HomeStandard Blog Whole Post (Page 500)

Dwie, działające w białoruskim systemie oświaty, szkoły z polskim językiem wykładowym w Grodnie i Wołkowysku mogą stracić obecny status. Polskie Szkoły de facto znikną, jeśli parlament białoruski uchwali przygotowaną przez Ministerstwo Edukacji RB nowelizację Kodeksu Republiki Białoruś „O edukacji„.

Grodno, czerwiec 2012 roku - protest przeciwko wprowadzeniu do Polskiej Szkoły w Grodnie klas rosyjskojęzycznych.

Grodno, czerwiec 2012 roku – protest przeciwko wprowadzeniu do Polskiej Szkoły w Grodnie klas rosyjskojęzycznych.

Jak wynika z projektu nowelizacji Kodeksu „O edukacji” białoruski resort edukacji chce, aby w szkołach mniejszości narodowych nauczanie szeregu przedmiotów, takich jak: „Historia Białorusi”, „Historia Powszechna”, „Wiedza o społeczeństwie”, „Geografia” oraz „Człowiek i Świat” – odbywało się w jednym z języków państwowych Republiki Białoruś, czyli po rosyjsku lub po białorusku. Lista przedmiotów, których nauczanie nie powinno, zdaniem ministerstwa, odbywać się w języku mniejszości narodowej może być poszerzona na wniosek uczniów szkół, ich rodziców oraz władz lokalnych.

– Oznacza to, iż wedle własnego widzimisię władze Wołkowyska i Grodna będą mogły w każdej chwili zamienić Polskie Szkoły w szkoły rosyjsko, bądź białoruskojęzyczne – mówi Andżelika Borys przewodnicząca Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi. Podkreśla, że raczej nie obawia się, aby inicjatywa rusyfikacji polskich placówek oświatowych wyszła od rodziców, czy uczniów. – Doświadczenie z 2012 roku, kiedy władze Grodna chciały wprowadzić do Polskiej Szkoły klasy rosyjskojęzyczne i tylko dzięki protestom ZPB oraz rodziców udało się temu zapobiec, pozwala przypuszczać, iż władze przygotowują bazę prawną do likwidacji polskiego szkolnictwa na Białorusi – zaznacza Andżelika Borys.

Przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB zapewnia, że Związek Polaków nie pozostanie obojętny wobec groźby wyeliminowania nauczania w języku polskim ze Szkół Polskich w Grodnie i Wołkowysku. – Już w najbliższych dniach zainicjujemy zbieranie podpisów pod listem do ministra edukacji Białorusi z żądaniem wycofania z projektu nowelizacji Ustawy „O edukacji” przepisów, łamiących prawo polskiej mniejszości na Białorusi do nauczania w języku ojczystym – mówi Borys.

Znadniemna.pl

Dwie, działające w białoruskim systemie oświaty, szkoły z polskim językiem wykładowym w Grodnie i Wołkowysku mogą stracić obecny status. Polskie Szkoły de facto znikną, jeśli parlament białoruski uchwali przygotowaną przez Ministerstwo Edukacji RB nowelizację Kodeksu Republiki Białoruś „O edukacji„. [caption id="attachment_5809" align="alignnone" width="480"] Grodno, czerwiec 2012

Delegacja Związku Polaków na Białorusi na czele z przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżeliką Borys oraz prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi Weroniką Sebastianowicz w sobotę, 6 września, odwiedziła Sejny, aby podziękować miejscowym mieszkańcom za przyjęcie w okresie letnim piętnastoosobowej grupy dzieci polskich z parafii Iwie.

Uczestnicy konferencji prasowej, od lewej: Artur Kondrat, Weronika Sebastianowicz, Jarosław Zieliński, Andżelika Borys, Barbara Kuklewicz, Jan Stanisław Kap

Uczestnicy konferencji prasowej, od lewej: Artur Kondrat, Weronika Sebastianowicz, Jarosław Zieliński, Andżelika Borys, Barbara Kuklewicz, Jan Stanisław Kap

Weronika Sebastianowicz, Jarosław Zieliński, Andżelika Borys, Barbara Kuklewicz

Weronika Sebastianowicz, Jarosław Zieliński, Andżelika Borys, Barbara Kuklewicz

Uroczyste podsumowanie pobytu polskich dzieci z Białorusi w rodzinach mieszkańców Sejn poprzedziła konferencja prasowa z udziałem organizatorów akcji, jej patronów oraz rodzin, które gościły dzieciaków. Poprowadził konferencję prasową patronujący akcji poseł na Sejm RP Jarosław Zieliński. – Dzieci w szkołach na Białorusi nie mogą uczyć się po polsku i to bardzo utrudnia podtrzymywanie tożsamości narodowej, tożsamości językowej i kulturowej – zaznaczył parlamentarzysta, przedstawiając uczestników konferencji, wśród których, oprócz Andżeliki Borys i Weroniki Sebastianowicz, znaleźli się: Artur Kondrat, prezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej, będącego fundatorem pobytu dzieci z Iwia w Sejnach, opiekunka grupy dzieciaków z Białorusi z ramienia Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej Barbara Kuklewicz oraz Jan Stanisław Kap, burmistrz miasta Sejny.

Mieszkańcy Sejn licznie stawili się na spotkanie

Mieszkańcy Sejn licznie stawili się na spotkanie

Mieszkancy_Sejn_1

– To było nowe dla nas doświadczenie, które zawdzięczamy inicjatywie Andżeliki Borys. Zadzwoniła do mnie i zapytała, czy nie dałoby się zorganizować pobyt w Polsce dla grupy polskich dzieci z Białorusi – opowiadał o początkach akcji Artur Kondrat. Andżelika Borys dodała, że potrzeba wysłania do Polski dzieci z Iwia powstała po tym, jak w styczniu tego roku odwiedziła Dekanalny festiwal Kolęd w Iwiu. – Stwierdziłam, że laureaci konkursu zasługują na nagrodę w postaci pobytu w Polsce. Wielu z nich nigdy przedtem nie odwiedziło Polski – mówiła przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB. O znaczeniu zaszczepiania młodemu pokoleniu Polaków z Białorusi poczucia polskiej tożsamości poprzez pobyty w Macierzy mówiła żyjąca legenda żołnierzy, walczących o wolną Polskę w okresie II wojny światowej, kapitan Weronika Sebastianowicz. Deklarację wsparcia kolejnych tego typu inicjatyw przez społeczność Sejn złożył burmistrz miasta Jan Stanisław Kap.

Barbara Kuklewicz opowiada o tym, jak były przyjmowane dzieci z Iwia w Polsce

Barbara Kuklewicz opowiada o tym, jak były przyjmowane dzieci z Iwia w Polsce

Dyplom Uznania odbiera poseł Jarosław Zieliński z małżonką

Dyplom Uznania odbiera poseł Jarosław Zieliński z małżonką

Weronika Sebastianowicz dziękuje mieszkance Sejn za przyjęcie dzieci z Iwia i wręcza Dyplom Uznania

Weronika Sebastianowicz dziękuje mieszkance Sejn za przyjęcie dzieci z Iwia i wręcza Dyplom Uznania

Po konferencji prasowej odbyła się najbardziej wzruszająca część spotkania – wręczanie Dyplomów Uznania od Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej organizatorom, patronom akcji oraz mieszkańcom Sejn, którzy przyjęli polskie dzieci z Białorusi na okres ich pobytu w Polsce, w swoich rodzinach. – Nie przypadkiem wielokrotnie podczas tego spotkania padało określenie „nasze dzieci”, bo te dzieciaki rzeczywiście stały się nam tak bliskie, że traktujemy je jak własne – mówiła, ledwo powstrzymując cisnące się na oczy łzy, jedna z mieszkanek Sejn. Oceniając dzieci z Iwia, poziom ich wychowania i kultury osobistej, mieszkańcy Sejn zwracali uwagę, że zarówno pierwsze jak i drugie okazało się niezwykle wysokie. – Może nie każde dziecko umiało płynnie rozmawiać po polsku. Ale to, jak one umieją się modlić po polsku, jak ślicznie śpiewają po polsku w kościele… W Polsce jest to rzecz coraz rzadziej spotykana – podzieliła się spostrzeżeniem kolejna gospodyni, goszcząca dzieciaków z Iwia.

Zdjęcie pamiątkowe uczestników spotkania

Zdjęcie pamiątkowe uczestników spotkania

Uczestnicy spotkania wraz z miejscowymi mieszkańcami postanowili, że w przyszłym roku znowu zorganizują dla dzieci polskich z Białorusi pobyt w gościnnych Sejnach, przyjmując liczniejszą, niż w tym roku grupę dzieciaków. Poseł Jarosław Zieliński zaproponował z kolei, aby przeprowadzić przyszłoroczną akcję wakacyjną dla dzieci z Białorusi na większą skalę, wykorzystując potencjał innych samorządów i społeczności lokalnych. W tym celu parlamentarzysta obiecał wykorzystać swoje kontakty z zaprzyjaźnionymi samorządami w województwie podlaskim.

Znadniemna.pl

Delegacja Związku Polaków na Białorusi na czele z przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżeliką Borys oraz prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi Weroniką Sebastianowicz w sobotę, 6 września, odwiedziła Sejny, aby podziękować miejscowym mieszkańcom za przyjęcie w okresie letnim piętnastoosobowej grupy dzieci polskich z parafii

Ile warte są deklaracje polepszenia stosunków na linii Polska – Białoruś, gesty pojednawcze urzędników wysokiego szczebla, gdy Sąd Najwyższy zadaje kolejny cios nadawanej z Polski białoruskojęzycznej niezależnej telewizji Biełsat.

Agnieszka Romaszewska-Guzy

Agnieszka Romaszewska-Guzy

Nieprzyjemnym gestem wobec Polski nazwała Agnieszka Romaszewska–Guzy decyzję Sądu Najwyższego Białorusi, który zakazał telewizji Biełsat używania znaku handlowego na terytorium Republiki Białoruś.

„Wszyscy mówią o ociepleniu stosunków, w tym z Polską. Białoruś teraz jawi się jak „gołąbek pokoju”. Putin w Mińsku spotyka się z Poroszenko. Makiej (szef MSZ RB) przyjeżdża do Warszawy i rozmawia z naszym ministrem. A w tym samym momencie taki bardzo niedobry gest ze strony białoruskich władz pod adresem państwa polskiego, z którym podobno stosunki się polepszyły. A nasz kanał jest w pewnym sensie częścią struktury państwowej. Jak to rozumieć? Skąd takie decyzje? – mówi Romaszewska – Guzy radiu Svaboda.

– Ta decyzja nie zmienia stanu faktycznego, jednak pokazuje, że ta rzekoma poprawa relacji nie jest prawdziwa”.

Dziś, 4 września sędzia Sądu Najwyższego Głuchouskaja wydała decyzję, zgodnie z którą spółka Telewizja Polska SA powinna zaprzestać używania znaku towarowego „Biełsat” na terytorium Republiki Białoruś, oraz zaprzestać jego używania na stronie internetowej telewizji, który jest również dostępny na terytorium Białorusi.

Tak więc sąd rację przyznał obywatelowi Białorusi Andrejowi Bieliakowowi, który ma teraz wyłączne prawo do znaku towarowego „Biełsat” na terytorium Białorusi. Telewizja Polska otrzymała także nakaz zwrotu Bieliakowskiemu kosztów sądowych – równowartość ok. 3 tys. złotych.

Dyrektor kanału TV Biełsat przypomina, że znak towarowy zarejestrowany jest w Polsce i działalność kanału prowadzona jest w zgodzie z polskim i unijnym prawem.

Romaszewska – Guzy zapowiada, że decyzja sądu nie wpłynie w żaden sposób na pracę telewizji Biełsat, ale sam proces i jego rezultat pozostawia wiele pytań.

Szefowa kanału zwraca uwagę, że w styczniu 2014 roku sąd, na wniosek Bieliakowa wydał już decyzję ostateczną i uznał jego żądania za bezzasadne. Jednak z jakiegoś powodu wrócił do sprawy Biełsatu.

„To bardzo dziwny gest ze strony białoruskich władz. Bez decyzji z góry nie byłoby to możliwe…”.

Kresy24.pl/svaboda.org

Ile warte są deklaracje polepszenia stosunków na linii Polska – Białoruś, gesty pojednawcze urzędników wysokiego szczebla, gdy Sąd Najwyższy zadaje kolejny cios nadawanej z Polski białoruskojęzycznej niezależnej telewizji Biełsat. [caption id="attachment_5794" align="alignnone" width="480"] Agnieszka Romaszewska-Guzy[/caption] Nieprzyjemnym gestem wobec Polski nazwała Agnieszka Romaszewska–Guzy decyzję Sądu Najwyższego Białorusi, który

Z wizytą u Marszałka Województwa Śląskiego Mirosława Sekuły była 28 sierpnia delegacja Związku Polaków na Białorusi na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem i przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżeliką Borys.

Andżelika Borys odczytuje treść Dyplomu Uznania dla Mirosława Sekuły.

Andżelika Borys odczytuje treść Dyplomu Uznania dla Mirosława Sekuły

Celem wizyty u marszałka, w której wzięli udział także przewodniczący Sejmiku Województwa Śląskiego Andrzej Gościniak oraz wicewojewoda śląski Piotr Spyra, było podziękowanie za pomoc w organizacji wizyt Polaków z Białorusi w województwie śląskim.

Dyplom Uznania otrzymuje Andrzej Gościniak

Dyplom Uznania otrzymuje Andrzej Gościniak

Wizycie delegacji ZPB u Marszałka Województwa Śląskiego Mirosława Sekuły towarzyszył Włodzimierz Skalik, prezes współpracującego z ZPB Towarzystwa Patriotycznego „Kresy” z Częstochowy.

Dziękując marszałkowi i jego współpracownikom między innymi za dofinansowanie czerwcowej wizyty do województwa śląskiego grupy Polaków z Białorusi – głównie nauczycieli języka polskiego – kierownictwo Związku wręczyło gospodarzom Dyplomy Uznania, wydane z okazji 25-lecia działalności ZPB.

Czerwcowa wizyta około 50 nauczycieli i działaczy ZPB w województwie śląskim stała się możliwa dzięki dotacji, przyznanej przez Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego w kwocie 16 000 złotych. Kierownictwo ZPB w rozmowie z marszałkiem i jego współpracownikami omówiło plany dalszej współpracy z władzami województwa śląskiego, otrzymując deklaracje chęci wspierania kolejnych wizyt Polaków z Białorusi na Śląsku, w tym dofinansowania kolonii letnich dla polskich dzieci z Białorusi w przyszłym roku.

Znadniemna.pl

Z wizytą u Marszałka Województwa Śląskiego Mirosława Sekuły była 28 sierpnia delegacja Związku Polaków na Białorusi na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem i przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżeliką Borys. [caption id="attachment_5790" align="alignnone" width="480"] Andżelika Borys odczytuje treść Dyplomu Uznania dla Mirosława Sekuły[/caption] Celem wizyty u marszałka, w

Do niezwykle wzruszającego spotkania doszło podczas pobytu delegacji ZPB w Sopocie 1 września. Przewodnicząca Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys miała zaszczyt nieformalnie się spotkać i porozmawiać z Pierwszą Damą Rzeczypospolitej Polskiej Anną Komorowską.

Andżelika Borys, Pierwsza Dama Anna Komorowska i towarzyszący paniom podczas spaceru prezydent miasta Sopotu Jacek Karnowski

Andżelika Borys, Pierwsza Dama Anna Komorowska i towarzyszący paniom podczas spaceru prezydent miasta Sopotu Jacek Karnowski

Panie miały okazję pospacerować po Sopocie, zwiedzić wystawę obrazów w miejscowej galerii i porozmawiać. – Pani prezydentowa interesowała się sytuacją Związku Polaków na Białorusi, mówiła o pomocy niesionej Polakom na Białorusi przez rząd Polski – opowiada o tematach poruszanych podczas spaceru Andżelika Borys. Przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB opowiedziała Annie Komorowskiej o tym, jak wygląda działalność naszej organizacji, zmuszonej do funkcjonowania na Białorusi w warunkach podziemia.

Wrażenia od obcowania z Pierwszą Damą Polski Andżelika Borys podsumowała słowami: „To niezwykle ciepła i życzliwa Polakom na Białorusi osoba”.

Znadniemna.pl

Do niezwykle wzruszającego spotkania doszło podczas pobytu delegacji ZPB w Sopocie 1 września. Przewodnicząca Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys miała zaszczyt nieformalnie się spotkać i porozmawiać z Pierwszą Damą Rzeczypospolitej Polskiej Anną Komorowską. [caption id="attachment_5786" align="alignnone" width="480"] Andżelika Borys, Pierwsza Dama Anna Komorowska

Prezesi większości oddziałów Związku Polaków na Białorusi spotkali się 1 września w Sopocie, aby omówić sytuację w organizacji i naradzić się w sprawie ewentualnego uznania jej demokratycznie wybranych władz przez rząd w Mińsku.

Spotkanie ponad 40 prezesów oddziałów ZPB z całej Białorusi odbyło się w Urzędzie Miasta Sopotu dzięki gościnności władz Sopotu i osobiście prezydenta miasta Sopotu Jacka Karnowskiego. Naradę prezesów poprowadzili prezes Zarządu Głównego ZPB Mieczysław Jaśkiewicz oraz przewodnicząca Rady Naczelnej organizacji Andżelika Borys. Obrady zaszczycił obecnością prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Longin Komołowski.

Mieczysław Jaśkiewicz i Andżelika Borys podczas obrad, fot. Fotobank.PL/UMS

Mieczysław Jaśkiewicz i Andżelika Borys podczas obrad, fot. Fotobank.PL/UMS

W ramach czterogodzinnej debaty prezesi oddziałów ZPB z Mińska, Baranowicz, Lidy, Iwieńca i kilkudziesięciu innych miejscowości mieli okazję zaprezentować sytuację w swoich oddziałach. Jak się okazało, mimo dziewięciu lat działalności ZPB w warunkach podziemia, liczba aktywnie działających w organizacji członków wciąż jest imponująca.

W podziękowaniu za wieloletnią współpracę i pomoc, niesioną Polakom na Białorusi kierownictwo ZPB wręcza prezydentowi miasta Sopotu Jackowi Karnowskiemu (po lewej) Dyplom Uznania, fot. Fotobank.PL/UMS

W podziękowaniu za wieloletnią współpracę i pomoc, niesioną Polakom na Białorusi, kierownictwo ZPB wręcza prezydentowi miasta Sopotu Jackowi Karnowskiemu (po lewej) Dyplom Uznania, fot. Fotobank.PL/UMS

Według prezes Oddziału ZPB w Mińsku Heleny Marczukiewicz, członkostwo w kierowanym przez nią oddziale może potwierdzić obecnie około 600 mieszkańców białoruskiej stolicy. Mimo przeprowadzonego przez władze białoruskie cztery lata temu brutalnego ataku na Oddział ZPB w Iwieńcu i odebrania miejscowym Polakom Domu Polskiego, prezes iwienieckiego oddziału Teresa Sobol szacuje, iż w każdej chwili potwierdzić swoje członkostwo w demokratycznym, niezależnym od rządu białoruskiego Związku Polaków, może około 230 iwienieckich Polaków. Ponad stu aktywnych działaczy ma ZPB w Lidzie, ponad 150 w Raduniu, ponad 200 w Baranowiczach, około 100 w Werenowie.

Nawet powstałe stosunkowo niedawno oddziały ZPB, jak na przykład kierowany przez Gennadiusza Pickę, oddział w podgrodzieńskich Wiercieliszkach liczy blisko pięćdziesięciu aktywnych członków. – A przecież, kiedy zakładaliśmy oddział w styczniu 2012 roku, było nas zaledwie dziesięciu – przypomniał prezes oddziału ZPB z Wiercieliszek.

– Przepraszam, że proszę was o podawanie realnej liczby członków waszych oddziałów, ale w stosunkach polsko-białoruskich zauważalne jest znaczne ocieplenie, które może otworzyć szansę na uznanie przez władze w Mińsku demokratycznego ZPB – mówiła podczas prezentacji przez prezesów, kierowanych przez nich oddziałów, prowadząca obrady Andżelika Borys. Poprosiła ona prezesów oddziałów ZPB o sporządzenie i przesłanie do Zarządu Głównego ZPB list członków oddziałów organizacji.

Przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB wytłumaczyła, że do ewentualnego zalegalizowania ZPB, kierownictwo Związku powinno będzie przedstawić listy członków organizacji w poszczególnych miejscowościach. – Nie wiemy, czy i w jakiej formie może dojść do zalegalizowania na Białorusi działalności ZPB, ale musimy być przygotowani do takiego rozwoju wydarzeń – powiedziała Andżelika Borys, proponując prezesom zgłaszanie warunków, na jakich członkowie ich oddziałów zgodzą się pozostać w niezależnym Związku Polaków, jeśli otworzy się szansa na zalegalizowanie jego działalności.

Podczas burzliwej dyskusji prezesi brali pod uwagę trzy warianty legalizacji ZPB:

– tak zwany zjazd pojednawczy z kontrolowaną przez białoruskie władze i nieuznawaną przez rząd w Warszawie częścią organizacji;

– rejestracja nowej organizacji, będącej kontynuatorką działalności demokratycznego ZPB;

– skasowanie przez władze w Mińsku decyzji Ministerstwa Sprawiedliwości Republiki Białoruś z 2005 roku o unieważnieniu wyników VI Zjazdu ZPB i uznanie obecnie kierującego organizacją demokratycznie wybranego Zarządu Głównego ZPB na czele z Mieczysławem Jaśkiewiczem za jedyną legalną władzę największej organizacji, zrzeszającej Polaków na Białorusi.

Z trzech przedyskutowanych wariantów prezesi za najbardziej odpowiedni uznali wariant ostatni.

Oznacza to, że w przypadku podjęcia przez rząd Polski rokowań z rządem Białorusi na temat legalizacji działalności ZPB, kierownictwo Związku Polaków na czele z Mieczysławem Jaśkiewiczem powinno sygnalizować stronie polskiej, że oczekuje od rządu Białorusi unieważnienia decyzji Ministerstw Sprawiedliwości z 2005 roku, delegalizującej działalność demokratycznie wybranych władz ZPB i naprawienia wyrządzonej wówczas Polakom na Białorusi szkody w postaci delegalizacji demokratycznie wybranych władz ZPB i odebrania organizacji mienia – między innymi niszczejących obecnie i niesłużących interesom Polaków Domów Polskich.

Podczas głosowania powyższy wariant otrzymał jednogłośne poparcie wszystkich uczestników narady w Sopocie. Prezesi oddziałów ZPB z całej Białorusi jednoznacznie potępili natomiast wariant legalizacji ZPB w drodze zwołania tak zwanego zjazdu pojednawczego. Taki wariant, zdaniem prezesów, oznaczałby zdradę wartości i ideałów, wyznawanych przez członków demokratycznego Związku Polaków oraz oddanie największej organizacji Polaków na Białorusi pod kontrolę białoruskich służb specjalnych, co skutkowałoby inspirowanymi przez te służby ciągłymi intrygami i prowokacjami, a w konsekwencji – rozbiciem i marginalizacją środowiska polskiej mniejszości na Białorusi.

Prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz wraz z przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżeliką Borys poprosili o ocenę przebiegu obrad, przyglądającego się nim gościa narady prezesów oddziałów ZPB, prezesa Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Longina Komołowskiego. Wysoki gość podkreślił, iż temat narady wydaje mu się niezwykle ważny i potrzebny. Z własnego doświadczenia działalności w zdelegalizowanym przez władze PRL Niezależnym Samorządnym Związku Zawodowym „Solidarność” Longin Komołowski wie, jaką cenę muszą płacić działacze nielegalnej organizacji, prowadząc działalność w warunkach dyktatury. – Działacze podziemnej „Solidarności” musieli rozwiązywać dylematy podobne do tych, z którymi wy próbujecie sobie poradzić – mówił gość narady. Longin Komołowski niezwykle wysoko ocenił poziom przeprowadzonej debaty i jej wynik, życząc działaczom ZPB wytrwałości i zwycięstwa w niezwykle czasem dramatycznej walce o prawa Polaków na Białorusi.

Znadniemna.pl

Prezesi większości oddziałów Związku Polaków na Białorusi spotkali się 1 września w Sopocie, aby omówić sytuację w organizacji i naradzić się w sprawie ewentualnego uznania jej demokratycznie wybranych władz przez rząd w Mińsku. Spotkanie ponad 40 prezesów oddziałów ZPB z całej Białorusi odbyło się w Urzędzie

Szanowni Czytelnicy, z okazji rozpoczęcia Roku Szkolnego, mamy przyjemność przedstawić Państwu rozważania Prezesa Honorowego ZPB, doktora Tadeusza Gawina na temat odrodzenia polskiego szkolnictwa na Białorusi, szansach na jego rozwój i sposoby przetrwania na przykładzie członków rodziny Tadeusza Gawina i jego samego.

Zapraszamy do przyjemnej lektury!

Tadeusz_Gawin_01

Moja pierwsza klasa w szkole średniej w Łosośnie, trzeci od lewej w górnym rzędzie autor

1 września to dzień szczególny dla całej naszej rodziny. Od rana podniosły nastrój, bo i chwila historyczna. Wszyscy bez wyjątku gromadzimy się w kościele na Mszy świętej z okazji rozpoczęcia roku szkolnego, a zaraz potem idziemy do Polskiej Szkoły na oficjalne uroczystości z tym związane. Dumnie idzie Jana Gawin, wraz ze swoimi rodzicami i dziadkami, a wszyscy mamy nadzieję, że będzie pilną uczennicą tej szkoły. Jana przystępuje do zajęć nie umiejąc jeszcze dobrze mówić po polsku, ale wierzymy, że w krótkim czasie pobierania nauki ten mankament zostanie przez nią pokonany.

Janka_Gawin

Jana Gawin z babcią Natalią i dziadkiem Tadeuszem

Moja wnuczka zaczyna na szczęście swoje szkolne życie w jakże odmiennych warunkach politycznych, całkowicie innych niż początki nauki języka polskiego pokolenia jej dziadka. Mojej edukacji.

Janka_Gawin_03

Jana Gawin

Janka_Gawin_01

Pierwsza klasa w Szkole Polskiej w Grodnie mojej wnuczki Jany

Dlatego w tym dniu pamięcią wracam do własnego dzieciństwa i moich rówieśników. Myśmy nie mieli takiego szczęścia 1 września 1958 roku, aby móc rozpocząć zajęcia w szkole w języku polskim, naszym ojczystym języku, którym rozmawialiśmy tylko w domu. Nikt z nas nie umiał porozumiewać się po rosyjsku, dlatego tego języka nauczyć nas miała przysłana ze wschodu ZSRR nauczycielka klas początkowych. Na Białorusi, niestety, naszym rodzicom i dziadkom nie udało się, tak jak na Litwie, utrzymać funkcjonowanie polskich szkół. Uznano te szkoły za obce ideologicznie ustrojowi sowieckiemu i ostatecznie zlikwidowano je w 1948 roku. Zatem wbrew woli naszych rodziców władza sowiecka wdrożyła wcześniej rozpracowany plan gwałtownej rusyfikacji Polaków w BSRR, mimo że Konstytucja sowiecka zezwalała na nauczanie w szkołach w ich własnym języku wszystkim narodowościom zamieszkującym ZSRR. W mojej klasie, gdzie prawie 100 proc. z nas była Polakami, zmuszono nas do nauki w obcym dla nas języku. Język polski pozostał nam tylko w domu, towarzyszył naszemu dzieciństwu w rodzinie, i to nasi dziadkowie oraz rodzice, wbrew woli nauczycieli szkolnych byli naszymi prawdziwymi wychowawcami, dbali o to, aby szkoła sowiecka nie zatruła nam mózgów. Od nich dowiadywaliśmy się prawdy na różne tematy dotyczące Polski i jej trudnych dziejów historycznych. Każdy z nas dobrze wiedział co można mówić w gronie obcych nam osób, a czego nie wolno. Dziś być może trudno w to uwierzyć, ale i wówczas dość często głównymi tematami naszych rozmów w gronie rówieśników były te związane z Katyniem, z 17 września 1939 roku, z prześladowaniami Kościoła katolickiego i innymi przekazywanymi nam przez naszych dziadków czy też rodziców. Do tego rodzice bardzo dbali o nasze wychowanie religijne i o to, aby doprowadzić nas do pierwszej komunii świętej. Nie było to łatwe, zważywszy, że my, dzieci, uczyliśmy się religii i przygotowywali do komunii w warunkach podziemnych. Ryzykowali wszyscy, a więc osoby które nas uczyły, oraz my i nasi rodzice. W razie wykrycia sprawy każdy mógł spotkać się z represją, a najgorsza dotknęłaby osobę nas uczącą religii, ponieważ władze mogły wsadzić ją do więzienia. Takie przypadki, jak dzisiaj już wiemy, zdarzyły się.

Tadeusz_Gawin_02

Moja I komunia święta. Od lewej autor, z prawej przyjaciel z lat dziecinnych, Tomek Staniszewski. Lato 1960 roku

Moje lata szkolne szybko minęły. Jednak ani studia w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Łączności, a później w Wojskowej Akademii Łączności nie tylko nie zabiły we mnie polskości, a wręcz przeciwnie, umocniły ją i powiększyłymoją znajomość tematów ojczystych. Wiedza, którą wyniosłem z nauk społecznych w tych uczelniach ukształtowała mnie jako bojownika o sprawy polskie. Jednocześnie to wtedy w pełni poznałem ustrój sowiecki jako kłamliwy, oparty na hipokryzji, represjach oraz strachu. Mijały lata, a ja coraz częściej stawiałem przed sobą pytanie, co będzie z moimi dziećmi? Czy wyrosną na Polaków? Co trzeba zatem uczynić, aby mogły, w odróżnieniu ode mnie, uczyć się w polskiej szkole, w języku polskim?

Tadeusz_Gawin_03

Autor jako kursant Szkoły Oficerskiej, 1970 rok

Tadeusz_Gawin_05

Kilka miesięcy przed ukończeniem Wojskowej Akademii Łączności w Leningradzie

Tadeusz_Gawin_04

Autor z oficerami Wojska Polskiego podczas ćwiczeń wojskowych w Akademii

Te pytania nie dawały mi spokoju, kazały zacząć coś robić w tym kierunku, działać. Wydaje mi się, że każdy z nas ma swoje przeznaczenie w życiu. Moim prawdopodobnie było zawalczyć o język polski i szkoły polskie na Białorusi. Okazją ku temu stała się rozpoczęta przez Michaiła Gorbaczowa, Sekretarza Generalnego KC KPZR, „pieriestrojka”. To wtedy właśnie podjąłem decyzję o porzuceniu mojej dobrze rozwijającej się kariery wojskowej we Władywostoku. Postanowiłem za wszelką cenę powrócić do Grodna. I dokonałem tego, na szczęście. Choć jeszcze będąc w wojsku zacząłem zabiegać o prawa Polaków w BSRR, śląc w tej sprawie list do Gorbaczowa, to prawdziwą walkę o odrodzenie polskości na Białorusi podjąłem z moimi kolegami i koleżankami z Grodna, kiedy udało nam się utworzyć Polskie Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe im. Adama Mickiewicza, a jeszcze później Związek Polaków na Białorusi. Za moją aktywną działalność na rzecz polskiego odrodzenia narodowego musiałem zapłacić wysoką cenę. Tą ceną stało się zwolnienie mnie w 1991 roku z wojska i wysłanie na wcześniejszą emeryturę. Dla oficera zawodowego to cios bardzo dotkliwy.

Tadeusz_Gawin

Autor w mundurze wojskowym na kilka tygodni przed zwolnieniem

Za to od tej chwili całkowicie mogłem poświęcić się walce o budowę i otwarcie pierwszej polskiej szkoły na Białorusi w Grodnie. Po ciężkich zmaganiach i wielu wyrzeczeniach Związkowi Polaków na Białorusi, któremu miałem szczęście przewodniczyć, udało się ten cel osiągnąć. I tak we wrześniu 1996 roku polska szkoła w Grodnie została otwarta, a setki młodych Polaków – obywateli Białorusi- zyskały pełne warunki do uczenia się w języku swoich ojców i dziadów i zacieśnienia więzi kulturalnych ze swoją Macierzą Polską. Obecny na otwarciu szkoły premier Rzeczypospolitej Polskiej Włodzimierz Cimoszewicz powiedział: „ (…) Chciałbym wnieść tu też swój osobisty element. Mam nadzieję, że do tej szkoły trafią w przyszłości dzieci moich krewniaków mieszkających w Grodnie”.

Tadeusz_Gawin_06

Od prawej premier RP Włodzimierz Cimoszewicz z małżonką, obok premier RB, Michaił Czyhir z małżonką. Dalej autor, obok przewodniczący Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego Aleksandra Dubko. Autor fot. Bohdan Horbaczewski

Jako prezes ZPB w swoim przemówieniu miałem wówczas okazję przypomnieć obecnemu na otwarciu polskiej szkoły premierowi Republiki Białorusi, Michaiłowi Czyhirowi, o wcześniej podjętych przez rząd białoruski zobowiązaniach wobec ZPB, a mianowicie: „(…) Aby nic nie stanęło na przeszkodzie spełnienia danej nam obietnicy wybudowania kolejnej polskiej szkoły w Grodnie, na osiedlu Wiszniowiec, na koszt państwa białoruskiego”. Niestety władze Białorusi do dziś tej obietnicy nie spełniły względem Polaków mieszkających w Grodnie.

Tadeusz_Gawin_07

Od lewej przy mikrofonie autor, z prawej przy mikrofonie dyrektor Polskiej Szkoły w Grodnie Regina Gulecka, Autor fot. Bohdan Horbaczewski

Kto wie, może właśnie w tym dniu, 1 września bieżącego roku, rozpoczyna zajęcia w polskiej szkole w Grodnie młodzież polska, która zrealizuje w przyszłości ten cel – budowę drugiej polskiej szkoły w naszym mieście. Marzenia się spełniają – tylko trzeba bardzo chcieć…

Dr Tadeusz Gawin, prezes Związku Polaków na Białorusi w latach 1988-2000

Szanowni Czytelnicy, z okazji rozpoczęcia Roku Szkolnego, mamy przyjemność przedstawić Państwu rozważania Prezesa Honorowego ZPB, doktora Tadeusza Gawina na temat odrodzenia polskiego szkolnictwa na Białorusi, szansach na jego rozwój i sposoby przetrwania na przykładzie członków rodziny Tadeusza Gawina i jego samego. Zapraszamy do przyjemnej lektury! [caption id="attachment_5763"

Wczoraj, 1 września, w Polskiej Szkole w Grodnie odbył się uroczysty apel z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Warto zaznaczyć, że w tym roku szkolnym w tej placówce oświatowej są trzy pierwsze klasy, w których będzie się uczyło około 60 dzieci. Ze względu na brak sal lekcyjnych nie powstała czwarta pierwsza klasa, chociaż chętnych nie brakowało.

Polska_Szkola_w_Grodnie_19

Przed uroczystym apelem w kościele pw. Najświętszego Odkupiciela prowadzonego przez redemptorystów w Grodnie na Dziewiatówce została odprawiona Msza św. w intencji uczniów i nauczycieli. Po mszy św. o. Józef Gęza udzielił wszystkim błogosławieństwa, poświecił podręczniki i przybory szkolne.

Podczas apelu dyrektor szkoły Danuta Surmacz gorąco powitała całą społeczność szkolną, rodziców, nauczycieli, a w sposób szczególny najmłodsze dzieci, które w tym roku rozpoczynają naukę w polskiej szkole. Uczniom życzyła wiele sukcesów w nauce i radosnej atmosfery, a nauczycielom i rodzicom współpracy i wytrwałości.

Gościem uroczystości pierwszego dzwonka był konsul RP w Grodnie Wiesław Romanowski.

Uczniowie klasy maturalnej wystąpili z programem literacko-muzycznym. Pierwszoklasiści recytowały wierszyki w języku polskim.

W tym roku szkolnym w Szkole Polskiej w Grodnie naukę będzie pobierać ponad 500 uczniów.

Poniżej przedstawiamy fotoreportaż z rozpoczęcia roku szkolnego w Polskie Szkole w Grodnie.

28

29

30

Polska_Szkola_w_Grodnie

Polska_Szkola_w_Grodnie3

Polska_Szkola_w_Grodnie2

12

Polska_Szkola_w_Grodnie1

Polska_Szkola_w_Grodnie7

Polska_Szkola_w_Grodnie8

Polska_Szkola_w_Grodnie10

13

16

14

18

21

23

22

26

25

20

Znadniemna.pl

Wczoraj, 1 września, w Polskiej Szkole w Grodnie odbył się uroczysty apel z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Warto zaznaczyć, że w tym roku szkolnym w tej placówce oświatowej są trzy pierwsze klasy, w których będzie się uczyło około 60 dzieci. Ze względu na brak

Świtem 1 września 1939 roku hitlerowskie Niemcy napadły na Polskę. Rozpoczęła się II wojna światowa, największy konflikt zbrojny w dziejach ludzkości. Wzięło w nim udział 61 państw i ponad 110 milionów żołnierzy. Sześcioletnia wojna pochłonęła około 72 milionów istnień. Największe straty poniosła Polska, w której zginęło aż 16 procent ludności.

II_wojna_swiatowa

„Zniszczenie Polski musi być naszym pierwszym zadaniem, dlatego bądźcie bez litości” mówił do swoich dowódców w sierpniu 1939 r. przywódca III Rzeszy Adolf Hitler. Realizując ten rozkaz świtem 1 września, niemieckie siły zaatakowały Polskę z lądu, morza i powietrza.

Pierwsze uderzenie

Miejscem, gdzie zaczęła się II wojna, zdaniem wielu historyków, był 15-tysięczny Wieluń, leżący 21 kilometrów od granicy z III Rzeszą. O 4.40 na miasto spadły pierwsze niemieckie bomby. Podczas kilkugodzinnego nalotu Luftwaffe zrzuciło na Wieluń 46 ton ładunków. Miasto zostało prawie doszczętnie zniszczone, zginęło kilkuset jego mieszkańców.

Jak podkreśla Marcin Westphal z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, w Wieluniu nie było żadnych polskich oddziałów. – Nalot był sprawdzianem taktyki i zgrania niemieckich pilotów oraz sposobem na sianie paniki wśród cywili – stwierdza historyk. Siedem minut po ataku na Wieluń niemiecki pancernik „Schleswig-Holstein” rozpoczął ostrzał Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte.

II_wojna_swiatowa_01

W tym samym czasie nastąpił jeszcze jeden, trochę zapomniany, atak na mosty w Tczewie – drogowy i kolejowy. – To przez nie prowadziła strategiczna przeprawa przez Wisłę z Rzeszy do Prus Wschodnich – tłumaczy Krzysztof Małecki, historyk II wojny z Krakowa. Zaminowanych mostów bronił 2 Batalion Strzelców.

O 4.43 niemiecka eskadra lotnicza zbombardowała dworzec i okolice mostów, uszkadzając przewody odpalające ładunki, a dwie minuty później dotarł tu pociąg z niemieckimi żołnierzami. Mimo to polskim saperom udało się naprawić detonatory i o 6 rano rozpoczęli wysadzanie pierwszego przęsła. – Zniszczenie przeprawy uniemożliwiało szybkie uderzenie sił pancernych III Rzeszy i odcięcie Pomorza od reszty Polski – podkreśla Małecki.

Walki na dwa fronty

Niemcy zaplanowali błyskawiczne przełamanie polskiej obrony. 1 września na nasz kraj ruszyła armia przeszło 1,8 mln żołnierzy uzbrojonych w 11 tys. dział, 2,8 tys. czołgów i 2 tys. samolotów. Polskich granic broniły znacznie mniejsze siły liczące 950 tys. żołnierzy, 4,8 tys. dział, 700 czołgów i 400 samolotów. – Wehrmacht miał nie tylko przewagę liczebną, ale dysponował również nowocześniejszym uzbrojeniem – podkreśla krakowski historyk.

Dwa dni po ataku III Rzeszy na Polskę nasi sojusznicy, Anglia i Francja, wypowiedziały Niemcom wojnę. Niestety za dyplomatycznymi zabiegami nie poszły działania zbrojne. Trudno dziś wyrokować, jaki mógłby być skutek ich ofensywy. – Zapewne atak Francji na zachodnią granicę Niemiec odciążyłby naszą armię, ale w jakim stopniu nie wiadomo – dodaje Marcin Westphal.

Los wrześniowych walk przypieczętowało wkroczenie 17 września o świcie oddziałów Armii Czerwonej. Łamiąc obowiązujący polsko-sowiecki pakt o nieagresji, granice przekroczyło ok. 1,5 mln żołnierzy rosyjskich. Realizowali oni ustalenia zawarte w tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow dotyczące IV rozbioru Polski.

Polen, Treffen deutscher und sowjetischer Soldaten

Spotkanie żołnierzy Wehrmachtu i Armii Czerwonej 20 września 1939 roku, na wschód od Brześcia

Po sowieckim ataku nocą z 17 na 18 września polski prezydent Ignacy Mościcki wraz z rządem i Naczelnym Wodzem Edwardem Śmigłym-Rydzem przekroczyli granicę z Rumunią, gdzie zostali internowani. Ich śladem poszło ok. 90 tys. polskich żołnierzy, którzy przedostali się do Rumunii, na Węgry, Litwę i Łotwę.

Samotnie walcząca z dwoma najeźdźcami Polska musiała ponieść klęskę. Nie zmieniła jej bohaterska obrona Warszawy, która skapitulowała 28 września, ani walczący do 2 października żołnierze na Helu. Kampanię wrześniową zakończyła kapitulacja cztery dni później pod Kockiem oddziałów Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga.

Krwawy bilans wrześniowych walk to ponad 70 tys. polskich żołnierzy zabitych w walkach z Wehrmachtem i Armią Czerwoną. Z niemieckiej strony poległo i zostało rannych ok. 45 tys. żołnierzy, a straty sowieckie to ok. 3 tys. zabitych.

1 września 1939 r. to jednocześnie początek największego konfliktu zbrojnego w historii ludzkości. Objął on 61 państw w Europie, Azji, Afryce i na Bliskim Wschodzie. Szacuje się, że w trakcie wojny śmierć poniosło 72 mln ludzi, z tego 61 mln po stronie aliantów.

Według badań Instytutu Pamięci Narodowej nasz kraj odniósł procentowo największe straty wśród państw biorących udział w walkach. W latach 1939-1945 zginęło od 5,6 do 5,8 mln polskich obywateli, czyli aż 16 proc. przedwojennej ludności kraju.

II_wojna_swiatowa_03

Lufwaffe zbombardowała także Kresy Wschodnie

W pierwszym dniu wojny najbardziej na Kresach ucierpiał Lwów. Niemieckie bomby zniszczyły cerkiew grekokatolicką św. Ducha, Dworzec Główny, fabrykę wódek Baczewskiego, wiele gmachów przy ulicach Gródeckiej, Janowskiej, Al. Focha (obecnie Czerniwećka) i lotnisko w Skniłowie, uszkodzony został kościół św. Elżbiety. Niemcy starali się przede wszystkim zniszczyć trasy komunikacyjne, aby utrudnić przerzucanie polskich wojsk na zachód.

Zbombardowane też zostało leżące w głębi kraju Grodno, m.in. poczta główna. Nad Lidę nadleciało 31 samolotów niemieckich, które zbombardowały lotnisko. Zniszczonych zostało tu 12 polskich samolotów, zginęło 7 osób, 26 zostało rannych. Po południu odbył się drugi nalot na Lidę.

W Małaszewiczach również zbombardowano lotnisko, 12 osób zostało zabitych, 30 rannych. W bombardowaniu miejscowości Mosty było 2 zabitych i 9 rannych. W nalocie na Kobryń zniszczonych zostało kilka domów, 1 osoba zabita, 2 ranne, podobne skutki były w Kowlu.

Warto pamiętać, że w nalotach na polskie miasta mieli też udział sowieci – Luftwaffe korzystała bowiem z nawigacji, która odbywała się za pośrednictwem stacji nadawczej działającej w sowieckim Mińsku.

Gdańskie obchody

Tegoroczne obchody 75. rocznicy wybuchu II wojny rozpoczną się tradycyjnie świtem 1 września od apelu poległych pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża na Westerplatte. W uroczystości wezmą udział prezydenci Polski i Niemiec Bronisław Komorowski oraz Joachim Gauck.

Natomiast w południe przed pomnikiem Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku odbędzie się msza w intencji poległych pocztowców. Wieczorem w poniedziałek zaplanowano w Gdańsku spektakl „Wybuch”. Przygotowane przez Muzeum II Wojny Światowej według pomysłu Andrzeja Wajdy widowisko zostanie zaprezentowane na wielkim ekranie wewnątrz nieczynnego zbiornika na gaz stojącego nieopodal powstającej siedziby muzeum.

– Na spektakl złożą się archiwalne zdjęcia i filmy pochodzące ze zbiorów naszej placówki oraz fragmenty filmów Wajdy „Lotna” i „Katyń” – informują pracownicy muzeum. Spektakl będzie prezentowany 1 i 2 września co godzinę. Dodatkowe informacje na stronie muzeum: www.muzeum1939.pl.

Znadniemna.pl za polska-zbrojna.pl, Kresy24.pl

Świtem 1 września 1939 roku hitlerowskie Niemcy napadły na Polskę. Rozpoczęła się II wojna światowa, największy konflikt zbrojny w dziejach ludzkości. Wzięło w nim udział 61 państw i ponad 110 milionów żołnierzy. Sześcioletnia wojna pochłonęła około 72 milionów istnień. Największe straty poniosła Polska, w której

W sobotę, 30 sierpnia, grupa działaczy ZPB na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem razem z prezydentem Sopotu Jackiem Karnowskim i koszykarzami Trefla skoczyli do morza z molo w Sopocie. W ten sposób zbierano pieniądze na leczenie dla trzyletniej Marysi.

Sopot_skok_dla_Marysi

Tym razem przyjemność unikatowego skoku z molo – z tej drewnianej konstrukcji nie można bowiem wchodzić do wody – miała realną wartość. Każdy, kto chciał zafundować sobie nietypową rozrywkę musiał kupić cegiełkę o wartości 50, 100 lub 200 złotych. Wszystkie pieniądze przekazane zostały dla urodzonej ze złożoną wadą serca trzyletniej Marysi, którą czeka niebawem operacja.

Sopot_skok_dla_Marysi_01

Prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Fot.: facebook

W sumie uzbierano 6 tysięcy złotych oraz po 20 euro i dolarów. Dwa tysiące złotych przekazał sopocki Hotel Haffner, a dodatkowo zarządzające tym spacerowym pomostem Kąpielisko Morskie Sopot zapowiedziało, że dołoży 50 złotych do każdego uczestnika akcji.

Sopot_skok_dla_Marysi_02

Genadiusz Picko, Wiaczesław Nikonow, Andżelika Borys i Mieczysław Jaśkiewicz

Jej inicjatorami byli koszykarze Trefla i prezydent Sopotu Jacek Karnowski, który także zdecydował się na skok. Razem z nim w wodzie znaleźli się kapitan zespołu Marcin Stefański, Marcin Dutkiewicz oraz drugi trener Krzysztof Roszyk.

Na ich wspólny apel w takiej samej formie odpowiedzieli także członkowie Sopockiego Klubu Karate Randori, były wiceprezydent Sopotu, a obecnie podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Orłowski (jako jeden z nielicznych skoczył na główkę), przebywający w Sopocie przedstawiciele Związku Polaków na Białorusi na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem, miejscy radni, nauczyciele oraz mieszkańcy Trójmiasta.

Pieniądze na ten cel będą też zbierane podczas koncertu dla mieszkańców w Operze Leśnej, który odbędzie się 10 września.

Znadniemna.pl za PAP

W sobotę, 30 sierpnia, grupa działaczy ZPB na czele z prezesem Mieczysławem Jaśkiewiczem razem z prezydentem Sopotu Jackiem Karnowskim i koszykarzami Trefla skoczyli do morza z molo w Sopocie. W ten sposób zbierano pieniądze na leczenie dla trzyletniej Marysi. Tym razem przyjemność unikatowego skoku z molo

Skip to content