Cieszymy się, że nie słabnie zainteresowanie naszą akcją wśród Rodaków w Polsce. Prezentujemy kolejnego obrońcę Wolnej Polski z Kresów, Franciszka Bubnowicza, dziadka Wojciecha Bubnowicza, mieszkającego w Poznaniu .
Pan Wojciech sam opisał historię życia swojego dziadka. Zrobił to bardzo dokładnie, można by powiedzieć – wzorowo, za co Jemu serdecznie dziękujemy i zamieszczamy tę relację poniżej.
FRANCISZEK BUBNOWICZ (10.10.1910 – 29.06.1973), syn Jana Bubnowicz (1873-1917) i Marii Bubnowicz z domu Malczewskiej (zm. 19.10.1942), córki Tadeusza Malczewskiego.
Franciszek Bubnowicz w 1931 roku
Franciszek urodził się w majątku Mazurkowszczyzna (przed wojną – w powiecie wołkowyskim wojewłdztwa białostockiego II Rzeczypospolitej, obecnie – w rejonie wołkowyskim obwodu grodzieńskiego). Po osiągnięciu pełnoletniości Franciszek zarządzał drewnianym młynem wodnym w miejscowości Piaski, który otrzymał w spadku od swojego ojca. Młyn wybudował jego ojciec Jan ok. 1900 roku.
Miejsca zamieszkania:
– do 1945 r. Piaski nad rz. Zelwianka – obecnie Białoruś, obwód grodzieński, rejon mostowski.
– od 1945 do 1949 – Ośno Lubuskie
– od 1949 – Koszalin
Franciszek Bubnowicz w 1933 roku
Wyszkolenie:
– kawalerzysta – 1 Pułku Szwoleżerów im. Józefa Piłsudskiego w Warszawie do 1933 r.
– w czasie służby Franciszek był adiutantem Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego (inf. rodzinna).
Warszawa 1931r. -Franciszek Bubnowicz (z lewej) z kolegami
Szlak bojowy w 1939r.:
– po 1 września zmobilizowany do 110 Rezerwowego Pułku Ułanów w Wołkowysku.
– prawdopodobnie w okresie 4 – 25 września szlak bojowy związany z III szwadronem 110 pułku pod dowództwem rtm. Wiktora Macieja Moczulskiego.
10 września dowództwo obejmuje ppłk w stanie spoczynku Jerzy Dąbrowski.
12 września (data prawdopodobna) Pułk osiągnął stan etatowy i zdolność bojową. Gorzej sprawa wyglądała z uzbrojeniem i wyposażeniem.
14 września pułk został włączony w skład Rezerwowej Brygady Kawalerii „Wołkowysk” pod dowództwem płk. Edmunda Heldut-Tarnasiewicza.
15 września (?) pułk przeszedł w okolice Izabelina z zadaniem ubezpieczenia i rozpoznania przedpola Wołkowyska,
16 września (?) pułk przechodzi na północ w rejon miejscowości Piaski i Mosty. Stamtąd udał się z kolei na zachód w rejon Ejsmont i Olekszyc.
17 września (?) po otrzymaniu rozkazu marszu w kierunku na Wilno przez Mosty – Wasiliszki – Lidę, pułk wraz z resztą Brygady udał się w tamten obszar.
18 września (?) w sytuacji agresji Rosji Sowieckiej i po otrzymaniu fałszywej wiadomości o kapitulacji Wilna, zmieniono kierunek marszu na Grodno. Pułk spełniał zadanie straży przedniej Brygady. Wykonywał on wówczas zadanie tłumienia komunistycznych rozruchów i dywersji we wsiach i miasteczkach na trasie przemarszu Brygady. W rejonie Grodna ppłk J. Dąbrowski podjął decyzję odłączenia się od reszty Brygady. Część badaczy uważa, że była to samowolna decyzja.
W nocy z 20 na 21 września Pułk przeprawił się na zachodni brzeg Niemna w rejonie miejscowości Hoża. Tam skierował się w stronę Puszczy Augustowskiej.
22 września pułk zatrzymał się na odpoczynek w Podchamarcach i Małowistem. Wówczas część oficerów na czele z rtm. Napoleonem Kostaneckim i ppor. Janem Magrowiczem zgłosiła się do ppłk. J. Dąbrowskiego z propozycją przejścia na Litwę lub rozwiązania oddziału. Otrzymali oni zgodę na to. Z drugiej strony do Pułku dołączyła grupa złożona z kilku oficerów i podoficerów ze 102 Rezerwowego Pułku Ułanów na czele z rtm. Stanisławem Sołtykiewiczem, którzy zawrócili znad granicy litewskiej, aby walczyć dalej. Podjęta została wówczas decyzja marszu na pomoc oblężonej Warszawie. Ruszono więc na południe do Biebrzy.
23 września, wieczorem, pułk przeszedł linię kolejową Augustów-Grodno, osiągając Krasnybór. Na odpoczynek zatrzymano się we wsi Mogilnice. W tym czasie do polskich pozycji zbliżyła się sowiecka kolumna zmotoryzowana i kilka czołgów, które rozpoczęły ostrzał wsi. Poległ jeden polski oficer i prawdopodobnie wszyscy żołnierze plutonu kolarzy, a konie Pułku rozbiegły się po okolicy. Po tym ataku, który doprowadził do rozproszenia jednego szwadronu i zamieszanie w pozostałych, Pułk pomaszerował nadbiebrzańskimi lasami w kierunku południowo-wschodnim.
24 września pułk dotarł w rejon Dolistowa. Tam został zaskoczony i rozbity przez sowiecką 20 Brygadę Zmotoryzowaną.
– przed dostaniem się do niewoli Franciszek zatopił w okolicznych bagnach samochód wraz z dokumentami (inf. rodzinna).
Okres okupacji sowieckiej:
– wywieziony wraz z innymi jeńcami do obozu w głębi Rosji (gdzieś pod Moskwę)
– w obozie jenieckim spędził kilkanaście dni
– Któregoś dnia Sowieci podzielili jeńców na dwie grupy. W jednej z nich był Franciszek a w drugiej jeden z jego znajomych z rodzinnej miejscowości. Franciszek opuścił swoją grupę i przedarł się do znajomego. Przekazał mu rzeczy osobiste (dokumenty, listy, fotografie, odznaczenia itp), aby przekazał je rodzinie, w razie gdyby Franciszek nie wrócił do domu i skierował się na powrót do swojej grupy. Został jednak spostrzeżony przez jednego z pilnujących ich żołnierzy sowieckich, który słowami „nie lzia, nie pajdiosz” zawrócił go do grupy znajomego. Cała grupa znajomego, wraz z Franciszkiem została wywieziona wagonami na zachód – czyli w stronę domu. O pozostałych ślad zaginął. Domyślać się jedynie można, że trafili do Katynia, Miednoje i innych miejsc straceń.
– Franciszek po kilku dniach podróży wrócił do domu. Śmiertelnie wycieńczony, przez kilkadziesiąt dni wracał do zdrowia.
– Wolnością i spokojem nie cieszył się zbyt długo. NKWD szybko zorientowało się, że był „piłsudczykiem” i regularnie go prześladowało.
– Po zakończeniu wojny w 1945 aby chronić rodzinę, w obawie przed NKWD i ponownym aresztowaniem, spakował dobytek na furmanki i w nocy wyjechał wraz z rodziną na zachód.
– Rankiem przyszli po niego funkcjonariusze NKWD. Zastali jednak pusty dom. Wg jednego ze świadków, któryś z funkcjonariuszy stwierdził „piłsudczyk uszoł”… (inf. rodzinna)
– Franciszek wraz z rodziną dołączył do grupy repatriantów.
Okres PRL-u:
– Wraz z repatriantami Franciszek z rodzina dotarł na ziemie odzyskane. Osiedlił się w miejscowości Ośno Lubuskie, gdzie zagospodarował, opuszczony przez Niemców młyn wodny.
– Spokój nie trwał jednak zbyt długo. Przyszła nacjonalizacja i młyn przeszedł na skarb państwa a Franciszek został zarządcą (dyrektorem?) młyna. Franciszek nie mogąc się pogodzić z niesprawiedliwością i nowymi warunkami, w 1949 roku wraz z rodziną wyjechał na Pomorze i osiedlił się w Koszalinie.
– Niestety Franciszek nie uwolnił się od „duchów z przeszłości”. W obawie o bezpieczeństwo rodziny Franciszek ukrywał swoją przeszłość – zwłaszcza, przed skojarzeniem z działającym wcześniej na Pomorzu „Łupaszce” (aresztowanym 30 czerwca 1948 roku). Wtedy też nie wiedział o tym, że nie był to jeden z jego dowódców (ppłk. Jerzy Dąbrowski), a major kawalerii Zygmunt Szendzielarz.
– Chronienie rodziny, po przez ukrywanie przeszłości spowodowało, że jego dzieci niewiele słyszały i z czasem, w warunkach PRL-u, zatraciły znaczną wiedzę o historii i pochodzeniu ich rodu. Prowadzone prze niego rozmowy historyczne i polityczne odbywały się wyłącznie za zamkniętymi drzwiami, tak aby jego dzieci nic nie mogły powtórzyć.
– Względny spokój polityczny w krótkim czasie zamienił się na niepokój rodzinny. Jego żona Weronika Bubnowicz z domu Nosel zapadła na nieuleczalną chorobę. Franciszek, próbując ją ratować na wszelkie sposoby, sprzedał rodowe srebra, aby opłacić jej leczenie. Niestety bezskutecznie. Weronika zmarła 24.02.1953 roku. Pochowana została na cmentarzu komunalnym w Koszalinie.
– Po kilku latach samotny ojciec czwórki dzieci ożenił się po raz wtóry z Leontyną Maksymowicz (ur. 16.07.1918 r.)
– Franciszek swój żywot zakończył 29.06.1973 r. w wieku 63 lat. Pochowany został ze swoją pierwszą żoną na cmentarzu komunalnym w Koszalinie.
– Leontyna Bubnowicz z domu Maksymowicz zmarła 16.10.1983 r. Pochowana jest na cmentarzu komunalnym w Koszalinie.
Cześć Pamięci Franciszka Bubnowicza!
Znadniemna.pl/ Wojciech Bubnowicz z Poznania
Cieszymy się, że nie słabnie zainteresowanie naszą akcją wśród Rodaków w Polsce. Prezentujemy kolejnego obrońcę Wolnej Polski z Kresów, Franciszka Bubnowicza, dziadka Wojciecha Bubnowicza, mieszkającego w Poznaniu .
Pan Wojciech sam opisał historię życia swojego dziadka. Zrobił to bardzo dokładnie, można by powiedzieć - wzorowo, za