HomeStandard Blog Whole Post (Page 329)

Wbrew temu, co można usłyszeć w białoruskich szkołach państwowych i przeczytać w białoruskich podręcznikach historii, 17 września 1939 roku nie cała ludność tzw. Zachodniej Białorusi witała Armię Czerwoną z kwiatami, jako „wyzwolicieli spod jarzma polskich panów”.

Mieszkańcy Grodna, na przykład, „przywitali” bolszewickiego agresora kulami z karabinów i koktajlami Mołotowa.

Kadr z filmu „Krew na bruku. Grodno 1939”

Obrona Grodna we wrześniu 1939 roku stała się epizodem wojny obronnej 1939 roku, który w dużym stopniu uratował honor Polaków, mieszkających na Kresach Wschodnich. Wobec braku wsparcia regularnej armii, starającej się powstrzymać natarcie faszystowskiego Wermachtu na zachodzie kraju, obywatele, mieszkający na wschodzie Polski, często woleli nie protestować głośno przeciwko sowieckiemu okupantowi. Grodno i grodnianie w tej masie, pokornie przyjmującej jarzmo bolszewizmu, stanowili jeden z niewielu wyjątków. Stawiając zbrojny opór, wkraczającym do miasta oddziałom pancernym Armii Czerwonej i przez trzy dni odpierając ataki wroga, grodnianie wpisali piękne karty do historii królewskiego miasta, postrzeganego przez innych mieszkańców współczesnej Białorusi jako miasto wyjątkowe.

Z niezłomnej postawy mieszkańców przedwojennego Grodna, my – współcześni grodnianie, jesteśmy dumni i chwalimy się czynem bohaterskim naszych poprzedników przed gośćmi naszego miasta, na których wiadomość o trzydniowej obronie Grodna przed Armią Czerwoną we wrześniu 1939 roku robi ogromne wrażenie.

Dzięki takim wydarzeniom historycznym, jak to sprzed 78. lat, Grodno jest postrzegane jako miasto, w którym mieszkają wyjątkowi ludzie.

Dodajmy, że tę wyjątkowość mieszkańcy Grodna przejawiali najczęściej w tych okresach w historii miasta, które kojarzą się z polskością i Polakami.

Związek Polaków na Białorusi, pragnąc oddać hołd bohaterskim obrońcom Grodna we wrześniu 1939 roku, organizuje 21 września obchody 78. rocznicy obrony Grodna przed Armią Czerwoną.

Obchody zainauguruje Msza święta w intencji Obrońców Grodna w kościele Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie (Pobrygidzkim) – rozpoczęcie o godzinie 16.00.
Po Mszy świętej o godzinie 17.30 uczestnicy obchodów złożą wieńce przy Krzyżu Katyńskim na grodzieńskim Cmentarzu Garnizonowym i zapalą znicze na grobach żołnierzy Wojska Polskiego.

Na Cmentarzu Pobernardyńskim uczestnicy obchodów złożą kwiaty i zapalą znicze na grobach Tadka Jasińskiego, Janusza Budzanowskiego i innych obrońców Grodna.
Wieńce zostaną złożone, a znicze zapalone także na Cmentarzu Franciszkańskim – na grobie młodzieży, rozstrzelanej przez Sowietów.

Uczestnicy obchodów nawiedzą groby rozstrzelanych przez Sowietów oficerów polskich w Grandziczach. Oddadzą też hołd żołnierzom, biorącym udział w obronie Grodna, w Kulbakach.

Zapraszamy do udziału w obchodach 78. rocznicy obrony Grodna przed Sowietami!

Znadniemna.pl

Wbrew temu, co można usłyszeć w białoruskich szkołach państwowych i przeczytać w białoruskich podręcznikach historii, 17 września 1939 roku nie cała ludność tzw. Zachodniej Białorusi witała Armię Czerwoną z kwiatami, jako "wyzwolicieli spod jarzma polskich panów". Mieszkańcy Grodna, na przykład, „przywitali” bolszewickiego agresora kulami z karabinów

Objazdem grobów Polaków, poległych we wrześniu 1939 roku z rąk sowieckiego agresora, który w porozumieniu z faszystowskimi Niemcami 17 września zaatakował Polskę ze Wschodu, uczcili pamięć ofiar sowieckiej agresji działacze Związku Polaków na Białorusi oraz delegacja Konsulatu Generalnego RP w Grodnie.

Trasa objazdu miejsc pamięci przebiegała po okolicach Grodna, z którego uczestnicy wyprawy wystartowali z samego rana, aby wieczorem spotkać się w licznym gronie w Sopoćkiniach przy grobie generała Józefa Olszyny-Wilczyńskiego i wspólnie uczestniczyć we Mszy świętej, odprawionej w miejscowym kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Jozafata Kuncewicza w intencji ofiar sowieckiej agresji z września 1939 roku.

Zapraszamy Państwa do obejrzenia fotorelacji z objazdu grobów polskich żołnierzy i cywilów, poległych we wrześniu 1939 roku z rąk żołnierzy Armii Czerwonej, sprzymierzonej z faszystowskim Wermachtem:

Lerypol – mogiła zbiorowa osadników wojskowych, zamordowanych przez komunistyczną bandę.

W Lerypolu kwiaty na grobie osadników polskich składają Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie i jego małżonka Elżbieta

Zdarzenie to jest opisane w Wikipedii pod hasłem „Zbrodnia w Lerypolu”:

Zbrodnia w Lerypolu mord dokonany w dniach 22–24 września 1939 roku w okolicach osady Lerypol, w gminie Żydomla powiatu grodzieńskiego województwa białostockiego II Rzeczypospolitej. Ofiarami było co najmniej 11 polskich osadników wojskowych zamieszkałych w Lerypolu i jeden przypadkowy świadek zdarzeń; sprawcami – mieszkańcy okolicznych wsi narodowości białoruskiej. Do zbrodni doszło w warunkach anarchii i bezprawia, jakie miały miejsce na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej w pierwszych dniach po napaści ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 roku. Zabójstwa nosiły znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. W latach 90. XX wieku prokuratura Republiki Białorusi odmówiła wszczęcia dochodzenia w ich sprawie ze względu na brak znamion przestępstwa.

O zbrodni w Lerypolu opowiada Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego ZPB

Żydomla mogiła osadników wojskowych, zamordowanych przez komunistyczną bandę.

Zdarzenie to jest opisane w Wikipedii pod hasłem „Zbrodnia w Budowli”:

„Zbrodnia w Budowlimord dokonany w dniach 21 i 23 września 1939 roku w okolicach osady Budowla, w gminie Żydomla powiatu grodzieńskiego województwa białostockiego II Rzeczypospolitej. Ofiarami było co najmniej 7 polskich osadników wojskowych zamieszkałych w Budowli, sołtys wsi Marianówka, jeden porucznik Wojska Polskiego i jeden polski policjant; sprawcami – członkowie prosowieckiego komitetu wiejskiego we wsi Obuchowo, narodowości białoruskiej. Do zbrodni doszło w warunkach anarchii i bezprawia, jakie miały miejsce na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej w pierwszych dniach po napaści ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 roku. Zabójstwa nosiły znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. Tylko jeden ze sprawców został aresztowany i osądzony w 1942 roku. W latach 90. XX wieku prokuratura Republiki Białorusi odmówiła wszczęcia dochodzenia w ich sprawie ze względu na brak znamion przestępstwa”.

O tym, jak został ujęty i ukarany jeden ze sprawców zbrodni, który nazywał się Włodzimierz Aplewicz, opowiedział uczestnikom objazdu Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego ZPB. Okazało się, że zbrodniarz z Budowli w czasie okupacji Kresów Wschodnich przez ZSRR trafił do łagrów stalinowskich, a po napadzie Niemiec na ZSRR, chcąc się ratować, zaciągnął się do Armii Andersa. Na jego nieszczęście wśród rekrutów Andersa znaleźli się też inni mieszkańcy Żydomli, którzy rozpoznali w Aplewiczu jednego ze sprawców mordu dokonanego na polskich osadnikach we wrześniu 1939 roku.

Zbrodniarz został aresztowany i postawiony przed sądem polowym, który skazał go na karę śmierci poprzez rozstrzelanie. Wyrok sądu został wykonany na Aplewiczu 10 kwietnia 1942 roku.

Jurewicze – grób ułanów z Rezerwowej Brygady Kawalerii „Wołkowysk”.

Oto opis okoliczności, w jakich zginęli pochowani w Jurewiczach ułani, zamieszczony w Katalogu miejsc pamięci na witrynie internetowej Konsulatu Generalnego RP w Grodnie:

W nocy 20 września 1939 r. kilka szwadronów kawalerii pod dowództwem rotmistrza Ryszarda Wiszowatego zatrzymało się w Skidlu. Otrzymali oni zadanie utrzymania Skidla jak najdłuższej, by zyskać więcej czasu na zorganizowanie obrony Grodna. Po południu 20 września kawalerzyści stoczyli zaciętą walkę z nadciągającymi czołgami sowieckimi, przez co opóźnili ich marsz na Grodno. Po kilkugodzinnym boju szwadrony kawalerii w uszczuplonym składzie wycofali się przez Żydomlę w kierunku Grodna. Według historyka Czesława Grzelaka, po walce o Skidel, sowiecka Grupa Zmechanizowana kombriga Rozanowa była tak wyczerpana, że zatrzymała się tam na nocleg. Tadeusz Żukowski, mieszkaniec kolonii Jurewicze, relacjonuje: „Kawaleria polska przez pole koło nas wycofywała się w kierunku Grodna. Sowieckie czołgi strzelały od strony Skidla zza Kotry. Wybuch pocisku zabił żołnierza na naszym polu, niedaleko domu. Zabito również konia. Zabitego ułana przynieśli pod nasz dom, miał rozerwany bok. Pochowali go przy brzozie obok drogi. Pochowano go szybko ze wszystkim, co miał przy sobie, przykrywając szynelem, bo szło sowieckie wojsko. Chowali: Paweł Żukiewicz, Stefan Dołgoszyc, Michał Makarczuk. Dalej w polu zabitych było jeszcze dwóch żołnierzy. Gdy nasypywali drogę chcieli zasypać mogiłę, ale nie pozwoliliśmy, powiedzieliśmy inżynierowi, że tu pochowany jest żołnierz. Drogowcy przesunęli nasyp na inną stronę drogi”.

Kazimierz Żukiewicz, na którego posesji znajduje się grób ułanów opowiada o tym, jak jego rodzice chowali polskich bohaterów.

Tak wspomina tragiczne wydarzenia 1939 r. Jadwiga Bohatyrewicz, mieszkanka kolonii Jurewicze: „Ja pamiętam jak zabito polskiego żołnierza. Kawaleria jechała gościńcem koło nas. Gdy sowieci zaczęli strzelać z czołgów ułani skierowali się w pole. Wówczas na polu mego wujka Pawła Żukiewicza (niedaleko domu) zabiło ułana i jego konia. Chowała ułana miejscowa ludność, też moi rodzice Helena i Konstanty Bohatyrewicze”.

Według T. Żukowskiego w przydrożnej mogile spoczywa tylko ppor. Mieczysław Młynarski. Ze słów Matyldy Jurowskiej, mieszkanki kolonii Jurewicze, tabliczkę z nazwiskami poległych wykonał w 90-ch latach Tadeusz Trąbski, pochodzący ze Strupina koło Skidla, zamieszkały w Polsce.

Przez dłuższy czas mogiłą opiekowali się Tadeusz i Emilia Żukiewicz, obecnie ich syn – Kazimierz.

Kwasówka – Zbiorowa mogiła ośmiu Polaków, zamordowanych przez komunistyczną bandę we wrześniu 1939 roku.

O okolicznościach popełnienia zbrodni na Polakach w Kwasówce opowiedział uczestnikom objazdu Andrzej Poczobut. Mówił, że w gronie ośmiu Polaków, zamordowanych w Kwasówce przez sympatyzujących z Sowietami bandytów znalazł się nawet miejscowy nauczyciel szkolny. – Podobno kiedyś postawił w szkole złą ocenę jednemu z członków komunistycznej bandy i ten postanowił pomścić traumę, doznaną w dzieciństwie, zabijając nauczyciela.

Kwasówka – symboliczny grób braci Lewońców na cmentarzu parafialnym w Kwasówce, nawiązujący estetyką do Memoriału w Katyniu, w którym zginął jeden z braci – Stanisław Lewoniec.

Upamiętnienie powstało staraniami działaczki Związku Polaków na Białorusi Teresy Dziurdź, spokrewnionej z upamiętnionymi braćmi Lewońcami.

Oto jej relacja o braciach Lewońcach, opublikowana w Katalogu miejsc pamięci na witrynie internetowej Konsulatu Generalnego RP w Grodnie:

„Stanisław Lewoniec ur. w Kwasówce był wujkiem mojej mamy. W 1918 r. wstąpił do Wojska Polskiego i należał do Samoobrony Grodzieńskiej. Był w stopniu podporucznika. Brał udział w wojnie obronnej 1920 r. Mieszkał w 13 Grodnie przy ul. Zawierszczyzna 3. Skończył kursy farmaceutyczne, trzymał w Grodnie swoją aptekę. W 1939 r. w Grodnie został aresztowany przez sowietów. Do rodziny pisał listy z obozu. Został rozstrzelany w Katyniu w 1940 r. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero na początku lat 90-tych. Do wujka przyszedł list z Warszawy z prośbą o padanie danych o S. Lewońcu. Okazało się , że przy ekshumacji w Katyniu znaleziono kwitek podatkowy z jego nazwiskiem i adresem. Wujek zawsze chodził, jak mówiła babcia, w wojskowym mundurze. Osobiście bardzo mocno przeżyłam te tragiczne wydarzenia, śmierć wielu oficerów i mojego wujka. W 2010 roku pierwszy raz pojechałam do Katynia. Na ścianie z tysiącami tabliczek odnalazłam tabliczkę z nazwiskiem Stanisław Lewoniec. Było to dla mnie dużym przeżyciem. Po powrocie do domu postanowiłam w rodzinnej parafii, tam, gdzie się urodził i gdzie jest pochowana jego córka, postawić symboliczne upamiętnienie. Zamówiłam krzyż, tablice pamiątkowe i płytę nagrobną na wzór katyńskiej. Syn Stanisława – Zbigniew Lewoniec uczył się przed wojną w szkole pilotów w Warszawie. Trafił do Anglii, służył pilotem w eskadrze lotniczej, był zbity koło miasta Clacton w Anglii i tam jest pochowany. On również został upamiętniony symboliczną tablicą. Ważną rzeczą jest, aby zachować pamięć i prawdziwą historię o wydarzeniach minionych lat”.

Indura – mogiła żołnierzy, poległych we wrześniu 1939 roku i grób Tadeusza Ursyna Niemcewicza, właściciela majątku Mandzin.

Oto opis tego miejsca, zamieszczony na Olsztyńskiej Stronie Rowerowej (prowadzącej katalog polskich miejsc pamięci na Białorusi):
„Mogiła zbiorowa kryje prochy sześciu oficerów i żołnierzy WP zamordowanych w 1939 roku. Na tablicy znajduje się napis:
”ŚWIĘTEJ PAMIĘCI • SZEŚCIU OFICERÓW • I ŻOŁNIERZY • WOJSKA POLSKIEGO • ZAMORDOWANYCH • W INDURZE • PRZEZ • BOLSZEWIKÓW • W 1939 r. •• RODACY •• AD 2001 r.”

Na cmentarzru w Indurze przemawia Anżelika Orechwo, przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB

Obok mogiła Tadeusza Ursyna Niemcewicza, właściciela majątku Mandzin. Tadeusz Ursyn Niemcewicz, dowborczyk i żołnierz wojny 1918-1920, uczestniczył w wojnie 1939 r. jako plutonowy rezerwy. Po powrocie do domu został aresztowany przez białoruskich komunistów z miejscowości Jarmolicze, którzy zamordowali go 26 września 1939 roku”.

Adamowicze – grób nieznanego żołnierza Wojska Polskiego, zabitego przez Sowietów we wrześniu 1939 roku.

Sylwanowce obok Kodziowców – mogiła żołnierzy 101. Pułku Ułanów Rezerwowej Brygady Kawalerii „Wołkowysk” poległych w bitwie z sowieckimi jednostkami pancernymi pod Kodziowcami we wrześniu 1939 roku.

Jeden z dowódców polskich ułanów w bitwie pod Kodziowcami był rotmistrz Narcyz Łopianowski, który na życzenie jego syna Marka Łopianowskiego został jednym z bohaterów naszej akcji „Dziadek w polskim mundurze ”. Zapraszamy do przypomnienia sobie biogramu tego wybitnego dowódcy i patrioty: Biogram Narcyza Łopianowskiego .

Leśna – grób nieznanego żołnierza polskiego, poległego w walce z sowieckim agresorem.

Sopoćkinie – grób generała Józefa Olszyny Wilczyńskiego.

Generał Józef Olszyna-Wilczyński, jako dowodzący Grupą Operacyjną „Grodno”, mógłby dowodzić bohaterską obroną Grodna, ale sens podjęcia walki z Sowietami oceniał sceptycznie. 22 września, kiedy obrońcy Grodna jeszcze toczyli walki z sowieckim najeźdźcą, generał wraz z żoną – Alfredą Olszyną-Wilczyńską, adiutantem – kapitanem artylerii Mieczysławem Strzemeskim i jeszcze jednym mężczyzną, udał się w kierunku granicy litewskiej.

Po kilku minutach jazdy samochód został zatrzymany przez radzieckie czołgi w Nowikach. Pasażerów samochodu ograbiono i rozdzielono – żonę generała zamknięto w stodole, a generała Olszynę-Wilczyńskiego i kapitana Strzemeskiego poprowadzono na bok i zamordowano. Z relacji żony generała wiadomo, że ciała obu mężczyzn były zmasakrowane. Rosjanie zakrwawioną czapkę generała pokazywali jako swoje trofeum. Mogiła gen. Wilczyńskiego znajduje się w miejscowości Sopoćkinie, parafia Teolin, koło Grodna, a symboliczna na cmentarzu salwatorskim w Krakowie.
Scenę zamordowania generała Józefa Olszyny-Wilczyńskiego przez Sowietów można obejrzeć w filmie „Krew na bruku. Grodno 1939”, którego współproducentem obok warszawskiej Fundacji Joachima Lelewela i firmu LunarSix jest Związek Polaków na Białorusi:

Znadniemna.pl

Objazdem grobów Polaków, poległych we wrześniu 1939 roku z rąk sowieckiego agresora, który w porozumieniu z faszystowskimi Niemcami 17 września zaatakował Polskę ze Wschodu, uczcili pamięć ofiar sowieckiej agresji działacze Związku Polaków na Białorusi oraz delegacja Konsulatu Generalnego RP w Grodnie. Trasa objazdu miejsc pamięci przebiegała

Prezydent Andrzej Duda złożył wieniec i zapalił znicz przed warszawskim Pomnikiem Poległym i Pomordowanym na Wschodzie. 

Prezydent złożył wieniec przed Pomnikiem Poległym i Pomordowanym na Wschodzie/fot.Maciej Biedrzycki/KPRP

Pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, stojący u zbiegu ulic Muranowskiej i gen. Władysława Andersa w Warszawie, to otwarty, umieszczony na torach wagon kolejowy wiozący krzyże łacińskie i prawosławne, nagrobki żydowskie i muzułmańskie, symbolizujące wielonarodowość ofiar.

17 września 1939 roku, łamiąc polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Czerwona wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując ustalenia zawarte w tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow. Konsekwencją sojuszu dwóch totalitaryzmów był rozbiór osamotnionej Polski.

W wyniku dokonanego rozbioru Polski Związek Sowiecki zagarnął obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością liczącą ok. 13 mln. Okrojona Wileńszczyzna została przez władze sowieckie w październiku 1939 r. uroczyście przekazana Litwie. Nie na długo jednak, bowiem już w czerwcu 1940 r. Litwa razem z Łotwą i Estonią weszła w skład ZSRR. Liczba ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941 znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest w pełni znana.

Znadniemna.pl za PAP

Prezydent Andrzej Duda złożył wieniec i zapalił znicz przed warszawskim Pomnikiem Poległym i Pomordowanym na Wschodzie.  [caption id="attachment_25178" align="alignnone" width="480"] Prezydent złożył wieniec przed Pomnikiem Poległym i Pomordowanym na Wschodzie/fot.Maciej Biedrzycki/KPRP[/caption] Pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, stojący u zbiegu ulic Muranowskiej i gen. Władysława Andersa w

Wkroczenie sowieckie przekreślało wszystko. Określenie +nóż w plecy+ jest najlepszym wyrazem tej sytuacji, jaka była. Byliśmy w stanie dalej prowadzić wojnę z agresorem niemieckim, natomiast uderzenie sowieckie całkowicie anulowało ten opór – powiedział PAP historyk prof. Wiesław Wysocki.

17 września 1939 roku, łamiąc polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Czerwona wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując ustalenia zawarte w tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow. Konsekwencją sojuszu dwóch totalitaryzmów był rozbiór osamotnionej Polski.

„Polski plan obrony nie zakładał walki z dwoma wrogami, przygotowaliśmy się do walki z Niemcami, uważaliśmy, że Rosja pozostanie neutralna” – powiedział prof. Wiesław Wysocki. Przypomniał również, że sojusznicy nie ostrzegli Polski. „Nasi sojusznicy wiedzieli, tuż po podpisaniu porozumienia pomiędzy Hitlerem i Stalinem (PAP – traktat Ribbentrop-Mołotow), ale nam nie przekazali tych informacji. Stąd 17 września był wielkim zaskoczeniem. To było przerażenie i też dezorientacja na początku. Ale bardzo to szybko minęło i zorientowano się, że są to dwaj okupanci, dwaj agresorzy” – mówił.

Historyk wspominał, że gdyby nie sowiecka agresja Polska mogłaby dłużej stawiać czoła Niemcom. „Na pewno moglibyśmy przedłużyć nasz opór, ale pewnie i tak byłby on ostatecznie złamany, nie mniej jednak to wkroczenie sowieckie przekreślało wszystko. Określenie „nóż w plecy” jest najlepszym wyrazem tej sytuacji, jaka była. Byliśmy w stanie walczyć, dalej prowadzić wojnę z agresorem niemieckim, natomiast uderzenie sowieckie z tyłu całkowicie anulowało ten opór” – podkreślił.

Profesor Wysocki zaznaczył, że Rosja nadal ma zupełnie inne spojrzenie na to wydarzenie historyczne. „Proszę pamiętać, że do dziś Rosjanie nie uważają, z Putinem na czele, że dokonano jakiejkolwiek agresji. Oni nie byli nigdy w stanie wojny z Polską, oni przyszli tutaj na pomoc ludności białoruskiej i ukraińskiej. To jest do dziś obowiązujący schemat w propagandzie rosyjskiej” – powiedział.

Historyk zaznaczył również, że nie można zapomnieć o obronie przed sowiecką agresją. „Mimo braku centralnego dowodzenia na tym wschodnim obszarze działań wojennych dochodzi do pojedynczych obron poszczególnych miast. Broni się Grodno przede wszystkim” – opowiadał profesor. Przypomniał także najbardziej dramatyczne momenty tej obrony, gdy „do czołgów Sowieci przywiązali nieletnie dzieci. Takim przykładem jest Tadzio Jasiński, który zdjęty z czołgu, poraniony, umierał w ramionach matki. Dwunastoletni chłopiec. Rzucił się z butelką na czołg, ale nie bardzo wiedział, jak to trzeba zrobić, złapali go Sowieci, przywiązali do pancerza, jako osłonę i tak do Grodna wjechali” – mówił.

Broniło się również Wilno, jednak według historyka „obrona była improwizowana, ale stoczono walki, które dzisiaj są chlubą – dwa tygodnie broniło się zgrupowanie Korpusu Ochrony Pogranicza gen. bryg. Wilhelma Orlika–Ruckemanna, które wycofując się dotarło aż na tereny lubelskie”.

Wspominał również o bitwie pod Jabłonią i o bitwie pod Wytycznem, która była ostatnią walką generała Franciszka Kleeberga, który, jak opowiadał profesor Wysocki „na przemian walczył z Niemcami i z Sowietami, podrzucając obu stronom jeńców, żeby się nie obarczać samemu. I pamiętajmy, że w ostatniej walce wiadomo było, że amunicji jest na jeden bój, że więcej walczyć nie można”.

Prof. Wiesław Wysocki opowiedział też historię jeńców sowieckich, którzy zgłosili się, by walczyć po stronie polskiej. „Około stu pięćdziesięciu zostało przyjętych do wojska i oni walczyli. I do dziś nie wiemy, co się z nimi stało. Bo jeżeli dostali się do niewoli niemieckiej, to zostali na pewno odesłani Sowietom. Natomiast jeżeli trafili bezpośrednio do Sowietów, to ten sam los ich pewnie czekał. W każdym razie do dziś nie wiadomo, co stało się z tymi żołnierzami – ochotnikami, którzy pod naszymi rozkazami w ostatniej bitwie walczyli” – tłumaczył.

Zdaniem historyka nie można też nie wspomnieć o obronie Lwowa, którą dowodził gen. Władysław Aleksander Langner. Generał poddał się Rosjanom, a jego żołnierze, według historyka „zapłacili najwyższą cenę, bo Sowieci nie respektowali żadnych układów i ostatecznie wszyscy skończyli jak większość oficerów w Sowietach, czyli na sposób katyński, w tych wielkich dołach śmierci”.

Znadniemna.pl za PAP

Wkroczenie sowieckie przekreślało wszystko. Określenie +nóż w plecy+ jest najlepszym wyrazem tej sytuacji, jaka była. Byliśmy w stanie dalej prowadzić wojnę z agresorem niemieckim, natomiast uderzenie sowieckie całkowicie anulowało ten opór - powiedział PAP historyk prof. Wiesław Wysocki. 17 września 1939 roku, łamiąc polsko-sowiecki pakt o

Kilkaset osób przybyło w piątek, 15 września, na uroczyste otwarcie roku szkolnego 2017/2018 w grodzieńskiej Polskiej Szkole Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi. Istniejąca w Grodnie od ponad dwudziestu lat placówka edukacyjna przyjęła w tym roku ponad 340 uczniów.

Na uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Grodnie jej uczniowie przybyli z rodzicami, rodzeństwem, a niektórzy – przyprowadzili też dziadków i babcie. Liczba przybyłych na uroczystość okazała się tak duża, że w rozliczonej na około 200 miejsc siedzących sali aktowej ZPB około połowy obecnych musiało stać przy ścianach.

Rozliczona na 200 miejsc siedzących sala aktowa ZPB nie zdołała pomieścić wszystkich przybyłych na uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego

Tak duże zgromadzenie grodnian, pragnących wspólnie świętować rozpoczęcie roku szkolnego w szkole, oferującej swoim uczniom najatrakcyjniejszy w mieście program nauczania języka polskiego, zaszczycili obecnością goście honorowi wśród których byli: konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek z małżonką Elżbietą oraz prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys.

Goście honorowi uroczystości (w pierwszym rzędzie od prawej):Elżbieta Książek, Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie i Andżelika Borys, prezes ZPB

Witając gości, uczniów i ich rodziców, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB Anżelika Orechwo złożyła obecnym życzenia z okazji rozpoczęcia roku szkolnego i podziękowała za wybór tej właśnie szkoły jako miejsca, w którym chcą pobierać naukę języka polskiego. Pani dyrektor przypomniała, że kierowana przez nią szkoła działa w Grodnie nieprzerwanie od 1996 roku.

Przemawia Anżelika Orechwo, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie

Do bogatej, wieloletniej tradycji nauczania młodych przedstawicieli polskiej społeczności Grodna w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB nawiązał w swoim wystąpieniu konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek. – Jestem przekonany, że nie pożałujecie, iż wybraliście właśnie tę szkołę jako miejsce na naukę języka polskiego, oraz miejsce, w którym poznacie polską historię, tradycje i kulturę – mówił dyplomata do zgromadzonych na uroczystości.

Przemawia Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie

Witająca uczniów, ich rodziców i gości prezes ZPB Andżelika Borys zaznaczyła z kolei, że Polska Szkoła Społeczna przy ZPB to nie tylko nauka języka polskiego. – Jest to również miejsce patriotycznego wychowania polskiej młodzieży, w oparciu o wartości narodowe – zaznaczyła prezes ZPB.

Andżelika Borys, prezes ZPB

O tym, jak wyglądała nauka w szkole w poprzednich latach, o wyjazdach edukacyjnych i wakacyjnych uczniów do Polski, szkolnych konkursach i innych organizowanych w szkole przedsięwzięciach opowiedziała, przedstawiając prezentację multimedialną, dyrektor szkoły Anżelika Orechwo.

Po zapoznaniu się ze szkolną tradycją nauczania i wychowywania uczniów, zgromadzeni na uroczystości mieli okazję poznać grono nauczycielskie szkoły, w skład którego wchodzi dziewięciu pedagogów, z których troje, to nauczyciele z Polski, skierowani do pracy w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Grodnie przez Ministerstwo Edukacji Narodowej RP.

– Nasza szkoła pochwala wszelką pozytywną aktywność uczniów. Staramy się wspierać rozwój ich zdolności i zainteresowań intelektualnych, artystycznych i sportowych – podkreśliła Anżelika Orechwo, prosząc zgromadzonych do wysłuchania krótkiego koncertu w wykonaniu uczniów szkoły.

Na program koncertu złożyły się występy wokalne oraz recytacja przez uczniów wierszy polskich poetów.

Śpiewa Roksana Brodowicz, uczennica Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie

Wiersz recytuje Arseni Timoszko, uczeń Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie

Śpiewa Alina Szumiło, uczennica Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie

Wiersz recytuje Bożena Możejko, uczennica Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie

Polska Szkoła Społeczna przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie jest jednym z największych ośrodków nauczania języka polskiego, prowadzonych przez ZPB. Na terenie całej Białorusi Związek Polaków prowadzi, bądź wspiera, około 80 ośrodków nauczania języka polskiego. Liczba uczniów, pobierających w tych ośrodkach naukę języka polskiego jest szacowana na 7 tysięcy.

Znadniemna.pl

Kilkaset osób przybyło w piątek, 15 września, na uroczyste otwarcie roku szkolnego 2017/2018 w grodzieńskiej Polskiej Szkole Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi. Istniejąca w Grodnie od ponad dwudziestu lat placówka edukacyjna przyjęła w tym roku ponad 340 uczniów. Na uroczystość rozpoczęcia roku szkolnego w Polskiej

Członkowie pododdziału Związku Piłsudczyków RP na Białorusi doprowadzili do godnego stanu zbiorową mogiłę sześciu polskich żołnierzy z okresu wojny polsko-bolszewickiej, poległych w czerwcu 1920 roku pod Hermanowiczami – obecnie w obwodzie witebskim na Białorusi.

Zbiorowa mogiła na tle kościoła Przemienienia Pańskiego w Hermanowiczach

W zbiorowym grobie, który znajduje się obok kościoła Przemienienia Pańskiego w Hermanowiczach, spoczywa pięciu żołnierzy z 30. Pułku Strzelców Kaniowskich i jeden z 23. Pułku Piechoty im. płk. Leopolda Lisa-Kuli.

Znane są imiona żołnierzy, pochowanych w Hermanowiczach:

Borowicz Jan, szer., 8 kmp 30 p.strz.kaniowskich, pol. 07.06.1920

Grzegorczyk Józef, szer., 8 kmp 30 p.strz.kaniowskich, pol. 07.06.1920

Nabiałczyk Wacław, sierż., 1 komp. 23 pp, pol. 13.06.1920 (odzn. VM)

Pryczas Feliks, sierż., 5 kmp 30 p.strz.kaniowskich, pol. 05.06.1920

Śmieszny Jan, szer., 6 kmp 30 p.strz.kaniowskich, pol. 07.06.1920

Walburg Stefan, szer., 6 kmp 30 p.strz.kaniowskich, pol. 07.06.1920

Z „Zarysu historii wojennej 30-go pułku strzelców kaniowskich” (1928) autorstwa Tadeusza Makowskiego wiemy w jakich okolicznościach żołnierze oddali życie za Ojczyznę:

Upalny czerwcowy dzień zbliżał się ku końcowi, gdy padły pierwsze rozkazy, po czym II batalion ruszył na Bojarszczyznę brzegiem lasu na Rzeczki. Nieprzyjaciel zachowywał się biernie, oczekując spotkania na umocnionych pozycjach w okolicach Otok i Podolszczyzny. Okopy rosyjskie, ledwie widoczne w gęstym podszyciu leśnym, nikły już w szarzejącym zmroku, gdy poczęły się wysuwać pierwsze oddziały III batalionu. W tej chwili tak niewinnie wyglądająca dotąd linia umocnień nieprzyjacielskich rozgorzała zabójczym ogniem karabinów. Rozsypani żołnierze padli natychmiast, zajmując najbliższe stanowiska obronne. Walka rozpoczęła się. Batalion parł naprzód, obejmując coraz ciaśniejszym pierścieniem swej tyraliery ziejące nieustannym ogniem pozycje rosyjskie. Nieprzyjaciel jednak nie ustępował. Strzelanina trwała całą noc bez widocznego wyniku dla którejkolwiek ze stron walczących. Świt zastał obie strony na stanowiskach. Dopiero po wprowadzeniu do walki oddziałów 21-go pułku udało się wyprzeć przeciwnika z okopów i zmusić do ucieczki.

Znacznie lepiej powiodło się natarcie II batalionu. Oddziały sowieckie, zdemoralizowane bezskutecznym oporem, po spaleniu dużego mostu na Dzisieńce cofnęły się, pozostawiając miasteczko Hermanowicze w rękach zwycięzców”.

 

Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com/ZPRPnaBialorusi

Członkowie pododdziału Związku Piłsudczyków RP na Białorusi doprowadzili do godnego stanu zbiorową mogiłę sześciu polskich żołnierzy z okresu wojny polsko-bolszewickiej, poległych w czerwcu 1920 roku pod Hermanowiczami – obecnie w obwodzie witebskim na Białorusi. [caption id="attachment_25149" align="alignnone" width="500"] Zbiorowa mogiła na tle kościoła Przemienienia Pańskiego w Hermanowiczach[/caption] W

Młodzież, reprezentująca oddziały Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku i Lidzie w dniach 3-10 września na zaproszenie wrocławskiego Stowarzyszenia „Odra-Niemen” brała udział w projekcie „Akademia języka ojczystego dla młodych Polaków ze wschodu”, realizowanym przez wrocławskie Stowarzyszenie „Odra-Niemen” w Krakowie.

Podczas zajęć w krakowskiej Akademii Ignatianum

Udział w projekcie polegał na wzięciu udziału w cyklu szkoleń, odbywających się w ramach kampanii społeczno-edukacyjnej Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Narodowego Centrum Kultury pt. „Ojczysty – dodaj do ulubionych”. Do udziału w szkoleniach, obok młodych Polaków z Białorusi, zostali zaproszeni ich rówieśnicy z Litwy i Ukrainy. Ogółem grupa liczyła trzydzieści osób.

W ramach zajęć polska młodzież ze Wschodu poznała metody efektywnej nauki języka polskiego. Uczestnikom szkoleń zostały przybliżone zagadnienia z zakresu następujących tematów: współczesna polska literatura, film i teatr; przemiany kultury polskiej i języka polskiego w ostatnich 30 latach; dialekty polszczyzny – przykłady, podobieństwa i różnice; zmiany norm i zasad pisowni oraz błędy językowe współczesnych Polaków; metody ułatwiające naukę języka polskiego, dostosowane do potrzeb osób posługujących się jednocześnie językiem polskim i rosyjskim lub ukraińskim.

Wspólne zdjęcie uczestników szkoleń z Białorusi Litwy i Ukrainy

Tygodniowy pobyt w Krakowie został przez młodych ludzi wykorzystany także na zwiedzanie miasta, uznawanego przez wielu Polaków za kulturalną stolicę Polski.
Organizatorzy przewidzieli dla uczestników szkoleń bogaty program kulturalno-krajoznawczy, na który złożyło się m.in.: oglądanie spektakli teatralnych, projekcji filmowych, a także zwiedzanie Krakowa, Wadowic oraz kopalni soli w Wieliczce.

Zdjęcie pamiątkowe z wycieczki do Wadowic

W kopalni soli w Wieliczce

W jednym z dni wszyscy uczestnicy szkoleń udali się do Zakopanego, aby zapoznać się z historią i kulturą tej miejscowości oraz posłuchać wciąż żywej gwary podhalańskiej.
Młodzież, wzbogacona o wiedzę zdobytą na zajęciach oraz w czasie zwiedzania Krakowa i okolicy, przygotowała prezentacje przykładów naleciałości językowych, charakterystycznych gwary kresowej, wykorzystywanej przez Polaków, mieszkających w krajach, z których młodzi ludzie przyjechali.

Na tle Tatr w okolicach Zakopanego

Uczestnicy „Akademii języka ojczystego dla młodych Polaków ze wschodu” mieli także okazję zaprezentować się w odbywających się w czasie pobytu twórczych konkursach, m.in. w konkursie recytatorskim.

Koordynatorem szkoleń z ramienia Stowarzyszenia „Odra-Niemen” był Robert Martin (po lewej)

Młodzi ludzie, reprezentujący na szkoleniach w Krakowie Białoruś, składają serdeczne podziękowania Stowarzyszeniu „Odra-Niemen” i osobiście jego koordynatorowi Robertowi Martinowi za możliwość udziału w tak interesującym i doskonale zorganizowanym projekcie, jakim była „Akademia języka ojczystego dla młodych Polaków ze wschodu”.

Bożena Gabińska z Wołkowyska

Młodzież, reprezentująca oddziały Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku i Lidzie w dniach 3-10 września na zaproszenie wrocławskiego Stowarzyszenia „Odra-Niemen” brała udział w projekcie „Akademia języka ojczystego dla młodych Polaków ze wschodu”, realizowanym przez wrocławskie Stowarzyszenie „Odra-Niemen” w Krakowie. [caption id="attachment_25140" align="alignnone" width="500"] Podczas zajęć w

Wydział Kresowy Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej poinformował na Facebooku, że 12 września, w 93. rocznicę powstania Korpusu Ochrony Pogranicza, w toku prac poszukiwawczych, prowadzonych wspólnie z batalionem poszukiwawczym Sił Zbrojnych Republiki Białorusi,  w pobliżu dawnej strażnicy  KOP „Pohost” na północy Białorusi odnalezione zostały szczątki pięciu żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza.

Szczątki ludzkie, odnalezione przez polskich i białoruskich poszukiwaczy

Na to że są to szczątki polskich żołnierzy wskazują odnalezione przy nich fragmenty butów wojskowych, guziki z orzełkami, medaliki i fragmenty umundurowania.

Po prawej prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej

Wydział Kresowy BPiI IPN przypomina, że strażnica „Pohost” wchodziła w skład kompanii granicznej KOP „Dołhinów” batalionu „Budsław” Pułku „Wilejka”.

„We wrześniu 1939 załoga strażnicy zginęła w walce. Żołnierze zostali pochowani we wspólnej mogile przy strażnicy. Jedynym znanym z nazwiska członkiem załogi jest dowódca strażnicy, plutonowy Stefan Komar” – czytamy w komunikacie Wydziału Kresowego BPiI IPN.

Jak już informowaliśmy odnalezione i ekshumowane szczątki żołnierzy polskich zostaną przeniesione do kwatery żołnierzy polskich na pobliskim cmentarzu w Dołhinowie, który jest w trakcie renowacji, prowadzonej przez członków pododdziału Związku Piłsudczyków RP na Białorusi i dyplomatów z  Ambasady RP w Mińsku. Odnalezienie szczątków żołnierzy KOP ma pomóc ekspertom z IPN w wyjaśnieniu okoliczności, w jakich zginęli polscy żołnierze.

Uczestnicy poszukiwań ze strony polskiej składają wielkie podziękowania dowództwu i żołnierzom specjalistycznego batalionu poszukiwawczego Sił Zbrojnych Republiki Białorusi za wspólnie przeprowadzone prace poszukiwawcze.

 Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com/poszukiwaniaipn

Wydział Kresowy Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej poinformował na Facebooku, że 12 września, w 93. rocznicę powstania Korpusu Ochrony Pogranicza, w toku prac poszukiwawczych, prowadzonych wspólnie z batalionem poszukiwawczym Sił Zbrojnych Republiki Białorusi,  w pobliżu dawnej strażnicy  KOP „Pohost” na północy Białorusi odnalezione

Sybiracy z Białorusi, którym towarzyszyli opiekujący się nimi działacze ZPB, wzięli udział w XVII Międzynarodowym Marszu Pamięci Zesłańców Sybiru, który odbył się w Białymstoku 8 września.

Podczas uroczystości przy Krzyżu Katyńskim w Białymstoku. Po prawej stronie widać delegację Związku Polaków na Białorusi na czele z trzymającym sztandar Tadeuszem Malewiczem, sekretarzem Stowarzyszenia Sybiraków – Ofiar Represji Politycznych przy ZPB i prezesem Komitetu Ochrony Zabytków i Miejsc Pamięci Narodowej przy ZPB

Delegacja Sybiraków z Białorusi. Ze sztandarem Stowarzyszenia Sybiraków – Ofiar Represji Politycznych przy ZPB stoi jego sekretarz Tadeusz Malewicz

W tym roku Marszowi towarzyszyło hasło «Ojczyzna w naszych sercach i pamięci». Udział w nim wzięli Sybiracy z rodzinami, kombatanci, uczniowie miejscowych szkół, studenci, harcerze, mieszkańcy miasta. Poza Polakami z krajów dawnego ZSRR przybyły także delegacje polonijne z USA, Australii i Wielkiej Brytanii. Pogoda, która przy Pomniku Katyńskim nie wróżyła nic dobrego, stopniowo się poprawiła i, kiedy kolumna składająca się z 12 tys. osób podeszła do końcowego punktu marszu, kościoła Ducha Świętego, wyjrzało nawet słońce. Po Mszy w intencji wszystkich, którzy zginęli na Syberii oraz tych, którym udało się przetrwać, odbył się wiec i złożenie kwiatów pod pomnikiem Nieznanego Sybiraka.

Sybiracy w asyście wojskowych maszerują ulicami Białegostoku

W przemarszu brali udział przedstawiciele wojska i policji

Przemarsz harcerzy

Młodzież szkolna ze sztandarami szkół i organizacji patriotycznych

W Marszu brali udział tysiące mieszkańców Białegostoku

Krótkie przemówienia wygłosili obecni przedstawiciele władz i organizacji pozarządowych, zostały odczytane listy od prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Andrzeja Dudy oraz premier Beaty Szydło. Wystąpiła także honorowa uczestniczka Marszu – córka generała Władysława Andersa Anna Maria Anders. Obecnym zapadły w serce słowa prezydenta Białegostoku Przemysława Tuchlińskiego: «Naszym obowiązkiem jest podejmowanie działań, które spowodują, że pamięć o tych wydarzeniach i ludziach, którzy doświadczyli tych tragicznych losów, będzie żyła i łączyła kolejne pokolenia. To trudne karty naszej pamięci, ale żaden naród nie może istnieć ani rozwijać się bez przywiązania do swej tradycji i swoich dziejów».

Uroczystości zakończyły się salwą honorową i złożeniem kwiatów pod pomnikiem Nieznanego Sybiraka.

XVII Międzynarodowy Marszu Pamięci Zesłańców Sybiru to cykliczne wydarzenie – utrwala ono pamięć o tragicznych losach polskich obywateli zesłanych do Związku Radzieckiego w latach 40. i 50. XX w. Obchodom towarzyszyła m. in. wystawa „Polacy w Kazachstanie 1936-1956. Wspomnienia i pamiątki ze zbiorów Muzeum Pamięci Sybiru”, którą będzie można zobaczyć w Centrum Edukacyjno-Wystawienniczym Muzeum Pamięci Sybiru. Ponadto Muzeum Wojska udostępnia wystawę „Listy z czasów wojny”.

Znadniemna.pl za wspolczesna.pl/monitor-press.com, zdjęcia: wspolczesna.pl i facebook.com

Sybiracy z Białorusi, którym towarzyszyli opiekujący się nimi działacze ZPB, wzięli udział w XVII Międzynarodowym Marszu Pamięci Zesłańców Sybiru, który odbył się w Białymstoku 8 września. [caption id="attachment_25113" align="alignnone" width="500"] Podczas uroczystości przy Krzyżu Katyńskim w Białymstoku. Po prawej stronie widać delegację Związku Polaków na Białorusi

W drugiej połowie sierpnia 38-osobowa grupa dzieci z Mińska i Mohylewa wraz z opiekunami spędziła niezapomniane dwa tygodnie na obozie w ośrodku wypoczynkowym „Krokus” w mieście Wisła wśród przepięknych polskich Beskidów.

Obozowicze podczas wycieczki w góry

Dla dzieci polskiego pochodzenia, uczących się języka polskiego jako przedmiotu w Szkole Średniej nr 2 w Mohylewie (nauczycielka Anastazja Tkaczowa) i Szkoły Społecznej Języka Polskiego przy ZPB w Mińsku (nauczycielka Polina Juckiewicz) szkoła językowa „Lektor” z Wrocławia i jej kadra pedagogiczna przygotowała nadzwyczajnie bogaty program pobytu i nauczania.

Podzielone na grupy dzieci miały trzydzieści lekcji języka polskiego (każda grupa), na każdym reprezentowanym przez uczestników pobytu poziomie zaawansowania.

Zajęcia podzielone były na dwadzieścia lekcji odbywających się w ramach zajęć przedpołudniowych (codziennie po dwie lekcje przez dziesięć dni zajęciowych – od poniedziałku do piątku) i zajęć popołudniowych – warsztaty językowe, na które złożyło się dziesięć lekcji (zajęcia językowo-plastyczne, mini projekty, zajęcia wokalno-językowe, gry symulacyjne, dyskusje i debaty).

Podczas zajęć z języka polskiego

Małe obozowiczki z Mohylewa

Przemawia kierownik obozu Anna Skrzypska

Z certyfikatami o ukończeniu kursu językowego „Lektora”

Dodatkowo przygotowane były zajęcia rekreacyjno-dydaktyczne, polegające na połączeniu zajęć sportowych, plastycznych i wokalnych z nauką języka polskiego, np. „bieg z językiem”, rozgrywki sportowe, festiwal polskiej piosenki, dyskoteki, ognisko ze śpiewaniem polskich piosenek, konkursy łamańców językowych, zabawy „Kalambury po polsku”, „Polska od kuchni” i inne.

Konkurs inscenizacji wiersza.Scenka na podstawie wiersza „Mucha w mucholocie”

Jury wysoko oceniało umiejętności aktorskie dzieci z Białorusi i poziom ich znajomości języka polskiego

Obozowicze z Mohylewa po konkursie piosenkarskim

Bardzo ciekawy był także program zwiedzania okolicy. Dzieci miały możliwość wspięcia się z przewodnikiem na jedną z najpiękniejszych polskich gór – Czantorię, odbyły wycieczki do Parku Narodowego „Barania Góra” i do Trzech Kopców Wiślańskich.

Wycieczka w góry

W drodze na Baranią Górę

Barania Góra – zdobyta!

To była doskonała okazja do poznania geografii Polski, pobytu u źródeł największej rzeki Polski w roku, który był ogłoszony Rokiem Wisły, a także okazją do poznania historii Polski, gdyż szlak zwiedzania często przebiegał przez miejsca, związane z wydarzeniami z okresu powstania 1864 r. oraz II wojny światowej.

Były też spacery po Wiśle, wyprawa do Skoczni Narciarskiej im. Adama Małysza i do Domu Zdrojowego, w którym znajduje się wykonana z białej czekolady figurka najsłynniejszego polskiego skoczka narciarskiego Adama Małysza.

Ten wyjazd był zorganizowany przez Związek Polaków na Białorusi i byłby niemożliwy bez wsparcia Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” i sfinansowania go przez wyższą izbę polskiego parlamentu w ramach sprawowania opieki Senatu RP nad Polonią i Polakami za granicą.

Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” serdecznie zaprasza polskie organizacje i środowiska za granicą do składania wniosków projektowych na rok 2018 w obszarach: Edukacja, Kultura i Dziedzictwo Narodowe, Aktywizacja Środowisk, Pomoc Charytatywna i Socjalna oraz Media. Wnioski mogą składać organizacje i środowiska polonijne. Termin składania wniosków na rok 2018 upływa 30 września 2017 roku. Wypełnione formularze wniosków można przesyłać na adres poczty elektronicznej: [email protected].

Polina Juckiewicz z Mińska

W drugiej połowie sierpnia 38-osobowa grupa dzieci z Mińska i Mohylewa wraz z opiekunami spędziła niezapomniane dwa tygodnie na obozie w ośrodku wypoczynkowym „Krokus” w mieście Wisła wśród przepięknych polskich Beskidów. [caption id="attachment_25097" align="alignnone" width="500"] Obozowicze podczas wycieczki w góry[/caption] Dla dzieci polskiego pochodzenia, uczących się języka

Skip to content