HomeStandard Blog Whole Post (Page 436)

Miło jest nam zaprezentować Państwu kolejnego bohatera rubryki – kanoniera 4. Kresowego Pułku Artylerii Lekkiej w 5. Kresowej Dywizji Piechoty 2. Korpusu Polskiego, uczestnika walk o Monte Cassino, łagiernika Leonarda Żydoka. Do akcji swojego bohaterskiego tatę zgłosiła mieszkanka Lidy Irena Bancewicz z domu Żydok.

Leonard Żydok w mundurze wyjściowym kanoniera 4. Kresowego Pułku Artylerii Lekkiej Armii Andersa

Leonard Żydok w mundurze wyjściowym kanoniera 4. Kresowego Pułku Artylerii Lekkiej Armii Andersa

Pani Irena dostarczyła do redakcji dokumenty ojca oraz opis jego życia, w którym, niestety, brakuje kilku ważnych szczegółów, gdyż Leonard Żydok, ożenił się bardzo późno – w wieku 46 lat, a kiedy zmarł, nasza czytelniczka miała zaledwie siedem lat, więc była za mała, aby dopytać ojca za jego życia o ważne szczegóły z jego biografii, zwłaszcza przedwojennej i wojennej.

Na szczęście o Leonardzie Żydoku dużo można się dowiedzieć z przechowywanych przez jego córkę dokumentów naszego bohatera.

A więc, opowiedzmy o nim.

LEONARD ŻYDOK urodził się 5 sierpnia 1912 roku we wsi Anacki (przed wojną – w gminie Dokudowo, powiatu lidzkiego, województwa nowogródzkiego) w rodzinie chłopskiej. Ojciec Leonarda miał na imię Michał. Był chłopem, raczej zamożnym, gdyż z opisu córki bohatera wynika, że stać go było na zapewnienie swoim synom, a Leonard miał jeszcze brata – Aleksego, możliwości zdobywania wykształcenia.

Pani Irena twierdzi, że jej ojciec ukończył gimnazjum w Wilnie, choć w sowieckiej książeczce wojskowej na temat wykształcenia naszego bohatera widnieje zapis, że miał ukończyć 7 klas średniej szkoły w Lidzie, która według urzędników sowieckich miała znajdować się przed wojną w granicach Białoruskiej SRR, co jest oczywistą bzdurą, podobnie jak inne zawarte w tym dokumencie informacje na temat Leonarda Żydoka, włącznie z pisownią jego imienia, które Sowieci przekształcili na „Leonid”. Pozostając przy zapisie o wykształceniu naszego bohatera zauważyliśmy, że przy wpisie rodzaju szkoły w której się uczył jest skreślony wyraz „polskiej”. Prawdopodobnie ten, kto wypełniał książeczkę wojskową na Leonarda Żydoka musiał najpierw wpisać wersję samego zainteresowanego, a potem skreślać treści, politycznie niepoprawne według sowieckiej ideologii.

Sowiecka książeczka wojskowa Leonarda Żydoka

Sowiecka książeczka wojskowa Leonarda Żydoka

Ksiazeczka_wojskowa_wpis_o_edukacji

Po prawej u góry wpis w sowieckiej książeczce wojskowej Leonarda Żydoka, mówiący o tym, że jej posiadacz jakoby ukończył 7 klas Lidzkiej szkoły średniej w Białoruskiej SRR w 1927 r. Informacja o tym, że chodziło o polską szkołę jest przekreślona

Z uwagi na kontrowersyjne i niewiarygodne dane na temat Leonarda Żydoka w posiadanych przez nas sowieckich dokumentach bohatera, przyjmijmy, że prawdziwa jest wersja jego córki Ireny Bancewicz i mógł on rzeczywiście uczyć się przed wojną w Wilnie.

Po ukończeniu szkoły Leonard nie kontynuował nauki, tylko pracował na gospodarstwie z ojcem.

Zasadniczą służbę wojskową Leonard Żydok musiał odbywać tuż przed wybuchem wojny. Niestety nie wiemy w jakiej jednostce, ale przypuszczamy, że była to jednostka, mająca na uzbrojeniu na przykład samochody.

Po klęsce kampanii wrześniowej 1939 roku nasz bohater musiał znaleźć się w sowieckiej niewoli i trafić do GUŁAG-u, skąd na mocy układu Sikorski – Majski z 30 lipca 1941 roku musiał zaciągnąć się do formowanej przez generała Władysława Andersa Armii Polskiej na Wschodzie.

Leonard Żydok (po prawej) z towarzyszem broni podczas służby w Armii Andersa

Leonard Żydok (po prawej) z towarzyszem broni podczas służby w Armii Andersa

Dowództwo musiało wysoko cenić kwalifikacje wojskowe naszego bohatera, gdyż dostał przydział do 4. Kresowego Pułku Artylerii Lekkiej i jako zdolny mechanik – skierowany do odbycia trzymiesięcznej praktyki warsztatowej w jednym z Brytyjskich Królewskich Ośrodków Praktyki Warsztatowej (ang. Base Workshops R.E.M.E. – Royal Electrical and Mechanical Engineers), które udostępniały możliwość zdobywania i podniesienia kwalifikacji wojskowych polskim żołnierzom. Praktykę warsztatową, jak widzimy w ŚWIADECTWIE Z PRAKTYKI WARSZTATOWEJ nr 11136, kanonier Leonard Żydok odbywał w terminie 19 marca – 19 czerwca 1943 roku i ukończył ją z wynikiem „dobrym”, zdobywając kwalifikację mechanika samochodowego.

Swiadectwo_z_praktyki_warsztatowej_okladka_str

Świadectwo z praktyki warsztatowej Leonarda Żydoka, u góry odręczny zapis, świadczący o tym, że Ośrodek Praktyki Warsztatowej, w którym się szkolił posiadacz świadectwa, znajdował się w Base Workshops R.E.M.E., czyli był to angielski ośrodek szkoleniowy

Swiadectwo_z_praktyki_warsztatowej_str

Treść świadectwa o ukończeniu praktyki warsztatowej przez Leonarda Żydoka

Dalszy los wojenny naszego bohatera jest ściśle związany ze szlakiem bojowym jego macierzystej jednostki, w której składzie walczył, biorąc między innymi udział w Bitwie o Monte Cassino, o czym świadczy Legitymacja z numerem 20655, upoważniająca naszego bohatera do noszenia Krzyża Pamiątkowego Monte Cassino.

Legitymacja_Monte_Cassino_str

Legitymacja upoważniająca Leonarda Żydoka do noszenia Krzyża Pamiątkowego Monte Cassino

Już po zakończeniu wojny, ewakuowany wraz z towarzyszami broni do Anglii Leonard Żydok otrzymuje Odznakę Pamiątkową 5. Kresowej Dywizji Piechoty (legitymacja nr 9149, podpisana przez dowódcę 5 KDP generała brygady Nikodema Sulika).

Legitymacja_5_Kresowej_Dywizji_Piechoty_str

Legitymacja upoważniająca Leonarda Żydoka do noszenia Odznaki Pamiątkowej 5. Kresowej Dywizji Piechoty

Po rozformowaniu 5 KDP w 1947 roku nasz bohater, posiadający kwalifikacje mechanika, które mógłby wykorzystać do zdobycia dobrej pracy cywilnej i ułożenia sobie życia na Zachodzie, nie rezygnuje z pomysłu pozostania w Anglii. Chce jednak sprowadzić tu swoich rodziców, pozostających w Anackach, leżących już w granicach ZSRR. W tym celu wraca na małą ojczyznę, gdzie zastaje rodziców zdrowych, szczęśliwych z powodu powrotu syna z wojny, ale zatrwożonych jednocześnie. Powodem tego niepokoju była nowa sytuacja polityczna i stosunek do Polaków, zwłaszcza dobrych gospodarzy, ze strony nowej władzy.

O tym, że niepokój rodziców jest uzasadniony Leonard Żydok przekonał się już wkrótce, kiedy w nocy pod jego rodzinny dom przybył oddział NKWD. Sowieccy oprawcy wyprowadził domowników z chaty w nocnej bieliźnie i, jak twierdzi córka naszego bohatera, jej babcię, dziadka, tatę i jego brata załadowali do ciężarówki, która wywiozła rodzinę na stację kolejową. Ziemia, sprzęty gospodarcze oraz bydło należące do Michała Żydoka stały się własnością kołchozu, a dom został spalony.

Rodzina Żydoków została uznana za „kułaków” (sowieckie określenie wyzyskiwaczy ludu pracującego – red.) i zesłana na Syberię. Nasz bohater – trafił do miejscowości Czeremchowo leżącej sto kilometrów od Irkucka, gdzie była kopalnia węgla. Kopalnia węgla była jedynym przedsiębiorstwem w Czeremchowie, musieli w niej pracować wszyscy zesłańcy do tego miasteczka, które dzięki napływowi skazańców przekształciło się w miasto. Praca w czeremchowskiej kopalni nie była zmechanizowana, więc wydobyty ręcznie pod ziemią węgiel trzeba było wywozić na powierzchnię w specjalnych wagonikach z pomocą koni. W kopalni nie przestrzegano nawet podstawowych norm bezpieczeństwa, więc w szybach górniczych codziennie odbywały się wypadki, kończące się śmiercią bądź ciężkim skaleczeniem pracujących w nich zesłańców.

Leonard Żydok spędził w Czeremchowie pięć lat. Na szczęście przeżył i po śmierci Stalina został amnestiowany. Wraz z rodzicami i bratem Leonard wrócił na ziemię lidzką – po ich domu w Anackach nie było już śladu, więc kupili dom we wsi Paszki i w nim zamieszkali. Leonard pomimo tego, że był wykwalifikowanym mechanikiem – nie znalazł pracy w tym zawodzie. Na szczęście miał też zdolności plastyczne, więc zatrudnił się w przedsiębiorstwie eksploatacji dróg, jako rysownik przydrożnych plakatów.

Już w dojrzałym wieku, mając 46 lat, w roku 1957, Leonard Żydok poślubił dwukrotnie młodszą od siebie 23-letnią miejscową Polkę Klaudię Pilecką. Klaudia urodziła Leonardowi trzy dziewczynki i jednego syna.

O tym, żeby żołnierza Armii Andersa, w ZSRR uznano za weterana II wojny światowej – nie było nawet mowy. W sowieckiej książeczce wojskowej kanoniera Leonarda Żydoka, który ukończył praktyki warsztatowe w Anglii, zdobywając kwalifikacje mechanika, w rubryczce „posiadane specjalizacje wojskowe” czytamy, że nie został żadnej z nich nauczony.

Zabawnie wygląda też wpis w książeczce wojskowej, dotyczący przebiegu służby jej właściciela. Ze słów naszego bohatera wypełniający rubryczki w książeczce wojskowy urzędnik najpierw napisał, że Leonard (w książeczce – Leonid) Żydok jest żołnierzem Wojska Polskiego, ale potem te dane zostały zakreślone i dopisane zostało, że Leonid Żydok kwalifikuje się do służby w Armii Sowieckiej, jako szeregowy rezerwista.

Wpis w sowieckiej książeczce wojskowej, świadczący rzekomo o tym , że Leonard Żydok nie uczestniczył w żandych wojnach

Wpis w sowieckiej książeczce wojskowej, mówiący o tym , że Leonard Żydok nie uczestniczył w żadnej z wojen

W rubryczce, opisującej udział w wojnach i konfliktach zbrojnych, Sowieci napisali o naszym bohaterze, że w żadnej wojnie „nie uczestniczył”, choć kilka kartek dalej w rubryczce „uwagi specjalne” jest napisane, że posiadacz książeczki w latach 1941 – 1945 odbywał służbę „w Polskiej Armii Andersa”, a potem, w latach 1945-1947, przebywał w Anglii. Dalej jest zapis, że w latach 1951 – 1956 przebywał na zesłaniu w Czeremchowie.

Wpis z

Wpis w rubryczce „uwagi specjalne” w sowieckiej książeczce wojskowej, świadczy o tym, że Leonard Żydok jednak służył w „Polskiej Armii Andersa”, po czym był zesłany na Syberię

Zmarł Leonard Żydok, kanonier 4. Kresowego Pułku Artylerii Lekkiej 5. Kresowej Dywizji Piechoty w 2 Korpusie Polskim, uczestnik Bitwy o Monte Cassino – w 1975 roku.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie dokumentów i wspomnień, udostępnionych przez córkę bohatera Irenę Bancewicz.

Miło jest nam zaprezentować Państwu kolejnego bohatera rubryki - kanoniera 4. Kresowego Pułku Artylerii Lekkiej w 5. Kresowej Dywizji Piechoty 2. Korpusu Polskiego, uczestnika walk o Monte Cassino, łagiernika Leonarda Żydoka. Do akcji swojego bohaterskiego tatę zgłosiła mieszkanka Lidy Irena Bancewicz z domu Żydok. [caption id="attachment_15034"

 – Budujemy relacje na różnych poziomach. Utrzymujemy kontakty z organizacjami i instytucjami zajmującymi się sprawami Polaków za granicą i tutaj, w Polsce, jak np. Fundacja Wolność i Demokracja, Wspólnota Polska i wiele innych. Również za granicą działa wiele podmiotów, które gromadzą Polonię i Polaków wokół siebie, na czele z Radą Polonii Świata — mówi Adam Kwiatkowski w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”.

Adam_Kwiatkowski

Adam Kwiatkowski

Minister w Kancelarii Prezydenta odpowiedzialny za kontakty z Polonią opowiada o tym wymiarze działań prezydenta Andrzeja Dudy:

– Obejmuje ona swoją działalnością wszystkie wspomniane organizacje. Patrząc globalnie, najwięcej naszych rodaków gromadzi się wokół kościołów, misji katolickich oraz przy polskich szkołach. Są również organizacje społeczne, jak kluby „Gazety Polskiej” czy Rodziny Radia Maryja. Relacje zbudowane z organizacjami, w których działają nasi rodacy, owocują szczególnie w trakcie podróży zagranicznych pana prezydenta – mówi minister Kwiatkowski.

Jak dodaje, spotkania z prezydentem Dudą podczas jego zagranicznych wizyt cieszą się niezwykle dużą popularnością.

Bardzo często do proponowanych przez ambasadę czy konsulat list gości dopisujemy kolejne nazwiska osób z niedocenianych lub niedostrzeganych do tej pory środowisk. Słyszymy potem od nich, że mimo iż od lat aktywnie pracują na rzecz Polski i Polonii, nigdy nie zaproszono ich do polskiej placówki — zaznacza minister.

Biuro ds. Polonii i Polaków za granicą uczestniczyło również w ewakuacji Polaków z Mariupola.

– Miałem przyjemność i zaszczyt współpracować z prezesem Stowarzyszenia Polaków w Mariupolu Andrzejem Iwaszką. To w dużej mierze jego determinacja doprowadziła do tej ewakuacji — czytamy.

Biuro kierowane przez ministra Kwiatkowskiego wspiera inicjatywy upamiętniania polskich rocznic obchodzonych za granicą.

– Pan prezydent bądź ja, w zależności od rangi wydarzenia, jeśli nie możemy udać się gdzieś osobiście, wysyłamy list, który jest czytany podczas takich uroczystości. To gesty, które powodują, że nagle Polacy przestają być dla władz lokalnych anonimowi. Pokazuje się, że Polska liczy się ze swoimi obywatelami na całym świecie i docenia ich działalność. Budujemy relacje na różnych poziomach. Przez ostatnie pół roku gabinet, w którym siedzimy, odwiedziły setki ludzi. Nie zawsze są to prezesi organizacji. W miejscu, w którym siedzi pani redaktor, ostatnio siedziała nauczycielka języka polskiego z Kazachstanu. Gościłem również Polaków i osoby identyfikujące się z Polską, które zasiadają w parlamentach krajowych państw, w których mieszka — mówi minister.

Wywiad z ministrem Adamem Kwiatkowskim ukazał się 24 lutego 2016 roku w „Gazecie Polskiej Codziennie„.

Znadniemna.pl

 - Budujemy relacje na różnych poziomach. Utrzymujemy kontakty z organizacjami i instytucjami zajmującymi się sprawami Polaków za granicą i tutaj, w Polsce, jak np. Fundacja Wolność i Demokracja, Wspólnota Polska i wiele innych. Również za granicą działa wiele podmiotów, które gromadzą Polonię i Polaków wokół

Obywatelom Białorusi, którzy chętnie robili do tej pory zakupy w Polsce, grozi teraz konieczność uiszczenia i opłat celnych i podatku od wartości dodanej czyli VAT.

granica_str

Od 14 kwietnia cło zapłacą wszyscy konsumenci, kupujący na własne potrzeby, przekraczając granicę częściej niż raz na trzy miesiące, wwożąс na Białoruś towar o wartości wyższej niż 300 euro bądź wadze większej niż 20 kilogramów. Poza cłem będą zmuszeni zapłacić jeszcze specjalną opłatę celną. Na tym jednak nie koniec, bowiem dodatkowo będą musieli białoruskim służbom oddać kwotę podatku VAT, którą mogą po zakupach w Polsce odzyskać od polskich urzędników. Aczkolwiek jak poinformowała Państwowa Służba Podatkowa wartość VAT do wpłacenia zostanie policzona tylko dla towaru przekraczającego wspomniany wcześniej limit.

Prezydent Białorusi wielokrotnie potępiał obywateli kupujących dobra konsumpcyjne. Oczywiście nie dotyczy to sklepów w Rosji, która należy wraz z Białorusią do Eurazjatyckiego Związku Gospodarczego zakładającego między innymi związek celny. W praktyce uderza to więc w polski handel pograniczny. Bowiem najwięcej obywateli Białorusi jeździło na zakupy do Polski szczególnie, że liczni w przygranicznym obwodzie grodzieńskim etniczni Polacy, łatwo mogą uzyskać roczną wizę uprawniającą do wielokrotnego wjazdu na terytorium Polski na podstawie Karty Polaka.

Znadniemna.pl za tut.by

Obywatelom Białorusi, którzy chętnie robili do tej pory zakupy w Polsce, grozi teraz konieczność uiszczenia i opłat celnych i podatku od wartości dodanej czyli VAT. Od 14 kwietnia cło zapłacą wszyscy konsumenci, kupujący na własne potrzeby, przekraczając granicę częściej niż raz na trzy miesiące, wwożąс na

W ramach European Poker Tour na €5,300 Main Event w stolicy Irlandii Urbanowicz wygrał 561 tys. euro czyli równowartość około 2,4 miliona złotych. Oznacza to, że w ciągu dwóch lat „cudowne dziecko pokera”, jak określa go telewizja Polsat News, zarobiło już równowartość 9 miliona złotych. Tym samym Urbanowicz pobił rekord rozgrywek EPT.

Dima_Urbanowicz_poker_1

Dima Urbanowicz

„Dzmitry Urbanovich to bardzo utalentowany przedstawiciel młodego pokolenia pokerzystów. Niezwykły jest fakt, że Dima odnosi sukcesy we wszystkich odmianach pokera. Jeszcze bardzo wiele o nim usłyszymy, być może już w trakcie tegorocznego World Series Of Poker, gdzie wystąpi po raz pierwszy, po skończeniu wymaganych 21 lat. Obecność takich gwiazd, które odnoszą regularne sukcesy jednoznacznie świadczy o tym, że poker to strategiczna gra umiejętności” – powiedział Marcin Horecki, prezes Stowarzyszenia Wolny Poker.
Dima Urbanowicz jest jednym z największych talentów w świecie pokera. Jest też już – mimo zaledwie 20 lat – jednym z najlepszych pokerzystów na świecie.

Dzmitry Urbanovich - EPT Malta 2015 - €25,000 High Roller Winner

„Cudowne dziecko pokera”

Ale czy… jest Polakiem?

Oto jak odpowiedział na to pytanie redaktor naczelny specjalistycznego portalu PokerNews Polska Jan „Dżony” Ciosek:

Takie pytanie pojawia się właściwie od momentu, w którym zaczęła się wielka kariera Dimy, czyli odEPT Malta, nieco ponad rok temu. Cóż, Dzmitry Urbanovich rzeczywiście nie brzmi jak typowo polskie nazwisko. Między innymi dlatego zdecydowaliśmy się zapisywać je według polskiej transkrypcji – Dima Urbanowicz.

Co do samej polskości Dimy – urodził się na Białorusi, w rodzinie o polskich korzeniach. Ściślej mówiąc, urodził się w Grodnie, czyli mieście, które przez wieki było polskie, i w którym do dziś 25 proc. mieszkańców to Polacy. A dokładniej, ludzie narodowości polskiej, ale z obywatelstwem białoruskim. Tak samo, jak Dima.

Już jako dorosły człowiek zdecydował się przyjechać do Warszawy. Nikt go do tego nie zmuszał, mógł przecież wybrać kraj, w którym łatwiej się żyje, nie mówiąc już o grze w pokera… On jednak wybrał Polskę. Online gra pod polską flagą, na żywo występuje w polskim Teamie Silent Sharks z naszywką z biało – czerwoną flagą. Mówi po polsku, trzyma się z polską ekipą – choć Białorusinów na dużych turniejach przecież nie brakuje. Zapytany podczas heads-upa w Dublinie przez Gillesa Berniesa „Skąd jesteś?”, bez wahania odpowiedział „Z Polski”.

Znadniemna.pl za pl.pokernews.com/polsatnews.pl

W ramach European Poker Tour na €5,300 Main Event w stolicy Irlandii Urbanowicz wygrał 561 tys. euro czyli równowartość około 2,4 miliona złotych. Oznacza to, że w ciągu dwóch lat „cudowne dziecko pokera”, jak określa go telewizja Polsat News, zarobiło już równowartość 9 miliona złotych.

Dwieście szóstą rocznicę urodzin Fryderyka Chopina, jednego z najwybitniejszych polskich muzyków w dziejach ludzkości, będą mogli świętować 26 lutego w mińskim Centrum Handlowym „Stolica” mieszkańcy i goście stolicy Białorusi.

Poster_Dzien_Naradzennia_Chopin

Na program artystyczny obchodów złożą się występy zarówno młodych, jak i doświadczonych białoruskich artystów, między innymi uczniów i nauczycieli z Dziecięcej Szkoły Muzycznej nr 3 im. F. Chopina w Mińsku, kwartetu Aquarelle, a także jednego z najbardziej znanych na Białorusi i poza jej granicami pianistów Aleksandra Muzykantowa.

Organizatorzy obchodów urodzin Fryderyka Chopina zaproszą gości na prezentację nowego filmu animowanego znanej białoruskiej reżyserki Ireny Kodziukowej pt. „Bajki starego pianina. Chopin”, zaproponują wziąć udział w quizach i konkursach z nagrodami, a także zaproszą na słodki poczęstunek.

Organizatorami mińskich obchodów 206. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina w Centrum Handlowym „Stolica” są: Instytut Polski w Mińsku, Białoruski Związek Działaczy Muzycznych, Dziecięca Szkoła Muzyczna nr 3 im. F. Chopina w Mińsku oraz administracja CH „Stolica”.

Do wspólnego świętowania Dnia Urodzin wybitnego polskiego kompozytora i pianisty mieszkańcy i goście białoruskiej stolicy są zapraszani już w najbliższy piątek, 26 lutego, do CH „Stolica” na godzinę 16.45.

Znadniemna.pl

Dwieście szóstą rocznicę urodzin Fryderyka Chopina, jednego z najwybitniejszych polskich muzyków w dziejach ludzkości, będą mogli świętować 26 lutego w mińskim Centrum Handlowym „Stolica” mieszkańcy i goście stolicy Białorusi. Na program artystyczny obchodów złożą się występy zarówno młodych, jak i doświadczonych białoruskich artystów, między innymi uczniów

Z okazji uroczystości objęcia przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudę Honorowego Protektoratu nad Ruchem Harcerskim w Polsce i poza granicami kraju, harcerze przekazali do kaplicy Pałacu Prezydenckiego relikwie swojego patrona bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego, a wraz z nimi – portret błogosławionego, namalowany przez członka Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Filipowicza, który miał zaszczyt osobiście wręczyć prezydentowi swoje dzieło.

Filipowicz_Duda_Frelichowski

Andrzej Filipowicz (po lewej) wręcza Prezydentowi RP Andrzejowi Dudzie portret bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego, fot.: Grzegorz Boguszewski/fotoKAI

Protektorat prezydenta objął 11 organizacji harcerskich w kraju i poza jego granicami.

Wczesnym popołudniem 21 lutego, z okazji obchodzonego 22 lutego Dnia Myśli Braterskiej – święta wszystkich harcerzy i skautów, biskup polowy Józef Guzdek odprawił Mszę św. w intencji harcerzy. Podczas Eucharystii na ołtarzu umieszczone zostały relikwie, które popołudniu przekazane zostały na ręce prezydenta Andrzeja Dudy.

Metalowy relikwiarz ma formę harcerskiej lilijki, na którym znajduje się tabliczka z symbolem „P” i numerem obozowym bł. dh. Wicka 22492 oraz napis „Relikwie Patrona Harcerzy”. Cząstkę relikwii umieszczono w środkowym płacie lilijki.

Uroczystość w kaplicy poprowadził ks. Zbigniew Kras, kapelan Prezydenta RP. Relikwiarz oraz certyfikat potwierdzający jego autentyczność przekazał prezydentowi Dudzie hm. Zygmunt Jaczkowski, siostrzeniec bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego. Prezydent ucałował otrzymany relikwiarz i przekazał go swemu kapelanowi. Do kaplicy Pałacu Prezydenckiego przekazany został także portret błogosławionego pędzla Andrzeja Filipowicza.

Zebrani w kaplicy wierni chwilę wspólnie modlili się przy relikwiach. W kaplicy pałacu obecni byli m. in. Jan Dziedziczak, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, bp Józef Guzdek, ks. Jan Dohnalik, kanclerz kurii Ordynariatu Polowego oraz przedstawiciele organizacji harcerskich i polonijnych.

Następnie odbyła się uroczystość objęcia przez prezydenta Dudę patronatu nad organizacjami harcerskimi, która rozpoczęła się od zapalenia watry przed Pałacem Prezydenckim.
Gotowość do przyjęcia honorowego protektoratu Prezydenta RP złożyło 11 organizacji harcerskich: Związek Harcerstwa Polskiego, Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, Stowarzyszenie Harcerskie, Związek Harcerstwa Polskiego poza Granicami Kraju, Związek Harcerstwa Polskiego na Litwie, Harcerstwo Polskie na Ukrainie, Republikańskie Społeczne Zjednoczenie „Harcerstwo” na Białorusi, Harcerstwo Polskie w Czechach, Royal Rangers Polska, Niezależny Krąg Instruktorów Harcerskich „Leśna Szkółka”, Skauci Europy Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” – Federacja Skautingu Europejskiego.

Prezydent podkreślił, że obejmowanie protektoratem honorowym organizacji harcerskich przez kolejnych prezydentów jest dla niego symbolem tego, że jedna jest Rzeczpospolita a harcerze stanowią jedną, wielką rodzinę. Prezydent Duda przypomniał o historii patronatu i o tym, że harcerze stawali w obronie naszego kraju podczas I wojny światowej, wojny polsko-bolszewickiej, II wojny światowej, a także w okresie powojennym, jako żołnierze niezłomni. – Harcerze zawsze stali na straży Ojczyzny. Nigdy nie wahali się stanąć w jej obronie, bo tak byliśmy i jesteśmy wychowywani w harcerstwie. To jest z całą pewnością jedna z jego największych wartości – powiedział.

Wyraził nadzieję, że ruch harcerski nadal będzie się rozwijał i kształtował wielu młodych ludzi. Podkreślił, że harcerstwo to trud, wymagania, dyscyplina i zobowiązanie. – Świat będzie potrzebował coraz więcej takiego właśnie wychowania. I takiego właśnie wychowywania potrzebuje Polska – powiedział.

Podczas przemówienia prezydent nawiązał także do przekazania relikwii bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego. – Jestem ogromnie wdzięczny za przekazanie mi dzisiaj relikwii bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego, które nastąpiło przed rozpoczęciem naszej uroczystości. Relikwii nie tylko księdza, ale przede wszystkim harcerza i harcmistrza Rzeczypospolitej. Człowieka i duchownego, który związał swoje życie z harcerstwem od wczesnej młodości i był duchowym opiekunem polskich harcerek i harcerzy. Zrealizował on to o czym mówimy, ideały zawarte w słowach „Bóg-Honor-Ojczyzna” i służba bliźnim, która stanowi jedną z najważniejszych dla każdego harcerza wartości. On w tej służbie bliźnim oddał życie, ratując w obozie koncentracyjnym w Dachau tych, którzy zachorowali na tyfus plamisty i którymi nikt się nie chciał zająć. Poświęcił swoje życie dla bliźnich tak, jak wielu harcerzy w naszym kraju oddało swoje życie za Ojczyznę – przypomniał prezydent.

Prezydent podkreślił, że objęcie patronatu nad organizacjami harcerskimi to dla niego zaszczyt. Przypomniał, że przez wiele lat sam był związany z ruchem harcerskim. Na koniec zachęcił do tego, aby harcerze traktowali Pałac Prezydencki jako miejsce im przyjazne i zaoferował swoją pomoc w sprawach, związanych z działalnością harcerską.

Podczas uroczystości wręczone zostały przez prezydenta przedstawicielom organizacji harcerskich proporczyki – symbol patronatu. W imieniu harcerzy i skautów wdzięczność prezydentowi wyraził hm. Robert Rospędzihowski, komendant Chorągwi ZHP w Wielkiej Brytanii.

Dzień Myśli Braterskiej to święto przyjaźni obchodzone w dniu 22 lutego każdego roku przez harcerzy i skautów na całym świecie. Data jest nieprzypadkowa 22 lutego 1857 roku urodził się założyciel skautingu, sir Robert Baden-Powella i jego żona Olave Baden-Powell (1889). Idea ustanowienia tego dnia zrodziła się na 4. Międzynarodowej Konferencji Skautek i Przewodniczek w 1926 roku w Stanach Zjednoczonych. Początkowo było to święto dziewcząt, jednak z czasem również skauci dołączyli do jego obchodów.

Podstawowym celem Dnia jest uświadomienie skautom na całym świecie o łączącym ich braterstwie i wspólnocie celów i wartości, którymi mają się kierować w życiu.
W ten dzień harcerze myślą składają sobie życzenia, przesyłają kartki, organizują różne gry terenowe lub spotykają się przy ognisku na gawędach.

Andrzej Filipowicz w rozmowie z portalem Znadniemna.pl podkreślił, że przekazanie przez harcerzy portretu bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego prezydentowi Andrzejowi Dudzie, traktuje jako zaszczyt i wyróżnienie. Pracę grodzieńskiego malarza wysoko ocenili bowiem nie tylko harcerze, za zgodą Filipowicza obdarowujący portretem głowę państwa, lecz także przedstawiciele rodziny Frelichowskich.

Reprodukcja portretu bł.Stefana Wincentego Frelichowskiego pędzla Andrzeja Filipowicza

Reprodukcja portretu bł.Stefana Wincentego Frelichowskiego pędzla Andrzeja Filipowicza

Bł. Stefan Wincenty Frelichowski został ogłoszony patronem harcerstwa polskiego 22 lutego 2003 r.

Wicek, jak nazywano go w domu, wstąpił do 24. Pomorskiej Drużyny Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego w marcu 1927 r. W swoim pamiętniku napisał:

„Ja sam wierzę mocno, że państwo, którego wszyscy obywatele byliby harcerzami, byłoby najpotężniejszym ze wszystkich. Harcerstwo bowiem, a polskie szczególnie, ma takie środki, pomoce, że kto przejdzie przez jego szkołę, jest typem człowieka, jakiego nam teraz potrzeba”.

Decyzja o wybraniu drogi kapłaństwa nie była łatwa, ale Frelichowski podjął i tę służbę.

„Wiem, że to najlepsza droga. Ufam, że Jezus mi dopomoże, bo dla Niego ta ofiara. Wiem, że niegodny jej jestem, ale chcę być kapłanem wedle Serca Bożego. Tylko takim. Innym nie”.

Był gorliwym apostołem dzieci i chorych, pełnił funkcję kapelana Chorągwi Pomorskiej ZHP w Toruniu. Niemcy aresztowali go 17 października 1939 r. właśnie ze względu na zaangażowanie w ruchu harcerskim. Osadzony w Forcie VII, realizował nadal ideały harcerskie, a uwięziona młodzież garnęła się do niego. Sam zresztą wyszukiwał ludzi szczególnie smutnych i samotnych, chorych i słabych. Opiekował się nimi i niósł pomoc w kolejnych niemieckich obozach koncentracyjnych: Stutthof, Grenzdorf, Sachsenhausen i Dachau. W tym ostatnim stworzył specjalną grupę 32 polskich księży do opieki nad chorymi na tyfus. Wszyscy ci księża bez wyjątku zarazili się od swoich podopiecznych i przeszli tę ciężką chorobę. Zachorował też ksiądz Frelichowski, który zmarł w opinii świętości 23 lutego 1945 r., w przeddzień wyzwolenia obozu. Jego wyjątkowość uznali nawet Niemcy, pozwalając po raz pierwszy w obozie w Dachau na wspólne modlitwy przy trumnie, wyłożonej białym prześcieradłem i udekorowanej kwiatami.

Św. Jan Paweł II ogłosił ks. Frelichowskiego błogosławionym 7 czerwca 1999 r. w Toruniu podczas pielgrzymki do Ojczyzny. Powiedział wówczas:

„Zwracam się także do całej rodziny polskich harcerzy, z którą nowy błogosławiony był głęboko związany. Niech stanie się dla Was patronem, nauczycielem szlachetności i orędownikiem pokoju i pojednania”.

Znadniemna.pl na podstawie ekai.pl i niezalezna.pl

Z okazji uroczystości objęcia przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudę Honorowego Protektoratu nad Ruchem Harcerskim w Polsce i poza granicami kraju, harcerze przekazali do kaplicy Pałacu Prezydenckiego relikwie swojego patrona bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego, a wraz z nimi – portret błogosławionego, namalowany przez członka Towarzystwa

Zespół Ambasady RP w Mińsku wraz z kierującym placówką chargé d’affaires a.i. Michałem Chabrosem odwiedził w Nalibokach najstarszego posiadacza Karty Polaka na Białorusi.

Naliboki_3

Jan Czerniec i chargé d’affaires a.i. Michał Chabros

Pan Jan Czerniec ma 102 lata i od lat 50., mieszka w Nalibokach, gdzie pracował jako budowlaniec oraz krawiec. Wcześniej mieszkał w pobliskich Rusakach, gdzie skończył cztery klasy szkoły podstawowej przed II wojną światową i zajmował się wypasem bydła oraz nauką krawiectwa.

Naliboki_1

Spotkanie było okazją do podziękowania za przywiązanie do polskości w trudnych czasach, w których przyszło mu żyć, zachowanie języka oraz wychowanie trzech córek w duchu świadomości własnych korzeni. – Dziękujemy za Pana postawę oraz życzymy dużo zdrowia! – powiedział w czasie spotkania kierujący Ambasadą RP w Mińsku Michał Chabros.

Naliboki_4

Ks. Marian Szerszeń, proboszcz parafii nalibockiej i Jan Czerniec

Jan Czerniec nie krył wzruszenia i mimo podeszłego wieku obficie podzielił się wspomnieniami ze swojego długiego życia, a także przypomniał polskie piosenki i wiersze. W spotkaniu oprócz pracowników Ambasady i rodziny Jana Czerńca wziął także udział miejscowy proboszcz ks. Marian Szerszeń oraz przedstawiciel miejscowych władz.

Naliboki_2

Jan Czerniec

Naliboki są liczącą ok. 500 mieszkańców miejscowością w Puszczy Nalibockiej kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Mińska. Jest to tradycyjne skupisko polskiej mniejszości, która do dziś żyje tu w zwartych grupach ze świadomością własnych korzeni.

Naliboki_6

Trzy tablicy na pomniku Naliboczanom – poświęcone poległym żolnierzom Armii Krajowej, duchowieństwu i mieszkańcom na cmentarzu w Nalibokach. 8 maja 1943r. partyzanci sowieccy rozstrzelali w Nalibokach 128 osób – ludności cywilnej. W radzieckiej historiografii ta operacja nazywana jest „zniszczenie niemieckiego garnizonu”.

Znadniemna.pl za minsk.msz.gov.pl

Zespół Ambasady RP w Mińsku wraz z kierującym placówką chargé d’affaires a.i. Michałem Chabrosem odwiedził w Nalibokach najstarszego posiadacza Karty Polaka na Białorusi. [caption id="attachment_14996" align="alignnone" width="480"] Jan Czerniec i chargé d’affaires a.i. Michał Chabros[/caption] Pan Jan Czerniec ma 102 lata i od lat 50., mieszka w

Mogiły zamordowanych w obławie augustowskiej mogą znajdować się po stronie białoruskiej. Tak stwierdzili eksperci na podstawie powojennych zdjęć lotniczych.

Mapa_Kalety

– W tych dokumentach obława jest nazywana jako przeczesywanie lasów. Była to operacja przeciwko Armii Krajowej – mówi Barbara Bojaryn – Kazberuk, dyrektorka białostockiego IPN

– Mamy opinię Instytutu Geodezji i Kartografii. Wskazuje na 63 miejsca, które mogą być jamami grobowymi – mówi prokurator Zbigniew Kulikowski z białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, który prowadzi śledztwo w sprawie obławy augustowskiej.

Kalety_str

To wciąż niewyjaśniona zbrodnia na Polakach, dokonana przez sowiecki wywiad i wojsko oraz UB i MO w lipcu 1945 r. Zginęło wówczas około 600 mieszkańców powiatów augustowskiego, suwalskiego i sokólskiego. Większość z nich była związana z podziemiem niepodległościowym. Ślad po nich zaginął. IPN szuka ich grobów.

Kalety_str_1

Zbiorowa mogiła ekshumowanych w 1989 r. 38. żołnierzy Wojska Polskiego poległych w okolicach Kalet we wrześniu 1939 r.

– Przy Kaletach na Białorusi jest ich 57, w tym dwa o bardzo dużym prawdopodobieństwie – mówił Kulikowski. W okolicach Giedzi na Białorusi wskazano sześć dołów. Z zeznań świadków wynika, że chowano tam pomordowanych. Czy są tam ludzkie szczątki, wykażą badania archeologiczne. IPN skieruje wniosek do białoruskich władz o ich przeprowadzenie. Po stronie polskiej sprawdzono już pięć miejsc. W listopadzie ub.r. w lesie na terenie Puszczy Augustowskiej IPN odkrył dwa ludzkie szkielety. Do zbadania po stronie polskiej zostało jeszcze 13-15 miejsc.

Znadniemna.pl za wspolczesna.pl

Mogiły zamordowanych w obławie augustowskiej mogą znajdować się po stronie białoruskiej. Tak stwierdzili eksperci na podstawie powojennych zdjęć lotniczych. [caption id="attachment_14958" align="alignnone" width="480"] - W tych dokumentach obława jest nazywana jako przeczesywanie lasów. Była to operacja przeciwko Armii Krajowej - mówi Barbara Bojaryn - Kazberuk, dyrektorka

Poniżej publikujemy imienny wykaz polskich żołnierzy walczących w wojnie z bolszewikami, którzy zginęli lub zmarli w Wilejce na dzisiejszej Białorusi. Są pochowani na tamtejszym polskim cmentarzu.

Wilejka_Swieto_Niepodleglosci_06

Kwatera wojenna w Wilejce powstała pod koniec lat 20. minionego stulecia. Władze polskie zdecydowały się wówczas na zebranie szczątków żołnierzy polskich, poległych na ziemi wilejskiej w okresie wojny polsko-bolszewickiej i pochowanie ich w osobnych imiennych grobach na wspólnym cmentarzu. Na mocy tej decyzji w Starej Wilejce zbudowano przepiękną kwaterę wojenną.

Z inicjatywy polsko – białoruskiej grupy miejscowych miłośników historii w ubiegłym roku na cmentarzu przeprowadzono prace porządkowe – podniesiono i naprawiono połamane krzyże, odmalowano nagrobki.

Wilejka_Swieto_Niepodleglosci_010

Obecnie planowane jest ustawienie na cmentarzu tablicy informacyjnej w dwóch językach – po polsku i po białorusku – upamiętniającej poległych polskich żołnierzy. W tym celu potrzeba jednak więcej informacji. Na razie uczestnicy akcji dysponują jedynie poniższą listą 67 nazwisk, która prawdopodobnie nie jest jeszcze kompletna.

Renowacja_Wilejka_10

Wilejka, 19.09.2015r. Polacy z Mińska odnawiają kwaterę polskich żołnierzy, poległych w 1920 roku

Jeśli odnajdziecie na niej swoich krewnych – pradziadków, dziadków, ojców, którzy walczyli na Kresach – proszę podzielcie się z nami swoimi informacjami, relacjami lub skanami zdjęć z rodzinnych archiwów. Może wiecie o swoich krewnych, którzy tam polegli, ale nie ma ich na tej liście, albo macie jakieś informacje o tym cmentarzu – wtedy również piszcie.

Renowacja_Wilejka_9

Wasza pomoc pomoże godnie upamiętnić naszych Rodaków poległych za Wolność i Niepodległość Rzeczypospolitej i ocali od zapomnienia historię, która nie powinna zostać zapomniana.

Cmentarz_Wilejka_1

Cmentarz_Wilejka_2

Cmentarz_Wilejka_3

Cmentarz_Wilejka_4

Cmentarz_Wilejka_5

Informacje prosimy wysyłać na adres: [email protected]

Czytaj więcej:

https://glosznadniemna.pl/11918/polacy-z-minska-odnawiaja-kwatere-polskich-zolnierzy-poleglych-w-1920-roku/

https://glosznadniemna.pl/12895/krajoznawca-leon-kuklinowicz-o-historii-kwatery-wojennej-1920-roku-w-wilejce/

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Poniżej publikujemy imienny wykaz polskich żołnierzy walczących w wojnie z bolszewikami, którzy zginęli lub zmarli w Wilejce na dzisiejszej Białorusi. Są pochowani na tamtejszym polskim cmentarzu. [caption id="attachment_12896" align="alignnone" width="480"] Kwatera wojenna w Wilejce powstała pod koniec lat 20. minionego stulecia. Władze polskie zdecydowały się wówczas

„Andrzej Strumiłło. Teatralia” wernisaż wystawy pod taką nazwą autorstwa znanego na całym świecie artysty z Podlasia Andrzeja Strumiłły odbył się 17 lutego w Narodowym Centrum Sztuki Współczesnej w stolicy Białorusi.

Podczas otwarcia wystawy

Podczas otwarcia wystawy

Na wystawie prezentowane są dzieła Andrzeja Strumiłły, tworzone przez niego na potrzeby scenografii sztuk teatralnych i przedstawień operowych. Mimo tego, że przedstawienia, do których mistrz tworzył swoje kreacje już zeszły ze sceny teatralnej bądź operowej, szkice Andrzeja Strumiłły są postrzegane przez krytyków jako dzieła sztuki samowystarczalne, pobudzające do refleksji i zgłębiania przez widza swojego świata wewnętrznego.

Andrzej Lechowski

Przemawia Andrzej Lechowski,dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku i kurator wystawy

– To nie jest tylko scenografia, będąca zwykle elementem podporządkowanym reżyserowi. W wykonaniu Strumiłły wychodzi ona poza schematy i staje się pracą niezależną. Taką, która potrafi istnieć, kiedy spektakl nie jest już wystawiany na deskach teatru czy opery. Wzornictwo zaprojektowanych przez artystę strojów scenicznych zachwyca i czaruje delikatnością oraz mistrzostwem wykonania. To nie są tylko dekoracje, konfrontują one z naszą wyobraźnią, wpływają na nas jako twory skończone – mówił do zgromadzonych na wernisażu kurator wystawy, dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku Andrzej Lechowski.

Przemawia Michał Chabros, charge d’affaires Ambasady RP w Mińsku

Przemawia Michał Chabros, charge d’affaires Ambasady RP w Mińsku

Przemawia Bogdan Dyjuk, członek Zarządu Województwa Podlaskiego

Przemawia Bogdan Dyjuk, członek Zarządu Województwa Podlaskiego

Wśród gości wernisażu obecni byli: Michał Chabros, charge d’affaires Ambasady RP w Mińsku oraz Bogdan Dyjuk, członek Zarządu Województwa Podlaskiego, będącego obok Instytutu Polskiego w Mińsku sponsorem wystawy prac Andrzeja Stumiłły w Mińsku, która odbywa się w ramach promocji kultury polskiej na Białorusi i w ramach Programu Promocji Województwa Podlaskiego, realizowanego przez władze województwa.

Ihar Żałtkou, pracownik naukowy Muzeum-rezerwatu historyczno-kulturalnego „Zasłauje”

Ihar Żałtkou, pracownik naukowy Muzeum-rezerwatu historyczno-kulturalnego „Zasłauje”

Swoimi wrażeniami od wystawy podzielił się obecny na wernisażu Ihar Żałtkou, pracownik naukowy Muzeum-rezerwatu historyczno-kulturalnego „Zasłauje”: – Jestem mile zaskoczony tą wystawą, chociaż białoruskiego widza, przyzwyczajonego do innego teatru, może ona przerazić i wywołać emocje negatywne. W prezentowanych pracach widzimy, że autor prezentuje podejście całościowe, a zarazem europejskie. Można w nich zauważyć polską tradycję graficzną z okresu lat 60-80. minionego stulecia. W szkicach strojów scenicznych i afiszach spektakli widać głęboką antyczność sztuki, chociaż autor prezentuje nie tylko stroje, lecz także elementy teatru lalek. Tego typu konstrukcja psychologiczna potrafi otworzyć głębie wnętrza bohaterów i to, co z tym się wiąże – zarówno pozytywne, jak i negatywne”.

Szkic do spektaklu "Ptaki" Arystofanesa, wystawianego przez Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku

Szkic do scenografii spektaklu „Ptaki” Arystofanesa, wystawionego przez Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku

Zdjęcia ze spektaklu na podstawie dzieła "Requiem dla zakonnicy" Williama Faulknera w adaptacji Alberta Camusa w wykonaniu teatru Ateneum, Warszawa 1963 rok

Zdjęcia scen ze spektaklu na podstawie dzieła „Requiem dla zakonnicy” Williama Faulknera w adaptacji Alberta Camusa w wykonaniu Teatru Ateneum, Warszawa 1963 rok

Skice do scenografii przedstawienia pt."Esmeralda" Jarosława Abramowa-Newerly w wykonaniu Studenckiego Teatru Satyrycznego w 1958 roku

Skice do scenografii przedstawienia pt.”Esmeralda” Jarosława Abramowa-Newerly w wykonaniu Studenckiego Teatru Satyrycznego w 1958 roku

Andrzej Strumiłło urodził się w Wilnie w 1927 roku. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi pod kierunkiem Władysława Strzemińskiego i na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie uzyskał dyplom w 1950 roku. Ma tytuł Honorowego Obywatela Miasta Suwałk i Ambasadora Kultury Podlasia. W roku 2005 odznaczony został złotym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Podczas zwiedzania wystawy

Podczas zwiedzania wystawy

Wystawa jednego z najciekawszych i najbardziej uznanych polskich twórców potrwa w Narodowym Centrum Sztuki Współczesnej w Mińsku, przy ul. Niekrasowa 3, do 5 marca. Godziny otwarcia wystawy – 11.00 – 19.00, w środy – 13.00 -21.00.

Wiktor Wiedzień i Ludmiła Burlewicz z Mińska, zdjęcia Wiktora Wiedzienia

„Andrzej Strumiłło. Teatralia” wernisaż wystawy pod taką nazwą autorstwa znanego na całym świecie artysty z Podlasia Andrzeja Strumiłły odbył się 17 lutego w Narodowym Centrum Sztuki Współczesnej w stolicy Białorusi. [caption id="attachment_14933" align="alignnone" width="500"] Podczas otwarcia wystawy[/caption] Na wystawie prezentowane są dzieła Andrzeja Strumiłły, tworzone przez niego

Skip to content