HomeStandard Blog Whole Post (Page 546)

Potwierdza się wersja, iż za wandalizmem w Raczkowszczyźnie stoi władza.

Co miałby jeszcze zrobić Siamion Szapiro, żeby ostatecznie zrazić do siebie grodnian? Fot.: Radio Svaboda

Co miałby jeszcze zrobić Siamion Szapiro, żeby ostatecznie zrazić do siebie grodnian? Fot.: Radio Svaboda

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, polecenie o zniszczeniu, poświęconego w obecności około 150 mieszkańców rejonu szczuczyńskiego, krzyża pamięci ostatniego dowódcy połączonego oddziału AK Lida-Szczuczyn Anatola Radziwonika ps. „Olech” i jego żołnierzy, miał wydać osobiście szef Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego Siamion Szapiro.

Wysoki urzędnik miał zlecić popełnienie świętokradztwa swojemu podwładnemu, szefowi wydziału pracy ideologicznej w urzędzie obwodowym Pawłowi Skrabce. Paweł Skrabko z kolei miał umyć ręce, wydając polecenie usunięcia krzyża kierownictwu rejonu szczuczyńskiego. W ten sposób haniebny rozkaz miał dotrzeć do władz gminy Bakszty, na której terenie stał krzyż, a już władze gminy zleciły jego usunięcie zwykłym robotnikom służby komunalnej. Bezpośredni wykonawcy świętokradztwa, jak dowiadujemy się od mieszkańców gminy Bakszty, są obecnie poddawani ostracyzmowi ze strony znajomych, przyjaciół i kolegów w pracy, a ich zgoda na wykonanie bogoburczego polecenia przełożonych jest potępiana przez mieszkańców gminy.

Inicjatorzy postawienia krzyża „Olechowi” prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz i szefowa Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weronika Sebastianowicz skierowali już do prokuratury skargi w sprawie zniszczenia krzyża.

Walka Siamiona Szapiry z pamięcią o żołnierzach Armii Krajowej naszym zdaniem może sprawić, iż ten, pochodzący z Mińszczyzny, urzędnik zrazi do siebie bardzo ważną dla regionu, którym kieruje, grupę narodowościową, jaką jesteśmy my – Polacy.

Wcześniej Siamion Szapiro zrobił wszystko, aby stracić sympatie grodzieńskiego środowiska akademickiego oraz znacznej części uświadomionych narodowo Białorusinów. Wydał bowiem polecenie dokonania czystki na Grodzieńskim Państwowym Uniwersytecie im. Janki Kupały. W wyniku czystki pracę straciło kilku znanych i cenionych wykładowców uczelni.

Historycy Andrej Czerniakiewicz i prof. Wiaczesław Szwed zostali zwolnieni za udział w napisaniu nie przekłamanej i pozbawionej naleciałości ideologicznych książki o historii Grodna. Natomiast wykładowca wydziału prawa Ihar Kuźminicz zwolnił się sam na znak protestu przeciwko prześladowaniu kolegów. – Proszę potraktować moje zwolnienie z Grodzieńskiego Państwowego Uniwersytetu im. Janki Kupały jako formę protestu przeciwko bezprawnemu prześladowaniu wykładowców za ich obywatelskie poglądy – napisał Kuźminicz na swoim blogu internetowym, za prowadzenie którego zresztą sam był poddawany represjom. Władzy nie podobało się między innymi to, że Kuźminicz na prywatnym blogu opublikował napisane przez siebie bajki dla dzieci o pochodzeniu, zakazanych przez panujący obecnie na Białorusi reżim polityczny, białoruskich symboli narodowych – biało-czerwono-białej flagi i godła Pogoń.

Andrzej Pisalnik

Potwierdza się wersja, iż za wandalizmem w Raczkowszczyźnie stoi władza. [caption id="attachment_351" align="alignnone" width="480"] Co miałby jeszcze zrobić Siamion Szapiro, żeby ostatecznie zrazić do siebie grodnian? Fot.: Radio Svaboda[/caption] Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, polecenie o zniszczeniu, poświęconego w obecności około 150 mieszkańców rejonu szczuczyńskiego, krzyża pamięci ostatniego

Około stu parafian kościoła pod wezwaniem św. Józefa w Brześciu pozostało wczoraj w świątyni po mszy świętej, aby posłuchać koncertu chóru reprezentacyjnego Związku Polaków na Białorusi „Głos znad Niemna”.

Chór "Głos znad Niemna"

Chór „Głos znad Niemna”

To był pierwszy występ w Brześciu znanego grodzieńskiego zespołu od wielu lat. Artyści, ku miłemu zaskoczeniu parafian, zaśpiewali najpierw jako chór kościelny podczas mszy świętej.

Po zakończeniu nabożeństwa, gdy proboszcz ogłosił, iż goście z Grodna zaśpiewają koncert, wypełnioną, jak to zwyczajnie w niedzielę, świątynię opuściło zaledwie kilka osób. Większość obecnych na mszy wiernych pozostała na koncercie i gorącymi brawami witała każdą piosenkę, wykonaną przez chórzystów, a były to niezwykle lubiane przez Polaków na całym świecie pieśni z okresu pierwszej wojny światowej o wojsku, żółnierzach i miłości: „O mój rozmarynie”, „Rozkwitały pąki białych róż” i inne.

Gdy artyści już wyczerpali zaplanowany program koncertowy, publiczność zaczęła bić brawa, prosząc o ciąg dalszy. Była to okazja ku temu, aby zakończyć koncert mocnym akcentem patriotycznym. Gdy zabrzmiały pierwsze dźwięki „Roty”, publiczność powstała i odśpiewała na stojąco hymn Związku Polaków na Białorusi razem z gośćmi z Grodna.

Wzruszenie patriotyczne obecnych w świątyni stworzyło sprzyjającą atmosferę do wykładu, wygłoszonego przez znanego grodzieńskiego krajoznawcę i publicystę Witolda Iwanowskiego. Opowiedział on o historii walki o niepodległość Polski w Powstaniu Styczniowym na terenie Grodzieńszczyzny oraz Ziemi Brzeskiej, przypominając, iż w tym roku obchodzimy 150. rocznicę największego w XIX stuleciu zrywu patriotycznego i zachęcając młode pokolenie, przedstawicieli którego nie brakowało wśród obecnych na koncercie, do pielęgnowania historii i upamiętniania dokonań naszych sławnych przodków.

Witold Iwanowski wygłasza wykład o Powstaniu Styczniowym

Witold Iwanowski wygłasza wykład o Powstaniu Styczniowym

Występ chóru „Głos znad Niemna” w Brześciu odbył się na zaproszenie Oddziału Związku Polaków na Białorusi miasta Brześć. – Takie spotkania rodaków, połączone z piękną prezentacją polskiej kultury i historii, niezwykle mocno motywują ludzi do działań na rzecz pielęgnowania polskości zarówno w swoich rodzinach, jak i w szerszych grupach rodaków – zauważyła po występie grodnian prezes miejscowego oddziału ZPB Anna Adamczyk. Obecni na spotkaniu prezes Związku Mieczysław Jaśkiewicz i była prezes organizacji, a obecnie członkini Zarządu Głównego ZPB Andżelika Borys zapewnili z kolei rodaków w mieście nad Bugiem, iż podobne spotkania będą organizowane także w przyszłości. 

a.pis.

Około stu parafian kościoła pod wezwaniem św. Józefa w Brześciu pozostało wczoraj w świątyni po mszy świętej, aby posłuchać koncertu chóru reprezentacyjnego Związku Polaków na Białorusi „Głos znad Niemna”. [caption id="attachment_361" align="alignnone" width="480"] Chór "Głos znad Niemna"[/caption] To był pierwszy występ w Brześciu znanego grodzieńskiego zespołu

Otwarciem wystawy personalnej w grodzieńskiej galerii Kryga zainaugurował wczoraj obchody swojego 70-letniego jubileuszu urodzin znany malarz grodzieński, prezes Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi Stanisław Kiczko.

Stanisław Kiczko: "Mam tylu przyjaciół! Jestem szczęśliwym człowiekiem!"

Stanisław Kiczko: „Mam tylu przyjaciół! Jestem szczęśliwym człowiekiem!”

Na wernisażu jubilat usłyszał dużo ciepłych życzeń od kolegów malarzy, przyjaciół i działaczy ZPB.

Dzieląc się z dziennikarzami refleksją o przeżytych latach, artysta zaznaczył: „Mam wrażenie, że żyję w innym świecie. Oto doczekałem się ukończenia 70 lat. Urodziłem się w niedzielę i akurat w niedzielę obchodzę jubileusz, byłem już na mszy świętej i oto otwieram wystawę. Jestem po prostu szczęśliwym człowiekiem. Mam tylu przyjaciół!”

W twórczości Stanisława Kiczki niezmiennie dominują motywy religijne i patriotyczne o czym po raz kolejny mogli się przekonać goście wystawy.

Składamy wieloletniemu działaczowi ZPB najserdeczniejsze życzenia urodzinowe i życzymy aktywności twórczej na najbliższe STO LAT!

Związek Polaków na Białorusi

Otwarciem wystawy personalnej w grodzieńskiej galerii Kryga zainaugurował wczoraj obchody swojego 70-letniego jubileuszu urodzin znany malarz grodzieński, prezes Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi Stanisław Kiczko. [caption id="attachment_358" align="alignnone" width="480"] Stanisław Kiczko: "Mam tylu przyjaciół! Jestem szczęśliwym człowiekiem!"[/caption] Na wernisażu jubilat usłyszał dużo ciepłych

Profesjonalnej konserwacji i pielęgnowania zabytkowych nagrobków i rzeźb cmentarnych uczyli się w połowie lipca mieszkańcy Brześcia.

Warsztaty dla wszystkich chętnych na prośbę Konsulatu Generalnego RP w Brześciu przeprowadzili, przy czynnym udziale działaczy miejscowego oddziału ZPB, skierowani na Białoruś przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego Polski, dyplomowani konserwatorzy dzieł sztuki Krzysztof Jurkow i Bartosz Markowski.

Czyszczenie nagrobka, fot. autora

Czyszczenie nagrobka, fot. autora

Zajęcia odbyły się na założonym w XIX stuleciu cmentarzu katolickim, który leży przy ul. Puszkińskiej w Brześciu.

Zabytkowe miejsce wiecznego spoczynku jest bogate w piękne nagrobki i pomniki. Na tym cmentarzu byli chowani mieszczanie, okoliczni ziemianie, przedstawiciele inteligencji – lekarze, urzędnicy, prawnicy oraz, służący w Twierdzy Brzeskiej, oficerowie wyznania katolickiego i polskiej narodowości.

Prace na cmentarzu, fot. autora

Prace na cmentarzu, fot. autora

W czasie okupacji niemieckiej w 1942 roku cmentarz został zdewastowany i rozkopany na rozkaz władz okupacyjnych. Ponad dwie trzecie nagrobków zostało wówczas przeniesionych w inne miejsca. Nekropolię zamknięto w roku 1956.

Do dziś ocalało kilkaset kamiennych i żeliwnych nagrobków, z których najstarsze są datowane połową XIX wieku. Na cmentarzu znajduje się też kwatera polskich żołnierzy, poległych w wojnie polsko-bolszewickiej.

Anna Adamczyk z Brześcia

 

Profesjonalnej konserwacji i pielęgnowania zabytkowych nagrobków i rzeźb cmentarnych uczyli się w połowie lipca mieszkańcy Brześcia. Warsztaty dla wszystkich chętnych na prośbę Konsulatu Generalnego RP w Brześciu przeprowadzili, przy czynnym udziale działaczy miejscowego oddziału ZPB, skierowani na Białoruś przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego Polski,

szzak

W sprawie aktu wandalizmu i świętokradztwa w Raczkowszczyźnie głos zabrał Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. AK-owcy apelują do MSZ Polski, aby oficjalnie zareagowało na skandaliczny incydent. 

Ten krzyż jest dowodem pamięci poakowskiej formacji i cierpienia polskich żołnierzy zamordowanych przez NKWD. Widać, że nawet tak święty symbol jak krzyż jest nie na rękę Białorusinom. Liczymy jednak, że polskie MSZ oficjalnie zaprotestuje wobec tak skandalicznych praktyk – mówi portalowi niezależna.pl Tadeusz Filipkowski, rzecznik Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

W środę Związek Polaków na Białorusi poinformował opinię publiczną, że na Białorusi zniszczono krzyż poświęcony pamięci Anatola Radziwonika ps. „Olech”, ostatniego dowódcy połączonych sił Armii Krajowej Lida-Szczuczyn. Krzyż od 12 maja ustawiony przez działaczy Związku Polaków na Białorusi w Raczkowszczyźnie stał na prywatnej posesji. Podczas nieobecności właścicieli został on spiłowany i wywieziony.

– To jest akt wandalizmu i postawy antypolskiej wobec, której czujemy się troszkę bezsilni. Co możemy zrobić? Apelować i nagłaśniać nasze oburzenie w mediach. Głos oficjalny powinien jednak należeć do przedstawicieli państwa polskiego. Trzeba chronić polską pamięć i naszych na Białorusi – mówi Tadeusz Filipkowski. 

za niezależna.pl

W sprawie aktu wandalizmu i świętokradztwa w Raczkowszczyźnie głos zabrał Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. AK-owcy apelują do MSZ Polski, aby oficjalnie zareagowało na skandaliczny incydent.  Ten krzyż jest dowodem pamięci poakowskiej formacji i cierpienia polskich żołnierzy zamordowanych przez NKWD. Widać, że nawet tak święty symbol

Sąd w Mińsku stwierdził, że znana białoruska dziennikarka, żona opozycyjnego polityka Andreja Sannikaua i wnuczka przedwojennego polskiego jazzmana Jerzego Belzackiego Iryna Chalip nie powinna odbywać kary więzienia po zakończeniu terminu jej zawieszenia.

Iryna Chalip w sądzie, fot.: Euroradio

Iryna Chalip w sądzie, fot.: Euroradio

16 maja 2011 roku Iryna Chalip została skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata za udział w powyborczej manifestacji opozycji 19 grudnia 2010 roku. 

O rodzinnych powiązaniach znanej dziennikarki białoruskiej z Polską pisaliśmy niedawno.

a.pis.

Sąd w Mińsku stwierdził, że znana białoruska dziennikarka, żona opozycyjnego polityka Andreja Sannikaua i wnuczka przedwojennego polskiego jazzmana Jerzego Belzackiego Iryna Chalip nie powinna odbywać kary więzienia po zakończeniu terminu jej zawieszenia. [caption id="attachment_370" align="alignnone" width="480"] Iryna Chalip w sądzie, fot.: Euroradio[/caption] 16 maja 2011 roku Iryna

Portrety bohaterów Armii Krajowej, którzy w czasie II wojny światowej walczyli na Kresach Wschodnich, znalazły się na wystawie, którą otwarto w czwartek w Grodnie, w jednym z pomieszczeń Związku Polaków na Białorusi.

Wystawa nosi tytuł „Pamięci bohaterów Armii Krajowej ” i jest przygotowana przez Towarzystwo Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi. Prace polskich malarzy przedstawiają żołnierzy antykomunistycznego podziemia, stawiających opór wobec sowietyzacji Kresów Wschodnich i podporządkowania ich władzy sowieckiej w latach 40-50 XX wieku. Konsultantem historycznym wystawy jest znany grodzieński krajoznawca i publicysta Witold Iwanowski.

Witold Iwanowski opowiada o Anatolu Radziwoniku ps. "Olech"

Witold Iwanowski opowiada o Anatolu Radziwoniku ps. „Olech”

To właśnie on dokonał wyboru około dwudziestu sylwetek bohaterów, żołnierzy AK z Kresów Wschodnich, widocznych na obrazach. Są wśród nich m.in. Anatol Radziwonik ps. „Olech”, Witold Pilecki ps. „Witold”, Jan Piwnik ps. „Ponury”, Zygmunt Edward Szendzielarz ps. „Łupaszka”, Weronika Sebastianowicz ps. „Różyczka”, Michał Busłowicz ps. „Bociek”, Maria Dańkowska z domu Danilewicz, ps. „Jaskółeczka”, Adolf Pilch ps. „Góra”, Maciej Kalenkiewicz ps. „Kotwicz”, Jan Borysewicz ps. „Krysia”, Jan Szporo ps. „Nieznany”, Witold Wróblewski ps. „Dzięcioł”, Aleksander Krzyżanowski ps. „Wilk” i Czesław Zajączkowski ps. „Ragner”. 

Propaganda komunistyczna oskarżyła ich o najgorsze zbrodnie, o współpracę z hitlerowcami, nazwała bandytami, a przecież ci żołnierze wywodzący się z Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich, Narodowych Sił Zbrojnych byli patriotami i walczyli o niepodległą Polskę.

Goście wystawy

Goście wystawy

Po raz pierwszy wystawa została pokazana 12 maja niedaleko Raczkowszczyzny (rejon szczuczyński) po uroczystości poświęcenia krzyża pamięci Anatola Radziwonika ps. „Olech”, który został usunięty kilka dni temu przez wandali. Z Grodna ekspozycja powędruje do Polski i odwiedzi wiele miast. Udział w otwarciu wystawy wzięli: Mieczysław Jaśkiewicz, prezes ZPB, konsul RP w Grodnie Zbigniew Pruchniak, redaktor naczelna Magazynu Polskiego Irena Waluś oraz prezes TPP Stanisław Kiczko.

Witold Iwanowski opowiedział obecnym na wystawie historię prawie wszystkich przedstawionych na niej bohaterów.

Andrzej Dańkowski przy portrecie mamy opowiada o jej losie

Andrzej Dankowski przy portrecie mamy opowiada o jej losie

Niezwykle wzruszające było wystąpienie syna łączniczki „Ponurego” Marii Dankowskiej, z domu Danilewicz, ps. „Jaskółeczka” Andrzeja Dankowskiego. Opowiedział on o miłości swojej świętej pamięci mamy do jej dowódcy Jana Piwnika „Ponurego”, w którym zakochała się platonicznie w wieku 13 lat i zachowała to uczucie do końca życia.

 

Iness Todryk-Pisalnik

Portrety bohaterów Armii Krajowej, którzy w czasie II wojny światowej walczyli na Kresach Wschodnich, znalazły się na wystawie, którą otwarto w czwartek w Grodnie, w jednym z pomieszczeń Związku Polaków na Białorusi. Wystawa nosi tytuł „Pamięci bohaterów Armii Krajowej " i jest przygotowana przez Towarzystwo

Prezes Związku Polaków na Białorusi Mieczysław Jaśkiewicz złożył skargę do prokuratury, domagając się wyjaśnienia, kto spiłował krzyż upamiętniający żołnierzy AK we wsi Raczkowszczyzna.Taką samą skargę złożyła również prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weronika Sebastianowicz.

Miejsce, w którym stał krzyż

Miejsce, w którym stał krzyż

– Złożyliśmy skargę do prokuratury, że został zniszczony krzyż w Raczkowszczyźnie, który postawiliśmy w intencji poległych za ojczyznę. Napisaliśmy, że pogwałcono nasze uczucia religijne, a według konstytucji każdy człowiek ma prawo je wyrażać. Chcemy, żeby prokuratura wyjaśniła, kto skradł krzyż, który był poświęcony podczas mszy, i żeby ukarano winnych – mówi Jaśkiewicz. 

– Podejrzewany, że za tym stoją służby (KGB) – dodaje.

O spiłowaniu i wywiezieniu krzyża upamiętniającego dowódcę oddziału AK połączonych sił Szczuczyn-Lida Anatola Radziwonika, pseudonim „Olech”, oraz innych żołnierzy AK poległych pod wsią Raczkowszczyzna w obwodzie grodzieńskim w walkach z NKWD w 1949 roku dowiedzieliśmy się wczoraj.

Jak powiedzieli nam gospodarze posesji, na której stał krzyż, wezwano ich kilka dni temu do urzędu gminy, twierdząc, że w sprawie krzyża przyjedzie ze Szczuczyna ktoś, żeby z nimi porozmawiać. Spędzili w urzędzie dwie godziny, ale nikt do nich nie przyjechał. Gdy wrócili do domu, okazało się, że nie ma już śladu krzyża.

Krzyż został postawiony 12 maja przez ZPB na terenie prywatnym w obecności około 150 osób, w tym Sebastianowicz, kilku innych byłych żołnierzy AK oraz konsula generalnego RP w Grodnie Andrzeja Chodkiewicza. 19 czerwca Jaśkiewicz oraz Sebastianowicz zostali skazany przez sąd w Szczuczynie na kary grzywny. Uznano ich za winnych złamania zasad przeprowadzania zgromadzeń masowych, gdyż nie uzyskali zgody władz na zorganizowany przez siebie mityng. Jaśkiewicz podkreśla, że nie był to mityng, tylko msza.

Rzecznik polskiego MSZ Marcin Bosacki powiedział po wyroku – Politycznie podtrzymujemy nasze zdanie, że tego typu sprawy przypominają represje z mrocznych czasów dyktatur komunistycznych. Jeszcze raz apelujemy do Białorusi, aby prawo mniejszości narodowych do kultywowania swojej tożsamości i historii było respektowane, tak jak jest respektowane w całej Europie, w tym w Polsce.

Na Białorusi żyje obecnie około 70 byłych żołnierzy AK, ludzi starszych, z których większość jest przykuta do łóżek.

PAP/zpb.org.pl

Prezes Związku Polaków na Białorusi Mieczysław Jaśkiewicz złożył skargę do prokuratury, domagając się wyjaśnienia, kto spiłował krzyż upamiętniający żołnierzy AK we wsi Raczkowszczyzna.Taką samą skargę złożyła również prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weronika Sebastianowicz. [caption id="attachment_377" align="alignnone" width="480"] Miejsce, w którym stał krzyż[/caption] - Złożyliśmy

Nieznani sprawcy spiłowali krzyż pamięci ostatniego dowódcy połączonych sił Armii Krajowej Lida- Szczuczyn Anatola Radziwonika ps. „Olech”, ustanowiony 12 maja przez działaczy Związku Polaków na Białorusi w Raczkowszczyźnie (rejon szczuczyński). 

Uroczystość poświęcenia krzyża

Uroczystość poświęcenia krzyża

Jak wynika z posiadanych przez nas informacji do aktu wandalizmu doszło pod nieobecność właścicieli posesji na której stał krzyż, poświęcony przez kapelana mieszkających na Białorusi akowców ks. Andrzeja Radziewicza.

Krzyż, jak dowiedzieliśmy się, został spiłowany i wywieziony w nieznanym kierunku, a jego fundament – zasypany ziemią.

Za postawienie krzyża w Raczkowszczyźnie i modlitwę przy nim zostali skazani 19 czerwca na wysokie grzywny prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz i prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weronika Sebastianowicz.

Nie można wykluczać, że za wandalami, którzy zniszczyli poświęcony krzyż, stoją władze rejonu szczuczyńskiego.

Więcej szczegółów o tym bulwersującym incydencie czytajcie wkrótce na naszej witrynie.

a.pis.

Nieznani sprawcy spiłowali krzyż pamięci ostatniego dowódcy połączonych sił Armii Krajowej Lida- Szczuczyn Anatola Radziwonika ps. "Olech", ustanowiony 12 maja przez działaczy Związku Polaków na Białorusi w Raczkowszczyźnie (rejon szczuczyński).  [caption id="attachment_386" align="alignnone" width="480"] Uroczystość poświęcenia krzyża[/caption] Jak wynika z posiadanych przez nas informacji do aktu wandalizmu

Znicze na miejscu skradzionego przez wandali krzyża

Znicze na miejscu skradzionego przez wandali krzyża

Krzyż pamięci Anatola Radziwonika ps. „Olech”, ostatniego dowódcy połączonych sił AK Lida-Szczuczyn, który stał w Raczkowszczyźnie (rejon szczuczyński) z inicjatywy Związku Polaków na Białorusi został podstępem spiłowany i wywieziony w nieznanym kierunku za wiedzą i aprobatą władz miejscowych.

Dowiedzieli się o tym działacze ZPB, którzy odwiedzili miejsce panoszenia się wandali. Świętokradztwo popełniono, jak opowiedzieli gospodarze działki na której stał krzyż, kilka dni temu. Pojawienie się wandali nie zostało przez nich zauważone, gdyż niespodziewanie zostali wezwani oni do siedziby sielsowietu (rady gminy) we wsi Bakszty pod pretekstem tego, że ktoś ze Szczuczyna ma do nich pytania w sprawie krzyża właśnie. 

W domu gospodarze nie byli obecni około dwóch godzin, czekając w tym czasie w Baksztach na gościa ze Szczuczyna, który ostatecznie się nie zjawił. Na ich posesji zjawili się tymczasem wandale, którzy za pomocą szlifierki spiłowali metalową armaturę, na której był umocowany krzyż, załadowali krzyż na ciężarówkę ( na miejscu swiętokradztwa widać ślady opon), zebrali stojące przy krzyżu znicze i wieńce i wywieźli wszystko w nieznanym kierunku, zasypując miejsce zbrodni ziemią.

– Któż to mógł podnieść rękę na poświęcony krzyż!? – nie kryje emocji mieszkanka Raczkowszczyzny, pani Łucja. Kobieta opowiada, że do krzyża niemal codziennie przychodzili ludzie, żeby się pomodlić. – Przyjeżdżali też ludzie z Polski, aby oddać cześć Olechowi – dodaje. Zdaniem miejscowych mieszkańców zniszczenie poświęconego krzyża jest grzechem, za który sprawcy odpowiedzą przed Bogiem. – A ludzie mówią, że ktoś, kto podniósł rękę na krzyż, na pewno źle skończy – słyszymy od mieszkańców Raczkowszczyzny.

Świętokradztwa, jak możemy mniemać, dopuścili się zwykli robotnicy miejscowego kołchozu, czy leśnictwa. – Ale na pewno zrobili to pod przymusem – przypuszcza prezes ZPB i inicjator ustanowienia krzyża Mieczysław Jaśkiewicz. Wraz z prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weroniką Sebastianowicz, ma on zamiar skierować skargę w sprawie obrazy swoich uczuć religijnych.

Wcześniej sąd w Szczuczynie uznał oficjalnie, iż to Jaśkiewicz i Sebastianowicz są organizatorami uroczystości poświęcenia krzyża w Raczkowszczyźnie, do której doszło 12 maja i w której brało udział około 150 ludzi, głównie mieszkańców rejonu szczuczyńskiego.

Operację usuniecia krzyża pamięci Anatola Radziwonika ps. „Olech” władze rejonu szczuczyńskiego poprzedziły propagandowym „strzałem” w miejscowej gazecie „Dziannica”, będącej organem prasowym władz rejonu szczuczyńskiego. Krytycznie o krzyżu w Raczkowszczyźnie wypowiedzieli się na łamach gazety władz przewodnicząca komitetu wykonawczego gminy Bakszty Hanna Bekisz, dwoje mieszkańców gminy oraz przewodniczący sądu rejonoweho w Szczuczynie Walery Romanowski.

Działacze ZPB pod nasypaną przez wandali ziemią szukają miejsca, w którym tamci spiłowali krzyż

Działacze ZPB pod nasypaną przez wandali ziemią szukają miejsca, w którym tamci spiłowali krzyż

Działacze ZPB, którzy dzisiaj odwiedzili miejsce popełnienia aktu wandalizmu, sprzatneli nasypaną na fundament skradzionego krzyża ziemię, zapalili zniczę na pamięć o poległych żołnierzach wyklętych (uważnych za takich także przez współczesną władzę białoruską) i odmówili modlitwę Anioł Pański.

a.pis.

/span

[caption id="attachment_380" align="alignnone" width="480"] Znicze na miejscu skradzionego przez wandali krzyża[/caption] Krzyż pamięci Anatola Radziwonika ps. „Olech”, ostatniego dowódcy połączonych sił AK Lida-Szczuczyn, który stał w Raczkowszczyźnie (rejon szczuczyński) z inicjatywy Związku Polaków na Białorusi został podstępem spiłowany i wywieziony w nieznanym kierunku za wiedzą i

Skip to content