HomeStandard Blog Whole Post (Page 299)

W Domu Polskim w Baranowiczach 24 marca została otwarta wystawa „Samarytanie z Markowej”. Przedstawia ona historię rodziny Ulmów, zamordowanych podczas II wojny światowej przez Niemców za ukrywanie Żydów. Na jej otwarciu obecni byli przedstawiciele społeczności polskiej, białoruskiej i żydowskiej.

Wiktoria i Józef Ulmowie ze swoimi dziećmi, fot.: Instytut Pamięci Narodowej

Wystawa związana jest z obchodami Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Została otwarta dzięki zaangażowaniu polskiego Konsulatu w Brześciu. Konsul generalny Piotr Kozakiewicz w wystąpieniu przedstawił działania podejmowane przez polskie państwo podziemne i zwykłych Polaków pomagających Żydom, także na terenie byłych Kresów Wschodnich, czyli ziemiach dzisiejszej zachodniej Białorusi.

Wystawa „Samarytanie z Markowej” składa się m.in. z przedstawionych na planszach dokumentów i zdjęć obrazujących życie codzienne rodziny Ulmów oraz polskiej i żydowskiej społeczności Markowej, realia niemieckiej okupacji, a także skalę udzielonej pomocy Żydom w województwie podkarpackim.

Wydarzenie zakończył pokaz filmu „Stella”, opowiadający historię Stelli Zylbersztajn-Tzur, Żydówki z Hajfy, uratowanej przez polskie rodziny z okolic Łosic.

Historię ratowania Żydów zna zamieszkała w Baranowiczach polska działaczka społeczna, założycielka Polskiej Szkoły Społecznej im Tadeusza Reytana w Baranowiczach, 88-letnia Elżbieta Dołęga Wrzosek, której rodzina w czasie II wojny światowej ukrywała w domu żydowskie dziecko – Rysia Wagnera.

– To jest mój brat. On przeżył. Żyje w Izraelu, jesteśmy bardzo ze sobą związani – mówiła wcześniej w rozmowie z Polskim Radiem Elżbieta Dołęga-Wrzosek. Jej mamie Teresie przyznano pośmiertnie tytuł Sprawiedliwej wśród Narodów Świata.

Znadniemna.pl za brzesc.msz.gov.pl i polskieradio.pl

W Domu Polskim w Baranowiczach 24 marca została otwarta wystawa "Samarytanie z Markowej". Przedstawia ona historię rodziny Ulmów, zamordowanych podczas II wojny światowej przez Niemców za ukrywanie Żydów. Na jej otwarciu obecni byli przedstawiciele społeczności polskiej, białoruskiej i żydowskiej. [caption id="attachment_29878" align="alignnone" width="480"] Wiktoria i Józef

Wernisaż wystawy pt. „chleba naszego powszedniego…” autorstwa  dwóch wybitnych artystów z Grodna – należącej do Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB malarki Walentyny Szoby i rzeźbiarza Władimira Pantelejewa – odbył się 23 marca w Centrum Sztuki Współczesnej – Galerii Andrzeja Strumiłły w Suwałkach.

Na wernisażu prac artystów z Grodna pojawił się osobiście Mistrz Andrzej Strumiłło (po lewej)

Na wernisażu wystawy prac grodzieńskich artystów pojawił się osobiście mentor polskiej sztuki plastycznej, poeta, pisarz i fotograf, patron galerii Andrzej Strumiłło. Legendarny artysta nie tylko osobiście przywitał gości z Grodna. W kuluarach wystawy chętnie z nimi obcował, żywo interesując się ich twórczymi planami,  a jako kresowiak, urodzony w przedwojennym Wilnie – także życiem współczesnym mieszkańców byłych Kresów II Rzeczpospolitej.

Walentyna Szoba, dumna z uwagi, poświęconej jej przez Mistrza, na swoim profilu facebookowym zamieściła wspólne zdjęcie z Andrzejem Strumiłło, które podpisała: „Obok Legendy”.

Andrzej Strumiłło i Walentyna Szoba na zdjęciu, zatytułowanym przez artystkę: „Obok Legendy”

Fotorelacje o wernisażu wystawy „…chleba naszego powszedniego…” już pojawiły się na stronie Centrum Sztuki Współczesnej – Galerii Andrzeja Strumiłły w Suwałkach oraz na portalach społecznościowych.

Dla Państwa zebraliśmy najciekawsze zdjęcia z wernisażu oraz fotografie prezentowanych na wystawie prac:

Wybrane prace Walentyny Szoby

Wybrane rzeźby Władimira Pantelejewa

 Znadniemna.pl na podstawie csw-as.org i facebook.com

Wernisaż wystawy pt. „chleba naszego powszedniego…” autorstwa  dwóch wybitnych artystów z Grodna – należącej do Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB malarki Walentyny Szoby i rzeźbiarza Władimira Pantelejewa – odbył się 23 marca w Centrum Sztuki Współczesnej - Galerii Andrzeja Strumiłły w Suwałkach. [caption id="attachment_29859" align="alignnone" width="500"]

Uroczystą galą podsumowano 25 marca w Lidzie tegoroczną wielkanocną akcję Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej „Polacy Kresowym Straceńcom”, realizowaną na Białorusi we współpracy ze Związkiem Polaków na Białorusi.

Akcja „Polacy Kresowym Straceńcom” polega na zbieraniu pod auspicjami Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej w całej Polsce paczek żywnościowych, mających wesprzeć Polaków, mieszkających za wschodnią granicą Polski. Paczki, trafiają przede wszystkim do rodzin żołnierzy Armii Krajowej oraz do potrzebujących wsparcia materialnego rodzin polskich. Na Białorusi partnerem organizatora akcji, organizowanej w Polsce przez Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej jest Związek Polaków na Białorusi. Najwięcej kombatantów Armii Krajowej na Białorusi mieszka w Lidzie i jej okolicach, a strukturą ZPB, najprężniej współpracującą ze Stowarzyszeniem Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej przy dystrybucji pomocy ofiarowanej przez rodaków w Polsce rodakom na Białorusi, jest Oddział ZPB w Lidzie. Wybór Lidy na miejsce podsumowania białoruskiego wymiaru tegorocznej akcji „Polacy Kresowym Straceńcom” nie był przypadkowy.

Zaproszenie gospodyni uroczystości – prezes Oddziału ZPB w Lidzie Ireny Biernackiej – przyjęli liczni goście. Ogółem na galę stawiło się ponad trzysta Polaków z Lidy i okolic, a także z oddziałów ZPB, działających w innych miejscowościach, które swoim zasięgiem objęła tegoroczna wielkanocna akcja „Polacy Kresowym Straceńcom”. Byli to prezesi oddziałów i działacze ZPB z Grodna, Brześcia, Wołkowyska, Szczuczyna, Werenowa, Radunia, Rosi, Zelwy, Żołudka i innych miejscowości.

Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi

Irena Biernacka, członkini Zarządu Głównego ZPB, prezes Oddziału ZPB w Lidzie

Płk Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy ZPB

Na galę przybył też w pełnym składzie Zarząd Główny Związku Polaków na Białorusi na czele z Andżeliką Borys. Obecna była reprezentacja działającego przy ZPB Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na czele z płk Weroniką Sebastianowicz. Zaproszenie na uroczystość przyjęli także lidzcy księża katoliccy, a proboszcz lidzkiej Fary ks. Włodzimierz Hulaj pobłogosławił zgromadzonych, przypominając, że podsumowanie dobroczynnej akcji odbywa się w inaugurującą Wielki Tydzień Niedzielę Palmową.

Proboszcz lidzkiej Fary ks. Włodzimierz Hulaj

Na galę z powodu odmowy wydania wiz białoruskich przez Ambasadę Republiki Białorusi w Warszawie nie mogła przybyć kilkunastoosobowa delegacja na czele z prezesem Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej Arturem Kondratem i koordynatorką zbiórki darów Moniką Brzezińską. Reprezentowała ich na uroczystości w Lidzie wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej Grażyna Złocka–Korzeniewska, będąca także dyrektorem Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia.

Grażyna Złocka–Korzeniewska, wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej

Przemawiając w imieniu nieobecnych kolegów Grażyna Złocka–Korzeniewska mówiła o tym, jak ważne znaczenie dla mieszkających w Polsce rodaków ma utrzymywanie więzi z Polakami, którzy mieszkają za wschodnią granicą Polski na jej dawnych Kresach. Reprezentantka Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej opowiedziała, że odczuwa z Kresami i mieszkającymi tu Polakami szczególną więź, gdyż jej ojciec, znany przedwojenny muzyk Kazimierz Złocki, urodził się w Grodnie i w Grodnie wstąpił do Armii Krajowej, w której szeregach walczył o wolną Polskę.

Pozdrowienia od Artura Kondrata, prezesa Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej

Pozdrowienia od Moniki Brzezińskiej ze Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej

Grażyna Złocka–Korzeniewska, opowiadając jak jej koledzy z Zarządu Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej chcieli wspólnie z Polakami na Białorusi obchodzić zakończenie udanie przeprowadzonej zbiórki darów wielkanocnych, ogłosiła, że mimo czynionych przeszkód i nieobecności w Lidzie – także oni powitają obecnych na gali rodaków. Chwilę później na ekranie rzeczywiście puszczono nagrania wideo, z życzeniami wielkanocnymi od Artura Kondrata i Moniki Brzezińskiej. Wyświetlono też kilkuminutowy film o przedsięwzięciach, przeprowadzonych przez Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej wspólnie z Polakami, mieszkającymi na Grodzieńszczyźnie.

Po zakończeniu okolicznościowych przemówień i nostalgicznej dygresji filmowej Grażyna Złocka-Korzeniewska poprosiła płk Weronikę Sebastianowicz do wspólnego wykonania miłej misji – wręczenia prezes ZPB Andżelice Borys nadawanego przez Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej odznaczenia – „Krzyża Pamięci Armii Krajowej” z Legitymacją nr 40, podpisaną przez prezesa Zarządu Stowarzyszenia w dniu 3 marca 2018 roku.

Andżelika Borys, Grażyna Złocka-Korzeniewska i płk Weronika Sabastianowicz

Płk Weronika Sebastianowicz wręcza odznaczenie Andżelice Borys

Andżelika Borys, przyjmując wysokie wyróżnienie ogłosiła, że traktuje je jako wyróżnienie, dla całego ZPB, który pielęgnuje pamięć o żołnierzach AK, przekazując ją młodemu pokoleniu mieszkających na Białorusi Polaków.

Grażyna Złocka–Korzeniewska wręcza Dyplom Uznania Irenie Biernackiej

Dyplomem Uznania Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej uhonorowało prezes Oddziału ZPB w Lidzie Irenę Biernacką. W laudacji, wygłoszonej na jej cześć, Grażyna Złocka–Korzeniewska podkreśliła ofiarność polskiej działaczki z Lidy. – Jeszcze wczoraj, mimo tego, że pani Irena miała urodziny, do późnego wieczora pomagała ona nam rozwozić paczki kombatantom, oraz potrzebującym rodzinom polskim – mówiła wiceprezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej.

Prezes ZPB Andżelika Borys składa życzenia urodzinowe Irenie Biernackiej

Niezwykle wysoko współpracę ZPB ze Stowarzyszeniem Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej ocenił w swoim przemówieniu konsul RP Andrzej Raczkowski. – Takie przedsięwzięcia, jak to, z którego powodu tutaj jesteśmy, są najlepszym dowodem na prawdziwość tezy, że Polacy w Ojczyźnie nie zapomnieli o rodakach, którzy pozostali na Kresach – powiedział dyplomata.

Przemawia Andrzej Raczkowski, konsul RP

Po zakończeniu okolicznościowych przemówień, gospodyni gali zaprosiła obecnych na sali do obejrzenia i wysłuchania okolicznościowego koncertu, który składał się z dwóch części. W pierwszej wystąpili uczący się języka polskiego uczniowie Szkoły Społecznej przy ZPB w Lidzie, a w drugiej – dorośli artyści, między innymi działający przy Oddziale ZPB w Lidzie zespół wokalny „Lidziejka” oraz orkiestra estradowa pod batutą znanego lidzkiego muzyka Stanisława Knutowicza. W swoim repertuarze artyści orkiestry i współpracujący z nią wokaliści, mają piosenki, należące do kanonu polskiej i białoruskiej muzyki estradowej.

Irena Biernacka przedstawia Stanisława Knutowicza, kierownika orkiestry estradowej z Lidy

Znadniemna.pl

Uroczystą galą podsumowano 25 marca w Lidzie tegoroczną wielkanocną akcję Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej „Polacy Kresowym Straceńcom”, realizowaną na Białorusi we współpracy ze Związkiem Polaków na Białorusi. Akcja „Polacy Kresowym Straceńcom” polega na zbieraniu pod auspicjami Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej w całej Polsce paczek

W wielkim wiecu, organizowanym przez opozycję, uczestniczyć mogło 20 do 50 tysięcy osób. Było to wielkie święto demokracji i wolności – oceniają uczestnicy. Jednak wiec był w cieniu aresztów, choć w pewnym momencie, nagle, wypuszczono większość osób, w tym znanych liderów. Jednak niektóre osoby czekają procesy.

Pod koniec dnia obchodów 100-lecia Białoruskiej Republiki Ludowej, pojawiła się wiadomość, że wielu zatrzymanych w niedzielę jest już na wolności. Z cel wyszli także niespodziewnie liderzy opozycji, Wiaczesław Siwczyk, Mikoła Statkiewicz, Uładzimir Niaklajeu, Jauhien Afnagiel, Maksim Winiarski, Leanid Kułakou – większość z nich umieszczono w areszcie kilka dni temu.

120 nowych zatrzymanych, większość uwolniono. Ale niektóre osoby czeka proces

W sumie jak liczy Radio Swaboda, wiadomo że 25 marca zatrzymano około 120 osób, i w Mińsku, i w regionach. Niektóre osoby wprawdzie uwolniono, ale wystawiono im protokoły administracyjne, co oznacza, że czeka je rozprawa sądowa.

 

Media podają, że niektórzy ludzie z biało-czerwono-białymi flagami byli zatrzymywani po zakończeniu wiecu przy Teatrze Opery i Baletu. Są zdjęcia, jak takiego osoby są zatrzymywane przez funkcjonariuszy w cywilu.

Większość zatrzymanych w Mińsku to jednak prawdopodobnie osoby, które przyszły na marsz przy placu Kołasa. Ten nie doszedł do skutku m.in. z powodu zatrzymań. Na wiec opozycja uzyskała wcześniej pozwolenie władz miejskich, ale na marsz jej nie pozwolono.

Procesy zaczynają się od poniedziałku. Oficjalnych statystyk wciąż nie ma.

Był wielki wiec przy Teatrze Opery i Baletu

Wiec przy Teatrze Opery i Baletu udał się za to doskonale. Morze ludzi uczestniczyło w 100. rocznicy proklamowania niepodległości Białorusi w Mińsku.

Władze Białorusi wydały w tym roku wyjątkowo zgodę na mityng i koncert w Mińsku przed Teatrem Opery i Baletu. Wiec ten, organizowany przez niezależne środowiska i towarzyszący mu koncert z gwiazdami niezależnej i opozycyjnej sceny muzycznej – zgromadziły wiele tysiecy ludzi – media niezależne publikują zdjęcia tłumów. Wydano też zgodę na mityngi czy wiece w innych miastach poza Mińskiem – nie we wszystkich, ale w 20 z nich.

Na wiec w Mińsku ludzie przynieśli wiele biało-czerwono-białych flag, które są symbolem wolnej i demokratycznej Białorusi.

Ile osób było na wiecu?

Kilka razy pojawiają się w mediach szacunki 20 tysięcy osób, jednak niektórzy działacze szacują liczbę obecnych na 40 tysięcy (tak ocenił Paweł Siewiaryniec z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji), a jedna z cytowanych osób nawet na 50 tysięcy.

Przed budynkiem Opery i Baletu występowali opozycyjni politycy, działacze społeczni, intelektualiści i artyści. Odczytano pozdrowienia od Swiatłany Aleksijewicz – laureatki literackiej Nagrody Nobla. Pozdrowienia przesłał także Białorusinom prezydent Andrzej Duda. Rozgłośnia Euroradio zwraca uwagę, że to pierwszy prezydent Polski, który pozdrowił Białorusinów z okazji rocznicy proklamowania niepodległości.

Działacz Ihar Lalkou powiedział korespondentowi Polskiego Radia w Mińsku, że ludzie przyszli na największy w ostatnich latach wiec, aby poprzeć idee demokracji. ”Ideały niepodległości, demokracji, to wszystko, czym ma żyć mój kraj” – powiedział Ihar Lalkou.

Na scenie występowały zarówno legendy opozycji białoruskiej – Źmicier Daszkiewicz czy Franciszak Wiaczorka, jaki i wielkie gwiazdy niezależnej sceny muzyki białoruskiej, a tu Białoruś ma się czym pochwalić. Przed publicznością pojawiły się m.in. Dzieciuki, Amaroka, Akute. Pozdrowili obecnych znana pieśniarka Kasia Kamockaja, muzyk Paweł Arakelian.

Były problemy, by z wiecu nadawa stream wideo. Można tłumaczyć to dużą liczbą osób, ale, według dziennikarzy, podobne zakłócenia sieci były też podczas relacjonowania zatrzymań związanych z marszem planowanym przy placu Jakuba Kołasa, a tam tłumów nie było.

Aresztowania przed marszem

Wieczorem, jak już zaznaczono wyżej, ku radości wielu okazało się, że zatrzymani w ciągu dnia, a także liderzy opozycji, którzy organizowali niedozwolony marsz, aresztowani parę dni wcześniej, zostali  wypuszczeni na wolność.

Jednak wcześniej równolegle z zachwytami nad niezwykłym wiecem przychodziły informacje o zatrzymaniach. W mediach społecznościowych pojawiały się np. zdjęcia zatytułowane „selfie z autozaka”, czyli z pojazdu przewożącego zatrzymanych na posterunki. W Mińsku przed marszem zatrzymano szereg osób, a także obserwatorów z Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna. Jedna z działaczek pisała, że dziewczynę – działaczkę Wiasny – bardzo źle potraktowano. Jeden z głównych organizatorów marszu, Mikoła Statkiewicz, został zatrzymany w niedzielę  tuż po wyjściu z domu. Swoje zdjęcie z więźniarki opublikowała Alena Tałstaja z Ruchu Solidarności Razem. Zatrzymany w niedzielę został poeta Sławamir Adamowicz.

Smutne wiadomości pojawiały się od kilku dni – bo miały miejsce zatrzymania prewencyjne przed Dniem Wolności –  aresztowano część organizatorów marszu 25 marca, Wiaczesława Siwczyka, Uładimira Niaklajeua, Maksima Winiarskiego, Jauhiena Afnagiela, Leanida Kułakaua. Ale potem okazało się, że do aresztów trafili również działacze z regionów: Taisija Kabańczuk, Aleksander Kabanow. W niedzielę zatrzymano działacza w Mołodecznie. To tylko niektóre przykłady.

Te wszystkie informacje kładły się cieniem na setnej rocznicy. Ostatecznie wieczorem, około godziny 21, pojawiła się informajca, że na wolność wypuszczeni zostali niemal wszyscy zatrzymani w niedzielę i że również na wolności znaleźli się liderzy  – Wiaczesław Siwczyk, Mikoła Statkiewicz, Uładzimir Niaklajeu, Alena Tałstaja, Maksim Winiarski, Jauhen Afnagiel, Leonid Kułakou i inni.

Niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy podało, że w trakcie niedzielnych obchodów zatrzymano siedmioro dziennikarzy. Wszystkich zwolniono w ciągu kilku godzin.

Znany polityk opozycyjny Ihar lalkou, który był  w grupie około 30-40 zatrzymanych wcześniej osób, powiedział Polskiemu Radiu, że na posterunku spędził ponad trzy godziny.

Media niezależne podkreślają jednak, że niektóre osoby czekają w poniedziałek procesy. Dotyczy to również części tych osób, które dzisiaj zwolniono do domu po zatrzymaniach. Na pewno więcej danych na ten temat pojawi się w ciągu dnia w poniedziałek.

Mińsk- Warszawa – wspólna sprawa

W różnych europejskich miastach miały miejsce uroczystości z okazji stulecia powstania Białoruskiej Republiki Ludowej. W Warszawie przez centrum miasta przeszedł marsz około 250 osób. Wołano ”Mińsk-Warszawa wspólna sprawa”, ”Żywie Biełaruś”, zabrzmiały pieśni niezależne, w tym hymn „Mahutny Boże”.

Obecny na wiecu działacz Ruchu Solidarności ”Razem” Aleś Makajeu, przypominał o działaczach politycznych, którzy na Białorusi zostali uwięzieni i skazani na kary więzienia za rzekome wykroczenia karne. Tylko część takich osób została uznana za więźniów politycznych.

W wiecu uczestniczyli też m.in. działacze Białoruskiego Domu w Warszawie, dziennikarz Vitaut Siwczyk, poseł Andrzej Halicki, działacze białoruscy, byli więźniowie polityczni, uchodźcy.

Życzenia prezydenta RP Andrzeja Dudy

Życzenia Białorusinom przekazał prezydent Andrzej Duda. ”25 marca 1918 r. proklamowano Białoruską Republikę Ludową. W 100. rocznicę tego wydarzenia wszystkim Białorusinom, z którymi Naród Polski łączy wspólna historia i kultura – przekazuję serdeczne życzenia wszelkiej pomyślności i sukcesów w rozwoju ich Ojczyzny” – napisał.

Życzenia Białorsuinom złożył również m.in. MSZ Litwy, ambasada Wielkiej Brytanii w Mińsku czy ambasador John McCain.

Msza w Kościele katolickim

W Mińsku na Białorusi Kościele katedralnym odbyła się msza w intencji Białorusi. Cerkiew prawosławna, na Białorusi podlegająca zwierzchnictwu Moskwy, nie obchodzi Dnia Wolności.

Doniesienia o pouczeniach w sprawie niewłaściwej ideologii

Wcześniej na portalach społecznościowych informowano, że w zakładach państwowych, na uniwersytetach, zmuszano pracowników czy studentów do podpisywania oświadczeń, że nie udadzą się na uroczystości Dnia Wolności i że są one sprzeczne z ideologią państwową. Niektórzy twierdzili, że udział w tych uroczystościach mógł się dla nich skończyć zwolnieniem.

Zatrzymania ekip Biełsatu – potem uwolniono dziennikarzy

Rano miały miejsce zatrzymania ekip Biełsatu, potem uwolniono dziennikarzy. Biełsat informował rano, że zatrzymano dwie ekipy reporterskie Biełsatu, które prowadziły relację na żywo z wydarzeń na Białorusi. Strona internetowa Biełsatu, jak infomowano rano, poddawana była atakom hakerskim. Rano, jak podawał Biełsat, korespondentkę Kaciarynę Andrejewą i operatora Siarhieja Kawalowa zatrzymano na placu Jakuba Kołasa. Dziennikarze relacjonowali incydent na żywo. Ekipa Biełsatu miała relacjonować Marsz Godności i Wolności – imprezę towarzyszącą obchodom stulecia proklamowania niepodległości Białoruskiej Republiki Ludowej. – Ekipę Biełsatu zatrzymali na ulicy i wepchnęli do nieoznakowanego busa milicjanci w cywilnych ubraniach i kominiarkach. Podczas jazdy dziennikarze prowadzili relację na żywo na Facebooku. Telefony zostały wyłączone, gdy prowadzono ich do więźniarki OMONu – oddziału specjalnego milicji – podawał Biełsat. Zatrzymana trafiła również inna ekipa reporterska stacji.  – Andruś Kozieł i Wola Czajczyc zostali zatrzymani do kontroli dwukrotnie, z czego pierwszy raz pod domem. Na ręku jednego z milicjantów zapisane były numery rejestracyjne samochodu dziennikarzy. Po kontroli dokumentów zostali puszczeni. Wola relacjonowała zdarzenie na swoim Facebooku – poinformował Biełsat. Poinformowano też, że niedługo po tym incydencie ekipę reporterską zatrzymał patrol Państwowej Inspekcji. Andruś Kozieł został wtedy zabrany do ambulatorium psychiatryczno-neurologicznego – prawdopodobnie w celu wykonania badania krwi pod kątem zawartości alkoholu.

Ostatecznie wieczorem dziennikarzy zwolniono.

Kogo czekają procesy

Wiadomo, że w okolicy placu Jakuba Kołasa spośród zatrzymanych administracyjne protokoły otrzymali m.in. Siarhiej Sparysz, Walancin Trocki, Siarhiej Szarenda i Arciom Czarniak z Brześcia, a także Jury Tatur i duchowny Wiktar Kawalkau. Ich Radio Swaboda określa jako współpracowników opozycjonisty Mikoły Statkiewicza.

Jednak proces ma czekać również np. działaczkę Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna – tak informują media.

Co teraz?

Wielu teraz zadaje sobie pytanie, czy setna rocznica niepodległości przyniesie zmiany? „Władze teraz może będą się liczyć z naszym głosem?” – pyta jeden z niezależnych publicystów. Jeden z uczestników marszu miał zauważyć, że swojej biało-czerwono-białej flagi nie wynosił z domu od lat 90. Czy ten dzień okaże się znaczący dla przyszłosci Białorusi? Czas pokaże.

Znadniemna.pl za Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl na podstawie mediów białoruskich m.in. Radia Swaboda, Biełsatu, portalu Centrum Wiasna /IAR/ PAP/komunikatów.Fot.: Radia Swaboda  

W wielkim wiecu, organizowanym przez opozycję, uczestniczyć mogło 20 do 50 tysięcy osób. Było to wielkie święto demokracji i wolności – oceniają uczestnicy. Jednak wiec był w cieniu aresztów, choć w pewnym momencie, nagle, wypuszczono większość osób, w tym znanych liderów. Jednak niektóre osoby czekają procesy. Pod koniec

Wykład pt. „Sto lat Niepodległości (1918 – 2018)” z prowokacyjnym podtytułem „Z czego możemy być dumni, a czego powinniśmy się wstydzić?” odczytał 25 marca w ramach warsztatów dla nauczycieli języka polskiego, zrzeszonych w działającym przy ZPB Stowarzyszeniu Nauczycieli Polskich dr hab. Zbigniew Romek, profesor nadzwyczajny w Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku oraz w Instytucie Historii PAN w Warszawie.

Prof. dr hab. Zbigniew Romek

Na wykładzie prof. Romka pojawili się także uczniowie klas maturalnych Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie.

Prowokacyjność podtytułu lekcji prof. Romka polega na tym, że odpowiedzi na zawarte w nim pytanie każdy może udzielić po swojemu, w zależności od wyznawanych poglądów, posiadanej wiedzy historycznej, a nawet przynależności do sympatyków tej czy innej opcji politycznej.

Na przykładzie obserwowanego we współczesnej Polsce podziału obywateli na sympatyków partii rządzącej „Prawo i Sprawiedliwość” oraz sympatyków opozycji na czele z „Platformą Obywatelską”, profesor zademonstrował, jak różnią się wśród sympatyków obu ugrupowań oceny podstawowych wydarzeń, które odbywały się w Polsce w okresie ostatnich stu lat, czyli od momentu odzyskania Niepodległości. Tak oto, według obserwacji prof. Romka, kluczem do rozróżnienia przynależności do jednego, bądź innego obozu światopoglądowego może być stosunek do wydarzeń, które odbywały się w Polsce w okresie od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 roku, czyli do rozmów opozycji i rządu PRL przy „Okrągłym Stole”, po którym nastąpił upadek rządów komunistycznych w Polsce.

Otóż krytycy „Okrągłego Stołu” są to najczęściej zwolennicy obecnego Rządu RP i partii PiS. Ich poglądom właściwa jest bezwzględnie pozytywna ocena: walki o polską Niepodległość, którą prowadził Józef Piłsudski, zwycięstwo polskich żołnierzy nad bolszewikami w 1920 roku, działalność Armii Krajowej oraz zbrojnego podziemia niepodległościowego po 1945 roku. Ta grupa pozytywnie ocenia Powstanie Warszawskie 1944 roku, dba o upamiętnienie ofiar stalinowskich, bezwarunkowo potępia rządy z okresu PRL i negatywnie, jako krzywdzące dla wielu Polaków, ocenia liberalne reformy gospodarcze Leszka Balcerowicza.

Zupełnie inaczej oceniają najważniejsze wydarzenia z okresu ostatniego stulecia reprezentanci zwolenników „Okrągłego Stołu”. Według nich Żołnierze Wyklęci, na przykład, nie zachowywali się tak, żeby pamięć o nich była tak bezkrytycznie kultywowana, jak to się dzieje obecnie.

Dla zwolenników „Okrągłego Stołu” zrywy powstańcze Polaków przynosiły narodowi więcej szkody niż korzyści, a reformy Balcerowicza okazały się zbawienne w okresie transformacji ustrojowej.

– Należy przyznać, iż zwolennicy obu opcji popierają swoje przekonania solidnymi argumentami – opowiadał prof. Romek, dowodząc, że z tego właśnie powodu obiektywna ocena wydarzeń i postaci historycznych nie jest możliwa. – Nasze opisy przeszłości najczęściej nie mają niczego wspólnego z rekonstrukcją minionych wydarzeń. To my, dokonujemy subiektywnej oceny tego, co było bardziej bądź mniej istotne w opisywanym wydarzeniu, opierając się przy tym na współczesnym sposobie postrzegania i oceniania świata. Każda próba opisu przeszłości przez nas będzie zatem jej konstruowaniem, a nie rekonstruowaniem – mówił prelegent.

Uświadomienie przytaczanych przez prof. Romka kłopotów z ocenami historii powinno nam uświadomić, iż warto wyrabiać w sobie powściągliwość do głoszenia jednoznacznych, zwłaszcza skrajnych, ocen przy opisywaniu minionych wydarzeń i postaci historycznych. – Brak obiektywnej metodologii w opisywaniu i ocenianiu historii sprawia, iż rządzący wykorzystują historię do manipulowania społeczeństwem starając się w ten sposób osiągać doraźne cele polityczne.

Problem ten został dostrzeżony przez Episkopat Polski, który 24 kwietnia 2017 roku wydał dokument pt. „Chrześcijański kształt patriotyzmu”. W dokumencie tym polscy biskupi apelują o niewykorzystywanie patriotyzmu do rozgrywek politycznych” i stwierdzają, że „patriotyzm ma jednoczyć, a nie dzielić” obywateli.

Prof. Romek przyznał, iż w polskiej historii minionego stulecia on osobiście jednoznacznie pozytywnie oceniłby ruch „Solidarność”. – Wśród wybitnych postaci natomiast nie potrafię znaleźć żadnej skazy w życiorysie Jana Pawła II – oświadczył prelegent ostrzegając, iż w roku obchodów 100-lecia Niepodległości Polski mogą być podejmowane próby tendencyjnego przedstawiania wydarzeń i postaci polskiej historii. – Aby nie dać się zmanipulować należy w sobie wyrobić krytycyzm do głoszonych przez innych jednoznacznych ocen i tez – apelował do obecnych na wykładzie prof. Zbigniew Romek.

Po wykładzie, zwracając się do maturzystów Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie prelegent opowiedział o możliwości studiowania na uczelniach, których jest wykładowcą, a mianowicie w Akademii Humanistycznej im. A.Gieysztora w Pułtusku oraz na Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie.

W drugiej części warsztatów autorską lekcję pt. „Polak Mały”, pomagającą uczniom klas początkowych przyswoić podstawową wiedzę o polskiej państwowości, historii i geografii, zaprezentowała koleżankom i kolegom ze Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich wiceprezes tej organizacji, nauczycielka języka polskiego w Szkole średniej nr 2 w Mohylewie Anastazja Tkaczowa.

Anastazja Tkaczowa

Prof. dr hab. Zbigniew Romek, obecny na prezentacji Anastazji Tkaczowej, niezwykle wysoko ocenił pracę nauczycielki, mówiąc, że w przedstawionej przez nią lekcji jest wszystko, co powinna zawierać idealna lekcja w szkole. – Gratuluję pani pomysłu na zaangażowanie w pracę podczas lekcji uczniów klasy – mówił prof. Romek.

Prof. dr hab. Zbigniew Romek gratuluje Anastazji Tkaczowej wspaniałej prezentacji

Przemawia prezes ZPB Andżelika Borys

Podziękowania za interesujący wykład złożyła gościowi z Polski prezes ZPB Andżelika Borys, będąca też przewodniczącą działającego przy ZPB Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich. Oceniając prezentację autorskiej lekcji, przeprowadzoną przez Anastazję Tkaczową, Andżelika Borys zaproponowała koleżankom i kolegom, aby podczas kolejnych warsztatów także oni dzielili się swoimi doświadczeniami w prowadzeniu lekcji. – Możemy nawet zastanowić się nad stworzeniem na bazie naszego Stowarzyszenia własnego ośrodka doskonalenia nauczycieli – zaproponowała prezes ZPB.

Znadniemna.pl

Wykład pt. „Sto lat Niepodległości (1918 - 2018)” z prowokacyjnym podtytułem „Z czego możemy być dumni, a czego powinniśmy się wstydzić?” odczytał 25 marca w ramach warsztatów dla nauczycieli języka polskiego, zrzeszonych w działającym przy ZPB Stowarzyszeniu Nauczycieli Polskich dr hab. Zbigniew Romek, profesor nadzwyczajny

Znajdź zdjęcie z początku XX wieku, nawiąż kontakt z dalekimi krewnymi, zanurz się w otwartych archiwach – to pierwsze kroki, które powinna uczynić osoba próbująca zachować pamięć po przodkach. Lesia Pczołka, artystka i założycielka projektu VEHA, tworzącego księgi rodowe Białorusinów, podzieliła się swoją metodologią z portalem belsat.eu.

Zdjęcie z prywatnego archiwum Lesi Pczołki

Stworzenie rodowodu swojej rodziny to prawdziwe detektywistyczne śledztwo. Profesjonalni genealodzy biorą za takie zlecenia wielkie pieniądze i spędzają nad nim miesiące. Narysowanie drzewa genealogicznego jest możliwe, jeżeli usystematyzujemy swoją pracę i wiemy, czego szukać. Lesia Pczołka opowiada, że podstawę drzewa, historię rodziny z ostatnich 150-200 lat, można ułożyć na podstawie wiadomości, które są w każdej rodzinie.

Od czego zacząć?

Znajdźcie stare archiwum fotografii rodzinnych. To najlepsze dokumenty, na których można się opierać, bo zdjęcia dokumentują to, co rzeczywiście było. Historia fotografii na Białorusi liczy około 150 lat, od czasu, gdy stały się dostępne i popularne.

Zdjęcia rozłóżcie na kupki według gałęzi rodu i pokoleń. Postarajcie się określić, kto jest na zdjęciu, gdzie było wykonane. Oddzielnie połóżcie te fotografie, o których nic nie wiadomo. I z tak uporządkowanym archiwum udajcie się do krewnych, którzy mogą powiedzieć więcej.

– Gdy poprosicie babcię, by opowiedziała o swoim życiu, będzie jej bardzo trudno. Ale gdy pokażecie babci fotografię, to imiona, wydarzenia, daty i kontekst przypomni sobie sama – mówi Lesia Pczołka.

Co można wyczytać z fotografii?

Zdjęcie z prywatnego archiwum Lesi Pczołki

Nawet gdy zdjęcie jest niepodpisane, można z niego wyciągnąć wiele informacji. Papier i emulsja fotograficzna podpowiadają przybliżony czas jego powstania. Odzież, wygląd zewnętrzny ludzi, ogólny wygląd i szczegóły wnętrz także podpowiadają datę czy charakter wydarzenia.

– Białoruś ma pewną osobliwość związaną z wydarzeniami historycznymi XX wieku. Wiele osób celowo zniszczyło fotografie i inne dane o swoich przodkach, którzy mogli należeć do szlachty lub byli prześladowani przez ustrój. Na Białorusi dotyczy to każdej rodziny. I gdy będziecie rozmawiać z krewnymi z Białorusi, ciekawie będzie oglądać, jak różnie ludzie to interpretują – mówi badaczka.

Fotografie z czasem tracą jakość, blakną. By zachować ich jakość, najlepiej wykonać ich cyfrowe i papierowe kopie, i dalej pracować już na nich. Z kolei oryginały należy owinąć bezkwasowym papierem, albo włożyć do bezkwasowych nieklejonych kopert i przechowywać w suchym ciemnym miejscu. fotografie podpisujcie ołówkiem, bo tusz długopisu może przebić na drugą stronę.

Porozmawiajcie z krewnymi

Lesia Pczołka, artystka, koordynatorka projektu veha.of.by

Teraz nadszedł czas, by wreszcie poznać stryjeczną siostrę zmarłego pradziadka. Zapytajcie, co o rodzinie pamięta. Możliwe, że także ma archiwum fotografii, w którym trzyma zdjęcia wartościowe dla waszej rodziny. Wcześniej istniała tradycja wymieniania się zdjęciami, wysyłania ich krewnym.

Wszystkie ustne opowieści trzeba nagrać na dyktafonie i przepisać. Inaczej ważne szczegóły mogą zaginąć w pamięci, bo wasza praca nad archiwum przeciągnie się w czasie.

– W czasie takich rozmów często wypływają nazwiska panieńskie, których nikt zazwyczaj nie pamięta – mówi Lesia Pczołka.

W ramach swoich badań VEHA przeprowadza wywiad z krewnymi dwukrotnie – na początku procesu i jeszcze raz później, dla uszczegółowienia.

Notujcie wszystko. Historie, kto jak przeżył wojnę, przepisy, tradycje rodzinne. Tych informacji nigdy nie znajdziecie w archiwach. Tam są tylko suche dane, a właśnie takie ustne świadectwa są tą historią rodziny, którą trzeba zachować dla potomnych.

Wyprawa na cmentarz

Po rozmowach z krewnymi i opisaniu fotografii można wybrać się na cmentarz, jeśli znane jest miejsce pochówku. Najczęściej, jeśli rodzina żyła w jednej miejscowości, to na cmentarzu leży kilka pokoleń krewnych

– Cmentarze są najbardziej dostępnym archiwum. Tam zawsze są dokładne dane – na płytach nagrobnych zapisane są bardzo ważne informacje: imię, nazwisko, imię po ojcu. A imię ojca to kolejne ogniwo naszego łańcuszka – mówi Lesia Pczołka.

Można też po cmentarzu pochodzić ze zdjęciami odłożonymi na stosik „niezidentyfikowane”. Osoby z tych zdjęć można często znaleźć na pomnikach sąsiadujących do grobów waszych znanych krewnych.

Poszukiwania w internecie

Zdjęcie ze strony myheritage.com

W sieci istnieje wiele stron z otwartymi archiwami danych i spisami mieszkańców. Do większości z nich dostęp jest płatny, ale podstawowe informacje można często zdobyć w wolnym dostępie. Nasza rozmówczyni doradza stronę MyHeritage.com, na której można zbudować własne drzewo genealogiczne i nawet znaleźć podobieństwa z innymi drzewami. Ancestry.com to strona dla tych, których przodkowie na początku XX wieku wyjechali do USA, FamilySearch.org to baza danych metrykalnych z ksiąg parafialnych. Są też rosyjskie bazy danych: pamyat-naroda.ru, obd.memorial.ru, lists.memo.ru.

Spróbujcie wprowadzać różne warianty nazwiska, bo końcówki mogły się zmieniać, także przy zmianie alfabetów. Spróbujcie alfabetem łacińskim i cyrylicą, w różnych językach.

W takich listach mogą być niedokładne dane dotyczące daty narodzenia. Na przykład w księgach parafialnych zapisywano datę chrztu, która może różnić się od daty przyjścia na świat nawet o kilka lat. Dobrze też znać rodziców chrzestnych, którzy także byli wpisani do księgi.

Dane metrykalne

Wszystkie te wysiłki: opisanie zdjęć, rozmowy z krewnymi, wyjazd na groby i poszukiwania w internecie potrzebne są do tego, by każdemu krewnemu stworzyć kartę metrykalną – podstawę każdego drzewa rodowego

Do karty metrykalnej wprowadza się następujące dane: imię i nazwisko, datę i miejsce urodzenia, imię i nazwisko rodziców, rodzeństwa, przynależność religijną, nieruchomości, miejsce zamieszkania, nauki, pracy lub służby, przynależność do armii, udział w wojnach i wydarzeniach historycznych, odznaczenia, miejsce i datę śmierci, miejsce spoczynku.

– Nie wszyscy chcą zapisywać tak szczegółowe informacje. Szczególnie, gdy dotyczą one jakichś strasznych wydarzeń – mówi Lesia Pczołka.

Wiele osób nie zapisuje w drzewie genealogicznym danych o śmierci krewnych , zwłaszcza, gdy była spowodowana chorobą lub samobójstwem.

– Ale jest to niezmiernie ważne. Gdy obserwujemy jakieś tragiczne wydarzenia w konkretnej gałęzi genealogiczne, to widzimy, że odbijają się prawie na poziomie DNA. To brzmi mistycznie, ale tak naprawdę jest. Pokolenia są wzajemnie połączone. To dotyczy majątku, ślubów – kto kogo wybierał. To wygląda dziwnie, ale właśnie dlatego nie można filtrować informacji, a zapisywać wszystko, co działo się w rodzinie. Gdy człowiek zna swoją historię, widzi więcej, i może inaczej odnosić się do tych wydarzeń, analizować.

Wizualizacja

Zdjęcie: veha.of.by

Na pewnym etapie, gdy odnaleźliśmy i zapisaliśmy dane metrykalne każdego członka rodziny, lepiej przerwać poszukiwania i spróbować zwizualizować to, co już mamy.

– To co znajduje się poza ustną i wizualną historią waszej rodziny to tylko suche dane. Najważniejsze to zebranie właśnie okresu tych 150, 200 lat, i nadania im pięknej formy – mówi Lesia Pczołka.

Klasyczne drzewa buduje się zazwyczaj dla dwóch gałęzi – po ojcu i po matce, włączając w to wiadomości o wszystkich krewnych z poprzednich pokoleń.

VEHA robi to w formie ksiąg rodowych, w rozdziałach których opisana jest historia rodziny. 31 marca rusza ich specjalny kurs tworzenia drzewa rodowego, podczas którego uczestnicy z pomocą ekspertów sami będą szukać wiadomości o swoich krewnych.

– Jeżeli nie zajmiemy się tym teraz, to trudno będzie nam zrozumieć, kim jesteśmy my, Białorusini. Czy mamy jakąś swoją przeszłość – mówi koordynatorka projektu. – Część z nas Białorusinów, ma kompleks tego, że literatura przedstawia nas jako chłopów w łapciach. I mało kto chce się z tym wizerunkiem identyfikować, wszyscy szukają szlacheckich korzeni. Ale mamy wspaniałe tradycje wiejskie, kulturę sięgającą czasów pogańskich. Czasem Białorusini wydają się bardzie uduchowionymi, niż nasi pozostali sąsiedzi i narody europejskie. Dlaczego mamy nie utożsamiać się z tym człowiekiem, który umiał żyć w harmonii z przyrodą i tworzyć piękne przedmioty? Nie musimy szukać w sobie arystokratycznej krwi – bo gdy popatrzymy na drzewa genealogiczne Białorusinów, to zobaczymy, że nasz naród jest unikatowy, nadzwyczajny.

Czy jest sens iść do archiwów państwowych?

Jeśli poszukujesz jeszcze więcej szczegółów, albo chcesz znaleźć jakichś specjalnych informacji, to można zwrócić się do archiwum państwowego.

Należy to jednak robić dopiero wtedy, gdy dobrze wiesz, czego i gdzie szukać. W tym calu najpierw trzeba zebrać podstawowe informacje i wiedzieć, czy wasi przodkowie byli represjonowani – wtedy trzeba ich szukać w archiwach osób objętych represjami. Jeżeli służyli, to w czyjej armii i w jakich latach. Inaczej można stracić wiele pieniędzy i czasu w państwowych archiwach, które na Białorusi do tej pory nie są zdigitalizowane.

Zdjęcie z prywatnego archiwum Lesi Pczołki

Weranika Uładzimirawa, PJ, belsat.eu

Znajdź zdjęcie z początku XX wieku, nawiąż kontakt z dalekimi krewnymi, zanurz się w otwartych archiwach – to pierwsze kroki, które powinna uczynić osoba próbująca zachować pamięć po przodkach. Lesia Pczołka, artystka i założycielka projektu VEHA, tworzącego księgi rodowe Białorusinów, podzieliła się swoją metodologią z

Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej informuje, że w 15 marca został ogłoszony nabór wniosków w programie Letnie kursy języka i kultury polskiej 2018.
Celem programu jest nauczanie i promocja języka polskiego i kultury polskiej poprzez umożliwienie zagranicznym studentom bezpłatnego udziału w trzy- i czterotygodniowych kursach wakacyjnych organizowanych w Polsce.

Program kierowany jest do osób uczących się języka polskiego jako obcego, a także do tych, które dopiero planują rozpocząć naukę. Program obejmujący naukę języka, wycieczki oraz wykłady dotyczące historii i kultury polskiej ma służyć zachęceniu zagranicznych studentów do kontynuowania nauki języka polskiego po powrocie do swoich uczelni, a także do rozpoczęcia studiów w Polsce. Dzięki uczestnictwu w kursie obcokrajowcy mogą podnieść swoje kompetencje językowe, a także lepiej poznać Polskę i jej mieszkańców oraz spotkać innych studentów z całego świata, zainteresowanych językiem i kulturą polską.

Zasady rekrutacji uczestników programu Letnie kursy języka i kultury polskiej 2018, którego Regulamin wraz z ogłoszeniem o naborze zostały zamieszczone na stronie:

https://nawa.gov.pl/jezyk-polski/szkoly-letnie-jezyka-i-kultury-polskiej

https://nawa.gov.pl/en/the-polish-language/summer-schools-of-the-polish-language-and-culture (wersja angielska).

O udział w programie mogą ubiegać się cudzoziemcy, którzy złożą wniosek w systemie teleinformatycznym NAWA i spełnią łącznie następujące kryteria:

·                     są studentami zagranicznych uczelni;

·                     nie mają polskiego obywatelstwa;

·                     nie studiują w Polsce w roku akademickim 2017/2018;

·                     uczą się języka polskiego lub znają język angielski na poziomie min. B1.

Terminy kursów: 1-22 lipca, 1-29 lipca, 1-22 sierpnia i 1-29 sierpnia 2018 r.

Nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o liczbę uczestników z poszczególnych krajów; każda osoba spełniająca ww. kryteria może składać wniosek o udział w programie. Wnioski można składać od 15 marca do 15 kwietnia, a o udziale wnioskodawcy w Letnich kursach decydować będzie miejsce na liście rankingowej wynikające z liczby uzyskanych punktów w trakcie oceny merytorycznej – zgodnie z kryteriami sformułowanymi w Regulaminie.

Znadniemna.pl za minsk.msz.gov.pl

Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej informuje, że w 15 marca został ogłoszony nabór wniosków w programie Letnie kursy języka i kultury polskiej 2018. Celem programu jest nauczanie i promocja języka polskiego i kultury polskiej poprzez umożliwienie zagranicznym studentom bezpłatnego udziału w trzy- i czterotygodniowych kursach wakacyjnych organizowanych w

Tegoroczną Wielkanoc mieszkający na Białorusi kombatanci Armii Krajowej i ich rodziny będą świętować bez swoich przyjaciół z Polski – działaczy opiekującego się akowcami Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej z siedzibą w Warszawie. Przyczyna – odmowa wydania wiz białoruskich członkom Stowarzyszenia przez Ambasadę Republiki Białorusi w Polsce.

Polscy kombatanci AK z Lidy: kpt. Franciszek Szamrej, kpt. Alfons Rodziewicz i por. Edward Akuszewicz

O incydencie poinformowała na swoim Facebooku prezes ZPB Andżelika Borys. Polska działaczka przypomniała, że Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej od wielu lat „mocno wspiera kombatantów, żołnierzy AK i ich rodziny na Białorusi, opiekuje się miejscami pamięci narodowej”.

Jak informuje Borys wskutek nieotrzymania wiz białoruskich działacze Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej nie będą mogli przybyć w tym roku na wielkanocne spotkanie ze swoimi podopiecznymi, które każdego roku jest organizowane w Lidzie.

Informacje, udostępnione przez prezes ZPB Andżelikę Borys, na swoim oficjalnym profilu facebookowym potwierdziło Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej, dodając, iż mimo napotykanych przykrości – będzie wciąż „działać na rzecz naszych Rodaków z Kresów”.

Polscy kombatanci AK na Białorusi nie są objęci świadczeniami kombatanckimi. Żadnej pomocy od państwa białoruskiego nie otrzymują także członkowie ich rodzin. Pomoc płynąca od organizacji społecznych, takich jak Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej i innych inicjatyw patriotycznych w Polsce – jest właściwie jedyną formą wsparcia polskich bohaterów, celowo ignorowanych, przez państwo białoruskie a czasem wręcz szkalowanych i oczernianych przez białoruską państwową propagandę.

Znadniemna.pl

Tegoroczną Wielkanoc mieszkający na Białorusi kombatanci Armii Krajowej i ich rodziny będą świętować bez swoich przyjaciół z Polski – działaczy opiekującego się akowcami Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej z siedzibą w Warszawie. Przyczyna – odmowa wydania wiz białoruskich członkom Stowarzyszenia przez Ambasadę Republiki Białorusi w

Udało się powstrzymać napływ wody do podziemi kościoła Bożego Ciała w Nieświeżu, na zachodniej Białorusi. Prawdopodobną przyczyną zalewania zabytkowej świątyni było pęknięcie zaworu tworzonej instalacji wodnej świątyni.

Krypta Radziwiłłów w Nieświeżu – stan obecny , fot.: Włodzimierz Pac/IAR

Ksiądz Piotr Szarko, proboszcz parafii w Nieświeżu powiedział Polskiemu Radiu, że obecnie trwa usuwanie resztek wody, która wypływa z piaszczystego gruntu pod świątynią. Zapewnił, że nie ma już napływu nowej wody.

Pęknięty zawór z powodu którego pojawiła się woda znajdował się w studzience kilka metrów za kościołem. – Zawór prawdopodobnie rozsadził mróz. Jak było – dokładnie ustalą specjaliści- mówi duchowny.

Sprzęty przy pomocy których powstrzymywano wodę i osuszano kryptę, fot.: Włodzimierz Pac/IAR

Podziemia kościoła stają się coraz bardziej suche. Znajduje się w nich około 100 trumien ze szczątkami przedstawicieli rodu Radziwiłłów. Dzięki ofiarnej pracy miejscowych księży oraz wiernych trumny nie zostały uszkodzone.

Jednak ściany kościoła zostały zawilgocone i wymagają konserwacji. – Konserwatorom wydano polecenie, aby ustalili co należy robić oraz aby przygotowali projekt konserwacji krypty – mówi ksiądz Szarko.

Zwraca uwagę, że Kościół Bożego Ciała w Nieświeżu to pierwszy przykład barokowej świątyni we wschodniej Europie.

Znadniemna.pl za IAR

Udało się powstrzymać napływ wody do podziemi kościoła Bożego Ciała w Nieświeżu, na zachodniej Białorusi. Prawdopodobną przyczyną zalewania zabytkowej świątyni było pęknięcie zaworu tworzonej instalacji wodnej świątyni. [caption id="attachment_29723" align="alignnone" width="480"] Krypta Radziwiłłów w Nieświeżu - stan obecny , fot.: Włodzimierz Pac/IAR[/caption] Ksiądz Piotr Szarko, proboszcz parafii

Związek Polaków na Białorusi ogłasza nabór uczestników do VI edycji Konkursu Polskiej Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej „Kolorowe Nutki”, który odbędzie się w Grodnie 2 czerwca. W tym roku – roku obchodów 100. rocznicy  odzyskania przez Polskę Niepodległości – konkursowi będzie przyświecała dewiza „Świętujemy Niepodległą”.

Wiceprezes ZPB Renata Dziemiańczuk i prezes ZPB Andżelika Borys witają uczestników zeszłorocznej V edycji Konkursu „Kolorowe Nutki”

Z uwagi na tegoroczną dewizę „Kolorowych Nutek”, organizatorzy chcą, żeby uczestnicy konkursu włączyli do swojego repertuaru polskie piosenki dziecięce i młodzieżowe o treści patriotycznej.

Do udziału w konkursie „Kolorowe Nutki” zostaną dopuszczeni mieszkający na Białorusi młodzi wykonawcy w wieku do 15 lat oraz zespoły, których uczestnicy są w takim samym wieku.

Podczas przesłuchań konkursowych ich uczestnicy będą musieli zaprezentować dwie piosenki, pasujące tematycznie i treściowo do wieku wykonawcy.

Zespoły i soliści będą przez jury oceniani oddzielnie.

Liczba uczestników zespołu nie będzie mogła przekroczyć 8 osób, a ich wiek powinien zmieścić się w przedziale 6-15 lat.

Na trzy kategorie wiekowe zostaną podzieleni soliści: najmłodsi – 6-10 lat, nieco starsi – 11-13 lat oraz najstarsi – 14-15 lat.

W każdej z kategorii konkursowych jurorzy przyznają po trzy premiowane miejsca, za które laureaci otrzymają Dyplomy oraz nagrody rzeczowe.

W konkursie nie mogą startować zdobywcy I miejsc w ubiegłorocznej edycji „Kolorowych Nutek”. Mogą próbować swoich sił natomiast zwycięzcy soliści i zespoły ze starszych edycji.

Chętni do udziału w Konkursie „Kolorowe Nutki” powinni wiedzieć, że jury, oceniając wykonawców, będzie brało pod uwagę: dobór repertuaru do możliwości wiekowych wykonawcy, oryginalność interpretacji wykonywanych utworów i ogólny wyraz artystyczny konkursanta.

Zgłoszenia do udziału w konkursie w postaci wypełnionej Karty Zgłoszeniowej (do pobrania niżej) przyjmuje do dnia 10 maja 2018 roku wiceprezes ZPB ds. Kultury Renata Dziemiańczuk pod adresem e-mailowym: [email protected]

Renata Dziemiańczuk jest także dostępna pod numerem telefonu: +375 29 208 48 42.

Dokumenty do pobrania:

Regulamin Konkursu „Kolorowe Nutki”

Karta Zgłoszeniowa

Znadniemna.pl

Związek Polaków na Białorusi ogłasza nabór uczestników do VI edycji Konkursu Polskiej Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej „Kolorowe Nutki”, który odbędzie się w Grodnie 2 czerwca. W tym roku – roku obchodów 100. rocznicy  odzyskania przez Polskę Niepodległości – konkursowi będzie przyświecała dewiza „Świętujemy Niepodległą”. [caption id="attachment_23325"

Skip to content