HomeStandard Blog Whole Post (Page 373)

Około trzech ton podręczników i pomocy dydaktycznych, co w przeliczeniu na egzemplarze daje liczbę kilku tysięcy, przekazała w sobotę 15 lipca polskim placówkom edukacyjnym, funkcjonującym w stolicy Białorusi – Mińsku, prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys.

Akcję przekazania podręczników i pomocy dydaktycznych wszystkim (niezależnie od przynależności organizacyjnej i formy własności), działającym w Mińsku ośrodkom nauczania języka polskiego Andżelika Borys organizuje każdego roku w okresie letnim.

– Termin ten nie jest przypadkowy. Zależy mi, żeby ośrodki nauczania były wyposażone jak najlepiej przed rozpoczęciem roku szkolnego – mówi nam prezes ZPB. Zaznacza, że przywiozła do Mińska pozycje wcześniej zamówione u niej przez nauczycieli z Mińska. – Przyjęłam też kolejne zamówienia na podręczniki i pomoce dydaktyczne – dodaje.

Andżelika Borys realizuje zamówienia nauczycieli języka polskiego na terenie całej Białorusi we współpracy z Fundacją Pomoc Polaków na Wschodzie na zlecenie Senatu RP.

Dostarczone w sobotę do Mińska podręczniki i pomoce dydaktyczne zostaną rozdysponowane po polskich ośrodkach edukacyjnych w stolicy Białorusi przez dyrektor działającej przy ZPB Szkoły Społecznej Języka Polskiego Polinę Juckiewicz.

– Zgodnie z wytycznymi, otrzymanymi od pani prezes, podręczniki przekażę do wszystkich potrzebujących, zarówno do ośrodków oświatowych, prowadzonych przez Polską Macierz Szkolną (PMS) i „Poloniczkę”, jak i do klas z nauczaniem języka polskiego, funkcjonujących w szkołach państwowych – zapewnia nas Polina Juckiewicz.

Znadniemna.pl

Około trzech ton podręczników i pomocy dydaktycznych, co w przeliczeniu na egzemplarze daje liczbę kilku tysięcy, przekazała w sobotę 15 lipca polskim placówkom edukacyjnym, funkcjonującym w stolicy Białorusi – Mińsku, prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys. Akcję przekazania podręczników i pomocy dydaktycznych wszystkim (niezależnie od

Druga  edycja akcji Dni Króla Stefana Batorego w Grodnie odbyła się w dniach 13-16 lipca w grodzie nad Niemnem.

Organizatorami wydarzenia była zarejestrowana w Polsce Fundacja Hussar oraz Grodzieńskie Państwowe Muzeum Historyczno-Archeologiczne.

Ogółem do Grodna przybyło około trzydziestu przedstawicieli polskich grup rekonstrukcyjnych, którzy rozbili obozowisko na dziedzińcu Nowego Zamku, prezentując grodnianom i gościom miasta stroje, zbroję i obyczaje polskiej szlachty z czasów, w których z Grodna rządził Rzeczypospolitą i Litwą jeden z najwybitniejszych władców w historii Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego – z Bożej łaski Król Polski, Wielki Książę Litewski, Ruski, Pruski, Mazowiecki, Żmudzki, Kijowski, Wołyński, Podlaski, Inflancki, a także Książę Siedmiogrodzki – Jego Królewska Mość Stefan Batory.

Program pobytu rekonstruktorów w Grodnie przewidywał, że najbardziej widowiskowe wydarzenia, związane z ich udziałem w „Dniach Króla Stefana Batorego”, odbędą się 15 lipca na terenie Nowego i Starego Zamków. Rzeczywiście w sobotę, 15 lipca, turyści, zwiedzający zamki grodzieńskie mogli poczuć się naocznymi świadkami wydarzeń, rozgrywających się przed stuleciami. Liczna obecność na dziedzińcu zamkowym przedstawicieli stanu szlacheckiego powodowała, iż od czasu do czasu jakiś szlachcic unosił się honorem i wzywał na pojedynek na szablach innego szlachcica. Dochodziło do drobnych i większych „konfliktów”, przy okazji których rekonstruktorzy demonstrowali chwyty szermiercze, operując jednocześnie jedną bądź dwoma szablami. Apogeum pokazów stała się scena ataku na bramę zamkową, którą rekonstruktorzy rozegrali na moście, łączącym Stary i Nowy Zamki.

Proponujemy Państwu obejrzenie fotorelacji z dziedzińca zamkowego, na którym podczas „Dni Króla Stefana Batorego w Grodnie” nie brakowało barwnych, egzotycznych postaci, przypominających o czasach, w których z Grodna jednym z najpotężniejszych państw w historii Europy rządził Król Stefan Batory.

Znadniemna.pl

Druga  edycja akcji Dni Króla Stefana Batorego w Grodnie odbyła się w dniach 13-16 lipca w grodzie nad Niemnem. Organizatorami wydarzenia była zarejestrowana w Polsce Fundacja Hussar oraz Grodzieńskie Państwowe Muzeum Historyczno-Archeologiczne. Ogółem do Grodna przybyło około trzydziestu przedstawicieli polskich grup rekonstrukcyjnych, którzy rozbili obozowisko na dziedzińcu

Polka z Rosi, córka zasłużonych działaczy Związku Polaków na Białorusi Stanisławy i Antoniego Chomczukowych, zdobyła drugie miejsce w konkursie I Polonijnego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Finał konkursu miał miejsce w sobotę, 15 lipca, na scenie Filharmonii Opolskiej.

Wiktoria Chomczukowa i Magdalena Baryła, zdobywczynie odpowiednio drugiego i pierwszego miejsca w konkursie festiwalu

W artystycznej rywalizacji Polaków, którzy przyjechali do Opola ze wszystkich stron świata, naszą krajankę nieznacznie wyprzedziła tylko mieszkająca od kilkunastu lat w Niemczech Magdalena Baryła z zespołem.

Drugie miejsce w konkursie piosenkarskim jury przyznało mieszkającej w Rosi na Białorusi Wiktorii Chomczukowej.

Wiktoria Chomczukowa

Tytuł laureatki I Polonijnego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu jest dla Wiktorii największym osiągnięciem artystycznym.

Wiktoria Chomczukowa posdczas występu konkursowego

Dwa lata temu Wiktoria Chomczukowa triumfowała w konkursie Festiwalu Piosenki Anny German „Eurydyka” w kategorii solistów w wieku 26 lat i starszych.

Miejsce trzecie w konkursie I Polonijnego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu zdobyła śpiewająca z zespołem „Noemiracles” z Czech jego wokalistka Noemi Macura.

Poza jury swoją nagrodę w postaci dziesięciogodzinnej sesji nagraniowej w legendarnym Studiu M przyznała redakcja Radia Opole. To wyróżnienie odebrała piosenkarka z Zaolzia Barbara Łakota.

Wręczono także honorową nagrodę im. Jacka Juliusza za promocję polskiej kultury zagranicą. Otrzymał ją Leonard Paszek z Niemiec, który aktywnie działa w polonijnej telewizji PePeTV.

Na scenie – wszyscy uczestnicy finału konkursu I Polonijnego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu

W finale konkursu I Polonijnego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu wzięło udział 18 wykonawców wyłonionych spośród 22, którzy przyjechali na festiwal z całego świata. Wydarzenie zorganizowało Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, a Radio Opole było jego współorganizatorem.

Znadniemna.pl na podstawie radio.opole.pl, zdjęcia Wandy Kownackiej

Polka z Rosi, córka zasłużonych działaczy Związku Polaków na Białorusi Stanisławy i Antoniego Chomczukowych, zdobyła drugie miejsce w konkursie I Polonijnego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Finał konkursu miał miejsce w sobotę, 15 lipca, na scenie Filharmonii Opolskiej. [caption id="attachment_24104" align="alignnone" width="500"] Wiktoria Chomczukowa i Magdalena

Blisko 50 polskich dzieci z Białorusi  zaprosił w tym roku na wakacje do Szczecina prezydent tego miasta Piotr Krzystek, od kilku lat aktywnie współpracujący ze Związkiem Polaków na Białorusi. Do Szczecina przyjechali głównie uczniowie Polskiej Szkoły w  Grodnie.


W Szczecinie są od wtorku. Jak mówią, ich życie na Białorusi nie różni się wiele od życia rówieśników w Polsce.

– Jest szkoła, gdzie się uczę języka polskiego, uczę się tam 11 lat, wszystkie przedmioty są po polsku – mówi jedna z uczennic.

– Chodzimy z przyjaciółmi do centrum miasta, jak Polacy, tylko że u nas nie ma tak wielkich sklepów – dodał jej kolega.

– Bardzo bym chciała tu przyjechać jeszcze raz, bo bardzo mi się podoba – deklarowała kolejna z młodych Polek.

Jak tłumaczy Irena Marculewicz, wychowawczyni grupy i nauczycielka w polskiej placówce, to dla nich bardzo ważne, że mogą wszyscy razem być tutaj. Kobieta podkreśla, że polskie tradycje i wartości zawsze były obecne w jej domu rodzinnym.

– Rodzice i babcia przekazały mi całą wiedzę, uczyły mnie pacierza – wspomina Irena Marculewicz.

Grupa zostanie w Szczecinie do 21 lipca. Koszt ich pobytu pokryje urząd miasta.

Znadniemna.pl na podstawie radioszczecin.pl, zdjęcia Łukasz Szełemej/Radio Szczecin

 

Blisko 50 polskich dzieci z Białorusi  zaprosił w tym roku na wakacje do Szczecina prezydent tego miasta Piotr Krzystek, od kilku lat aktywnie współpracujący ze Związkiem Polaków na Białorusi. Do Szczecina przyjechali głównie uczniowie Polskiej Szkoły w  Grodnie. W Szczecinie są od wtorku. Jak mówią, ich życie

Już drugi dzień przy Związku Polaków na Białorusi działa Letnia Szkoła Artystyczna, w której zajęcia prowadzi malarka i pedagog z Gdańska Anna Szpadzińska-Koss. Nauka w szkole potrwa przez dziesięć dni i zakończy się wernisażem wystawy prac uczniów szkoły. Tematem zajęć w szkole jest Grecja.

W tym roku do Letniej Szkoły Artystycznej, organizowanej przez Związek Polaków na Białorusi drugi rok z rzędu, zapisało się trzydzieścioro dzieciaków. Zostali podzieleni na dwie grupy w zależności od wieku. Najmłodsi uczniowie, wśród których są nawet siedmiolatki, uczęszczają na zajęcia w pierwszej połowie dnia, a dzieci starsze (wiek od 13 do 16 lat ) przychodzą na zajęcia po południu.

Anna Szpadzińska-Koss

Na pierwszych zajęciach nauczycielka Anna Szpadzińska-Koss opowiedziała swoim uczniom o tym czym dla ludzkości jest starożytna Grecja, dlaczego jej dziedzictwo kulturalne jest tak ważne, a wiedzę na jego temat – powinien posiadać każdy wykształcony i kulturalny człowiek. – Grecja jest pępkiem świata – takiego porównania użyła, opowiadając swoim uczniom o starożytnej Grecji Anna Szpadzińska-Koss. Tłumaczyła, że tak jak człowiek, jeszcze będąc w brzuchu mamy, rozwija się, otrzymując całe pożywienie przez pępowinę, tak samo – kulturalne dziedzictwo ludzkości powstawało dzięki inspiracjom, czerpanym z kultury starożytnych Greków.

Przyswajanie wiedzy o kulturalnym dziedzictwie starożytnych Greków uczniowie Anny Szpadzińskiej-Koss zaczęli od wykonania malunku starożytnej wazy greckiej. Dowiedzieli się o kolorach, wykorzystywanych w pracy przez starożytnych greckich artystów i rzemieślników.

Drugi dzień zajęć był poświęcony wyglądowi starożytnego Greka, którego sylwetkę uczniowie malowali na podstawie fotografii zachowanych do naszych dni greckich posągów ludzkich.

W kolejnych dniach uczniowie szkoły dokonają wizualizacji kolejnych faktów, pojęć i postaci, dotyczących starożytnej Grecji, jej kultury, obyczajów, a nawet mitologii. Aby uczniowie mogli wczuć się w atmosferę, odpowiednią do tematyki zajęć – w ich czasie na sali, w której się odbywają, brzmi tradycyjna muzyka grecka.

Organizator Letniej Szkoły Artystycznej z ramienia ZPB – wiceprezes ZPB ds. Kultury Renata Dziemiańczuk przypomina, że rok temu, w pierwszej edycji Letniej Szkoły Artystycznej przy ZPB, wzięło udział – podobnie jak w tym roku – około trzydziestu małych grodnian. Wówczas zajęcia w szkole prowadziły artystki z Litwy Irma Balakauskaite oraz Lena Khvichia, a na wernisażu, podsumowującym pracę prowadzonej przez nie szkoły, uczniowie zaprezentowali około 200 prac plastycznych, wykonanych w czasie zajęć.

Przemawia wiceprezes ZPB ds. Kultury Renata Dziemiańczuk

Jaki okaże się dorobek artystyczny uczniów tegorocznej edycji Letniej Szkoły Artystycznej przy ZPB? Przekonamy się o tym już 22 lipca, kiedy odbędzie się wernisaż wystawy prac młodych artystów, uczęszczających na zajęcia do malarki i pedagog z Gdańska Anny Szpadzińskiej-Koss.

Znadniemna.pl

Już drugi dzień przy Związku Polaków na Białorusi działa Letnia Szkoła Artystyczna, w której zajęcia prowadzi malarka i pedagog z Gdańska Anna Szpadzińska-Koss. Nauka w szkole potrwa przez dziesięć dni i zakończy się wernisażem wystawy prac uczniów szkoły. Tematem zajęć w szkole jest Grecja. W tym

Pałac w Żemłosławiu jest pomnikiem historii i kultury XIX wieku, kopią Pałacu Na Wodzie z warszawskich Łazienek. Zrujnowany po drugiej wojnie światowej, trafił teraz na aukcję. Cena wywoławcza – 138 białoruskich rubli.

2009 rok. Pałac Umiastowskich, rozgrabiony w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej przez Niemców i zamieniający się w ruinę w dzisiejszej niepodległej Białorusi, najlepiej prezentuje się od strony rzeki Gawii. Gospodarze i goście wychodzili niegdyś na jej malowniczy brzeg, by wsiąść do łódki lub po prostu delektować się otaczającą przyrodą. Fot.: Fotorzepa/Andrzej Pisalnik

Razem z pałacem nabywca kupuje jeszcze dwie oficyny, budynki gospodarcze i park, który pamięta byłych właścicieli – hrabiów Umiastowskich. Nowy gospodarz będzie zobowiązany podpisać w ciągu miesiąca zobowiązanie do ochrony zabytku, w ciągu trzech lat ma przedstawić kosztorys i projekt rekonstrukcji, a działalność gospodarczą ma w nim rozpocząć nie później jak pięć lat po ukończeniu renowacji.

Obecnie pałac stoi w ruinie

Z każdym rokiem stan pałacu zauważalnie się pogarsza, ale budynek można jeszcze odnowić. Unikatowy zabytek swoi w cichym miejscu na brzegu wielkiego jeziora i wpadającej do Niemna rzeki Gawii. Wokół pałacu zachował się park.

Do lat 90-tych w budynku mieścił się kantor kołchozu, biblioteka, poczta i klub wiejski. Od 2006 pałac stoi pusty i od tego czasu pozostałości wystroju wnętrz były rabowane. By uratować zabytek, miejscowe władze próbowały go sprzedać, ale urzędnicy obwodowy do tego nie dopuszczali.

Wiele elementów dekoracyjnych zachowało się w dobrym stanie

Na przykład XIX-wieczne kafle. Ale brak dachu zrobił swoje.

Dach w 2012 roku spłonął w pożarze. Od tego czasu deszcze niszczą sufity, wyposażenie wnętrz, parkiet. Na ścianach pojawiły się pęknięcia. Specjaliści mówią, że pełna rekonstrukcja pałacu może kosztować od 3 do 7 milionów dolarów. Jednak miejsce ma wielki potencjał turystyczny.

– Może przyjadą tu Polacy, zobaczyć pomniejszoną wersje pałacu Łazienkowskiego. Przyjadą ludzie zmęczeni pędem miasta. Przyjadą ludzie, którzy chcą skosztować szlacheckiego życia. Dlatego, że tu wszystko jest takie podniosło-bogato-piękne – mówi mieszkanka okolicy Alesia Hurskaja-Tabolicz.

Turyści przyjeżdżają tu i dzisiaj, bez względu na to, że obiekt nie jest w żaden sposób reklamowany. Mieszkańcy liczą na to, że nowy właściciel ożywi pałac.

Znadniemna.pl za Belsat.eu

Pałac w Żemłosławiu jest pomnikiem historii i kultury XIX wieku, kopią Pałacu Na Wodzie z warszawskich Łazienek. Zrujnowany po drugiej wojnie światowej, trafił teraz na aukcję. Cena wywoławcza – 138 białoruskich rubli. [caption id="attachment_24060" align="alignnone" width="500"] 2009 rok. Pałac Umiastowskich, rozgrabiony w czasie pierwszej i drugiej

Tadeusz Malewicz, prezes działającego przy Związku Polaków na Białorusi Komitetu Ochrony Polskich Miejsc Pamięci Narodowej, zwraca się z apelem do wszystkich prezesów oddziałów terenowych ZPB i działaczy organizacji o objęcie opieką polskich miejsc pamięci narodowej, znajdujących się na terenie ich oddziałów.

Tadeusz Malewicz przemawia podczas IX Zjazdu ZPB

W apelu, który trafił do redakcji, czytamy, że prezes Komitetu Ochrony Polskich Miejsc Pamięci Narodowej przy ZPB prosi działaczy organizacji, aby „w natłoku spraw i obowiązków nie zapominali oni o grobach i cmentarzach polskich powstańców, żołnierzy i partyzantów, którzy oddali życie za Ojczyznę w powstaniach narodowych, a także wojnach i konfliktach zbrojnych”.

Tadeuszowi Malewiczowi chodzi między innymi o miejsca wiecznego spoczynku obrońców Ojczyzny, poległych z rąk sowieckich, a także niemieckich wrogów Polski i Polaków w czasach wojny polsko-bolszewickiej, w okresie międzywojennym, podczas wojny obronnej 1939 roku, II wojny światowej i w czasach stalinowskich”.

„Zadbajmy o groby opuszczone, pozostające bez stałej opieki z powodu tego, że krewni pochowanych w nich osób zostali wywiezieni na Syberię, lub (zagrożeni represjami i zesłaniem na nieludzką ziemię) zmuszeni zostali do opuszczenia swoich małych ojczyzn i wyjazdu do Polski” – apeluje prezes Komitetu Ochrony Polskich Miejsc Pamięci Narodowej.

Tadeusz Malewicz przypomina, że opieka nad pamiątkami, pozostawionymi nam przez dziadów-pradziadów, jest naszym ludzkim, a także narodowym obowiązkiem jako Polaków.

Prezes Malewicz wzywa do zadbania ze szczególną pieczołowitością o symboliczne groby i miejsca, przypominające o rodakach, których szczątki pochowane zostały w miejscach dotąd nieznanych. Chodzi przede wszystkim o pielęgnowanie pamięci o ofiarach stalinizmu, czyli o mordowanych w sposób podstępny i bestialski dowódcach oddziałów Armii Krajowej, jej niezłomnych żołnierzy i pomagającej im ludności.

„Ogarnijmy ich naszą wdzięczną pamięcią i wspólną modlitwą przy zadbanych mogiłach i na uporządkowanych cmentarzach!” – kończy apel do działaczy ZPB Tadeusz Malewicz.

Znadniemna.pl

.

Tadeusz Malewicz, prezes działającego przy Związku Polaków na Białorusi Komitetu Ochrony Polskich Miejsc Pamięci Narodowej, zwraca się z apelem do wszystkich prezesów oddziałów terenowych ZPB i działaczy organizacji o objęcie opieką polskich miejsc pamięci narodowej, znajdujących się na terenie ich oddziałów. [caption id="attachment_20101" align="alignnone" width="500"] Tadeusz

W ciągu ostatnich pięciu lat wnioskowało o Kartę Polaka ok. 70 tys. osób. Ubiegającym się pomaga specjalna aplikacja na telefon.

Pracownicy centrów wizowych mówią, że co rok wzrasta liczba chętnych. Również najmłodsze pokolenie Białorusinów o korzeniach z ziem należących przed wojną do Polski stara się nie stracić możliwości uzyskania tego dokumentu.

– Jak dostać, jak się zapisać, jak szukać dokumentów w archiwach… Dwa – trzy lata temu kierowanych do nas zapytań w sprawie Karty Polaka było mniej. A teraz pytają się stale – nawet ci, którzy po prostu kupują u nas bilety lub wycieczki. Cztery lata temu w ambasadzie zapisywano dosłownie na następny miesiąc, a teraz – są daty za kilka miesięcy – mówi Jauhien Lipko, przedstawiciel jednego z biur turystycznych w Mińsku.

Wg danych, które podało nam polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, w ciągu pierwszego półrocza 2017 r. konsulaty RP na Białorusi przyjęły 7689 wniosków o wydanie Karty Polaka. W całym ubiegłym roku było to 12707 wniosków, a w roku 2015 – 13079. Dokument uzyskują nie wszyscy. Rozmowę kwalifikacyjną udaje się przejść za pierwszym razem mniej więcej połowie chętnych. Od 2008 r. (kiedy ustawa o Karcie Polaka zaczęła obowiązywać) do dziś – dokument uzyskało ok. 75 tys. obywateli Białorusi. To dwa i pół Nowogródka.

– Powiedziałabym, że nie ma w tym nic trudnego – minimalny poziom języka polskiego i dobrze przygotowane dokumenty – opowiada 28-letnia Kaciaryna z Mińska.

Dostała Kartę Polaka w lutym. Do rozmowy przygotowywała się sama, sama uczyła się języka na kursach wideo, czytała książki i pogłębiała wiedzę na forach internetowych.

Nauczyć się i zostać… Polakiem

Jauhien Lipko opracował z kolegami specjalną aplikację na smartfony. Nazywa się „Karta Polaka” i ułatwia pracę im samym oraz pomaga tym, którzy przygotowują się do egzaminu. Bazując na swoich doświadczeniach, zebrali w postaci interaktywnych kart i testów ponad 400 pytań zadawanych w konsulatach. Do aplikacji dodali odnośniki do podstawowych informacji o Karcie.

– Sam przeszedłem tę drogę i zrozumiałem, że brakowało mi jakiejś wersji mobilnej, żeby do rozmowy można było przygotowywać się w komunikacji miejskiej, w kolejce. Wożenie ze sobą zeszytu jest niewygodne, można go zapomnieć. A telefonu rzadko się dziś zapomina – mówi pomysłodawca.

Istnieją specjalne kursy z historii i kultury Polski, które w ukierunkowany sposób przygotowują kursantów do rozmowy. Ale zwykłego kucia jest za mało.

– Tego samego dnia co ja na rozmowę przyszedł chłopak, którego w celu wypełnienia formularza jeszcze przed drzwiami zapytano o miejsce zameldowania i zamieszkania. Nie wiedział jak wyjaśnić po polsku, że mieszka w akademiku. Kazali mu się uczyć polskiego i przyjść następnym razem – wspomina Kaciaryna.

Dlaczego Białorusin powinien się uważać za część narodu polskiego?

Oprócz pytań z zakresu historii i kultury oraz znajomości hymnu i daty Święta Niepodległości Polski osoba ubiegająca się o Kartę Polaka musi podpisać też oświadczenie, że uważa się za część narodu polskiego. Wśród mieszkańców Białorusi są tacy, którzy naprawdę szanują swoje polskie pochodzenie i uważają się za Polaków pod względem przynależności narodowej i kulturowej. Jednocześnie wśród wnioskodawców jest wielu takich, którzy dokument ten jest potrzebny tylko do swobodniejszego przemieszczania się po Europie.

– Dzięki temu mogę nie wymyślać innych sposobów ubiegania się o wizę. Mogę również popracować lub pouczyć się w Polsce, jeśli nadarzy się taka okazja. Z taką kartą w Polsce jest łatwiej, bo zetknęłam się już z polską biurokracją, kiedy próbowałam tam pracować – nie ukrywa Kaciaryna.

Karta Polaka umożliwia legalną pracę na terytorium Polski oraz otrzymanie bezpłatnej wielokrotnej wizy do państw Schengen. Dla wielu to atrakcyjny przywilej.

– Białorusini stali się znacznie bardziej mobilni, więcej podróżują – mówi Jauhien Lipko. – Dla wielu osób ważne jest, aby mieć wielokrotną wizę schengeńską w paszportach wszystkich członków rodziny. Nie wiadomo, kiedy będziemy mieć tryb bezwizowy z Unią Europejską, dlatego ludzie korzystają z wszelkich możliwości wyrobienia sobie wizy na rok lub dwa.

Co o tym myśli strona białoruska?

Mińsk niejednokrotnie wyrażał swoje niezadowolenie z powodu polskiej inicjatywy. Oficjalni przedstawiciele władz Białorusi nazywali ustawę o Karcie Polaka, skierowaną do obywateli wszystkich państw byłego ZSRR, za dyskryminacyjną i nieprzyjazną.

W roku 2011 ustawę rozpatrzył białoruski Sąd Konstytucyjny, który uznał, że jej niektóre punkty nie odpowiadają ogólnie przyjętym zasadom i normom prawa międzynarodowego. Następnie otrzymywania Karty Polaka zakazano białoruskim urzędnikom państwowym. Podobnie jak i innych dokumentów, nadających pewne przywileje w związku z przynależnością narodową.

Rok temu podczas spotkania z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim przewodniczący Rady Republiki Michaił Miasnikowicz określił kwestię Karty Polaka jako „delikatną”, ponieważ umożliwienie dzięki temu dokumentowi pracy w Polsce stymuluje migrację specjalistów i młodzieży do Polski.

– Nie powinno to szkodzić mojemu krajowi – podkreślił wówczas białoruski polityk.

Popyt na wizy i Karty Polaka

W 2016 r. do paszportów niespełna 10 mln obywateli Białorusi wklejono prawie 695 tys. wiz schengeńskich, z tego 550 tys. – wielokrotnych. Ukraińcy w tym samym czasie, na 45 mln ludności dostali ok. 800 tys. wielokrotnych wiz do krajów strefy Schengen, a obywatele liczącej 145 mln Rosji – 2,5 mln takich wiz.

Uzyskanie Karty Polaka to popularny sposób na zalegalizowanie się w Europie również dla obywateli Ukrainy. Analizując zasięg geograficzny pobierania aplikacji, którą opracowali Białorusini, w ciągu ostatnich tygodni ściągnęła ją porównywalna liczba mieszkańców Białorusi (450) i Ukrainy (411). Dla porównania – tylko 45 mieszkańców Rosji. Mobilnym symulatorem rozmowy kwalifikacyjnej zainteresowało się 71 osób z terytorium Polski, a z Kazachstanu – 6.

– W innych krajach byłego ZSRR nie ma takiego popytu na Kartę Polaka jak na Białorusi i na Ukrainie, chociaż jest też wiele możliwości jej uzyskania. Nie mają one bezpośredniej granicy z Polską, nie są tak zainteresowani wyjazdami i podróżami tam – ocenia Jauhien Lipko.

Aby dostać Kartę Polaka, należy:

  • być obywatelem jednego z państw b. ZSRR;
  • mieć potwierdzenie, że jedno z rodziców, dziadek, babcia, pradziadek lub prababcia byli narodowości polskiej lub posiadali polskie obywatelstwo, lub być aktywnym działaczem organizacji polskiej działającej na rzecz języka i kultury polskiej;
  • mówić po polsku i uważać język polski za ojczysty;
  • znać historię Polski i kultywować polskie tradycje;

Dokumenty składa się w najbliższym od miejsca zamieszkania konsulacie RP lub wydziale konsularnym ambasady. Po udanej rozmowie kwalifikacyjnej Kartę Polaka wręcza konsul.

Znadniemna.pl za Weranika Uładzimirawa/belsat.eu

W ciągu ostatnich pięciu lat wnioskowało o Kartę Polaka ok. 70 tys. osób. Ubiegającym się pomaga specjalna aplikacja na telefon. Pracownicy centrów wizowych mówią, że co rok wzrasta liczba chętnych. Również najmłodsze pokolenie Białorusinów o korzeniach z ziem należących przed wojną do Polski stara się nie stracić

Nudzisz się w oczekiwaniu na przekroczenie granicy z Polską? Białoruski operator usług telekomunikacyjnych Beltelecom właśnie uruchomił usługi Wi-Fi na przejściach granicznych Domaczewo – Sławatycze, Pieszczatka – Połowce, Kozłowiczy – Kukuryki. Usługi białoruskiego operatora dostępne są też na „Warszawskim moście”, na przejściu granicznym Brześć – Terespol.

Internauci zastanawiają się, czy pojawienie się Internetu na przejściach to zapowiedź dłuższych kolejek oczekujących na przekroczenie granicy?

Jak donosi belmarket.by, pierwsze 15 minut użytkowania operator udzieli bezpłatnie. Aby kontynuować, należy wysłać SMS na krótki numer. Usługa jest płatna, a kod dostępu można wykupić na 60 lub 180 minut.

Bezpłatnie z punktów dostępu do Internetu będą mogli korzystać (na podstawie identyfikatorów) użytkownicy wszelkich planów taryfowych z dostępem do Internetu w oparciu o Wi-Fi lub technologii pakietowej Beltelecomu – Yasna 25.

Portal zwraca uwagę, że we wszystkich tych punktach sygnał operatorów telefonii komórkowej odbierany jest wręcz idealnie, ponieważ transmisja danych odbywa się w technologii co najmniej 3G, i często do białoruskiej sieci komórkowej można się podłączyć znajdując się jeszcze po stronie polskiej.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/AB

Nudzisz się w oczekiwaniu na przekroczenie granicy z Polską? Białoruski operator usług telekomunikacyjnych Beltelecom właśnie uruchomił usługi Wi-Fi na przejściach granicznych Domaczewo – Sławatycze, Pieszczatka – Połowce, Kozłowiczy – Kukuryki. Usługi białoruskiego operatora dostępne są też na „Warszawskim moście”, na przejściu granicznym Brześć – Terespol. Internauci

72 lata temu, 12 lipca 1945 r., oddziały NKWD i SMIERSZ rozpoczęły na Suwalszczyźnie operację, w której zginęło co najmniej 592 działaczy podziemia niepodległościowego. Operacja zwana Obławą Augustowską jest największą niewyjaśnioną zbrodnią popełnioną na Polakach po II wojnie światowej.

Pomnik poświęcony pamięci ofiar obławy augustowskiej przeprowadzonej w lipcu 1945 roku przez oddziały NKWD i SMIERSZ. Giby (woj.podlaskie). 10.07.2014 Fot. PAP/J. Ochoński

Od lat śledztwo w sprawie obławy prowadzi białostocki oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Dotyczy ono zbrodni komunistycznej przeciwko ludzkości. Przyjęto w nim, że w lipcu 1945 r., w nieustalonym dotychczas miejscu zginęło ok. 600 osób zatrzymanych w powiatach: augustowskim, suwalskim i sokólskim. Zatrzymali ich żołnierze sowieckiego Kontrwywiadu Wojskowego „Smiersz” III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej, przy współudziale funkcjonariuszy polskich organów Bezpieczeństwa Publicznego, MO oraz żołnierzy I Armii Wojska Polskiego.

Od kilkudziesięciu lat o wyjaśnienie zbrodni zabiegają również Obywatelski Komitet Poszukiwań Ofiar Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w lipcu 1945 r. oraz Związek Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej, wielu historyków.

W lutym 2016 r. IPN odnalazł na internetowym portalu z materiałami z archiwów ministerstwa obrony Rosji kilka tysięcy stron sowieckich dokumentów o przebiegu obławy. To najnowszy materiał, który może posłużyć do wyjaśnienia zbrodni. Trwa tłumaczenie tych dokumentów; po jego zakończeniu do Rosji zostanie wystosowana prośba o nadesłanie oryginałów. W poprzednich latach, strona rosyjska konsekwentnie odmawiała pomocy prawnej w śledztwie dotyczącym obławy.

W śledztwie jest mowa obecnie o 592 ofiarach, ale w świetle najnowszych dokumentów, można przypuszczać, że zamordowanych może być więcej. Główny cel śledztwa to ustalenie liczby ofiar i odnalezienie miejsca lub miejsc ich pochówku.

Odnalezione dokumenty dotyczą działalności 50. Armii III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej. IPN ocenił je jako „niesłychanie ważne”, bo przedstawiają cały plan tej – jak mówił prowadzący śledztwo prokurator IPN w Białymstoku Zbigniew Kulikowski – „zbrodniczej akcji, zbrodni przeciwko ludzkości, która została zaplanowana i – z punktu widzenia prawa karnego – popełniona w zamiarze bezpośrednim zabójstwa ludzi tylko dlatego, że mieli inne przekonania polityczne”, a to nie ulega przedawnieniu.

Obława Augustowska jest w tych dokumentach nazywana „operacją przeczesywania lasów”, skierowaną przeciwko Armii Krajowej, a także podziemiu litewskiemu. Objęła teren o powierzchni blisko 3,5 tys. km kw., około stu miejscowości, a w działaniach sowieckich wzięło udział ok. 40 tys. żołnierzy.

W dokumentach jest mowa o konkretnych dowódcach i żołnierzach, którzy brali udział w obławie. IPN chciałby ustalić czy te osoby żyją, a jeśli tak, to gdzie mieszkają. W dokumentach są też szczegóły operacji, w tym kluczowej potyczki zbrojnej, która miała miejsce nad jeziorem Brożane, np. właściwa data i miejsce tej bitwy – doszło do niej 15 lipca 1945 roku, choć wcześniej przyjmowano datę 12 lipca.

Przed odnalezieniem rosyjskich materiałów w internecie, ważnym dokumentem w śledztwie był opublikowany w 2012 r. przez rosyjskiego historyka ze stowarzyszenia „Memoriał” Nikitę Pietrowa, szyfrogram naczelnika Głównego Zarządu Kontrwywiadu „Smiersz” generała Wiktora Abakumowa do Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych Związku Sowieckich Republik Radzieckich Ławrentija Berii z 21 lipca 1945 r., w którym jest mowa o planie zamordowania 592 osób zatrzymanych w obławie.

Abakumow pisze do Berii, że 20 lipca 1945. r. wysłał – na polecenie Berii – do Olecka zastępcę naczelnika „Smiersza” Iwana Gorgonowa z grupą doświadczonych oficerów kontrwywiadu w celu „przeprowadzenia likwidacji bandytów aresztowanych w lasach augustowskich”, m.in. z generałem Pawłem Zieleninem – naczelnikiem zarządu „Smiersz” III Frontu Białoruskiego. Jest tam wprost mowa o tym, że augustowskie lasy przeczesywały i ludzi zatrzymywały wojska III Frontu Białoruskiego wypełniając polecenie sztabu generalnego Armii Czerwonej. Działo się to w dniach 12-19 lipca. Zatrzymano łącznie 7 tys. 049 osób. Wypuszczono 5 tys. 115 osób, 1 tys. 934 ludzi zatrzymano.

„Ujawniono i aresztowano jako bandytów 844 ludzi, w tym 262 to Litwini i z tej przyczyny zostali przekazani organom NKWD-NKGB Litwy. Zatem liczba aresztowanych na 21 lipca wynosi tylko 592 ludzi, a zatrzymanych, którzy są sprawdzani 828 ludzi” – czytamy w szyfrogramie.

„Obława została przeprowadzona siłami 50. Armii III Frontu Białoruskiego oraz 62. Dywizji Wojsk Wewnętrznych NKWD. Akcją likwidacji pojmanych dowodzili: zastępca szefa Głównego Zarządu Kontrwywiadu Siersz gen mjr Iwan Gorgonow oraz szef Zarządu Kontrwywiadu III Frontu Białoruskiego gen. por. Paweł Zielenin. W operacji brali również udział funkcjonariusze lokalnych struktur polskiego komunistycznego aparatu bezpieczeństwa i milicji oraz ich tajni współpracownicy. Ponadto w powiecie suwalskim zaangażowane zostały dwie kompanie I Praskiego Pułku Piechoty WP” – pisze Marcin Markiewicz w wydanym w 2016 r. albumie IPN poświęconym obławie.

Wciąż nieznane są dokładne przyczyny obławy. Wiadomo, że sowieci walczyli z partyzantką na Kresach Wschodnich. Wiosną 1945 r. podziemie niepodległościowe na Suwalszczyźnie było bardzo aktywne. Była to – jak podają historycy – polska odpowiedź na postępowanie czerwonoarmistów, którzy mordowali, rabowali i gwałcili, ale też na działania polskich władz komunistycznych. Inna z hipotez mówi o tym, że mogło chodzić o ochronę trasy przejazdu Stalina na konferencję w Poczdamie. Jeszcze inna wskazuje, że latem 1945 r. strona radziecka myślała o korekcie granic państwowych – bezpośrednim połączeniu Obwodu Kaliningradzkiego z Białoruską SRR, a w tym celu należało „oczyścić teren z elementu wrogiego ZSRR”.

Wciąż nie wiadomo gdzie są groby ofiar. W ramach śledztwa IPN, biegli z zakresu kartografii, którzy analizowali powojenne zdjęcia lotnicze wskazali ponad 60 miejsc na terytorium Białorusi – większość w okolicach miejscowości Kalety – które mogą być potencjalnie jamami grobowymi, po stronie polskiej kilkanaście takich miejsc. Białoruś odmówiła pomocy prawnej w tej sprawie. Na razie prace sondażowe we wskazanych miejscach po stronie polskiej również nie dały odpowiedzi ws. miejsc pochówku. Znaleziono pojedyncze szczątki ludzkie, nie wiadomo czy mają związek z obławą.

12 lipca jest ustanowionym w 2015 r. przez Sejm Dniem Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej z lipca 1945 r.

Znadniemna.pl za dzieje.pl/PAP

72 lata temu, 12 lipca 1945 r., oddziały NKWD i SMIERSZ rozpoczęły na Suwalszczyźnie operację, w której zginęło co najmniej 592 działaczy podziemia niepodległościowego. Operacja zwana Obławą Augustowską jest największą niewyjaśnioną zbrodnią popełnioną na Polakach po II wojnie światowej. [caption id="attachment_24009" align="alignnone" width="480"] Pomnik poświęcony pamięci

Skip to content