HomeStandard Blog Whole Post (Page 6)

Nasz znamienity rodak Władysław Kotwicz, którego 152. rocznica urodzin przypada na dzisiaj, pomimo zainteresowań wschodnimi ludami, mieszkającymi na terenie Imperium Rosyjskiego, Chin oraz Mongolii, nigdy nie zapominał o swoim pochodzeniu. Gdy tylko Polska wybiła się na niepodległość po 123 latach zaborów – wybitny uczony – cieszący się uznaniem i szacunkiem w kręgach akademickich Rosji, również bolszewickiej – podjął starania, aby repatriować się do Ojczyzny, czego dokonał w 1923 roku pomimo oporu sowieckich władz.

Dla biografów Władysława Kotwicza pozostaje zagadką, dlaczego zainteresował się narodami azjatyckiej części Rosji, Chin oraz Mongolii.

Władysław Kotwicz urodził się 20 marca 1872 roku w Ossowie pod Lidą (pow. lidzki gub. wileńskiej, obecnie Białoruś – red.) w rodzinie szlacheckiej Ludwika Ksawerego, pieczętującego się herbem Kotwicz i Agaty z Wojszwiłłów. Miesiąc po urodzeniu – 20 kwietnia 1872 roku – niemowlę zostało ochrzczone jako Władysław w kościele parafialnym w Ossowie. W rodzinie było czworo dzieci. Władysław miał siostrę Bolesławę (zmarła w 1922 roku w Witebsku) oraz braci Stanisława i Piotra. W latach 1882–1890 Władek pobierał naukę w II gimnazjum w Wilnie. Ukończył je ze złotym medalem 14 czerwca 1890roku, mając osiemnaście lat.

Fascynacja Wschodem

W tym samym roku wstąpił na Uniwersytet w Petersburgu. Od razu wiedział, iż chce studiować języki Chin, przede wszystkim mongolski oraz mandżurski. Wygląda na to więc, że zainteresowania Wschodem Władysław wyniósł z domu albo z gimnazjum. Niektórzy biografowie naszego wybitnego krajana przypuszczają, iż na jego zainteresowaniach zaważył przykład starszego o generację turkologa, Antoniego Muchlińskiego (1808-1877). Nasz bohater mógł coś słyszeć o nim w dzieciństwie. Muchliński urodził się bowiem również stosunkowo niedaleko Lidy – we wsi Walówka koło Nowogródka i zrobił karierę profesorską na Uniwersytecie w Petersburgu, który stał się Alma Mater dla naszego bohatera. Ciekawe, że podobnie jak Władysław, Antoni Muchliński również pieczętował się herbem Kotwicz.

W Petersburgu, jako student Wydziału Języków Wschodnich, Kotwicz słuchał wykładów takich sław jak sinolog S. Gieorgijewski, sinolog i mandżurysta A. Iwanowski tudzież mongoliści K. Gołstunski i A. Pozdniejew.

Ten ostatni, autor cenionej w swoim czasie gramatyki języka kałmuckiego, wywarł na naszego bohatera chyba największy wpływ. Najpewniej za jego radą Władysław Kotwicz do Kałmuków właśnie odbył swoją pierwszą podróż naukowo-badawczą (1894). Jej pokłosiem stała się pierwsza polska publikacja uczonego: zbiór kałmuckich przysłów, który ukazał się w tomie, dedykowanym wybitnej grodniance Elizie Orzeszkowej (Petersburg 1906).

Rok po wyprawie do Kałmucji, w 1895 roku Władysław Kotwicz uzyskał dyplom I stopnia wraz ze stypendium naukowym.

Ożenek i kariera urzędnicza w carskiej Rosji

8 czerwca 1896 w kościele św. Barbary w Witebsku Władysław Kotwicz poślubił Katarzynę Bogumiłę z domu Korsak. Szczęście małżeńskie nie potrwało długo. Katarzyna Bogumiła zmarła w 1902 roku. Po jej śmierci Władysław samotnie wychowywał niezamężną córkę Marię (1897–1978),w przyszłości – pracownicę Biblioteki Polskiej Akademii Nauk (PAN) w Krakowie.

Po zawarciu małżeństwa nasz bohater zrozumiał, że nie utrzyma rodziny ze stypendium Wydziału Języków Wschodnich. Z końcem października 1896 roku, podjął więc pracę w Sekcji Wschodniej Kancelarii Ministerstwa Finansów. Zatrudniony tam był do grudnia 1917 roku, czyli do likwidacji tej instytucji przez bolszewików przejmujących władzę w Rosji. Jako pracownik ministerstwa Władysław Kotwicz przeszedł kolejne stopnie od urzędnika etatowego do kierownika wydziału oraz urzędnika do zleceń specjalnych V klasy w randze rzeczywistego radcy stanu.

W Ministerstwie Finansów nasz bohater zajmował się m.in. sprawami banków: Rosyjsko-Chińskiego, Rosyjsko-Koreańskiego, Dyskontowego Pożyczkowego Persji, Narodowego Banku Mongolskiego, budową Kolei Południowo-Mandżurskiej, rosyjskimi koloniami w południowej Persji, Chinach, Mongolii i Azji Mniejszej oraz kopalniami węgla i złota na tych terenach.

Przy znacznym udziale Kotwicza powstały wydane przez ministerstwo fundamentalne opracowania: Описание Манъчурии [Opis Mandżurii] (t. 1–2, 1897) i Описание Кореи [Opis Korei] (t. 1–3, 1900).

Na Uniwersytecie Petersburskim

Pracę w Ministerstwie Finansów Polak spod Lidy łączył z działalnością pedagogiczną i naukową w macierzystym Uniwersytecie Petersburskim, z którym był związany do 1 listopada 1923 roku.

W 1900 roku uzyskał doktorat i wkrótce potem został kierownikiem katedry mongolistyki. Do roku 1917 wykładał języki mongolski i kałmucki, a od 1903 r. także mandżurski w wakującej od 1899 roku katedrze filologii mandżurskiej, przy czym obok zajęć czysto filologicznych specjalizował się również w literaturze i kulturze badanych ludów.

Przez lata zbierał m.in. materiały dotyczące kałmuckiego eposu „Dżangar”, którego pierwsze petersburskie wydanie ukazało się jego staraniem w 1910 roku. Niedługo przed przewrotem bolszewickim 25 września 1917 roku uzyskał docenturę. Profesorem zaś został sześć lat później, bo 10 grudnia 1923 roku. Po przewrocie bolszewickim, w 1919 roku na Uniwersytecie w Piotrogrodzie nastąpiła reorganizacja Wydziału Języków Wschodnich, został on włączony do Wydziału Nauk Społecznych, gdzie Kotwicz wykładał filologię mandżurską, a od 1921 roku uczestniczył w tworzeniu na uniwersytecie Instytutu Naukowo-Badawczego Historii porównawczej Języków i Literatur Zachodu i Wschodu. Równocześnie do jesieni 1920 roku organizował, a następnie został wybrany pierwszym dyrektorem Piotrogrodzkiego Instytutu Żywych Języków Wschodnich. Funkcję tę pełnił do kwietnia 1922 roku, kształcąc wybitnych sowieckich uczonych, m.in.: mongolistę Borisa J. Władimircowa, z którym utrzymywał kontakt przez ponad 30 lat, oraz językoznawcę – Kałmuka z pochodzenia Cerena D. Nominchanowa (1898–1967).

Samotnik, nieskazitelnie zachowujący polskość

Niewiele jest świadectw o kontaktach utrzymywanych przez naszego bohatera z polskim środowiskiem w Rosji. Pod tym względem ciekawy jest okres I wojny światowej (1914–1918), który Kotwicz spędził w Piotrogrodzie. Ciesząc się szacunkiem Burjatów, wszedł w 1914 roku do Komitetu Zabajkalskich Buriatów (KZB) oraz działającej z jego ramienia komisji nadzorującej prace Piotrogrodzkiego buriackiego szpitala dla rannych i chorych żołnierzy nr 245. Utrzymywał wówczas stały kontakt z antropologiem Julianem Talko-Hryncewiczem (1850–1936), Polakiem, który także należał do KZB i pełnił obowiązki starszego lekarza w tym szpitalu. Pochodzący spod Kowna Talko-Hryncewicz charakteryzował Kotwicza we wspomnieniach jako unikającego ludzi samotnika, który „zachował nieskazitelnie polskość i w końcu stawił się na wezwanie, po wskrzeszeniu ojczyzny”. Brak informacji o zaangażowaniu Kotwicza w działalność organizacjach polonijnych może być uwarukowane tym, że nasz bohater starannie unikał podobnych skojarzeń, jako pracownik Kancelarii Ministerstwa Finansów. Wszystko wskazuje jednak na to, że utrzymywał liczne kontakty z polskim środowiskiem nad Newą. Był też parafianinem kościoła Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej na Newskim Prospekcie.

W wolnej Polsce

Zaraz po Traktacie Ryskim, wieńczącym zwycięstwo Polski w wojnie z bolszewikami, Kotwicz złożył deklarację w sprawie uznania go za polskiego obywatela. Do Polski przeniósł się jednak dopiero dwa lata później. Trudności w kwestii otrzymania polskiego obywatelstwa sprawiały wybitnemu uczonemu władze bolszewickie. Na szczęście, staraniom Kotwicza sprzyjały, interweniując w jego sprawie u władz Kraju Rad polskie placówki w Moskwie i Piotrogrodzie . Ta ostatnia 25 kwietnia 1922 roku poświadczyła Władysławowi Kotwiczowi obywatelstwo Rzeczypospolitej Polskiej.

Latem 1923 roku nowo upieczony obywatel II RP mógł sfinalizować kwestię zmiany obywatelstwa i repatriacji do Ojczyzny. Jeszcze w roku 1922 otrzymał bowiem dwa niezależne od siebie zaproszenia z uczelni wyższych odradzającej się Polski – jedno z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, drugie z Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie.

Wybrał Lwów – wiosną 1923 roku uzyskał tam nominację na profesora zwyczajnego. O wyborze lwowskiej uczelni zdecydowała zapewne informacja, że władze tego uniwersytetu nosiły się z zamiarem powołania Instytutu Orientalistycznego oraz fakt, że z uczelnią tą związali się już petersburscy koledzy Kotwicza – historyk starożytności Konstanty Chyliński (1881–1939) a także indolog Andrzej Gawroński (1885–1927).

Kotwicz ostatecznie opuścił Rosję w 5. rocznicę odzyskania przez Polskę Niepodległości – 11 listopada 1923 roku. Dwa tygodnie przed wyjazdem pożegnali go uroczyście kałmuccy studenci Uniwersytetu Piotrogrodzkiego. Do Lwowa nowy wykładowca tamtejszego uniwersytetu dotarł na początku grudnia, aby od razu objąć funkcję kierownika powołanej specjalnie dla niego Katedry Filologii Dalekiego Wschodu, w której prowadził zajęcia głównie z filologii mongolskiej, a od 1931 roku także mandżurskiej, oraz z dziejów ludów koczowniczych Azji Środkowej. Polskimi uczniami Kotwicza byli m.in. znany krakowski turkolog i mongolista Marian Lewicki (1908–1955) oraz turkolog Eugeniusz Zawaliński (1911–1993).

W latach 1923 – 1936 nasz krajan spod Lidy przewodniczył powstałemu w 1922 roku Polskiemu Towarzystwu Orientalistycznemu, organizując w latach 1931–1938 pierwsze siedem walnych zjazdów tej organizacji. Od 1927 roku redagował też „Rocznik Orientalistyczny”.

Za swoją karierę uczonego i wykładowcy Władysław Kotwicz opublikował ponad 146 prac naukowych, większość z nich po rosyjsku lub francusku. Trzon jego publikacji stanowiły zagadnienia związane z mongolistyką i ałtaistyką. Interesował się ponadto historią polskiej orientalistyki.

W 1935 roku wydał poświęcone polskim orientalistom opracowania: „Jan hr. Potocki i jego podróż do Chin” oraz „Orientalista Antoni Muchliński. Życie i dzieła”. Kilka dzieł pióra Kotwicza, poświęconych polskiej orientalistyce, nie zostało opublikowanych, bądź ukazały się pośmiertnie.

Odstępstwem od tej ukierunkowanej na języki wschodnie twórczości było opublikowanie przez Kotwicza w roku 1940 w Wilnie „Gramatyki języka litewskiego w zarysie”.

Kawaler rosyjskich i polskich orderów

Władysław Kotwicz był kawalerem wielu wysokich odznaczeń, nadanych mu zarówno przez władze carskiej Rosji, jak też wolnej Polski.

W Imperium Rosyjskim odznaczony został rosyjskimi orderami: św. Anny III kl. (1901), św. Stanisława II kl. (1904), św. Włodzimierza IV kl. oraz medalem 300-lecia Domu Romanowów (1913).

Wszystkie rosyjskie odznaczenia otrzymał za pracę w Kancelarii Ministerstwa Finansów.

Rzeczypospolita Polska natomiast doceniła wkład Władysława Kotwicza w rozwój polskiej nauki, nagradzając Krzyżem Kawalerskim Polonia Restituta (11 listopada 1936) i jego oddaną pracę, jako nauczyciela akademickiego przyznając mu Brązowy Medal „Za Długoletnią Służbę” (1938).

Zmarł wybitny uczony orientalista przełomu XIX i XX stuleci 3 października 1944 roku w Czarnym Borze pod Wilnem.

Pochowany został obok żony na wileńskim cmentarzu na Rossie. Jego bogata biblioteka specjalistyczna trafiła na Uniwersytet Warszawski (katedra filologii ludów Azji Środkowej), spuścizna i korespondencja zaś przechowywane są w Archiwum Nauki Polskiej Akademii Umiejętności (PAU) i Polskiej Akademii Nauk (PAN) oraz Bibliotece PAU i PAN w Krakowie.

Znadniemna.pl na podstawie Instytut De Republica oraz Encyklopedia Polski Petersburg, na zdjęciu: Władysław Kotwicz – zdjęcie portretowe, źródło: NAC/Wikipedia.org

Nasz znamienity rodak Władysław Kotwicz, którego 152. rocznica urodzin przypada na dzisiaj, pomimo zainteresowań wschodnimi ludami, mieszkającymi na terenie Imperium Rosyjskiego, Chin oraz Mongolii, nigdy nie zapominał o swoim pochodzeniu. Gdy tylko Polska wybiła się na niepodległość po 123 latach zaborów – wybitny uczony -

Anna Paniszewa, działaczka polskiej mniejszości na Białorusi, wieloletnia dyrektor Polskiej Harcerskiej Szkoły Społecznej im. R. Traugutta w Brześciu, aresztowana przez reżim Łukaszenki w marcu 2021 roku po tym jak zorganizowała w szkole akademię poświęconą Żołnierzom Wyklętym, po ewakuacji do Polski nie porzuciła aktywności.

20 marca ogłosiła na Facebooku, że będzie się ubiegać o mandat Radnej m.st. Warszawy w wyborach 7 kwietnia 2024 r. Polka z Białorusi wystartuje z list Prawa i Sprawiedliwości.

Przypomnijmy, że pani Anna została ewakuowana z Białorusi dzięki staraniom polskich władz. Wraz z nią bilet w jedną stronę otrzymały Irena Biernacka, prezes Oddziału ZPB w Lidzie, Maria Tiszkowska, prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku.

Kobiety od 25 maja 2021 roku przebywają w Polsce.

Anna Paniszewa mieszka dziś w Warszawie i z przekonaniem powtarza, że dla człowieka najważniejsze powinno być czyste sumienie i wolność.

W dzisiejszym wpisie na Facebooku Paniszewa zaapelowała do mieszkańców Mokotowa z okręgu wyborczego nr 3:

„Zwracam się do Państwa z prośbą o poparcie mojej kandydatury w ubieganiu się o mandat Radnej m.st. Warszawy w wyborach 7 kwietnia 2024 r. Moja pozycja – nr 6.

Zapewniam Państwa, jeśli obdarzą mnie Państwo swoim zaufaniem i oddadzą na mnie swój głos, to moja praca w Radzie m.st. Warszawy będzie opierać się na wykonaniu Programu KW Prawo i Sprawiedliwość dla samorządu w Warszawie,”

– deklaruje Paniszewa i zachęca, aby warszawianie w wyborach Prezydenta Warszawy oddawali głos na Tobiasza Bocheńskiego, kandydata PiS.

Anna Paniszewa na Białoruś wrócić nie może. Aktywnej działaczce, organizatorce życia harcerskiego w Brześciu nad Bugiem grozi więzienie, zaś prowadzona przez nią szkoła harcerska została zamknięta pod absurdalnym zarzutem „propagowania nazizmu”.

Cześć nauczycieli placówki oraz uczniowie z rodzinami musieli ze względów bezpieczeństwa wyjechać do Polski. Pozostająca w Brześciu część harcerskiej wspólnoty zmaga się z nową rzeczywistością.

Na stronie internetowej Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych Brześcia i Obwodu Brzeskiego, w ramach którego działała Harcerska Szkoła Społeczna im. Romualda Traugutta czytamy, że codziennością dla brzeskich harcerzy jest rzeczywistość, w której łukaszenkowscy „propagandyści szydzą z Polaków, a Polskę określają jako wrogie państwo”.

„W tych warunkach praktycznie niemożliwe jest wychowanie samodzielnie myślącej młodzieży z tożsamością Polaka i Patrioty” – uważa Anna Paniszewa, której z terytorium Polski udaje się utrzymywać stały kontakt z wychowankami i nawet organizować dla nich wyjazdy do Polski.

W więzieniu Łukaszenki przetrzymywany jest wciąż Andrzej Poczobut. Wiadomo, że naciskano na Andrzeja, żeby poprosił Aleksandra Łukaszenkę o łaskę. To ultimatum za zwolnienia z więzienia. Andrzej stanowczo odmówił.

Rok temu został skazany na osiem lat więzienia. Był oskarżony z dwóch artykułów kodeksu karnego. Za artykuły o polskim podziemiu niepodległościowym na Grodzieńszczyźnie i upominanie się o prawa Polaków z Białorusi do nauki języka polskiego, kultywowania polskich tradycji, prawa do znajomości historii.

Aresztowana w marcu 2021 roku szefowa ZPB Andżelika Borys została oczyszczona z zarzutów.

 Znadniemna.pl za Kresy24.pl/Facebook.com, na zdjęciu: Anna Paniszewa i popierany przez nią kandydat na Prezydenta Warszawy, fot.: Facebook/Paniszewa

Anna Paniszewa, działaczka polskiej mniejszości na Białorusi, wieloletnia dyrektor Polskiej Harcerskiej Szkoły Społecznej im. R. Traugutta w Brześciu, aresztowana przez reżim Łukaszenki w marcu 2021 roku po tym jak zorganizowała w szkole akademię poświęconą Żołnierzom Wyklętym, po ewakuacji do Polski nie porzuciła aktywności. 20 marca ogłosiła

Dzisiaj Senat RP podjął jednogłośnie uchwałę w sprawie uwolnienia Andrzeja Poczobuta. „Senat RP zwraca się do PE, parlamentów i rządów państw demokratycznego świata z apelem o podjęcie działań na rzecz uwolnienia Andrzeja Poczobuta i wszystkich więźniów sumienia na Białorusi” – czytamy w uchwale.

Za uchwałą głosowało wszystkich 82 senatorów biorących udział w głosowaniu.

W uchwale przypomniano, że „25 marca 2024 roku upłyną 3 lata od dnia uwięzienia Andrzeja Poczobuta, jednego z liderów mniejszości polskiej na Białorusi”. „Za działania w obronie polskości i wolnego słowa reżim Aleksandra Łukaszenki skazał go na 8 lat pobytu w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Warunki odbywania kary mają charakter tortur, które mogą doprowadzić do wykonania na Andrzeju Poczobucie wyroku śmierci bez jego orzekania” – podkreślono.

Zaznaczono, że „od dnia osadzenia w kolonii karnej Andrzej Poczobut pozbawiony jest możliwości widzenia z rodziną, a nawet rozmów telefonicznych z nią”. „Odebrano mu prawo do otrzymywania przesyłek i paczek żywnościowych oraz utrudnia się dostęp do niezbędnych leków. Przez ostatnie pół roku Andrzej Poczobut przetrzymywany jest w odosobnionej celi więziennej, a ponad 20 dni spędził w nieludzkich warunkach w karcerze. Od blisko miesiąca rodzina nie ma z nim żadnego kontaktu” – czytamy w uchwale.

„Senat RP z całą mocą potępia ten haniebny akt pogwałcenia praw człowieka oraz elementarnych praw mniejszości narodowych i żąda od władz białoruskich niezwłocznego uwolnienia Andrzeja Poczobuta. Senat RP wyraża najwyższe uznanie dla niezłomnej walki Andrzeja Poczobuta o prawo do polskości i wolności na Białorusi. Wyrażamy pełną solidarność z jego rodziną i wszystkimi, którzy walczą o jego uwolnienie” – podkreślili senatorowie.

Zapewniają też o „nieustającym wsparciu dla rodaków na Białorusi”. Potępiamy likwidację szkół polskich, szykanowanie działaczy Związku Polaków na Białorusi, profanację i niszczenie polskich miejsc pamięci. Uznajemy te działania za nieprzyjazne wobec Polski, łamiące reguły prawa międzynarodowego oraz umowy dwustronne między Polską a Białorusią” – czytamy w uchwale.

„Senat RP zwraca się do rządu polskiego o wzmocnienie działań na rzecz uwolnienia Andrzeja Poczobuta oraz wszystkich bezprawnie uwięzionych na Białorusi. Sankcje personalne ze strony Polski i Unii Europejskiej wobec funkcjonariuszy reżimu Łukaszenki biorących udział w prześladowaniach muszą zostać rozszerzone i zaostrzone” – podkreślono.

„Senat RP zwraca się do Parlamentu Europejskiego, parlamentów i rządów państw demokratycznego świata oraz międzynarodowych instytucji obrony praw człowieka z apelem o podjęcie solidarnych działań na rzecz uwolnienia Andrzeja Poczobuta i wszystkich więźniów sumienia na Białorusi” – dodano w uchwale.

Znadniemna.pl za PAP

Dzisiaj Senat RP podjął jednogłośnie uchwałę w sprawie uwolnienia Andrzeja Poczobuta. "Senat RP zwraca się do PE, parlamentów i rządów państw demokratycznego świata z apelem o podjęcie działań na rzecz uwolnienia Andrzeja Poczobuta i wszystkich więźniów sumienia na Białorusi" - czytamy w uchwale. Za uchwałą głosowało

Czy zastanawialiście się, dlaczego warto zgłosić rodzica do VII edycji międzynarodowego konkursu Polonijny Rodzic na 6? Miałam zaszczyt przeczytać wszystkie nominacje z dotychczas nadesłanych edycji konkursu i chciałabym podzielić się swoimi spostrzeżeniami.

Kim są nominowani rodzice? Czym się wyróżniają na tle szkolnej wspólnoty? Nominowany rodzic jest wzorem do naśladowania, najlepszym z najlepszych, inspiruje, kreuje, motywuje innych rodziców do wspierania działalności szkoły polonijnej. Niejednokrotnie jest wieloletnim mentorem i liderem innych rodziców–wolontariuszy. Jako pierwszy nauczyciel swoich dzieci jest dla nich przykładem, jak również dla pozostałych uczniów szkoły.

Nasuwa się kolejne pytanie. Jakie wartości dla szkoły/organizacji niesie za sobą nominowanie rodzica do naszego konkursu? Zgłoszenie rodzica do konkursu jest wspaniałą formą podziękowania za jego bezinteresowną pracę na rzecz szkoły, docenieniem jego zaangażowania, a także podniesieniem rangi rodzica–wolontariusza w środowisku szkolnym i w szerszym kręgu polonijnym. Rodzic na 6 może być kluczem otwierającym nowe horyzonty, wnoszącym innowacyjne i ciekawe pomysły przyczyniające się do rozwoju szkoły (…).

Jeżeli masz u siebie wybitnego rodzica i popierasz idee konkursu jakimi są: docenienie roli rodzica w rozwoju szkoły polonijnej oraz podkreślenie jak istotnym i ważnym jest jego zaangażowanie w pracę na rzecz szkoły, prześlij nominacje do 31 marca 2024 r. na adres: [email protected].

Więcej informacji można znaleźć na stronach konkursu www.polonijnyrodzicna6.com.

Renata Dajnowska
Koordynator konkursu PR6
Komisja Kulturalno – Oświatowa „Szkoła Polska” Portland, Oregon

Znadniemna.pl

Czy zastanawialiście się, dlaczego warto zgłosić rodzica do VII edycji międzynarodowego konkursu Polonijny Rodzic na 6? Miałam zaszczyt przeczytać wszystkie nominacje z dotychczas nadesłanych edycji konkursu i chciałabym podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Kim są nominowani rodzice? Czym się wyróżniają na tle szkolnej wspólnoty? Nominowany rodzic jest

Kościół katolicki obchodzi 19 marca uroczystość św. Józefa, oblubieńca Maryi i przybranego ojca Jezusa. Św. Józef jest patronem ojców, małżonków i rodzin chrześcijańskich, sierot, cieśli, wszystkich pracujących i uciekinierów, a także patronem Kościoła powszechnego.

Bardzo osobiste świadectwo o św. Józefie dał papież Franciszek. Wyznał, że jeśli ma jakąś trudną sprawę, to pisze list do św. Józefa i powierza mu wszystko. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, aby św. Józef pozostawił bez odpowiedzi i pomocy listy od Franciszka.Według św. Mateusza ewangelisty, Józef pochodził z królewskiego rodu Dawida. Był rzemieślnikiem, tradycyjnie uważa się, że cieślą. Ewangelia nazywa św. Józefa „mężem sprawiedliwym”, to znaczy prawdomównym, uczciwym, pracowitym i mądrym. Charakterystyczne cechy św. Józefa to zawierzenie Bogu, pokora i służebność. Imię Józef znaczy „Bóg przydał”.

Św. Józef jest także patronem Kościoła, patronem szczególnym, ponieważ jest wzorem ojcostwa pełnego: był kochający, troskliwy, czuły, mądry, ciągle obecny, zapewniał bezpieczeństwo i służył swojej rodzinie, sam usuwając się w cień. W ten sposób stał się wyraźnym i czytelnym obrazem ojcowskiej miłości Boga. Zapewne niektóre cechy Jezusa są odbiciem osobowości św. Józefa.

Choć nie był ojcem naturalnym Jezusa, według prawa żydowskiego, jako mąż Maryi, był Jego ojcem i opiekunem. Pierwszy o św. Józefie pisał św. Hieronim (+420). Szczególnie jego kult propagowała św. Teresa od Jezusa. Wielokrotnie wyznawała ona, że o cokolwiek poprosiła Boga za wstawiennictwem św. Józefa, zawsze to otrzymywała.

Papież Leon XIII poświęcił św. Józefowi encyklikę, Pius X zatwierdził litanię do św. Józefa, a Jan XXIII, którego św. Józef był patronem chrzcielnym, wprowadził imię do kanonu rzymskiego. Jan Paweł II wydał list pasterski „Redemptoris custos”, w którym ukazuje św. Józefa jako wzór mężczyzny na nasze czasy.

W Polsce, szczególnie w Krakowie, święto Oblubieńca Maryi obchodzono 19 marca już na przełomie XI i XII w. Do liturgii wspomnienie św. Józefa weszło w Jerozolimie w V w. Na Zachodzie przyjęło się w wieku VIII. Do brewiarza i mszału wprowadził je Sykstus IV (1479) a Grzegorz XV (1621-1623) rozszerzył na cały Kościół. W Polsce św. Józefa znany był już na przełomie XI i XII w. W tym czasie w Krakowie obchodzono już jego święto pod datą 19 marca. Czci św. Józefa poświęcony jest cały miesiąc marzec.

Cudowna interwencja

Znana jest też niezwykła interwencja Świętego Cieśli, która przydarzyła się siostrom loretankom w Santa Fé na południu Stanów Zjednoczonych. Siostry zamierzały wybudować kaplicę, ale przed zakończeniem budowy główny architekt zmarł i problemem stały się schody na chór, które nie zostały zaprojektowane. Aby dostać się na chór, siostry musiały wchodzić po drabinie. Było to niebezpieczne i zwyczajnie uciążliwe. Siostry zwracały się bezskutecznie o pomoc do różnych osób, ale nikt nie czuł się na siłach zająć się zaprojektowaniem i budową schodów. Pomyślały, że ostatnią deską ratunku może być św. Józef, i rozpoczęły dziewięciodniową nowennę do niego. Kiedy modlitwy się zakończyły, do klasztoru zapukał mężczyzna. Powiedział, że może pomóc w zbudowaniu schodów. Siostry bardzo się zdziwiły, bo rzemieślnik miał tylko kilka narzędzi i na dodatek postawił warunek: chce zupełnie sam zająć się budową schodów. Siostry, nie mając innej możliwości, zgodziły się. I oto po 3 miesiącach pracy ujrzały schody, które miały 33 stopnie, kształt spirali i nie były wsparte na żadnych słupach. Takich niezwykłych schodów nie ma chyba nigdzie na świecie. Wszyscy zastanawiają się do dzisiaj, w jaki sposób ta konstrukcja się trzyma. Ciekawe jest też to, że kiedy siostry chciały zapłacić cieśli za pracę, okazało się, że mężczyzna zniknął i nikt nie wie, co się z nim stało. Siostry loretanki są przekonane, że była to szczególna, osobista pomoc św. Józefa.

Te świadectwa niech będą dla nas zachętą i inspiracją do ufnego powierzenia swoich spraw św. Józefowi. Nasze modlitwy i nowenny niech idą w parze z naszą gotowością do spełniania uczynków miłości względem biednych, ale także najbliższych, potrzebujących naszej miłości i wsparcia.

Na zdjęciu: Józef i dzieciątko Jezus, obraz Guido Reniego. Fot.: wikipedia.org

Znadniemna.pl/KAI/deon.pl

Kościół katolicki obchodzi 19 marca uroczystość św. Józefa, oblubieńca Maryi i przybranego ojca Jezusa. Św. Józef jest patronem ojców, małżonków i rodzin chrześcijańskich, sierot, cieśli, wszystkich pracujących i uciekinierów, a także patronem Kościoła powszechnego. Bardzo osobiste świadectwo o św. Józefie dał papież Franciszek. Wyznał, że jeśli

Rada Praw Człowieka ONZ opublikowała 15 marca wstępną wersję  raportu na temat sytuacji w zakresie praw człowieka na Białorusi w okresie poprzedzającym wybory prezydenckie w tym kraju w 2020 roku i po ich zakończeniu. Ze wstępnej wersji raportu, opublikowanego przez urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka, wynika, że ​​istnieją podstawy do uznania represji, dokonywanych na Białorusi w badanym okresie czasowym, za zbrodnię przeciw ludzkości – pisze portal Reform.by.

W raporcie zbadano naruszenia praw człowieka, informacje, które Rada zebrała, przeanalizowała i podsumowała, przedstawiając rekomendacje dla rządu i społeczności międzynarodowej. Opublikowana redakcja dokumentu konsultowana była z ekspertami, wyznaczonymi  przez Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka: Karinną Moskalenko (Federacja Rosyjska), Susan Bazilli (Kanada) oraz Moniką Płatek (Polska).

Autorzy raportu podnoszą kwestie, związane z likwidacją organizacji pozarządowych, analizują zmiany w prawie, piszą o więźniach politycznych i warunkach ich przetrzymywania, także o  stosowanych wobec więźniów praktykach incommunicado, czyli uniemożliwiania im kontaktowania się ze światem zewnętrznym. Tematami , które badali autorzy raportu, były także: represje wobec mediów, cofanie licencji prawnikom, sporządzanie i ciągłe poszerzanie list „ekstremistów”, przeszukania, arbitralne aresztowania, tortury oraz przypadki śmierci w czasie protestów, w aresztach i koloniach karnych a także w przymusowej emigracji.

„Organy egzekwowania prawa, począwszy od 2020 roku i kontynuując w roku 2023, używały na terenie całej Białorusi nieuzasadnioną i nadmierną siłę. Praktyka ta była prowadzona bezkarnie, za zgodą oraz wsparciem najwyższego kierownictwa i w kilkudziesięciu przypadkach doprowadziła do poważnych obrażeń, a nawet pozbawienia życia tych wobec, których siła ta została użyta. Władze białoruskie nie zbadały żadnego z poszkodowanych, ani nie przyznały odszkodowań”

– wskazują autorzy raportu.

Według ich oceny poczynając od 1 maja 2020 roku ponad 5500 osób, w tym co najmniej 55 nieletnich, zostało skazanych karnie na podstawie zarzutów o podłożu politycznym. Spośród 657 osób, z którymi od 2020 roku przeprowadzone zostały wywiady, 29 procent potwierdziło fakty stosowania tortur, a 61 procent – złe traktowanie.

Niektóre ofiary represji odniosły długotrwałe obrażenia, które zmieniły ich dalsze życie. Należą do nich m.in.: tętniaki naczyń krwionośnych, utrata słuchu, ograniczona ruchomość stawów barkowych, biodrowych i kolanowych, złamania kości rąk, nóg, nosa i kręgosłupa oraz uszkodzenie nerwów. Odnotowane zostały skutki zdrowotne, takie jak: wysokie ciśnienie krwi, przewlekła choroba nerek, depresja, zespół stresu pourazowego (PTSD), ataki paniki i problemy ze snem. Większość ofiar pobić i tortur to mężczyźni, w tym jedna osoba z niepełnosprawnością.

Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka ustalił, że już na etapie wstępnego przesłuchania i poszukiwania „dowodów” aresztowani byli poddawani intensywnej presji i przemocy, w wielu przypadkach sprowadzającej się do tortur. Udało się potwierdzić 38 takich przypadków w 2022 roku i 9 wroku 2023. Do przemocy dochodziło tuż po zatrzymaniu w radiowozach i/lub podczas przesłuchań w siedzibie Głównej Zarządu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji (HUBAZiK – struktura MSW, pełniąca rolę milicji politycznej – red.) zarówno w Mińsku jak też na komisariatach milicji we wszystkich obwodach Białorusi.

W dokumencie czytamy, że „w kilku przypadkach zatrzymani byli zmuszeni do długotrwałego przebywania w bolesnych, niewygodnych pozycjach, a w co najmniej dwóch przypadkach funkcjonariusze HUBAZiK-u prawie udusili zatrzymanych, zakładając im na twarz szczelną maskę lub torbę. Przemocy fizycznej towarzyszyły groźby, przymus i zastraszanie, w tym groźby śmierci, przemoc ze względu na płeć, w tym przemoc seksualna, krzywdzenie członków rodziny i/lub odebranie dzieci. Przesłuchania trwały godzinami i odbywały się bez udziału adwokata”.

Według autorów raportu istnieją podstawy, aby oskarżyć  białoruskie siły bezpieczeństwa o stosowanie przemocy oraz gwałtów na tle seksualnym, w tym tortur, wiążących się z obnażaniem ofiar oraz innych metod ich upokarzania w zależności od przynależności do tej czy innej płci.

Opisany został przypadek,  który miał miejsce w Areszcie Śledczym nr 1 w Mińsku, gdy kobiecie  odmówiono opieki położniczej pomimo wielokrotnych próśb i widocznego rozwoju ciąży.

„Śledczy KGB wykorzystali jej ciążę, aby wywrzeć na presję na swojej ofierze i z groźbą śmierci wysłali ją do izolatki pozbawionej wentylacji. Ofiara relacjonowała, że ​​straciła przytomność. Dopiero po tym podano jej leki i zabrano z powrotem do zwykłej celi. Tej samej nocy, w szóstym miesiącu ciąży i bez żadnej opieki medycznej, kobieta urodziła w swojej celi martwego chłopca. Odmówiono jej oficjalnego potwierdzenia ciąży lub potwierdzenia tego, że urodziła martwe dziecko, grożąc, aby milczała” 

czytamy w raporcie.

 

„Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka ma uzasadnione podstawy, aby sądzić, że została popełniona zbrodnia przeciwko ludzkości w postaci prześladowań oraz inne powiązane z tym przestępstwem czyny, które można ustalić w konsekwencji opisanych naruszeń praw człowieka”

– podsumowują autorzy raportu.

Sytuacja w dziedzinie przestrzegania praw człowieka na Białorusi będzie omawiana 19 marca 2023 roku podczas 55. sesji Rady Praw Człowieka ONZ.

Planuje się, że Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka Volker Türk osobiście wygłosi raport pt. „Stan praw człowieka na Białorusi w przededniu wyborów prezydenckich w 2020 roku i po nich”.

 Znadniemna.pl za Reform.by/ohchr.org, fot.: Valery Sharifulin/TASS/dpa/picture alliance

Rada Praw Człowieka ONZ opublikowała 15 marca wstępną wersję  raportu na temat sytuacji w zakresie praw człowieka na Białorusi w okresie poprzedzającym wybory prezydenckie w tym kraju w 2020 roku i po ich zakończeniu. Ze wstępnej wersji raportu, opublikowanego przez urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds.

Od 18 marca rusza nabór wniosków na konkurs ofert ogłoszony przez marszałek Senatu RP w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą w roku 2024.

Marszałek Senatu RP Małgorzata Kidawa-Błońska ogłosiła konkurs ofert „Senat – Polonia 2024” na realizację zadań publicznych w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą. – Bardzo się cieszę, że po czterech latach przerwy Senat będzie mógł znów opiekować się Polonią – podkreśliła marszałek podczas konferencji prasowej. Jak poinformowała, w tegorocznej edycji Senat dysponuje kwotą 10 mln zł.

– Zależy nam na tym, aby te pieniądze były rozdzielone transparentnie, bardzo merytorycznie, tak żeby każdy oferent wiedział, dlaczego uzyskał bądź nie uzyskał dotacji, żeby nikt nie miał wątpliwości – zaznaczyła marszałek. – Zachęcam wszystkich do udziału w trym konkursie – i stare organizacje polonijne, i nowe organizacje polonijne, i te, które w ostatnich latach nie miały szans na uzyskanie finansowego wsparcia, i te, które dopiero powstają – dodała.

Zwracając się do uczniów i nauczycieli ze Szkoły im. Andrzeja Stelmachowskiego w Starych Trokach na Litwie, którzy uczestniczyli w konferencji, marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska podkreśliła: – Bardzo zależy nam na tym, żeby znaleźć ciekawą ofertę dla młodych ludzi, żeby mieli kontakt z polskością, z ojczyzną, i żeby było to dla nich ciekawe. Zależy nam także na tym, żeby szukać nowych liderów polonijnych i ich wspierać, bo zależy nam na tym, żeby nowe pokolenia także chciały z naszym krajem współpracować i były dumne ze swoich polskich korzeni.

Marszałek Senatu powołała na koordynatora do spraw Polonii i Polaków za granicą Pana Roberta Tyszkiewicza. Do jego zadań należy m.in. koordynacja działań dotyczących zlecania zadań publicznych w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą; nadzór nad pracami Polonijnej Rady Konsultacyjnej przy Marszałku Senatu oraz innych podmiotów realizujących zadania na rzecz Polonii i Polaków za granicą zlecone przez Marszałka Senatu, a także opracowywanie propozycji działań i inicjatyw Marszałka Senatu na rzecz Polonii i Polaków za granicą.

Nabór wniosków ruszy 18 marca i potrwa do 15 kwietnia br. Cele i zasady konkursu zostały określone w Uchwale nr 3 z 6 marca 2024 roku w sprawie kierunków działań na rzecz Polonii i Polaków za granicą oraz zasad zlecania realizacji zadań publicznych w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą w 2024 roku.

Główne kierunki działań na rzecz Polonii i Polaków za granicą w roku 2024 to aktywizacja młodego pokolenia Polaków mieszkających za granicą; wzmacnianie pozycji środowisk polskich i polonijnych w krajach zamieszkania i rozwój struktur polonijnych; działania na rzecz Polaków na Wschodzie; edukacja polonijna; kultura i promocja Polski oraz zachowanie polskiego dziedzictwa kulturowego i historycznego za granicą. Składane w konkursie oferty zadań muszą wpisać się w jeden ze wskazanych kierunków działań.

Oferty mogą składać wyłącznie zarejestrowane w Polsce organizacje pozarządowe i podmioty wymienione w art. 3 ust. 3 ustawy ustawy z dnia 24 kwietnia 2003 roku o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Organizacje te mogą ubiegać się o dofinansowanie w wysokości do 95 proc. kosztów całego projektu, a wysokość wnioskowanej dotacji nie może być niższa niż 50 tys. zł i wyższa niż 200 tys. zł. Oferty mogą dotyczyć zadań realizowanych od 1 stycznia do 31 grudnia 2024 roku.

W ogłoszeniu o konkursie są także określone kryteria oceny ofert i waga poszczególnych kryteriów ocenianych przez komisję konkursową. Komisja, oprócz wskazania rekomendacji w zakresie finansowym, wskaże również liczbę punktów przyznanych poszczególnym ofertom.

Wzór oferty realizacji zadania w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą oraz zasady dokonywania oceny formalnej ofert znajdą się w zarządzeniu Szefa Kancelarii Senatu, a szczegóły konkursu i zasad jego realizacji w ogłoszeniu https://www.senat.gov.pl/polonia/konkurs-polonijny/

Znadniemna.pl

 

Od 18 marca rusza nabór wniosków na konkurs ofert ogłoszony przez marszałek Senatu RP w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą w roku 2024. Marszałek Senatu RP Małgorzata Kidawa-Błońska ogłosiła konkurs ofert „Senat – Polonia 2024” na realizację zadań publicznych w zakresie opieki nad

Centrum Praw Człowieka „Wiasna”, założone przez białoruskiego noblistę  i więźnia politycznego Alesia Bialackiego, poinformowało, że już co najmniej 66 osób skazano na Białorusi za przelewy na rzecz organizacji, które władze uznają za wrogie, czyli wedle terminologii reżimu Łukaszenki – „ekstremistyczne”. Do takich zaliczane są m.in. inicjatywy, pomagające więźniom politycznym. Za takie „nielegalne” datki grozi na Białorusi kara do pięciu lat więzienia.

Wyroki są często wyższe, ponieważ do zarzutu „finansowania działalności ekstremistycznej” najczęściej dochodzą oskarżenia z kilku innych artykułów kodeksu karnego jednocześnie. Obrońcy praw człowieka z „Wiasny” wiedzą o co najmniej 66 osobach, skazanych na kary od półtora do 19 lat więzienia.

Przyczyną wszczęcia postępowania może być przekazanie nawet niewielkiej darowizny na organizacje solidarności, czyli na inicjatywę, wspierającą więźniów lub ich rodziny, na przykład taką, jaką jest działająca na emigracji inicjatywa BYSOL, wspierająca rodziny więźniów i ich samych, a także ewakuująca z kraju ludzi zagrożonych prześladowaniem karnym za działalność opozycyjną. Właśnie przekazanie darowizny BYSOL-owi jest nazywane „finansowaniem działalności ekstremistycznej”. W przypadku zaś przekazania pieniędzy na organizację BYPOL (zrzesza byłych funkcjonariuszy służb mundurowych, którzy wystąpili przeciwko reżimowi – red.) lub Cyberpartyzantów (speców w dziedzinie IT, prowadzących w sieci działalność dywersyjną przeciwko reżimowi – red.) darowizny są kwalifikowane jako „finansowanie terroryzmu”.

Jak przypomina „Wiasna”, Białorusini zaczęli masowo przekazywać pieniądze na pomoc ofiarom represji w 2020 roku, po sfałszowanych wyborach prezydenckich i brutalnym stłumieniu protestów, wywołanych fałszerstwem wyborczym. Powstało wtedy wiele organizacji zajmujących się pomocą, a fala solidarności była bezprecedensowa – oceniają pozostający na wolności towarzysze Alesia Bialackiego, skazanego na 10 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze wraz z najbliższymi współpracownikami za niesienie pomocy więźniom politycznym właśnie.

„Wiasna” podkreśla, że sprawy za darowizny na rzecz prześladowanych są wszczynane nawet wówczas, jeśli wspierany podmiot nie był uznawany za „ekstremistyczny” w momencie otrzymania przelewu.

Wobec „darczyńców” struktury siłowe stosują na masową skalę metodę szantażu i okupu, nakłaniając ich do „dobrowolnego” wpłacania na rzecz państwa kwot o wartości znacznie, najczęściej dziesięciokrotnie przekraczających wysokość darowizn.

W lutym 2024 roku białoruski Komitet Śledczy poinformował, że Białorusini, pragnący uniknąć odpowiedzialności karnej za przejawy solidarności, wypłacili państwu ogółem równowartość 11,5 mln dolarów. Nazwano to „mechanizmem zwolnienia z odpowiedzialności karnej osób, które finansowały działalność ekstremistyczną, ale przyznały się do winy i naprawiły wyrządzoną szkodę”.

Aktywiści „Wiasny” zwracają jednak uwagę, iż nawet po zapłaceniu okupu za pozostanie na wolności, nikt nie ma gwarancji, iż postępowanie w sprawie darowizn  nie zostanie wszczęte ponownie.

Znadniemna.pl na podstawie Spring96.org, na zdjęciu: billboard informujący Białorusinów o odpowiedzialności karnej za dokonywanie darowizn na „działalność ekstremistyczną”, źródło: Planbmedia.io 

Centrum Praw Człowieka "Wiasna", założone przez białoruskiego noblistę  i więźnia politycznego Alesia Bialackiego, poinformowało, że już co najmniej 66 osób skazano na Białorusi za przelewy na rzecz organizacji, które władze uznają za wrogie, czyli wedle terminologii reżimu Łukaszenki - "ekstremistyczne". Do takich zaliczane są m.in.

W czwartek, 14 marca, Białoruś oświadczyła, że ​​wprowadza zakaz importu niektórych towarów z Litwy.

Rząd Białorusi poinformował, że ​​nowy zakaz importu dotyczy szerokiej gamy towarów, w tym żywności i alkoholu, odzieży, sprzętu gospodarstwa domowego, części samochodowych i artykułów budowlanych.

Odrębną decyzją Białoruś wprowadziła zakaz przemieszczania przez granicę litewsko-białoruską szeregu towarów bez względu na kraj pochodzenia, w tym odzieży używanej i części zamiennych do pojazdów,  opon, napojów alkoholowych i innych towarów.

Wraz z przyjęciem najnowszego dokumentu handel importowy będzie mógł wjeżdżać na Białoruś wyłącznie szlakami alternatywnymi, z pominięciem terytorium Litwy. Wpłynie to negatywnie na pracę wielu litewskich operatorów logistycznych i doprowadzi do znacznej utraty ich dochodów w związku ze znacznym ograniczeniem obrotów handlowych, – ocenia Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi.

– Jeśli chodzi o ewentualne roszczenia przedstawicieli litewskiego biznesu, należy je kierować do ich własnych władz, które podejmują decyzje sprzeczne z interesami narodowymi,- dodał białoruski resort dyplomatyczny, wskazując, iż „wszelkie sankcje skierowane przeciwko Białorusi przynoszą efekt przeciwny do zamierzonego i są daremne”.

Białoruś zapowiada, iż sankcje podobne do tych, które zostały wprowadzone przeciwko Litwie, planowane są także wobec Łotwy, która na początku tego roku nałożyła embargo na import „szereg białoruskich produktów spożywczych”.

Co się tyczy Litwy, rząd tego kraju od 1 marca Litwa zamknął dwa przejścia na granicy z Białorusią – „Ławaryszki”  „Rajgród”. Od tej chwili na granicy litewsko-białoruskiej otwarte pozostają jedynie przejścia „Miedniki” i „Soleczniki”, podlegają one jednak obostrzeniom – obowiązuje na nich m.in. zakaz poruszania się pieszych i rowerzystów.

Białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych twierdzi, iż decyzję krajów bałtyckich mają motywację polityczną i są częścią „kampanii wyborczej”. Resort, a wraz z nim także łukaszenkowska propaganda  udają jednocześnie, że nie rozumieją, iż izolowanie reżimu Łukaszenki, może się tłumaczyć  współodpowiedzialnością za agresję Kremla przeciwko Ukrainie oraz udziałem w napędzaniu kryzysu migracyjnego na wschodnich granicach Unii Europejskiej.

 Znadniemna.pl na podstawie LRT.lt oraz  Belta.by, fot.: Nashaniva.com

 

W czwartek, 14 marca, Białoruś oświadczyła, że ​​wprowadza zakaz importu niektórych towarów z Litwy. Rząd Białorusi poinformował, że ​​nowy zakaz importu dotyczy szerokiej gamy towarów, w tym żywności i alkoholu, odzieży, sprzętu gospodarstwa domowego, części samochodowych i artykułów budowlanych. Odrębną decyzją Białoruś wprowadziła zakaz przemieszczania przez granicę

Dokładnie 161 lat temu, 14 marca 1863 roku, około stu grodnian stoczyło bój z carskimi żołnierzami, ochraniającymi dworzec oraz stację kolejową w mieście. Celem buntowników było objęcie kontroli nad miastem przez władze Powstania Styczniowego.

Aby zrealizować zamysł uczestnicy tamtych wydarzeń postanowili porwać ze stacji Grodno pociąg. Był potrzebny, aby sprowadzić do miasta oddział powstańczy Ludwika Narbutta, stacjonujący wówczas w oddalonym o 30 kilometrów Porzeczu.

Próbę porwania pociągu ze stacji kolejowej poprzedziła manifestacja grodnian na dworcu kolejowym i bój z ochraniającymi dworzec rosyjskimi żołnierzami.

Bunt mieszkańców grodu nad Niemnem był reakcją na wydany w Warszawie 22 stycznia 1863 roku Manifest Tymczasowego Rządu Narodowego, nawołujący ludność Królestwa Polskiego i byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego do powstania przeciwko Imperium Rosyjskiemu.

Spontaniczny zamysł uprowadzenia pociągu ostatecznie się nie powiódł, gdyż w zamieszaniu w kierunku Porzecza ze stacji Grodno wyruszyła jedynie lokomotywa, pozostawiając na peronie skład wagonowy z siedzącymi w przedziałach uzbrojonymi grodnianami.

Oto jak wydarzenia te opisane zostały w książce pt. „Bitwy i potyczki 1863-1864” autorstwa S. Zielińskiego:

„Dnia 14.3.1863 wieczorem Leon Kulczycki, b. kapitan moskiewski, później zawiadowca stacji w Grodnie, na czele kilkudziesięciu młodzieży grodzieńskiej zajął gotowy do wyjazdu pociąg na stacji grodzieńskiej, celem odjazdu do oddziału Narbuta, i wyruszył rzeczywiście w kierunku Porzecza, lecz tylko z jednym towarzyszem na lokomotywie, którą maszynista podstępnie odczepił od reszty wagonów. Rota stojąca na dworcu uderzyła na pozostałą młodzież, która straciwszy dwóch rannych i dwóch wziętych do niewoli na miejscu: Samulińskeigo i Tołłoczkę, rozpierzchła się po mieście i w ciągu nocy została prawie w komplecie wychwytana”.

Po nieudanej akcji z pociągiem carska policja aresztowała 73 niedoszłych porywaczy. Pół roku później, na rozkaz generał-gubernatora wileńskiego Michaiła Murawiowa „Wieszatiela” 25-ciu z nich wysłano na Syberię.

Próba wykorzystania kolei do celów powstańczych nie zakończyła się jednak całkowitym fiaskiem. Zawiadowca stacji Grodno Leon Kulczycki z kilkoma towarzyszami dotarł ostatecznie do Porzecza, zabierając ze sobą z kasy stacyjnej 10 tysięcy rubli. Zostały one przekazane Ludwikowi Narbuttowi i zasiliły kasę powstańczą.

Zbrojny zryw grodnian przeciwko caratowi z 14 marca 1863 roku był upamiętniony na murze dworca kolejowego w Grodnie dębową rzeźbą z napisem „1863” autorstwa znanego grodzieńskiego artysty Władimira Pantelejewa. Upamiętnienie umieszczone było pod kutym metalicznym daszkiem, zwieńczonym krzyżem litewskim z półksiężycem u nasady.

Po lewej – usunięte upamiętnienie powstańców styczniowych, po prawej – wiszący obecnie szyld, upamiętniający sowieckich partyzantów, fot.: T.me/hrodna1127

W lipcu ubiegłego roku staraniami popieranych przez władzę wyznawców „russkiego mira” rzeźba została usunięta, a w jej miejscu pojawiła się tablica, upamiętniająca sowieckich partyzantów z czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, którzy mieli działać na stacji Grodno w latach 1941-1944.

 Znadniemna.pl, Na zdjęciu: uroczystość na stacji kolejowej w Porzeczu z okazji 160-lecia Białoruskiej Kolei, fot.: Hrodna.life

Dokładnie 161 lat temu, 14 marca 1863 roku, około stu grodnian stoczyło bój z carskimi żołnierzami, ochraniającymi dworzec oraz stację kolejową w mieście. Celem buntowników było objęcie kontroli nad miastem przez władze Powstania Styczniowego. Aby zrealizować zamysł uczestnicy tamtych wydarzeń postanowili porwać ze stacji Grodno pociąg.

Skip to content