HomeStandard Blog Whole Post (Page 512)

Aleksander Bieły, fot.: kamunikat.org

Aleksander Bieły, fot.: kamunikat.org

Społeczność iwieniecka szeroko obchodzi w tym roku 70. rocznicę Powstania Iwienieckiego i wspomina ofiary nazistowskiej operacji „Hermann”, w której zginęła znaczna część ludności cywilnej Iwieńca oraz wielu uczestników polskiego ruchu oporu. 

Pisaliśmy już o mszy świętej i modlitwie iwieńczan na grobach poległych, które 19 czerwca zainaugurowały tegoroczne obchody smutnej rocznicy wydarzeń, będących jednak także powodem do dumy, żyjących na Białorusi Polaków, Białorusinów i innych narodów, walczących przeciwko niemieckiemu najeźdzcy w II wojnie światowej.

Pomysłodawcą i organizatorem obchodów 70. rocznicy Powstania Iwienieckiego i uczczenia ofiar nazistowskiej operacji „Hermann” jest białoruski historyk Aleksander Bieły, który zgodził się odpowiedzieć na nasze pytania.

Czym było Powstanie Iwienieckie i zbrodnia nazistów w postaci operacji „Hermann” dla mieszkańców kraju iwienieckiego?

To była zarówno wielka duma, jak i ogromna, nieodżałowana tragedia dla Puszczy Nalibockiej i jej mieszkańców, niezależnie od narodowości i przynależności wyznaniowej.

Co pan i pana koledzy zamierzacie zorganizować jeszcze w ramach obchodów 70. rocznicy tych dramatycznych wydarzeń?

Obchody rozpoczęliśmy tradycyjnie – mszą żałobną i modlitwą za poległych. Obecnie w Domu Polskim w Iwieńcu trwa wystawa, poświęcona tragedii w Katyniu. Rzecz w tym, iż wielu przedwojennych mieszkańców Iwieńca stało się ofiarami tej właśnie zbrodni sowieckiej. Poza tym już mamy zapewnienie, iż zostanie wybity medal pamiątkowy, poświęcony Powstaniu Iwienieckiemu. Odbył się już rajd rowerowy pamięci bohaterów i ofiar trasą „Wołożyńskich Gościńców”. Planujemy kolejne msze pamięci w poszczególnych miejscowościach wokół Iwieńca, zrobimy spotkania miejscowej ludności z odczytami i wykładami, poświęconymi wydarzeniom sprzed 70 lat. Planujemy pieszą pielgrzymkę z Mińska przez Iwieniec, Kamień, Naliboki, aż do Nowogródka w 70. rocznicę śmierci błogosławionych Sióstr Nazaretanek z Nowogródka. Będziemy zamawiali msze święte w intencji zabitych przez nazistów miejscowych księży. Wynikiem obchodów ma być wydanie na jesieni fotoalbumu w dwóch językach białoruskim i angielskim pt. „Puszcza Nalibocka”.

Wystawa katyńska w Domu Polskim w Iwieńcu, fot.: kraj.by

Wystawa katyńska w Domu Polskim w Iwieńcu, fot.: kraj.by

Niestety, już bardzo mało ludzi pamięta o wydarzeniach sprzed 70 lat. A były one dla tego kraju niezwykle istotne. Heroiczne Powstanie Iwienieckie stanowiło jeden z niewielu masowych zrywów ludności, także cywilnej, przeciwko nazistom niemieckim w całej okupowanej Europie. Bezprecedensowa była też skala nazistowskiej zemsty za zryw wolnościowy mieszkańców. Około 10 tysięcy zamordowanych i ponad 20 tysięcy uprowadzonych do nazistowskich obozów śmierci, taką cenę zapłacili iwieńczanie.

Jak reagują współcześni mieszkańcy Iwieńca i okolic, a także lokalne władze, na pana inicjatywę?

Dla wielu ludzi, zwłaszcza dla młodzieży, jest to prawdziwa rewelacja! Dziewczyny ze szkoły w Iwieńcu odczytały w kościele św. Michała piękny i wzruszający referat o powstaniu i operacji „Hermann”. Mam nadzieję, że dzięki takim przejawom patriotyzmu lokalnego pamięć o tamtych wydarzeniach przetrwa wśród miejscowej ludności. Stosunek władz miejscowych do obchodów jest spokojny, nie czynią żadnych przeszkód.

Te obchody są ważne dla pana osobiście?

Jestem mieszkańcem tej ziemi, mieszkam 15 kilometrów od Iwieńca. Jako historyk i krajoznawca, nieustannie dbam o zachowanie pamięci historycznej. A dla Iwieńca i okolic, no i ogólnie dla terenu Puszczy Nalibockiej wydarzenia sprzed 70 lat są być może najbardziej sławnymi a zarazem tragicznymi stronami w historii tej ziemi.

Organizowane przez pana obchody są niezykle ważne zarówno dla ludności białoruskiej, jak i polskiej. Jaki cel chce pan osiągnąć przypominając wspólne dla obu narodów wydarzenia z historii?

Musimy pamiętać o naszej wspólnej historii, i wspólnie ją przypominać, aby nie dopuszczać do pojawienia się podziałów między naszymi narodami. Gdyby 70 lat temu nasze narody nie były tak mocno podzielone to Niemcom nie udałoby się zniszczyć tak dużo ludzi. Powstanie Iwienieckie daje przykład ludzkiej solidarności ponad podziałami narodowościowymi i wyznaniowymi. Proszę sobie wyobrazić, iż pracujący w miejscowym szpitalu Żydzi zawdzięczali odzyskanie wolności właśnie powstańcom. Musimy przypominać, że zaplanowane i zorganizowane przez Armię Krajową Powstanie Iwienieckie nie było skierowane przeciwko partyzantce sowieckiej, lecz przeciwko Niemcom, a brali w nim udział zarówno Polacy, jak i Białorusini.

Rozmawiał Andrzej Pisalnik

[caption id="attachment_417" align="alignleft" width="250"] Aleksander Bieły, fot.: kamunikat.org[/caption] Społeczność iwieniecka szeroko obchodzi w tym roku 70. rocznicę Powstania Iwienieckiego i wspomina ofiary nazistowskiej operacji „Hermann”, w której zginęła znaczna część ludności cywilnej Iwieńca oraz wielu uczestników polskiego ruchu oporu.  Pisaliśmy już o mszy świętej i modlitwie iwieńczan

W najbliższy czwartek grodnianie i goście miasta nad Niemnem będą mieli okazję podziwiać prace malarzy z Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB na wystawie pt. “Pamięci bohaterów Armii Krajowej”.

Praca "Żołnierze z lasu", autor Wiktor Kiebiec

Praca „Żołnierze z lasu”, autor Wiktor Kiebiec

Wernisarz jest zaplanowany na godz. 18.30 w sali na wewnętrznym podwórzu gmachu przy ul. Budionnego 48A. Odwiedzenie wystawy z portretami bohaterów AK to ostatnia możliwość obejrzenia tego cyklu prac malarzy polskich z Białorusi dla mieszkańców Grodna i gości miasta, gdyż niedługo wystawa ta powędruje do Polski, żeby przypomnieć o walczących na naszej ziemi bohaterach AK rodakom w Macierzy.

Wśród portretów, które zostaną wystawione, są między innymi podobizny ostatniego dowódcy połączonych sił AK Lida – Szczuczyn Anatola Radziwonika ps. „Olech”, legendarnego dowódcy partyzanckiego Armii Krajowej w Górach Świętokrzyskich i na Nowogródczyźnie Jana Piwnika ps. „Ponury”, komendanta Jana Borysewicza ps. „Krysia” i innych poległych za Ojczyznę żołnierzy polskiego podziemia w czasach II wojny światowej

Podczas wystawy w dniu poświęcenia krzyża ku czci Anatola Radziwonika "Olecha" w Raczkowszczyźnie

Podczas wystawy w dniu poświęcenia krzyża ku czci Anatola Radziwonika „Olecha” w Raczkowszczyźnie

– Będzie wystawiony także portret naszej bohaterki, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi kapitan Weroniki Sebastianowicz – zaznacza prezes Towarzystwa Plastyków Polskich (TPP) przy ZPB Stanisław Kiczko. Malarz przypomina, iż uczestnicy uroczystości poświęcenia krzyża ku czci Anatola Radziwonika „Olecha”, która odbyła się w Raczkowszczyźnie (rejon szczuczyński) 12 maja, już mieli okazję podziwiać właśnie wtedy większość obrazów króre zostaną wystawione w Grodnie. – Na wernisarzu grodzieńskim odbędzie się premiera pracy Wacława Romaszki, który zobowiązał się upamiętnić w farbach krzyż ku pamięci Anatola Radziwonika w Raczkowszczyźnie – opowiada prezes TPP.

Stanisław Kiczko informuje, iż niedługo po wystawieniu w Grodnie, portrety bohaterów Armii Krajowej pojadą do Polski. – Miejsce wystawy w Polsce jest jeszcze do ustalenia, ale zainteresowanie wystawą jest ogromne. Można powiedzieć, iż różne placówki konkurują między sobą, o prawo jako pierwsza gościć ten zbiór obrazów – podkreśla Stanisław Kiczko.

a.pis.

 

 

 

W najbliższy czwartek grodnianie i goście miasta nad Niemnem będą mieli okazję podziwiać prace malarzy z Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB na wystawie pt. “Pamięci bohaterów Armii Krajowej”. [caption id="attachment_482" align="alignnone" width="480"] Praca "Żołnierze z lasu", autor Wiktor Kiebiec[/caption] Wernisarz jest zaplanowany na godz. 18.30 w sali

fot.: istpravda.ru

fot.: istpravda.ru

Jest to jedna z najbardziej znanych stacji kolejowych przy byłej miedzy polsko-sowieckiej, która istniała w latach 1921 – 1939. Przez nią jechali nieliczni, wydelegowani do Europy, obywatele sowieccy i, kierujący się na Wschód pasażerowie z Zachodu. Nawet teraz, po prawie 80. latach od momentu zajęcia przez ZSRR polskich kresów wschodnich i przyłączenia ich do państwa sowieckiego, w tej miejscowości bez trudu odnajdują się ślady „granicy ryskiej”.

W marcu 1921 roku terytorium współczesnej Białorusi było podzielone między bolszewicką Rosją i Drugą Rzeczypospolitą. Od początku lat 1920. stacje Stołpce, Kołosowo, Niegorełoje stały się głównymi punktami tranzytowymi między „pierwszą republiką chłopów pracujących” i „pańską” Polską.

Stacja Kołosowo. fot.: istpravda.ru

Stacja Kołosowo. fot.: istpravda.ru

Przy tym tu nie tylko wysiadali, czy wsiadali pasażerowie. Częstym zjawiskiem była wymiana szpiegów, więźniów politycznych. Właśnie tu w 1933 roku odbyła się przykra wymiana Bronisława Taraszkiewicza na Franciszka Olechnowicza. Ten ostatni napisze później: „On z więzienia pójdzie tam, gdzie cała ogromna kraina – to jedno wielkie więzienie, gdzie myśł ludzka jest ściśnięta obcęgami sowieckiego absurdu, gdzie nie tylko robić i mówić, lecz także myśleć i oddychać należy wedle jednego, wszystkich obowiązującego, szablonu. On pójdzie do kraju białego niewolnictwa, głodu, biedy, ludożerstwa, a ja – kieruje się na Zachód, do „kapitalistycznych” gospodarstw, gdzie w każdym bądź razie będę spał spokojnie, wiedząc, że w nocy goście z GPU nie zapukają do mnie”. Kołosowo było pierwszą stacją polską także dla repatriantów z ZSRR, którzy zdecydowali się do opuszczenia Sowdepii i wyjazdu do Drugiej Rzeczypospolitej.

Wszystko to odbywało się na oczach miejscowych mieszkańców. W Kołosowie mieszka 88-letnia Stepanida Jausiejczyk, która całe życie spędziła „na granicy dwóch cywilizacji”. – Pamiętam i polską strażnicę i koszary. Sprzedawaliśmy pogranicznikom jagody. Zbieraliśmy je tuż przy granicy, zabierając ze sobą paszporty, bo polscy żołnierze nas legitymowali. KOP-iści organizowali obiady dla dzieci z rodzin wielodzietnych – wspomina kobieta.

 

Obiad dla dzieci z rodzin wielodzietnych, ufundowany przez KOP-istów. Fot.: istpravda.ru

Obiad dla dzieci z rodzin wielodzietnych, ufundowany przez KOP-istów. Fot.: istpravda.ru

Stepanida Jausiejczyk poznaje strażnicę polską na zdjęciu Johna Philipsa dla magazynu LIFE, 1938r. Fot.: istpravda.ru

Stepanida Jausiejczyk poznaje strażnicę polską na zdjęciu Johna Philipsa dla magazynu LIFE, 1938r. Fot.: istpravda.ru

1938r. Zdjęcie strażnicy polskiej autorstwa Johna Philipsa dla LIFE

1938r. Zdjęcie strażnicy polskiej autorstwa Johna Philipsa dla LIFE

Chłopi miejscowi pracowali na pana. Nazywał się Jan Krupski. Od niego ojciec Stepanidy otrzymał 14 hektarów ziemi. Początek lat 1930. był bardzo trudny dla wschodnich kresów Polski. Klęska urodzaju, problemy w gospodarce kraju spowodowały deficyt żywności. – Wtedy w Polsce było ciężko, ale ludzie nie umierali jak w Związku Radzieckim. Pan pomagał, kiedy żytem, kiedy ziemniakami. Potem odpracowywaliśmy to u niego. Ale nawet wtedy płacił nam po złotówce. A złotówka wówczas była droga, nie to co dzisiejszy pieniądz – kontynuuje moja rozmówczyni. – Oczywiście Białorusini mieli problem ze znalezieniem dobrej pracy. Na wysokie stanowiska brali Polaków. Nam pozwalano pracować tylko na roli. Niełatwo też było otrzymać wykształcenie. Ale jakoś żyliśmy, pracowaliśmy – mówi pani Stepanida.

Mapa polsko-sowieckiej granicy w okolicach Stołpc, obok których leży Kołosowo

Mapa polsko-sowieckiej granicy w okolicach Stołpc, obok których leży Kołosowo

Grupa uchodźców z ZSRS w sali dworca w Stołpcach Fot.: NAC

Grupa uchodźców z ZSRS w sali dworca w Stołpcach Fot.: NAC

Wspominając o tym, jak Białorusini próbowali chodzić przez „granicę ryską”, mieszkanka Kołosowa zauważa: – Pewnego razu kilku młodych chłopaków uciekło „do Rosji”. Skarżyli się, że nie mają gdzie się uczyć, a tam, w BSRR jest wolność. Potem ślad po nich zaginął. Okazało się, że wszyscy otrzymali po 25 lat łagrów za szpiegostwo. Ich matka potem, gdy przyszła Armia Czerwona, pytała się żołnierzy, czy nie widzieli jej synów. A kto tam co widział. Po wojnie tylko jeden z nich wrócił i opowiedział, że był na Syberii. Od Sowietów uciekali ludzie do Polski. Przed wojną, w 1939 roku zapukał do naszego domu człowiek. Okazało się, że uciekł z BSRR i potajemnie przekroczył granicę. Mój tata się przestraszył i nie chciał go wpuścić. A ten tylko prosił o jakieś jedzenie. Zdziwiliśmy się wtedy. Uważano, że na wschodzie żyje się dobrze, ale on rzekł do nas: „Tam nie ma ani Boga, ani chleba”. Coś daliśmy mu i on poszedł sobie.

Po prawej - strażnica sowiecka. Zdjęcie z początku lat 1930. Fot.: istpravda.ru

Po prawej – strażnica sowiecka. Zdjęcie z początku lat 1930. Fot.: istpravda.ru

„Marsz wyzwoleńczy” Armii Czerwonej na Białoruś Zachodnią Stepanida Jausiejczyk opisuje tak: – Polskich pograniczników tu było niewiele. 15-18 osób. Strzegli granicy, wychodząc na jej patrolowanie po 2-3 osoby. Na granicy był zaorany pas. Dużo drutu, słupów. A 17 września 1939 roku przybyli tu bolszewicy.

Miałam 14 lat, ale pamiętam, jak Polacy, pogranicznicy dzień wcześniej biegali i przez lornety obserwowali co się dzieje po tamtej stronie. A tam widać już było sowieckie maszyny bojowe, wojsko. Bolszewicy szykowali się do wymarszu na Zachodnią Białoruś. Na pogranicznej wieży po stronie polskiej znajdował się pogranicznik. On się pytał bolszewików, co u nich się dzieje. Odpowiadali mu, że „Stalin dogadał się z polskim rządem i Armia Czerwona szykuje się wyruszyć na pomoc Polsce”. 17 września tego KOP-istę na wieży zabili i zakopali obok torów kolejowych. Z rana zaczęła się strzelanina, po czym polscy pogranicznicy się rozbiegli.

Kiedy Sowieci już przyszli , we wrześniu 1939 roku, to w pomieszczeniu byłej polskiej strażnicy zamieszkali więźniowie, którzy remontowali drogę. Tych ludzi przypędzono ze wschodu. – Nas jakby „wyzwolili”, ale granica pozostała i do BSRR nas bez przepustki nie wpuszczano. Mama miała w BSRR siostrę stryjeczną, no to mamy do niej przez granicę nie przepuszczono. Ojca pewnego razu, chyba w roku 1940, wysłali na roboty do Negorełoja. On, kiedy wrócił stamtąd, to powiedział, że u Sowietów ludzie żyją bardzo ubogo, a przecież wówczas już też należeliśmy do Sowietów, jednak przeżyliśmy tylko dzięki zapasom, które zrobili „za polskich czasów”. Do kołchozu zabrano nam i krowę, i koni, i musieliśmy pracować za „kreseczki- dni pracy” (w latach 1930-1966 w kołchozach sowieckich kołchoźnicy nie otrzymywali wypłaty pieniędzmi, każdy odpracowany dzień odnotowywano, stawiając kreseczkę w księdze i, w zależności od liczby kresek, wydawano część wyprodukowanej w kołchozie produkcji. Jeśli rok był nieurodzajny, kołchoźnik za swoją pracę mógł nie dostać niczego – red.). A pana Krupskiego i jego rodzinę wywieźli na Wschód – opowiada Stepanida Jausiejczyk

 

88-letnia Stepanida Jausiejczyk. Fot.: istpravda.ru

88-letnia Stepanida Jausiejczyk. Fot.: istpravda.ru

Nowa wojna nie zmusiła jednak na siebie czekać. Już w czerwcu 1941 roku Trzecia Rzesza zaatakowała byłego sojusznika – Związek Sowiecki. Front szybko dotarł do „granicy ryskiej”. – Niemcy, gdy przyszli, to przypędzili sowieckich jeńców i rozkazali, żeby ci rozbierali radziecką i polską strażnice. Nam miejscowym wytłumaczyli potem, iż robi się to, żeby partyzanci nie skorzystali z tych budynków. Polskie słupy pograniczne pozdejmowali jeszcze bolszewicy, a sowieckie stały tu prawie dwa lata po wrześniu 1939 roku. Zostały zniszczone już przez Niemców – wspomina straszne czasy mieszkanka Kołosowa.

Posłuchawszy tej ciekawej opowieści kierujemy się na byłą „granicę ryską”, która biegła po dawnym „Trakcie Katarzyny”. Gdy trafiasz na to terytorium w oczy od razu rzuca się duża ilość pagórków. Infrastruktura pogranicza, groby, okopy – to wszystko są ślady niełatwej historii Kołosowa.

Podmurza sowieckiej strażnicy. Fot.: istpravda.ru

Podmurza sowieckiej strażnicy. Fot.: istpravda.ru

Przy torach kolejowych widoczne jest podmurze sowieckiej strażnicy. Obok niego znajdowała się brama z napisem „Witamy robotników Zachodu”. Jeszcze niedawno obok tego miejsca można było zobaczyć fundamenty słupów pogranicznych, jednak dzisiaj zostały już one zniszczone.

Trochę dalej od strażnicy sowieckiej dostrzegamy podmurze strażnicy polskiej.

Po niegdyś potężnym i wielkim gmachu pozostało zaledwie kilka masywnych płyt. Obok strażnicy leży dużo zerdzewiałego drutu. Kiedyś wisiał na polskich umocowaniach granicznych, jednak potem został zdjęty i składowany tu, pozostając do dzisiaj milczącym świadkiem wydarzeń XX stulecia.

Ihar Mielnikau, „Prawda Historyczna”

http://www.istpravda.ru/bel/excursions/4254/

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

[caption id="attachment_498" align="alignnone" width="480"] fot.: istpravda.ru[/caption] Jest to jedna z najbardziej znanych stacji kolejowych przy byłej miedzy polsko-sowieckiej, która istniała w latach 1921 – 1939. Przez nią jechali nieliczni, wydelegowani do Europy, obywatele sowieccy i, kierujący się na Wschód pasażerowie z Zachodu. Nawet teraz, po prawie

SWP

Oddział Warmińsko-Mazurski Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” organizuje w dniach 18-24 sierpnia tego roku warsztaty metodyczne dla nauczycieli, pedagogów, wychowawców przedszkoli oraz studentów kierunków pedagogicznych z Białorusi, Litwy, Łotwy, Rosji i Ukrainy.

Zajęcia poprowadzą wysokiej klasy wychowawcy, trenerzy i eksperci Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” (SWP), wśród nich m.in.:

Zdzisław Hofman, trener PSPiAKlanza, ekspert SWP,

dr Karolina Zioło- Pużuk, Uniwersytet im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, ekspert SWP,

dr Sebastian Przybyszewski, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie.

Wśród tematów zajęć znajdą się:

– kultura współczesnego języka polskiego,

– elementy logopedii w pracy na lekcji języka polskiego,

– emisja głosu dla nauczycieli,

– metody aktywizujące w pracy nauczyciela,

– rola współpracy i przywództwa w grupie,

– efektywność nauczania w formach aktywnych,

– od nawyków do motywacji,

– pożegnanie z tradycją w metodyce pracy nauczyciela.

Uczestnicy warsztatów będą mieli okazję wybrać się w jedną z dwóch proponowanych przez organizatorów całodniowych wycieczek dydaktycznych:

„Wyprawa artystyczno-historyczno-naukowa” Gdańsk

– „Szlakiem Kopernika i Krasickiego” Lidzbark Warmiński, Frombork, Krynica Morska.

Zainteresowanych warsztatami nauczycieli, pedagogów i studentów kierunków pedagogicznych z Białorusi prosimy o kontakt drogą elektroniczną z wiceprezes ZPB panią Heleną Dubowską, oczekującą na listy e-mailowe od zainteresowanych pod adresami e-mailowymi: [email protected] oraz [email protected]

UWAGA! Przyjmowanie zgłoszeń na warsztaty potrwa do 6 sierpnia, więc prosimy nie zwlekać z decyzją!

zpb.org.pl

Informacja o warsztatach na stronie Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”:

http://wspolnotapolska.org.pl/wiadomosci/Zapraszamy-na-warsztaty-metodyczne-dla-nauczycieli-pedagogow-wychowawcow-przedszkoli-oraz-studentow-kierunkow-pedagogicznych,3219.html

 

Oddział Warmińsko-Mazurski Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” organizuje w dniach 18-24 sierpnia tego roku warsztaty metodyczne dla nauczycieli, pedagogów, wychowawców przedszkoli oraz studentów kierunków pedagogicznych z Białorusi, Litwy, Łotwy, Rosji i Ukrainy. Zajęcia poprowadzą wysokiej klasy wychowawcy, trenerzy i eksperci Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” (SWP), wśród nich m.in.: - Zdzisław

Zespoły folkowe z Białorusi, Polski, Ukrainy i Litwy zagrają pięciogodzinny koncert na podwórzu Narodowego Muzeum Sztuki w ramach Dnia Kultury Narodów Wielkiego Księstwa Litewskiego, który zaplanowano na 24 lipca. 

foto: http://artmuseum.by

foto: http://artmuseum.by

Koncert odbędzie się w otoczeniu obrazów z wystawy pt. „Portrety władców i magnatów Wielkiego Księstwa Litewskiego”, która trwa w białoruskiej stolicy. Jak zaznaczają gospodarze imprezy „narody Białorusi, Ukrainy, Polski i Litwy łączy wspólna historia – historia Wielkiego Księstwa Litewskiego”. Od strony białoruskiej w koncercie, który obiecuje stać się jednym z największych wydarzeń kulturalnych tego lata na Białorusi, wezmie udział kultowy białoruski zespół folkowy Pałac. Stronę polską będzie reprezentował znakomity zespół Vołosi. Z Litwy przyjadą muzycy z formacji Aiste Smilgeviciute & SKYLE, a z Ukrainy popularna grupa Hycz Orkestr.

Partnerami strony białoruskiej w organizacji imprezy ze strony litewskiej występuje ambasada Republiki Litewskiej na Białorusi, a ze strony polskiej Instytut Polski w Mińsku.

Dzień Kultury Narodów Wielkiego Księstwa Litewskiego stanie się prawdziwym świętem dla miłośników historii i kultury naszej ziemi, choć na pewno zostanie skrytykowany przez kręgi wyznawców teorii, iż Białorusini nie są narodem samodzielnym, lecz tylko częścią narodu rosyjskiego.

Wyznawcy powyższej, upokarzającej Białorusinów, teorii nieustannie krytykują władze białoruskie za rzekome preferowanie odrodzenia na Białorusi tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego i za opiekę nad zabytkami z czasów WKL oraz Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Tak oto rosyjska białorusofobiczna i polonofobiczna agencja Regnum nieustannie atakuje białoruskie resorty kultury i turystyki za realizację państwowego programu „Zamki Białorusi”, mającego na celu podniesienie z ruin najważniejszych i najbardziej okazałych dworów i pałaców, mieszkającej niegdyś na ziemi białoruskiej magnaterii i szlachty. Białorusofobom nie podoba się nawet inicjatywa prezydenta Aleksandra Łukaszenki, mająca na celu odrodzenie na Białorusi produkcji pasów kontuszowych, znanych na Białorusi pod nazwą „pasów słuckich”, gdyż, jak podkreśla agencja Regnum, „jest to element ubioru zamożnej szlachty polskiej czasów Rzeczypospolitej”.

Zwolennicy teorii braku oderwanej od rosyjskiej podmiotowości narodu białoruskiego za głównego inspiratora wzrastającego zainteresowania Białorusinów własną historią, także na szczeblu państwowym, uważają Instytut Polski w Mińsku. Ich zdaniem instytucja ta prowadzi „łagodną polonizację” Białorusinów w celu nastawienia ich przeciwko narodowi rosyjskiemu i osiąga sukcesy. Portal rosyjskiego Instytutu Krajów Wspólnoty Niepodległych Państw, będącego placówką doradczą Kremla, stwierdza na przykład rzecz, której inaczej, jak kuriozalną nie da się nazwać, a mianowicie, iż za sprawą Instytutu Polskiego w Mińsku i pod jego wpływem „sieci polonizacji dosyć mocno oplotły społeczeństwo białoruskie”.

Należy się cieszyć z tego, iż mimo tak mocnego sprzeciwu polonofobów i białorusofobów, święto kultury czterech narodów, mieszkających niegdyś w jednym państwie, odbędzie się mianowicie w stolicy Białorusi, uważanej za najbardziej zsowietyzowaną i zlumpenizowaną republikę Sowieckiego Imperium.

Bilety na Wielki Koncert w ramach Dnia Kultury Narodów Wielkiego Księstwa Litewskiego można nabyć w Mińsku, w kasie Narodowego Muzeum Sztuki pod adresem ul. Lenina 20 po 85 tys. rubli białoruskich. W Dniu koncertu cena biletów wzrośnie do 100 tys. rubli. Początek koncertu zaplanowany jest na 24 lipca o godz. 18.00.

zpb.org.pl

 

 

Zespoły folkowe z Białorusi, Polski, Ukrainy i Litwy zagrają pięciogodzinny koncert na podwórzu Narodowego Muzeum Sztuki w ramach Dnia Kultury Narodów Wielkiego Księstwa Litewskiego, który zaplanowano na 24 lipca.  [caption id="attachment_512" align="alignleft" width="250"] foto: http://artmuseum.by[/caption] Koncert odbędzie się w otoczeniu obrazów z wystawy pt. „Portrety władców i

Msza św. w intencji żołnierzy Armii Krajowej i ofiar nazistowskiej operacji „Hermann” została odprawiona w Iwieńcu 19 czerwca, w 70. rocznicę Powstania Iwienieckiego.

Dzwony Białego Kościoła ogłosiły o wybuchu powstania o 12.00 na Anioł Pański. Rozpoczęła się operacja Armii Krajowej. Dowództwo AK chciało wyznaczyć wybuch powstania na 22 czerwca, kiedy to dwa lata wcześniej naziści zaatakowali Związek Sowiecki. Do Niemców dotarła jednak informacja o gromadzeniu się sił polskich dookoła miasta i oni pośpiesznie zaczęli wzmacniać garnizon, który liczył wówczas już ponad 300 żołnierzy, żandarmów i policjantów. Stąd – przedwczesne, na trzy dni przed planowanym, rozpoczęcie operacji Armii Krajowej.

Iwieńczanie gromadzą się przy Białym kościele, aby uczcić 70. rocznicę powstania

Iwieńczanie gromadzą się przy Białym kościele, aby uczcić 70. rocznicę powstania

Siedziba żandarmerii w 1943r. Ten budynek został zaatakowany przez polskich partyzantów jako pierwszy.

Siedziba żandarmerii w 1943r. Ten budynek został zaatakowany przez polskich partyzantów jako pierwszy.

Po uroczystej mszy św. uczennice- parafianki odczytały z pamięci 20-minutowy referat, w którym opowiedziały o funkcjonowaniu w okresie międzywojennym polskiego Korpusu Ochrony Pogranicza, o życiu kulturalnym żołnierzy-pograniczników a także o samym powstaniu.

Uczennice-parafianki odczytują referat o żołnierzach KOP i o powstaniu

Uczennice-parafianki odczytują referat o żołnierzach KOP i o powstaniu

Odczyt referatu o powstaniu

Odczyt referatu o powstaniu

Po nabożeństwie żałobnym parafianie, którzy podczas karnej operacji „Hermann”stracili bliskich, wyruszyli pieszo na cmentarz.

Przy Czerwonym Kościele, obok pomnika-krzyża „Straż Mogił Polskich”, ustanowionego niedaleko świątyni. Krzyż wzniesiono na cześć żołnierzy Armii Krajowej oraz jako pomnik dla cywilnej ludności miasteczka, wymordowanej w latach 1939-1945

Przy Czerwonym Kościele, obok pomnika-krzyża „Straż Mogił Polskich”, ustanowionego niedaleko świątyni. Krzyż wzniesiono na cześć żołnierzy Armii Krajowej oraz jako pomnik dla cywilnej ludności miasteczka, wymordowanej w latach 1939-1945

Potem ludzie doszli do grobu, w którym razem zostali pochowani Kazimierz i Łucja Dzierżyńscy, ofiary zemsty nazistów. W domu Kazimierza Dzierżyńskiego, rodzonego brata krwawego Feliksa, mieścił się sztab powstania. W czasach sowieckich, z uwagi na ogromny szacunek do Dzierżyńskich ze strony miejscowej ludności, Sowieci zmuszeni byli ustanowić na ich pomniku tablicę z tekstem: „Rozstrzelani przez faszystów niemieckich za kontakty z partyzantami”. Z jakimi partyzantami? O tym sowiecka tablica nie informuje…

Sowiecki napis na grobie Kazimierza i Łucji Dzierżyńskich

Sowiecki napis na grobie Kazimierza i Łucji Dzierżyńskich

Przy grobie Dzierżyńskich

Przy grobie Dzierżyńskich

Uczestnicy obchodów 70. rocznicy Powstania Iwienieckiego

Uczestnicy obchodów 70. rocznicy Powstania Iwienieckiego

Dzianis Sałasz

http://salasz.livejournal.com/225862.html

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Msza św. w intencji żołnierzy Armii Krajowej i ofiar nazistowskiej operacji „Hermann” została odprawiona w Iwieńcu 19 czerwca, w 70. rocznicę Powstania Iwienieckiego. Dzwony Białego Kościoła ogłosiły o wybuchu powstania o 12.00 na Anioł Pański. Rozpoczęła się operacja Armii Krajowej. Dowództwo AK chciało wyznaczyć wybuch powstania

Składaniem wieńców i zapaleniem zniczy na grobach żołnierzy Armii Krajowej uczcili w minioną sobotę i niedzielę 69. rocznicę operacji AK „Ostra Brama” działacze Związku Polaków na Białorusi oraz przedstawiciele polskiej dyplomacji w Grodnie.

Ryngraf patriotyczny z Matką Bożą Ostrobramską na tle Orła (noszony przez żołnierzy majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki") foto: Wikimedia Commons

Ryngraf patriotyczny z Matką Bożą Ostrobramską na tle Orła
(noszony przez żołnierzy majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”)
foto: Wikimedia Commons

– Musimy pamiętać i przypominać braciom Białorusinom, którzy czasem ulegają propagandowej demagogii, iż operacja „Ostra Brama” była jaskrawym świadectwem walki Armii Krajowej przeciwko niemieckiemu najeźdźcy, a żołnierze Armii Krajowej walczyli o wolność ziemi, która obecnie leży w granicach niepodległej Białorusi, a więc walczyli pośrednio także o wolną Białoruś – mówił przy grobach żołnierzy AK konsul generalny w Grodnie Andrzej Chodkiewicz. Dyplomata zwracał uwagę na to, że zarówno białoruska propaganda państwowa, jak i część białoruskiego środowiska opozycyjnego interpretuje niestety walkę AK z NKWD i ogólnie z władzą sowiecką po wypędzeniu hitlerowców jako walkę z Białorusinami. – Armia Krajowa nie wypowiedziała wojny władzy sowieckiej. Było odwrotnie, to władza sowiecka zaatakowała akowców i zrobiła z nich żołnierzy wyklętych, zmuszając do obrony siebie samych, swoich rodzin wsi i miasteczek przed nowym najeźdźcą – przypominał działacz Związku Polaków na Białorusi, jeden z najlepszych na Białorusi znawców historii walki Armii Krajowej na ziemi nowogródzkiej i wileńskiej Józef Porzecki. – W Polsce rok 2013 został ogłoszony rokiem Żołnierzy Wyklętych – oświadczył prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz. Gośćmi dorocznej akcji ZPB „Ostra Brama”, upamiętniającej żołnierzy Armii Krajowej, poległych w walkach o Ojczyznę z Niemcami, oddziałami litewskimi i sowieckimi, byli w tym roku przedstawiciele dolnośląskiego Stowarzyszenia Odra-Niemen. To właśnie od Stowarzyszenia Odra-Niemen od lat otrzymują pomoc i wsparcie, żyjący na Białorusi żołnierze Armii Krajowej, wyklęci przez propagandę sowiecką i, mimo ogromnego wkładu w walkę z niemieckim okupantem podczas drugiej wojny światowej, do tej pory nie mający statusu kombatantów na Białorusi. – Powinniśmy być dumni z tego, iż w całej Europie Armia Krajowa była jedną z najlepiej zorganizowanych i skutecznych siatek partyzanckich, walczących z hitlerowcami – przypominał konsul Chodkiewicz. Historyk Józef Porzecki z kolei nawoływał Polaków w poszczególnych miejscowościach, odwiedzanych w ramach tegorocznej akcji „Ostra Brama”, o uważne przyglądanie się nagrobkom na miejscowych cmentarzach gdyż, jak zauważył, prawie na każdym cmentarzu katolickim mogą się odnaleźć groby żołnierzy Armii Krajowej. To dzięki pracy badawczej i krajoznawczej Józefa Porzeckiego i działaczy Związku Polaków w poszczególnych miejscowościach udało się w ostatnich latach odnaleźć miejsca pochówku żołnierzy AK na cmentarzach katolickich w rejonach werenowskim, lidzkim, szczuczyńskim, oszmiańskim i ostrowieckim. Dzięki pomocy Konsulatu Generalnego RP w Grodnie na większości odnalezionych w ostatnich latach pomnikach żołnierzy AK przytwierdzono metalowe tablice, informujące o spoczywających pod tymi pomnikami polskich bohaterach.

a.pis.

Operacja „Ostra Brama” – operacja wojskowa rozpoczęta 7 lipca 1944 przez oddziały Armii Krajowej, w ramach akcji „Burza”, w celu samodzielnego oswobodzenia Wilna z rąk okupanta niemieckiego siłami AK i zgodnego z założeniami „Burzy” wystąpienia wobec Armii Czerwonej „w roli gospodarza terenu”. Plan operacji został opracowany w marcu 1944 przez sztab okręgu wileńskiego – zakładał on zdobycie miasta przez połączone siły wileńskiego i nowogrodzkiego okręgu AK.

Wikipedia

Fotoreportaż Iness Todryk-Pisalnik

Dzień pierwszy akcji Związku Polaków na Białorusi „Ostra Brama-2013”

Stare Wasiliszki

Na cmentarzu katolickim

Na cmentarzu katolickim

Prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz, konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weronika Sebastianowicz i miejscowi Polacy przy krzyżu poległym żołnierzom AK

Prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz, konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weronika Sebastianowicz i miejscowi Polacy przy krzyżu poległym żołnierzom AK

Wiewiórka

Sekretarz zarządu Stowarzyszenia Odra-Niemen Eugeniusz Gosiewski stawia znicz w kwaterze żołnierzy AK

Sekretarz zarządu Stowarzyszenia Odra-Niemen Eugeniusz Gosiewski stawia znicz w kwaterze żołnierzy AK

Zabłoć

Grób żołnierza AK Jana Misiukiewicza

Grób żołnierza AK Jana Misiukiewicza

Przy grobie żołnierza AK Zofii Nowickiej

Przy grobie żołnierza AK Zofii Nowickiej

Krzyż na grobie żołnierza AK Wacława Łyszczyka

Krzyż na grobie żołnierza AK Wacława Łyszczyka

Lipkuńce

Eugeniusz Gosiewski i Mieczysław Jaśkiewicz zapalają znicz przy grobie żołnierza AK Pawła Jasiewicza

Eugeniusz Gosiewski i Mieczysław Jaśkiewicz zapalają znicz przy grobie żołnierza AK Pawła Jasiewicza

Nacza

Kwatera żołnierzy AK z oddziału Jana Borysewicza ps. "Krysia"

Kwatera żołnierzy AK z oddziału Jana Borysewicza ps. „Krysia”

Józef Porzecki opowiada o walkach żołnierzy pod dowództwem "Krysi" i o historii powstania kwatery

Józef Porzecki opowiada o walkach żołnierzy pod dowództwem „Krysi” i o historii powstania kwatery

Werenowo

Przy grobie żołnierza AK Mieczysława Sobieranskiego

Przy grobie żołnierza AK Mieczysława Sobieranskiego

Hermaniszki

Przy grobie żołnierza AK Mieczysława Kłosa ps. "Walter"

Przy grobie żołnierza AK Mieczysława Kłosa ps. „Walter”

Żyrmuny

Żołnierz AK Alfons Rodziewicz opowiada o poległych towarzyszach broni

Żołnierz AK Alfons Rodziewicz opowiada o poległych towarzyszach broni

Jancewicze

Kwatera poległych w Surkontach żołnierzy AK

Kwatera poległych w Surkontach żołnierzy AK

Tablica w kwaterze żołnierzy AK

Tablica w kwaterze żołnierzy AK

Przy kwaterze żołnierzy AK

Przy kwaterze żołnierzy AK

Dzień drugi akcji Związku Polaków na Białorusi „Ostra Brama-2013”

Dyndyliszki

Kombatanci oddają cześć poległym towarzyszom broni

Kombatanci oddają cześć poległym towarzyszom broni

Więsławienięta

Prezes oddziału ZPB w Smorgoniach Teresa Pietrowa opowiada o poległym żołnierzu AK

Prezes oddziału ZPB w Smorgoniach Teresa Pietrowa opowiada o poległym żołnierzu AK

Modlitwa przy grobie żołnierza AK

Modlitwa przy grobie żołnierza AK

Prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weronika Sebastianowicz składa wieniec na grobie poległego  towarzysza broni Lewona Żuka

Prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weronika Sebastianowicz składa wieniec na grobie poległego
towarzysza broni Lewona Żuka

Soły

Kombatanci w kościele w Sołach, tuż po zakończeniu mszy św. w intencji poległych żołnierzy AK

Kombatanci w kościele w Sołach, tuż po zakończeniu mszy św. w intencji poległych żołnierzy AK

Teresa Pietrowa opowiada o poległym żołnierzu AK

Teresa Pietrowa opowiada o poległym żołnierzu AK

Iwaszkowce

Na cmentarzu katolickim

Na cmentarzu katolickim

Worziany

Tablica w kwaterze poległych żołnierzy AK

Tablica w kwaterze poległych żołnierzy AK

Modlitwa w kwaterze żołniery Wileńskiej Brygady AK, której oddział pod dowództwem Zygmunta Szendzielarza  ps. "Łupaszko" 31 stycznia 1944 roku ztoczyła zwycięski bój z Niemcami

Modlitwa w kwaterze żołniery Wileńskiej Brygady AK, której oddział pod dowództwem Zygmunta Szendzielarza
ps. „Łupaszko” 31 stycznia 1944 roku ztoczyła zwycięski bój z Niemcami

Cudzieniszki

Na cmentarzu katolickim

Na cmentarzu katolickim

Mikuliszki

Kwatera żołnierzy AK, poległych w walkach z oddziałami litewskimi

Kwatera żołnierzy AK, poległych w walkach z oddziałami litewskimi

W kwaterze poległych żołnierzy AK

W kwaterze poległych żołnierzy AK

Modlitwa za dusze poległych żołnierzy AK

Modlitwa za dusze poległych żołnierzy AK

Krzyż pośmiertny żołnierza AK, Francuza Jeana Charlesa Maffre'a ps. "Michel" w kwaterze

Krzyż pośmiertny żołnierza AK, Francuza Jeana Charlesa Maffre’a ps. „Michel” w kwaterze

Horodniki

Była prezes ZPB Andżelika Borys podpala znicz na cmentarzu

Była prezes ZPB Andżelika Borys podpala znicz na cmentarzu

Graużyszki

Tablica w kwaterze poległych żołnierzy AK

Tablica w kwaterze poległych żołnierzy AK

Kwatera poległych żołnierzy AK

Kwatera poległych żołnierzy AK

Składaniem wieńców i zapaleniem zniczy na grobach żołnierzy Armii Krajowej uczcili w minioną sobotę i niedzielę 69. rocznicę operacji AK „Ostra Brama” działacze Związku Polaków na Białorusi oraz przedstawiciele polskiej dyplomacji w Grodnie. [caption id="attachment_532" align="alignleft" width="250"] Ryngraf patriotyczny z Matką Bożą Ostrobramską na tle Orła(noszony

W tym roku do egzaminów na studia wyższe w Polsce ze stypendium rządu polskiego przystąpiło 199 kandydatów z obwodu grodzieńskiego. Oprócz najlicznejszej grupy maturzystów ze szkół polskich w Grodnie i Wołkowysku, egzaminy zdawali także absolwenci szkół społecznych przy Polskiej Macierzy Szkolnej i Związku Polaków na Białorusi.

Rozmowa z Heleną Dubowską, wiceprezes ZPB, dyrektor Szkoły Społecznej przy ZPB

Helena Dubowska, wiceprezes ZPB, dyrektor Szkoły Społecznej ZPB

Helena Dubowska, wiceprezes ZPB, dyrektor Szkoły Społecznej ZPB

W latach poprzednich egzaminy na studia wyższe w Polsce odbywały się w Polskiej Szkole w Grodnie, następnie w siedzibach Polskiej Macierzy Szkolnej i Związku Polaków na Białorusi, a przez ostatnie dwa lata w Białymstoku. Dlaczego tak się stało?

– Białoruskie władze miejskie od paru lat odmawiały udostępnienia pomieszczeń Szkoły Polskiej w Grodnie, która moim zdaniem, była dogodnym miejscem do rekrutacji młodzieży ubiegającej się o studia w Polsce. A w 2011 roku nie przedłużono umowy ze stroną białoruską umożliwiającej przeprowadzenie rekrutacji wsród Polaków z Białorusi na studia w Polsce. Białoruskie ministerstwo edukacji wówczas chciało decydować o liczbie ubiegających sie o studia. A więc, od dwóch lat rekrutacja odbywa się na na Uniwersytecie w Białymstoku.

Młodzież polska z Grodzieńszczyzny na egzaminie rekrutacyjnym na studia

Młodzież polska z Grodzieńszczyzny na egzaminie rekrutacyjnym na studia

Jak się odbywała rekrutacja w tym roku?

– W sobotę młodzież pisała test podstawowy z języka polskiego, z którego maturzyści z polskich szkół w Grodnie zostali zwolnieni. Test raczej nie sprawiał trudności, bo ze stu punktów trzeba było uzyskać 70-80. Nie zdało testu zaledwie 9 osób, w ubiegłym było ich 15. Natomiast w poniedziałek maturzyści odbyli rozmowy kwalifikacyjne w trzech komisjach – humanistycznej, przyrodniczej i matematyczno-fizycznej. Niektórzy na swoją kolejkę musieli czekać od rana aż do godziny 19.30.

Dr. Bogusław Szymański, dyrektor Biura Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej tłumaczy warunki rekrutacji

Dr. Bogusław Szymański, dyrektor Biura Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej tłumaczy warunki rekrutacji

Wśród przystępujących do egzaminów, ilu było absolwentów Szkoły Społecznej przy ZPB? Jak wypadli pani wychowankowie?

– Z naszej szkoły przystąpiło do sprawdzianu dwadzieścia siedem osób. Trzy osoby odpadły po teście podstawowym z języka polskiego, a jedenaście – po rozmowach kwalifikacyjnych. Oznacza to, że na studia dostało się trzynastu naszych absolwentów. Już drugi rok, niestety, komisja rekrutacyjna nie pozwala kandydatom korzystania z brudnopisów. Ale, przecież nawet podczas egzaminów maturalnych w Polsce młodziez ma taką możliwość.

Jakie kierunki cieszyły się dużym zainteresowamniem?

– Medycyna, fotonika, technologia chemiczna oraz stosunki międzynarodowe. Z przykrością stwierdzam, że humanistyczne kierunki tracą na popularności.

W jaki sposób Związek może pomoc tej młodziezy, która nie dostała się na wymarzone studia?

– Pomagamy pisać odwołania oraz poparcie prośby każdego kandydata na studia , gdyż tym, którzy pomyślnie zdali egzaminy kierunkowe, przysługuje prawo odwołania się do Biura Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej w Warszawie. Już na dzień dzisiejszy skontaktowałam sie z Politechniką w Opolu, Uniwersytetem Opolskim i próbujemy dogadać się z uczelnią o przyznanie dodatkowych miejsc dla naszych absolwentów. Na przyjęcie kilku osób na kierunki biologiczne ze stypendium i akademikiem zgodził się już Uniwersytet Warmińsko-Mazurski.

Rozmawiała Iness Todryk-Pisalnik

 

 

 

 

 

 

W tym roku do egzaminów na studia wyższe w Polsce ze stypendium rządu polskiego przystąpiło 199 kandydatów z obwodu grodzieńskiego. Oprócz najlicznejszej grupy maturzystów ze szkół polskich w Grodnie i Wołkowysku, egzaminy zdawali także absolwenci szkół społecznych przy Polskiej Macierzy Szkolnej i Związku Polaków na

Związkowa Komisja ds. wyjaśnienia okoliczności powstania w Brześciu organizacji Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych kosztem struktur ZPB przeprowadziła w czwartek wyjazdowe posiedzenie w Brześciu.

Zaproszenia na posiedzenie komisji zignorowały inicjatorki próby rozłamu w ZPB, zawieszone w prawach członków organizacji działaczki Hanna Paniszewa i Alina Jaroszewicz. Mimo ich nieobecności członkom komisji udało się porozmawiać z miejscowymi Polakami. W toku rozmowy potwierdziła się między innymi postawiona na ostatniej Radzie Naczelnej ZPB teza o tym, iż uczestnicy tak zwanej konferencji Oddziału Brzeskiego ZPB z dnia 15 maja zostali wprowadzeni w błąd przez A. Jaroszewicz i H. Paniszewą. Tak oto jedna z uczestniczek tamtej konferencji, obecna na czwartkowym posiedzeniu związkowej komisji pani Stanisława Karpol oświadczyła, iż dotąd nie rozumie po co Jaroszewicz i Paniszewa zainicjowały rozłam w ZPB. Według Karpol, ona nigdy nie miała zamiaru opuszczenia szeregów Związku Polaków na Białorusi i pozostaje w organizacji.

Możliwość obiektywnej oceny tego, co się stało w Brześciu 15 maja działacze brzescy otrzymali dzięki analizie tego przykrego wydarzenia z punktu widzenia Statutu Związku Polaków, przedstawionej przez Andżelikę Borys, przewodniczącą Komisji ZPB ds. wyjaśnienia okoliczności powstania w Brześciu organizacji Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych kosztem struktur ZPB. Pani Borys dowiodła mianowicie, iż A. Jaroszewicz i H. Paniszewa złamały co najmniej trzy punkty Statutu, myląc podmioty i mienie związkowe z prywatnymi.

Tak oto zarządzana i kierowana przez A. Jaroszewicz i H. Paniszewą firma AKC „Most” w Brześciu w świetle Statutu ZPB stanowi zaplecze gospodarcze Związku Polaków na Białorusi i właśnie w tym charakterze jest beneficjentem pomocy sponsorów i darczyńców organizacji. Statut ZPB jednoznacznie stwierdza też, iż mienie wszystkich struktur (w tym podmiotów gospodarczych) Związku jest własnością Zarządu Głównego ZPB i nie może być przekazane i wykorzystywane przez inną strukturę organizacyjną, w danym przypadku przez zakładane Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych, bez zgody Zarządu Głównego ZPB.

Bezprawna w świetle Statutu jest także rzekoma samolikwidacja Oddziału Brzeskiego ZPB. Statut nie przewiduje możliwości samolikwidacji struktury związkowej bez wiedzy i zgody najwyższych organów władzy organizacji. A tym bardziej przyznania praw spadkobiercy rzekomo zlikwidowanego oddziału nowopowstającej organizacji.

– Po likwidacji jakiejkolwiek struktury ZPB jej mienie automatycznie przechodzi do dyspozycji Zarządu Głównego Związku Polaków i tylko Zarząd Główny przy aprobacie Rady Naczelnej ZPB może przekazać je komuś lub zrzec się praw własności do mienia związkowego – tłumaczyła pani Borys.

Pretensje H. Paniszewej i A. Jaroszewicz do kierownictwa ZPB w kwestii rzekomego bezprawnego wtrącania się w działalność Brzeskiego Oddziału ZPB także są nieuzasadnione i zmyślone. Zarząd Główny, Rada Naczelna oraz Komisja Kontrolno-Rewizyjna ZPB muszą zgodnie ze Statutem kontrolować jego przestrzeganie przez wszystkie struktury organizacji. Właśnie spełniając ten wymóg statutowy władze centralne ZPB przypomniały działaczom w Brześciu o konieczności wyborów zarządu Oddziału Miejskiego ZPB miasta Brześć, do których doszło na zebraniu 28 kwietnia. Warto przypomnieć, że w oddziale miejskim wybranego demokratycznie zarządu nie było od roku 2005, choć Statut nakazuje przeprowadzenie wyborów w oddziałach z odstępem dwuletnim.

Przewodnicząca Komisji ZPB ds. wyjaśnienia okoliczności powstania w Brześciu organizacji Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych kosztem struktur ZPB podkreśliła w swoim wystąpieniu, iż Statut ZPB w redakcji z 2004 roku jest dokumentem obowiązującym wszystkie struktury organizacji. – Nieprzestrzeganie Statutu zamienia życie organizacji w anarchię – stwierdziła Andżelika Borys i zaproponowała, aby kierowana przez nią komisja przygotowała oświadczenie, iż H. Paniszewa oraz A. Jaroszewicz, dopuszczając się rażącego złamania Statutu ZPB, bezprawnie przywłaszczyły mienie organizacji. Komisja zgodziła się też zlecić Komisji Kontrolno-Rewizyjnej ZPB, aby we współpracy ze wszystkimi partnerami Związku Polaków na Białorusi przygotowała wykaz zawłaszczonego przez A. Jaroszewicz, H. Paniszewą i kontrolowane przez nie struktury mienia związkowego.

Obecni na posiedzeniu komisji działacze polscy z Brześcia byli oburzeni wiarołomnością byłych liderek społeczności polskiej w swoim mieście i mówili wprost, iż H. Paniszewej i A. Jaroszewicz w ich działalności od dawna zależało tylko na prywacie, a nie na sprawie polskiej.

Na posiedzeniu komisji w charakterze obserwatora była obecna konsul z Konsulatu Generalnego RP w Brześciu Anna Domska-Łuczak.

Komisja ZPB ds. wyjaśnienia okoliczności powstania w Brześciu organizacji Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych kosztem struktur ZPB przygotuje szczegółowe sprawozdanie o sytuacji, jaka zaistniała w Brześciu i zreferuje je na najbliższym posiedzeniu Rady Naczelnej ZPB. Rada Naczelna zaś podejmie uchwałę, która zamknie sprawę incydentu w Brześciu i przekaże swoje postanowienie wszystkim zainteresowanym współpracą z Polakami na Białorusi stronom.

a.pis.

 

Związkowa Komisja ds. wyjaśnienia okoliczności powstania w Brześciu organizacji Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych kosztem struktur ZPB przeprowadziła w czwartek wyjazdowe posiedzenie w Brześciu. Zaproszenia na posiedzenie komisji zignorowały inicjatorki próby rozłamu w ZPB, zawieszone w prawach członków organizacji działaczki Hanna Paniszewa i Alina Jaroszewicz. Mimo ich

Wystawa obrazów pt. „Magia rzeczywistości” – kobieta w twórczości Andrzeja Filipowicza trwa obecnie w Domu Polski Wschodniej w Brukseli. Prezentacja dzieł grodzieńskiego artysty, który od 19 lat należy do Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB, została zorganizowana dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego. Natomiast spółka EC EKO z Bielska Podlaskiego sfinansowała wydanie albumu ze zdjeciami prac artysty. Wystawa została otwarta 19 czerwca i potrwa do 14 lipca.

Andrzej Filipowicz (z prawej) na otwarciu wystawy, fot. Łukasz Kobus/East Poland House

Andrzej Filipowicz (z prawej) na otwarciu wystawy, fot. Łukasz Kobus/East Poland House

Kiedy i w jakich okolicznościach zrodził się pomysł na powstanie katalogu twoich prac i wystawienia ich w Domu Polski Wschodniej w Brukseli?

– Znajoma z Polski, będąca wielbicielką moich obrazów, dostała w prezencie katalog z mojej poprzedniej wystawy z zamku w Pułtusku pt. „Andrzej Filipowicz. Malarstwo” i pokazała ten katalog Magdalenie Łyżnickiej-Sanczenko, dyrektor Departamentu Współpracy z Zagranicą i Promocji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego. I stąd pojawił się pomysł zorganizowania wystawy w ramach prezentacji Wschodniej Polski w Brukseli.

 Dlaczego zatytułowałeś swoją wystawe „Magia rzeczywistości” – kobieta w twórczości Andrzeja Filipowicza?

– Tytuł wymyślił krytyk sztuki prof. dr hab. Jan Wiktor Sienkiewicz, kierownik Zakładu Historii Sztuki i Kultury Polskiej na Emigracji w Katedrze Historii Sztuki i Kultury Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. On też zgodził się być kuratorem wystawy i napisał wstęp do katalogu.

Kim są bohaterki twoich obrazów?

– Tajemnicze nieznajome, które spotykam na ulicy lub przy innych okazjach. Najlepsza kobieta to ta wymyślona. Chociaż w niektórych obrazach można rozpoznać i moją żonę.

Publiczność odebrała twórczość grodnianina przychylnie, fot. Łukasz Kobus/East Poland House

Publiczność odebrała twórczość grodnianina przychylnie, fot. Łukasz Kobus/East Poland House

Jak dopasowujesz symbole do sylwetek kobiet?

– Uważam, że dopełniona wieloma bogatymi w symbolikę atrybutami sylwetka kobiety pomaga głębiej przedstawić jej postać i zrobić wrażenie na odbiorcy. Na przykład kompozycja „Klucze” to mozliwość wyboru, „Wiśniowe spotkanie” – symbol kobiecej przyjaźni, „Oczekiwanie radości” – motylek w brzuszku, emocje, euforia…

Czy któryś z portretów lubisz bardziej, może któryś wyraża szczególne emocję?

– Chciałem przede wszystkim przedstawić wschodni typ przedstawicielek płci pięknej. Pracując nad projektem zastanawiałem się, jaki z obrazów jest kluczowy. W wyniku, na okładce katalogu rozmieściłem obraz „Porwanie Europy”, który jest metaforą, polegającą na porwaniu kawałeczka Wschodniej części Europy i pokazaniu jej Belgom, albo porwaniu odrobiny Europy Zachodniej i zabraniu jej ze sobą na Wschód. Następna ważna praca – „Klucze”, to możliwość wyboru, którą zawsze trzymamy w rękach. No i na zakończenie katalogu zamieściłem obraz „Powracając na Wschód”, który symbolizuje nieunikniony powrót człowieka do domu.

"Porwanie Europy", obraz na okładce katalogu wystawy, fot. andrzejfilipowicz.com

„Porwanie Europy”, obraz na okładce katalogu wystawy, fot. andrzejfilipowicz.com

Jak brukselska publiczność odebrała twoją sztukę?

– Belgowie reagowali bardzo pozytywnie. Ogólna opinia była taka, że koncepcję udało się zrealizować i przez moje malarstwo godnie przedstawić region Wschodniej Polski w Europie Zachodniej.

Jakie znaczenie mają dla ciebie tego typu wystawy?

– To jest doskonała możliwość podsumowania jakiegoś okresu w swojej twórczości. Dzięki takim wydarzeniom, mam doskonałą możliwość skupienia się na realizacji określonej idei oraz wydaniu udokumentowanego katalogu z wystawy.

Czy przynależność do Towarzystwa Polskich Plastyków pomaga w promowaniu twojej twórczości?

– Oczywiście! Przecież znajduję się wśród swoich kolegów. W ogóle idea Towarzystwa polega na wymianie doświadczeniami, wspólnym planowaniu jakichś projektów poświęconych np. wydarzeniom historycznym itd. Wspólna realizacja projektów pomaga w otrzymywaniu interesujących interpretacji znaczących wydarzeń oraz pokazaniu własnego światopoglądu.

Często malarze, zwłaszcza młodsi, czerpią inspirację z prac wielkich artystów, czy posiadasz swoich „idoli”?

– W latach studenckich rzeczywiście interesowałem się nowatorskim podejściem do warsztatu takich białoruskich malarzy, jak Uładzimir Sawicz, Wiktor Iwaszkiewicz, Leonid Chobotow i Mikołaj Sieleszczuk. Póżniej, kiedy na zaproszenie Sachsische Kulturstfund w Dreźnie byłem na stypendium twórczym w Kinstlerhaus Schloss Wiepersdorf w Niemczech, , miałem mozliwość zobaczyć oryginały obrazów Pabla Picassa i Marca Chagalla, które wówczas wywarły na mnie ogromne wrażenie.

Czy najważniejszy w sztuce jest talent?

– Każdy człowiek jest utalentowany na swój sposób. Inną sprawa, jaką ma możliwość rozwoju swojego talentu. Ale nawet człowiek utalentowany powinien ciągle nad sobą pracować. Najważniejsze są samoorganizacja i systematyczność. Ostatnie dwa lata staram się zmuszać do systematyczności oraz przypominać sobie, że nikt za mnie nie zrobi ważnych rzeczy. Szkoda, że czasem doba jest zbyt krótka.

Rozmawiała Iness Todryk-Pisalnik

Wystawa obrazów pt. „Magia rzeczywistości” – kobieta w twórczości Andrzeja Filipowicza trwa obecnie w Domu Polski Wschodniej w Brukseli. Prezentacja dzieł grodzieńskiego artysty, który od 19 lat należy do Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB, została zorganizowana dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego. Natomiast spółka EC

Skip to content