HomeStandard Blog Whole Post (Page 325)

Czy cenzura w białoruskich mediach może być jeszcze większa? Może. Wprowadzenie odpowiedzialności karnej za niesprawdzone bądź nieprawdziwe informacje opublikowane w Internecie (również w przypadku, gdy jego źródło jest anonimowe) zapowiada prokurator generalny Białorusi Aleksander Kaniuk.

Jak informuje rządowa agencja BelTA, na Białorusi trwają obecnie prace nad wprowadzeniem odpowiedzialności administracyjnej oraz karnej za publikowanie nieprawdziwych informacji, zarówno w Internecie jak i w wersji drukowanej.

BelTA cytuje Prokuratora Generalnego Kaniuka, który oświadczył, że oprócz odpowiedzialności administracyjnej i karnej nie wyklucza się wprowadzenia odpowiedzialności materialnej. Odmówił podania szczegółów, uchylił się nawet od odpowiedzi na pytanie, które resorty zaangażowane są w prace. Kaniuk przypomniał, że na Białorusi obowiązuje teraz odpowiedzialność administracyjna i karna za oszczerstwa.

Kaniuk zauważył, że media powinny przekazywać wyłącznie rzetelnie zweryfikowane treści, ponieważ te niesprawdzone informacje „poruszają opinię publiczną” i mają „negatywne konsekwencje społeczne”.

Białoruski parlament pracuje obecnie nad poprawkami do ustawy o mediach, które nakładają na redaktorów naczelnych i administratorów sieci obowiązek identyfikowania komentatorów na forach internetowych, oraz udostępniania ich danych na życzenie służb. Deputowani przyjęli je już w pierwszym czytaniu.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Czy cenzura w białoruskich mediach może być jeszcze większa? Może. Wprowadzenie odpowiedzialności karnej za niesprawdzone bądź nieprawdziwe informacje opublikowane w Internecie (również w przypadku, gdy jego źródło jest anonimowe) zapowiada prokurator generalny Białorusi Aleksander Kaniuk. Jak informuje rządowa agencja BelTA, na Białorusi trwają obecnie prace nad

Obrońcy miejsca pochówków ofiar stalinowskich represji protestowali przeciwko inauguracji restauracji znajdującej się kilkadziesiąt metrów od masowych grobów.

Obrońcy memoriału w Kuropatach blokują wejście do restauracji, fot.: nn.by

W proteście, który rozpoczął się o godz. 15 czasu białoruskiego, udział wzięło kilkunastu aktywistów – w tym jeden z liderów Białoruskiej Chrześcijańskiej-Demokracji Pawał Siawieryniec, aktywista Europejskiej Białorusi Leanid Kułakou i reżyserka Wolha Nikałajczyk. Protest odbył się pod hasłem „Nie dla knajpy na kościach” – które uczestnicy wypisali węglem na drodze dojazdowej.

fot.: Iryna Arachouska/Biełsat

Protestujący wznosili okrzyki „Hańba”, „Muzeum nie knajpa” i „Żywie Biełaruś”. Blokowano też wjazd samochodom zaopatrzenia oraz kilku potencjalnym klientom. Protest obserwowali funkcjonariusze drogówki, którzy spisali protokoły blokowania pasa drogi. Doszło do jednego incydentu. Na miejsce podjechał mężczyzna, który domagał się wpuszczenia na teren restauracji. Twierdził, że w Kuropatach leżą nie ofiary NKWD, ale „Polaków i Niemców”. Zachowywał się agresywnie i doszło do przepychanek.

Agresywny mężczyzna (po lewej) zaatakował uczestników protestu, fot.: Iryna Arachouska/Biełsat

Protest zakończył się po dwóch godzinach – oficjalnie nie doszło do zapowiadanego otwarcia restauracji „Pajedziem, pajedzim” (pol. Pojedziemy, pojemy). Uczestnicy protestu zapowiedzieli, że w środę od godziny 12 będą kontynuowali blokadę.

Znadniemna.pl za Belsat.eu

Obrońcy miejsca pochówków ofiar stalinowskich represji protestowali przeciwko inauguracji restauracji znajdującej się kilkadziesiąt metrów od masowych grobów. [caption id="attachment_31390" align="alignnone" width="500"] Obrońcy memoriału w Kuropatach blokują wejście do restauracji, fot.: nn.by[/caption] W proteście, który rozpoczął się o godz. 15 czasu białoruskiego, udział wzięło kilkunastu aktywistów – w

Delegacja, działającego przy Związku Polaków na Białorusi, Polskiego Towarzystwa Lekarskiego na Grodzieńszczyźnie w dniach 11-12 maja brała udział w Międzynarodowej Konferencji pt. „Lekarz i jego hobby”, zorganizowanej w uzdrowisku Druskieniki przez Polskie Stowarzyszenie Medyczne na Litwie.

Zdjęcie pamiątkowe uczestników konferencji

Ogółem na konferencję przybyło ponad 50-ciu lekarzy polskiego pochodzenia z Litwy, Polski, Białorusi, Ukrainy, Szwecji, Włoch i USA. Nasza reprezentacja liczyła dziewięciu lekarzy, którym przewodniczył prezes Polskiego Towarzystwa Lekarskiego na Grodzieńszczyźnie, docent Grodzieńskiego Państwowego Uniwersytetu Medycznego Kazimierz Jodkowski.

Kierownicy delegacji, biorących udział w konferencji. Kazimierz Jodkowski, prezes działającego przy ZPB Polskiego Towarzystwa Lekarskiego na Grodzieńszczyźnie – pierwszy od prawej

Zgodnie z tematem konferencji podczas sesji wykładowych prelegenci opowiadali kolegom o uprawianych przez nich hobby. Różnorodność zainteresowań lekarzy, biorących udział w spotkaniu, przerosła wszelkie oczekiwania. Okazało się, że w wolnym od pracy czasie medycy pasjonują się m.in. malarstwem, fotografią, podróżują po świecie, a nawet uprawiają garncarstwo, sadzenie dębów oraz pszczelarstwo.

Lekarze z Polskiego Towarzystwa Lekarskiego na Grodzieńszczyźnie mieli trzy wystąpienia, podczas których zaprezentowali swoje pasje. Wśród nich – kierownik naszej delegacji Kazimierz Jodkowski, który uzasadnił tezę, że zawód chirurga też można traktować jako pasję i czerpać satysfakcję z jego uprawiania. Leon Syczewski z Grodzieńskiego Obwodowego Szpitala Dziecięcego wystąpił przed kolegami z wykładem, który zatytułował: „Jazda motocyklem, jako przyrzeczenie pozytywnego nastroju”, a chirurg Anna Kamińska z Centralnego Szpitala Rejonowego w Lidzie w sposób niezwykle uroczy przedstawiła uczestnikom konferencji swoją pasję, polegającą na pisaniu poezji i komponowaniu do niej podkładu muzycznego. Swój wykład Anna Kamińska zatytułowała „Na strunach mojej duszy”, a w charakterze owoców, jakie przynosi uprawiane przez nią hobby – zaprezentowała publiczności piosenki własnego autorstwa, śpiewając je pod gitarę.

Po części oficjalnej uczestnicy konferencji mieli możliwość zwiedzania Druskienik, podziwiania piękna tego zdrojowego miasta, a także mogli czerpać przyjemność ze świadczonych w uzdrowisku procedur uzdrawiających i odmładzających.

Zwieńczeniem udziału lekarzy polskiego pochodzenia z różnych krajów na konferencji stała się wspólna kolacja, podczas której uczestnikom przedstawiono prawdziwą atrakcję – pokazano proces pieczenia sękacza.

Lekarze odbyli też wycieczkę statkiem po Niemnie, w trakcie której, przebywając w doskonałym nastroju, mogli porozmawiać z kolegami w nieformalnej atmosferze o swoich pasjach i zainteresowaniach.

Bardzo miło i ciekawie było się dowiedzieć o pasjach kolegów, mieszkających w różnych krajach. Dzięki tej konferencji, za którą niskie ukłony należą się naszym przyjaciołom i kolegom z Litwy, przekonaliśmy się, że życie lekarza, uprawiającego hobby, może być niezwykle barwne, ciekawe i różnorodne. Jest wielką rzeczą, że nas, lekarzy z różnych krajów, a nawet kontynentów, potrafią łączyć nie tylko tematy zawodowe, ale także uprawiane przez nas hobby i pasje – powiedział w rozmowie z portalem Znadniemna.pl prezes Polskiego Towarzystwa Lekarskiego na Grodzieńszczyźnie Kazimierz Jodkowski.

Znadniemna.pl

Delegacja, działającego przy Związku Polaków na Białorusi, Polskiego Towarzystwa Lekarskiego na Grodzieńszczyźnie w dniach 11-12 maja brała udział w Międzynarodowej Konferencji pt. „Lekarz i jego hobby”, zorganizowanej w uzdrowisku Druskieniki przez Polskie Stowarzyszenie Medyczne na Litwie. [caption id="attachment_31384" align="alignnone" width="500"] Zdjęcie pamiątkowe uczestników konferencji[/caption] Ogółem na konferencję

Ponad 3 tysiące grodzieńskich katolików przeszło 3 czerwca w procesji ulicami Grodna z okazji Uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej.

Procesja tradycyjnie zajęła prawie cały tzw. Stary Most przez Niemen

Procesję poprzedziła uroczysta Msza św., celebrowana w Katedrze Grodzieńskiej przez biskupa grodzieńskiego Aleksandra Kaszkiewicza.

Biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz celebruje uroczyste nabożeństwo

– Dzisiaj skupiamy uwagę na tajemnicy Eucharystii. Obudźmy swoją wiarę w to, że w maleńkiej białej hostii jest obecny żywy i prawdziwy Chrystus. To ten sam Jezus, który kiedyś chodził po palestyńskich drogach, dokonywał cudów, po czym był torturowany, zmarł i zmartwychwstał – oznajmił na początku nabożeństwa ordynariusz grodzieński.

W homilii biskup wezwał wiernych nie krępować się z powodu tego, że tajemnicy obecności Chrystusa w świecie w postaci chleba i wina nie da się zrozumieć, stosując logikę.

– Uczniowie Jezusa na początku również z niedowierzaniem traktowali słowa Zbawiciela. Jednak po ukrzyżowaniu i powrocie Nauczyciela, przekonali się oni do Jego obietnicy posilać ich Ciałem i Krwią, po czym potrafili zbudować mocny Kościół – podkreślił hierarcha.

Procesja podąża ulicą Karola Marksa

Po zakończeniu Mszy św. ulicami Grodna ruszyła procesja Eucharystyczna. W pochodzie tradycyjnie wzięli udział wierni ze wszystkich parafii grodzieńskich, a także katolicy z sąsiednich krajów – Polski i Litwy. Na potrzeby procesji zawczasu przygotowano cztery ołtarze: naprzeciwko kościołów – katedralnego, pobrygidzkiego, pobernardyńskiego i franciszkańskiego.

Wierni na czele z Ciałem Jezusa Chrystusa, ukrytym w znaku chleba i pomieszczonym w monstrancji, zatrzymywali się naprzeciwko ołtarzy, czytali fragmenty Ewangelii, sławili Boga śpiewem i wznosili modlitwy.

Na zakończenie procesji na franciszkańskim wzgórzu biskup Aleksander Kaszkiewicz udzielił wszystkim pasterskiego błogosławieństwa.

– Mocą Chleba Bożego starajmy się zachowywać Bożą prawdę w naszym życiu, żeby żyć w jedności z Panem i bliźnim – zwrócił się ordynariusz na końcu uroczystości do zgromadzonych.

Znadniemna.pl na podstawie Grodnensis.by/Angelina Marciszewska, zdjęcia Olgi Sielickiej

Ponad 3 tysiące grodzieńskich katolików przeszło 3 czerwca w procesji ulicami Grodna z okazji Uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej. [caption id="attachment_31374" align="alignnone" width="500"] Procesja tradycyjnie zajęła prawie cały tzw. Stary Most przez Niemen[/caption] Procesję poprzedziła uroczysta Msza św., celebrowana w Katedrze Grodzieńskiej przez biskupa grodzieńskiego Aleksandra

Delegacja Kancelarii Prezydenta RP na czele z sekretarzem stanu, ministrem Adamem Kwiatkowskim, odpowiedzialnym w Kancelarii Prezydenta RP za kontakty z Polakami za granicą, przebywała w dniach 2-3 czerwca w Grodnie i Wołkowysku na zaproszenie Związku Polaków na Białorusi.

Sekretarz stanu, minister Adam Kwiatkowski

W pierwszym dniu wizyty wysłannicy Głowy Rzeczypospolitej Polskiej wzięli udział w organizowanych przez ZPB przy wsparciu Kancelarii Prezydenta RP i we współpracy z Konsulatem Generalnym RP w Grodnie, a także Fundacją „Pomoc Polakom na Wschodzie”, uroczystościach z okazji Dnia Dziecka, na które złożył się m.in. koncert uczestników przeglądu polskiej piosenki dziecięcej „Kolorowe Nutki 2018”.

Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP, minister Adam Kwiatkowski i prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys

Honorowy prezes i założyciel Związku Polaków na Białorusi dr Tadeusz Gawin i pracowniczka Biura Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w Kancelarii Prezydenta RP Ewa Czerniawska

– Chcę przekazać serdeczne pozdrowienia od Pary Prezydenckiej, w której imieniu jesteśmy dzisiaj tutaj z wami – mówił minister Kwiatkowski do licznie zgromadzonej na koncercie publiczności. Dodał, że jego wizyta jest wypełnieniem słów Prezydenta RP Andrzeja Dudy o tym, że „chce budować wspólnotę wszystkich Polaków, bez względu na to, gdzie oni mieszkają”.

Według prezydenckiego ministra dobrą tradycją obecnej prezydentury stało się podtrzymywanie kontaktów ze Związkiem Polaków na Białorusi. – Dzięki współpracy z prezes ZPB Andżeliką Borys wielu działaczy organizacji, a także zwycięzcy organizowanych przez ZPB konkursów mieli już okazję odwiedzić Pałac Prezydencki w Warszawie i spotkać się m.in. z pierwszą damą Agatą Kornhauser-Dudą. – Drzwi pałacu były i pozostają dla was otwarte – oznajmił minister Adam Kwiatkowski.

– Obecna na uroczystości z okazji Dnia Dziecka szeroka reprezentacja uczniów z całej Białorusi, nauczycieli, działaczy naszej organizacji pokazuje, że to, co robimy, jest potrzebne i cieszy się zainteresowaniem – powiedziała dziennikarzom prezes ZPB Andżelika Borys. Polska działaczka dodała, że dzięki współpracy z Kancelarią Prezydenta RP po zakończeniu koncertu rozdano ponad 400 prezentów dzieciom, reprezentującym 43 ośrodki nauczania języka polskiego, rozsiane po całej Białorusi.

Prezenty ufundowane przez Kancelarię Prezydenta RP

Ufundowane przez Kancelarię Prezydenta RP prezenty wręczał dzieciom osobiście minister Adam Kwiatkowski.

Na uroczystości z okazji Dnia Dziecka przybyły do Grodna dzieci z Grodzieńszczyzny, a także obwodów: brzeskiego, mińskiego oraz mohylewskiego. Tylko w koncercie „Kolorowe Nutki 2018” wystąpiło ponad pięćdziesięciu dzieciaków.

Przemawia Andżelika Borys, prezes ZPB

Konsul Generalny RP w Grodnie Jarosław Książek wręcza dyplomy

Jak powiedział minister Kwiatkowski, uroczystości w Grodnie to już drugi Dzień Dziecka organizowany poza granicami Polski, w którym uczestniczy prezydencka delegacja. – W ubiegłym roku odwiedziliśmy polskie dzieci w Rumunii i zamierzamy kontynuować te spotkania” – oświadczył prezydencki wysłannik.

Minister Adam Kwiatkowski rozmawia z dziennikarzami

Konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek, prezes ZPB Andżelika Borys, minister Adam Kwiatkowski i przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Anżelika Orechwo

Minister Adam Kwiatkowski przegłąda gazetę „Głos znad Niemna na uchodźstwie”

Po uroczystościach z okazji Dnia Dziecka minister Kwiatkowski w towarzystwie prezes ZPB Andżeliki Borys, przyjmującej delegację Kancelarii Prezydenta RP na Ziemi Grodzieńskiej, spotkał się z biskupem grodzieńskim Aleksandrem Kaszkiewiczem i rozmawiał z przedstawicielami Polskiej Macierzy Szkolnej.

Delegacja, kierowana przez ministra Kwiatkowskiego, w towarzystwie przedstawicieli Konsulatu Generalnego RP w Grodnie na czele z szefem placówki Jarosławem Książkiem oraz wspólnie z reprezentantami ZPB na czele z prezes Andżeliką Borys odwiedziła też znajdujące się w Grodnie miejsca polskiej pamięci narodowej.

Nawiedziła m.in. cmentarze pobernardyński i garnizonowy. Na tym ostatnim minister Adam Kwiatkowski złożył kwiaty pod Krzyżem Katyńskim, upamiętniającym grodnian, będących ofiarami jednej z najokrutniejszych zbrodni, dokonanych na Polakach przez władze ZSRR w dwudziestym stuleciu.

– Musimy robić wszystko, żeby imiona i nazwiska tych, których grobów jeszcze nie odnaleźliśmy, były znane, by ich szczątki były pochowane w godny sposób – powiedział Adam Kwiatkowski dziennikarzom po złożeniu kwiatów pod Krzyżem Katyńskim.

Delegacja z Warszawy uczciła także pamięć obrońców Grodna, straconych przez Sowietów w czasie kampanii wrześniowej 1939 roku i żołnierzy, poległych w wojnie polsko-bolszewickiej z lat 1919-1920. Odwiedziła również grób pisarki Elizy Orzeszkowej.

– To bardzo ważne, że są tu miejsca, gdzie są pochowani bohaterowie naszej historii, którzy walczyli o Polskę w różnych czasach. W dużej części to dzięki nim jest ona dzisiaj wolna i niepodległa – mówił minister Kwiatkowski. Podkreślił, że nie wszyscy zginęli na polach bitewnych, lecz wielu zostało rozstrzelanych „za to, że byli Polakami”. – Jestem wdzięczny tym, którzy tutaj dbają o polskie miejsca pamięci – powiedział prezydencki minister, dodając, że miejscowi Polacy są przykładem „prawdziwego patriotyzmu”.

W drugim dniu wizyty na Grodzieńszczyźnie delegacja Kancelarii Prezydenta RP na czele z ministrem Adamem Kwiatkowskim odwiedziła Wołkowysk.

Na cmentarzu wojennym, gdzie spoczywają polscy żołnierze, którzy polegli w wojnie polsko-bolszewickiej, ministra Kwiatkowskiego witało około stu działaczy Oddziału ZPB w Wołkowysku na czele z prezes oddziału Marią Tiszkowską. Polska działaczka opowiedziała gościom z Warszawy o tym, jak jej koledzy z oddziału ZPB opiekują się cmentarzem, utrzymując go we wzorowym stanie. – Ogromną pomoc w trakcie prowadzonej przez nas od czterech lat renowacji tej nekropolii otrzymujemy od Konsulatu Generalnego RP w Grodnie i od centrali Związku Polaków – mówiła prezes Tiszkowska. W rozmowie z dziennikarzami Maria Tiszkowska zaznaczyła, że wizyta ministra Kwiatkowskiego w Wołkowysku jest bardzo ważnym wydarzeniem dla miejscowej społeczności polskiej. – To, że działacze naszego oddziału ZPB i ich dzieci mieli okazję spotkać się i porozmawiać z prezydenckim ministrem, jest dla nas ogromnym zaszczytem i radością – mówiła prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku. Dodała, że „takie wizyty uświadamiają nam, że w Polsce o nas pamiętają i to dodaje nam sił”.

Minister Adam Kwiatkowski przemawia na cmentarzu w Wołkowysku

Wyraźnie wzruszony po obcowaniu z Polakami Wołkowyska minister Kwiatkowski, komentując dziennikarzom to, co zobaczył na cmentarzu wojennym, powiedział, że w przypadku tego cmentarza można powiedzieć rzecz paradoksalną, a mianowicie stwierdzić że „ten cmentarz żyje”.

O tym, że cmentarz jest jedynym miejscem w Wołkowysku, w którym Polacy, należący do miejscowego oddziału ZPB, mogą się bezpiecznie spotykać i organizować obchody polskich świąt narodowych, mówiła podczas spotkania z ministrem Kwiatkowskim Maria Tiszkowska.

Prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku w rozmowie z dziennikarzami ujawniła na przykład, iż za sprawą niejawnego rozporządzenia miejscowych władz ona i członkowie jej zarządu mają zakaz wstępu do Polskiej Szkoły w Wołkowysku. – Ale pomimo tego staramy się pomagać tej szkole. W tym celu utrzymujemy kontakty z rodzicami, uczących się w niej dzieci i z niektórymi nauczycielami – mówiła Tiszkowska, zapewniając, że podobnie jak Polska Szkoła w Grodnie placówka w Wołkowysku sztucznie ogranicza liczbę przyjmowanych do niej dzieci. Według Tiszkowskiej administracja szkoły otrzymała od władz rozporządzenie o przyjęciu do szkoły w roku szkolnym 2018/2019 tylko osiemnastu pierwszoklasistów, z których zostanie sformowana tylko jedna pierwsza klasa. – Tymczasem zainteresowanie jest o wiele większe i gdyby nie ograniczenia ze strony władz, szkoła mogłaby sformować dwie, a może i więcej pierwszych klas – podkreśliła polska działaczka, dodając, że ze względu na zainteresowanie nauką języka polskiego w Wołkowysku, miejscowy oddział ZPB musiał zorganizować szkołę społeczną, w której nieodpłatnie naukę języka polskiego pobiera około 60 uczniów w różnym wieku.

Zdjęcie pamiątkowe Polaków Wołkowyska z ministrem Adamem Kwiatkowskim

Działalność Polskiej Szkoły w Wołkowysku, a także perspektywy zwiększenia liczby dzieci, uczących się w tej placówce, były tematem rozmów ministra Adama Kwiatkowskiego podczas wizyty w Polskiej Szkole w Wołkowysku.

Podczas spotkania w Polskiej Szkole w Wołkowysku

– Zależy nam, by wszystkie chętne dzieci mogły się uczyć w tej szkole – mówił Adam Kwiatkowski podczas spotkania z dyrektor Polskiej Szkoły w Wołkowysku Haliną Bułaj.

Dyrektorka placówki poinformowała z kolei, że w tym roku szkoła ma przyjąć 18 pierwszoklasistów, gdyż taką decyzję podjęły lokalne władze. – Na chwilę obecną mam rozporządzenie władz o przyjęciu 18 dzieci – poinformowała. Jak powiedziała, chętnych jest więcej, choć dokładnej liczby nie da się określić. – Na zebraniu dla chętnych rodziców, które odbyło się 26 maja, były 23 osoby – wskazała.

Tymczasem nabór uczniów do szkół na Białorusi trwa przez cały okres letnich wakacji i kończy się pod koniec sierpnia, więc pod koniec lata liczba zgłoszeń do szkoły może znacznie przekroczyć wskazaną przez władze kwotę na przyjmowanych pierwszoklasistów.

Obecny na spotkaniu w szkole przewodniczący Wołkowyskiego Rejonowego Komitetu Wykonawczego Michaił Sićko mówił, że przyjęcie w tym roku do Polskiej Szkoły większej liczby osób jest niemożliwe z powodów technicznych. – Szkoła musi przestrzegać przepisów sanitarnych i bezpieczeństwa, a budynek jest przewidziany na 190 dzieci. Obecnie w szkole uczy się 287 dzieci – mówił Sićko. Ocenił, że nie jest możliwe wprowadzenie w szkole systemu nauczania na dwie zmiany.
Minister Adam Kwiatkowski i towarzyszący mu konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek podkreślali, że Polsce zależy, by władze miasta i szkoły podjęły działania na rzecz zwiększenia liczby uczniów w klasie pierwszej. – Tak, by wszyscy chętni do nauki w Polskiej Szkole mieli zapewnioną możliwość korzystania z niej – powiedział Kwiatkowski.

W trakcie swojej wizyty w Wołkowysku prezydencki minister Adam Kwiatkowski odwiedził w domu jedną z najbardziej zasłużonych przedstawicielek polskiej społeczności w tym mieście – założycielkę i wieloletnią prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Annę Sadowską, dzięki staraniom której w dużej mierze wybudowana została w Wołkowysku Szkoła Polska. Gość z Warszawy wręczył Annie Sadowskiej bukiet kwiatów i wysłuchał wspomnień mentorki polskiej społeczności w Wołkowysku o początkach odrodzenia polskości na ziemi wołkowyskiej po upadku ZSRR.

Minister Adam Kwiatkowski wręcza kwiaty Annie Sadowskiej

Znadniemna.pl z wykorzystaniem materiałów PAP i IAR

Delegacja Kancelarii Prezydenta RP na czele z sekretarzem stanu, ministrem Adamem Kwiatkowskim, odpowiedzialnym w Kancelarii Prezydenta RP za kontakty z Polakami za granicą, przebywała w dniach 2-3 czerwca w Grodnie i Wołkowysku na zaproszenie Związku Polaków na Białorusi. [caption id="attachment_31310" align="alignnone" width="480"] Sekretarz stanu, minister Adam

Nasz czytelnik z Warszawy, urodzony grodnianin Jerzy Januszewski, przekazał do redakcji wspomnienie o rodzinie swojej mamy Elżbiety Januszewskiej, z domu Janczełowskiej. Jest to opis losów trzech sióstr i ich rodzinnego domu, który stał w Grodnie przy dzisiejszej ulicy Antonowa – tam, gdzie znajduje się hotel „Siemaszko”.

Rodzina Janczełowskich: rodzice Antoni i Teofila (po prawej) oraz ich córki Elżbieta i Luba (obie stoją) a także Wiera (siedzi między rodzicami )

Z uwagi na to, że interesują nas wszelkie świadectwa, związane z historią Grodna, z wdzięcznością publikujemy wspomnienie naszego czytelnika i zapraszamy Państwa do lektury:

Z lewej strony na skrzyżowaniu ulicy Antonowa z Porochową znajduje się komfortowy hotel „Siemaszko”. Ulica ta przed wojną nosiła nazwę Jerozolimska, po zajęciu Grodna przez Armię Czerwoną – Tankistów, a obecnie – Antonowa.

Ulica Antonowa w Grodnie i hotel „Siemaszko”, który stoi na miejscu rodzinnego domu Janczełowskich. Na frontonie część ściany przypomina fasadę parterowego domu, takiego w jakim mieszkali Janczełowscy

Ulica ta łączy dawny Skidelski Rynek z cmentarzem Farnym. Wybrukowana „kocimi łbami” przed wojną dudniła chłopskimi furmankami lub przemierzały po niej kondukty pogrzebowe. W czasie okupacji hitlerowskiej była częścią getta, po wojnie dudniła drewniakami jeńców niemieckich, którzy odbudowywali most na Niemnie. Teraz, pokryta asfaltem – służy klientom bazaru przy cmentarzu. Część frontowej ściany hotelu „Siemaszko” wyróżnia się architekturą i rodzajem materiału. Jest wykonana z jasnej cegły z zarysem dachu. Był to dom, w którym do 1946roku mieszkała rodzina Janczełowskich. Parterowy dom składający się z dużego pomieszczenia z „ruskim piecem”, rozdzielającym dom na kuchnię i część mieszkalną. Dodatkowo był jeszcze jeden pokój i komórka. Oświetlenie odbywało się lampami naftowymi (później doprowadzono prąd).Wodę pobierano ze studni na podwórku, a za toaletę służyła drewniana „sławojka” z szambem.

Rodzina Janczełowskich liczyła pięć osób: Antoniego (ur. w 1878 roku), Teofili (ur.1879roku) i trzech córek: Luby, Elżbiety i Wiery. Janczełowscy byli wyznania prawosławnego. Po wkroczeniu Niemców w 1941roku ich dom znalazł się na terenie getta i Janczełowscy musieli się z niego wyprowadzić.

Jako pierwsza opuściła dom Luba. Poznała przystojnego kierowcę Grigorija Koziaczego, wzięła z nim ślub i zamieszkała w wynajętym mieszkaniu. Z Grigorijem wiąże się ciekawa okupacyjna historia. Przed wojną skończył kurs kierowców i uzyskał prawo jazdy. W 1939 roku został wcielony do Armii Czerwonej. Po agresji niemieckiej w 1941roku trafił do niewoli. Ubrany w kombinezon był w grupie na rozstrzelanie. W pewnym momencie oficer zwrócił się z zapytaniem, czy w grupie jest kierowca. Grigorij zgłosił się i, jak się okazało, Niemcom zepsuła się zarekwirowana radziecka ciężarówka, której nie mogli uruchomić. Grigorij uruchomił ją, ocalając tym samym wolność i życie. Po wojnie rodzina Koziaczych wybudowała drewniany dom przy ulicy Porochowoj Zaułek. Mieszkało w nim kolejne pokolenie.

Uczniowie Kursów Kierowców w Grodnie. Strzałką jest zaznaczony Grigorij Koziaczy, mąż Luby

Druga z córek (mama autora – red.) – Elżbieta Janczełowska – po zakończeniu szkoły podstawowej uczyła się krawiectwa. Rodzice wysłali ją na naukę do Warszawy, gdzie Elżbieta uzyskała dyplom mistrzowski w krawiectwie damskim. Po powrocie do Grodna otworzyła zakład krawiecki, przeznaczając na ten cel duży pokój z oknem na ulicę. Rodzice w prezencie kupili jej pedałową maszynę „Singer”. Uprawnienia mistrzowskie umożliwiały Elżbiecie prowadzenie nauki zawodu. Zwykle były to 2-3 uczennice z Grodna i okolic narodowości polskiej, rosyjskiej i żydowskiej. Po jednej z nich pozostała książka, która z innymi pamiątkami wywędrowała do Polski.

Dzieci na ulicy Podolnej w Grodnie. Po lewej stoi autor niniejszego wspomnienia Jerzy Januszewski

Elżbieta zawarła związek małżeński z mieszkańcem Grodna Józefem Januszewskim, przyjmując jego nazwisko. Józef Januszewski w 1944 roku wstąpił do II Armii Wojska Polskiego (patrz artykuł „Dziadek w polskim mundurze”: Józef Januszewski – red.),doszedł do Bautzen w Niemczech, gdzie zastało go zakończenie wojny. Józef zdecydował się osiedlić w Ełku na Mazurach. W 1946 roku Elżbieta Januszewska dołączyła z synami do męża i zamieszkała w Ełku, gdzie zmarła w wieku 60 lat.

Kąpielisko na Niemnie. Elżbieta Janczełowska siedzi na kamieniu na pierwszym planie z prawej strony

Z maszyną „Singer” wiążą się dwie historie. Po wojnie w upalne dni mama szyła na niej przy otwartym oknie. Przechodzący obok domu niezbyt trzeźwy żołnierz radziecki zaczął ubliżać mamie i w pewnym momencie chwycił za maszynę chcąc ją wyrwać. Świadkami zdarzenia byli żołnierze przechodzącego patrolu. Jeden z nich oddał do awanturnika serię z automatu i ten leżał potem w kałuży krwi dopóki nie zabrała go ciężarówka. Drugi epizod związany z maszyną to problemy z jej transportem do Polski. Cały nasz dobytek mieścił się w dwóch tobołach związanych prześcieradłami. Jeden z nich był na żelaznych sankach. Na granicy, po torach trzeba było przejść do polskich wagonów. Udało się to zrealizować i maszyna przez dłuższy okres czasu stanowiła główne źródło utrzymania.

Pamiątka pozostawiona Elżbiecie przez jedną z jej uczennic żydowskiego pochodzenia

Trzecia z sióstr Janczełowskich – Wiera Janczełowska – po skończeniu liceum pracowała w grodzieńskich restauracjach. Nie była zamężna. W 1939 roku urodziła córkę Raisę i wyprowadziła się z domu. Córkę wychowywała aż do pełnoletniości i po skończeniu przez nią położnictwa w szkole medycznej wyjechała z nią do Druskiennik, gdzie zmarła.

Wiera Janczełowska jako pracowniczka jednej z grodzieńskich restauracji

Dom na Antonowa ciągle ujawnia nowe tajemnice. Na początku lat 80. minionego stulecia jego nowi lokatorzy, robiąc porządki, znaleźli w zakamarkach stare albumy ze zdjęciami, które przekazali do Towarzystwa Żydowskiego w Grodnie. Albumy te nie zawierają informacji o rodzinie Janczełowskich.

Grób Teofili i Antoniego Janczełowskich na cmentarzu Farnym w Grodnie

Opisałem losy domu i trzech sióstr z tego domu. Trzy siostry, trzy życiorysy rozdzielone granicami Białorusi, Polski i Litwy. Córki pięknej nadniemeńskiej ziemi.

Jerzy Januszewski z Warszawy specjalnie dla Znadniemna.pl

Nasz czytelnik z Warszawy, urodzony grodnianin Jerzy Januszewski, przekazał do redakcji wspomnienie o rodzinie swojej mamy Elżbiety Januszewskiej, z domu Janczełowskiej. Jest to opis losów trzech sióstr i ich rodzinnego domu, który stał w Grodnie przy dzisiejszej ulicy Antonowa - tam, gdzie znajduje się hotel

Władze Mińska pozwoliły na otwarcie restauracji i sauny w miejscu kaźni setek tysięcy ofiar komunizmu. Chodzi o Kuropaty, gdzie NKWD rozstrzelało też tysiące Polaków z tak zwanej białoruskiej listy katyńskiej, której władze w Mińsku nie ujawniły do dziś.

Krzyż Straży Mogił Polskich, upamiętniający Polaków, zamordowanych w Kuropatach

Zezwolenia na budowę wydano pomimo – jak wskazał jeden z dzienników – znajdujących się tam krzyży symbolizujących ofiary stalinowskiej represji.

Białoruskie władze od lat nie upamiętniły tego miejsca, robi to lokalna społeczność. Teraz wydano zgodę na lokal, którego oficjalne otwarcie zapowiedziano na piątek. Obrońcy miejsca pamięci w Kuropatach liczą, że władze wycofają się z kontrowersyjnej decyzji, jeśli nie – zapowiedziano już protesty.

W lutym 2017 roku w desperackim proteście obrońcom Kuropat udało się zatrzymać budowniczych.

Luty 2017 roku. Obrońcy Kuropat bronią memoriału

Z wielkim bólem przyjmujemy taki brak szacunku dla ofiar. To się nie mieści w naszej kulturze i tradycji – podkreślił poseł Andrzej Melak, prezes Komitetu Katyńskiego.

– To jest efekt zbyt małej historycznej wiedzy, a poza tym ukarany i osądzony został tylko faszyzm. Komunizm był również złym, a być może jeszcze nawet gorszym ustrojem. Jego zbrodnie znajdują wytłumaczenie w wielu narodach, zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie. Nie zapominajmy, że Białoruś jest pod patronatem i wielkim wpływem Rosji. Miejsca kaźni upamiętniające zbrodnie komunistyczne, które doprowadziły do większej liczby ofiar niż chyba II wojna światowa, po prostu były pomijane i są przemilczane – powiedział Andrzej Melak.

Znadniemna.pl za Radio Maryja

Władze Mińska pozwoliły na otwarcie restauracji i sauny w miejscu kaźni setek tysięcy ofiar komunizmu. Chodzi o Kuropaty, gdzie NKWD rozstrzelało też tysiące Polaków z tak zwanej białoruskiej listy katyńskiej, której władze w Mińsku nie ujawniły do dziś. [caption id="attachment_9304" align="alignnone" width="500"] Krzyż Straży Mogił Polskich,

Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i działający przy nim Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli zapraszają nauczycieli polonijnych do udziału w drugiej edycji Konkursu „Polonijny Nauczyciel Roku”, w którym nagrodą jest przyznanie tytułu „Polonijny Nauczyciel Roku im. Profesora Andrzeja Stelmachowskiego”.

Pierwsza edycja konkursu cieszyła się bardzo dużym powodzeniem. Wpłynęło na nią aż 77 zgłoszeń” – czytamy w materiałach promocyjnych Konkursu.

Dalej jego organizatorzy zwracają uwagę na to, że „niełatwe realia, w jakich przychodzi pracować nauczycielom szkół polonijnych są warte, by zwrócić na nie szczególną uwagę. Bardzo często entuzjazm i patriotyzm nauczycieli to jedyne czynniki podtrzymujące funkcjonowanie szkoły”.

W celu poprawy powyższej sytuacji  Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” podejmuje liczne działania, wspierane przez instytucje rządowe i parlamentarne, a ich pozytywne skutki będą widoczne już w niedalekiej perspektywie czasowej. Działania systemowe nie zmieniają jednak faktu, że zarówno teraz jak i w przyszłości będzie istniała potrzeba symbolicznego docenienia tych z nauczycieli, którzy mogą być twórczą inspiracją dla swoich koleżanek i kolegów z całego świata.

Temu właśnie ma służyć nagroda – tytuł „Polonijnego Nauczyciela Roku im. Profesora Andrzeja Stelmachowskiego”.

Wierząc, że Konkurs „Polonijny Nauczyciel Roku” spotka się z zainteresowaniem z Państwa strony, zachęcamy gorąco do aktywnego w nim udziału.

Aby poznać szczegóły udziału w konkursie należy klikać poniższy link: Regulamin konkursu Polonijny Nauczyciel Roku 2018

Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” zachęca do udziału w konkursie wszystkich polskich nauczycieli, pracujących poza granicami Macierzy.

Związek Polaków na Białorusi prosi z kolei o zgłaszanie się do udziału w Konkursie nauczycieli, pracujących  w działających na Białorusi polskich ośrodkach oświatowych.

Znadniemna.pl za odnswp.pl

Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i działający przy nim Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli zapraszają nauczycieli polonijnych do udziału w drugiej edycji Konkursu „Polonijny Nauczyciel Roku”, w którym nagrodą jest przyznanie tytułu „Polonijny Nauczyciel Roku im. Profesora Andrzeja Stelmachowskiego”. „Pierwsza edycja konkursu cieszyła się bardzo dużym powodzeniem. Wpłynęło na nią aż 77

Wczoraj, 28 maja, mieli stawić się w komisjach wojskowych w celu rozpoczęcia służby, ale dosłownie dzień wcześniej poinformowano ich o jej odroczeniu.

Fot.: Belsat.eu

– W rozmowie telefonicznej była mowa o odroczeniu do lutego 2019 roku – wyjaśnił p.o. rzecznika białoruskiego Episkopatu, ksiądz Juryj Sańko. – Nie dostaliśmy oficjalnego dokumentu, ale zwykle nie jest on wysyłany. Odroczenie na pół roku to zwyczajna praktyka, która istniała wcześniej.

O analogicznej sytuacji dotyczącej prawosławnych seminarzystów powiadomił ojciec Sergij Lepin, przewodniczący Synodalnego Wydziału Informacyjnego Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego.

W maju tego roku klerycy i duchowni w wieku poborowym po raz pierwszy od lat zaczęli dostawać wezwania w celu odbycia służby wojskowej. Katoliccy biskupi zwrócili się więc do Alaksandra Łukaszenki o rozpatrzenie kwestii jej odroczenia. Ustawa o służbie wojskowej przewiduje bowiem tylko, że odroczenie przysługuje jedynie mężczyznom w wieku do 27 lat – ze względu na stan zdrowia lub sytuację rodzinną.

– Inne kategorie obywateli, do których należą również studenci seminariów duchownych uzyskują odroczenie zgodnie z dekretem prezydenta Republiki Białoruś – potwierdził rzecznik ministerstwa obrony Uładzimir Makarau.

Według jego informacji listy z nazwiskami osób posiadających prawo do odroczenia służby zostały uściślone i przekazane do rejonowych komisji poborowych

– Wszyscy, którzy byli na listach, zostali zwolnieni z poboru. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem – zapewnił rzecznik resortu obrony.

Znadniemna.pl za Belsat.eu wg Catholic.by

Wczoraj, 28 maja, mieli stawić się w komisjach wojskowych w celu rozpoczęcia służby, ale dosłownie dzień wcześniej poinformowano ich o jej odroczeniu. [caption id="attachment_31240" align="alignnone" width="500"] Fot.: Belsat.eu[/caption] – W rozmowie telefonicznej była mowa o odroczeniu do lutego 2019 roku – wyjaśnił p.o. rzecznika białoruskiego Episkopatu, ksiądz

Koncertem szkolnych talentów zakończyła 28 maja rok szkolny 2017/2018 Polska Szkoła Społeczna przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie.

Uroczystość zaszczycili swoją obecnością: konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek z małżonką Elżbietą, prezes ZPB Andżelika Borys oraz licznie zgromadzeni na sali nauczyciele, rodzice uczniów i sami, żegnający się ze szkołą na okres wakacji letnich uczniowie oraz tegoroczni maturzyści, opuszczający mury szkoły na zawsze.

Na program koncertu złożyły się popisy wokalne uczniów szkoły, zarówno solo jak i w zespołach, demonstracja przez nich umiejętności gry na instrumentach muzycznych, m.in. na trąbce basowej i akordeonie. Publiczność świetnie się bawiła także oglądając skecze satyryczne na temat szkolnego życia i miała chwile refleksji, słuchając w wykonaniu młodych artystów najpiękniejszych polskich wierszy.

Dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie Anżelika Orechwo, przemawiając do zgromadzonych, dziękowała uczniom za aktywny udział w szkolnych zajęciach i przedsięwzięciach pozalekcyjnych, organizowanych przez szkolną administrację. Pani dyrektor dziękowała też swoim podwładnym – nauczycielom szkoły, również tym, którzy pracują w szkole z ramienia Ośrodka Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą przy MEN RP: polonistkom Wiesławie Kozioł i Bożenie Bomanowskiej oraz nauczycielowi historii Sławomirowi Olszewskiemu. Słowa wdzięczności dla grona pedagogicznego szkoły, jej kierowniczki, a także uczniów i rodziców skierowała podczas swojego przemówienia do zgromadzonych także prezes ZPB Andżelika Borys, a konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek, życząc uczniom udanych wakacji, apelował do nich, aby o szkole, sprzyjającej harmonijnemu rozwojowi osobowości i dającej możliwość pobierania wiedzy, której nie dostaliby w zwykłej szkole państwowej, opowiedzieli podczas wakacji swoim znajomym, którzy dzięki ich rekomendacjom zapisaliby się do grodzieńskiej Polskiej Szkoły Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi w przyszłym roku szkolnym.

Konsul Książek w imieniu Konsulatu Generalnego RP w Grodnie obdarował najlepszych uczniów szkoły prezentami, przydatnymi podczas wakacji. Najlepsi maturzyści otrzymali słowniki, uczniowie klas starszych – książki z polską literaturą piękną (na przypadek, jak powiedział konsul, „gdyby latem zdarzyły się deszczowe dni, które można spędzić za lekturą książki”), młodsi otrzymali piłki m.in. do gry w siatkówkę i koszykówkę, plecaki oraz inny sprzęt sportowy.

Kierownik Konsulatu Generalnego RP w Grodnie pomógł także dyrektor szkoły w rozdaniu uczniom szkoły świadectw ukończenia kolejnej klasy, a maturzystom – świadectw maturalnych.

Koncert z okazji zakończenia roku szkolnego 2017/2018 w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Grodnie był ostatnim, ale nie jedynym przedsięwzięciem, w który uczniowie szkoły uczestniczyli przed nadejściem, wakacji.

W sobotę, 26 stycznia, uczniowie szkoły odbyli wycieczkę po miejscach polskiej pamięci narodowej znajdujących się w Grodnie i okolicy. Na Cmentarzu Garnizonowym w Grodnie młodzież zapaliła znicze przy Krzyżu Katyńskim, na Cmentarzu Pobernardyńskim pomodliła się przy grobie 13-letniego obrońcy Grodna z września 1939 roku Tadka Jasińskiego, odwiedziła też mogiłę słynnej polskiej pisarki Elizy Orzeszkowej.

W Sopoćkiniach młodzi ludzie usłyszeli tragiczną historię śmierci generała Józefa Olszyny-Wilczyńskiego, a w Naumowiczach minutą ciszy uczcili pamięć pomordowanych tu ofiar nazizmu.

Sobotnią wyprawę po miejscach pamięci młodzież zakończyła nad Kanałem Augustowskim, gdzie odbył się piknik.

Uroczystości z okazji zakończenia roku szkolnego odbywają się w tych dniach także w innych placówkach edukacyjnych ZPB.

26 maja koncert na łonie natury przedstawili swoim nauczycielom, rodzicom, babciom i dziadkom uczniowie Szkoły Społecznej przy ZPB w Wołkowysku. – Dziękujemy nauczycielom, rodzicom, pracownikom Szkoły, za trud włożony w naukę i wychowanie naszych uczniów, a kochanym dzieciom wspaniałych wakacji – mówiła do zgromadzonych na uroczystości prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Maria Tiszkowska.

Znadniemna.pl

Koncertem szkolnych talentów zakończyła 28 maja rok szkolny 2017/2018 Polska Szkoła Społeczna przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie. Uroczystość zaszczycili swoją obecnością: konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek z małżonką Elżbietą, prezes ZPB Andżelika Borys oraz licznie zgromadzeni na sali nauczyciele, rodzice uczniów i

Skip to content