HomeStandard Blog Whole Post (Page 492)

Niezwykle miło nam jest z powodu tego, że naszą akcją zainteresowała się żywa legenda polskiego oporu zbrojnego na Grodzieńszczyźnie w latach II wojny światowej – kpt. Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi i członkini Zarządu Głównego ZPB.

Antoni_Sebastianowicz_male

Antoni Sebastianowicz

Pani kapitan zgłosiła do akcji „Dziadek w polskim mundurze” historię swojego teścia, ułana 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich Antoniego Sebastianowicza.

O naszej akcji Weronika Sebastianowicz przypomniała, kiedy przeglądała w archiwum domowym zdjęcia swoich bliskich i natrafiła na fotografię swojego teścia Antoniego, jako przystojnego młodego ułana, pozującego do zdjęcia w zakładzie fotograficznym Zilbersteina w Wilnie, gdzie w okresie pokoju stacjonował 4. Pułk Ułanów Zaniemeńskich.

Pani Weronika postanowiła oddać hołd pamięci swojemu teściowi, przekazując do redakcji jego przedwojenną fotografię w mundurze ułana.

Na temat teścia pani kapitan wiemy tyle:

ANTONI SEBASTIANOWICZ, syn Pawła i Zofii, urodził się w 1904 roku we wsi Łasówka (przed wojną w gminie Piaski powiatu wołkowyskiego województwa białostockiego, obecnie – w rejonie mostowskim obwodu grodzieńskiego).

Po osiągnięciu wieku poborowego w 1926 roku Antoni poszedł do wojska. Trafił do Wilna, do stacjonującego tu 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich.

Antoni był zdyscyplinowanym żołnierzem, cieszył się zaufaniem kolegów oraz dowództwa i szybko, już w pierwszym roku służby, awansował do stopnia starszego ułana.

Po odbyciu zasadniczej służby Antoni Sebastianowicz wrócił do rodzinnej Łasówki. Do wybuchu wojny pracował na gospodarstwie ojca i ożenił się z miejscową dziewczyną Melanią, która urodziła mu troje dzieci: Eulalię, Jana – przyszłego męża Weroniki Sebastianowicz, z domu Oleszkiewicz – oraz Jerzego.

Beztroskie rodzinne życie Antoniego przerwała mobilizacja, którą w przypadku rodzimej jednostki naszego bohatera przeprowadzono 23 sierpnia 1939 roku – na tydzień przed wybuchem wojny.
Wraz z 4. Pułkiem Ulanów Zaniemeńskich Antoni Sebastianowicz przeszedł cały szlak bojowy jednostki w kampanii wrześniowej. Po honorowej kapitulacji, którą pułk uzyskał od Niemców 27 września koło wsi Medyka na Podkarpaciu, nasz bohater wrócił do domu, który już stał na terenie okupowanym przez Sowietów.

Ułanowi udało się ukryć swoją przynależność do Wojska Polskiego i tym samym uniknąć represji ze strony nowej władzy. Konspirację Antoniemu Sebastianowiczowi przyszło uprawiać przez cały okres wojny. Wiodąc życie zwykłego rolnika Antoni pomagał działającym na terenie byłego powiatu wołkowyskiego żołnierzom Armii Krajowej. Mógł jeszcze wtedy słyszeć (a może nawet widywać) o młodziutkiej łączniczce AK, noszącej pseudonim „Różyczka”, czyli swojej przyszłej synowej Weronice Oleszkiewicz.

Lata wojny Antoni Sebastianowicz poświęcił wychowywaniu dzieci, którzy urośli na prawdziwych polskich patriotów. – Czy wyszłabym za mąż za swego Janka, gdyby było inaczej? – pyta retorycznie Weronika Sebastianowicz.

Po wojnie władza sowiecka przeprowadziła kolektywizację i gospodarstwo rolne Antoniego Sebastianowicza zostało częścią kołchozu, w którym ułan musiał pracować do końca życia.

Zmarł Antoni Sebastianowicz, starszy ułan 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich, uczestnik wojny obronnej 1939 roku, w 1971 roku pochowany został na cmentarzu w Piaskach.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji kpt. Weroniki Sebastianowicz, synowej bohatera

Niezwykle miło nam jest z powodu tego, że naszą akcją zainteresowała się żywa legenda polskiego oporu zbrojnego na Grodzieńszczyźnie w latach II wojny światowej – kpt. Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi i członkini Zarządu Głównego ZPB. [caption id="attachment_9127" align="alignnone" width="480"] Antoni Sebastianowicz[/caption] Pani

Powiedział o tym nadającej z Białegostoku rozgłośni Radio Racja proboszcz parafii Świętego Ducha w grodzieńskiej dzielnicy Alszanka ks. Paweł Sałabuda.

Kaplica_Alszanka_01

Tak ma wyglądać nowy kosciół w Alszance. Według podobnego projektu jest wybudowany kosciół w Lidzie. Fot.: grodnensis.by

Parafianie z Alszanki od trzech lat domagali się od władz Grodna wydania pozwolenia na budowę świątyni w nowej dzielnicy na obrzeżach Grodna. Władze, powołując się na różne przyczyny, w tym sprzeciw niektórych mieszkańców dzielnicy Alszanka, odmawiały katolikom wydania pozwolenia na budowę kościoła. Ostatnią instancją, rozstrzygającą konflikt pomiędzy władzami a katolikami okazał się prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko. To od jego zgody, jak podkreślał jeszcze rok temu proboszcz parafii Świętego Ducha, zależało, czy w Grodnie powstanie kolejna świątynia katolicka.

Kaplica_Alszanka

Obecnie, gdy prezydent Białorusi wyraził zgodę na jej budowę, władze Grodna wydzieliły pod plac budowy kościoła 58 arów gruntu w dzielnicy Alszanka. Teraz, jak zaznaczył na antenie Radia Racja ksiądz Paweł Sałabuda, parafianie wyłonią ze swojego grona specjalny zespół, który zajmie się uzgadnianiem projektu przyszłej świątyni oraz innymi formalnościami, niezbędnymi do rozpoczęcia budowy.

Kaplica_Alszanka_02

Na teren przykościelny wierni planują przenieść niedużą kapliczkę, która przez lata służyła im do nabożeństw, które ze względu na jej skromne rozmiary odbywały się pod otwartym niebem. Według proboszcza parafii Świętego Ducha kapliczka stała się jednym z najcenniejszych artefaktów w historii parafii już teraz liczącej, co najmniej 3 tysiące wiernych i stale się powiększającej w miarę rozrastania się dzielnicy Alszanka.

Znadniemna.pl na podstawie www.racyja.com

Powiedział o tym nadającej z Białegostoku rozgłośni Radio Racja proboszcz parafii Świętego Ducha w grodzieńskiej dzielnicy Alszanka ks. Paweł Sałabuda. [caption id="attachment_9087" align="alignnone" width="480"] Tak ma wyglądać nowy kosciół w Alszance. Według podobnego projektu jest wybudowany kosciół w Lidzie. Fot.: grodnensis.by[/caption] Parafianie z Alszanki od trzech lat domagali

„Przygody kotka-grukotka” książka pod takim tytułem (biał. – „Прыгоды коціка-грукоціка”) dla dzieci w języku białoruskim została wydana przez Leszka Szerepkę, ambasadora RP w Mińsku.

kotek-grukotek

Ilustracja z książki „Przygody kotka-grukotka”, fot.: heyevent.com

Prezentacja książki odbędzie się w najbliższy piątek, 27 marca o godzinie 18.00, w Państwowym Muzeum Literackim Janki Kupały w Mińsku.

afisz_kotka-grukotka_str

Afisz prezentacji książki

Ambasador RP w Mińsku Leszek Szerepka jest historykiem z wykształcenia. O jego pasji pisania książek dla dzieci nic do tej pory nie było wiadomo.

Nasz korespondent w Mińsku odwiedzi prezentację książki o kotku-grukotku i napisze relację z tego wydarzenia, którą oczywiście opublikujemy.

My tymczasem gratulujemy Panu Ambasadorowi literackiego debiutu!

Znadniemna.pl

„Przygody kotka-grukotka” książka pod takim tytułem (biał. – „Прыгоды коціка-грукоціка”) dla dzieci w języku białoruskim została wydana przez Leszka Szerepkę, ambasadora RP w Mińsku. [caption id="attachment_9079" align="alignnone" width="480"] Ilustracja z książki "Przygody kotka-grukotka", fot.: heyevent.com[/caption] Prezentacja książki odbędzie się w najbliższy piątek, 27 marca o godzinie 18.00,

Miło nam jest zaprezentować Państwu historię kolejnego bohatera akcji Kazimierza Lotko, ułana 1. Pułku Ułanów Krechowieckich im. Pułkownika Bolesława Mościckiego. Historię krechowiaka opisała dla nas, dostarczając zdjęcia z archiwum rodzinnego, mieszkająca w Mińsku wnuczka bohatera – Natalia Baranowska.

Kazimierz_Lotko_01_portret

Kazimierz Lotko. Zdjęcie z dnia 14 marca 1938 roku.

Natalia Baranowska dowiedziała się o akcji „Dziadek w Polskim mundurze” dzięki temu, że jest uczestniczką forum internetowego „Związek Polaków”, które niezwykle gorąco Państwu polecamy.

Ale przejdźmy do historii naszego bohatera:

KAZIMIERZ LOTKO, syn Antoniego i Anny, urodził się 7 stycznia 1915 roku we wsi Zapołowie Stare (przed wojną w gminie Hołubicze powiatu dziśnieńskiego województwa wileńskiego, obecnie w rejonie głębockim obwodu witebskiego).

Kazimierz_Lotko_dowod_osobisty

Dowód osobisty obywatela II RP Kazimierza Lotko

Kazimierz_Lotko_dowod_osobisty_01

Ojciec Kazimierza – Antoni Lotko – pracował na kolei. Wraz z żoną Anną miał 14 dzieci. Wśród tak licznego rodzeństwa mały Kazik wyróżniał się zdolnościami muzycznymi. Od dziecka samodzielnie uczył się grać na harmonii, z którą nie rozstawał się przez całe życie.

Kazimierz ukończył 6 klas szkoły podstawowej. Prawdopodobnie ze względu na liczne rodzeństwo i konieczność pomagania rodzicom w utrzymaniu sióstr i braci – musiał zrezygnować z nauki na rzecz zdobycia zawodu, który przynosiłby dochód. Kazimierz wyuczył się na kowala.

Kazimierz_Lotko_02_portret

Kazimierz Lotko. Zdjęcie z dnia 24 listopada. 1938 roku.

W wieku 22 lat, 4 listopada 1937 roku, Kazimierz Lotko trafił do wojska. Zasadniczą służbę odbywał w Augustowie w znamienitym 1. Pułku Ułanów Krechowieckich. Młody ułan, dzięki umiejętności grania na harmonii, szybko stał się duszą towarzystwa. Był lubiany przez kolegów, którzy chętnie pozowali do zdjęć z pułkowym harmonistą.

Kazimierz_Lotko_towarzysze_broni_01

Kazimierz Lotko siedzi z harmonią

Był też dobrym, zdyscyplinowanym żołnierzem, za co dowództwo nagradzało go krótkoterminowymi urlopami. Podczas jednego z takich urlopów Kazimierz odwiedził dom rodzinny i zrobił sobie zdjęcie w mundurze z mamą i tatą. Przy czym tata ułana z tej okazji pozował do zdjęcia w służbowej rogatywce kolejarza.

Kazimierz_Lotko_rodzice

Kazimierz Lotko z rodzicami Anną i Antonim Lotko

Z napisów na zdjęciach, które Kazimierz wysyłał z wojska do rodziny czytamy, że jedno z nich, pochodzące z 14 marca 1938 roku, dedykuje „kochanym rodzicom”. Inne – wysłane z okazji Zielonych Świąt 1939 roku – „kochanemu bratu Czesi”. Kartki fotograficzne z wojska z okazji świąt kościelnych Kazimierz Lotko wysyłał do rodziny regularnie. Zdjęcie z okazji Bożego Narodzenia 1938 roku „zasyła dla kochanych swoich rodziców”, podając w podpisie, że jest ułanem 4. szwadronu 1. Pułku Ułanów Krechowieckich.

Kazimierz_Lotko_towarzysze_broni

Kazimierz Lotko (siedzi z harmonią) z towarzyszami broni w Augustowie. Zdjęcie z dnia 29 maja 1939 roku.

Kazimierz_Lotko_podpis

Wybuch II wojny światowej zastał Kazimierza Lotko w rodzimej jednostce. W kampanii wrześniowej, po bitwie, stoczonej pod Olszewem (miejscowość na Podlasiu pomiędzy Brańskiem a Wyszkami) między Suwalską Brygadą Kawalerii, a mocną jednostką pancerno-motorową Niemców, szwadron naszego bohatera wraz z innymi oddziałami 1. Pułku Ułanów przebił się do Wołkowyska.

Kazimierz_Lotko_kon

Kazimierz Lotko na koniu

Stamtąd oddziały 1. Pułku Ułanów, sformowane w liczący 150 koni Samodzielny Dywizjon 1. Pułku Ulanów Krechowieckich, w składzie Rezerwowej Brygady Kawalerii 17 września dotarły do Mostów.

Kazimierz_Lotko_przy_stole

Kazimierz Lotko (po lewej) z kolegami

Zamieszanie, spowodowane zdradzieckim ciosem ze strony Sowietów i natarciem ze wschodu Armii Czerwonej, sprawiło, że 4 .szwadron odłączył się od kolumny brygady, która zmieniała kierunek marszu w zależności od doniesień wywiadu na temat miejscowości, zdobywanych przez nacierających ze wschodu Sowietów. W Rezerwowej Brygadzie Kawalerii z powodu zdradzieckiego ciosu, wymierzonego Polsce przez ZSRR, panowała atmosfera przygnębienia. Żołnierze zmuszeni byli toczyć lokalne potyczki z czerwonymi dywersantami, czekającymi na przyjście Armii Czerwonej. Nasz bohater ze swoim szwadronem dołączył do brygady 20 września, po czym jednostka kawaleryjska dotarła do Grodna i rozlokowała się na przedmościu Przysiółek (współcześnie dzielnica Grodna na prawym brzegu Niemna, nazywana po rosyjsku Pieriesiełka – red.). W obronie Grodna ułani krechowieccy udziału nie brali. Na rozkaz dowództwa opuścili miasto i skierowali się na Litwę, granicę z którą przekroczyli 23 września.

Nie wiemy, czy nasz bohater po klęsce Polski w wojnie obronnej 1939 roku podążył dalej na północ, czy też wrócił do domu. Jak by nie było nie zdradził przysiędze na wierność Ojczyźnie i nie zdjął munduru. Jako żołnierz polski trafił bowiem do niewoli sowieckiej.

Wraz z innymi polskimi jeńcami wojennymi nasz bohater był więziony w Pustelni Optyńskiej (wykorzystywany przez Sowietów jako miejsce odosobnienia klasztor prawosławny) koło Kozielska.

O pobycie w niewoli sowieckiej Kazimierz Lotko opowiadał, że właśnie tam poznał co to jest prawdziwy głód. Karmiono jeńców kiszoną kapustą, słoną rybą i dawano wodę. Dzięki temu, że nasz bohater nie był oficerem, ani podoficerem – nie został skierowany do zagłady w Katyniu.

Z Pustelni Optyńskiej Kazimierz Lotko musiał zostać przeniesiony do innego obozu jenieckiego. Z nieznanych nam powodów nie zaciągnął się ani do Armii Andersa, ani nie został zmobilizowany do Armii Czerwonej. Być może, jako przedstawiciel klasy robotniczej, został wypuszczony z niewoli.

Do domu Kazimierz Lotko wrócił wówczas, kiedy jego rodzinne Zapołowie Stare leżało już na terenie okupowanym przez Niemców – w 1942 roku. Rok później poślubił miejscową, 19-letnią dziewczynę Eufrozynę. Miał z nią troje dzieci. Jedna z córek Kazimierza, której dał na imię Wanda, to mama naszej czytelniczki Natalii Baranowskiej.

Kazimierz_Lotko_zona

Eufrozyna przyszła żona Kazimierza Lotko

Kazimierz Lotko z rodziną spędził okres okupacji niemieckiej w rodzinnej wsi, a po wojnie przyjął radzieckie obywatelstwo. Podobnie jak jego ojciec został kolejarzem. Pracował jako kowal w zakładach mechanicznych Białostockich Kolei Żelaznych (nazwa pochodzi z 1939 roku, kiedy Sowieci okupowali Białystok. Przedsiębiorstwo zmieniło nazwę dopiero w 1946 roku).

Kazimierz_Lotko_01

Zdjęcie powojenne Kazimierza Lotko

Nasz bohater wyznaczał się sumienną i wydajną pracą. Był cenionym fachowcem. Jego wnuczka wspomina, że potrafił wykonać z metalu zarówno pierścionek na dziecięcy paluszek, jak i ażurową furtkę w bramie. Był też zdolnym cieślą i meblarzem. Wszystkie meble w domu Kazimierza były wykonane przez niego własnoręcznie.

Kazimierz_Lotko_doc_archiwalny

Poczynając od zwykłego robotnika kolejowego Kazimierz awansował na brygadzistę, a 25 lipca 1973 roku otrzymał nawet tytuł „przodownika pracy komunistycznej.

Kazimierz_Lotko_legitymacja

Kazimierz_Lotko_dok_sow

Były ułan krechowiecki Kazimierz Lotko przez całe życie nie rozstawał się z harmonią, gra na której stała się dla niego drugim zawodem. Jako harmonista znający dużo piosenek, chętnie grał na weselach i zabawach.

Kazimierz_Lotko_harmonijka

Kazimierz Lotko. Zdjęcie z 1992 roku

Kazimierz Lotko przeżył długie, dramatyczne, ale chyba szczęśliwe życie. Zmarł 26 maja 2003 roku.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji wnuczki bohatera Natalii Baranowskiej

Miło nam jest zaprezentować Państwu historię kolejnego bohatera akcji Kazimierza Lotko, ułana 1. Pułku Ułanów Krechowieckich im. Pułkownika Bolesława Mościckiego. Historię krechowiaka opisała dla nas, dostarczając zdjęcia z archiwum rodzinnego, mieszkająca w Mińsku wnuczka bohatera - Natalia Baranowska. [caption id="attachment_9023" align="alignnone" width="480"] Kazimierz Lotko. Zdjęcie z

Wiosna i zbliżające się Święto Wielkiej Nocy – takie były w miniony weekend tematy zajęć w Szkole Społecznej, funkcjonującej przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Brześciu.

Warsztaty_kwiaty_1

Warsztaty_kwiaty_2

Warsztaty_kwiaty

W sobotę 21 marca uczniowie szkoły przy wsparciu pedagogów zorganizowali zabawę pt. „Powitanie wiosny”, którą połączyli z warsztatami rękodzieła. Młodzież pod czujnym okiem brzeskich mistrzów rękodzieła uczyła się robić kwiaty z kolorowego papieru.

wydmuszki_oklejanki_1

wydmuszki_oklejanki

Dzień później, w niedzielę, uczniowie przybyli do szkoły, aby poznać tajemnice wyrobu dekoracji wielkanocnych. Podczas warsztatów młodzież szkolna nauczyła się robić przepiękne, utrzymane w ludowym stylu, oklejanki z wydmuszek.

Irena Głuchowska z Brześcia

Wiosna i zbliżające się Święto Wielkiej Nocy – takie były w miniony weekend tematy zajęć w Szkole Społecznej, funkcjonującej przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Brześciu. W sobotę 21 marca uczniowie szkoły przy wsparciu pedagogów zorganizowali zabawę pt. „Powitanie wiosny”, którą połączyli z warsztatami rękodzieła.

W miniony weekend odbyła się 4. edycja dorocznego grodzieńskiego Turnieju Świętego Józefa w piłce nożnej halowej wśród polskiej młodzieży szkolnej. Tegorocznym triumfatorem została drużyna piłkarzy z katolickiej parafii na grodzieńskiej Dziewiatówce.

Turniej_sw_Jozefa_02

O tytuł mistrza Turnieju Świętego Józefa walczyły cztery grodzieńskie drużyny: z parafii Dziewiatówka, z parafii Południowy, z parafii Wiszniowiec oraz drużyna „Sokół”, reprezentująca działający przy Związku Polaków na Białorusi Polski Klub Sportowy „Sokół”.

Turniej_sw_Jozefa_03

Kierownictwo PKS „Sokół” po raz pierwszy w historii turnieju ufundowało dla jego zwycięzców i uczestników puchary, dyplomy oraz nagrody pocieszenia.

Turniej_sw_Jozefa

Najlepszym zawodnikiem 4. edycji Turnieju Świętego Józefa został piłkarz z parafii Wiszniowie Władysław Czeczko.

Turniej_sw_Jozefa_01

Pomysłodawcą i organizatorem rozgrywanego od czterech lat w Grodnie Turnieju Świętego Józefa w piłce nożnej halowej jest działacz ZPB Paweł Zarecki, starszy ministrant w grodzieńskiej parafii Południowy, z zawodu trener w lekkiej atletyce. Jak tłumaczy organizator na patrona turnieju wybrał on św. Józefa, gdyż rozgrywki, co roku stara się zorganizować w weekend, przypadający na, bądź tuż po, 19 marca, kiedy Kościół Katolicki obchodzi uroczystości na cześć oblubieńca Maryi i przybranego ojca Jezusa.

Znadniemna.pl

W miniony weekend odbyła się 4. edycja dorocznego grodzieńskiego Turnieju Świętego Józefa w piłce nożnej halowej wśród polskiej młodzieży szkolnej. Tegorocznym triumfatorem została drużyna piłkarzy z katolickiej parafii na grodzieńskiej Dziewiatówce. O tytuł mistrza Turnieju Świętego Józefa walczyły cztery grodzieńskie drużyny: z parafii Dziewiatówka, z parafii

Mszą świętą w kościele parafialnym w Raduniu rozpoczęły się uroczystości żałobne z okazji 70. rocznicy tzw. tragedii piaskowskiej – dokonanego podstępem przez NKWD w połowie marca 1945 roku mordu na blisko 40 żołnierzach oddziału partyzanckiego kpr. Franciszka Weremowicza „Kuny” oraz ponad 20 mieszkańcach wsi Piaskowce, którzy przyjęli polskich partyzantów na nocleg.

Tragedia_w_Piaskowcach_012

Wyjazd na groby ofiar tragedii piaskowskiej Polaków z Grodna oraz delegacji Konsulatu Generalnego RP w Grodnie zorganizował Komitet Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej przy Związku Polaków na Białorusi.

Po Mszy świętej, koncelebrowanej przez proboszcza parafii w Raduniu ks. Witolda Łozowickiego, prezes Komitetu Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej Józef Porzecki poprosił obecnych na nabożeństwie raduńskich Polaków, delegację działaczy ZPB z Grodna, na czele z prezesem organizacji Mieczysławem Jaśkiewiczem, oraz przedstawicieli polskiej placówki konsularnej w Grodnie – konsul Emilię Słomkę i konsula Zbigniewa Pruchniaka o udanie się na cmentarz w Raduniu, gdzie spoczywają prochy niektórych ofiar tragedii piaskowskiej.

Tragedia_w_Piaskowcach_010

Raduń. Zbiorowa mogiła żołnierzy AK z oddziału Franciszka Weramowicza „Kuny”Tragedia_w_Piaskowcach_011

Po modlitwie na raduńskim cmentarzu przybyli z Grodna Polacy w towarzystwie miejscowych mieszkańców modlili się przy kolejnych miejscach pochówku ofiar tragedii Piaskowskiej – w Lipkuńcach, Zabłociu, Dajnowie oraz samych Piaskowcach, w których doszło 70 lat temu do bestialskiego mordu.

Tragedia_w_Piaskowcach_08

Raduń. Mogiła żołnierzy AK B. Winczo i J. Górskiego. Pochodzili z Rukańców, należeli do siatki konspiracyjnej AK oddziału „Kuny”. Zostali zamordowani przez GO NKWD 13 marca 1945 r. Antoni Karniło, mieszkaniec Radunia opowiada: Obaj zostali zamordowani między wsiami Rukańce a Lipkuńce. U brata mojej mamy Benedykta Winczo było na ciele 12 kłutych ran. Pochowani zostali w Lipkuńcach. Po ekshumacji, ponieważ mieli likwidować tam cmentarz, szczątki przeniesiono na cmentarz w Raduniu.

Tragedia_w_Piaskowcach_09

Tragedia Piaskowska zdarzyła się w dniach 12 – 13 marca 1945 roku, kiedy podszywająca się pod antyradziecki oddział partyzancki grupa specjalna NKWD, po zawiązaniu współpracy z oddziałem kpr. Franciszka Weremowicza „Kuny”, w nocy wymordowała śpiących polskich żołnierzy oraz cywilów, którzy dali im nocleg. Według niektórych badaczy historii ziemi raduńskiej zwłoki zamordowanych w Piaskowcach Polaków Sowieci zawieźli na raduński rynek i wyłożyli na pokaz, aby zastraszyć miejscową ludność i złamać w niej ducha antysowieckiego oporu.

Tragedia_w_Piaskowcach_07

Lipkuńce. Cmentarz. Miejsce spoczynku żołnierzy AK. Według ustaleń Piotra Kuźmicza ze wsi Kunieje na starym wiejskim cmentarzu pochowani są żołnierze AK… Stanisław Grermza, Michał Gremza, Kazimierz Gremza, Julian Michnoić z Lipkuńców, Stanisław Górski z Rukańców. Należeli oni do siatki konspiracyjnej AK oddziału Franciszka Weramowicza „Kuny”. Zostali pomordowani 13 marca 1945 r. przez Grupę Operacyjną NKWD w trakcie operacji Piaskowskiej.

Tragedia_w_Piaskowcach_06

Zabłocie. Mogiła żołnierza AK J. Misiukiewicza.

 

Tragedia_w_Piaskowcach_05

Tragedia_w_Piaskowcach_04

Zabłocie. Mogiła żołnierza AK. S.Straczyńskiego

Tragedia_w_Piaskowcach_03

Mogiła łaczniczki AK Zofii Nowickiej z domu Misiuro. Pochodziła ze wsi Osipowce. Należała do oddziału Pawła Klukiewicza. Zginęła koło wsi Kunieje zastrzelona przez NKWD (po 1945 r.)

Tragedia_w_Piaskowcach_02

Tragedia_w_Piaskowcach_01

Piaskowce. Upamiętnienie poległych w Piaskowcach i okolicy.

Miejscowa ludność, w hołdzie ofiarom NKWD ułożyła piosenkę, śpiewaną do dzisiaj przez starszych mieszkańców Radunia i okolic pt. „Szumi piaskowski las…”.

Tragedia_w_Piaskowcach

Grażyna Abramienko z Radunia

Mszą świętą w kościele parafialnym w Raduniu rozpoczęły się uroczystości żałobne z okazji 70. rocznicy tzw. tragedii piaskowskiej - dokonanego podstępem przez NKWD w połowie marca 1945 roku mordu na blisko 40 żołnierzach oddziału partyzanckiego kpr. Franciszka Weremowicza „Kuny” oraz ponad 20 mieszkańcach wsi Piaskowce,

Niezwykłą wystawę filatelistyczną pt. „Biblijne historie” stworzył prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Łunnie (rejon mostowski) Leon Karpowicz.

Leon_Karpowicz_portret

Leon Karpowicz

Wystawa, składająca się z 80 arkuszy formatu A4, zawiera znaczki pocztowe, koperty i inne walory filatelistyczne z różnych krajów świata z ilustracjami, obrazującymi dzieje opisane w Starym i Nowym Testamencie.

Leon_Karpowicz_wystawa_01

Na przykład na arkuszu, poświęconym śmierci, wniebowstąpieniu i koronacji Najświętszej Maryi Panny jest zamieszczonych 10 znaczków i jeden blok znaczkowy z dziewięciu krajów świata. Na prezentowanych w tej części wystawy znaczkach upamiętniono dzieła wybitnych artystów, wśród których można są między innymi Rafael Santi, Bartolome Esteban Murillo czy El Greco. Na tym arkuszu można podziwiać także jeden z największych na świecie znaczków pocztowych, wydany przez Pocztę Polską w 1960 roku znaczek z Ołtarzem Wita Stwosza, przedstawiający centralną część arcydzieła z kościoła Mariackiego w Krakowie.

Leon_Karpowicz_wystawa

Scenę ze Starego Testamentu z wizerunkiem Arki Noego i udających się na nią zwierząt możemy podziwiać na arkuszu z walorami filatelistycznymi Poczty Liberii.

Niezwykle ciekawie prezentuje się część wystawy, poświęcona Zmartwychwstaniu Pańskiemu, gdyż widać na niej, jak artyści z różnych epok i kultur wyobrażali sobie wydarzenie, stanowiące fundament wiary chrześcijańskiej.

Leon_Karpowicz_wystawa_02

Wystawa Leona Karpowicza gościła już w różnych miastach Polski i Białorusi. Działacz ZPB z Łunny jest otwarty na kolejne propozycje eksponowania jego zbiorów filatelistycznych, gotów jest osobiście towarzyszyć wystawie i odpowiadać na pytania zwiedzających ekspozycję.

Skontaktować się z kolekcjonerem można drogą e-mailową: [email protected]

Natalia Ganiec z Łunny

Niezwykłą wystawę filatelistyczną pt. „Biblijne historie” stworzył prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Łunnie (rejon mostowski) Leon Karpowicz. [caption id="attachment_8980" align="alignnone" width="480"] Leon Karpowicz[/caption] Wystawa, składająca się z 80 arkuszy formatu A4, zawiera znaczki pocztowe, koperty i inne walory filatelistyczne z różnych krajów świata z ilustracjami,

Niezwykle nam miło zaprezentować Państwu kolejnego bohatera naszej akcji – plutonowego Michała Gobieca, żołnierza 1. Pułku Ułanów Krechowieckich w składzie 2. Brygady Pancernej w Armii Andersa, kawalera Krzyża Walecznych, uczestnika bitwy o Monte Cassino.

Michal_Gobiec_legitymacja_portret

Michał Gobiec

Materiały na temat Michała Gobieca i jego zdjęcia dostarczyły do redakcji córki bohatera Ludmiła Wiazicka i Wiera Siruczewska.

A więc o naszym bohaterze wiemy, że:

MICHAŁ GOBIEC, syn Szymona, urodził się 4 maja 1911 roku w Świsłoczy (przed wojną w powiecie wołkowyskim województwa białostockiego, po wojnie – centrum rejonowe w obwodzie grodzieńskim).

Michal_Gobiec_02

Michał Gobiec

Niestety nie wiele wiemy o tym, co Michał Gobiec robił przed wojną. Przypuszczamy, że mógł się interesować techniką. Świadczy o tym chociażby powojenny zawód cywilny naszego bohatera.
Nie wiemy, w jakiej jednostce Michał Gobiec walczył podczas wojny obronnej 1939 roku, gdyż nie zachowały się ani jego dokumenty, ani zdjęcia z tego i poprzedzającego wojnę okresu.

Przypuśćmy więc, że walczył w szeregach 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, gdyż do niego trafił po tym, jak po klęsce wrześniowej 1939 roku znalazł się w niewoli sowieckiej i zgłosił się do armii, formowanej w ZSRR przez generała Władysława Andersa.

Działania bojowe 1.Pułku Ulanów Krechowickich w wojnie obronnej 1939 roku są dosyć dobrze znane. Jest to jedna z jednostek, która klęsce wrześniowej 1939 roku została odtworzona w ramach Polskich Sił Zbrojnych na terenie ZSRR.

Michał Gobiec jako ułan odtworzonego 1. Pułku Ułanów Krechowieckich został czołgistą. Jednostka ta weszła, bowiem w skład 2. Warszawskiej Brygady Pancernej 2. Korpusu Polskiego, jako 2. batalion czołgów, któremu pozwolono zachować nazwę jednostki, z której wywodzili się szkoleni na czołgistów ułani.

Michal_Gobiec_01

Michał Gobiec po prawej. Jego kolega ma na lewej kieszeni munduru odznakę 1. Pułku Ułanów Krechowieckich

O przywiązaniu ułanów-czołgistów do tradycji i symboli macierzystej jednostki świadczą widziane na zdjęciach Michała Gobieca i jego towarzyszy broni proporczyki 1. Pułku Ułanów Krechowieckich. Niektórzy nosili na mundurach także odznaki 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, co widać na jednym ze zdjęć, na którym nasz bohater stoi razem z kolegą, mającym przypiętą odznakę pułkową na lewej kieszeni munduru.

Michal_Gobiec_04

Podczas Mszy polowej

W składzie 2. baonu czołgów 2. Warszawskiej Brygady Pancernej Michał Gobiec odbył cały szlak bojowy tej jednostki, walcząc kolejno w kampaniach afrykańskiej i włoskiej. Brał udział między innymi w Bitwie o Monte Cassino.

Michal_Gobiec

Michał Gobiec drugi w dolnym rzędzie,  z towarzyszami broni

Nasz bohater na polu walki wykazał się męstwem i ofiarnością, za co został odznaczony Krzyżem Walecznych (pierwsza baretka od lewej na mundurze na zdjęciu portretowym), Odznaką Honorową za Rany i Kontuzje (baretka u góry na mundurze) oraz Krzyżem Pamiątkowym Monte Cassino (nr legitymacji 29854).

Michal_Gobiec_Monte_Cassino

Michal_Gobiec_Monte_Cassino_01

Po zakończeniu wojny i rozformowaniu w 1947 roku jednostki wojskowej naszego bohatera Michał Gobiec udał się do Polski. 10 sierpnia 1947 roku na stałe zatrudnił się w charakterze mechanika-motorzysty w Oddziale Nawigacyjnym Służby Hydrograficznej Szczecińskiego Urzędu Morskiego.

Michal_Gobiec_legitymacja_sluzbowa_Urzad_Morski

W zaświadczeniu wydanym mu przez pracodawcę czytamy, że „obywatel Gobiec jest dobrym fachowcem oraz pilnym, punktualnym pracownikiem”. O tym, że Michał Gobiec był wysoko cenionym pracownikiem świadczy także dokument, wydany przez Komisję Aktywizacji Regionu Szczecińskiego przy Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów PRL.

Michal_Gobiec_dok

Ta instytucja przyznała naszemu bohaterowi w 1947 roku premię pieniężną w wysokości 6.000 złotych „za wydajną pracę i działalność związaną z odbudową i zagospodarowaniem regionu Szczecińskiego”.

Michal_Gobiec_zaswiadczenie_01

W Szczecinie Michał Gobiec mieszkał przy ul. Wiszesława 14 – 15.

Michal_Gobiec_legitymacja_transportowcow_01

Kresowiaka jednak ciągnęło na małą ojczyznę – do Świsłoczy, leżącej już na terenie ZSRR, gdyż tam Michał Gobiec przed wojną pozostawił żonę i dwie córeczki.

Niespełna rok po zatrudnieniu się w Urzędzie Morskim w Szczecinie Michał Gobiec napisał podanie o zwolnienie z pracy na własne życzenie. Prośbę swoją motywował „koniecznością wyjazdu do ZSRR celem połączenia się z pozostawioną tam rodziną”.

Zwolniony 15 kwietnia 1948 roku z pracy Michał Gobiec wrócił do Świsłoczy. Nie zastał tam jednak ani żony, ani dzieci. Okazało się, że zostały zesłane na Syberię. Weteran II wojny światowej dzielny żołnierz wyruszył na ich poszukiwania i odnalazł rodzinę w obwodzie irkuckim, w nieistniejącej już obecnie wsi Kurtuj, gdzie żona Michała mieszkała z córeczkami – Ludmiłą i Wierą i pracowała w miejscowych zakładach wyrębu lasu.

Michał Gobiec nie długo cieszył się życiem rodzinnym na obcej ziemi.

Zmarł w Kurtuju 2 października 1959 roku, mając zaledwie 48 lat.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie materiałów i wspomnień córek bohatera Ludmiły Wiazickiej i Wiery Siruczewskiej

Niezwykle nam miło zaprezentować Państwu kolejnego bohatera naszej akcji - plutonowego Michała Gobieca, żołnierza 1. Pułku Ułanów Krechowieckich w składzie 2. Brygady Pancernej w Armii Andersa, kawalera Krzyża Walecznych, uczestnika bitwy o Monte Cassino. [caption id="attachment_8965" align="alignnone" width="480"] Michał Gobiec[/caption] Materiały na temat Michała Gobieca i jego

Prezentujemy Państwu kolejnego bohatera naszej akcji – Konstantego Zatkowskiego, żołnierza 76. Lidzkiego Pułku Piechoty w wojnie obronnej 1939 roku, łagiernika, żołnierza 13. Baonu strzelców 5. Kresowej Dywizji Piechoty w Armii Andersa, uczestnika bitwy o Monte Cassino.

Konstanty_Zatkowski

Konstanty Zatkowski

Dokumenty dotyczące szlaku bojowego Konstantego Zatkowskiego, przyznanych mu nagród i odznaczeń oraz wspomnienia o nim dostarczyła do redakcji córka bohatera, 67-letnia Swietłana Zatkowska.

Oto, co udało nam się ustalić na temat Konstantego Zatkowskiego na podstawie posiadanych przez nas materiałów:

KONSTANTY ZATKOWSKI, syn Mikołaja i Eufrozyny z domu Nożko, urodził się 2 lutego 1911 roku we wsi Chomiki pod Grodnem. Ojciec Konstantego był chłopem wyznania prawosławnego. Prawosławnym był także nasz bohater, z czego wnioskujemy, że mógł mieć narodowość białoruską, choć w posiadanych przez nas dokumentach jest napisane, że był Polakiem.
Od dziecka Konstanty musiał pomagać ojcu uprawiać rolę, stąd figurujący w jego dokumentach zawód cywilny – „rolnik”.

W pierwszej połowie lat 30-ch Konstanty musiał odbyć zasadniczą służbę wojskową w jednej z jednostek strzeleckich. Niestety nie wiemy, w jakiej konkretnie. Na posiadanym przez nas przedwojennym (przypuszczamy, że z okresu służby zasadniczej) zdjęciu Konstantego Zatkowskiego na mundurze widzimy odznakę POS (Państwowa Odznaka Sportowa) oraz sznur strzelecki z dwoma chwastami. Wnioskujemy z tego, że Konstanty, jako żołnierz miał osiągnięcia sportowe, uprawniające go do noszenia na mundurze odznaki POS. Sznur strzelecki świadczy z kolei, że był cenionym strzelcem, wyróżniającym się dobrymi wynikami.

Po odbyciu służby zasadniczej Konstanty wrócił do domu i ożenił się z Eufrozyną.

Tuż przed wybuchem II wojny światowej dnia 24 sierpnia 1939 roku rezerwistę Konstantego Zatkowkiego zmobilizowano do wojska. Trafił do stacjonującego w Grodnie 76. Lidzkiego Pułku Piechoty. Po rozbiciu jednostki przez siły niemieckie Konstanty Zatkowski musiał się cofać z ocalałymi kolegami w kierunku Lwowa, gdzie dotarł 8 września i wziął udział w obronie miasta przed Niemcami.

Po wkroczeniu do Lwowa ze wschodu oddziałów Armii Czerwonej Konstanty Zatkowski trafił do niewoli sowieckiej. Był internowany wraz z innymi polskimi żołnierzami najpierw we Lwowie. Potem został przeniesiony do obozu pracy przymusowej w Krzywym Rogu. 28 czerwca naszego bohatera wysłano w głąb radzieckiej Rosji. Najpierw do Autonomicznej Republiki Komi – do tzw. Północnego Obozu Kolejowego „Siewżełdorłag”, a potem do obozu NKWD w Juży (obwód iwanowski).

Z obozu NKWD w Juży Konstanty Zatkowski został wysłany do miejsca koncentracji polskich jeńców wojennych – do obozu jenieckiego Wiazniki. Przebywał w nim do września 1941 roku, kiedy to na mocy układu Sikorski-Majski, podpisanego 30 lipca 1941 roku, został skierowany do Tatiszczewa w obwodzie saratowskim, będącego miejscem formowania 5. Wileńskiej Dywizji Piechoty. Konstanty Zatkowski otrzymał przydział do 13. Pułku Piechoty „Rysiów”.

Konstanty_Zatkowski_legitymacja

W składzie 5. Wileńskiej Dywizji Piechoty 15 sierpnia 1942 roku nasz bohater opuścił ZSRR i trafił najpierw do Iranu, a później do Palestyny. Na Bliskim Wschodzie, gdzie przebywał nasz bohater, doszło do reorganizacji Polskich Sił Zbrojnych, które przeszły pod brytyjskie dowództwo. Konstanty Zatkowski od 26 października 1942 roku stał się żołnierzem 1. kompanii 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców 5. Kresowej Dywizji Piechoty, 2. Korpusu Polskiego, walczącego w składzie 8. Armii Wielkiej Brytanii.

Nasz bohater ze swoim oddziałem przeszedł szlak przez  Irak, Palestynę  i walczył w kampanii włoskiej.

W kampanii włoskiej walczył między innymi w bitwie o Monte Cassino, podczas której został ranny. Po wyleczeniu kontuzji, dwa miesiące po bitwie, dzielny strzelec Konstanty Zatkowski wrócił do jednostki, w składzie której brał udział w kolejnych bitwach, między innymi o Ankonę i Bolonię.

Z wojska nasz bohater został zwolniony we Włoszech 29 sierpnia 1945 roku. W ten sposób, włącznie z pobytem w łagrach i obozach NKWD, przygoda wojenna trwała dla naszego bohatera dokładnie sześć lat.

Do żony Eufrozyny, która od momentu wybuchu wojny niczego nie wiedziała o losie męża, Konstanty wrócił w 1946 roku. Rodzinne Chomiki oraz Grodno zastał już na terytorium ZSRR. Po siedmiu latach rozłąki z żoną weteran II wojny światowej nie długo cieszył się beztroskim rodzinnym życiem. Rok po powrocie Konstantego do domu Eufrozyna urodziła mu córeczkę, której rodzice nadali imię Swietłana. A już trzy lata później rodzinę Zatkowkich władza radziecka wysłała na Syberię, jako „wrogów ludu”. W zsyłce Konstanty, Eufrozyna i Swietłana spędzili pięć lat. Konstanty pracował na budowie, a Eufrozyna w kopalni węgla.

W rodzinne Chomiki Zatkowscy wrócili dzięki amnestii. Nie zostali zrehabilitowani. Konstanty, jako skazaniec, na którym ciążyło piętno „wroga ludu”, nie mógł ubiegać się o status kombatanta i należne weteranom wojny świadczenia.

Jego córka wspomina, że każdego roku 9 maja, kiedy wszyscy radzieccy ludzie świętowali Dzień Zwycięstwa, Konstanty Zatkowski miał oczy pełne łez.

Według Swietłany jej tata nie lubił opowiadać o wojnie. – Miał żal do władz radzieckich o to, że nie uznają go za weterana II wojny światowej, choć jako żołnierz nigdy nie zdradził przysiędze, walczył wszędzie, gdzie kierowało go dowództwo i nigdy nie splamił się dezercją, czy innym uczynkiem niegodnym żołnierza – opowiada Swietłana Zatkowska.

Swietłana Zatkowska podjęła starania, aby chociaż swoim dzieciom udowodnić, że ich dziadek był prawdziwym bohaterem. W 1993 roku rodzina Zatkowskich została zrehabilitowana, a w 2005 roku córka żołnierza skierowała zapytania do odpowiednich urzędów w Wielkiej Brytanii i w Polsce, żeby ustalić, czy jej tacie należały się jakieś odznaczenia wojenne.

Konstanty_Zatkowski_dok_01

Konstanty_Zatkowski_dok

Jak się okazało Konstanty Zatkowski przez rząd Wielkiej Brytanii został odznaczony:

Gwiazdą za wojnę 1939-1945, Gwiazdą Italii, Medalem Obrony oraz Medalem za wojnę 1939-45.

Konstanty_Zatkowski_nagrody

Gwiazdą za wojnę 1939-1945, Medal za wojnę 1939-45, Medal Obrony oraz Gwiazdą Italii

Polska przyznała Konstantemu Zatkowskiemu:

Odznakę honorową za rany i kontuzje oraz Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino.

Brytyjskie odznaczenia Konstantego Zatkowskiego już zostały przekazane córce weterana przez Ambasadę Wielkiej Brytanii na Białorusi.

Swietłana Zatkowska wciąż czeka na dostarczenie jej przez dyplomację polską Krzyża Pamiątkowego Monte Cassino.

Niestety sam Konstanty Zatkowski za życia nie doczekał się należnych mu odznaczeń i honorów.

Zmarł weteran wojny obronnej 1939 roku, łagiernik, weteran kampanii afrykańskiej i włoskiej w szeregach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie Konstanty Zatkowski po ciężkiej chorobie nowotworowej 27 listopada 1979 roku.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji Swietłany Zatkowskiej, córki bohatera

Prezentujemy Państwu kolejnego bohatera naszej akcji – Konstantego Zatkowskiego, żołnierza 76. Lidzkiego Pułku Piechoty w wojnie obronnej 1939 roku, łagiernika, żołnierza 13. Baonu strzelców 5. Kresowej Dywizji Piechoty w Armii Andersa, uczestnika bitwy o Monte Cassino. [caption id="attachment_8956" align="alignnone" width="480"] Konstanty Zatkowski[/caption] Dokumenty dotyczące szlaku bojowego Konstantego

Przejdź do treści