HomeStandard Blog Whole Post (Page 416)

Członkowie Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku z okazji zbliżającego się Dnia Edukacji Narodowej posprzątali teren wokół pomnika wołkowyskich nauczycieli i przedstawicieli miejscowej inteligencji poległych w 1943 roku z rąk okupantów niemieckich.

Renowacja_Wolkowysk_01

Opieka członków Oddziału ZPB w Wołkowysku nad mogiłą miejscowych nauczycieli i członków ich rodzin to tradycja, która bierze początek w 1995 roku, kiedy to z inicjatywy ówczesnej prezes oddziału Anny Sadowskiej w uroczysku Porochownia na tzw. Mysich Górach – miejscu masowego mordu inteligencji polskiej mieszkającej w Wołkowysku – pochowano szczątki ofiar tragedii z czasów wojny i wzniesiono ku ich czci pomnik.

Renowacja_Wolkowysk_04

Już od dwudziestu lat, w przededniu Dnia Edukacji Narodowej, wołkowyscy Polacy sprzątają w tej, symbolizującej ofiarę nauczycieli polskich, nekropolii, a 14 października przychodzą, aby pomodlić się za dusze ofiar mordu.

Renowacja_Wolkowysk_03

Maria Tiszkowska, prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku

Do masowego mordu mieszkających w Wołkowysku polskich nauczycieli, przedstawicieli polskiej inteligencji i członków polskiego podziemia doszło 15 czerwca 1943 roku. W tym dniu nad ranem, kiedy miasto było pogrążone w sen, samochody Gestapo podjechały do domów, w których mieszkali Polacy wyznaczeni przez władze okupacyjne do likwidacji. Jak pisze w swojej książce „Niemiecka okupacja Wołkowyszczyzny 1941-1944” wołkowyski historyk i krajoznawca Mikołaj Bychowcew, gestapowcy wsadzali do samochodów całe rodziny, włącznie z małymi dziećmi.

Renowacja_Wolkowysk

Nie oszczędzali też przypadkowych gości, którzy nocowali u wyznaczonych do zagłady znajomych. Wszystkie ofiary gestapowskiej łapanki zawieziono do lasu i rozstrzelano. Wśród ofiar zbrodni znaleźli się najbardziej szanowani przedstawiciele polskiej inteligencji Wołkowyska, między innymi Natalia Tomkiewicz, nauczycielka, potajemnie ucząca polskie dzieci, była profesor seminarium dla nauczycieli Jadwiga Tymińska- Chomiczewa z małżonkiem, matką i trzyletnim synkiem oraz dziesiątki innych powszechnie szanowanych obywateli.

Renowacja_Wolkowysk_02

Dzisiaj o tragedii sprzed 72 lat przypomina współczesnym mieszkańcom Wołkowyska pomnik, wzniesiony 20 lat temu w miejscu masowego mordu.

Maria Tiszkowska z Wołkowyska, zdjęcia Jerzego Czuprety

Członkowie Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku z okazji zbliżającego się Dnia Edukacji Narodowej posprzątali teren wokół pomnika wołkowyskich nauczycieli i przedstawicieli miejscowej inteligencji poległych w 1943 roku z rąk okupantów niemieckich. Opieka członków Oddziału ZPB w Wołkowysku nad mogiłą miejscowych nauczycieli i członków ich

Ponad trzystu Polaków z Grodna, Lidy, Wołkowyska, Mińska i innych miejscowości, leżących na terenie Białorusi, wymieszało się w sobotę, 3 października, z dwutysięcznym tłumem białostockich miłośników rocka na Rynku Kościuszki w stolicy Podlasia.

Koncert_Lombardu_wspolne_01

Wspólne zdjęcie z zespołem „Lombard”

Powodem, dla którego do Białegostoku przybyło siedem autokarów z mieszkającymi na Białorusi Polakami, był koncert solidarności z nimi i z Białorusią, zagrany przez legendę polskiego rocka zespół „Lombard”.

Koncert_Lombardu_Andzelika_Borys_Tadeusz_Truskolaski_02

Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski i przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys

Koncert_Lombardu_Andzelika_Borys

Przemawia Andżelika Borys

Koncert_Lombardu_Andzelika_Borys_Tadeusz_Truskolaski

Przemawia Tadeusz Truskolaski

Koncert_Lombardu_publicznosc_05

Poznański zespół na czele z Grzegorzem Stróżniakiem, autorem nieśmiertelnego „Przeżyj to sam” i charyzmatyczną wokalistką Martą Cugier od wielu lat przyjaźni się z Polakami na Białorusi. Miał zagrać dla Polaków Grodna w ich rodzinnym mieście, w lipcu.

Koncert_Lombardu_023

Koncert_Lombardu_022

Koncert_Lombardu_020

Koncert_Lombardu_039

Zespół „Lombard”

Na tydzień przed koncertem władze białoruskie cofnęły jednak zgodę na występ zespołu, choć, jak mówi Grzegorz Stróżniak „chcieliśmy tylko zagrać koncert dla Białorusinów i Polaków na Białorusi, to miał być tylko koncert”.

Koncert_Lombardu_03

Grzegorz Stróżniak

Koncert_Lombardu_02

Koncert_Lombardu_publicznosc_06

– To, że koncert został zabroniony, oznacza, iż ktoś się przestraszył przekazu artystycznego i tego, jak ów przekaz wpłynie na wrażliwość odbiorców. To bardzo niedobrze – ocenił decyzję białoruskich władz artysta.

Koncert_Lombardu_04

Grzegorz Stróżniak

„Lombard”, znany z hołdowania ideałom „Solidarności”, której zawdzięczamy przemiany demokratyczne w Europie Środkowej i Wschodniej, między innymi – wybicie się na niepodległość Białorusi, postanowił, że nie ugnie się przed paranoidalnym zachowaniem panującego na Białorusi reżimu dyktatorskiego i zagra koncert Solidarności z Białorusią i Polakami na Białorusi, na terenie Polski, w miejscu, które Rodacy z Białorusi wskażą. Organizator i pomysłodawca koncertu, przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys, wsparta przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP, Urząd Miasta Białegostoku i osobiście prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, a także przez Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” i Białostocki Ośrodek Kultury, poprosiła przyjaciół z Poznania, aby zagrali koncert dla Polaków i Białorusinów w stolicy Podlasia.

Koncert_Lombardu_01

Koncert_Lombardu

Koncert_Lombardu_05

 

 

Koncert_Lombardu_09

Marta Cugier

Koncert_Lombardu_026

Koncert_Lombardu_publicznosc_03

„Lombard” przywiózł do Białegostoku jeden ze swoich najlepiej przyjmowanych w Polsce i poza jej granicami programów – „W hołdzie Solidarności – Drogi do Wolności”.
Okazując solidarność z Białorusią i Polakami na Białorusi legenda polskiego rocka postanowiła wesprzeć początkujący zespół rockowy z Białorusi.

Koncert_Lombardu_010

Grzegorz Stróżniak i Marta Cugier

Koncert_Lombardu_011

Koncert_Lombardu_08

Marta Cugier i Daniel Gola Patalas (gitara)

Koncert_Lombardu_06

Michał Kwapisz GUMA (gitara basowa) i Marta Cugier

Koncert_Lombardu_016

Koncert_Lombardu_041

Koncert_Lombardu_042

Michał Kwapisz GUMA (gitara basowa), Marek Kamiński (perkusista) i Daniel Gola Patalas (gitara)

Zaszczytu „rozgrzania” publiczności przed pojawieniem się na scenie „Lombardu” dostąpił białoruskojęzyczny zespół punk-rockowy z Grodna „Tłusta Łusta”.

Koncert_Lombardu_Tlusta_Lusta_02

Zespół punk-rockowy z Grodna „Tłusta Łusta”

Koncert_Lombardu_Tlusta_Lusta_01

Kirył Bogusz, lider zespołu „Tłusta Łusta”

Koncert_Lombardu_Tlusta_Lusta

Młodzi białoruscy rockandrollowcy, wyrażając wdzięczność swoim bardziej doświadczonym polskim kolegom za zaproszenie do występu w jednym koncercie, oświadczyli, iż jest dla nich zaszczytem zagrać w Polsce na znak solidarności z krajem, z którego pochodzą i z mieszkającymi w nim Polakami. Okazując wdzięczność „Lombardowi”, białoruscy muzycy zaprezentowali publiczności własną białoruskojęzyczną interpretację przeboju polskich kolegów – piosenki „Kryształowa”. – Wiemy, że solidarność z walczącymi o wolność Polakami okazywał w swoim czasie cały wolny świat. Jesteśmy wdzięczni Polsce i Polakom za okazywaną obecnie solidarność z Białorusią, która przeżywa nie najlepsze czasy – mówił ze sceny lider zespołu „Tłusta Łusta” Kirył Bogusz.

Koncert_Lombardu_i_Tlusta_Lusta

Zespół „Lombard” i zespół „Tłusta Łusta”

Koncert_Lombardu_i_Tlusta_Lusta_01

Koncert_Lombardu_i_Tlusta_Lusta_02

Podczas występu „Lombardu” Kirył Bogusz wraz z kolegami został zaproszony przez Grzegorza Stróżniaka na scenę do wspólnego wykonania utworu „Road to Freedom”.

Koncert_Lombardu_i_Tlusta_Lusta_03

Koncert_Lombardu_i_Tlusta_Lusta_04

Koncert_Lombardu_i_Tlusta_Lusta_05

Koncert_Lombardu_i_Tlusta_Lusta_06

Koncert_Lombardu_i_Tlusta_Lusta_07

Spontanicznie zorganizowany wspólny występ ujawnił, że w białoruskim zespole „potrafi zaśpiewać nawet perkusista”. – Zawsze myślałem, że perkusiści nie śpiewają! – żartował Grzegorz Stróżniak. – Przecież nasz Mirek też śpiewa! – zareagowała z udawanym oburzeniem Marta Cugier, prosząc Mirosława Kamińskiego – perkusistę „Lombardu” – aby zawstydził lidera zespołu. – Road, road to freedom… – doniosło się zza zestawu perkusyjnego, wywołując owację wśród publiczności, która świetnie się bawiła, prosząc „Lombard” o wykonanie kolejnych, lubianych po obie strony granicy od dziesięcioleci, przebojów.

Koncert_Lombardu_038

Koncert_Lombardu_037

Grzegorz Stróżniak i Daniel Gola Patalas

Koncert_Lombardu_032

Grzegorz Stróżniak i Marta Cugier

Koncert_Lombardu_031

Koncert_Lombardu_028

Koncert_Lombardu_027

Koncert_Lombardu_07

Marta Cugier i Daniel Gola Patalas

Koncert_Lombardu_014

Marta Cugier

Koncert_Lombardu_018

Zdobywająca szczyty list przebojów w Polsce w latach 80. ubiegłego stulecia „Szklana pogoda” i kultowy „Przeżyj to sam” zabrzmiały na końcu koncertu, wprawiając w nostalgicznie-refleksyjny nastrój wszystkich obecnych na Rynku Kościuszki w Białymstoku.

Koncert_Lombardu_024

Grzegorz Stróżniak i Marta Cugier

Koncert_Lombardu_Grzegorz_Strozniak

Grzegorz Stróżniak

Koncert_Lombardu_029

Legenda polskiego rocka zespół „Lombard” żegna się z publicznością

Koncert_Lombardu_publicznosc

Zakończyło się spotkanie „Lombardu” z białostoczanami i przyjaciółmi z Białorusi wspólnym zdjęciem pamiątkowym, o którego zrobienie Grzegorz Stróżniak poprosił naszą redakcyjną koleżankę – Iness Todryk-Pisalnik.

Koncert_Lombardu_wspolne_01

Znadniemna.pl

Ponad trzystu Polaków z Grodna, Lidy, Wołkowyska, Mińska i innych miejscowości, leżących na terenie Białorusi, wymieszało się w sobotę, 3 października, z dwutysięcznym tłumem białostockich miłośników rocka na Rynku Kościuszki w stolicy Podlasia. [caption id="attachment_12170" align="alignnone" width="480"] Wspólne zdjęcie z zespołem "Lombard"[/caption] Powodem, dla którego do Białegostoku

Niezwykle miło jest nam zaprezentować Państwu kolejnego bohatera rubryki – ułana 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, żołnierza Armii Krajowej, więźnia GUŁAG-u Józefa Matusiewicza.

Jozef_Matusiewicz_02

Józef Matusiewicz

Józefa Matusiewicza zgłosił do akcji „Dziadek w polskim mundurze” wnuk bohatera Jerzy. Najpierw zostawił komentarz pod jednym z wpisów rubryki, a potem wysłał do redakcji znane mu dane biograficzne dziadka oraz zdjęcia, przechowywane w rodzinnym albumie. Zainspirowało Jerzego do zgłoszenia swojego dziadka do naszej akcji zdjęcie Józefa Matusiewicza w okresie odbywania przez Niego zasadniczej służby wojskowej w 1. Pułku Ułanów Krechowieckich im. płk. Bolesława Mościckiego w Augustowie w latach 1922-1923.

Jozef_Matusiewicz_01

Ale o wszystkim po kolei. Oto, co nam wiadomo o Józefie Matusiewiczu:

JÓZEF MATUSIEWICZ urodził się w 1899 roku, niestety nie wiemy, w jakiej miejscowości, ale prawdopodobnie na ziemi sokólskiej. W powiecie sokólskim, we wsi Jurowlany mieszkał, bowiem w okresie międzywojennym i do końca II wojny światowej.

Jak już wspomnieliśmy, w latach 1922-23 Józef Matusiewicz został powołany do wojska. Trafił do legendarnego 1. Pułku Ułanów Krechowieckich.

Po odbyciu wojskowej służby zasadniczej nasz bohater wrócił do domu, założył rodzinę i osiedlił się w Jurowlanach.

Niestety nie wiemy, czy Józef Matusiewicz brał udział w wojnie obronnej 1939 roku. Jego wnuk pisze tylko, że po zajęciu województwa białostockiego przez Sowietów i wybuchu wojny między ZSRR, a Niemcami, Józef Matusiewicz nie został zmobilizowany do Armii Czerwonej i pozostał w domu. Podczas okupacji niemieckiej nasz bohater przystąpił do szeregów obrońców swojej prawdziwej Ojczyzny – Polski, czyli do Armii Krajowej. Musiał walczyć pod komendą między innymi kpt. Józefa Kłopotowskiego, komendanta Obwodu Sokółka AK. Z tego co wie wnuk bohatera oddział, w którym walczył jego dziadek, działał w okolicy Jurowlan i Krynek.

Jozef_Matusiewicz

Józef Matusiewicz. Zdjęcie zrobione w łagrach stalinowskich

Jak wspominała babcia naszego czytelnika i żona Józefa Matusiewicza mianowicie za przynależność do AK jej mąż został po wojnie schwytany przez NKWD i skazany na, jak przypuszczamy, 25 łagrów.

W łagrach Kazachstanu Józef Matusiewicz spędził 14 lat. Został wypuszczony w 1959 roku na mocy amnestii. Wycieńczony i schorowany nasz bohater wrócił w rodzinne strony. Mimo tego, że Jurowlany wówczas znalazły się już na terenie Polski Ludowej, rodzina bohatera po jego aresztowaniu przeniosła się do Grodna, które znalazło się na terenie ZSRR. Do Grodna też wrócił z GUŁAG-u nasz bohater.

Wnuk Józefa Matusiewicza nie pisze, czym się zajmował dziadek po wyjściu z GUŁAG-u i po połączeniu z rodziną. Jerzy wspomina tylko, że nie lubił opowiadać o swojej wojskowej przeszłości.

Jozef_Matusiewicz_uroczystosci

Podczas obchodów 100-lecia sformowania 1. Pułku Ułanów Krechowieckich im. płk. Bolesława Mościckiego

Dopiero dwa lata temu Jerzy odnalazł w albumie rodzinnym zdjęcie dziadka w ułańskim mundurze i późniejsze – wysłane do rodziny z łagru w Kazachstanie.

Jozef_Matusiewicz_uroczystosci_02

Na podstawie zdjęcia Józefa Matusiewicza w ułańskim mundurze jego wnuk zidentyfikował jednostkę, w której dziadek odbywał wojskową służbę zasadniczą – 1. Pułk Ułanów Krechowieckich im. płk. Bolesława Mościckiego. Jerzy, kiedy posiadł tę wiedzę, skontaktował się z miłośnikami kawalerii polskiej w Augustowie, pielęgnującymi pamięć o legendarnej jednostce ułańskiej, która stacjonowała w ich mieście. Dzięki nawiązanym znajomościom, wnuk „krechowiaka” Józefa Matusiewicza z rodziną, w lipcu tego roku został zaproszony do Augustowa na obchody 100-lecia sformowania 1. Pułku Krechowieckich im. płk. Bolesława Mościckiego. Zdjęcia z tych uroczystości też otrzymaliśmy od pana Jerzego – wnuka „krechowiaka”, AK-owca, łagiernika Józefa Matusiewicza, który skończył żywot w Grodnie w 1971 roku.

Jozef_Matusiewicz_uroczystosci_01

Jozef_Matusiewicz_uroczystosci_03

Część Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie materiałów, dostarczonych przez wnuka Józefa Matusiewicza – Jerzego

Niezwykle miło jest nam zaprezentować Państwu kolejnego bohatera rubryki – ułana 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, żołnierza Armii Krajowej, więźnia GUŁAG-u Józefa Matusiewicza. [caption id="attachment_12155" align="alignnone" width="480"] Józef Matusiewicz[/caption] Józefa Matusiewicza zgłosił do akcji „Dziadek w polskim mundurze” wnuk bohatera Jerzy. Najpierw zostawił komentarz pod jednym z wpisów

W grodzieńskiej galerii „Kryga” trwa wystawa malarska pt. „Rodacy-2” autorstwa członka Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi Walerego Stratowicza.

Wystawa_Walerego_Stratowicza_01

Ałła Matuk opowiada o twórczości Walerego Stratowicza

Wystawa_Walerego_Stratowicza_09

Janina Pilnik, prezes Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB, Maria Macko, dyrektorka galerii i Walery Stratowicz

„Rodacy – 2” to kontynuacja tematu, który Walery Stratowicz prezentował już grodzieńskim miłośnikom malarstwa trzy lata temu. Na płótnach artysty rozmaite postacie i charaktery ludzkie, ich zachowanie zamieniają się w grę i przedstawienie teatralne. Akcja nasycona jest wyrazistym, czystym kolorem, który stwarza poczucie karnawału.

Wystawa_Walerego_Stratowicza_03

Walery Stratowicz

Według autora prezentowana trzy lata temu i obecnie tematyka była stale obecna w jego świadomości, myślał o niej, wprowadzał motywy biblijne. – Ciekaw byłem, jak postać biblijna odnajdzie się we współczesnym otoczeniu – mówi twórca.

Wystawa_Walerego_Stratowicza_02

Wystawa_Walerego_Stratowicza

Ekspozycja wystawy jest umownie podzielona na dwie części: „sala sakralna” oraz „sala zabaw”. W tej drugiej można napotkać na nawiązujące do wspomnień z lat 90. przesiąknięte ironią i sarkazmem kompozycje, których bohaterom nadano cechy groteskowe.

Wystawa_Walerego_Stratowicza_08

Męka św. Sebastiana

Wystawa_Walerego_Stratowicza_07

Klucze do raju

Wystawa_Walerego_Stratowicza_06

Sprzedawca kawonów

Podczas wernisażu wystawy, który odbył się 22 września, kulturoznawca Ałła Matuk podzieliła się z obecnymi swoimi ocenami twórczości Walerego Stratowicza. Powiedziała, że ten twórca jest malarzem niezwykle wielostronnym. Każdy jego projekt zaskakuje i intryguje. – Liryczne pejzaże, martwa natura, kompozycje rodzajowe, motywy sakralne. W każdej pracy odczuwalny jest wysoki kunszt malarski twórcy i jego niezwykła osobowość – mówiła ekspert.

Wystawa_Walerego_Stratowicza_05

Stary patefon

Wystawa_Walerego_Stratowicza_04

Ucieczka do Egiptu

Podziwiać wystawę „Rodacy-2” Walerego Stratowicza w galerii „Kryga” można do 6 października.

Natalia Klimowicz

W grodzieńskiej galerii „Kryga” trwa wystawa malarska pt. „Rodacy-2” autorstwa członka Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi Walerego Stratowicza. [caption id="attachment_12138" align="alignnone" width="480"] Ałła Matuk opowiada o twórczości Walerego Stratowicza[/caption] [caption id="attachment_12139" align="alignnone" width="480"] Janina Pilnik, prezes Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB, Maria Macko, dyrektorka galerii

Premierowym spektaklem pt. „Co robić z Tygrysem?” na podstawie sztuk Sławomira Mrożka w interpretacji polskiego reżysera Dariusza Jezierskiego rozpoczął 28 września sezon teatralny Białoruski Niezależny „Teatr Cz”.

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_025

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_024

Przedstawienie, o którym reżyser Dariusz Jezierski już opowiadał na portalu Znadniemna.pl, odbyło się na scenie mińskiego Pałacu Kultury Weteranów i stało się znaczącym wydarzeniem w życiu teatralnym białoruskiej stolicy.

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_010

Reżyser Dariusz Jezierski

Nie dość, że „Teatr Cz” jest jedynym prywatnym teatrem białoruskojęzycznym na Białorusi, to jeszcze regularnie sięga po twórczość polskich autorów. Spektaklem na motywach „Dziadów” Adama Mickiewicza ten niezwykły teatr zadebiutował w białoruskim środowisku teatralnym w 2013 roku.

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_023

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_022

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_021

Obecnie, ambicje aktorów skierowały się do jednego z najtrudniejszych gatunków w dramaturgii – teatru absurdu. Właśnie do tego gatunku należą, bowiem sztuki literackiego mistrza absurdu, groteski i ironii, jakim był Sławomir Mrożek, a więc także spektakl na podstawie jego „Męczeństwa Piotra O’Heya” i „Letniego dnia” – „Co robić z Tygrysem?” w reżyserii Dariusza Jezierskiego.

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_020

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_019

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_018

Na nasze pytanie, czy repertuar, dobierany dla „Teatru Cz”, ma związek z jego nazwą, odpowiedziała producentka teatru Katarzyna Saładucha. Jak wyjaśniła „Cz” w nazwie teatru jest skrótem od białoruskiego wyrazu, „czamu” („dlaczego”, bądź, „czemu” po polsku – przyp. aut.).

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_017

Ten wyraz, zdaniem naszej rozmówczyni, symbolizuje pytanie o sens życia, bliskie „Teatrowi Cz”, pytanie, na które artyści pragną szukać i znajdywać odpowiedzi za pomocą swojej twórczości.

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_016

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_015

Według reżysera wystawionego spektaklu, tytułowy „Tygrys” symbolizuje dwa rodzaje absurdu (zewnętrzny i wewnętrzny), z którymi styka się człowiek i stara się je oswoić, żeby żyć i funkcjonować. – Teatr jest miejscem idealnym, żeby te absurdy pokazać, ostrzec widza przed ich istnieniem i przygotować do konieczności oswajania – mówi Dariusz Jezierski.

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_014

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_013

Czy przesłanie spektaklu trafiło do białoruskiego widza, do jakiej refleksji zmusiło? Zapytaliśmy się o to obecnych na premierze. Oto, co usłyszeliśmy:

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_09

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_08

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_06

„Spektakl w pewnym sensie odzwierciedla sytuację na Białorusi. Na przykład podatek, który trzeba płacić za tygrysa przypomina mi konieczność płacenia na Białorusi podatku za to, że się jest bezrobotnym. A podział społeczeństwa na Udów i Nieudów? To przecież też ilustracja naszej rzeczywistości! ”

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_05

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_04

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_03

„Dama – bohaterka Julii Szpilewskiej, mówi ważne dla mnie słowa: Dlaczego muszę wybierać – ty albo on, on albo ty… Wybieram siebie samą i tego, z kim będę szczęśliwa. To, być może, podejście egoistyczne, ale taka też jest prawda – nie możemy przecież kogoś kochać tylko z poczucia żalu do niego. Nie możemy kochać też wtedy, kiedy czujemy, że dla innej osoby nie jesteśmy jedynym wybrańcem, czyli kimś wyjątkowym”.

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_02

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_01

„Spektakl mi się spodobał, choć zakończenie mnie zaskoczyło – raz i zgasło światło! Tym nie mniej w spektaklu było wszystko, co lubię w sztuce teatralnej, a mianowicie, żeby tworzyła podstawę do przemyśleń, do refleksji”.

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem

„Obejrzałem spektakl wysoko filozoficzny, choć niezrozumiały dla takich prostych ludzi jak ja. W pierwszej części spektaklu, na przykład, niczego nie zrozumiałem”.

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_012

Na premierze byli obecni białoruscy politycy – Mikołaj Statkiewicz i Uładzimir Nieklajeu

„Jest to spektakl niezwykle aktualny dla współczesnych realiów białoruskich”.

Spektakl_Co_robic_z_tygrysem_011

Ludmiła Burlewicz rozmawia z Katarzyną Saładuchą, producentką Teatru „Cz”

– Przyjmujemy z wdzięcznością wszystkie opinie, zarówno te pochlebne, jak i negatywne. Chodzi nam przede wszystkim o to, aby spektakl budził emocje, aby widz nie mówił, że przedstawienie okazało się dla niego nudne i pozostał wobec niego obojętny – mówi Katarzyna Saładucha.

Ludmiła Burlewicz z Mińska, zdjęcia Wiktora Wiedzienia

Premierowym spektaklem pt. „Co robić z Tygrysem?” na podstawie sztuk Sławomira Mrożka w interpretacji polskiego reżysera Dariusza Jezierskiego rozpoczął 28 września sezon teatralny Białoruski Niezależny „Teatr Cz”. Przedstawienie, o którym reżyser Dariusz Jezierski już opowiadał na portalu Znadniemna.pl, odbyło się na scenie mińskiego Pałacu Kultury Weteranów

Spotkanie kulturalno-artystyczne zorganizował 26 września dla Polaków Wołkowyska, Zelwy, Werejek, Szydłowic i innych miejscowości Oddział Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku.

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_02

Festyn odbył się w jednym z gospodarstw agroturystycznych pod Wołkowyskiem.

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_019

Wzięło w nim udział ponad stu członków ZPB, którzy zaczęli spotkanie z polską kulturą od udziału we Mszy świętej, którą celebrował ksiądz Andrzej Radziewicz z Rosi. Wśród honorowych gości festynu byli: konsulowie w Konsulacie Generalnym RP w Grodnie Marzena i Jan Demczukowie oraz prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz.

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_07

Wolkowysk_Festiwal_Kultury

W ramach Festynu została zorganizowana wystawa wyrobów miejscowych rękodzielników.

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_04

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_010

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_018

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_016

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_015

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_014

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_013

Obrazy, przedstawiające przepiękne pejzaże ziemi wołkowyskiej, użyczył na potrzeby ekspozycji wołkowyski malarz Stanisław Timoszko i inni uzdolnieni plastycznie miejscowi twórcy.

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_011

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_012

Festyn kultury polskiej nie mógł się obejść bez polskiej piosenki i poezji, która brzmiała w wykonaniu utalentowanej muzycznie wołkowyskiej młodzieży i dzieciaków, przepięknie recytujących wiersze polskich poetów.

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_01

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_06

Wszystkich obecnych wprawił w zachwyt występ obecnej na Festynie drużyny harcerskiej z Rosi, a wykonanie polskich przebojów estradowych, w tym piosenek Czesława Niemena, przez gitarzystę i wokalistę Piotra Grzymajłę z Werejek stało się prawdziwym odkryciem muzycznym wydarzenia.

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_05

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_08

Jako wielką promocję polskości scharakteryzował inicjatywę Oddziału ZPB w Wołkowysku konsul Jan Demczuk, dziękując wszystkim zgromadzonym na Festynie Polakom za pielęgnowanie polskich tradycji i sięganie w rozwoju swoich uzdolnień artystycznych do najlepszych wzorców polskiej kultury.

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_017

Festyn kultury polskiej w Wołkowysku stał się okazją do nawiązywania znajomości i współpracy między rozsianymi po ziemi wołkowyskiej Polakami oraz do planowania przez nich kolejnych przedsięwzięć kulturalnych.

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_09

Wolkowysk_Festiwal_Kultury_03

Maria Tiszkowska z Wołkowyska, zdjęcia Jerzego Czuprety

Spotkanie kulturalno-artystyczne zorganizował 26 września dla Polaków Wołkowyska, Zelwy, Werejek, Szydłowic i innych miejscowości Oddział Związku Polaków na Białorusi w Wołkowysku. Festyn odbył się w jednym z gospodarstw agroturystycznych pod Wołkowyskiem. Wzięło w nim udział ponad stu członków ZPB, którzy zaczęli spotkanie z polską kulturą od udziału

13 września, z Grodna do Sopoćkiń przeszła procesja pod rosyjskimi flagami z czasów Imperium Rosyjskiego. Wierni prawosławni uczcili rocznicę cudownego objawienia Matki Bożej rosyjskim żołnierzom w czasie pierwszej wojny światowej w lasach pod Augustowem.

Pochod_Sopockinie

W procesie wzięło udział około 70 osób, w tym funkcjonariusze Straży Granicznej. Wydawać by się mogło – ot, nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jej uczestnicy – wierni prawosławni szli trzymając flagi z czasów Imperium Rosyjskiego – czarno-żółto-białe.

Pochod_Sopockinie_01

„Nasza Niwa” próbowała dowiedzieć się, komu przyszło do głowy, żeby imperialne sztandary zabierać na procesję. Pierwsza myśl redaktorów – „Niemeńscy Kozacy”. Zmicier Pankowiec i Artiom Gorbacewicz zadzwonili do atamana Władimira Adamowa.

„Nie, to nie są nasze flagi. My nieśliśmy cerkiewne chorągwie. Najwyraźniej któryś z przyjezdnych je przywiózł” – usłyszeli w odpowiedzi.

Batiuszka z Sopoćkiń, Wasilij Tatarczuk stwierdził, że niektórzy chcieli upolitycznić uroczystość cerkiewną.

„Zrozumcie, ja muszę się przygotować do mszy, ugotować obiad, nie jestem w stanie prześledzić, kto urządza prowokacje. Wcześniej tez zdarzały się takie incydenty upolitycznienia spraw cerkiewnych, rozmawiałem o tym z ludźmi. Ale tak naprawdę, to nie jest ważne, pod jakimi flagami idą ludzie w cerkiewnych marszach, najważniejsze, żeby byli prawdziwymi chrześcijanami” – stwierdził.

Batiuszka Tatarczuk powiedział, że na swoim domu wywiesił flagi Białorusi i Ukrainy, a formację kapłańską otrzymał w Kijowie.

„I nawet kilku Kozaków pytało mnie: co to jest? Powiedziałem im, że swoich poglądów nie zmienię”.

Tatarczuk uważa, że flagi najprawdopodobniej przywiózł ktoś z Mińska. Rzeczywiście, w procesji szli przedstawiciele znanej organizacji „Kozaczyj Spas”. Ataman Piotr Szapko przyznał, że flagi rzeczywiście nieśli ludzi z jego organizacji.

„My z Mińska przyjechaliśmy. Co dostaliśmy do rąk, to nieśliśmy”.

Pikanterii sytuacji dodaje fakt, że w procesji udział wzięli przedstawiciele grodzieńskiej Straży Granicznej. Pogranicznicy podtrzymują zadzierzgnięte przed laty relacje z Kościołem Prawosławnym. Ale nie mieli nic przeciwko temu, by maszerować w kolumnie pod imperatorskimi sztandarami.

„Zrozumcie, kiedy przychodzicie do kogoś w gości, a tam się upijają i awanturują, to nie jest wasza wina, – tłumaczy Naszej Niwie rzecznik Komitetu Granicznego RB Aleksander Tiszczenko.

– Funkcjonariusze Straży Granicznej nie nieśli tych flag, skupiali się na sprawach duchowych, a wszczynanie bójek na takiej uroczystości, nie byłby dobrze widziane.

Jest strona zapraszająca na uroczystość, ona powinna odpowiadać za wykorzystywanie symboliki. Dla straży granicznej jest tylko jedna flaga – państwowa – białoruska” – Mówi Tiszczenko i zapewnia, że jego podwładni nie zawierali żadnego porozumienia z kozakami.

Dziennikarze Naszej Niwy poprosili o komentarz rzecznika grodzieńskiej eparchii. W odpowiedzi na pytanie: Jak Cerkiew odebrała tę prowokację, odpowiedzialny za kontakty z Siłami Zbrojnymi RB ojciec Jewgienij Pawełczuk odpowiedział:

„Flaga pojawiła się dlatego, że marsz odbywał się w celu upamiętniania wydarzeń związanych z pierwszą wojną światową, kiedy to ziemie białoruskie były częścią Imperium Rosyjskiego. To jest flaga dawno nieistniejącego imperium” – powiedział Pawełczuk.

Na pytanie, czy organizatorzy, czy cerkiew przyniosła flagi, duchowny odparł:

„Myślcie głową – przynieśliśmy tylko cerkiewne chorągwie”. – A kto je przyniósł? – „Pytajcie tych, kto przyniósł” – odparł batiuszka i rzucił słuchawką.

Należy zauważyć, że czarno-żółto-białe flagi używane były w XIX wieku, jako flagi herbowe Imperium Rosyjskiego. Dziś używają tej symboliki rosyjscy szowiniści – ci, którzy chcieliby połączenia Białorusi do Rosji.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/nn.by

13 września, z Grodna do Sopoćkiń przeszła procesja pod rosyjskimi flagami z czasów Imperium Rosyjskiego. Wierni prawosławni uczcili rocznicę cudownego objawienia Matki Bożej rosyjskim żołnierzom w czasie pierwszej wojny światowej w lasach pod Augustowem. W procesie wzięło udział około 70 osób, w tym funkcjonariusze Straży Granicznej.

Blisko stuosobowa grupa Polaków – członków oddziałów Związku Polaków na Białorusi z Grodna, Mińska, Lidy, Szczuczyna i innych miejscowości odbyła 26 września wycieczkę po północno-wschodnich terenach obwodu grodzieńskiego, zwiedzając zabytki polskiej historii i kultury.

Wycieczka_ZPB_po_Oszmianszczyznie_01

Podróż dwoma autokarami po Grodzieńszczyźnie  rozpoczęła się w Lidzie, gdzie członkowie ZPB mieli okazję zwiedzić Zamek Lidzki i posłuchać o bogatej i sławnej historii tego zabytku, którą opowiedział krajoznawca, publicysta, historyk i niestrudzony przewodnik po zabytkach polskich na terenie Białorusi Witold Iwanowski. Pomagał wybitnemu znawcy polskiej historii na Kresach Północno-Wschodnich Rzeczypospolitej w oprowadzaniu wycieczki zasłużony działacz mniejszości polskiej na Białorusi, członek Rady Naczelnej ZPB Tadeusz Malewicz.

Wycieczka_ZPB_po_Oszmianszczyznie_04

W Lidzie Polacy nawiedzili także Cmentarz Lotników, oddając hołd bohaterom, poległym za wolną Polskę.

Kolejnym przystankiem na trasie wycieczki stała się miejscowość Holszany, w której wycieczkowicze zwiedzili ruiny zabytkowego zamku, a także miejscowy kościół św. Jana Chrzciciela i przylegający do niego budynek byłego klasztoru Franciszkanów.

Wycieczka_ZPB_po_Oszmianszczyznie_03

Podczas dalszej podróży Polacy zawitali do Borunów, gdzie w nawiedzili Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. W Borunach zwiedzających przywitał proboszcz Sanktuarium i jego kustosz – ks. Lucjan Dąbrowski. Kapłan opowiedział zwiedzającym o historii miasteczka Boruny, parafii i Sanktuarium. Zaprezentował też dwie napisane przez niego książki o Borunach i Sanktuarium, słynącego z cudownego obrazu Matki Bożej Boruńskiej.

Podczas podróży po ziemi oszmiańskiej i smorgońskiej Polacy zwiedzili także ruiny zamku w Krewie, przy których przewodnicy opowiedzieli o historii podpisania Unii w Krewie między Królestwem Polskim, a Litwą i o znaczeniu tego porozumienia w powstaniu najpotężniejszego państwa w średniowiecznej Europie.

Podróżując po północno-wschodniej części Grodzieńszczyzny nie sposób było nie zawitać do Zalesia, aby obejrzeć odrestaurowany pałac twórcy poloneza „Pożegnanie Ojczyzny” Michała Kleofasa Ogińskiego. Spacerując z przewodnikami po parku pałacowym wycieczkowicze mieli okazję wysłuchać opowieść o historii życia polskiego wybitnego twórcy muzycznego i polskiego patrioty, który urodził się 250 lat temu 7 października.

W Smorgoniach wycieczka Polaków zatrzymała się przy pomniku polskich żołnierzy, poległych w wojnie polsko-bolszewickiej, aby oddać hołd obrońcom Ojczyzny i odmówić za ich dusze „Anioł Pański”.

Smorgonie zapisały się w historii, jako miejscowość, w której funkcjonował słynący na całą Europę ośrodek tresury niedźwiedzi, zwany Akademią Smorgońską. Dzisiaj przypomina o tej niezwykłej instytucji edukacji przepiękny pomnik, który mogli podziwiać uczestnicy wycieczki.

Podobnie jak podczas każdej wycieczki, organizowanej przez Związek Polaków na Białorusi, również podczas tej nie obeszło się bez akcentu artystycznego. W kościele w Sołach występ premierowy przed blisko stuosobową widownią Rodaków z różnych zakątków Białorusi miał zespół muzyczno-wokalny, założony w kwietniu przez członków Oddziału ZPB w Lidzie. Wspólnie z zespołem rodziny Sachoń, debiutanci dali piękny koncert dla uczestników wycieczki. Oddział ZPB w Lidzie przygotował też poczęstunek dla wycieczkowiczów, na który złożyły się tradycyjne dania kresowe.

Wycieczka członków ZPB po Grodzieńszczyźnie stała się nie tylko lekcją historii polskich Kresów Wschodnich, zwłaszcza dla młodszych uczestników wyjazdu, ale też była okazją do wymiany pomysłami na kolejne wspólne polskie przedsięwzięcia z udziałem Polaków z różnych oddziałów ZPB.

Irena Biernacka z Lidy

Blisko stuosobowa grupa Polaków – członków oddziałów Związku Polaków na Białorusi z Grodna, Mińska, Lidy, Szczuczyna i innych miejscowości odbyła 26 września wycieczkę po północno-wschodnich terenach obwodu grodzieńskiego, zwiedzając zabytki polskiej historii i kultury. Podróż dwoma autokarami po Grodzieńszczyźnie  rozpoczęła się w Lidzie, gdzie członkowie ZPB

W polityce.pl: Rozmawiamy tuż po konferencji prasowej, na której zaapelowali państwo do rządu Ewy Kopacz, by ten pochylił się nad problemem Polaków w Mariupolu. Czy można to traktować jako presję i przeciwwagę dla postulatów pomocy dla imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu?

Andzelika_Borys

Andżelika Borys

Andżelika Borys, przewodnicząca Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi: To nie do końca tak, bo ja nie miałabym odwagi, by powiedzieć, że uchodźcom z Afryki czy Syrii pomóc nie należy. Natomiast w moim przekonaniu należy pomagać, ale tam na miejscu – inne rozwiązanie i otwarcie granic nie rozwiąże problemu. Trzeba dobrze przemyśleć problem: w jakiej części ludzie, którzy przybywają dziś do Europy uciekają przed wojną, a w jakiej szukają po prostu chęci poprawy życia.

To bardzo ważny fakt. W moim przekonaniu trzeba robić wszystko, by uchodźców w Europie było jak najmniej, bo nie rozwiążemy tego problemu, zapraszając wszystkich do naszych miast.

Skoro mamy pomagać imigrantom ekonomicznym z Afryki…

… to dlaczego nie możemy pomóc Polakom, naszym repatriantom? Tylu Polaków zostało poza granicami naszego kraju, a przecież nie zostali tam z własnej woli czy fanaberii. Proszę zwrócić uwagę na politykę Niemiec w pewnym okresie, którzy sprowadzali swoich rodaków na przykład z Kazachstanu. Dlatego jeśli pyta mnie pan, czy pomagać imigrantom ekonomicznym, czy naszym rodakom, to moje poglądy będą po stronie Polaków. To jest nasza kultura, nasza tożsamość, wspólna historia, to są nasi rodacy, którzy z różnych przyczyn zostali pozbawieni swojej ojczyzny. To chyba logiczne, że w pierwszej kolejności trzeba pomóc Polakom.

Można mówić o obowiązku państwa w tej kwestii?

Zdecydowanie tak.

Rząd premier Ewy Kopacz przekonuje, że obudził się w tej sprawie – ministrowie zadeklarowali 30 mln złotych w budżecie na przyszły rok – właśnie na ten cel.

Każda kampania wyborcza jest czasem, gdy wszyscy wszystko obiecują… Ale wie pan, to ważne, że dowiedziała się o tym opinia publiczna. Co z tych obietnic zostanie spełnione – tego nie wiemy, ale dobrze, że temat pojawił się w dyskusji publicznej, na porządku dziennym.

Dodajmy – pojawił się pod wpływem presji opinii publicznej, która pojawiła się, gdy rządzący zaczęli szukać pieniędzy na uchodźców w budżecie… na naszych repatriantów.

Tak. I chwała Bogu, że w krajach demokratycznych media mogą być siłą napędową, która zmusza polityków do działania, zmiany decyzji.

Konferencja_PIS

Podczas konferencji prasowej z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim oraz przyjaciółmi z Ukrainy, Białorusi i Litwy. Fot.: M.Czutko/wpolityce.pl

A skoro jesteśmy przy działaniach rządu – jak pani ocenia ruchy tej koalicji właśnie w dziedzinie pomocy repatriantom i Polakom na wschodzie?

Mam wrażenie, że tak naprawdę rząd nie podjął poważnej dyskusji na ten temat. Sprawa pomocy repatriantom z Senatu została przeniesiona do MSZ, co moim przekonaniu spowodowało przesunięcie tej kwestii „w dół” i chaos. Nie było tej dyskusji o polityce wschodniej do momentu, gdy media zaczęły podnosić problem i opisywać zagrożenia na przykład Polaków w Mariupolu. Nikt na poważnie nie zajmował się tą sprawą przez ostatnie lata. Czas to zmienić, stąd także nasza dzisiejsza konferencja.

not. Marcin Fijołek

Znadniemna.pl za wpolityce.pl

 

W polityce.pl: Rozmawiamy tuż po konferencji prasowej, na której zaapelowali państwo do rządu Ewy Kopacz, by ten pochylił się nad problemem Polaków w Mariupolu. Czy można to traktować jako presję i przeciwwagę dla postulatów pomocy dla imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu? [caption id="attachment_12065" align="alignnone" width="480"] Andżelika Borys[/caption] Andżelika Borys, przewodnicząca Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi: To nie do końca tak, bo ja nie miałabym odwagi, by powiedzieć, że uchodźcom z

Delegacja Związku Polaków na Białorusi na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem i prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi kpt. Weroniką Sebastianowicz w towarzystwie konsula Jakuba Blatkiewicza z Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, złożyła dzisiaj życzenia z okazji 95. rocznicy Urodzin – Kazimierzowi Tumińskiemu, ostatniemu żyjącemu obrońcy Grodna przed Armią Czerwoną we wrześniu 1939 roku, żołnierzowi Armii Krajowej – uczestnikowi między innymi operacji „Ostra Brama”, więźniowi GUŁAG-u.

Kazimierz_Tuminski

Kazimierz Tumiński, foto z dnia 17 września 2006 roku

Z życzeniami Stu Dwudziestu lat życia ku chwale Polski, goście z ZPB i KG RP w Grodnie zawitali do domu Jubilata.

Kazimierz_Tuminski_03

Konsul Jakub Blatkiewicz z Konsulatu Generalnego RP w Grodnie składa życzenia Kazimierzowi Tumińskiemu

Mimo tego, że Pan Kazimierz przeżył już trzy udary mózgu, goście zastali go we względnie dobrym stanie i samopoczuciu. Bohater o własnych siłach siedział na kanapie, rozmawiał z gośćmi, śpiewał wraz z nimi tradycyjne „Sto lat” i nawet odczytał z pamięci słowa przysięgi, jaką składał jako żołnierz Armii Krajowej.

Kazimierz_Tuminski_04

Kazimierz Tumiński i Weronika Sebastianowicz

Podczas biesiady przy stole Kazimierz Tumiński interesował się u swojej koleżanki broni Weroniki Sebastianowicz stanem zdrowia i samopoczuciem ich wspólnych znajomych – członków Stowarzyszenia Żołnierzy AK przy ZPB.

Kazimierz_Tuminski_02

Kpt. Weronika Sebastianowicz daje nakaz ppor. Kazimierzowi Tumińskiemu

Wysłuchał nakazu swojej przełożonej, że „rozkazu odchodzić jeszcze nie wydano” i serdecznie dziękował gościom za pamięć, zapraszając do siebie za rok.

Kazimierz_Tuminski_01

Kpt. Weronika Sebastianowicz, ppor. Kazimierz Tumiński i Mieczysław Jaśkiewicz, prezes ZPB

Kazimierz Tumiński urodził się 30 września 1920 roku we wsi Gibulicze pod Grodnem. Jeszcze jako uczeń szkoły, w połowie lat 30. minionego stulecia zapisał się do Związku Strzeleckiego i wiele godzin spędzał na strzelnicy. Zdobyte nawyki przydały się młodemu mężczyźnie, kiedy 20 września 1939 roku Armia Czerwona zaatakowała jego rodzinne miasto, a on jako ochotnik stanął w szeregach obrońców Grodna. Po zajęciu Grodna przez bolszewików Kazimierz Tumiński przystąpił do polskiej konspiracji zbrojnej, walczył w szeregach Armii Krajowej, brał udział w operacji „Ostra Brama”. W 1944 roku został ujęty przez NKWD z bronią w ręku. Skazany na 10 lat pozbawienia wolności, które zamieniły się w 13 lat ciężkiej, niewolniczej pracy w kopalniach na Kołymie. W rodzinne strony Kazimierz Tumiński wrócił w 1956 roku i osiedlił się w ukochanym Grodnie, w którym mieszka do dziś.

CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROWI!

Znadniemna.pl

Delegacja Związku Polaków na Białorusi na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem i prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi kpt. Weroniką Sebastianowicz w towarzystwie konsula Jakuba Blatkiewicza z Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, złożyła dzisiaj życzenia z okazji 95. rocznicy Urodzin - Kazimierzowi Tumińskiemu, ostatniemu

Skip to content