HomeStandard Blog Whole Post (Page 471)

Prezentacja książki dla dzieci autorstwa Leszka Szerepki, ambasadora RP w Mińsku, odbyła się 27 marca w Państwowym Muzeum Literackim Janki Kupały w stolicy Białorusi. Książka nosi tytuł „Przygody kotka Łomotka” (a nie „Przygody kotka-Grukotka”, jak podaliśmy wcześniej, błędnie tłumacząc z białoruskiej nazwy – „Прыгоды коціка-Грукоціка”).

Ksiazka_Ambasadora_01

Autor książki Leszek Szerepka z córeczką Madzią i synkiem Mikusiem

To chyba pierwszy przypadek w historii niepodległej Białorusi, żeby zagraniczny ambasador wydał książkę dla dzieci w języku białoruskim.

Ksiazka_Ambasadora_05

Autorka ilustracji do książki Oksana Arakczejewa i autor ze swoją muzą

Najpierw wierszyk o kotku Łomotku, który złożył się na treść książki, pan ambasador napisał po polsku dla własnych dzieci, a właściwie dla starszej córeczki Magdaleny, kiedy ta miała trzy latka. Mała Madzia zainspirowała tatę do napisania wierszyka, gdyż, jak opowiedział podczas prezentacji autor: „Madzia była takim małym kotkiem łomotkiem, dużo rozrabiała i łamała, ale tak bywa, kiedy dziecko się rozwija” – opowiadał tata o swojej muzie. – Dzisiaj wierszyk ten dedykuję obu moim dzieciom — Madzi i Mikusiowi — wyznał Leszek Szerepka.

Ksiazka_Ambasadora_wyd_03

W formie książkowej wiersz o kotku Łomotku także został wydany najpierw w języku polskim. Zrobiła to niedużym nakładem, z okazji dnia urodzin męża, małżonka Leszka Szerepki – Marta Jaroszewicz. Ilustracje do książki namalowała białoruska artystka Oksana Arakczejewa. To właśnie za jej namową oraz dzięki wparciu wydawcy – firmy drukarskiej „Usługa” – wierszyk doczekał się wydania książkowego także w języku białoruskim.

Ksiazka_Ambasadora_wyd_02

Ksiazka_Ambasadora_wyd_01

Ksiazka_Ambasadora_wyd

Tłumaczenie z polskiego wykonał znany białoruski poeta, szef białoruskiego Pen Clubu Andrej Chadanowicz. Oto jak ocenił literat fakt wydania dzieła literackiego autorstwa polskiego ambasadora: „Można by rzec, że w dzisiaj w ścianach tego muzeum odbył się cud, osoba bardzo poważna – Pan Ambasador Rzeczpospolitej Polskiej – jawił się nam w zupełnie nieoczekiwanym świetle. Odkrył bowiem w sobie talent literackiego tworzenia dla dzieci” – komplementował autora tłumacz wierszyka o kotku Łomotku.

Autor nie pozostał dłużny, niezwykle wysoko oceniając rolę tłumacza w powstaniu białoruskojęzycznej wersji książki: „Muszę przyznać, że to, co zrobił tłumacz, nie jest zwykłym tłumaczeniem. W wersji przetłumaczonej ten wiersz stał się lepszy” – oznajmił Leszek Szerepka.

Ksiazka_Ambasadora_04

Przemawiając do licznie zgromadzonej na prezentacji publiczności polski dyplomata zaznaczył, że współczesne dzieci bardzo mało czytają. – Ważne jest żebyśmy sami czytali swoim własnym dzieciom, chociaż przez kilkanaście minut dziennie – apelował ambasador. Opowiedział przy tej okazji o przeprowadzonej w Polsce z dużym rozmachem akcji popularyzowania czytania książek „Cała Polska czyta dzieciom”. – Czytanie jest niezwykle mądrym sposobem spędzania czasu z dzieckiem – mówił Leszek Szerepka, zaznaczając, iż chciałby, żeby jego, wydana po białorusku, książka przyczyniła się także do popularyzowania języka białoruskiego wśród białoruskich dzieci, gdyż, jak podkreślił, „jest niezwykle ważne, żeby dzieci czytały w swoim języku narodowym”.

Autorka ilustracji do książki, Oksana Arakczejewa wyznała, że zgodziła się zrobić ilustrację do książki, nawet nie czytając wierszyka. – Jedynym problemem był kolor kotka. Pierwotnie miał być szary, ale, żeby było weselej, stwierdziłam, że będzie pomarańczowy – powiedziała artystka.

Ksiazka_Ambasadora_02

Podczas prezentacji nie obeszło się bez autorskiej recytacji wierszyka o kotku Łomotku. Po polsku wiersz przeczytał pan ambasador, po białorusku zaś – autor tłumaczenia Andrej Chadanowicz.

Ksiazka_Ambasadora_03

Autor tłumaczenia Andrej Chadanowicz

Prezentacja dzieła literackiego polskiego ambasadora wywołała duże zainteresowanie wśród mieszkańców białoruskiej stolicy. Przyszli na prezentację z dziećmi, które chętnie recytowały przed zgromadzoną publicznością wyuczone wcześniej wierszyki, za co dostawali prezenty, ufundowane przez Instytut Polski w Mińsku.

Ksiazka_Ambasadora

W improwizowanym koncercie poetyckim udział wzięli także dorośli. Polonistka Inessa Kurjan przeczytała własny wiersz o kotku krakowskim, a Andrej Chadanowicz, poza własnymi, wyrecytował wiersz o kotku, autorstwa klasyka poezji białoruskiej śp. Ryhora Baradulina.

Oprawę muzyczną prezentacji, która spontanicznie przerodziła w wieczór poetycki, zapewnił duet muzyków Aleksego Frałowa i Iryny Awdziejewej, grających na co dzień w zespole „Wytoki”.

Ksiazka_Ambasadora_06

Każdy obecny na prezentacji miał okazję wziąć książeczkę o kotku Łomotku w prezencie, a nawet otrzymać autograf od autora i jego muzy – Madzi.

Ksiazka_Ambasadora_wyd_04

W centrum małżonka Ambasadora RP w Mińsku Marta Jaroszewicz

Niestety, książka o przygodach kotka Łomotka została wydana bardzo ograniczonym nakładem, więc próżno jej szukać w księgarniach.

Fragment wystąpienia Leszka Szerepki (wideo)

 

Ludmiła Burlewicz z Mińska

Prezentacja książki dla dzieci autorstwa Leszka Szerepki, ambasadora RP w Mińsku, odbyła się 27 marca w Państwowym Muzeum Literackim Janki Kupały w stolicy Białorusi. Książka nosi tytuł „Przygody kotka Łomotka” (a nie „Przygody kotka-Grukotka”, jak podaliśmy wcześniej, błędnie tłumacząc z białoruskiej nazwy - „Прыгоды коціка-Грукоціка”). [caption

Ogólnopolski konkurs na najlepszą interpretację piosenki Czesława Niemena NIEMENOMANIA 2015 ogłosiła białostocka fundacja „Artystyczna Fama”.

Afisz konkursu, fot.: niemenomania.pl

Afisz konkursu, fot.: niemenomania.pl

Do udziału w konkursie, który jest wspierany przez Prezydenta Miasta Białegostoku, są zapraszani wokaliści w dwóch kategoriach wiekowych tak z Polski, jak i z Kresów Wschodnich, szczególnie z Białorusi, na terenie której znajduje się mała ojczyzna jednego z najwybitniejszych polskich artystów w historii muzyki popularnej – wieś Stare Wasiliszki.

Jak zaznaczają organizatorzy konkursu, spodziewają się oni, że konkursanci postarają się „udowodnić ponadczasowość twórczości Niemena, zaprezentują swoje zdolności wokalne, interpretacyjne i wrażliwość muzyczną”.

Do udziału w konkursie mogą zgłaszać się wokaliści w każdym wieku, poczynając od 13 roku życia. Zostaną podzieleni na dwie kategorie wiekowe: 13-16 lat oraz 17 lat i starsi – bez górnego ograniczenia wiekowego. Organizatorzy chcą, aby do konkursu zgłaszali się nie tylko mieszkańcy dużych miast, lecz także z małych wsi i miasteczek. Jak powiedziała na antenie rozgłośni Radio Racja koordynator konkursu Elżbieta Godlewska „dla nas bardzo istotne jest, żeby na konkurs się zgłosili obywatele Białorusi, Polacy, którzy tam mieszkają”. Warunkiem kluczowym jest bowiem to, że piosenka konkursowa, będąca utworem Czesława Niemena, powinna być zaśpiewana w języku polskim.

Jak tłumaczy koordynator NIEMENOMANII 2015, konkursanci nie powinni koncentrować się na kopiowaniu wykonania tej czy innej piosenki z pierwowzoru. Komisja Artystyczna konkursu, w której skład wejdą pedagodzy, muzycy i dziennikarze – między innymi znakomita pedagog i wokalistka jazzowa Grażyna Łobuszewska, oceniać będzie przede wszystkim indywidualizm wykonania i walory interpretacji utworu.

Zainteresowani udziałem w konkursie na najlepszą interpretację piosenki Czesława Niemena NIEMENOMANIA 2015 mogą zgłaszać się do eliminacji do dnia 30 kwietnia.

Szczegółów na temat warunków udziału w NIEMENOMANII 2015 można się dowiedzieć na stronie internetowej konkursu: NIEMENOMANIA.PL 
Tam też można pobrać formularz zgłoszeniowy uczestnika.

Podsumowanie wyników konkursu na najlepszą interpretację piosenki Czesława Niemena NIEMENOMANIA 2015 oraz prezentacja laureatów odbędą się podczas Koncertu Galowego, który jest planowany na 5 maja w muzycznej kawiarni FAMA w Białymstoku.

Znadniemna.pl za niemenomania.pl

Ogólnopolski konkurs na najlepszą interpretację piosenki Czesława Niemena NIEMENOMANIA 2015 ogłosiła białostocka fundacja „Artystyczna Fama”. [caption id="attachment_9132" align="alignnone" width="480"] Afisz konkursu, fot.: niemenomania.pl[/caption] Do udziału w konkursie, który jest wspierany przez Prezydenta Miasta Białegostoku, są zapraszani wokaliści w dwóch kategoriach wiekowych tak z Polski, jak i z

Niezwykle miło nam jest z powodu tego, że naszą akcją zainteresowała się żywa legenda polskiego oporu zbrojnego na Grodzieńszczyźnie w latach II wojny światowej – kpt. Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi i członkini Zarządu Głównego ZPB.

Antoni_Sebastianowicz_male

Antoni Sebastianowicz

Pani kapitan zgłosiła do akcji „Dziadek w polskim mundurze” historię swojego teścia, ułana 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich Antoniego Sebastianowicza.

O naszej akcji Weronika Sebastianowicz przypomniała, kiedy przeglądała w archiwum domowym zdjęcia swoich bliskich i natrafiła na fotografię swojego teścia Antoniego, jako przystojnego młodego ułana, pozującego do zdjęcia w zakładzie fotograficznym Zilbersteina w Wilnie, gdzie w okresie pokoju stacjonował 4. Pułk Ułanów Zaniemeńskich.

Pani Weronika postanowiła oddać hołd pamięci swojemu teściowi, przekazując do redakcji jego przedwojenną fotografię w mundurze ułana.

Na temat teścia pani kapitan wiemy tyle:

ANTONI SEBASTIANOWICZ, syn Pawła i Zofii, urodził się w 1904 roku we wsi Łasówka (przed wojną w gminie Piaski powiatu wołkowyskiego województwa białostockiego, obecnie – w rejonie mostowskim obwodu grodzieńskiego).

Po osiągnięciu wieku poborowego w 1926 roku Antoni poszedł do wojska. Trafił do Wilna, do stacjonującego tu 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich.

Antoni był zdyscyplinowanym żołnierzem, cieszył się zaufaniem kolegów oraz dowództwa i szybko, już w pierwszym roku służby, awansował do stopnia starszego ułana.

Po odbyciu zasadniczej służby Antoni Sebastianowicz wrócił do rodzinnej Łasówki. Do wybuchu wojny pracował na gospodarstwie ojca i ożenił się z miejscową dziewczyną Melanią, która urodziła mu troje dzieci: Eulalię, Jana – przyszłego męża Weroniki Sebastianowicz, z domu Oleszkiewicz – oraz Jerzego.

Beztroskie rodzinne życie Antoniego przerwała mobilizacja, którą w przypadku rodzimej jednostki naszego bohatera przeprowadzono 23 sierpnia 1939 roku – na tydzień przed wybuchem wojny.
Wraz z 4. Pułkiem Ulanów Zaniemeńskich Antoni Sebastianowicz przeszedł cały szlak bojowy jednostki w kampanii wrześniowej. Po honorowej kapitulacji, którą pułk uzyskał od Niemców 27 września koło wsi Medyka na Podkarpaciu, nasz bohater wrócił do domu, który już stał na terenie okupowanym przez Sowietów.

Ułanowi udało się ukryć swoją przynależność do Wojska Polskiego i tym samym uniknąć represji ze strony nowej władzy. Konspirację Antoniemu Sebastianowiczowi przyszło uprawiać przez cały okres wojny. Wiodąc życie zwykłego rolnika Antoni pomagał działającym na terenie byłego powiatu wołkowyskiego żołnierzom Armii Krajowej. Mógł jeszcze wtedy słyszeć (a może nawet widywać) o młodziutkiej łączniczce AK, noszącej pseudonim „Różyczka”, czyli swojej przyszłej synowej Weronice Oleszkiewicz.

Lata wojny Antoni Sebastianowicz poświęcił wychowywaniu dzieci, którzy urośli na prawdziwych polskich patriotów. – Czy wyszłabym za mąż za swego Janka, gdyby było inaczej? – pyta retorycznie Weronika Sebastianowicz.

Po wojnie władza sowiecka przeprowadziła kolektywizację i gospodarstwo rolne Antoniego Sebastianowicza zostało częścią kołchozu, w którym ułan musiał pracować do końca życia.

Zmarł Antoni Sebastianowicz, starszy ułan 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich, uczestnik wojny obronnej 1939 roku, w 1971 roku pochowany został na cmentarzu w Piaskach.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji kpt. Weroniki Sebastianowicz, synowej bohatera

Niezwykle miło nam jest z powodu tego, że naszą akcją zainteresowała się żywa legenda polskiego oporu zbrojnego na Grodzieńszczyźnie w latach II wojny światowej – kpt. Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi i członkini Zarządu Głównego ZPB. [caption id="attachment_9127" align="alignnone" width="480"] Antoni Sebastianowicz[/caption] Pani

Powiedział o tym nadającej z Białegostoku rozgłośni Radio Racja proboszcz parafii Świętego Ducha w grodzieńskiej dzielnicy Alszanka ks. Paweł Sałabuda.

Kaplica_Alszanka_01

Tak ma wyglądać nowy kosciół w Alszance. Według podobnego projektu jest wybudowany kosciół w Lidzie. Fot.: grodnensis.by

Parafianie z Alszanki od trzech lat domagali się od władz Grodna wydania pozwolenia na budowę świątyni w nowej dzielnicy na obrzeżach Grodna. Władze, powołując się na różne przyczyny, w tym sprzeciw niektórych mieszkańców dzielnicy Alszanka, odmawiały katolikom wydania pozwolenia na budowę kościoła. Ostatnią instancją, rozstrzygającą konflikt pomiędzy władzami a katolikami okazał się prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko. To od jego zgody, jak podkreślał jeszcze rok temu proboszcz parafii Świętego Ducha, zależało, czy w Grodnie powstanie kolejna świątynia katolicka.

Kaplica_Alszanka

Obecnie, gdy prezydent Białorusi wyraził zgodę na jej budowę, władze Grodna wydzieliły pod plac budowy kościoła 58 arów gruntu w dzielnicy Alszanka. Teraz, jak zaznaczył na antenie Radia Racja ksiądz Paweł Sałabuda, parafianie wyłonią ze swojego grona specjalny zespół, który zajmie się uzgadnianiem projektu przyszłej świątyni oraz innymi formalnościami, niezbędnymi do rozpoczęcia budowy.

Kaplica_Alszanka_02

Na teren przykościelny wierni planują przenieść niedużą kapliczkę, która przez lata służyła im do nabożeństw, które ze względu na jej skromne rozmiary odbywały się pod otwartym niebem. Według proboszcza parafii Świętego Ducha kapliczka stała się jednym z najcenniejszych artefaktów w historii parafii już teraz liczącej, co najmniej 3 tysiące wiernych i stale się powiększającej w miarę rozrastania się dzielnicy Alszanka.

Znadniemna.pl na podstawie www.racyja.com

Powiedział o tym nadającej z Białegostoku rozgłośni Radio Racja proboszcz parafii Świętego Ducha w grodzieńskiej dzielnicy Alszanka ks. Paweł Sałabuda. [caption id="attachment_9087" align="alignnone" width="480"] Tak ma wyglądać nowy kosciół w Alszance. Według podobnego projektu jest wybudowany kosciół w Lidzie. Fot.: grodnensis.by[/caption] Parafianie z Alszanki od trzech lat domagali

„Przygody kotka-grukotka” książka pod takim tytułem (biał. – „Прыгоды коціка-грукоціка”) dla dzieci w języku białoruskim została wydana przez Leszka Szerepkę, ambasadora RP w Mińsku.

kotek-grukotek

Ilustracja z książki „Przygody kotka-grukotka”, fot.: heyevent.com

Prezentacja książki odbędzie się w najbliższy piątek, 27 marca o godzinie 18.00, w Państwowym Muzeum Literackim Janki Kupały w Mińsku.

afisz_kotka-grukotka_str

Afisz prezentacji książki

Ambasador RP w Mińsku Leszek Szerepka jest historykiem z wykształcenia. O jego pasji pisania książek dla dzieci nic do tej pory nie było wiadomo.

Nasz korespondent w Mińsku odwiedzi prezentację książki o kotku-grukotku i napisze relację z tego wydarzenia, którą oczywiście opublikujemy.

My tymczasem gratulujemy Panu Ambasadorowi literackiego debiutu!

Znadniemna.pl

„Przygody kotka-grukotka” książka pod takim tytułem (biał. – „Прыгоды коціка-грукоціка”) dla dzieci w języku białoruskim została wydana przez Leszka Szerepkę, ambasadora RP w Mińsku. [caption id="attachment_9079" align="alignnone" width="480"] Ilustracja z książki "Przygody kotka-grukotka", fot.: heyevent.com[/caption] Prezentacja książki odbędzie się w najbliższy piątek, 27 marca o godzinie 18.00,

Miło nam jest zaprezentować Państwu historię kolejnego bohatera akcji Kazimierza Lotko, ułana 1. Pułku Ułanów Krechowieckich im. Pułkownika Bolesława Mościckiego. Historię krechowiaka opisała dla nas, dostarczając zdjęcia z archiwum rodzinnego, mieszkająca w Mińsku wnuczka bohatera – Natalia Baranowska.

Kazimierz_Lotko_01_portret

Kazimierz Lotko. Zdjęcie z dnia 14 marca 1938 roku.

Natalia Baranowska dowiedziała się o akcji „Dziadek w Polskim mundurze” dzięki temu, że jest uczestniczką forum internetowego „Związek Polaków”, które niezwykle gorąco Państwu polecamy.

Ale przejdźmy do historii naszego bohatera:

KAZIMIERZ LOTKO, syn Antoniego i Anny, urodził się 7 stycznia 1915 roku we wsi Zapołowie Stare (przed wojną w gminie Hołubicze powiatu dziśnieńskiego województwa wileńskiego, obecnie w rejonie głębockim obwodu witebskiego).

Kazimierz_Lotko_dowod_osobisty

Dowód osobisty obywatela II RP Kazimierza Lotko

Kazimierz_Lotko_dowod_osobisty_01

Ojciec Kazimierza – Antoni Lotko – pracował na kolei. Wraz z żoną Anną miał 14 dzieci. Wśród tak licznego rodzeństwa mały Kazik wyróżniał się zdolnościami muzycznymi. Od dziecka samodzielnie uczył się grać na harmonii, z którą nie rozstawał się przez całe życie.

Kazimierz ukończył 6 klas szkoły podstawowej. Prawdopodobnie ze względu na liczne rodzeństwo i konieczność pomagania rodzicom w utrzymaniu sióstr i braci – musiał zrezygnować z nauki na rzecz zdobycia zawodu, który przynosiłby dochód. Kazimierz wyuczył się na kowala.

Kazimierz_Lotko_02_portret

Kazimierz Lotko. Zdjęcie z dnia 24 listopada. 1938 roku.

W wieku 22 lat, 4 listopada 1937 roku, Kazimierz Lotko trafił do wojska. Zasadniczą służbę odbywał w Augustowie w znamienitym 1. Pułku Ułanów Krechowieckich. Młody ułan, dzięki umiejętności grania na harmonii, szybko stał się duszą towarzystwa. Był lubiany przez kolegów, którzy chętnie pozowali do zdjęć z pułkowym harmonistą.

Kazimierz_Lotko_towarzysze_broni_01

Kazimierz Lotko siedzi z harmonią

Był też dobrym, zdyscyplinowanym żołnierzem, za co dowództwo nagradzało go krótkoterminowymi urlopami. Podczas jednego z takich urlopów Kazimierz odwiedził dom rodzinny i zrobił sobie zdjęcie w mundurze z mamą i tatą. Przy czym tata ułana z tej okazji pozował do zdjęcia w służbowej rogatywce kolejarza.

Kazimierz_Lotko_rodzice

Kazimierz Lotko z rodzicami Anną i Antonim Lotko

Z napisów na zdjęciach, które Kazimierz wysyłał z wojska do rodziny czytamy, że jedno z nich, pochodzące z 14 marca 1938 roku, dedykuje „kochanym rodzicom”. Inne – wysłane z okazji Zielonych Świąt 1939 roku – „kochanemu bratu Czesi”. Kartki fotograficzne z wojska z okazji świąt kościelnych Kazimierz Lotko wysyłał do rodziny regularnie. Zdjęcie z okazji Bożego Narodzenia 1938 roku „zasyła dla kochanych swoich rodziców”, podając w podpisie, że jest ułanem 4. szwadronu 1. Pułku Ułanów Krechowieckich.

Kazimierz_Lotko_towarzysze_broni

Kazimierz Lotko (siedzi z harmonią) z towarzyszami broni w Augustowie. Zdjęcie z dnia 29 maja 1939 roku.

Kazimierz_Lotko_podpis

Wybuch II wojny światowej zastał Kazimierza Lotko w rodzimej jednostce. W kampanii wrześniowej, po bitwie, stoczonej pod Olszewem (miejscowość na Podlasiu pomiędzy Brańskiem a Wyszkami) między Suwalską Brygadą Kawalerii, a mocną jednostką pancerno-motorową Niemców, szwadron naszego bohatera wraz z innymi oddziałami 1. Pułku Ułanów przebił się do Wołkowyska.

Kazimierz_Lotko_kon

Kazimierz Lotko na koniu

Stamtąd oddziały 1. Pułku Ułanów, sformowane w liczący 150 koni Samodzielny Dywizjon 1. Pułku Ulanów Krechowieckich, w składzie Rezerwowej Brygady Kawalerii 17 września dotarły do Mostów.

Kazimierz_Lotko_przy_stole

Kazimierz Lotko (po lewej) z kolegami

Zamieszanie, spowodowane zdradzieckim ciosem ze strony Sowietów i natarciem ze wschodu Armii Czerwonej, sprawiło, że 4 .szwadron odłączył się od kolumny brygady, która zmieniała kierunek marszu w zależności od doniesień wywiadu na temat miejscowości, zdobywanych przez nacierających ze wschodu Sowietów. W Rezerwowej Brygadzie Kawalerii z powodu zdradzieckiego ciosu, wymierzonego Polsce przez ZSRR, panowała atmosfera przygnębienia. Żołnierze zmuszeni byli toczyć lokalne potyczki z czerwonymi dywersantami, czekającymi na przyjście Armii Czerwonej. Nasz bohater ze swoim szwadronem dołączył do brygady 20 września, po czym jednostka kawaleryjska dotarła do Grodna i rozlokowała się na przedmościu Przysiółek (współcześnie dzielnica Grodna na prawym brzegu Niemna, nazywana po rosyjsku Pieriesiełka – red.). W obronie Grodna ułani krechowieccy udziału nie brali. Na rozkaz dowództwa opuścili miasto i skierowali się na Litwę, granicę z którą przekroczyli 23 września.

Nie wiemy, czy nasz bohater po klęsce Polski w wojnie obronnej 1939 roku podążył dalej na północ, czy też wrócił do domu. Jak by nie było nie zdradził przysiędze na wierność Ojczyźnie i nie zdjął munduru. Jako żołnierz polski trafił bowiem do niewoli sowieckiej.

Wraz z innymi polskimi jeńcami wojennymi nasz bohater był więziony w Pustelni Optyńskiej (wykorzystywany przez Sowietów jako miejsce odosobnienia klasztor prawosławny) koło Kozielska.

O pobycie w niewoli sowieckiej Kazimierz Lotko opowiadał, że właśnie tam poznał co to jest prawdziwy głód. Karmiono jeńców kiszoną kapustą, słoną rybą i dawano wodę. Dzięki temu, że nasz bohater nie był oficerem, ani podoficerem – nie został skierowany do zagłady w Katyniu.

Z Pustelni Optyńskiej Kazimierz Lotko musiał zostać przeniesiony do innego obozu jenieckiego. Z nieznanych nam powodów nie zaciągnął się ani do Armii Andersa, ani nie został zmobilizowany do Armii Czerwonej. Być może, jako przedstawiciel klasy robotniczej, został wypuszczony z niewoli.

Do domu Kazimierz Lotko wrócił wówczas, kiedy jego rodzinne Zapołowie Stare leżało już na terenie okupowanym przez Niemców – w 1942 roku. Rok później poślubił miejscową, 19-letnią dziewczynę Eufrozynę. Miał z nią troje dzieci. Jedna z córek Kazimierza, której dał na imię Wanda, to mama naszej czytelniczki Natalii Baranowskiej.

Kazimierz_Lotko_zona

Eufrozyna przyszła żona Kazimierza Lotko

Kazimierz Lotko z rodziną spędził okres okupacji niemieckiej w rodzinnej wsi, a po wojnie przyjął radzieckie obywatelstwo. Podobnie jak jego ojciec został kolejarzem. Pracował jako kowal w zakładach mechanicznych Białostockich Kolei Żelaznych (nazwa pochodzi z 1939 roku, kiedy Sowieci okupowali Białystok. Przedsiębiorstwo zmieniło nazwę dopiero w 1946 roku).

Kazimierz_Lotko_01

Zdjęcie powojenne Kazimierza Lotko

Nasz bohater wyznaczał się sumienną i wydajną pracą. Był cenionym fachowcem. Jego wnuczka wspomina, że potrafił wykonać z metalu zarówno pierścionek na dziecięcy paluszek, jak i ażurową furtkę w bramie. Był też zdolnym cieślą i meblarzem. Wszystkie meble w domu Kazimierza były wykonane przez niego własnoręcznie.

Kazimierz_Lotko_doc_archiwalny

Poczynając od zwykłego robotnika kolejowego Kazimierz awansował na brygadzistę, a 25 lipca 1973 roku otrzymał nawet tytuł „przodownika pracy komunistycznej.

Kazimierz_Lotko_legitymacja

Kazimierz_Lotko_dok_sow

Były ułan krechowiecki Kazimierz Lotko przez całe życie nie rozstawał się z harmonią, gra na której stała się dla niego drugim zawodem. Jako harmonista znający dużo piosenek, chętnie grał na weselach i zabawach.

Kazimierz_Lotko_harmonijka

Kazimierz Lotko. Zdjęcie z 1992 roku

Kazimierz Lotko przeżył długie, dramatyczne, ale chyba szczęśliwe życie. Zmarł 26 maja 2003 roku.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji wnuczki bohatera Natalii Baranowskiej

Miło nam jest zaprezentować Państwu historię kolejnego bohatera akcji Kazimierza Lotko, ułana 1. Pułku Ułanów Krechowieckich im. Pułkownika Bolesława Mościckiego. Historię krechowiaka opisała dla nas, dostarczając zdjęcia z archiwum rodzinnego, mieszkająca w Mińsku wnuczka bohatera - Natalia Baranowska. [caption id="attachment_9023" align="alignnone" width="480"] Kazimierz Lotko. Zdjęcie z

Wiosna i zbliżające się Święto Wielkiej Nocy – takie były w miniony weekend tematy zajęć w Szkole Społecznej, funkcjonującej przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Brześciu.

Warsztaty_kwiaty_1

Warsztaty_kwiaty_2

Warsztaty_kwiaty

W sobotę 21 marca uczniowie szkoły przy wsparciu pedagogów zorganizowali zabawę pt. „Powitanie wiosny”, którą połączyli z warsztatami rękodzieła. Młodzież pod czujnym okiem brzeskich mistrzów rękodzieła uczyła się robić kwiaty z kolorowego papieru.

wydmuszki_oklejanki_1

wydmuszki_oklejanki

Dzień później, w niedzielę, uczniowie przybyli do szkoły, aby poznać tajemnice wyrobu dekoracji wielkanocnych. Podczas warsztatów młodzież szkolna nauczyła się robić przepiękne, utrzymane w ludowym stylu, oklejanki z wydmuszek.

Irena Głuchowska z Brześcia

Wiosna i zbliżające się Święto Wielkiej Nocy – takie były w miniony weekend tematy zajęć w Szkole Społecznej, funkcjonującej przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Brześciu. W sobotę 21 marca uczniowie szkoły przy wsparciu pedagogów zorganizowali zabawę pt. „Powitanie wiosny”, którą połączyli z warsztatami rękodzieła.

W miniony weekend odbyła się 4. edycja dorocznego grodzieńskiego Turnieju Świętego Józefa w piłce nożnej halowej wśród polskiej młodzieży szkolnej. Tegorocznym triumfatorem została drużyna piłkarzy z katolickiej parafii na grodzieńskiej Dziewiatówce.

Turniej_sw_Jozefa_02

O tytuł mistrza Turnieju Świętego Józefa walczyły cztery grodzieńskie drużyny: z parafii Dziewiatówka, z parafii Południowy, z parafii Wiszniowiec oraz drużyna „Sokół”, reprezentująca działający przy Związku Polaków na Białorusi Polski Klub Sportowy „Sokół”.

Turniej_sw_Jozefa_03

Kierownictwo PKS „Sokół” po raz pierwszy w historii turnieju ufundowało dla jego zwycięzców i uczestników puchary, dyplomy oraz nagrody pocieszenia.

Turniej_sw_Jozefa

Najlepszym zawodnikiem 4. edycji Turnieju Świętego Józefa został piłkarz z parafii Wiszniowie Władysław Czeczko.

Turniej_sw_Jozefa_01

Pomysłodawcą i organizatorem rozgrywanego od czterech lat w Grodnie Turnieju Świętego Józefa w piłce nożnej halowej jest działacz ZPB Paweł Zarecki, starszy ministrant w grodzieńskiej parafii Południowy, z zawodu trener w lekkiej atletyce. Jak tłumaczy organizator na patrona turnieju wybrał on św. Józefa, gdyż rozgrywki, co roku stara się zorganizować w weekend, przypadający na, bądź tuż po, 19 marca, kiedy Kościół Katolicki obchodzi uroczystości na cześć oblubieńca Maryi i przybranego ojca Jezusa.

Znadniemna.pl

W miniony weekend odbyła się 4. edycja dorocznego grodzieńskiego Turnieju Świętego Józefa w piłce nożnej halowej wśród polskiej młodzieży szkolnej. Tegorocznym triumfatorem została drużyna piłkarzy z katolickiej parafii na grodzieńskiej Dziewiatówce. O tytuł mistrza Turnieju Świętego Józefa walczyły cztery grodzieńskie drużyny: z parafii Dziewiatówka, z parafii

Mszą świętą w kościele parafialnym w Raduniu rozpoczęły się uroczystości żałobne z okazji 70. rocznicy tzw. tragedii piaskowskiej – dokonanego podstępem przez NKWD w połowie marca 1945 roku mordu na blisko 40 żołnierzach oddziału partyzanckiego kpr. Franciszka Weremowicza „Kuny” oraz ponad 20 mieszkańcach wsi Piaskowce, którzy przyjęli polskich partyzantów na nocleg.

Tragedia_w_Piaskowcach_012

Wyjazd na groby ofiar tragedii piaskowskiej Polaków z Grodna oraz delegacji Konsulatu Generalnego RP w Grodnie zorganizował Komitet Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej przy Związku Polaków na Białorusi.

Po Mszy świętej, koncelebrowanej przez proboszcza parafii w Raduniu ks. Witolda Łozowickiego, prezes Komitetu Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej Józef Porzecki poprosił obecnych na nabożeństwie raduńskich Polaków, delegację działaczy ZPB z Grodna, na czele z prezesem organizacji Mieczysławem Jaśkiewiczem, oraz przedstawicieli polskiej placówki konsularnej w Grodnie – konsul Emilię Słomkę i konsula Zbigniewa Pruchniaka o udanie się na cmentarz w Raduniu, gdzie spoczywają prochy niektórych ofiar tragedii piaskowskiej.

Tragedia_w_Piaskowcach_010

Raduń. Zbiorowa mogiła żołnierzy AK z oddziału Franciszka Weramowicza „Kuny”Tragedia_w_Piaskowcach_011

Po modlitwie na raduńskim cmentarzu przybyli z Grodna Polacy w towarzystwie miejscowych mieszkańców modlili się przy kolejnych miejscach pochówku ofiar tragedii Piaskowskiej – w Lipkuńcach, Zabłociu, Dajnowie oraz samych Piaskowcach, w których doszło 70 lat temu do bestialskiego mordu.

Tragedia_w_Piaskowcach_08

Raduń. Mogiła żołnierzy AK B. Winczo i J. Górskiego. Pochodzili z Rukańców, należeli do siatki konspiracyjnej AK oddziału „Kuny”. Zostali zamordowani przez GO NKWD 13 marca 1945 r. Antoni Karniło, mieszkaniec Radunia opowiada: Obaj zostali zamordowani między wsiami Rukańce a Lipkuńce. U brata mojej mamy Benedykta Winczo było na ciele 12 kłutych ran. Pochowani zostali w Lipkuńcach. Po ekshumacji, ponieważ mieli likwidować tam cmentarz, szczątki przeniesiono na cmentarz w Raduniu.

Tragedia_w_Piaskowcach_09

Tragedia Piaskowska zdarzyła się w dniach 12 – 13 marca 1945 roku, kiedy podszywająca się pod antyradziecki oddział partyzancki grupa specjalna NKWD, po zawiązaniu współpracy z oddziałem kpr. Franciszka Weremowicza „Kuny”, w nocy wymordowała śpiących polskich żołnierzy oraz cywilów, którzy dali im nocleg. Według niektórych badaczy historii ziemi raduńskiej zwłoki zamordowanych w Piaskowcach Polaków Sowieci zawieźli na raduński rynek i wyłożyli na pokaz, aby zastraszyć miejscową ludność i złamać w niej ducha antysowieckiego oporu.

Tragedia_w_Piaskowcach_07

Lipkuńce. Cmentarz. Miejsce spoczynku żołnierzy AK. Według ustaleń Piotra Kuźmicza ze wsi Kunieje na starym wiejskim cmentarzu pochowani są żołnierze AK… Stanisław Grermza, Michał Gremza, Kazimierz Gremza, Julian Michnoić z Lipkuńców, Stanisław Górski z Rukańców. Należeli oni do siatki konspiracyjnej AK oddziału Franciszka Weramowicza „Kuny”. Zostali pomordowani 13 marca 1945 r. przez Grupę Operacyjną NKWD w trakcie operacji Piaskowskiej.

Tragedia_w_Piaskowcach_06

Zabłocie. Mogiła żołnierza AK J. Misiukiewicza.

 

Tragedia_w_Piaskowcach_05

Tragedia_w_Piaskowcach_04

Zabłocie. Mogiła żołnierza AK. S.Straczyńskiego

Tragedia_w_Piaskowcach_03

Mogiła łaczniczki AK Zofii Nowickiej z domu Misiuro. Pochodziła ze wsi Osipowce. Należała do oddziału Pawła Klukiewicza. Zginęła koło wsi Kunieje zastrzelona przez NKWD (po 1945 r.)

Tragedia_w_Piaskowcach_02

Tragedia_w_Piaskowcach_01

Piaskowce. Upamiętnienie poległych w Piaskowcach i okolicy.

Miejscowa ludność, w hołdzie ofiarom NKWD ułożyła piosenkę, śpiewaną do dzisiaj przez starszych mieszkańców Radunia i okolic pt. „Szumi piaskowski las…”.

Tragedia_w_Piaskowcach

Grażyna Abramienko z Radunia

Mszą świętą w kościele parafialnym w Raduniu rozpoczęły się uroczystości żałobne z okazji 70. rocznicy tzw. tragedii piaskowskiej - dokonanego podstępem przez NKWD w połowie marca 1945 roku mordu na blisko 40 żołnierzach oddziału partyzanckiego kpr. Franciszka Weremowicza „Kuny” oraz ponad 20 mieszkańcach wsi Piaskowce,

Niezwykłą wystawę filatelistyczną pt. „Biblijne historie” stworzył prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Łunnie (rejon mostowski) Leon Karpowicz.

Leon_Karpowicz_portret

Leon Karpowicz

Wystawa, składająca się z 80 arkuszy formatu A4, zawiera znaczki pocztowe, koperty i inne walory filatelistyczne z różnych krajów świata z ilustracjami, obrazującymi dzieje opisane w Starym i Nowym Testamencie.

Leon_Karpowicz_wystawa_01

Na przykład na arkuszu, poświęconym śmierci, wniebowstąpieniu i koronacji Najświętszej Maryi Panny jest zamieszczonych 10 znaczków i jeden blok znaczkowy z dziewięciu krajów świata. Na prezentowanych w tej części wystawy znaczkach upamiętniono dzieła wybitnych artystów, wśród których można są między innymi Rafael Santi, Bartolome Esteban Murillo czy El Greco. Na tym arkuszu można podziwiać także jeden z największych na świecie znaczków pocztowych, wydany przez Pocztę Polską w 1960 roku znaczek z Ołtarzem Wita Stwosza, przedstawiający centralną część arcydzieła z kościoła Mariackiego w Krakowie.

Leon_Karpowicz_wystawa

Scenę ze Starego Testamentu z wizerunkiem Arki Noego i udających się na nią zwierząt możemy podziwiać na arkuszu z walorami filatelistycznymi Poczty Liberii.

Niezwykle ciekawie prezentuje się część wystawy, poświęcona Zmartwychwstaniu Pańskiemu, gdyż widać na niej, jak artyści z różnych epok i kultur wyobrażali sobie wydarzenie, stanowiące fundament wiary chrześcijańskiej.

Leon_Karpowicz_wystawa_02

Wystawa Leona Karpowicza gościła już w różnych miastach Polski i Białorusi. Działacz ZPB z Łunny jest otwarty na kolejne propozycje eksponowania jego zbiorów filatelistycznych, gotów jest osobiście towarzyszyć wystawie i odpowiadać na pytania zwiedzających ekspozycję.

Skontaktować się z kolekcjonerem można drogą e-mailową: [email protected]

Natalia Ganiec z Łunny

Niezwykłą wystawę filatelistyczną pt. „Biblijne historie” stworzył prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Łunnie (rejon mostowski) Leon Karpowicz. [caption id="attachment_8980" align="alignnone" width="480"] Leon Karpowicz[/caption] Wystawa, składająca się z 80 arkuszy formatu A4, zawiera znaczki pocztowe, koperty i inne walory filatelistyczne z różnych krajów świata z ilustracjami,

Skip to content