HomeStandard Blog Whole Post (Page 333)

Dział Kultury Związku Polaków na Białorusi ogłasza eliminacje do udziału w 24. Festiwalu Kultury Kresowej, który odbędzie się w Mrągowie w 2018 roku.

Scena amfiteatru w Mrągowie podczas koncertu galowego tegorocznego 23. Festiwalu Kultury Kresowej

Do udziału w eliminacjach Dział Kultury ZPB zaprasza: kapele ludowe, ludowe zespoły śpiewacze, zespoły pieśni i tańca oraz grupy wokalne, które w swojej twórczości odwołują się do kultury polskiej i dziedzictwa kulturalnego Kresów Wschodnich dawnej Rzeczypospolitej.

O udziale kandydata  w 24. Festiwalu Kultury Kresowej w Mrągowie Dział Kultury ZPB zdecyduje po obejrzeniu i wysłuchaniu trwającej do 20 minut artystycznej prezentacji. O czasie i miejscu prezentacji kandydat powinien poinformować Dział Kultury ZPB w terminie do 1 listopada br.

Dział Kultury ZPB w zaprezentowanym przez kandydata występie będzie oceniał:

– wykonanie instrumentalne (dobór i brzmienie instrumentów);

– stroje, ruch sceniczny oraz układ taneczny;

– akompaniament zespołu śpiewaczego i tanecznego;

– ogólny wyraz artystyczny.

O wynikach eliminacji i kandydatach, którzy zakwalifikują się do udziału w 24. Festiwalu Kultury Kresowej w Mrągowie, Dział Kultury ZPB poinformuje zainteresowanych w terminie do 10 stycznia  2018 roku.

Zgłoszenia do udziału w eliminacjach, zawierające informację o kandydacie oraz czasie i miejscu, w którym odbędzie się jego prezentacja artystyczna, należy kierować pod adresem: [email protected]

Renata Dziemiańczuk, wiceprezes ZPB ds. Kultury

Dział Kultury Związku Polaków na Białorusi ogłasza eliminacje do udziału w 24. Festiwalu Kultury Kresowej, który odbędzie się w Mrągowie w 2018 roku. [caption id="attachment_24532" align="alignnone" width="500"] Scena amfiteatru w Mrągowie podczas koncertu galowego tegorocznego 23. Festiwalu Kultury Kresowej[/caption] Do udziału w eliminacjach Dział Kultury ZPB zaprasza:

Prezes TVP Jacek Kurski napisał do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, że będzie musiał zlikwidować kanał dla Białorusi, jeśli resort nie wznowi współpracy przy jego tworzeniu.

Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski i prezes TVP Jacek Kurski / Polska Agencja Prasowa / Paweł Supernak

Kurski stwierdził w liście do ministra Witolda Waszczykowskiego, że chociaż widzi potrzebę emisji kanału dla Białorusi, to Telewizja Polska nie może go utrzymywać sama. I bez wsparcia resortu będzie musiała z Biełsatu zrezygnować. – To nie jest ultimatum, tylko próba ratowania tej stacji – mówi prezes TVP.

Współpraca MSZ z nadawcą publicznym przy tworzeniu Biełsatu dobiega końca. Ministerstwo wypowiedziało bowiem telewizji porozumienie w tej sprawie, zawarte w kwietniu 2007 r. Jak nas informuje biuro prasowe MSZ, wypowiedzenie nabierze mocy prawnej 31 grudnia br. Czyli od 2018 tylko na TVP spoczywałby obowiązek utrzymania kanału. Czy będzie go wtedy nadawać?

– Nie – odpowiada Jacek Kurski. – Nie chcę być prezesem, za którego kadencji wygaszono Biełsat, ale emisja programu dla odbiorców za granicą nie jest statutową działalnością TVP. Robiliśmy to na zlecenie MSZ. Dlatego zwróciłem się do ministra Waszczykowskiego z pytaniem, czy nie zmieni zdania – dodaje Kurski.

MSZ dofinansowywał Biełsat na podstawie corocznych aneksów do porozumienia z TVP. W tym roku – aneks z 28 czerwca – resort dał tylko 5,6 mln zł. Tylko, bo w poprzednich latach Biełsat dostawał z budżetu państwa kilka razy więcej. W latach 2014–2016 było to 17 mln zł rocznie. – Byłem tą redukcją zaskoczony, ale liczyliśmy, że to przejściowe, i finansowaliśmy Biełsat, jakby nic się nie stało – mówi prezes TVP.

W ub.r. cały budżet stacji wyniósł 26,3 mln zł: TVP wpłaciła 8,4 mln zł, 0,9 mln zł pochodziło z dotacji zagranicznych, a reszta z MSZ. Teraz Biełsat nie ma nawet całorocznego budżetu. – Działamy w oparciu o kwartalne prowizoria zatwierdzane przez radę nadzorczą TVP – mówi dyrektor stacji Agnieszka Romaszewska-Guzy. Obecne prowizorium obowiązuje do końca sierpnia. Trzymiesięczne umowy mają też współpracownicy kanału i jego kontrahenci. – 4 września powinniśmy wystartować z jesienną ramówką, ale najpierw trzeba podpisać nowe umowy. Od początku działamy w warunkach partyzanckich, ale tym razem sytuacja jest szczególnie trudna – stwierdza Romaszewska-Guzy.

Stacja bywała już w takich kłopotach, że wyglądało to na jej koniec. Z braku pieniędzy musiała np. znacznie skracać dzienny czas emisji i ograniczać programy na żywo. W czerwcu ub.r. atmosfera odwilży w stosunkach Polski z Białorusią skłoniła białoruskich intelektualistów do wystąpienia w obronie kanału, który nie pasował do modelu zbliżenia z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką. Listy napisali m.in. noblistka Swietłana Aleksijewicz i obrońca praw człowieka Aleś Bialacki, który stwierdził, że Biełsat to przykład „solidarności demokratycznej Polski z narodem białoruskim i białoruską społecznością demokratyczną, która znajduje się pod presją autorytarnych władz”. Po tym, jak minister Waszczykowski w grudniu ub.r. powiedział serwisowi wPolityce.pl, że Biełsat „nie jest tak atrakcyjny, jak być powinien”, i że zamiast emitować ten kanał, można by rozszerzyć na całą Białoruś zasięg TVP Polonia, list do prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło w obronie stacji podpisali m.in. Aleksijewicz, Bialacki i były szef białoruskiego parlamentu Stanisław Szuszkiewicz.

– Biełsat to czołowe medium niezależne w kraju – mówi mieszkający na Białorusi dziennikarz Andrzej Poczobut. – Jest szczególnie ważne dla mieszkańców wsi i małych miast, którzy nie korzystają z internetu i nie mają dostępu do innych źródeł informacji niż białoruskie media państwowe i media rosyjskie, które są tu bardzo silne. Bez Biełsatu zostanie im tylko propaganda – stwierdza Poczobut.

O istnieniu Biełsatu wie co trzeci dorosły mieszkaniec Białorusi, a co dziesiąty stację ogląda – jest to ponad 750 tys. osób. Prawie 43 proc. oglądających mieszka w małych miejscowościach. Tak wynika z sondażu przeprowadzonego dla stacji przez pracownię Civitta Group Satio w dniach 20–31 maja tego roku na próbie 3004 osób powyżej 18. roku życia.

Ministerstwo na ultimatum z TVP jeszcze nie odpowiedziało. Co z finansowaniem Biełsatu w 2018 r.? Biuro prasowe MSZ twierdzi, że będzie mogło o tym poinformować dopiero „po przygotowaniu i przesłaniu odpowiedzi do prezesa zarządu TVP”, nad którą „trwają prace”.

Pismo z TVP przekazano też do wiadomości premier Beaty Szydło. Jej kancelaria nie odpowiedziała nam w tej sprawie.

Tymczasem w TVP są już symptomy planowanej likwidacji Biełsatu. Kanał miał się przeprowadzić z placu Powstańców Warszawy do głównej siedziby nadawcy przy ul. Woronicza. Wykonano już wstępne czynności związane z adaptacją pomieszczeń na newsroom. Teraz prace stanęły.

Znadniemna.pl za dziennik.pl

Prezes TVP Jacek Kurski napisał do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, że będzie musiał zlikwidować kanał dla Białorusi, jeśli resort nie wznowi współpracy przy jego tworzeniu. [caption id="attachment_24713" align="alignnone" width="480"] Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski i prezes TVP Jacek Kurski / Polska Agencja Prasowa / Paweł Supernak[/caption] Kurski stwierdził

Jeszcze nieco ponad miesiąc, do 28 września, potrwają zapisy do udziału w tegorocznej, szóstej już, edycji Festiwalu im. Anny German „Eurydyka” w Mińsku, w ramach którego odbywa się jeden z najbardziej prestiżowych na Białorusi konkursów piosenkarskich dla artystów, wywodzących się ze środowiska polskiej mniejszości narodowej.

Poniżej zamieszczamy informację prasową, otrzymaną od organizatorów Festiwalu, przypominającą o  jego znaczeniu, historii i warunkach udziału w tym wydarzeniu artystycznym:

VI Festiwal im. Anny German „ Eurydyka”, Mińsk 2017

  • Termin: 7-8.10.2017
  • Organizatorzy:

Ambasada RP w Mińsku

Partner: duet WitaM (Maryna Towarnicka i Witalij Aleszkiewicz)

  • Zgłoszenia do udziału w Festiwalu: przyjmowane są do 28.09.2017 r.,pod adresem [email protected]
  • Strona internetowa wydarzenia: annagerman.by
  • Koncert galowy laureatów Festiwalu i zaproszonych artystów: 8 października br. o godz. 17.00, Mała Scena Pałacu Republiki (Pl. Październikowy 1).
  • Bezpłatne wejściówki na Koncert Galowy do odbioru w dniach 4-6 października 2017 r.,
    w godz. 9.00-16.00, w okienku nr 3 (informacyjnym) w Wydziale Konsularnym Ambasady RP w Mińsku (ul. Krapotkina 91a). Ilość biletów ograniczona.

Już po raz szósty z inicjatywy Ambasady RP w Mińsku i duetu wokalnego WitaM (Maryna Towarnicka i Witalij Aleszkiewicz) w Mińsku odbędzie się Festiwal Piosenki im. Anny German. Festiwal przybliża postać i twórczość tej wybitnej piosenkarki oraz promuje młodych, utalentowanych muzycznie ludzi, wywodzących się ze środowisk polskich na Białorusi. Festiwal cieszy się dużym zainteresowaniem i sympatią muzyków amatorów, profesjonalistów oraz publiczności. Ponadto wielojęzyczna twórczość Anny German pozwala na spotkanie z kulturą, która jest bliska dla Polaka i dla Białorusina. To zapewne  jest jeden z powodów, dla którego tak dawno zarejestrowane piosenki wciąż cieszą się żywym zainteresowaniem i przyciągają grono młodych słuchaczy i wykonawców. Warto dodać, że poziom artystyczny poprzednich edycji został przez profesjonalne jury oceniony bardzo wysoko, a laureaci mieli okazję prezentować wykonania piosenek Anny German podczas długiej trasy koncertowej
w Polsce.

Działania festiwalowe obejmują dwa dni. W pierwszym dniu przeprowadzony zostanie konkurs
w 3 kategoriach: soliści 15-26 lat, soliści powyżej 26 lat, zespoły. Każdy zaprezentuje dwa utwory – jeden w języku polskim, drugi w dowolnym języku. Po konkursie jury, w skład którego wejdą artyści białoruscy i przedstawiciele świata muzycznego z Polski) ogłosi listę osób zaproszonych do koncertu galowego. W drugim dniu imprezy, podczas finałowego koncertu przedstawione zostaną wyniki, wręczone nagrody i nastąpi część artystyczna, przewidująca prezentację piosenek laureatów oraz zaproszonych gości.

Młodzi wokaliści zainteresowani występem mogą jeszcze przesyłać swoje zgłoszenia do 28 września br. na adres [email protected] .  Formularz zgłoszeniowy i regulamin Festiwalu został zamieszczony na stronie internetowej www.annagerman.by.

Miłośnicy talentu Anny German, którzy chcieliby wziąć udział w tym święcie muzyki mogą otrzymać bezpłatne wejściówki na Koncert Galowy Festiwalu. Są one do odbioru w dniach 4 do 6 października 2017 r., w godz. 9.00-16.00, w okienku nr 3 (informacyjnym) w Wydziale Konsularnym Ambasady RP w Mińsku (ul. Krapotkina 91a). Koncert odbędzie się na Małej Scenie Pałacu Republiki (Pl. Październikowy 1) w dniu 8 października br. o godz. 17.00. Wezmą w nim udział laureaci Festiwalu i znamienici zaproszeni goście, m.in. Marek Ravski- doskonały polski nauczyciel śpiewu i emisji głosu a także piosenkarz, Piotr Elfimow znany białoruski piosenkarz, kompozytor, reżyser, laureat Międzynarodowego Festiwalu im. Anny German „Tańczące Eurydyki” w Zielonej Górze, Tatiana Starczenko, pianistka, solistka Białoruskiej Państwowej Filharmonii, twórca i kierownik artystyczny „Salonu Muzycznego”, Grigorij Poliścik – solista wiodących austriackich agencji muzycznych oraz laureat międzynarodowych konkursów, Nadzieja Brońska – członkini Białoruskiego Związku Działaczy Muzycznych, działaczka polonijna, laureatka Międzynarodowego Festiwalu im. Anny German „Tańczące Eurydyki” w Zielonej Górze.

Znadniemna.pl

Jeszcze nieco ponad miesiąc, do 28 września, potrwają zapisy do udziału w tegorocznej, szóstej już, edycji Festiwalu im. Anny German „Eurydyka” w Mińsku, w ramach którego odbywa się jeden z najbardziej prestiżowych na Białorusi konkursów piosenkarskich dla artystów, wywodzących się ze środowiska polskiej mniejszości narodowej. Poniżej zamieszczamy

Pięćdziesięcioosobowa grupa młodzieży szkolnej z Grodna, Mińska, Witebska, Szczuczyna, Słonimia, Porzecza, Świsłoczy i Gudogaja z opiekunami skorzystała z zaproszenia prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, skierowanego do Związku Polaków na Białorusi, i w dniach 16-20 sierpnia zwiedziła Gdańsk, Sopot oraz okolice Trójmiasta.

W Gdańsku, w trzecim dniu pobytu w Trójmieście, młodych Polaków z Białorusi w sali obrad Rady Miasta Gdańska w Nowym Ratuszu przywitał, wspólnie z przewodniczącym Rady Miasta Bogdanem Oleszkiem, osobiście prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Zdjęcie pamiątkowe z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem

Jak relacjonowały gdańskie media, podczas spotkania z prezydentem Gdańska, goście z Białorusi „zasypali go gradem pytań”. – Chodziło między innymi o umożliwienie zwiedzenia Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego w Oliwie i skorzystanie z innych miejscowych atrakcji turystycznych, co wymagało korekty wcześniej ustalonego planu pobytu grupy – opowiada, reprezentująca w Gdańsku Zarząd Główny ZPB wiceprezes organizacji ds. kultury Renata Dziemiańczuk. Działaczka mówi, że pan prezydent z uwagą wysłuchał życzeń gości i z radością zgodził się na korektę, dzięki której młodzież z Białorusi zwiedziła ZOO i odbyła rejs statkiem z Gdańska do Sopotu. – Sporo pytań podczas spotkania zadawał naszej młodzieży sam pan prezydent, którego rodzina po stronie matki ma korzenie na Białorusi – zaznacza Renata Dziemiańczuk.

Polska młodzież z Białorusi w sali obrad Rady Miasta Gdańska

Goście z Białorusi, przebywający w Gdańsku na zaproszenie prezydenta Pawła Adamowicza, to młodzi Polacy z białoruskich miast i wsi, uczący się języka polskiego i traktujący wyjazd do Polski jako okazję do odbycia pozalekcyjnej praktyki językowej, poznania polskiej kultury, historii i obyczajów. Ich pobyt w Gdańsku miał zatem wymiar nie tylko wypoczynkowy, lecz przede wszystkim edukacyjny.

Zdjęcie pamiątkowe w w Europejskim Centrum Solidarności

Sprzyjała temu między innymi wizyta w Europejskim Centrum Solidarności, w którym młodzi ludzie mieli okazję spotkać legendę opozycji antykomunistycznej w Polsce, laureata Pokojowej Nagrody Nobla i pierwszego prezydenta RP po upadku komunizmu – Lecha Wałęsę. Pan prezydent z radością przywitał rodaków zza wschodniej granicy Polski i chętnie zgodził się pozować do zdjęcia pamiątkowego z nieplanowanego spotkania z polską młodzieżą z Białorusi.

Z pierwszym prezydentem RP po upadku komunizmu Lechem Wałęsą w Europejskim Centrum Solidarności

Oprócz Europejskiego Centrum Solidarności polska młodzież z Białorusi zdążyła zwiedzić także Centrum Nauki Hewelianum, pospacerować po Parku Oliwskim oraz ulicami głównego Miasta Gdańska, wstąpić do Konkatedralnej Bazyliki Mariackiej, wejść na molo w Sopocie i poznać wiele innych atrakcji Gdańska i Trójmiasta.

W Katedrze w Oliwie

W ostatnim dniu pobytu, korzystając ze słonecznej ciepłej pogody młodzież spędziła na plaży w Brzeźnie, gdzie można było nie tylko się poopalać, lecz przede wszystkim zanurzyć się w morzu.

Kąpiel w morzu w miejscowości Brzeźno pod Gdańskiem

– Pobyt 50-osobowej grupy młodzieży w Gdańsku na zaproszenie prezydenta Pawła Adamowicza to skutek wieloletniej współpracy między Związkiem Polaków na Białorusi, a władzami Miasta Gdańska i osobiście panem prezydentem Adamowiczem, któremu, korzystając z okazji, za tę współpracę w imieniu Zarządu Głównego ZPB i swoim własnym pragnę serdecznie podziękować – mówi nam prezes ZPB Andżelika Borys.

Znadniemna.pl

Pięćdziesięcioosobowa grupa młodzieży szkolnej z Grodna, Mińska, Witebska, Szczuczyna, Słonimia, Porzecza, Świsłoczy i Gudogaja z opiekunami skorzystała z zaproszenia prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, skierowanego do Związku Polaków na Białorusi, i w dniach 16-20 sierpnia zwiedziła Gdańsk, Sopot oraz okolice Trójmiasta. W Gdańsku, w trzecim dniu pobytu

Działacze Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Smorgoniach składali niedawno urodzinowe życzenia swojemu najstarszemu koledze, którym jest pan Czesław Kieżun.

90-letni Jubilat – Czesław Kieżun, działacz Oddziału ZPB w Smorgoniach

Swój 90-letni jubileusz pan Czesław obchodził w dobrym humorze i zdrowiu, w otoczeniu licznej rodziny i, jak mówił, ma zamiar nadal brać czynny udział w życiu Oddziału ZPB w Smorgoniach.

Podczas spotkań z kolegami z ZPB najstarszy działacz organizacji w Smorgoniach zawsze ma co opowiedzieć, potrafi doradzić w razie potrzeby oraz dodać otuchy wesołym polskim dowcipem i piosenką. Jak długo go znam, zawsze podkreśla, że jest kresowym Polakiem, a cała jego rodzina zawsze twardo trzymała się swej polskości.

Nigdy, nawet w czasach ZSRR, nie należał do Partii Komunistycznej, chociaż od tego zależał jego awans zawodowy. W 1996 roku, podczas założenia Oddziału ZPB w Smorgoniach Czesław Kieżun był jednym z kandydatów na prezesa, ale postanowił ustąpić miejsce przedstawicielowi młodego pokolenia miejscowych Polaków.

Pamiętam dobrze to zebranie założycielskie. Zapamiętałam wtedy pana Kieżuna dzięki bardzo wyrazistej postawie społecznej, a także artystycznemu śpiewaniu polskich piosenek (później zdarzyło się, że zaśpiewał u mnie w domu, i miałam wrażenie, jakby zawitał do mnie bliski krewny, który przez śpiew obdarzył mnie zaufaniem i miłością).

Jak układał się los pana Czesława?

Urodził się w 1927 roku w rodzinie rolnika, w zaścianku Woronka gminy Worniany powiatu Wileńsko-Trockiego, dzisiaj leżącym na terenie rejonu ostrowieckiego. Przodkowie ojca pana Czesława wywodzili się ze żmudzi, dziadek był komendantem carskiej policji w mieście Kiejdany. Pradziadek zaś był starostą gminy i został ukarany pozbawieniem tytułu szlacheckiego za pomoc powstańcom z 1863 roku.

Czesław był piątym z ośmiorga rodzeństwa. Został, jak mówi, urodzony w polu podczas żniw i już 3 dni po urodzeniu się przebywał w polu – zawinięty w chustę przy piersi pracującej matki. Obecnie jest trudno w coś takiego uwierzyć.

Podczas II wojny światowej Czesław był jeszcze wyrostkiem, a jego starszy brat Karol już walczył w oddziale AK, a w lipcu 1944 roku brał udział w operacji „Ostra Brama”. Karol otrzymał od Sowietów wyrok dziesięciu lat więzienia, zdołał uciec, chował się po lasach, bunkrach, ale w 1947 roku został ujęty i wysłany na Sybir.

Ciekawym faktem opowiedzianym mi przez pana Czesława jest to, że w gminie Worniany w czasie wojny prowadzone było tajne nauczanie dzieci w języku polskim, i prowadził tę naukę stryj naszego bohatera Jan Kieżun, przedwojenny nauczyciel z Lebiediewa koło Mołodeczna, który wraz z początkiem wojny wrócił do krewnych do Woronki. Dzięki stryjowi i prowadzonym przez niego zajęciom Czesław w 1944 r. miał ukończone 7 klas polskiej szkoły, co w owych czasach świadczyło o bardzo dobrym wykształceniu. Nie było jednak mowy o kontynuowaniu nauki. Czesław musiał iść do jakiejkolwiek pracy. Na początku zdecydował się na pracę wiejskiego listonosza.

Tymczasem krążyły wieści, że wkrótce Sowieci będą organizować kołchozy. Kiedy w Woronce powstał kołchoz Czesław, będący jeszcze młodym chłopcem, jako najbardziej wykształcony we wsi został wybrany na księgowego. Jak mówi pan Czesław, za miesiąc pracy otrzymywał wtedy 3 rubli i 45 kilo zboża.

Życie na wsi było nudne i trudne, i nie stwarzało żadnych persperktyw. Przyjaciel Czesława, pracujący wtedy sekretarzem sielsowietu (odpowiednik rady gminy w ZSRR – red.), pomógł mu wyrobić zaświadczenie, że kołchoz pozwala chłopakowi na otrzymanie dokumentu tożsamości i zmianę miejsca zamieszkania.

I chłopiec z błogosłowieństwa rodziców niezwłocznie opuścił wioskę i najpierw zatrudnił się w gospodarstwie leśnym we wsi Kotłowka, a potem dostał się na studia krawieckie, na których nauczył się szyć damskie i męskie kożuszki, mundury i nawet modne wtedy spodnie galife.

Pan Czesław z uśmiechem wspomina, że również dla siebie uszył dwa garnitury, w jednym z których brał ślub w 1953 roku. Słuchając opowiadań pana Czesława przypomniało mi się, jak wielką wartością była odzież dla moich rodziców i dla nas samych jeszcze do niedawna. Współczesna młodzież z trudem potrafi to zrozumieć.

No i właśnie ta niemiła sercu Czesława praca krawca zmusiła go do szukania innego zawodu. Wkrótce znalazł pracę księgowego w państwowych zakładach składowania siana. Aby pracować musiał ukończyć kursy starszych księgowych w Mińsku i od tej pory zawsze pracował na stanowisku głównego księgowego w zbożowych zakładach Podświla, Łyntup i Woropajewa.

Wraz z wybudowaniem w Smorgoniach zakładu karm kombinowanych pan Czesław otrzymał propozycję przeniesienia się do Smorgoń i objęcia posady głównego księgowego. Latem 1977 r. rozpoczął pracę w Smorgoniach i stąd właśnie, z zakładu karm kombinowanych, przeszedł na emeryturę.

Żona pana Czesława, z zawodu ekonomista, towarzyszyła mu przez całe życie, co prawda w Smorgoniach pracowała w innym niż on przedsiębiorstwie.

Państwo Kieżunów wychowali dwóch synów – Tadeusza i Henryka. Obaj z rodzinami mieszkają w Smorgoniach i są w stałym kontakcie z ojcem. Pan Czesław jest bogatym dziadkiem i pradziadkiem: ma czterech wnuków i sześciu prawnuków. Jeden z wnuków zamieszkał na stałe w Polsce.

Pan Czesław ze śmiechem mówi, że za największą swoją zasługę uważa zdolność owocnej pracy w otoczeniu samych kobiet, jak to zwykle zdarza się w biurach.

W czasach swojej pracy potrafił on uspokoić emocjonalne pracowniczki poprzez stawianie wymogu przestrzegania dyscypliny w pracy. Sam za rzetelną pracę otrzymał dużą ilość nagród i wyróżnień, i na pewno z tego powodu w dniu Jubileuszu urodzin pana Czesława zawitali do niego koledzy z zakładu karm kombinowanych, którym towarzyszył korespondent smorgońskiej gazety rejonowej.

Ale nie tylko dziesięciolecia pracy pana Czesława w zakładzie karm kombinowanych były przyczyną wizyty jego byłych współpracowników. Pan Czesław należy do ludzi, którzy pozostawiają głęboki ciepły ślad w duszy. Z takimi ludźmi po prostu chce się być i chce się im odwdzięczać za ludzkie traktowanie, konsekwencję i wytrwałość.

Czesław Kieżun okryty kocem, podarowanym mu przez Oddział ZPB w Smorgoniach

Jako koledzy pana Czesława z Oddziału ZPB w Smorgoniach bardzo chcieliśmy zrobić dla niego Jego Jubileusz świętem wyjątkowym i niezapomnianym. Zdecydowaliśmy więc, że wydelegujemy do naszego kolegi dwie kobiety w przebraniach, symbolizujące ziemię ojczystą Jubilata, czyli Ostrowiecczyznę oraz ziemię, na której przeżył ostatnie 40 lat, czyli Smorgońszczyznę. Ta pierwsza, jak sama opowiadała o sobie, ma „ciepłe matczyne oczy i dłonie. Wyróżnia się polską kresową mową i wytrwałą wiarą. Jest i będzie zawsze Jubilatowi pamiętna mimo tego, że jest trochę zbiedzona i nie ma na sobie drogich szat oraz klejnotów, bo dopiero przetrwała wojnę, a przed wojną – prześladowania, areszty i wywózki Polaków z kraju ojczystego. To Ostrowiecczyzna wychowała swoich obrońców – żołnierzy Armii Krajowej, a później tragicznie ich pożegnała. Po wojnie żyła trudnym życiem kołchozowym, śmiała się i płakała nad swoim losem, marząc o lepszej przyszłości dla swoich dzieci”. Pani Ostrowiecczyzna zwróciła się z przemówieniem do pana Tadeusza i stwierdziła, że pamięta jego pierwsze kroki i jego dziecięcą miłość do matki i całego świata, pierwsze sukcesy i niepowodzenia. Złożyła mu najlepsze życzenia i otuliła jubilata ciepłym kocem – prezentem od Związku Polaków na Białorusi. Smorgońszczyzna zaś (jej rolę wykonała Teresa Pietrowa, prezes Oddziału ZPB w Smorgoniach) opowiedziała o zawodowej i społecznej działalności pana Kieżuna, podkreśliwszy że zawsze obok Niego szła jego polskość, ludzka godność, wytrwałość w życiowych wypróbowaniach i katolicka wiara. A także piosenka.

Jubilat słucha laudacji na swoją cześć, odcztywanej przez prezes Oddziału ZPB w Smorgoniach Teresę Pietrową, występującą w roli Smorgońszczyzny

W związku z ostatnią okolicznością towarzyszący Ostrowiecczyźnie i Smorgońszczyźnie artyści zespołu „Głos znad Wilii” wykonali dla Jubilata jedną z jego najulubieńszych piosenek – akowską kołysankę „Dziś do ciebie przyjść nie mogę…”, po czym wręczyli mu swoje prezenty.

Czesław Kieżun w otoczeniu bliskich i przyjaciół

Po oficjalnym złożeniu życzeń długo jeszcze byliśmy razem, śpiewaliśmy i rozmawialiśmy o sprawach prywatnych i społecznych, o wydarzeniach dawnych i niedawnych oraz o przyszłości Związku Polaków na Białorusi i społeczności polskiej w kraju, w którym mieszkamy.

Redakcja Znadniemna.pl i Zarząd Główny ZPB łącza wyrazy uznania dla Jubilata, szanownego Pana Kieżuna i życzą mu jeszcze stu lat życia w zdrowiu i szczęściu oraz aktywnej działalności na rzecz pielęgnowania polskości na Ziemi Smorgońskiej!

Tatiana Kleszczonok ze Smorgoni

Działacze Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Smorgoniach składali niedawno urodzinowe życzenia swojemu najstarszemu koledze, którym jest pan Czesław Kieżun. [caption id="attachment_24691" align="alignnone" width="500"] 90-letni Jubilat - Czesław Kieżun, działacz Oddziału ZPB w Smorgoniach[/caption] Swój 90-letni jubileusz pan Czesław obchodził w dobrym humorze i zdrowiu, w otoczeniu

Starania na rzecz odnowienia kolumny ku czci Konstytucji 3 Maja w Leonpolu przy granicy białorusko-łotewskiej podjęła ambasada RP w Mińsku. W Leonpolu zachowały się także ruiny majątku Łopacińskich i drewniany budynek polskiej szkoły z lat 20. XX wieku.

Kolumna ku czci Konstytucji 3 Maja w Leonpolu, fot.: tomkad.livejournal.com

Dziewięciometrowa kolumna ku czci Konstytucji 3 Maja stoi w lesie, tuż przy biegnącej po rzece Dźwinie granicy Białorusi i Łotwy.

Na pomniku znajdują się liczne ślady po kulach, zaś jego zwieńczenie, gdzie znajdował się orzeł, jest prawie całkowicie zniszczone.

„Na tle innych podobnych obiektów ona jest najwyższa, najokazalsza i w najlepszym stanie, ale wymaga poważnej renowacji” – mówiła podczas rozmowy w Mińsku Elżbieta Iniewska, która w polskiej ambasadzie odpowiada za sprawy kultury i nauki.

Ufundował ją w swoim majątku około 1792 roku Jan Nikodem Łopaciński – poseł na Sejm I RP, założyciel manufaktury tkackiej w Leonpolu, mecenas sztuki.

Kolumna jest oznaczona jako obiekt zabytkowy chroniony przez państwo białoruskie. Obok niej znajduje się również dwujęzyczna białorusko-angielska tablica informacyjna sporządzona w ramach projektu transgranicznego Białorusi, Litwy i Łotwy, wspartego przez UE.

Kolumna ku czci Konstytucji 3 Maja w Leonpolu, fot.: tomkad.livejournal.com

Kolumny i kapliczki upamiętniające uchwalenie Konstytucji 3 Maja to – jak mówiła Iniewska – jedne z ciekawszych poloników na terenie dzisiejszej Białorusi. „Od 2015 roku, kiedy się o nich dowiedzieliśmy, prowadzimy prace nad ich skatalogowaniem; następnie będziemy zabiegać o ich restaurację. Obecnie znamy lokalizacje 17 kolumn” – wyjaśniała Iniewska.

Szacuje się, że na Białorusi może być nawet do 300 takich obiektów. Kolumna w Leonpolu ma być odnawiana w pierwszej kolejności.

By do niej dotrzeć, należy odjechać około 50 km od Brasławia w obwodzie witebskim, przy czym ostatni odcinek tej drogi to już tereny strefy nadgranicznej, gdzie zabudowania i ludzi spotyka się niezwykle rzadko.

W Leonpolu pozostały już tylko pojedyncze zamieszkane domy, pozostałe stoją zamknięte – na kłódkę lub zabite deskami. Pośród starych drewnianych budowli wyróżnia się polska szkoła, zbudowana w dwudziestoleciu międzywojennym.

Kolumna ku czci Konstytucji 3 Maja w Leonpolu na obrazie pędzla A. Aniskowicza pt. „Za Dzwiną inne państwo”,  fot.: tomkad.livejournal.com

Oznaczona jako miejsce znajdujące się pod ochroną państwa, szkoła jest jednak również szczelnie zamknięta. Nieopodal znajduje się drewniana cerkiew prawosławna (niegdyś grecko-katolicka).

Zachowały się tu również ruiny majątku rodziny Łopacińskich – zarówno pałacu, jak i zabudowań folwarcznych. Wszystkie budynki są jednak w opłakanym stanie i podupadają. Jeszcze kilka lat temu do Leonpola dojeżdżał ksiądz z niedalekich Mior, by raz w tygodniu odprawiać mszę św. w pałacu, ale odkąd zawalił się dach, zaprzestano tej praktyki. Na mszy w niedzielę pojawiało się zazwyczaj około 10 osób.

Znadniemna.pl za PAP/Justyna Prus, zdjęcia tomkad.livejournal.com

Starania na rzecz odnowienia kolumny ku czci Konstytucji 3 Maja w Leonpolu przy granicy białorusko-łotewskiej podjęła ambasada RP w Mińsku. W Leonpolu zachowały się także ruiny majątku Łopacińskich i drewniany budynek polskiej szkoły z lat 20. XX wieku. [caption id="attachment_24685" align="alignnone" width="500"] Kolumna ku czci Konstytucji

Msza św. w intencji śp. pierwszej damy RP Marii Kaczyńskiej z okazji 75. rocznicy jej urodzin odprawiona została w kościele parafialnym w Naroczy, w obwodzie mińskim. W 1942 r. Maria Kaczyńska, z domu Mackiewicz, została w tym kościele ochrzczona.

Śp. Pierwsza Dama RP Maria Kaczyńska

Msza św. została odprawiona za pokój duszy Marii Kaczyńskiej dokładnie w przeddzień 75. rocznicy jej urodzin. We Mszy św. uczestniczyli m.in. ambasador RP Konrad Pawlik i dyrektor Instytutu Polskiego w Mińsku Mateusz Adamski.

„Maria Mackiewicz urodziła się 21 sierpnia 1942 r. w leśniczówce w Machowie w dawnej gminie Kobylnik, czyli w dzisiejszej Naroczy. Została ochrzczona w tym kościele” – powiedział odprawiający Mszę św. proboszcz parafii św. Andrzeja Apostoła w Naroczy.

Jak powiedzieli PAP opiekujący się kościołem w Naroczy księża, nie zachowały się księgi parafialne świątyni z 1942 r.

„Udało nam się potwierdzić w parafii św. Bernarda w Sopocie, gdzie śp. prezydent Lech Kaczyński i Maria Kaczyńska brali ślub, że jako miejsce chrztu Maria Kaczyńska podała właśnie parafię Kobylnik na terytorium dzisiejszej Białorusi” – poinformował Mateusz Adamski. Chrzest miał miejsce we wrześniu 1942 r.

Niedługo potem rodzina Mackiewiczów wraz z malutką Marią wyjechała z Kobylnika do Wilna, a w 1945 r. do Człuchowa. Historię tę opisuje Barbara Stanisławczyk w książce „Ostatni krzyk. Od Katynia do Smoleńska…”.

„Będziemy zabiegać o to, by w kościele w Naroczy dokonać upamiętnienia śp. Marii Kaczyńskiej przez umieszczenie tu tablicy pamiątkowej” – powiedział ambasador Konrad Pawlik.

Niektórzy spośród wiernych uczestniczących w odprawianej w języku polskim porannej Mszy św. mówili w rozmowie z PAP, że już wcześniej wiedzieli, iż żona polskiego prezydenta pochodziła właśnie z ich miejscowości. Kilka lat temu, już po tragicznej śmierci pary prezydenckiej w katastrofie pod Smoleńskiem, artykuł na ten temat opublikowała rejonowa gazeta w Naroczy. Starsi mieszkańcy mówili jednak, że znali tę historię znacznie wcześniej.

Leśniczówka Mackiewiczów w Machowie nie przetrwała do czasów obecnych. Na miejscu tego domu w lesie pod Naroczą zachowały się jedynie bardzo zniszczone fragmenty schodów i piwnicy.

Znadniemna.pl za PAP/Radio Maryja

Msza św. w intencji śp. pierwszej damy RP Marii Kaczyńskiej z okazji 75. rocznicy jej urodzin odprawiona została w kościele parafialnym w Naroczy, w obwodzie mińskim. W 1942 r. Maria Kaczyńska, z domu Mackiewicz, została w tym kościele ochrzczona. [caption id="attachment_24680" align="alignnone" width="500"] Śp. Pierwsza Dama

Ponad sto działaczy Związku Polaków na Białorusi, polskich dyplomatów, akredytowanych na Białorusi i rodaków z Macierzy, reprezentujących m.in. Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej w niedzielę, 20 sierpnia, uczestniczyło w obchodach 73. rocznicy Bitwy o Surkonty, stoczonej 21 sierpnia 1944 roku przez oddział Armii Krajowej, dowodzony przez legendarnego ppłk. Macieja Kalenkiewicza ps. „Kotwicz”, z dziewięciokrotnie przeważającymi siłami 3. batalionu 32. zmotoryzowanego pułku Wojsk Wewnętrznych NKWD.

Ponad stu ludzi uczęstniczyło na Białorusi w obchodach 73. rocznicy Bitwy o Surkonty

Obchody, zorganizowane wspólnie przez Związek Polaków na Białorusi i Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej przy wsparciu Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, rozpoczęły się od Mszy świętej za poległych pod Surkontami polskich partyzantów, którą w kościele Przemienienia Pańskiego w Wawiórce celebrował miejscowy proboszcz ks. Andrzej Roubo CRL.

Podczas Mszy świętej w kościele w Wawiórce. W pierwszej ławce attache obrony RP na Białorusi płk Arkadiusz Szwec i głowni bohaterzy uroczystości – kombatanci Armii Krajowej: por. Jadwiga Żuk, płk Weronika Sebastianowicz, mjr Stanisława Kociełowicz, por. Alfons Rodziewicz i por. Franciszek Szamrej

 

Nabożeństwo celebrował proboszcz parafii w Wawiórce, ks. Andrzej Roubo CRL.

Związek Polaków na Białorusi, obok delegacji oddziałów ZPB z Wawiórki, Wasiliszek, Lidy, Radunia, Szczuczyna, Mińska i innych miejscowości, reprezentowały przedstawiciele Zarządu Głównego organizacji na czele z prezes ZPB Andżeliką Borys i Rady Naczelnej ZPB na czele z przewodniczącą Anżeliką Orechwo. Środowisko mieszkających na Białorusi polskich kombatantów Armii Krajowej było reprezentowane przez członków, działającego przy ZPB Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi na czele z prezes – płk Weroniką Sebastianowicz, będącej jednocześnie członkinią Zarządu, w randze wiceprezesa, Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej z siedzibą w Warszawie, będącego obok ZPB współorganizatorem obchodów 73. rocznicy Bitwy o Surkonty. Z ramienia Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej na obchody przybyła liczna delegacja na czele z prezesem Arturem Kondratem, wiceprezes – mjr Stanisławą Kociełowicz i przedstawicielami środowisk patriotycznych z Polski. Akredytowany na Białorusi polski korpus dyplomatyczny reprezentowany był na uroczystościach rocznicowych przez attache obrony RP na Białorusi płk Arkadiusza Szweca i konsula generalnego RP w Grodnie Jarosława Książka, któremu towarzyszyła małżonka Elżbieta.

Oprawę muzyczną nabożeństwu w intencji poległych żołnierzy AK zapewniły zespoły wokalne z Mińska: „Tęcza”, „Społem” i „Polonez”


Oprawę muzyczną nabożeństwu, odprawionemu w intencji żołnierzy AK, poległych pod Surkontami i na Kresach Wschodnich II RP, zapewniły działające przy Oddziale ZPB w Mińsku chóry i zespoły wokalne: „Tęcza”, „Społem” oraz „Polonez”.

Przemawia Artur Kondrat, prezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej

Po Mszy świetej do zgromadzonych w kościele w Wawiórce zwrócił się prezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej Artur Kondrat. Wygłaszając wzruszające przemówienie, przypominające o bohaterstwie żołnierzy AK, poległych pod Surkontami, broniąc honoru polskiego żołnierza, Ojczyzny i wiary przed okupantami ze Wschodu, zastępującymi niemieckich najeźdźców, prezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej oznajmił, że ma do spełnienia misję, powierzoną mu przez ministra obrony narodowej RP. Artur Kondrat został upoważniony przez polski resort obrony do przekazania odznaczeń i podziękowań, skierowanych do osób, obecnych na obchodach 73. rocznicy Bitwy o Surkonty, odbywających się na Białorusi.

Jednym z takich wyróżnień stała się nominacja na stopień porucznika członkini Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi Jadwigi Żuk, żołnierza V Batalionu 77 pp AK na Nowogródczyźnie. Tekst nominacji oficerskiej dla Jadwigi Żuk, podpisanej przez ministra obrony narodowej RP Antoniego Macierewicza, odczytał uroczyście w kościele w Wawiórce, oficjalny reprezentant ministra obrony na Białorusi – attache obrony RP na Białorusi płk Arkadiusz Szwec.

Attache obrony RP na Białorusi płk Arkadiusz Szwec odczytuje nominację awaqnsu do stiopnia porucznika dla Jadwigi Żuk, żołnierza V Batalionu 77 pp AK na Nowogródczyźnie

Awansowana do stopnia porucznika Jadwiga Żuk jeszcze z naramiennikami podporucznika

Bezpośrednio po odczytaniu nominacji oficerskiej koleżanki świeżo upieczonej pani porucznik – płk Weronika Sebastianowicz i mjr Stanisława Kociełowicz pomogły pani Jadwidze zamienić widniejące na jej ramionach dwugwiazdkowe naramienniki podporucznika na nowe – z trzema gwiazdkami.

Zamiana naramienników z dwoma gwiazdkami na naramienniki z trzema gwiazdkami

Jadwiga Żuk już z naramiennikami porucznika WP w otoczeniu koleżanek – płk Weroniki Sebastianowicz i mjr Stanisławy Stanisława Kociełowicz

Ceremoniał ten został przyjęty przez zgromadzonych w kościele entuzjastycznymi oklaskami.

Konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek odbiera podziękowanie od Ministerstwa Obrony RP z rąk reprezentanta resortu na Białorusi płk Arkadiusza Szweca

Aplauzem spotkano także kolejne wyróżnienia, skierowane przez resort obrony narodowej RP do obecnych na obchodach 73. rocznicy Bitwy o Surkonty na Białorusi. Listy z podziękowaniami za zasługi dla obronności Polski i wybitne osiągnięcia w zakresie pielęgnowania pamięci o polskich żołnierzach na Białorusi odebrali w wawiórskim kościele: attache obrony RP na Białorusi płk Arkadiusz Szwec, konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek, prezes ZPB Andżelika Borys oraz prezes Oddziału ZPB w Mińsku Helena Marczukiewicz, w której zastępstwie wyróżnienie odebrała dyrygentka chórów z Mińska Tatiana Wołoszyna.

Podziękowanie od Ministerstwa Obrony RP odbiera Andżelika Borys, prezes ZPB

W zastępstwie prezes Oddziału ZPB w Mińsku podziękowanie od MON RP odbiera Tatiana Wołoszyna, dyrygent chórów z Mińska

Przemawia Andżelika Borys, prezes ZPB

Po uroczystości w wawiórskim kościele, uczestnicy obchodów 73. rocznicy Bitwy o Surkonty udali się na leżący obok wsi Pielasa cmentarz żołnierzy Armii Krajowej z oddziału ppłk. Macieja Kalenkiewicza ps. „Kotwicz”, poległych w Bitwie o Surkonty wraz ze swoim dowódcą.

Warta honorowa przedstawicieli polskiej młodzieży z Lidy przy pomniku poległych żołnierzy AK na cmentarzu w Surkontach

Na cmentarzu w Surkontach przemawia Artur Kondrat, prezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej


Na cmentarzu uczestnicy obchodów rocznicowych złożyli wieńce i kwiaty przy pomniku poległych, pomodlili się za ich dusze oraz uroczyście odśpiewali Hymn Polski i Hymn Łagierników.

Przemawia Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie

Hołd poległym kolegom oddają członkowie Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy ZPB: por. Franciszek Szamrej, płk Weronika Sebastianowicz i por. Alfons Rodziewicz

Hołd poległym bohaterom odddają: Artur Kondrat, prezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej, mjr Stanisława Kociełowicz, wiceprezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej i Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi

Kwiaty przy pomniku składają attache obrony RP na Białorusi płk Arkadiusz Szwec oraz konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek z małżonką Elżbietą

Wieniec przy pomniku składają Irena Biernacka, prezes Oddziału ZPB w Lidzie i Tadeusz Malewicz, prezes Komitetu Ochrony Zabytków i Miejsc Pamięci Narodowej przy ZPB

Zachęcamy do zapoznania się z historią Bitwy o Surkonty oraz poległego w niej wraz ze swoimi żołnierzami legendarnego dowódcy AK ppłk Macieja Kalenkiewicza ps. „Kotwicz”. Autorem opracowania jest polski historyk Szymon Nowak, który opublikował je 1 marca ubiegłego roku na portalu Wirtualna Polska.

Znadniemna.pl

Ponad sto działaczy Związku Polaków na Białorusi, polskich dyplomatów, akredytowanych na Białorusi i rodaków z Macierzy, reprezentujących m.in. Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej w niedzielę, 20 sierpnia, uczestniczyło w obchodach 73. rocznicy Bitwy o Surkonty, stoczonej 21 sierpnia 1944 roku przez oddział Armii Krajowej, dowodzony

  • 21 sierpnia 1944 r. 600 żołnierzy Armii Czerwonej zaatakowało 70-osobowy oddział AK
  • Miesiąc wcześniej Sowieci i Polacy z AK wspólnie zdobyli Wilno
  • Mimo niemal dziewięciokrotnej przewagi czerwonoarmistów, żołnierze AK nie wycofali się
  • Obroną wsi Surkonty dowodził mjr Maciej Kalankiewicz „Kotwicz”, który miesiąc wcześniej stracił rękę w walce z Niemcami
  • Gdy Armia Czerwona atakowała AK w Surkontach, powstańcy warszawscy czekali na pomoc Sowietów

Inspekcja „Kotwicza” (w środku grupy, z głową odwróconą w kierunku swego prawego ramienia) w 1 batalionie 77 pp AK, Mociewczuki luty 1944 r., fot.: wp.pl

Sowiecka tyraliera z wolna zbliżała się do zabudowań zaścianka. Polacy z ukrycia obserwowali, jak przechodzący przez podmokłą łąkę enkawudziści omijali oczka wodne, łamiąc szyk i tworząc stłoczone grupki. To wtedy na rozkaz dowódcy polska linia obrony otworzyła zmasowany i celny ogień, wybijając pierwsze szeregi sowieckich żołnierzy. Wkrótce na grząskiej polanie pozostało 30 nieruchomych ciał. Reszta Sowietów w popłochu wycofała się poza zasięg polskich kul, zabierając ze sobą swych konających dowódców. Pierwsza faza bitwy była dla polskiej strony zwycięska. Bezrukij Major – jak zwykli nazywać majora „Kotwicza” Sowieci – triumfował.

Cichociemny

Maciej Kalenkiewicz urodził się w 1906 r. w Pacewiczach. W 1924 r. wstąpił do Oficerskiej Szkoły Inżynierii w Warszawie, którą ukończył jako prymus w stopniu porucznika. Zaliczył staż w 1 pułku saperów w Modlinie, a następnie rozpoczął naukę na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej. W 1934 r. otrzymał dyplom inżyniera, po czym dostał przydział do Szkoły Rezerwy Saperów w Modlinie. W 1936 r. awansował do stopnia kapitana, a dwa lata później rozpoczął studia w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie, ale naukę przerwał wybuch wojny.

Kpt. Kalenkiewicz dostał przydział do Suwalskiej Brygady Kawalerii. Około połowy września nasz bohater ochotniczo dołączył do 110 pułku ułanów, który najpierw kierował się w stronę Litwy, by następnie decyzją dowódcy maszerować z odsieczą oblężonej polskiej stolicy. Grupie, która szła na Warszawę, przewodził mjr Henryk Dobrzański, późniejszy „Hubal”. A Kalenkiewicz został szefem sztabu w Oddziale Wydzielonym Wojska Polskiego oraz zastępcą „Hubala”. To w tym czasie przyjął pseudonim „Kotwicz”. W oddziale mjr. Dobrzańskiego wytrwał do grudnia 1939 r., kiedy to w odpowiedzi na apele radiowe gen. Sikorskiego przedostał się do Francji.

Już wówczas Kalenkiewicz był gorącym zwolennikiem powrotu do Polski i kilkakrotnie składał prośby o zrzucenie na spadochronie do okupowanego kraju. Po ewakuacji polskich żołnierzy do Wielkiej Brytanii, „Kotwicz” był jednym z pomysłodawców lotniczej łączności z okupowaną Polską i zrzutów spadochronowych. Sam wkrótce przeszedł szkolenie dywersyjne cichociemnych i jako jeden z pierwszych polskich żołnierzy został zrzucony na spadochronie do kraju pod koniec grudnia 1941 roku.

Początkowo dostał przydział do Komendy Głównej ZWZ-AK. W 1942 r. Maciej Kalenkiewicz został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari i awansowany do stopnia majora. Na początku 1942 jako inspektor KG AK został skierowany na teren Nowogródczyzny, gdzie wkrótce objął dowództwo nad Zgrupowaniem Nadniemeńskim AK. Mjr „Kotwicz” był współautorem i wielkim zwolennikiem operacji „Ostra Brama”, czyli planu wyzwolenia Wilna siłami AK. Niestety tuż przed planowaną operacją, oddział „Kotwicza” wdał się w walki z Niemcami i nie dotarł pod Wilno. Na domiar złego major został ranny w prawe ramię. W ranę wdała się gangrena i konieczna była amputacja ręki.

Fałszywa kenkarta mjr. Macieja Kalenkiewicza „Kotwicza” wystawiona na nazwisko Jana Kaczmarka, 1942 r., fot.: „Bitwy Wyklętych”, Szymon Nowak

Wkrótce grupa „Kotwicza” dotarła do Puszczy Rudnickiej. W tym samym miejscu schroniły się inne akowskie oddziały uciekające spod Wilna, gdzie po wspólnym wyzwoleniu miasta, Sowieci aresztowali polskich dowódców i próbowali rozbroić Polaków. W puszczy znalazło się kilka tysięcy żołnierzy AK. Większa część z nich postanowiła przedzierać się na zachód, inni zdecydowali się zostać na miejscu. Jednym z nich był mjr „Kotwicz”, który zgromadził wokół siebie początkowo około 100 partyzantów. W tym czasie Kalenkiewicz faktycznie objął dowodzenie Okręgiem Nowogródzkim AK, reorganizując na tym terenie polską konspirację wymierzoną teraz przeciwko Sowietom i tworząc oddziały partyzanckie. 18 sierpnia 1944 r. wyszła nawet oficjalna nominacja na to stanowisko i awans do stopnia ppłk, ale rozkaz ten nigdy nie dotarł do „Kotwicza”.

Surkonty

21 sierpnia 1944 r. polska grupa zatrzymała się na dzienny odpoczynek w Surkontach na skraju Puszczy Ruskiej. Oddział prowadzony przez mjr. „Kotwicza” liczył ponad 70 ludzi. Oprócz Kalenkiewicza wśród polskich partyzantów znajdowali się m.in. oficerowie: rtm. Jan Skrochowski „Ostroga”, kpt. Franciszek Cieplik „Hatrak”, kpt. Bolesław Wasilewski „Bustromiak”, por. Walenty Wasilewski „Jary” (brat „Bustromiaka”) oraz adiutant „Kotwicza” – pchor. Henryk Nikicicz „Orwid”.

Po nocnym marszu ludzie spali, odpoczywali i jedli posiłki. Zaraz po południu wystawione warty zaalarmowały polskie dowództwo, że do sąsiedniej litewskiej wsi Pielasy przyjechało ciężarówkami sowieckie wojsko. Najprawdopodobniej na skutek donosu do akcji przeciwko polskim partyzantom ruszyła kompania z 3 batalionu 32 zmotoryzowanego pułku Wojsk Wewnętrznych NKWD, którymi dowodzili starszy lejtnant Korniejko i młodszy lejtnant Bleskin. Kiedy Sowieci wyładowali się z samochodów i tyralierą ruszyli w stronę polskiego zaścianka, „Kotwicz” zarządził po cichu alarm i rozstawił swoich żołnierzy na stanowiskach. Prawym skrzydłem dowodził osobiście mjr Kalenkiewicz, a lewym kpt. Bolesław Wasilewski „Bustromiak”.

Zbliżający się do polskich stanowisk Sowieci pokonywali podmokłą łąkę gęsto pokrytą małymi sadzawkami. To wówczas omijając te wodne oczka, enkawudziści złamali dotychczasowy szyk i zbili się w ciasne grupki. Wtedy, na znak swojego dowódcy, Polacy otworzyli ogień. Strzelanina była krótka, aczkolwiek bardzo gwałtowna. W jej wyniku Sowieci wycofali się w popłochu, unosząc ciężko rannych swych dowódców, którzy wkrótce zmarli. Na polanie pozostało około 30 ciał w radzieckich mundurach. W tej pierwszej fazie bitwy po stronie polskiej również zginęło kilku partyzantów, m.in. por. „Jary”. Byli także ranni, w tym kpt. „Bustromiak”, któremu kula rozorała skroń niedaleko oka.

Nastąpiła przerwa w walce, w czasie której Polacy przeprowadzili naradę. Ranny „Bustromiak” opowiadał się za natychmiastowym wycofaniem się. Przeciwny temu był mjr „Kotwicz”, który nie chciał pozostawić ciężko rannych na łaskę czerwonych. Ostatecznie uzgodniono, że „Bustromiak” natychmiast odejdzie z grupą lżej rannych – co też uczynił, a „Kotwicz” z resztą polskich partyzantów pozostanie w obronie do zmroku i wtedy będzie próbował wycofać się, zabierając ze sobą także ciężko rannych.

Zagłada

Podczas przerwy w walce nie próżnowali również Sowieci, którzy przez radiostację wezwali posiłki. Około godziny 15 do Pielasy na 30 ciężarówkach dotarła sowiecka odsiecz i cały batalion NKWD ruszył do walki. Pod Surkontami Rosjanie mieli wtedy około 600 żołnierzy, Polaków została już garstka.

W tym samym czasie nad zaściankiem pojawiły się samoloty z czerwonymi gwiazdami na skrzydłach, strzelając i zrzucając małe bomby, wzniecały pożary pośród drewnianych zabudowań i słomianych dachów. Tym razem sowieckie natarcie ruszyło z drugiej strony wsi, a pochód enkawudzistów wspomagały ogniem rozstawione na skrzydłach cekaemy. Szczególnie jeden z nich, usytuowany na niewielkim wzgórzu, miał znakomity wgląd w pozycje polskiej obrony. To jego ogień unieszkodliwił stanowisko polskiego erkaemu, a po chwili wybił polskie dowództwo. Major „Kotwicz” padł martwy, ten sam los spotkał jego adiutanta pchor. „Orwid” oraz rotmistrza „Ostroga”. W płonącym chutorze, polscy partyzanci pozbawieni dowództwa nie byli w stanie skutecznie się bronić. Chwilę później enkawudziści wpadli do płonących zabudowań i rozbili resztki polskiego ugrupowania.

Okładka książki Szymona Nowaka pt. „Bitwy Wyklętych”, fot.: wp.pl

Rozwścieczeni polską twardą obroną Sowieci nie brali jeńców, bagnetami dobijali wszystkich rannych, oszczędzali tylko kobiety. Ogółem w czasie bitwy w Surkontach zginęło 36 polskich żołnierzy i kilkunastu cywilów. Z okrążenia udało się wydostać jedynie grupie „Bustromiaka” oraz kilku kobietom, w tym np. matce „Orwida” – „Czarnej Magdzie”. Oficjalnie NKWD przyznawała się do straty jedynie 18 ludzi (w tym oficerów: Korniejki i Bleskina). Sami Polacy raczej przesadnie szacowali straty strony przeciwnej na około 130 zabitych. W nieodległym od miejsca starcia Raduniu pochowanych jest 68 Sowietów, najprawdopodobniej zabitych właśnie w bitwie pod Surkontami.

Kilka dni po bitwie do Komendy Głównej AK w Warszawie nadeszła depesza: „Dnia 21.8 został w Surkontach podstępnie otoczony przez Sowietów wraz z częścią sztabu ppłk Kotwicz. W walce zginął ppłk Kotwicz i część oficerów oraz oddział osłaniający”. W tym czasie od trzech tygodni w polskiej stolicy w nierównej walce z Niemcami trwało Powstanie Warszawskie, a na polskich Kresach nasi żołnierze musieli płacić już daninę krwi nowemu sowieckiemu zaborcy.

Znadniemna.pl za Szymon Nowak dla Wirtualnej Polski

21 sierpnia 1944 r. 600 żołnierzy Armii Czerwonej zaatakowało 70-osobowy oddział AK Miesiąc wcześniej Sowieci i Polacy z AK wspólnie zdobyli Wilno Mimo niemal dziewięciokrotnej przewagi czerwonoarmistów, żołnierze AK nie wycofali się Obroną wsi Surkonty dowodził mjr Maciej Kalankiewicz "Kotwicz", który miesiąc wcześniej stracił

Działacze Związku Polaków na Białorusi i dyplomaci z Grodna oddali cześć polskim żołnierzom, poległym w czasie wojny z bolszewikami w 1920 r., odwiedzając ich groby podczas objazdu miejsc pamięci, który odbył się w minioną niedzielę, 13 sierpnia.

Elżbieta Książek, Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie i Andżelika Borys na kwaterze żołnierzy Wojska Polskiego w Geniuszach

W objeździe wzięła udział m. in.  płk Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy ZPB.

„Z okazji Dnia Wojska Polskiego zorganizowaliśmy dzisiaj objazd miejsc pamięci – odwiedzamy groby żołnierzy z wojny 1920 r.” – powiedziała PAP Anżelika Orechwo, szefowa Rady Naczelnej ZPB. W upamiętnieniu uczestniczą przedstawiciele władz tej organizacji oraz konsul generalny w Grodnie Jarosław Książek wraz z małżonką.

„Byliśmy w Odelsku, Makarowcach, Gieniuszach, Ejsmontach, w Brzostowicy Małej i Wielkiej oraz w Wołpie. Przed nami jeszcze Mosty i Słonim” – mówiła Orechwo w czasie niedzielnego objazdu. Podkreśliła, że groby są regularnie odwiedzane i pielęgnowane przez lokalne oddziały ZPB.

Kilka zdjęć z objazdu:

Kwatera żołnierzy Wojska Polskiego w Gieniuszach

Przy zbiorowej mogile żołnierzy WP, poległych w 1920 roku, na cmentarzu w Makarowcach

Przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Anżelika Orechwo i konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek przy grobie nieznanego żołnierza na cmentarzu w Odelsku

Wielkie Ejsmonty. Przy grobie nieznanego żołnierza poległego w 1920 roku

Wielka Brzostowica. Przy pomniku polskich żołnierzy, poległych w 1920 roku stoją (od prawej): Leszek Poczobut, prezes Oddziału ZPB w Brostowicy Wielkiej. Andżelika Borys, prezes ZPB, płk Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy ZPB, Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie z małżonką Elżbietą

Przy pomniku polskich żołnierzy 1920 roku w Mostach Lewych

Przy zbiorowej mogile żołnierzy, poległych w 1920 roku, w Wołpie

Znadniemna.pl za PAP/Justyna Prus, zdjęcia – Facebook.com

Działacze Związku Polaków na Białorusi i dyplomaci z Grodna oddali cześć polskim żołnierzom, poległym w czasie wojny z bolszewikami w 1920 r., odwiedzając ich groby podczas objazdu miejsc pamięci, który odbył się w minioną niedzielę, 13 sierpnia. [caption id="attachment_24626" align="alignnone" width="500"] Elżbieta Książek, Jarosław Książek, konsul

Skip to content