HomeStandard Blog Whole Post (Page 201)

Dochodzenie sprawdzające w związku z domniemanym znieważeniem sędziego Sądu Rejonowego Lidy  Maksima Fiłatowa wszczęła miejscowa milicja. W ramach dochodzenia milicjanci zjawili się w mieszkaniu działaczki Oddziału ZPB w Lidzie Weroniki Piuty, aby dokonać oględzin jej mieszkania.

Działaczka Oddziału ZPB w Lidzie Weronika Piuta

Po oględzinach milicjanci skonfiskowali polskiej działaczce komputer oraz telefon komórkowy.

Jak wynika z postanowienia „o przeprowadzeniu oględzin” milicja Lidy wszczęła dochodzenie sprawdzające w związku z domniemanym znieważeniem sędziego Sądu Rejonowego Lidy  Maksima Fiłatowa.

Czyn karalny miał popełnić na czacie internetowym pt. „Lida kobiecy czat” w komunikatorze internetowym „Telegram” . Internauta w wątku, poświęconym sędziemu Sądu Rejonowego Lidy Maksimowi Fiłatowowi napisał: „To, co wyprawia Fiłatow, nie mieści się w żadnych granicach. To jest bandyta, nie mogę o nim inaczej powiedzieć”.

W zacytowanym wpisie milicjanci dopatrzyli się znamion znieważenia sędziego Fiłatowa, którego według nich miała dopuścić się działaczka Oddziału ZPB w Lidzie Weronika Piuta.

Według lidzkiej milicji to właśnie Polka pisuje do kobiecego czatu Lidy kompromitujące sędziego treści.

Sama Weronika Piuta zaprzecza temu, że kiedykolwiek rejestrowała się w śledzonym przez milicję czacie. Protestuje także przeciwko insynuacjom, iż jakoby pozostawiła w czacie cytowany wpis, dotyczący lidzkiego sędziego.

Milicjanci są jednak przekonani, że wytropili autorkę wpisu rzekomo znieważającego sędziego Fiłatowa i skonfiskowali komputer oraz telefon Weroniki Piuty, aby sprawdzić na obecność śladów, które mają potwierdzić, że wpis na kobiecym czacie Lidy wysłany został ze sprzętu, należącego do polskiej działaczki.

Prześladowanie obywateli Białorusi za wyrażanie  w Internecie negatywnych opinii o przedstawicielach władzy może się wiązać z poleceniem białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki, który 20 października kazał wiernym sobie kierownikom resortów siłowych, aby „w spokojnym trybie” znaleźli każdego, kto protestuje przeciwko jego rządom.

Weronika Piuta, podobnie jak jej mąż Aleksander Zaletow, już była karana za udział w protestach przeciwko dyktaturze Łukaszenki. Przy czym męża polskiej działaczki, który został zatrzymany przez milicję podczas łapanki obok lidzkiego kościoła farnego, na wysoką karę grzywny skazał mianowicie, znieważony rzekomo przez internautę, sędzia Maksim Fiłatow.

Sędzia Sądu Rejonowego Lidy Maksim Fiłatow jest postacią znaną i niezwykle kontrowersyjną w swoim mieście. Białoruscy obrońcy praw człowieka podejmują starania, aby został wciągnięty na listę przedstawicieli reżimu Łukaszenki, objętych sankcjami Unii Europejskiej.

Międzynarodowe Centrum Inicjatyw Obywatelskich „Nasz Dom”, monitorujące sytuację w dziedzinie praw człowieka i wymiaru sprawiedliwości na Białorusi, zarzuca sędziemu Fiłatowowi ogłoszenie co najmniej pięciu bezprawnych orzeczeń, skazujących na kary aresztu administracyjnego oponentów reżimu Łukaszenki. Wśród skazywanych przez sędziego Fiłatowa na kary aresztu są m.in. lidzcy felczerzy, którzy podawali do opinii publicznej prawdziwą, a nie tuszowaną przez władze, informację o sytuacji w Lidzie, związanej z zachorowaniami na Covid-19.

 Znadniemna.pl

Dochodzenie sprawdzające w związku z domniemanym znieważeniem sędziego Sądu Rejonowego Lidy  Maksima Fiłatowa wszczęła miejscowa milicja. W ramach dochodzenia milicjanci zjawili się w mieszkaniu działaczki Oddziału ZPB w Lidzie Weroniki Piuty, aby dokonać oględzin jej mieszkania. [caption id="attachment_49395" align="alignnone" width="500"] Działaczka Oddziału ZPB w Lidzie Weronika

Od 1 grudnia Białorusini przyjeżdżający na wizę humanitarną, a także specjaliści IT i lekarze nie będą już musieli starać się o zezwolenie na pracę w Polsce.

Już za tydzień wejdą w życie przepisy, które specjalistom i fachowcom z Białorusi bardzo ułatwią zawodowy start w Polsce. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, 1 grudnia ma zostać opublikowana (i zacząć obowiązywać) nowelizacja rozporządzenia ministra rozwoju, pracy i technologii, która zwalnia z obowiązku uzyskania zezwolenia na pracę Białorusinów przebywających w Polsce na podstawie tzw. wiz humanitarnych, lekarzy i pielęgniarki, a także białoruskich specjalistów IT przyjeżdżających do Polski w ramach programu Poland Business Harbour. Rozporządzenie uzupełni wchodzącą w życie z początkiem grudnia znowelizowaną ustawę o cudzoziemcach, która zniosła zakaz pracy dla cudzoziemców z tzw. wizami humanitarnymi.

Czekając na lekarzy

W ostatnim czasie z wiz humanitarnych korzystali chętnie Białorusini: jak wynika z danych Ministerstwa Rozwoju, do końca października br. wydano im ok. 1,9 tys. takich wiz, które jednak nie dawały prawa do pracy w Polsce. Od 1 grudnia ten zakaz zostanie zniesiony. Jak ocenia Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service, nowe przepisy znacznie przyspieszą start zawodowy imigrantów z Białorusi.

Mogą więc być czynnikiem, który przeważy ich decyzję o przyjeździe do naszego kraju.

– Niedawno zgłosili się do nas właściciele fabryki elektrotechnicznej z Białorusi, którzy chcą przenieść do Polski biznes wraz z kilkuset pracownikami – głównie inżynierami i technikami. Teraz będzie łatwiej to przeprowadzić – twierdzi szef Personnel Service, który czeka też na zielone światło w zatrudnianiu medyków ze Wschodu.

Znowelizowane rozporządzenie ministerstwa przewiduje zwolnienie z konieczności uzyskania zezwolenia na pracę także lekarzy i pielęgniarek, ale w przypadku medyków jeszcze większą barierą jest długotrwała procedura nostryfikacji dyplomów. Ułatwienia w zatrudnianiu lekarzy spoza Unii, w tym zwłaszcza z Białorusi i Ukrainy, ma wprowadzić także w grudniu tzw. ustawa covidowa, która pozwoli podjąć im pracę za zgodą ministra zdrowia bez pełnej nostryfikacji dyplomów. Liczy na nią wielu szefów szpitali, w tym Marcin Kulicki, prezes Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach, który niedawno mówił w RDC, że 30 lekarzy w tym 10 anestezjologów – głównie z Białorusi i Ukrainy – czeka na możliwość podjęcia pracy w jego placówce.

– Z naszych szacunków wynika, że w tej chwili potencjalnie zainteresowanych pracą w Polsce jest ok. 1,5–2 tys. lekarzy oraz nawet 2–3 tys. pielęgniarek i sanitariuszy z Ukrainy i Białorusi – twierdzi Krzysztof Inglot.

Potencjał w IT

Tomas Bogdevic, dyrektor generalny agencji zatrudnienia Gremi Personal, twierdzi, że od początku masowych protestów na Białorusi widać tam wyraźny wzrost zainteresowania zatrudnieniem w Polsce. – W ostatnim miesiącu liczba zgłoszeń wzrosła około dziesięciokrotnie. W tej chwili 20 proc. zgłaszających się posiada wizy humanitarne i liczba ta stale rośnie – dodaje Bogdevic. Jak przypomina Andrzej Korkus, prezes EWL Group, Białorusini przyjeżdżający do pracy w Polsce w większości dobrze mówią w naszym języku, a wielu z nich ma też Kartę Polaka. – Najczęściej rekrutujemy ich do branży usługowej, spożywczej i logistycznej, ale jest także potencjał w takich branżach jak produkcja przemysłowa oraz IT – zaznacza Korkus.

Ten potencjał będzie łatwiej wykorzystać dzięki nowym przepisom. Powinny one być zachętą dla białoruskich specjalistów IT i przedsiębiorców, którzy od września mogą przyjeżdżać do Polski w ramach programu Poland Business Harbour. Do końca października ok. 1,3 tys. takich osób dostało polskie wizy, co jednak nie zwalniało ich z ubiegania się o zezwolenie na pracę. Małgorzata Wiśniewska, szefowa spółki informatycznej IT Avenga Poland, podkreśla, że trwające średnio ponad 12 miesięcy formalności są jedną z największych barier przy zatrudnianiu specjalistów z zagranicy. Teraz ta bariera zniknie dla białoruskich informatyków, którzy coraz częściej przesyłają zgłoszenia do pracy w Polsce. Avenga Poland od kilku miesięcy rozmawia też z globalną firmą rozważającą przeniesienie działalności z Białorusi do Polski przy stworzeniu dla części Białorusinów możliwości zdalnej współpracy.

Znadniemna.pl za „Rzeczpospolita”

Od 1 grudnia Białorusini przyjeżdżający na wizę humanitarną, a także specjaliści IT i lekarze nie będą już musieli starać się o zezwolenie na pracę w Polsce. Już za tydzień wejdą w życie przepisy, które specjalistom i fachowcom z Białorusi bardzo ułatwią zawodowy start w Polsce. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", 1

Śmierć Adama Mickiewicza, której 165. rocznica przypada 26 listopada, nadal otacza tajemnica. Wielu badaczy nie wierzy, że poeta zmarł na cholerę. Na jego śmierci mogło zależeć Rosjanom oraz przeciwnikom politycznym z kręgów polskiej emigracji, a okoliczności zgonu mogą wskazywać na otrucie.

Od dekad mickiewiczolodzy zastanawiają się, czy poeta zmarł na cholerę, czy też został otruty, a jeżeli tak, to przez kogo? Tadeusz Boy-Żeleński wskazywał, że motyw miało niechętne Mickiewiczowi stronnictwo emigracyjne skupione wokół gen. Władysława Zamoyskiego, któremu nie podobał się lansowany przez poetę pomysł stworzenia żydowskiego legionu. Zygmunt Wasilewski uważał, że za otruciem stali, z tego samego powodu, żydowscy bankierzy. Juliusz Harbut twierdził natomiast, że truciznę podali poecie Rosjanie. Wszyscy oni teoretycznie mieli motyw, aby Mickiewicza usunąć.

Pobyt w Turcji

Jesienią 1855 r. poeta przebywał w tureckim Stambule, gdzie organizował oddział, który miał walczyć po stronie Turcji przeciwko Rosji w wojnie, nazwanej później krymską (1853–56). Wydawało się, że jest ona spełnieniem marzeń Polaków o europejskim konflikcie, który mógłby przynieść im niepodległość – Anglia i Francja stanęły u boku Turcji przeciw najważniejszemu zaborcy – carskiej Rosji. Największe nadzieje wojna wzbudziła w konserwatywnym obozie emigracji polskiej, skupionym wokół sędziwego księcia Adama Czartoryskiego. To on wysłał Mickiewicza do Stambułu, by organizował polski legion. Sekretarz poety Armand Lévy zanotował: „Przyszła Mickiewiczowi myśl otrząsnąć z siebie troski i zajęcia osobiste… Miał nadzieję zanurzyć się cały w życiu czynnym”. Poeta uznał, że nadeszła „uroczysta chwila, gdy Polskę należy nam wydzierać, a nie żebrać o nią”.

We wrześniu 1855 r. Mickiewicz i syn księcia Adama, Władysław Czartoryski, dopłynęli do Stambułu, gdzie mieli nawiązać współpracę z organizującym już wojsko Sadykiem Paszą, czyli Michałem Czajkowskim, powstańcem listopadowym, podróżnikiem, konwertytą na islam. Misją Mickiewicza było uporządkowanie sytuacji i pogodzenie różnych koncepcji powstających w Turcji polskich formacji. Generał Zamoyski i stronnictwo Czartoryskich zamierzali werbować wyłącznie Polaków katolików, Sadyk Pasza skłaniał się ku tworzeniu pod dowództwem tureckim oddziałów bułgarskich, serbskich i rumuńskich. Mickiewicz miał swoim autorytetem zapanować nad chaosem i poskromić nieco ambicje Sadyka Paszy. Poeta jednak zdecydowanie opowiedział się za koncepcją legionu wielonarodowego, a nawet poszedł dalej – chciał tworzyć wojsko żydowskie.

Ostatnie tygodnie życia upłynęły Mickiewiczowi głównie na zabiegach o utworzenie pułku żydowskiego w ramach formacji Sadyka. Mickiewicz zakładał, że formowanie wielonarodowej armii najłatwiej zacząć właśnie od werbowania Żydów, którzy ją także sfinansują, co uniezależni oddziały od wsparcia państw zachodnich. Idea stworzenia żydowskiego wojska wynikała też z sympatii Mickiewicza do „starszych w wierze”. Lévy zanotował, że poeta podkreślał wspólnotę losu Polaków i Żydów – wygnanie z ojczyzny. „Tak jak unia Polski z Litwą acz różne były ich rasy i religie, dała wielkość polityczną i militarną naszej Rzeczpospolitej, tak wierzę, że unia Polski z Izraelem powiększyłaby naszą siłę duchową i materialną” – zapisał Lévy słowa Mickiewicza. Sekretarzowi poety udało się nawet ściągnąć do Turcji Alphonse’a Rotszylda, który przybył już po śmierci wieszcza – z pomysłu ostatecznie nic nie wyszło.

Żołnierski tryb życia

Mickiewicz po przyjeździe do Turcji przebywał przez kilka miesięcy w obozie wojskowym Sadyka Paszy. Prowadził tam tryb życia prawdziwie żołnierski: sypiał pod namiotem, jeździł konno na polowanie, jadł proste, niezdrowe i niestrawne potrawy. 57-letni poeta już w obozie zaczął chorować, ale poczuł się zdrowszy i powrócił do Stambułu. Jarosław Marek Rymkiewicz w swoich książkach o Mickiewiczu pokusił się o zrekonstruowanie ostatniego dnia życia poety. W poniedziałek 26 listopada 1855 r. Mickiewicz obudził się w nocy, kazał sobie podać herbatę i usnął. Kiedy około godz. 10 przyszedł do niego płk Emil Bednarczyk, zobaczył świeżo startą podłogę, znak, że rano poeta „womitował”. Inni odwiedzający nie zauważyli umytej podłogi, może dlatego, że została zadeptana przez gości. Około południa poeta poczuł się źle. Bednarczyk zobaczył go stojącego w drzwiach w samej koszuli, obiema rękami trzymającego się futryny drzwi. Chory nie chciał wrócić do łóżka.

„Około godziny w pół do dwunastej uczuł mdłości i lekką diarię, w skutek czego położył się do łóżka. Symptomata tych cierpień były jednak tak słabe, że nikogo z obecnych nie trwożyły. Około godziny 3 [po południu] poczuł się lepiej i zapragnął spoczynku. Kuczyński, Lévy wyszli, a pozostał tylko Henryk Służalski. Zanim upłynęła godzina, gdy boleści gwałtowniej wystąpiły i Służalski wezwał lekarza wojskowego Gębińskiego. Ten przepisał laudanum i kazał natychmiast ogrzewać ciało, ale na zapytanie Służalskiego odpowiedział, że chory jest w stanie bardzo niebezpiecznym. Wobec tego wezwał Służalski dwóch innych jeszcze lekarzy, mianowicie Szostakowskiego i Bednarskiego, którzy natychmiast złożyli consilium. Z zafrasowanych ich twarzy wyczytać musiał Mickiewicz niepomyślne dla siebie wieści, gdyż zapytał Służalskiego: »Powiedz mi prawdę, co oni mówią o mnie?« Służalski ze łzami w oczach odparł: »Mówią, że możesz umrzeć«” – wspominał Bednarczyk. Mickiewicz poprosił wtedy o sprowadzenie księdza Ławrynowicza, kazał też sobie podać pióro, ale nie miał już siły pisać.

Ostatnie słowa

Stan chorego gwałtownie się pogarszał, pojawiły się konwulsje. Około 19 przyszedł ksiądz, ale konający tracił już świadomość. Ostatnie słowa, jakie wypowiedział do Bednarczyka, brzmiały: „Powiedz tylko dzieciom, niech się kochają. Zawsze”. Świadectwo zgonu wystawione przez miejscowego lekarza Jana Gembickiego jako przyczynę śmierci podaje wylew krwi do mózgu. Zawsze uważano to za wybieg – gdyby lekarz napisał, że poetę zabiła cholera, niemożliwe byłoby wywiezienie zwłok do Francji. Informacje, że Mickiewicza zabiła cholera, rozpowszechniał Henryk Służalski, potem syn poety – Władysław, który w ten sposób chciał odciąć się od pogłosek o otruciu ojca.

Ale jesienią 1855 roku w Konstantynopolu nie było cholery. Pojawiała się tam ona w XIX wieku często, ale w lecie i wśród biedoty. W dodatku objawy cholery, zdaniem lekarzy, mogą być podobne do objawów zatrucia arszenikiem. O otruciu poety szeptano od pierwszych dni po jego śmierci. Na pożegnalnej mszy w paryskim kościele św. Magdaleny doszło do skandalu: jeden z towarzyszy Mickiewicza w Konstantynopolu kpt. Franciszek Jaźwiński pobił laską na schodach kościoła znanego z niechęci do Mickiewicza gen. Władysława Zamoyskiego z Hotelu Lambert. Oskarżenia o trucicielstwo nie wypowiedziano, ale wisiało ono w powietrzu.

Obawiał się o swoje życie

Wiadomo, że Mickiewicz przed śmiercią obawiał się o swoje życie, czemu dawał wyraz w listach do przyjaciół. Cyprian Norwid, po mszy pożegnalnej, napisał wiersz „Coś ty Atenom zrobił Sokratesie?”, w którym prof. Alina Witkowska z IBL odnajduje sugestię, że Mickiewicz zginął od trucizny, tak jak Sokrates. Ale dyskusję na temat niejasnych okoliczności śmierci Mickiewicza podjęto dopiero w 1932 roku z inicjatywy Tadeusza Boya-Żeleńskiego, który jako pierwszy wyraził swoje wątpliwości – nie tylko jako badacz literatury, ale także lekarz. Nie można też wykluczyć, że rację miała Wisława Knapowska, która w trzy lata po artykule Boya postawiła tezę, że Mickiewicza zabiło wycieńczenie organizmu spowodowane wyczerpującym trybem życia w Turcji. Ludwika Śniadecka wypominała poecie w listach, że nie dba o siebie – próbuje jeździć konno jak młodzik, sypia byle gdzie i jada byle co.

Nie tylko niejasna przyczyna śmierci wywoływała kontrowersje, niemal od razu powodem kłótni było miejsce spoczynku ciała poety. Brano pod uwagę katolicki kościół w Stambule, generał Zamoyski chciał, aby ciało poety zostało pochowane w tworzonej właśnie „osadzie polskiej nad Bosforem, która odtąd z dwóch tytułów wsią Adama zwać się będzie”, czyli późniejszym Adampolu. Nad grobem zaś usypany miał zostać kopiec wzorowany na kościuszkowskim w Krakowie, który wieńczyłaby kolosalna „statua żelazna poety, (…) jak zwykle widzieliśmy, w jego ciemnej kapocie, z twarzą natchnioną, a przecież nieporównywalnej prostoty, z jedną ręką na sercu, drugą wskazującą stronę, gdzie Polska”. Czartoryski odrzucił jednak te plany, przychylając się do próśb sprowadzenia ciała poety do Francji i pochowania go na Montmorency, gdzie czekać miał „aż się otworzą dla niego bramy Wawelu”. Było to zgodne z życzeniem Mickiewicza, aby jego zwłoki spoczęły w Montmorency, obok żony. Poeta zastrzegł też, że nie życzy sobie żadnych mów nad trumną, ani kościelnych, ani świeckich.

Ciało zabalsamowano w Stambule

Jeszcze w Stambule zwłoki Mickiewicza zostały zabalsamowane – jamę brzuszną wypełniono węglem, Lévy dopilnował, żeby serce pozostawiono w środku. Wykonano wówczas także maskę pośmiertną poety – do trumny ubrano go w ulubione futerko i konfederatkę. Zwłoki umieszczono w trzech trumnach – najpierw w cynkowej, a tę w dwu drewnianych. 30 grudnia 1855 r. ciało wyruszyło z Konstantynopola na pokładzie francuskiego parowca Eufrat. „Dzień był grudniowy, posępny, mglisty – mgła niekiedy zmieniła się w drobniuchny deszczyk, który mżył i moczył. Ulice zalewało błoto. W ścisku nie można się było parasolami osłaniać. Depcąc błoto i moknąc, posuwaliśmy się powoli za wozem (…) Ludzie szli w milczeniu, w skupieniu ducha, znamionującym udział w przejmujących nas żalu i smutku. Niespodziankę sprawili nam Bułgarzy. Uczcili oni w nieboszczyku geniusz poezji słowiańskiej. Nie sami jednak oni, spośród ludności Konstantynopol zamieszkującej, na eksportację się stawili. Nie było jeno Turków; ci nieobecnością świecili; okrom nich atoli, wszystkie zresztą narodowości miały swoich w orszaku pogrzebowym przedstawicieli. Widziałem: Serbów, Dalmatów, Czarnogórców, Albańczyków, Greków, Włochów, Bułgarzy zeszli się najliczniej” – wspominał Bednarczyk dzień wyprawienia trumny do Paryża.

Pogrzeb w Paryżu

Pogrzeb w Paryżu odbył się w poniedziałek, 21 stycznia 1856 r. Ciało wieszcza spoczywało w Paryżu do 1883 roku, kiedy podjęto starania, aby przenieść je na Wawel. 27 i 28 czerwca odbyła się w Montmorency ekshumacja, której świadkiem był m.in. Adam Asnyk. „Cynkowa trumna wieszcza, po odgarnięciu z niej warstwy ziemi i prochu (…) okazała się pękniętą u góry przez całą długość, a przegryzioną rdzą i podziurawioną w podstawie” – czytamy w jego relacji. Podczas przekładania zwłok do nowej ołowianej trumny stwierdzono, że zabalsamowane ciało spoczywało na przegniłym posłaniu z morskich traw. „Niestety zabalsamowanie to okazało się bezskutecznem i nic nie pozostało z wielbionych przez nas rysów” – wspominał Asnyk.

W starej trumnie znaleziono jeszcze metalowego Chrystusa, który prawdopodobnie był częścią rozsypanego w proch krzyżyka, monetę i biały, porcelanowy guziczek od koszuli. Te pamiątki zabrał Władysław Mickiewicz. Cynkową trumnę Mickiewicza grabarze paryscy pocięli na kawałeczki i „w kilka dni po ekshumacji za pół franka można było nabyć taką pamiątkę” – napisał Stanisław Rosiek („Mickiewicz po śmierci. Studia i szkice nekrograficzne”, 2013). 4 lipca 1890 r. w Krakowie, na Wawelu, odbył się drugi pogrzeb Adama Mickiewicza – nazywany „narodowym”. Było to „uroczyste zwłok przeniesienie i podniesienie podobne temu, jakie obchodzi Kościół Boży, kiedy relikwie świętych z jednego miejsca na drugie przenosi” – ocenił świadek wydarzeń Karol Suchodolski.

Swoją wizję śmierci poety zapisał Jan Lechoń w wierszu „Śmierć Mickiewicza”: „Gdy przy­szli, by jak co dzień ode­brać roz­ka­zy,/ Za­szli drogę im lu­dzie, co umar­łych strze­gą,/ I rze­kli: „Nie może­my wpu­ścić was do nie­go,/ Bo ten czło­wiek umie­ra od strasz­nej za­ra­zy./ Więc wte­dy oni pła­kać za­czę­li jak dzie­ci/ I szep­ta­li z prze­stra­chem: „Przed nami noc ciem­na!/ Ten księ­życ, któ­ry te­raz nad Stam­bu­łem świe­ci, /Pa­trz­cie, jaki jest inny niż ten nasz znad Niemna/ A on w tej sa­mej chwi­li my­ślał: „Jak to bli­sko!/ Sły­szę pieśń, co śpie­wa­no nad moją ko­ły­ską,/ Wi­dzę zio­ła i kwia­ty nad Świ­te­zi to­nią, / I jesz­cze tyl­ko chwi­la a do­tknę je dło­nią”.

Znadniemna.pl za PAP

 

 

Śmierć Adama Mickiewicza, której 165. rocznica przypada 26 listopada, nadal otacza tajemnica. Wielu badaczy nie wierzy, że poeta zmarł na cholerę. Na jego śmierci mogło zależeć Rosjanom oraz przeciwnikom politycznym z kręgów polskiej emigracji, a okoliczności zgonu mogą wskazywać na otrucie. Od dekad mickiewiczolodzy zastanawiają się,

Katoliccy biskupi Białorusi wystosowali w środę, 25 listopada, Apel do wiernych i ludzi dobrej woli w związku z pogłębiającym się kryzysem społeczno-politycznym na Białorusi.

Katoliccy biskupi Białorusi z wizytą „ad limina Apostolorum” w Stolicy Apostolskiej w 2018 roku, fot.: Catholic.by

Portal Kościoła Rzymskokatolickiego na Białorusi Catholic.by publikuje tekst dokumentu w białoruskiej i rosyjskiej wersjach językowych. Przetłumaczyliśmy tekst Apelu na język polski i proponujemy Państwu zapoznanie się z tym ważnym świadectwem:

Apel katolickich biskupów Białorusi

Nasza ojczyzna Białoruś już czwarty miesiąc przebywa w stanie  niespotykanego dotąd kryzysu społeczno-politycznego, który, niestety, się pogłębia. Przemoc nie ustaje, wciąż przelewa się krew, społeczeństwo jest podzielone. Wszystko to nie rokuje naszej ojczyźnie szczęśliwej przyszłości, gdyż, jak mówił Chrystus, dom, wewnętrznie skłócony, się nie ostoi (por. Mat. 12:25).

Trudno jest uwierzyć, że coś takiego dzieje się w naszym miłującym pokój kraju, znanym ze swojej tolerancji i zgody panującej między ludźmi różnych wyznań i narodowości.

Kościół Katolicki, kierując się Ewangelią i opartym na niej nauczaniem społecznym, występuje przeciwko przemocy, bezprawiu, niesprawiedliwości i kłamstwu i je potępia. Kościół nawołuje do pokojowego rozwiązania powstałych problemów w drodze dialogu i w duchu miłości do Boga i bliźniego, z przestrzeganiem prawa Bożego oraz ludzkiego.

My, biskupi katoliccy Białorusi, przyłączamy się do apelu  Papieża Franciszka, skierowanego przez niego po modlitwie Angelus 13 września 2020 roku do władzy państwowej. W nim Pontyfik wezwał do posłuchania głosu obywateli i zaspokojenia ich zgodnych z prawem dążeniom, zabezpieczając pełnię praw człowieka i swobód obywatelskich.

Przy tym pragniemy podkreślić, że podstawowym celem Kościoła jest głoszenie Ewangelii, aby zbudować Królestwo Boże, które nie kieruje się zasadami istniejącego świata i nie aspiruje do zdobycia ziemskiej władzy. Dlatego właśnie Kościół nie pełni funkcji państwowych i nie może być przez nikogo wykorzystywany w celach politycznych.

W obecnym czasie, kiedy ważą się losy naszej ojczyzny, zgodnie z nauką św. apostoła Pawła, powinniśmy nosić brzemiona jeden drugiego (por. List do Galatów 6, 2), okazywać wzajemne wsparcie i solidarność w imię budowania zjednoczonej, a nie podzielonej Białorusi.

Zwracamy się do katolików i do wszystkich ludzi dobrej woli z apelem o dalsze zanoszenie modlitw w intencji szybkiego i pokojowego rozwiązania kryzysu,  gdyż błogosławieni są pokój czyniący i ci, którzy dążą do sprawiedliwości, jak powiedział Chrystus. Dobro pokona zło.

Pokój i dobro tobie, nasza ojczyzna Białoruś!

Katoliccy biskupi Białorusi

Mińsk, 25 listopada 2020 r.

 Znadniemna.pl za Catholic.by

Katoliccy biskupi Białorusi wystosowali w środę, 25 listopada, Apel do wiernych i ludzi dobrej woli w związku z pogłębiającym się kryzysem społeczno-politycznym na Białorusi. [caption id="attachment_50041" align="alignnone" width="500"] Katoliccy biskupi Białorusi z wizytą „ad limina Apostolorum” w Stolicy Apostolskiej w 2018 roku, fot.: Catholic.by[/caption] Portal Kościoła Rzymskokatolickiego

Biskup Jury Kosobucki, wikariusz generalny Archidiecezji Mińsko-Mohylewskiej, który pod nieobecność  niewpuszczanego na Białoruś arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza pełni jego obowiązki, nie wyklucza, że przeciwko niemu może zostać wszczęta sprawa karna. Hierarcha napisał o tym na facebooku.

Biskup Jury Kosobucki, fot.: Catholic.by

„Nie wykluczam, że wkrótce do grona ludzi, którzy znajdują się za kratami, dołączą osoby duchowne, biskup, – napisał katolicki hierarcha. – Represje nie ustają, prowadzone są przesłuchania i możliwe jest wszczęcie sprawy karnej przeciwko mnie i ojcowi Sergijowi Lepinowi. Jestem gotów.”

Wcześniej biskup Kosobucki potępił zniszczenie przez funkcjonariuszy milicji ludowego memoriału ku czci Romana Bandarenki w Mińsku.

Słowa biskupa rozwścieczyły Aleksandra Łukaszenkę, który wydał polecenie zrobienia porządku z nim i z kierownikiem Wydziału Informacyjnego Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej Sergijem Lepinem, który również krytycznie wypowiedział się na temat niszczenia  memoriału.

Nazajutrz Prokuratura Generalna wystosowała oficjalne upomnienie wobec Kosobuckiego i Lepina „o niedopuszczalności łamania prawa”.

Znadniemna.pl na podstawie facebook.com/nashaniva.by

 

Biskup Jury Kosobucki, wikariusz generalny Archidiecezji Mińsko-Mohylewskiej, który pod nieobecność  niewpuszczanego na Białoruś arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza pełni jego obowiązki, nie wyklucza, że przeciwko niemu może zostać wszczęta sprawa karna. Hierarcha napisał o tym na facebooku. [caption id="attachment_50000" align="alignnone" width="500"] Biskup Jury Kosobucki, fot.: Catholic.by[/caption] „Nie wykluczam, że

Wykład o powstaniu w Polsce Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, który walnie przyczynił się do upadku ZSRR, a także ustroju socjalistycznego i ideologii komunistycznej w Polsce i  w całej Europie Wschodniej, odczytał 24 listopada na spotkaniu wtorkowym Oddziału Miejskiego Związku Polaków na Białorusi w Grodnie konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek.

Prelekcja odbyła się w ramach obchodów 40. rocznicy powstania NSZZ „Solidarność”. Zachęcamy Państwa do oglądania reportażu wideo z tego wydarzenia:

https://youtu.be/FlcFcieliII

 Znadniemna.pl

Wykład o powstaniu w Polsce Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, który walnie przyczynił się do upadku ZSRR, a także ustroju socjalistycznego i ideologii komunistycznej w Polsce i  w całej Europie Wschodniej, odczytał 24 listopada na spotkaniu wtorkowym Oddziału Miejskiego Związku Polaków na Białorusi w Grodnie

Znajdujący się w uroczysku Kuropaty w Mińsku pomnik ku czci ofiar NKWD, zamordowanych przez stalinowskich oprawców, został zbezczeszczony przez nieznanych sprawców. Zdjęcie opublikował na facebooku białoruski internauta.

Dzieło nieznanych sprawców w Kuropatach, fot.: Kiryl Błażewicz-Łojka/facebook.com

Nieznani bezbożnicy znieważyli podobizny świętych chrześcijańskich, umieszczone na dużym głazie, stanowiącym część memoriału ku czci ofiar zbrodni stalinowskich w Kuropatach i napisali na nim groźbę: „Przywrócimy praktyki NKWD”.

Obecnie na Białorusi jedyną grupą społeczną i zawodową , której przedstawiciele swoim traktowaniem współobywateli naśladują praktyki, stosowane przez zbrodniarzy z NKWD, są funkcjonariusze  milicji i innych wiernych dyktatorowi Łukaszence resortów siłowych. Żaden z nich jak dotąd nie wziął na siebie odpowiedzialności  za ohydny akt wandalizmu.

Znadniemna.pl

Znajdujący się w uroczysku Kuropaty w Mińsku pomnik ku czci ofiar NKWD, zamordowanych przez stalinowskich oprawców, został zbezczeszczony przez nieznanych sprawców. Zdjęcie opublikował na facebooku białoruski internauta. [caption id="attachment_49988" align="alignnone" width="500"] Dzieło nieznanych sprawców w Kuropatach, fot.: Kiryl Błażewicz-Łojka/facebook.com[/caption] Nieznani bezbożnicy znieważyli podobizny świętych chrześcijańskich, umieszczone na

Pierwszą od ponad 80 lat Mszę świętą odprawiono 22 listopada w Kościele pw. Trójcy Świętej w Wołczynie – wiosce w rejonie kamienieckim obwodu brzeskiego, w której urodził się, został ochrzczony i pochowany ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski.

Kościół pw. Trójcy Świętej w Wołczynie to świątynia o niezwykle ciekawym losie. Została ufundowana przez twórcę potęgi rodu Poniatowskich Stanisława Poniatowskiego, ojca ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego.

W wołczyńskim kościele pw. Trójcy Świętej przyszły król Polski został ochrzczony, a po śmierci w tej świątyni spoczęły, przewiezione z Petersburga jego zwłoki.

Znajdująca się w Wołczynie świątynia zmieniała przynależność wyznaniową. Po klęsce powstania styczniowego 1863-1864 przez władze carskie została przekazana wspólnocie prawosławnej i urządzono w niej cerkiew. Dopiero po odzyskaniu przez Polskę niepodległości została zwrócona katolikom.

W 1938 roku po zamknięciu przez władze ZSRR petersburskiego kościoła św. Katarzyny , w którym znajdował się sarkofag ze szczątkami zmarłego w Petersburgu Stanisława Augusta Poniatowskiego, szczątki ostatniego króla Polski zostały przekazane stronie polskiej i spoczęły w krypcie kościoła św. Trójcy w rodzinnej miejscowości króla.

Po wybuchu II wojny światowej we wrześniu 1939 roku Wołczyn znalazł się w granicach ZSRR, który zwalczal religię chrześcijańską i nie dbał o konserwację zabytku architektury sakralnej i historii, a także pochówków, znajdujących się w krypcie oraz obok świątyni.

W czasach sowieckich budynek kościoła św. Trójcy w Wołczynie niszczał i prawie zamienił się w ruinę.

W takim stanie, w 2007 roku, został przekazany Diecezji Pińskiej Kościoła Rzymskokatolickiego na Białorusi.

W roku 2008 polski przedsiębiorca i mecenat z Zamościa Wiktor Wilk, będący właścicielem Pracowni Konserwacji Zabytków Architektury „Renowator – Wilk Konserwacja Zabytków” podjął się przywrócenia na wpół zburzonej świątyni dawnego wyglądu. Niestety mecenat nie doczekał się uroczystego przekazania odnowionego kościoła miejscowej wspólnocie katolickiej – zmarł w 2016 roku.

Cztery lata później, po ponad 80-letniej przerwie, w odnowionym przez Wiktora Wilka wołczyńskim kościele św. Trójcy znowu była celebrowana Msza św., której przewodził osobiście ordynariusz diecezji pińskiej, biskup Antoni Dziemianko.
Wołczyńska wspólnota katolicka jest bardzo nieliczna, więc uroczystość zgromadziła kilkadziesiąt wiernych.

W jednej z nisz odnowionej świątyni, nad miejscem, w którym znajdowała się krypta z prochami ostatniego króla polski umieszczona została tablica, informująca o losie królewskich szczątków i ich „wędrówce”, którą ufundował w 1995 roku (kiedy zwłoki króla po raz kolejny zmieniły lokalizację i zostały przewiezione do Warszawy) m.in. Związek Polaków na Białorusi.

Znadniemna.pl na podstawie 1reg.by

Pierwszą od ponad 80 lat Mszę świętą odprawiono 22 listopada w Kościele pw. Trójcy Świętej w Wołczynie – wiosce w rejonie kamienieckim obwodu brzeskiego, w której urodził się, został ochrzczony i pochowany ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski. Kościół pw. Trójcy Świętej w Wołczynie to świątynia

Wczoraj. 23 listopada, ruszyła doroczna akcja Polskiego Radia Białystok i Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, mająca na celu obdarowanie słodyczami na Święta Bożego Narodzenia i Nowego Roku polskich dzieci na Białorusi.

Akcja polega na licytowaniu na antenie Radia Białystok obrazów autorstwa malarzy zrzeszonych w Towarzystwie Plastyków Polskich, działającego przy Związku Polaków na Białorusi. Środki uzyskane z licytacji obrazów zostaną wydane na zakup świątecznych słodyczy dla dzieci.

Otwórzmy serca i osłodźmy święta tym, którzy mają trudniej. Do tej akcji może włączyć się każdy z nas. Polskie Radio Białystok ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska” po raz kolejny organizuje akcję „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” – piszą organizatorzy akcji.

I zapraszają do udziału w licytacji obrazów, którą rozpoczęli w poniedziałek, 23 listopada:

To już nasza mała tradycja, że pod koniec listopada zapraszamy naszych słuchaczy do licytacji prac malarzy grodzieńskich.

Za zebrane w ten sposób pieniądze „Wspólnota Polska” kupi przed świętami prezenty gwiazdkowe dzieciom ze Związku Polaków na Białorusi. W tym roku akcja ma szczególny charakter ze względu na trwające na Białorusi protesty oraz panującą pandemię.

Licytacje w ramach akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” zaczęliśmy 23 listopada. Akcja potrwa do piątku – 27.11.

Codziennie licytujemy różne prace plastyczne w programie „Najbliżej Ciebie” (10:10-11:00) i w „Popołudniu z PRB” (14:10-15:00). Są to grafiki, akwarele i obrazy olejne.

W poniedziałek, 23 listopada licytowaliśmy obrazy: „Grodzieńska arka” Anny Sliwkowej i „Hortensje” Żanny Stebnowskiej. Pierwszy za 1200 zł wylicytował p. Sławomir, a drugi za 2000 zł p. Andrzej – meldują o pierwszych wynikach licytacji organizatorzy.

I zapowiadają, że dzisiaj we wtorek, 24 listopada, zllicytują na antenie dwa kolejne obrazy:

Godz. 10:10 – 11:00. Obraz: „Zima”, papier, gwasz 20×30. Cena wywoławcza: 250 zł.

Autorka: Olga Buchowka

Obraz „Zima” autorstwa Olgi Buchowki, fot.: Sylwia Krassowska/ Polskie Radio Białystok

Ukończyła Grodzieński Uniwersytet Państwowy im. Janki Kupały. Pracuje jako nauczycielka sztuk pięknych w Grodnie. Prowadzi aktywną działalność artystyczną i charytatywną. Od 2016 roku należy do Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi. Bierze udział w międzynarodowych plenerach malarskich i wystawach zbiorowych na terenie Białorusi, Polski, Włoch i Gruzji. W swoim dorobku ma wiele wystaw indywidualnych w kraju i za granicą. Pracuje w technice olej na płótnie i akwarela.

 Godz. 14:10 – 15:20. Obraz: „Zimowe jabłka”, płótno, olej 40×40. Cena wywoławcza: 400 zł.

Autor: Wacław Sporski

Obraz „Zimowe jabłka” autorstwa Wacława Sporskiego, fot.: Sylwia Krassowska/ Polskie Radio Białystok

Urodził się w 1960 roku w Nakryszkach w obwodzie grodzieńskim. W 1979 roku ukończył Mińskie Liceum Sztuk Pięknych im. Glebowa. Od 1983 roku prowadzi działalność wystawową.

Od 1998 roku bierze udział w wielu wystawach malarskich tak na Białorusi, jak i poza jej granicami. W 1996 roku uczestniczył w wystawie malarstwa białoruskiego w Niemczech. Od 2000 roku należy do Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB. Prace znajdują się w zbiorach prywatnych w wielu krajach świata.

„Wspólnota Polska” wspiera Polaków za granicą

„Wspólnota Polska” od ponad 30 lat zajmuje się wsparciem Polaków mieszkających poza granicami. Białostocki oddział koncentruje się przede wszystkim na Polakach mieszkających na Grodzieńszczyźnie na Białorusi, Litwie i Łotwie.

W ubiegłym roku, w ramach akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” udało się zebrać 16 tys. złotych. 

 Znadniemna.pl za radio.bialystok.pl

Wczoraj. 23 listopada, ruszyła doroczna akcja Polskiego Radia Białystok i Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, mająca na celu obdarowanie słodyczami na Święta Bożego Narodzenia i Nowego Roku polskich dzieci na Białorusi. Akcja polega na licytowaniu na antenie Radia Białystok obrazów autorstwa malarzy zrzeszonych w Towarzystwie Plastyków

Działaczki Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi przy ZPB nagrały świąteczne życzenia z okazji Narodowego Święta Niepodległości.

W nagraniu wystąpiły: prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi płk Weronika Sebastianowicz oraz członkini organizacji por. Maria Mieszkina.

https://youtu.be/jwKQyVCeuZw

Znadniemna.pl

Działaczki Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi przy ZPB nagrały świąteczne życzenia z okazji Narodowego Święta Niepodległości. W nagraniu wystąpiły: prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi płk Weronika Sebastianowicz oraz członkini organizacji por. Maria Mieszkina. https://youtu.be/jwKQyVCeuZw Znadniemna.pl

Skip to content