HomeStandard Blog Whole Post (Page 496)

Rozmowa dziennika „Rzeczpospolita” z Andżeliką Borys, przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB i pomysłodawczyni akcji „Z książką na Wschód”.

Andżelika Borys

Andżelika Borys

Wczoraj został zainaugurowany projekt „Z książką na Wschód”. O co w nim chodzi?

– To akcja ogólnopolska. Będziemy zbierać nowe książki w języku polskim, aby potem przekazać je Polakom na Białorusi i Ukrainie. Ruszamy od początku grudnia, zbiórka będzie trwała w księgarniach na terenie całej Polski.

Do kogo konkretnie mają trafiać te książki?

– Przede wszystkim do tych ludzi na Wschodzie, którzy chcą się uczyć języka polskiego w systemie niepaństwowym. Aby mogli to robić, trzeba zapewnić im materiały. Związek Polaków otwiera wciąż nowe punkty nauczania, tak zwane szkoły społeczne, na przykład przy parafiach. Szukamy nauczycieli, potrzebujemy też podręczników.

Ile osób uczy się języka polskiego na Białorusi?

– Liczbę uczących się polskiego na Białorusi w szkołach społecznych, sobotnio-niedzielnych czy parafialnych szacuje się na około 6 tysięcy. I tyle książek chcielibyśmy zebrać. Zwróciliśmy się o pomoc do samorządów w różnych miastach Polski, przekazaliśmy im listę konkretnych autorów i pozycji potrzebnych do nauki języka polskiego. W wielu miejscach otrzymaliśmy wsparcie, duży odzew był też ze strony Stowarzyszenia Republikanie.

Co zrobić, by do nauki polskiego zachęcić więcej osób?

– Uświadamiać ani zachęcać nie trzeba, chętnych nie brakuje. Potrzebna jest konkretna pomoc. Przede wszystkim trzeba zapewnić podręczniki i pomóc nauczycielom, stworzyć warunki do pracy. Mówimy o systemie niepaństwowym na Białorusi, więc nie ukrywajmy: niezbędna jest też pomoc finansowa dla nauczycieli.

Ich liczba jest wystarczająca?

– Mamy nauczycieli, którzy chcą pracować, chcą uczyć. W związku z tym, że w Polsce weszła ustawa o Karcie Polaka, na Białorusi język polski staje się coraz bardziej popularny i nawet firmy białoruskie zaczynają go uczyć. Na Ukrainie jest podobnie, masowo zaczęto tam uczyć się polskiego.

To znaczy, że sytuacja Polaków na Wschodzie się poprawia?

– Polakom na Wschodzie zawsze było ciężko. Ważne jest, by wspierać ich dążenia w konkretny sposób – przez promowanie nauki języka i polskiej kultury, troskę o szkolnictwo, dbanie o tożsamość i miejsca pamięci. Historia Polaków na Kresach jest przecież częścią historii Polski.

Rzeczpospolita

Rozmowa dziennika „Rzeczpospolita” z Andżeliką Borys, przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB i pomysłodawczyni akcji „Z książką na Wschód”. [caption id="attachment_2477" align="alignnone" width="480"] Andżelika Borys[/caption] Wczoraj został zainaugurowany projekt „Z książką na Wschód". O co w nim chodzi? - To akcja ogólnopolska. Będziemy zbierać nowe książki w języku polskim, aby

Akcja Związku Polaków na Białorusi „Książka dla Białorusi” zainspirowała szereg organizacji i mediów w Polsce, aby poszerzyć zbieranie książek dla Polaków za wschodnią granicą także na Ukrainę. Akcja nosi nazwę „Z książką na Wschód”.

Konferencja_Ksiazka_na_Wschod

Uczestnicy konferencji

Wczoraj w redakcji patrona akcji dziennika „Rzeczpospolita”, odbyła się konferencja prasowa przedstawicieli instytucji wspierających pomysł ZPB zaopatrzenia w podręczniki języka polskiego i literaturę w języku polskim dzieci i dorosłych uczących się języka ojczystego za wschodnią granicą Polski.

Uczestnicy konferencji, wśród których były Andżelika Borys, przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB i pomysłodawczyni akcji oraz Emilia Chmielowa prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie, podkreślali potrzebę zabezpieczenia Polaków za granicą w niezbędne do nauki i doskonalenia umiejętności językowych pozycje książkowe.

– ZPB zakłada na Białorusi nowe społeczne punkty nauczania języka polskiego, które potrzebują podręczników, elementarzy i literatury w języku polskim – mówiła Andżelika Borys. Emilia Chmielowa z kolei zaznaczyła, iż pięć szkół z polskim językiem nauczania, funkcjonujących na Ukrainie, potrzebują książek dla uzupełnienia zbiorów bibliotek szkolnych. – Dziękuję za wspaniały pomysł! – mówiła Emilia Chmielowa.

Konferencja_Ksiazka_na_Wschod_02

Emilia Chmielowa, Paweł Kowal, Andżelika Borys, Grzegorz Gauden i prowadzący konferencję

– To piękne przedsięwzięcie – ocenił akcję prezes Polskiej Izby Książki Grzegorz Gauden. Życzył, aby przyczyniła się ona do powstania za wschodnią granicą Polski sieci bibliotek polskich.

– Dla „Rzeczpospolitej” to wielki honor uczestniczyć w takiej akcji w charakterze partnera – oświadczył redaktor naczelny patrona medialnego akcji.

– Apeluję do wszystkich rodaków, aby włączyli się w akcję zbierania książek dla Polaków na Wschodzie – zwrócił się za pośrednictwem obecnych na konferencji mediów do mieszkańców Polski Paweł Kowal, poseł do Parlamentu Europejskiego i fundator Fundacji Energia dla Europy, będącej współorganizatorem akcji „Z książką na Wschód”.

Pudła, które zostaną wystawione w księgarniach sieci Dom Ksiązki

Pudła, które zostaną wystawione w księgarniach sieci Dom Ksiązki

Książki dla Polaków na Wschodzie rodacy w Polsce będą mogli kupować w księgarniach ogólnopolskiej sieci Dom Książki i wrzucać do specjalnie wystawionych w księgarniach pudeł. Akcja wystartuje 1 grudnia i potrwa do 15 stycznia nadchodzącego roku, po czym książki zostaną dostarczone na Białoruś i Ukrainę.

 Andrzej Pisalnik z Warszawy

Akcja Związku Polaków na Białorusi „Książka dla Białorusi” zainspirowała szereg organizacji i mediów w Polsce, aby poszerzyć zbieranie książek dla Polaków za wschodnią granicą także na Ukrainę. Akcja nosi nazwę „Z książką na Wschód”. [caption id="attachment_2471" align="alignnone" width="480"] Uczestnicy konferencji[/caption] Wczoraj w redakcji patrona akcji dziennika „Rzeczpospolita”,

W Brzeskim Akademickim Teatrze Dramatu 26 listopada odbył się znakomity koncert znanego i lubianego w Polsce zespołu „Vołosi”. Organizatorem przedsięwzięcia był Konsulat Generalny RP w Brześciu.

Volosi_01

Zespół „Vołosi”

Zespół „Vołosi” jest prawdziwym objawieniem sceny światowej muzyki ostatnich lat. Tworzą go bracia Krzysztof i Stanisław Lasonowie (skrzypce i wiolenczela), instrumentaliści Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach oraz górale Zbigniew Michałek (skrzypce), Jan Kaczmarczyk (altówka) i Robert Waszut (kontrabas) – będący samoukami. Zespół tworzy utwory łącząc elementy utworów ludowych z klasycznymi.

Podczas konceru w Brześciu dali z siebie wszystko. Skrzypce, wiolenczela, altówka, kontrabas w rękach wirtuozów rodzą muzykę unikatową i intrygującą. Zespół wykonał bardzo różnorodny repertuar, który powstał z inspiracji muzyką Karpat, również z innych krajów m.in. Rosji, Bułgarii, Mołdawii, Serbii, Chorwacji, Grecji, Turcji, Izraela, Włoch, Niemiec, Austrii, Holandii, Irlandii i innych krajów.

Koncert_zespolu_Volosi

Zespół oczarował brzeską publiczność. Muzyka tradycyjna mająca oznaki sztuki wysokiej budziła emocje, głośne owacje i podziw. Po koncercie muzycy opowiadali o swojej muzyce, inspiracjach i rozdawali autografy.

Płyta zespołu z atografami

Autografy muzyków na płycie zespołu „Vołosi”

Zespół w obecnym składzie gra i koncertuje od trzech lat. Początki grupy sięgają jednak 1985 roku. Wówczas nazywała się ona „Wołosi”(przez „W” – red.) i tworzyli ją sami górale. W 2003 roku do grupy dołączyli bracia Krzysztof i Stanisław Lasonowie. W ciągu ostatnich trzech lat muzyka zespołu została doceniona na wielu konkursach i Festiwalach. W 2010 roku zespół wystapił na Festiwalu Nowa Tradycja 2010, gdzie zdobył szereg nagród, w 2011 roku „Vołosi” otrzymali nagrodę Grand Prix „Svetozar Stracina” na International Folk Music Competition i nagrodę za najlepszy utwór folkowy w Europie dla „Zmierzchu”, z debiutanckiej płyty „Vołosi”. Także reprezentowali Polskie Radio na XXXII Festiwalu Folkowym Europejskiej Unii Radiowej w Chorwacji 2011, a rok później zagrali na bardzo prestiżowym, największym w Niemczech, festiwalu folkowym w „TFF Rudolstadt”.

Anna Adamczyk z Brześcia

W Brzeskim Akademickim Teatrze Dramatu 26 listopada odbył się znakomity koncert znanego i lubianego w Polsce zespołu „Vołosi”. Organizatorem przedsięwzięcia był Konsulat Generalny RP w Brześciu. [caption id="attachment_2462" align="alignnone" width="480"] Zespół "Vołosi"[/caption] Zespół „Vołosi” jest prawdziwym objawieniem sceny światowej muzyki ostatnich lat. Tworzą go bracia Krzysztof i

Natalia Niemen, starsza córka z drugiego małżeństwa wybitnego polskiego muzyka i kompozytora Czesława Niemena, wystąpi 8 grudnia z koncertem „Niemen, którego nie znaliśmy” w Teatrze Dramatycznym w Grodnie. Zaśpiewa utwory genialnego taty z jej projektu „Niemen mniej znany”, z którym ostatnio z sukcesem koncertuje w Polsce.

afisz grodzieńskiego koncertu Natalii Niemen, fot.: drama.grodno.by

afisz grodzieńskiego koncertu Natalii Niemen, fot.: drama.grodno.by

Przed rozpoczęciem koncertu otwarta zostanie w Teatrze Dramatycznym wystawa zdjęć pt. „Czesław Niemen w obiektywie żony” z udziałem jej autorki, wdowy po wybitnym muzyku, Małgorzaty Niemen.

Podczas koncertu Natalii Niemen zabrzmią piosenki pochodzące z dwóch ostatnich płyt naszego wybitnego ziomka: „Terra Deflorata” oraz „Spodchmurykapelusza”. Zdaniem piosenkarki ta twórczość jej taty jest mało znana, więc córka chce przypominać o niej zwłaszcza, że zbliża się dziesiąta rocznica śmierci Czesława Niemena, która przypada na 17 stycznia nadchodzącego roku. Natalia Niemen zaśpiewa także powszechnie znane przeboje ojca „Dziwny jest ten świat” i „Jednego serca”. Piosenkę „Dziwny jest ten świat” Natalia wykonała podczas tegorocznej finałowej gali festiwalu w Opolu. Było to wykonanie unikalne, gdyż dzięki użyciu nowoczesnej technologii córka zaśpiewała „wspólnie z ojcem”, którego głos puszczono z nagrania. Ten występ, choć Natalia przyznaje, iż był dla niej niezwykle stresujący, został przez publiczność nagrodzony brawami na stojąco.

Natalia Niemen z piosenką "Dziwny jest ten świat" podczas koncertu galowego festiwalu w Opolu, fot.: TVP1/wPolityce.pl

Natalia Niemen z piosenką „Dziwny jest ten świat” podczas koncertu galowego festiwalu w Opolu, fot.: TVP1/wPolityce.pl

Bilety na koncert piosenek Czesława Niemena w wykonaniu jego córki są do nabycia w kasach Teatru Dramatycznego. Natalia Niemen i jej mama następnego dnia po grodzieńskim koncercie odwiedzą dom rodzinny Czesława Niemena w Starych Wasiliszkach.

Przypomnijmy, iż uznany w Polsce i na świecie muzyk i kompozytor Czesław Niemen jeszcze jako Czesław Wydrzycki zaczynał pobierać naukę muzyki w Białoruskiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej, a w roku akademickim 1953-54 uczęszczał do Szkoły Muzycznej w Grodnie. Został z niej wyrzucony za opuszczanie zajęć. Czesław Wydrzycki jeszcze jako uczeń szkoły średniej śpiewał w chórze kościelnym w Starych Wasiliszkach, co w tamtych czasach mogło być postrzegane jako przejaw nieprawomyślności. Na szczęście w 1958 roku w ramach ostatniej fali powojennej repatriacji Polaków z Kresów Wschodnich rodzina Wydrzyckich przeniosła się do Polski.

Koncert córki naszego wybitnego ziomka w jego rodzinnych stronach jest organizowany przez Konsulat Generalny RP w Grodnie we współpracy z Teatrem Dramatycznym w Grodnie i Flharmonią Grodzieńską przy wsparciu medialnym witryny internetowej „Twój Styl”.

a.pis.

Natalia Niemen, starsza córka z drugiego małżeństwa wybitnego polskiego muzyka i kompozytora Czesława Niemena, wystąpi 8 grudnia z koncertem „Niemen, którego nie znaliśmy” w Teatrze Dramatycznym w Grodnie. Zaśpiewa utwory genialnego taty z jej projektu „Niemen mniej znany", z którym ostatnio z sukcesem koncertuje w

Aleksander Łukaszenko, zdaniem działaczy rezydującej w Brześciu organizacji mniejszości ukraińskiej na Białorusi „Ukraiński Dom”, jest etnicznym Ukraińcem.

Prezydenci Ukrainy i Białorusi Wiktor Janukowycz i Aleksander Łukaszenko, fot.: gazetaby.com

Prezydenci Ukrainy i Białorusi Wiktor Janukowycz i Aleksander Łukaszenko, fot.: gazetaby.com

Wynika to z treści listu „Ukraińskiego Domu”, skierowanego do białoruskiej głowy państwa. Jak czytamy na portalu Kresy24 białoruscy Ukraińcy proszą prezydenta, „by pochylił się nad opłakaną sytuacją ukraińskiej kultury i języka w obwodzie brzeskim”. Skarżą się, że pomimo obietnic wsparcia ze strony władz Białorusi, życie kulturalne społeczności ukraińskiej umarło, nie ma mediów ukraińskich, edukacja, nauka języka ukraińskiego w obwodzie brzeskim nie istnieje. „A to przecież takie potrzebne. Przecież to rodzyneczek Polesia” – piszą sygnatariusze listu, prosząc Aleksandra Łukaszenkę o audiencję, aby osobiście opowiedzieć o swoich problemach.

Autorzy listu, starając się przekonać głowę państwa do swoich argumentów, przypominają Łukaszence, że ma on ukraińskie korzenie.

„Wasz dziadek, Trofim Iwanowicz, urodził się obok wsi Sobiczewo, w powiecie Szostkinskim, obwodu sumskiego (północno-wschodnia część Ukrainy, przy granicy z Rosją – red.). Dzisiaj to już nie tak wielka osada, blisko tysiąca mieszkańców, ale oni wszyscy pamiętają i są dumni, że od nich wywodzą się korzenie pierwszego białoruskiego prezydenta. Aleksandrze Grigoriewiczu, wy jesteście z ukraińskim narodem! Za to jesteście doceniani na Ukrainie!” – piszą działacze „Ukraińskiego Domu”.

Stowarzyszenie „Ukraiński Dom” zostało zarejestrowane w 2010 roku, po długoletnich staraniach i czynionych przez władze obwodu brzeskiego przeszkodach w organizacji przez mniejszość ukraińską imprez kulturalno-oświatowych.

Czy w Aleksandrze Łukaszence, któremu złośliwi przypisują romskie pochodzenie, odezwie się ukraińska krew i pochyli się on nad problemami nowo pozyskanych rodaków? A może do lepszego traktowania ukraińskiej mniejszości władze Białorusi przekona to, iż korzenie ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza wywodzą się z Białorusi (ze wsi Januki w obwodzie witebskim – red.)? Co prawda przodkowie ukraińskiego prezydenta mogli wcale nie czuć się Białorusinami, lecz Polakami, o czym świadczą polskojęzyczne napisy na grobach przodków ukraińskiej głowy państwa na cmentarzu w Janukach. A, jak wiemy, polskie korzenie mogą nie stanowić najlepszej rekomendacji z punktu widzenia białoruskich władz.

a.pis./Kresy24.pl/belapan.by

Aleksander Łukaszenko, zdaniem działaczy rezydującej w Brześciu organizacji mniejszości ukraińskiej na Białorusi „Ukraiński Dom”, jest etnicznym Ukraińcem. [caption id="attachment_2454" align="alignnone" width="480"] Prezydenci Ukrainy i Białorusi Wiktor Janukowycz i Aleksander Łukaszenko, fot.: gazetaby.com[/caption] Wynika to z treści listu „Ukraińskiego Domu”, skierowanego do białoruskiej głowy państwa. Jak czytamy na

Kantata „Widma” Stanisława Moniuszki, oparta na fragmentach II części „Dziadów” Adama Mickiewicza, zabrzmi w najbliższy piątek w kościele parafialnym Najświętszego Odkupiciela na „Dziewiatówce” w Grodnie.

Chór "Grodzieńskie Słowiki"

Chór „Grodzieńskie Słowiki”

Utwór twórcy polskiej opery narodowej na słowa polskiego wieszcza narodowego wykonają dla grodnian soliści Teatru Wielkiego i Opery Narodowej w Warszawie oraz prowadzony przez państwo Alicję i Andrzeja Binertów chór dziecięcy „Grodzieńskie Słowiki” wraz z grupą instrumentalną.

Wykonanie kantaty rozpocznie się po mszy świętej o godzinie 19.00. Organizator występu Konsulat Generalny RP w Grodnie zaprasza na ucztę muzyczno-poetycką wszystkich mieszkańców i gości Grodna.

a.pis.

 

Kantata „Widma” Stanisława Moniuszki, oparta na fragmentach II części „Dziadów” Adama Mickiewicza, zabrzmi w najbliższy piątek w kościele parafialnym Najświętszego Odkupiciela na „Dziewiatówce” w Grodnie. [caption id="attachment_2451" align="alignnone" width="480"] Chór "Grodzieńskie Słowiki"[/caption] Utwór twórcy polskiej opery narodowej na słowa polskiego wieszcza narodowego wykonają dla grodnian soliści Teatru

Być może nie zrobił tego umyślnie. Być może został zmanipulowany przez prezesa marionetkowego zarządu ZPB Mieczysława Łysego.

Uładzimir Makiej, fot.: ByMedia.net

Uładzimir Makiej, fot.: ByMedia.net

W wywiadzie dla polskiego Dziennika Gazety Prawnej minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej oświadczył, że „zarejestrowany ZPB niedawno proponował (nie uznawanemu przez Mińsk zarządowi ZPB – red.) rozmowę o możliwości zjednoczenia”. Szef białoruskiej dyplomacji twierdzi, że nie wie, „dlaczego ta zdawałoby się rozsądna propozycja została odrzucona”.

Nie wchodząc w ocenę tego, czy rzekomo złożona propozycja była „rozsądna”, odpowiadamy panu ministrowi, że to, o czym powiedział polskiej gazecie, nie miało miejsca. W każdym bądź razie ani zarząd ZPB na czele z Anżeliką Orechwo, ani wybrany rok temu, na czele z Mieczysławem Jaśkiewiczem, żadnej propozycji, dotyczącej rozmów o zjednoczeniu, od zarządu na czele z Mieczysławem Łysym oraz wcześniejszego, na czele ze Stanisławem Siemaszką, nie otrzymał.

Po co szef białoruskiej dyplomacji wprowadził w błąd czytelników Dziennika Gazety Prawnej? Może zrobił to nieświadomie i pozwolił się okłamać Mieczysławowi Łysemu?

Z relacji opublikowanej na stronie internetowej marionetkowego zarządu ZPB dowiadujemy się, iż na ostatnim posiedzeniu marionetkowej Rady Naczelnej Mieczysław Łysy raportował między innymi o przeniesieniu adresu prawnego swojej siedziby z Grodna do Mińska. Nie ma w tej relacji najmniejszej wzmianki o rzekomych próbach podjęcia rozmów z niezależnym zarządem ZPB. Nie znajdujemy takiej informacji także w innych publikacjach, zamieszczonych na stronie internetowej marionetkowego zarządu ZPB.

Nie posądzając pana Makieja o świadome wprowadzanie w błąd polskiej opinii publicznej, dochodzimy do wniosku, że pan Łysy okłamuje swoich mocodawców, w tym szefa białoruskiej dyplomacji, psując reputację zarówno samego szefa MSZ, jak i reprezentowanego przez niego państwa białoruskiego.

Andrzej Pisalnik

 

Być może nie zrobił tego umyślnie. Być może został zmanipulowany przez prezesa marionetkowego zarządu ZPB Mieczysława Łysego. [caption id="attachment_2448" align="alignnone" width="480"] Uładzimir Makiej, fot.: ByMedia.net[/caption] W wywiadzie dla polskiego Dziennika Gazety Prawnej minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej oświadczył, że „zarejestrowany ZPB niedawno proponował (nie uznawanemu przez

Trzy chóry z Polski oraz dwa z Białorusi zaprezentowały się w minioną sobotę podczas Koncertu Chórów w Szklanym Domu w Ciekotach (woj. świętokrzyskie).

 

Na scenie chór "Głos znad Niemna" i jego solista Mikołaj Żurniewicz

Na scenie chór „Głos znad Niemna” i jego solista Mikołaj Żurniewicz

Koncert był elementem pierwszego Świętokrzyskiego Zlotu Chórów “Pieśni Polskie” i wywołał spore zainteresowanie publiczności, która szczególną sympatią obdarzyła artystów z Białorusi.Koncert rozpoczął się od występu Chóru „Masłowianie”. Później wystąpiły grupy z Kielc: chór „Antidotum” oraz „Fermata”, a następnie zaśpiewali Polacy z Białorusi: chór „Głos znad Niemna” (Grodno) i chór „Społem” (Mińsk).

Chór "Społem" i jego kierownik Aleksander Szugajew

Chór „Społem” i jego kierownik Aleksander Szugajew

– Koncert poprzedziły odbywające się u nas warsztaty dla dyrygentów, dla chórów, pokazowe zajęcia z dziećmi, więc dużo się działo – powiedziała portalowi Maslow.info.pl Krystyna Nowakowska, kierowniczka Szklanego Domu w Ciekotach.

Na dzień przed wizytą w Ciekotach Polacy z Białorusi wystąpili z koncertem dla mieszkańców Kielc w Pałacyku Zielińskich.

O tym, jak podobały się występy naszych artystów świadczą wpisy mieszkańców województwa świętokrzyskiego pod relacją z koncertu, opublikowaną przez portal Maslow.info.pl.

Entuzjastycznie przyjmująca artystów publiczność

Entuzjastycznie przyjmująca artystów publiczność

Proponujemy zapoznać się z wybranymi mini recenzjami występu działających przy Związku Polaków na Białorusi zespołów:

„Przepiękny był ten koncert”.

„Występ chóru „Głos znad Niemna” – przepiękne wykonanie gitarowe. Coś wspaniałego!”

„Super było, częściej powinni organizować takie koncerty może następnym razem więcej chórów się zgłosi”.

„Wielkie słowa uznania organizatorom za wspaniały koncert”.

a.pis. na podstawie Maslow.info.pl, zdjęcia: Maslow.info.pl

 

Trzy chóry z Polski oraz dwa z Białorusi zaprezentowały się w minioną sobotę podczas Koncertu Chórów w Szklanym Domu w Ciekotach (woj. świętokrzyskie).   [caption id="attachment_2443" align="alignnone" width="480"] Na scenie chór "Głos znad Niemna" i jego solista Mikołaj Żurniewicz[/caption] Koncert był elementem pierwszego Świętokrzyskiego Zlotu Chórów “Pieśni Polskie"

Dyskusja  z udziałem przedstawicieli białoruskiej opozycji demokratycznej i kierownictwa Związku Polaków na Białorusi na temat stosunku demokratycznych elit Białorusi do mniejszości polskiej odbyła się w piątek 22 listopada we Wrocławiu w ramach dorocznego Festiwalu Niezależnej Kultury Białoruskiej, organizowanego przez „Fundację Za Wolność Waszą i Naszą”.

Uczestnicy dyskusji o stosunkach polsko-białoruskich, fot.: Fundacja "Za wolność Waszą i Naszą"

Uczestnicy dyskusji o stosunkach polsko-białoruskich, fot.: Fundacja „Za wolność Waszą i Naszą”

Towarzyszący delegacji  ZPB na czele  z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem i przewodniczącą Rady Naczelnej Andżeliką Borys, wieloletni przyjaciele naszej organizacji z Wrocławia prof. Zdzisław Julian Winnicki i były wojewoda dolnośląski Krzysztof Grzelczyk, wyrazili niepokój  w związku z niedawnymi skandalicznymi reakcjami na starania ZPB, skierowane na upamiętnienie żołnierzy Armii Krajowej. Przypomnijmy, iż przedstawiciel opozycji białoruskiej, Anatol Sidarewicz opublikował tekst, w którym publicznie potępił  ustanowienie przez Polaków krzyża pamięci ppor. Anatola Radziwonika ps. „Olech” i jego żołnierzy w Raczkowszczyźnie, wzywając władze do ukarania inicjatorów akcji.

Obecni na sali przedstawiciele opozycji nie odnieśli się bezpośrednio do wybryku Sidarewicza, ale lider ruchu „Mów Prawdę” Uładzimir Nieklajeu przyznał, że niedawno publicznie oddał hołd żołnierzom Armii Krajowej, choć „działalność tej formacji budzi kontrowersje wśród Białorusinów”. – Nie powinniśmy rozdrapywać wzajemnych ran historycznych – oświadczył polityk. Jego kolega Wincuk Wiaczorka, były szef opozycyjnej partii Białoruski Front Narodowy, zauważył z kolei, iż między Polakami i Białorusinami nie ma nieprzezwyciężalnych sporów historycznych, a więc nic, poza panującym obecnie na Białorusi reżimem politycznym, nie stoi na przeszkodzie, aby rozwijać przyjazne stosunki między naszymi narodami. Ten postulat został przyjęty jako słuszny przez wszystkich uczestników dyskusji.

O tym, że dążenie do demokracji leży we wspólnym interesie zarówno Polaków, jak i Białorusinów, wspomniał również Mieczysław Jaśkiewicz. Andżelika Borys przypomniała  z kolei zebranym, iż Związek Polaków na Białorusi w najtrudniejszym okresie swojego istnienia odczuwał wsparcie ze strony białoruskich sił demokratycznych w osobach  między innymi Zmiciera Daszkiewicza („Młody Front”), Anatola Lebiedźki (Zjednoczona Partia Obywatelska), Aleksandra Milinkiewicza (ruch „O Wolność”) i innych.

Uczestniczący w dyskusji honorowy prezes ZPB Tadeusz Gawin wspomniał o tym, że w warunkach młodej białoruskiej demokracji, w pierwszej połowie lat 90., to właśnie opozycyjni białoruscy deputowani, między innymi Mikoła Markiewicz z Grodna i obecny na festiwalu we Wrocławiu Wincuk Wiaczorka, podnosili na forum parlamentu kwestię potrzeby budowy Polskiej Szkoły w Grodnie.

a.pis. na podstawie relacji Andżeliki Borys z Wrocławia

Dyskusja  z udziałem przedstawicieli białoruskiej opozycji demokratycznej i kierownictwa Związku Polaków na Białorusi na temat stosunku demokratycznych elit Białorusi do mniejszości polskiej odbyła się w piątek 22 listopada we Wrocławiu w ramach dorocznego Festiwalu Niezależnej Kultury Białoruskiej, organizowanego przez „Fundację Za Wolność Waszą i Naszą”. [caption

Wernisaż wystawy malarskiej polskiego malarza z Grodna Giennadiusza Picko odbył się w sobotę 23 listopada na Dolnym Krużganku pułtuskiego Zamku. Artystę i gości wernisażu przywitali między innymi Jerzy Rosa, dyrektor Domu Polonii w Pułtusku i Krzysztof Lachmański, prezes Oddziału Północno-Mazowieckiego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Muzyczną oprawę wernisażowi zapewnił występ wokalistki, uczennicy Zespołu Szkół NR 4 w Pułtusku.

Wystawa_Picki_01

Jerzy Rosa, dyrektor Domu Polonii w Pułtusku, Krzysztof Łachmański, prezes Oddziału Północno-Mazowieckiego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i Giennadiusz Picko podczas otwarcia wystawy

Jeden z obecnych na wernisażu wielbicieli twórczości Giennadiusza Picki tak ocenił twórczość artysty: „Jego obrazy są bardzo kolorowe, promieniuje od nich ciepło, co szczególnie czuć w tych ostatnich jesiennych dniach. Giennadiusz potrafi pokazać unikalny kresowy klimat”.

Wystawa_Picki_02

Podczas wernisażu

Wystawa_Picki

Picko

Giennadiusz Picko

Gratulując malarzowi dziewiątej już w jego karierze twórczej wystawy indywidualnej, poprosiliśmy Giennadiusza Pickę opowiedzieć o sobie i swojej twórczości.

Dla czego ma wystawa ma nazwę “Kobiety i kwiaty”?

Maluję juz ponad 20 lat. Zaczynałem od malowania krajobrazów, kwiatów, bukietów w wazonach, owoców. Na pewnym etapie chciałem coś zmienić, coś dodac. Zdecydowałem, że będą to kobiety. Spodobało mi się i zachęciło do rozwoju tej tematyki. Malowałem kobiety z kwiatami, kobiety z kotami, kobiety z mężczyznami. Obecnie przygotowuje się do wystawy w galerii „Tyzenhauz” w Grodnie, będzie to wystawa, związana z tematem „Kobieta i mieżczyźni”.

W jakim humorze maluje pan obrazy?

Bywa różnie. Oczywiście, zawsze chce się przychodzić do pracowni w dobrym humorze, z nastawieniem pozytywnym, bo wtedy i pracuje się lepiej. Ale życie nie zawsze sprawia miłe niespodzianki. Przekonuję siebie jednak, że trzeba iść i pracować. Staram się poczuć radość w trakcie tworzenia kolejnego obrazu.

W jakiej technice powstają pana obrazy?

Stosuję mestichino (malowanie szpachelką lub nożem malarskim – red.), czasem sięgam po pędzel.

Jako malarz osiągnął pan sukces, prace pana budzą zainteresowanie. Co może pan doradzić artystom początkującym?

Dobrze znam swoje możliwości. Nie studiowałem malarstwa. Ukończyłem koledż w zakresie ceramiki w Bobrujsku. Takie były początki mojej działalności twórczej. Mogę powiedzieć, jeśli człowiek ma zdolności w zakresie przyswajania wiedzy i umiejętności, to może osiągnąć sukces w każdej dziedzinie. Powiem tak: pracowałem przez 15 lat, żeby ludzie zaczęli kupować moje prace. Były to ciężkie czasy dla mnie i mojej rodziny, mieliśmy problemy materialne. Było tak, że sprzedam obraz, kupuję farby, płótno, a żona pyta: gdzie są pieniądze? W ciągu tych piętnastu lat zrozumiałem, że muszę ciężko pracować, nie czekając, jak niektórzy, na inspirację, czy natchnienie. Po prostu codziennie pracowałem. Młodym twórcom radzę, żeby uświadomili sobie, iż malarstwo to codzienna żmudna praca. No i obowiązkowy jest udział w plenerach, najlepiej wspólnych z artystami wyższego od ciebie poziomu.

Czy jest pan „samotnym” malarzem, czy należy do jakiegoś stowarzyszenia?

„Samotny” na pewno nie jestem. Od 1994 roku należę do zjednoczenia „Garadzienski kałaryt” (Grodzieński koloryt – red.). Od 2008 roku natomiast należę do Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi.

Jakie ma pan plany na nadchodzący rok?

Jak wspomniałem, w lutym mam wystawę w galerii „Tyzenhauz” w Grodnnie. W kwietniu – w Białymstoku, w Pałacu Branickich. Przez cały rok odbywają się wspólne wystawy Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB, w których uczestniczę. Nie tak dawno odbyła się wystawa naszego Towarzystwa w Sejmie RP. W styczniu przygotowuje się do wernisażu w państwowej galerii w Sopocie, będącej jedną z najlepszych w Polsce.

Czym się pan interesuje oprócz malarstwa?

Zajmowałem się ceramiką, ale musiałem zrezygnować z tego po tym, jak spłonęła mi pracownia. Skupiłem się więc na malowaniu obrazów. Zacząłem tym żyć, zarabiać i utrzymywać siebie i rodzinę. Nie prowadzę żadnego biznesu, urzymuje się dzięki swojej twórczości.

Gdyby mógł pan cofnąć się w czasie, do dzieciństwa, czy życzyłby pan sobie powtórzenia losu malarza?

Malarzem chciałem zostać już w szkole, chociaż mama i tata przekonywali mnie, że malarz to żebrak. Marzyłem jednak o tym, by zostać artystą, nie kalkulując, czy z malarstwa można się utrzymać. Obecnie potrafię się zarabiać na malarstwie i bardzo mnie to cieszy.

Komu zawdzięcza pan organizacji wystawy w Pułtusku?

Chcę podziękować Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska”, która zawsze nam, malarzom z Białorusi zrzeszonym w Towarzystwie Plastyków Polskich przy ZPB, pomaga. W imieniu własnym i swoich kolegów chcę przy tej okazji podziękować także za dofinansowanie i organizacje plenerów i spotkań twórczych zarówno w Polsce, jak i w kraju. Dziękuję Prodakom w Polsce za to, że pamiętają o Kresach Wschodnich, o mieszkających na nich Polakach, zajmujących się odradzaniem polskiej oświaty, kultury, dbających o miejsca polskiej pamięci narodowej.

Rozmawiał w Pułtusku Aleksander Kisiel

Wernisaż wystawy malarskiej polskiego malarza z Grodna Giennadiusza Picko odbył się w sobotę 23 listopada na Dolnym Krużganku pułtuskiego Zamku. Artystę i gości wernisażu przywitali między innymi Jerzy Rosa, dyrektor Domu Polonii w Pułtusku i Krzysztof Lachmański, prezes Oddziału Północno-Mazowieckiego Stowarzyszenia "Wspólnota Polska". Muzyczną oprawę

Skip to content