HomeStandard Blog Whole Post (Page 332)

Żołnierz Armii Krajowej, łagiernik, uczestnik kampanii wrześniowej Bronisław Chitruszko jest bohaterem dzisiejszego odcinka rubryki „Dziadek w polskim mundurze”, do której zgłosiła go jego córka i nasza czytelniczka Anna Łazar.

Bronisław Chitruszko, jako kanonier 4. Dywizjonu Artylerii Konnej. 1934 rok

Pani Anna, niewiele potrafiła opowiedzieć o perypetiach życiowych swojego ojca, gdyż on niewiele opowiadał jej o swojej służbie w polskim wojsku, Armii Krajowej, a także o pobycie w łagrach stalinowskich. Na szczęście u naszej czytelniczki zachowały się zdjęcia i niektóre dokumenty ojca, na podstawie których przy pomocy Anny Łazar postaraliśmy się zrekonstruować biografię naszego dzisiejszego bohatera.

Bronisław Chitruszko, według najbardziej, naszym zdaniem, wiarygodnych – polskich dokumentów wojskowych – urodził się w grudniu 1912 roku we wsi Przewałka (w II RP – w gminie Porzecze, powiatu grodzieńskiego, województwa białostockiego) w rodzinie rolników Macieja Chitruszki i Anny Chitruszko z Kołłontajów.

Rodzice Bronisława nie byli zamożni. Mieli niewielki kawałek ziemi, na której pracowali. Mały Bronek, podobnie jak jego brat Jan i siostry Albina oraz Felicja, od dzieciństwa pomagał ojcu i matce na gospodarstwie.

Chociaż w Przewałce nie było szkoły, to byli jednak nauczyciele, m.in. Janina Tropaczyńska, u której nasz bohater ukończył co najmniej trzy klasy szkoły podstawowej, co jest potwierdzone wydanym mu w 1927 roku Świadectwem Szkolnym o ukończeniu pierwszego półrocza w III klasie. Na podstawie tego dokumentu wnioskujemy, że Bronek Chitruszko był wzorowym uczniem i ze wszystkich wykładanych przedmiotów uzyskał ocenę „bardzo dobrą”.

Świadectwo szkolne ucznia III klasy Szkoły Podstawowej w Przewałce – Bronisława Chitruszki

Pod udostępnionymi przez córkę Bronisława Chitruszki świadectwami szkolnymi naszego bohatera obok podpisu nauczycielki widzimy także podpis ówczesnego proboszcza parafii w Przewałce ks. Zenona Butkiewicza, który prowadził zajęcia z religii, w nauce której nasz bohater także miał ocenę, najwyższą z możliwych.

Już w odrodzonej Polsce Bronisław osiągnął wiek poborowy i został zmobilizowany do odbycia służby zasadniczej w Wojsku Polskim. Jeszcze przed trafieniem do wojska nasz bohater musiał uczęszczać na zajęcia z przysposobienia wojskowego i wychowania fizycznego. Być może należał do jednej z organizacji, które prowadziły wśród młodych ludzi taką działalność. Były to w II RP: Związek Strzelecki, Związek Towarzystw Gimnastycznych „Sokół” i Związek Harcerstwa Polskiego.

Bronisław Chitruszko, wyróżniając się dobrymi wynikami sportowymi, zwłaszcza w dyscyplinach lekkoatletycznych, w 1933 roku wziął udział w zawodach, organizowanych w ramach Święta Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego, które odbyły się w Druskienikach. Nasz bohater zajął w tych zawodach III miejsce, uzyskując w skoku wzwyż wynik 130 centymetrów. Warto zaznaczyć, że w tym samym roku najlepsi polscy skoczkowie uzyskiwali w tej dyscyplinie na Mistrzostwach Polski wyniki od 175 do 180 centymetrów, a brązowej medalistce Igrzysk Olimpijskich 1932 roku w Los Angeles Ewie Dawes (Kanada) do trafienia na olimpijskie podium wystarczył uzyskany przez nią wówczas rekord życiowy – 160 centymetrów.

O wyczynie sportowym Bronisława Chitruszki, dokonanym w 1933 roku w Druskienikach, świadczy przechowywany przez naszą czytelniczkę Annę Łazar, jako rodzinna relikwia, Dyplom, którego zdjęcie publikujemy.

Dyplom Bronisława Chitruszki za zdobycie III miejsca w skoku wzwyż z wynikiem 130 centymetrów podczas zawodów Święta PW i WF w Druskienikach w 1933 roku

W wojsku nasz bohater odbywał służbę zasadniczą w 4. Dywizjonie Artylerii Konnej, który stacjonował w Suwałkach.

Kanonier Bronisław Chitruszko musiał być dobrym żołnierzem, gdyż dowództwo skierowało go do Szkoły Podoficerskiej, którą Bronisław ukończył 15 czerwca 1934 roku z wynikiem „dość dobrym” i uzyskał nominację na stopień podoficerski – bombardiera (odpowiednik starszego szeregowca w artylerii). Zachowało się Świadectwo ukończenia przez Bronisława Chitruszki XV Kursu Szkoły Podoficerskiej 4.Dywizjonu Artylerii Konnej w Suwałkach oraz zdjęcie pamiątkowe absolwentów Kursu z dnia 15 czerwca 1934 roku, na którym nasz bohater pozuje jako pierwszy od lewej w dolnym szeregu.

Zdjęcie pamiątkowe absolwentów XV Kursu Szkoły Podoficerskiej 4. Dywizjonu Artylerii Konnej. Suwałki – 15 czerwca 1934 r. Bronisław Chitruszko – pierwszy od lewej w dolnym rzędzie

Świadectwo ukończenia przez Bronisława Chitruszkę Szkoły Podoficerskiej

Po powrocie z wojska do rodzinnej Przewałki, Bronisław Chitruszko rok przed wybuchem II wojny światowej ożenił się z miejscową dziewczyną o imieniu Helena, która w tym samym roku urodziła mu syna Zygmunta.

Szczęście rodzinne Heleny i Bronisława przerwał wybuch wojny, na którą naszego bohatera zmobilizowano do macierzystej jednostki. W wojnie obronnej 1939 roku 4. Dywizjon Artylerii Konnej walczył w składzie Suwalskiej Brygady Kawalerii. Z opisu zamieszczonego w Wikipedii wiemy, że „mobilizację w dywizjonie ogłoszono 24 sierpnia 1939 roku. Wystąpiły trudności ze stawiennictwem rezerwistów, poborem koni i wozów. 25 sierpnia dywizjon w składzie trzech baterii osiągnął rejon koncentracji w rejonie lasów Sobolewo – Dubowo”. Bronisław Chitruszko niewiele opowiadał swoim dzieciom, w tym naszej czytelniczce Annie Łazar, jak wyglądał jego udział w kampanii wrześniowej. Anna Łazar pamięta tylko, że jej mama opowiadała, iż późną jesienią 1939 roku tata wrócił do domu w Przewałce na rowerze.

Po powrocie z wojny Bronisław Chitruszko prowadził zwykłe życie średniozamożnego rolnika. Przed napaścią hitlerowskich Niemiec na ZSRR w 1941 roku zdążył wybudować nową stodołę. W czasie okupacji niemieckiej Bronisławowi urodziła się córeczka Ania (nasza czytelniczka Anna Łazar). Bronisław mieszkał z żoną, dziećmi i swoją mamą Anną w rodzinnym domu w Przewałce.

W roku 1943 we wsi Zapurwie niedaleko Porzecza Niemcy dokonali masowego mordu mieszkańców tej wsi. Ofiarą masowego mordu okazała się ciotka Bronisława, która mieszkała z córką, wychowującą małego synka. Bronisław zaczął chodzić do Zapurwia, aby pomagać kuzynce na gospodarstwie. W tym czasie musiał poznać działających w okolicy polskich partyzantów, należących do oddziału legendarnego akowskiego dowódcy Mieczysława Niedzińskiego „Mena”. Według relacji naszej czytelniczki jej tata znikał na dłuższe okresy z domu pod pretekstem pomagania kuzynce w Zapurwiu w ciągu dwóch lat. Anna Łazar nie wie tego na pewno, ale wszystko wskazuje na to, że te okresy nieobecności Bronisława w domu oznaczały, że przystąpił szeregów do Armii Krajowej, stając się podkomendnym „Mena”.

Po zmianie okupacji niemieckiej na kolejną okupację sowiecką nasz bohater wciąż działał w polskiej partyzantce, aż 14 lutego 1947 roku został schwytany przez NKWD i osadzony w grodzieńskim więzieniu.

W dokumentach białoruskiej filii Międzynarodowego Stowarzyszenia „Memoriał” znajdujemy informację, że niedługo po areszcie – 8 kwietnia 1947 roku – Bronisław Chitruszko został skazany na 10 lat łagrów za przynależność do antysowieckiej organizacji „AK”.

Początkowo akowiec z Przewałki odbywał zasądzony wyrok w łagrach na terenie Mordowskiej Autonomicznej Socjalistycznej Sowieckiej Republiki. Potem pracował także w łagrach na terenie Komi ASSR.

Zachowała się charakterystyka Bronisława Chitruszki z jego pobytu w łagrach, napisana przez zastępcę naczelnika łagru o nazwisku Marczenko.

Charakterystyka Bronisława Chitruszki, napisana przez zastępcę naczelnika łagru o nazwisku Marczenko

Z tego dokumentu dowiadujemy się, że za okres przebywania w łagrach Bronisław Chitruszko „zarekomendował siebie s dobrej strony”. W okresie od czerwca 1947 roku po czerwiec 1948 roku wykonywał prace budowlane jako betoniarz. Od lipca 1948 roku po grudzień 1949 roku pracował jako górnik, wydobywający węgiel. Praca w kopalni bardzo nadwyrężyła zdrowie naszego bohatera i od stycznia po marzec 1950 roku musiał on się leczyć na chorobę płuc. W ramach rehabilitacji po odbytej chorobie Bronisław Chitruszko został przeniesiony do pracy w suszarni, w której pracował jako palacz. Do kopalni wrócił w czerwcu 1951 roku, a po trzech latach niewolniczej pracy nabyta wcześniej choroba płuc spowodowała powikłania, które musiał leczyć w więziennym szpitalu aż do końca odsiadki.

Bronisław Chitruszko jako więzień GUŁAG-u – 1955 rok

Zaświadczenie o stanie zdrowia Bronisława Chitruszki, wydane mu przed wypuszczeniem z łagru

Z łagru Bronisław Chitruszko został wypuszczony 8 sierpnia 1956 roku. Jak czytamy w jego charakterystyce, za okres pobytu w łagrze „nakładane na niego obowiązki wykonywał uczciwie i sumiennie. Naruszeń dyscypliny w pracy nie miał. W życiu codziennym prowadził siebie skromnie, w stosunkach z innymi zachowywał się uprzejmie”.

Po wyzwoleniu z łagru i powrocie do rodzinnej Przewałki nasz bohater długo nie mógł znaleźć sobie pracy. Przez władzę sowiecką był traktowany jako wróg ludu, a jego dom przez pewien okres czasu był wizytowany przez funkcjonariuszy KGB, którzy chcieli się upewnić, że były akowiec nie prowadzi antysowieckiej działalności wywrotowej. W tym czasie Bronisław Chitruszko pracował dorywczo, m.in. łowił ryby w Niemnie. Przy pomocy córki Anny złożył podanie na rehabilitację prawną i przywrócenie pełni praw obywatelskich. Zrehabilitowany został przez Kolegium Sądowe Sądu Najwyższego Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej 31 sierpnia 1971 roku.

Dzięki rehabilitacji Bronisław Chitruszko mógł się zatrudnić oficjalnie w Porzeckim Leśnictwie i objąć stanowisko gajowego. Jako gajowy pracował do przejścia na emeryturę, przy której naliczeniu państwo sowieckie nie zaliczyło mu do stażu pracy lata przepracowane w GUŁAG-u (chociaż został zrehabilitowany). Wysokość emerytury Bronisława Chitruszki wyniosła zaledwie 65 sowieckich rubli, czyli była to emerytura de facto głodowa.

Legitymacja gajowego Bronisława Chitruszki

Bronisław Chitruszko w mundurze gajowego

Zmarł bombardier 4. Dywizjonu Artylerii Konnej, uczestnik wojny obronnej 1939 roku, żołnierz Armii Krajowej, łagiernik Bronisław Chitruszko 20 sierpnia 1991 roku, czyli tuż przed rozpadem ZSRR.

Jest pochowany na cmentarzu parafialnym w Przewałce.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie relacji, dokumentów i opracowań, udostępnionych przez Annę Łazar – córkę bohatera

Żołnierz Armii Krajowej, łagiernik, uczestnik kampanii wrześniowej Bronisław Chitruszko jest bohaterem dzisiejszego odcinka rubryki „Dziadek w polskim mundurze”, do której zgłosiła go jego córka i nasza czytelniczka Anna Łazar. [caption id="attachment_30232" align="alignnone" width="500"] Bronisław Chitruszko, jako kanonier 4. Dywizjonu Artylerii Konnej. 1934 rok[/caption] Pani Anna, niewiele potrafiła

19 kwietnia władze Białorusi zamierzają przyjąć poprawki do ustawy o środkach masowego przekazu. Według ekspertów, nowelizacja ostatecznie zniszczy wolność słowa na Białorusi i oznacza dominację propagandową Kremla w tym kraju.

Andrzej Pisalnik, obecnie – redaktor naczelny portalu internetowego Znadniemna.pl, na plakatach Amnesty International w 2005 roku, fot. Amnesty International

Dziś, w białoruskim parlamencie odbędzie się pierwsze czytanie poprawek do ustawy o mediach. Obserwatorzy życia publicznego na Białorusi nie mają wątpliwości, że nowela przepisów regulujących funkcjonowanie mediów zostanie przyjęta przez podporządkowanych w pełni Łukaszence deputowanych, bez żadnych uwag.

Portal charter97.org, zablokowany pod koniec stycznia tego roku na Białorusi przypomina, że nowelizacja przewiduje m.in. obowiązek rejestracyjny dla każdego portalu internetowego w białoruskiej domenie. Właściciele i reporterzy niezarejestrowanych stron nie będą uznawani za dziennikarzy. Nie będą mieli prawa do pozyskiwania informacji, ani ochrony źródła informacji, a przy pojawieniu się np. w charakterze reportera na demonstracji, zostaną uznani za demonstrantów.

Znowelizowane prawo przewiduje też obowiązkową identyfikację osób publikujących materiały w sieci, lub na forach internetowych. Oznacza to, że redaktorzy naczelni mediów internetowych pracujący na Białorusi, będą musieli przekazywać odpowiednim organom dane publicystów, dziennikarzy i czytelników komentujących artykuły. Ministerstwo Informacji będzie mogło zablokować też dostęp do sieci społecznościowych i innych zasobów internetowych, z pominięciem drogi sądowej.

Eksperci nazywają te poprawki „ciosem dla niezależnego dziennikarstwa” i nowym przykręcaniem śruby”.

Najgorsze jest jednak co innego – zdławienie niezależnego Internetu, ostatniego przyczółka białoruskiej wolności, oznacza ostateczne oddanie Białorusinów pod wpływy kremlowskiej i łukaszenkowskiej propagandy.

Przypomnijmy, że 10 kwietnia, podczas transmitowanego przez rządową telewizję spotkania Aleksandra Łukaszenki z kierownictwem największych mediów państwowych, prezydent mówił: „Zadaniem nowej ustawy o środkach masowego przekazu jest chronić ludzi przed destrukcyjnymi informacjami. Media – to świętość i jeśli państwo może trzymać w rękach te media, finansować je, okazywać wsparcie, itd., zwłaszcza te elektroniczne, powinno to robić. To sprawa bardzo publiczna, a jeśli mowa o prywatnych, to musimy tak negocjować z właścicielami mediów prywatnych, żeby przestrzegali swoich obowiązków”- podkreślił Łukaszenka.

Na początku kwietnia białoruski prezydent przywrócił w swojej administracji stanowisko ideologa, które objął były wojskowy, prawnik Władimir Żewniak. Zadanie, jakie przed nim postawił to „unowocześnienie” systemu pracy ideologicznej w kraju. To Żewniak będzie odtąd nadzorował media i organizacje społeczne.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/charter97.org

19 kwietnia władze Białorusi zamierzają przyjąć poprawki do ustawy o środkach masowego przekazu. Według ekspertów, nowelizacja ostatecznie zniszczy wolność słowa na Białorusi i oznacza dominację propagandową Kremla w tym kraju. [caption id="attachment_30236" align="alignnone" width="480"] Andrzej Pisalnik, obecnie - redaktor naczelny portalu internetowego Znadniemna.pl, na plakatach Amnesty

W dniach 11 – 12 kwietnia w Zespole Szkół nr 4 w Pułtusku po raz dziewiąty rozegrano Międzynarodowy Turniej Koszykówki dla młodzieży polskiej i polonijnej (chłopców) POLBASKET 2018. Zawodnicy Szkoły Sportowej Rejonu Wileńskiego i Gimnazjum im. Michała Balińskiego w Jaszunach (Rejon Solecznicki), Polski Klub Sportowy „Sokół-Grodno” oraz Szkoła nr 10 im. św. Marii Magdaleny ze Lwowa, a także uczniowie wszystkich pułtuskich szkół podstawowych walczyli o Puchary: Ministra Henryka Kowalczyka, Prezesa Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” oraz Burmistrza Pułtuska.

Dorota Subda, burmistrz Pułtuska wręcza Puchar Ministra Henryka Kowalczyka koszykarzom PKS „Sokół-Grodno”

Turniej został zorganizowany przez: Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, Ministerstwo Sportu i Turystyki RP, Burmistrza Miasta Pułtusk i Publiczną Szkołę Podstawową nr 4 z klasami sportowymi im. Ireny Szewińskiej w Pułtusku.

Dyrektor PSP nr 4 w Pułtusku Krzysztof Łachmański dekoruje naszą druzynę

Najlepsi  w rozgrywkach turniejowych okazali się Polacy z PKS „Sokół-Grodno” i to oni zdobyli Puchar Ministra Henryka Kowalczyka. Drugie miejsce i Puchar Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” zdobyło Gimnazjum im. Michała Balińskiego w Jaszunach, a miejsce trzecie i Puchar Burmistrza Miasta Pułtusk przypadły Szkole Sportowej z Rejonu Wileńskiego.

Tuż za podium, na IV miejscu znaleźli się Polacy ze Szkoły św. Marii Magdaleny we Lwowie;

V miejsce zajęła – Publiczna Szkoła Podstawowa nr 4 im. I. Szewińskiej w Pułtusku;

VI miejsce – Publiczna Szkoła Podstawowa nr 1 im. K. Potockiej w Pułtusku;

VII miejsce – Zespół Szkół nr 2 w Pułtusku;

VIII miejsce – Publiczna Szkoła Podstawowa nr 3 im. T. Kościuszki w Pułtusku.

W czasie rozgrywania turnieju prowadzona była klasyfikacja na „najlepszego zawodnika” oraz „króla strzelców za 3 punkty”.

Najlepszym zawodnikiem okazał się Ilja Kurpik z PKS „Sokół-Grodno”.

Michał Kisiel, dyrektor Domu Polonii w Pułtusku wręcza statuetkę najlepszemu zawodnikowi Ilji Kurpikowi

Królem strzelców za 3 punkty został natomiast Aurimas Bosakas ze Szkoły Sportowej Rejonu Wileńskiego.

Przemawia Krzysztof Łachmański, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 4 w Pułtusku

Gratulacje wszystkim zawodnikom, a szczególnie zwycięzcom złożyli po zakończeniu rozgrywek: Dorota Subda – burmistrz Pułtuska, dyrektor PSP nr 4 w Pułtusku – Krzysztof Łachmański oraz dyrektor Domu Polonii w Pułtusku – Michał Kisiel.​

Ponadto zawodnikom zwycięskich drużyn wręczono złote, srebrne i brązowe medale.

Znadniemna.pl za pultuskiobserwator.pl, fot.: facebook.com

W dniach 11 – 12 kwietnia w Zespole Szkół nr 4 w Pułtusku po raz dziewiąty rozegrano Międzynarodowy Turniej Koszykówki dla młodzieży polskiej i polonijnej (chłopców) POLBASKET 2018. Zawodnicy Szkoły Sportowej Rejonu Wileńskiego i Gimnazjum im. Michała Balińskiego w Jaszunach (Rejon Solecznicki), Polski Klub Sportowy

Prezentacja serii tomów pt. „Wybitni Mińszczanie przełomu XIX i XX wieków”, na które złożyły się materiały międzynarodowych konferencji naukowych z lat 2004-2016, odbyła się 13 kwietnia w Muzeum „Dom Wańkowiczów” w Mińsku.

Afisz prezentacji

Prezentowane wydawnictwa, zawierają opracowania na temat mało znanej historii Mińska i okolic oraz wybitnych przedstawicieli Ziemi Mińskiej. Były one przygotowywane przez polskich i białoruskich historyków na potrzeby konferencji naukowych, odbywających się w latach 2004-2016 z inicjatywy prof. Zdzisława Juliana Winickiego z Uniwersytetu Wrocławskiego i ówczesnego dyrektora Instytutu Polskiego w Mińsku Cezarego Karpińskiego.

prof. Zdzisław Julian Winnicki, organizator i inicjator spotkań naukowców

Przed uczestnikami spotkania, którzy po brzegi wypełnili salę w Muzeum „Dom Wańkowiczów”, przemawia proboszcz Kościoła pw. św. Szymona i Heleny w Mińsku, ks. dziekan Władysław Zawalniuk

W różnych latach partnerami organizowanych przez Uniwersytet Wrocławski i Instytut Polski w Mińsku spotkań naukowców były: Oddział Dolnośląski Stowarzyszenia “Wspólnota Polska”, Białoruski Państwowy Uniwersytet Pedagogiczny im. Maksyma Tanka oraz Instytut Prawoznawstwa.

Prof. Zdzisław Julian Winnicki i prowadzący spotkanie dr Anatol Wialiki,

Celem tych spotkań było przypomnienie postaci i dorobku wybitnych mieszkańców Mińska i Mińszczyzny w tym wpływu kulturowego Polaków na tym terenie. W konferencjach brali udział znani historycy – śmietanka nauki historycznej Polski i Białorusi – Zdzisław Julian Winnicki, polski historyk, prawnik i politolog związany z Uniwersytetem Wrocławskim, autor książek „Szkice kojdanowskie”, „W Mińsku Litewskim mieście dawnej Rzeczypospolitej” i innych, profesor nauk społecznych; Zbigniew Jędrychowski, autor tomu ‘Teatra grodzieńskie 1784-1864”; Maciej Benedykt Mróz, polski historyk i politolog; profesor dr hab. Roman Stanisław Jurkowski – polski historyk, członek Polskiego Towarzystwa Historycznego, który obecnie pełni funkcję kierownika Zakładu Historii Europy Wschodniej w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie; Włodzimierz Dzienisow, główny archiwista Narodowego Archiwum Historycznego Białorusi; dr Anatol Wialiki, Adam Maldzis, Iwan Sacukiewicz, Zinaida Antanowicz, Włodzimierz Lachowski, Światłana Snapkowskaja, Anatol Trafimczyk, Jazep Januszkiewicz, magistranci, aspiranci i studenci.

Przemawia dr Anatol Wialiki

Przemawia prof. Roman Jurkowski

Głos w dyskusji zabrał Włodzimierz Dzienisow, główny archiwista Narodowego Archiwum Historycznego Białorusi

Pokłosiem dwunastu spotkań białoruskich i polskich historyków stało się wydanie dziesięciu pokonferencyjnych tomów, które znalazły swoje miejsca w bibliotekach Polski i Białorusi, stały się częścią wspólnej historii obu krajów. Jest to efekt pracy nie tylko historyków, ale i archeologów, muzealników, kulturologów, filologów i literatów, badaczy architektury i przedstawicieli innych dziedzin nauki. Fascynuje tematyka spotkań, która obejmowała życie religijne i kulturalne regionu, jedno ze spotkań było o I Korpusie Polskim w Mińsku, inne o wykładowcach i wychowankach Gimnazjum Mińskiego, o postaciach i roli kobiet w społecznym i kulturalnym życiu Mińska i Mińszczyzny, o ludziach kultury i sztuki, o Mińsku i Mińszczyźnie w dziełach literackich.

Kolejne spotkanie naukowców, połączone z prezentacją dorobku poprzednich, prowadził wybitny historyk Anatol Wialiki. Było ono było podsumowaniem i refleksją, przypomnieniem przeszłości i spojrzeniem w przyszłość.

Polina Juckiewicz z Mińska

Prezentacja serii tomów pt. „Wybitni Mińszczanie przełomu XIX i XX wieków”, na które złożyły się materiały międzynarodowych konferencji naukowych z lat 2004-2016, odbyła się 13 kwietnia w Muzeum „Dom Wańkowiczów” w Mińsku. [caption id="attachment_30201" align="alignnone" width="500"] Afisz prezentacji[/caption] Prezentowane wydawnictwa, zawierają opracowania na temat mało znanej historii

Poświęcenia Centrum Informacyjno-Turystycznego Diecezji Grodzieńskiej, które będzie się mieściło w dawnym Klasztorze Sióstr Brygidek przy ulicy Karola Marksa w Grodnie, dokonał 14 kwietnia biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz.

Ks. Biskup Aleksander Kaszkiewicz zanurza kropidło do kociołka z wodą święconą, trzymanego przez wicekanclerza kurii grodzieńskiej ks. Antoniego Gremzę

Uroczystość odbyła się w obecności przybyłej z Polski delegacji Stowarzyszenia „Rubież”, finansującego inwestycję, posła na Sejm RP Mieczysława Baszko, będącego współzałożycielem „Rubieży” i wspomagającego zbieranie środków na odbudowę dawnego klasztoru Sióstr Brygidek w Grodnie, a także przewodniczącego Grodzieńskiego Miejskiego Komitetu Wykonawczego Mieczysława Goja oraz reprezentacji Konsulatu Generalnego RP w Grodnie na czele z konsulem generalnym Jarosławem Książkiem.

Po zakończeniu inwestycji, mającej na celu odbudowę zespołu architektonicznego klasztoru Sióstr Brygidek i otwarciu w nim Centrum Informacyjno-Turystycznego Diecezji Grodzieńskiej, ośrodek ten powinien przyczynić się do popularyzacji potencjału turystycznego Grodna i Grodzieńszczyzny wśród turystów i pielgrzymów, przybywających do miasta nad Niemnem, zarówno z innych miast Białorusi, jak i zza granicy – przede wszystkim z Polski.

Gości uroczystości wita biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz

Przemawia poseł na Sejm RP Mieczysław Baszko

Przewodniczący Grodzieńskiego Miejskiego Komitetu Wykonawczego Mieczysław Goj i ks. biskup Aleksander Kaszkiewicz oglądają odremontowane pomieszczenia przyszłego centrum Informacyjno-Turystycznego Diecezji Grodzieńskiej

Jak powiedział w rozmowie z portalem Znadniemna.pl poseł Mieczysław Baszko: – Na bazie powstającego ośrodka będą funkcjonowały m.in. Dom Miłosierdzia, Dom Pielgrzyma z pokojami gościnnymi i stołówką, a także Muzeum Diecezjalne. Według naszego rozmówcy inwestycja jest realizowana ze środków przekazywanych Stowarzyszeniu „Rubież” przez polskich przedsiębiorców i osoby prywatne. – Pomysł sfinansopwania odbudowy dawnego klasztoru Sióstr Brygidek w Grodnie zrodził się po tym, jak udało nam się we współpracy z Diecezją Grodzieńską odbudować i oddać do użytku, dawny klasztor podominikański w Nowogródku, który jest wykorzystywany w podobnych celach – zaznaczył poseł Baszko.

Znadniemna.pl

Poświęcenia Centrum Informacyjno-Turystycznego Diecezji Grodzieńskiej, które będzie się mieściło w dawnym Klasztorze Sióstr Brygidek przy ulicy Karola Marksa w Grodnie, dokonał 14 kwietnia biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz. [caption id="attachment_30187" align="alignnone" width="500"] Ks. Biskup Aleksander Kaszkiewicz zanurza kropidło do kociołka z wodą święconą, trzymanego przez wicekanclerza kurii

Rekordową liczbę uczestników – ponad 150 młodych ludzi, uczących się języka polskiego – zgromadziła tegoroczna V edycja dorocznego Republikańskiego Konkursu „Mistrz Ortografii”, organizowanego przez Związek Polaków na Białorusi we współpracy z Podlaskim Oddziałem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i Uniwersytetem Humanistyczno- Przyrodniczym w Siedlcach przy wsparciu Konsulatu Generalnego RP w Grodnie i Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”.

Uczestnicy i organizatorzy Konkursu „Mistrz Ortografii 2018” z wysokimi gośćmi

O główną nagrodę Konkursu – miejsce w składzie delegacji, która w lipcu odwiedzi Pałac Prezydencki w Warszawie i spotka się  z Pierwszą Damą RP Agatą Kornhauser-Dudą – rywalizowali 15 kwietnia w Grodnie młodzi ludzie, uczący się języka polskiego w Szkołach Polskich w Grodnie i Wołkowysku, a także  w ośrodkach edukacyjnych Grodna, Mińska, Brześcia, Mohylewa, Baranowicz, Lidy, Wołkowyska, Brasławia i innych miejscowości.

Prezes ZPB Andżelika Borys ogłasza rozpoczęcie Konkursu

Zadaniem konkursowym było napisanie dyktanda, którego tekst na potrzeby Republikańskiego Konkursu „Mistrz Ortografii 2018” przygotowała dr Barbara Stelingowska z Uniwersytetu Humanistyczno- Przyrodniczego w Siedlcach.

Zgodnie z regulaminem uczestnicy Konkursu zostali podzieleni na dwie grupy:  uczniowie klas od 6 do 8 oraz starszoklasiści, czyli młodzież, uczęszczająca do klas od 9 do 11.

Jurorki Anna Kietlińska, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” (przewodnicząca Jury) i dr Barbara Olech z Uniwersytetu w Białymstoku, a także konsul RP Andrzej Raczkowski z Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, witają uczestników Konkursu

W obu grupach wiekowych Jury na czele z prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anną Kietlińską przyznało miejsca od pierwszego do trzeciego oraz wyróżnienia w dwóch kategoriach:

  1. Szkoły z polskim językiem wykładowym oraz klasy z językiem polskim nauczanym jako przedmiot;
  2. Szkoły społeczne, parafialne i kółka języka polskiego – tzw. fakultatywy.

Podział na grupy wiekowe

Tekst dyktanda dla młodszej grupy wiekowej czyta dr Barbara Olech

W pierwszej kategorii konkursowej laureatami Konkursu „Mistrz Ortografii” w młodszej grupie wiekowej zostali:

I miejsce i tytuł „Mistrz Ortografii 2018” zdobyli ex aequo dwaj uczniowie Polskiej Szkoły w Grodnie – Stanisław Popko i Bogdan Kiewlak;

II miejsce ex aequo otrzymały uczennice tejże instytucji oświatowej – Olga Romańczuk i Daria Nagat;

III miejsce zostało przyznane także dwóm uczennicom Polskiej Szkoły w Grodnie – Weronice Trosko i Wioletcie Zaniewskiej.

Wyróżnienia w tej kategorii konkursowej otrzymały: Paulina Kłunejko (Polska Szkoła w Wołkowysku), Wirsawia Trejgis (Polska Szkoła w Wołkowysku) oraz Arina Milko (Polska Szkoła w Grodnie).

Wśród uczniów szkół społecznych, parafialnych i kółek języka polskiego w młodszej grupie wiekowej I miejsce i tytuł „Mistrz Ortografii 2018” zdobyła Weronika Szepielewicz z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie.

Na II miejscu uplasowała się jej koleżanka z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie Milena Prokopienko.

Miejsce III zostało przyznane ex aequo dwom uczennicom Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach Wioletcie Żukowskiej oraz Alinie Burec.

Wyróżnionych w tej kategorii okazało się siedmiu uczestników Konkursu: Barbara Ostrowska (Społeczna Szkoła Polska im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach), Paulina Nowicka (Społeczna Szkoła Polska im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach), Ksenia Gulaj (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Grodnie), Daniel Michałowicz (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Lidzie), Nikita Michałowicz (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Lidzie), Nadzieja Glińska (Szkoła Średnia nr 2 w Mohylewie) oraz Tatiana Sazon (Liceum Społeczne im. E. Orzeszkowej przy ZS „Polska Macierz Szkolna”).

Anna Kietlińska czyta tekst dyktanda dla starszej grupy wiekowej

Pracują starsi konkursanci

Wśród młodzieży, uczącej się w klasach od 9 do 11 szkół z polskim językiem wykładowym, I miejsce i tytuły „Mistrz Ortografii 2018” przyznano ex aequo uczennicom Polskich Szkół – Darii Predko z Wołkowyska oraz Ewelinie Bondarenko z Grodna.

Jury w tej kategorii konkursowej przyznało także dwa II miejsca: Teresie Romańczuk z Polskiej Szkoły w Grodnie oraz Alicji Zielińskiej z Polskiej Szkoły w Wołkowysku.

Na miejscu III uplasował się w tej kategorii uczeń Polskiej Szkoły w Grodnie Robert Tawrel.

Troje uczniów Polskiej Szkoły w Grodnie w starszej grupie wiekowej otrzymało od Jury Dyplomy z wyróżnieniem. Są to: Karina Sajko, Jana Markielewicz oraz Arseniusz Radkiewicz.

Następująco wyglądają wyniki rywalizacji w starszej grupie wiekowej wśród uczniów szkół społecznych, parafialnych i kółek języka polskiego:

I miejsce i tytuł „Mistrz Ortografii 2018” zdobyła Diana Gołubicka ze Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach;

II miejsce przyznano Władysławowi Aleszczykowi z Gimnazjum nr 2 w Grodnie;

III miejsce ex aequo zdobyły: Paulina Żukowska ze Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach oraz Aleksandra Sciepancowa z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie.

W tej kategorii konkursowej Jury przyznało siedem Dyplomów z wyróżnieniem. Otrzymali je: Roman Aleszczyk (Szkoła Średnia nr 23 w Grodnie), Diana Krumpan (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Lidzie), Nikita Jakusz (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Brześciu), Maria Szymanowska (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Grodnie), Wiktoria Stryżko (Szkoła Średnia nr 1 w Brasławiu), Elżbieta Stasiuk Gimnazjum nr 1 w Grodnie) oraz Julia Orech (Szkoła Średnia nr 2 w Mohylewie).

Pracuje Jury Konkursu

Prace konkursowe sprawdzają dr Barbara Olech i red. Andrzej Pisalnik

Pracę konkursową sprawdza nauczycielka języka polskiego w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Grodnie mgr Danuta Karpowicz

Wszyscy uczestnicy Konkursu „Mistrz Ortografii 2018” otrzymali od organizatorów także Dyplomy uczestnictwa oraz upominki.

Wręczenie Dyplomów uczestnictwa i upominków

Uroczyste podsumowanie Konkursu „Mistrz Ortografii 2018” zaszczyciła obecnością przebywająca z wizytą w Grodnie Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc, z którą do sali aktowej ZPB przybyli: konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek z małżonką Elżbietą oraz radca Ambasady RP w Mińsku Marcin Wojciechowski.

Prezes ZPB Andżelika Borys ogłasza przybycie na uroczystość podsumowania Konkursu „Mistrz Ortografii 2018” wysokich gości

Uroczystość podsumowania Konkursu zaszczycili obecnością (od prawej): Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc, konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek i radca Ambasady RP w Mińsku Marcin Wojciechowski

Witając wysokich gości organizator Konkursu „Mistrz Ortografii 2018” prezes ZPB Andżelika Borys zaznaczyła, że przeprowadzenie tak dużych przedsięwzięć oświatowych, jakim jest konkurs ortograficzny, gromadzący dzieci i młodzież uczącą się języka polskiego z całej Białorusi, nie byłoby możliwe bez pomocy płynącej z Senatu Rzeczypospolitej Polskiej oraz bez wsparcia ze strony pracujących na Białorusi polskich dyplomatów.

Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc wita uczestników i organizatorów Konkursu „Mistrz Ortografii 2018”

Dyplom wręcza Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc

Laureaci Konkursu

Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc, ciepło witając zgromadzonych na sali uczestników i organizatorów Konkursu, podkreśliła z kolei, że płynąca z Polski pomoc byłaby bezużyteczna, gdyby Polacy na Białorusi nie chcieli uczyć się języka ojczystego. – Wasza tak liczna tutaj obecność jest najlepszym potwierdzeniem tego, że ta pomoc trafia we właściwe ręce i jest należycie wykorzystywana – mówiła Maria Koc, dziękując Andżelice Borys i Związkowi Polaków na Białorusi za organizację Konkursu „Mistrz Ortografii”, w którym każdego roku biorą udział  uczniowie tak wielu ośrodków edukacji, działających w różnych zakątkach Białorusi. Wicemarszałek Senatu RP ujawniła, że rozmawiała o problemach polskiej oświaty z władzami obwodu grodzieńskiego. – Zdaję sobie sprawę z tego, jakie trudności musicie pokonywać, organizując na Białorusi naukę języka polskiego – mówiła, zwracając się do prezes Andżeliki Borys i nauczycieli języka polskiego, towarzyszących uczniom, biorącym udział w konkursie ortograficznym. Zwracając się do młodzieży Maria Koc oświadczyła, że każdy, kto przystąpił do konkursu powinien się czuć mistrzem polskiej ortografii. – Język polski wcale nie jest przecież łatwy i my, dorośli, doskonale o tym wiemy, gdyż czasem sami popełniamy błędy ortograficzne. Tym większej pochwały zasługujecie wy, młodzi ludzie, uczący się języka polskiego tutaj na Białorusi! – oświadczyła Maria Koc.

Po rozdaniu Dyplomów i tytułów „Mistrz Ortografii 2018” laureaci i uczestnicy Konkursu z radością  pozowali do zdjęć z organizatorami zmagań z polską ortografią i wysokimi gośćmi.

 Znadniemna.pl

Rekordową liczbę uczestników - ponad 150 młodych ludzi, uczących się języka polskiego – zgromadziła tegoroczna V edycja dorocznego Republikańskiego Konkursu „Mistrz Ortografii”, organizowanego przez Związek Polaków na Białorusi we współpracy z Podlaskim Oddziałem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i Uniwersytetem Humanistyczno- Przyrodniczym w Siedlcach przy wsparciu Konsulatu

75 lat temu, 11 kwietnia 1943 r. niemiecka Agencja Transocean poinformowała o „odkryciu masowego grobu ze zwłokami 3.000 oficerów polskich” w Katyniu, a dwa dni później informacje te ogłoszono oficjalnie na konferencji w Berlinie. Dzień 13 kwietnia to dziś symboliczna rocznica Zbrodni Katyńskiej.

Były premier Polski Leon Kozłowski w czasie identyfikacji zwłok polskich oficerów. Katyń, 04.1943 r. Fot. PAP/CAF/Arch.

Po sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939 r. w niewoli sowieckiej znalazło się około 250 tys. polskich jeńców, w tym ponad 10 tys. oficerów.

Ekshumacja zwłok polskich oficerów zamordowanych w Katyniu, 1943 rok. Fot. PAP/CAF/Archiwum

Już 19 września 1939 r. Ławrientij Beria powołał Zarząd do Spraw Jeńców Wojennych i Internowanych przy NKWD oraz nakazał utworzenie sieci obozów.

Na początku października 1939 r. władze sowieckie zaczęły zwalniać część jeńców-szeregowców. W tym samym czasie podjęto decyzję o utworzeniu dwóch „obozów oficerskich” w Starobielsku i Kozielsku oraz obozu w Ostaszkowie, przeznaczonego dla funkcjonariuszy policji, KOP i więziennictwa.

Pod koniec lutego 1940 r. we wspomnianych obozach więziono 6 192 policjantów i funkcjonariuszy wyżej wymienionych służb oraz 8 376 oficerów. Wśród uwięzionych znajdowała się duża grupa oficerów rezerwy, powołanych do wojska w chwili wybuchu wojny. Większość z nich reprezentowała polską inteligencję – lekarze, prawnicy, nauczyciele szkolni i akademiccy, inżynierowie, literaci, dziennikarze, działacze polityczni, urzędnicy państwowi i samorządowi, ziemianie. Obok nich w obozach znaleźli się również kapelani katoliccy, prawosławni, protestanccy oraz wyznania mojżeszowego.

Decyzja o wymordowaniu polskich jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz Polaków przetrzymywanych w więzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej zapadła na najwyższym szczeblu sowieckich władz.

Podjęło ją 5 marca 1940 r. Biuro Polityczne KC WKP(b) na podstawie pisma, które ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ławrientij Beria skierował do Stalina. Szef NKWD, oceniając w nim, że wszyscy wymienieni Polacy „są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej”, wnioskował o rozpatrzenie ich spraw w trybie specjalnym, „z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelanie”. Dodawał, że sprawy należy rozpatrzyć bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia.

Decyzja o wymordowaniu polskich jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz Polaków przetrzymywanych w więzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej zapadła na najwyższym szczeblu sowieckich władz.
Formalnie wyroki miały być wydawane przez Kolegium Specjalne NKWD, w składzie: Iwan Basztakow, Bogdan Kobułow i Wsiewołod Mierkułow. Powyższe wnioski przedstawione przez Berię zostały w całości przyjęte, a na jego piśmie znalazły się aprobujące podpisy Stalina – sekretarza generalnego WKP(b), Klimenta Woroszyłowa – marszałka Związku Sowieckiego i komisarza obrony, Wiaczesława Mołotowa – przew. Rady Komisarzy Ludowych, komisarza spraw zagranicznych i Anastasa Mikojana – wiceprzew. Rady Komisarzy Ludowych i komisarza handlu zagranicznego, a także ręczna notatka: „Kalinin – za, Kaganowicz – za”. (Michaił Kalinin – przew. Prezydium Rady Najwyższej ZSRS – teoretycznie głowa państwa sowieckiego; Łazar Kaganowicz – wiceprzew. Rady Komisarzy Ludowych i komisarz transportu i przemysłu naftowego).

Po trwających miesiąc przygotowaniach, 3 kwietnia 1940 r. rozpoczęto likwidację obozu w Kozielsku, a dwa dni później obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. Przez następnych sześć tygodni Polacy wywożeni byli z obozów grupami do miejsc kaźni.

Z Kozielska 4 404 osób przewieziono do Katynia i zamordowano strzałami w tył głowy. 3 896 jeńców ze Starobielska zabito w pomieszczeniach NKWD w Charkowie, a ich ciała pogrzebano na przedmieściach miasta w Piatichatkach. 6 287 osób z Ostaszkowa rozstrzelano w gmachu NKWD w Kalininie, obecnie Twer, a pochowano w miejscowości Miednoje. Łącznie zamordowano 14 587 osób.

Na mocy decyzji z 5 marca 1940 r. wymordowano również około 7 300 Polaków przebywających w różnych więzieniach na terenach włączonych do Związku Sowieckiego: na Ukrainie rozstrzelano 3 435 osób (ich groby prawdopodobnie znajdują się w Bykowni pod Kijowem), a na Białorusi około 3,8 tys. (pochowanych prawdopodobnie w Kuropatach pod Mińskiem). Większość z nich stanowili aresztowani działacze konspiracyjnych organizacji, oficerowie nie zmobilizowani we wrześniu 1939 r., urzędnicy państwowi i samorządowi oraz „element społecznie niebezpieczny” z punktu widzenia władz sowieckich.

Spośród jeńców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa ocalała grupa 448 osób (według innych źródeł 395). Byli to ci, których przewieziono do utworzonego przez NKWD obozu przejściowego w Pawliszczew Borze, a następnie przetransportowano do Griazowca.

W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r., a więc w czasie kiedy NKWD mordowało polskich jeńców i więźniów, ich rodziny stały się ofiarami masowej deportacji w głąb ZSRS przeprowadzonej przez władze sowieckie. Decyzję o jej zorganizowaniu Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2 marca 1940 r. Według danych NKWD w czasie dokonanej wówczas wywózki zesłano łącznie około 61 tys. osób, głównie do Kazachstanu.

Informację o odkryciu masowych grobów w Katyniu Niemcy podali oficjalnie na konferencji prasowej w Berlinie 13 kwietnia 1943 r. Dziś to symboliczna rocznica zbrodni.

15 kwietnia 1943 r. w odpowiedzi Sowieckie Biuro Informacyjne ogłosiło, że polscy jeńcy byli zatrudnieni na robotach budowlanych na zachód od Smoleńska i „wpadli w ręce niemieckich katów faszystowskich w lecie 1941 r., po wycofaniu się wojsk sowieckich z rejonu Smoleńska”. Komunikat stwierdzał: „Niemieckie zbiry faszystowskie nie cofają się w tej swojej potwornej bredni przed najbardziej łajdackim i podłym kłamstwem, za pomocą którego usiłują ukryć niesłychane zbrodnie, popełnione, jak to teraz widać jasno, przez nich samych”.

Tego samego dnia, rząd RP na uchodźstwie polecił swojemu przedstawicielowi w Szwajcarii zwrócić się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z prośbą o powołanie komisji do zbadania odkrytych grobów.

17 kwietnia 1943 r. strona polska złożyła w tej sprawie oficjalną notę w Genewie, dowiadując się jednocześnie, iż wcześniej również Niemcy zwrócili się do MCK o wszczęcie dochodzenia.

Działania władz niemieckich zmierzające do sprowokowania konfliktu pomiędzy aliantami miały wywołać wrażenie, że postępowanie Berlina i polskiego rządu są ze sobą koordynowane.

Joseph Goebbels zanotował w swoim dzienniku: „Sprawa Katynia przeradza się w gigantyczną polityczną aferę, która może mieć szerokie reperkusje. Wykorzystujemy ją wszelkimi możliwymi sposobami”.

Moskwa bardzo ostro zareagowała na propozycję dochodzenia prowadzonego przez MCK. 19 kwietnia 1943 r. sowiecki dziennik „Prawda” opublikował artykuł zatytułowany „Polscy pomocnicy Hitlera”. Przeczytać w nim można było m.in.: „Oszczerstwo gwałtownie się szerzy. Zanim wysechł atrament na piórach niemiecko-faszystowskich pismaków, ohydne wymysły Goebbelsa i spółki na temat rzekomego masowego mordu na polskich oficerach dokonanego przez władze sowieckie w 1940 r. zostały podchwycone nie tylko przez wiernych hitlerowskich służalców, ale co dziwniejsze, przez ministerialne kręgi rządu generała Sikorskiego (…). Polscy przywódcy w niewybaczalny sposób poszli na lep chytrej prowokacji Goebbelsa i w rzeczywistości podtrzymali nikczemne kłamstwa i oszczercze wymysły katów narodu polskiego. Wobec tego trudno się dziwić, że Hitler też zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z propozycją przeprowadzenia +dochodzenia+ na miejscu zbrodni, przygotowanej rękoma jego mistrzów w sztuce zabijania”.

Ujawnienie zbrodni przez Niemców posłużyło Sowietom za pretekst do zerwania stosunków dyplomatycznych z rządem polskim w Londynie.

21 kwietnia 1943 r. Stalin wysłał tajne i jednobrzmiące depesze do prezydenta Roosevelta i premiera Churchilla, w których zarzucał rządowi gen. Sikorskiego prowadzenie w zmowie z Hitlerem wrogiej kampanii przeciwko Związkowi Sowieckiemu. „Wszystkie te okoliczności – pisał Stalin – zmuszają Związek Sowiecki do stwierdzenia, że obecny rząd polski (…) faktycznie zerwał sojusznicze stosunki z ZSRS i zajął pozycję wroga wobec Związku Sowieckiego”.

Formalne zerwanie stosunków dyplomatycznych przez Moskwę z polskim rządem na uchodźstwie nastąpiło w nocy z 25 na 26 kwietnia 1943 r. Był to pierwszy krok sowieckiego dyktatora w kierunku stworzenia własnej marionetkowej ekipy do rządzenia Polską.

W sprawie katyńskiej Polacy nie uzyskali wsparcia ze strony przywódców mocarstw zachodnich, którzy w imię trwałości sojuszu ze Stalinem, okazywali mu pomoc w ukrywaniu prawdy o tej zbrodni.

Wobec zablokowania przez Sowietów przeprowadzenia śledztwa w sprawie katyńskiej przez MCK, Niemcy zorganizowali własne dochodzenie. 28 kwietnia 1943 r. na miejsce zbrodni na zaproszenie władz niemieckich przyjechała grupa międzynarodowych ekspertów medycyny sądowej i kryminologii. Przewodniczącym zespołu został doktor Ferenc Orsos, dyrektor Instytutu Medycyny Sądowej w Budapeszcie. Eksperci jednomyślnie podpisali sprawozdanie, w którym stwierdzali, iż egzekucje na polskich jeńcach wykonano w marcu i kwietniu 1940 r.

Po zajęciu Smoleńska pod koniec września 1943 r. przez Armię Czerwoną władze sowieckie powołały specjalną komisję do przeprowadzenia dochodzenia w sprawie Katynia pod przewodnictwem prof. dr. Nikołaja Burdenki.

24 stycznia 1944 r., po ekshumacji 925 odpowiednio spreparowanych ciał polskich oficerów, wspomniana komisja ogłosiła, że zbrodni na Polakach dokonali Niemcy między wrześniem a grudniem 1941 r.

W 1945 r. w trakcie procesu zbrodniarzy nazistowskich w Norymberdze Sowieci wprowadzili do aktu oskarżenia zarzut odpowiedzialności za zbrodnię katyńską. Trybunał norymberski w wydanym w 1946 r. wyroku pominął jednak sprawę zamordowania polskich oficerów z powodu braku dowodów.

Dr Witold Wasilewski z IPN, oceniając charakter zbrodni katyńskiej, napisał: „Skala represji i zbiorowy profil ofiar, motywy podjęcia decyzji i sposób jej przeprowadzenia – kwalifikują ją do uznania za zbrodnię ludobójstwa. Ofiary łączyła przynależność do elity polskiego społeczeństwa, z tej przyczyny zostały skazane przez komunistów na zagładę, stając się ofiarami klasycznego ludobójstwa, w którym nie konkretne i udowodnione w przewodzie sądowym czyny decydują o śmierci, lecz przynależność do grupy narodowej, etnicznej, rasowej, religijnej, politycznej lub społecznej. W przypadku ofiar zbrodni katyńskiej o ich zagładzie zadecydowało kryterium polskości – fakt, że jeńcy Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa byli Polakami. Wyróżnik społeczny (…) był dodatkowym motywem zagłady. Kontekst zbrodni katyńskiej stanowiło wymierzone we wszystkie warstwy społeczne niszczenie polskości na obszarze sowieckiej okupacji, obejmujące m.in. deportację setek tysięcy Polaków w głąb ZSRS w celu etnicznego +wyczyszczenia+ ziem polskich” (W. Wasilewski „Katyń 1940 – sowieckie ludobójstwo na Polakach”, Biuletyn IPN, Nr 1-2 [72-73] 2007).

Znadniemna.pl za PAP/Mariusz Jarosiński

75 lat temu, 11 kwietnia 1943 r. niemiecka Agencja Transocean poinformowała o "odkryciu masowego grobu ze zwłokami 3.000 oficerów polskich" w Katyniu, a dwa dni później informacje te ogłoszono oficjalnie na konferencji w Berlinie. Dzień 13 kwietnia to dziś symboliczna rocznica Zbrodni Katyńskiej. [caption id="attachment_30147" align="alignnone"

Spotkanie wielkanocne dla ponad 200 osób zorganizował 9 kwietnia w białoruskiej stolicy przy wsparciu Ambasady RP w Mińsku i mińskiego Studium Języka Polskiego „Pan Profesor” Mikołaj Rykowski, założyciel Fundacji „Wolne miejsce”. Dzień później opowiadał on o swojej fundacji i organizowanych przez nią spotkaniach dla ludzi najczęściej samotnych, ubogich, wzgardzonych przez innych i czujących się wyrzutkami społeczeństwa.

Brat Mikołaja – Adrian Rykowski – przeprowadził z kolei warsztaty kulinarne, podczas których uczył przygotowywać tradycyjne polskie dania wielkanocne.

Adrian Rykowski

Spotkanie z braćmi Rykowskimi zorganizowała 10 kwietnia Ambasada RP na Białorusi wspólnie z Instytutem Polskim w Mińsku.

Adrian Rykowski jest zadowolony – wszyscy pracują

Mikołaj Rykowski opowiedział o tym, jak powstała jego Fundacja „Wolne miejsce”, o tym jak doszło do tego, że organizuje ona po całym świecie spotkania z okazji świąt nie tylko z okazji Wielkiej Nocy, lecz także Bożego Narodzenia, organizując przy okazji warsztaty gotowania polskich potraw wielkanocnych i wigilijnych.

Adrian Rykowski udowodnił, że kuchnia to miejsce magiczne

Idea założenia Fundacji „Wolne Miejsce” pojawiła się wskutek tego, że pewnego razu Mikołaj Rykowski, będący właścicielem restauracji „Wioska Rybacka” w Katowicach, wraz z żoną zgodnie z tradycją pozostawienia jednego wolnego miejsca przy stole wigilijnym zaprosił na to wolne miejsce osobę samotną. Z biegiem lat liczba samotnych osób zasiadających przy stole wigilijnym z rodziną Rykowskich rosła, aż zmusiła państwo Rykowskich do przeniesienia wieczerzy wigilijnej z domu najpierw do prowadzonej przez Rykowskich restauracji, a potem do hali wystawienniczej w Parku Śląskim w Katowicach.

Gotowanie z polską piosenką dodawało smaku

Tak powstała Fundacja „Wolne Miejsce”, swoją nazwą nawiązująca do tradycji pozostawienia wolnego miejsca przy stole wigilijnym dla zbłąkanego samotnego wędrowca, który w święta nie powinien zostać sam. Za lata działalności Fundacja „Wolne Miejsce” potrafiła zorganizować spotkania świąteczne dla potrzebujących w wielu polskich miastach, a także poza granicami Polski.

Królika trzeba dobrze wymieszć w przyprawach

Świąteczne spotkania Fundacji odbywały się już w Łodzi, Wrocławiu, Kołobrzegu, Radomiu, Tarnowie i innych miastach Polski.

Królik w sosie był palce lizać

W Chorzowie w 2013 roku w spotkaniu wzięło udział tysiąc osób. W 2014 roku na kijowskim Majdanie wolontariusze Fundacji rozdali ponad 6 tysięcy talerzy wielkanocnego żuru. W 2015 roku Fundacja „Wolne Miejsce” przygotowała Śniadanie Wielkanocne dla Samotnych na 2000 osób w Warszawie na pl. Defilad przy Pałacu Kultury i Nauki. W 2017 roku aż 3200 gości zjawiło się na wieczerzy wigilijnej w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach – była to największa Wigilia w Polsce. W tym roku, 1 kwietnia, takie spotkanie odbyło się w Koszalinie.

Przypraw nie może być za dużo

Fundacja dociera ze swoją inicjatywą również do Polonii i Polaków, mieszkających w Kanadzie, Irlandii, Gruzji, na Białorusi, Ukrainie oraz w Brazylii.

Prawdziwa biała kiełbasa

Pyszny żurek

Mikołaj Rykowski nie wątpi, że granice można i trzeba pokonywać. Opowiadając o działalności swojej Fundacji zaznacza, że organizowane spotkania kierowane są do osób samotnych i niezamożnych. Wszyscy pracujący przy organizacji takich spotkań robią to nieodpłatnie i bezinteresownie. W gotowaniu potraw na stół pomagają wolontariusze. Fundacja nie otrzymuje żadnej dotacji, działa głównie dzięki hojności sponsorów i darczyńców.

Mikołaj Rykowski i  Helena Zdobnikowa z Instytutu Polskiego w Mińsku

– Samotne, bezdomne osoby często wstydzą się przebywać wśród ludzi, bo boją się, że są inne. Ale kiedy zapraszamy je do wspólnego stołu, czują się lepiej, widzą, że jest więcej takich osób, że ktoś wyciąga do nich rękę. To może być bodźcem do zmian w życiu samotnej, odrzuconej przez społeczeństwo osoby – opowiada o ludziach, będących grupą docelową działalności Fundacji „Wolne Miejsce” Mikołaj Rykowski.

Przemawia Mikołaj Rykowski

Głównym specjalistą od gotowania potraw, a także od warsztatów kulinarnych jest w Fundacji brat Mikołaja – Adrian Rykowski. Jest on właścicielem jednej z warszawskich restauracji, a także twórcą strony www.kulinarnatv.pl. Gotowanie jest jego życiową pasją.

Irena Rykowska, mama Mikołaja i Adriana

W Mińsku mistrz Adrian zaproponował w ramach warsztatów ugotować tradycyjny wielkanocny żurek z kiełbasą i jajkiem oraz królika w sosie. – Żur wielkanocny musi być z białą kiełbasą, nie dyskutujemy z tradycją. Jakimś cudem udało nam się znaleźć w Mińsku panią, która wiedziała, jak trzeba zrobić białą kiełbasę i zamówiła ją według swojej receptury w zakładzie mięsnym. Jest pyszna – opowiadał, przystępując do dzieła, szef kuchni.

Smacznego!

Ze znalezieniem innych składników do zaproponowanych do przygotowania dań na szczęście nie było i uczestnicy warsztatów pod czujnym okiem mistrza przystąpili do gotowania.

Nasza korespondent w czasie trwania warsztatów potrafiła zadać kilka pytań Adrianowi Rykowskiemu.

W jakim wieku Pan zaczął gotować?

– Chyba kiedy miałem piętnaście lat i podrywałem dziewczynę (śmieje się). A kiedy miałem siedemnaście, pojechałem autostopem do Hiszpanii. Nowe smaki, przyprawy, owoce morza – zafascynowało to mnie, zakręciło w głowie- musiałem coś z tym zrobić, więc zacząłem gotować.

Kto jest według Pana jest lepszy w kuchni, kobieta czy mężczyzna?

– Kuchnia jest miejscem magicznym, twórczym. Teraz u nas pojawiła się nawet moda na gotowanie. Dlatego nie ważne kto gotuje – kobieta czy mężczyzna, każdy może być twórcą. Ważne, żeby to była pasja.

Pana ulubione danie?

– Nie mam ulubionego dania. Jestem człowiekiem inspiracji, podróżuję po całym świecie, inspirują mnie różne kuchnie, uwielbiam ryby i owoce morza – to jest moja specjalizacja.

Ile kalorii jest w dzisiejszych daniach?

– Nigdy nie liczę kalorii. Zjemy dużo, smacznie i kalorycznie, a potem bieganie, siłownia, aktywny tryb życia. Ja tak robię.

Pan jest właścicielem restauracji, która specjalizuje się w daniach z ryb i owoców morza. W filmach zwykle pokazują, że szef kuchni sam robi zakupy. Czy to jest prawda?

– Tak. Oczywiście mam zaufanych dostawców, ale staram się samodzielnie wybierać produkty dla swoich dań.

Dokąd Pan jedzie dalej z Mińska, czy zamierza Pan wrócić?

– Przez całą zimę prowadziłem warsztaty w Alpach, mam teraz dużo spraw w Warszawie, ale planuję latem wrócić na Białoruś – mam zaproszenie od Ambasady RP w Mińsku na bardzo ciekawą imprezę. To będzie niespodzianka dla wszystkich.

W kuchni restauracji „Restorannyj Praktikum”, gdzie odbywały się zajęcia, panowała twórcza atmosfera. Czasem brzmiała polska piosenka. Dlatego wynik warsztatów zachwycił wszystkich – wyśmienity żurek z białą kiełbasą i jajkiem oraz królik w sosie z przyprawami, czosnkiem i białym winem. Uczestnicy warsztatów oczywiście sami spróbowali przygotowane przez siebie dania i zapakowali kilka porcji dla charge d’affaires a.i. Ambasady RP w Mińsku Michała Chabrosa i dla Kierownika Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Mińsku Marka Pędzicha, którzy byli zaproszeni na warsztaty, ale nie mieli możliwości na nie przybyć.

Idea „wolnego miejsca”, która zainspirowała założycieli Fundacji „Wolne Miejsce”, otwiera ludzkie serca. Bo chodzi w niej o drugiego człowieka i to nie tylko w święta, lecz w ogóle w naszym życiu. Chodzi o to, czy dostrzegamy obok siebie człowieka w potrzebie, czy też nie dostrzegamy innych patrząc na świat przez pryzmat własnego „ja”. Dobro rodzi dobro – ta prawda jest zawsze aktualna. I to właśnie czyni Fundacja „Wolne Miejsce”.

Polina Juckiewicz z Mińska, zdjęcia autorki

Spotkanie wielkanocne dla ponad 200 osób zorganizował 9 kwietnia w białoruskiej stolicy przy wsparciu Ambasady RP w Mińsku i mińskiego Studium Języka Polskiego „Pan Profesor” Mikołaj Rykowski, założyciel Fundacji „Wolne miejsce”. Dzień później opowiadał on o swojej fundacji i organizowanych przez nią spotkaniach dla ludzi

W centrum Mińska naprzeciw siedziby KGB znajduje się budynek, na którego szczycie po wojnie zainstalowano zegar. Połączony z mechanizmem dzwon, który wybijał godziny, okazał się być dawno temu ufundowany na cześć polskich żołnierzy.

Dookoła szczytu dzwonu umieszczono napis „Ku pamięci żywych” oraz „Polsce ku chwale”, Fot.: tut.by

Po wojnie do Mińska jako łup wojenny przywieziono 100-letni mechanizm zegarowy z niemieckiego Koenigsbergu (Królewca – obecnie Kaliningradu – Belsat.eu). Zainstalowano go na wieżyce socrealistycznego budynku na ówczesnym prospekcie Lenina (dziś Niepodległości – Belsat.eu). Na jego parterze nawet powstał sklep nazywany „Pod zegarem”. Zegar na początku lat 50 ub.w. został odłączony od dzwonu, gdyż jego zbyt silny dźwięk przeszkadzał mieszkańcom, a być może i funkcjonariuszom KGB urzędującym naprzeciwko.

W 2007 r. roku o istnieniu milczącego od 50 lat dzwonu przypadkiem dowiedziała się dziennikarz agencji Biełapan Wasil Siamaszka. Okazało się, że znajduje się na nim napis po polsku: „Dzwon ufundowany staraniem Mińskiego Pułku Strzelców ku czci bohaterów poległych w obronie ziemi mińskiej”. Oddział będący częścią I Dywizji Litewsko-Polskiej uczestniczył w walkach z bolszewikami w latach 1919-20. Potem gdy na podstawie Traktatu Ryskiego Mińsk przypadł Rosji Sowieckiej – Miński Pułk przemianowano na 88. Pułk Piechoty i rozmieszczono w Mołodeczenie – kilkanaście kilometrów od sowieckiej granicy.

Nie wiadomo do dziś, gdzie dzwon był zawieszony. W wywiadzie dla portalu TUT.by „odkrywca dzwonu” Wasil Siamaszka twierdzi, że mógł on zostać umieszczony w łuku triumfalnym w Mołodecznie. Konstrukcję tę zburzono po II wojnie światowej. Z napisów na dzwonie można się dowiedzieć, że nadano mu imię Irena, a powstał w słynnej odlewni braci Felczyńskich z Przemyśla. Umieszczono na nim też wizerunek zabitego żołnierza i wznoszącą się nad nim Matkę Bożą, a także postaci kilku żołnierzy stojących pod wizerunkiem Matki Boskiej Ostrobramskiej. Dookoła szczytu dzwonu umieszczono napis „Ku pamięci żywych” oraz „Polsce ku chwale”.

Reportaż „Komu milczy dzwon” o niecodziennym znalezisku kilka lat temu wyprodukowała również TV Biełsat.

W środę dzwon został zdemontowany i przekazany do Muzeum Historii Mińska. Operację poprzedziły spory na temat, dokąd powinien trafić. Artefaktem zainteresowali się najpierw księża z Czerwonego Kościoła w Mińsku. Białoruscy historycy wiedli też gorący debaty w sieciach społecznościowych – czy powinien on wrócić do Mołodeczna, czy jednak zostać mieście gdzie wisiał od 60 lat. Ostatecznie władze Mińska przychyliły się do drugiej koncepcji.

Znadniemna.pl za belsat.eu

W centrum Mińska naprzeciw siedziby KGB znajduje się budynek, na którego szczycie po wojnie zainstalowano zegar. Połączony z mechanizmem dzwon, który wybijał godziny, okazał się być dawno temu ufundowany na cześć polskich żołnierzy. [caption id="attachment_30122" align="alignnone" width="480"] Dookoła szczytu dzwonu umieszczono napis „Ku pamięci żywych” oraz

Program „Polskie Powroty”, mający na celu zachęcenie do powrotu do Polski polskich naukowców, mieszkających w różnych krajach świata, ogłosiła Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej (NAWA).

Pomysłodawcy Programu „Polskie Powroty” zakładają, że jego beneficjenci wzmocnią potencjał polskich ośrodków naukowo-badawczych, poprzez stworzenie warunków, umożliwiających podjęcie przez nich pracy w polskich uczelniach lub jednostkach naukowych.

„Optymalne warunki prowadzenia w Polsce badań naukowych lub/i prac rozwojowych na światowym poziomie, wynagrodzenie odpowiadające europejskim standardom oraz możliwość stworzenia Grupy Projektowej to główne założenia Polskich Powrotów” – czytamy w materiałach promujących Program.

Dzięki niemu, w założeniu pomysłodawców, polskie uczelnie i jednostki naukowe mają szansę pozyskać do współpracy specjalistów posiadających międzynarodowe doświadczenie oraz wiedzę z zakresu najnowszych trendów badawczych w swojej dyscyplinie naukowej.

Program otwarty jest dla wnioskodawców reprezentujących wszystkie dziedziny naukowe. Z wnioskiem w programie mogą występować poniższe ośrodki, które planują zatrudnić naukowca powracającego z zagranicy:

• uczelnie,

• jednostki naukowe (instytuty badawcze lub naukowe PAN).

Naukowiec musi być zatrudniony przez okres co najmniej 2 lat poprzedzających termin złożenia wniosku w zagranicznych uczelniach publicznych lub niepublicznych bądź w zagranicznych instytutach badawczych i naukowych, bądź też w działach badawczych zagranicznych przedsiębiorstw mających siedzibę poza granicami Polski (pod warunkiem, że pobyt ten nie był finansowany z polskich środków budżetowych).

Do zadań Powracającego Naukowca należą:

• stworzenie własnej Grupy Projektowej i aplikowanie o granty do polskich i zagranicznych instytucji finansujących badania,

• prowadzenie i upowszechnianie tych badań w renomowanych czasopismach naukowych lub prowadzenie prac rozwojowych/wdrożeniowych.

Powracający Naukowiec będzie mógł także wesprzeć instytucję goszczącą, łącząc prace badawcze z pełnieniem funkcji kierowniczych, dydaktycznych czy mentorskich.

Ze szczegółowymi informacjami, dotyczącymi zasad i warunków rekrutacji do udziału w Programie „Polskie Powroty” można zapoznać się na stronie NAWA .

UWAGA! Termin przyjmowania zgłoszeń do udziału w Programie „Polskie Powroty” upływa 31 maja 2018 roku!

 

Znadniemna.pl za nawa.gov.pl

Program „Polskie Powroty”, mający na celu zachęcenie do powrotu do Polski polskich naukowców, mieszkających w różnych krajach świata, ogłosiła Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej (NAWA). Pomysłodawcy Programu „Polskie Powroty” zakładają, że jego beneficjenci wzmocnią potencjał polskich ośrodków naukowo-badawczych, poprzez stworzenie warunków, umożliwiających podjęcie przez nich pracy w

Skip to content