HomeStandard Blog Whole Post (Page 331)

Związek Polaków na Białorusi, zbiera podpisy przeciw zmianom prawa o edukacji – która znosi de facto status polskich szkół. Nowelizację zatwierdził już rząd Białorusi, teraz czeka ona na decyzję parlamentu. ZPB jest w też trakcie kampanii ws. klas pierwszych – są tylko dwie, choć chętnych co roku jest więcej. Władze Grodna nie zgadzają się nawet na trzy klasy. O sytuacji ZPB portal PolskieRadio.pl rozmawiał z Andżeliką Borys, prezes Związku.

Prezes ZPB Andżelika Borys

Związek Polaków na Białorusi, nieuznawany przez białoruskie władze, kilka tygodni temu rozpoczął zbieranie podpisów pod petycją o utworzenie trzech klas pierwszych w szkole polskiej – władze miejscowe w Grodnie nie pozwalają na to już kolejny rok, i część dzieci, choć nawet bierze udział w kursach przygotowawczych – musi odejść z kwitkiem. Związek Polaków na Białorusi chce, aby w tym roku to się zmieniło.

Obecnie pojawił się, a właściwie powrócił, kolejny poważny problem. Okazało się, że łukaszenkowski rząd zatwierdził zmiany w prawie o edukacji, które sprawią, że w szkołach mniejszości, polskich i litewskich, część przedmiotów ma być wykładana w języku państwowym. Nowela, jak dowiedział się ZPB, jest już w parlamencie i jeśłi zostanie zatwierdzona, to ma się stać obowiązującym prawem.

Andżelika Borys Jeśli te poprawki staną się obowiązującym prawem, to tylko kwestia czasu, gdy język polski zostanie usunięty z państwowego systemu edukacji na Białorusi

A język państwowy w szkole na Białorusi Aleksandra Łukaszenki to nic innego jak język rosyjski – gdyż w rusyfikowanej przez Aleksandra Łukaszenkę od wielu lat Białorusi to główny język edukacji, urzędów państwowych.

Jak podkreśla Andżelika Borys, nowela prawa zakłada, że to władze miejscowe określają, jak dużo przedmiotów ma być wykładanym w języku państwowym.

Zachęcamy do lektury wywiadu o bardzo trudnej obecnie sytuacji działaczy Związku Polaków na Białorusi – i problemach z nauką w języku polskim.

***

PolskieRadio.pl: Władze białoruskie nie chcą pozwolić na to, by powstały trzy klasy pierwsze w polskiej szkole w Grodnie, mimo iż są chętni. Teraz jeszcze okazuje się, że wraca sprawa szkół dwujęzycznych.

Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi: W zeszłym roku Związek Polaków na Białorusi zebrał ponad 6000 podpisów w związku z planami nowelizacji Kodeksu Edukacji.

Dowiedzieliśmy się jednak, że te poprawki zostały wprowadzone oraz zatwierdzone przez rząd. Obecnie trafiły one do parlamentu – teraz on ma je zaakceptować. Nowelizacja kodeksu przewiduje zmianę statusu szkół mniejszości polskich na Białorusi.

Co zmienia nowelizacja?

Zgodnie z rządowym projektem trzy przedmioty, historia Białorusi, nauka o społeczeństwie i dział „geografia Białorusi”, w ramach przedmiotu ”geografia”, mają być wykładane w języku państwowym.

W ten sposób szkoły mniejszości językowych, w tym polska, staną się szkołami dwujęzycznymi. Dotknie to dwóch szkół polskich i dwóch litewskich. Dziś w naszych szkołach nauka odbywa się przynajmniej formalnie w języku polskim, zmiana prawa oznaczać będzie zmianę statusu.

Co jeszcze bardzo ważne – najpierw wprowadza się trzy przedmioty w języku państwowym, ale potem mogą to być i wszystkie przedmioty. Jeden z punktów nowelizacji ustawy przewiduje możliwość poszerzenia liczby przedmiotów wykładanych w języku polskim. Decyzja ta ma być podejmowana przez lokalne władze. A zatem mogą one podjąć decyzję, że tych przedmiotów ma być, dajmy na to – 33.

Problemem jest również to, że władze miejscowe nie chcą przyjąć wszystkich do pierwszej klasy w szkole polskiej i sztucznie ograniczają liczbę przyjmowanych. A władze chcą teraz zatwierdzić w formie ustawy – że będzie można zmieniać język nauczania w szkole polskiej w Grodnie i w Wołkowysku.

Tłumaczenie władz jest oburzające – twierdzą, że trzeba wprowadzić zmiany do kodeksu edukacji, ponieważ trzeba wprowadzić do szkół mniejszości narodowych język państwowy, a motywują to tym, że potrzebna jest „socjalizacja” uczniów szkół mniejszości narodowych, co związane jest z wychowaniem „pełnowartościowych obywateli Białorusi”.

Czyli polskie dzieci, które uczą się w polskich szkołach, są traktowane jako osoby niepełnowartościowe? To niejako jest sedno podejścia do całego systemu edukacji w języku polskim na Białorusi.

Oczywiście my przeciwko temu protestujemy. Będziemy zbierać kolejne podpisy rodziców.

Jeśli te poprawki staną się obowiązującym prawem, to tylko kwestia czasu, gdy język polski zostanie usunięty z państwowego systemu edukacji na Białorusi.

Prawo zostało zatwierdzone przez rząd, jeszcze czeka na akceptację parlamentu. Związek Polaków na Białorusi teraz zamierza zbierać podpisy w proteście przeciwko temu.

Wiemy, że prawo trafiło do parlamentu. Będziemy działać adekwatnie do rozwoju sytuacji. Jeśli nic się nie zmieni, planujemy protesty

Rozumiem, że teraz drugą ważną kwestią jest petycja w sprawie liczby klas.

Związek Polaków prowadzi działalność kulturalno-oświatową i naszym priorytetem jest edukacja. Dla nas bardzo ważne jest to, aby wszystkie dzieci, które uczęszczają na kurs przygotowawczy dla klas pierwszych w Grodnie, zostały w tym roku przyjęte.

Rodzice złożyli petycję. Interweniowaliśmy w tej sprawie, by nie było tak, jak w poprzednich latach, gdy nie wszystkie dzieci zostały przyjęte do pierwszej klasy.

Polska szkoła w Grodnie jest jedyną szkołą na Grodzieńszczyźnie (druga jest w Wołkowysku). Co rusz powtarza się sytuacja, gdy powstają tylko pierwsze dwie klasy, a chętnych dzieci jest o wiele więcej.

W związku z tym podjęliśmy interwencję, żeby wszyscy chętni mogli uczyć się w pierwszej klasie w polskiej szkole. Władze motywują to tym, że nie może być więcej klasy, dwóch zmian. Jednak jest kilka innych szkół, w których dzieci uczą się w języku rosyjskim, gdzie jest 14 klas pierwszych. To naszym zdaniem sztuczne ograniczanie, nieprzyjmowanie wszystkich chętnych do pierwszych klas.

Rodzice, którzy otrzymali odpowiedź od władz, że utworzenie nowej klasy nie jest możliwe, zbierają podpisy pod petycją do ministerstwa edukacji.

Rodzice wcześniej złożyli pismo do kuratorium oświaty w Grodnie, z prośbą, by wszystkie chętne dzieci, które chodzą na kurs przygotowawczy do pierwszej klasy – zostały do niej przyjęte.

Ale władze sztucznie ograniczają liczbę przyjęć, to nas niepokoi. To ograniczanie możliwości nauki w języku polskim.

To jest oczywiście kwestia dobrej woli. Bo w innych szkołach w Grodnie nie ma czegoś takiego, że ogranicza się do dwóch klas. Tylko tych klas jest na przykład 14. Szkoły pracują na dwie zmiany. Widzimy tu zatem barierę sztucznie stworzoną, by nie było wielu chętnych do nauki w polskiej szkole.

Przy dobrej woli znalazłoby się rozwiązanie.

Oczywiście, skoro w innych szkołach możliwe są dwie zmiany, w innych szkołach może być 14 pierwszych klas, to dlaczego nie może być więcej w jedynej polskiej szkole z polskim językiem wykładowym.

Liczba chętnych pokazuje, że jest zainteresowanie nauką języka polskiego. Ono rośnie. Ale nie ma do tego stworzonych warunków. Władza jeszcze z góry ogranicza możliwości nauki w języku polskim.

Rodzice będą zbierać przepisy pod petycją, zatem kierować się teraz bezpośrednio do resortu.

Zobaczymy. Zależy nam, aby wszyscy chętni zostali przyjęci. To jest bardzo ważne. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja.

Jest jeszcze możliwość zmiany.

Zawsze taka możliwość istnieje, nie widzimy tu żadnych problemów. Można sprawić, aby każdy, kto chce się uczyć w polskiej szkole, otrzymał taką możliwość.

Czym jeszcze obecnie zajmują się Polacy ze Związku?

Oprócz tego jako ZPB organizujemy różnego rodzaju imprezy edukacyjne, warsztaty, szkolenia dla nauczycieli, pomoc.

Pomagamy nauczycielom, wspieramy ośrodki nauczania. Pomagamy nauczycielom w skali kraju. Będziemy latem organizować wyjazdy edukacyjne dla dzieci i młodzieży. To jest bardzo ważne, ponieważ to bezpośredni kontakt z językiem polskim. Co więcej, jest to bardzo dobra motywacja do nauki. Jest to świetna praktyka językowa.

W tym roku obchodzimy 30-lecie działania naszej organizacji. Pod koniec lipca planujemy w sposób godny to uczcić.

Ten rok to 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Organizujemy zatem szereg koncertów, wystaw o tematyce poświęconej tej rocznicy.

Najbliższe organizowane przez nas przedsięwzięcie to Dzień Polonii i Polaków – to duża spotkanie, przyjadą reprezentacje z całego kraju. Związek Polaków na Białorusi liczy około ponad oddziałów, ponad 10 tysięcy członków. Przy ZPB działają zespoły muzyczne, różne grupy, stowarzyszenia. Zajmujemy się również opieką nad miejscami pamięci narodowej w skali kraju. To nasza statutowa działalność.

Obecnie najbardziej martwimy się tym, jak sprawić, aby wszyscy, którzy chcą uczyć się w polskiej szkole, mieli taką możliwość.

***

Z Andżeliką Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi, rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl

Znadniemna.pl za polskieradio.pl

Związek Polaków na Białorusi, zbiera podpisy przeciw zmianom prawa o edukacji - która znosi de facto status polskich szkół. Nowelizację zatwierdził już rząd Białorusi, teraz czeka ona na decyzję parlamentu. ZPB jest w też trakcie kampanii ws. klas pierwszych – są tylko dwie, choć chętnych

Około pięćdziesięciu członków Oddziału ZPB w Lidzie przybyło 20 kwietnia na miejscowy cmentarz katolicki i znajdujący się obok cmentarz wojskowy, zwany Cmentarzem Lotników, aby posprzątać zeszłoroczne liście, wyciąć chwasty i pofarbować pomniki.

Na akcję sprzątania cmentarza Polacy Lidy przybyli całymi rodzinami. Byli dziadkowie z wnukami, rodzice z dziećmi, młodzież szkolna, harcerze, a także dzieci specjalnej troski, dla których udział we wspólnym przedsięwzięciu patriotycznym miał ogromne znaczenie wychowawczo-terapeutyczne.

W ciągu kilku godzin wytężonej pracy uczestnikom akcji udało się posprzątać teren wokół zabytkowej kaplicy św. Barbary, wokół Krzyża Katyńskiego, a także grobów żołnierzy i lotników na cmentarzu wojskowym. Na tym ostatnim uczestnicy akcji ze szczególną starannością usunęli z nagrobkowych krzyży starą, odstającą farbę i pofarbowali pomniki na nowo. Trawnik na Cmentarzu Lotników został wysprzątany od liści i śmieci.

Po zakończeniu akcji, jej uczestnicy zapalili znicze na grobach żołnierzy i odmówili w intencji spoczywających na cmentarzu Polaków modlitwę Anioł Pański.

Irena Biernacka z Lidy, zdjęcia Aleksego Gila

Około pięćdziesięciu członków Oddziału ZPB w Lidzie przybyło 20 kwietnia na miejscowy cmentarz katolicki i znajdujący się obok cmentarz wojskowy, zwany Cmentarzem Lotników, aby posprzątać zeszłoroczne liście, wyciąć chwasty i pofarbować pomniki. Na akcję sprzątania cmentarza Polacy Lidy przybyli całymi rodzinami. Byli dziadkowie z wnukami, rodzice

Z głębokim żalem zawiadamiamy, że w dniu 21 kwietnia odszedł na wieczną wartę nasz wielki przyjaciel mjr Jan Lisowski – żołnierz batalionu „Ponurego” w 77 Pułku Piechoty AK.

Jan Lisowski (ps. „Karuś”) urodził się 10.07.1928 r. w Nowej Papierni w pow. Lida, woj. nowogródzkie. W czasie II wojny światowej służył w Okręgu Nowogródzkim AK – 4 kompanii 7 batalionie 77 Pułku Piechoty AK pod dowództwem por. Jana Piwnika (ps. „Ponury”), a po jego śmierci – pod dowództwem ppor. Bojomira Tworzyańskiego (ps. „Ostoja”). Do Armii Krajowej wstąpił w maju 1943 r. i w jej szeregach, a następnie w konspiracji poakowskiej walczył na terenie Kresów Wschodnich do aresztowania z bronią w ręku przez NKGB 04.01.1946 r. w Lidzie. Czynny uczestnik Akcji „Burza” i Operacji „Ostra Brama”.

Przetrzymywany i przesłuchiwany w więzieniu w Lidzie ostatecznie 15.05.1946 r. wyrokiem Wojennego Trybunału NKWD obwodu grodzieńskiego pomimo, że był niepełnoletni, za czynny udział w AK z bronią w ręku na terenie Okręgu Nowogródek został skazany z art.63-1, 76 KK BSRR na 10 lat łagru i konfiskatę mienia osobistego.

Poprzez obozy przejściowe – Orsza, Saratow, Swierdłowsk, Nowosybirsk, Sybirsk został przewieziony do łagrów sowieckich. Do października 1954 r. był więźniem „Ozierłagu” 043 Irkuck w obw. Tajszet, Stacja Wicherowka. Pracował w ciężkich warunkach w lesie i zakładach wypalania cegieł.

Po uwolnieniu z łagru na mocy amnestii dla niepełnoletnich, Pan Lisowski powrócił do swojej rodzinnej miejscowości – Nowej Papierni na Kresach, a następnie zamieszkał w Lidzie. Do Polski repatriował się w 1958 r. Po przyjeździe do Kraju zdobył wykształcenie średnie techniczne oraz niepełne wyższe na kierunku technolog drewna na SGGW w Warszawie, poszerzając swe przedwojenne umiejętności stolarskie, meblarskie.

Był aktywnym działaczem naszego Stowarzyszenia. Upowszechniał wiedzę wśród młodego pokolenia na temat walk AK na Kresach Wschodnich. Za wzór patriotyzmu i umiłowania Ojczyzny stawiał wszystkim swego dowódcę por. Jana Piwnika (ps. „Ponury”). Regularnie odwiedzał grób swego dowódcy.

Pan Jan uczestniczył wraz z nami od lat w szeregu uroczystości państwowych oraz działaniach patriotycznych naszej organizacji.

Niech odpoczywa w pokoju. Żonie Urszuli i Rodzinie Pana Jana składamy najszczersze wyrazy współczucia.

Cześć Jego pamięci !

Zarząd i Członkowie Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej

Znadniemna.pl za Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej

Z głębokim żalem zawiadamiamy, że w dniu 21 kwietnia odszedł na wieczną wartę nasz wielki przyjaciel mjr Jan Lisowski - żołnierz batalionu „Ponurego” w 77 Pułku Piechoty AK. Jan Lisowski (ps. "Karuś") urodził się 10.07.1928 r. w Nowej Papierni w pow. Lida, woj. nowogródzkie. W czasie

Warsztaty metodyczne dla nauczycieli języka polskiego, finansowane przez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie, odbyły się 21 kwietnia w Grodnie w ramach comiesięcznych spotkań, działającego przy Związku Polaków na Białorusi Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich.

Prezes ZPB Andżelika Borys przedstawia nauczycielom prowadzącą warsztaty Annę Żeszko-Majewską

Zajęcia, na które przybyli nauczyciele z ośrodków edukacyjnych Grodna, Brześcia, Mińska, Baranowicz, Lidy, Wołkowyska, Połocka, Wołożyna, Rakowa, Stołpców, Słonimia, Soł, Szczuczyna, Nowej Myszy, Lachowicz i Oszmiany poprowadziła nauczycielka w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym im. Waldemara Kikolskiego w Białymstoku, działaczka Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anna Żeszko-Majewska.

Andżelika Borys i Anna Żeszko-Majewska

Dzieląc się z nauczycielami z Białorusi doświadczeniem nauczania dzieci z problemami zdrowotnymi Anna Żeszko-Majewska opowiadała o stosowanych w Polsce sposobach motywowania uczniów do nauki oraz o metodyce zachęcania dzieci do aktywnego udziału w szkolnych zajęciach i przyswajania wiedzy.

Podczas warsztatów

Anna Żeszko-Majewska

Ogółem w warsztatach wzięło udział ponad trzydzieści nauczycieli z państwowych i społecznych ośrodków edukacyjnych, w których jest wykładany język polski.
Po zakończeniu warsztatów ich uczestnicy otrzymali od prezes ZPB Andżeliki Borys, będącej także przewodniczącą Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich, podręczniki do nauki języka polskiego.

Andżelika Borys rozdaje nauczycielom podręczniki do nauczania języka polskiego

– Stowarzyszenie Nauczycieli Polskich przy ZPB stara się co miesiąc organizować spotkania, w ramach których nauczyciele dzielą się własnym doświadczeniem z zakresu metod i sposobów nauczania. Zapraszamy też wykładowców z Polski, będących doświadczonymi specjalistami w różnych dziedzinach pedagogiki oraz nauczania języka polskiego – powiedziała portalowi Znadniemna.pl Andżelika Borys.

Stałym Partnerem Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich przy ZPB w organizacji comiesięcznych spotkań metodycznych jest Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie i Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, a wsparcia organizatorom udziela Konsulat Generalny RP w Grodnie.

Znadniemna.pl

Warsztaty metodyczne dla nauczycieli języka polskiego, finansowane przez Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie, odbyły się 21 kwietnia w Grodnie w ramach comiesięcznych spotkań, działającego przy Związku Polaków na Białorusi Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich. [caption id="attachment_30300" align="alignnone" width="500"] Prezes ZPB Andżelika Borys przedstawia nauczycielom prowadzącą warsztaty Annę Żeszko-Majewską[/caption] Zajęcia, na

„Przystanek Historia” poświęcony Polakom ratującym Żydów w czasie II wojny światowej oraz otwarcie wystawy o Radzie Pomocy Żydom „Żegota” odbyły się w czwartek, 19 kwietnia, w Mińsku na Białorusi. Spotkanie zorganizowały Instytut Pamięci Narodowej oraz Ambasada RP w Mińsku.

„Rada Pomocy Żydom „Żegota” była instytucjonalną próbą zorganizowania pomocy Żydom w rzeczywistości okupacyjnej w ramach struktur Polskiego Państwa Podziemnego” – przypomniał podczas czwartkowego spotkania chargé d’affaires Ambasady RP w Mińsku Michał Chabros.

Specjalny wykład poświęcony „Żegocie” oraz Polakom ratującym Żydów w czasie II wojny światowej wygłosiła dr Alicja Gontarek z Instytutu Pamięci Narodowej. „Organizowanie pomocy dla ludności żydowskiej zaczęło się właściwie od samego początku okupacji” – mówiła dr Gontarek, wskazując, że pomoc dzieliła się na dwa rodzaje: zorganizowaną i indywidualną.

Według Gontarek w strukturach Żegoty działało kilkaset osób, ale w samej Warszawie udzielała ona pomocy 12 tys. ukrywających się Żydów. „Nie ma precyzyjnych danych, ale zakłada się, że pomocy Żydom podczas II wojny światowej udzielało od 300 tys. do nawet miliona Polaków, przy czym jeśli chodzi o górną granicę, chodzi o pomoc zniuansowaną, różnego rodzaju, również doraźną” – mówiła historyk. „Szacunki wskazują, że ukrywało się ok. 100 tys. Żydów, ale ta liczba też nie jest dokładna” – dodała.

Chabros przypomniał, że w 1939 r. w granicach II Rzeczypospolitej mieszkało ok. 3,4 mln Żydów, czyli ok. 10 proc. ludności, a w niektórych miasteczkach, w tym położonych na terenie dzisiejszej Białorusi, jak np. Pińsk, Wołożyn, Raków czy Baranowicze, stanowili oni większość mieszkańców.

Podczas uroczystości oddano cześć bohaterom warszawskiego getta oraz rozdawano żółte żonkile dla upamiętnienia 75. rocznicy powstania w getcie warszawskim.

Rabin Ryhor Abramowicz odmówił modlitwę za ofiary Holokaustu i przypomniał liczne związki historyczne i osobiste pomiędzy wspólnotami żydowskimi Polski i Białorusi.

Rabin Ryhor Abramowicz odmówił modlitwę za ofiary Holokaustu, fot.: Ambasada RP w Mińsku

Dr Kuźma Kazak z Pracowni Historycznej im. Leonida Lewina, gdzie odbywał się miński „Przystanek Historia”, podkreślił, że temat Holokaustu łączy Polskę i Białoruś, bo znaczna część polskich Żydów mieszkała na terenie dzisiejszej Białorusi, tu także znajdowały się getta i miejsca eksterminacji, jak np. w Trościeńcu pod Mińskiem.

„Mińskie i warszawskie getto były jednymi z największych w Europie” – mówił Kazak. „W obu działał ruch oporu i doszło do walk z nazistami. Wciąż wiemy za mało o tych tragicznych wydarzeniach, a takie spotkania jak dziś mogą być bodźcem do pogłębionego badania Holocaustu na samej Białorusi” – dodał Kazak.

W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele białoruskich środowisk żydowskich, naukowcy, dziennikarze, dyplomaci, a także niezależna deputowana do parlamentu Alena Anisim.

Wykład oraz otwarcie wystawy zorganizowały Instytut Pamięci Narodowej, Ambasada RP w Mińsku oraz Instytut Polski.

Znadniemna.pl za Justyna Prus/PAP

„Przystanek Historia” poświęcony Polakom ratującym Żydów w czasie II wojny światowej oraz otwarcie wystawy o Radzie Pomocy Żydom „Żegota” odbyły się w czwartek, 19 kwietnia, w Mińsku na Białorusi. Spotkanie zorganizowały Instytut Pamięci Narodowej oraz Ambasada RP w Mińsku. „Rada Pomocy Żydom "Żegota" była instytucjonalną próbą

Badania i zabiegi od ręki, bez czekania w kolejkach. Ceny o połowę niższe niż w Polsce. Tak wyglądają usługi medyczne za naszą wschodnią granicą. Polscy pacjenci przekonują, że nawet poziom opieki na Białorusi jest wyższy, niż w krajowych placówkach.

Usługi medyczne na Białorusi mogą być nawet o połowę tańsze. Fot.: biuro podróży Junior

Turystyka medyczna do naszych wschodnich sąsiadów staje się coraz popularniejsza. Jednym z powodów jest, działający od 2016 roku, ruch bezwizowy do obwodu grodzieńskiego. Tylko w stolicy tego regionu – Grodnie – można wykonać praktycznie każde badania i zabiegi: od kardiologii po chirurgię plastyczną.

Kolejnym powodem, dla którego Polacy coraz chętniej wyjeżdżają na Białoruś się leczyć, jest – jak przekonują organizatorzy wyjazdów i sami pacjenci – coraz wyższy standard świadczonych usług.

Operacja za pół ceny

Na leczenie na Białorusi zdecydował się pan Maciej z jednej z podlaskich wsi. Do szpitala w Grodnie ma bliżej niż do placówki w Białymstoku.

– Podczas pierwszej wizyty w szpitalu w Grodnie zauważyłem, że jednej z pacjentek robiono rezonans jamy brzusznej. Poprosiłem lekarza o taki sam zabieg. I zrobili, od ręki! Bez kolejki! – opowiada z zachwytem pan Maciej.

Mężczyzna po niespełna godzinie otrzymał wyniki i okazało się, że potrzebna jest operacja przepukliny rozworu przełykowego. Zadowolony z pierwszej wizyty w białoruskim szpitalu, postanowił wrócić tam na zabieg.

– Wypytałem, na czym to polega. Porównałem też ceny i okazało się, że w Grodnie kosztuje to trzy tysiące złotych, czyli co najmniej o połowę taniej, niż w Polsce. W ogóle jak porównałem broszurę z Białorusi, to wszystkie operacje są dwa razy tańsze – opisuje Podlasianin.

Cały pobyt w szpitalu: z kompleksowymi badaniami, zabiegiem i rekonwalescencją, zajął panu Maciejowi niecały tydzień. Wrócił zadowolony do Polski i, jak podkreśla, dostał nawet od lekarza zaświadczenie, że jest po operacji. Dzięki temu nie musiał czekać w kolejce na przejściu granicznym.

– O klienta dbają. Lekarze przychodzą, pytają się, czy wszystko jest dobrze. Na każde badanie prowadzą bez kolejki. Dostałem swój pokój. Warunki można powiedzieć, że jak w domu: telewizor, lodówka, czajnik. Sprzęt mają nowy, gabinety wyremontowane. Nawet jak wiozą na operację, to cztery razy przekładają z łóżka na łóżko – tak dbają o sterylizację! – zachwala pan Maciej.

Rehabilitacja po białorusku

Warunki w białoruskich placówkach ceni też Eugeniusz Ławreniuk – właściciel białostockiego biura podróży Junior, które od kilku lat organizuje wyjazdy do tamtejszych sanatoriów.

– Nasze biuro zajmuje się Białorusią od wielu lat. Sanatoria to jest nowy element, bo ludzie sami zaczęli pytać, więc uzupełniliśmy ofertę. Białorusini zaprosili nas, żeby obejrzeć, jak to wygląda, no i się zdecydowaliśmy – opowiada Ławreniuk.

Fot.: biuro podróży Junior

Wachlarz usług jest szeroki – leczyć można praktycznie wszystkie schorzenia: stawów, kardiologiczne, układu oddechowego. Są masaże, borowiny, okłady. Jak zapewnia przedsiębiorca, diagnostyka i rehabilitacja na światowym poziomie.

Poziom światowy, ale na polską kieszeń. Dzień pobytu w białoruskim sanatorium kosztuje od 130 do 200 zł. Według klientów białostockiego biura podróży, to o 30-40 proc. mniej od turnusów krajowych. W cenie, oprócz noclegu, są: trzy-cztery posiłki, a także nawet sześć zabiegów.

Fot.: biuro podróży Junior

Jeżdżą nie tylko Polacy

Tylko przez to jedno biuro podróży z Białegostoku, na leczenie w białoruskich sanatoriach, jeździ kilkuset Polaków rocznie. Ławreniuk podkreśla, że w większości wcale nie są to mieszkańcy województwa podlaskiego.

– Dzisiaj dzwonił na przykład pan z Katowic, który chce umówić wyjazd 10 osobowej ekipy. Białystok i Podlasie mniej jeździ. Obsługujemy osoby z całej Polski – przyznaje Ławreniuk.

Jego zdaniem klienci cenią sobie profesjonalizm lekarzy i personelu, ale też to, że całkiem dobrze znają język polski.

– Sanatoria są dobre. Świadczy o tym fakt, że ludzie chcą tam wracać – podkreśla przedsiębiorca z Białegostoku.

O poziomie usług medycznych świadczy też to, że na Białoruś przyjeżdżają pacjenci z wielu państw. Anatolij Gonczar, który jest odpowiedzialny za leczenie sanatoryjne w obwodzie grodzieńskim, podkreśla, że to nie tylko Polacy.

– Mamy u siebie dziesięć sanatoriów. Do jednego z nich odbieram dziś turystów z Łotwy. Poza tym jest wiele osób z Litwy, Izraela, Azerbejdżanu. Zdecydowanie najwięcej jest z Rosji – wylicza Gonczar.

Powrót na Białoruś rozważa też pan Maciej. – Nie obrażając naszych lekarzy, ale na Białorusi jest bardzo duży postęp. Tylko ludzie mają taką mentalność, że to Białoruś i się boją. Nie ma czego. Na ile można, to polecam znajomym – zachwala i już myśli o następnej wizycie.

– Dwa tygodnie temu byłem na kolejnej wycieczce w Grodnie i zgłosił się do mnie lekarz z drugiego szpitala. W centrum miasta też jest placówka i podobno robią operacje jeszcze taniej, niż w tym szpitalu klinicznym, w którym byłem. Może zdecyduję się też położyć i u nich – zastanawia się pan Maciej.

Znadniemna.pl za money.pl

Badania i zabiegi od ręki, bez czekania w kolejkach. Ceny o połowę niższe niż w Polsce. Tak wyglądają usługi medyczne za naszą wschodnią granicą. Polscy pacjenci przekonują, że nawet poziom opieki na Białorusi jest wyższy, niż w krajowych placówkach. [caption id="attachment_30285" align="alignnone" width="480"] Usługi medyczne na

Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” we współpracy z Wydziałem Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie ma przyjemność zaprosić uczniów szkół z polskim językiem nauczania do udziału w już V edycji Międzynarodowego Konkursu Matematycznego „Z matematyką przez świat”!

Konkurs ma na celu zmotywowanie i zachęcenie uczniów do nauki matematyki, popularyzowanie idei samodzielnego myślenia oraz inicjowanie i wspieranie współpracy międzynarodowej uzdolnionych uczniów i ich nauczycieli. Zaproszenie kierujemy do uczniów szkół podstawowych (10-13 lat) na terenie województwa Warmińsko-Mazurskiego oraz uczniów szkół z polskim językiem nauczania na Litwie, Białorusi, Irlandii i Ukrainie.

Udział w konkursie jest bezpłatny, a na laureatów czekają dyplomy oraz nagroda główna w postaci udziału w międzynarodowym obozie rekreacyjno-naukowym w Ostródzie wraz z atrakcyjnymi zajęciami na Wydziale Matematyki i Informatyki UWM w Olsztynie oraz wycieczkami krajoznawczymi.

Zgłoszenia są przyjmowane do 10 maja 2018r. poprzez przesłanie formularza zgłoszeniowego (załącznik – Deklaracja udziału) na adres mailowy konkursu: [email protected]

Regulamin konkursu, harmonogram, deklarację udziału oraz zakres materiału zamieszczamy poniżej:

Regulamin 2018

Harmonogram 2018

Deklaracja udziału

Zakres Materiału i Literatura 2018

W imieniu Organizatorów serdecznie zapraszamy!

Dane kontaktowe :

Emilia Kamińska
Tel. +48 89 521 36 20
e-mail: [email protected]

 Znadniemna.pl za odnswp.pl

Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” we współpracy z Wydziałem Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie ma przyjemność zaprosić uczniów szkół z polskim językiem nauczania do udziału w już V edycji Międzynarodowego Konkursu Matematycznego „Z matematyką przez świat”! Konkurs ma na celu zmotywowanie i zachęcenie

Wspólną modlitwą, poprowadzoną przez proboszcza katolickiej parafii św. Józefa w Orszy ks. Wadzima Mizera oraz przewodniczącego Wspólnoty Żydowskiej „Simcha” Andreja Dorofiejewa, uczcili 16 kwietnia pamięć poległych z rąk NKWD na Kobylackiej Górze pod Orszą, potomkowie zabitych oraz działacze Inicjatywy Obywatelskiej „Kobylaki. Rozstrzelani w Orszy”, domagającej się nadania znajdującym się tu upamiętnieniom oficjalnego statusu memoriału ofiar komunistycznego terroru.

Przewodniczący Wspólnoty Żydowskiej „Simcha” Andrej Dorofiejew i ks. Wadzim Mizer

Podczas modlitwy

Upamiętnienia na Kobylackiej Górze pod Orszą już miały status memoriału, nadany w 1990 roku decyzją orszańskich władz rejonowych. Dzięki oficjalnemu statusowi utrzymanie Memoriału Kobylacka Góra w stanie, godnym niewinnie zabitych w tym miejscu ludzi, było finansowane przez władze, a stałą opiekę nad miejscem pamięci sprawowała jedna ze szkół Orszy.

Głowne upamiętnienie na Kobylackiej Górze

Po tym, jak stosunek władz Białorusi do Stalina i okresu jego panowania zmienił się na pozytywny, znaczenie Memoriału Kobylacka Góra zostało zmarginalizowane, a jego utrzymywanie we względnie godnym stanie na okres dwudziestu lat stało się sprawą potomków zabitych oraz społeczników, czczących ofiary stalinowskich zbrodni.

W roku 2017 członkowie rodzin zabitych i działacze społeczni założyli Inicjatywę Obywatelską „Kobylaki. Rozstrzelani w Orszy”, która domaga się godnego upamiętnienia przez państwo białoruskie ofiar komunistycznego terroru poległych na Kobylackiej Górze oraz nadania temu miejscu oficjalnego statusu memoriału.

Członkowie Inicjatywy „Kobylaki. Rozstrzelani w Orszy” prowadzą też poszukiwania potomków rozstrzelanych oraz zbierają informacje o samych ofiarach.

Według badań białoruskiego historyka Zmiciera Drozda w latach 1920-1940 w Orszy NKWD rozstrzelał co najmniej 1900 ludzi, wśród których ponad 1100 to byli obywatele narodowości białoruskiej, ponad 500 było Polakami i około 40 – Żydami. Są to dopiero wstępne ustalenia historyka i dotyczą tylko tych ofiar, których imiona udało się odnaleźć w otwartych bazach danych. Wśród rozstrzelanych na Kobylackiej Górze byli na przykład siostry i bracia oficerów Wojska Polskiego Konstantego i Piotra Kamieńskich (uczestników Powstania Warszawskiego) oraz rzeźbiarza Michała Kamieńskiego, którego rzeźby zdobią parki i place Warszawy.

Szczątki rozstrzelanych na Kobylackiej Górze zostały odkryte w 1982 roku podczas budowy toru kolejowego. Znaleziono wówczas szczątki 50 osób. Oficjalna komisja, składająca się z przedstawicieli wojska, MSW, prokuratury oraz medyków sądowych ustaliła, że odnalezione szczątki ludzkie oraz czaszki z otworami po wystrzelonych do nich kulach, są szczątkami ludzi, rozstrzelanych na Kobylackiej Górze w latach 1937-1940. Świadkowie wydarzeń z tych lat zeznali wówczas, że na Kobylackiej Górze NKWD rzeczywiście wykonywało egzekucje. Znalezione i ekshumowane w 1982 szczątki ludzkie zostały pochowane w innym miejscu.

Członkowie Inicjatywy Obywatelskiej „Kobylaki. Rozstrzelani w Orszy” na własną rękę budują na Kobylackiej Górze memoriał, stawiając krzyże i mocując tabliczki z imionami zamordowanych przez NKWD. Obecnie ustanowili tu kilka krzyży z imionami poległych i umocowali kilkanaście imiennych tabliczek.

Powstające na Kobylackiej Górze spontaniczne upamiętnienia

Igor Stankiewicz z Mińska

Wspólną modlitwą, poprowadzoną przez proboszcza katolickiej parafii św. Józefa w Orszy ks. Wadzima Mizera oraz przewodniczącego Wspólnoty Żydowskiej „Simcha” Andreja Dorofiejewa, uczcili 16 kwietnia pamięć poległych z rąk NKWD na Kobylackiej Górze pod Orszą, potomkowie zabitych oraz działacze Inicjatywy Obywatelskiej „Kobylaki. Rozstrzelani w Orszy”, domagającej

Kilkudziesięciu Polaków białoruskiej stolicy zgromadziło się 13 kwietnia w siedzibie Oddziału ZPB w Mińsku z okazji Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. W ramach spotkania odbył się pokaz filmu Andrzeja Wajdy pt. „Katyń”.

Pasjonat historii i działacz Oddziału ZPB w Mińsku Igor Stankiewicz

Pokaz filmu poprzedziło wystąpienie miejscowego działacza ZPB, pasjonata historii, którego szczególnie interesuje okres czasów stalinowskich, Igora Stankiewicza. Prelegent opowiedział zgromadzonym na spotkaniu o tragicznych wydarzeniach, do których doszło w kwietniu 1940 roku w Katyniu i innych miejscach masowych egzekucji, wykonanych na polskich oficerach, którzy trafili do sowieckiej niewoli po wojnie obronnej 1939 roku.

Tydzień wcześniej prelegent w składzie stuosobowej delegacji działaczy ZPB z Mińska, Iwieńca, Homla, Grodna i innych miejscowości, odwiedził Polski Cmentarz Wojenny w Katyniu i miejsce katastrofy prezydenckiego TU-154M, w której 8 lat temu zginęło 96 przedstawicieli polskiej elity na czele z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim i Jego Małżonką Marią.

Uczestnicy spotkania

Pozostający pod wrażeniem odwiedzonych miejsc, przypominających o największych polskich tragediach z okresu ostatnich stu lat, mówca przypomniał o roli, jaką w zbrodni katyńskiej odegrało kierownictwo ZSRR i osobiście Józef Stalin. Mówił o podejmowanych przez ZSRR próbach zafałszowania prawdziwego obrazu zbrodni po odnalezieniu przez Niemców dołów ze szczątkami rozstrzelanych polskich oficerów w lesie katyńskim. Opowiedział też o rozpoczętej w latach 90. minionego stulecia kampanii dezinformacyjnej Anty-Katyń, prowadzonej przez pewne (sympatyzujące z Kremlem) kręgi w Rosji i mającej na celu relatywizację zbrodni katyńskiej przez powiązanie jej z wysoką śmiertelnością wśród jeńców sowieckich w niewoli polskiej (1919–1921), rzekomo spowodowanej przez zbrodnie, popełnione na jeńcach.

Kadr z filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy

Zakończyło się spotkanie katyńskie pokazem filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy, po obejrzeniu którego obecni mogli się podzielić wrażeniami i refleksjami na temat tragicznych wydarzeń sprzed 78 lat.

Igor Stankiewicz z Mińska, fot. Tarasa Abramienki

Kilkudziesięciu Polaków białoruskiej stolicy zgromadziło się 13 kwietnia w siedzibie Oddziału ZPB w Mińsku z okazji Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. W ramach spotkania odbył się pokaz filmu Andrzeja Wajdy pt. „Katyń”. [caption id="attachment_30257" align="alignnone" width="500"] Pasjonat historii i działacz Oddziału ZPB w Mińsku Igor Stankiewicz[/caption] Pokaz

W Muzeum Białoruskiego Polesia w Pińsku w dniach 18-22 kwietnia zostanie pokazany dokument potwierdzający nadanie prawa Magdeburskiego miastu Pińsk, podpisany ręką ostatniego króla Rzeczypospolitej Stanisława Augusta Poniatowskiego.

18 kwietnia w pińskim muzeum została otwarta wystawa jednego eksponatu, powiedział agencji BelTA szef działu naukowo-edukacyjnego Walerij Kobryniec. W ramach projektu „Za kulisami muzeum” zostanie pokazany dokument podpisany przez Stanisława Augusta Poniatowskiego, który potwierdza nadanie przywilejów miastu na prawie Magdeburskim.

Dokument składający się z dwóch podwójnych arkuszy pergaminu, związanych i opatrzonych pieczęcią Wielkiego Księstwa Litewskiego, został sporządzony w języku polskim i starobiałoruskim i podpisany przez samego króla 26 lutego 1785 roku w Warszawie.

Po zajęciu Pińska przez armię sowiecką i ustanowieniu przez nią władzy w mieście, dokument został przekazany do muzeum przez jednego z ówczesnych pracowników miejskiego magistratu, jego nazwisko nie zachowało się. Według Kobryńca, najprawdopodobniej do 1939 roku cenna „gramota” przechowywana była w miejskim ratuszu.

Pracownik muzeum zwraca uwagę, że dokument jest interesujący nie tylko z uwagi na unikatowość. Zawiera on informację na temat tego, co się stało z pierwszymi przywilejami Pińska, nadanymi miastu w czasach Stefana Batorego w 1581 roku, i przez Zygmunta Wazę. Jak się okazuje, wszystkie zniszczono w czasie smuty, w połowie XVII wieku.

W 1776 roku wiele miast Wielkiego Księstwa Litewskiego straciło prawa Magdeburskie. Wyjątkiem było 11 miast, w tym Pińsk, co zostało potwierdzone królewskim dokumentem w roku 1785.

Pińsk na Polesiu, leży nad rzeką Piną, u jej ujścia do Prypeci, w odległości 29 km od kanału Dniepr-Bug. Do 1939 w województwie poleskim, teraz w obwodzie brzeskim RB. Od 1925 roku jest stolicą diecezji pińskiej, mieści się tam seminarium duchowne.

Do 1939 Pińsk był miejscem stacjonowania Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej i 84 Pułku Piechoty Strzelców Poleskich.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/charter97.org

W Muzeum Białoruskiego Polesia w Pińsku w dniach 18-22 kwietnia zostanie pokazany dokument potwierdzający nadanie prawa Magdeburskiego miastu Pińsk, podpisany ręką ostatniego króla Rzeczypospolitej Stanisława Augusta Poniatowskiego. 18 kwietnia w pińskim muzeum została otwarta wystawa jednego eksponatu, powiedział agencji BelTA szef działu naukowo-edukacyjnego Walerij Kobryniec. W

Skip to content