HomeStandard Blog Whole Post (Page 516)

Przegląd działających przy ZPB zespołów artystycznych organizuje w sobotę, 7 czerwca, w Grodnie Związek Polaków na Białorusi. W ramach przeglądu kierownictwo organizacji wręczy dyplomy z podziękowaniem za naukę dzieciom, uczącym się języka polskiego w szkołach i przedszkolach Grodna i okolic.

Festiwal_2006_05

2006 rok. Przemawia Andżelika Borys, ówczesna prezes ZPB

– Chcemy wynagrodzić dzieci, uczących się języka polskiego, aby przez okres rozpoczynających się wakacji pamiętały, że ich zainteresowanie mową ojczystą jest doceniane – tłumaczy sens przedsięwzięcia artystyczno-oświatowego Andżelika Borys, przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB.

DCF 1.0

2006 rok. Ludwik Zalewski, senator RP VI kadencji, członek Komisji Emigracji i Łączności za Granicą, Jacek Junosza-Kisielewski, wicedyrektor Departamentu Konsularnego i Polonii MSZ, Joanna Urban, dyrektor Biura Prezydialnego w Kancelarii Senatu RP, Andżelika Borys i Grzegorz Sieroczyński, główny specjalista w Biurze Polonijnym Senatu RP

Polska działaczka zauważa, iż w tych samych dniach w Grodnie odbywa się duża oficjalna impreza kulturalna, poświęcona mieszkającym na Białorusi mniejszościom narodowym – Finał X. Festiwalu Kultur Narodowych. – Od ośmiu lat autentyczny niezależny ruch polski na Białorusi działa w podziemiu, natomiast władze organizując swój festiwal, robią wygląd, jakby taka organizacja, jak niezależny Związek Polaków, nie istniała. Nie zapraszają, więc nas na swoje święto – mówi Borys. Przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB zaznacza, że ignorowanie przez władze w Mińsku niezależnego ruchu polskiego na Białorusi nie oznacza, że ten ruch nie istnieje. – Nasza impreza ma właśnie zaprzeczyć narzucanej społeczeństwu propagandowej opinii, że Polacy na Białorusi, to tylko ci, którzy dają się wykorzystywać w politycznych kampaniach władzy w charakterze posłusznych rozkazom z góry obywateli – podkreśla Borys.

Festiwal_2006_06

2006 rok. Spotkanie Polaków na terenie Konsulatu Generalnego RP w Grodnie

DCF 1.0

Niezależny od władz w Mińsku Związek Polaków na Białorusi prowadzi działalność kulturalną i oświatową, narażając się na represje i szykany ze strony białoruskiej władzy, już od ośmiu lat. – W tych dniach, kiedy razem z Rodakami w Polsce obchodzimy 25. rocznicę odzyskania przez Polskę Wolności, nie możemy postąpić inaczej i musimy zaznaczyć swoją obecność na Białorusi, nawet, jeśli jest to sprzeczne z czyimś doraźnym interesem politycznym – podsumowuje Andżelika Borys.

Festiwal_2006_03

2006 rok. Zespół „Rymowanka”

Festiwal_2006

2006 rok. Śpiewa chór „Głos znad Niemna”

Festiwal_2006_02

2006 rok. Justyna Porzecka i Robert Tawrel

DCF 1.0

Wystawa twórców ludowych i malarzy

Festiwal_2006_01

Festiwal_2006_04

2006 rok. Zespół „Wesoła Gromadka”

DCF 1.0

2006 rok. Wiktor Szałkiewicz

DCF 1.0

DCF 1.0

DCF 1.0

Znadniemna.pl

Przegląd działających przy ZPB zespołów artystycznych organizuje w sobotę, 7 czerwca, w Grodnie Związek Polaków na Białorusi. W ramach przeglądu kierownictwo organizacji wręczy dyplomy z podziękowaniem za naukę dzieciom, uczącym się języka polskiego w szkołach i przedszkolach Grodna i okolic. [caption id="attachment_4662" align="alignnone" width="480"] 2006 rok.

Dyskusją panelową z udziałem ekspertów zakończył się 5 czerwca, zorganizowany przez Konsulat Generalny RP w Grodnie w Sali Kinowej Konsulatu, pokaz filmów wybitnego polskiego reżysera Andrzeja Wajdy, poświęcony 25-leciu pierwszych demokratycznych wyborów w powojennej Polsce.

Panel_w_Konsulacie_01

Uczestników dyskusji panelowej wita konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz

W charakterze panelistów w dyskusji, wieńczącej pokaz filmów jednego z największych polskich twórców filmowych, wystąpiły wykładowczynie z Uniwersytetu w Białymstoku – historyk Joanna Sadowska i historyk kina Alicja Kisielewska. Towarzyszył im Krzysztof Burnetko, biograf Andrzeja Wajdy, współautor biografii twórcy wydanej pt. „Andrzej Wajda. Podejrzany”.

Dyskusję, podczas której paneliści próbowali ustalić między innymi, czy na podstawie filmów Andrzeja Wajdy da się poznać i zrozumieć historię Polski po drugiej wojnie światowej, poprowadził Wiesław Romanowski, konsul w Konsulacie Generalnym RP w Grodnie.

Panel_w_Konsulacie

Prowadzący Wiesław Romanowski i paneliści: Krzysztof Burnetko, Alicja Kisielewska i Joanna Sadowska

Wszyscy paneliści zgodzili się co do tego, iż w twórczości Wajdy mianowicie tryptyk filmowy, składający się z obrazów „Człowiek z marmuru”, „Człowiek z żelaza” oraz, mającego premierę w ubiegłym roku, filmu „Lech Wałęsa. Człowiek z nadziei” – najwyraźniej stanowi próbę opowiedzenia językiem filmu o powojennych losach Polaków, często dramatycznych, lecz pokazujących ich konsekwentne dążenie do uwolnienia się spod jarzma socjalizmu i ideologii komunistycznej.

– Te filmy nie obrazują oczywiście wszystkich najważniejszych wydarzeń, jakie zachodziły w Polsce po wojnie, przybliżając Okrągły Stół i wolne wybory – mówiła prof. Joanna Sadowska. Z tej racji, jak zauważyła, na ich podstawie nie można poznać najnowszej historii Polski. Zdaniem innej panelistki, prof. Alicji Kisielewskiej, filmy Wajdy na poziomie kulturowym jednak doskonale oddają mentalne przemiany Polaków i to, jak się zmieniały nastroje społeczne, które doprowadziły Polskę do odzyskania upragnionej Wolności. – Wajda jest jedynym twórcą filmowym, który potrafił opowiedzieć Polakom o nich samych – mówiła ekspert. – Odwaga, prawdomówność i poczucie humoru – te trzy cechy zauroczyły mistrza w legendarnym przywódcy Solidarności Lechu Wałęsie, kiedy Wajda poznał go w okresie strajku w Stoczni Gdańskiej – opowiadała prof. Kisielewska. Te właśnie cechy zrobiły z Wałęsy bohatera i były, zdaniem panelistki, charakterystyczne dla ogółu społeczeństwa polskiego w czasach PRL. To dzięki nim właśnie, jak zauważyła, walka Polaków o Wolność okazała się skuteczna.

Po dyskusji, podczas której obecni w Sali Kinowej Konsulatu RP w Grodnie widzowie mogli poznać dużo ciekawych, nieraz zabawnych, historii z życia Andrzeja Wajdy i opowieści o tym, jak układały się losy jego filmów, organizatorzy spotkania zaproponowali zgromadzonym na sali widzom i ekspertom obejrzenie 20 -minutowego filmu dokumentalnego pt. „Z marmuru, żelaza i nadziei”, opowiadającego o tryptyku filmowym, na który się złożyły: „Człowiek z marmuru”, „Człowiek z żelaza” i „Lech Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Ciekawe, że występujący w dokumencie sam Andrzej Wajda przyznał, iż wcale nie planował nakręcenia takiego tryptyku. Z właściwą mu autoironią zauważył, iż tak wyszło dlatego, że ma długie życie.

Znadniemna.pl

Dyskusją panelową z udziałem ekspertów zakończył się 5 czerwca, zorganizowany przez Konsulat Generalny RP w Grodnie w Sali Kinowej Konsulatu, pokaz filmów wybitnego polskiego reżysera Andrzeja Wajdy, poświęcony 25-leciu pierwszych demokratycznych wyborów w powojennej Polsce. [caption id="attachment_4655" align="alignnone" width="480"] Uczestników dyskusji panelowej wita konsul generalny RP

Telewizji Polskiej udało się skontaktować z przebywającą w tych dniach w Krakowie, na XXIX Zjeździe Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy Związku Polaków na Białorusi, kapitan Weroniką Sebastianowicz. Pani kapitan opowiedziała Telewizji Polskiej o swoich oczekiwaniach, związanych z wyznaczoną na 10 czerwca w Grodnie rozprawą sądową, w sprawie rzekomego przemytu przez nią pomocy żywnościowej dla jeszcze żyjących na Białorusi byłych żołnierzy AK i ich rodzin.

Za portalem TVP.INFO zamieszczamy tekst tej relacji, uzupełniając archiwalnymi zdjęciami:

„Szykuję się na dotkliwą karę”. 83-letnia polska kombatantka stawi się przed białoruskim sądem

Kpt. Weronika Sebastianowicz wśród towarzyszy broni, członków Stowarzyszenia ŻAK przy ZPB

Kpt. Weronika Sebastianowicz wśród towarzyszy broni, członków Stowarzyszenia ŻAK przy ZPB

Weronika Sebastianowicz, 83-letnia szefowa Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi, podejrzana o przemyt pomocy żywnościowej zamierza stawić się przed białoruskim sądem – dowiedział się portal tvp.info. – Starają się zrobić to, co najgorsze. Nienawidzą, nie uznają, a skoro z racji wieku nie mogą wsadzić do więzienia, to nękają na inne sposoby – mówi w rozmowie z nami Sebastianowicz.

Weronika Sebastianowicz, szefowa Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi 10 czerwca ma stanąć przed białoruskim sądem za rzekomy przemyt pomocy żywnościowej dla członków stowarzyszenia. Jej sprawę do sądu skierował urząd celny w Grodnie. Chodzi o ponad 70 paczek od polskiego Stowarzyszenia Odra-Niemen z pomocą dla kombatantów Armii Krajowej na Białorusi, które zarekwirowano u niej w domu 2 kwietnia.

– Stawię się w sądzie – deklaruje w rozmowie z portalem tvp.info Weronika Sebastianowicz. – Wartość tych paczek wyceniono na 22 miliony rubli, więc przygotowuję się na dotkliwą karę – powiedziała kombatantka. Sebastianowicz po białoruskiej władzy nie spodziewa się niczego dobrego ani łaskawego potraktowania. – Starają się zrobić to, co najgorsze. Nienawidzą, nie uznają, a skoro z racji wieku nie mogą wsadzić do więzienia, to nękają na inne sposoby – mówi szefowa Stowarzyszenia Żołnierzy AK.

Jej postawę rozumie i szanuje białoruski dziennikarz Andrzej Pisalnik, rzecznik Związku Polaków na Białorusi. – Pani Weronika nie zamierza unikać sądu. Nie chce, aby ją dowożono radiowozem czy doprowadzano w jakiś inny sposób – mówi w rozmowie z portalem tvp.info Pisalnik.

Według dziennikarza kobiecie grozi kara grzywny w wysokości od 50 do 300 jednostek bazowych, czyli kara od 250 do 1400 złotych. – Białoruskie prawo w tej kwestii nie przewiduje upomnienia czy innej mniej dotkliwej kary – wyjaśnia dziennikarz.

– Ale Pani Weronika jest zahartowanym w różnych bojach żołnierzem AK – podkreśla Pisalnik. Jest więc przygotowana na tę batalię.

Młodość na Syberii

Weronika Sebastianowicz po powrocie z GUŁAG-u, fot.: archiwum prywatne Weroniki Sebastianowicz

Weronika Sebastianowicz po powrocie z GUŁAG-u, fot.: archiwum prywatne Weroniki Sebastianowicz

Weronika Sebastianowicz ps. „Różyczka” ma za sobą wiele dramatycznych doświadczeń. Za działalność w Armii Krajowej w 1952 roku została skazana przez Trybunał Wojsk MGB Obwodu Grodzieńskiego na 25 lat łagrów i pozbawienie praw publicznych na 5 lat. Wyrok odsiadywała między innymi w Workucie na północy Rosji oraz w łagrach na Syberii.

Po śmierci Stalina w ramach amnestii wróciła w rodzinne strony. Dzisiaj jest najmłodszym z żyjących żołnierzem AK na Białorusi oraz szefową Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi. – Jej starsi koledzy niezwykle cenią jej działalność i bardzo na nią liczą. Czasem kiedy dopada ją zwątpienie w to co robi, a bywa to bardzo rzadko, proszą, aby nie rezygnowała z przewodniczenia związkowi – opowiada Pisalnik.

Antoni Oleszkiewicz, brat Weroniki Sebastianowicz

Antoni Oleszkiewicz, brat Weroniki Sebastianowicz, fot.: archiwum prywatne Weroniki Sebastianowicz

Sebastianowicz przyznaje, że kilka razy myślała o wycofaniu się z działalności. – Ale nie potrafię. Ze względu na pamięć tych, co zginęli, także mojego brata, który stracił życie walcząc w szeregach AK. Wytrwam – mówi kombatantka.

Najmłodsza z żyjących żołnierzy AK

Sebastianowicz_w_Watykanie_07

83-letnia kapitan Weronika Sebastianowicz jest najmłodszym, z żyjących na Białorusi, żołnierzem Armii Krajowej. Na zdjęciu – na pl. św. Piotra w Watykanie w towarzystwie o kilka lat starszych od niej członków Stowarzyszenia Żołnierzy AK przy ZPB  por. Alfonsa Rodziewicza i por. Franciszka Szamreja

– Jej codzienna praca to wsparcie i pomoc dla jeszcze żyjących kolegów z AK, którzy często są w znacznie gorszej kondycji zdrowotnej od niej i zwykle mieszkają w małych wioskach oddalonych od aglomeracji. Paczki, które pani Weronika im dostarcza, są więc dla nich bardzo cenne – opowiada Pisalnik i przypomina, że żołnierze AK nie są uznawani na Białorusi za kombatantów i nie otrzymują żadnej pomocy od państwa.

Żyjący na Białorusi żołnierze AK to najczęściej schorowani, przykuci do łóżek, ludzie

Żyjący na Białorusi żołnierze AK to najczęściej schorowani, przykuci do łóżek, ludzie, nie otrzymujący pomocy od państwa białoruskiego

– Paczki z podstawowymi produktami żywnościowym, jak ryż czy makaron, które pochodzą ze zbiórek charytatywnych z Polski to główna pomoc jaka do nich trafia – dodaje rzecznik Związku Polaków na Białorusi. Dlatego te 70 paczek, które zarekwirowano jej na początku kwietnia, to bardzo oczekiwana pomoc, która nie trafiła do kilkudziesięciu najbardziej potrzebujących. – Ale głównie przynoszę im to co zmieści się w kieszeni. Aby mieli na leki i najbardziej potrzebne rzeczy – wyjaśnia Sebastianowicz.

Zaprawiona w bojach z białoruską władzą

Kpt. Weronika Sebasianowicz przemawia w Raczkowszczyźnie (rej. szczuczyński), podczas uroczystości poświęcenia krzyża ku czci Anatola Radziwonika ps. "Olech", ostatniego dowódcy połączonych sił AK Lida-Szczuczyn, poległego w 1949 roku. Za postawienie krzyża "Olechowi" pani kapitan została skazana przez sąd w Szczuczynie na dotkliwą karę grzywny

12 maja 2013 roku. Kpt. Weronika Sebasianowicz przemawia w Raczkowszczyźnie (rej. szczuczyński), podczas uroczystości poświęcenia krzyża ku czci Anatola Radziwonika ps. „Olech”, ostatniego dowódcy połączonych sił AK Lida-Szczuczyn, poległego w 1949 roku. Za postawienie krzyża „Olechowi” pani kapitan została skazana przez sąd w Szczuczynie na dotkliwą karę grzywny

Wyznaczona na 10 czerwca rozprawa i jej konsekwencje nie będą pierwszym tego rodzaju wyrokiem wobec kombatantki. W ubiegłym roku sąd skazał panią Weronikę na karę około 1000 zł. Uznano ją winną złamania zasad przeprowadzania zgromadzeń masowych. Chodziło o ustawienie 12 maja 2013 r. przez ZPB we wsi Raczkowszczyzna w obwodzie grodzieńskim krzyża upamiętniającego ostatniego dowódcę AK połączonych sił Szczuczyn-Lida, Anatola Radziwonika ps. „Olech”, który zginął w walkach z NKWD w 1949 roku.

Na uroczystości było ponad 100 osób, w tym Sebastianowicz, kilku innych byłych żołnierzy AK oraz konsul Chodkiewicz. Pisalnik wyjaśnia, że na szczęście polska dyplomacja wspiera takich zasłużonych działaczy, jak pani Weronika i w takich trudnych sytuacjach może liczyć także na pomoc finansową. – Istnieje też możliwość zorganizowania zbiórki w Polsce na pokrycie kary – wyjaśnia dziennikarz.

Znadniemna.pl za TVP.INFO

Telewizji Polskiej udało się skontaktować z przebywającą w tych dniach w Krakowie, na XXIX Zjeździe Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy Związku Polaków na Białorusi, kapitan Weroniką Sebastianowicz. Pani kapitan opowiedziała Telewizji Polskiej o swoich oczekiwaniach, związanych z wyznaczoną na 10

Polacy z Brześcia okazali się bezkonkurencyjni w Rodzinnym Otwartym Turnieju Szachowym, który odbył się w Terespolu 1 czerwca. Zawody przeprowadzono z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka, w ramach letniej sesji IV Grand Prix Terespola w szachach.

Zawodnicy w akcji

Zawodnicy w akcji

Najwięcej punktów indywidualnych zdobyli szachiści z Brześcia: Erast Zakirow (zwycięzca w kategorii Open) – 5,5 punktów oraz Mirosław Adamczyk (zwycięzca w kategorii do lat 16) – 5,5 punktów.

W turnieju rodzinnym pierwsze miejsce podzieliły rodziny z Polski i Białorusi: rodzina Prokopiuków z Terespola i rodzina Głuchowskich z Brześcia (po 7,5 punktów).

Razem w turnieju szachowym uczestniczyło 22 zawodników, z których prawie połowa, bo aż dziesięciu, to byli szachiści z Brześcia.

Turniej przebiegał w miłej i sportowej atmosferze

Turniej przebiegał w miłej i sportowej atmosferze

Organizatorzy turnieju – Miejski Ośrodek Kultury w Terespolu i działający przy tej instytucji klub szachowy „Debiut ” Terespol – zapewniają, iż zawody przebiegały w miłej i sportowej atmosferze. Organizatorów bardzo cieszy udział w turnieju licznej reprezentacji zawodników z Białorusi, co przydało zawodom status turnieju międzynarodowego.

Znadniemna.pl na podstawie Marek Ferens, Goniec Terespolski,  fot.: Marek Ferens

Polacy z Brześcia okazali się bezkonkurencyjni w Rodzinnym Otwartym Turnieju Szachowym, który odbył się w Terespolu 1 czerwca. Zawody przeprowadzono z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka, w ramach letniej sesji IV Grand Prix Terespola w szachach. [caption id="attachment_4635" align="alignnone" width="480"] Zawodnicy w akcji[/caption] Najwięcej punktów indywidualnych zdobyli szachiści

Dziennik “Rzeczpospolita”, podobnie jak nasz portal patronujący powstaniu filmu o obronie Grodna przed Sowietami we wrześniu 1939 roku, opublikował tekst, w którym o powstającym filmie opowiada Robert Miękus, scenarzysta przyszłego dokumentu pod roboczym tytułem Grodno 1939.

Grodno 1939 coraz bliżej

Wkrótce ruszą zdjęcia do filmu dokumentalnego o obronie Grodna w 1939 r. przed Sowietami, powstającego pod patronatem „Rz”.

Grodno w 1938 roku, fot.: Creative Commons CC0 1.0 Universal Public Domain Dedication

Grodno w 1938 roku, fot.: Creative Commons CC0 1.0 Universal Public Domain Dedication

Jak już pisaliśmy, realizowany przez Fundację Joachima Lelewela film (adres jego fanpage’a to http://klubprzyjaciolfilmugrodno1939.wordpress.com/), który powstanie m.in. przy współpracy Związku Polaków na Białorusi, poprzedza stworzenie filmu fabularnego o bohaterskiej, ale i dramatycznej walce z przeważającymi siłami sowieckimi.

– Jak czyta się wspomnienia z momentu wejścia Armii Czerwonej do Polski, to we wszystkich dominuje zwątpienie, poczucie klęski, przerażenie, strach i zdziwienie, zarówno samym faktem wejścia, jak i wyglądem czerwonoarmistów – opowiada autor scenariusza filmu Robert Miękus.

Jak podkreśla, te wspomnienia są dość do siebie podobne. – Sporo tego przeczytałem, przygotowując materiał do filmu o rzeziach na Kresach. A w wypadku Grodna jest zupełnie inaczej. Jest jakaś niesamowita energia, entuzjazm, wielka chęć walki z wrogiem. Pojawił się czołg, to dawaj, rozwalimy go – opowiada.

Jak podkreśla, są i opisy dramatyczne, tragiczne wręcz, jak historia Tadzika Jasińskiego, młodego chłopca, który zginął przywiązany do sowieckiego czołgu. – I chyba dlatego warto o tym zrobić film, o ludziach, którzy nie byli bohaterami, przynajmniej tak się nie czuli. Ale do ich miasta podszedł wróg, to trzeba było się bronić. I tyle – opowiada Miękus.

Wskazuje przy tym, że jest to historia wciąż mało znana szerokiej opinii w Polsce, o zagranicy nie wspominając. – Szkoda, żeby pamięć o tych ludziach zanikła – mówi. I wskazuje na niezwykły wprost przypadek oficera wysokiego rangą, faktycznego organizatora obrony, majora Benedykta Serafina, o losach którego wiadomo bardzo niewiele. Dowodził wojskiem w Grodnie, udało mu się wydostać z miasta wraz z większością polskich oddziałów, brał jeszcze udział w walkach nad granicą litewską – i potem ślad po nim zaginął.

W filmie niektóre wydarzenia zostaną pokazane dzięki inscenizacjom z udziałem grup rekonstrukcyjnych. Kilka już zapowiedziało swoją obecność na planie. Organizatorzy wciąż szukają sponsorów, chcąc, by obraz powstał do 17 września, czyli na 75 rocznicę sowieckiej agresji na Polskę.

Znadniemna.pl za Rp.pl

Dziennik “Rzeczpospolita”, podobnie jak nasz portal patronujący powstaniu filmu o obronie Grodna przed Sowietami we wrześniu 1939 roku, opublikował tekst, w którym o powstającym filmie opowiada Robert Miękus, scenarzysta przyszłego dokumentu pod roboczym tytułem Grodno 1939. Grodno 1939 coraz bliżej Wkrótce ruszą zdjęcia do filmu dokumentalnego o

W minionym tygodniu Polska Szkoła Społeczna przy ZPB  w Grodnie zakończyła kolejny rok szkolny. Z blisko trzystu uczniów placówki, prawie osiemdziesięciu opuściło ją na zawsze, kończąc klasę maturalną.

Zdjęcie pamiątkowe absolwentów, nauczycieli i gości uroczystego zakończenia Roku Szkolnego 2013/2014

Zdjęcie pamiątkowe absolwentów, nauczycieli i gości uroczystego zakończenia Roku Szkolnego 2013/2014

Przed rozpoczynającymi się wakacjami uczniowie przygotowali program artystyczny, na który zaprosili swoich nauczycieli, rodziców, przyjaciół i wszystkich chętnych.

zdjecie_pamiatkowe_absolwentow

– W tym roku mieliśmy aż cztery klasy maturalne, które ukończyło 77 osób – opowiada Helena Dubowska, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB, a zarazem wiceprezes organizacji ds. oświaty. Według działaczki polskiej około połowa absolwentów klas maturalnych przystąpi w tym roku do egzaminów wstępnych na polskie uczelnie wyższe.

Absolwenci demonstrowali zdolności aktorskie

Absolwenci demonstrowali zdolności aktorskie

Pytana o najbardziej popularne wśród młodzieży kierunki studiów, Helena Dubowska zauważyła, że z roku na rok zauważalna jest tendencja zmniejszenia popularności kierunków humanistycznych i wzrostu popytu na studiowanie nauk ścisłych i przyrodniczych. – To na pewno wynika ze specyfiki rynku pracy, na którym kwalifikacje, zdobyte na studiach humanistycznych, są poszukiwane rzadziej i opłacane gorzej niż zawody informatyków, inżynierów i innych tego typu specjalistów – mówi wiceprezes ZPB.

Przedstawienie taneczne w wykonaniu absolwentów

Przedstawienie taneczne w wykonaniu absolwentów

Mówiąc o aktywności i kreatywności młodzieży w trakcie zajęć w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB, Helena Dubowska podkreśla, iż najlepiej pod tym względem wypadają uczniowie klas maturalnych, którzy uczęszczali na zajęcia przez, co najmniej, kilka lat. Oni też będą mieli najlepsze szanse dostania się na polskie uczelnie wyższe i otrzymania stypendium Rządu RP dla młodych Polaków ze Wschodu.

Znadniemna.pl

W minionym tygodniu Polska Szkoła Społeczna przy ZPB  w Grodnie zakończyła kolejny rok szkolny. Z blisko trzystu uczniów placówki, prawie osiemdziesięciu opuściło ją na zawsze, kończąc klasę maturalną. [caption id="attachment_4618" align="alignnone" width="480"] Zdjęcie pamiątkowe absolwentów, nauczycieli i gości uroczystego zakończenia Roku Szkolnego 2013/2014[/caption] Przed rozpoczynającymi się wakacjami

Grodzieński operator sieci telewizji kablowej Centrum „Garant” twierdzi, że, mimo nieoficjalnej zgody ze strony Telewizji Polsat, polski nadawca zwleka z oficjalnym zawarciem porozumienia, umożliwiającego przywrócenie audycji Polsatu do grodzieńskiej sieci kablowej.

polsat_logo

O wytłumaczenie przyczyn zniknięcia z oferty „Garanta ”programu Telewizji Polsat, ostatniej do września ubiegłego roku odbieranej w Grodnie telewizji po polsku, poprosili grodzieńskiego operatora kablowego działacze polscy z Grodna Wiesław Kiewlak i Natalia Soroka.

W odpowiedzi na zapytanie grodnian dyrektor Centrum „Garant” odpisał, że jego firma chętnie przywróci emisję audycji Telewizji Polsat, pod warunkiem, że Telewizja Polsat podpisze z „Garantem” porozumienie, niezbędne do rozpoczęcia retransmisji Polsatu i przekaże dokumenty potrzebne do uzyskania przez „Garant” pozwolenia na retransmisję Polsatu od białoruskiego ministerstwa informacji.

Odpowiedź dyrektora Centrum „Garant” (w języku rosyjskim)

Według dyrektora „Garantu” z oficjalnymi zapytaniami o przekazanie niezbędnych dokumentów jego firma zwracała się do Telewizji Polsat już niejednokrotnie, ale – jak dotąd – bez skutku.

Sytuacja ta jest o tyle zadziwiająca, że po naszej interwencji u rzecznika Telewizji Polsat Tomasza Matwiejczuka tuż po zniknięciu Polsatu z grodzieńskiej sieci kablowej, uzyskaliśmy odpowiedź, iż polski nadawca będzie się starał zażegnać problem, a w kontaktach z operatorami sieci kablowych Białorusi, zwłaszcza z największym operatorem telewizji kablowej Grodna i Grodzieńszczyzny – Centrum „Garant”, będzie się starać „przede wszystkim brać pod uwagę dobro polskiej mniejszości na Białorusi”.

Przypomnijmy, iż do początku września ubiegłego roku, dla mieszkańców Grodna Polsat pozostawał jedynym polskim kanałem telewizyjnym po wyłączeniu przez władze Białorusi w 2005 roku retransmisji kanału publicznego polskiego nadawcy TVP1.

Problem braku możliwości odbioru jakiejkolwiek telewizji z Polski w języku polskim przez polską mniejszość na Białorusi, nasza redakcja podnosiła niejednokrotnie przy różnych okazjach i przed różnymi gremiami, między innymi podczas Konferencji „Media Polskie na Wschodzie”, która odbyła się w Senacie RP we wrześniu ubiegłego roku.

Znadniemna.pl

Grodzieński operator sieci telewizji kablowej Centrum „Garant” twierdzi, że, mimo nieoficjalnej zgody ze strony Telewizji Polsat, polski nadawca zwleka z oficjalnym zawarciem porozumienia, umożliwiającego przywrócenie audycji Polsatu do grodzieńskiej sieci kablowej. O wytłumaczenie przyczyn zniknięcia z oferty „Garanta ”programu Telewizji Polsat, ostatniej do września ubiegłego roku

Kapitan Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy ZPB, 10 czerwca stanie przed sądem w Grodnie za rzekomy przemyt przez granicę pomocy żywnościowej dla członków swojego Stowarzyszenia – kombatantów Armii Krajowej i ich rodzin.

2013 rok, Kpt. Weronika Sebastianowicz po ogłoszeniu decyzji sądu w Szczuczynie za postawienie krzyża Anatolowi Radziwonikowi ps. "Olech"

2013 rok, Kpt. Weronika Sebastianowicz po ogłoszeniu decyzji sądu w Szczuczynie za postawienie krzyża Anatolowi Radziwonikowi ps. „Olech”

Sprawę administracyjną przeciwko 83-letniej działaczce polskiej na Białorusi skierował do sądu Urząd Celny Grodna. 2 kwietnia ta sama instytucja zabrała z domu, mieszkającej w Skidlu prezes Stowarzyszenia ŻAK przy ZPB, około 70. paczek świątecznych, przeznaczonych dla kombatantów AK na Białorusi.

Kpt. Weronika Sebastianowicz wśród towarzyszy broni, członków Stowarzyszenia ŻAK przy ZPB

Kpt. Weronika Sebastianowicz wśród towarzyszy broni, członków Stowarzyszenia ŻAK przy ZPB

Pomoc dla polskich kombatantów na Białorusi, była zbierana w Polsce w ramach akcji charytatywnych, prowadzonych między innymi przez wrocławskie Stowarzyszenie ODRA-NIEMEN. Z posiadanego przez redakcję postanowienia o pociągnięciu Weroniki Sebastianowicz do odpowiedzialności administracyjnej wynika jednak, iż zdaniem Urzędu Celnego niezidentyfikowana osoba z Polski nabyła i rozdawała niezidentyfikowanym osobom w Polsce partię produktów żywności i upominków, ocenionych przez celników na łączną kwotę równowartości blisko 4 tys. złotych. Potem ta, najpierw rozproszona wśród niezidentyfikowanych osób i przemycana drobnymi partiami na Białoruś, partia towaru znalazła się w domu Weroniki Sebastianowicz w Skidlu. Zdaniem Urzędu Celnego prezes Stowarzyszenia ŻAK przy ZPB miała koordynować cały ten przemyt, popełniając wykroczenie administracyjne, zagrożone karą grzywny wysokości od 5 do 30 tzw. stawek bazowych (od ok. 250 do 1400 złotych) w przypadku osoby fizycznej.

Zdaniem Urzędu Celnego, w toku dochodzenia administracyjnego wobec 83-letniej kobiety nie znaleziono okoliczności ani obciążających, ani łagodzących.

– Nie boje się tego sądu, bo już nie takie rozprawy przeżyłam – komentuje w rozmowie z nami całą sprawę Pani Kapitan. Przypomnijmy, iż za działalność w szeregach Armii Krajowej w 1952 roku Weronika Sebastianowicz ps. „Różyczka” była skazana przez Trybunał Wojsk MGB Obwodu Grodzieńskiego na 25 lat łagrów i pozbawienie praw publicznych na 5 lat. Wyrok odsiadywała między innymi w Workucie na północy Rosji oraz w łagrach na Syberii. Po śmierci Stalina trafiła pod amnestię i wróciła w rodzinne strony. – Nie dostajemy, żadnej pomocy od państwa białoruskiego. Nie mamy wejścia do żadnego urzędu, gdyż te dwie litery AK wciąż bardzo denerwują urzędników. Do dziś nazywają nas bandytami – opowiadała nam prezes Stowarzyszenia ŻAK przy ZPB o stosunku władz białoruskich do kombatantów Armii Krajowej.

O tym, że ten stosunek się nie wiele zmienił z czasów radzieckich świadczy nie tylko wyznaczony na 10 czerwca proces sądowy przeciwko prezes Stowarzyszenia ŻAK za niesienie pomocy najczęściej schorowanym i przykutym do łóżek kombatantom Armii Krajowej. W ubiegłym roku Weronika Sebastianowicz stanęła przed sądem w Szczuczynie za postawienie krzyża, upamiętniającego dowódcę oddziału połączonych sił AK Lida-Szczuczyn Anatola Radziwonika ps. „Olech” oraz innych żołnierzy AK, poległych pod wsią Raczkowszczyzna w walkach z NKWD w 1949 roku. Została wówczas skazana na grzywnę wartości ok. 800 złotych.

Znadniemna.pl

Kapitan Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy ZPB, 10 czerwca stanie przed sądem w Grodnie za rzekomy przemyt przez granicę pomocy żywnościowej dla członków swojego Stowarzyszenia - kombatantów Armii Krajowej i ich rodzin. [caption id="attachment_616" align="alignnone" width="480"] 2013 rok, Kpt. Weronika Sebastianowicz po ogłoszeniu

W samym centrum Lidy przy ulicy Sowieckiej, przy wsparciu miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi, został otwarty sklepik katolicki, którego właściciele wzięli sobie za patrona świętego Jana Pawła II.

Sklepik katolicki w centrum Lidy

Sklepik katolicki w centrum Lidy

Asortyment sklepiku

Asortyment sklepiku

W sklepiku, który jest czynny codziennie oprócz niedzieli od godz. 12.00 do 18.00, nabyć można krzyżyki, łańcuszki, różańce, święte obrazy, modlitewniki i Pismo Święte, a także periodyki katolickie w językach polskim i białoruskim. Opiekę nad sklepikiem sprawują działacze Oddziału ZPB w Lidzie, którzy wrócili właśnie z pielgrzymki po Polsce śladami Jana Pawła II.

Pielgrzymi z Lidy na pielgrzymce  po Polsce śladami Jana Pawła II

Pielgrzymi z Lidy na pielgrzymce po Polsce śladami Jana Pawła II

Personel sklepiku katolickiego pw. św. Jana Pawła II w Lidzie obsługuje zwiedzających w języku polskim i białoruskim. W sklepiku można złożyć ofiarę na rzecz ludzi potrzebujących. Na ten cel planowane jest też przekazywanie dochodu sklepiku, prowadzonego jako przedsięwzięcie charytatywne.

Irena Biernacka z Lidy

W samym centrum Lidy przy ulicy Sowieckiej, przy wsparciu miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi, został otwarty sklepik katolicki, którego właściciele wzięli sobie za patrona świętego Jana Pawła II. [caption id="attachment_4600" align="alignnone" width="480"] Sklepik katolicki w centrum Lidy[/caption] [caption id="attachment_4601" align="alignnone" width="480"] Asortyment sklepiku[/caption] W sklepiku, który jest

Rzesze wiernych przybyły w obchodzonym przez diecezję grodzieńską w pierwszą niedzielę czerwca Dniu Ojca do sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej na Wzgórzu Nadziei w Kopciówce.

Pielgrzymi przybywają do sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej na Wzgórzu Nadziei w Kopciówce

Pielgrzymi przybywają do sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej na Wzgórzu Nadziei w Kopciówce

Wierni przybyli do sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej na Wzgórzu Nadziei, zwanego też białoruską Jasną Górą, w pieszej pielgrzymce z Grodna i okolic Kopciówki.

Celebrowaną przez księdza biskupa Józefa Staniewskiego Mszę świętą poprzedziły, poprowadzone przez księdza Jerzego Lewińskiego nabożeństwo Koronki do Miłosierdzia Bożego oraz Droga Krzyżowa, podczas której rozważaniami dzielił się z wiernymi ksiądz Jerzy Martinowicz.

Mszę świętą celebrował ksiądz biskup Józef Staniewski

Mszę świętą celebrował ksiądz biskup Józef Staniewski

Podczas uroczystej Mszy świętej ksiądz biskup wygłosił homilię na temat odpowiedzialnego ojcostwa. Nabożeństwu towarzyszył prześliczny śpiew chóru pod kierownictwem organisty Brunona Termiona.

Większość pielgrzymów, przybyłych w Dniu Ojca do świątyni w Kopciówce, stanowiły kobiety i dzieci. Nie zabrakło w kościele też mężczyzn, których udział w podobnych uroczystościach wciąż jest, niestety nieliczny.

Kobieta nadal czuje się bardziej odpowiedzialna za swoje rodzicielstwo, więcej czasu spędza na modlitwie i bardziej się troszczy o duchowy rozwój swoich dzieci.

Wierni podczas nabożeństwa

Wierni podczas nabożeństwa

Na wielki szacunek zasługują więc rodziny, przybyłe na uroczystość w pełnym składzie: poważny ojciec – głowa rodziny, strażniczka ogniska domowego – matka i otaczająca ich gromadka ślicznych dzieci. Na widok takich rodzin serce się raduje, że jednak są w naszej diecezji prawdziwe rodziny katolickie, którym nie jest obojętny duchowy rozwój naszych dzieci, którzy czują odpowiedzialność za ich stan duszy, którzy, mimo różnych zajęć i codziennych znalazły czas na modlitwę, na wspólną modlitwę, w gronie nieznajomych sobie ludzi. Takie uroczystości podnoszą na duchu, jednoczą ludzi, dodają wiary, siły i otuchy.

Ks. biskup Józef Staniewski, głosząc kazanie, zwrócił uwagę na duchową obecność ojca w rodzinie w procesie wychowania dzieci. Mówił, że ojciec to nie tylko postać fizyczna, że rodzina potrzebuje nie tylko zapewnienia bytu materialnego, ale też duchowości głowy rodziny. Obecność i rola w rodzinie ojca, przykład jego życia religijnego, często wywierają na dzieci ogromny wpływ.

Dzisiaj, w epoce szybkiego rozwoju technologii, rodzina jest zagrożona. – Dlatego wspólna modlitwa z dziećmi w obecności obojga rodziców jest ogromnym skarbem – podkreślał ks. biskup.

Pozostając pod wrażeniem przepięknej, poświęconej głowom rodzin, uroczystości religijnej, jako matka i katoliczka, pragnę zwrócić się z apelem do was, mężczyźni i ojcowie:

Kochani mężczyźni, ojcowie! Na was dużymi oczami patrzą wasze dzieci. Wy jesteście dla nich przykładem i wzorem do naśladowania. Nie zapominajcie pięknych, polskich tradycji katolickich, kiedy to niedzielnym porankiem ojciec ubrany w piękny garnitur brał za ręce dzieci i prowadził je do świątyni Pana. Uważani jesteście za mocną połowę ludzkości, więc bądźcie nią! Odwagi! Sursum corda!

Karolina Ignatowicz z Kopciówki, zdjęcia Catholic.by

 

Rzesze wiernych przybyły w obchodzonym przez diecezję grodzieńską w pierwszą niedzielę czerwca Dniu Ojca do sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej na Wzgórzu Nadziei w Kopciówce. [caption id="attachment_4595" align="alignnone" width="480"] Pielgrzymi przybywają do sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej na Wzgórzu Nadziei w Kopciówce[/caption] Wierni przybyli do sanktuarium Matki

Skip to content