HomeStandard Blog Whole Post (Page 503)

Wasyl Martynczuk jest jednym z najciekawszych artystów Towarzystwa Plastyków Polskich na Białorusi. Jest twórcą, posiadającym swój indywidualny styl w sztuce. Jego świat artystyczny jest bogaty, fascynuje odbiorców fantazją, daje dużo przeżyć estetycznych i zaraża pozytywną energią. Malarz nie boi się też podejmować nowych wyzwań.

Wasyl_Martynczuk

Wasyl Martynczuk podczas wernisażu w galerii „Kryga”

Niedawno w galerii «Kryga» odbyła się wystawa artysty pt. «Podróż», na której autor przedstawił obrazy olejne oraz prace ceramiczne, w tym rzeźby, talerze dekoracyjne, kompozycje ścienne. Przygotowanie do każdej wystawy Wasyl traktuje bardzo poważnie, ma do siebie duże wymagania, bo zawsze ma to być kolejny krok w jego życiu twórczym. W tym roku nawet przekładał termin wystawy: ciągle nie był zadowolony z tego, co jest, uzupełniał – na jego wystawę w galerii cierpliwie czekano.

Wasyl całe życie poświęcił sztuce, miał z nią kontakt od samego dzieciństwa: jego mama jest malarką samoukiem. Przyszły artysta postawił na edukację, ukończył szkolę plastyczną w Petersburgu, a potem kontynuował naukę we Lwowskiej Akademii Sztuk Pięknych ASP we Lwowie to uczelnia z tradycjami, jego profesorami byli m.in. Polacy: znany malarz Witold Monastyrski, Mieczysław Maławski. Podczas studiów poznał przyszłą żonę Lenę, która również studiowała na akademii. Po studiach przyjechali do Grodna, gdzie mieszkali rodzice żony i tu pozostali. Lena, utalentowana i obiecująca artystka, poświęciła jednak życie rodzinie. Wychowali trójkę dzieci, mają już dwoje wnuków.

Ceramika czy malarstwo

– Moje prace to podróż duszy, myśli, fantazji, to oderwanie od codzienności, żeby mieć nowe wrażenia, energię do życia, pomysły do twórczości – tak tłumaczył twórca nazwę wystawy. Historyk sztuki Maryna Zagidulina mówi, że jego twórczość «znajduje się na granicy oczywistej materialności i cudownych mitów». W pracach Wasyla jest dużo symboli, np. ryby. «Podczas pracy nad dziełem, malarskim bądź ceramicznym, powstają jakby same, po prostu przypływają na moje prace» – mówił żartując, bo dużo osób pytało go o to. A już poważnie: «Ryba to mocny symbol, jest obecny u wielu narodów, to starożytny symbol chrześcijaństwa. W moich obrazach pojawia się nieprzypadkowo, zawsze coś znaczy». Jego zdaniem, odbiorca powinien sam bez autora obcować z pracami i znajdować w nich to, co go interesuje.

Wasyl_Martynczuk_praca

Oglądając wystawę, staram się wywnioskować, która z dziedzin sztuki jest dla niego ważniejsza: malarstwo czy ceramika? Jestem pod wrażeniem zarówno jednego, jak i drugiego. Żona artysty jest pierwszym widzem jego prac, z jej opinią liczy się malarz. Lena Martynczuk podkreśla, że Wasyl ma wyjątkowe dobre, nawet organiczne wyczucie materiału, jeżeli chodzi o ceramikę. «Jego pracy ceramiczne wyróżnia perfekcyjne połączenie techniki wykonania, motywów graficznych i efektów malarskich». Malarstwo też uznaje za ciekawe.

Sam artysta mówi: «Nie daję priorytetu dla żadnej z tych sztuk, każda jest piękna i wspaniała. Ceramikę lubię za to, że jest oporna, podczas pracy z gliną trzeba pokonać oporność materiału, a do tego dochodzi żywioł ognia. Przez to nierzadko czekają na twórcę niepowodzenia, bo to kruchy materiał. Malarstwo na płótnie to też żywioł i nie wszystko zależy ode mnie, jak moja ręka maluje, chociaż komuś to, co mówię, może się wydawać dziwne. Fascynuje mnie proces tworzenia, uwielbiam pracować».

No cóż, prawdziwa magia! O niezwykłej pracy z ceramiką mówi też Lena: «W ceramice łączą się wszystkie żywioły: ziemia, woda, ogień, powietrze. A do tego farby i ręka człowieka – dzięki temu powstaje niezwykła synteza. Ceramika nie do końca jest dziełem rąk człowieka, jest w niej tajemnica. Człowiek niezupełnie nad tym procesem panuje, trzeba mieć wyczucie gliny, czasami trzeba jej posłuchać i zdać się na to jak układa, a czasami – odwrotnie, zapanować nad żywiołem. Wtedy powstają nieoczekiwane i zaskakujące efekty». Warto powiedzieć, że do magii trzeba dodać talent, chociaż sam mistrz o tym skromnie milczy.

Proszę Lenę, żeby powiedziała więcej o przygotowaniach do pracy z gliną, o innych tajemnicach: «Wasyl pracuje w technice szamot i angoba, które potrzebują specjalnej tłustej gliny, wiążącym tworzywem służy miałko pokruszona cegła. W pracach wykorzystuje matowe efekty, także majolikowe – smaltę robi na podstawie szkła i farb mineralnych, włącza drobne kamyczki. Wtedy farby się rozciekają, różne materiały nawzajem się przenikają i powstaje swoiste malarstwo. W jego ceramice znaczenie mają grafika, drobne i większe detale, czarno-białe elementy graficzne».

A więc w dziełach sztuki łączą się rozum, wiedza, magia, talent, a artysta zostawia w nich także cząstkę swej duszy i gdy to wszystko się łączy – powstają dzieła, które podziwiamy.

Figura Świętego

27 kwietnia tego roku w Rzymie odbyła się kanonizacja Jana Pawła II. Podczas Mszy dziękczynnej tego dnia w katedrze grodzieńskiej uroczyście odsłonięto rzeźbę nowego Świętego. Jej autorem jest Wasyl Martynczuk.

Wasyl_Martynczuk_praca_01

Artysta podczas pracy nad figurą Jana Pawła II, wykonanej z rzeźbiarskiej gliny

Praca nad figurą tak niezwykłej osobistości była dla niego bardzo wielkim wyzwaniem. «Dużo rzeźbiłem, ale w ostatnich czasach poważnych prac rzeźbiarskich nie robiłem. Kiedy zwrócono się do mnie z propozycją wykonania rzeźby Papieża, chciałem odmówić – jednak nie powiedziałem stanowczego «nie», miałem jednak duże wątpliwości – wspomina rzeźbiarz. – Zdawałem sobie sprawę z tego, jakie to niełatwe zadanie. Zbyt duża odpowiedzialność rzeźbić tak wielką postać, którą podziwia cały świat, osobowość tak wysoce duchowną. Miałem wewnętrzną walkę, czy podjąć to wyzwanie». Proboszcz katedry grodzieńskiej ks. Jan Kuczyński zachęcał go do tego, żeby spróbował i pobłogosławił artystę do pracy.

Początki pracy, jak wspomina, były niełatwe. «Długo zwlekałem z rozpoczęciem pracy, czekałem «na pozwolenie» od Jana Pawła II, oglądałem jego portrety, zdjęcia, czytałem o nim aż poczułem się gotowym do pracy».

W katedrze od razu zdecydowano, gdzie będzie ustawiona figura i jakiego ma być koloru. Przed rzeźbiarzem postawiono zadanie, że dzieło ma organicznie wkomponować się do wnętrza świątyni. Figurę wykonano z gipsu wysokiego gatunku, jest to trwały materiał, podkreśla artysta, wiele klasycznych rzeźb we wnętrzach wykonano właśnie z tego tworzywa.

– Pracowałem nad figurą prawie pół roku. Pomagał mi syn Arsenij i inni utalentowani młodzi ludzie. Najpierw wyrzeźbiłem model w skali 1:2. Do mojej pracowni przychodzili księża, oglądali, wypowiadali swoje opinie. Rzeźba ma dwa metry 38 cm wysokości, nie zdarzało mi się przedtem robić tak dużego dzieła – zaznacza rzeźbiarz. – Powstała z Boża pomocą, w co nie wątpię. Czasem przecierałem oczy ze zdumienia jak lekko powstawała.

Wasyl_Martynczuk_praca_02

Kolejny etap pracy – pokrycie rzeźby gipsem

Podczas Mszy św. ksiądz Jan Kuczyński dziękował rzeźbiarzowi za trud, był pełen podziwu dla jego pracy, także pokory. Artysta prosił księdza o błogosławieństwo na każdym etapie pracy nad figurą Jana Pawła II.

– Byłem bardzo usatysfakcjonowany, gdy usłyszałem szczere słowa, że praca jest dobra i właściwie o taki obraz Ojca Świętego chodziło – mówi artysta. – Jestem szczęśliwy, że podjąłem to wyzwanie i je zrealizowałem. Często sobie zadaję pytanie: dlaczego tak się stało, że właśnie mnie powierzono to zadanie. Przecież nie uczestniczyłem w żadnym konkursie, nie zabiegałem o to, z nikim nie walczyłem…

Wasyl_Martynczuk_praca_03

Figura św. Jana Pawła II

Figura św. Jana Pawła II w bazylice jest pięknie oświetlona i chociaż jest umieszczona wysoko – dobrze ją widać. Sprawia wrażenie, że wnęka, w której stoi, była zarezerwowana specjalnie dla niej. Ludzie modlą się przed rzeźbą Świętego, będzie stać w świątyni przez wieki. Dla artysty to wielka satysfakcja, uwieńczenie jego dotychczasowej drogi w sztuce.

Irena Waluś/Magazyn Polski

Wasyl Martynczuk jest jednym z najciekawszych artystów Towarzystwa Plastyków Polskich na Białorusi. Jest twórcą, posiadającym swój indywidualny styl w sztuce. Jego świat artystyczny jest bogaty, fascynuje odbiorców fantazją, daje dużo przeżyć estetycznych i zaraża pozytywną energią. Malarz nie boi się też podejmować nowych wyzwań. [caption id="attachment_5505"

Kościół NMP Wniebowziętej Gwiazdy Morza w Sopocie stał się miejscem upamiętnienia zamordowanego bestialsko przez bolszewików w lutym 1918 roku i pochowanego rzekomo w podziemiach Czerwonego Kościoła w Mińsku młodego polskiego ułana Tadeusza Pawlikowskiego.

Krzyz_Pawlikowskiego_03

Upamiętniony ułan I Korpusu Polskiego w Rosji Tadeusz Pawlikowski był bratem znanego polskiego pisarza emigracyjnego Michała Kryspina Pawlikowskiego, który w powieści „Wojna i sezon” opisał tragiczną śmierć Tadeusza. Opublikowany przez Michała Kryspina Pawlikowskiego opis śmierci i pochówku brata jest podstawowym świadectwem, wskazującym na miejsce wiecznego spoczynku młodego ułana.

Krzyz_Pawlikowskiego

Na podstawie tegoż świadectwa pasjonat historii z Mińska Dionizy Sałasz podejmował starania upamiętnienia Tadeusza Pawlikowskiego w murach Czerwonego Kościoła. Niestety, jak już pisaliśmy, starania entuzjasty spełzły na niczym.

Krzyz_Pawlikowskiego_04

Jak dowiadujemy się od Dionizego Sałasza, pamiątkę po ułanie I Korpusu Polskiego w Rosji Tadeuszu Pawlikowskim zgodził się umieścić w murach kościoła NMP Wniebowziętej Gwiazdy Morza w Sopocie, przy wsparciu mieszkanki Sopotu Anny Dąbrowskiej-Karasowskiej, tamtejszy proboszcz ks. Kazimierz Czerlonek.

Krzyz_Pawlikowskiego_02

Dołączamy się do podziękowań Dionizego Sałasza wszystkim, kto sprzyjał upamiętnieniu ułana I Korpusu Polskiego w Rosji Tadeusza Pawlikowskiego w Polsce, żałując, że okazało się to niemożliwe na Białorusi.

Krzyz_Pawlikowskiego_01

Kościół NMP Wniebowziętej Gwiazdy Morza w Sopocie

 Znadniemna.pl

Kościół NMP Wniebowziętej Gwiazdy Morza w Sopocie stał się miejscem upamiętnienia zamordowanego bestialsko przez bolszewików w lutym 1918 roku i pochowanego rzekomo w podziemiach Czerwonego Kościoła w Mińsku młodego polskiego ułana Tadeusza Pawlikowskiego. Upamiętniony ułan I Korpusu Polskiego w Rosji Tadeusz Pawlikowski był bratem znanego polskiego

Niezmiernie nam miło, że dzięki naszej akcji odszukujemy Polaków – bohaterów walk o Polskę ze Wschodu, o których przypominają nam ich potomkowie, mieszkający obecnie w Polsce. Kolejnym bohaterem akcji jest Feliks Czesław Stolle, dziadek Danuty Stolle-Grosfeld, nauczycielki z Łodzi.

Feliks_Czeslaw_Stolle_01

Feliks Czesław Stolle w mundurze rosyjskim, 1915 rok

Pani Danuta ma przodków bardzo zasłużonych zarówno dla Polski, jak i dla współczesnej Białorusi. Jej pradziadek, ojciec bohatera dzisiejszego odcinka akcji „Dziadek w polskim mundurze”, Juliusz Stolle był współwłaścicielem Hut Szklanych J.Stolle „Niemen” S.A. w leżącej 25 kilometrów od Lidy Brzozówce. Przedsiębiorstwo to istnieje i prosperuje do dzisiaj, jako Huta Szklana „Nieman” S.A.

Lech Piotr Stolle, wnuk Juliusza Stolle, syn bohatera naszej akcji Feliksa Czesława Stolle i ojciec pani Danuty walczył podczas II wojny światowej w szeregach VIII batalionu 77 Pułku Piechoty Armii Krajowej w Okręgu Nowogródek i za przynależność do „białopolskiej organizacji podziemnej ” był skazany na dziesięć lat łagrów. Po odbyciu wyroku tacie pani Danuty udało się repatriować do Polski.

Pani Danuta Stolle-Grosfeld pielęgnuje pamięć o swoich przodkach i sama opisała los swojego dziadka Feliksa Czesława Stolle. Ten opis z wdzięcznością publikujemy wraz z otrzymanymi od pani Danuty zdjęciami bohatera.

FELIKS CZESŁAW STOLLE urodził się 27 lipca 1888 r. we wsi Dziadkowo, pow. Brańskiego ziemi Orłowskiej, syn Juliusza i Józefy Stolle (z domu Libich). Uczęszczał do Szkoły Realnej w Wilnie, którą ukończył w 1906 r. Zdał egzamin z 7 klas i egzamin dojrzałości z 6 klas. Ukończył też 4 semestry na Politechnice (kierunek-szklarstwo) w Cothen (Anhalt w Niemczech). W szkole należał do kółek samokształcenia się młodzieży polskiej, brał udział w strajkach szkolnych w 1904 r. na św. Kazimierza i podczas zamieszek rewolucyjnych w 1905 r.

Od 12 grudnia 1909 r. do 21 września 1910 r. służył, jako jednoroczniak w 28 pułku strzelców Syberyjskich w Irkucku (1 czerwca 1910 r. został kapralem, a 21 września 1910 r. złożył egzamin oficerski przy 7 dywizji Syberyjskiej).

Dnia 1 sierpnia 1914 r. został powołany do armii rosyjskiej i służył do 26 marca 1916 r. w stopniu podporucznika najpierw w Komisji Ewakuacyjnej w Połocku, potem przy 127 ewakuacyjnym punkcie w terenach przyfrontowych, a następnie w 20 pułku strzelców 13 kompanii.

Podczas służby w armii rosyjskiej należał do Związku Wojskowych Polaków 3 Armiejskiego Korpusu Rosyjskiego.

Od 15 sierpnia 1917 r. do 1 czerwca 1918 r. służył, jako dowódca w Oddziale konnych wywiadowców 2 pułku strzelców I Korpusu Polskiego w Rosji.

Przed powstaniem Państwa Polskiego pracował w Wilnie w Stowarzyszeniach Samokształcenia i Bratniej Pomocy Młodzieży Polskiej.

Feliks_Czeslaw_Stolle

Feliks Czesław Stolle w mundurze polskim, 1917 rok

W 1920 r. zgłosił się, jako ochotnik do Dowództwa Okręgu Generalnego w Warszawie z prośbą o przydzielenie do Wojska Polskiego celem wzięcia udziału w obronie granic Polski. W Wojsku Polskim służył od 1 lipca 1920 r. do 26 stycznia 1921 r. najpierw w szwadronie zapasowym 1 Pułku Szwoleżerów, potem przechodził kurs karabinierów maszynowych ręcznych Chanchat z wynikiem b. dobrym (z kwalifikacją na instruktora) w Centralnej Szkole Kawalerii w Grudziądzu, następnie, jako dowódca plutonu III szwadronu, a potem jako dowódca II szwadronu 201 Ochotniczego Pułku Szwoleżerów.

Feliks_Czeslaw_Stolle_02

201 Ochotniczy Pułk Szwoleżerów 1921 rok (Feliks Czesław Stolle stoi jako jedenasty licząc od lewej strony w drugim rzędzie od góry)

Organizacja 201 Ochotniczego Pułku Szwoleżerów, który wziął udział w wojnie z bolszewikami, rozpoczęła się w pierwszych dniach lipca 1920 roku z rozkazu ówczesnego Ministra Spraw Wojskowych, gen. Kazimierza Sosnkowskiego w szwadronie zapasowym 1 Pułku Szwoleżerów w Warszawie.

Oto zamieszczony w Wikipedii opis jednego ze starć z nieprzyjacielem z udziałem podporucznika Feliksa Czesława Stolle podczas akcji tzw. „zagon na Korosteń”:

„…Gdy nieprzyjaciel był pochłonięty walką o mostek, por. Tadeusz Mencel z 3 szwadronem i plutonem ckm-ów, obszedł lasek i przeprawił się konno przez niestrzeżony mostek. Przy wsparciu karabinów maszynowych por. Edwarda Capałło, rozwinął się do ataku na skrzydło nieprzyjaciela. Energiczny atak rtm. Szwejcera na zagrożonego z flanki nieprzyjaciela, pozwolił odrzucić go na Biełkę. Podczas tego ataku wyróżnił się brawurą ppor. Feliks Stolle, który pod silnym ogniem wroga, przekroczył ze swoim plutonem rzekę i zdobył chutor Suszki. Obserwujący całą sytuację dowódca pułku, wydał rozkaz do uderzenia na zajętą przez nieprzyjaciela Biełkę. Szwadrony, dosiadłszy koni ruszyły do ataku. Jako pierwsze cwałowały 1, 2 i 3 szwadron pod dowództwem rtm. Szwejcera, a następnie dowódca pułku z odwodem, do którego zaliczyć należy 4 szwadron wraz ze szwadronem ciężkich karabinów maszynowych. Pierwsza linia posuwała się kłusem w ogniu nieprzyjacielskiej artylerii. Dotarłszy do wsi, napotkała wykopany szeroki rów, spoza którego nieprzyjaciel prowadził ogień. W tym czasie 1 Pułk, oskrzydlając sowieckie wojska z lewego skrzydła, dotarł do południowego skraju wsi ułatwiając tym załamanie przeciwstawiającego się nieprzyjaciela. Wzięto wówczas do niewoli 200 jeńców oraz zdobyto 2 działa i 7 ckm-ów…”

Dnia 31 stycznia 1921 r. został zwolniony do rezerwy na podstawie rozkazu Naczelnego Dowództwa o oficerach ochotnikach.

FELIKS CZESŁAW STOLLE został odznaczony:

– orderem św. Stanisława i Anny III klasy w armii rosyjskiej;

– wstęgą amarantową Legii Honorowej I Korpusu Polskiego w Rosji;

– Krzyżem Virtuti Militari 5 klasy nadanym Rozkazem L.9926/V z dn. 23 października 1920 r. przez Dowództwo VI Armii Polskiej;

– Krzyżem Walecznych nadanym Rozkazem Nr 9687/22 z dn. 1 czerwca 1922 r. przez Dowództwo Ministerstwa Spraw Wojskowych.

Po zwolnieniu z wojska od lutego 1921 r. do września 1939 r. Feliks Czesław Stolle pracował w Hutach Szklanych J. Stolle „Niemen” w Brzozówce, pow. Lida, należących do jego ojca Juliusza Stolle. Był tam dyrektorem technicznym. Dnia 8 października 1939 r. został aresztowany przez służby NKWD w Brzozówce. Najpierw osadzono go w więzieniu w Lidzie, a potem został przewieziony do więzienia w Baranowiczach, gdzie ślad się urywa. Od tej pory los mojego dziadka, śp. Feliksa Czesława Stolle jest nieznany – pisze Danuta Stolle-Grosfeld.

Od redakcji dodajmy, iż niewykluczone jest, że nasz bohater Feliks Czesław Stolle stał się ofiarą zbrodni katyńskiej. Być może Jego imię i nazwisko figuruje na wciąż oficjalnie nieujawnionej tzw. Białoruskiej Liście Katyńskiej.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji Danuty Stolle-Grosfeld

Niezmiernie nam miło, że dzięki naszej akcji odszukujemy Polaków - bohaterów walk o Polskę ze Wschodu, o których przypominają nam ich potomkowie, mieszkający obecnie w Polsce. Kolejnym bohaterem akcji jest Feliks Czesław Stolle, dziadek Danuty Stolle-Grosfeld, nauczycielki z Łodzi. [caption id="attachment_5488" align="alignnone" width="480"] Feliks Czesław Stolle

Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Suwałkach od 12 sierpnia do 29 września prowadzi rekrutację uzupełniającą na różne kierunki studiów.

Suwalki

Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Suwałkach

Jak informuję na swoim profilu na Facebooku Jarosław Kuczyński, prorektor do spraw promocji i rozwoju PWSZ в PWSZ w Suwałkach: „Jeśli jesteś młodą osobą, masz maturę i polskie korzenie potwierdzone Kartą Polaka możesz studiować w nieodległych Suwałkach w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej na studiach pierwszego stopnia: inżynierskich i licencjackich. Także uczelnia gwarantuje otrzymanie miejsca w akademiku oraz stypendium socjalne”.

Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Suwałkach kształci na jedenastu kierunkach. Są to finanse i rachunkowość, ekonomia, pedagogika, filologia angielsko-rosyjska, bezpieczeństwo wewnętrzne, pielęgniarstwo, ratownictwo medyczne, kosmetologia, budownictwo, transport oraz zarządzanie i inżynieria produkcji.

W PWSZ nabór jest elektroniczny. Zainteresowani powinni zalogować się w systemie rekrutacyjnym, uiścić opłatę i złożyć komplet dokumentów.

Instrukcja wypełniania formularza rekrutacyjnego dla studentów z zagranicy

– Ale można też dokumenty przynieść osobiście – informuje Ewelina Wasilewska z sekretariatu prorektora uczelni. – Pracujemy w dni robocze, od godz. 7.00 do 15.00 i w tym czasie udzielamy odpowiedzi na ewentualne pytania.

Władze suwalskiej szkoły przekonują studentów, że nie powinni wyjeżdżać do większych ośrodków akademickich. Krótki cykl nauczania, jaki oferuje PWSZ, zdaniem jej kierownictwa, jest najlepszy. Ci, którzy nie trafią z wyborem kierunku mogą go po trzech latach zmienić i podjąć naukę na kolejnym.

– Wtedy mamy już w ręku 2 dyplomy na dwie różne specjalności – zachęca Jarosław Kuczyński, prorektor szkoły. – To nam daje przewagę w poszukiwaniu pracy nad innymi kandydatami.

Suwalska uczelnia dysponuje dobrze wyposażonymi laboratoriami i salami ćwiczeń. Zamierza także podpisywać porozumienia z miejscowymi przedsiębiorcami. Takie dokumenty dawałyby większą gwarancję na to, że absolwenci otrzymają propozycje pracy.

Więcej informacji na stronie www.pwsz.suwalki.pl

Znadniemna.pl

Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Suwałkach od 12 sierpnia do 29 września prowadzi rekrutację uzupełniającą na różne kierunki studiów. [caption id="attachment_5482" align="alignnone" width="480"] Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Suwałkach[/caption] Jak informuję na swoim profilu na Facebooku Jarosław Kuczyński, prorektor do spraw promocji i rozwoju PWSZ в PWSZ

„Drogi, które sami wybieramy ” – wernisaż wystawy obrazów pod taką nazwą pędzla Andrzeja Sturejki, członka Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi, odbył się w poniedziałek 18 sierpnia w grodzieńskiej galerii „Kryga”.

Andrzej_Sturejko_Wystawa

Andrzej Sturejko podczas wernisażu

Znany i ceniony malarz przedstawił pod osąd grodzieńskich wielbicieli sztuki malarskiej serię obrazów wykonanych w konwencji abstrakcjonizmu. Sam mistrz uważa, że sztuka abstrakcjonizmu daje widzowi na wybór szereg możliwości interpretacji dzieła plastycznego, którego autor nie ujawnia własnej pozycji, ani wizji świata. – W ten sposób każdy człowiek staje się współautorem dzieła i odpowiada na pytanie „którędy prowadzi droga” – mówi Andrzej Sturejko.

Andrzej_Sturejko_Wystawa_03

W imieniu Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB gratulacje składa Walentyna Brysacz, wiceprezes TPP

Na wernisaż wystawy mistrza przybyli do galerii „Kryga” jego uczniowie, przyjaciele i koledzy z Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB.

Andrzej_Sturejko_Wystawa_02

Wernisażowi wystawy Andrzeja Sturejki towarzyszył występ młodej białoruskiej piosenkarki Paliny Respubliki. Sprzyjało to przybyciu na wernisaż wielu wielbicieli twórczości wschodzącej gwiazdy niezależnej białoruskiej sceny muzycznej.

Andrzej_Sturejko_Koncert_01

Śpiewa Palina Respublika

Andrzej_Sturejko_Koncert

Andrzej Sturejko pochodzi ze słynącego z tradycji malarskich, w tym abstrakcjonizmu, Witebska. Tam też zdobywał edukację malarską, kończąc wydział grafiki artystycznej w Witebskim Instytucie Pedagogicznym. Po ukończeniu uczelni w 1985 roku malarz przeniósł się do Grodna, gdzie tworzy i wykłada sztukę plastyczną.

Andrzej_Sturejko_Na_dnie

Obraz pt. „Na dno”

Andrzej_Sturejko_Do_zimna

Obraz pt. „Do chłodu”

Wystawa pt. „Drogi, które sami wybieramy” potrwa do 2 września.

Natalia Klimowicz

„Drogi, które sami wybieramy ” – wernisaż wystawy obrazów pod taką nazwą pędzla Andrzeja Sturejki, członka Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi, odbył się w poniedziałek 18 sierpnia w grodzieńskiej galerii „Kryga”. [caption id="attachment_5467" align="alignnone" width="480"] Andrzej Sturejko podczas wernisażu[/caption] Znany i ceniony malarz przedstawił

Z ogromną satysfakcją prezentujemy kolejnego bohatera akcji „Dziadek w polskim mundurze”, Wiktora Riurina, ułana 1 Dywizji Ułanów I Korpusu Polskiego w Rosji.

Wiktor_Riurin

Po lewej: Wiktor Riurin

Zdjęcie dziadka nadesłała do redakcji nasza czytelniczka z Mińska Tatiana Tanygina. O dziadku Tatianie wiadomo, że urodził się w 1893 roku na Łotwie w miejscowości Iłukszta. Mama Wiktora Riurina i prababcia Tatiany miała na imię Maria, z domu Wierzbicka.

WIKTOR RIURIN ( ew. Rurin, czy Ruran ), jak przypuszczamy dzięki matce, mimo rosyjsko brzmiącego nazwiska, czuł się Polakiem. Kiedy dorósł – osiedlił się we wsi Dukora koło Puchowicz (obwód miński) i tam się ożenił z Polką Marią Kunicką.

Jako polski patriota Wiktor Riurin podczas I wojny światowej zaciągnął się do powstającej w Rosji polskiej formacji wojskowej – I Korpusu Polskiego w Rosji. W szeregach 1 Dywizji Ułanów Wiktor Riurin walczył między innymi z bolszewikami, przybliżając odrodzenie się niepodległej i wolnej Polski.

Według relacji wnuczki Wiktora Riurina w 1917 roku formacja, do której należał jej dziadek, stacjonowała w Bobrujsku. Jak podają źródła historyczne mógł to być jednak nie 1917 rok, lecz początek 1918 roku, kiedy to żołnierze I Korpusu Polskiego wybili z twierdzy w Bobrujsku 7 tysięczną załogę bolszewicką.

Nie wiemy, czy po likwidacji i rozformowaniu I Korpusu Polskiego Wiktor Riurin zasilił szeregi powstającego Wojska Polskiego. Jest to jednak wysoko prawdopodobne, gdyż z relacji wnuczki wynika, ze zmarł w 1934 roku. Podaje ona, że zmarł na Białorusi. Nie wiemy jednak na wschodniej, czy na zachodniej, leżącej przed II wojną światową w granicach II Rzeczpospolitej. Wszystkie rodzinne dokumenty z tamtego okresu zginęły według Tatiaty Tanyginej podczas II wojny światowej.

Na publikowanym zdjęciu Wiktor Riurin (po lewej) ma na sobie mundur wojskowy wzoru rosyjskiego (takie obowiązywały w I Korpusie Polskim w Rosji). Jest to pierwsze otrzymane przez nas w ramach akcji „Dziadek w polskim mundurze”, zdjęcie Dowborczyka (tak, od nazwiska dowódcy- generała porucznika Józefa Dowbora-Muśnickiego, nazywali siebie żołnierze I Korpusu Polskiego w Rosji).

Razem z wnuczką Wiktora Riurina Tatianą Tanyginą oddajemy hołd dzielnemu Dowborczykowi, który przybliżał odrodzenie się niepodległej Polski.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji Tatiany Tanyginej

Z ogromną satysfakcją prezentujemy kolejnego bohatera akcji „Dziadek w polskim mundurze”, Wiktora Riurina, ułana 1 Dywizji Ułanów I Korpusu Polskiego w Rosji. [caption id="attachment_5463" align="alignnone" width="480"] Po lewej: Wiktor Riurin[/caption] Zdjęcie dziadka nadesłała do redakcji nasza czytelniczka z Mińska Tatiana Tanygina. O dziadku Tatianie wiadomo, że urodził

Już drugi raz podczas bieżących wakacji uczące się języka polskiego dzieci z rodzin polskich Lidy, miały okazję uczestniczyć w półkoloniach, zorganizowanych przez miejscowy oddział Związku Polaków na Białorusi.

Lida_01

Odpoczynek, połączony z pogłębianiem znajomości języka ojczystego, edukacją krajoznawczą i zajęciami sportowymi, dzieciaki miały w dniach 4 – 15 sierpnia.

Grupa drugiej edycji tegorocznych półkolonii w Lidzie liczyła 25 dzieci.

Lida

W ramach zajęć z wychowania patriotycznego dzieci uczestniczyły w sprzątaniu polskich nekropolii, między innymi cmentarza w Żyrmunach, gdzie są groby żołnierzy Armii Krajowej, poległych w walce z okupantami niemieckim i sowieckim.

Lida_03

Lida_04

Dzieci miały okazję trzy dni spędzić w Ossowie, gdzie poznali historię miejscowej parafii i kościoła parafialnego pw. św. Jerzego. Przypomnijmy, że proboszczem tej parafii był do 1996 roku legendarny kapelan oddziałów Armii Krajowej, ks. prałat Antoni Bańkowski ps. „Eliasz”, którego grób znajduje się przy murach kościoła parafialnego.

Lida_02

W programie półkolonii były liczne wyjścia na łono przyrody ze sprzętem turystycznym, przegląd polskich filmów dla dzieci oraz wizyta w Akwaparku.

Oddział ZPB w Lidzie dziękuję Zarządowi Głównemu ZPB za pomoc w organizacji drugiej edycji półkolonii edukacyjno-krajoznawczych dla dzieci z rodzin polskich Lidy.

Irena Biernacka z Lidy

Już drugi raz podczas bieżących wakacji uczące się języka polskiego dzieci z rodzin polskich Lidy, miały okazję uczestniczyć w półkoloniach, zorganizowanych przez miejscowy oddział Związku Polaków na Białorusi. Odpoczynek, połączony z pogłębianiem znajomości języka ojczystego, edukacją krajoznawczą i zajęciami sportowymi, dzieciaki miały w dniach 4 –

Jak co roku, delegacja Oddziału ZPB w Brześciu odwiedziła 1 sierpnia w 73. rocznicę masowego mordu mieszkańców wsi, leżących w Puszczy Białowieskiej, memoriał „Spadające Krzyże”, upamiętniający blisko 130 ofiar nazistowskiej zbrodni na miejscowych mieszkańcach.

Spadajace_Kryze_delegacja_ZPB

Do tragedii, którą upamiętnia ukryty w głębi Puszczy Białowieskiej memoriał „Spadające Krzyże” doszło 1 sierpnia 1941, kiedy to na rozkaz zbrodniarza wojennego Hermanna Göringa naziści niemieccy wymordowali mieszkańców okolicznych wsi, którzy odmówili okupantowi współpracy i opuszczenia rodzinnych domów.

Spadajace_Kryze_1

Delegacji ZPB podczas odwiedzania miejsca pamięci towarzyszyła wybitna znawczyni Puszczy Białowieskiej oraz przewodniczka po niej Irena Siz. Przewodniczka przypomniała, że wśród ofiar dokonanego 73 lat temu masowego mordu byli mieszkający od stuleci na tej ziemi w zgodzie i harmonii Polacy, Białorusini oraz Żydzi.

Spadajace_Kryze

Opiekowanie się memoriałem „Spadające Krzyże” w Puszczy Białowieskiej jest stałym obowiązkiem, przyjętym na siebie przez Oddział ZPB w Brześciu.

Natalia Rakowicz z Brześcia

Jak co roku, delegacja Oddziału ZPB w Brześciu odwiedziła 1 sierpnia w 73. rocznicę masowego mordu mieszkańców wsi, leżących w Puszczy Białowieskiej, memoriał „Spadające Krzyże”, upamiętniający blisko 130 ofiar nazistowskiej zbrodni na miejscowych mieszkańcach. Do tragedii, którą upamiętnia ukryty w głębi Puszczy Białowieskiej memoriał „Spadające Krzyże”

Około czterdziestoosobowa grupa Rodaków z Polski zrzeszonych w Krajowym Stowarzyszeniu Brasławian przebywała od 7 do 12 sierpnia na Brasławszczyźnie.

biesiada_Braslaw

Część pochodzących z tych ziem Rodaków zatrzymała się u krewnych. Pozostali zagościli w miejscowym domu parafialnym.

Podczas pobytu na małej ojczyźnie Brasławianie z Polski zwiedzili nie tylko Brasław, lecz także okoliczne miejscowości z których pochodzili ich przodkowie, między innymi Druję i Widzy. Wszędzie odwiedzali miejscowe cmentarze, gdzie niektórzy odnajdywali groby swoich bliższych i dalszych członków rodziny oraz wstępowali do świątyń katolickich. Odwiedzając parafię Narodzin Najświętszej Maryi Panny w Widzach pochodzący z Brasławszczyzny Polacy na ręce proboszcza ks. dziekana Alfreda Piechoty przekazali w darze ornat z okazji obchodzonego w tym roku 100-lecia kościoła parafialnego.

biesiada_Braslaw_2

Podczas pobytu na Brasławszczyźnie członkowie Krajowego Stowarzyszenia Brasławian spotkali się przy stole z poczęstunkiem, z miejscowymi Polakami w brasławskim Domu Polskim.

biesiada_Braslaw_1

Udział w biesiadzie wzięli między innymi uczestnicy tegorocznego i ubiegłorocznych kursów żeglarskich, organizowanych na bazie parafialnego Jacht Klubu Brasław-Głębokie przez proboszcza parafii rzymsko-katolickiej w Brasławiu ks. Stanisława Mrzygłóda.

Ludmiła Burlewicz z Brasławia, zdjęcia Ireny Gajdamowicz

Około czterdziestoosobowa grupa Rodaków z Polski zrzeszonych w Krajowym Stowarzyszeniu Brasławian przebywała od 7 do 12 sierpnia na Brasławszczyźnie. Część pochodzących z tych ziem Rodaków zatrzymała się u krewnych. Pozostali zagościli w miejscowym domu parafialnym. Podczas pobytu na małej ojczyźnie Brasławianie z Polski zwiedzili nie tylko Brasław,

Genadiusz Picko, malarz z Grodna, członek Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB był gościem Galerii Sztuki Kookaburra Studio w Łodzi. Artysta wziął udział w plenerowej akcji malarskiej pod nazwą „Namaluję Wam Piotrkowską”. Akcja została zorganizowana na okoliczność Urodzin Miasta Łodzi. Pod koniec lipca artysta w plenerze malował obrazy, które uwieczniają jedną z piękniejszych ulic Europy.

Genadiusz_Picko_Lodz

Genadiusz Picko

Artyście towarzyszyły smooth jazzowe, industrialne muzyczne brzmienia instrumentów klawiszowych i gitary na żywo – duet muzyków Jazz Cape Duo z Płocka w składzie Roman Kusy (gitara) i Darek Petera (instrumenty klawiszowe).

Genadiusz_Picko_Lodz_02

Duet muzyków Jazz Cape Duo

Galeria Kookaburra udostępniła ekspozycję obrazów Genadiusza Picki, mieszczącą się w saloniku wystawienniczym w Łodzi przy ul. Piotrkowskiej 35, gdzie realizowany jest projekt „Słowiańskie Widzenia Malarskie”, część I Genadiusz Picko, Malarstwo Współczesnej Białorusi. Aktualnie galeria realizuje projekt „Słowiańskie Widzenia Malarskie” promujący artystów i sztukę krajów słowiańskich: Polski, Białorusi, Serbii i Czarnogóry, Albanii i Ukrainy.

Genadiusz_Picko_Lodz_01

Akcja malarska cieszyła się dużym zainteresowaniem przechodniów ale także osób, które specjalnie wybrały się na spotkanie z Mistrzem, by poznać, porozmawiać, poznać technikę malarską, czerpać inspiracje.

Genadiusz_Picko_Lodz_03

Odwiedził plenerową galerię Łódzki oddział TVP 1, udokumentował działania Genadiusza Picki i towarzyszącego artystycznego team’u. Akcję „Namaluję Wam Piotrkowską”, wywiady z artystami i prace Genadiusza Picki zgromadzone w Galerii Kookaburra pokazano w telewizyjnych Łódzkich Wiadomościach Dnia. Namalowane dzieła pod nazwą Piotrkowska street wezmą udział w aukcji, z której dochód przeznaczony będzie dla uzdolnionej młodzieży łódzkiej w formie stypendium. Aukcja dzieł zaplanowana jest na jesień bieżącego roku.

Genadiusz_Picko_Lodz_04

Genadiusz_Picko_Lodz_05

Jesienią w Łodzi odbędzie się także II część projektu „Słowiańskie Widzenia Malarskie”, od 16 października 2014 roku Galeria Kookaburra gościć będzie 10 najbardziej uznanych artystów malarzy z Białorusi, wśród których znajdą się m.in. Wacław Sporski, Walery Stratowicz, Piotr Januszkiewicz, Andrzej Filipowicz, Danuta Chilmanowicz, Śnieżana Witecka, Alex Sporski oraz Igor Kiebiec.

Renata Mosiołek, producent, właścicielka galerii

Genadiusz Picko, malarz z Grodna, członek Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB był gościem Galerii Sztuki Kookaburra Studio w Łodzi. Artysta wziął udział w plenerowej akcji malarskiej pod nazwą „Namaluję Wam Piotrkowską”. Akcja została zorganizowana na okoliczność Urodzin Miasta Łodzi. Pod koniec lipca artysta w plenerze

Skip to content