HomeStandard Blog Whole Post (Page 488)

Mierzący ponad cztery metry i ważący ponad 400 kilogramów krzyż stał się już dwudziestym, który stanął w Palmową Niedzielę na wzgórzu w Oszmianie, zwanym przez miejscową ludność Świętą Górą bądź Golgotą.

Oszmiańska Golgota, fot.: vgr.by

Oszmiańska Golgota, fot.: vgr.by

Dwadzieścia lat, tyle ile jest postawionych krzyży, liczy też tradycja stawiania przez oszmiańskich katolików ogromnych krzyży w Niedzielę Palmową przed rozpoczęciem Wielkiego Tygodnia na najwyższym wzgórzu w tym mieście.

Stawianie dwudziestego krzyża na oszmiańskiej Golgocie, fot.: vgr.by

Stawianie dwudziestego krzyża na oszmiańskiej Golgocie, fot.: vgr.by

Krzyże, które są stawiane na oszmiańskiej Golgocie, są wykonywane zawczasu przed każdym Wielkim Tygodniem, który oszmiańscy katolicy spotykają przemarszem przez całe miasto, przeżywając w ten sposób drogę Jezusa Chrystusa na śmierć. Idący na czele pochodu mężczyźni niosą ciężki krzyż, nie zdejmując go z barków, przez dwa kilometry (tyle liczy dystans od kościoła św. Michała Archanioła w Oszmianie do miejscowej Golgoty). Zatrzymują się czternaście razy, zgodnie z liczbą stacji Drogi Krzyżowej Zbawcy.

Jedna ze stacji na Drodze Krzyżowej w Oszmianie , fot.: Wasilij Fiedosienko/Reuters

2014 rok. Jedna ze stacji na Drodze Krzyżowej w Oszmianie , fot.: Wasilij Fiedosienko/Reuters

Każdą ze stacji miejscowi mieszkańcy urządzają, wynosząc z domów nakryte odświętnymi obrusami stoły, które dekorują świętymi obrazami i kwiatami.

Stawianie dziwiętnastego krzyża na oszmiańskiej Golgocie w 2014 roku, fot.: Wasilij Fiedosienko/Reuters

Stawianie dziewiętnastego krzyża na oszmiańskiej Golgocie w 2014 roku, fot.: Wasilij Fiedosienko/Reuters

Oszmiańska Golgota, zwana przez miejscową ludność także Świętą Górą, bądź Górą Franciszkańską, jest jednym z najwyższych punktów na terytorium Białorusi. Jedną ze swoich nazw Góra Franciszkańska zawdzięcza temu, że u jej podnóża zachowały się ruiny kościoła św. Franciszka, wzniesionego tu pół tysiąclecia temu. Na samym zaś wzgórzu kiedyś mieścił się cmentarz.

Znadniemna.pl za vgr.by

Mierzący ponad cztery metry i ważący ponad 400 kilogramów krzyż stał się już dwudziestym, który stanął w Palmową Niedzielę na wzgórzu w Oszmianie, zwanym przez miejscową ludność Świętą Górą bądź Golgotą. [caption id="attachment_9204" align="alignnone" width="480"] Oszmiańska Golgota, fot.: vgr.by[/caption] Dwadzieścia lat, tyle ile jest postawionych krzyży, liczy

Po raz pierwszy w historii Międzynarodowego Turnieju Koszykówki dla młodzieży polskiej i polonijnej – POLBASKET 2015 po najcenniejsze trofeum zawodów sięgnęła drużyna z Białorusi. Doroczny turniej koszykarski, organizowany od sześciu lat przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, odbył się w Pułtusku w dniach 25 – 27 marca.

W ataku "Sokół - Grodno" (stroje biało-granatowe), fot.: pultusk.pl

W ataku „Sokół – Grodno” (stroje biało-granatowe), fot.: pultusk.pl

Na parkiecie w Pułtusku młodzi grodnianie zmierzyli się z rówieśnikami z Polski (trzy drużyny z Pułtuska) i Litwy (dwie drużyny – z rejonów wileńskiego i solecznickiego). Polacy z Litwy byli faworytami turnieju, gdyż w poprzednich latach udawało im się zdobywać najcenniejsze trofea POLBASKETU. W tym roku polska młodzież z Litwy musiała uznać wyższość nie tylko rówieśników z Grodna, lecz także z Gimnazjum nr 3 w Pułtusku, którego reprezentanci stanęli na drugim stopniu podium, zdobywając puchar Burmistrza Miasta Pułtusk – Krzysztofa Nuszkiewicza.

Kapitan "Sokoła - Grodno" Artiom Maksimow odbiera Puchar za I miejsce, fot.: pultusk.pl

Kapitan „Sokoła – Grodno” Artiom Maksimow odbiera Puchar za I miejsce, fot.: pultusk.pl

Puchar dla zwycięzców ufundował natomiast prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska ” Longin Komołowski. Natomiast trofeum za trzecie miejsce, zdobyte przez koszykarzy z rejonu wileńskiego, zostało ufundowane przez Krzysztofa Łachmańskiego, sekretarza Zarządu Krajowego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i dyrektora Zespołu Szkół nr 4 z klasami sportowymi w Pułtusku.

Uczestnicy turnieju POLBASKET 2015

Uczestnicy turnieju POLBASKET 2015, fot.: pultusk.pl

Prawo reprezentowania działającego przy Związku Polaków na Białorusi Polskiego Klubu Sportowego „Sokół” na prestiżowym turnieju międzynarodowym drużyna z Grodna wywalczyła w zeszłorocznych rozgrywkach o Puchar „Sokoła”.

Skład sędziowski POLBASKETU 2015 poza wyłonieniem zwycięzców rozgrywek wytypował także najlepszego zawodnika turnieju oraz króla strzelców za 3 punkty.

Artiom Maksomow odbiera statuetkę dla najlepszego zawodnika turnieju, fot.: pultusk.pl

Artiom Maksimow odbiera statuetkę dla najlepszego zawodnika turnieju, fot.: pultusk.pl

Statuetkę dla najlepszego zawodnika odebrał Artiom Maksimow, kapitan „Sokoła–Grodno”, a tytuł króla strzelców za 3 punkty – Dariusz Kutko ze Szkoły Sportowej rejonu wileńskiego (Litwa).

Znadniemna.pl

Po raz pierwszy w historii Międzynarodowego Turnieju Koszykówki dla młodzieży polskiej i polonijnej – POLBASKET 2015 po najcenniejsze trofeum zawodów sięgnęła drużyna z Białorusi. Doroczny turniej koszykarski, organizowany od sześciu lat przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, odbył się w Pułtusku w dniach 25 – 27 marca. [caption

Najpierw zauważyli, że w Witebsku brakuje prężnie działającego oddziału Związku Polaków na Białorusi. Poznali się wirtualnie na forach internetowych, na których dyskutowano o sposobach otrzymania Karty Polaka. Gdy już otrzymali upragniony dokument – postanowili kontynuować znajomość i zacząć działać.

Szkic proporczyka społeczności "Polacy na Kresach Wschodnich", fot.: "Polacy na Kresach Wschodnich"

Szkic proporczyka społeczności „Polacy na Kresach Wschodnich”, fot.: „Polacy na Kresach Wschodnich”

Spotkali się. Okazało się, że są wśród nich Polacy nie tylko z Witebska, lecz także z Mińska i innych miejscowości. Kiedy przekonali się, że są patriotami polskimi, że chcą zgłębiać znajomość języka polskiego, poznawać polską historię, kulturę i obyczaje – stwierdzili, że stanowią społeczność. Nazwali ją „Polacy Na Kresach Wschodnich”, opracowali szkic proporczyka swojego zjednoczenia, na którym napisali hasło: BÓG CNOTA OJCZYZNA.

Tak powstało na Białorusi nowe polskie zjednoczenie, którego nieformalnym liderem i pomysłodawcą jest nasz stały czytelnik z Witebska Denis Krawczenko, wnuk bohatera akcji „Dziadek w polskim mundurze” Juliana Bortki.

Pana Denisa poprosiliśmy, żeby opowiedział, jak doszło do tego, że najczęściej niechętni do ujawniania swojej tożsamości internauci postanowili się nie tylko spotkać, lecz de facto powołać do życia organizację, deklarującą bardzo wyraziście związki z polskością.

Oto co nam opowiedział:

– Od pewnego czasu, kiedy dojrzałem do zdeklarowania się jako Polak, szukałem w Witebsku organizacji Polaków, w której mógłbym uczyć się ojczystego języka i coś robić wspólnie z ludźmi, którzy tak jak i ja czują się Polakami. W Witebsku od dłuższego czasu jednak nie ma oddziału Związku Polaków na Białorusi. Właśnie działalność ZPB – zwłaszcza na Grodzieńszczyźnie, gdzie Polacy stanowią pokaźny procent ludności – sprawiła, że zacząłem szukać ludzi myślących podobnie w swoim otoczeniu. Jako Polak chciałem otrzymać Kartę Polaka, więc zacząłem uczestniczyć w dyskusjach na forach internetowych, poświęconych Karcie Polaka. Tam właśnie natrafiłem na użytkowników, mających związane z Kartą Polaka poglądy i oczekiwania, podobne do moich, na przykład – Stefana Łapackiego i Czesława Remizowicza.

Inicjatorzy powołania społeczności "Polacy na Kresach Wschodnich" Czesław Remizowicz i Denis Krawczenko, fot.: "Polacy na Kresach Wschodnich"

Inicjatorzy powołania społeczności „Polacy na Kresach Wschodnich” Czesław Remizowicz i Denis Krawczenko, fot.: „Polacy na Kresach Wschodnich”

Inicjatorzy powołania społeczności "Polacy na Kresach Wschodnich" Stefan Łapacki i Czesław Remizowicz, fot.: "Polacy na Kresach Wschodnich"

Inicjatorzy powołania społeczności „Polacy na Kresach Wschodnich” Stefan Łapacki i Czesław Remizowicz, fot.: „Polacy na Kresach Wschodnich”

Jak te wasze wspólne poglądy można sformułować?

– Najlepiej zrobił to po podpisaniu Ustawy o Karcie Polaka śp. Prezydent RP Lech Kaczyński, kiedy zwrócił się do Polaków na Kresach Wschodnich ze słowami: „Nosiliście przez lata orła białego w sercu. Dziś władze Rzeczypospolitej przywracają Wam dokument z orłem”. W ten właśnie sposób, jako potrzebę płynącą z serca, traktujemy swoją przynależność do narodu polskiego i chcemy być wdzięcznymi dziećmi Rzeczypospolitej Polskiej.

Jesteście przecież już dorosłymi ludźmi. Na pewno wielu ma rodziny, stały krąg znajomych. Co sprawiło, że poczuliście więź między sobą?

– Okazało się, że przodkowie wielu z nas pochodzą z dawnej Wileńszczyzny. To był wspólny temat do rozmów, w trakcie których mogliśmy wspominać o swoich przodkach, znajdywać jakieś wspólne cechy w ich losach. Za tego typu rozmowy na forum gdzie poznaliśmy się, a było to forum na portalu Onliner.by – temat „Karta Polaka”, poświęconym sposobom łatwiejszego uzyskania Karty Polaka, byliśmy strofowani i karani przez moderatorów za tak zwany flood, czyli za rozmowy, wykraczające poza temat forum. Wreszcie zaczęliśmy się zdzwaniać telefonicznie.

Czy sami już byliście posiadaczami Karty Polaka?

– Tak. Ale staraliśmy się pomagać forumowiczom, ubiegającym się o Kartę Polaka, zwłaszcza tym, którzy traktowali ją w sposób odpowiedni, czyli jako dokument w rozumieniu, zdefiniowanym przez śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jeśli zauważaliśmy, że użytkownik forum potrzebuje Karty Polaka wyłącznie dla korzyści i krytykuje nasze uczucia patriotyczne – atakowaliśmy go. Za to też byliśmy karani przez moderatorów.

To musiało być nieprzyjemne i uciążliwe.

– I było. Więc stwierdziłem, że trzeba stworzyć na forum osobny temat. Zainspirowany działalnością ZPB, nazwałem temat „Związek Polaków”. W tym temacie mogliśmy już rozmawiać o kulturze, historii, kinie, muzyce… Liczba zainteresowanych tematem forumowiczów stale się powiększała , ale w grudniu 2014 roku obecna na Białorusi państwowa cenzura forów internetowych doprowadziła do tego, że nasz temat z forum Onlinera został usunięty.

Straciliście możliwość obcowania w Internecie.

– Ale nie na długo. Założyłem nowe forum – Polacy na Kresach Wschodnich. Zaprosiłem znajomych z forum, z którego nas wypędzono. Obecnie mamy około 70 zarejestrowanych użytkowników na forum. Na tej stronie możemy przechowywać filmy, dzieła literackie, muzykę, z których mogą korzystać zarejestrowani użytkownicy forum. Poza tym, dzięki rejestracji, poznaliśmy się nawzajem z imienia i nazwiska.

Jak dojrzeliście do wyjścia z wirtualnej przestrzeni?

– Na forum powstała grupa inicjatywna, do której weszli między innymi: Natalia Cybulska, Jan Jakimowicz i Natalia Mytnik (Baranowska). Znaliśmy się już dosyć dobrze dzięki dyskusjom na forum, więc postanowiliśmy się spotkać. Umówiliśmy się w kawiarni „Lido” w Mińsku. Było miło i sympatycznie, młode mamy znalazły wspólne tematy od razu. Długo gadaliśmy i doszliśmy do wniosku, że obcowania internetowego jest nam za mało. Odważyłem się zaproponować zjednoczenie się w realną inicjatywę –społeczność „Polacy na Kresach Wschodnich”. Koledzy zaakceptowali pomysł. Mamy już opracowany szkic naszego proporczyka z maksymą, którą wyznajemy: Bóg-Cnota-Ojczyzna. Obecnie szukamy kogoś, kto by takie proporczyki dla nas wyprodukował.

Spotkanie założycielskie społeczności "Polacy na Kresach Wschodnich" w mińskiej kawiarni "Lido", fot.: "Polacy na Kresach Wschodnich"

Spotkanie założycielskie społeczności „Polacy na Kresach Wschodnich” w mińskiej kawiarni „Lido”, fot.: „Polacy na Kresach Wschodnich”

Spotkanie założycielskie w "Lido", w centrum - Natalia Mytnik (Baranowska)

Spotkanie założycielskie w „Lido”, w centrum –  jedna z inicjatorek spotkania Natalia Mytnik (Baranowska), fot.: „Polacy na Kresach Wschodnich”

Działaczka społeczności "Polacy na Kresach Wschodnich" Natalia Cybulska

Działaczka społeczności „Polacy na Kresach Wschodnich”  i inicjatorka spotkania w kawiarni „Lido” Natalia Cybulska, fot.: „Polacy na Kresach Wschodnich”

Proporczyk i maksyma to dobrze, ale jaką planujecie działalność?

– Nasz kolega Janek Łapacki był niedawno w rodzinnej wsi na terenie dawnej Wileńszczyzny, gdzie, rozmawiając z miejscowym księdzem, opowiedział o naszej inicjatywie i zapytał o potrzeby. Okazało się, że ksiądz od dawna występuje do władz miejscowych o pomoc w uporządkowaniu, znajdujących się na terenie jego parafii wojskowych grobów, gdyż parafianie księdza to w większości starsi schorowani ludzie i nie poradziliby sobie. Zaproponowaliśmy, że przeprowadzimy „Akcję Pamięci” i pomożemy w porządkowaniu grobów. Ksiądz się ucieszył i opowiedział o nas proboszczowi sąsiedniej parafii, który też zwrócił się do nas po pomoc. Tak oto otrzymaliśmy pierwsze realne zadania do wykonania.

Rozmawiał Andrzej Pisalnik

Najpierw zauważyli, że w Witebsku brakuje prężnie działającego oddziału Związku Polaków na Białorusi. Poznali się wirtualnie na forach internetowych, na których dyskutowano o sposobach otrzymania Karty Polaka. Gdy już otrzymali upragniony dokument - postanowili kontynuować znajomość i zacząć działać. [caption id="attachment_9185" align="alignnone" width="480"] Szkic proporczyka społeczności

Dziesięcioosobowa grupa zwycięzców konkursu „Mistrz ortografii 2015”, który odbył się w ubiegłą sobotę – 28 marca – w Grodnie, odwiedzi Rzym w dniach 17 – 22 maja.

Mistrz_Ortografii_012

Andżelika Borys, Piotr Lewczuk, Mieczysław Jaśkiewicz, dr Barbara Stelingowska, prof. nzw.dr hab. Violetta Machnicka, Tadeusz Goc i Helena Dubowska

Wycieczka do stolicy Włoch była główną nagrodą w republikańskim konkursie ortograficznym, zorganizowanym przez przewodniczącą Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi Andżelikę Borys we współpracy z Instytutem Filologii Polskiej i Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego (UPH) w Siedlcach.

Mistrz_Ortografii_020

Rejestracja uczestników

Do zmagań z polską ortografią, w nadziei wywalczyć upragnioną wycieczkę do Rzymu, przystąpiło ponad stu młodych ludzi z całej Białorusi – głównie z większych miast, w których odbywa się nauczanie języka polskiego zarówno w ramach białoruskiego państwowego systemu edukacji, jak i w szkołach społecznych.

Mistrz_Ortografii_019

Regulamin konkursu nie ograniczał możliwości udziału w nim także młodych ludzi, uczących się języka polskiego samodzielnie i pochodzących z miejscowości, w których zorganizowane formy nauczania języka polskiego nie istnieją. Dlatego poza ośrodkami, w których działają mocne polskie placówki edukacyjne, jak Grodno, Wołkowysk, czy Baranowicze, geografia uczestników konkursu objęła także na przykład białoruskie Żodino (miasto na wschód od stolicy Białorusi – Mińska).

Mistrz_Ortografii_05

Jury konkursu: prof. nzw.dr hab. Violetta Machnicka, dr Barbara Stelingowska i mgr Tadeusz Goc

Konkurs „Mistrz ortografii 2015” odbywał się w pomieszczeniach, użyczonych na potrzeby jego uczestników przez Konsulat Generalny RP w Grodnie oraz przez Polską Szkołę Społeczną ZPB w Grodnie.

Mistrz_Ortografii_017

Mistrz_Ortografii_021

Podczas otwarcia konkursu dobrego samopoczucia i „połamanych piór” jego uczestnikom życzyli: pomysłodawczyni konkursu Andżelika Borys, konsul RP w Grodnie Piotr Lewczuk, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej ZPB w Grodnie Helena Dubowska oraz przewodnicząca jury konkursu – dyrektor Instytutu Filologii Polskiej i Lingwistyki Stosowanej UPH w Siedlcach, prof. nzw. dr hab. Violetta Machnicka i jej koledzy z uczelni dr Barbara Stelingowska oraz mgr Tadeusz Goc.

Mistrz_Ortografii_018

Ze względu na dużą liczbę ochotników sprawdzenia sił w konfrontacji z polską ortografią, konkurs został przeprowadzony w dwa etapy. Najpierw do rozwiązywania testów ortograficznych, przygotowanych przez polonistów z UPH w Siedlcach, przystąpiła młodzież, która przyjechała do Grodna z oddalonych miejscowości. W drugiej połowie piszących znaleźli się grodnianie i mieszkańcy okolic Grodna.

Mistrz_Ortografii_016

Prof. nzw. dr hab. Violetta Machnicka podczas sprawdzania testów

Mistrz_Ortografii_013

Dr Barbara Stelingowska podczas sprawdzania testów

Mistrz_Ortografii_014

Praca nad testami poszła sprawnie, więc już po dwóch godzinach od rozpoczęcia konkursu jury przystąpiło do sprawdzania prac. To zajęcie zajęło doświadczonym językoznawcom kolejne półtorej godziny. – Mieliśmy niezwykle trudne zadanie, gdyż poziom konkursu okazał się bardzo wysoki – oświadczyła przed ogłoszeniem wyników przewodnicząca jury Violetta Machnicka.

Mistrz_Ortografii_011

Przemawia Andżelika Borys

Andżelika Borys, potwierdzając słowa pani profesor, oznajmiła, że w celu wyrównania szans uczestników, konkursanci, uczący się języka polskiego w Szkołach Polskich Grodna i Wołkowyska byli oceniani oddzielnie od tych, którzy się uczą języka w systemie szkół społecznych, bądź robią to prywatnie. Jury dokonało podziału też pod względem wiekowym konkursantów, oceniając osobno młodszych do 8 klasy i starszych – klasy 9-11.

Mistrz_Ortografii_010

Konsul RP w Grodnie Piotr Lewczuk wręcza certyfikat uczestnika wycieczki do Rzymu Hermanowi Pankowowi

W młodszej kategorii uczniów Szkół Polskich jury musiało przyznać pierwsze miejsce ex aequo aż trzem uczniom: Darii Predko z Polskiej Szkoły w Wołkowysku oraz Edycie Soroka i Hermanowi Pańkowowi z Polskiej Szkoły w Grodnie. Wszyscy otrzymali główną nagrodę konkursu – certyfikat na wycieczkę do Rzymu.

Mistrz_Ortografii_09

Certyfikat uczestnika wycieczki do Rzymu otrzymuje Daria Predko

W innych kategoriach główną nagrodę konkursu zdobyli:

Władysław Aleszczyk (Gimnazjum nr 2 w Grodnie);
Martyna Marczyk (Polska Szkoła Społeczna im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach);
Karolina Biebiesz (Szkoła Polska w Wołkowysku)
Elwira Urbanowicz (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Grodnie);
Marek Staniewski (Szkoła Polska w Grodnie);
Elżbieta Bogusz (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Grodnie);
Antoni Masiukiewicz (Szkoła Polska w Grodnie).

Mistrz_Ortografii_07

Prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz wręcza certyfikat uczestnika wycieczki do Rzymu Martynie Marczyk

Zdobywcy drugiego miejsca w każdej kategorii otrzymali od sponsorów konkursu, wśród których byli Siedlecki Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”, Szkoła Językowa Together (Warszawa) oraz Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach, cenne nagrody w postaci tabletów.

 

Gadżety w postaci koszulek i czapek z logo sponsorów oraz inne, a także słodkie prezenty, otrzymali zdobywcy trzeciego miejsca.

Zdobywcy drugich i trzecich miejsc pojad ą na wycieczkę do Krakowa ufundowaną przez prezydenta miasta Krakowa.

Mistrz_Ortografii_06

Elwira Urbanowicz odbiera certyfikat uczestnika wycieczki do Rzymu z rąk konsula RP w Grodnie Piotra Lewczuka

Każdy z ponad stu uczestników konkursu „Mistrz ortografii 2015” otrzymał nagrodę pocieszenia, ufundowaną przez prezydenta miasta Białystok.

Mistrz_Ortografii_02

Helena Dubowska wręcza dyplomy oraz nagrody pocieszenia za udział w konkursie

– Bardzo się cieszę, że konkurs zgromadził tylu młodych ludzi, uczących się języka polskiego w różnych formach w całym kraju. Świadczy to o dużym potencjale rozwoju polskiej edukacji na Białorusi – podsumowała w rozmowie z nami wyniki konkursu jego pomysłodawczyni Andżelika Borys.

Mistrz_Ortografii_03

Andżelika Borys zapewniła, że jej partnerzy we Włoszech już szykują się do przyjęcia mistrzów ortografii polskiej z Białorusi. – Program pobytu dla naszej młodzieży w Rzymie przygotowują tamtejsze organizacje polonijne. Aby ten pobyt okazał się jak najatrakcyjniejszy Polacy we Włoszech organizują akcje charytatywne, mające na celu zapewnienie naszym dzieciom maksymalnie komfortowego pobytu i niezapomnianych wrażeń z wyjazdu do wiecznego miasta – opowiada Borys.

Mistrz_Ortografii_01

Zdjęcie pamiątkowe zwycięzców konkursu z organizatorami

Podczas pobytu w Rzymie mistrzowie ortografii z Białorusi będą mieli okazję spotkać się między innymi z rówieśnikami ze Szkoły Polskiej w Rzymie oraz gościć w Stowarzyszeniu Nauczycieli Języka i Kultury Polskiej w Rzymie.

Pobytowi polskich dzieci z Białorusi we Włoszech będzie patronowała i służyła wsparciem także Ambasada RP w Rzymie.

Znadniemna.pl

Dziesięcioosobowa grupa zwycięzców konkursu „Mistrz ortografii 2015”, który odbył się w ubiegłą sobotę - 28 marca - w Grodnie, odwiedzi Rzym w dniach 17 – 22 maja. [caption id="attachment_9157" align="alignnone" width="480"] Andżelika Borys, Piotr Lewczuk, Mieczysław Jaśkiewicz, dr Barbara Stelingowska, prof. nzw.dr hab. Violetta Machnicka, Tadeusz

Prezentacja książki dla dzieci autorstwa Leszka Szerepki, ambasadora RP w Mińsku, odbyła się 27 marca w Państwowym Muzeum Literackim Janki Kupały w stolicy Białorusi. Książka nosi tytuł „Przygody kotka Łomotka” (a nie „Przygody kotka-Grukotka”, jak podaliśmy wcześniej, błędnie tłumacząc z białoruskiej nazwy – „Прыгоды коціка-Грукоціка”).

Ksiazka_Ambasadora_01

Autor książki Leszek Szerepka z córeczką Madzią i synkiem Mikusiem

To chyba pierwszy przypadek w historii niepodległej Białorusi, żeby zagraniczny ambasador wydał książkę dla dzieci w języku białoruskim.

Ksiazka_Ambasadora_05

Autorka ilustracji do książki Oksana Arakczejewa i autor ze swoją muzą

Najpierw wierszyk o kotku Łomotku, który złożył się na treść książki, pan ambasador napisał po polsku dla własnych dzieci, a właściwie dla starszej córeczki Magdaleny, kiedy ta miała trzy latka. Mała Madzia zainspirowała tatę do napisania wierszyka, gdyż, jak opowiedział podczas prezentacji autor: „Madzia była takim małym kotkiem łomotkiem, dużo rozrabiała i łamała, ale tak bywa, kiedy dziecko się rozwija” – opowiadał tata o swojej muzie. – Dzisiaj wierszyk ten dedykuję obu moim dzieciom — Madzi i Mikusiowi — wyznał Leszek Szerepka.

Ksiazka_Ambasadora_wyd_03

W formie książkowej wiersz o kotku Łomotku także został wydany najpierw w języku polskim. Zrobiła to niedużym nakładem, z okazji dnia urodzin męża, małżonka Leszka Szerepki – Marta Jaroszewicz. Ilustracje do książki namalowała białoruska artystka Oksana Arakczejewa. To właśnie za jej namową oraz dzięki wparciu wydawcy – firmy drukarskiej „Usługa” – wierszyk doczekał się wydania książkowego także w języku białoruskim.

Ksiazka_Ambasadora_wyd_02

Ksiazka_Ambasadora_wyd_01

Ksiazka_Ambasadora_wyd

Tłumaczenie z polskiego wykonał znany białoruski poeta, szef białoruskiego Pen Clubu Andrej Chadanowicz. Oto jak ocenił literat fakt wydania dzieła literackiego autorstwa polskiego ambasadora: „Można by rzec, że w dzisiaj w ścianach tego muzeum odbył się cud, osoba bardzo poważna – Pan Ambasador Rzeczpospolitej Polskiej – jawił się nam w zupełnie nieoczekiwanym świetle. Odkrył bowiem w sobie talent literackiego tworzenia dla dzieci” – komplementował autora tłumacz wierszyka o kotku Łomotku.

Autor nie pozostał dłużny, niezwykle wysoko oceniając rolę tłumacza w powstaniu białoruskojęzycznej wersji książki: „Muszę przyznać, że to, co zrobił tłumacz, nie jest zwykłym tłumaczeniem. W wersji przetłumaczonej ten wiersz stał się lepszy” – oznajmił Leszek Szerepka.

Ksiazka_Ambasadora_04

Przemawiając do licznie zgromadzonej na prezentacji publiczności polski dyplomata zaznaczył, że współczesne dzieci bardzo mało czytają. – Ważne jest żebyśmy sami czytali swoim własnym dzieciom, chociaż przez kilkanaście minut dziennie – apelował ambasador. Opowiedział przy tej okazji o przeprowadzonej w Polsce z dużym rozmachem akcji popularyzowania czytania książek „Cała Polska czyta dzieciom”. – Czytanie jest niezwykle mądrym sposobem spędzania czasu z dzieckiem – mówił Leszek Szerepka, zaznaczając, iż chciałby, żeby jego, wydana po białorusku, książka przyczyniła się także do popularyzowania języka białoruskiego wśród białoruskich dzieci, gdyż, jak podkreślił, „jest niezwykle ważne, żeby dzieci czytały w swoim języku narodowym”.

Autorka ilustracji do książki, Oksana Arakczejewa wyznała, że zgodziła się zrobić ilustrację do książki, nawet nie czytając wierszyka. – Jedynym problemem był kolor kotka. Pierwotnie miał być szary, ale, żeby było weselej, stwierdziłam, że będzie pomarańczowy – powiedziała artystka.

Ksiazka_Ambasadora_02

Podczas prezentacji nie obeszło się bez autorskiej recytacji wierszyka o kotku Łomotku. Po polsku wiersz przeczytał pan ambasador, po białorusku zaś – autor tłumaczenia Andrej Chadanowicz.

Ksiazka_Ambasadora_03

Autor tłumaczenia Andrej Chadanowicz

Prezentacja dzieła literackiego polskiego ambasadora wywołała duże zainteresowanie wśród mieszkańców białoruskiej stolicy. Przyszli na prezentację z dziećmi, które chętnie recytowały przed zgromadzoną publicznością wyuczone wcześniej wierszyki, za co dostawali prezenty, ufundowane przez Instytut Polski w Mińsku.

Ksiazka_Ambasadora

W improwizowanym koncercie poetyckim udział wzięli także dorośli. Polonistka Inessa Kurjan przeczytała własny wiersz o kotku krakowskim, a Andrej Chadanowicz, poza własnymi, wyrecytował wiersz o kotku, autorstwa klasyka poezji białoruskiej śp. Ryhora Baradulina.

Oprawę muzyczną prezentacji, która spontanicznie przerodziła w wieczór poetycki, zapewnił duet muzyków Aleksego Frałowa i Iryny Awdziejewej, grających na co dzień w zespole „Wytoki”.

Ksiazka_Ambasadora_06

Każdy obecny na prezentacji miał okazję wziąć książeczkę o kotku Łomotku w prezencie, a nawet otrzymać autograf od autora i jego muzy – Madzi.

Ksiazka_Ambasadora_wyd_04

W centrum małżonka Ambasadora RP w Mińsku Marta Jaroszewicz

Niestety, książka o przygodach kotka Łomotka została wydana bardzo ograniczonym nakładem, więc próżno jej szukać w księgarniach.

Fragment wystąpienia Leszka Szerepki (wideo)

 

Ludmiła Burlewicz z Mińska

Prezentacja książki dla dzieci autorstwa Leszka Szerepki, ambasadora RP w Mińsku, odbyła się 27 marca w Państwowym Muzeum Literackim Janki Kupały w stolicy Białorusi. Książka nosi tytuł „Przygody kotka Łomotka” (a nie „Przygody kotka-Grukotka”, jak podaliśmy wcześniej, błędnie tłumacząc z białoruskiej nazwy - „Прыгоды коціка-Грукоціка”). [caption

Ogólnopolski konkurs na najlepszą interpretację piosenki Czesława Niemena NIEMENOMANIA 2015 ogłosiła białostocka fundacja „Artystyczna Fama”.

Afisz konkursu, fot.: niemenomania.pl

Afisz konkursu, fot.: niemenomania.pl

Do udziału w konkursie, który jest wspierany przez Prezydenta Miasta Białegostoku, są zapraszani wokaliści w dwóch kategoriach wiekowych tak z Polski, jak i z Kresów Wschodnich, szczególnie z Białorusi, na terenie której znajduje się mała ojczyzna jednego z najwybitniejszych polskich artystów w historii muzyki popularnej – wieś Stare Wasiliszki.

Jak zaznaczają organizatorzy konkursu, spodziewają się oni, że konkursanci postarają się „udowodnić ponadczasowość twórczości Niemena, zaprezentują swoje zdolności wokalne, interpretacyjne i wrażliwość muzyczną”.

Do udziału w konkursie mogą zgłaszać się wokaliści w każdym wieku, poczynając od 13 roku życia. Zostaną podzieleni na dwie kategorie wiekowe: 13-16 lat oraz 17 lat i starsi – bez górnego ograniczenia wiekowego. Organizatorzy chcą, aby do konkursu zgłaszali się nie tylko mieszkańcy dużych miast, lecz także z małych wsi i miasteczek. Jak powiedziała na antenie rozgłośni Radio Racja koordynator konkursu Elżbieta Godlewska „dla nas bardzo istotne jest, żeby na konkurs się zgłosili obywatele Białorusi, Polacy, którzy tam mieszkają”. Warunkiem kluczowym jest bowiem to, że piosenka konkursowa, będąca utworem Czesława Niemena, powinna być zaśpiewana w języku polskim.

Jak tłumaczy koordynator NIEMENOMANII 2015, konkursanci nie powinni koncentrować się na kopiowaniu wykonania tej czy innej piosenki z pierwowzoru. Komisja Artystyczna konkursu, w której skład wejdą pedagodzy, muzycy i dziennikarze – między innymi znakomita pedagog i wokalistka jazzowa Grażyna Łobuszewska, oceniać będzie przede wszystkim indywidualizm wykonania i walory interpretacji utworu.

Zainteresowani udziałem w konkursie na najlepszą interpretację piosenki Czesława Niemena NIEMENOMANIA 2015 mogą zgłaszać się do eliminacji do dnia 30 kwietnia.

Szczegółów na temat warunków udziału w NIEMENOMANII 2015 można się dowiedzieć na stronie internetowej konkursu: NIEMENOMANIA.PL 
Tam też można pobrać formularz zgłoszeniowy uczestnika.

Podsumowanie wyników konkursu na najlepszą interpretację piosenki Czesława Niemena NIEMENOMANIA 2015 oraz prezentacja laureatów odbędą się podczas Koncertu Galowego, który jest planowany na 5 maja w muzycznej kawiarni FAMA w Białymstoku.

Znadniemna.pl za niemenomania.pl

Ogólnopolski konkurs na najlepszą interpretację piosenki Czesława Niemena NIEMENOMANIA 2015 ogłosiła białostocka fundacja „Artystyczna Fama”. [caption id="attachment_9132" align="alignnone" width="480"] Afisz konkursu, fot.: niemenomania.pl[/caption] Do udziału w konkursie, który jest wspierany przez Prezydenta Miasta Białegostoku, są zapraszani wokaliści w dwóch kategoriach wiekowych tak z Polski, jak i z

Niezwykle miło nam jest z powodu tego, że naszą akcją zainteresowała się żywa legenda polskiego oporu zbrojnego na Grodzieńszczyźnie w latach II wojny światowej – kpt. Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi i członkini Zarządu Głównego ZPB.

Antoni_Sebastianowicz_male

Antoni Sebastianowicz

Pani kapitan zgłosiła do akcji „Dziadek w polskim mundurze” historię swojego teścia, ułana 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich Antoniego Sebastianowicza.

O naszej akcji Weronika Sebastianowicz przypomniała, kiedy przeglądała w archiwum domowym zdjęcia swoich bliskich i natrafiła na fotografię swojego teścia Antoniego, jako przystojnego młodego ułana, pozującego do zdjęcia w zakładzie fotograficznym Zilbersteina w Wilnie, gdzie w okresie pokoju stacjonował 4. Pułk Ułanów Zaniemeńskich.

Pani Weronika postanowiła oddać hołd pamięci swojemu teściowi, przekazując do redakcji jego przedwojenną fotografię w mundurze ułana.

Na temat teścia pani kapitan wiemy tyle:

ANTONI SEBASTIANOWICZ, syn Pawła i Zofii, urodził się w 1904 roku we wsi Łasówka (przed wojną w gminie Piaski powiatu wołkowyskiego województwa białostockiego, obecnie – w rejonie mostowskim obwodu grodzieńskiego).

Po osiągnięciu wieku poborowego w 1926 roku Antoni poszedł do wojska. Trafił do Wilna, do stacjonującego tu 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich.

Antoni był zdyscyplinowanym żołnierzem, cieszył się zaufaniem kolegów oraz dowództwa i szybko, już w pierwszym roku służby, awansował do stopnia starszego ułana.

Po odbyciu zasadniczej służby Antoni Sebastianowicz wrócił do rodzinnej Łasówki. Do wybuchu wojny pracował na gospodarstwie ojca i ożenił się z miejscową dziewczyną Melanią, która urodziła mu troje dzieci: Eulalię, Jana – przyszłego męża Weroniki Sebastianowicz, z domu Oleszkiewicz – oraz Jerzego.

Beztroskie rodzinne życie Antoniego przerwała mobilizacja, którą w przypadku rodzimej jednostki naszego bohatera przeprowadzono 23 sierpnia 1939 roku – na tydzień przed wybuchem wojny.
Wraz z 4. Pułkiem Ulanów Zaniemeńskich Antoni Sebastianowicz przeszedł cały szlak bojowy jednostki w kampanii wrześniowej. Po honorowej kapitulacji, którą pułk uzyskał od Niemców 27 września koło wsi Medyka na Podkarpaciu, nasz bohater wrócił do domu, który już stał na terenie okupowanym przez Sowietów.

Ułanowi udało się ukryć swoją przynależność do Wojska Polskiego i tym samym uniknąć represji ze strony nowej władzy. Konspirację Antoniemu Sebastianowiczowi przyszło uprawiać przez cały okres wojny. Wiodąc życie zwykłego rolnika Antoni pomagał działającym na terenie byłego powiatu wołkowyskiego żołnierzom Armii Krajowej. Mógł jeszcze wtedy słyszeć (a może nawet widywać) o młodziutkiej łączniczce AK, noszącej pseudonim „Różyczka”, czyli swojej przyszłej synowej Weronice Oleszkiewicz.

Lata wojny Antoni Sebastianowicz poświęcił wychowywaniu dzieci, którzy urośli na prawdziwych polskich patriotów. – Czy wyszłabym za mąż za swego Janka, gdyby było inaczej? – pyta retorycznie Weronika Sebastianowicz.

Po wojnie władza sowiecka przeprowadziła kolektywizację i gospodarstwo rolne Antoniego Sebastianowicza zostało częścią kołchozu, w którym ułan musiał pracować do końca życia.

Zmarł Antoni Sebastianowicz, starszy ułan 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich, uczestnik wojny obronnej 1939 roku, w 1971 roku pochowany został na cmentarzu w Piaskach.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji kpt. Weroniki Sebastianowicz, synowej bohatera

Niezwykle miło nam jest z powodu tego, że naszą akcją zainteresowała się żywa legenda polskiego oporu zbrojnego na Grodzieńszczyźnie w latach II wojny światowej – kpt. Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi i członkini Zarządu Głównego ZPB. [caption id="attachment_9127" align="alignnone" width="480"] Antoni Sebastianowicz[/caption] Pani

Powiedział o tym nadającej z Białegostoku rozgłośni Radio Racja proboszcz parafii Świętego Ducha w grodzieńskiej dzielnicy Alszanka ks. Paweł Sałabuda.

Kaplica_Alszanka_01

Tak ma wyglądać nowy kosciół w Alszance. Według podobnego projektu jest wybudowany kosciół w Lidzie. Fot.: grodnensis.by

Parafianie z Alszanki od trzech lat domagali się od władz Grodna wydania pozwolenia na budowę świątyni w nowej dzielnicy na obrzeżach Grodna. Władze, powołując się na różne przyczyny, w tym sprzeciw niektórych mieszkańców dzielnicy Alszanka, odmawiały katolikom wydania pozwolenia na budowę kościoła. Ostatnią instancją, rozstrzygającą konflikt pomiędzy władzami a katolikami okazał się prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko. To od jego zgody, jak podkreślał jeszcze rok temu proboszcz parafii Świętego Ducha, zależało, czy w Grodnie powstanie kolejna świątynia katolicka.

Kaplica_Alszanka

Obecnie, gdy prezydent Białorusi wyraził zgodę na jej budowę, władze Grodna wydzieliły pod plac budowy kościoła 58 arów gruntu w dzielnicy Alszanka. Teraz, jak zaznaczył na antenie Radia Racja ksiądz Paweł Sałabuda, parafianie wyłonią ze swojego grona specjalny zespół, który zajmie się uzgadnianiem projektu przyszłej świątyni oraz innymi formalnościami, niezbędnymi do rozpoczęcia budowy.

Kaplica_Alszanka_02

Na teren przykościelny wierni planują przenieść niedużą kapliczkę, która przez lata służyła im do nabożeństw, które ze względu na jej skromne rozmiary odbywały się pod otwartym niebem. Według proboszcza parafii Świętego Ducha kapliczka stała się jednym z najcenniejszych artefaktów w historii parafii już teraz liczącej, co najmniej 3 tysiące wiernych i stale się powiększającej w miarę rozrastania się dzielnicy Alszanka.

Znadniemna.pl na podstawie www.racyja.com

Powiedział o tym nadającej z Białegostoku rozgłośni Radio Racja proboszcz parafii Świętego Ducha w grodzieńskiej dzielnicy Alszanka ks. Paweł Sałabuda. [caption id="attachment_9087" align="alignnone" width="480"] Tak ma wyglądać nowy kosciół w Alszance. Według podobnego projektu jest wybudowany kosciół w Lidzie. Fot.: grodnensis.by[/caption] Parafianie z Alszanki od trzech lat domagali

„Przygody kotka-grukotka” książka pod takim tytułem (biał. – „Прыгоды коціка-грукоціка”) dla dzieci w języku białoruskim została wydana przez Leszka Szerepkę, ambasadora RP w Mińsku.

kotek-grukotek

Ilustracja z książki „Przygody kotka-grukotka”, fot.: heyevent.com

Prezentacja książki odbędzie się w najbliższy piątek, 27 marca o godzinie 18.00, w Państwowym Muzeum Literackim Janki Kupały w Mińsku.

afisz_kotka-grukotka_str

Afisz prezentacji książki

Ambasador RP w Mińsku Leszek Szerepka jest historykiem z wykształcenia. O jego pasji pisania książek dla dzieci nic do tej pory nie było wiadomo.

Nasz korespondent w Mińsku odwiedzi prezentację książki o kotku-grukotku i napisze relację z tego wydarzenia, którą oczywiście opublikujemy.

My tymczasem gratulujemy Panu Ambasadorowi literackiego debiutu!

Znadniemna.pl

„Przygody kotka-grukotka” książka pod takim tytułem (biał. – „Прыгоды коціка-грукоціка”) dla dzieci w języku białoruskim została wydana przez Leszka Szerepkę, ambasadora RP w Mińsku. [caption id="attachment_9079" align="alignnone" width="480"] Ilustracja z książki "Przygody kotka-grukotka", fot.: heyevent.com[/caption] Prezentacja książki odbędzie się w najbliższy piątek, 27 marca o godzinie 18.00,

Miło nam jest zaprezentować Państwu historię kolejnego bohatera akcji Kazimierza Lotko, ułana 1. Pułku Ułanów Krechowieckich im. Pułkownika Bolesława Mościckiego. Historię krechowiaka opisała dla nas, dostarczając zdjęcia z archiwum rodzinnego, mieszkająca w Mińsku wnuczka bohatera – Natalia Baranowska.

Kazimierz_Lotko_01_portret

Kazimierz Lotko. Zdjęcie z dnia 14 marca 1938 roku.

Natalia Baranowska dowiedziała się o akcji „Dziadek w Polskim mundurze” dzięki temu, że jest uczestniczką forum internetowego „Związek Polaków”, które niezwykle gorąco Państwu polecamy.

Ale przejdźmy do historii naszego bohatera:

KAZIMIERZ LOTKO, syn Antoniego i Anny, urodził się 7 stycznia 1915 roku we wsi Zapołowie Stare (przed wojną w gminie Hołubicze powiatu dziśnieńskiego województwa wileńskiego, obecnie w rejonie głębockim obwodu witebskiego).

Kazimierz_Lotko_dowod_osobisty

Dowód osobisty obywatela II RP Kazimierza Lotko

Kazimierz_Lotko_dowod_osobisty_01

Ojciec Kazimierza – Antoni Lotko – pracował na kolei. Wraz z żoną Anną miał 14 dzieci. Wśród tak licznego rodzeństwa mały Kazik wyróżniał się zdolnościami muzycznymi. Od dziecka samodzielnie uczył się grać na harmonii, z którą nie rozstawał się przez całe życie.

Kazimierz ukończył 6 klas szkoły podstawowej. Prawdopodobnie ze względu na liczne rodzeństwo i konieczność pomagania rodzicom w utrzymaniu sióstr i braci – musiał zrezygnować z nauki na rzecz zdobycia zawodu, który przynosiłby dochód. Kazimierz wyuczył się na kowala.

Kazimierz_Lotko_02_portret

Kazimierz Lotko. Zdjęcie z dnia 24 listopada. 1938 roku.

W wieku 22 lat, 4 listopada 1937 roku, Kazimierz Lotko trafił do wojska. Zasadniczą służbę odbywał w Augustowie w znamienitym 1. Pułku Ułanów Krechowieckich. Młody ułan, dzięki umiejętności grania na harmonii, szybko stał się duszą towarzystwa. Był lubiany przez kolegów, którzy chętnie pozowali do zdjęć z pułkowym harmonistą.

Kazimierz_Lotko_towarzysze_broni_01

Kazimierz Lotko siedzi z harmonią

Był też dobrym, zdyscyplinowanym żołnierzem, za co dowództwo nagradzało go krótkoterminowymi urlopami. Podczas jednego z takich urlopów Kazimierz odwiedził dom rodzinny i zrobił sobie zdjęcie w mundurze z mamą i tatą. Przy czym tata ułana z tej okazji pozował do zdjęcia w służbowej rogatywce kolejarza.

Kazimierz_Lotko_rodzice

Kazimierz Lotko z rodzicami Anną i Antonim Lotko

Z napisów na zdjęciach, które Kazimierz wysyłał z wojska do rodziny czytamy, że jedno z nich, pochodzące z 14 marca 1938 roku, dedykuje „kochanym rodzicom”. Inne – wysłane z okazji Zielonych Świąt 1939 roku – „kochanemu bratu Czesi”. Kartki fotograficzne z wojska z okazji świąt kościelnych Kazimierz Lotko wysyłał do rodziny regularnie. Zdjęcie z okazji Bożego Narodzenia 1938 roku „zasyła dla kochanych swoich rodziców”, podając w podpisie, że jest ułanem 4. szwadronu 1. Pułku Ułanów Krechowieckich.

Kazimierz_Lotko_towarzysze_broni

Kazimierz Lotko (siedzi z harmonią) z towarzyszami broni w Augustowie. Zdjęcie z dnia 29 maja 1939 roku.

Kazimierz_Lotko_podpis

Wybuch II wojny światowej zastał Kazimierza Lotko w rodzimej jednostce. W kampanii wrześniowej, po bitwie, stoczonej pod Olszewem (miejscowość na Podlasiu pomiędzy Brańskiem a Wyszkami) między Suwalską Brygadą Kawalerii, a mocną jednostką pancerno-motorową Niemców, szwadron naszego bohatera wraz z innymi oddziałami 1. Pułku Ułanów przebił się do Wołkowyska.

Kazimierz_Lotko_kon

Kazimierz Lotko na koniu

Stamtąd oddziały 1. Pułku Ułanów, sformowane w liczący 150 koni Samodzielny Dywizjon 1. Pułku Ulanów Krechowieckich, w składzie Rezerwowej Brygady Kawalerii 17 września dotarły do Mostów.

Kazimierz_Lotko_przy_stole

Kazimierz Lotko (po lewej) z kolegami

Zamieszanie, spowodowane zdradzieckim ciosem ze strony Sowietów i natarciem ze wschodu Armii Czerwonej, sprawiło, że 4 .szwadron odłączył się od kolumny brygady, która zmieniała kierunek marszu w zależności od doniesień wywiadu na temat miejscowości, zdobywanych przez nacierających ze wschodu Sowietów. W Rezerwowej Brygadzie Kawalerii z powodu zdradzieckiego ciosu, wymierzonego Polsce przez ZSRR, panowała atmosfera przygnębienia. Żołnierze zmuszeni byli toczyć lokalne potyczki z czerwonymi dywersantami, czekającymi na przyjście Armii Czerwonej. Nasz bohater ze swoim szwadronem dołączył do brygady 20 września, po czym jednostka kawaleryjska dotarła do Grodna i rozlokowała się na przedmościu Przysiółek (współcześnie dzielnica Grodna na prawym brzegu Niemna, nazywana po rosyjsku Pieriesiełka – red.). W obronie Grodna ułani krechowieccy udziału nie brali. Na rozkaz dowództwa opuścili miasto i skierowali się na Litwę, granicę z którą przekroczyli 23 września.

Nie wiemy, czy nasz bohater po klęsce Polski w wojnie obronnej 1939 roku podążył dalej na północ, czy też wrócił do domu. Jak by nie było nie zdradził przysiędze na wierność Ojczyźnie i nie zdjął munduru. Jako żołnierz polski trafił bowiem do niewoli sowieckiej.

Wraz z innymi polskimi jeńcami wojennymi nasz bohater był więziony w Pustelni Optyńskiej (wykorzystywany przez Sowietów jako miejsce odosobnienia klasztor prawosławny) koło Kozielska.

O pobycie w niewoli sowieckiej Kazimierz Lotko opowiadał, że właśnie tam poznał co to jest prawdziwy głód. Karmiono jeńców kiszoną kapustą, słoną rybą i dawano wodę. Dzięki temu, że nasz bohater nie był oficerem, ani podoficerem – nie został skierowany do zagłady w Katyniu.

Z Pustelni Optyńskiej Kazimierz Lotko musiał zostać przeniesiony do innego obozu jenieckiego. Z nieznanych nam powodów nie zaciągnął się ani do Armii Andersa, ani nie został zmobilizowany do Armii Czerwonej. Być może, jako przedstawiciel klasy robotniczej, został wypuszczony z niewoli.

Do domu Kazimierz Lotko wrócił wówczas, kiedy jego rodzinne Zapołowie Stare leżało już na terenie okupowanym przez Niemców – w 1942 roku. Rok później poślubił miejscową, 19-letnią dziewczynę Eufrozynę. Miał z nią troje dzieci. Jedna z córek Kazimierza, której dał na imię Wanda, to mama naszej czytelniczki Natalii Baranowskiej.

Kazimierz_Lotko_zona

Eufrozyna przyszła żona Kazimierza Lotko

Kazimierz Lotko z rodziną spędził okres okupacji niemieckiej w rodzinnej wsi, a po wojnie przyjął radzieckie obywatelstwo. Podobnie jak jego ojciec został kolejarzem. Pracował jako kowal w zakładach mechanicznych Białostockich Kolei Żelaznych (nazwa pochodzi z 1939 roku, kiedy Sowieci okupowali Białystok. Przedsiębiorstwo zmieniło nazwę dopiero w 1946 roku).

Kazimierz_Lotko_01

Zdjęcie powojenne Kazimierza Lotko

Nasz bohater wyznaczał się sumienną i wydajną pracą. Był cenionym fachowcem. Jego wnuczka wspomina, że potrafił wykonać z metalu zarówno pierścionek na dziecięcy paluszek, jak i ażurową furtkę w bramie. Był też zdolnym cieślą i meblarzem. Wszystkie meble w domu Kazimierza były wykonane przez niego własnoręcznie.

Kazimierz_Lotko_doc_archiwalny

Poczynając od zwykłego robotnika kolejowego Kazimierz awansował na brygadzistę, a 25 lipca 1973 roku otrzymał nawet tytuł „przodownika pracy komunistycznej.

Kazimierz_Lotko_legitymacja

Kazimierz_Lotko_dok_sow

Były ułan krechowiecki Kazimierz Lotko przez całe życie nie rozstawał się z harmonią, gra na której stała się dla niego drugim zawodem. Jako harmonista znający dużo piosenek, chętnie grał na weselach i zabawach.

Kazimierz_Lotko_harmonijka

Kazimierz Lotko. Zdjęcie z 1992 roku

Kazimierz Lotko przeżył długie, dramatyczne, ale chyba szczęśliwe życie. Zmarł 26 maja 2003 roku.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji wnuczki bohatera Natalii Baranowskiej

Miło nam jest zaprezentować Państwu historię kolejnego bohatera akcji Kazimierza Lotko, ułana 1. Pułku Ułanów Krechowieckich im. Pułkownika Bolesława Mościckiego. Historię krechowiaka opisała dla nas, dostarczając zdjęcia z archiwum rodzinnego, mieszkająca w Mińsku wnuczka bohatera - Natalia Baranowska. [caption id="attachment_9023" align="alignnone" width="480"] Kazimierz Lotko. Zdjęcie z

Przejdź do treści