski po sfingowanym procesie sądowym na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.

„Niestety, postępująca wasalizacja Białorusi przez Rosję sprawia, że także ten kraj musimy postrzegać przede wszystkim w kategoriach zagrożenia dla bezpieczeństwa” – mówił polski minister spraw zagranicznych w swoim expose. Dodał, że trwający na Białorusi od ponad trzech lat kryzys polityczny, łamanie praw człowieka, bezprecedensowe represje, wsparcie rosyjskiej agresji na Ukrainę, oraz prowokowanie kryzysu migracyjnego na granicy z państwami Unii Europejskiej – wszystkie te elementy polityki oficjalnego Mińska „stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa całego regionu”.

„Bolejemy nad sytuacją w kraju, z którym łączą nas wieki wspólnej historii i silne więzi kulturowe” – podkreślił minister wskazując, iż w tym zakresie „szczególne zaniepokojenie budzi sytuacja polskiej mniejszości narodowej, która stała się zakładnikiem reżimu”.

„To białoruskie władze ponoszą pełną odpowiedzialność za najgorszy w historii stan relacji dwustronnych” – podkreślił Sikorski, wskazując, że w przeszłości wszystkie polskie rządy jako pierwsze dawały impuls do dialogu.

„Dziś straciliśmy nadzieję. Warunkiem jej odzyskania są zmiany po stronie białoruskiej. Jeżeli Aleksander Łukaszenka chce odzyskać przestrzeń do prowadzenia polityki pomiędzy Rosją a Zachodem, musi najpierw pokazać, że ma jakąkolwiek autonomię” – podkreślił szef polskiego MSZ. Przypomniał ponadto, że w marcu przypadła 3. rocznica aresztowania, a w lutym minął rok od skandalicznego skazania na osiem lat więzienia działacza polskiej mniejszości narodowej oraz dziennikarza polskich mediów Andrzeja Poczobuta.

„Konsekwentnie domagamy się jego uwolnienia” – podkreślił Sikorski dodając, że jego resort będzie wspierać białoruskie organizacje obywatelskie i współpracować z demokratyczną opozycją białoruską.

Mówca odniósł się także do kwestii zwalczania płynącej ze wschodu propagandy reżimów Putina i Łukaszenki. Według niego niezbędnym warunkiem skutecznej walki z propagandowym przekazem oficjalnych Moskwy i Mińska jest „dotarcie do rosyjskich oraz białoruskich obywateli i szerzej do odbiorców na całym świecie z rzetelnymi informacjami”.

Według niego narzędziem walki z dezinformacją oraz popularyzowania wiedzy o polskiej historii i kulturze mają być między innymi stacje telewizyjne, współfinansowane z publicznych środków przekazywanych przez MSZ.

Znadniemna.pl za gov.pl, fot.: Barbara Mikowska/MSZ

25 kwietnia minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przedstawił w Sejmie informację o zadaniach polskiej polityki zagranicznej w 2024 roku. W centrum uwagi szefa polskiej dyplomacji znalazło się między innymi: uzależnienie władz w Mińsku  od imperialnej Rosji, dramatyczna sytuacja polskiej mniejszości narodowej, będącej zakładnikiem reżimu Łukaszenki a

24 kwietnia 1784 roku, a zatem dokładnie 240 lat temu, zmarł Franciszek Bohomolec, uchodzący za jedną z największych znakomitości literackich epoki polskiego Oświecenia. Został zapamiętany przede wszystkim jako wybitny komediopisarz, był jednak także poetą, publicystą, duchownym, nauczycielem, tłumaczem, redaktorem i wydawcą – choćby pism Jana Kochanowskiego.

Urodził się 29 stycznia 1720 roku w okolicach Witebska jako syn starosty dworzyckiego Pawła Józefa Bohomolca i Franciszki z Cedrowskich. Naukę pobierał w wileńskim konwikcie jezuickim, a sam wstąpił do zakonu w wieku siedemnastu lat. Studiował także filozofię na Akademii Wileńskiej, a w późniejszych latach uczył się w studium retorycznym w Rzymie. O jego życiu wiadomo tylko tyle, ile można było wywnioskować z dokumentów zakonnych, a następnie związanych z drukarnią królewską, w której w późniejszym okresie pracował.

Związek z Warszawą

Po dziesięcioletnim okresie pracy nauczycielskiej w kolegium wileńskim w 1751 roku przyjechał do Warszawy, by nauczać w nowoczesnym jak na owe czasy Collegium Zaluscianum. W Warszawie pozostał do końca życia, wyjeżdżając tylko na wakacje do pobliskiej Kobyłki. Coraz powszechniej ceniony za swoją pracę w 1761 roku objął redakcję „Kuriera Polskiego” i „Wiadomości Uprzywilejowanych Warszawskich”, a w 1762 roku – z wolu Stanisława Augusta – prefekturę drukarni warszawskiej Soc. Jesu. W konsekwencji – stał się bardzo istotną personą ówczesnego życia kulturalnego.

„Zabawki poetyckie”

Jako literat po raz pierwszy zasłynął szeroko publikując w 1758 roku „Rozmowę o języku polskim” – utwór wchodzący w skład „Zabawek poetyckich”, które wówczas pisał i publikował. „Rozmowa…” stanowiła fikcyjną rozmowę między Janem Kochanowskim, Samuelem Twardowskim oraz wymyśloną przez Bohomolca postacią – Makarońskim – która symbolizowała popularne wtedy tendencje do „ubarwiania” języka polskiego dużą liczbą słów obcego pochodzenia. Po latach tekst uznano za jeden z najważniejszych dokumentów kulturalnego programu oświeceniowego w Polsce.

Tom „Zabawek poetyckich” był jednak ważny także z innego powodu – zawierał wzory poezji klasycystycznej, która w połowie wieku XVIII zaczęła wpływać na polską świadomość literacką i znalazła licznych naśladowców. Niedościgniony wzór dla Bohomolca i innych poetów stanowiły wtedy wiersze starożytnego rzymskiego poety Horacego. Do najważniejszych wierszy, które wyszły spod pióra jezuickiego poety można zaliczyć odę „Do bizuna” oraz – już dużo lżejszą w swojej wymowie i napisaną anonimowo – pieśń biesiadną „Kurdesz nad kurdeszami”.

Komedie konwiktowe

Najtrwalej do historii polskiej literatury weszły jednak pisane przez Bohomolca komedie, bez których według wielu ekspertów nie byłoby najwybitniejszych późniejszych przejawów polskiej komedii, takich jak dzieła Aleksandra Fredry i Michała Bałuckiego. Komedie Bohomolca określano mianem komedii konwiktowych, ponieważ były to sztuki przeznaczone do odgrywania przez młodzież w szkole, często na scenie otwartej dla szerszej publiczności. Działo się tak dlatego, że teatr był w tamtym czasie ważnym środkiem oddziaływania społecznego – za jego pomocą chciano wychowywać i szerzyć odpowiednie idee wśród społeczeństwa. Co ciekawe, początkowo Bohomolec używał w tym celu tragedii, szybko jednak doszedł do przekonania, że komedia będzie skuteczniejsza. Do najważniejszych komedii jego pióra można zaliczyć takie utwory jak m.in. „Czary”, „Małżeństwo z kalendarza”, „Pijacy”, „Marnotrawca”, „Paryżanin polski” i „Staruszkiewicz”.

Do końca życia Bohomolec kierował drukarnią jezuicką, którą objął w 1762 roku. Wydawał w niej m.in. dzieła pisarzy kręgu jezuickiego, m.in. Adama Naruszewicza, Karola Wyrwicza, Jana Chrzciciela Albertrandiego i Grzegorza Piramowicza, a także gazety i czasopisma: „Wiadomości Warszawskie”, „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne”, „Gazetę Warszawską” oraz podręczniki do szkół Komisji Edukacji Narodowej, druki urzędowe, pisma publicystyczne i dzieła naukowe.

Znadniemna.pl/instytutksiazki.pl/fot.: wikipedia.org

 

24 kwietnia 1784 roku, a zatem dokładnie 240 lat temu, zmarł Franciszek Bohomolec, uchodzący za jedną z największych znakomitości literackich epoki polskiego Oświecenia. Został zapamiętany przede wszystkim jako wybitny komediopisarz, był jednak także poetą, publicystą, duchownym, nauczycielem, tłumaczem, redaktorem i wydawcą – choćby pism Jana

Z muru Nowego Zamku w Grodnie  zniknęła tablica, upamiętniająca Tadeusza Kościuszkę i uczestników powstania narodowego 1794 roku – poinformował portal Hrodna.life.

Tablica znajdowała się po lewej stronie od głównego wejścia do Nowego Zamku i upamiętniała  Grodzieńską Powstańczą Komisję Porządkową, która po wybuchu Insurekcji Kościuszkowskiej pracowała w murach Nowego Zamku w Grodnie. Było to jedno z najbardziej znanych w grodzie nad Niemnem upamiętnień narodowego zrywu 1794 roku. Wiadomo, że wówczas w pracach Komisji brał udział osobiście przywódca insurekcji. W dniu 30 października 1794 roku przeprowadził on na Nowym Zamku w Grodnie naradę z dowódcami oddziałów powstańczych Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Upamiętnienie Tadeusza Kościuszki oraz innych uczestników powstania, wznieconego z inicjatywy bohatera narodowego Polski, USA, Litwy, a do niedawna – także Białorusi, zostało uroczyście odsłonięte w 1994 roku. Odbyło się to na cześć dwusetnej rocznicy Insurekcji Kościuszkowskiej, której jubileusz 230-lecia obchodziliśmy miesiąc temu – 24 marca.

Według Hrodna.life inicjatorką usunięcia z murów Nowego Zamku tablicy, upamiętniającej powstanie kościuszkowskie, może być znana w Grodnie donosicielka i prorosyjska aktywistka Olga Bondariewa. Jest znana z konsekwentnego zwalczania w Grodnie wszelkich śladów polskości i białoruskiej tożsamości, budowanej na spuściźnie Wielkiego Księstwa Litewskiego .

Latem ubiegłego roku Bondariewa pochwaliła się tym, że wnioskowała w Miejskim Komitecie Wykonawczym Grodna o usunięcie z grona bohaterów grodu nad Niemnem  przywódcy Powstania Styczniowego na Litwie Konstantego Kalinowskiego oraz Tadeusza Kościuszki, którego imię było czczone nawet przez sowieckich komunistów. Według Bondariewej, Kalinowski był „polskim terrorystą” i „nikczemnym masowym mordercą prawosławnej ludności Białorusi”, a Kościuszko „polski bojownik przeciwko Rosji”.

Poza upamiętnieniem, usuniętym z murów Nowego Zamku, w grodzie nad Niemnem Tadeusz Kościuszko pozostaje dwukrotnie uhonorowany w grodzieńskiej katedrze – Bazylice Mniejszej pw. św. Franciszka Ksawerego. Pierwsza tablica z napisem w języku polskim – „1817-1917/TADEUSZOWI KOŚCIUSZCE/RODACY” – została umieszczona w  kościele w 1917 roku, w setną rocznicę śmierci bohatera narodowego.

Tablica w grodzieńskiej katedrze, wmurowana z okazji 100-lecia śmierci Tadeusza Kościuszki

Drugie upamiętnienie pojawiło się w 200. rocznicę śmierci Kościuszki, czyli w  2017 roku i znajduje się po lewej stronie od głównego ołtarza. To ostatnie, wykonane ze specjalnego szkła, posiada już identyczne w treści inskrypcję w trzech językach – białoruskim polskim i angielskim. Polskojęzyczny, umieszczony u góry tablicy, tekst brzmi: „1817 -2017/ RADEUSZOWI KOŚCIUSZCE/WDZIĘCZNI POTOMKOWIE”.

Tablica w grodzieńskiej katedrze, wmurowana z okazji 200-lecia śmierci Tadeusza Kościuszki

Znadniemna.pl na podstawie Hrodna.life, fot: Vedi.by

Z muru Nowego Zamku w Grodnie  zniknęła tablica, upamiętniająca Tadeusza Kościuszkę i uczestników powstania narodowego 1794 roku – poinformował portal Hrodna.life. Tablica znajdowała się po lewej stronie od głównego wejścia do Nowego Zamku i upamiętniała  Grodzieńską Powstańczą Komisję Porządkową, która po wybuchu Insurekcji Kościuszkowskiej pracowała w

Pracownicy ideologiczni i księża, zarówno prawosławni, jak i katoliccy, są na Białorusi często zapraszani do dostarczania poborowym kart powołania do wojska – donosi portal Katolik.life.

Na Białorusi wyjazd do jednostek wojskowych osób powołanych do obowiązkowej służby wojskowej rozpoczyna się 23 kwietnia. W niektórych miastach w tym okresie organizowane są tzw. „Dni poborowych”, czy „Dni Rekrutacji”. Polegaja one na tym, że zbiera się młodych mężczyzn i wręcza im wezwania do wojska. Często odbywa się to z udziałem nie tylko oficerów wojskowych, ale także pracowników ideologicznych, sekretarzy rad młodzieży, a także duchownych prawosławnych i katolickich.

Najczęściej na takich uroczystościach słowa pożegnania wygłaszają duchowni prawosławni, natomiast w tych regionach, gdzie rozpowszechnione jest wyznanie katolickie, na spotkania z poborowymi zapraszani są również duchowni katoliccy.

Na przykład, w Dokszycach w obwodzie witebskim, 22 kwietnia, protojerej Leonid Streha, prawosławny dziekan okręgu kościelnego Dokszyce i ksiądz Władimir Szymkowicz, dziekan dekanatu Dokszyce i rektor parafii Najświętszego Imienia Maryi w Parafianowie, przemawiali podczas „Dnia Rekrutacji”.

W ten sposób na Białorusi kontynuowana jest próba integracji religii i instytucji państwowych – w tym przypadku wojska. Praktyka zapraszania kapłanów obu wyznań chrześcijańskich do pobłogosławienia poborowych i wręczenia im powołania do wojska została odnotowana podczas poprzednich kampanii rekrutacyjnych. Należy przypomnieć, że ostatnio na Białorusi wcielono do wojska także duchownych.

Znadniemna.pl za Katolik.life/KAI, na zdjęciu: katolicki i prawosławny ksiądz oraz oficer odpowiedzialny za rekrutację w asyście poborowych  i pracownic wydziałów ideologii na  tak zwanym „Dniu Rekrutacji”, fot.: Katolik.life 

Pracownicy ideologiczni i księża, zarówno prawosławni, jak i katoliccy, są na Białorusi często zapraszani do dostarczania poborowym kart powołania do wojska – donosi portal Katolik.life. Na Białorusi wyjazd do jednostek wojskowych osób powołanych do obowiązkowej służby wojskowej rozpoczyna się 23 kwietnia. W niektórych miastach w tym

23 kwietnia Sejm Republiki Litewskiej zatwierdził poprawki do ustawy, w których proponowano przedłużenie o kolejny rok sankcji krajowych nałożonych na obywateli Rosji i Białorusi oraz zaostrzenie kontroli Białorusinów wjeżdżających do kraju. Na etapie obrad odrzucono jednak propozycję włączenia do projektu ustawy zapisu ograniczającego liczbę wyjazdów Rosjan i Białorusinów do ojczyzny.

Za przedłużeniem restrykcji głosowało 82 posłów, przeciw było 3, a 34 parlamentarzystów wstrzymało się od głosu.

Uzgodniono, że projekt ustawy zostanie rozpatrzony w Sejmie w trybie pilnym.

W projekcie ustawy proponuje się doprecyzowanie stosowania krajowych sankcji wobec podmiotów prawnych – zaproponowano mianowicie wprowadzenie ograniczeń dla rosyjskich przedsiębiorców, niezależnie od tego, czy posiadają oni zezwolenie na pobyt czasowy, bądź stały na Litwie.

Planowane jest też ograniczenie prawa osób prawnych do nabywania nieruchomości po dokonaniu oceny, czy obywatel Rosji jest beneficjentem określonego podmiotu prawnego zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu.

W ubiegłym tygodniu Sejmowy Komitet Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony zatwierdził kompromisową propozycję, zgodnie z którą zezwolenia na pobyt przyznane obywatelom Rosji i Białorusi na Litwie powinny zostać cofnięte, jeśli wracają oni do kraju pochodzenia częściej niż raz na trzy miesiące i jeśli ich podróże stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego kraju. Sejm nie poparł jednak tej inicjatywy.

20 członków Sejmu głosowało za pozbawieniem Rosjan i Białorusinów, którzy podróżują do Rosji i na Białoruś częściej niż raz w roku, zezwoleń na pobyt czasowy na Litwie, 47 głosowało przeciw, a 45 wstrzymało się od głosu.

Za zezwoleniem na jeden wyjazd w ciągu trzech miesięcy głosowało 41 osób, przeciw – 37, a 39 posłów na Sejm wstrzymało się od głosu.

– Proponowany wariant rozwiązania na pewno nie jest adekwatny, obejmuje  bowiem tylko bardzo wąski krąg podróżnych, nie jest jasne też, dlaczego tylko Białorusini mieliby mieć zakaz powrotu na Białoruś – mówił poseł Kasparas Adomaitis, członek frakcji Wolności, argumentując, że w tym samym czasie Litwinom pozwala się jeździć na Białoruś wielokrotnie i nie wprowadza się w tym zakresie żadnych ograniczeń. – A przecież oni także mogą być werbowani i nie zależy to od obywatelstwa – dodał parlamentarzysta.

Znadniemna.pl za Lrt.lt/ELTA, fot.: Lrs.lt

23 kwietnia Sejm Republiki Litewskiej zatwierdził poprawki do ustawy, w których proponowano przedłużenie o kolejny rok sankcji krajowych nałożonych na obywateli Rosji i Białorusi oraz zaostrzenie kontroli Białorusinów wjeżdżających do kraju. Na etapie obrad odrzucono jednak propozycję włączenia do projektu ustawy zapisu ograniczającego liczbę wyjazdów

13 lat temu, 23 kwietnia 2011 roku, w Toruniu zmarł Stanisław Gorgolewski, wybitny polski astronom rodem ze Słonimia. Profesor Gorgolewski był promotorem prac doktorskich większości toruńskich astronomów i nauczycielem akademickim m.in. profesora Aleksandra Wolszczana, współodkrywcy (wraz z Kanadyjczykiem Dale’em Frailem) pierwszego układu planet poza Układem Słonecznym.

Nasz wybitny krajan Stanisław Gorgolewski urodził się 19 października 1926 roku w Słonimiu na Grodzieńszczyźnie. Jego ojciec Jan Gorgolewski w latach 1925–1928 pracował w rodzinnej firmie w Warszawie jako księgowy i kierownik filii. Na początku grudnia 1928 roku Gorgolewski senior objął stanowisko kontrolera kas miejskich w Środzie Wielkopolskiej, gdzie pracował również w czasie okupacji. Młody Stanisław już jako nastolatek w latach 1941–1944 został przez okupantów niemieckich skierowany do pracy przymusowej w okolicznych gospodarstwach rolnych. Po zakończeniu wojny, w latach 1945–1948, podjął pracę mechanika w radiowęźle. W tym czasie ukończył także Liceum Ogólnokształcące w Środzie Wielkopolskiej.

Studia wyższe na kierunku Fizyka Doświadczalna odbył w latach 1948–1952 na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Już w czasie studiów podjął pracę jako asystent w jednej z katedr macierzystej uczelni. W tym okresie (1950–1953) zajmował się fizyką jądrową, promieniowaniem kosmicznym, projektowaniem i budową aparatury elektronicznej, wykorzystywanej w datowaniu zabytków metodą węgla radioaktywnego.

Pracę na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika (UMK) w Toruniu podjął w roku 1953 wraz z rozpoczęciem roku akademickiego. W latach 1956–1958 był głównym konsultantem w zakładach radiowych Eltra w Bydgoszczy w ramach pierwszej w kraju produkcji przemysłowej przyrządów do dozymetrii promieniowania jonizującego dla potrzeb nauki i techniki. Jako stypendysta British Council w latach 1958–1959 przebywał w Cambridge Uniwersity w Wielkiej Brytanii, gdzie pracował w prestiżowym obserwatorium astronomicznym Mullard Radio Astronomy Observatory pod kierunkiem późniejszych laureatów Nagrody Nobla: prof. Martina Ryle’a i prof. Anthony’ego Hewisha.

Doświadczenie pracy w czołowym ośrodku astronomicznym na świecie oraz współpraca ze światowej sławy uczonymi, pozwoliły Stanisławowi Gorgolewskiemu na zebranie materiałów naukowych do pracy doktorskiej zatytułowanej „Badanie zewnętrznej atmosfery Słońca metodami interferometrii”, którą obronił pod promocją prof. Wilhelminy Iwanowskiej w 1960 roku.

Był to pierwszy polski doktorat z dziedziny radioastronomii. Pozostając w tym nurcie badań naukowych, w 1964 roku nasz bohater uzyskał stopień doktora habilitowanego na podstawie rozprawy „Radiowe obserwacje superkorony Słońca w latach 1961, 1962 i 1963”. Profesorem nadzwyczajnym został w 1970 roku, a tytuł naukowy profesora zwyczajnego otrzymał w roku 1992. W roku 1997 przeszedł na zasłużoną emeryturę, pozostając nadal aktywnym naukowo.

Zainteresowania naukowo-badawcze Stanisława Gorgolewskiego skupiały się na radiowych badaniach aktywności słonecznej na niskich częstotliwościach, badaniach korony Słońca metodą zakryć radioźródeł za pomocą technik interferometrycznych, radiowych obserwacjach księżyców Jowisza (Kallisto i Ganimedesa) w zakresie mikrofalowym i badaniach elektrotropizmu roślin, czyli wpływu pól elektrycznych na ich wzrost i kształt. Będąc wizjonerem urodzony słonimianin przewidywał, że wyniki tych badań mogą znaleźć zastosowanie w przyszłości do uprawy roślin w trakcie długich pobytów człowieka w przestrzeni kosmicznej.

Profesor Stanisław Gorgolewski był niestrudzonym projektantem i konstruktorem instrumentów radioastronomicznych oraz aparatury elektronicznej stanowiącej ich wyposażenie. Radioamatorskie doświadczenie wyniesione w młodości z pracy w radiowęźle oraz nabyte w trakcie studiów umiejętności prowadzenia eksperymentów fizycznych, a także kwalifikacje zdobyte pod okiem prof. Ryle’a podczas pobytu w Cambridge, okazały się bezcenne w jego pracy naukowej.

W pełni odpowiedzialnie można konstatować, że Profesor był znakomitym instrumentalistą. Zawsze uważał i wielokrotnie to podkreślał, że nieodzownym warunkiem dla rozwoju radioastronomii w Polsce jest posiadanie odpowiednich instrumentów.

Wspomniane wyżej okoliczności, determinacja uczonego i jego współpracowników w budowie nowych radioteleskopów RT-3 (15-m antena) i RT-4 (32-m antena), nieustanne wsparcie prof. Wilhelminy Iwanowskiej, doprowadziły do powstania Obserwatorium Astronomicznego UMK w Piwnicach koło Torunia. Dzięki inicjatywom profesora Gorgolewskiego ośrodek ten mógł dołączyć w 1982 roku do Europejskiej Sieci Interferometrii Długobazowej (VLBI), a w 1984 roku również do Światowej VLBI. W środowisku polskich uczonych astronomów urodzony słonimianin jest postrzegany jako ojciec toruńskiej radioastronomii.

Stanisław Gorgolewski w latach 1958–1991 kierował Zakładem, a później Katedrą Radioastronomii na UMK, a w latach 1976–1978 sprawował dodatkowo funkcję dyrektora Instytutu Astronomii UMK.

Odbył kilka wielomiesięcznych staży naukowych w renomowanych ośrodkach naukowych w USA. Wymienimy je tutaj w porządku chronologicznym: California Institute of Technology, Pasadena, 1970; National Radio Astronomy Observatory, Charlottesville, 1978/1979; California State University, Fresno, 1990/1991.

Był członkiem wielu międzynarodowych organizacji naukowych: IAU, URSI, ESF CRAF (1987–1995). Brał udział w pracach ITU, jako delegat Państwowej Agencji Radiokomunikacyjnej na konferencje w Genewie w latach 1995 i 1997.

Był promotorem prac doktorskich większości toruńskich radioastronomów.

Zmarł nasz wybitny krajan 23 kwietnia 2011 roku w Toruniu. Został pochowany na cmentarzu św. Jerzego przy ulicy Gałczyńskiego.

Znadniemna.pl za „Urania — Postępy Astronomii” nr 4/2011, fot.: Rahist.nrao.edu

13 lat temu, 23 kwietnia 2011 roku, w Toruniu zmarł Stanisław Gorgolewski, wybitny polski astronom rodem ze Słonimia. Profesor Gorgolewski był promotorem prac doktorskich większości toruńskich astronomów i nauczycielem akademickim m.in. profesora Aleksandra Wolszczana, współodkrywcy (wraz z Kanadyjczykiem Dale’em Frailem) pierwszego układu planet poza Układem

Dzisiaj, 23 kwietnia, przypada wspomnienie św. Wojciecha. Jest on jednym z trzech głównych patronów Polski. Jego misja miała charakter pokojowy i odbywała się bez jakiejkolwiek przemocy, w odróżnieniu od przyjętych wówczas obyczajów związanych z nawracaniem pogan. Jan Paweł II nazywał go „patronem odbudowy jedności europejskiej”.

Urodził się w 956 roku w czeskich Libicach. Był szóstym dzieckiem książęcej pary Sławnika i Strzyżysławy. Od dziecka przeznaczony do stanu duchownego, w wieku 27 lat został mianowany biskupem Pragi. Był świetnie wykształconym duchownym, choć początkowo miał zostać rycerzem.Do swojej biskupiej stolicy wszedł boso. W posłudze był gorliwy i bezkompromisowy. Nie troszczył się o siebie, większą część dóbr biskupich przeznaczał na ubogich, zaopatrując ich potrzeby, odwiedzając ich i pilnie słuchając. Odwiedzał też więzienia, a przede wszystkim targi niewolników. Praga leżała na szlaku ze wschodu na zachód i stąd dostarczano niewolników do krajów mahometańskich. Święty Wojciech miał mieć pewnej nocy sen, w którym usłyszał skargę Chrystusa: „Oto ja jestem znowu sprzedany, a ty śpisz?” Scenę tę przedstawia jedna z kwater Drzwi Gnieźnieńskich.

Dzieje związane z Polską

Przybył do Polski na zaproszenie księcia Bolesława Chrobrego (967 – 1025), naszego przyszłego pierwszego króla. Bardzo chciał pracować wśród pogan, dlatego też udał się w misyjną podróż do Prus. Towarzyszyli mu m.in. jego brat Radzim (późniejszy błogosławiony) oraz żołnierze Bolesława jako eskorta. Było to wczesną wiosną 997 roku. Przyszły męczennik jednak odprawił wojów. Nie chciał ich obecnością zrażać do wiary ludzi, których nawracał.

Na bezbronnych misjonarzy, być może w okolicach dzisiejszego Elbląga, rzuciła się zgraja uzbrojonych rzezimieszków. Zamordowano go 23 kwietnia (to również dzień jego liturgicznej uroczystości). Polski władca wykupił ciało męczennika od Prusów. Papież Sylwester II (945 – 1003) ogłosił go świętym jeszcze przed 999 roku (to pierwsza kanonizacja w dziejach Kościoła, której dokonał pontyfik; wcześniej czynili to biskupi danych miejsc).

Kult św. Wojciecha

Można powiedzieć, że za przyczyną św. Wojciecha w 1000 roku odbył się słynny zjazd gnieźnieński. Powstały też diecezje: krakowska, kołobrzeska i wrocławska. Podlegały one również powołanej wtedy do istnienia metropolii gnieźnieńskiej. Kult św. Wojciecha rozszerzył się na Czechy, Węgry i inne europejskie kraje.

Jego relikwie są przechowywane m.in. w Gnieźnie. To – obok Najświętszej Maryi Panny, św. Stanisława, biskupa i męczennika – główny patron Polski. Jest on też patronem m.in. archidiecezji gnieźnieńskiej czy gdańskiej, a także np.: Gniezna, Trzemeszna i Serocka.

Ku czci św. Wojciecha zostały zrobione słynne drzwi gnieźnieńskie, na których w 18 obrazach-płaskorzeźbach, wykonanych w brązie, są przedstawione sceny z jego życia.

W ikonografii Święty występuje w stroju biskupim, w paliuszu, z pastorałem. Jego atrybuty to także orzeł, wiosło oraz włócznie, od których zginął.

„Jako człowiek Kościoła św. Wojciech zawsze zachowywał niezależność w niestrudzonej obronie ludzkiej godności i podnoszeniu poziomu życia społecznego. Z duchową głębią doświadczenia monastycznego podejmował służbę ubogim. Wszystkie te przymioty osobowości św. Wojciecha sprawiają, że jest on natchnieniem dla tych, którzy dziś pracują nad zbudowaniem nowej Europy, z uwzględnieniem jej korzeni kulturowych i religijnych” – stwierdził papież Jan Paweł II przemawiając w Gnieźnie w 1997 roku z okazji 1000-lecia męczeńskiej śmierci patrona Polski.

Znadniemna.pl/niedziela.pl

Dzisiaj, 23 kwietnia, przypada wspomnienie św. Wojciecha. Jest on jednym z trzech głównych patronów Polski. Jego misja miała charakter pokojowy i odbywała się bez jakiejkolwiek przemocy, w odróżnieniu od przyjętych wówczas obyczajów związanych z nawracaniem pogan. Jan Paweł II nazywał go „patronem odbudowy jedności europejskiej”. Urodził

Biskup ordynariusz, Aleksander Kaszkiewicz wraz z biskupem koadiutorem nominatem Włodzimierzem Hulajem sprawowali w miniony weekend w bazylice Katedralnej św. Franciszka Ksawerego w Grodnie Mszę św. dziękczynną z okazji 33. rocznicy założenia diecezji grodzieńskiej.

Na początku liturgii pasterz Kościoła grodzieńskiego wezwał obecnych do wyrażenia wdzięczności Panu Bogu za dar diecezji, w której przez te 33 lata wiele się wydarzyło. Bp Kaszkiewicz odprawił Mszę św. w intencji wszystkich mieszkańców obwodu grodzieńskiego, będącego kanonicznie terytorium diecezji grodzieńskiej.

Homilię wygłosił proboszcz parafii katedralnej w Grodnie ks. kanonik Jan Kuczyński. Przypomniał historię powstania diecezji i powołania jej pierwszego ordynariusza, ks. Aleksandra Kaszkiewicza, który był wówczas proboszczem parafii Ducha Świętego w Wilnie i nadal jest pasterzem Kościoła katolickiego w Grodnie. Kaznodzieja zwrócił uwagę na wielką odwagę bp. Kaszkiewicza, z którą w 1991 roku przybył do Grodna, aby kierować nowo utworzoną diecezją. Podkreślił, że od tego czasu wiele udało się zrobić w miejscowym Kościele, utworzono różne duszpasterstwa, odrestaurowano istniejące świątynie i zbudowano nowe, a z rąk bp. Kaszkiewicza niemal 200 nowych księży otrzymało święcenia kapłańskie.

Gratulacje biskupowi w imieniu wspólnoty Kolegium Teologicznego św. Króla Kazimierza w Grodnie złożył zastępca dyrektora kolegium ds. wydziału akademickiego ks. dr Andrzej Szczupał CSsR o oraz studenci.

Na zakończenie Eicharystii bp Kaszkiewicz podziękował duchowieństwu, osobom konsekrowanym i świeckim za to, że wspólnie podążają tą samą drogą wskazaną przez Chrystusa. Wyraził życzenie, aby Kościół w Grodnie mógł się nadal rozwijać i aby nigdy nie brakowało oddanych kapłanów, gorliwych sióstr zakonnych i pobożnych wiernych świeckich.

Znadniemna.pl za KAI/fot.:catholic.by

Biskup ordynariusz, Aleksander Kaszkiewicz wraz z biskupem koadiutorem nominatem Włodzimierzem Hulajem sprawowali w miniony weekend w bazylice Katedralnej św. Franciszka Ksawerego w Grodnie Mszę św. dziękczynną z okazji 33. rocznicy założenia diecezji grodzieńskiej. Na początku liturgii pasterz Kościoła grodzieńskiego wezwał obecnych do wyrażenia wdzięczności Panu Bogu

17 kwietnia 2024 roku przypada 105. rocznica powrotu Lidy do Rzeczypospolitej. Właśnie w tym dniu 105 lat temu wojsko polskie wyzwoliło miasto od bolszewików. To się odbyło wysiłkiem nie tylko żołnierza polskiego, lecz z udziałem ludności polskiej powiatu lidzkiego, reprezentowanej przez oddziały samoobrony.

W ciągu 123 lat rosyjskiej niewoli lidzianie nie raz dawali wyraz swemu przywiązaniu do tradycji Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Burzliwe były także losy tego miejsca, a takich zamków, jak zbudowany tutaj w 1323 roku przez wielkiego księcia litewskiego Giedymina, nie powstało w średniowieczu zbyt wiele. Lidę najeżdżali i zajmowali i Krzyżacy, i Tatarzy, i Szwedzi, i Kozacy. Potęgę miasta zbudowali jednak Jagiellonowie, a ugruntował Zygmunt III Waza, przyznając miastu 17 września 1590 roku prawo magdeburskie i herb, przedstawiający lwa i dwa skrzyżowane klucze.

Na przełomie XIX i XX wieku to nie Polacy byli największą grupą narodowościową w Lidzie. Przeważali Żydzi, ale ciągoty do polskiego państwa wśród miejscowej ludności  trwały. I powrót miasta w skład Polski ostatecznie się udał. W latach 1920-1939 Lida znajdowała się w składzie województwa nowogródzkiego Rzeczypospolitej, stając się centrum powiatu lidzkiego.

Samoobrona Ziemi Lidzkiej

Bitwa z bolszewikami o polską Lidę rozegrała się w dniach 16 i 17 kwietnia 1919 roku. Zanim jednak do niej doszło, Polacy zadbali o pokazanie bolszewikom, że nic tu po nich, a  Lida musi należeć do Polski. Już na przełomie października i listopada 1918 roku powstała w mieście organizacja wojskowa, którą jej członkowie, w tym założyciel ppor. Wacław Szukiewicz, nazwali Samoobroną Ziemi Lidzkiej (SZL). Organizację Szukiewicza wspierało na przełomie 1918 i 1919 roku działające w Lidzie  w konspiracji Koło Polek. Później w II Rzeczypospolitej Polskiej Koło Polek miało już jawny status i działało na rzecz miejskich oraz społecznych inicjatyw. Szukiewicz i jego podwładni na przełomie 1918 i 1919 roku na krótko przejęli władzę w mieście, przepędzając bolszewików. Niestety, w styczniu 1919 roku oddziały SZL wyszły z miasta na odsiecz zaatakowanemu przez bolszewików Wilnu i władzę w Lidzie znowu przejęli bolszewicy.

Brutalny bój o Lidę

16 kwietnia 1919 roku o 5.00 rano zbrojne polskie oddziały przypuściły atak na miasto. Przebywający w Lidzie bolszewicy byli znakomicie ufortyfikowani. Na dodatek ludność żydowska, dominująca wśród mieszkańców miasta, wsparła Armię Czerwoną. Stosunek lidzkiej ludności żydowskiej do Polaków, szturmujących miasto został ujęty w Komunikacie Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego, ogłoszonym 18 kwietnia 1919 roku, czyli  już po zdobyciu Lidy:

„(…) Wczorajsze walki o Lidę były uporczywe. Nieprzyjaciel zgromadził wielkie siły, starannie przygotował się do obrony i umocnił ważniejsze obiekty. Piechota nasza musiała kilkakrotnie łamać bagnetem opór wroga, zwłaszcza suwalski pułk piechoty, który wśród ciężkich walk ulicznych, biorąc dom za domem, oczyszczał miasto od nieprzyjaciela. Miejscowa ludność żydowska wspomagała bolszewików, strzelając do naszych żołnierzy.

Brutalny bój o Lidę toczył się na śmierć i życie. Wojsko Polskie zamknęło morderczy pierścień natarcia od północy, zachodu i południa, a od wschodu zaatakowała polska kawaleria. Walki trwały nieprzerwanie 24 godziny”.

Powyższy fragment komunikatu NDWP nie był ani przesadny, ani gołosłowny. Bezwzględna walka na bagnety w mieście trwała o każdą ulice i każdy dom. Straty w ludziach były ogromne. Bolszewicy bronili się z wielką zaciekłością. Ostatecznie opór krasnoarmiejców został złamany 17 kwietnia nad ranem. Lida została opanowana przez zgrupowania mjr. Stefana Dąba-Biernackiego i mjr. Mieczysława Mackiewicza.

Rozbite siły Armii Czerwonej podjęły ucieczkę na wschód, ale polska kawaleria z 7. Pułku Ułanów Lubelskich pod dowództwem mjr. Janusza Głuchowskiego dopadła nieprzyjaciela 24 km od Lidy w miejscowości Lipniszki i zadała mu ostateczny śmiertelny cios. Do niewoli wzięto 350 jeńców. Ogromne były też łupy militarne. Zdobyto kilka pociągów, w tym jeden pancerny, a także cały arsenał broni i amunicji.

Józef Piłsudski w Lidzie

17 kwietnia 1919 roku do wyzwolonego od bolszewików miasta przybył Naczelnik Państwa Józef Piłsudski, by oddać hołd poległym i żywym bohaterom. Zwycięstwo okupione zostało wielkimi stratami w ludziach. Lidzkie pole bitewne było usłane setkami zabitych i rannych polskich żołnierzy.

Bój o Lidę przeszedł jednak do historii nie tylko z powodu dużych strat ludzkich, lecz także z powodu zdarzeń, do których doszło bezpośrednio po walkach w mieście.

Pogrom na Żydach

Po opanowaniu miasta przez siły polskie doszło do pogromu na Żydach, w którym uczestniczyła część żołnierzy polskich oddziałów. Zdaniem Lecha Wyszczelskiego był to samosąd, dokonany na Żydach, posądzanych o strzelanie do polskich żołnierzy w trakcie zakończonych już walk. Według oficjalnego wykazu, w trakcie pogromu zamordowano 39 osób (34 z nich zidentyfikowano z nazwiska, zaś tożsamości 5 nie ustalono). Pogromcy zamordowali m.in. 12 letniego chłopca za to, że ten ich zdaniem skłamał, że jego ojciec jest w Grodnie. Pogrom w Lidzie, podobnie jak inne podobne zdarzenia z udziałem żołnierzy polskich, spowodował oburzenie opinii publicznej zarówno w kraju jak i za granicą. Wydarzenia na zajętych przez Polskę ziemiach na wschodzie spotkały się z gwałtowną reakcją polskiego parlamentu i potępieniem m.in. ze strony wicepremiera Ignacego Daszyńskiego. Wskutek dużego oddźwięku lidzkich wydarzeń w społeczeństwie amerykańskim i brytyjskim, została powołana mająca je zbadać angielsko-amerykańska komisja śledcza pod przewodnictwem Henry’ego Morgenthau. Zarówno fakt powołania  komisji, jak i ustalenia jej członków, wzbudziły wiele kontrowersji i dyskusji, które trwały jeszcze wiele lat po wyzwoleniu Lidy późniejszym pogromie. Ostatecznie jednak osoby odpowiedzialne za zbrodnię, zostały oddane do dyspozycji polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Upamiętnienie wyzwolicieli Lidy

Lida. Tablica w hołdzie żołnierzom WP w kaplicy p.w. Św. Barbary

Dzisiaj w kaplicy p.w. św. Barbary w Lidzie na katolickim cmentarzu, na tablicach  wykonanych z czarnego granitu, można przeczytać nazwiska żołnierzy Wojska Polskiego, poległych w walkach o Lidę w dniach 16-17 kwietnia 1919 roku. Tych nazwisk wyryto w granicie 83. Oto tekst inskrypcji:

WYKAZ

OFICERÓW I ŻOŁNIERZY

POLEGŁYCH W WALKACH O LIDĘ

23.III. i 16-17.IV 1919R.

Poniżej dwie tablice z napisami:

N PUŁK KOMPANIA SZARŻA NAZWISKO I IMIĘ

  1. SUWALSKI PORUCZNIK ŻYLIŃSKI HENRYK
  2. RODKIEWICZ FELICJAN
  3. ZALEWSKI STANISŁAW
  4. KIEMIŃSKI JÓZEF
  5. PLUTONOWY SZYMAŃSKI SEWERYN
  6. ST. ŻOŁN. PRZEKOP JAN
  7. STRZELEC MICHAŁOWSKI LEON
  8. SZMIGIELSKI JAN
  9. I KOMP. ST. ŻOŁN. WIELGAT BRONISŁAW
  10. STRZELEC HANADUNDA JÓZEF
  11. II KOMP. „ MACIUKIEWICZ JÓZEF
  12. CHOMICZ FELIKS
  13. III KOMP „ KRULCZYK JAN
  14. DUDA FRANCISZEK
  15. WALINSKI JÓZEF
  16. BASAŁAJ WIKTOR
  17. NOWICKI BRONISŁAW
  18. ULISZ SERAFIN
  19. SZMIGIELSKI BOLESŁAW
  20. TULISZEWSKI JÓZEF
  21. BUBLEWICZ JAN
  22. PYCZ BRONISŁAW
  23. SZCZĘSNY IZYDOR
  24. TOMASZEWSKI ZYGMUNT
  25. RODZIEWICZ BRONISŁAW
  26. GUROWSKI JÓZEF
  27. SUSKI JAN
  28. 4 P.UŁAN. 3 UŁAN ZAŁUSKI STANISŁAW
  29. 4 PP LEG. SZWADRON PLUTONOW. PSZENICZNY FELIKS IX KOMP.
  30. ST. ŻOŁN. OSIKA STANISŁAW
  31. LEGIONISTA KOWALSKI JAN
  32. GOROS TEOFIL
  33. X KOMP. ST. ŻOŁN. PIECHOTA WŁADYSŁAW
  34. LEGIONISTA MAJEWSKI FRANCISZEK
  35. ZYCHOWICZ TOMASZ
  36. KRULIK ANDRZEJ
  37. ĆWIK STANISŁAW
  38. OSTROWSKI JAN

Na drugiej tablicy:

  1. BIAŁY ANTONI
  2. SAMALA JÓZEF
  3. SYKUT WŁADYSŁAW
  4. PIKULA KASSJAN
  5. KAPRAL BIAŁY ANTONI
  6. 3 P. UŁAN SZWADRON UŁAN SKARŻYŃSKI BOLESŁAW
  7. SZNAJDER FERDYNANT
  8. 3 PP. LEG. I KOMP. LEGIONISTA WĘGRZYNOWICZ JAN
  9. II KOMP. „ KUTERA MICHAŁ
  10. III KOMP. „ ULIK LEON
  11. IV KOMP. KAPRAL KŁOSOWSKI PIOTR
  12. LEGIONISTA ZIÓŁKOWSKI STANISŁAW
  13. KOPEĆ JÓZEF
  14. WYKUSZ JAN
  15. BONAR JAN
  16. BIEGANOWSKI PIOTR
  17. KALETA
  18. PAŁYSIEWICZ
  19. PATURA
  20. 7 P. I KAPRAL WYRWICZ ROMAN
  21. UŁANÓW SZWADRON ST. UŁAN LIPCZYŃSKI STEFAN
  22. MYSZKIEWICZ WŁODZIMIERZ
  23. DOBROGOWSKI JERZY
  24. KRUSZEWSKI STANISŁAW
  25. PANIECKI WACŁAW
  26. SZWADRON KAPRAL ROZKAŁ ANTONI
  27. UŁAN TRUS TOMASZ
  28. KOZŁOWSKI STANISŁAW
  29. 2 PP.LEG I KOMP LEGIONISTA CYBULA JÓZEF
  30. I KOMP BIAŁEK JÓZEF
  31. KUBIAK WAWRZYNIEC
  32. DZIUBA WŁADYSŁAW
  33. PRZEPIÓRKA STEFAN
  34. PIWOWARSKI WINCENTY
  35. PATURA PIOTR
  36. III KOMP. GZYMANOW ANTONI
  37. ALEKSANDEREK WLADYSŁAW
  38. NIKA JAN
  39. GOŁYGOWSKI ADAM
  40. KĘDZIRA STANISŁAW
  41. IV KOMP. NOWAK STANISLAW
  42. MULARCZYK WŁADYSŁAW
  43. ORSINIAK JAN
  44. BARAN STEFAN
  45. SUWALSKI II KOMP. STRZELEC CZUPER LEON

Tablice na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie z upamiętnionymi walkami o Lidę

Walki żołnierzy polskich o Lidę zarówno te z kwietnia 1919 roku, jak i późniejsze – z września 1920 roku – wieńczące zwycięstwo Polaków w wojnie polsko-bolszewickiej, zostały upamiętnione na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie napisem na jednej z tablic: „LIDA 16 IV 1919 − 28 IX 1920”.

Jak się niedługo okazało, polskie zwycięstwo w Lidzie w kwietniu 1919 roku nie przyniosło trwałych skutków. Już latem 1920 roku zmierzająca w kierunku Warszawy nawałnica bolszewicka ponownie zajęła miasto. Na szczęście trwało to krótko, gdyż 30 września 1920 roku Wojsko Polskie ostatecznie ustanowiło w Lidzie władzę niepodległej Rzeczypospolitej. Ale porządek ten obowiązywał, niestety, tylko do 17 września 1939 roku.

Znadniemna.pl/kurierostrowski.pl/wikipedia.org

 

17 kwietnia 2024 roku przypada 105. rocznica powrotu Lidy do Rzeczypospolitej. Właśnie w tym dniu 105 lat temu wojsko polskie wyzwoliło miasto od bolszewików. To się odbyło wysiłkiem nie tylko żołnierza polskiego, lecz z udziałem ludności polskiej powiatu lidzkiego, reprezentowanej przez oddziały samoobrony. W ciągu 123

Skip to content