HomeStandard Blog Whole Post (Page 523)

Szanowni czytelnicy!

Na forach internetowych i w serwisach społecznościowych często pojawiają się komentarze i refleksje, dotyczące Polaków na Kresach Wschodnich.

Wypowiadają się politycy, samorządowcy, historycy, ludzie różnych zawodów, o różnym stanie majątkowym i pozycji społecznej, młodzi i starsi.

Zdaniem redakcji, niektóre z tych wpisów warte są tego, aby zapoznawać z nimi szersze audytorium, znacznie wykraczające poza grono uczestników tego czy innego forum internetowego, czy znajomych autora wpisu w serwisie społecznościowym.

Wpisy, które chcielibyśmy publikować, nie powinny pochodzić od osób publicznych – te mają większe możliwości dotarcia do szerszego audytorium, niż tak zwani „zwykli zjadacze chleba”. Ale głos tych ostatnich jest cenny tym, że nie wypowiadają się oni zazwyczaj po to, aby przypodobać się wyborcom, mediom, czy innym grupom i gremiom, od których są zależni. Bezinteresowność autorów takich wpisów może, jak sądzimy, wzbudzić w Was, Szanowni Czytelnicy, chęć polemiki, czy też wyrażenia aprobaty dla wypowiadanych przez autorów wpisów myśli. Jeśli uznacie, że publikowanie refleksji ludzi, nie będących bohaterami pierwszych stron gazet, jest interesujące – prosimy zostawić komentarz pod niniejszym tekstem. W przypadku większego zainteresowania – wprowadzimy stałą rubrykę, w której będziemy publikować najciekawsze opinie z Internetu o Polakach na Wschodzie.

Redakcja

Jako przykład odnalezionego w sieci Internet, w danym przypadku w serwisie Facebook, interesującego, naszym zdaniem, wpisu proponujemy Państwu wpis pana Wojciecha Kempy, kierownika Referatu Promocji Miasta w Wydziale Kultury, Promocji i Sportu Urzędu Miasta Siemianowice Śląskie:

Wojciech_Kempa

Wojciech Kempa, fot.: www.puls.siemianowice.pl

Pomimo powojennych przesiedleń, do dziś na dawnych Kresach Rzeczypospolitej, obecnie wchodzących w skład Litwy, Białorusi i Ukrainy, mieszka ok. 2 milionów naszych rodaków. Pozostali oni na ziemiach swych przodków, nie decydując się na ich opuszczenie, nie dlatego, że nie czuli się Polakami, ale dlatego, że czuli się silnie związani z tą ziemią, na której wzrastali. Na której wzrastali ich rodzice, dziadowie i pradziadowie…

Ojczyzna bowiem to ziemia i groby – jak głosi sentencja, której autorstwo pozostaje przedmiotem sporu. Dla Polaków, którzy zdecydowali się pozostać na Kresach, ziemia, którą zamieszkują, nigdy nie przestała być częścią Polski, tak jak oni nigdy nie zaparli się polskości. Przeciwnie – pielęgnowali ją i pielęgnują niczym jakiś największy skarb. Ziemia ta nierzadko jest też zroszona krwią ich przodków, którzy nie szczędzili ofiar, walcząc o wolną i niepodległą Polskę.

Czasami można usłyszeć głosy, iż w imię wyższych racji winniśmy odwrócić się od naszych rodaków żyjących na Kresach, że w imię dobrosąsiedzkich stosunków z Litwą, Białorusią czy Ukrainą warto poświęcić los tych Polaków, którzy żyją w tamtych krajach, zwłaszcza że narody je tworzące tożsamość swą budowały i budują w dużej mierze w opozycji do polskości.

A przecież to właśnie los naszych rodaków powinien w pierwszym rzędzie determinować nasze, Polaków, poczynania. Są oni bowiem częścią naszej wspólnoty narodowej i nie wolno poświęcać ich w imię jakichkolwiek racji, jakkolwiek wydawałyby się one słuszne. Bo cóż warta byłaby wspólnota, która nie troszczyłaby się o swoich członków?

Wojciech Kempa na Facebook

Szanowni czytelnicy! Na forach internetowych i w serwisach społecznościowych często pojawiają się komentarze i refleksje, dotyczące Polaków na Kresach Wschodnich. Wypowiadają się politycy, samorządowcy, historycy, ludzie różnych zawodów, o różnym stanie majątkowym i pozycji społecznej, młodzi i starsi. Zdaniem redakcji, niektóre z tych wpisów warte są tego, aby

Historyk Dionizy Sałasz, jeden z inicjatorów zbiórki podpisów do władz Mińska pod prośbą o postawienie w Mińsku pomnika, związanego z tym miastem twórcy polskiej opery narodowej Stanisława Moniuszki, otrzymał oficjalne potwierdzenie ze stołecznego urzędu, że pomnik Moniuszki pojawi się w białoruskiej stolicy.

Ratusz w Mińsku, naprzeciwko którego stanie pomnik Moniuszki i Dunina-Marcinkiewicza, fot.: zviazda.by

Ratusz w Mińsku, naprzeciwko którego stanie pomnik Moniuszki i Dunina-Marcinkiewicza, fot.: zviazda.by

Z listu, który publikujemy poniżej, wynika, że, jak już pisaliśmy , władze Mińska zatwierdziły projekt pomnika z podobiznami Moniuszki i innej postaci historycznej – klasyka białoruskiej literatury Wincentego Dunina-Marcinkiewicza, będącego autorem libretta do moniuszkowskiej opery „Sielanka”. Pomnik ma stanąć w centrum Mińska na placu Wolności przed miejskim ratuszem do 200. rocznicy urodzin kompozytora, czyli do 2019 roku.

odpowiedz_ws_pomnika_1

Odpowiedź władz Mińska na imię Dionizego Sałasza w sprawie pomnika Moniuszki, fot.: salasz.livejournal.com

Jak dowiadujemy się od Dionizego Sałasza, jest on wdzięczny wszystkim sygnatariuszom, ułożonego przez niego i jego towarzysza – historyka Aleksandra Biełego – listu w sprawie pomnika, pod którym w Internecie złożono 4200 podpisów oraz tym, kto zbierał podpisy pod listem na papierze. Takich podpisów do władz Mińska wpłynęło około stu dwudziestu.

Decyzję władz Mińska o tym, że pomnik Moniuszki stanie w stolicy Białorusi, Dionizy Sałasz traktuje jako zwycięstwo obywateli, nieobojętnych wobec sprawy upamiętnienia urodzonego w Ubielu pod Mińskiem i mieszkającego przez kilka lat w dzisiejszej stolicy Białorusi wybitnego kompozytora. Jak zaznacza Sałasz, zwycięstwo to nie było by możliwe bez aktywnego włączenia się w zbiórkę podpisów, mieszkających na Białorusi Polaków.

Przypomnijmy, że członkowie Związku Polaków na Białorusi aktywnie włączyli się w akcję po tym, jak apel Dionizego Salasza i Aleksandra Biełego został odczytany na posiedzeniu Rady Naczelnej ZPB w lipcu ubiegłego roku.

a.pis.

Historyk Dionizy Sałasz, jeden z inicjatorów zbiórki podpisów do władz Mińska pod prośbą o postawienie w Mińsku pomnika, związanego z tym miastem twórcy polskiej opery narodowej Stanisława Moniuszki, otrzymał oficjalne potwierdzenie ze stołecznego urzędu, że pomnik Moniuszki pojawi się w białoruskiej stolicy. [caption id="attachment_3059" align="alignnone" width="480"]

W minioną niedzielę na cmentarzu katolickim we wsi Szczytniki niedaleko Łyszczyc członkowie Brzeskiego Oddziału ZPB oraz Polacy z rejonów brzeskiego i kamienieckiego w towarzystwie konsula Roberta Nowakowskiego z Konsulatu Generalnego RP w Brześciu oddali hołd pamięci uczestników powstania styczniowego przy grobie jednego z nich Antoniego Kaliszka.

Antoni Kaliszek w wieku 91 lat, fot.: senat.gov.pl

Antoni Kaliszek w wieku 91 lat, fot.: senat.gov.pl

Modlitwę w intencji weterana powstania z 1863 roku i jego towarzyszy broni poprowadził ksiądz kanonik Jan Wasilewski. Przypomniał on, że Polacy w tym miejscu co roku, już od 22 lat, oddają hołd powstańcom, walczącym o wolność Ojczyzny.

Modlitwa przy grobie Antoniego Kaliszka

Modlitwa przy grobie Antoniego Kaliszka

– Powstanie styczniowe było ostatnim wspólnym zrywem narodów polskiego, białoruskiego i litewskiego w celu odzyskania niepodległości Rzeczypospolitej – mówił konsul Robert Nowakowski, dziękując zgromadzonym za pamięć o powstańcu i przejaw patriotyzmu.

modlitwa_przy_grobie_Kaliszka_1

Ludziom, którzy spotykają się przy grobie Antoniego Kaliszka od 22 lat oraz tym, którzy opiekowali się mogiłą wcześniej, dziękował ksiądz kanonik Jan Wasilewski, niestrudzony w opiece nad polskimi miejscami pamięci na ziemi brzeskiej proboszcz parafii w Kamieńcu.

Polacy_przy_grobie

O Antonim Kaliszku, którego grób stał się dorocznym miejscem spotkań Polaków, oddających hołd pamięci powstańców styczniowych, wiadomo, że żył 95 lat. Urodził się na Lubelszczyźnie, na wsi w powiecie łukowskim. Od dziecka Antoni Kaliszek pracował jako pastuch, a w 1863 roku, zaciągnął się do oddziału powstańczego, który przechodził przez jego rodzinną wieś. Jak czytamy w opracowaniu Senatu RP pt. „Weterani 1863 r. i tradycja Powstania Styczniowego w II Rzeczypospolitej”, razem z oddziałem Antoni Kaliszek dotarł wówczas do Chotynia w ziemi lubelskiej, gdzie oddział musiał stoczyć bój z Moskalami. Następnie Kaliszek brał udział w bitwach pod Żyżynem i pod Kockiem. Pod Sankami został ciężko ranny cięciem szabli kozackiej w twarz i dwa razy w głowę. Leżał nieprzytomny wśród zwłok, które Moskale mieli złożyć do grobu. Ale Moskale zauważyli, że powstaniec jeszcze żyje, więc zawieźli go do Lubartowa, gdzie Antoni Kaliszek przebywał przez 6 tygodni w szpitalu. Stamtąd, wraz z dwudziestoma innymi powstańcami, udało mu się uciec, ale po kilku tygodniach został schwytany ponownie i osadzony w więzieniu w Lublinie. W więzieniu powstaniec spędził dwa miesiące, po czym przez trzy lata był nadzorowany przez policję. Potem Antoni Kaliszek osiedlił się na kolonii Planta w Łyszczycach, gdzie zastał odzyskanie przez Polskę niepodległości, o którą walczył w powstaniu styczniowym. Zmarł w wieku 95 lat, a pochowany został na pobliskim cmentarzu w Szczytnikach.

Anna Adamczyk ze Szczytnik

W minioną niedzielę na cmentarzu katolickim we wsi Szczytniki niedaleko Łyszczyc członkowie Brzeskiego Oddziału ZPB oraz Polacy z rejonów brzeskiego i kamienieckiego w towarzystwie konsula Roberta Nowakowskiego z Konsulatu Generalnego RP w Brześciu oddali hołd pamięci uczestników powstania styczniowego przy grobie jednego z nich Antoniego

Działający przy Brzeskim Oddziale ZPB chór „Lubczanie” pod kierownictwem Sergiusza Lubczuka w pierwszych dniach lutego wystąpił na XIX Międzynarodowym Festiwalu Kolęd Wschodniosłowiańskich w Terespolu.

Chór "Lubczanie"

Chór „Lubczanie”

Organizowany co roku w Terespolu Międzynarodowy Festiwal Kolęd Wschodniosłowiańskich jest największym w Polsce przeglądem kolęd charakterystycznych dla tradycji wschodniosłowiańskich. W tym roku uczestniczyło w nim 33 zespoły z Polski, Ukrainy i Białorusi.

Brzeskim artystom, aby znaleźć się w gronie zakwalifikowanych do udziału w przeglądzie i zaprezentować się na scenie festiwalu, trzeba było przejść przez selekcję uczestników, demonstrując wysoki poziom artystyczny, co też podopieczni Sergiusza Lubczuka z powodzeniem zrobili.

Występ brzeskich artystów, którzy zaśpiewali kolędy polskie i białoruskie, był witany przez publiczność głośnymi brawami. W programie festiwalu prezentowane były różne style wykonania, od tradycyjnego śpiewu cerkiewnego i chóralnego, poprzez wykonania ludowe, a kończąc na białym głosie (zwana także „śpiewokrzykiem” technika wokalna typowa dla muzyki ludowej – red.)

Festiwal_koled_Brzesc_01

Jak czytamy na witrynie internetowej Radiobiper.info „publiczność, która licznie uczestniczyła w tym wydarzeniu miała wyjątkową okazję posłuchać dawnych kolęd i pastorałek obrządku wschodniego, który przeważał niegdyś na terenach południowego Podlasia i Polesia Lubelskiego”.

Organizatorami dorocznego przeglądu kolęd wschodniosłowiańskich w Terespolu, ocenianego jako wydarzenie wysokiej rangi o charakterze kulturalnym i religijnym, są: Prawosławna Diecezja Lubelsko-Chełmska, Fundacja Dialog Narodów, Nadbużańskie Centrum Kultury Prawosławnej w Terespolu oraz Miejski Ośrodek Kultury w Terespolu.

Sergiusz Lubczuk (w centrum)

Sergiusz Lubczuk (w centrum)

Festiwal dofinansowany został przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz przez Starostwo Powiatowe w Białej Podlaskiej.

Anna Adamczyk z Brześcia

Działający przy Brzeskim Oddziale ZPB chór „Lubczanie” pod kierownictwem Sergiusza Lubczuka w pierwszych dniach lutego wystąpił na XIX Międzynarodowym Festiwalu Kolęd Wschodniosłowiańskich w Terespolu. [caption id="attachment_3127" align="alignnone" width="480"] Chór "Lubczanie"[/caption] Organizowany co roku w Terespolu Międzynarodowy Festiwal Kolęd Wschodniosłowiańskich jest największym w Polsce przeglądem kolęd charakterystycznych dla

Wioletta Kowalczuk, była wicedyrektor Polskiej Szkoły w Grodnie, zwolniona z pracy za patriotyczne podejście do wychowywania uczniów, mimo spotkanej przez nią niesprawiedliwości ze strony władz, kontynuuje działalność oświatowo-wychowawczą wśród polskich dzieci Grodna.

Wioletta_Kowalczuk

Wioletta Kowalczuk, fot.: Gazeta Polska

W drugiej połowie stycznia prowadzony przez Wiolettę Kowalczuk muzyczny zespół dziecięcy „Liberamente” koncertował w Warszawie na zaproszenie Fundacji “Kresy w Potrzebie – Polacy Polakom”. Przed występami młodych artystów z Grodna w stolicy Polski w Tygodniku Katolickim NIEDZIELA ukazał się wywiad z ich kierowniczką i wychowawczynią. Była wicedyrektor Polskiej Szkoły w Grodnie opowiedziała katolickiemu pismu zarówno o przyczynach jej zwolnienia ze szkoły, jak i o obecnej sytuacji w Szkole Polskiej.

Jak żyje się Polakom na Białorusi?

– Polacy przetrwali na Białorusi ciężkie czasy, jednak teraz jest coraz gorzej. Polskość jest tracona we wszystkich sferach. Szkoły polskie, które są na Białorusi tylko dwie – w Grodnie i Wołkowysku – i które zostały zbudowane za pieniądze polskiego podatnika, nie mają możliwości zapraszania nauczycieli z Polski, tak jak miało to miejsce chociażby kilkanaście lat temu.

Od 1996 r., od otwarcia pierwszej Polskiej Szkoły w Grodnie, pracowałam jako nauczycielka. Od 2002 r. byłam wicedyrektorem ds. wychowawczych. Jednak w sierpniu 2012 r. zostałam zwolniona. Powodem była polska działalność. Wprowadziłam do szkoły za dużo polskiej tradycji, kultury i historii. To nie podobało się władzom. Powiedziano mi, że szkoła była prowadzona ku polskości, a jest to szkoła na Białorusi i dlatego ma być prowadzona ku białoruskiemu państwu.

Zmieniło się coś od momentu, kiedy Pani zakończyła pracę w Polskiej Szkole w Grodnie?

– Słyszę od rodziców i młodzieży, z którą mam kontakt, że sytuacja w szkole raczej nie ulega zmianie. Gdy zaczynałam w niej pracę, wówczas była tam grupa kilku nauczycieli z Polski. Bardzo nam to pomagało, ponieważ należy podkreślić, że nikt nie uczył nas języka polskiego. Uczyliśmy się go w kościele, a także słuchając polskiego radia i oglądając polską telewizję, czytając polską prasę i książki oraz w rodzinach, w których rozmawiano w języku polskim.

Współpraca z osobami z Polski, ciągłe rozmowy w ojczystym języku, wspólne organizowanie różnych wydarzeń bardzo nam pomagało. Teraz nauczyciele nie mogą przyjeżdżać, ponieważ mówi się, że wystarczą studenci, którzy kształcą się na uniwersytecie w Grodnie na filologii polskiej, a Białoruś ma swoje kadry, które mogą pomóc w prowadzeniu lekcji.

Jak wyglądają teraz lekcje języka polskiego w tej szkole?

– Obecnie lekcje w języku polskim prowadzone są w ograniczony sposób. Przyjmuje się nauczycieli, którzy mają niewiele wspólnego z polskością, mniej jest spotkań patriotycznych, ponieważ pani dyrektor, która tę funkcje sprawuje od 2009 r., po prostu się boi. Robi to, co każe jej władza. Strasznie to wszystko przeżyłam. Do tej pory bardzo mnie to boli.

W tej szkole wychowały się moje córki, które uczęszczały do niej przez dziewięć lat. Ta szkoła w pocie czoła była pielęgnowana przez nas i to wszystko w pewnym momencie zostało zatracone i zniszczone.

Gdzie Pani pracuje teraz?

– W parafii Ojców Redemptorystów, blisko Polskiej Szkoły w Grodnie. Uczę języka polskiego dorosłych, dzieci, rodziców dzieci niepełnosprawnych, mam zajęcia z upośledzonymi dziećmi. Po zwolnieniu ze szkoły, ojcowie redemptoryści wzięli mnie pod swoje skrzydła i zaproponowali współpracę. Ojcowie redemptoryści bardzo mocno udzielali się w różnego rodzaju wydarzeniach, które organizowałam w Polskiej Szkole w Grodnie. Praca ta jest nowym wyzwaniem: staram się osobom, z którymi pracuję, przybliżać Polskę na różne sposoby, nie tylko dzięki nauce języka polskiego, ale także poprzez polską kulturę, tradycję i historię. Wycieczki do Warszawy są jednym z moich pomysłów na uczenie się historii Polski. Na wszystkich spotkaniach proszę Polaków: Pamiętajcie o nas, bo nam tam, na Białorusi, jest bardzo trudno.

Rozmawiała Magdalena Kowalewska, Tygodnik Katolicki NIEDZIELA 

Wioletta Kowalczuk, była wicedyrektor Polskiej Szkoły w Grodnie, zwolniona z pracy za patriotyczne podejście do wychowywania uczniów, mimo spotkanej przez nią niesprawiedliwości ze strony władz, kontynuuje działalność oświatowo-wychowawczą wśród polskich dzieci Grodna. [caption id="attachment_3124" align="alignnone" width="480"] Wioletta Kowalczuk, fot.: Gazeta Polska[/caption] W drugiej połowie stycznia prowadzony przez

Do obrony życia i sakramentalnego małżeństwa, a także do przekazywania wiary w rodzinach wezwał w czasie swej sakry biskupiej ks. Józef Staniewski. Pierwszego lutego w grodzieńskim kościele katedralnym przyjął on święcenia biskupie. Nowy biskup pomocniczy w Grodnie przez wiele lat był rektorem i wychowawcą w miejscowym Wyższym Seminarium Duchownym.

rece_glowa_biskup

W uroczystości udział wzięli licznie przybyli duchowni, wszyscy biskupi Białorusi oraz nuncjusz apostolski na Białorusi abp Claudio Gugerotti. Do kościoła katedralnego przybyło bardzo wielu wiernych, by swymi modlitwami wesprzeć nowego biskupa. Głównym konsekratorem był biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz, a współkonsekratorami metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz i bp Antoni Dziemianko z Pińska.

Pastorał nowowyświęconego biskupa

Pastorał nowowyświęconego biskupa

W homilii bp Kaszkiewicz zaznaczył, że Ojciec Święty mianując biskupem syna grodzieńskiej ziemi „pragnie dać Kościołowi lokalnemu dobrego pasterza, który zna swoją owczarnię, jej troski i potrzeby; wie, czym ona żyje, czego pragnie i oczekuje; i który przyrzeknie wiernie jej służyć, z pełnym oddaniem i poświęceniem”.

ks.bp Józef Staniewski

ks.bp Józef Staniewski

Na zakończenie liturgii nowowyświęcony biskup dziękował wszystkim, którzy dotąd wspierali go w służbie pasterskiej i tym, których opatrzność Boża postawiła na drodze jego życia. „Szanujcie i brońcie życia, tego nienarodzonego i słabego fizycznie z powodu choroby, kalectwa czy starości. Trwajcie w nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa, które zdolne jest przekazać dar życia przez miłość mężczyzny i kobiety. Podtrzymujcie w waszych rodzinach wspólną modlitwę, wspólny posiłek, miejcie czas na rozmowę z dziećmi i odwagę tłumaczenia młodzieży życia dorosłego” – tymi słowami zwrócił się do wszystkich diecezjan i ludzi dobrej woli nowy biskup grodzieński. Zachęcał wiernych, by szanowali kapłanów, biskupów, siostry zakonne, a swoimi modlitwami wspierali ich codzienną posługę.

Nuncjusz apostolski na Białorusi abp Claudio Gugerotti

Nuncjusz apostolski na Białorusi abp Claudio Gugerotti

Bp Staniewski całe swoje życie związał z Grodzieńszczyzną. Urodził się w Zaniewiczach niedaleko Grodna. Studia filozoficzno-teologiczne odbył w grodzieńskim seminarium. Sprawował różne funkcje w Kościele partykularnym, najdłużej będąc rektorem miejscowego seminarium. Przez szereg lat był przełożonym i wychowawcą seminaryjnym, wkładając wiele wysiłku i czasu w formowanie nowych pokoleń kapłanów, a swoim zaangażowaniem dopomagał wielu młodym i wątpiącym w odkryciu drogi do Chrystusowego kapłaństwa.

za ks. Jerzy Martinowicz,  Radio Watykańskie, zdjęcia: Catholic.by

 

Do obrony życia i sakramentalnego małżeństwa, a także do przekazywania wiary w rodzinach wezwał w czasie swej sakry biskupiej ks. Józef Staniewski. Pierwszego lutego w grodzieńskim kościele katedralnym przyjął on święcenia biskupie. Nowy biskup pomocniczy w Grodnie przez wiele lat był rektorem i wychowawcą w

W niedzielę, w święto Ofiarowania Pańskiego, w kościele pw. Najświętszej Trójcy w Wojstomiu koło Smorgoni, wychowankowie Heleny Andrycy, zasłużonej działaczki ZPB i prezes miejscowego oddziału Związku, zaprezentowali miejscowym Polakom w języku polskim inscenizowaną historię o Narodzinach Zbawiciela.

Helena Andryca ogłasza rozpoczęcie przedstawienia

Helena Andryca ogłasza rozpoczęcie przedstawienia

Jasełka poprzedziła uroczysta Msza Święta z okazji przypadającego na 2 lutego święta Matki Boskiej Gromniczej, którą celebrował miejscowy proboszcz ks. Leon Ładysz. Z okazji uroczystości religijnej do świątyni przybyło około dwustu wiernych, którzy pozostali po nabożeństwie, aby obejrzeć przedstawienie w wykonaniu młodych wojstomian, uczących się języka polskiego u Heleny Andrycy.

Aniołowie obwieszczają Narodziny Zbawiciela

Aniołowie obwieszczają Narodziny Zbawiciela

Pasterze składają dary przy żłobku Jezusa

Pasterze składają dary przy żłobku Jezusa

Trzej Królowie ze Wschodu

Trzej Królowie ofiarują maleńkiemu dary

trzej_krolowie_1

Dzieci przy żłobku z Jezuskiem

Dzieci przy żłobku z Jezuskiem

dzieci_sw_rodzina

– Cieszę się, że dzieci tak ładnie wyuczyły swoje role i prawie bezbłędnie wypowiadały kwestie po polsku – powiedziała nam Helena Andryca po przedstawieniu. Polska działaczka jest przekonana, że poprzez nauczanie religii w formie teatralizowanych przedstawień w języku polskim, jej wychowankowie nie tylko lepiej rozumieją Boga, lecz także uczą się polskości, która nieoderwalna jest od tradycji chrześcijańskiej.

aktorzy_wszyscy

Jasełka ogładało blisko 200 ludzi

Jasełka ogładało blisko 200 ludzi

Kościół pw. Najświętszej Trójcy w Wojstomiu słynie między innymi z tablicy pamiątkowej z płaskorzeźbą z wizerunkiem marszałka Józefa Piłsudskiego, umieszczonej na ścianie świątyni niedaleko głównego ołtarza. – Wiemy, że Polacy w Wojstomiu są bardrzo patriotyczni. Bardzo dziękuję dzieciakom ich rodzicom i wychowawcom, zwłaszcza pani Helenie Andrycy, za wspaniałe przedstawienie! – zwrócił się do wojstomskich Polaków obecny na przedstawieniu prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz.

prezes_prezenty

Mieczysław Jaśkiewicz rozdaje słodkie prezenty

Jemu przypadła przyjemna rola Świętego Mikołaja. Każde bowiem, biorące udział w jasełkach i obecne w świątyni dziecko, otrzymało z rąk prezesa ZPB słodki podarunek. Najbardziej aktywnym dorosłym działaczom ZPB w Wojstomiu prezes organizacji wręczył prezentowany niedawno w Grodnie kalendarz „Żołnierze Polski Podziemnej” z portretami obrońców Kresów, wydany przez oddział IPN w Białymstoku.

a.pis.

W niedzielę, w święto Ofiarowania Pańskiego, w kościele pw. Najświętszej Trójcy w Wojstomiu koło Smorgoni, wychowankowie Heleny Andrycy, zasłużonej działaczki ZPB i prezes miejscowego oddziału Związku, zaprezentowali miejscowym Polakom w języku polskim inscenizowaną historię o Narodzinach Zbawiciela. [caption id="attachment_3102" align="alignnone" width="480"] Helena Andryca ogłasza rozpoczęcie przedstawienia[/caption] Jasełka

W niedzielę w Sołach koło Smorgoni, w kościele parafialnym pw. Matki Bożej Różańcowej odbył się koncert reprezentacyjnego chóru Związku Polaków na Białorusi „Głos znad Niemna”. Po koncercie miejscowi Polacy „zreanimowali” w Sołach oddział ZPB, wcześniej tu istniejący, lecz od lat nie wykazujący się aktywnością.

Chór "Głos znad Niemna"

Chór „Głos znad Niemna”

Chór „Głos znad Niemna”, kierowany przez Pawła Kmiecika i dyrygentkę Weronikę Szarejko, zaśpiewał podczas niedzielnej Mszy Świętej jako chór kościelny, a potem zaproponował publiczności, która wypełniła swiątynię, koncert składający się z dwóch części tematycznych.

GzN_Soly_1

W pierwszej połowie programu artyści z Grodna wykonali znane i mniej znane polskie kolędy i pieśni religijne. Następnie Paweł Kmiecik zapowiedział część patriotyczną, w której zabrzmiały między innymi takie utwory jak „Legiony” – pieśń I Brygady Legionów Polskich dowodzonych przez Józefa Piłsudskiego, czy przedwojenna piosenka żołnierska autorstwa Michała Zielińskiego „Serce w plecaku”.

Bijąca brawa artystom publiczność

Bijąca brawa publiczność

Patriotyczną część występu grodzieńskich artystów zgromadzeni w kościele parafianie odbierali ze szczególnym wzruszeniem. Być może sprzyjał temu fakt iż kościół parafialny w Sołach wyróżnia się wśród innych świątyń na Smorgońszczyźnie i Grodzieńszczyźnie tym, że jedną ze ścian kościoła zdobi przedwojenny fresk, świadczący o patriotyzmie miejscowej ludności. Fresk, który jakimś cudem przetrwał czasy sowieckie, ukazuje scenę rozbicia bolszewików przez oddziały Wojska Polskiego podczas Bitwy Warszawskiej.

Fresk w kościele w Sołach, ukazujący scenę Bitwy Warszawskiej

Fresk w kościele w Sołach, ukazujący scenę Bitwy Warszawskiej

Do pamięci o historii swojego narodu i o swoich przodkach nawiązał w wystąpieniu przed miejscowymi Polakami obecny na koncercie prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz.

Przemawia prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz

Przemawia prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz

Efektem spotkania Polaków w kościele stała się inicjatywa miejscowej społeczności polskiej, aby wznowić działalność istniejącego niegdyś w Sołach oddziału ZPB. W obecności prezesa organizacji grupa najbardziej aktywnych miejscowych Polaków po koncercie wyłoniła ze swojego grona kierownictwo nowej struktury Związku.

– Cieszy mnie, że w Sołach powstał oddział, gdyż oznacza to, że nad miejscowym cmentarzem, na którym są groby polskich żołnierzy, będzie sprawowana stała opieka – powiedziała nam prezes oddziału ZPB w Smorgoni Teresa Pietrowa. Wcześniej to właśnie ona organizowała sprzątanie cmentarza w Sołach i doglądała groby pochowanych tu polskich żołnierzy, między innymi żołnierzy Armii Krajowej.

Andrzej Pisalnik

W niedzielę w Sołach koło Smorgoni, w kościele parafialnym pw. Matki Bożej Różańcowej odbył się koncert reprezentacyjnego chóru Związku Polaków na Białorusi „Głos znad Niemna”. Po koncercie miejscowi Polacy „zreanimowali” w Sołach oddział ZPB, wcześniej tu istniejący, lecz od lat nie wykazujący się aktywnością. [caption id="attachment_3094"

Delegacja Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku na czele z dyrektor Barbarą Bojaryn-Kazberuk prezentowała wczoraj w Grodnie kalendarz ścienny na rok 2014 z reprodukcjami portretów olejnych, grafik i rysunków przedstawiających sylwetki znanych i mniej znanych żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego.

Wydany przez białostocki IPN kalendarz stał się w Polsce przebojem wydawniczym. – Niestety, wydanego nakładu zabrakło, aby zadowolić wszystkich, kto chciałby mieć ten kalendarz. Otrzymujemy prośby od chętnych z całej Polski – mówiła zgromadzonym na prezentacji miejscowym Polakom i twórcom, którzy przyczynili się do powstania hitu wydawniczego, Barbara Bojaryn-Kazberuk.

Barbara Bojaryn-Kazberuk

Przemawia Barbara Bojaryn-Kazberuk

Inspiracją i pierwowzorem zamieszczonych w kalendarzu ilustracji posłużyły prace artystów z Towarzystwa Plastyków Polskich (TPP) przy Związku Polaków na Białorusi wykonane dla wystawy pt. “Pamięci bohaterów Armii Krajowej”.

Waldemar Wilczewski i Barbara Bojaryn-Kazberuk prezentują kalendarz

Waldemar Wilczewski i Barbara Bojaryn-Kazberuk prezentują kalendarz

Wystawę tę mieszkańcy Białorusi mieli okazję podziwiać po raz pierwszy 12 maja zeszłego roku przy okazji uroczystości poświęcenia krzyża ku czci legendarnego dowódcy połączonych sił Armiii Krajowej Lida–Szczuczyn Anatola Radziwonika ps. „Olech” w Raczkowszczyźnie – miejscowości w rejonie szczuczyńskim pod którą w 1949 roku zginął jeden z ostatnich obrońców Kresów. Potem portrety legendarnych dowódców i żołnierzy AK mieszkańcy Grodna mogli podziwiać w sali Związku Polaków na Białorusi. Następnie wystawa wyjechała w trasę po miastach Polski. W Białymstoku została zauważona przez współpracowników miejscowego oddziału IPN i naczelnika Biura Edukacji Publicznej tej instytucji Waldemara Wilczewskiego.

Pomysłodawca wydania kalendarza z reprodukcjami prac polskich artystów z Białorusi, przemawiając do zgromadzonych, niezwykle wysoko ocenił rolę kalendarza w edukacji patriotycznej polskiej młodzieży. – Ten kalendarz trafił do setek szkół na Podlasiu – oznajmił Waldemar Wilczewski, zachęcając polskich artystów z Białorusi do zorganizowania w roku bieżącym pleneru z myślą o 75. rocznicy agresji sowieckiej na polskie Kresy Wschodnie w 1939 roku. Naczelnik Biura Edukacji Publicznej IPN nie wykluczył, iż pokłosiem takiego pleneru mógłoby stać się wydanie przez IPN kalendarza tematycznego na 2015 rok.

– To ewenement na skalę Polski – tak ocenił zainteresowanie środowiska polskich malarzy na Białorusi tematyką historyczną Andrzej Chodkiewicz. Dyplomata ujawnił, że kiedy w Polsce opowiada o działającym na Białorusi środowisku malarzy, zwracających się regularnie w swojej twórczości do tematu historii Polski, ta informacja niedowierzanie. – Kiedy pytają mnie, co to są za malarze, odpowiadam, że są to wspólcześni twórcy, w większości mający opanowany warsztat akademicki i ukończone wyższe studia plastyczne – powiedział Chodkiewicz, zaznaczając, że istnienie na Białorusi tak unikalnego środowiska artystycznego to w dużej mierze zasługa Stanisłwa Kiczki, prezesa Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB.

Przemawia Stanisław Kiczko

Przemawia Stanisław Kiczko

– Cieszymy się, że nasze prace zostały docenione i utrwalone w tak wspaniały sposób – dziękował Stanisław Kiczko wydawcom kalendarza, konsulowi generalnemu, który był, jak określają wydawcy, „dobrym duchem” przedsięwzięcia i swoim kolegom malarzom. – Wystawa, która zainspirowała IPN do wydania tego kalendarza, nie powstałaby bez pomocy Witolda Iwanowskiego – podkreślił prezes TPP, dziękując znanemu grodzieńskiemu publicyście i krajoznawcy, który udzielał twórcom konsultacji historycznych na temat każdej z utrwalonych na płótnie, a teraz też w kalendarzu IPN, postaci.

zespol

Podczas koncertu

Zakończył prezentację wzruszający koncert polskich piosenek żołnierskich i patriotycznych w wykonaniu  zespolu wokalnego „Ubi Caritas” pod kierownictwem Alicji Binert. Niektóre utwory w wykonaniu młodych artystów, takie jak „Legiony” – pieśń I Brygady Legionów Polskich dowodzonych przez Józefa Piłsudskiego, publiczność słuchała na stojąco.

Alicja Binert i jej wychowankowie

Alicja Binert (po prawej) i jej wychowankowie

Każdy obecny na grodzieńskiej prezentacji kalendarza IPN „Żołnierze Polski Podziemnej” dostał po jednym jego egzemplarzu w prezencie.

a.pis.

Delegacja Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku na czele z dyrektor Barbarą Bojaryn-Kazberuk prezentowała wczoraj w Grodnie kalendarz ścienny na rok 2014 z reprodukcjami portretów olejnych, grafik i rysunków przedstawiających sylwetki znanych i mniej znanych żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego. Wydany przez białostocki IPN kalendarz stał się

Blisko 120 prac autorstwa ponad czterdziestu artystów, członków Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi, jest wystawianych w prestiżowej Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Otwarta 16 stycznia wystawa pt. „Pod otwartym niebem” potrwa do 16 lutego.

Afisz wystawy

Afisz wystawy

– Dużo eksponowanych prac inspirowaych jest ikoną i prawosławiem – ocenia goszczące w Sopocie dzieła malarskie Zbigniew Buski, dyrektor Państwowej Galerii Sztuki (PGS) w Sopocie. Zdaniem znawcy w niektórych pracach polskich artystów z Białorusi zauważalne są wpływy pochodzącego z białoruskiego Witebska wybitnego awangardowego malarza XX stulecia Marca Shagalla. – Ale są też dzieła o charakterze abstrakcyjnym oraz pejzaże – dodaje Zbigniew Buski.

Stanisław Kiczko i Zbigniew Buski - podczas wernisażu wystawy

Stanisław Kiczko i Zbigniew Buski – podczas wernisażu wystawy

Gospodarza galerii cieszy, iż, mimo tego, że należący do Towarzystwa Plastyków Polskich (TPP) artyści z Białorusi wystawiają się w Polsce regularnie, w Sopocie zostały wystawione dzieła, których jeszcze nie mieli okazji podziwiać miejscowi miłośnicy malarstwa.

Delegacja Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB na wernisażu wystawy

Delegacja Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB na wernisażu wystawy

Jak zgodnie podkreślają Zbigniew Buski i prezes Towarzystwa Plastyków Polskich Stanisław Kiczko wystawa „Pod otwartym niebem w Sopocie to efekt współpracy artystycznej między PGZ a TPP przy Związku Polaków na Białorusi. Dzięki tej współpracy, również trójmiejscy artyści regularnie, poczynając od 2006 roku, prezentują swoje dzieła na Białorusi, najczęściej w galeriach Grodna.

Wystawa "Pod otwartym niebem" w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie

Wystawa „Pod otwartym niebem” w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Prezentując dorobek TPP przy ZPB Stanisław Kiczko przypomina, iż jego stowarzyszenie skupia prawie stu artrystów z całej Białorusi: Grodna,Mińska, Brześcia, Witebska, Mohylewa, Baranowicz, Lidy i Wołkowyska. Ponad połowa z nich mają ukończone wyższe studia plastyczne, a dwóch artystów zostało odznaczonych medalem „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

– Mimo, iż mieszkamy poza Polską, wspólne zainteresowania pozwalają nam, mieszkającym na Białorusi malarzom, przebywać w polskim kręgu kulturowym i zachowywać tożsamość narodową, jednocześnie wzbogacając ją o tradycje innych, przyjaznych nam narodowości, zamieszkujących Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej – mówi nam Stanisław Kiczko. Prezes TPP zaznacza, iż członkowie jego Towarzystwa tworzą w różnych technikach plastycznych, ale jednoczy ich przynależność do polskiego kręgu kultrowego i polskiej tradycji, co przekłada się między innymi na tematykę organizowanych siłami TPP plenerów i wystaw tematycznych, z których trzy tylko w ubiegłym roku było poświęconych historii Polski.

Przemawia prezydent miasta Sopotu Jacek Karnowski

Przemawia prezydent miasta Sopotu Jacek Karnowski

Stanisław Kiczko, dziękując za możliwość wystawiania prac członków TPP w tak prestiżowym miejscu, jakim jest PGS w Sopocie, podkreśla ogromną zasługę w tym władz miasta Sopotu i osobiście prezydenta miasta Sopotu Jacka Karnowskiego, który zaszczycił swoją obecnością i słowem powitalnym zgromadzonych 16 stycznia na wernisażu wystawy „Pod otwartrym niebem” artystów polskich z Białorusi i miejscową publiczność.

a.pis. na podstawie PAP/gazeta.pl, zdjęcia – Aleksander Bołdakow

Blisko 120 prac autorstwa ponad czterdziestu artystów, członków Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi, jest wystawianych w prestiżowej Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Otwarta 16 stycznia wystawa pt. „Pod otwartym niebem” potrwa do 16 lutego. [caption id="attachment_3078" align="alignnone" width="480"] Afisz wystawy[/caption] - Dużo eksponowanych prac

Skip to content