HomeStandard Blog Whole Post (Page 427)

Niezwykle miło jest nam zaprezentować Państwu kolejnego bohatera naszej akcji, uczestnika walk o odrodzenie Niepodległości Polski w szeregach I Korpusu Polskiego w Rosji,a później  – w 24. Pułku Piechoty, zawodowego żołnierza, kawalera między innymi Orderu Virtuti Militari V klasy i Krzyża Walecznych z 1 Okuciem (czyli dwukrotnie), kapitana Wojska Polskiego Karola Tomkowicza.

Zarys biograficzny bohatera otrzymaliśmy od naszego czytelnika z Wilejki Tadeusza Kruplewicza. Karol Tomkowicz był rodzonym bratem babci naszego czytelnika, który przyznaje, że cała jego rodzina zawsze była bardzo dumna, że miała takiego krewnego, choć w czasach radzieckich musiała ten fakt ukrywać.

Teraz Tadeusz Kruplewicz postanowił opowiedzieć o bohaterskim i tragicznym losie Karola Tomkowicza w ramach akcji „Dziadek w polskim mundurze”, za co jesteśmy panu Tadeuszowi niezmiernie wdzięczni.

Zapraszamy do lektury:

KAROL TOMKOWICZ urodził się 4 listopada 1888 roku w kolonii Horbaczewo kniahinińskiej wołości (gminy) wilejskiego ujezda (powiatu) wileńskiej gubernii Imperium Rosyjskiego w rodzinie Józefa Tomkowicza i Franciszki Tomkowiczowej z Szupieńków.

Karol Tomkowicz - zdjęcie z początku lat 20. ubiegłego stulecia

Karol Tomkowicz – zdjęcie z początku lat 20. ubiegłego stulecia

Karol był pierwszym dzieckiem Józefa i Franciszki Tomkowiczów. Jego tata Józef był dobrym gospodarzem na własnej ziemi. Doskonale rozumiał, że aby zapewnić swoim dzieciom przyszłość – musi zadbać o ich dobre wykształcenie. Z dostępnych dla zamożnego gospodarza sposobów na zapewnienie dzieciom wykształcenia, Józef Tomkowicz wybrał dla Karola szkołę kadecką w Moskwie.

Karol uczył się w Korpusie Kadetów im. Mikołaja I, który ukończył w 1910 roku. Dobre wyniki w świadectwie ukończenia szkoły i pragnienie dalszego zdobywania wiedzy sprawiły, że nasz bohater zaczął uczęszczać w charakterze słuchacza nadzwyczajnego na wykłady na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Moskiewskiego, czego efektem stało się pomyślne zdanie przez Karola egzaminu państwowego na Wydziale Farmakologicznym. Po egzaminie Karol uzyskał w 1913 roku stopień pomocnika prowizora.

Studiując w Moskwie Karol nie zapominał o swojej przynależności do Narodu Polskiego, czego skutkiem była jego przynależność do tajnych polskich organizacji akademickich.

Pierwsze doświadczenie zawodowe w charakterze pomocnika prowizora Karol postanowił zdobywać w mieście, które kojarzyło mu się z polskością i w którym mógł kontynuować działalność w organizacjach polskich. Tym miastem stało się Grodno, gdzie Karol do czerwca 1914 roku pracował w aptece Edwarda Stępniewskiego, przyszłego prezydenta Grodna. Pracując, Karol brał czynny udział w działalności organizacji polskich, szykujących grunt do wskrzeszenia Państwa Polskiego. Karierę aptekarza Karol Tomkowicz przerwał pobór do armii rosyjskiej, w której trafił do 365. Pułku Piechoty. Dowódcy zauważyli, ż Karol jest zdolnym i inteligentnym żołnierzem, więc skierowali go do wojskowej szkoły oficerskiej w Pskowie, którą Karol Tomkowicz ukończył w stopniu chorążego 1 lipca 1916 roku. Jako młody podoficer Karol Tomkowicz służył w 374. Pułku Piechoty oraz w Sztabie I Syberyjskiego Korpusu Armijnego, gdzie dosłużył się do stopnia podporucznika, nadanego mu w grudniu 1917 roku.

W czasie służby w rosyjskiej armii Karol Tomkowicz przystąpił do Związku Wojskowych Polaków i działał w innych (często – nielegalnych) polskich organizacjach wojskowych. Karol wyróżniał się aktywnością i inicjatywą, skutecznie podnosił na duchu swoich kolegów – żołnierzy i oficerów Polaków, przekonując ich o realności odrodzenia się Państwa Polskiego. Jako oficer, cieszący się szacunkiem i autorytetem wśród kolegów, Karol Tomkowicz mocno się przyczynił do rekrutacji żołnierzy na potrzeby powstających w armii rosyjskiej oddziałów polskich. Od 3 grudnia 1917 roku Karol stał się oficerem I Korpusu Polskiego w Rosji, dowodzonego przez generała Józefa Dowbór-Muśnickiego. W tej formacji zbrojnej Karol Tomkowicz brał udział w bitwach, toczonych przez Dowborczyków z bolszewikami, między innymi o twierdzę Bobrujsk, pod Jasieniem, Tatarką i Osipowiczami. Podczas tych walk Karol był dwukrotnie ranny o czym świadczy odznaczenie w kształcie baretki z dwoma gwiazdkami na zdjęciu bohatera.

I_Korpus_Polski_w_Rosji

Zdjęcie oficerów 2. Legii Rycerskiej I Korpusu Polskiego w Rosji. Karol Tomkowicz stoi trzeci od lewej w drugim od dołu rzędzie, fot.: Narodowe Archiwum Cyfrowe

21 czerwca 1918 Karol Tomkowicz objął stanowisko oficera-druha w stopniu podporucznika w 2. Legii Rycerskiej I Korpusu Polskiego w Rosji.

Po odrodzeniu się Państwa Polskiego i demobilizacji I Korpusu, Karol powrócił do rodzinnej kolonii Horbaczewo. W domu pobył jednak niedługo, bo już w następnym roku udał się do Warszawy, gdzie 2 lipca 1919 roku zaciągnął się do Wojska Polskiego, aby bronić odrodzonej Ojczyzny, między innymi przed bolszewicką Rosją. Służbę wojskową weteran walk o Niepodległość Polski odbywał w 24. Pułku Piechoty do 3 marca 1927 roku, awansując pod koniec służby do stopnia kapitana.

Po przeniesieniu się w stan spoczynku Karol Tomkowicz wreszcie osiedlił się w rodzinnym Horbaczewie, gdzie objął funkcję prezesa wychowania fizycznego i sportu w gminie kościeniewskiej powiatu wilejskiego. Poza tym Karol Tomkowicz działał w Związku Uczestników Byłego I Korpusu Wojska Polskiego na Wschodzie.

Karol Tomkowicz - zdjęcie z początku lat 30. ubiegłego stulecia

Karol Tomkowicz – zdjęcie z początku lat 30. ubiegłego stulecia

Z materiałów personalno-odznaczeniowych Karola Tomkowicza, znajdujących się w Centralnym Archiwum Wojskowym, wynika, że w roku 1933 posiadał on następujące nagrody i odznaczenia: Order Virtuti Militari V klasy (nr 2229), Krzyż Walecznych z 1 Okuciem (dwukrotne nadanie – red.) , Medal „Polska Swemu Obrońcy”, Medal Dziesięciolecia Niepodległości Polski oraz Medal „Interalliee Dite De La Victoir” (medal za zwycięstwo w I wojnie światowej, w Polsce wydany w wersji nieoficjalnej – red.). Karol Tomkowicz był także nominowany do Krzyża Niepodległości.

Na zdjęciu bohatera widzimy także odznakę I Korpusu Polskiego w Rosji (w kształcie krzyża – na prawej piersi) i odznakę Frontu Litewsko-Białoruskiego (pod guzikiem lewej kieszeni munduru).

Z materiałów archiwalnych, do których dotarł Tadeusz Kruplewicz, wynika, że orderem Virtuti Militari Karol Tomkowicz został odznaczony jako dowódca 10-ej kompanii 24. Pułku Piechoty podczas wojny polsko-bolszewickiej za przeprowadzenie ataku i uratowanie artylerii polowej Wojska Polskiego. Właśnie podczas walk z bolszewikami Karol Tomkowicz był dwukrotnie ranny – pod Białymstokiem oraz Jabłonną-Kościelną koło Łomży.

Nasz czytelnik nie znalazł, niestety opisu czynów bohaterskich Karola Tomkowicza, za który ten otrzymał inne swoje odznaczenia – między innymi Krzyż Walecznych z 1 Okuciem. Tadeusz Kruplewicz cytuje za to fragmenty „Zarysu historii wojennej 24. Pułku Piechoty 1918-1920”, w których są wzmianki o jego bohaterskim przodku: Dnia 1 lutego 1920 roku patrol pod dowództwem podporucznika Tomkowicza po zaciętej potyczce we wsi Zortajka kładzie trupem 16 żołnierzy rosyjskich i bierze do niewoli oficera i trzech szeregowych, kilkanaście karabinów i aparat telefoniczny”.

Opisując majowe walki pułku z bolszewikami na Berezynie autor pisze: „Kompanie 9-a i 10-a wyko-nują energiczny wypad za Berezynę w celu stwierdzenia siły ugrupowań nieprzyjacielskich. 9-a kompania pod naporem nieprzyjaciela, zajmującego w tym czasie brzeg Berezyny, wycofuje się na zachodni brzeg rzeki, natomiast 10-a kompania na tyłach rosyjskich zostaje otoczona przez przeważające siły nieprzyjacielskie. Dowódca kompanii, porucznik Tomkowicz, wykorzystując teren, walczy dwa dni na tyłach nieprzyjacielskich, wreszcie w dniu 19 maja z ciężkimi stratami udaje mu się przebić do pułku na prawy brzeg Berezyny”.

Zdjęcie pamiątkowe oficerów 24 Pułku Piechoty. Karol Tomkowicz siedzi drugi od prawej

Zdjęcie pamiątkowe oficerów 24. Pułku Piechoty. Karol Tomkowicz siedzi drugi od prawej

Tadeusz Kruplewicz znalazł w archiwum rodzinnym zdjęcie oficerów 24. Pułku Piechoty, na którym Karol Tomkowicz siedzi drugi od prawej. Pan Tadeusz prosi czytelników, żeby uważniej się przyjrzeli tej fotografii i jeśli wiadomo im gdzie i kiedy została zrobiona – napisali do redakcji, bądź poinformowali go bezpośrednio na e-mail: [email protected]. A może zobaczycie Państwo na tym zdjęciu kogoś ze swoich przodków?

Wybuch II wojny światowej zastał 51-letniego kapitana w stanie spoczynku Karola Tomkowicza w domu. Do Wilejki nie dotarły wówczas wojska niemieckie. Ze wschodu, na mocy układu Ribbentrop- Mołotow, wkroczyła tu 17 września 1939roku Armia Czerwona i zainstalowała się władza ludowa. Weteran walk o Niepodległość Polski wiedząc, że dla nowej władzy jest wrogiem postanowił ukryć się przed NKWD u młodszego brata, który był księdzem proboszczem parafii w miejscowości Opsa na Brasławszczyźnie.

Ktoś jednak doniósł władzom ukrywającym się u księdza „wrogu ludu”. Karol Tomkowicz został schwytany i osadzony w więzieniu NKWD w Wilejce, gdzie, jak wspominała babcia naszego czytelnika i siostra bohatera – Helena, był poddawany okrutnym torturom. W tym samym więzieniu znalazła się wówczas prawie cała wielka rodzina ojca Karola – Józefa Tomkowicza.

W Wigilię Bożego Narodzenia, 24 grudnia 1940 roku Karol Tomkowicz został skazany przez specjalną komórkę NKWD ZSRR na osiem lat łagrów. Trafił do łagru w Kazachstanie. Jak podaje Ośrodek KARTA – w 1941 roku „ślad po nim zaginął”.

Potomkom dzielnego kapitana Wojska Polskiego Karola Tomkowicza w 1991 roku udało się otrzymać z Komitetu Wykonawczego Czerwonego Krzyża i Półksiężyca ZSRR odpowiedź na zapytanie o losie ich przodka. Jak się okazało Karol Tomkowicz zmarł 19 sierpnia 1941 roku w łagrze i został pochowany na cmentarzu sereptskiego oddziału karagandińskiego łagru w mogile zbiorowej, oznaczonej numerem A-20.

grobowiec rodzinny Tomkowiczów na cmentarzu w Kościeniewiczach

grobowiec rodzinny Tomkowiczów na cmentarzu w Kościeniewiczach

W 60. rocznicę śmierci Karola Tomkowicza członkowie jego rodziny w rodzinnym grobowcu Tomkowiczów na cmentarzu w Kościeniewiczach (rejon wilejski w obwodzie mińskim – red.) sporządzili symboliczny grób bohatera i postawili na nim pomnik.

Symboliczny grób Karola Tomkowicza

Symboliczny grób Karola Tomkowicza

Obecnie nasz czytelnik marzy o tym, aby upamiętnić Karola Tomkowicza w kościele parafialnym w Kościeniewiczach, zawieszając tablicę pamiątkową ku czci bohatera, który całe swoje życie poświęcił służbie Ojczyźnie, nie miał żony ani dzieci. Pamięć o dzielnym kapitanie Wojska Polskiego Karolu Tomkowiczu pielęgnowała i przekazywała kolejnym pokoleniom siostra bohatera – Helena, której wnuk Tadeusz Kruplewicz zgłosił swojego stryjecznego dziadka do akcji „Dziadek w polskim mundurze”.

Kapitan Wojska Polskiego Karol Tomkowicz, który niezwykle mocno przyczynił się do odrodzenia się Polskiej Państwowości i zginął w łagrze z rąk oprawców, przed którymi z narażeniem zdrowia i życia bronił Ojczyzny, poczynając od służby w I Korpusie Polskim w Rosji, niewątpliwie zasługuje na godne upamiętnienie. Cieszymy się, że dzięki Tadeuszowi Kruplewiczowi z Wilejki możemy do tego się przyczynić publikując historię życia i śmierci bohatera.

Cześć Jego Pamięci!

Postscriptum

Byłoby niewybaczalne, gdybyśmy przy okazji opublikowania historii życia i śmierci Karola Tomkowicza nie wspomnieli w kilku zdaniach o jego młodszym, także bohaterskim, bracie – śp. księdzu Kazimierzu Tomkowiczu, który próbował ukrywać starszego brata przed NKWD w 1940 roku.

Ks. Kazimierz Tomkowicz, młodszy brat Karola, jako kleryk Wyższego Seminarium Duchownego w Wilnie

Ks. Kazimierz Tomkowicz, młodszy brat Karola, jako kleryk Wyższego Seminarium Duchownego w Wilnie

Ksiądz proboszcz parafii w Opsie KAZIMIERZ TOMKOWICZ w czasie II wojny światowej przystąpił do polskiej konspiracji, pełniąc funkcję kapelana żołnierzy Armii Krajowej, działających na Brasławszczyźnie.
Za działalność duszpasterską wśród żołnierzy Armii Krajowej kapelan AK Kazimierz Tomkowicz został aresztowany przez NKWD pod koniec 1949 roku Skazany został na 25 lat łagrów. Przed zagładą na nieludzkiej ziemi księdza uratowała śmierć Stalina i amnestia, na mocy której został zwolniony z łagru i powrócił do swoich parafian. Był namawiany do skorzystania z możliwości repatriowania się do Polski, ale zrezygnował, gdyż uważał, że powinien pozostać na Kresach i właśnie tu kontynuować posługę kapłańską. W 1955 roku były kapelan AK ks. Kazimierz Tomkowicz otrzymał pozwolenie na pracę w parafii Słobódka koło Brasławia. Sześć lat później został proboszczem w parafii Wołkołaty, w której pracował do śmierci.

Zmarł kapelan Armii Krajowej ks. Kazimierz Tomkowicz w 1984 roku. Jego prochy spoczęły w rodzinnym grobowcu Tomkowiczów na cmentarzu w Kościeniewiczach.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie materiałów i opracowań, dostarczonych przez stryjecznego wnuka Karola Tomkowicza – Tadeusza Kruplewicza

Niezwykle miło jest nam zaprezentować Państwu kolejnego bohatera naszej akcji, uczestnika walk o odrodzenie Niepodległości Polski w szeregach I Korpusu Polskiego w Rosji,a później  - w 24. Pułku Piechoty, zawodowego żołnierza, kawalera między innymi Orderu Virtuti Militari V klasy i Krzyża Walecznych z 1 Okuciem

Od 15 do 18 czerwca trwała pierwsza wizyta studyjna w Białymstoku młodzieży ze szkoły w podgrodzieńskim Porzeczu. Spotkanie odbyło się w ramach projektu pt. „Duch Olimpijski – wymiana młodzieżowa szkół” dofinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Projekt koordynuje Fundacja na rzecz Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny, a biorą w nim udział uczniowie i nauczyciele ze szkoły średniej w Porzeczu (Białoruś) i z V Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku.

na_stadionie

fot.: Gazeta Współczesna

Projekt realizowany przez współpracujące ze sobą Szkołę w Porzeczu i V Liceum Ogólnokształcące w Białymstoku ma na celu umocnienie bezpośredniego kontaktu z Polską oraz zaszczepienie w młodym pokoleniu przekonania, że ruch i sport są równie ważne w życiu, jak zdobywanie wiedzy.

Pierwszego dnia wizyty młodzież z V LO w Białymstoku oprowadziła i opowiedziała o historii powstania swojej szkoły uczniom ze Szkoły Porzeczu. Następnie odbyły się zajęcia integracyjne. Wieczorem wszyscy uczestnicy projektu udali się na basen.

fot.: Gazeta Współczesna

fot.: Gazeta Współczesna

Następny dzień był bardzo intensywny. Rozpoczął się pogawędką o zdrowym stylu życia, nauką tańca sportowego oraz zajęciami na strzelnicy szkolnej. Po obiedzie rozegrano turnieje piłki nożnej, koszykówki i siatkówki. W turnieju koszykówki zwyciężyła młodzież z Porzecza, natomiast młodzież z V LO w Białymstoku zajęła I miejsce w piłce nożnej i siatkówce. Młodzież z V LO nauczyła swoich kolegów i koleżanki z Białorusi gry w unihokej. Uczestnicy projektu ćwiczyli także na siłowni na świeżym powietrzu.

Podczas wycieczki do Warszawy, fot.: Gazeta Współczesna

Podczas wycieczki do Warszawy, fot.: Gazeta Współczesna

W środę rano uczestnicy wyruszyli na wycieczkę do Warszawy. Zwiedzanie rozpoczęto od lekcji edukacyjnej na temat Fair Play w Polskim Komitecie Olimpijski, a prowadziła je Iwona Marcinkiewicz (uczestniczka IO w Atlancie w 1996 r., brąz w łucznictwie). Uczniowie poznali definicję fair play, a także sportowców, którzy zostali wyróżnieni nagrodami za wykorzystywanie zasad sprawiedliwej gry w sporcie. Następnie uczestnicy zwiedzili Muzeum Sportu i Turystyki oraz wzięli udział w kolejnej lekcji, tym razem o anatomii sportu. Po obiedzie udało się jeszcze zobaczyć Stadion Narodowy.

fot.: Gazeta Współczesna

fot.: Gazeta Współczesna

18 czerwca odbyło się uroczyste nagrodzenie uczestników turniejów. Każda drużyna otrzymała nagrody. Natomiast poszczególni uczestnicy dostali medal za wzięcie udziału w pierwszej wizycie studyjnej. Nie zabrakło też drobnych upominków od Fundacji na rzecz Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny. Na ręce Aleksandry Korec prezes Fundacji na rzecz Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny – Rafał Cierniak przekazał laptop z wyposażeniem dodatkowym. Po rozdaniu nagród przeprowadzono ankietę, mającą na celu zbadanie poziomu zadowolenia z udziału w projekcie oraz odbyło się podsumowanie pierwszego pobytu. Badanie wykazało, że młodzież jest zadowolona z wzięcia udziału w tym wydarzeniu. Na pożegnanie młodzież rozegrała partię gry w unihokeja.

Uczestnicy chcieliby bardzo podziękować wszystkim, którzy wzięli udział w pierwszej wizycie studyjnej w Białymstoku oraz dyrekcji V Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku za tak życzliwe przyjęcie młodzieży w swojej szkole. W tym pełnym wrażeń okresie młodzież zintegrowała się i nawiązała nowe przyjaźnie.

Znadniemna.pl za Gazetą Współczesną

Od 15 do 18 czerwca trwała pierwsza wizyta studyjna w Białymstoku młodzieży ze szkoły w podgrodzieńskim Porzeczu. Spotkanie odbyło się w ramach projektu pt. "Duch Olimpijski – wymiana młodzieżowa szkół” dofinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Projekt koordynuje Fundacja na rzecz Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny, a

Działacze Związku Polaków na Białorusi z Wołkowyska – Maria Tiszkowska i Jerzy Czupreta oraz polskie zespoły „Witam!” z Mińska i „Kresowe Zabawy” z Lidy, to tylko niektórzy reprezentanci Polaków na Białorusi na trwającej we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku szóstej edycji Europejskich Dni Dziedzictwa Chrześcijaństwa „Noce Kościołów”.

Podsczas dyskusji po pokazie filmu "Krew na bruku. Grodno 1939" w sali parafialnej kościoła św. Rodziny we Wrocławiu. Prowadzi dyskusję Piotr Kościński, fot.: facebook.com

Podczas dyskusji po pokazie filmu „Krew na bruku. Grodno 1939” w sali parafialnej kościoła św. Rodziny we Wrocławiu. Prowadzi dyskusję Piotr Kościński, fot.: facebook.com

Działacze ZPB i współpracujący z ZPB artyści są zauważalni w porażającym liczbą wydarzeń przedsięwzięciu, jakim są „Noce Kościołów”.

Maria Tiszkowska i Jerzy Czupreta rozpoczęli swój pobyt na „Nocach Kościołów” już w piątek, 19 czerwca, od udziału w panelu dyskusyjnym „Rodacy-Rodakom”, który był połączony z pierwszym z kilku, zaplanowanych na te dni, pokazem we Wrocławiu filmu „Krew na bruku. Grodno 1939”.

Film, którego realizację wspierał Związek Polaków na Białorusi, jest wyświetlany w obecności Piotra Kościńskiego, prezesa Fundacji Joachima Lelewela będącej producentem tego, cieszącego się dużym zainteresowaniem wśród Polaków na Białorusi i w Polsce, obrazu dokumentalnego.

Panel "Rodacy-Rodakom" w kościele św. Jana Apostoła we Wrocławiu. Uczestnicy panelu: Krzysztof Grzelczyk, Jerzy Czupreta, Maria Tiszkowska, Ilona Gosiewska i Eugeniusz Gosiewski, fot.: Radio Rodzina

Panel „Rodacy-Rodakom” w kościele św. Jana Apostoła we Wrocławiu. Uczestnicy panelu: Krzysztof Grzelczyk, Jerzy Czupreta, Maria Tiszkowska, Ilona Gosiewska i Eugeniusz Gosiewski, fot.: Radio Rodzina

Na panele dyskusyjne o życiu Polaków na Kresach oraz pokazy filmu o obronie Grodna przed Armią Czerwoną we wrześniu 1939 roku przychodzą tłumy wrocławian i gości „Nocy Kościołów”. Wielu z nich ma korzenie kresowe, gdyż ich przodkowie repatriowali się na Dolny Śląsk w ramach powojennej repatriacji z terenów współczesnych Białorusi, Ukrainy i Litwy . Stąd – żywe zainteresowanie mieszkańców Wrocławia i okolic tym, jak żyją za wschodnią granicą Polacy, którzy nie chcieli, bądź nie mogli, skorzystać z repatriacji. Od Marii Tiszkowskiej i Jerzego Czuprety mogli dowiedzieć się, jak de facto w warunkach podziemia, działa na Białorusi największa w tym kraju organizacja polskiej mniejszości – ZPB. Działacze z Wołkowyska opowiadali o podejmowanych przez ZPB, nie zawsze legalnych w świetle prawa białoruskiego, inicjatywach oświatowych, kulturalnych oraz związanych z opieką nad polskimi nekropoliami i pielęgnowaniem pamięci o bohaterstwie walczących na Kresach w różnych wojnach i konfliktach zbrojnych polskich żołnierzy, w tym żołnierzy Armii Krajowej.

Na niektórych spotkaniach obok naszych reprezentantów pojawiał się w charakterze panelisty – dawny przyjaciel Polaków na Białorusi, były wojewoda dolnośląski Krzysztof Grzelczyk. Jako urzędujący wojewoda osobiście przyjeżdżał z pomocą na Białoruś w najtrudniejszym dla ZPB okresie nieustannych represji wobec polskich działaczy ze strony władz białoruskich, czyli – w okresie, kiedy organizacja zmuszona była przez reżim Aleksandra Łukaszenki do wypracowania metod i sposobów funkcjonowania w podziemiu.

Jerzy Czupreta, Maria Tiszkowska i Ilona Gopsiewska w studio Radia Rodzina

Jerzy Czupreta, Maria Tiszkowska i Ilona Gopsiewska w studio Radia Rodzina, fot.: Janusz Gajdamowicz

Dyskusje o problemach mniejszości polskiej na Białorusi nie zdominowały kulturalnego wymiaru obecności na „Nocach Kościołów” naszych reprezentantów. Najlepiej było to widać w sobotnie popołudnie na wrocławskiej Wyspie Słodowej, gdzie odbywał się Festiwal Kultury Kresowej z udziałem polskich zespołów z Białorusi i Ukrainy.

Stoisko Stowarzyszenia ODRA-NIEMEN podczas Festiwalu Kultury Kresowej na Wyspie Słodowej, fot.: Janusz Gajdamowicz

Stoisko Stowarzyszenia ODRA-NIEMEN podczas Festiwalu Kultury Kresowej na Wyspie Słodowej, fot.: Janusz Gajdamowicz

Inicjatorem i organizatorem obecności na „Nocach Kościołów” Polaków z Kresów jest od lat wrocławskie Stowarzyszenie ODRA-NIEMEN. Przy stoisku Stowarzyszenia na Festiwalu Kultury Kresowej jego goście mogli otrzymać informację o obecnych na „Nocach Kościołów” Polakach ze Wschodu, a także porozmawiać z nimi osobiście. Maria Tiszkowska i Jerzy Czupreta w towarzystwie prezes Stowarzyszenia ODRA-NIEMEN Ilony Gosiewskiej wzięli udział w audycji radiowej na antenie Radia Rodzina, patronującego „Nocom Kościołów”.

Znadniemna.pl

Działacze Związku Polaków na Białorusi z Wołkowyska - Maria Tiszkowska i Jerzy Czupreta oraz polskie zespoły „Witam!” z Mińska i „Kresowe Zabawy” z Lidy, to tylko niektórzy reprezentanci Polaków na Białorusi na trwającej we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku szóstej edycji Europejskich Dni Dziedzictwa Chrześcijaństwa „Noce

Międzynarodowa konferencja naukowo-praktyczna „Twórcze dziedzictwo Michała Kleofasa Ogińskiego (z okazji 250-lecia z dnia urodzin)” odbyła się w dniach 18-19 czerwca w Mińsku.

Konferencję otwiera Aleksander Łokotko z Narodowej Akademii Nauk Białorusi

Konferencję otwiera Aleksander Łokotko z Narodowej Akademii Nauk Białorusi

Forum, w którym wzięli udział historycy, kulturolodzy oraz znawcy sztuki z Białorusi, Polski, Ukrainy i Rosji zostało zorganizowane przez Centrum Badań Białoruskiej Kultury, Języka i Literatury Narodowej Akademii Nauk Białorusi we współpracy z Instytutem Polskim w Mińsku.

Przemawia Urszula Doroszewska, dyrektor Instytutu Polskiego w Mińsku

Przemawia Urszula Doroszewska, dyrektor Instytutu Polskiego w Mińsku

Dyrektor polskiej placówki kulturalnej w stolicy Białorusi Urszula Doroszewska w słowie powitalnym do uczestników konferencji dziękowała białoruskim partnerom za wkład w rozwój współpracy polsko-białoruskiej w dziedzinie kultury, sztuki i historii. Oprócz dyrektor Instytutu Polskiego na forum naukowym Polskę reprezentowali między innymi dr Leszek Marek Krześniak, prezes Polskiej Fundacji Kościuszkowskiej i Longina Ordon, członek Zarządu Stowarzyszenia Budowy Pomnika Tadeusza Kościuszki w Warszawie.

Przemawia dr Marek Krześniak

Przemawia dr Marek Krześniak

Program konerencji przewidywał dyskusję naukowców na tematy związane z działalnością Michała Kleofasa Ogińskiego nie tylko w zakresie wpływu jego twórczości na rozwój muzyki, teatru i innych dziedzin sztuki. Uczestnicy konferencji przypominali o działalności dyplomatycznej jubilata i jego roli w insurekcji kościuszkowskiej, której był jednym z uczestników. Myślą, powtarzaną niejednokrotnie przez mówców, była konieczność pielęgnowania i popularyzowania dziedzictwa Ogińskiego, gdyż ma ono charakter integrujący kultury i jednoczący, mieszkające obok siebie narody współczesnych Polski, Białorusi, Ukrainy i Rosji.

Uczestnicy konferencji

Uczestnicy konferencji

– Pragnąc uszanować postać Michała Kleofasa Ogińskiego, organizujemy tę konferencję także po to, aby stała się ona katalizatorem dla dalszych badań naukowych nad dziedzictwem tej wybitnej postaci i kulturalnych inicjatyw, związanych z jej upamiętnieniem. W szeregu przedsięwzięć, organizowanych z okazji jubileuszu 250-lecia urodzin Ogińskiego, właśnie nasze spotkanie może przyczynić się do osiągnięcia powyższego celu, gdyż udało nam się zebrać w jednym miejscu tak wielu ludzi nauki i kultury, interesujących się tematyką Ogińskiego – mówił Anatol Trafimczyk, współpracownik Centrum Badań Białoruskiej Kultury, Języka i Literatury Narodowej Akademii Nauk Białorusi i jeden z koordynatorów konferencji.

Anatol Trafimczyk, koordynator konferencji

Anatol Trafimczyk, koordynator konferencji

W przerwach między panelami, uczestnicy konferencji mieli okazję zwiedzać Muzeum Starożytnej Kultury Białoruskiej, które gromadzi eksponaty, ratowane przed niszczeniem i przechowywane w świątyniach katolickich i prawosławnych na terenie Białorusi.

Konferencja „Twórcze dziedzictwo Michała Kleofasa Ogińskiego (z okazji 250-lecia z dnia urodzin)” nie jest jedynym przedsięwzięciem, organizowanym w stolicy Białorusi przez Instytut Polski w Mińsku w ramach obchodów jubileuszu urodzin wybitnego polskiego kompozytora. Już we wtorek, 23 czerwca, Instytut Polski zaprasza miłośników muzyki na koncert białoruskiego zespołu Classic-Avantgarde, który wystąpi w Białoruskiej Filharmonii Państwowej z programem pt. „Michał Kleofas Ogiński w Warszawie”.

Ludmiła Burlewicz z Mińska

Międzynarodowa konferencja naukowo-praktyczna „Twórcze dziedzictwo Michała Kleofasa Ogińskiego (z okazji 250-lecia z dnia urodzin)” odbyła się w dniach 18-19 czerwca w Mińsku. [caption id="attachment_10385" align="alignnone" width="480"] Konferencję otwiera Aleksander Łokotko z Narodowej Akademii Nauk Białorusi[/caption] Forum, w którym wzięli udział historycy, kulturolodzy oraz znawcy sztuki z Białorusi,

We Wrocławiu i na Dolnym Śląsku ruszyła VI edycja Europejskich Dni Dziedzictwa Chrześcijańskiego „Noce Kościołów 2015”. Staje się dobrą tradycją, iż w tym niezwykle prestiżowym wydarzeniu biorą udział przedstawiciele Związku Polaków na Białorusi.

Afisz wydarzenia

Afisz wydarzenia

W roku ubiegłym ZPB na „Nocach Kościołów” reprezentował redaktor naszego portalu Andrzej Pisalnik. W tym roku z ramienia największej organizacji polskiej na Białorusi do Wrocławia wybrali się działacze z Wołkowyska: prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Maria Tiszkowska oraz jej zastępca Jerzy Czupreta.

Obaj nasi reprezentanci biorą udział w „Nocach Kościołów” na zaproszenie naszych wrocławskich przyjaciół ze Stowarzyszenia ODRA-NIEMEN. Organizacja ta organizuje w ramach „Nocy Kościołów” kresowe panele dyskusyjne z udziałem Polaków ze Wschodu.

Nasi reprezentanci już jutro wezmą udział w spotkaniu kresowym „Rodacy Rodakom” we wrocławskiej świątyni pw. św. Klemensa Dworzaka. Spotkanie, które poprowadzi prezes Stowarzyszenia ODRA-NIEMEN Ilona Gosiewska, rozpocznie się po wieczorowej (o godz. 19:30) Mszy świętej, której muzyczną oprawę zapewni polski zespół „Witam” z Mińska. Artyści wystąpią też z koncertem, który odbędzie się po nabożeństwie. Program spotkania przewiduje też pokaz filmu „Krew na bruku. Grodno 1939”, na którym obecny będzie prezes warszawskiej Fundacji Joachima Lelewela, będącej – wspólnie z firmą producencką LunarSix i Związkiem Polaków na Białorusi – producentem obrazu filmowego o bohaterskiej obronie Grodna przed Armią Czerwoną.

W sobotę, w godz. 15:00 – 17:00, Maria Tiszkowska i Jerzy Czupreta będą uczestnikami kolejnego spotkania z wrocławianami – na „Festiwalu Kresowym”, który odbędzie się na wrocławskiej Wyspie Słodowej. Tam, też przy stoisku Stowarzyszenia ODRA-NIEMEN, można będzie spotkać producentów filmu „Krew na bruku. Grodno 1939”.

Tego samego dnia, wieczorem, nasi reprezentanci wezmą udział w panelu kresowym „Rodacy Rodakom” w Kozanowie. Spotkanie, połączone z kolejnym pokazem filmu o obronie Grodna, odbędzie się po Mszy św. w kościele pw. św. Jadwigi, której oprawę muzyczną zapewni zespół „Młode Liście” ze Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego Polaków im. Konfederatów Barskich w Barze (Ukraina). Obok działaczy ZPB z Wołkowyska w dyskusji wezmą udział: Piotr Kościński oraz Krzysztof Świderek, konsul generalny RP w Winnicy na Ukrainie. Poprowadzi spotkanie Ilona Gosiewska.

Dwa spotkania z udziałem naszych reprezentantów są zaplanowane także na najbliższą niedzielę.

O godz. 16:00 organizatorzy zapraszają na Mszę świętą w intencji Kresowian w oprawie muzycznej zespołu „Kresowiacy” z Lidy w kościele pw. św. Rodziny na wrocławskim osiedlu Sępolno. Po nabożeństwie odbędzie się kolejna rozmowa „Rodacy Rodakom” połączona z pokazem filmu „Krew na bruku. Grodno1939” i koncertem zespołu „Kresowiacy”.

Msza święta w intencji Kresowian rozpocznie się o godz. 18:30 także na osiedlu Zakrzów we Wrocławiu. Po zaplanowanym po nabożeństwie panelu dyskusyjnym „Rodacy Rodakom” obok Marii Tiszkowskiej i Jerzego Czuprety weźmie udział poseł do Parlamentu Europejskiego Kazimierz Michał Ujazdowski, działacze Stowarzyszenia ODRA-NIEMEN na czele z prezes Iloną Gosiewską oraz producenci filmu „Krew na bruku. Grodno 1939”, którzy pokażą obraz filmowy raz jeszcze. Zakończy się spotkanie koncertem polskiego zespołu z Ukrainy „Młode Liście”.

Serdecznie zachęcamy naszych czytelników we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku do odwiedzenia wydarzeń z udziałem naszych reprezentantów z Wołkowyska!

Znadniemna.pl

We Wrocławiu i na Dolnym Śląsku ruszyła VI edycja Europejskich Dni Dziedzictwa Chrześcijańskiego „Noce Kościołów 2015”. Staje się dobrą tradycją, iż w tym niezwykle prestiżowym wydarzeniu biorą udział przedstawiciele Związku Polaków na Białorusi. [caption id="attachment_10381" align="alignnone" width="480"] Afisz wydarzenia[/caption] W roku ubiegłym ZPB na „Nocach Kościołów” reprezentował

Podsumowaniem konkursu gramatycznego i koncertem pożegnali 12 czerwca rok szkolny 2014-2015 uczniowie Szkoły Społecznej, działającej przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Brześciu. Następnego dnia uczniowie wybrali się na jednodniową wycieczkę w strony rodzinne Adama Mickiewicza.

Dyrektor szkoły Natalia Rakowicz i jej uczniowie

Dyrektor szkoły Natalia Rakowicz i jej uczniowie

Uroczystość z okazji zakończenia roku szkolnego odbyła się w murach szkoły, gdzie kierownik placówki Natalia Rakowicz ogłosiła wyniki konkursu pt. „Gramatyka wcale nie jest nudna ”, w którym pod koniec maja brali udział uczniowie szkoły.

Uczniowie Szkoły Społecznej przy Oddziale ZPB w Brześciu

Uczniowie Szkoły Społecznej przy Oddziale ZPB w Brześciu

Uczestnicy konkursu zostali odznaczeni dyplomami, a zwycięzcy otrzymali poza tym nagrody książkowe, ufundowane prze Konsulat Generalny RP w Brześciu.

Potem nastąpiła artystyczna część uroczystości na którą złożył się program pt. „Niech żyją wakację”. Koncert został przygotowany przez najmłodszych uczniów szkoły w prezencie jej absolwentom.

Młodzi Polacy z Brześcia w Muzeum-Folwarku Mickiewiczów w Zaosiu

Młodzi Polacy z Brześcia w Muzeum-Folwarku Mickiewiczów w Zaosiu

Wielu z nich, w składzie 18-osobowej grupy uczniów szkoły, wybrało się następnego dnia w podróż do miejsca narodzin Adama Mickiewicza – Zaosia. Tam polska młodzież z Brześcia zwiedziła Muzeum-Folwark Mickiewiczów, urządzony w stylu dworku w Soplicowie z epopei narodowej wieszcza „Pan Tadeusz”. W Zaosiu uczniowie z Brześcia zwiedzili także przylegającą do dworku stajnię, łaźnię i, co najważniejsze, spichlerz z pokoikiem na stryszku, w którym Adam Mickiewicz zatrzymywał się podczas wakacji w rodzinnych stronach.

Zdjęcie pamiątkowe uczestników wycieczki

Przed wejściem do muzeum

Następnie brzeska młodzież polska zwiedziła Nowogródek, gdzie oddała hołd Wielkiemu Polakowi przy Jego pomniku i kopcu, nasypanym ku Jego czci.

W nowogródzkim kościele farnym

W nowogródzkim kościele farnym

W drodze powrotnej młodzi Polacy zatrzymali się nad jeziorem Świteź, aby podziwiać jego uroki, inspirujące niegdyś Adama Mickiewicza do napisania arcydzieł polskiego i światowego romantyzmu literackiego.

Natalia Gołubowska z Brześcia

Podsumowaniem konkursu gramatycznego i koncertem pożegnali 12 czerwca rok szkolny 2014-2015 uczniowie Szkoły Społecznej, działającej przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Brześciu. Następnego dnia uczniowie wybrali się na jednodniową wycieczkę w strony rodzinne Adama Mickiewicza. [caption id="attachment_10373" align="alignnone" width="480"] Dyrektor szkoły Natalia Rakowicz i jej

Publikujemy zakończenie relacji naszego czytelnika Mikołaja Sienkiewicza z Berezy o jego wycieczce etnograficznej w okolice Zielonej Góry. Poprzednie odcinki relacji opublikowaliśmy 30 maja i 10 czerwca.

Zapraszamy do lektury:

„Niech, niech na Polesie,
Tę piosenkę echo, echo niesie
Do kochanej tej Berezy
Gdzie mój dziadek, ojciec leży…

Zespół "Mycielinianki" z Mycielina, fot.: rzg.pl

Zespół „Mycielinianki” z Mycielina, fot.: rzg.pl

Smutna pieśń zespołu kobiecego „Mycielinianki” chwyta za duszę. Ostatnie nasze spotkanie w takim samym Domu Poleskim, ale już bez muzeum, lecz z salą sportową, we wsi Mycielin.

Mieszkańcy Mycielina są potomkami repatriantów wyłącznie z Berezy i okolic – Marianowa, Uhlan, Dziahelca, Siehniewicz, Pieszczanki, Zdzitowa, Podosia, w okolicy wciąż nazywają ich bereziakami. Nazwiska zgromadzonych w Domu Poleskim ludzi też są nasze: Marek Poźniak, Regina Poźniak-Wieczorko, Maria Jarowicz-Bogusz, Regina Hołowko-Wierchowiec, Jadwiga Marczenia-Jarowicz, Jadwiga Jarowicz-Cegielnik, Kazimiera Sawczuk-Hołowko i Waldemar Hołowko – sołtys wsi.

O wsi stało się głośno dzięki zespołowi, który śpiewa poleskie piosenki.

Zespół "Mycielinianki"

Zespół „Mycielinianki”

– Zaczęłyśmy śpiewać za namową miejscowego księdza i w 1999 roku założyłyśmy „Mycielinianki” – z zapałem opowiada pani Regina Poźniak-Wieczorko. – Występowałyśmy na początku w białych bluzach i czarnych spódnicach. Później zdecydowałyśmy jednak: skoro pochodzimy z Polesia, to i piosenki powinnyśmy śpiewać te, które śpiewały nasze babcie. Poza tym u każdej w domowym kufrze znalazła się poleska spódnica, a więc ubrałyśmy się w stroje z naszych stron. Pojechałyśmy na jeden festiwal, kolejny, nawet brałyśmy udział w festynach międzynarodowych. Nasze piosenki i nasze stroje – nikt takich nie miał – cieszyły się dużą popularnością. „Śpiewajcie nasze”- słyszałyśmy od ludzi. Dwóch naszych przyjaciół – poeta i muzyk – napisali nam piosenkę o Berezie – „Żal Polesia”. Z tą piosenką zajmowałyśmy pierwsze miejsca. Gdyby żyła moja mama, to płakałaby, słuchając jej. Ale piosenki poleskie z ciekawością słuchają nasi wnukowie, ich też to interesuje.

Przedstawicielka najmłodszego pokolenia przesiedleńców z Berezy w stroju poleskim, fot.: rzg.pl

Przedstawicielka najmłodszego pokolenia przesiedleńców z Berezy podczas jednej z imprez o tematyce poleskiej , fot.: rzg.pl

Marek Poźniak poważnie interesuje się ojczyzną przodków:

– Bardzo interesuje mnie Polesie. Póki żyli dziadkowie, to opowiadali mi co nieco i były to bardzo interesujące historie. Dziadek Kucharczyk opowiadał, że jego rodzina nie została wysłana na Sybir, tylko dlatego, że wybuchła wojna. Dziadek Poźniak opowiadał, że kiedy spróbowano go zabrać do Armii Czerwonej, to odmówił, powołując się na to, że nie jest Rosjaninem, lecz Polakiem, Poleszukiem. Wysłali go wtedy do Wojska Polskiego. Ojczyzna przodków bardzo mnie interesowała, a teraz interesuje jeszcze bardziej. Propaganda twierdziła, że na Polesiu panowała bieda. Teraz jest dostęp do literatury przedwojennej. Jedna amerykańska podróżniczka uczestniczyła w konferencji w Warszawie w 1936 roku. Dowiedziała się ona wówczas, że w Polsce jest miejsce, gdzie kobiety są zgrabne i piękne, a ludzie żyją w zgodzie z naturą. Zwiedziła ona cały świat, bywała w Amazonii, ale po tym, jak zwiedziła Polesie, wydała album ze zdjęciami i była zachwycona tym, że w Europie jest taka kraina. Nie mogłem zrozumieć, kiedy dziadek opowiadał, że woda rozlała się po horyzont. Byłem tam w 1987 roku, już po melioracji, i nie mogłem tego sobie wyobrazić. Skąd brała się woda? Było to dla mnie zagadką aż do momentu, kiedy zobaczyłem przedwojenną mapę. Wtedy wszystko stało się jasne. Całe Polesie praktycznie to były bagna. A w wielu miejscach ludzie mogli się przemieszczać tylko w zimie, po lodzie. Miesiąc temu zmarła moja babcia, pochodząca z Marianowa. Ja urodziłem się już tutaj, ale ciągnie mnie tam, do krainy moich przodków.

Marek pyta mnie, czy obecnie w Twierdzy Brzeskiej upamiętniona jest obrona twierdzy w 1939 roku? Jego dziadkowie – Kucharczyk i Wierchowiec – służyli w Twierdzy Brzeskiej i bronili jej wówczas przed Niemcami. W 1987 roku, podczas wycieczki po twierdzy Marek zadawał to pytanie przewodnikowi. Tamten niczego nie umiał odpowiedzieć. Zaspokajam ciekawość Marka, mówiąc, ze obecnie istnieje już w twierdzy ekspozycja o obronie z 1939 roku.

Potem Marek zmienia temat rozmowy na gastronomiczny, i pyta, czy u nas obecnie robią słoninę. Podczas pobytu na Białorusi udało mu się ją spróbować: „Lepszej słoniny w życiu nie jadłem! Czegoś takiego w sklepie nie kupisz!” A potem sam częstował przyjaciół słoniną zrobioną według poleskiego przepisu. Byli zachwyceni i doszli do wniosku, że była lepsza od białej czekolady. Marek zaskakuje orientacją w szczegółach: słoninę należy robić z domowej, opalonej palnikiem, świni.

Potomkowie repatriantów dobrze znają i lubią kuchnię przodków i przerywając jeden drugiemu wymieniają: nalewki, kumpiaki (wędliny z biodrówki – red.), tołkanica ze skraweczkami, kwaśne mleko, ziarno lnu – to także nasza poleska tradycja, obecnie w Polsce też robią olej lniany.

– Na Boże Narodzenie musi być kisiel owsiany – kontynuuje Marek. – Babcia opowiadała, jak owies mełli jeszcze młyńskimi kamieniami i kisili kisiel. Stąd wyrażenie „dziesiąta woda po kisielu”.

Potem biesiadnicy wspominają także inne, znajome z dzieciństwa wyrazy: obroć (uprząż –red.), busieł (bocian –red.), derkacz (miotła –red.)… Do dziś przechowują jakieś rzeczy, które stały się już relikwiami – kaczałko (prostownica do lnu –red.), bijanka (maselnica-red.), ale dużo z tego już przepadło, gdyż te rzeczy chętnie kupowali kolekcjonerzy.

Ludzie wspominają, jak tutaj zadomawiali się i mieszkali, faktycznie, jak wspólnota pierwotna. Żniwa, wykopki ziemniaków – wszystko robili razem, sąsiad pomagał sąsiadowi. Swego ziarna repatrianci nie mieli. Ale znalazły się tutaj pola zasiane przez Niemców. I chociaż był październik, udało się zebrać i zboże, i buraki, i ziemniaki.

Jedna z kobiet opowiada słyszaną od rodziców historię o ich wyjeździe do Polski:

– Siedzimy już w pociągu, wkrótce odjeżdżamy, a tu biegnie jakaś ciotka: „Ojej, zaczekajcie! Niosę wam masło!”. Inna baba biegnie – niesie nam jeszcze gorący chleb na drogę. Ludzie nie wiedzieli dokąd jedziemy, co na nas czeka i czy będziemy mieli co zjeść. Pozostający współwieśniacy byli prawosławni. A katolików spisali i – do widzenia. Ale we wsi wszyscy byliśmy swoi. I prawosławni nieśli dla nas najlepsze rzeczy, wymieniali je na nasze stare: „Bierzcie lepszą skrzynię, bo wasza słaba jest”. Dawali ziarno, jedzenie. Wieźliśmy ze sobą i gołębi, i królików, i świnie.

Wszyscy pochodzimy z rodzin rolniczych. Ale na Polesiu każdy rolnik znał jeszcze jakieś rzemiosło. Ktoś umiał szyć, ktoś robił obuwie, uprząż i tak dalej. Praktykowaliśmy pomoc wzajemną i wieś była samowystarczalna. Takie życie prowadziliśmy także tutaj. Kiedy nie było telewizora, zbieraliśmy się w jednej chacie, do późna jedliśmy kolację, rozmawialiśmy i śpiewaliśmy piosenki. Wesoło było. Teraz tego brakuje. Mieliśmy wieś chłopską, ludzie hodowali dużo zwierząt: owce, świnie itd., na zbieranie ziemniaków zabijaliśmy barana, a minie jeszcze trochę czasu – nie zobaczymy nawet krowy.

Marek kontynuuje swoje opowieści:

– Dziadek opowiadał, że kiedy mieszkali w Marianowie, to Wielkanoc świętowano przez trzy tygodnie. Najpierw Paschę żydowską. Żydzi wynajmowali chrześcijan, gdyż w paschalnym tygodniu nie wolno im było pracować. Potem prawosławni świętowali razem z katolikami Wielkanoc katolicką i wreszcie, wszyscy razem – prawosławną.

Jeden dziadek z repatriantów miał nazwisko Wieczorko. Kiedy przyjechali tu urzędnicy, to zaproponowali, aby zapisał się jako Wieczorek, dużo kto w ten sposób upraszczał nazwisko. Jednak dziadek się sprzeciwił i powiedział, że chce pozostać przy nazwisku Wieczorko. To nazwisko dzisiaj mają jego wnukowie.

Propaganda twierdziła, że jesteśmy repatrianci. Ale żadni z nas repatrianci – wysiedleńcy jesteśmy, tak samo jak Niemcy w czyich domach mieszkamy.

„Mycielinianki” dają mi na pożegnanie w prezencie swój album „Polesia czar” i śpiewają kilka naszych piosenek. Wszystkie, nawet te wesołe, brzmią z nutką smutku.

Paweł Towpik, już nie pierwszy rok badający temat powojennego przesiedlenia ludności polskiej z rejonu Berezowskiego, ujawnia niektóre szczegóły tego przesiedlenia:

– We wrześniu 1944 roku rząd ZSRR wraz z powołanym w Moskwie przez Stalina Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego zawarł umowę o przesiedleniu ludności polskiej z byłych polskich województw, które weszły w skład Ukraińskiej, Białoruskiej i Litewskiej republik radzieckich. Na mocy tego układu w latach 1945-1947 z rejonu Berezowskiego przesiedlono do Polski 13 305 osób (4,85 proc. wszystkich repatriantów ze wschodnich rejonów przygranicznych). Każda rodzina mogła zabrać ze sobą bagaż ważący nie więcej niż dwie tony. W ten sposób prawie cały dorobek pozostawał, a ze sobą zabierano tylko to, co niezbędne, na przykład, ubrania, podstawowy sprzęt rolniczy, a także, jeśli trzymali, po jednej świni, krowie i koniu. Większość miała przeczucie, że wyjeżdża na zawsze, nie wiedząc jednak dokąd i co na nich czeka na nowej ziemi.

Pytaniami migracji zajmowała się polska służba repatriacyjna, ale w komisjach, które bezpośrednio prowadzili zapisy na przesiedlenie, zasiadali także przedstawiciele władzy sowieckiej. Przed wyjazdem specjalna komisja oceniała i sporządzała spis nieruchomości przesiedleńców. Także sporządzano kartę repatriacyjną wyjeżdżającego, personalną bądź rodzinną.

Pierwszy nieduży transport wyjechał z Berezy na początku stycznia 1945 roku, a ludzie, którzy z nim wyjechali, osiedlili się w okolicach Białej Podlaskiej, gdyż front stał wówczas na Wiśle. Następny transport, w kwietniu 1945 roku, znacznie przesunął się na zachód i osiągnął przedwojenne polsko-niemieckie pogranicze. Skład, który wyruszył z Berezy w pierwszych dniach czerwca, dotarł ostatecznie do Zielonej Góry, z nim przyjechali do Ochli pierwsi przesiedleńcy. Ta podróż ciągnęła się cały miesiąc. Przesiedleńcy z następnych pociągów osiedlali się we wsiach Mycielin, Niegosławice, Białków, Jeleniów, Bojadła, Konotop, Lengowo i innych. Wiele rodzin opuszczało pociąg, zanim dojeżdżał do punktu końcowego. Były też rodziny, które wyjeżdżały do Polski samodzielnie.

W każdym wagonie (sowieckim „pulmanowskim”) jechało średnio trzy-cztery rodziny. Z jednej strony – zwierzęta (krowy, konie), a z drugiej – ludzie. W Brześciu przesiedleńcy przesiadali się do polskich wagonów o znacznie mniejszych wymiarach. Teraz na jeden wagon przypadało dwie rodziny.

W nieznajomym miejscu emigranci z Polesia zaczynali nowe życie, nie pozbawione obaw, i, w każdym razie na początku, pełne tęsknoty za opuszczoną ojczyzną.”

Mikołaj Sienkiewicz, Bereza – Zielona Góra

Publikujemy zakończenie relacji naszego czytelnika Mikołaja Sienkiewicza z Berezy o jego wycieczce etnograficznej w okolice Zielonej Góry. Poprzednie odcinki relacji opublikowaliśmy 30 maja i 10 czerwca. Zapraszamy do lektury: „Niech, niech na Polesie, Tę piosenkę echo, echo niesie Do kochanej tej Berezy Gdzie mój dziadek, ojciec leży… [caption id="attachment_10366" align="alignnone" width="480"]

Władysława Jakimiuk z Pińska i Weronika Daszina z Grodna triumfowały w swoich kategoriach wiekowych w tegorocznym XVII Festiwalu Polskiej Piosenki Estradowej „MALWY 2015”, który odbył się w sobotę, 13 czerwca .

Zdjęcie pamiątkowe uczestników Festiwalu i członków jury

Zdjęcie pamiątkowe laureatów Festiwalu i członków jury

Doroczny, organizowany przez Związek Polaków na Białorusi konkurs piosenkarski zgromadził młodych wykonawców z różnych zakątków Białorusi: Grodna, Lidy, Porzecza, Rosi, Mińska, Mołodeczna oraz Pińska.

Członkinie jury konkursu: Magdalena Okaj, Joanna Czartoryska i Alicja Binert

Członkinie jury konkursu:
Magdalena Okaj, Joanna Czartoryska i Alicja Binert

Gośćmi honorowymi festiwalu, a zarazem członkiniami jury konkursu piosenkarskiego były między innymi konsul w Konsulacie Generalnym RP w Grodnie Joanna Czartoryska oraz przedstawicielka Biura Zarządu Krajowego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Magdalena Okaj.

Przed rozpoczęciem koncertu finałowego Magdalena Okaj odczytała przed uczestnikami konkursu i zgromadzoną na sali publicznością list od prezesa Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Longina Komołowskiego. W słowach, skierowanych do organizatorów Festiwalu „MALWY 2015”, szef największej organizacji wspierającej Polaków na całym świecie zaznaczył, że Festiwal Polskiej Piosenki Estradowej „Malwy” na trwałe zapisał się do kalendarza wydarzeń kulturalnych na Białorusi i stanowi niezwykłą okazję do integracji młodego pokolenia Polaków z Białorusi.

Doskonale bawiąca się publiczność festiwalu

Publiczność na koncercie finałowym

Longin Komołowski przekazał słowa wdzięczności wszystkim osobom, zaangażowanym w organizację Festiwalu i życzył powodzenia i satysfakcji z uczestnictwa w tym uznanym wydarzeniu kulturalnym o tak długich tradycjach wszystkim jego uczestnikom.

Władysława Jakimiuk, zdobywczyni I miejsca w młodszej kategorii wiekowej, podczas występu konkursowego

Władysława Jakimiuk, zdobywczyni I miejsca w młodszej kategorii wiekowej, podczas występu konkursowego

Bożena Worono, II miejsce, podczas występu konkursowego

Bożena Worono (II miejsce) podczas występu konkursowego

Po trwającym około godziny koncercie finałowym, kierowniczka Działu Kultury ZPB Weronika Szarejko, jako organizator Festiwalu i przewodnicząca jury, zaprosiła jurorów na naradę, podczas której wytypowani zostali laureaci w dwóch kategoriach wiekowych: 15-18 lat oraz 18-28 lat.

Weronika Szarejko składa podziękowania uczestnikom, gościom wydarzenia i publiczności

Weronika Szarejko składa podziękowania uczestnikom, gościom wydarzenia i publiczności

Wreszcie nadeszła chwila ogłoszenia wyników. Wszyscy uczestnicy finału otrzymali z rąk jurorów Dyplomy Uczestnictwa w Festiwalu „MALWY 2015”. Jury nie przyznało trzeciego miejsca w żadnej z kategorii, Przyznało natomiast Dyplomy z wyróżnieniem Antoniemu Romaniukowi z Lidy (kategoria od 15 do 18 lat) i Irenie Kutuzowej z Grodna w starszej grupie uczestników. Wręczając Dyplom z wyróżnieniem i nagrody rzeczowe przykutemu do wózka inwalidzkiego uczestnikowi z Lidy, jurorzy podkreślili, że jest on dowodem na to, że talent i chęć śpiewania pozwalają pokonać wszystkie granice.

Dyplom z wyróżnieniem otrzymuje Antoni Romaniuk

Dyplom z wyróżnieniem otrzymuje Antoni Romaniuk

Irena Kutuzowa odbiera Dyplom z wyróżnieniem

Irena Kutuzowa odbiera Dyplom z wyróżnieniem

Niewielką sensacją powiało, gdy jury ogłosiło zdobywców II i I miejsca w młodszej kategorii uczestników. Otóż drugie miejsce przyznano w tym roku zeszłorocznej triumfatorce Festiwalu Polskiej Piosenki Estradowej, młodej śpiewaczce z Lidy Bożenie Worono. Według punktacji jury udało się ją wyprzedzić Władysławie Jakimiuk z Pińska, która przekonała do siebie także publiczność niezwykle energicznym i pełnym wdzięku wykonaniem przeboju Ewy Farnej z 2009 roku pt. „Cicho”.

Bożena Worono odbiera Dyplom za II miejsce

Bożena Worono odbiera Dyplom za II miejsce

Dyplom za II miejsce odbiera Jana Korniejczyk

Dyplom za II miejsce odbiera Jana Korniejczyk

Dyplom zwycięzcy w starszej kategorii wiekowej odbiera Weronika Daszina

Dyplom zwycięzcy w starszej kategorii wiekowej odbiera Weronika Daszina

Główną nagrodę w młodszej kategorii wiekowej odbiera Władysława Jakimiuk

Główną nagrodę w młodszej kategorii wiekowej odbiera Władysława Jakimiuk

W starszej kategorii wiekowej drugie miejsce przypadło Janie Korniejczyk z Mińska. Przegrała ona o włos z Weroniką Dasziną z Grodna, która podbiła publiczność i jurorów przeuroczym wykonaniem niestarzejącego się hitu „Zakochani są wśród nas”.

Władysława Jakimiuk śpiewa piosenkę, z którą zwyciężyła, na bis

Władysława Jakimiuk śpiewa na bis piosenkę „Cicho”, z którą zwyciężyła

Na bis z piosenką o zakochanych śpiewa zwyciężczyni Weronika Daszina

Na bis piosenkę o zakochanych śpiewa zwyciężczyni Weronika Daszina

Weronika_Daszina_bis_1_str

Znadniemna.pl

Władysława Jakimiuk z Pińska i Weronika Daszina z Grodna triumfowały w swoich kategoriach wiekowych w tegorocznym XVII Festiwalu Polskiej Piosenki Estradowej „MALWY 2015”, który odbył się w sobotę, 13 czerwca . [caption id="attachment_10340" align="alignnone" width="480"] Zdjęcie pamiątkowe laureatów Festiwalu i członków jury[/caption] Doroczny, organizowany przez Związek Polaków

Dzisiaj proponujemy uwadze Państwa niezwykły odcinek naszej akcji. Mimo figurującego w tytule imienia i nazwiska jednego bohatera – będzie ich trzech: tytułowy – Jan Więcko, Kazimierz Więcko oraz Władysław Więcko. Wszyscy byli rodzonymi braćmi i z bronią w ręku bronili Ojczyzny w różnych wojnach i konfliktach zbrojnych.

bracia_str

Trzej bracia Więcko – Jan, Kazimierz i Władysław

Jana Więcko wynieśliśmy do tytułu tylko i wyłącznie ze względu na to, że był starszym z trzech wspomnianych braci i karierę wojskowego rozpoczął najwcześniej, czyli od lat walk o Niepodległość Rzeczypospolitej w 1918 roku. Wszyscy bracia Więcko byli wujami zasłużonej działaczki Związku Polaków na Białorusi Haliny Jakołcewicz, prezes Stowarzyszenia Sybiraków – Ofiar Represji Politycznych, działającego przy ZPB.
Pani Halina zgłosiła swoich bohaterskich wujów do akcji „Dziadek w polskim mundurze” i dostarczyła informacji na ich temat, za co serdecznie dziękujemy.
Oto czego dowiedzieliśmy się o każdym z nich:
JAN WIĘCKO, syn Michała i Marii – urodził się w Grodnie pod koniec XIX stulecia (bardziej dokładnej daty urodzin bohatera nie udało nam się ustalić).

Jan_Wiecko_str

Jan Więcko

W roku 1918 , jako młody polski patriota zgłosił się na ochotnika do wojskowych oddziałów Samoobrony Ziemi Grodzieńskiej, aby walczyć o wschodnie granice, odradzającej się Rzeczypospolitej.

Podczas wojny polsko-bolszewickiej Jan Więcko należał już do sformowanego z oddziałów Samoobrony Ziemi Grodzieńskiej 81. Pułku Strzelców Grodzieńskich im. Króla Stefana Batorego (81 psg). Stał się żołnierzem zawodowym. O jego ofiarności w walce z bronią w ręku świadczy widziana na mundurze bohatera naszywka z jedną gwiazdą. Jest to odznaka za jedną ranę lub kontuzję, którą Jan Więcko otrzymał w walkach z bolszewikami.

Po wojnie polsko-bolszewickiej Jan Więcko kontynuował karierę wojskowego w macierzystej jednostce. Ukończył szkołę podoficerską i awansował do stopnia sierżanta.

Prezentowane przez nas zdjęcie Jana Więcko pochodzi z 1933 roku i na nim bohater ma już pagony starszego sierżanta. Na zdjęciu widzimy też otrzymane przez bohatera nagrody i odznaczenia. O ile udało nam się dobrze je zidentyfikować, był między innymi kawalerem Krzyża Walecznych, kawalerem Brązowego Krzyża Zasługi RP, nosił Medal pamiątkowy za Wojnę 1918-1921 oraz Medal 10-lecia Odzyskania Niepodległości. Z odznak, widzianych pod Krzyżami i Medalami, zidentyfikowaliśmy odznakę macierzystego pułku bohatera oraz odznakę 1. Dywizji Litewsko-Białoruskiej z okresu wojny 1920 roku.

W kampanii wrześniowej Jan Więcko walczył w składzie macierzystego 81 psg. Po rozbiciu jednostki przez Niemców wrócił w rodzinne strony, które już były zajęte przez Sowietów. Jan Więcko znalazł schronienie na Litwie. Przebywał w obozie dla internowanych polskich żołnierzy w Olicie. Po wkroczeniu na Litwę Armii Czerwonej w 1940 roku, nasz bohater wrócił do Grodna.

O dalszym losie Jana Więcko, jak wynika ze słów Haliny Jakołcewicz, wiadomo, że po wojnie trafił do GUŁAG-u – do obozu w miejscowości Jurga w obwodzie kemerowskim. Nie wiemy jak, pani Halina też nie pamięta, ale po zesłaniu na Syberię naszemu bohaterowi udało się osiedlić w Polsce – na ziemiach odzyskanych w miejscowości Rzepin.

Tam też podoficer 81. Pułku Strzelców Grodzieńskich im. Stefana Batorego Jan Więcko zmarł w 1963 roku.

Cześć Jego Pamięci!

KAZIMIERZ WIĘCKO, młodszy brat Jana, urodzony w 1898 roku.

Kazimierz_Wiecko_str

Kazimierz Więcko

Wiemy o nim, że walczył w kampanii wrześniowej 1939 roku i po klęsce kampanii wrócił do domu. Połączył się z rodziną, z którą 10 lutego 1940 roku, na mocy Postanowienia Rady Komisarzy Ludowych ZSRR z dnia 29 grudnia 1939 roku, został wywieziony na Syberię.

Będąc na zesłaniu Kazimierz Więcko marzył o wolnej Polsce. Jako człowiek, mający doświadczenie wojenne, pragnął trafić na front, aby walczyć z Niemcami. Nie zdążył się zaciągnąć do Armii generała Władysława Andersa, więc z szansy znalezienia się na froncie w polskiej formacji wojskowej skorzystał, kiedy w ZSRR zaczęła się formować Armia Berlinga. W 1943 roku trafił do 2. Warszawskiej Dywizji Piechoty im. Henryka Dąbrowskiego, z którą przeszedł szlak bojowy od Smoleńska nad Łabę.

W szeregach 2. Warszawskiej Dywizji Piechoty Kazimierz Więcko dosłużył się do stopnia sierżanta.

Po zakończeniu wojny udało mu się osiedlić w Polsce. Zamieszkał we Wrocławiu, gdzie zmarł około 15 lat temu.

Cześć Jego Pamięci!

WŁADYSŁAW WIĘCKO, najmłodszy wuj pani Haliny, urodził się w Grodnie 3 sierpnia 1912 roku.

Władysław Więcko

Władysław Więcko

Po osiągnięciu wieku poborowego trafił do 5. Pułku Lotniczego, stacjonującego w Lidzie. W wojsku Władysław zdobył kwalifikacje mechanika samolotowego. Po odbyciu służby zasadniczej, pozostał pracować w pułku na etacie cywilnego mechanika.

Z danych Centralnego Archiwum Wojskowego im. mjr. Bolesława Waligory wynika, że w momencie wybuchu II wojny światowej Władysław Więcko miał stopień plutonowego i tytuł podchorążego rezerwy. Został zmobilizowany do 42. Pułku Piechoty im. gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, dyslokowanego w Białymstoku. W tej jednostce, jako żołnierz znający się na lotnictwie, trafił do kompanii karabinów maszynowych przeciwlotniczych typu B nr 39. Władysław Więcko bronił węzła kolejowego Białystok przed nalotami niemieckich bombowców.

Trwało to jednak niedługo, gdyż na mocy paktu Mołotow – Ribbentrop, wkrótce Białystok został zajęty przez Armię Czerwoną. Po klęsce kampanii wrześniowej Władysław wrócił do Grodna, ale zamieszkał oddzielnie od rodziców, których 10 lutego 1940 roku, wraz z rodzeństwem Władysława, Sowieci wywieźli na Syberię. Władysławowi Więcko udawało się unikać uwadze NKWD do 7 kwietnia tegoż roku, kiedy został schwytany i wysłany na wschód ZSRR, gdzie połączył się z bliskimi.

Podczas formowania Armii Andersa przebywającemu na zesłaniu Władysławowi Więcko udało się zaciągnąć do Armii Andersa. Jako mechanik samolotowy trafił do jednego z dywizjonów lotnictwa i po opuszczeniu przez Armię Andersa terenu ZSRR – do Królewskich Sił Powietrznych (RAF) Wielkiej Brytanii, w których walczył na stanowisku mechanika samolotowego w stopniu LAC (wedle klasyfikacji RAF). Numer służbowy naszego bohatera w RAF to 703208.

Władysław Więcko jako mechanik samolotowy w RAF Wielkiej Brytanii

Władysław Więcko jako mechanik samolotowy Królewskich Sił Powietrznych Wielkiej Brytanii

Po zakończeniu wojny Władysław Więcko pozostał w Wielkiej Brytanii. Znalazł pracę w zakładach produkcji samolotów.

Zmarł plutonowy Władysław Więcko, najmłodszy z walczących o wolną Polskę braci Więcko z Grodna, w Wielkiej Brytanii około 12 lat temu.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie materiałów i informacji, otrzymanych od siostrzenicy bohaterów – Haliny Jakołcewicz

Dzisiaj proponujemy uwadze Państwa niezwykły odcinek naszej akcji. Mimo figurującego w tytule imienia i nazwiska jednego bohatera – będzie ich trzech: tytułowy - Jan Więcko, Kazimierz Więcko oraz Władysław Więcko. Wszyscy byli rodzonymi braćmi i z bronią w ręku bronili Ojczyzny w różnych wojnach i

Uroczystość z okazji zakończenia roku szkolnego 2014-2015 dla stu dwudziestu sześciu dzieciaków, uczących się języka polskiego i religii w dwóch szkółkach społecznych, działających przy parafiach miasta Lida, zorganizował w ostatnich dniach maja miejscowy oddział Związku Polaków na Białorusi.

Występ uczniów szkółek społecznych przy lidzkich parafiach

Występ uczniów szkółek społecznych przy lidzkich parafiach

Na powitanie przez młodych Polaków Lidy wakacji tłumnie przybyli do miejscowego kościoła Świętej Rodziny ich nauczyciele, rodzice oraz działacze ZPB.

Lida

Z okazji uroczystości pożegnania roku szkolnego uczniowie przygotowali program artystyczny, na który złożyło się recytowanie przez młodych artystów wierszy polskich poetów oraz śpiewanie polskich piosenek. W koncercie wzięło udział około trzydziestu wychowanków parafialnych szkółek społecznych Lidy.

Lida_dorosli

Debiut zespółu wokalnego dorosłych Polaków Lidy

Niespodzianką dla wszystkich zgromadzonych w świątyni okazało się, że zdolnościami muzycznymi zechcieli popisać się także dorośli. Podczas koncertu z okazji zakończenia roku szkolnego zadebiutował zespół wokalny, składający się z działaczy Oddziału ZPB w Lidzie, który powstał z inicjatywy Leokadii Sachoń, Anatola Szumskiego oraz Walentego Anacko – Polaków z Lidy, znanych miejscowej społeczności polskiej z talentów muzycznych. Dorośli Polacy zaprezentowali publiczności polskie pieśni religijne i patriotyczne.

Dzieciaki, uczące się języka polskiego otrzymały Dyplomy Uznania i prezenty

Dzieciaki, uczące się języka polskiego otrzymały Dyplomy Uznania i prezenty

Dzieciaki pozują z prezentami do zdjęcia pamiątkowego

Radosna uroczystość powitania wakacji zakończyła się wręczeniem dzieciakom, uczącym się języka polskiego, Dyplomów Uznania za dobre wyniki w nauce języka polskiego oraz słodkich prezentów, przekazanych na tę okazję do Lidy przez przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżelikę Borys.

Irena Biernacka z Lidy

Uroczystość z okazji zakończenia roku szkolnego 2014-2015 dla stu dwudziestu sześciu dzieciaków, uczących się języka polskiego i religii w dwóch szkółkach społecznych, działających przy parafiach miasta Lida, zorganizował w ostatnich dniach maja miejscowy oddział Związku Polaków na Białorusi. [caption id="attachment_10323" align="alignnone" width="480"] Występ uczniów szkółek społecznych

Skip to content