HomeStandard Blog Whole Post (Page 358)

Wielki koncert kolęd i pastorałek zaprezentowała 12 stycznia w kościele pw. Najświętszego Odkupiciela w Grodnie rodzina Pospieszalskich – jedna z najbardziej znanych w Polsce rodzin muzykujących.

Koncert kolęd Rodziny Pospieszalskich

„To, co robili na scenie, było jedną z najpiękniejszych form głoszenia Ewangelii” – tak ocenił wyczyn artystów obecny na koncercie biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz.

Kilkunastoosobowa orkiestra, składająca się z przedstawicieli dwóch pokoleń rodziny Pospieszalskich, zagrała w Grodnie kolędy i pastorałki we własnej, czasem zaskakującej, aranżacji drugi raz w wieloletniej historii istnienia tego rodzinnego projektu.

Już pierwszy koncert, który odbył się dwa lata temu w tym samym kościele, stał się dla Grodna i jego mieszkańców jednym z najbardziej niezapomnianych wydarzeń o zabarwieniu kulturalno-religijnym. Trudno się więc dziwić temu, że posłuchać znanych i lubianych przez grodnian artystów, a przy okazji zanurzyć się w tworzonym przez nich muzycznym misterium przypominającym o Narodzinach Pana, przybyły 12 stycznia do kościoła pw. Najświętszego Odkupiciela na grodzieńskiej Dziewiatówce tłumy grodnian.

Znane powszechnie i mniej znane polskie kolędy Pospieszalscy wykonują, wykorzystując niezwykle szeroki wachlarz stylów i rytmów muzycznych. Podczas koncertu nie zabrakło brzmienia rockandrollowego, jazzowego, intonacji ludowych, rytmów latynoskich, reggae, wyciszonych ballad przeplatanych instrumentalnymi i wokalnymi popisami bluesowymi oraz śpiewu i grania, których stylistyki nie da się odnieść do konkretnego kierunku muzycznego. Wspólną cechą każdego wykonania było jednak głębokie przeżywanie przez artystów obwieszczanego śpiewem i graniem Cudu Narodzin Zbawiciela.

Mimo często zaskakującej aranżacji melodie kolęd były rozpoznawalne i publiczność chętnie śpiewała je razem z Pospieszalskimi. Tym bardziej, że artyści sami zachęcali grodnian do wspólnego śpiewania i nawet oddelegowywali przed scenę w charakterze dyrygenta orkiestry i składającego się z publiczności chóru, autora wielu brzmiących w koncercie aranżacji – Marcina Pospieszalskiego, należącego do starszego, z kolędujących każdego roku po Polsce i świecie, pokolenia Pospieszalskich.

Nie było ani cienia przesady w słowach biskupa grodzieńskiego Aleksandra Kaszkiewicza, który oznajmił publiczności, wypełniającej po brzegi świątynię, że artyści, którym grodnianie zawdzięczają piękne chwile przeżywania w sposób osobliwy treści ewangelicznych, są artystami znanymi Polakom na całym świecie. – Polska kultura jest wyjątkowa pod względem obfitości, różnorodności i piękna kolęd, zarówno autorskich, jak i ludowych – mówił hierarcha, podkreślając, że rodzina Pospieszalskich prowadzi jedną z najskuteczniejszych form ewangelizacji, docierając z polskimi kolędami do najbardziej oddalonych od Polski krajów – wszędzie tam, gdzie mieszkają Polacy.

Zdaniem Jana Pospieszalskiego – pomysłodawcy i kierownika rodzinnego kolędowania Pospieszalskich, projekt koncertowania z kolędami po Polsce i świecie powstał z myślą o potrzebie dzielenia się z ludźmi pięknem, jakie jest zawarte w polskich kolędach i w tradycji rodzinnego kolędowania.

Zwracając się do publiczności Jan Pospieszalski ciepło dziękował grodnianom za liczną obecność, wspólne kolędowanie i wyraził przekonanie, że istniejące już więzi i kontakty członków zespołu z Polakami na Białorusi będą owocowały w różne wspólne przedsięwzięcia o zabarwieniu kulturalnym i religijnym. Jednym z nich są prowadzone od wielu lat przez Jana Pospieszalskiego w Iwieńcu pod Mińskiem warsztaty muzyczne pod nazwą „Muzycznaja Majsternia”.

Stolica Białorusi stała się dla orkiestry Pospieszalskich kolejnym miastem w tegorocznej zagranicznej trasie koncertowej, gdzie zagrali oni swój wyjątkowy koncert kolęd i pastorałek.

– Koncerty w Grodnie i na Białorusi sprawiają nam ogromną radość – przyznał w rozmowie z portalem Grodnensis.by Jan Pospieszalski, dodając, że szczere i serdeczne przyjęcie, jakie ich spotyka na Kresach Wschodnich, jest najlepszą nagrodą za ich twórczość, będącą kontynuacją kolędowania w ścisłym gronie rodzinnym, które zaczyna się każdego roku w Boże Narodzenie w Częstochowie, gdzie mieszka jeden z braci Jana Pospieszalskiego – Mateusz, mający duży dom i ogromny stół, przy którym w Wigilię może zasiąść cala liczna rodzina Pospieszalskich.

Za pomoc w organizacji  koncertu w Grodnie Jan Pospieszalski dziękował Konsulatowi Generalnemu RP w Grodnie i osobiście szefowi placówki konsularnej Jarosławowi Książkowi, a także Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”.

Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji:

Przemawia biskup grodzieńki Aleksander Kaszkiewicz

Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie

Przedstawiciele polskiej i litewskiej dyplomacji w Grodnie

Marcin Pospieszalski, polski kompozytor, aranżer, producent muzyczny, basista, multiinstrumentalista

Mateusz Pospieszalski – polski kompozytor, aranżer. Gra na saksofonie, fletach, klarnecie basowym, instrumentach klawiszowych, akordeonie, śpiewa (także techniką alikwotową – tzw. tybetański śpiew gardłowy)

Mateusz Pospieszalski

Od lewej: ks. Jerzy Martinowicz, biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz i Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi podczas koncertu

Przemawia Jan Pospiesalski, polski muzyk, aranżer i kompozytor, dziennikarz i publicysta, autor programów radiowych i telewizyjnych

Lidia Pospieszalska, polska wokalistka jazzowa, żona Marcina Pospieszalskiego

Jan Pospieszalski

Mateusz Pospieszalski

Marcin Pospieszalski dyryguje publicznością podczas wspólnego śpiewania kolędy

Mateusz Pospieszalski

Mateusz, Natalia, Paulina, Lidia Pospieszalscy

Jan Pospieszalski opowiada o swojej rodzinie

Na fortepianie gra Łukasz Pospieszalski

Paulina Pospieszalska (znana również jako Pola), polska wokalistka

Na flecie gra Natalia Pospieszalska

Na trąbkach grają Szczepan i Dylan Pospieszalscy

Śpiewa Basia Pospieszalska

Janek Pospieszalski

Marek Pospieszalski

Karol Pospieszalski

Nikodem Pospieszalski

Śpiewa Mateusz Pospieszalski

Śpiewa Natalia Pospieszalska

Elżbieta Książek, Jarosław Książek i Jan Pospieszalski

Przemawia biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz

Jego Ekscelencja ksiądz biskup Aleksander Kaszkiewicz dziękuje Janowi Pospieszalskiemu za wspaniały koncert

Lider zespołu Jan Pospieszalski żegna się z publicznością

 

Znadniemna.pl

Wielki koncert kolęd i pastorałek zaprezentowała 12 stycznia w kościele pw. Najświętszego Odkupiciela w Grodnie rodzina Pospieszalskich - jedna z najbardziej znanych w Polsce rodzin muzykujących. [caption id="attachment_27997" align="alignnone" width="480"] Koncert kolęd Rodziny Pospieszalskich[/caption] „To, co robili na scenie, było jedną z najpiękniejszych form głoszenia Ewangelii” –

Poseł Mieczysław Baszko zaapelował do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa o uruchomienie kolejnego połączenia międzynarodowego do białoruskiego Grodna. MIB nie mówi „nie”.

Pociąg IC na stacji w Grodnie, fot.: Martyn Janduła/rynek-kolejowy.pl

Poseł reprezentujący Polskie Stronnictwo Ludowe namawia MIB do dofinansowania połączenia PKP Intercity, które połączyłoby Grodno i Szczecin przez Warszawę i Poznań. Obecnie do Grodna możemy dojechać koleją, korzystając z pociągu TLK Hańcza, który kursuje z Krakowa.

Hańcza do Grodna zostaje, jest szansa na kolejny pociąg

Reprezentujący ministerstwo podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa Andrzej Bittel potwierdza na początku odpowiedzi na interpelację poselską, że MIB zamierza utrzymać połączenie z Grodnem.

– Minister podjął decyzję o dotowaniu pociągu do Grodna ze środków budżetu państwa, mając na uwadze jego istotne znaczenie społeczne między innymi w zakresie zapewnienia Polakom zamieszkującym tereny przygraniczne na Białorusi stałego kontaktu z Polską – napisał Andrzej Bittel. Dodaje jednocześnie, że Intercity myśli o kolejnym pociągu na Białoruś.

– Biorąc pod uwagę wniosek kolei białoruskich i Stowarzyszenia Sympatyków Kolejnictwa „Kolejowe Podlasie”, spółka PKP Intercity SA wystąpiła do organizatora przewozów międzynarodowych z propozycją objęcia dofinansowaniem w ramach umowy rocznej na 2018 r. drugiej pary pociągów do Grodna – czytamy. Chodzi o wydłużenie biegu pociągu TLK „Podlasiak” kursującego w relacji Szczecin – Suwałki – Szczecin przez Poznań i Warszawę, a w sezonie letnim pociągu TLK „Latarnik”, który wyrusza ze Świnoujścia. Grupa wagonów do Grodna byłaby włączana i wyłączana w Białymstoku, czyli na takich samych zasadach jak w przypadku pociągu TLK „Hańcza”.

Potrzebne dodatkowe pieniądze

– Wszelkie działania zmierzające do rozbudowy (oferty międzynarodowej – dop. rynek-kolejowy.pl) powodują zwiększenie przez przewoźnika zapotrzebowania na rekompensatę z tytułu świadczenia usług przewozowych. Dlatego kwestia ta musi być szczegółowo omówiona z PKP Intercity, między innymi w zakresie szacunkowej wysokości deficytu, który wygeneruje dodatkowa para pociągów do Grodna. W związku z potrzebą przeprowadzenia dodatkowych uzgodnień i analiz, obecnie nie jest możliwe jednoznaczne zadeklarowanie uruchomienia dodatkowego pociągu do Grodna i wskazanie źródła jego finansowania – ocenia Andrzej Bittel.

Znadniemna.pl za Michał Szymajda/rynek-kolejowy.pl

Poseł Mieczysław Baszko zaapelował do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa o uruchomienie kolejnego połączenia międzynarodowego do białoruskiego Grodna. MIB nie mówi „nie”. [caption id="attachment_27991" align="alignnone" width="500"] Pociąg IC na stacji w Grodnie, fot.: Martyn Janduła/rynek-kolejowy.pl[/caption] Poseł reprezentujący Polskie Stronnictwo Ludowe namawia MIB do dofinansowania połączenia PKP Intercity, które

Szkoła Społeczna została uroczyście otwarta 11 stycznia w prywatnym domu prezes Oddziału ZPB w Raduniu Haliny Żegzdryń. Naukę zaczęły tutaj pobierać 22 miejscowe dzieciaki.

Uczniowie Szkoły Społecznej przy Oddziale ZPB w Raduniu uroczyście ślubują osiąganie dobrych wyników w nauce języka polskiego

Władze rejonu werenowskiego nie chciały, aby w szkole państwowej w Raduniu, w którym – podobnie jak w całym rejonie – przytłaczającą większość mieszkańców stanowią Polacy, był wykładany język polski.

Na uroczystości otwarcia byli obecni: konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek, prezes Oddziału ZPB w Raduniu Halina Żegzdryń, prezes ZPB Andżelika Borys i członkini ZG ZPB oraz prezes Oddziału ZPB w Lidzie Irena Biernacka

Naturalne pragnienie raduńskich Polaków, aby młode pokolenie radunian pobierało naukę mowy ojczystej postanowiła zaspokoić prezes miejscowego oddziału ZPB Halina Żegzdryń, organizując nauczanie języka polskiego w swoim prywatnym mieszkaniu.

Halina Żegzdryń pasuje na uczniów szkoły swoich podopiecznych

Pomieszczenie mieszkalne, zaadaptowane pod salkę lekcyjną, niestety nie jest w stanie pomieścić wszystkich raduńskich dzieci, pragnących uczyć się języka przodków, więc liczbę uczniów Szkoły Społecznej Języka Polskiego przy Oddziale ZPB w Raduniu jej organizatorka ograniczyła do dwudziestu dwóch.

Uczniowie Szkoły Społecznej przy Oddziale ZPB w Raduniu

W czwartek, 11 stycznia, w domu Haliny Żegdryń odbyła się uroczystość otwarcia ośrodka nauczania języka polskiego, połączona z rytuałem pasowania na ucznia uczących się w szkole małych radunian.

Życzenia uczniom szkoły i pedagogom składa Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie

Prezes ZPB Andżelika Borys składa życzenia uczniom szkoły w Raduniu

Na uroczystości obecni byli dostojni goście: konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek oraz prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys, której towarzyszyli członkowie Zarządu Głównego ZPB Irena Biernacka i Andrzej Poczobut.

Podopieczni Haliny Żegzdryń przedstawili gościom program artystyczny, na który złożyło się śpiewanie polskich piosenek, kolęd i pastorałek, recytowanie wierszy polskich poetów oraz gra na instrumentach muzycznych.

Wszyscy uczniowie Szkółki Społecznej Języka Polskiego przy Oddziale ZPB w Raduniu, otwartej w domu prezes miejscowego oddziału ZPB Haliny Żegzdryń, otrzymali „Zaświadczenia Ucznia” książki i podręczniki do nauki języka polskiego oraz słodkie prezenty.

Halina Żegzdryń wręcza „Zaświadczenia Ucznia” i prezenty książkowe

Znadniemna.pl, zdjęcia Andrzeja Zaniewskiego

Szkoła Społeczna została uroczyście otwarta 11 stycznia w prywatnym domu prezes Oddziału ZPB w Raduniu Haliny Żegzdryń. Naukę zaczęły tutaj pobierać 22 miejscowe dzieciaki. [caption id="attachment_27972" align="alignnone" width="500"] Uczniowie Szkoły Społecznej przy Oddziale ZPB w Raduniu uroczyście ślubują osiąganie dobrych wyników w nauce języka polskiego[/caption] Władze rejonu

Jest oficjalne potwierdzenie zakończenia pełnienia funkcji Ambasadora RP na Białorusi przez Konrada Pawlika z końcem stycznia br. Wczoraj za portalem Kresy24.pl podaliśmy, że został odwołany prezez nowego szefa MSZ Jacka Czaputowicza. Okazało się jednak, że ambasador Pawlik kończy pracę na Białorusi na własne życzenie, a jego dymisja została przyjęta jeszcze przez byłego szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego.

Poinformował o tym Polską Agencję Prasową szef biura prasowego MSZ Artur Lompart.

Ambasador RP na Białorusi Konrad Pawlik przemawia na wyjazdowym posiedzeniu Rady Naczelnej ZPB w Białymstoku w czerwcu 2016 roku

– Decyzję o zakończeniu misji polskiego dyplomaty z dniem 31 stycznia br. podjął w grudniu 2017 r. minister Witold Waszczykowski; zrobił to na wniosek samego Konrada Pawlika – powiedział PAP Lompart. Jak zaznaczył, zarówno wniosek ten, jak i decyzja ówczesnego ministra „nie miały związku z aspektami politycznymi”.

Szef biura prasowego MSZ zapewnił jednocześnie, że priorytetem polskiej dyplomacji „było i pozostaje” zapewnienie poszanowania praw polskiej mniejszości na Białorusi, w tym dostępu do kultury i edukacji w języku narodowym, a także legalizacja wszystkich organizacji polskiej mniejszości narodowej.

 Znadniemna.pl za dziennik.pl

Jest oficjalne potwierdzenie zakończenia pełnienia funkcji Ambasadora RP na Białorusi przez Konrada Pawlika z końcem stycznia br. Wczoraj za portalem Kresy24.pl podaliśmy, że został odwołany prezez nowego szefa MSZ Jacka Czaputowicza. Okazało się jednak, że ambasador Pawlik kończy pracę na Białorusi na własne życzenie, a

Jedną z pierwszych decyzji personalnych nowego szefa polskiej dyplomacji ministra Jacka Czaputowicza stało się odwołanie ze stanowiska ambasadora RP na Białorusi Konrada Pawlika – dowiedział się nieoficjalnie portal Kresy24.pl, którego wydawcą jest Fundacja Wolność i Demokracja.  Konrad Pawlik ma opuścić Ambasadę w Mińsku jeszcze w styczniu br.

Ambasador RP na Białorusi Konrad Pawlik przemawia podczas IX Zjazdu ZPB, który odbył się 10 grudnia 2016 roku w Grodnie

Portal Kresy24.pl przypomina, że Konrad Pawlik został mianowany na stanowisko ambasadora RP na Białorusi w lutym 2016 roku, a były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, prezentując posłom na Sejm RP kandydaturę Pawlika na stanowisko ambasadora w Mińsku mówił, że w przeciwieństwie do poprzedników partia rządząca Prawo i Sprawiedliwość nie dorzyna watah, ale «ceni doświadczenie, profesjonalizm».

Z kolei Konrad Pawlik mówił posłom komisji, że „głęboko wierzy, iż mądra i wyważona polityka, pozwoli poprawiać sytuację polskiej mniejszości na Białorusi, nie pogarszając stosunków z oficjalnym Mińskiem” i obiecuje wspieranie wszystkich instytucji państwowych i organizacji pozarządowych, realizujących projekty adresowane do polskiej mniejszości na Białorusi.

Czy dotrzymał obietnicy? – pyta portal Kresy24.pl i odpowiada: Chyba nie do końca, skoro w grudniu 2017 roku Rada Naczelna Związku Polaków na Białorusi w liście otwartym (chodzi o Oświadczenie Rady Naczelnej ZPB, uchwalone na jej posiedzeniu w dniu 2 grudnia 2017 roku – red. Znadniemna.pl) zwróciła się do ambasadora Pawlika z apelem, aby w swoich kontaktach z przedstawicielami władz Białorusi aktywniej podnosił kwestie, dotyczące legalizacji na Białorusi działalności ZPB i jego wybranych w demokratycznych wyborach władz na czele z Andżeliką Borys.

Sama Andżelika Borys w rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita” tłumaczyła potrzebę uchwalenia przez Radę Naczelną ZPB apelu do ambasadora w sposób następujący: „Zależy nam, by na tle ocieplenia relacji z Białorusią kwestia uznania ZPB była podnoszona przez stronę polską w rozmowach z Mińskiem. Mówią o ruchu polskim, o mieszkających na Białorusi Polakach, ale brakuje konkretów. Chcemy, by ta sprawa była poruszana w sposób konsekwentny i stanowczy. Nie chcemy, by tę sprawę zamiatano pod dywan. Nasza organizacja ma wyraźną nazwę, walczymy o polskość i siedzieliśmy za to w aresztach. Udało nam się zachować tę strukturę, będąc pod ostrzałem, czasami z obu stron. Nie ugięliśmy się”.

Kresy24.pl, powołując się na publikację portalu Reporters.pl, informują także o tym, że działacze ZPB przyznawali nieoficjalnie, iż Ambasada w Mińsku świadomie szkodziła organizacji, podsycając działania rozłamowe, podejmowane przez  byłych kierowników ZPB.

Konrad Pawlik w latach 2008-2016 pracował w MSZ. Od 2014-2015 był podsekretarzem stanu ds. współpracy rozwojowej, Polonii, polityki wschodniej i bezpieczeństwa.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Jedną z pierwszych decyzji personalnych nowego szefa polskiej dyplomacji ministra Jacka Czaputowicza stało się odwołanie ze stanowiska ambasadora RP na Białorusi Konrada Pawlika – dowiedział się nieoficjalnie portal Kresy24.pl, którego wydawcą jest Fundacja Wolność i Demokracja.  Konrad Pawlik ma opuścić Ambasadę w Mińsku jeszcze w

Książka poświęcona historii międzywojennej granicy sowiecko-polskiej ukazała się jesienią 2017 roku w mińskim wydawnictwie Alfa-Kniga. Zdaniem jej autora Ihara Mielnikawa jest to książka, która łamie stereotypy historyczne.

Ihar Mielnikau ze swoją najnowszą książką, fot.: Istpravda.ru

Dotychczas w białoruskiej historiografii tego tematu prawie nie poruszano. Duże znaczenie miejscowi badacze nadawali wydarzeniom 17 września 1939 roku w obecnej zachodniej Białorusi lecz historia funkcjonowania „granicy ryskiej” i jej transformacja w „strefę buforową” po wydarzeniach wrześniowych 1939 roku pozostawały poza uwagą białoruskich historyków.

W Polsce ten temat również nie został dogłębnie zbadany. Większość publikacji dotyczyła historii powstania i działalności polskiego Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) – formacji wojskowej, która w XX-leciu międzywojennym broniła granicy polsko-sowieckiej. Wydarzenia odbywające się na granicy ukazywano przeważnie w świetle dokumentów archiwalnych i sprawozdań. Niestety ani polscy, ani białoruscy badacze nie prowadzili badań na miejscu, gdzie w latach 1920–1939 znajdowała się infrastruktura przygraniczna i przebiegała „granica cywilizacji”. W 2015 roku wydałem książkę „Granica koło Zasławia. 1921–1941”, która zapoczątkowała badania tego tematu. Teraz ukazała się nowa książka, nie powtarzająca dotychczasowych badań, ułatwiająca dzisiejszym czytelnikom, zarówno na Białorusi, jak i w innych krajach, zrozumienie fenomenu międzywojennej granicy sowiecko-polskiej, przebiegającej zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Mińska.

Ulotka promocyjna książki Ihara Mielnikawa

Warto dodać, że książka jest bogato ilustrowana. Czytelnicy zobaczą w niej ponad 500 fotografii, z których większości nigdy dotąd na Białorusi nie publikowano. Część z nich pochodzi z archiwów zagranicznych (Holandii, Polski, Rosji) lecz najwięcej fotografii pochodzi z prywatnego archiwum autora. Album “Granica przebiegała pod Mińskiem. 1921–1941” zawiera cztery rozdziały. W pierwszym szczegółowo opowiada o działalności polskiej ochrony pogranicza na granicy z BSRS w okolicach Mińsk–Zasław. Oprócz historii przejść granicznych і strażnic czytelnicy dowiedzą się wielu ciekawych rzeczy o Korpusie Ochrony Pogranicza, czym był, kto w nim odbywał służbę, jak wyglądał dzień powszedni polskiego funkcjonariusza straży granicznej na granicy z państwem Sowietów. Sporo uwagi poświęcono historii walki z przemytnikami oraz działalności polskiego wywiadu straży granicznej.

Książka jest bogato ilustrowana:

Drugi rozdział zawiera ciekawe i mało znane fakty z historii działalności sowieckiej ochrony pogranicza, która w przeciągu dwudziestu lat odbywała służbę na „granicy cywilizacji”. Czytelnicy znajdą tu wiele nowych materiałów. Najciekawsze są mało znane fakty z historii mińskiego rejonu umocnionego Armii Czerwonej stworzonego na początku lat 30. w pobliżu granicy na wypadek wojny przeciwko II Rzeczypospolitej.

Trzeci rozdział książki poświęcony został przyłączeniu obecnej zachodniej Białorusi do BSRS we wrześniu 1939 roku i roli w tym procesie sowieckiej straży granicznej. Jak wiadomo po tych wydarzeniach dawna granica sowiecko-polska istniała do czerwca 1941 roku jako „strefa zaporowa”.

Wreszcie czwarty rozdział opowiada o wydarzeniach czerwca 1941 roku, а konkretnie o obronie, którą próbowała zorganizować sowiecka straż graniczna, czerwonoarmiści i żołnierze mińskiego rejonu umocnionego na linii dawnej granicy pod Mińskiem. W książce czytelnicy mogą obejrzeć liczne fotografie zrobione przez żołnierzy niemieckich w miejscach walk koło schronów bojowych niedaleko Mińska. Przy tym szczególne znaczenie w książce nadano również tragedii miasta nad Świsłoczą w czerwcu 1941 roku.

Książkę wydano w małym nakładzie (99 egzemplarzy) na koszt własny autora. Już w chwili obecnej można stwierdzić, że wzbudziła ona duże zainteresowanie wśród miłośników białoruskiej historii wojennej. Album “Granica przebiegała pod Mińskiem. 1921–1941” pozwala inaczej spojrzeć na liczne niuanse życia na tych terenach. Autor skupia się nie na suchych liczbach i faktach z pożółkłych dokumentów archiwalnych, a przede wszystkim na losach przeciętnego człowieka, który zmuszony był mieszkać na „granicy cywilizacji”. Nie ma większego znaczenia, czy był polskim KOP-owcem, czy sowieckim funkcjonariuszem, czy zwykłym białoruskim chłopem. Losy tych ludzi stanowią nieodłączną część białoruskiej historii. Właśnie takie historie ludzkie składają się na latopis naszej przeszłości.

Znadniemna.pl za Ihar Melnikau, kandydat nauk historycznych/minsk.msz.gov.pl

Książka poświęcona historii międzywojennej granicy sowiecko-polskiej ukazała się jesienią 2017 roku w mińskim wydawnictwie Alfa-Kniga. Zdaniem jej autora Ihara Mielnikawa jest to książka, która łamie stereotypy historyczne. [caption id="attachment_27952" align="alignnone" width="500"] Ihar Mielnikau ze swoją najnowszą książką, fot.: Istpravda.ru[/caption] Dotychczas w białoruskiej historiografii tego tematu prawie nie

Chciałem, żeby moja książka była jak pieśń żałobna – pragnąłem oddać hołd powstańcom, którzy uczestniczyli na obecnym terytorium Białorusi w powstaniu styczniowym – tak przesłanie swojej książki z biogramami uczestników powstania wyjaśnia Wiaczesław Szwed, profesor historii.

Okładka książki Wiaczesława Szweda pt. „Requiem dla powstańców 1863-1864”

Wiaczesław Szwed jest niezależnym historykiem. Został zwolniony z uniwersytetu grodzieńskiego po wydaniu wraz z innymi badaczami książki naukowej o Grodnie. Wraz z grupą innych obiektywnych białoruskich badaczy historii, znalazł swoje miejsce w Polsce. W Warszawie większość historyków z tej grupy prowadzi wykłady dla studentów jako pracownicy Centrum Studiów Białoruskich przy Studium Europy Wschodniej UW, jego dyrektorem jest Aleksander Kraucewicz. Wiaczesław Szwed znalazł swoje miejsce przy Katedrze Studiów Interkulturowych Europy Środkowo-Wschodniej.

Książka ”Requiem dla powstańców 1863-1864” powstała dzięki funduszom zebranym metodą crowdfundingu. Powstanie styczniowe jest bowiem tematem niewygodnym dla białoruskich władz. Dlatego na powstanie książki o nim złożyło się społeczeństwo.

Wiaczesław Szwed opowiada o wydanej na pieniądze ze zrzutki książce podczas jej prezentacji w Grodnie, fot.: Radio Racyja

Skąd pomysł na taką książkę? Wiaczesław Szwed tłumaczy, że chciał uczcić pamięć walczących w powstaniu styczniowym. – Jako historyk pracuję już 30 lat. W bibliotekach widziałem książki o powstańcach styczniowych, ale nie z terytorium Białorusi. To biała plama. Dlatego chciałem uzupełnić ten brak. Patriotyzm, emocje sprawiły, że chciałem, aby ludzie wiedzieli o powstańcach. Wiedzą, że powstanie było na naszych terenach, ale nie wiadomo im nic o jego uczestnikach – kim byli, gdzie pracowali, jak pomagali powstaniu, w jakiej roli uczestniczyli w powstaniu, gdzie są ich mogiły. O tym nikt nie pisał – opowiadał Wiaczesław Szwed portalowi PolskieRadio.pl.

„Gimnazjaliści uciekali do powstania”

Bohaterami książki są wszyscy ci, których związki z powstaniem udało się badaczowi udowodnić. – Napisałem o powstańcach, czyli tych, którzy należeli do oddziałów zbrojnych, do partyzantki, o gimnazjalistach, którzy chcieli wyjechać i wziąć udział w powstaniu (ale udało się to tylko niektórym, bo wielu spośród nich schwytano). Były informacje o kobietach, które śpiewały hymny patriotyczne, na przykład „Boże coś Polskę”, o tych, którzy modlili się za powstańców rozstrzelanych w Warszawie (…) Wspomniałem o tych, którzy gromadzili siano dla koni, leki dla oddziałów, karmili powstańców. Oni wszyscy byli uczestnikami powstania, mieli swoje zadania. Opisane są setki osób. Jeśli nie mogłem napisać czyjegoś biogramu, to zamieszczałem taką osobę w spisach, na podstawie danych, które o niej miałem – zaznaczył. Okazywało się czasem na podstawie badań, że ci, którzy śpiewali patriotyczne, następnie dołączali do oddziałów, potem byli zsyłani na Sybir.

Jak historyk poszukiwał nazwisk, biografii powstańców? To była ciężka praca w archiwach na Białorusi, w Wilnie i w bibliotekach w Warszawie. W BUW-ie znalazłem rzadką i ciekawą literaturę – na przykład wspomnienia powstańców – zaznaczył badacz. Tak znalazłem bohaterów książki. Po kropelce, po kropelce – udało się gromadzić informacje – mówi.

Czy któryś z bohaterów silniej zapadł w pamięć? – Mojemu sercu bliscy są uczniowie gimnazjum – jako wykładowca rozumiem ich zaangażowanie i patriotyzm – przyznał Wiaczesław Szwed.

Dodał, że w książce szerzej opisane są dwie wielkie postaci powstania – Wiktor Skarżyński i Konstanty Kalinowski.

W pracy grodzieńskiego historyka pojawia się też postać pisarki Elizy Orzeszkowej. Wiaczesław Szwed napisał także o jej mężu. – On nie uczestniczył w powstaniu, ona tak, jednak to on trafił na zesłanie, niejako za nią. Sama Orzeszkowa pomagała powstańcom na różne sposoby. W końcu napisała książkę Gloria victis (Chwała zwyciężonym) o powstaniu styczniowym – zaznaczył. Wydano ją dopiero w 1910 roku, po rewolucji 1905 roku, gdy cenzura zelżała.

Opisane są i inne ciekawe postaci – na przykład Walery Antoni Wróblewski, który był potem na emigracji i został generałem Komuny Paryskiej w 1871 roku.
W książce pojawia się i Romuald Traugutt, który pochodził z powiatu brzeskiego, a potem został dyktatorem powstania. Wiaczesław Szwed opisał jego walki na Białorusi, gdzie był naczelnikiem oddziału powstańczego.

– Poprzez tę książkę chcę pokazać, że mamy wspólną białorusko-polską historię, ona nas łączy. My historycy, powinniśmy łączyć poprzez swoje książki, monografie, wykłady, a nie dzielić narody. I tak jest dużo pretekstów do podziału – religijne, ideologiczne, polityczne, kulturowe – powiedział nasz rozmówca.

***
Powstanie styczniowe trwało od 22 stycznia 1863 roku do połowy 1864, na terenach Królestwa Polskiego, a także dzisiejszej Litwy, Białorusi, części Ukrainy. Pojedyncze oddziały walczyły nieco dłużej.

Po wybuchu powstania gubernatorem tzw. Kraju Północno-Zachodniego, czyli guberni grodzieńskiej, którą opisuje książka, a także guberni wileńskiej, kowieńskiej, mińskiej, mohylewskiej, witebskiej został Michał Murawjow, zwany wieszatielem, znany z bezwzględności. Stosował masowo zesłania na roboty i na Syberię, wcielenia do wojska, na szlachtę nałożono kontrybucję, toczyły się walki z powstańcami. Cały teren objęto wielopoziomową rusyfikacją, wpajano przekonanie o rzekomych „rosyjskich” korzeniach pacyfikowanego obszaru. Murawjow osobiście uczestniczył w egzekucjach na powstańcach, stąd przydomek „Wieszatiel”.

 Znadniemna.pl za Agnieszka Marcela Kamińska/PolskieRadio.pl

Chciałem, żeby moja książka była jak pieśń żałobna - pragnąłem oddać hołd powstańcom, którzy uczestniczyli na obecnym terytorium Białorusi w powstaniu styczniowym – tak przesłanie swojej książki z biogramami uczestników powstania wyjaśnia Wiaczesław Szwed, profesor historii. [caption id="attachment_27944" align="alignnone" width="500"] Okładka książki Wiaczesława Szweda pt. "Requiem

Po dwóch latach z gmachem w Alejach Ujazdowskich żegna się Witold Waszyczkowski. Na jego miejsce przychodzi profesor Jacek Czaputowicz, dotychczasowy podsekretarz stanu tamże. Co to oznacza w relacjach ze Wschodem, w tym – z Ukrainą?

Prof. dr hab. Jacek Czaputowicz, minister spraw zagranicznych RP

Dorobek życiowy nowego ministra jest zaiste imponujący, zarówno w aspekcie zawodowym, jak i moralnym. Na stronie polskawielkiprojekt.pl czytamy:

Prof. dr hab. Jacek Czaputowicz – urodzony w 1956 r. Profesor nadzwyczajny w Instytucie Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego, kierownik Zakładu Metodologii Badań Europejskich.

Absolwent Szkoły Głównej Planowania i Statystyki w Warszawie. Doktor nauk politycznych w Instytucie Studiów Politycznych PAN oraz doktor habilitowany nauk humanistycznych na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW. Absolwent podyplomowych studiów na uczelniach zagranicznych (m.in. na Uniwersytecie Oksfordzkim).

W latach 1970. i 1980. współpracownik Komitetu Obrony Robotników, jeden z liderów Niezależnego Zrzeszenia Studentów oraz Ruchu „Wolność i Pokój”. W latach 1988-1990 członek Komitetu Obywatelskiego przy przewodniczącym NSZZ Solidarność.

1998-2006 Zastępca Szefa Służby Cywilnej, 2004-2010 Zastępca przewodniczącego Rady Administracyjnej Europejskiego Instytutu Administracji Publicznej w Maastricht. 2007–2009 Członek Rady Służby Publicznej przy Prezesie Rady Ministrów. 2008–2012 Dyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej.

Do tego biogramu dodajmy, że Jacek Czaputowicz decyzją ówczesnej premier Beaty Szydło został we wrześniu 2017 roku powołany na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Z kolei Paweł Kowal w rozmowie z Rzeczpospolitą podkreślił, że następca Waszczykowskiego ma „bardzo poważny dorobek naukowy”. Sprawdziliśmy: rzeczywiście jest on autorem kilkunastu prac z zakresu bezpieczeństwa i europeistyki”.

Nieoficjalnie mówi się, że o wyborze nowego szefa resortu zadecydował fakt, iż planowany na to stanowisko Krzysztof Szczerski nie przyjął propozycji.

Wracając do pytania o stosunki ze Wschodem, w tym z Ukrainą, być może należy spodziewać się pewnego ocieplenia w relacjach z Kijowem, co bywa premią przy tzw. „nowym otwarciu”. Czy tak będzie w istocie – przekonamy się po kilku miesiącach.

Zważywszy zainteresowania naukowe profesora Czaputowicza nie będą one chyba po prostu odgrywać tak istotnej roli, co dotychczas. Podkreślmy jednak raz jeszcze: na razie wróżymy z fusów.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Po dwóch latach z gmachem w Alejach Ujazdowskich żegna się Witold Waszyczkowski. Na jego miejsce przychodzi profesor Jacek Czaputowicz, dotychczasowy podsekretarz stanu tamże. Co to oznacza w relacjach ze Wschodem, w tym – z Ukrainą? [caption id="attachment_27928" align="alignnone" width="480"] Prof. dr hab. Jacek Czaputowicz, minister spraw

Klasyka i jazz zabrzmią 20 stycznia w Sali Koncertowej Grodzieńskiego Państwowego Kollege’u Muzycznego. Na scenie spotka się dwóch błyskotliwych solistów – fenomen światowego jazzu z Gdańska Leszek Możdżer i urodzony w Grodnie wybitny białoruski pianista-wirtuoz Kirył Kiedyk.

Afisz koncertu

Muzykom podczas koncertu będzie towarzyszyła Mińska Młodzieżowa Orkiestra Kameralna. Na scenie się pojawi też znany białoruski skrzypek, laureat konkursów międzynarodowych Paweł Bacian.

Do arcydzieł muzyki klasycznej – I koncertu fortepianowego Chopina, Arii z Suity nr 3 d-dur J. S. Bacha – zostaną wplecione jazzowe improwizacje w wykonaniu Leszka Możdżera. Na zakończenie koncertu artyści wykonają znamienity utwór Witolda Lutosławskiego pt. „Wariacje na temat Paganiniego” dla dwóch fortepianów z orkiestrą i perkusją.

Koncert odbędzie się dzięki wsparciu Konsulatu Generalnego RP w Grodnie i Instytutu Polskiego w Mińsku. Sponsorem wydarzenia jest firma Atlas S.A.
Rozpoczęcie koncertu jest planowane na godzinę 19.00, a ceny biletu wyniosą 12-15 rubli.

Informacje dotyczące nabycia biletów można uzyskać pod numerami telefonów: 8 0152 54 29 03, +375 29 674 29 04, + 375 29 584 29 04.

Znadniemna.pl na podstawie music.grodno.by

Klasyka i jazz zabrzmią 20 stycznia w Sali Koncertowej Grodzieńskiego Państwowego Kollege’u Muzycznego. Na scenie spotka się dwóch błyskotliwych solistów – fenomen światowego jazzu z Gdańska Leszek Możdżer i urodzony w Grodnie wybitny białoruski pianista-wirtuoz Kirył Kiedyk. [caption id="attachment_27924" align="alignnone" width="500"] Afisz koncertu[/caption] Muzykom podczas koncertu będzie

Wernisaż wystawy pt. Lady-art, na którą złożyły się obrazy namalowane przez piękną połowę członków działającego przy ZPB Towarzystwa Plastyków Polskich, odbył się 8 stycznia w grodzieńskiej galerii „Tyzenhauz”.

Przemawia Olga Babińska, dyrektor galerii „Tyzenhauz”

Na otwarciu wystawy kobiecego malarstwa byli obecni: reprezentacja Zarządu Głównego ZPB, m.in. wiceprezesi Renata Dziemiańczuk i Marek Zaniewski, którym towarzyszył członek Zarządu ZPB Andrzej Poczobut; delegacja Konsulatu Generalnego RP w Grodnie na czele z konsulem generalnym Jarosławem Książkiem, któremu towarzyszyła konsul Anna Pustuł oraz koledzy i koleżanki autorek wystawionych prac, a także grodzieńscy miłośnicy sztuki malarskiej.

Przemawia konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek, obok stoi Anna Pustuł, konsul RP

Otwierając wystawę dyrektor galerii „Tyzenhauz” Olga Babińska przyznała, że nie spodziewała się, iż w TPP przy ZPB działa tyle kobiet. Mimo ograniczonej liczby obrazów, którą mogła zgłosić do udziału w wystawie Lady-art każda z jej uczestniczek, Olga Babińska miała problem ze znalezieniem w swojej galerii miejsca na wyeksponowanie wszystkich prac, biorących udział w wystawie.

Ogółem w wystawie Lady-art bierze udział piętnaście artystek, należących do reprezentowanych w TPP przy ZPB środowisk malarskich Grodna, Mińska i Brześcia. Są to m.in: Walentyna Brysacz, Olga Buchowka, Olga Bujko, Danuta i Anna Chilmanowicz, Żanna Czysta, Helena Martyńczuk, Irena Mikłaszewicz, Janina Pilnik, Olga Szczerbińska, Walentyna Szoba oraz Snieżana Witecka.

Przemawia historyk sztuki Maryna Zagidulina

– Sztuka kobieca jest tak samo wyjątkowa, jak kobieca logika – mówiła podczas wernisażu wystawy Lady-art, należąca do TPP przy ZPB historyk sztuki Maryna Zagidulina. Mówiąc o specyfice twórczości swoich koleżanek z TPP Zagidulina zwróciła uwagę na to, że mimo różnorodności przedstawionych na wystawie prac, całość ekspozycji jest przepełniona tematem indywidualnego szczęścia. – Wystawa Lady-art mówi o niematerialnym pięknie, którym może promieniować kobieta poprzez swoją kobiecą energię – zaznaczyła, opowiadając o prezentowanym w galerii „Tyzenhauz” kobiecym malarstwie, historyk sztuki.

Andrzej Poczobut wręcza kwiaty autorkom obrazów

Na radosny charakter prezentowanego na wystawie malarstwa zwrócił uwagę w swoim przemówieniu konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek. Dziękując za zaproszenie na wernisaż dyplomata wyraził przypuszczenie, iż zbiór obrazów, który złożył się na wystawę Lady-art, będzie eksponowany nie tylko w Grodnie, lecz także w innych miejscowościach.

Jarosław Książek i Anna Pustuł rozmawiają z Janiną Pilnik

Marek Zaniewski, wiceprezes ZPB ogłąda wystawę

Anna Pustuł, konsul RP w Grodnie ogląda obrazy

Żanna Czysta opowiada o swoim obrazie

Janina Pilnik i Natalia Klimowicz

Intuicja nie zawiodła pana konsula. Jak dowiedzieliśmy się, już wkrótce wystawę Lady-art członkiń Towarzystwa Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi będą mogli podziwiać mieszkańcy Siemiatycz – centrum powiatu siemiatyckiego w województwie podlaskim.

W galerii „Tyzenhauz” wystawa Lady-art będzie dostępna dla zwiedzających do dnia 25 stycznia.

Alina Kondraciuk, „Kompozycja”, Brześć, 2016, płótno, olej

Helena Martyńczuk, „Ptaki rajskie”, Grodno, 2017, olej, płótno

Helena Martyńczuk, „Kobieta z pieskiem”, Grodno, 2017, olej, płótno

Irena Mikłaszewicz, „Dziewczęce marzenia” i „Kwiaty dzieciństwa”, Grodno, 2017, płótno, akryl

Janina Pilnik, „Wiosna pod Krakowem”, Grodno, 2017, płótno, olej

Natalia Klimowicz, „Archanioł Michał”, Grodno, 2017, papier, akwarela

Natalia Klimowicz, „Zbawiciel”, Grodno, 2017, papier, akwarela

Olga Buchowka, „Martwa natura” i „Świętowanie”, Grodno, 2017, papier, gwasz

Olga Bujko, „Miasto-1”, Grodno, 2014, papier, technika mieszana

Olga Bujko, „Miasto-2”, Grodno, 2014, papier, technika mieszana

Olga Szczerbińska, „Wycieczka na rowerze”, „Wyspa ciszy” i „Piwonie”, Grodno, 2016, płótno, olej

Snieżana Witecka, „Kwiaty polne”, Grodno, 2017, płótno, olej

Snieżana Witecka, „Len”, Grodno, 2017, płótno, olej

Walentyna Brysacz, „Bez w wazonie”, Grodno, 2017, olej, płótno

Walentyna Brysacz, „Kwiatowa fantazja”, Grodno, 2017, olej, płótno

Walentyna Szoba, Z cyklu „Emocje”, Grodno, 2016, papier, technika mieszana

Walentyna Szoba, Z cyklu „Emocje”, Grodno, 2016, papier, technika mieszana

Walentyna Szoba, Z cyklu „Emocje”, Grodno, 2016, papier, technika mieszana

Danuta i Anna Chilmanowicz, „Miasto wieczorowe”, Grodno, 2017, wełna filcowana

Żanna Czysta, „Impressio III” Grodno, 2012, płótno, olej

Żanna Czysta, „Wakacje rzymskie” Grodno, 2012, płótno, olej

Żanna Stebnowska, „Stare krzesła”, Brześć, 2017, płótno, olej

Znadniemna.pl

Wernisaż wystawy pt. Lady-art, na którą złożyły się obrazy namalowane przez piękną połowę członków działającego przy ZPB Towarzystwa Plastyków Polskich, odbył się 8 stycznia w grodzieńskiej galerii „Tyzenhauz”. [caption id="attachment_27885" align="alignnone" width="480"] Przemawia Olga Babińska, dyrektor galerii "Tyzenhauz"[/caption] Na otwarciu wystawy kobiecego malarstwa byli obecni: reprezentacja Zarządu

Przejdź do treści