HomeStandard Blog Whole Post (Page 530)

Adam Lipiński, przewodniczący Komisji Łączności z Polakami za Granicą w Sejmie RP, 23 stycznia odwiedził grodzieńskich Polaków.

Adam Lipiński, Andżelika Borys, Helena Dubowska

Adam Lipiński, Andżelika Borys, Helena Dubowska

Wizyta wysokiego gościa w Grodnie zbiegła się w czasie ze spotkaniem świąteczno-noworocznym, zorganizowanym przez nauczycieli języka polskiego i uczniów grodzieńskiej Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB.

Na spotkanie z Adamem Lipińskim poza nauczycielami i uczniami przybyło ponad stu grodzieńskich działaczy Związku Polaków.

Występ zespołu "Misterium"

Występ zespołu „Misterium”

Po obejrzeniu i wysłuchaniu programu artystycznego, przygotowanego przez grodzieńskie zespoły dziecięce „Misterium” i „Akwarela, a także przez artystów z reprezentacyjnego chóru ZPB „Głos znad Niemna” Polacy Grodna mieli okazję poobcować z wpływowym polskim parlamentarzystą. Adam Lipiński, składając rodakom w Grodnie życzenia świąteczno-noworoczne, zapewnił zebranych, iż podobnie jak w latach poprzednich, Związek Polaków na Białorusi może liczyć na przychylność i wsparcie zarówno ze strony samego polityka, jak i kierowanej przez niego komisji sejmowej.

Wymiernym efektem troski o rodaków na Wschodzie ze strony członków komisji, kierowanej przez przewodniczącego Adama Lipińskiego, może stać się praca nad nowelizacją Ustawy „O Karcie Polaka”. Wśród planowanych zmian, wysoki gość wymienił wydłużenie terminu działania wiz, wystawianych na podstawie Karty Polaka, z roku do pięciu lat.

Perspektywa dokonania tylko tej zmiany wywołała entuzjastyczne oklaski na sali, wypełnionej po brzegi przez Polaków Grodna.

Andżelika Borys

Adam Lipiński, przewodniczący Komisji Łączności z Polakami za Granicą w Sejmie RP, 23 stycznia odwiedził grodzieńskich Polaków. [caption id="attachment_3008" align="alignnone" width="480"] Adam Lipiński, Andżelika Borys, Helena Dubowska[/caption] Wizyta wysokiego gościa w Grodnie zbiegła się w czasie ze spotkaniem świąteczno-noworocznym, zorganizowanym przez nauczycieli języka polskiego i uczniów grodzieńskiej

Delegacje Związku Polaków na Białorusi i Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi uczestniczyły w czwartek 23 stycznia w uroczystościach odsłonięcia i poświęcenia pomnika ku czci dowódcy Zgrupowania „Północ” Okręgu Nowogródzkiego AK porucznika Jana Borysewicza ps. „Krysia”.

pomnik

Pomnik wzniesiono staraniami Fundacji Wolność i Demokracja we wsi Kowalki (rejon solecznicki), w miejscu gdzie 21 stycznia 1945 roku zginął legendarny dowódca.

Uroczystości rozpoczęła Msza św. w intencji Jana Borysewicza „Krysi”, która odbyła się w kościele w Koleśnikach.

Wśród około stu zgromadzonych w świątyni osób byli między innymi: sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dr hab. Andrzej Krzysztof Kunert, przedstawiciele Sejmu RP, Instytutu Pamięci Narodowej, władz samorządowych, organizacji kombatanckich z Polski i Litwy oraz delegacja działającego przy ZPB Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na czele z prezes, kpt. Weroniką Sebastianowicz i delegacja Związku Polaków na Białorusi na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem.

Proboszcz parafii koleśnickiej ks. Anatol Markowski

Proboszcz parafii koleśnickiej, ks. Anatol Markowski

– Przeczytałem w Internecie, że kapitan Jan Borysewicz zginął tragicznie. Ale to nie prawda. Bohaterowie, tacy jak on, ginęli bohatersko, bo ginęli za Ojczyznę. Nie nazywajmy ich śmierci tragicznymi, bo ginęli jako bohaterowie – mówił, głosząc kazanie, proboszcz parafii koleśnickiej ks. Anatol Markowski. Kapłan przypomniał o okolicznościach śmierci „Krysi”, który zginął w zasadzce NKWD, a jego zwłoki enkawudziści potraktowali jako cenne trofeum, obwożąc je po okolicznych miejscowościach i wystawiając na pokaz.

Przemawia Michał Dworczyk z Fundacji Wolność i Demokracja

Przemawia Michał Dworczyk z Fundacji Wolność i Demokracja

Andrzej Kunert, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa

Andrzej Kunert, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa

Po nabożeństwie, zgromadzeni w kościele mieli okazję wysłuchać przemówień organizatora uroczystości Michała Dworczyka z Fundacji Wolność i Demokracja, Andrzeja Kunerta, sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która sfinansowała wzniesienie pomnika ku czci Jana Borysewicza „Krysi ” oraz niezwykle mocno zaangażowanego w opiekę nad miejscami polskiej pamięci narodowej w rejonie solecznickim mera tego rejonu – Zdzisława Palewicza.

Zdzisław Palewicz, mer rejonu solecznickiego

Zdzisław Palewicz, mer rejonu solecznickiego

― Chcę podkreślić, że chodzi nie tylko o jedną osobowość, lecz o symbol naszych przodków, mieszkańców tej ziemi. Ta osobowość łączy w sobie trzy ważne cnoty: pamięć narodową, dążenie do prawdy oraz wdzięczność. Dla każdego jest obowiązkiem zachować pamięć narodową. W rejonie solecznickim staramy się, żeby pamięć była żywa, żeby budowała, a nie dzieliła ― mówił mer rejonu solecznickiego.

żołnierz oddziału "Krysi", płk. Tadeusz Bieńkowicz

Żołnierz oddziału „Krysi”, płk. Tadeusz Bieńkowicz

Niezwykle ciepłym wspomnieniem o swoim dowódcy, podzielił się walczący w oddziale „Krysi” jako najmłodszy żołnierz płk. Tadeusz Bieńkowicz. – Dowódca głęboko przeżywał każdą śmierć swojego żołnierza – mówił kombatant, podkreślając, iż Jan Borysewicz planował akcje swojego oddziału w taki sposób, żeby zminimalizować liczbę poległych.

Kombatanci z Białorusi

Kombatanci z Białorusi

Kombatanci_w_kosciele

Operacje oddziału „Krysi” rzeczywiście są wzorem sztuki wojennej w warunkach działań partyzanckich. Wystarczy wspomnieć chociażby spektakularną akcję odbicia około siedemdziesięciu więźniów z więzienia w Lidzie w styczniu 1944 roku, podczas której nie zginął żaden biorący udział w operacji żołnierz oddziału „Krysi”.

płk. Tadeusz Bieńkowicz przy pomniku swojego dowódcy

Płk. Tadeusz Bieńkowicz przy pomniku swojego dowódcy

Jan Borysewicz „Krysia” poległ 21 stycznia 1945 roku pod Kowalkami w zasadzce grupy operacyjnej 105. pułku pogranicznego NKWD. Jego ciało sowieci obwozili po wsiach i miasteczkach gminy ejszyskiej i raduńskiej, wystawiano je na pokaz na rynku w Naczy i w Ejszyszkach. Zwłoki zawieziono nawet do Lidy, by pokazać więzionym w tutejszym więzieniu uczestnikom polskiego ruchu oporu. Miało to złamać ducha walki ludności polskiej.

delegacja działającego przy ZPB Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na czele z prezes, kpt. Weroniką Sebastianowicz

Delegacja działającego przy ZPB Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na czele z prezes, kpt. Weroniką Sebastianowicz

Dotychczas nie wiadomo, gdzie został pochowany dowódca, budzący lęk w sowieckich okupantach i nadzieję na powrót normalnego życia wśród ludności polskiej Wileńszczyzny i Nowogródczyzny. Symboliczna mogiła legendarnego dowódcy AK Jana Borysewicza „Krysi” znajduje się na cmentarzu w Ejszyszkach, a w Kowalkach, gdzie zginął, przypomina o nim pomnik w postaci głazu z wmurowaną granitową tablicą i stojącego obok drewnianego krzyża.

Podobne pomniki staraniami Fundacji Wolność i Demokracja oraz ZPB ustanowiono niedawno na Białorusi w miejscach śmierci dwu innych legendarnych dowódców Armii Krajowej: w Raczkowszczyźnie (rej. szczuczyński) – ku czci Anatola Radziwonika ps. „Olech” i Jeremiewiczach (rej. lidzki) – ku czci Czesława Zajączkowskiego ps. „Ragner”.

Andrzej Pisalnik z Koleśnik i Kowalek

Delegacje Związku Polaków na Białorusi i Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi uczestniczyły w czwartek 23 stycznia w uroczystościach odsłonięcia i poświęcenia pomnika ku czci dowódcy Zgrupowania "Północ" Okręgu Nowogródzkiego AK porucznika Jana Borysewicza ps. "Krysia". Pomnik wzniesiono staraniami Fundacji Wolność i Demokracja we wsi Kowalki

Jutro w leżących na Litwie Kowalkach, nieopodal Dubicz (rejon orański), w miejscu, gdzie poległ legendarny dowódca Zgrupowania „Północ” Okręgu Nowogródzkiego AK por. Jan Borysewicz „Krysia”, odbędzie się uroczystość odsłonięcia pomnika, wzniesionego staraniem Fundacji „Wolność i Demokracja”.

Pomnik w Kowalkach ku czci Jana Borysewicza "Krysi", fot.: wilnoteka.lt

Pomnik w Kowalkach ku czci Jana Borysewicza „Krysi”, fot.: wilnoteka.lt

Jan Borysewicz pochodził z leżącej obecnie na Białorusi miejscowości Dworczany (parafia Wasiliszki). Ukończył seminarium nauczycielskie w Szczuczynie, był oficerem służby stałej Wojska Polskiego. Jeszcze za życia stał się postacią legendarną. Gdy w połowie 1943 roku wyruszał w pole, by podjąć otwartą walkę z Niemcami, towarzyszyło mu zaledwie kilku ochotników. Po roku dowodził już dwoma batalionami partyzanckimi Nowogródzkiego Okręgu AK, liczącymi ponad tysiąc osób. Oddziały „Krysi” wykonywały spektakularne operacje bojowe, odbijając więźniów (między innymi z więzienia w Lidzie) oraz likwidując niemieckie posterunki i garnizony. W poczuciu odpowiedzialności za ludzi i teren por. Jan Borysewicz pozostał na Kresach w warunkach nowej sowieckiej okupacji. Stał się symbolem polskiego oporu wobec obu okupantów. Porucznik Jan Borysewicz „Krysia” cieszył się zaufaniem swoich podwładnych oraz popularnością wśród mieszkańców kresowych wsi i zaścianków.

Jan Borysewicz „Krysia” poległ 21 stycznia 1945 roku pod Kowalkami w zasadzce grupy operacyjnej 105. pułku pogranicznego NKWD. Jego ciało sowieci obwozili po wsiach i miasteczkach gminy ejszyskiej i raduńskiej, wystawiano je na pokaz na rynku w Naczy i w Ejszyszkach. Miało to złamać ducha oporu ludności polskiej.

Dotychczas nie wiadomo, gdzie został pochowany. Symboliczna mogiła legendarnego dowódcy AK Jana Borysewicza „Krysi” znajduje się na cmentarzu w Ejszyszkach.

23 stycznia w Kowalkach, na pograniczu litewsko-białoruskim, w miejscu, gdzie poległ legendarny dowódca AK Jan Borysewicz „Krysia”, „Mściciel”, z inicjatywy Fundacji „Wolność i Demokracja” zostanie odsłonięty pomnik. Budowę pomnika sfinansowała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

W uroczystości w Kowalkach udział wezmą między innymi sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dr hab. Andrzej Krzysztof Kunert, przedstawiciele Sejmu RP, Instytutu Pamięci Narodowej, władz samorządowych, organizacji kombatanckich z Polski, Litwy i Białorusi, będą obecni kombatanci z oddziałów „Krysi”. Na uroczystość odsłonięcia pomnika wybiera się także delegacja Związku Polaków na Białorusi.

za Kresy24.pl/wilnoteka.lt

Jutro w leżących na Litwie Kowalkach, nieopodal Dubicz (rejon orański), w miejscu, gdzie poległ legendarny dowódca Zgrupowania „Północ” Okręgu Nowogródzkiego AK por. Jan Borysewicz „Krysia”, odbędzie się uroczystość odsłonięcia pomnika, wzniesionego staraniem Fundacji „Wolność i Demokracja”. [caption id="attachment_2992" align="alignnone" width="480"] Pomnik w Kowalkach ku czci Jana

Działające przy Domu Polskim w Baranowiczach chór dziecięco-młodzieżowy „Słoneczka” oraz składający się z dorosłych chór „Kraj Rodzinny” wzięły udział w dorocznym przeglądzie kolęd „Radzyńskie Kolędowanie 2014”. Koncert odbył się w minioną niedzielę w Sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim.

Zaszczyt zapewnienia oprawy muzycznej podczas poprzedzającej koncert kolęd Mszy św. przypadł chórowi „Kraj Rodzinny” z Baranowicz.

Śpiewa chór "Kraj Rodzinny"

Śpiewa chór „Kraj Rodzinny”, fot.: Radzyninfo.pl

– Jestem pełen podziwu. Bóg daje nam takie chwile na umocnienie. – mówił na zakończenie nabożeństwa ks. proboszcz Roman Wiszniewski. – To była uczta ducha – wzniosłe tony, przepiękne myśli, słowa chwytające za serce.

W przeglądzie kolęd, który odbył się po nabożeństwie, wzięło udział pięć chórów z Radzynia. Zaś dwa polskie chóry z Baranowicz były szczególnymi gośćmi koncertu, którego mottem były słowa „Uwielbiajmy Pana, dzień dziś wesoły”.

Występ dziecięco-młodzieżowego chóru "Słoneczka", fot.: Radzyninfo.pl

Występ dziecięco-młodzieżowego chóru „Słoneczka”, fot.: Radzyninfo.pl

Na zakończenie koncertu wszystkie biorące w nim udział zespoły odśpiewały wspólnie kolędę „Bóg się rodzi ”, tworząc jeden wielki chór.

– Cieszę się, że mogliśmy gościć chóry z Baranowicz. Dopełniacie to, czego nam brakuje, zwracacie uwagę na to, czego nie dostrzegamy na co dzień – zwrócił się do gości z Białorusi obecny na przeglądzie poseł na Sejm RP Jerzy Rębek. – Pokazujecie, że łączy nas jedna kultura, jeden język, jedna wiara – możemy się spotykać w świątyni, pod krzyżem – mówił parlamentarzysta. – Nasza Ojczyzna jest tam, gdzie są Polacy, gdzie biją polskie serca – dodał wójt gminy Radzyń Wiesław Mazurek.

Proboszcz parafii MBNP ks. prał. Roman Wiszniewski poprosił gości z Baranowicz o wystąpienie, poza programem przeglądu. Chór „Kraj Rodzinny” zaprezentował repertuar patriotyczny, z wielkim artyzmem wykonując między innymi piosenki „Kraj rodzinny”, „Polesia czar” oraz „Samotny stoję nad Bugiem”. Występ polskich artystów z Białorusi poruszył serca zgromadzonej w świątyni publiczności, która dziękowała im oklaskami na stojąco.

– W chórze śpiewają Polacy i koledzy Polaków, wszystkich łączy wspólna pasja – śpiew i zainteresowanie polską kulturą. – mówiła po koncercie portalowi Radzyninfo.pl dyrygentka chóru z Baranowicz Tatiana Pańko. Zapewniła, że w zespole panuje serdeczna, rodzinna atmosfera, co jej zdaniem przekłada się na brzmienie chóru. Zdaniem dyrygentki panującą w zespole atmosferę zawsze wyczuwają słuchacze, gdyż przyjmują artystów niezwykle entuzjastycznie. – Jeszcze nigdy nie było zimno albo chłodno – jesteśmy zawsze przyjmowani bardzo ciepło, a nawet gorąco – podsumowała Tatiana Pańko.

„Radzyńskie Kolędowanie 2014” i gościnny występ w Radzyniu artystów z Baranowicz odbyły się dzięki staraniom radzyńskiej Parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy oraz wsparciu miejscowych władz gminnych i powiatowych.

 a.pis. na podstawie Iledzisiaj.pl/Podlasie24.pl/Radzyninfo.pl

Działające przy Domu Polskim w Baranowiczach chór dziecięco-młodzieżowy „Słoneczka” oraz składający się z dorosłych chór „Kraj Rodzinny” wzięły udział w dorocznym przeglądzie kolęd „Radzyńskie Kolędowanie 2014”. Koncert odbył się w minioną niedzielę w Sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim. Zaszczyt zapewnienia oprawy muzycznej podczas

Białorusinom i Polakom udało by się uniknąć wielu nieporozumień i konfliktów we wzajemnych relacjach, gdyby jedni i drudzy lepiej znali i rozumieli wspólną historię obu narodów – uważa publicysta Aleksander Szycht. Jego artykuł, opublikowany na portalu Kresy24.pl chętnie udostępniamy na naszej witrynie i zachęcamy czytelników do aktywnego komentowania prezentowanych przez autora tez i koncepcji.

Obraz z 1861 r. upamiętniający Unię w Krewie, ilustracja: Kresy24.pl

Obraz z 1861 r. upamiętniający Unię w Krewie, ilustracja: Kresy24.pl

Białorusini – prawdziwi, historyczni Litwini

Polaków i Białorusinów łączy więcej niż mogliby się spodziewać. I jedni i drudzy w swojej masie zazwyczaj nie rozumieją swojej pięknej wspólnej historii, która powinna przepełniać ich dumą. Kto w Polakach widzi okupantów, polonizatorów, a w Białorusinach wyłącznie obywateli zacofanego kraiku, targanego reżimem – grzeszy nieznajomością dziejów swoich przodków. Zaprzecza też wartości własnego dziedzictwa kulturowego, które Polska i Białoruś ma wspólne.

Białoruska tradycja jest tak naprawdę tradycją litewską, a Białoruś – Litwą historyczną. To właściwie oczywistość, ale dzisiaj pamiętają o tym głównie historycy. Niestety, ta prawda została odgrodzona murem od rzeczywistości politycznej i nie może się nijak przebić do masowej świadomości. Gdyby to się udało, skutecznie przytemperowany zostałby nacjonalizm i szowinizm straszący dziś w Republice Litewskiej. A przecież dziedzictwo Wielkiego Księstwa Litewskiego należy się przede wszystkim Białorusi. Nie tylko jej obecne ziemie stanowiły centrum Księstwa, również jej język dominował na tym obszarze, współistniejąc z językiem polskim.

Jednak poskromienie megalomanii bałtyckiej Litwy to tylko uboczna korzyść z odrodzenia dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego. Najważniejsza jest taka, że Białorusini mogą czerpać z niego pełną garścią i budować na nim swoją tożsamość, wyrzucając do kosza sowiecką ideologię i pseudo-tożsamość odziedziczoną po ZSRR, którą reżim Łukaszenki tak usilnie stara się im narzucić. Białorusini, czyli prawdziwi historyczni Litwini, w odróżnieniu od tych bałtyckich, rządzonych przez zakompleksione władze, mają też nieporównanie większą od nich historyczną podstawę, by uważać Wilno za swoją stolicę. Białoruś jako Litwa historyczna ciążyłaby też o wiele silniej ku Polsce i Zachodowi. Niestety, dzisiaj mało kto w Europie o tym myśli.

W kampanii promującej wstąpienie Polski do Unii Europejskiej posługiwano się wyjątkowo paskudnym i głupim hasłem: „Jeśli nie Europa to Białoruś?”. Mechanicznie postawiono znak równości między Białorusią, a białoruskim reżimem. A przecież Litwa historyczna, czyli Białoruś, to także nasza dawna ojczyzna, tak jak jest nią dzisiejsza Polska. Sprowadzanie historii Rzeczypospolitej wyłącznie do historii obecnej Polski, bez prawdziwych Litwinów stojących obok niej i razem z nią – to również sztuczność.

Dzisiejsze ziemie białoruskie to ojczyzna Mickiewicza, Moniuszki, Orzeszkowej, Kościuszki, Traugutta i wielu innych naszych twórców i bohaterów. Zdeformowana Białoruś postsowiecka kompletnie ignoruje te postacie. Dopóki Białoruś oparta jest na sztucznie uszytej i pocerowanej historii, łapczywie wymyślając własnych bohaterów i podkreślając swoją „ruskość” na styl moskiewski, dopóty mówienie o tych wielkich ludziach jako bohaterach białoruskich będzie miało charakter sztuczny, a nawet humorystyczny, podobnie jak zabawnie brzmi teza o „białoruskim zwycięstwie pod Grunwaldem”. W tym przypadku nie chodzi bynajmniej o złośliwość Polaków czy bałtyckich Litwinów wobec Białorusinów tylko o fakt, że bolszewizm uciął kontynuację tradycji tych ziem, która była dla niego niekorzystna, tworząc w jej miejsce tradycję kompletnie sztuczną.

Bez ponownego odwołania się do tradycji WKL i Rzeczypospolitej Białoruś jest skazana na bycie państwem małym i ubogim w każdym tego słowa znaczeniu, łatwym do wykorzystania i manipulowania przez Moskwę. W równym stopniu odnosi się to zresztą do współczesnej Polski czy Republiki Litewskiej. Dawna Rzeczpospolita podzielona na małe kraje, z których każdy czuje się pod jakimś względem gorszy niż inni, nie jest już poważnym partnerem do prowadzenia polityki.

Jeśli piszę, że Białorusini powinni odkryć w sobie Litwinów, to mam na myśli zupełnie co innego, niż durna odmiana podobnego hasła eksponowana przez szowinistów litewskich, pragnących uczynić ze wszystkich ludzi Bałtów. Chodzi o coś odwrotnego – o to by Białorusini, którzy są naszymi przyjaciółmi, odebrali w końcu „szaulisom” monopol na litewskość. By zrobili to, co my Polacy „schrzaniliśmy”, godząc się na taką uzurpację tradycji przez Litwę Kowieńską, bezpodstawnie pretendującą do całego dziedzictwa WKL.

Odrodzenie w Białorusinach poczucia, że są Litwinami historycznymi byłoby dla nich o wiele korzystniejsze i bardziej atrakcyjne niż szczątkowa tożsamość oferowana im w przeszłości przez Niemców i sowiety. Nawiązywanie do białoruskich formacji w ramach niemieckich czy sowieckich to sprawa historyczno i moralnie kompletnie nieopłacalna. Jedynie Polacy są na tyle sentymentalni, że chociażby dla strof Mickiewicza zawsze traktowaliby białoruskich Litwinów jako równych i byliby gotowi stać na straży ich odrodzenia.

Z kolei język polski funkcjonujący jako coś scalającego, nie jest i nigdy nie był dla Białorusi żadnym zagrożeniem. To przekonanie wpoili narodom dawnej Rzeczypospolitej zaborcy, głównie Rosjanie. Wspólna tożsamość, która się ukształtowała, zaczęła zwać się „polską” na drodze wymieniania się obyczajami kulturowymi, a dzisiejsi Polacy czerpali również pełnymi garściami ze Wschodu, czego śladów jest dziś całe mnóstwo w polskim języku, kulturze i obyczajach. Tak więc nikt nikogo siłą do Rzeczypospolitej nie przyłączał i nie polonizował w tym państwie, które po 1795 roku upadło. Jeśli już koniecznie chcemy mówić o jakimś „przyłączeniu” to z przymrużeniem oka można stwierdzić, że to raczej większe i bardziej zróżnicowane kulturowo Wielkie Księstwo Litewskie przyłączyło małą, choć znacznie lepiej zagospodarowaną Koronę.

Wrogowie Rzeczypospolitej zawsze obawiali się jej potęgi. Nie wystarczyło więc im potem zwykłe podzielenie na dwie części Unii, która stanowiła o naszej wspólnej wielkości. Również sama Litwa została rozerwana na Litwę bałtycką i Białoruś. Preambuła unii podpisanej w 1501 roku w Mielniku, gdzie Litwę reprezentowali wyłącznie „Białorusini”, brzmi wyraźnie: „Nos Lithuani’” – My Litwini. Jeszcze przed Unią Lubelską w 1569 roku szlachta litewska i polska czytała utwory tych samych autorów i była wystarczająco zintegrowana na bazie kultury polskiej, ale z dużymi wpływami naszych pobratymców. Jednocześnie fakt przejęcia części kultury polskiej nie oznaczał wcale bliźniaczego „skopiowania” tożsamości polskiej, która funkcjonowała nad Wisłą. Polska kultura była dla Rzeczypospolitej jak kultura grecka dla starożytnego Rzymu. Dominowała, ale wcale nie stanowiła bliźniaczej kopii.

Kształtująca się tożsamość kieruje się własnymi prawami. Dziś nikt nie odmawia już Amerykanom tożsamości, a posługują się oni przecież, mimo kulturowego tygla, językiem angielskim, przy czym w poszczególnych grupach etnicznych funkcjonują normalnie także inne języki. Niezależnie od tego wszyscy uważają się za Amerykanów. Ich tożsamość powstała w pewnym procesie, tak jak powstała ona w Rzeczypospolitej. Nikt dziś nie rozlicza Stanów Zjednoczonych za „amerykanizację”, czy wtłaczanie języka angielskiego. Nikt bowiem nie jest w stanie zagrozić ich potędze ani podzielić ich tak, jak nas podzielono i dzieli się do dziś, podsycając kompleksy naszych narodów. Najbardziej żałosna jest sytuacja kiedy Polacy i białoruscy Litwini robią to sobie nawzajem, kłócąc się o kulturowe dziedzictwo. Nie musimy o to walczyć – to jest nasze wspólne. Bez zrozumienia tego będziemy ciągle w ślepej uliczce.

Po upadku powstań narodowych represje, takie jak likwidacja Uniwersytetu Wileńskiego, zakaz nauczania w języku polskim, zakładanie szkół rosyjskich, czy likwidacja cerkwi unickiej, uderzały we wszystkich mieszkańców Rzeczypospolitej. Rosjanie nie bez przyczyny zrabowali kilkaset kolekcji książek i dokumentów w zbiorach szlacheckich oraz klasztornych. Nie była to tylko kradzież cennych księgozbiorów, ale także chęć zatarcia historii tych ziem oraz śladów historycznego polsko-litewskiego mocarstwa. Podstawowym jego elementem byli zawsze Koroniarze, czyli Polacy i Litwini, czyli w większości Białorusini.

Nasi bałtyccy bracia – Litwini, których zaborcom udało się przeistoczyć w rezydentów małego nietolerancyjnego dla innej tożsamości kraju, byli tylko niedużą, choć nie znaczy, że nieistotną częścią dawnego wielkiego narodu. Białorusinom odebrano z kolei alfabet łaciński i tożsamość historycznych Litwinów. Dziś jednak powinniśmy sobie to wszystko ponownie uświadomić i to Polacy podchodzą z największym sercem do trudnej sytuacji swoich pobratymców ze wschodu. Nie chodzi nam przy tym – w odróżnieniu od innych sąsiadów – o zdobycie rynku zbytu na Białorusi, czy skapitalizowanie jej majątku. To nie jest dla Polaków motywacja. Po prostu my – Polacy mamy jeszcze w większości sentymenty, których inni się już pozbyli. Mają je nawet ci z nas, którzy grzeszą niezbyt pokaźną wiedzą historyczną. W nich także drzemią gdzieś głęboko mickiewiczowskie ideały, nawet jeśli nie do końca sobie to uświadamiają.

Oby ta pamięć odżyła też w Białorusinach – historycznych Litwinach.

Aleksander Szycht, Kresy24.pl

Białorusinom i Polakom udało by się uniknąć wielu nieporozumień i konfliktów we wzajemnych relacjach, gdyby jedni i drudzy lepiej znali i rozumieli wspólną historię obu narodów – uważa publicysta Aleksander Szycht. Jego artykuł, opublikowany na portalu Kresy24.pl chętnie udostępniamy na naszej witrynie i zachęcamy czytelników

Tańce, kolędy i piosenki ludowe w wykonaniu Polonijnego Zespółu Pieśni i Tańca „Karolinka” z Brześcia mieli okazję podziwiać mieszkańcy i goście miasta nad Bugiem w minioną niedzielę. Koncert odbył się w miejscowym Domu Kultury Kolejarzy.

Na scenie - najmłodszy skład zespołu

Na scenie – najmłodsi tancerze

Jan Trzeciak, kierownik działającego już ponad dwadzieścia lat zespołu, witając wypełnioną po brzegi salę, zachęcał publiczność do wspólnego śpiewania znanych i lubianych kolęd oraz piosenek ludowych, które artyści przygotowali na pierwszą część koncertu.

Karolinka_dzieci_1

Sporą część publiczności stanowili brzescy Polacy. To oni wraz z zespołem najchętniej śpiewali kolędy i piosenki, wykonywane po polsku. Dzięki bogatemu repertuarowi artystów z „Karolinki” nie poczuli się dyskryminowani obecni na koncercie Białorusini. Również mieli bowiem okazję zaśpiewać wraz z artystami kolędy i piosenki w swoim ojczystym języku.

Karolinka_chor

Po wspólnym śpiewaniu w dwóch językach przyszła kolej na zaprezentowanie przez artystów umiejętności tanecznych. Pod względem różnorodności narodowościowej ta część koncertu okazała się bogatsza od śpiewanej. Tancerze zademonstrowali bowiem nie tylko polskie i białoruskie tańce ludowe, lecz także tańce rosyjskie.

Młodzieżowy skład taneczny zespołu

Koncert stał się okazją, do zaprezentowania publiczności zarówno najmłodszego składu, zaangażowanych w „Karolince” artystów, jak i związanych z „Karolinką” od początków jej istnienia weteranów zespołu.

Zespół „Karolinka” powstał w 1991 roku z inicjatywy państwa Walentyny i Jana Trzeciaków, znanych w Brześciu entuzjastów polskiej ludowej tradycji i folkloru.

Walentyna i Jan Trzeciakowie dziękują publiczności i artystom

Walentyna i Jan Trzeciakowie dziękują publiczności i artystom

Bliżej zakończenia koncertu Walentyna i Jan Trzeciakowie serdecznie dziękowali rodzicom zaangażowanych w zespole najmłodszych artystów oraz wszystkim, kto przez dziesięciolecia istnienia „Karolinki” włożył w zespół duszę i serce.

Przyjmowany entuzjastycznie występ polskiego zespołu zakończył się wspólnym z publicznością wykonaniem jednej z najbardziej znanych i lubianych pieśni „Hej, Sokoły”.

Anna Adamczyk z Brześcia

Tańce, kolędy i piosenki ludowe w wykonaniu Polonijnego Zespółu Pieśni i Tańca „Karolinka” z Brześcia mieli okazję podziwiać mieszkańcy i goście miasta nad Bugiem w minioną niedzielę. Koncert odbył się w miejscowym Domu Kultury Kolejarzy. [caption id="attachment_2972" align="alignnone" width="480"] Na scenie - najmłodsi tancerze[/caption] Jan Trzeciak, kierownik

Kierownictwo Związku Polaków kontynuuje wizytacje oddziałów ZPB, by złożyć działaczom w terenie życzenia świąteczno-noworoczne i uzgodnić plany działalności w bieżącym roku.

W minione piątek, sobotę i niedzielę prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz, przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys oraz Weronika Sebastianowicz, członkini Zarządu Głównego ZPB a zarazem – prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej, odwiedzili Polaków w Mostach, Wasiliszkach, Raduniu i w Rosi.

Mosty

foto 058 (1)

Członkowie Oddziału ZPB w Mostach

Na spotkanie z kierownictwem Związku, w miniony piątek, przybyło w Mostach blisko pięćdziesięciu członków miejscowego oddziału organizacji.

foto 058 (2)

Występ dzieci uczących się języka polskiego w Mostach

Uczące się języka polskiego dzieci z polskich rodzin, uświetniły spotkanie przepięknym wykonaniem polskich kolęd. Mieczysław Jaśkiewicz i Weronika Sebastianowicz dziękowali za piękny występ najmłodszym Polakom, wręczając im słodkie prezenty.

foto 058

Wręczenie dyplomu uznania

Dorosłym, najbardziej aktywnym, działaczom ZPB w Mostach szefowie organizacji wręczyli wyróżnienia w postaci wydanych z okazji 25-lecia ZPB dyplomów uznania za ofiarną działalność na rzecz polskości na Białorusi.

Wasiliszki

foto 135

Kierownictwo ZPB na spotkaniu w Wasiliszkach

Ponad pięćdziesięciu Polaków wypełniło w sobotę wieczorem kawiarnię w Wasiliszkach. Przybyłe tu kierownictwo Związku zostało powitane dźwiękami kolędy „Cicha noc” w wykonaniu wokalnego zespołu „Odrodzenie” ze Starych Wasiliszek.

foto 090

Śpiewa zespół folklorystyczny „Odrodzenie” ze Starych Wasiliszek

Artyści z ojczyzny naszego sławnego ziomka Czesława Niemena uświetniali swoim śpiewem spotkanie do samego jego zakończenia.

Gospodyni spotkania, prezes miejscowego oddziału ZPB Weronika Arabczyk oraz inni zasłużeni dla polskości działacze z Wasiliszek i Starych Wasiliszek odebrali z rąk kierownictwa ZPB dyplomy uznania. Nie zabrakło na spotkaniu ciepłych życzeń świąteczno-noworocznych i dzielenia się opłatkiem.

foto 147

Prezes Oddziału ZPB w Wasiliszkach Weronika Arabczyk odbiera dyplom uznania

Z inicjatywy prezesa ZPB Mieczysława Jaśkiewicza, chwilą ciszy uczczono pamięć Czesława Niemena, którego dziesiąta rocznica śmierci przypadła na miniony piątek – 17 stycznia.

Raduń

foto 179

W Raduniu, w niedzielę 19 stycznia, tradycyjne spotkanie świąteczno-noworoczne zorganizowała Halina Żegzdryń, prezes oddziału ZPB w Raduniu.

foto 185

foto 192

foto 193

foto 216

foto 225

foto 242

Na zaproszenie gospodyni przybyli Polacy nie tylko z Radunia, lecz także z pobliskich oddziałów ZPB – z Bieniakoń, Naczy i Werenowa, a także goście z Konsulatu Generalnego RP w Grodnie i delegacja Związku Polaków z Grodna na czele z przewodniczącą Rady Naczelnej Andżeliką Borys.

Spotkanie poprzedziła celebrowana przez księdza proboszcza Witolda Łozowickiego Msza św. w miescowym kościele Matki Bożej Różańcowej . Po nabożeństwie proboszcz zaprosił zgromadzonych do podziwiania teatralizowanych Jasełek w wykonaniu miejscowych dzieci, zgłębiających wiedzę o Bogu pod czujnym okiem pani Teresy, katechetki. W przedstawieniu uczęstniczyło około trzydziestu młodych artystów. Widzowie mogli przenieść się w atmosferę panujacą w Betlejem ponad dwa tysiące lat temu. Dzieci wystąpiły w rolach m.in. Najświętszej Panny Maryi, Świętego Józefa, Trzech Króli, pasterzy i aniołów. Jasełka zakończyło przesłanie, będące wyrazem wielkiej miłości i radości z Narodzenia Pana.

foto 253

Ksiądz proboszcz Witold Łozowicki dziękuje młodym artystom

Podziękowanie za piękne przedstawienie złożył artystom i ich opiekunce pani Teresie ksiądz proboszcz Witold Łozowicki.

Jasełka zostały przyjęte gorącymi brawami zarówno przez parafian i rodzicówmłodych artystów, jak i gości spoza Radunia.

foto 279

Konsul RP Zbigniew Pruchniak dziękuje za wspaniałe przedstawienie

W imieniu konsula generalnego RP w Grodnie Andrzeja Chodkiewicza życzenia świąteczno-noworoczne złożyli zgromadzonym w świątyni konsulowie Zbigniew Pruchniak i Joanna Czartoryska.

Przewodnicząca Rady Naczelnej Andżelika Borys, dziękując dzieciom za wspaniały występ, wręczyła im słodkie upominki. Katechetka i ksiądz proboszcz z kolei usłyszeli słowa uznania za troskę i opiekę nad młodymi artystami, którym Andżelika Borys obiecała załatwić wyjazd na kolonie do Polski latem tego roku.

foto 323

Andżelika Borys wręcza dyplom uznania Halinie Żegzdryń, prezes Oddziału ZPB w Raduniu

Ze świątyni uroczystości przeniosły się do raduńskiej kawiarni. Tu z rąk gospodyni, prezes oddziału ZPB w Raduniu Haliny Żegzdryń, wszyscy obecni otrzymali opłatek. Podczas dzielenia się nim, życzenia wszystkim zgromadzonym złożyli konsulowie Zbigniew Pruchniak i Joanna Czartoryska, a także przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys. Swoim śpiewem uświetnił spotkanie raduński chór „Przyjaciółka”.

foto 339

foto 341

Nie zabrakło tego wieczoru miłej niespodzianki od kierownictwa ZPB. W imieniu swoim i prezesa Mieczysława Jaśkiewicza Andżelika Borys wręczyła dyplomy uznania za działalność na rzecz Polaków na Białorusi prezesom oddziałów Związku oraz najbardziej zasłużonym działaczom ZPB z Radunia i pobliskich miejscowości.

foto 401

foto 413

Dzieci raduńskich działaczy ZPB śpiewają kolędę

foto 424

Śpiewa zespół „Przyjaciółka” z Radunia

Roś

Fot 119

Przemawia prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz

Z powodu dużej liczby zaproszeń na spotkania świąteczno-noworoczne, kierowanych do kierownictwa ZPB przez prezesów oddziałów terenowych, nie na każdym z nich delegacja ZPB mogła pojawić się w pełnym składzie. W tym czasie, gdy Andżelika Borys z delegacją gościła w Raduniu, prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz wraz z prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej Weroniką Sebastianowicz udali się do Rosi. Tam w miejscowej kawiarni czekali na nich działacze związkowi na czele z prezes oddziału Stanisławą Chomczukową i jej mężem Antonim Chomczukowym, niezwykle zasłużonym dla ruchu polskiego i harcerskiego na Białorusi.

Fot 127

Ksiądz Andrzej Radziewicz pobłogosławił spotkanie

Fot 134

Tańczą Weronika Sebastianowicz i Mieczysław Jaśkiewicz

Fot 142

Spotkanie w Rosi pobłogosławił obecny na nim kapelan Sybiraków i Żołnierzy AK na Białorusi ks. Andrzej Radziewicz.

Zespół redakcyjny

Kierownictwo Związku Polaków kontynuuje wizytacje oddziałów ZPB, by złożyć działaczom w terenie życzenia świąteczno-noworoczne i uzgodnić plany działalności w bieżącym roku. W minione piątek, sobotę i niedzielę prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz, przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys oraz Weronika Sebastianowicz, członkini Zarządu Głównego ZPB a zarazem

Barbara Tuge-Erecińska, dyrektor Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Polski, była obecna w piątek na uroczystym otwarciu nowych pomieszczeń Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, po czym spotkała się z działaczami Związku Polaków na Białorusi.

Barbara Tuge-Ereciska (w centrum) przecina wstążkę podczas otwarcia nowych pomieszczeń konsulatu, fot.: Tut.by

Barbara Tuge-Erecińska (w centrum) przecina wstążkę podczas otwarcia nowych pomieszczeń konsulatu, fot.: Tut.by

Witający gości uroczystości w konsulacie konsul generalny RP Andrzej Chodkiewicz zaznaczył, iż przeprowadzone w podległej mu placówce prace adaptacyjne i remontowe oraz poszerzenie jej o nowe pomieszczenia znacznie poprawią warunki przyjmowania interesantów konsulatu oraz ułatwią pracę personelu placówki.

Nie oznacza to jednak zwiększenia liczby wydawanych przez nas wiz – mówił dyplomata. -Rzecz w tym, iż liczba wydawanych wiz zależy od liczby pracujących konsulów. Stworzyliśmy wszelkie warunki po temu, by mogło tu pracować dwa razy więcej konsulów i pracowników technicznych. Teraz wszystko zależy od władz białoruskich; jeśli zgodzą się, aby przyjechało tu więcej konsulów, będziemy mogli wydawać więcej wiz obywatelom Białorusi – powiedział konsul, wyrażając żal z powodu tego, że strona białoruska jak dotąd nie wyraziła zgody na zwiększenie liczby polskich konsulów na Białorusi. Andrzej Chodkiewicz dodał, że w ubiegłym roku Konsulat Generalny RP w Grodnie wydał 107 tysięcy wiz, choć pracuje w nim tylko czterech konsulów wizowych.

Jak zaznaczył obecny na uroczystości ambasador Polski na Białorusi Leszek Szerepka, oznacza to, że polscy konsule pracują na Białorusi na granicy swoich możliwości.

Nowe pomieszczenia Konsulatu Generalnego RP w Grodnie poświęcili wspólnie prawosławny arcybiskup grodzieński i wołkowyski Artemiusz oraz grodzieński biskup katolicki Aleksander Kaszkiewicz.

Dla Barbary Tuge-Erecińskiej, dyrektor Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w MSZ Polski, wizyta w Grodnie na uroczystości otwarcia nowych pomieszczeń konsulatu stała się okazją do spotkania z kierownictwem Związku Polaków na Białorusi.

Barbara Tuge- Erecińska zapoznaje się z procesem tworzenia portalu Znadniemna.pl

Barbara Tuge-Erecińska zapoznaje się z procesem tworzenia portalu Znadniemna.pl

Pani dyrektor odwiedziła między innymi Dział Redakcyjny ZPB, gdzie zapoznała się ze specyfiką tworzenia przez nas portalu Znadniemna.pl.

Podczas spotkania z działaczami ZPB

Podczas spotkania z działaczami ZPB

Podczas spotkania z działaczami związkowymi na czele z prezesem ZPB Mieczysławem Jaśkiewiczem i przewodniczącą Rady Naczelnej Andżeliką Borys, Barbara Tuge-Erecińska interesowała się między innymi kwestią dostępu Polaków na Białorusi do mediów polskich, zwłaszcza do Telewizji Polonia, wspieranej przez MSZ i tworzonej z myślą o Polakach, mieszkających poza granicami Polski.

Wymiana zdań między Barbarą Tuge- Erecińską i Andżeliką Borys

Wymiana zdań między Barbarą Tuge-Erecińską i Andżeliką Borys

Niezwykle żywa i konstruktywna wymiana zdań wywiązała się między panią dyrektor, a działaczami ZPB w kwestii zaktywizowanej w ostatnich miesiącach, dzięki staraniom Andżeliki Borys, współpracy ZPB z samorządami w Polsce.

Barbara Tuge-Erecińska zapewniła działaczy ZPB, iż mogą liczyć na dalszą owocną współpracę z reprezentowanym przez nią departamentem MSZ oraz całym resortem dyplomatycznym.

a.pis.

Barbara Tuge-Erecińska, dyrektor Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Polski, była obecna w piątek na uroczystym otwarciu nowych pomieszczeń Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, po czym spotkała się z działaczami Związku Polaków na Białorusi. [caption id="attachment_2937" align="alignnone" width="480"] Barbara Tuge-Erecińska

Nowelizacja Kodeksu Podatkowego Ukrainy, uchwalona przez przychylną prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Janukowyczowi większość ukraińskiego parlamentu, sparaliżuje działalność organizacji polskich w tym kraju. To zemsta Janukowycza za polskie wsparcie dla ukraińskich sił demokratycznych i proeuropejskich – oceniają eksperci.

Janukowicz_Lukaszenko_Komarowski

Zmiany, jakie zajdą w zasadach opodatkowania organizacji pozarządowych na Ukrainie w przypadku podpisania nowelizacji Kodeksu Podatkowego przez prezydenta Janukowycza, niezwykle mocno uderzą w organizacje mniejszości polskiej w tym kraju. Rzecz w tym, iż zgodnie z nowym prawem organizacje te nabędą status tzw. „zagranicznego agenta” i będą musiały odprowadzać podatek od pomocy, otrzymywanej zza granicy.

Równocześnie „zagraniczni agenci” będą musieli co miesiąc przedstawiać władzom sprawozdania, w których mają podawać swój skład personalny, informację o wysokości otrzymanych środków i darów rzeczowych, o planowanych celach ich wykorzystania, a także o całej swojej działalności. Równocześnie wszystkie te informacje „zagraniczni agenci” będą musieli co kwartał publikować na swój koszt w oficjalnych środkach masowego przekazu.

Nowe regulacje obejmują zarówno środki otrzymywane od instytucji rządowych innych państw, jak i od zagranicznych organizacji pozarządowych oraz osób fizycznych. Nowe prawo obejmuje wszystkich, którzy – jak to sformułowano – „realizują interesy źródeł zagranicznych”.

Zdaniem opisującego życie Polaków na Wschodzie portalu Kresy24.pl nowe przepisy oznaczają śmierć dla wielu polskich organizacji, szkół czy mediów na Ukrainie. „Szczególnie małe podmioty, które teraz będą traktowane jak komercyjne firmy, nie są w stanie poradzić sobie z nałożonym na nie opodatkowaniem oraz z rozbudowaną comiesięczną i kwartalną biurokratyczną sprawozdawczością. Wiele z tych organizacji skupia ludzi starszych, dla których takie obowiązki są ponad ich siły. A co stanie się z Domami Polskimi na Ukrainie, które są przekazane tamtejszym polskim organizacjom w użytkowanie?” – czytamy na portalu Kresy24.pl, który zwraca uwagę na to, że nowe regulacje brutalnie łamią zarówno dwustronne porozumienia polsko-ukraińskie w zakresie prawa do wspierania własnych mniejszości narodowych, nie są też zgodne z międzynarodowymi oraz europejskimi standardami w tym zakresie. „Ciekawe jak w tej sytuacji zachowa się Związek Ukraińców w Polsce? Czy doceni, że państwo polskie nie zachowuje się wobec niego tak samo jak państwo ukraińskie wobec mniejszości polskiej i zabierze głos w tej sprawie?” – pyta autor publikacji na Kresy24.pl.

Z kolei sekretarz zarządu wspierającej Polaków na Wschodzie warszawskiej Fundacji Wolność i Demokracja Marek Bućko nie ma wątpliwości, że „atak na naszą mniejszość to zemsta obozu prezydenta Wiktora Janukowycza za polskie wsparcie dla ukraińskich sił demokratycznych i proeuropejskich na Majdanie”. – Janukowycz postanowił iść drogą Łukaszenki. Reakcja polskiego MSZ powinna być twarda i natychmiastowa. Jeżeli po raz kolejny ograniczy się ona do „wyrazów głębokiej troski i zaniepokojenia” zamiast zagrożenia Janukowyczowi konkretnymi działaniami odwetowymi, będzie to oznaczało, że państwo polskie przegrało sprawę naszej mniejszości na Ukrainie, a możliwości działania tamtejszych Polaków spadną do poziomu białoruskiego – ostrzega ekspert. Marek Bućko przypomina:

„O ile jednak na Białorusi istnieje zwarty i dość silny – choć nielegalny – Związek Polaków na Białorusi, który jest w stanie opierać się naciskom reżimu Łukaszenki, o tyle na Ukrainie środowiska polskie są bardzo rozdrobnione”. Zdaniem eksperta z Fundacji Wolność i Demokracja „w starciu z biurokratycznym aparatem ukraińskim małe i osamotnione organizacje nie mają szans. Istnieje więc pilna potrzeba konsolidacji wszystkich środowisk polskich w tym kraju, niezależnie od wcześniejszych zaszłości między nimi. Tylko wspólnie są one w stanie utrzymać się na powierzchni. Jednoczcie się tak szybko jak to możliwe! Jakie bowiem jest inne wyjście?”

a.pis. za Kresy24.pl

Nowelizacja Kodeksu Podatkowego Ukrainy, uchwalona przez przychylną prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Janukowyczowi większość ukraińskiego parlamentu, sparaliżuje działalność organizacji polskich w tym kraju. To zemsta Janukowycza za polskie wsparcie dla ukraińskich sił demokratycznych i proeuropejskich – oceniają eksperci. Zmiany, jakie zajdą w zasadach opodatkowania organizacji pozarządowych na Ukrainie

Ponad sto osób przybyło wczoraj na prezentację najnowszej książki honorowego prezesa ZPB, doktora historii Tadeusza Gawina pt. „O bycie Polakiem. Polacy w Białoruskiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej 1944-1991”.

Prezentacja_ksiazki_Gawina_08

Dr Tadeusz Gawin, honorowy prezes Związku Polaków na Białorusi

– Czytając tę niewątpliwie wartościową pracę, zastanawiałem się, czy jest w niej więcej od autora jako naukowca, czy patrioty – mówił na początku spotkania recenzent książki prof. Jan Jerzy Milewski, będący pracownikiem naukowym Instytutu Pamięci Narodowej i Instytutu Historycznego Uniwersytetu w Białymstoku. Ostatecznie recenzent stwierdził, iż Tadeusz Gawin w swojej kolejnej pracy naukowej nie potrafił ukryć swojego polskiego patriotyzmu. – Co jest całkowicie naturalne w przypadku człowieka, mieszkającego na tych ziemiach – mówił o autorze Milewski, podkreślając, iż wygłoszone przez niego zastrzeżenia do prezentowanej książki nie należy odbierać, jako zastrzeżenia kategoryczne. – My Polacy w Polsce utraciliśmy tradycyjny patriotyzm, który wciąż jest właściwy Polakom, mieszkającym na Białorusi, Litwie, czy Ukrainie – mówił recenzent. Zapewniał, iż ta, właściwa Polakom na Kresach i autorowi książki, odmiana patriotyzmu polskiego jest najbardziej autentyczna i prawdziwa.

Prezentacja_ksiazki_Gawina_13

Przemawia recenzent ksiązki prof. Jan Jerzy Milewski

Zdaniem Jerzego Milewskiego, mimo zastrzeżeń, które jako recenzent powinien mieć do każdej ocenianej pracy – uważa on książkę Tadeusza Gawina za niezwykle cenne źródło wiedzy o Polakach w Związku Sowieckim i ich dramatycznych losach. – Choć mieszkaliście zwartym skupiskiem tuż przy granicy Polski, władze Polskiej Republiki Ludowej przez dziesięciolecia nie upominały się o wasze prawa i interesy i jest mi szczerze wstyd za to – podzielił się recenzent jedną z refleksji, jaka mu się nasunęła podczas czytania pracy Tadeusza Gawina.

Prezentacja_ksiazki_Gawina_11

– Choć nie zgadzam się z wieloma uwagami szanownego pana profesora, dziękuję za to, że o nich powiedział. To, że książka ma mankamenty oznacza tyle tylko, że mam jeszcze pole do doskonalenia się – mówił Tadeusz Gawin, zapewniając, iż przy pisaniu pracy starał się zachować maksymalną bezstronność. Na uwagę dotyczącą tego, że spora część książki opisuje losy Polaków na Kresach Wschodnich w okresie międzywojennym i II wojny światowej, ale pomija kwestie sytuacji innych narodowości, autor przypomniał, że do 40 procent składu osobowego działających na naszych terenach oddziałów Armii Krajowej stanowili żołnierze wyznania prawosławnego, czyli – Białorusini. Zdaniem Gawina świadczy to między innymi o tym, że nie było i nie powinno być między Polakami, a Białorusinami płaszczyzny do wzajemnej wrogości. – Jeśli już ktoś skutecznie tę wrogość próbował zasiać, to byli to komuniści – mówił autor przypominając, iż popularne wciąż, również wśród części opozycji białoruskiej, hasło o tym, że na Białorusi nie ma Polaków, a są tylko spolonizowani Białorusini należy do komunistycznego terrorysty, a później jednego z przywódców Sowieckiej Białorusi, Sergiusza Prytyckiego.

Prezentacja_ksiazki_Gawina_14

Tadeusz Gawin ze swoją wnuczką Janą

– Książka ta pokazuje walkę Polaków o polskość – ocenia autor główną ideę swojej pracy, pisząc w jej podsumowaniu: „Niniejsze opracowanie jest próbą pogłębionej odpowiedzi na pytanie, jak sowieckie władze administracyjne i partyjne w BSRS najpierw praktycznie unicestwiły polskość w BSRS, a później, gdy nastąpiło ku temu przyzwolenie moskiewskie, temu odrodzeniu przeciwdziałały. Postępujący proces sowietyzacji i rusyfikacji BSRS doprowadził w efekcie do przemian tożsamości znaczącej części mieszkańców tej republiki, w tym miejscowych Polaków”.

Prezentacja_ksiazki_Gawina_12

Żona Tadeusza Gawina Natalia i ich synowie Feliks i Eugeniusz

Na prezentacji książki Tadeusza Gawina nie zabrakło głosów historyków białoruskich z Grodna. Jeden z nich dr Aleś Smaliańczuk, doceniając warsztat naukowy autora, zgłosił życzenie, aby, w przypadku drugiego wydania książki, została ona uzupełniona w relacje i wspomnienia Polaków, którzy byli naocznymi świadkami, opisywanych przez Tadeusza Gawina wydarzeń.

Prezentacja_ksiazki_Gawina_05

Dr hab. Aleś Kraucewicz, dr Tadeusz Gawin i dr hab. Aleś Smaliańczuk

Inny z kolei historyk grodzieński dr hab. Aleś Kraucewicz, odnosząc się do zarzutu, iż autor nie potrafił ukryć swojego patriotyzmu, zaznaczył, że dla niego jest to wartość, a nie wada pracy Tadeusza Gawina. – Bałem się, że w książce będzie odwieczny „polski lament”, ale zobaczyłem w niej podejście naukowca, który potrafił pokazać losy nie tylko Polaków, lecz także przeplecione z polskimi, losy żyjących na tej ziemi Białorusinów i ludzi innych narodowości – ocenił Kraucewicz.

Prezentacja_ksiazki_Gawina_09

Podczas prezentacji

Z oceną Kraucewicza zgodzili się obecni na prezentacji grodzieńscy Polacy. – Ta książka jest kolejnym dowodem tego, że pan Gawin jest wielkim patriotą i doskonałym kronikarzem losów Polaków. My, Polacy na Białorusi, oceniamy ją jako niezwykle obiektywny i celny opis tego, co się działo z nami w czasach sowieckich – mówiła grodzieńska Polka, działaczka ZPB Krystyna Żulego.

Prezentacja_ksiazki_Gawina_06

Krystyna Żulego

Prezentacja_ksiazki_Gawina_04

Po zakończeniu prezentacji zgromadzeni na niej goście ustawili się w kolejce do autora aby otrzymać dedykacje na egzemplarzach jednej z najciekawszych, powstałych ostatnio, prac naukowych o Polakach na Białorusi.

Prezentacja_ksiazki_Gawina_03

Dr Tadeusz Gawin

Prezentacja_ksiazki_Gawina_02

Teresa Obuchowicz gratuluje Tadeuszowi Gawinowi

Prezentacja_ksiazki_Gawina_01

Tadeusz Gawin wręcza książkę z dedykacją Andrzejowi Kusielczukowi, byłemu redaktorowi naczelnemu „Głosu znad Niemna”

Prezentacja_ksiazki_Gawina

Tadeusz Gawin i jego dawny przyjaciel Mikoła Markiewicz, były deputowany do Rady Najwyższej Republiki Białoruś i redaktor naczelny gazety „Pahonia”

 Andrzej Pisalnik

Ponad sto osób przybyło wczoraj na prezentację najnowszej książki honorowego prezesa ZPB, doktora historii Tadeusza Gawina pt. „O bycie Polakiem. Polacy w Białoruskiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej 1944-1991”. [caption id="attachment_2913" align="alignnone" width="480"] Dr Tadeusz Gawin, honorowy prezes Związku Polaków na Białorusi[/caption] - Czytając tę niewątpliwie wartościową pracę, zastanawiałem

Skip to content