HomeStandard Blog Whole Post (Page 22)

Metropolita mińsko-mohylewski abp Józef Staniewski  3 listopada złożył wizytę w Izbie Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi, gdzie uczestniczył w pracach okrągłego stołu, poświęconego omówieniu nowej redakcji Ustawy Republiki Białorusi „O wolności Sumienia i Organizacji Religijnych” – poinformował portal Catholic.by. Hierarsze towarzyszył podczas wizyty w białoruskim parlamencie konsultant Konferencji Biskupów Katolickich Białorusi ds. prawnych, ks. kanonik Andrej Znoska.

W rozmowach przy okrągłym stole zgromadzili się członkowie Izby Reprezentantów, Rady Republiki, Komisarz ds. Religii i Narodowości Aleksander Rumak oraz przedstawiciele czołowych wyznań i religii kraju. Oprócz przedstawiciela episkopatu katolickiego obecni byli zwierzchnik Kościoła Prasowalnego na Białorusi, metropolita Beniamin, mufti Muzułmańskiego Stowarzyszenia Religijnego Abu-Bekir Szabanowicz, przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich Uładzimir Malinkin. Każdy z obecnych miał okazję przekazać parlamentarzystom swoją wizję dalszego doskonalenia ustawodawstwa wyznaniowego, wyrazić uwagi do projektu ustawy oraz zgłosić sugestie.

Projekt nowych regulacji wyznaniowych został poddany pod dyskusję publiczną w dniach 5–15 czerwca br. W jej ramach episkopat katolicki przekazał Rzecznikowi ds. Wyznań specjalny dokument, w którym zawarł swoje uwagi i propozycje. Jak zauważył ekspert prawny białoruskiego episkopatu katolickiego ks. Andrej Znoska, wiele poprawek zaproponowanych przez hierarchów rzeczywiście zostało przyjętych i znalazło odzwierciedlenie w projekcie przyszłej ustawy, która przeszła już przez procedurę pierwszego czytania w izbie niższej białoruskiego parlamentu.

Arcybiskup Staniewski w swoim przemówieniu poprosił  parlamentarzystów o zwrócenie uwagi na pewne kwestie, które dla katolików mają znaczenie fundamentalne, a które mogą jeszcze znaleźć regulacyjne rozwiązanie w ostatecznej wersji ustawy o wolności sumienia i związków wyznaniowych. Podkreślił wśród nich prawo osób wierzących do pewnej anonimowości i ochrony danych osobowych podczas nauczania dzieci religii, prawo mniejszości narodowych do nauczania dzieci religii w swoim języku ojczystym oraz potrzebę usprawnienia procedury rejestracyjnej wspólnot zakonnych. Ożywioną dyskusję uczestników Okrągłego Stołu wywołało pytanie arcybiskupa Staniewskiego o ostateczne zapisanie w ustawodawstwie zwolnienia księży ze służby wojskowej, a seminarzystów z poboru do wojska.

Wychodząc abp Staniewski odwiedził plac w pobliżu nieczynnego kościoła św. Szymona i Heleny, modlił się przy wejściu do świątyni i pocieszał wiernych parafii, którzy sprzątali jesienne liście w pobliżu zamkniętego przez władze historycznego kościoła mińskich katolików.

W nocy z 25 na 26 września 2022 r. nieznani sprawcy włamali się do świątyni i podpalili jedno z pomieszczeń. Zniszczenia były nieznaczne, jednak władze nakazały zamknąć kościół, z powodu konieczności przeprowadzenia w nim remontu. 6 października 2022 r. przedsiębiorstwo „Minskaja Spadczyna” wymówiło parafii bezpłatną umowę najmu budynku ze skutkiem natychmiastowym. od tej pory świątynia jest niedostępna dla wiernych.

 Znadniemna.pl za Ekai.pl/catholic.by, Na zdjęciu: Abp Józef Staniewski, fot.: Catholic.by

Metropolita mińsko-mohylewski abp Józef Staniewski  3 listopada złożył wizytę w Izbie Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi, gdzie uczestniczył w pracach okrągłego stołu, poświęconego omówieniu nowej redakcji Ustawy Republiki Białorusi „O wolności Sumienia i Organizacji Religijnych” – poinformował portal Catholic.by. Hierarsze towarzyszył podczas wizyty w białoruskim

130 lat temu w Pućkowie, koło miasta Berezyna na wschód od Mińska, przyszedł na świat Michał Kryspin Pawlikowski, jeden z najwybitniejszych polskich literatów, urodzonych na ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, leżących na wschodzie współczesnej Białorusi.

Michał Kryspin Pawlikowski był pisarzem emigracyjnym. Cała jego twórczość, w znacznej mierze autobiograficzna, jest jednak związana z ziemią, którą autor znał od urodzenia.

Życiorys migranta

Niektóre źródła podają, że nasz bohater urodził się nie w Pućkowie, gdzie Pawlikowscy posiadali folwark i spędzali letnie dni, tylko w Mińsku Litewskim, czyli w stolicy współczesnej Białorusi.

Jak by nie było to właśnie w Mińsku i oddalonej od niego o 120 kilometrów wiosce przyszły literat spędził lata swojego dzieciństwa i wczesną młodość. Syn wziętego mińskiego adwokata ukończył gimnazjum w Mińsku, po ukończeniu którego postanowił kontynuować sprawę ojca. W latach 1913-1917 studiował prawo na Uniwersytecie w Petersburgu. Okres nauki, w stolicy Imperium Rosyjskiego, był okresem zauroczenia kulturą rosyjską, której Pawlikowski stał się wybitnym znawcą. Studia w Petersburgu nasz bohater nie ukończył. Przeszkodził mu w tym przewrót bolszewicki z 1917 roku.

Niedługo po wydarzeniach rewolucyjnych w Rosji, po 123 latach zaborów zaczęła odradzać się wolna Polska. Nie wiadomo było, czy Rzeczpospolita odrodzi się w granicach sprzed rozbiorów i czy w jej granicach znajdzie się Pućków – mała ojczyzna Pawlikowskiego. Niestety, na wschodzie pojawiło się państwo wrogie odrodzonej Polsce – ZSRR, w którego granicach, na wschód od Mińska, utworzono bolszewicką Białoruś. Zanim Mińsk znalazł się w granicach bolszewickiego państwa w sierpniu 1919 roku ustanowiono w nim polską administrację. Pawlikowski rozpoczął wówczas karierę urzędniczą w Zarządzie Cywilnym Ziem Wschodnich (ZCZW – polska administracja cywilna na terenach Litwy, Białorusi i Wołynia, czyli byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego – red.). Działalność ZCZW nie potrwała jednak długo. Już za niespełna rok, w lipcu 1920 roku, ofensywa Armii Czerwonej zmusiła Polaków do opuszczenia Mińska, który włączono w skład Sowieckiej Białorusi. Nasz bohater opuścił rodzinne strony i wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej.

Traktat Ryski, który ją zakończył, podzielił ziemie dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego i dobra Pawlikowskich znalazły się po stronie zajętej przez ZSRR.

Okres międzywojenny nasz bohater spędza w Wilnie, gdzie pracuje w Oddziale Bezpieczeństwa Urzędu Wojewódzkiego. W 1938 roku Pawlikowskiemu przestają się podobać porządki, panujące w Wilnie, więc przenosi się do Torunia. Tutaj zastaje go wybuch II wojny światowej. Wraz z innymi urzędnikami Pawlikowski jest ewakuowany na wschód i trafia do Wilna, już okupowanego przez Litwę. Nasz bohater decyduje się na dalszą wędrówkę i wylatuje do Szwecji, w której mieszka trzy lata. Ze Szwecji Pawlikowskiemu udało się przedostać do Anglii, gdzie dostał pracę w Ministerstwie Odbudowy Administracji Publicznej w Rządzie RP na uchodźstwie.

Cztery lata po zakończeniu wojny w 1949 roku Pawlikowski wyemigrował do USA. Najpierw zamieszkał w Nowym Jorku, a rok później przeniósł się do Berkeley, gdzie podjął pracę lektora języków polskiego i rosyjskiego na Wydziale Literatur i Języków Słowiańskich miejscowego uniwersytetu.

Na Uniwersytecie w Berkeley Pawlikowski pracował do przejścia na emeryturę w 1962 roku.

Zmarł dziesięć lat później podczas wakacji na Maui w archipelagu Hawajów, gdzie też został pochowany.

Biografia pisarska

Michał Kryspin Pawlikowski zajmował się pracą pisarską przez całe dorosłe życie. Już jako młodzieniec publikował wiersze i artykuły między innymi w „Dzienniku Mińskim” i w „Dzienniku Piotrogrodzkim”. W dwudziestoleciu międzywojennym, pracując jako urzędnik współpracował z wileńskim „Słowem”, redagowanym przez Stanisława Cata Mackiewicza, z którym był zaprzyjaźniony. Na łamach tegoż dziennika zamieszczał felietony, szkice, recenzje. A pasjonując się myślistwem i będąc znawcą wszystkiego, co się z nim wiąże, redagował dodatek zatytułowany „Gdzie to gdzie zagrały trąbki myśliwskie” (od 1926 roku ukazało się 89 numerów dodatku). W dodatku o myślistwie Pawlikowski prowadził satyryczną rubrykę pt. „Piórka z kaczego ogona”.

Na tematy myśliwskie nasz bohater wypowiadał się także w artykułach publikowanych w «Łowcu Polskim». Poza tym pisał prace z zakresu prawa (ukończył je na Uniwersytecie Warszawskim w 1923 roku).

Podczas pobytu w zajętym przez Litwinów Wilnie, zdążył zamieścić kilka publikacji w «Gazecie Codziennej», ukazującej się pod redakcją Józefa Mackiewicza (brata Stanisława).

Jako pisarz Pawlikowski w pełni rozwinął się na emigracji.

W 1946 roku wydał obszerny szkic pt. „Sumienie Polski. Rzecz o Wilnie i Kraju Wileńskim”. Poza tym sporo publikował na łamach londyńskiego tygodnika „Lwów i Wilno”, który ukazywał się w latach 1946-1950, pod redakcją Cata.

Mieszkając w Ameryce pisał najczęściej dla londyńskich „Wiadomości” Mieczysława Grydzewskiego, gdzie prowadził dział „Okno na Rosję”, a także do „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza”, w którym miał stałą rubrykę „W oczach Ameryki”.

Pisał felietony, eseje, recenzje, listy. Jego emigracyjny dorobek publicystyczny jest bardzo bogaty, a liczba tytułów przekracza 500. Zaledwie znikomą ich część wydano w formie książki. 31 szkiców zebranych zostało w niewielkim tomie pod tytułem «Brudne niebo» (wydany w 1971 roku)

Niemało z tego, co Pawlikowski publikował w czasopismach było wspomnieniem z czasów przeżytych na jego ziemiach rodzinnych, czyli na wschodniej Białorusi.

Trudno powiedzieć, kiedy postanowił on rozmaite teksty wspomnieniowe przekształcić w powieść. W każdym razie w listach, które wymieniał ze Stanisławem Mackiewiczem w roku 1952, jest wiele wzmianek o powstającej powieści, która miała nosić tytuł „Bajka”, a ukazała się w 1959 roku w Londynie pod tytułem „Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego”. Stanowi ona pierwszą cześć dylogii wraz z powieścią „Wojna i sezon”, która z kolei ukazała się w 1965 roku w Paryżu,

Tytułowy bohater dylogii stanowi alter ego autora dzieła, które mogłoby stać się trylogią, gdyby ukończona została trzecia część utworu – „Pamiętnik emigracyjny Tadeusza Irteńskiego”. Fragmenty nieukończonej powieści ukazały się już po śmierci autora, ostatnio w 2011 roku nakładem Wydawnictwa LTW.

Powieści autobiograficzne Pawlikowskiego ukazują przede wszystkim środowiska ziemiańskie niegdysiejszego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ale niemało jest w nich też o szlachcie zagrodowej, inteligencji, mieszczaństwie. O różnych nacjach zamieszkujących ten obszar: Polakach, Białorusinach, Żydach, Rosjanach. Wynika z nich, że cywilizacja sarmacka Pierwszej Rzeczypospolitej w jakimś sensie trwała jeszcze do 17 września 1939 roku. Za jej upadek autor obwiniał zaś Traktat Ryski. Pisał, że cofnięcie się przed Sowietami jest «cofnięciem się nie przed obcą kulturą, lecz cofnięciem się kultury łacińskiej przed negacją wszelkiej kultury, przed barbarzyństwem, które umie tylko niszczyć i zabierać, nic w zamian nie dając. Cofnięciem granicy Europy i Eurazji o nowe kilkaset kilometrów na zachód. Cofnięciem się bariery, chroniącej cywilizację zachodnią przed inną mentalnością, innym światopoglądem, inną wiarą».

Znadniemna.pl na podstawie Wdanilowicz.pl, Wikipedia.org, na zdjęciu: Michał Kryspin Pawlikowski (po prawej) w drodze na polowanie, fot.: zbiory Narodowej Polona  Cyfrowej Biblioteki 

130 lat temu w Pućkowie, koło miasta Berezyna na wschód od Mińska, przyszedł na świat Michał Kryspin Pawlikowski, jeden z najwybitniejszych polskich literatów, urodzonych na ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, leżących na wschodzie współczesnej Białorusi. Michał Kryspin Pawlikowski był pisarzem emigracyjnym. Cała jego twórczość, w znacznej

Gościem Roberta Mazurka w audycji „Poranna rozmowa RMF FM” był dzisiaj, 6 listopada, wiceminister spraw zagranicznych Polski Paweł Jabłoński.

Na prośbę prowadzącego dyplomata skomentował szanse na uwolnienie naszego kolegi Andrzeja Poczobuta, dziennikarza polskich mediów oraz działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi.

Co rząd i MSZ zrobił i robi, by uwolnić polskiego dziennikarza Andrzeja Poczobuta, uwięzionego przez reżim Łukaszenki? – pytał swojego gościa w Porannej rozmowie w RMF FM Robert Mazurek.

„Domagamy się cały czas jego uwolnienia. Natomiast mamy pod drugiej stronie reżim po prostu bandycki, terrorystyczny. Podejmowane były różne próby, w niektórych wypadkach udawało się doprowadzić do zwolnienia polskich obywateli, w bardzo rzadkich wypadkach. I będziemy cały czas te działania podejmowali (…) Mamy pewne kanały kontaktu, natomiast niestety wiarygodność drugiej strony jest bardzo niska. Oni wykorzystują i Andrzeja Poczobuta, i innych więźniów jako zakładników. To jest ich narzędzie prowadzenia polityki” – odpowiedział na pytanie prowadzącego audycję Paweł Jabłoński.

 Dodał ponadto: „Absolutnie nie możemy się z tym pogodzić i cały czas musimy działać, żeby on został uwolniony. Natomiast musimy sobie zdawać sprawę z tego, że to nie jest w naszej mocy podjąć taką decyzję. To jest zależne od tego reżimu, który jest po drugiej stronie. Szanse (na uwolnienie Poczobuta – przyp. RMF FM) są bardzo niskie”.

Znadniemna.pl za Rmf24.pl

Gościem Roberta Mazurka w audycji "Poranna rozmowa RMF FM" był dzisiaj, 6 listopada, wiceminister spraw zagranicznych Polski Paweł Jabłoński. Na prośbę prowadzącego dyplomata skomentował szanse na uwolnienie naszego kolegi Andrzeja Poczobuta, dziennikarza polskich mediów oraz działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi. Co rząd i MSZ zrobił i

Posiadacze Karty Polaka po osiedleniu się w Polsce mogą przez cztery lata korzystać z ulgi podatkowej. Są zwolnieni od płacenia podatków dochodowych do kwoty, wynoszącej 85,5 tys. złotych (ok. 20 tys. dolarów).

Wolne od podatku dochodowego są przychody osiągnięte: ze stosunku służbowego, stosunku pracy, pracy nakładczej i spółdzielczego stosunku pracy, z umów zlecenia, pozarolniczej działalności gospodarczej, a także zasiłków z tytułu ciąży i porodu.

Jeśli przeniesienie miejsca zamieszkania na terytorium RP nastąpiło w związku z posiadaniem przez podatnika Karty Polaka, to utrata jej ważności z powodu uzyskania zezwolenia na pobyt stały na terytorium RP nie pozbawia go prawa do skorzystania z ulgi na powrót, przewidzianej w prawie od początku 2022 roku. „Potwierdza to skarbówka w korzystnej (dla podatnika – znadniemna.pl) interpretacji” – czytamy na portalu Prawo.pl, specjalizującym się m.in. w kwestiach prawa podatkowego.

Ulga na powrót jest rozwiązaniem, obowiązującym od 1 stycznia 2022 roku. Obejmuje przychody uzyskiwane w czterech kolejno po sobie następujących latach podatkowych, licząc od początku roku, w którym podatnik przeniósł miejsce zamieszkania na terytorium RP, albo od początku roku następnego.

Portal Prawo.pl pisze o przypadku podatnika z Białorusi, który przeprowadził się do Polski w 2022 roku na podstawie wizy krajowej, wydanej na podstawie Karty Polaka. W 2022 roku ten człowiek otworzył jednoosobową działalność gospodarczą i prowadzi ją do tej pory. Działalność gospodarcza przesiedleńca z Białorusi jest opodatkowana według skali podatkowej. Przed przeprowadzką stale mieszkał on na Białorusi, na którą nie zamierza już wracać.

W 2023 roku podatnik otrzymał pozytywną decyzję na zezwolenie na pobyt stały. Teraz czeka na kartę stałego pobytu, aby ją odebrać, a ważność jego Karty Polaka wygasła z nadejściem 2023 roku.

Podatnik posiada obywatelstwo białoruskie, ale zamierza złożyć wniosek o przyznanie obywatelstwa Rzeczypospolitej Polskiej. Podatnik zapytał, czy spełnia wszystkie warunki uprawniające do skorzystania z ulgi na powrót w 2023 i następnych latach podatkowych.

W jego opinii brak ważnej Karty Polaka nie odbiera mu prawa do skorzystania z ulgi na powrót, ponieważ w czasie przeprowadzki, w momencie wpłacania pierwszych podatków na rzecz RP, karta była ważna.

25 września 2023 roku dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej wydał interpretację korzystną dla przesiedleńca z Białorusi. Stwierdził, że podatnik spełnił warunek przewidziany w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych, albowiem przeniesienie miejsca zamieszkania na terytorium RP nastąpiło w związku z posiadaniem przez niego Karty Polaka. Utrata ważności z mocy prawa wydanej mu Karty Polaka w związku z uzyskaniem przez niego zezwolenia na pobyt stały na terytorium RP nie pozbawia go prawa do skorzystania z przedmiotowej ulgi.

Opisaną sytuację komentuje dla Prawo.pl radca prawny Piotr Pokocki, specjalizujący się prawie podatkowym:

– Analizowana interpretacja indywidualna pokazuje jedną z sytuacji, w których może zostać przyznana „ulga na powrót”. Ulga ta przysługuje m.in. osobom, które nigdy wcześniej nie mieszkały w Polsce, ale posiadają Kartę Polaka. W przypadku tej grupy osób – pomimo braku wcześniejszego zamieszkiwania w Polsce – można mówić o „powrocie” do Polski rozumianym jako powrót do kraju przodków. Deklarowany cel regulacji będzie zatem w tym przypadku spełniony – podkreśla ekspert i dodaje, że „na uwagę zasługuje rozsądne podejście dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej do warunku posiadania Karty Polaka na moment przyznania zwolnienia”.

-Jak zostało wskazane w uzasadnieniu interpretacji, Karta Polaka traci ważność w momencie uzyskania obywatelstwa albo zezwolenia na stały pobyt. Odmawianie z tego powodu prawa do zwolnienia z opodatkowania prowadziłoby do niepożądanych skutków. Dyrektor KIS zaprezentował tutaj wykładnię, która eliminuje negatywne konsekwencje braku spójności przepisów ustawy o PIT regulujących ulgę na powrót z przepisami ustawy o Karcie Polaka – ocenia Piotr Prokocki.

Kolejny ekspert Prawo.pl również pozytywnie ocenia interpretację dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej.

– Omawianą interpretację należy ocenić pozytywnie, ponieważ nie doszło do rozszerzającej wykładni przepisów na niekorzyść podatnika, co niestety niejednokrotnie obserwujemy w przypadku negatywnych interpretacji indywidualnych. Mowa tu o potwierdzeniu, że cechy legitymujące podatnika, takie jak posiadanie Karty Polaka (w opisanym stanie faktycznym) muszą zaistnieć na dzień zmiany miejsca zamieszkania (rezydencji podatkowej) podatnika, gdyż to jest warunkiem skorzystania ze zwolnienia podatkowego przewidzianego ustawie o PIT – podkreśla w rozmowie z Prawo.pl Adrian Kęmpiński, prawnik w Kancelarii LTCA.

Ekspert dodaje, że jak podkreślił racjonalnie fiskus, późniejsza utrata ważności przyznanej podatnikowi Karty Polaka w związku z uzyskaniem zezwolenia na pobyt stały nie pozbawi podatnika prawa do tej ulgi podatkowej w związku z uzyskaniem przez podatnika zezwolenia na pobyt stały na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.  Nie pozbawia ta zmiana podatnika prawa do skorzystania z ulgi.

Znadniemna.pl na podstawie Prawo.pl

Posiadacze Karty Polaka po osiedleniu się w Polsce mogą przez cztery lata korzystać z ulgi podatkowej. Są zwolnieni od płacenia podatków dochodowych do kwoty, wynoszącej 85,5 tys. złotych (ok. 20 tys. dolarów). Wolne od podatku dochodowego są przychody osiągnięte: ze stosunku służbowego, stosunku pracy, pracy nakładczej

Polskie Ministerstwo Edukacji i Nauki zaprasza wszystkie szkoły, przedszkola i placówki oświatowe, a także placówki polonijne do udziału w kolejnej edycji akcji „Szkoła do hymnu”. Podobnie jak w ubiegłych latach proponujemy wspólne odśpiewanie hymnu narodowego w ostatni dzień roboczy przed Narodowym Świętem Niepodległości o symbolicznej godzinie 11:11. W tym roku będzie to piątek, 10 listopada.

 „Szkoła do hymnu” 2023

Już po raz szósty zachęcamy uczniów i nauczycieli, aby w ostatni dzień roboczy przed Narodowym Świętem Niepodległości o symbolicznej godzinie 11:11 zaśpiewali „Mazurka Dąbrowskiego”. W tym roku będzie to piątek, 10 listopada. W ten sposób chcemy włączyć społeczności szkolne we wspólne świętowanie kolejnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

Zgłoszenia do akcji „Szkoła do hymnu”

Aby wziąć udział w akcji, dyrektor szkoły/przedszkola/placówki oświatowej lub inna uprawniona przez niego osoba wypełnia ankietę zgłoszeniową widoczną w Strefie Pracownika w Systemie Informacji Oświatowej (zakładka „Ankiety”). Na zgłoszenia czekamy do czwartku, 9 listopada br. do godz. 23:59.

Każda placówka, która weźmie udział w akcji, otrzyma pamiątkowy dyplom.

Zgłoszenia – szkoły polonijne

Do udziału w przedsięwzięciu jak zawsze zapraszamy także szkoły polonijne i polskie szkoły za granicą. Placówki zainteresowane włączeniem się do akcji „Szkoła do hymnu” prosimy o wypełnienie ankiety dostępnej na stronie Ośrodka Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą.

W zgłoszeniu powinny znaleźć się następujące informacje:

  • kraj, w którym znajduje się przedszkole/szkoła/placówka oświatowa,
  • nazwa przedszkola/szkoły/placówki oświatowej,
  • typ przedszkola/szkoły/placówki oświatowej,
  • liczba uczniów przedszkola/szkoły/ placówki oświatowej,
  • adres e-mail przedszkola/szkoły/placówki oświatowej.

Placówki polonijne także otrzymają pamiątkowe dyplomy.

„Szkoła do hymnu” – relacje ze wspólnego śpiewania „Mazurka Dąbrowskiego”

Chętnie zapoznamy się z relacjami szkół, przedszkoli i placówek oświatowych ze wspólnego śpiewania „Mazurka Dąbrowskiego”. Zachęcamy do publikowania komunikatów na stronach internetowych placówek oraz udostępniania zdjęć i filmów w mediach społecznościowych z oznaczeniem #SzkołaDoHymnu.

Wspólne śpiewanie hymnu w ubiegłych latach

„Szkoła do hymnu” to kontynuacja akcji, która rozpoczęła się w 2018 r. Od początku cieszy się ona ogromnym zainteresowaniem uczniów i nauczycieli. Do akcji włączają się także placówki polonijne z całego świata.

W 2018 r. wspólne śpiewanie „Mazurka Dąbrowskiego” odbyło się pod hasłem „Rekord dla Niepodległej”. W akcji uczestniczyło blisko 5 mln uczniów (4 867 937) i prawie 480 tys. nauczycieli (475 235) w 24 439 przedszkolach, szkołach i placówkach. Dodatkowo w akcję zaangażowało się prawie 14 tys. uczniów (13 702) oraz 1 055 nauczycieli ze 109 szkół polonijnych z całego świata.

W roku 2019 hymn zaśpiewało 4 121 529 uczniów oraz 405 399 nauczycieli w całej Polsce. Łącznie swój udział w akcji zgłosiło 20 475 szkół z całego kraju oraz ponad 100 placówek polonijnych. W roku 2020 – mimo trwającej epidemii i kształcenia na odległość – do akcji w różnej formie przystąpiło w sumie 16 269 szkół, przedszkoli i placówek oświatowych z całego kraju oraz 134 placówki polonijne. Rok 2021 to prawie 21 tys. szkół, przedszkoli i placówek oświatowych, blisko 4 mln uczniów i prawie 380 tys. nauczycieli oraz 359 szkół polonijnych biorących udział w akcji.

W ubiegłym roku „Mazurek Dąbrowskiego” wybrzmiał w blisko 20,5 tys. szkół, przedszkoli i placówek oświatowych. Hymn narodowy w ostatni dzień roboczy przed Narodowym Świętem Niepodległości o symbolicznej godzinie 11:11 odśpiewało ponad 4 mln uczniów i blisko 400 tys. nauczycieli z całego kraju.

W 2022 r. po raz kolejny do akcji przystąpiły także szkoły polonijne z całego świata. Było ich 359, w tym 231 szkół społecznych, 46 szkół przy placówkach dyplomatycznych i 82 szkoły w systemie oświaty kraju zamieszkania.

Znadniemna.pl za MEiN

Polskie Ministerstwo Edukacji i Nauki zaprasza wszystkie szkoły, przedszkola i placówki oświatowe, a także placówki polonijne do udziału w kolejnej edycji akcji „Szkoła do hymnu”. Podobnie jak w ubiegłych latach proponujemy wspólne odśpiewanie hymnu narodowego w ostatni dzień roboczy przed Narodowym Świętem Niepodległości o symbolicznej

Powodem do wyrażenia solidarności z białoruskimi dziennikarzami, prześladowanymi za głoszenie prawdy, stał się obchodzony dzisiaj, 2 listopada, Międzynarodowy Dzień Zakończenia Bezkarności Popełniania Zbrodni wobec Dziennikarzy, ustanowiony przez Zgromadzenie Generalne ONZ w 2013 roku.

Dyplomaci podkreślają w liście, iż w tej chwili na Białorusi więzionych jest 33 dziennikarzy i pracowników medióworaz, że   w sferze publicznej kraju „jest ostro odczuwany brak ich głosów”. Sygnatariusze listu podkreślają także, że rządy reprezentowanych przez nich krajów „są solidarne w swoim żądaniu wypuszczenia na wolność wszystkich białoruskich więźniów politycznych”.

Wiedząc o tym, że po wysłaniu listu do dziennikarzy, tajemnica korespondencji i tak  zostanie złamana przez cenzurę więzienną, dyplomaci postanowili ujawnić treść listu. Został on opublikowany m.in. przez Ambasadę RFN w Mińsku.

„Organizacja Narodów Zjednoczonych postrzega wolność słowa, jako siłę sprawczą, zapewniającą realizację także wszystkich innych praw człowieka” – przypominają sygnatariusze listu i zwracają uwagę na to, że „liczne na Białorusi represje przeciwko dziennikarzom i pracownikom mediów, są łamaniem zobowiązań międzynarodowych”, które podpisała Republika Białoruś będąc członkiem ONZ i OBWE.

W opinii europejskich dyplomatów znajdujący się za kratami białoruscy dziennikarze „z dużym męstwem stawali w obronie wolności słowa na Białorusi”, i to ,że dzisiaj zostali uwięzieni jest „oburzającą niesprawiedliwością”.

Europejscy dyplomaci zapewniają adresatów listu, że uważnie śledzą za losem uwięzionych dziennikarzy i myślami są z nimi.

List do uwięzionych dziennikarzy białoruskich w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej podpisał polski chargé d’affaires w Mińsku Marcin Wojciechowski. Pod listem podpisali się także dyplomaci Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Austrii, Bułgarii, Czech, Estonii, Finlandii, Szwecji oraz Szwajcarii.

Pod listem do więzionych dziennikarzy białoruskich widnieją podpisy dyplomatów z 15-tu krajów Europy, fot.: Facebook.com

Jednym z adresatów listu europejskich dyplomatów jest nasz kolega Andrzej Poczobut, odbywający wyrok ośmiu lat pozbawienia wolności dziennikarz polskich mediów i działacz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi.

Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com/posolstvogermaniiminsk/

Powodem do wyrażenia solidarności z białoruskimi dziennikarzami, prześladowanymi za głoszenie prawdy, stał się obchodzony dzisiaj, 2 listopada, Międzynarodowy Dzień Zakończenia Bezkarności Popełniania Zbrodni wobec Dziennikarzy, ustanowiony przez Zgromadzenie Generalne ONZ w 2013 roku. Dyplomaci podkreślają w liście, iż w tej chwili na Białorusi więzionych jest 33

Koniec października we Wrocławiu był bogaty na wydarzenia kulturalne z udziałem artystów o polskich korzeniach z Białorusi.

27 października we wrocławskim Klubie Muzyki i Literatury odbył się koncert niezwykle utalentowanej rodziny w składzie: Zmicier Bartosik (gitara, wokal, autor tekstów); Tatiana Karpiłowicz (akordeon guzikowy); Justyna Karpiłowicz (gitara, wokal, autorka tekstów) i Gerald Bartosik (wokal).

Rodzina Bartosików podczas koncertu w Klubie Muzyki i Literatury we Wrocławiu, fot.: Marta Tyszkiewicz

Zmicier Bartosik urodził się w 1969 roku w Rybińsku (Rosja) w rodzinie twórców teatralnych. Jest znanym białoruskim bardem, reporterem radiowym i pisarzem. Ma polskie korzenie po pradziadku, którzy mieszkał w Odessie. Zmicier wydał autobiograficzną książkę pt. „Czarny pistolet” (2002), a także – „Klinika chińskiego dentysty” oraz kilka płyt muzycznych m.in. „Dwie gitary”, „Droga do Wilna”, „Honduraski serial”. Za książkę  pt. „I miał Pan wróbelka, który mówił. Podróże wolności” otrzymał w 2017 roku Nagrodę im. Jerzego Giedroycia (Nagrodę ustanowiły w 2011 roku: Ambasada RP w Mińsku, Instytut Polski w Mińsku, białoruskie PEN-Centrum i niezależny Związek Pisarzy Białoruskich – red.).

Zmicier Bartosik, fot.: Marta Tyszkiewicz

Nagrodzona książka Zmiciera Bartosika jest zbiorem zebranych przez autora wspomnień o ludziach, którzy mieszkali na terenach byłych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej. To książka, która burzy tezy oficjalnej państwowej  mitologii. Jest zbiorem reportaży, które autor zapisywał na mikrofon dla Radio Svaboda, a następnie przeniósł na papier. Otrzymaliśmy obraz Białorusi w XX wieku, ale jakże inny od wszystkiego, co zna białoruska literatura – opisany słowami zwykłych ludzi, którzy – nierzadko dopiero u schyłku życia – odważyli się opowiedzieć o zdarzeniach, których byli świadkami. Przemierzając najdalsze zakątki Białorusi, słyszał Autor o partyzantach, których bano się czasem bardziej niż Niemców, o polskich „panach”, co to – wbrew propagandzie – miewali też ludzką twarz – czytamy w opinii na książkę, napisanej przez   białoruską  noblistkę Swiatłanę Aleksijewicz. W 2019 roku  książka Bartosika została przetłumaczona na język polski i wydana w Polsce.

Zmicier Bartosik niejednokrotnie brał udział w licznych koncertach, festiwalach i spotkaniach z polską publicznością, również na Dolnym Śląsku. Po raz pierwszy jednak wystąpił tu z rodziną – żoną i dwójką (z czworga) dzieci.

W wykonaniu rodziny Bartosików niezwykle ciekawie zabrzmiały znane piosenki autorskie i białoruskie ludowe przetłumaczone na język polski przez Pawła Krupkę – polskiego pisarza, tłumacza, dyplomatę, autora piosenek oraz animatora międzynarodowej współpracy literackiej. Były to między innymi piosenki Bułata Okudżawy, Włodzimierza Wysockiego, Aleksandra Wertyńskiego oraz legendarne „Mury” Jacka Kaczmarskiego zaśpiewane po polsku i białorusku (w tłumaczeniu Andreja Chadanowicza).

Wszystkie dzieci z rodziny Zmiciera Bartosika uczyły się języka polskiego w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Mińsku, a sam Zmicier Bartosik i jego żona Tatiana Karpiłowicz uczestniczyli w spotkaniach działającego przy szkole Polskiego Klubu. Po dramatycznych wydarzeniach 2020 roku na Białorusi, rodzina zamieszkała w Polsce. Trzy lata temu, podczas protestów powyborczych i towarzyszących im tzw. „koncertów podwórkowych” powstał ten rodzinny zespół.

Na koncercie rodziny Zmiciera Bartosika w Klubie Muzyki i Literatury była obecna znana i zasłużona mieszkanka Wrocławia, Sybiraczka Maria Dutkiewicz z domu Gill. Urodzona w 1929 roku w Grodnie pani Maria, będąc wzruszona pełnym emocji występem rodziny Bartosików i ich losem emigrantów, opowiedziała o trudnych losach swojej rodziny, ojcu, który zginął w Katyniu, zesłaniu do Kazachstanu, tułaczce z Armią Andersa i życiu wśród Polaków w Afryce.

Po koncercie rodziny Bartosików do zgromadzonych przemówiła urodzona grodnianka Maria Dutkiewicz z domu Gill, fot.: Marta Tyszkiewicz

Następnego dnia Bartosikowie dali kolejny koncert na Uniwersytecie Wrocławskim w ramach białoruskiego projektu oświatowego „MowaNanowa”.

Organizatorem obu spotkań była Fundacja „Za Wolność Waszą i Naszą”, która od lat zajmuje się projektami promującymi i łączącymi historię, kulturę, literaturę Polski i Białorusi.

Kolejnym wydarzeniem kulturalnym łączącym kultury polską, białoruską a także ukraińską, stała się Gala Kresowa „Polskie kwiaty”. Wydarzenie odbyło się 29 października w Centrum Kultury Wrocław Zachód a udział w nim wzięli  artyści polskiego pochodzenia z Białorusi i Ukrainy. Wystąpili: zespół „Wspólna Wędrówka” oraz „Alba Music Trio” (Mińsk) w składzie Darya Yeliseyeva,  Anastasia Bouria i Eduard Radzvilovich, którzy w październiku mieli koncert tanga w Klubie Muzyki i Literatury, wokalistki Grażyna Komincz  z Lidy, Natalia Kalada (Akinina), Nadzieja Brońska, Katarzyna Czekanowska (Ukraina) oraz Witali Oleszkiewicz.

Artyści zaangażowani w projekcie Gala Kresowa, fot.: Facebook.com/marisza.towarnicka

W wydarzeniu wziął też udział polski piosenkarz, pianista i konferansjer Maciej Klociński. Autorem projektu Gala Kresowa „Polskie kwiaty” i jego reżyserem jest mieszkająca we Wrocławiu znana działaczka polska z Mińska Marina Towarnicka.

Zaangażowani przez nią artyści wcześniej w październiku występowali już z tym samym programem w Teatrze Zdrojowym im. Henryka Wieniawskiego w Szczawnie-Zdroju. Zarówno tam, jak też we Wrocławiu Gala Kresowa cieszyła się ogromnym zainteresowaniem publiczności, która bardzo wysoko  oceniła poziom artystyczny przedstawienia i jego bogaty program, składający się z utworów polskich, białoruskich i ukraińskich.

Kolejny koncert artystów, zaangażowanych w projekcie Gala Kresowa, odbędzie się 8 listopada we wrocławskim Klubie Muzyki i Literatury. Będzie to koncert z okazji Narodowego Święta Niepodległości pt. „Stanisław Moniuszko – ojciec polskiej opery narodowej”.

Marta Tyszkiewicz z Wrocławia, zdjęcia autorki oraz Facebook.com/marisza.towarnicka

Koniec października we Wrocławiu był bogaty na wydarzenia kulturalne z udziałem artystów o polskich korzeniach z Białorusi. 27 października we wrocławskim Klubie Muzyki i Literatury odbył się koncert niezwykle utalentowanej rodziny w składzie: Zmicier Bartosik (gitara, wokal, autor tekstów); Tatiana Karpiłowicz (akordeon guzikowy); Justyna Karpiłowicz (gitara,

Z okazji Dnia Wszystkich Świętych i Dnia Niepodległości polscy dyplomaci odwiedzają polskie miejsca pamięci i cmentarze wojskowe w różnych regionach Białorusi – przekazała w rozmowie z PAP Ambasada RP w Mińsku.

„Jak co roku przed Zaduszkami i Świętem Niepodległości 11 listopada odwiedzamy polskie cmentarze wojskowe i miejsca pamięci narodowej” – poinformował PAP chargé d’affaires RP na Białorusi Marcin Wojciechowski.

W tym roku ambasada zaplanowała dziewięć tras na terenie Mińskiego Okręgu Konsularnego. Swoje objazdy organizują też Konsulaty Generalne RP w Brześciu i Grodnie.

We wtorek polscy dyplomaci odwiedzili Stołpce, Nowy Świerżeń, Nieśwież i Użankę. Druga grupa pojechała na północ Białorusi, w okolice Głębokiego, Brasławia, Mior i Widz. W miniony weekend dyplomaci porządkowali groby w Puszczy Nalibockiej.

Wojciechowski podkreślił, że „wyjazdy te są też okazją do spotkań z polską mniejszością i duchowieństwem”. „Staramy się podtrzymywać kontakt z tymi, którzy dbają o polskie miejsca pamięci na co dzień i podziękować im za to” – powiedział dyplomata.

Każdy polski cmentarz, czy miejsce pamięci na Białorusi ma swoją historię i specyfikę. Niektóre znajdują się w miejscowościach, inne na odludziu. Jedne miejsca pamięci pozostają zadbane i uporządkowane, innym grozi zapomnienie.

Pracownicy polskich placówek dyplomatycznych na Białorusi kilka razy do roku – przy okazji świąt narodowych i ważnych rocznic – starają się odwiedzać miejsca pamięci oraz związane z polską historią.

POMNIK NA GROBACH POLSKICH POLICJANTÓW POLEGŁYCH W OBRONIE MIASTA W 1924 ROKU W STOŁPCACH

Kwatera żołnierzy poległych podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku na cmentarzu w Użance koło Nieświeża

Kwatera żołnierzy poległych podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku na cmentarzu w Użance koło Nieświeża

Kwatera żołnierzy poległych w wojnie polsko-bolszewickiej w Nieświeżu

Kwatera policjantów w Nieświeżu

Lapidarium na cmentarzu w Nieświeżu

Nowy Świerżeń

Nowy Świerżeń. Cmentarze żołnierzy poległych w wojnie polsko-bolszewickiej

Znadniemna.pl/PAP

 

Z okazji Dnia Wszystkich Świętych i Dnia Niepodległości polscy dyplomaci odwiedzają polskie miejsca pamięci i cmentarze wojskowe w różnych regionach Białorusi – przekazała w rozmowie z PAP Ambasada RP w Mińsku. "Jak co roku przed Zaduszkami i Świętem Niepodległości 11 listopada odwiedzamy polskie cmentarze wojskowe i

Dyplomaci z Polski, krajów UE, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii upamiętnili w poniedziałek, 30 października, ofiary represji politycznych na mińskim uroczysku Kuropaty. Spoczywają tam  w masowych grobach ofiary zbrodni z czasów stalinowskich. Wizyta delegacji została w sposób prowokacyjny zaatakowana przez funkcjonariuszy reżimowych mediów propagandowych.

Kuropaty to uroczysko na obrzeżach Mińska. Jest ono symbolem zbrodni komunistycznych, dokonywanych na białoruskiej inteligencji. To właśnie tam Sowieci w latach 1937–1941 rozstrzelali według różnych szacunków od 100 tys. do 250 tys. osób. W Kuropatach zabijani byli również Polacy – ofiary operacji polskiej NKWD oraz Zbrodni Katyńskiej.

W poniedziałek Kuropaty odwiedzili dyplomaci z Polski, stałego przedstawicielstwa UE na Białorusi, poszczególnych krajów unijnych, a także z Wielkiej Brytanii i Szwajcarii. Co roku w przededniu Dziadów, czyli białoruskich Zaduszek, przedstawiciele zachodnich placówek oddają hołd ofiarom stalinowskich represji.

Niezależny białoruski portal Nasza Niwa poinformował, że na cmentarzu na zachodnią delegację czekała grupa przedstawicieli białoruskich mediów państwowych, którzy próbowali zakłócić uroczystość złożenia kwiatów.

Łukaszyści również w sposób uwłaczający intencjom dyplomatów z krajów Zachodu przedstawili dzisiejsze wydarzenie:

Wypełniając brudne rozkazy (…) z ponurymi twarzami i marnymi bukietami, przedstawiciele obcych państw w dalszym ciągu bezczelnie wykorzystują swój status. Akcja polityczna, bez względu na wszystko. Większość z nich nawet nie rozumiała, po co tam była [na cmentarzu w Kuropatach – przyp. red.]. W odpowiedzi na pytania dziennikarzy panuje kompletna cisza i spuszczone oczy – napisał portal propagandowej telewizji białoruskiej stolicy CTV.by.

Nasza Niwa relacjonuje, że dyplomaci starali się nie reagować na zaczepki propagandystów.

Dyplomaci w większości milczeli i nie reagowali na prowokacyjne zaczepki propagandystów. Część stanowczo odpowiedziała, że nie chce z nimi rozmawiać. „Chyba masz język, możesz odpowiedzieć?” – atakowali łukaszyści. „Przedstaw się! Po co tutaj jesteś? Wymień choć jedną z ofiar stalinowskiego terroru!” – nie odpuszczali białoruscy „dziennikarze” – czytamy.

W Kuropatach białoruska opozycja tradycyjnie obchodzi Dzień Pamięci Ofiar Represji Politycznych, nieuznawany przez oficjalne reżimowe władze. Upamiętnia on tzw. „Noc rozstrzelanych poetów” nazywaną tak dlatego, że w nocy z 29 na 30 października 1937 roku w piwnicach więzienia NKWD w Mińsku rozstrzelano ponad sto osób – naukowców, literatów, poetów, lekarzy, działaczy społecznych i innych przedstawicieli białoruskiej inteligencji.

 Znadniemna.pl na podstawie Nasza Niwa, i Niezalezna.pl

Dyplomaci z Polski, krajów UE, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii upamiętnili w poniedziałek, 30 października, ofiary represji politycznych na mińskim uroczysku Kuropaty. Spoczywają tam  w masowych grobach ofiary zbrodni z czasów stalinowskich. Wizyta delegacji została w sposób prowokacyjny zaatakowana przez funkcjonariuszy reżimowych mediów propagandowych. Kuropaty to uroczysko

30 października 1936 roku w majątku Bohdanów parafii Wiszniewskiej w dawnym powiecie oszmiańskim, zmarł Ferdynand Ruszczyc, herbu Lis – jeden z najwybitniejszych twórców okresu Młodej Polski reprezentujący symbolistyczny nurt sztuki modernizmu. Był autorem ilustracji, winiet i okładek książkowych. Projektował m.in. plakaty, ekslibrisy i znaczki.  Ponadto pisał i publikował artykuły o zabytkach Wileńszczyzny.

Artysta z Bohdanowa

Rodzice Ferdynanda Ruszczyca: ojciec – Edward Ruszczyc (30.10.1830 – 17.08.1910), matka – Alwina z Munchów Ruszczycowa (22.07 1837 – 7.06.1918). Pochowani na cmentarzu rodzinnym w Bohdanowie

Ferdynand Ruszczyc urodził się 10 grudnia 1870 roku w Bohdanowie. Majątek, położony w dawnym powiecie oszmiańskim na Wileńszczyźnie, w 1836 roku nabył dziadek malarza, również Ferdynand. Własnością rodziny Ruszczyców posiadłość pozostawała aż do II wojny światowej.

Zdjęcie dworu w Bohdanowie z początku XX wieku, fot.: Jan Bułhak

Ojciec przyszłego artysty, Edward Ruszczyc, wywodził się ze starego, ziemiańskiego rodu, zaś matka, Anna Margereta Alwina Munch była z pochodzenia Dunką.

Aleja prowadząca do dworu w Bohdanowie

Widok na stary i nowy dwór w Bohdanowie, fot.: Jan Bułhak

Rodzina Ruszczyców była dwuwyznaniowa – matka należała do wspólnoty ewangelicko-augsburskiej, a ojciec był wiernym Kościoła rzymskokatolickiego. Siostry Ferdynanda: Marię, Annę, Adelinę i Olgę -wychowywano więc w duchu matczynej religii, ich brat natomiast, po ojcu, był katolikiem. Ta dwuwyznaniowość domu rodzinnego nauczyła przyszłego artystę tolerancji i akceptacji inności, zarówno narodowościowej jak i religijnej. Tym bardziej, że dom  Ruszczyców był wielojęzyczny. Matka Ferdynanda wychowana została w kulturze niemieckiej, zatem ten język w sposób naturalny był jej bliski; ojciec był Polakiem, z konieczności posługujący się językiem rosyjskim. Rozwiąaniem kompromisowym dla rodziny było więc wykorzystywanie jako języka komunikacji w domu – języka  francuskiego. Paradoksalnie, późniejszy piewca polskości, w dzieciństwie właściwie nie mówił po polsku, znał za to doskonale języki niemiecki, francuski i rosyjski, o językach klasycznych – grece i łacinie – nie wspominając.

Ferdynand Ruszczyc ze swoim ojcem Edwardem Ruszczycem, fot.: wikipedia.org

Zdjęcie tzw. starego dworu, fot.: Jan Bułhak

Wnętrze starego dworu, fot.: Jan Bułhak

Po swoich skandynawskich przodkach Ferdynand odziedziczył bardzo jasną karnację i blond włosy. Po nich miał też w sobie wrodzoną pogodę ducha, podczas gdy ojciec wpoił mu niewzruszone zasady moralne. Hasło „tak trzeba, tak należy”, bo wymaga tego nie tyle godność rodowa, co godność porządnego człowieka, towarzyszyło późniejszemu malarzowi od najmłodszych lat.

Ferdynand Ruszczyc, 1885 rok, fot.: wikipedia.org

Fragment wnętrza w nowym dworze, fot.: Jan Bułhak

W wyniku represji, które nastąpiły po powstaniu styczniowym rodzina Ruszczyców zmuszona była przenieść się najpierw do Lipawy, a następnie do Mińska. W Mińsku, w latach 1883-1890, Ferdynand uczył się w państwowym gimnazjum typu klasycznego. Przez cały czas pobytu w szkole uczęszczał na lekcje rysunków. Jego nauczycielem był Rosjanin Kuźma Jermakow, wychowanek Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu.

Studia w Petersburgu

Portret Ferdynanda Ruszczyca, fot.: wikipedia.org

Po ukończeniu w 1890 roku gimnazjum w Mińsku ze złotym medalem, młody Ruszczyc jesienią tego roku na życzenie ojca wstąpił na Wydział Prawa Uniwersytetu w Petersburgu. Niezależnie od studiów uniwersyteckich w następnym roku akademickim uczęszczał jako wolny słuchacz na zajęcia w Akademii Sztuk Pięknych.

W 1892 roku opuścił uniwersytet i przeniósł się do Akademii. Był uczniem znanego malarza rosyjskiego Iwana Szyszkina, a potem Archipa Kuindżego. W czasie studiów nasz bohater odbył szereg wakacyjnych podróży artystycznych, m.in. na Krym. W 1896 roku po raz pierwszy wyjechał poza granice Imperium Rosyjskiego – na wyspę Rugia (Niemcy) i do Szwecji. Zwiedził również po raz pierwszy Berlin. Przebywał też na duńskiej wyspie Bornholm, gdzie spotkał się z rodziną matki, z pochodzenia – Dunki.

4 października 1897 roku Ruszczyc ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Petersburgu i otrzymał tytuł malarza. Syn artysty wspominał, że „na wystawę dyplomową zgłosił trzy duże obrazy: Gwiazda wieczorna, Trytony (w mitologii greckiej każda z istot o mieszanej budowie – pół człowiek, pół ryba – M.J.) i Wiosna. Ten obraz zakupił do swojej kolekcji kupiec Paweł Tretiakow (1834- 1898), założyciel Galerii Sztuk Pięknych w Moskwie, obecnie Muzeum Tretiakowskie. W 1898 roku inny rosyjski przedsiębiorca i kolekcjoner sztuki Sawwa Morozow (1862-1905) kupił obraz Młyn zimą. W tymże roku, dzięki sprzedanym obrazom, Ruszczyc mógł wyjechać na dwumiesięczny pobyt za granicą. Zwiedził wówczas Berlin, Drezno, Monachium, Kolonię, Paryż, Ostendę, Brukselę, Bazyleę. Lucernę, Mediolan, Weronę, Wenecję i Wiedeń”.

Powrót do rodowego gniazda

Kolejne lata Ferdynand Ruszczyc spędził głównie w Bohdanowie, gdzie stworzył wyjątkowo dużo obrazów. Być może dlatego, że w domu, w otoczeniu rodziny czuł się najbardziej komfortowo. Sądził wręcz, że tylko bliscy w pełni go rozumieją i wspierają w podejmowanych decyzjach. Szczególnie silna więź łączyła go z matką, którą uważał za najwnikliwszego krytyka swojej twórczości.

„Podziwiam trafność sądów Mamy o malarstwie. Uwagi jej są dla mnie nieoszacowane. Zastępuje mi mentora. (…) z uwag Jej czerpię wskazówki i zachętę do pracy.”

Nasz bohater inspiracji najchętniej szukał w najbliższym otoczeniu. Według jego własnych słów:

„Piękno jest wszędzie, gnieździ się w najbliższym i najprostszym, trzeba je tylko dostrzec. Fragmenty, które każdy może odnaleźć, bo nie są zmienione ani upiększone, proste, a tak wyszukane, jak motyw japoński.”

Motyw rodzinnego miasteczka stale powracał w twórczości Ruszczyca. Pejzaże tych okolic, widok rodzinnego domu czy parafialnego kościoła stanowiły dla artysty niewyczerpane źródło natchnienia. To wówczas powstał obraz Przed kościołem, a także jedno z najbardziej dziś znanych płócien artysty pt. „Ziemia”.

Wilno, Warszawa, Kraków

Pierwsza indywidualna wystawa prac malarskich naszego bohatera w Wilnie miała miejsce w 1899 roku w Ogrodzie Botanicznym. W 1900 roku Ruszczyc wstąpił do Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”, z którym regularnie wystawiał. Wziął udział m.in. w wystawie zorganizowanej z okazji 500-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wówczas jego obraz „Balladyna” nabył Henryk Sienkiewicz. Swe prace prezentował też na dorocznych ekspozycjach adeptów Akademii Petersburskiej (do 1900), oraz w warszawskim Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych (od 1899).

W 1903 roku artysta zorganizował w Wilnie wystawę „Ars”. Od 1904 roku był profesorem Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie.

W spędzonych w Warszawie latach 1904-1907 współtworzył – wraz z Kazimierzem Stabrowskim, Xawerym Dunikowskim, Konradem Krzyżanowskim i Karolem Tichym – organizacyjne podwaliny Szkoły Sztuk Pięknych, w której objął posadę profesora. M.in. jego uczniem był Mikalojus Konstantinas Čiurlionis, wybitny przedstawiciel ówczesnej kultury litewskiej. W roku akademickim 1907/1908 prowadził katedrę pejzażu w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.

W 1908 roku Ruszczyc wraz z Józefem Mehofferem urządził wielką prezentację dzieł polskiej sztuki w Wiedniu.

Organizator, inicjator, wydawca

Po osiedleniu się w tymże roku w Wilnie, porzucił całkowicie malarstwo na rzecz intensywnej działalności pedagogicznej i organizacyjnej; zainicjował  też szereg istotnych dla kultury artystycznej Wilna wydarzeń. Uprawiał grafikę użytkową, projektował plakaty, szatę graficzną czasopism i książek oraz kostiumy teatralne. Wniósł istotny wkład w odrodzenie miejscowego teatru; inscenizował „Lillę Wenedę” Słowackiego (1909), „Orlątko” Rostanda (1912), „Warszawiankę” Wyspiańskiego (1913), „Cyda” Corneille’a (1924) i „Noc listopadową” Wyspiańskiego (1930).

W marcu 1911 roku nasz bohater zorganizował wystawę sztuk pięknych w Mińsku w lokalu polskiej organizacji „Ognisko Polskie”. W 1912 roku zainicjował utworzenie Miejskiego Archiwum Fotograficznego, które miało przeprowadzić inwentaryzację zabytków wileńskich.

Kierownikiem Archiwum został artysta fotografik Jan Bułhak, którego kolekcja fotografii, licząca przeszło 10 tys. pozycji, spłonęła w Wilnie w 1944 roku.

Ferdynand Ruszczyc w gabinecie przy pracy

Ruszczyc organizował także charytatywne bazary przemysłu artystycznego i sztuki ludowej, tworzył afisze i plakaty, wygłaszał odczyty. Był współorganizatorem Towarzystwa Miłośników Wilna, którego został prezesem. Wydawał ilustrowane czasopismo „Tygodnik Wileński”. Brał udział w pracach komisji konserwatorskich oraz w obradach Komitetu Budowy Pomnika Adama Mickiewicza w Wilnie.

Salon we dworze w Bohdanowie, przy fortepianie żona Ferdynanda – Regina

10 października 1913 roku 43-letni artysta zawarł związek małżeński z młodszą o 22 lata Reginą Rouck, córką Oscara Roucka, właściciela Porudomina, naczelnika wileńskiego oddziału Sankt Petersburskiego Towarzystwa Ubezpieczeń Ogniowych. Ślub odbył się w kościele św. Bartłomieja. Małżeństwo Ruszczyców doczekało się sześciorga dzieci. Były to córki: Janina (1914–1988), historyczka sztuki, kustosz w Muzeum Narodowym w Warszawie (MNW), monografistka twórczości ojca, Ewa (1922–1945) i Barbara (1928–2001), archeolożka, oraz synowie: Edward (1915–2003), inżyniera, Oskar (1917–1996), psycholog, profesor uniwersytecki w USA, i Andrzej (1926–1976), lekarz. Okupację niemiecką i bolszewicką (1915-1919) Ruszczyc z rodziną przeczekał w Bohdanowie.

Ferdynand Ruszczyc w mundurze Wojska Polskiego,1918 rok

Profesor Uniwersytetu Stefana Batorego

Autoportret artysty

Nasz bohater czynnie uczestniczył w walkach o Wileńszczyznę. 19 kwietnia 1919 roku wraz z oddziałem Wojska Polskiego Władysława Beliny-Prażmowskiego wkroczył do Wilna. 11 października 1919 roku został wskrzeszony Uniwersytet Stefana Batorego, a już następnego dnia otwarto Wydział Sztuk Pięknych. Jego siedziba mieściła się w klasztornych budynkach przy kościele oo. bernardynów. Ruszczyc został jego dziekanem. Był szanowany i lubiany przez studentów, zaszczepiał im miłość do Wilna.

Tak go wspominał student Widawski: „Dziekan uczył poznawać i kochać piękno Wilna. Sam to piękno tworzył, rozsiewał dokoła siebie, wypełniał sobą bez reszty mury uniwersytetu i miasta”.

W kwietniu 1921 roku wziął udział w otwarciu retrospektywnej Wystawy Sztuk Pięknych w Grand Palais w Paryżu. Po powrocie zaprojektował dekoracje i kostiumy do sztuk teatralnych, m.in. „Legionu”, „Cyda”, „Nocy Listopadowej”. Wykonał symboliczne klucze ze srebra do Wilna,  które wręczone zostały Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu 18 kwietnia 1922 roku podczas uroczystości przekazania władzy Rzeczypospolitej Polskiej nad Wileńszczyzną i 3. rocznicy zdobycia Wilna.

W 1931 roku uczestniczył w otwarciu grobów królewskich w katedrze wileńskiej, odnowił też Kaplicę Ostrobramską.

Pożegnajcie, grając Warszawiankę

Ferdynand Ruszczyc pod koniec życia, ze względu na problemy ze zdrowiem (w październiku 1932 roku uległ atakowi paraliżu, w wyniku którego stracił mowę i władzę w prawej ręce), wycofał się z intensywnej pracy i powrócił do Bohdanowa. Posługując się lewą ręką, tworzył jeszcze olejne szkice i rysunki, porządkował bogate zbiory i urządzał bibliotekę.

Ferdynand Ruszczyc zmarł 30 października 1936 roku, w wieku 66 lat, w Bohdanowie, a jego śmierć odbiła się żałobnym echem w całej Polsce. W przededniu uroczystości pogrzebowych Gina Ruszczycowa natrafiła na kartkę napisaną przez artystę: „Gdy będę musiał Was pożegnać, proszę byście mnie ułożyli w tę kochaną ziemię naszą bohdanowską, u stóp najdroższych rodziców. A że nie chciałbym rozstać się z umiłowanym moim Wilnem, niech mi wolno będzie cząsteczką w nim przebywać: ukryjcie w jednym z jego zakątków u świętego Bartłomieja na Zarzeczu jako wotum – serce moje. Wierzę w obcowanie dusz i dlatego wiem, że w godzinach trudnej walki będę z Wami. A gdy po szafirowym niebie wileńskim pomkną białe obłoki i będzie Wam wesoło – wówczas wspomnijcie mnie. Kupnych wieńców nie przynoście, ale jeżeli kto w ogródku zerwie garść kwiecia, niech je raz jeszcze obok siebie poczuję. A jeżeli zechcecie mnie pieśnią pożegnać, zagrajcie Warszawiankę, aby pod wiekiem trumny – po raz ostatni – oczy moje były wilgotne”.

Mogiła Ferdynanda Ruszczyca po pogrzebie w 1936 roku

Zdjęcie pośmiertne w Bohdanowie, 30 października 1936 rok

Życzenie naszego bohatera spełniono, został pochowany na miejscowym cmentarzu rodzinnym. Dziś jest to jedyny zachowany w Bohdanowie materialny ślad po Ruszczycu. Jego rodzinny majątek spłonął w 1944 roku, a z budynku pozostały jedynie resztki fundamentów.

Znadniemna.pl na podstawie culture.pl, ruszczyc.eu/fot.: instytutpolski.pl

30 października 1936 roku w majątku Bohdanów parafii Wiszniewskiej w dawnym powiecie oszmiańskim, zmarł Ferdynand Ruszczyc, herbu Lis - jeden z najwybitniejszych twórców okresu Młodej Polski reprezentujący symbolistyczny nurt sztuki modernizmu. Był autorem ilustracji, winiet i okładek książkowych. Projektował m.in. plakaty, ekslibrisy i znaczki.  Ponadto

Skip to content