HomeStandard Blog Whole Post (Page 548)

Związkowa Komisja ds. wyjaśnienia okoliczności powstania w Brześciu organizacji Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych kosztem struktur ZPB przeprowadziła w czwartek wyjazdowe posiedzenie w Brześciu.

Zaproszenia na posiedzenie komisji zignorowały inicjatorki próby rozłamu w ZPB, zawieszone w prawach członków organizacji działaczki Hanna Paniszewa i Alina Jaroszewicz. Mimo ich nieobecności członkom komisji udało się porozmawiać z miejscowymi Polakami. W toku rozmowy potwierdziła się między innymi postawiona na ostatniej Radzie Naczelnej ZPB teza o tym, iż uczestnicy tak zwanej konferencji Oddziału Brzeskiego ZPB z dnia 15 maja zostali wprowadzeni w błąd przez A. Jaroszewicz i H. Paniszewą. Tak oto jedna z uczestniczek tamtej konferencji, obecna na czwartkowym posiedzeniu związkowej komisji pani Stanisława Karpol oświadczyła, iż dotąd nie rozumie po co Jaroszewicz i Paniszewa zainicjowały rozłam w ZPB. Według Karpol, ona nigdy nie miała zamiaru opuszczenia szeregów Związku Polaków na Białorusi i pozostaje w organizacji.

Możliwość obiektywnej oceny tego, co się stało w Brześciu 15 maja działacze brzescy otrzymali dzięki analizie tego przykrego wydarzenia z punktu widzenia Statutu Związku Polaków, przedstawionej przez Andżelikę Borys, przewodniczącą Komisji ZPB ds. wyjaśnienia okoliczności powstania w Brześciu organizacji Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych kosztem struktur ZPB. Pani Borys dowiodła mianowicie, iż A. Jaroszewicz i H. Paniszewa złamały co najmniej trzy punkty Statutu, myląc podmioty i mienie związkowe z prywatnymi.

Tak oto zarządzana i kierowana przez A. Jaroszewicz i H. Paniszewą firma AKC „Most” w Brześciu w świetle Statutu ZPB stanowi zaplecze gospodarcze Związku Polaków na Białorusi i właśnie w tym charakterze jest beneficjentem pomocy sponsorów i darczyńców organizacji. Statut ZPB jednoznacznie stwierdza też, iż mienie wszystkich struktur (w tym podmiotów gospodarczych) Związku jest własnością Zarządu Głównego ZPB i nie może być przekazane i wykorzystywane przez inną strukturę organizacyjną, w danym przypadku przez zakładane Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych, bez zgody Zarządu Głównego ZPB.

Bezprawna w świetle Statutu jest także rzekoma samolikwidacja Oddziału Brzeskiego ZPB. Statut nie przewiduje możliwości samolikwidacji struktury związkowej bez wiedzy i zgody najwyższych organów władzy organizacji. A tym bardziej przyznania praw spadkobiercy rzekomo zlikwidowanego oddziału nowopowstającej organizacji.

– Po likwidacji jakiejkolwiek struktury ZPB jej mienie automatycznie przechodzi do dyspozycji Zarządu Głównego Związku Polaków i tylko Zarząd Główny przy aprobacie Rady Naczelnej ZPB może przekazać je komuś lub zrzec się praw własności do mienia związkowego – tłumaczyła pani Borys.

Pretensje H. Paniszewej i A. Jaroszewicz do kierownictwa ZPB w kwestii rzekomego bezprawnego wtrącania się w działalność Brzeskiego Oddziału ZPB także są nieuzasadnione i zmyślone. Zarząd Główny, Rada Naczelna oraz Komisja Kontrolno-Rewizyjna ZPB muszą zgodnie ze Statutem kontrolować jego przestrzeganie przez wszystkie struktury organizacji. Właśnie spełniając ten wymóg statutowy władze centralne ZPB przypomniały działaczom w Brześciu o konieczności wyborów zarządu Oddziału Miejskiego ZPB miasta Brześć, do których doszło na zebraniu 28 kwietnia. Warto przypomnieć, że w oddziale miejskim wybranego demokratycznie zarządu nie było od roku 2005, choć Statut nakazuje przeprowadzenie wyborów w oddziałach z odstępem dwuletnim.

Przewodnicząca Komisji ZPB ds. wyjaśnienia okoliczności powstania w Brześciu organizacji Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych kosztem struktur ZPB podkreśliła w swoim wystąpieniu, iż Statut ZPB w redakcji z 2004 roku jest dokumentem obowiązującym wszystkie struktury organizacji. – Nieprzestrzeganie Statutu zamienia życie organizacji w anarchię – stwierdziła Andżelika Borys i zaproponowała, aby kierowana przez nią komisja przygotowała oświadczenie, iż H. Paniszewa oraz A. Jaroszewicz, dopuszczając się rażącego złamania Statutu ZPB, bezprawnie przywłaszczyły mienie organizacji. Komisja zgodziła się też zlecić Komisji Kontrolno-Rewizyjnej ZPB, aby we współpracy ze wszystkimi partnerami Związku Polaków na Białorusi przygotowała wykaz zawłaszczonego przez A. Jaroszewicz, H. Paniszewą i kontrolowane przez nie struktury mienia związkowego.

Obecni na posiedzeniu komisji działacze polscy z Brześcia byli oburzeni wiarołomnością byłych liderek społeczności polskiej w swoim mieście i mówili wprost, iż H. Paniszewej i A. Jaroszewicz w ich działalności od dawna zależało tylko na prywacie, a nie na sprawie polskiej.

Na posiedzeniu komisji w charakterze obserwatora była obecna konsul z Konsulatu Generalnego RP w Brześciu Anna Domska-Łuczak.

Komisja ZPB ds. wyjaśnienia okoliczności powstania w Brześciu organizacji Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych kosztem struktur ZPB przygotuje szczegółowe sprawozdanie o sytuacji, jaka zaistniała w Brześciu i zreferuje je na najbliższym posiedzeniu Rady Naczelnej ZPB. Rada Naczelna zaś podejmie uchwałę, która zamknie sprawę incydentu w Brześciu i przekaże swoje postanowienie wszystkim zainteresowanym współpracą z Polakami na Białorusi stronom.

a.pis.

 

Związkowa Komisja ds. wyjaśnienia okoliczności powstania w Brześciu organizacji Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych kosztem struktur ZPB przeprowadziła w czwartek wyjazdowe posiedzenie w Brześciu. Zaproszenia na posiedzenie komisji zignorowały inicjatorki próby rozłamu w ZPB, zawieszone w prawach członków organizacji działaczki Hanna Paniszewa i Alina Jaroszewicz. Mimo ich

Wystawa obrazów pt. „Magia rzeczywistości” – kobieta w twórczości Andrzeja Filipowicza trwa obecnie w Domu Polski Wschodniej w Brukseli. Prezentacja dzieł grodzieńskiego artysty, który od 19 lat należy do Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB, została zorganizowana dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego. Natomiast spółka EC EKO z Bielska Podlaskiego sfinansowała wydanie albumu ze zdjeciami prac artysty. Wystawa została otwarta 19 czerwca i potrwa do 14 lipca.

Andrzej Filipowicz (z prawej) na otwarciu wystawy, fot. Łukasz Kobus/East Poland House

Andrzej Filipowicz (z prawej) na otwarciu wystawy, fot. Łukasz Kobus/East Poland House

Kiedy i w jakich okolicznościach zrodził się pomysł na powstanie katalogu twoich prac i wystawienia ich w Domu Polski Wschodniej w Brukseli?

– Znajoma z Polski, będąca wielbicielką moich obrazów, dostała w prezencie katalog z mojej poprzedniej wystawy z zamku w Pułtusku pt. „Andrzej Filipowicz. Malarstwo” i pokazała ten katalog Magdalenie Łyżnickiej-Sanczenko, dyrektor Departamentu Współpracy z Zagranicą i Promocji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego. I stąd pojawił się pomysł zorganizowania wystawy w ramach prezentacji Wschodniej Polski w Brukseli.

 Dlaczego zatytułowałeś swoją wystawe „Magia rzeczywistości” – kobieta w twórczości Andrzeja Filipowicza?

– Tytuł wymyślił krytyk sztuki prof. dr hab. Jan Wiktor Sienkiewicz, kierownik Zakładu Historii Sztuki i Kultury Polskiej na Emigracji w Katedrze Historii Sztuki i Kultury Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. On też zgodził się być kuratorem wystawy i napisał wstęp do katalogu.

Kim są bohaterki twoich obrazów?

– Tajemnicze nieznajome, które spotykam na ulicy lub przy innych okazjach. Najlepsza kobieta to ta wymyślona. Chociaż w niektórych obrazach można rozpoznać i moją żonę.

Publiczność odebrała twórczość grodnianina przychylnie, fot. Łukasz Kobus/East Poland House

Publiczność odebrała twórczość grodnianina przychylnie, fot. Łukasz Kobus/East Poland House

Jak dopasowujesz symbole do sylwetek kobiet?

– Uważam, że dopełniona wieloma bogatymi w symbolikę atrybutami sylwetka kobiety pomaga głębiej przedstawić jej postać i zrobić wrażenie na odbiorcy. Na przykład kompozycja „Klucze” to mozliwość wyboru, „Wiśniowe spotkanie” – symbol kobiecej przyjaźni, „Oczekiwanie radości” – motylek w brzuszku, emocje, euforia…

Czy któryś z portretów lubisz bardziej, może któryś wyraża szczególne emocję?

– Chciałem przede wszystkim przedstawić wschodni typ przedstawicielek płci pięknej. Pracując nad projektem zastanawiałem się, jaki z obrazów jest kluczowy. W wyniku, na okładce katalogu rozmieściłem obraz „Porwanie Europy”, który jest metaforą, polegającą na porwaniu kawałeczka Wschodniej części Europy i pokazaniu jej Belgom, albo porwaniu odrobiny Europy Zachodniej i zabraniu jej ze sobą na Wschód. Następna ważna praca – „Klucze”, to możliwość wyboru, którą zawsze trzymamy w rękach. No i na zakończenie katalogu zamieściłem obraz „Powracając na Wschód”, który symbolizuje nieunikniony powrót człowieka do domu.

"Porwanie Europy", obraz na okładce katalogu wystawy, fot. andrzejfilipowicz.com

„Porwanie Europy”, obraz na okładce katalogu wystawy, fot. andrzejfilipowicz.com

Jak brukselska publiczność odebrała twoją sztukę?

– Belgowie reagowali bardzo pozytywnie. Ogólna opinia była taka, że koncepcję udało się zrealizować i przez moje malarstwo godnie przedstawić region Wschodniej Polski w Europie Zachodniej.

Jakie znaczenie mają dla ciebie tego typu wystawy?

– To jest doskonała możliwość podsumowania jakiegoś okresu w swojej twórczości. Dzięki takim wydarzeniom, mam doskonałą możliwość skupienia się na realizacji określonej idei oraz wydaniu udokumentowanego katalogu z wystawy.

Czy przynależność do Towarzystwa Polskich Plastyków pomaga w promowaniu twojej twórczości?

– Oczywiście! Przecież znajduję się wśród swoich kolegów. W ogóle idea Towarzystwa polega na wymianie doświadczeniami, wspólnym planowaniu jakichś projektów poświęconych np. wydarzeniom historycznym itd. Wspólna realizacja projektów pomaga w otrzymywaniu interesujących interpretacji znaczących wydarzeń oraz pokazaniu własnego światopoglądu.

Często malarze, zwłaszcza młodsi, czerpią inspirację z prac wielkich artystów, czy posiadasz swoich „idoli”?

– W latach studenckich rzeczywiście interesowałem się nowatorskim podejściem do warsztatu takich białoruskich malarzy, jak Uładzimir Sawicz, Wiktor Iwaszkiewicz, Leonid Chobotow i Mikołaj Sieleszczuk. Póżniej, kiedy na zaproszenie Sachsische Kulturstfund w Dreźnie byłem na stypendium twórczym w Kinstlerhaus Schloss Wiepersdorf w Niemczech, , miałem mozliwość zobaczyć oryginały obrazów Pabla Picassa i Marca Chagalla, które wówczas wywarły na mnie ogromne wrażenie.

Czy najważniejszy w sztuce jest talent?

– Każdy człowiek jest utalentowany na swój sposób. Inną sprawa, jaką ma możliwość rozwoju swojego talentu. Ale nawet człowiek utalentowany powinien ciągle nad sobą pracować. Najważniejsze są samoorganizacja i systematyczność. Ostatnie dwa lata staram się zmuszać do systematyczności oraz przypominać sobie, że nikt za mnie nie zrobi ważnych rzeczy. Szkoda, że czasem doba jest zbyt krótka.

Rozmawiała Iness Todryk-Pisalnik

Wystawa obrazów pt. „Magia rzeczywistości” – kobieta w twórczości Andrzeja Filipowicza trwa obecnie w Domu Polski Wschodniej w Brukseli. Prezentacja dzieł grodzieńskiego artysty, który od 19 lat należy do Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB, została zorganizowana dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego. Natomiast spółka EC

Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Białorusi Leszek Szerepka w sobotę odzwiedził Grodno. Po oficjalnej wizycie u mera miasta odwiedził siedzibę Związku Polaków na Białorusi, gdzie spotkał się z przedstawicielami ZPB na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem. Później podobne spotkanie odbyło się z Polakami w Szczuczynie.

Leszek Szerepka, ambasador RP

Leszek Szerepka, ambasador RP

Podczas spotkania poruszono tematy, które aktualnie najbardziej nurtują miejscowych Polaków. Między innymi rozmawiano o szkolnictwie polskim w Grodnie, ochronie miejsc pamięci narodowej oraz o problemach z uzyskaniem Karty Polaka i wiz. Ambasador RP obiecał, że w miarę możliwości wymienione problemy będą rozwiązywane, oraz poinformował, że wkrótce zostaną podjęte kroki ułatwiające otrzymanie polskich wiz krajowych.

zpb.org.pl

 

Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Białorusi Leszek Szerepka w sobotę odzwiedził Grodno. Po oficjalnej wizycie u mera miasta odwiedził siedzibę Związku Polaków na Białorusi, gdzie spotkał się z przedstawicielami ZPB na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem. Później podobne spotkanie odbyło się z Polakami w Szczuczynie. [caption id="attachment_678"

Zbiorowa wystawa malarzy grodzieńskich z Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB zostanie uroczyście otwarta 2 lipca w Galerii Mazowieckiej w gmachu Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie.

Prezes Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB Stanisław Kiczko

Prezes Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB Stanisław Kiczko

– To wielki zaszczyt dla naszego towarzystwa wystawić nasze prace w tak prestiżowej galerii – mówi nam prezes Towarzystwa Plastyków Polskich (TPP) Stanisław Kiczko. Działacz polski podkreśla, że warszawianie będą mogli podziwiać twórczość zarówno jego samego, jak i jego kolegów: Żanny Czystej, Andrzeja Filipowicza, Piotra Januszkiewicza, Wasyla Martyńczuka, Sergiusza Osopryłki, Wacława Sporskiego oraz Walerego Stratowicza.

– Wszystkie wystawione prace będzie łączyło to, iż tak czy inaczej będą w nich obecne motywy grodzieńskie, czyli kluczem doboru prac do wystawy jest tematyka grodzieńska w twórczości plastyków naszego towarzystwa – opowiada pan Stanisław. Prezes Kiczko mówi, że wystawy plastyków z Kresów Wschodnich tradycyjnie cieszą się dużym zainteresowaniem polskiej publiczności. – Ludzie dostrzegają w naszych pracach specyfikę kresową. Poza tym nasze malarstwo jest bardziej akademickie, niż współczesne malarstwo polskie – opowiada nasz rozmówca.

Według Stanisława Kiczki wystawy podobne do tej w Warszawie, która potrwa od 2 lipca do 31 lipca, pomagają malarzom z Białorusi w zdobywaniu kontaktów, które sprzyjają popularyzacji ich twórczości nie tylko w Polsce, lecz także dalej na Zachodzie. – Właśnie trwa wystawa naszego zdolnego malarza Andrzeja Filipowicza w Brukseli, a inny członek naszego towarzystwa Wasyl Martyńczuk dwukrotnie wystawiał swoje prace w galeriach Londynu – chwali się dokonaniami kolegow Stanisław Kiczko.

a.pis.

Informacja o wystawie z witryny Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki

2 – 31 lipca| Zbiorowa wystawa malarstwa Impresje Grodzieńskie

GALERIA MAZOWIECKA

Warszawa, Plac Bankowy 3/5

Zbiorowa wystawa malarstwa Impresje Grodzieńskie (Białoruś)

Wystawa czynna: 2 – 31 lipca

wstęp wolny

Malarze, prezentujący swe obrazy na wystawie Impresje Grodzieńskie, należą do Towarzystwa Plastyków Polskich, afiliowanego przy Związku Polaków na Białorusi. Od ponad 20 lat TPP było organizatorem międzynarodowych plenerów, poświęconych pamięci Elizy Orzeszkowej, św. Maksymiliana Kolbe, Czesława Niemena, 600-leciu bitwy pod Grunwaldem, Napoleona Ordy. W tym roku artyści przygotowali m.in. wystawę, poświęconą 150. rocznicy Powstania Styczniowego.

W Impresjach Grodzieńskich odczuwalna jest fascynacja miastem nad Niemnem, jego dzieje i ludzie dla twórców polskiego pochodzenia są zarówno źródłem natchnienia, jak i pamięci historycznej. Uczestnicy wystawy mają duży dorobek. Przewodniczy im Stanisław Kiczko, założyciel i prezes TPP. W swojej twórczości malarskiej odwołuje się on do tematyki sakralnej, stworzył również galerię portretów wybitnych Polaków Ziemi Grodzieńskiej. Artysta posługuje się własną techniką, która łączy w sobie malarstwo olejne z grafiką. Na wystawie przedstawiono jego obrazy olejne.

Twórczość Piotra Januszkiewicza charakteryzuje się również szerokim oddechem artystycznym: zajmuje się on malarstwem, tworzy witraże, freski i mozaiki. Jego dzieła upiększają świątynie katolickie na Grodzieńszczyźnie, zaś świat artystyczny twórcy jest pełen symboli i mistyki.

Trudno też nie ulec oczarowaniu światem Andrzeja Filipowicza, a przede wszystkim jego kolorystyką, ekspresją i samą techniką wykonania. Najpierw ogarniamy całość dzieła, potem nasz wzrok wędruje po detalach. Jego dzieła zawierają tajemnicę, coś niedopowiedzianego, co daje przestrzeń dla wyobraźni. Artysta zajmuje się również grafiką, fotografią artystyczną, projektuje wnętrza.

Artystą wszechstronnym jest też Wasyl Martyńczuk, który prócz malarstwa sztalugowego zajmuje się batikiem, ceramiką, rzeźbą. Do ulubionych jego tematów należy mitologia, która bywa połączona z ludowymi motywami.

Obrazy Sergiusza Osopryłki i Żanny Czystej na pierwszy rzut oka mają podobną stylistykę i estetykę. W życiu prywatnym są małżeństwem. Sergiusz używa minimalistycznych środków wyrazu. To jego ulubiony sposób na przekazanie maksimum uczuć i przeżyć. Dla Żanny w twórczości uczucia są najważniejsze, jak też wolność, człowiek i jego otoczenie. Prócz malarstwa tworzy grafikę.

Obrazy Wacława Sporskiego proponują nam podróż, w której dominują metafory i alegorie. Wysublimowany świat jego sztuki oddziałuje na emocje widza, apelując do jego własnych doświadczeń i wrażliwości. Z kolei Walery Stratowicz w swoich pełnych ekspresji dziełach śmiało posługuje się kolorem. Łączy barwy zimne z ciepłymi, co według kanonów klasycznych wydaje się nie do przyjęcia, ale właśnie takie połączenie nadaje jego obrazom baśniowy charakter, czasami surrealistyczny. Artysta po mistrzowsku operuje światłem.

www.mckis.waw.pl

 

 

Zbiorowa wystawa malarzy grodzieńskich z Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB zostanie uroczyście otwarta 2 lipca w Galerii Mazowieckiej w gmachu Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie. [caption id="attachment_604" align="alignnone" width="480"] Prezes Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB Stanisław Kiczko[/caption] - To wielki zaszczyt dla naszego towarzystwa wystawić nasze

Zakończyła się półtoraroczna rozbudowa Konsulatu Generalnego RP w Grodnie. We wrześniu wraz z zakończeniem remontu ulicy Budionnego, gdzie mieści się placówka, nastapi jej oficjalne otwarcie.

Konsul generalny Andrzej Chodkiewicz w nowej części konsulatu, fot. Polskie Radio

Konsul generalny Andrzej Chodkiewicz w nowej części konsulatu, fot. Polskie Radio

Obecnie konsulat zajmuje całe piętro w budynku przy ul. Budionnego 48a. Od września usprawniony zostanie w nim system przyjmowania interesantów. W nowej części placówki pojawi się dziewięć okienek do przyjmowania wniosków wizowych.

– Mamy dobre warunki pracy dla konsuli i pracowników miejscowych, jak na tutejsze możliwości. W starym systemie było cztery okienka i dwa – w kontenerach, czyli razem sześć. Obecnie ich liczba zwiększy się do jedenastu. Pojawią się nowe sale dla przyjmowania interesantów. Zdecydowanie większe i lepsze są pomieszczenia dla pracy konsulów, którzy nareszcie nie będą musieli siedzieć po trzy osoby w pokoju.W starym kontenerze będzie funkcjonowało całodzienne wydawanie paszportów z wizami – opowiada konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz.

Na pytanie, czy zwiększy to ilość wydawanych wiz, dyplomata przyznał, że póki nie zostanie zwiększona liczba konsulów, to nie ma szans na większą ilość wydawanych wiz.

– W trzech konsulatach na Białorusi pracuję po czterech konsulów. To zdecydowanie za mało, ale, jeśli chodzi o stronę białoruską, nie ma od niej nawet zgody na podejmowanie rozmów w tej sprawie – zaznacza konsul.

350 tysięcy wiz rocznie wydaje na Białorusi zaledwie dwunastu konsulów – każdy ponad 110 dziennie. Strona białoruska na zwiększenie liczby konsulów nie zgadza się. Podobnie jest z zabiegami strony polskiej o zwiększenie liczby konsulatów.

Mimo trudnych warunków w ciągu dwóch lat polskie konsulaty prawie podwoiły liczbę wydawanych wiz.

Oficjalny Mińsk nie ułatwia życia swoim obywatelom, skutecznie blokując otwarcie małego ruchu granicznego z Polską. Dzięki małemu ruchowi granicznemu udałoby się znacznie zmniejszyć popyt na wizy w graniczących z Polską regionach Białorusi.

Iness Todryk-Pisalnik

 

 

Zakończyła się półtoraroczna rozbudowa Konsulatu Generalnego RP w Grodnie. We wrześniu wraz z zakończeniem remontu ulicy Budionnego, gdzie mieści się placówka, nastapi jej oficjalne otwarcie. [caption id="attachment_608" align="alignnone" width="480"] Konsul generalny Andrzej Chodkiewicz w nowej części konsulatu, fot. Polskie Radio[/caption] Obecnie konsulat zajmuje całe piętro w budynku

Białoruski sąd skazuje za stawianie krzyża i modlitwę.

Weronika Sebastianowicz po ogłoszeniu orzeczenia sądowego

Weronika Sebastianowicz po ogłoszeniu orzeczenia sądowego

Orzeczenie sądu w Szczuczynie o winie prezesa Związku Polaków na Białorusi Mieczysława Jaśkiewicza i członkini jego zarządu, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weroniki Sebastianowicz za ustanowienie i poświęcenie krzyża pamięci dowódcy oddziału AK Anatola Radziwonika, ps. „Olech” jest demonstracją tego, iż na Białorusi obywatele są prześladowani za przynależność narodową, w tym przypadku za bycie Polakiem, oraz za przekonania religijne.

Cztery miliony rubli (ok. 400 euro) grzywny dla Mieczysława Jaśkiewicza i dwa i pół miliona (ok. 250 euro) dla Weroniki Sebastianowicz – tak w środę 19 czerwca ukarał liderów ZPB szczuczyński sędzia Maksim Gołubowicz.

 

Adwokat Uładzimir Kisialewicz rozmawia z oskarżonymi

Adwokat Uładzimir Kisialewicz rozmawia z oskarżonymi

– To decyzja absolutnie niezgodna z prawem – mówił po zakończeniu procesu dziennikarzom adwokat skazanych Uładzimir Kisialewicz. W swojej mowie końcowej mecenas dowodził sądowi, iż zgodnie z prawem białoruskim, a także międzynarodowymi zobowiązaniami Republiki Białoruś, do rozprawy, jaka odbyła się w Szczuczynie, nie powinno było w ogóle dojść. – Milicja i KGB „naciągają” ustawę o imprezach masowych, nie licząc się z tym, że niektóre wydarzenia po prostu nie są w niej uwzględnione, a więc nie powinny być przez nią regulowane – mówił Kisialewicz. Adwokat zwrócił uwagę sądu na to, że poświęcenie krzyża poległym żołnierzom AK we wsi Raczkowszczyzna i modlitwa przy nim, odbywały się w miejscu niepublicznym, czyli na terenie prywatnym za zgodą gospodarzy posesji, na której stanął krzyż. – Jaśkiewicz i Sebastianowicz nie organizowali żadnego zgromadzenia. Oni po prostu postawili krzyż i zaprosili księdza, aby ten go poświęcił, bo taka jest tradycja katolicka i chrześcijański obowiązek. To, że pocztą pantoflową wieść o poświęceniu krzyża rozniosła się po okolicy i na uroczystości zebrało się około stu ludzi, świadczy o głębokiej wierze miejscowych katolików oraz o ich potrzebie wspólnej modlitwy – dowodził mecenas, dodając, iż nie jest to pierwszy przypadek, kiedy białoruskie organy ścigania naciągają prawo i wykorzystują je przeciwko ludziom o odmiennych, niż oficjalnie propagowane przez rząd Białorusi, przekonaniach. – Sebastianowicz i Jaśkiewicz są prześladowani wyłącznie za swoje przekonania! Proszę o ich uniewinnienie! – zakończył wystąpienie adwokat, wywołując aplauz na sali sądowej, wypełnionej po brzegi przez miejscowych Polaków, działaczy ZPB i dziennikarzy.

Prezes ZPB i członkini zarządu ZPB na wypęłnionej po brzegi sali sądowej

Prezes ZPB i członkini zarządu ZPB na wypęłnionej po brzegi sali sądowej

Prawie wszystkie, przedstawione w procesie sądowym, dowody oraz zeznania świadków poświęcenia krzyża w Raczkowszczyźnie, do którego doszło 12 maja, dawały podstawy ku temu, aby mecenas Kisialewicz poprosił sąd o uniewinnienie swoich klientów.

Adwokat Uładzimir Kisialewicz  komentuje orzeczenie sądu dziennikarzom

Adwokat Uładzimir Kisialewicz komentuje orzeczenie sądu dziennikarzom

Sąd postanowił jednak inaczej i to tylko na podstawie pisemnego oświadczenia Raisy Gałuszko, pracowniczki sielsowieta (gminy) wsi Bakszty, niedaleko której leży Raczkowszczyzna. Urzędniczka napisała, iż wprawdzie nie była obecna na uroczystości poświęcenia krzyża, ale po naradzie z przewodniczącą sielsowietu stwierdziła, iż przy krzyżu odbył się nielegalny wiec. Śmiech na sali wywołały odczytane przez sędziego słowa Raisy Gałuszko o tym, że na rzekomym wiecu było dużo mieszkańców miejscowych, a także dużo obywateli Polski. To było ewidentne kłamstwo, gdyż z obywateli Polski na poświęceniu krzyża byli obecni tylko konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz, a także zaledwie kilku gości z Polski. Chcąc skompromitować uroczystość poświęcenia krzyża i uczestników modlitwy przy nim urzędniczka podkreśliła, iż modlitwę przy krzyżu poprowadził ksiądz z Polski. – W ten sposób sielsowiet wsi Bakszty „nadał” polskie obywatelstwo kapelanowi zrzeszonych przy ZPB Sybiraków i żołnierzy AK księdzu Andrzejowi Radziewiczowi – żartowali obecni na procesie działacze związkowi.

Mimo absurdalnej i kłamliwej treści oświadczenia pani Gałuszko to właśnie ono dało sądowi formalną podstawę, aby orzec o winie Mieczysława Jaśkiewicza i Weroniki Sebastianowicz.

Działacze związkowi winni się oczywiście nie poczuli i po zakończeniu procesu oświadczyli, iż mimo dotkliwej i niesprawiedliwej kary, nie żałują tego, że postawili krzyż upamiętniający Anatola Radziwonika i jego żołnierzy.

Mieczysław Jaśkiewicz dostrzega także pozytywną stronę absurdalnego orzeczenia sądu

Mieczysław Jaśkiewicz dostrzega także pozytywną stronę absurdalnego orzeczenia sądu

– Cała sprawa, mimo swojej absurdalności, ma jeden duży plus, gdyż teraz wszyscy w Szczuczynie wiedzą gdzie zginął Anatol Radziwonik i jego oddział – zaznaczył prezes ZPB.

Weronika Sebastianowicz przypomniała z kolei, iż „krzyż to rzecz święta i należy się pośmiertnie każdemu człowiekowi, który się narodził”. – Cieszę się, że krzyż upamiętniający Radziwonika i innych AK-owców stoi – mówiła prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi. – Muszę jeszcze znaleźć brata swojego i też postawić mu krzyż. Do dziś nie wiem, gdzie leży. Też walczył w AK – oświadczyła pani Weronika.

Rozprawie w Szczuczynie pomimo dziennikarzy, działaczy ZPB i miejscowych Polaków przypatrywał się konsul Adam Chmura z Konsulatu Generalnego RP w Grodnie. 13 czerwca zaś polskie MSZ wydało oświadczenie w którym napisało że prześladowanie Sebastianowicz i Jaśkiewicza za upamiętnienie dowódcy AK i oskarżenie o rzekome zorganizowanie nielegalnego zgromadzenia „przypomina represje z mrocznych czasów, które powinny dawno odejść w całej Europie w przeszłość”. – Mniejszości narodowe mają w całej Europie, w tym w Polsce, prawo do kultywowania swej tożsamości i historii. Oczekujemy także od Białorusi respektowania tego prawa – podkreślono w oświadczeniu polskiej dyplomacji.

 

Konsul Adam Chmura rozmawia z Weroniką Sebastianowicz

Konsul Adam Chmura rozmawia z Weroniką Sebastianowicz

Władze Białorusi, jak pokazał sąd w Szczuczynie, nie chcą respektować praw polskiej mniejszości w swoim kraju i wolą wzorować się na represjach z mrocznych czasów, karząc katolików za wspólną modlitwę przy krzyżu.

a. pis.

 

 

 

 

 

 

 

Białoruski sąd skazuje za stawianie krzyża i modlitwę. [caption id="attachment_616" align="alignnone" width="480"] Weronika Sebastianowicz po ogłoszeniu orzeczenia sądowego[/caption] Orzeczenie sądu w Szczuczynie o winie prezesa Związku Polaków na Białorusi Mieczysława Jaśkiewicza i członkini jego zarządu, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weroniki Sebastianowicz za ustanowienie i poświęcenie

Ambasador RP w Mińsku Leszek Szerepka o problemach oświaty polskiej na Białorusi.

Ambasador Leszek Szerepka przemawia na III Forum Oświaty Polskiej na Białorusi

Ambasador Leszek Szerepka przemawia na III Forum Oświaty Polskiej na Białorusi

Podczas III Forum Oświaty Polskiej na Białorusi, które odbyło się w miniony weekend w Grodnie, ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Białorusi Leszek Szerepka wyraził obawę, iż za dwa pokolenia na Białorusi trudno będzie znaleźć ludzi mówiących po polsku. O przyczynach tej pesymistycznej prognozy oraz o innych aspektach kondycji oświaty polskiej na Białorusi polski dyplomata opowiedział obecnym na forum dziennikarzom Polskiego Radia, PAP oraz witryny zpb.org.pl.

Co trzeba zrobić, żeby poprawić kondycję nauczania języka polskiego na Białorusi?

– Moim zdaniem, i staram się to publicznie powiedzieć, najważniejszy jest stosunek rodziców do nauki języka polskiego. Jeśli w rodzinach nie będzie przekonania, że dzieci powinny znać język polski, to niezależnie od tego, co będziemy starali się robić, nie uda się podnieść poziomu nauczania, ani zwiększyć zainteresowania językiem polskim.

Pan dzisiaj dosyć krytycznie mówił na ten temat…

– Tu wiele mówi się, że system nie sprzyja inicjatywie, że ludzie boją się pewne rzeczy ujawniać. Ja również urodziłem się w kraju, który nie był wolny i trzeba było walczyć.

Nauka języka polskiego z naszego punktu widzenia nie ma charakteru politycznego. Jest to działalność społeczno-kulturalna, która w dużym stopniu zależy od aktywności społeczeństwa. Jeżeli tego nie będzie, to będzie mi trudno znaleźć argumenty, aby rozwijać sieć szkół polskich, żeby zwiększać finansowanie oraz w większym stopniu tym się zajmować.

Dlaczego teraz jest nie najlepsza sytuacja w szkolnictwie polskim na Białorusi?

– Widać, że ten pierwotny entuzjazm społeczny, który był tu na początku lat 90. gdzieś troszeczkę wyparował. Te, najbardziej aktywne osoby, które chciały jakoś związać się z Polską częściowo wyjechały do Macierzy. Jest także spora presja władz białoruskich, które nie są zainteresowane, żeby polskie szkolnictwo rozwijać. W społeczeństwie zwykle dominują nastroje konformistyczne i ludzie najzwyczajniej nie chcą się narażać na nieprzyjemności.

W ubiegłym roku powstał program działań, aby zjednoczyć wysiłek osób, które uczęstniczą także w tegorocznym Forum…

– Wypracowaliśmy postulaty, które należałoby zrealizować. Wysłałem te informacje do Warszawy i liczyłem na aktywność osób, które te postulaty zgłaszały. Niestety, często aktywność ludzi ogranicza się do zabierania głosu na sali obrad.

Niedawno powiedział pan, że na Białorusi musiałyby powstać co najmniej kolejne trzy polskie szkoły. Czy pana zdaniem takie szkoły mogłaby wybudować Polska, czy też strona białoruska? Czy Polska byłaby skłonna zainwestować w kolejne placówki oświatowe na Białorusi?

– Nie wchodźmy zbyt daleko w dywagacje, kto miałby wybudować kolejną polską szkołę. W Polsce jakieś pieniądze na pewno by się znalazły. Ale na początku powinny się odbyć rozmowy, że kolejne polskie szkoły tu mogłyby powstać. Jeżeli czytam dane statystyczne, z których wynika, że w Lidzie 40 procent mieszkańców stanowią Polacy, a to jest miasto, mające 100 tys. mieszkańców. W tym przypadku samo przez się rozumie, że w Lidzie powinna być polska szkoła. Jeśli w rejonie werenowskim Polacy stanowią ponad 80 procent ludności, to tam też powinna powstać polska placówka oświatowa. W Szczuczynie oficjalnie Polacy, to połowa mieszkańców, a więc tam także powinna być polska szkoła. Żeby te szkoły powstały powinna jednak iść presja z dołu. W momencie, kiedy odczujemy taką presję i zaczniemy rozmowy, kwestia tego, kto mógłby sfinansować powstawanie kolejnych polskich szkół stanie się sprawą mniej istotną. Mówiąc o potrzebie kolejnych polskich szkół wychodziłem z założenia logicznego, że skoro są Polacy, to powinny być też polskie szkoły.

Polska, fundując de facto państwu białoruskiemu dwie polskie szkoły, oczekiwała w swoim czasie (i usłyszała przychylną deklarację), iż rząd białoruski się odwdzięczy tym, że sfinansuje budowę drugiej polskiej szkoły w Grodnie ze środków białoruskiego budżetu. Czy to porozumienie jest w jakiś sposób egzekwowane, czy strona polska dopomina się w sprawie drugiej szkoły polskiej w Grodnie?

– Owszem, była deklaracja, iż strona białoruska wybuduje w Grodnie szkołę dla mniejszości polskiej. Jednak, gdy obecnie podnosimy tę kwestię w rozmowach ze stroną białoruską, gdy zgłaszamy tego typu postulaty, to odczuwamy, iż brakuje odpowiedniej atmosfery politycznej, żeby z tych rozmów wynikały jakieś konkrety.

zpb.org.pl, pap, Polskie Radio

 

 

Ambasador RP w Mińsku Leszek Szerepka o problemach oświaty polskiej na Białorusi. [caption id="attachment_611" align="alignnone" width="480"] Ambasador Leszek Szerepka przemawia na III Forum Oświaty Polskiej na Białorusi[/caption] Podczas III Forum Oświaty Polskiej na Białorusi, które odbyło się w miniony weekend w Grodnie, ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Białorusi

Prześladowanie działaczy Związku Polaków na Białorusi, prezesa Mieczysława Jaśkiewicza oraz członkini jego zarządu Weroniki Sebastianowicz za to że uczcili pamięć dowódcy połączonych sił zbrojnych AK Lida – Szczuczyn Anatola Radziwonika, ps. „Olech”, stawiając mu 12 maja, w 64. rocznicę jego śmierci, krzyż pamiątkowy we wsi Raczkowszczyzna, budzi emocje nie tylko w Polsce, lecz także w białoruskim środowisku demokratycznym.

Weronika Sebastianowicz

Weronika Sebastianowicz

Na stronie internetowej niezależnej białoruskiej gazety „Nasza Niwa” ukazał się komentarz działacza białoruskiej opozycji demokratycznej Anatola Sidarewicza na temat wywiadu prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weroniki Sebastianowicz gazecie „Nasza Niwa”. W wywiadzie dla „Naszej Niwy” pani Weronika stwierdziła między innymi, iż Anatolowi Radziwonikowi, podobnie jak każdemu człowiekowi, który urodził się i zmarł należy się krzyż po śmierci. Pani Weronika nie próbowała narzucić Białorusinom,postrzegającym Armię Krajową jako formację kontrowersyjną, punktu widzenia, że powinni czcić jej towarzyszy broni jako bohaterów. Wspomniała natomiast o chrześciajńskim obowiązku żyjących wobec umarłych.

Pan Sidarewicz porównał zaś pielęgnowanie przez panią Weronikę Sebastianowicz, Mieczysława Jaśkiewicza i innych Polaków na Białorusi pamięci o Armii Krajowej do upamiętniania dokonań hrabiego Murawiowa, który w XIX stuleciu tłumił Powstanie Styczniowe, Lenina, jego współtowarzyszy Swierdłowa i Stalina oraz innych zbrodniarzy.

Skandaliczny komentarz pana Sidarewicza wywołał dyskusję w białoruskim środowisku demokratycznym i doczekał się godnej odpowiedzi białoruskiego historyka Alesia Paszkiewicza, który skrytykował wypowiedź polityka, wypaczającą sens tego, co się stało 12 maja pod Raczkowszczyzną.

Walancin_Akudowicz

Walancin Akudowicz, fot. bialorus.pl

Niezależnie od polemiki toczącej się w „Naszej Niwie” do sprawy krzyża pamięci żołnierzy AK odniósł się wybitny współczesny myśliciel białoruski Walancin Akudowicz. W rozmowie z polskim dziennikiem „Rzeczpospolita”, intelektualista białoruski potępił prześladowanie Polaków na Białorusi za stawianie krzyży żołnierzom AK. Komentując bliski poglądom polityka Anatola Sidarewicza artykuł w gazecie grodzieńskich władz „Grodzieńska Prawda”, będący oszczerczym paszkwilem pod adresem komendanta „Olecha” i jego żołnierzy, pan Akudowicz zwrócił uwagę na to, że władze Białorusi z jednej strony chcą wyznawać komunistyczne wartości radzieckie, a z drugiej – apelują do wartości chrześcijańskich. – Ta sprzeczność powoduje wystawianie kuriozalnych ocen moralnych, z czym mamy do czynienia właśnie w przypadku tej, haniebnej dla Białorusi, awantury o krzyż pamięci żołnierzy AK – zaznaczył Akudowicz.

W rozmowie z zpb.org.pl białoruski intelektualista zwrócił uwagę na to, że etyka Chrześcijaństwa, do którego lubi apelować białoruska władza, ale także opozycja, jest oparta na zasadzie wybaczania za najcięższe nawet grzechy. – Gdyby ci, którzy zabierają głos w sprawie pamięci historycznej, rozumieli, czym jest Chrześcijaństwo, to przyjęliby taką zasadę, iż każdemu człowiekowi, niezależnie od przynależności narodowej, ideowej i innej, należy się godny pochówek, że każdy poległy na tej ziemi, niezależnie od przynależności do tej, czy innej formacji zbrojnej, ma prawo do pomnika, choćby symbolicznego, jeśli nie znane jest miejsce jego wiecznego spoczynku – powiedział nam Akudowicz.

Pan Walancin poprosił, żebyśmy przekazali pani Weronice Sebastianowicz słowa jego poparcia, a także wyrazy szacunku i solidarności z polską bohaterką, która już jutro rano wraz z prezesem ZPB Mieczysławem Jaśkiewiczem stanie przed sądem w Szczuczynie za spełnienie obowiązku chrześcijanina wobec umarłych.

a.pis.

 

Prześladowanie działaczy Związku Polaków na Białorusi, prezesa Mieczysława Jaśkiewicza oraz członkini jego zarządu Weroniki Sebastianowicz za to że uczcili pamięć dowódcy połączonych sił zbrojnych AK Lida – Szczuczyn Anatola Radziwonika, ps. „Olech”, stawiając mu 12 maja, w 64. rocznicę jego śmierci, krzyż pamiątkowy we wsi

Prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi i członek zarządu Związku Polaków na Białorusi Weronika Sebastianowicz została oficjalnie wezwana na rozprawę sądową w sprawie krzyża, który został poświęcony 12 maja w Raczkowszczyźnie, w miejscu śmierci ostatniego dowódcy polskiego podziemia niepodległościowego na Białorusi Anatola Radziwonika ps. „Olech”

Dedykacja poległym

Dedykacja poległym

Rozprawa odbędzie się w sądzie w Szczuczynie 19 czerwca o godzinie 10.00.

Wezwanie do sądu podobne do tego, które otrzymała pani Weronika, dostanie także prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz, na którego również spisano protokół za organizację uroczystości poświęcenia krzyża w miejscu śmierci komendanta „Olecha”.

Rozprawa odbędzie się w sądzie w Szczuczynie 19 czerwca o godzinie 10.00. Wezwanie do sądu podobne do tego, które otrzymała pani Weronika, dostanie także prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz, na którego również spisano protokół za organizację uroczystości poświęcenia krzyża w miejscu śmierci komendanta „Olecha”.

Uroczystość poświęcenia krzyża

Uroczystość poświęcenia krzyża władze białoruskie oceniły jako nielegalną manifestację i postawiły działaczom ZPB zarzuty, ktorych podtrzymanie przez sąd w Szczuczynie grozi pozwanym karą grzywny lub aresztu do 15 dni.

Pozwani nie boją się odpowiedzialności za szlachetną sprawę upamiętnienia poległych żołnierzy Armii Krajowej.

Przemawia kpt. Weronika Sebastianowicz

Przemawia kpt. Weronika Sebastianowicz

– Mam zamiar stawić się w sądzie i ani przez chwilę nie przejmuję się tą sprawą – mówi nam 82-letnia Weronika Sebastianowicz. Prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK zaznacza, iż ma takie doświadczenie życiowe, że żadne represje jej już nie przerażą. W 1951 roku, jako łączniczką AK ps. „Różyczka”, została aresztowana i była torturowana przez radziecką bezpiekę, a potem skazana na 25 lat łagrów. – Czy sprawa w sądzie za krzyż upamiętniający naszych chłopaków, którzy walczyli i polegli za ziemię ojczystą może mnie nastraszyć, czy skompromitować? – uśmiecha się nasza rozmówczyni.

Mieczyslaw_Jaskiewicz_przemawia_przy_Krzyzu_Olecha

Przemawia prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz

– Mówiąc ściśle, krzyż w Raczkowszczyźnie jest symbolicznym krzyżem, który upamiętnia nie tylko komendanta „Olecha”, lecz także innych żołnierzy Armii Krajowej, którzy zginęli w obronie ojczyzny – mówi nam Mieczysław Jaśkiewicz i dodaje, że Olech i inni żołnierze AK walczyli za własne wsie i rodziny w odróżnieniu od tych, z rąk których zginęli. – A do dzisiaj na pomnikach żołnierzy Armii Czerwonej, którzy przybyli na nasze ziemie zza tysięcy kilometrów, widnieją napisy, iż to oni zginęli za ojczyznę – zauważa Jaśkiewicz. – Czyż to nie paradoks, że władze niepodległej Białorusi chcą karać za pomnik prawdziwym bohaterom tej ziemi i pieszczotliwie dbają o miejsca pamięci tych, którzy przynieśli tej ziemi krew, łzy i tragedie rodzinne? – zastanawia się nasz rozmówca i dodaje, że jeśli w przyszłości odnajdą się miejsca śmierci lub pochówku żołnierzy AK, lub innych obrońców naszej ziemi, to w tych miejscach on również postawi krzyże lub inne znaki pamięci.

– Bez pamięci o naszych poległych przestaniemy być narodem, godnym szacunku – podsumowuje Jaśkiewicz.

a.pis.

 

 

 

 

Dedykacja poległym[/caption]

Prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi i członek zarządu Związku Polaków na Białorusi Weronika Sebastianowicz została oficjalnie wezwana na rozprawę sądową w sprawie krzyża, który został poświęcony 12 maja w Raczkowszczyźnie, w miejscu śmierci ostatniego dowódcy polskiego podziemia niepodległościowego na Białorusi Anatola Radziwonika ps. „Olech” [caption

Szkoła Polska w Grodnie

Szkoła Polska w Grodnie

Spotkania nauczycieli i przedstawicieli organizacji szerzących na Białorusi naukę języka polskiego pomagają nie tylko w wymianie doświadczeń, lecz także w koordynacji działań na rzecz rozwoju polskiej oświaty na Białorusi – mówi pomysłodawczyni ogólnobiałoruskich spotkań nauczycieli, była prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys.

Pani Borys wspomina, że pomysł organizowania forów oświaty polskiej na Białorusi zrodził się podczas jej rozmów z przedstawicielami strony polskiej w 2010 roku. – Wcześniej w roku 2004, kiedy Związek był jeszcze uznawany przez władze w Mińsku, takie forum odbyło się z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Edukacji Republiki Białoruś, w Polskiej Szkole w Grodnie – wspomina Andżelika Borys.

Sześć lat później, już nie będąc prezesem ZPB, pani Borys zaproponowała odrodzenie ogólnobiałoruskich spotkań nauczycieli języka polskiego. Od tamtego czasu Forum Oświaty Polskiej na Białorusi odbywa się regularnie pod patronatem i przy bezpośrednim udziale Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej na Białorusi.

Pierwsze takie spotkanie odbyło się w 2010 roku w Mińsku, drugie – w zeszłym roku w Domu Polskim w Baranowiczach. W roku bieżącym zaś nauczyciele języka polskiego z całej Białorusi oraz przedstawiciele organizacji społecznych, zajmujących się krzewieniem polskiej oświaty spotkają się w Grodnie.

Program forum jest rozliczony na dwa dni. W sobotę 15 czerwca odbędą się dwie dyskusje panelowe, podczas których uczestnicy będą mieli okazje porozmawiać o wykorzystywanych przez nauczycieli programach nauczania języka polskiego i podręcznikach, a także podyskutować na temat kształcenia i dokształcania samych nauczycieli. Następnego dnia uczestnicy forum zastanowią się nad kwestią pobudzenia motywacji młodego pokolenia Polaków na Białorusi do podjęcia nauki języka polskiego. Zakończy forum panel na niezwykle aktualny dla Białorusi temat rozwoju polskiego szkolnictwa na bazie sieci szkół społecznych.

– W warunkach, gdy władze Białorusi coraz bardziej wypierają język polski z państwowego systemu edukacji, szkoły społeczne, zajęcia przy parafiach, ale także komercyjne kursy językowe, stanowią jedyną alternatywę tej zatrważającej tendencji – uważa Andżelika Borys. Podkreśla ona iż forum pomaga nie tylko w wymianie doświadczeń między nauczycielami i placówkami oświatowymi. – Sprzyja koordynacji działań wszystkich podmiotów, zainteresowanych rozwojem polskiej oświaty na Białorusi – dodaje nasza rozmówczyni.

a.pis.

 

 

 

[caption id="attachment_629" align="alignleft" width="250"] Szkoła Polska w Grodnie[/caption] Spotkania nauczycieli i przedstawicieli organizacji szerzących na Białorusi naukę języka polskiego pomagają nie tylko w wymianie doświadczeń, lecz także w koordynacji działań na rzecz rozwoju polskiej oświaty na Białorusi – mówi pomysłodawczyni ogólnobiałoruskich spotkań nauczycieli, była prezes Związku

Skip to content