HomeStandard Blog Whole Post (Page 194)

Witam! Piszę w sprawie moich przodków. Poszukuję jakichkolwiek informacji na ich temat. Od aktów urodzenia, zgonu czy ich losów w Grodnie i okolicach.

Panorama Grodna – 1935 rok, fot.: Wikipedia.org

1. Poszukuję informacji o mojej prababci która mieszkała w Grodnie w latach 1920-1943 przy obecnej ulicy Belusza (dawne koszary wojskowe). Zmarła w 1943 r. w Grodnie. Czy posiadają państwo np. jej akt zgonu oraz miejsce pochówku? Chciałabym odwiedzić Grodno w niedalekiej przyszłości i chciałabym móc odnaleźć jej grób. Imię i nazwisko: Anna Jamnicka ( z domu Sobula) data urodzenia 26.07.1898 r. lub jakiekolwiek inne informacje na jej temat.

2.Poszukuję informacji na temat Edwarda Jamnickiego, Janiny Jamnickiej ( z domu Leżeńska) oraz ich synu Edwardzie Jamnickim ur. 03.09.1914 r. Mieszkali koło Prużany, w Orańczycach.

Może ktoś posiada jakiekolwiek informacje na ich temat. Wiem, że po I wojnie światowej byli zakładnikami w Moskwie. Zostali uwolnieniu w 1920r. Janina Jamnicka zm. w 1943 r. Jej grób znajduje się w Prużanie. Niestety nie posiadamy informacji na temat śmierci Edwarda Jamnickiego ( jej męża) oraz miejsca pochówku. Edward Jamnicki był w Poleskim Związku Właścicieli i Dzierżawców Ziemskich z siedzibą w Brześciu. Wszystko co udało mi się znaleźć podsyłam w załączniku. Jeśli posiadają Państwo jakiekolwiek informacje na jego temat to będę bardzo wdzięczna za wiadomość zwrotną.

Wycinek z publikacją o zakładnikach z Moskwy, która ukazała się w wydaniu „Monitor Polski” w 1920 roku

3.Poszukuję informacji na temat miejsca urodzenia mojego dziadka Jerzego Jamnickiego, syna Karola Jamnickiego i Anny Jamnickiej ( z domu Sobula). Wiem, że urodził się w Grodnie 11.02.1931r.. Czy można gdzieś zdobyć jego akt urodzenia, bądź kopię aktu? Lub jakiekolwiek informację na jego temat? Wiem że chodził do szkoły podstawowej w Grodnie. Podsyłam w załączniku zdjęcie ze szkoły podstawowej w Grodnie.

Grodno, lata 30. minionego stulecia. Na zdjęciu wychowankowie jednej ze szkół podstawowych Grodna po sakramencie Pierwszej Komunii. Wśród nich może być poszukiwany przez czytelniczkę jej dziadek Jerzy Jamnicki

A także szukam informacji o jego rodzeństwie: Karolu Jamnickim, ur. 01.11.1923 r. oraz Janinie Jamnickiej, ur. 19.01.1934 r. Oboje urodzili się w Grodnie. Rodzice: Karol i Anna.

4.Poszukuję informacji na temat mojego pradziadka Karola Jamnickiego, syna Franciszka. ur. 20.10.1985 r. lub 20.10.1900 r.

Był zawodowym żołnierzem na stanowisku starszego ogniomistrza w 29. Pułku Artylerii II Dywizji w Grodnie jako dowódca plutonu oraz kilkukrotnie jako szef Szkoły Podoficerskiej pułku. Przebywał w Grodnie z całą rodziną od 1920r. do 1945 r. jako żołnierz. Mieszkał w koszarach wojskowych w Grodnie.  Brał udział w wyzwoleniu Grodna w 1920 roku.

Fragment opisu udziału Karola Jamnickiego w działaniach bojowych z 1920 r. (źródło znane autorce –red.): „22 lipca 1920 r. Generalny Inspektor Armii Ochotniczej, gen. broni Józef Haller wydał rozkaz o sformowaniu Dywizji Ochotniczej.  0d tego czasu Karol Jamnicki należał do 205. Ochotniczego Pułku Piechoty wchodzącego w skład I Brygady Dywizji Ochotniczej. Brał udział w walkach o Grodno w bitwie niemeńskiej. W nocy z 25 na 26 września 1920 r. będąc w grupie majora Monda operującej na północ od fortu XIII i XIV, a do której dywizjonu był przydzielony została zaatakowana przez dwa pułki kozaków. Dywizjon stał wtedy na północ od Grodna. Ogniomistrz Jamnicki Karol dobrowolnie wraz z porucznikiem Mroczko udaje się w kierunku gdzie już w całej pełni rozwinęła się walka z napierającymi kozakami. Mimo najsilniejszego nieprzyjacielskiego ognia przychodzi i melduje gdzie najbardziej zagrożone punkty i umożliwia w ten sposób celowe i skuteczne otworzenie ognia z dwóch baterii, przyczyniając się w ten sposób do odparcia ataku nieprzyjaciela”.

Otrzymał za to Krzyż Walecznych.

Mieszkał przy ulicy Legionowej 48 ( obecnie Bełusza). Dnia 28.12.1939 r. został zatrzymany przez NKWD i był więziony do 1941 r. Czy posiadają Państwo jakieś informacje na jego temat, zdjęcia, historię wojskową oraz informację dotyczącą więzienia w którym przebywał, lub jakiekolwiek inne informacje na jego temat?

Odpis z Ośrodka KARTA ws. Karola Jamnickiego, syna Franciszka

Będę wdzięczna za pomoc.

Z poważaniem,

Karolina Jamnicka-Kondej, e-mail: [email protected]

Witam! Piszę w sprawie moich przodków. Poszukuję jakichkolwiek informacji na ich temat. Od aktów urodzenia, zgonu czy ich losów w Grodnie i okolicach. [caption id="attachment_46327" align="alignnone" width="500"] Panorama Grodna - 1935 rok, fot.: Wikipedia.org[/caption] 1. Poszukuję informacji o mojej prababci która mieszkała w Grodnie w latach 1920-1943

Witam! Od jakiegoś czasu poszukuję dzieci lub wnuków Józefy z domu Szachłańskiej, pochodzącej z Brasławszczyzny (siostry mojej Babci). Podaję wszelkie szczegóły, które znam.

Józefa z domu Szachłańska

Co o niej wiem?

Jej ojciec – Wincenty – pochodził z prawosławnej, chłopskiej rodziny. Matka natomiast – Maria – wywodziła się z herbowej familii Ryżych i Zasztofftów z Belmontu (sądzę, choć wcale nie jestem tego pewna, że moi prapradziadkowie dzierżawili któryś z folwarków majątku Platerów).

Ślub Marii i Wincentego odbył się w kościele rzymskokatolickim w Belmoncie (dawny powiat brasławski województwa wileńskiego) w lutym 1898 roku.

Po trzech latach związku na świat zaczęły przychodzić dzieci – Franciszek (1901), Stanisława (1907) i najmłodsza – Józefa (1911). Wszystkie wychowane były w wierze rzymskokatolickiej.

Moja Babcia tak wspominała swoje dzieciństwo:

„Nie znałam rodziców mojej mamy. Wiedziałam, kim są i gdzie mieszkają, ale nie odwiedziłam ich nigdy.

Biednie żyliśmy. Moja mama nie potrafiła nic zrobić. I nigdy się nie nauczyła. Zresztą tata nie pozwalał jej pracować. Całą robotę w gospodarstwie i w domu wykonywał ojciec i my, dzieci. Pieniędzy było ciągle mało. Ja i Franek musieliśmy, od najmłodszych lat, pracować u grafini (hrabiny) w Belmoncie. Nieraz widziałam moich dziadków jak przyjeżdżali do pałacu. Nie wiedzieli pewnie nawet, że ta zabiedzona służka jest ich wnuczką”

Pierwszy z domu rodzinnego odszedł Franciszek. Ożenił się i zamieszkał w Linkowszczyźnie Uklańskiej (parafia Ikaźń w powiecie brasławskim województwa wileńskiego).

Niedługo później moja babcia (Stanisława) wyszła za mąż i przeniosła się do zaścianka Zołwica nad Jeziorem Ukla.

Najmłodsza z rodzeństwa – Józefa pomieszkiwała raz u siostry, raz u brata.

Taki stan rzeczy trwał kilka lat.

W 1934 (chyba) roku Józia poznała mężczyznę, który posiadał dobrze prosperujące gospodarstwo gdzieś na południowym brzegu Jeziora Ukla (Brasławszczyzna) . Nie znam ani nazwiska tego człowieka, ani miejscowości, w której mieszkał.

Wprowadziła się do niego. Nazywało się to wówczas – prowadziła mu dom.

Niedługo (1935-1936) urodziła syna. Nie znam jego imienia i nie mam możliwości sprawdzenia, ponieważ księgi kościelne parafii Ikaźń sporządzane po 1932 roku, nie zachowały się.

Mój Tata wspominał, że odwiedzał często ciotkę Józefę. Siadali wówczas na tarasie (widać było z niego jezioro Ukla) i objadali się smakołykami (tam Tata po raz pierwszy jadł owoce cytrusowe).

Partner (sądzę, że nie mąż) Józefy – w relacji mojego Taty – był osadnikiem wojskowym w stopniu oficerskim (oczywiście mogła to być fantazja dziecka).

W lutym 1940 roku partner Józefy został wywieziony na sybir. Józia z synem została. To, moim zdaniem, dowodzi, że nie mogła być żoną ojca swojego dziecka, ponieważ gdyby nią była, zesłanie objęłoby również ją.

Dopiero w czasie okupacji niemieckiej, Niemcy wywieźli ją na tzw roboty do III Rzeszy.

Od tego czasu ślad po niej i po jej synu zaginął.

Moja Babcia bardzo długo poszukiwała siostry. Podobno po wojnie wróciła na Białoruś. Podobno wyszła za mąż. I podobno miała jeszcze, oprócz syna, inne dzieci. Wszystko to pochodzi z plotek. Niczego nie udało się ustalić konkretnie.

Ja również, od pewnego czasu, starałam się dowiedzieć  jakie były losy Józefy Szachłańskiej po 1942 roku.

Nigdzie nie mogę nic znaleźć. Ale i informacji o niej mam zbyt mało.

Łudzę się, że za pośrednictwem Znadniemna.pl uda mi się odszukać kogoś, kto będzie potrafił opowiedzieć mi o losach Józefy Szachłańskiej po 1942 roku.

A może odnajdę jej dzieci lub wnuki…

Bardzo mi na tym zależy.

Na krótko przed swoją śmiercią, Babcia wymogła na mnie przyrzeczenie, że zrobię wszystko, by dowiedzieć się, co się stało z Jej siostrą. Powiem szczerze, obiecując, nie traktowałam tego poważnie, a raczej w kategoriach uspokojenia Babci.

Ale od pewnego czasu bardzo często o tym myślę.

Chciałabym z czystym sumieniem powiedzieć sobie: „Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy”.

Pozdrawiam serdecznie,

Jolanta Iskra, e-mail: [email protected]

Witam! Od jakiegoś czasu poszukuję dzieci lub wnuków Józefy z domu Szachłańskiej, pochodzącej z Brasławszczyzny (siostry mojej Babci). Podaję wszelkie szczegóły, które znam. [caption id="attachment_46318" align="alignnone" width="500"] Józefa z domu Szachłańska[/caption] Co o niej wiem? Jej ojciec – Wincenty - pochodził z prawosławnej, chłopskiej rodziny. Matka natomiast –

II etap IV Olimpiady Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą „W drodze do Niepodległości” odbył się 24 kwietnia 2020 roku.

Komitet Główny Olimpiady ogłosił wyniki rywalizacji: najwyższą ilość punktów uzyskała uczennica Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie Agnieszka Komincz, na drugim miejscu znalazł się Nikita Dziwejkus z Polskiej Szkoły Społecznej im. Edwarda Woyniłłowicza przy ZPB w Mińsku. Oboje awansowali do III etapu – Finału Olimpiady.

Uczennica „Batorówki” Agnieszka Komincz (u góry, po lewej) zdobyła największą ilość punktów w II etapie Olimpiady

Ze względu na uwarunkowania epidemiologiczne uczniowie prezentowali swoją wiedzę w trybie on-line. Prawdopodobnie w ten sam sposób w czerwcu rozegrany zostanie finał z udziałem polskiej młodzieży z Ukrainy, Białorusi i Europy Zachodniej. Nagrodą dla kilku najlepszych finalistów są indeksy na studia w Polsce  na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Uniwersytecie Opolskim oraz Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Natomiast drugą cenną nagrodą dla wszystkich jest kilkudniowa wycieczka po miejscach szczególnie ważnych dla historii Polski oraz uroczysta Gala finałowa w Belwederze, na którą finaliści są zapraszani przez Panią Prezydentową. Realizacja tych zamierzeń zależeć będzie od sytuacji zdrowotnej.

Warto wspomnieć, że w ubiegłym roku w finale III edycji Olimpiady również uczestniczyła uczennica „Batorówki” – Ksenia Żywalewska, aktualnie studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Olimpiadę Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą organizuje, z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Historycznego, Fundacja Wolność i Demokracja (WiD). Komitet Główny Olimpiady tworzą członkowie Polskiego Towarzystwa Historycznego, profesorowie reprezentujący poszczególne uniwersytety oraz przedstawiciele Fundacji WiD. Partnerami Olimpiady są: Departament Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP oraz Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą (ORPEG), przy wsparciu placówek Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Instytutu Pamięci Narodowej.

 Specjalnie dla Znadniemna.pl – Paweł Kasprzyk, metodyk-konsultant, skierowany przez ORPEG do Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie

II etap IV Olimpiady Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą „W drodze do Niepodległości” odbył się 24 kwietnia 2020 roku. Komitet Główny Olimpiady ogłosił wyniki rywalizacji: najwyższą ilość punktów uzyskała uczennica Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy Związku Polaków na Białorusi w

Przekazaniem środków ochrony indywidualnej – tysiąca ochronnych maseczek, ponad pięćdziesięciu kombinezonów, uszytych przez działaczy ZPB w Wołkowysku, ośmiuset par rękawiczek winylowych, trzydziestu litrów płynu do dezynfekcji i kilkudziesięciu przyłbic ochronnych Centralnemu Szpitalowi Rejonowemu w Brzostowicy Wielkiej – podsumował trwającą od ponad dwóch miesięcy akcję pomocową białoruskim medykom w walce z pandemią koronawirusa Związek Polaków na Białorusi.

Działacze ZPB – prezes Andżelika Borys, prezes Oddziału ZPB w Brzostowicy Wielkiej Leszek Poczobut i prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Maria Tiszkowska – przekazują pomoc medykom szpitala w Brzostowicy Wielkiej

Pomoc humanitarną przekazała pracownikom szpitala rejonowego w asyście Marii Tiszkowskiej i Leszka Poczobuta, kierujących oddziałami ZPB odpowiednio w Wołkowysku i Brzostowicy Wielkiej, osobiście prezes ZPB Andżelika Borys.

Prezes ZPB Andżelika Borys rozmawia z pracownikami szpitala

Prezes Związku Polaków tłumaczyła, że skromny wkład działaczy ZPB w walkę ze wspólnym nieszczęściem, jakim jest pandemia koronawirusa, idzie od serca, a mieszkający na Białorusi Polacy są w swojej dobroczynności wspierani przez Konsulat Generalny RP w Grodnie oraz organizację studencką Korporacja Akademicka „Sarmatia” z siedzibą w Warszawie.

Prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Maria Tiszkowska dostarczyła szpitalowi w Brzostowicy Wielkiej uszyte przez Polaków Wołkowyska kombinezony ochronne

W rozmowie z mediami, relacjonującymi akcję pomocową ZPB, prezes Andżelika Borys podkreśliła, że w pomaganiu białoruskim medykom biorą udział oddziały ZPB na terenie całej Białorusi. – Działacze w Wołkowysku szyją kombinezony ochronne, w Lidzie – ochronne maseczki, Polacy w Stołpcach i Borysowie zakupili dla miejscowych szpitali inne niezbędne medykom środki ochrony indywidualnej oraz środki higieny, pomocne w kuracji chorych – mówiła Andżelika Borys.  Dodała, że w ramach akcji pomocowej tylko placówki zdrowia w Grodnie i obwodzie grodzieńskim otrzymały od ZPB blisko 7 tysięcy maseczek ochronnych, ponad 3 tysiące par winylowych rękawiczek, a także kilkaset ochronnych kombinezonów, uszytych przez działaczy ZPB w Wołkowysku, którym udało się zorganizować ich chałupniczą produkcję na sporą skalę.

Andżelika Borys udziela wywiadu TVP Polonia

Z TVP Polonia rozmawia Maria Tiszkowska

Swoją opinią o akcji pomocowej ZPB podzielił się z dziennikarzami szef placówki konsularnej, wspierającej Polaków na Białorusi w niesieniu pomocy białoruskim medykom – konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek. – W obliczu pandemii nie może być podziału na waszych i naszych – mówił dyplomata przypominając o tym, że pomocy dla Białorusi w walce z pandemią udzielił także Rząd Rzeczypospolitej Polskiej. – Jestem dumny z tego, że jako konsulat możemy wspierać Związek Polaków na Białorusi w tej szlachetnej inicjatywie – dodał.

Konsul Generalny RP w Grodnie Jarosław Książek rozmawia z Telewizją Belsat

Według stanu na 27 maja, statystyki podawane przez Ministerstwo Zdrowia Białorusi mówią, że wirus COVID-19 zaatakował 38 956 mieszkańców kraju. W 214 przypadkach atak koronawirusa okazał się śmiertelny. Wskaźnik zakażonych COVID-19 na Białorusi w przeliczeniu na milion mieszkańców jest największy nie tylko w Europie, ale także na całym świecie.

 Znadniemna.pl

Przekazaniem środków ochrony indywidualnej - tysiąca ochronnych maseczek, ponad pięćdziesięciu kombinezonów, uszytych przez działaczy ZPB w Wołkowysku, ośmiuset par rękawiczek winylowych, trzydziestu litrów płynu do dezynfekcji i kilkudziesięciu przyłbic ochronnych Centralnemu Szpitalowi Rejonowemu w Brzostowicy Wielkiej - podsumował trwającą od ponad dwóch miesięcy akcję pomocową

Biznesmen o białoruskich korzeniach oskarżony o korumpowanie dyplomaty. Oferował pieniądze za Karty Polaka.

Zdj. illustr. za Kresy.pl

Andrzej P. mieszkający na stałe na Białorusi, a w Polsce zajmujący się m.in. doradztwem gospodarczym stanie przed sądem pod zarzutami korupcji. Warszawska prokuratura i CBA, które wykryło sprawę, twierdzą, że obiecał dużą łapówkę wysokiej rangi pracownikowi polskiej placówki dyplomatycznej, a w jednym przypadku ją nawet wręczył. Wpadł, bo założono podsłuchy i dzięki temu służby zdobyły główne obciążające P. dowody. „Rzeczpospolita” dotarła do szczegółów tej nietuzinkowej historii.

Biznesmen – jak deklarował śledczym – ma zarządzać na Białorusi siecią kasyn i punktów z automatami do gier, ale interesy prowadzi też w Polsce. Posiada polskie obywatelstwo. Został zatrzymany przez CBA w sierpniu 2019 r. i wtedy trafił do aresztu. Teraz sprawa znajdzie sądowy finał.

– 30 kwietnia został skierowany do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia akt oskarżenia – potwierdza nam Mirosława Chyr z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

PROWIZJA OD PRZEMYTU

Z informacji od służb prasowych warszawskiego sądu wynika, że wobec Andrzej P. sformułowano łącznie cztery zarzuty – dotyczą usiłowania udzielenia korzyści majątkowej, a także jej wręczenia. Przekupić chciał – jak twierdzi prokuratura – polskiego dyplomatę, który w ramach swoich kompetencji zajmował się m.in. wnioskami o przyznanie Karty Polaka.

Wszystko rozgrywało się od września do grudnia 2017 r., a biznesmen miał robić kilka „podchodów” pod dyplomatę. Najpierw we wrześniu Andrzej P. obiecał przekazać dyplomacie w Mińsku tysiąc dolarów za załatwienie Karty Polaka i 5 tysięcy dolarów za załatwienie polskiego obywatelstwa. W tym celu przekazał dokumenty Białorusina, który miałby z tego skorzystać. Trzy miesiące później przedsiębiorca próbował wręczyć pracownikowi polskiej placówki pieniądze – plan nie wypalił, bo dyplomata odmówił. Kilka dni później biznesmen zrobił kolejny krok – tym razem już w Warszawie przekazał dyplomacie 1200 dolarów (ok. 4,3 tys. zł).

Według ustaleń służb Andrzej P. miał zaoferować mu także stałą współpracę – załatwienie ok. dziesięciu Kart Polaka miesięcznie, za każdą z nich miał obiecać tysiąc euro.

Na tym nie koniec. Biznesmen również zaproponował, aby pracownik MSZ nielegalnie, z pominięciem oficjalnych procedur, pomógł mu przewieźć przez granicę z Polski na Białoruś gotówkę – 1 lub 2 mln dolarów. Miał za to obiecać sowitą gratyfikację w wysokości 5 proc. od przewiezionej sumy, czyli nie mniej niż 50 tys. dolarów.

Korupcja wyszła na jaw, bo – jak wynika z naszych informacji – CBA uruchomiło m.in. podsłuchy i inne techniki operacyjne. Andrzej P. w sierpniu ubiegłego roku został zatrzymany i trafił na jakiś czas do aresztu.

MOCNE DOWODY

Dla kogo miały być Karty Polaka i polskie obywatelstwo? Wiadomo, że śledczy tę osobę ustalili.

Oczekiwania załatwienia dziesięciu kart miesięcznie świadczą o niemałym rozmachu, z jakim chciał działać biznesmen (w śledztwie miał przyznać się do zarzutów).

Dzięki tym dokumentom Białorusini mogliby bez przeszkód mieszkać w Polsce i np. pracować tu czy prowadzić działalność gospodarczą.

Sprawę, opierając się na własnych informacjach, wykryła białostocka delegatura CBA – śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Według naszej wiedzy w dużej mierze dzięki utrwalonym rozmowom uzyskano mocne dowody. Latem ubiegłego roku po zatrzymaniu Andrzeja P. CBA podawało:

„Wszystko wskazuje na to, że łapówki wręczano w zamian za pomoc w uzyskaniu pozwoleń legalizujących pobyt obywateli Białorusi na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, w tym także w zakresie przyznania tzw. Karty Polaka. Dzięki takim dokumentom obywatele Białorusi mogli podejmować i prowadzić działalność gospodarczą na terytorium Polski na takich samych zasadach jak obywatele Polski”.

CO Z DYPLOMATĄ?

Andrzejowi P. grozi do 12 lat więzienia. Wśród czynów mu zarzucanych – jak podaje nam Sąd Okręgowy w Warszawie – jest art. 229 (dotyczący udzielania lub obietnicy udzielenia łapówki) z paragrafem 3 oraz 4. Ten ostatni stanowi, że: „Kto osobie pełniącej funkcję publiczną, w związku z pełnieniem tej funkcji, udziela albo obiecuje udzielić korzyści majątkowe znacznej wartości, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12″.

Warszawska prokuratura nie odpowiedziała nam, jak oceniono zachowanie dyplomaty i czy również jego objął akt oskarżenia.

Odkąd ustawa o Karcie Polaka w 2008 r. weszła w życie, do września ubiegłego roku dokument otrzymało ponad 137 tys. obywateli Białorusi.

 Znadniemna.pl za „Rzeczpospolita”/rp.pl

Biznesmen o białoruskich korzeniach oskarżony o korumpowanie dyplomaty. Oferował pieniądze za Karty Polaka. [caption id="attachment_46287" align="alignnone" width="500"] Zdj. illustr. za Kresy.pl[/caption] Andrzej P. mieszkający na stałe na Białorusi, a w Polsce zajmujący się m.in. doradztwem gospodarczym stanie przed sądem pod zarzutami korupcji. Warszawska prokuratura i CBA, które

Witam serdecznie! Nazywam się Radosław Jabłoński i chciałbym za Państwa pośrednictwem znaleźć osoby, mogące pomóc mi w odnalezieniu przodków mojej rodziny z miejscowości Luna (prawdopodobnie chodzi o miejscowość Łunna w rejonie mostowskim – red.).

Kościół św. Anny w Łunnie, fot.: Wikipedia

W mieszkaniu mojej babci znalazłem książeczkę wojskową mojego pradziadka Michała Bryćko syna Macieja i Anastazji. Pradziadek urodził się w miejscowości Luna, a później rodzina mieszkała w Grodnie przy ul. Peowiackiej 4

Będę wdzięczny za pomoc!

Pozdrawiam serdecznie!

Radosław Jabłoński, e-mail: [email protected]

Witam serdecznie! Nazywam się Radosław Jabłoński i chciałbym za Państwa pośrednictwem znaleźć osoby, mogące pomóc mi w odnalezieniu przodków mojej rodziny z miejscowości Luna (prawdopodobnie chodzi o miejscowość Łunna w rejonie mostowskim - red.). [caption id="attachment_46280" align="alignnone" width="500"] Kościół św. Anny w Łunnie, fot.: Wikipedia[/caption] W mieszkaniu

Dzień dobry, poszukujemy informacji o  członkach rodziny Marcinkiewicz, zesłanych do Kazachstanu wiele lat przed wybuchem II wojny światowej (prawdopodobnie jeszcze przed 1920 rokiem).

Wjazd do Orenburga od strony Kazachstanu, fot.: vjezdnoy-znak.livejournal.com

Pradziadek męża – Aleksander Marcinkiewicz został zesłany z terenów przedwojennej Polski do Kazachstanu wraz z żoną i trójką dzieci – Mikołajem ur. 19.12.1904 r., Lidią ur. 23.03.1903 r.  i Niną.

Mikołaj i Lidia zostali pochowani w Orenburgu na Uralu (nad rzeką o tej samej nazwie – red.). Miasto to w latach 1920-1924 było stolicą Kazachstanu (właściwie – Kirgiskiej ASRR – red.).

Dotąd w żadnych archiwach Polski, Rosji i Kazachstanu nie udało nam się znaleźć o nich jakichkolwiek informacji. Pozostały tylko srebrne sztućce z orłem w koronie i znakiem Norblin.

Ewa Marcinkiewicz, e-mail: [email protected]

Dzień dobry, poszukujemy informacji o  członkach rodziny Marcinkiewicz, zesłanych do Kazachstanu wiele lat przed wybuchem II wojny światowej (prawdopodobnie jeszcze przed 1920 rokiem). [caption id="attachment_46275" align="alignnone" width="500"] Wjazd do Orenburga od strony Kazachstanu, fot.: vjezdnoy-znak.livejournal.com[/caption] Pradziadek męża - Aleksander Marcinkiewicz został zesłany z terenów przedwojennej Polski do

W 72. rocznicę wykonania przez władze komunistyczne wyroku śmierci na polskim bohaterze rtm.Witoldzie Pileckim publikujemy opracowanie dr Zygmunta Jasłowskiego o majątku Pileckich w Sukurczach koło Lidy, o przedwojennym życiu rodziny Pileckich, a także o wartościach, które wyznawał i wpajał swoim dzieciom jeden z największych bohaterów II wojny światowej – Witold Pilecki.

– Teraz nie ma tam nic, nawet jednego kamienia, który kiedyś stanowił podstawę naszego dworku. Nie ma również śladu po potężnych wiekowych lipach, które miały za zadanie chronić zabudowania przed wiatrem ze wschodu – Zofia Pilecka-Optułowicz

Nie wybaczyłbym sobie tego zaniedbania, jeśli w cyklu esejów dotyczących sławnych Polaków i ich siedzib zabrakłoby postaci Witolda Pileckiego. Rodzinne fotografie państwa Pileckich, ogólnie dostępne w cybersferze, przybliżają nam dom i postać człowieka z krwi i kości – męża Marii z domu Ostrowskiej, ojca Andrzeja i Zofii, społecznika i polskiego ziemianina. Jest rzeczą oczywistą i wiadomą, że dla tego ostatniego to właśnie rodzina, ziemia, folwark oraz działalność rolnicza były esencją życia. Dwór zaś, poza tym, że był domem, pełnił rolę biura zarządzającego posiadłością ziemską. Przychodziły jednak takie momenty w dziejach, że trzeba było tej posiadłości bronić. Z obowiązku obrony swego domu i Ojczyzny, Witold Pilecki jako urodzony harcerz, ułan i żołnierz wywiązał się na medal.

Powikłane losy II Rzeczpospolitej uczyniły Witolda Pileckiego, trzeba to podkreślić zdecydowanie zasłużenie, bohaterem narodowym. Wkrótce jednak powojenna, ubecka Polska, odsądziła go od czci i wiary, odbierając jemu samemu życie (rok 1948), a jego najbliższym łamiąc życiorysy. Rodzina i rodacy rotmistrza będą musieli czekać do roku 1990, ale nawet wtedy, i tylko pod presją społeczną, nasiąknięte komuną polskie sądy w końcu orzekną jego rehabilitację. Smutnym aspektem całej sprawy jest fakt, że Polski, o którą rotmistrz Witold Pilecki walczył, i za którą oddał życie, do tej pory nie ma. Więcej, wielu Polaków młodego, średniego, a nawet starszego pokolenia nie wie kim był Witold Pilecki. Dlatego też chciałbym dołączyć do apelu pana Michała Tyrpy (z Fundacji Paradis Judeorum), który kilka lat temu wezwał do promowania postaci rotmistrza Witolda Pileckiego, jego ideałów i dokonań. Zamierzam jednak skupić swoją uwagę głównie na okresie lat 1927-1939, kiedy Pileccy mieszkali we dworze w Sukurczach, tym orlim gnieździe, z którego Witold Pilecki wyruszył na swoją życiową misję walki o lepszą Polskę. Prawdziwi bohaterowie bowiem prawie nigdy pochodzą z nikąd. W kwestii zasług Witolda Pileckiego dla Polski, i nie zawaham się powiedzieć – ludzkości, odsyłam czytelników do kalendarium na końcu tekstu.

Dom i jego system wartości

Charakter człowieka, jego postawy wobec życia i maniery kształtowane są przez dom. Jeśli komuś się zdaje, że jest inaczej, że właśnie szkoła wyłącznie kształtuje, czy powinna kształtować człowieka, to ten ktoś jest w błędzie. Odrębną rzeczą jest czy rodzice mogą bez zastrzeżeń ufać temu co szkoła ma do zaoferowania ich pociechom.

Historia Polski, której jest coraz mniej w polskich szkołach, uczyła nas zawsze, że to właśnie dom jest ostoją polskości, wiary i dobrego wychowania. Podobnie myśli ma spory procent rodziców w III Rzeczpospolitej rozczarowanych systemem nauczania w państwowych szkołach, zawiedzionych rugowaniem religii, historii i wychowania patriotycznego ze szkół. Jeśli przybliżymy życiorysy kilku zaledwie wybitnych Polaków, to natychmiast możemy się  przekonać jak bardzo na charakter człowieka wpływ mają rodzinne pielesze. Na przykład, Józef Piłsudski nazywał swe osiem lat spędzonych w gimnazjum czasem katorgi; gniotła go gimnazjalna atmosfera, oburzała niesprawiedliwość i polityka pedagogów, nudził wykład nauk. Nienawidził przymusowych modłów w cerkwi, a o języku rosyjskim, co nie oznacza, że go później nie używał, mówił : “ja etowo prokliatewo jazyka nie zabudu“. Dom to co innego. W domu rozbrzmiewała polska mowa, śpiewano narodowe pieśni, matka późniejszego Naczelnika Państwa uwielbiała czytać poezje Zygmunta Krasińskiego, a Ziuk już wtedy zdecydowanie wolał Juliusza Słowackiego.

Analogicznie, patriotyczne i religijne wychowanie w porządnym domu polskiego oficera z Wadowic dało Polsce i światu Karola Wojtyłę. W czasach Solidarności dość powszechne było przekonanie, że „niebo go nam dało”. Maria Skłodowska-Curie, bodajże najbardziej znana Polka w świecie, zawsze podkreślała znaczenie swoich polskich korzeni i polskiej edukacji, które były napędem jej sukcesów naukowych za granicą. Jej przodkowie, zarówno po mieczu jak i kądzieli, potracili fortuny w wyniku patriotycznego zaangażowania w polskie zrywy niepodległościowe. W domu rodzinnym Maria nauczyła się determinacji i pracowitości.

Józef Korzeniowski-Conrad z pewnością nie mógłby się stać klasykiem angielskiej literatury, gdyby literatura polska nie była chlebem powszednim w jego rodzinnym domu. Patriotyczne postawy jego rodziny, duma z bycia Polakiem, oraz imię Konrad nadane mu przez rodziców na cześć dwóch wielkich bohaterów Mickiewicza, Konrada z „Dziadów”” i Konrada Wallenroda, z pewnością dopomogły mu zdobyć dobre nazwisko w angielskiej literaturze. Nawet po przyjęciu brytyjskiego obywatelstwa, Korzeniowski zawsze dumnie podkreślał, że jest Polakiem.

Jak widzimy bycie Polakiem nigdy nie stało w sprzeczności z byciem obywatelem świata, a co innego nam imputują dziś kolędnicy lewicy i liberałów postrzegający polski obskurtanyzm i katolicyzm jako barierę postępu. Patriotyczna postawa i religijność nie są antytezą  myślenia, które uczy człowieka jak żyć we współczesnym, bardzo zaawansowanym technologicznie świecie.

„Urodzeni” Pileccy i ich dom

W te piękne tradycje rodów polskich wpisują się również Pileccy, stara polska rodzina, która może szczycić się posiadaniem Łańcuta przed Stadnickimi, Potockimi i Lubomirskimi. Również na Litwie, jak wspomina w swych poematach Witold Pilecki, rodzina w różnych czasach władała kilkoma majątkami, które zostały skonfiskowane przez Rosjan. Ostatnią  rezydencją Pileckich przed wybuchem wojny były Sukurcze koło Lidy. Sam dziedzic uważał  Sukurcze za miejsce naprawdę magiczne i urokliwe, a opinię tą potwierdzali odwiedzający dwór przyjaciele rodziny. Przedstawione tu fotografie pokazują nam m.in. polski dwór na Kresach – posiadłość rodziny Pileckich w Sukurczach koło Lidy. Łatwo można dostrzec, że, nie jest to budowla o jakiś wybitnych właściwościach architektonicznych; brak jej czystych szlachetnych form – kolumn czy portyku, widoczny jest za to prosty czterospadzisty dach. Całość jest jednak skromną, jak by nie było, ale jednak rezydencją dumnej polskiej rodziny po syberyjskich przejściach. Dwór stoi godnie na sporym kawałku ziemi, a jego ozdobą jest piękne, pokaźnej wielkości, drzewo, najprawdopodobniej lipa. Ale, największym atutem tych zdjęć są jasne oblicza domowników: Witold Pilecki z żoną i dziećmi oraz ich goście. Ileż ciepła i autentyczności jest w tych ujęciach.

Jaki był ten dom wojownika o prawdę, sprawiedliwość i niepodległość? Jeśli o etos chodzi to był to dom rycerski, szlachecki, podobny do tych wcześniej opisanych w naszym portalu, ale poza tym, był to dom człowieka o niepowtarzalnej niezłomności charakteru i wielu talentach.

Witold Pilecki urodził się w miejscowości Ołoniec, na wschód od jeziora Ładoga, 13 maja 1901 roku. Pileccy nie przebywali tam na wycieczce krajoznawczej, lecz zostali przesiedleni przez władze carskie za udział dziadka, Józefa Pileckiego, w powstaniu 1863-64 roku. Sam dziad późniejszego rotmistrza odpokutował siedem lat na Syberii. Miało to konsekwencje dla układów rodzinnych Pileckich. Ojciec Witolda, Julian Pilecki, musiał iść na studia nie w Wilnie, lecz w Instytucie Leśnym w Petersburgu, a potem przyjąć posadę leśnika w Karelii. Po wstąpieniu w związek małżeński z Ludwiką Osiecimską zamieszkali w Ołońcu, gdzie urodziło im się pięcioro dzieci: Maria, Józef (zmarł w wieku 5 lat), Witold, Wanda i Jerzy. Patriotyczne nastroje w domu, polskość i religijność, wpłynęły znacząco na postawę  Witolda. Kiedy rodzina osiadła w Wilnie, rozpoczął studia w rosyjskiej szkoły handlowej. Tam też niezadowolony z etosu tej szkoły, wstąpił w 1914 do zakazanego przez Moskali harcerstwa, a w 1916 założył nawet własną drużynę. Już z takiego wychowania można było się domyśleć co będzie dalej.

Patriotyzm Pileckiego jest wartością wyrosłą z rodzinnych genów wielkiego rodu Pileckich. Dokonania rotmistrza nie są wybrykiem historii lecz wynikiem konsekwentnego patriotycznego wychowania od wieków.1

Losy tego bohaterskiego rotmistrza – uczestnika wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. i kampanii 1939 r., twórcy konspiracji wojskowej w KL Auschwitz, uciekiniera z tego obozu i uczestnika powstania warszawskiego, oficera 2. Korpusu Polskiego we Włoszech i więźnia okresu stalinowskiego możemy poznać trochę lepiej czytając niedawno wydane na ten temat ksiązki.2

Ze wspomnień córki rotmistrza, Zofii Pileckiej-Optułowicz, wiemy coś niecoś o tym jaki był to dom.3 I tu znowu powtarza się ten bardzo typowy w tamtych czasach wzorzec: gdy mężczyźni byli w pracy lub w powstaniu, to kobiety musiały trzymać polskość domu. Otóż, matka Witolda, Ludwika Pilecka z domu Osiecimska, zrobiła wszystko by uchronić swoje dzieci przed wynarodowieniem; uczyła je języka polskiego dbając przy tym o czystość  akcentu. Zapoznawała je także z polską sztuką i literaturą; młody Witold pochłaniał wzrokiem rysunki Grottgera, czytał i uczył się „Trylogii” Sienkiewicza na pamięć. To jego matka właśnie, sama będąc żarliwą polską patriotką, wpoiła Witoldowi i pozostałym dzieciom miłość do Polski i rozpaliła ich serca do idei niepodległości.

Wartości wyniesione z domu swych rodziców, przekazał Witold Pilecki swoim własnym dzieciom, a czynił to jakby w pośpiechu przeczuwając, że nie ma zbyt wiele czasu. Przez ostatnie 12 lat niepodległej Rzeczpospolitej Pileccy mieszkali w Sukurczach, które wniosła w wianie Domeykówna, była to pozostałość po majątku, który dawniej był ich własnością.

Według danych źródłowych, w 1865 Sukurcze dalej były własnością Pileckich, nie wiadomo więc dokładnie kiedy je skonfiskowano oraz kiedy rodzina udała się na zesłanie.4 Przedtem, w wieku XVIII, majątek był własnością Narbutta, podkomorzego Lidzkiego. Teraz ponownie  powrócił do rodziny z 450-letnim dworem jako resztówką. Jak każdy niemal dwór, tak i ten miał  swoją historię – w czasach I Rzeczypospolitej zbierała się tu okoliczna szlachta na sejmiki, a legenda niesie że zatrzymywały się tu nawet orszaki królewskie. Przyjemność mieszkania w Sukurczach musiała być tym większą, gdyż powiększona była świadomością rodzinnego zakorzenienia w tym swojskim miejscu.

W okresie międzywojennym Witold Pilecki prowadził w Sukurczach gospodarstwo rolne. Tu w doskonałych warunkach wychowywały się jego dzieci. Witold udzielał się też społecznie, a żona pracowała w szkole, w pobliskiej Krupie. To była ich służba dla dobra mieszkańców nowo odrodzonej Rzeczpospolitej. Dwór tętnił życiem towarzyskim, jak można zauważyć na załączonych fotografiach. Na jednym ze zdjęć widzimy właściciela z psem myśliwskim, z czego można wnioskować, że jak to dawniej bywało – urządzano dworskie polowania. Ze wspomnień córki Zofii dowiadujemy się, że Witold Pilecki uczył i wpajał swoim dzieciom określony system wartości. Dla samej Zofii były to cudowne lata pod opiekuńczymi skrzydłami ojca, który uczył zamiłowania do przyrody, gdyż jako żołnierz wiedział jak bardzo wojny przyczyniają się do jej zubożenia. Z kolei, poprzez zabawę uczył je odwagi, hartu ducha, posłuszeństwa i umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Przywiązywał też wagę do rozwoju tężyzny u swoich dzieci wierząc, że to im się przyda w trudnych czasach. Jednakże, naczelne miejsce w tym wychowaniu przynależało poszanowaniu prawdy.

Pobożność i chrześcijańskie wartości

Dla Pileckiego Bóg i prawda były pojęciami bardzo bliskimi, ponieważ Bóg jest prawdą –rozumował – więc zbliżanie się do niej jest zbliżeniem do Boga. Książka, którą podarował swojej żonie w okresie wielkiej próby, kiedy on sam przebywał w ubeckich kazamatach, a ciężar odpowiedzialności za rodzinę spadł na nią, jest jedną z wielu dowodów na potwierdzenie tej tezy. Spojrzenie na cierpienie Chrystusa miało uczynić jego żonę twardszą, nauczyć ją wytrwałości i samozaparcia w chwilach bezsilności wobec otaczającego jej rodzinę zła i bezprawia.

Modlitwa była rutyną we dworze w Sukurczach. Domownicy zaczynali dzień od modlitwy, i o śniadaniu bez niej nie mogło być mowy. Modlitwa była obecna w czasie cichych przechadzek po Sukurczach, przy codziennych obowiązkach i pracy twórczej. Rotmistrz również uważał za modlitwę bezszelestny kontakt z przyrodą, tam także dostrzegał Boga. Modlitwa była w domu Pileckich prośbą o protekcję i dziękczynieniem za odzyskanie domu oraz niepodległości Ojczyzny.

Był Witold Pilecki człowiekiem wszechstronnie uzdolnionym: doskonałym organizatorem, jeźdźcem, żołnierzem, działaczem społecznym, zarządcą majątku, poetą, a nawet malarzem. Jego obrazy zdobiły ściany sukurczańskiego dworu. W sypialni Pileckich miał wisieć  portret Matki Bożej Karmiącej. Ponoć kościół w Krupie, na Białorusi do dziś zdobią dwa obrazy autorstwa Witolda Pileckiego – św. Antoniego oraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy.

Cudne lata dobiegły końca kiedy Witold Pilecki poszedł na wojnę w 1939 roku, a rodzina uciekła pod niemiecką okupację w obawie przed wywózką na Sybir. Przyszły naprawdę ciężkie czasy. Na pewno te „konsultacje” z mężem i ojcem nie poszły na marne, gdy go zabrakło.

Syn rotmistrza, Andrzej Pilecki, wspomina ze smutkiem: Sukurcz już nie ma. Zniszczyli wszystko. Nie ma śladu po domu, wykarczowano drzewa, zasypano nawet stawy i jeziorko ze źródełkiem. Wielu starszych już nie żyje, młodsi nie pamiętają. Stare fotografie pokazują  nam życie takim jakie było – życie normalnej polskiej rodziny w rodzinnym domu.

Właściciela po licznych torturach zastrzelono w ubeckim więzieniu w Warszawie przy ulicy Rakowieckiej. Do tej pory nie wiadomo, gdzie naprawdę są jego szlachetne szczątki. Całe to krótkie, acz bardzo wartościowe życie wydaje się nam jakby wypełnianiem woli boskiej, bez taryfy ulgowej dla samego wtajemniczonego w misję. Trudno się nie zgodzić z opinią  pani Zofii Pileckiej:

Cały czas twierdzę i mam to przekonanie, że mój Ojciec był posłany przez Boga. Nie ma drugiego człowieka, który dokonałby takich rzeczy w ciągu tak krótkiego życia. To byłoby niemożliwe bez Bożej pomocy. On miał zadanie, które wykonał w stu procentach. A ostatni meldunek złożył właśnie Temu, który go posłał. Ja tak to właśnie rozumiem.

Jest to bardzo trafne stwierdzenie. Podobnego wrażenia można doznać patrząc na sztukę  Michała Anioła: głos z głębi serca nam podpowiada – nie, tego nie mógł dokonać jeden człowiek bez pomocy Boga. Nam pozostaje dziś tylko czcić pamięć Witolda Pileckiego Wielkiego, upowszechniać wiedzę o nim, i przekazywać ją następnym pokoleniom. Jeszcze wtedy Polska żyła, gdy za nią ginęli. Wiek XX dał Polsce nowego Reytana, żołnierza odwagą równego Żółkiewskiemu, Chodkiewiczowi czy Sobieskiemu, głębokiego humanistę i wyznawcę filozofii czynu. Czyny jego i jemu podobnych, nie przyniosły jednak Ojczyźnie spodziewanego renesansu narodowego.

Pamiętajmy jednak w jakim żyjemy kraju A.D. 2013. Sumienia spadkobierców tych, którzy dziś współrządzą Polską są obciążone grzechem programowej amnezji, zarozumialstwa i niesprawiedliwości. Krzywdy przeszłości dalej ciążą na sumieniu Polski: oprawcy zmarli nie doczekawszy się odpowiedzialności przed polskim sądem, spoczywają w alejach zasłużonych polskich cmentarzy. Naczelny namiestnik sowiecki w Polsce doczekał się prezydentury RP, pisze książki i udziela wywiadów. A Polski w Polsce ciągle jakoś mało.

Przypisy

Herb Leliwa1. http://pl.wikipedia.org/wiki/Pileccy_herbu_Leliwa

Jan Pilecki herbu Leliwa (?-1496), wnuk Wincentego Granowskiego. Wojewoda ruski I sandomierski oraz starosta przemyski. Pan Tyczyna, Kanczugi I okolic oraz Lancuta I okolic.

Mikołaj Pilecki zw. Ocicem (zm. 1550), kasztelan lwowski, właściciel dóbr łańcuckich.

Stanisław Pilecko Otta, (zm. Ok. 1523), dworzanin króla Zygmunta Starego, kasztelan sanocki, podkomorzy przemyski. Bardzo zasłużony dla Łańcuta.

Stanisław Pilecki (zm. 1527), starosta grodecki I pan na Tyczynie.

Józef Pilecki h. Leliwa, właściciel dóbr na Ziemi Lidzkiej, do 1865 należały do niego m.in. Sukurcze. Spędził siedem lat na Syberii. Jego synem był Julian, a wnukiem rotmistrz Witold Pilecki

2. Wysocki, Wiesław Jan, Rotmistrz Witold Piasecki 1901-1948, Warszawa, 2009.

Pawłowicz, Jacek, Witold Piasecki 1901-1948: [wybór I opr. Materiałów oraz komentarzy] Jacek Pawłowicz, IPN, Warszawa, 2008.

Galek, Michał, Nowakowski Marcin, Raport Witolda, 2009 Oświęcim, komiks

Marco Patricelli (przekład Krzysztof Zaboklicki, Ochotnik: O rotmistrzu Witoldzie Pileckim, Wydawnictwo Literackie, Warszawa, 2011.

3. Zofia Obtułowicz, Wspomnienia (online)

4. ibidem

Witold Pilecki (pseudonimy: Witold, Druh, nazwiska konspiracyjne Roman Jezierski, Tomasz Serafinski, Leon Bryjak, Witold Smolinski, kryptonim T-IV) Dziedzic na Sukurczch, harcerz, rotmistrz kawalerii Wojska Polskiego, współzałożyciel Tajnej Armii Polskiej, żołnierz Armii Krajowej, więzień i organizator ruchu oporu w Auschwitz-Birkenau. Autor pierwszych na świecie raportów o obozach śmierci w okupowanej przez Niemców Polsce.

Kalendarium

13 maja 1901 Urodził się w Oloncu, Karelia, Rosja

1910 Pileccy osiedlili się w Wilnie po powrocie z Rosji

1927-1939 Mieszkał z rodziną w Sukurczach

1918-1921– walczył z bolszewikami, w tym m.in, brał udział w bitwie warszawskiej i wyzwalaniu Wilna (dwa Krzyże Walecznych)

1922– podjął studia na Uniwersytecie Poznańskim, które przerwał

1922 – podjął studia na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie jako nadzwyczajny słuchacz Wydziału Sztuk Pięknych.

1933 – awans do stopnia podporucznika rezerwy

1939 -walczył jako dowódca plutonu w szwadronie kawalerii dywizyjnej 19 Dywizji Piechoty Armii Prusy oraz 41 Dywizji Piechoty na przedmościu rumuńskim, a po 17 września rozwiązał pluton i przeszedł do konspiracji

1939-1942– Tajna Armia Polska – ZWZ

21 na 22 września 1940 – przybywa jako ochotnik do Auschwitz-Birkenau wraz z tzw. drugim transportem warszawskim. Dostaje numer 4859. Organizuje samopomoc i opór. Wysyła raporty na zewnątrz.

W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 Pilecki wraz z dwoma współwięźniami zdołał uciec z obozu, byli to Jan Redzej i Edward Ciesielski

1943-1944 brał udział w powstaniu warszawskim

1944-1945 – niewola w obozie jenieckim w Murnau i stalagu Lamsdorf

październik 1945 na rozkaz gen. Andersa prowadził działalność wywiadowczą

8 maja 1947 – aresztowany przez UB

26 maja 1948 – stracony w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie po pokazowym procesie.

dr Zygmunt Jasłowski

Znadniemna.pl za budujemydwor.pl

W 72. rocznicę wykonania przez władze komunistyczne wyroku śmierci na polskim bohaterze rtm.Witoldzie Pileckim publikujemy opracowanie dr Zygmunta Jasłowskiego o majątku Pileckich w Sukurczach koło Lidy, o przedwojennym życiu rodziny Pileckich, a także o wartościach, które wyznawał i wpajał swoim dzieciom jeden z największych bohaterów

Gazeta władz obwodu brzeskiego „Zaria” informuje o intensywnych pracach restauracyjnych, prowadzonych w siedzibie rodu Rejtanów w Hruszówce (rejon lachowicki).

„Wkrótce ten zespół dworski ma zostać wpisany na listę odrestaurowanych perełek architektonicznych obwodu brzeskiego” – z optymizmem donosi „Zaria”.

Wydanie przypomina, że pierwsze kroki, umożliwiające trwającą obecnie restaurację zabytkowej siedziby, wykonały w 2016 roku władze rejonowe w Lachowiczach i władze powiatowe w Łęczynie (województwo lubelskie), kiedy podpisały umowę o współpracy.

– W wyniku tego porozumienia zrodziła się idea odnowienia dwóch obiektów historycznych – siedziby Rejtanów w Hruszówce i dworu Łachertów w gminie Puchaczów – powiedziała dziennikarzom szefowa wydziału ds. ideologii, kultury i młodzieży Lachowickiego Rejonowego Komitetu Wykonawczego Nina Prichacz.

Realizować pomysł postanowiono w ramach programu współpracy transgranicznej „Polska – Białoruś – Ukraina 2014 -2020”. We wrześniu 2018 roku został podpisany kontrakt grantowy na otrzymanie obiema stronami środków międzynarodowej pomocy technicznej UE wysokości 2,5 miliona euro.

Na restaurację siedziby Rejtanów została przydzielona kwota wysokości 1,327 miliona euro, z czego 140 tysięcy euro wynosi wkład strony białoruskiej, a resztę pochodzi od Unii Europejskiej.

W ubiegłym roku wykonawcy prac restauracyjnych po stronie białoruskiej opracowali projekt i oszacowali koszty pierwszego etapu restauracji kompleksu dworskiego Rejtanów, a w marcu bieżącego roku rozpoczęły się prace na obiekcie.

„Obecnie prace w Hruszówce idą pełną parą”- pisze wydanie „Zaria”, które wysłało na plac budowy swojego fotokorespondenta.

Zdjęcia z Hruszówki ukazały się na stronie internetowej gazety „Zaria”, za którą udostępniamy je Państwu:

Znadniemna.pl za Zarya.by

Gazeta władz obwodu brzeskiego „Zaria” informuje o intensywnych pracach restauracyjnych, prowadzonych w siedzibie rodu Rejtanów w Hruszówce (rejon lachowicki). „Wkrótce ten zespół dworski ma zostać wpisany na listę odrestaurowanych perełek architektonicznych obwodu brzeskiego” – z optymizmem donosi „Zaria”. Wydanie przypomina, że pierwsze kroki, umożliwiające trwającą obecnie restaurację

Porządkowaniem starego polskiego cmentarza katolickiego w Wołczkiewiczach zainaugurował swoją działalność powstały niedawno Oddział Związku Polaków na Białorusi w Dzierżyńsku (dawniej Kojdanów).

Wołczkiewicze to dzisiaj nieduża wieś w rejonie mińskim, należąca niegdyś do znanych polskich rodów szlacheckich, m.in. – Iwanowskich, a później – Czapskich. Cmentarz katolicki powstał tutaj przy kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa i NMP, ufundowanym przez władającego Wołczkiewiczami na przełomie XIX i XX stuleci hrabiego Jerzego Czapskiego. Kościół został wybudowany w stylistyce słynnego kościoła pw. św. Szymona i Heleny w Mińsku (Czerwony Kościół – red.) i według zamysłu fundatora miał nie ustępować w swojej świetności mińskiej świątyni.

Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa i NMP w Wołczkiewiczach przed 1921 rokiem, fot. Wikipedia.org

Świątynia w Wołczkiewiczach, niestety, nie przetrwała bezbożnych rządów Sowietów, ale miejscowi Polacy pamiętają historię tego miejsca i starają się pielęgnować ślady po niej, czego dowodem jest czyn społeczny działaczy ZPB na zabytkowym cmentarzu, niestety – mocno zaniedbanym i zniszczonym.


– Mamy nadzieje, że kiedyś, z godnością tu można będzie zawiązać biało-czerwone wstążki – powiedziała prezes Oddziału ZPB w Dzierżyńsku Weronika Klimowicz w rozmowie z członkiem Zarządu Głównego ZPB Andrzejem Poczobutem, który poinformował na Facebooku o akcji Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Dzierżyńsku.

Działacze Oddziału ZPB w Dzierżyńsku

Znadniemna.pl za facebook.com/andrzej.poczobut.9

Porządkowaniem starego polskiego cmentarza katolickiego w Wołczkiewiczach zainaugurował swoją działalność powstały niedawno Oddział Związku Polaków na Białorusi w Dzierżyńsku (dawniej Kojdanów). Wołczkiewicze to dzisiaj nieduża wieś w rejonie mińskim, należąca niegdyś do znanych polskich rodów szlacheckich, m.in. - Iwanowskich, a później – Czapskich. Cmentarz katolicki powstał

Skip to content