HomeStandard Blog Whole Post (Page 302)

Na Kresach Wschodnich I i II Rzeczypospolitej, dziś ziemiach Białorusi i Ukrainy, większość wiernych Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego stanowi od dawna ludność utożsamiająca się z narodowością polską. Z tego powodu powstała nazwa: „Kościół polski”, która dziś jest już tylko stereotypem.

Poza liturgią Mszy św., w której obowiązywała łacina, we wszystkich w pozostałych nabożeństwach (paraliturgia), w nauczaniu i w katechizacji panował język polski, a w północno-wschodniej części I RP język litewski, łotewski i polski.

Ten ostatni na ziemiach współczesnej Białorusi był obecny w życiu religijnym części jej mieszkańców od czasów średniowiecza, gdy należały one do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Skupiska ludności polskiej istniały na nich już na początku XIII w. i przed Chrztem Litwy w latach 1387-1388. Powstały z tysięcy jeńców uprowadzanych przez Litwinów podczas najazdów na Polskę, osiedlanych na ziemiach litewskich i białoruskich. Musiały być one liczne skoro pogański władca Litwy, książę Gedymin (ok. 1275-1341) starał się zapewnić im opiekę religijną w języku polskim. Znany jest jego list do franciszkanów w Saksonii z 26 marca 1323 r., w którym prosił o przysłanie do Wilna i do Nowogródka czterech kapłanów znających język polski, ruski i semigalski (żmudzki). W następnym roku Gedymin nakazywał, by Rusini i Polacy mieli prawo czcić Boga według swoich religijnych obrzędów („Ruthenos secundum ritum suum, Polones secundum morem suum”)[1].

Gdy po rozbiorach Polski w końcu XVIII w. i po powstaniu listopadowym (1830-1831) zlikwidowane zostało na zajętych przez Rosję ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej szkolnictwo polskie, Kościół katolicki pozostał ostatnim bastionem polskości i przeszkodą w ich inkorporacji do Rosji. Z tego powodu podjęła ona działania mające na celu jego likwidację[2].

Profesor filozofii na uniwersytecie w Moskwie i wpływowy publicysta rosyjski w drugiej połowie XIX w., Michaił Katkow (1818-1887), w 1868 r. określił język polski w kościołach jako polonizowanie („opoliacziwanie”) poddanych rosyjskich[3]. W następnym roku powstał plan wprowadzenia do kościołów katolickich na ziemiach nazwanych Krajem Zachodnim, języka rosyjskiego[4]. Obejmował on dziewięć guberni: wileńską, kowieńską, grodzieńską, witebską, mińską, mohylewską, wołyńską, podolską i kijowską. Język rosyjski w nabożeństwach poza Mszą św. uznano za najbardziej skuteczny sposób „odpolszczenia” Kościoła katolickiego i spowodowania, by „rosyjscy katolicy byli Rosjanami”. Dalszym celem była likwidacja katolicyzmu w Rosji przez włączenie go do Cerkwi prawosławnej[5].

Triebnik – język rosyjski w kościołach zamiast polskiego

Decyzje władz carskich dotyczące wprowadzenia języka rosyjskiego do kościołów poprzedziły represje po upadku Powstania Styczniowego. Na Wileńszczyźnie miały krwawy charakter. Dnia 25.12.1869 r. car Aleksander II powołał komisję złożoną z najwyższych urzędników państwa, która przygotowała program dotyczący likwidacji języka polskiego w kościołach. Był nim tzw. Triebnik, czyli rytuał w języku rosyjskim. Wydany został w Wilnie w 1869 i 1870 r. Zawierał teksty tradycyjnych nabożeństw katolickich w tym języku odprawianych poza Mszą św. (nieszpory, nabożeństwa majowe, adoracje, pogrzeby i inne). Jednocześnie wydane zostały kazania na niedziele i święta w języku rosyjskim, śpiewnik kościelny, katechizm oraz modlitewnik dla wiernych. Celem było całkowite usunięcie z kościołów i osobistego życia religijnego katolików języka polskiego. W liturgii Mszy św. pozostawała łacina obowiązująca wówczas w całym Kościele katolickim obrządku rzymskiego. Miało to doniosłe znaczenie dla Polaków, Litwinów. Łotyszy i Białorusinów, gdyż język łaciński w kościołach stał się w Rosji carskiej znakiem ich odrębności wyznaniowej i narodowej.

Ukaz carski dotyczący Triebnika został przedstawiony jako przywilej i łaska imperatora. Do jego wprowadzenia wymagane było zgłoszenie przez parafian proboszczowi, że życzą sobie języka rosyjskiego w kościele. Jeśli to miało miejsce, proboszcz był zobowiązany zgłosić to swojemu biskupowi, a ten ministrowi spraw wewnętrznych, który wydawał decyzję o wprowadzeniu tego języka do nabożeństw w kościele[6]. Jednak dodatkowe rozporządzenia mówiły o obowiązkowym wprowadzaniu do kościołów rosyjskiego rytuału i urzędnicy w terenie wywierali presję na proboszczów, by stosowali w kościołach język rosyjski. Niekiedy rosyjskie katechizmy, modlitewniki i śpiewniki rozprowadzano w parafiach przy pomocy żandarmów i policji[7].

Wynikające z ukazu carskiego zagrożenie dla Kościoła katolickiego przedstawił w 1870 r bp łucko-żytomierski, Kacper Borowski (1802-1885), w piśmie do ministra spraw wewnętrznych, Aleksandra Timaszewa.[8] Stwierdzał w nim, że wprawdzie rząd nie wprowadza języka rosyjskiego do Kościoła przemocą, bo uzależnia je od zgody części wiernych, lecz skutkiem tej zasady będzie ich podział na przeciwników tego języka i jego zwolenników. Przez to samo, pisał, sformułuje się w naszym łonie dwa różne obozy wręcz sobie przeciwne i nieprzyjazne (…) i sprawdzi się przepowiednia Ewangelji: „że królestwo i dom przeciw sobie podzielone – upadną.

Biskup wskazywał, że język polski w kościele jest linią demarkacyjną miedzy wyznaniem katolickim i prawosławnym, która nie pozwala im wzajemnie się pochłonąć. Jeżeli ta jedyna bariera upadnie, pisał, to katolicki lud wiejski będzie całą masa pociągnięty przez większość prawosławną, tym bardziej, iż duchowni prawosławni od dawna głoszą, „że to wszystko jedno”, a ponadto oni oraz policja, mirowi, akcyjni i każdy komu się podoba, na przemian stosuje w sprawie języka pogróżki i obietnice. Duchowni katoliccy są szpiegowani, ich kazania podlegają cenzurze, a bardziej gorliwi są usuwani z parafii i skazywani na wygnanie jako szkodliwi dla rządu i prawosławia.

Dalej pisał, że rozporządzenie o zmianie języka w Kościele katolickim gwałci (…) święte prawa natury, bo wydziera to, co sam Bóg ludziom udzielił (…); przez to kazać ludziom rzucić język macierzysty, nawet w jego stosunku do Boga, odebrać mu to, czem wyrażał swoje myśli i wylewał swoje uczucia: w pieśniach, modlitwach, w religijnym obrządku, to zdać temu ludowi cios śmiertelny, najboleśniejszy – jest to wyrwać nam serce z piersi.

Wskazując, że język polski w kościele nie szkodzi rządowi, gdyż nauczanie Kościoła, cała jego działalność i najmniejszy ruch duchowieństwa śledzony jest przez policję, biskup kierował do ministra dramatyczną prośbę: Błagam więc w imieniu mojem, w imieniu Kapituły, całego Duchowieństwa, w imieniu ludu Katolickiego o miłosierdzie! Błagam o usunięcie Ukazu, który jest dla nas śmierci wyrokiem. Jeżeli rząd ma jakie obawy, że by Kościół nie był organem polonizmu dla Rosjan, gotowi jesteśmy – pisał – na największe ofiary, gotowi jesteśmy z bólem serca wyrzec się języka rodzinnego polskiego w Kościele katolickim i zastąpić go łacińskim, byle nie wprowadzać moskiewskiego, ostatnim następstwem którego: śmierć dla nas!. W ostatnim zdaniu swojego pisma stwierdzał, że gotów jest zakazać nauczania po polsku i rozporządzić, by wszystkie nabożeństwa były odprawiane po łacinie a zgodę rządu na takie rozwiązanie przyjmie z wdzięcznością, ponieważ tylko to zapewni Kościołowi katolickiemu istnienie w państwie rosyjskim. Bezpośrednią i niezwłoczną odpowiedzią ministra na list biskupa było wywiezienie go w 1870 r. do Permu w Rosji. Pozostawał tam 11 lat.

Planom wprowadzenia języka rosyjskiego do nabożeństw dodatkowych w kościołach oparli się wszyscy biskupi w cesarstwie, z wyjątkiem administratora archidiecezji mohylewskiej, bpa Maksymiliana Staniewskiego (1795-1871), oddanego rządowi rusyfikatora[9]. W liście skierowanym do duchowieństwa w podległej sobie archidiecezji pisał, że wprowadzenie języka rosyjskiego do dodatkowych nabożeństw nie stanowi zagrożenia dla wiary rzymsko-katolickiej, choć z drugiej strony podkreślał, że to sami parafianie powinni się na to zgodzić[10]. Za akceptowanie innych, antykościelnych działań caratu został przez papieża Piusa IX pozbawiony urzędu [11]. Poza nim hierarchia kościelna w osobach biskupów, ogromna większość duchowieństwa w terenie oraz wierni, przeciwstawiali się dążeniom władz. Miało to niekiedy dramatyczny charakter. Na terenie diecezji mińskiej (zniesionej ukazem carskim w 1869 r.) proboszczowie w listach do władz i do bpa Staniewskiego zawiadamiali, że parafianie nie proszą o język rosyjski. Dlatego został on wprowadzony tylko w dwóch parafiach (Lepel i Nieżyn). Głośne stały się protesty w parafii Raków. W marcu 1877 r. tłum ok. tysiąca osób przez dwie doby, dzień i noc, pilnował kościoła z obawy przed wejściem do niego nowego proboszcza, o którym było wiadomo, że chce wprowadzić język rosyjski. W parafii Pierszaje dnia 18.06.1871 r. policja ciężko pobiła broniących kościoła przed językiem rosyjskim, mężczyzn i kobiety. W kilku parafiach (Czeryków, Niedźwiedzica, Uzda, Korzeń) protestujący za karę zostali deportowani do Rosji i na wschodnią Białoruś. Spotkało to także niektórych księży. Tego rodzaju wypadków było więcej.

Ważną rolę w umocnieniu oporu przeciwko wprowadzaniu Triebnika odegrało niezwykłe wystąpienie ks. Stanisława Piotrowicza (1830-1897), proboszcza kościoła św. Rafała w Wilnie. Dnia 25 marca 1870 r. podczas Mszy św. wszedł on na ambonę ze świecę w ręku i spalił go, wzywając do obrony wiary i polskości. Jego czyn zyskał wielki rozgłos w Polsce i w Europie, co znacznie osłabiło to próbę rusyfikacji za pomocą kościołów[12].

W diecezji wileńskiej, obejmującej gubernię wileńską, grodzieńską i mińską, ok. 600 księży odmówiło przyjęcia Triebnika. Zgodę podpisało 60[13]. Odmawiający jego wprowadzenia ponosili dotkliwe kary. Odbierano im parafie i zsyłano karnie do klasztoru. Ci proboszczowie, którzy go wprowadzali byli bojkotowani przez wiernych. W par. Mosarz w 1870 r. proboszcz po odprawieniu nabożeństwa w języku rosyjskim po niedzielnej Mszy św. został po wyjściu z kościoła obrzucony starymi jajami. Jako głównych winnych wskazał okolicznych ziemian, którzy przestali bywać w kościele po wprowadzeniu języka rosyjskiego. Postawę duchowieństwa stawiającego opór rusyfikacji umocniła informacja Stolicy Apostolskiej, ogłoszona w Rzymie 11 lipca 1877 r., że nie zgadza się ona na wprowadzenie języka rosyjskiego do nabożeństw dodatkowych w kościołach[14].

Opór większości duchowieństwa i wiernych oraz zdecydowane stanowisko Rzymu sprawiło, że władze carskie złagodziły swoje działania. Wpłynęły na to również opinie, że język rosyjski w kościołach, jako zrozumiały dla prawosławnych, ułatwi szerzenie się katolicyzmu w imperium, co może być niebezpieczne dla całej Rosji[15]. Władze nie zrezygnowały jednak ze swego celu. Usilne starania o wprowadzenie języka rosyjskiego cały czas prowadziła w Rzymie dyplomacja carska[16].

Gdy w maju 1896 r. na koronację cara Mikołaja II przybyła do Moskwy delegacja Watykanu z abpem Antonio Aghliardi na czele, minister Iwan Goremykin zaproponował jej wprowadzenie do dodatkowych nabożeństw w kościołach języka białoruskiego zamiast rosyjskiego. Propozycja ta zawierała podstęp. Język białoruski był bowiem uznawany w Rosji za miejscowy dialekt języka rosyjskiego i nie funkcjonował w formie literackiej. W praktyce byłby to więc język rosyjski. Delegacja nie znając tej sytuacji skłonna była wyrazić zgodę. Gdy biskup pomocniczy archidiecezji mohylewskiej Albin Symon (1842-1918), chwilowo nią zarządzający i skądinąd akceptujący używanie niekiedy języka białoruskiego w nauczaniu w kościołach, wyjaśnił delegacji na czym polega propozycja rosyjska, sprawa stała się nieaktualna[17]. Gdy tenże biskup idąc za rozporządzeniem Stolicy Apostolskiej polecającym zastępowanie języka rosyjskiego łaciną wydał stosowne zarządzenie, został ukarany pozbawieniem stolicy biskupiej w Płocku, na którą był już mianowany, a w 1901 r. na polecenie cara Mikołaja II został wydalony z granic państwa rosyjskiego i wykreślony ze spisów duchowieństwa archidiecezji mohylewskiej.

Wynik presji władz carskich na wprowadzanie nabożeństw w języku rosyjskim do kościołów okazał się przeciwny do zamierzonego. Opór i walka w obronie języka polskiego wzmocniła bowiem polską świadomość narodową wiernych[18], a niekiedy spowodowała ich polonizację tam, gdzie nie byli oni polskiego pochodzenia[19].

Obrona języka polskiego na Białorusi i na Ukrainie, a na Litwie i Łotwie także litewskiego i łotewskiego oraz oświata i kultura zachodnioeuropejska szerzona przez kilkaset lat na północnych i wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej przez Kościół katolicki[20], ocaliła od rusyfikacji i prawosławia katolicką ludność polską, litewską, łotewską i białoruską.

Nowe próby eliminacji języka polskiego

W okresie międzywojennym nie istniał w ZSRS problem języka polskiego w kościołach, gdyż były one zamykane. Ostatnie, istniejące w Białoruskiej i Ukraińskiej SRS zamknięto w 1938 r. W tym samym roku rozstrzelani zostali ostatni księża w tych republikach i gdzie indziej. Otwarte pozostawały jedynie dwa, tzw. francuskie kościoły – w Moskwie i w Leningradzie. Pracowali w nich księża cudzoziemcy należący do personelu dyplomatycznego ambasad USA i Francji. Kościół katolicki jako widzialna instytucja życia społecznego przestał istnieć. Jednak społeczne życie religijne istniało w ukryciu, przede wszystkim w postaci kół Żywego Różańca.

Plan całkowitej eliminacji języka polskiego i wprowadzenia języka białoruskiego do kościołów na Białorusi pojawił się w czasie II wojny światowej podczas okupacji niemieckiej. Przygotowali go narodowi działacze białoruscy, w tym kilkuosobowa grupa duchownych[21]. Opierał się na założeniu, że w kraju tym nie ma Polaków, lecz jedynie spolszczeni Białorusini wyznania katolickiego, chociaż nawet rosyjscy badacze w XIX w. akceptowali utożsamianie pojęć „katolik” – „Polak”, a pojawiające się niekiedy wśród nich określenie „katolik – Białorusin” było traktowane jako kontrowersyjne[22]. Carski spis ludności z 1897 w guberniach – mińskiej, witebskiej i mohylewskiej wymieniał tylko niewielką liczbę katolików Białorusinów[23].

Wiosną 1942 r. Białoruski Komitet Narodowy złożył na ręce nuncjusza apostolskiego w Berlinie, abpa Cesare Orsenigo, memorandum skierowane do Stolicy Apostolskiej. Zawierało ono prośbę o reorganizację Kościoła katolickiego na Białorusi przez stworzenie czterech nowych diecezji (w Mińsku, Grodnie, Mohylewie i Słonimiu), mianowanie dla nich białoruskich biskupów i wprowadzenie języka białoruskiego jako obowiązującego w kościołach. Pozostało ono bez odpowiedzi[24].

W sierpniu tegoż roku ci sami działacze skierowali memorandum z podobnymi postulatami do Komisarza Okręgu Generalnego Białorutenia, gauleitera Wilhelma Kube, z podobnymi postulatami. Zwrócili się w nim z prośbą, by zabronić polskich kazań w kościołach i głosić je po białorusku, a tych księży, którzy się do tego nie zastosują, pozbawić funkcji duszpasterskich. Gauleiter poparł te postulaty i wydał nakaz głoszenia kazań i odprawiania nabożeństw w języku białoruskim (poza Mszą św.)[25]. Nad jego realizacją czuwały komitety Białoruskiej Narodowej Samopomocy. Służyło to nie celom religijnym, lecz politycznym. Wierni na znak sprzeciwu wychodzili z kościołów[26]. Po wyparciu Niemców latem 1944 r., przebywający w Wilnie ks. Adam Stankiewicz (1891-1949), znany działacz białoruski z Polski, skierował w grudniu tegoż roku do władz sowieckich memoriał, w którym również proponował reorganizację Kościo­ła katolickie­go na Białoru­si i jego cał­kowitą białoru­tenizację językową. Został aresztowany przez NKWD 5 XII 1944 r. i skazany na 25 lat łagrów[27]. Nie miało to związku z jego memoriałem.

Dla Kościoła w części wschodniej Białorusi i w środkowej części Ukrainy wielkie znaczenie miał okres okupacji niemieckiej. W tej ostatniej ludność katolicka otworzyła ponad 120 zamkniętych kościołów[28]. Pracowało w nich kilkudziesięciu księży z Polski[29]. Niemal połowę z otwartych kościołów obronionych zostało przez wiernych w latach powojennych. Na Białorusi ludność katolicka wykazała się także aktywnością religijną, pomimo ogromnych strat osobowych (Kuropaty) w czasach straszliwego terroru w latach 30. W obwodach: mińskim, witebskim, mohylewskim i homelskim otwarto w sumie 33 kościoły[30]. Na początku okupacji pracowała w nich, jakkolwiek tylko krótko z powodu represji ze strony władz niemieckich, grupa księży z Polski.

Wymowne wydarzenie miało miejsce w Mińsku w październiku 1944 r. Po wyzwoleniu Białorusi, abp Romuald Jałbrzykowski (1876-1955) skierował do pracy w tym mieście ks. Antoniego Borysowicza (1893-1966). Rozpoczął ją 17 X 1944 r. w katedrze otwartej w czasie okupacji niemieckiej od zapowiedzi, że będzie służył ludziom w tym języku, w jakim będą się do niego zwracać. Gdy podczas nabożeństwa, w którym uczestniczyło ok. 700 osób zwrócił się z pytaniem w jakim języku ma głosić kazania i odprawiać nabożeństwa, tylko pięć osób życzyło sobie języka białoruskiego. Wszyscy inni wybrali język polski. Po dwóch miesiącach został aresztowany i skazany na pięć lat zsyłki[31].

W pierwszych latach po wojnie władze partyjne w Moskwie wróciły do planu usunięcia języka polskiego z kościołów, który powstał w czasach carskich. Jego uzasadnieniem była teza, że „spolonizowana” i „skatolicyzowana” ludność w Białoruskiej SRS powinna powrócić do prawosławia. Plan Moskwy miała realizować Rosyjska Cerkiew Prawosławna. Jednak zrezygnowano z tego planu przewidując, że spowoduje to wrogie nastawienie wobec władz licznej ludności katolickiej w tej republice[32]. Plan walki z Kościołem przybrał inną formę. Polegała ona na aresztowaniu ogromnej większości księży pod zarzutem kontrrewolucyjnej działalności, skazywaniu ich na wieloletnie roboty w łagrach, na zamykaniu kościołów oraz na masowej i nasilonej ateizacji społeczeństwa. Kwestia języka w kościołach była nieaktualna.

W 1947 r. władze partyjne z Mińska zwróciły się do Moskwy o pozwolenie na wprowadzenie języka białoruskiego do nabożeństw w kościołach katolickich. Był to powrót do planu działaczy białoruskich z okresu okupacji niemieckiej. Nie uzyskały na to zgody[33].

Aż do lat 90. XX w. życie religijne na Białorusi i na Ukrainie, publiczne w otwartych kościołach i ukryte, trwało, jak od stuleci, w języku polskim. Zagrożona karą kilku lat więzienia konspiracyjna katechizacja dzieci i młodzieży oraz praktyki religijne we wspólnotach sąsiedzkich (Żywy Różaniec) spełniane były wyłącznie w języku polskim. Nie pojawiała się myśl, by odbywały się w innym i nikt o to nie występował.

Mało znany jest fakt, że już w 1945 r., po zakończeniu wojny, ludność katolicka na Białorusi Wschodniej w kilkudziesięciu miejscowościach, w obwodach: witebskim, mińskim i mohylewskim, rozpoczęła starania o rejestrację miejsc kultu i o przyjazdy do nich księży z Łotwy i z Litwy. W podaniach do władz wskazywano na nierównoprawne traktowanie katolików w porównaniu z ludnością prawosławną posiadającą zarejestrowane miejsca kultu i z Żydami posiadającymi również takie miejsca. Przez niemal pół wieku starania te były bezskuteczne i miejscami zbiorowych modlitw były cmentarze. Zasłużonymi, wędrownymi duszpasterzami byli tam od 1954 r., po uwolnieniu z łagrów, dwaj księża: Mieczysław Małynicz-Malecki (1888-1969) i Wiktor Szutowicz (1890-1960), ten ostatni narodowości białoruskiej[34]. Pracowali w języku polskim, gdyż takie było oczekiwanie wiernych.

W krajach bałtyckich, na Litwie, na Łotwie i w Estonii, w kościołach, w których zbierali się Polacy oraz na Białorusi i na Ukrainie, a także w dwóch kościołach w Rosji (w Moskwie i w Leningradzie), do końca lat 80. panował, obok łaciny język polski. Jednak w codziennych kontaktach duszpasterskich z wiernymi w użyciu były zawsze te języki, w jakich do kapłanów zwracali się wierni. Na Białorusi polski, tzw. „prosty” (gwara miejscowa) i rosyjski, a na Ukrainie ukraiński i rosyjski.

Pod koniec istnienia ZSRS i w następnych latach dzieło odbudowy kilkuset zniszczonych kościołów i parafii na Białorusi i Ukrainie podjęli wierni modlący się po polsku. Prowadzili starania o zwrot kościołów, po ich odzyskaniu pracowali nad ich odbudową i starali się o duszpasterzy. Była to spontaniczna akcja ludowa i rezultat trwających od pokoleń jawnych i ukrytych nabożeństw i modlitw, które integrowały lokalne wspólnoty i aktywizowały wiernych. Nie ujawniła się wówczas ani jedna białoruska czy ukraińska grupa narodowa katolików. Podobną rolę w utrzymaniu więzi z kulturą narodową spełniły w Rosji carskiej i w ZSRS języki ojczyste w życiu religijnym Litwinów, Łotyszy, Niemców, Żydów i innych

Gdy w 1991 r. powstała Białoruska Katolicka Hromada, jako główny swój główny cel wymieniła białorutenizację Kościoła katolickiego[35] uzasadniając to białoruskim pochodzeniem jego wiernych. Jeśli jest to prawdą w odniesieniu ich pewnej części, to również jest faktem, że obecność ludności polskiej na ziemiach obecnej Białorusi, niegdyś należącej do Wielkiego Księstwa Litewskiego, sięga, jak wspomniano wyżej, czasów średniowiecza.

Obecnie, pomimo korzystnych dla Polaków zmian politycznych we wspomnianych krajach i mimo uzyskania przez nich praw do nauczania języka polskiego, jego obecność w kościołach jest dla nich nadal najważniejszą i w zasadzie jedyną formą kontaktu z nim i z kulturą polską.

Na początku lat 90. rozpoczęła się w Kościele katolickim obrządku łacińskiego na Białorusi i Ukrainie historyczna zmiana kulturowa, polegająca na wprowadzeniu do liturgii Mszy św. zamiast łaciny języka polskiego, a wkrótce także i innych języków narodowych – białoruskiego i ukraińskiego, niekiedy rosyjskiego. Było to wymogiem duszpasterskim ze względu na obecność w kościołach wiernych nie znających języka polskiego, uważających się za Białorusinów lub Ukraińców. Było to konieczne także ze względu na potrzebę zmiany stereotypu, jakim było określenie „kościół polski” w odniesieniu do Kościoła katolickiego obrządku rzymskiego. Nowe języki ukazywały jego ponadnarodowy charakter.

W ciągu ostatnich 20 lat dokonały się w dziedzinie języka liturgii w kościołach na Białorusi i Ukrainie nieodwracalne zmiany, gdy chodzi o język polski. Na wschodnich ziemiach tych krajów, gdzie wierni w ogromnej większości utracili już jego znajomość, jest on obecny tylko w wielkich miastach, gdzie są istnieją skupiska ludności polskiej. Gdzie indziej jego obecność w kościele zależy przede wszystkim od pozytywnego lub negatywnego stosunku do niego danego duszpasterza. Kierunek dokonujących się zmian, to pełna białorutenizacja i ukrainizacja języka w kościołach.

W ostatnich latach niektórzy duchowni młodego pokolenia, którzy wybrali białoruską lub ukraińską opcję narodową, eliminują język polski także i z codziennych kontaktów z wiernymi, pomimo że go znają, a wierni i turyści z Polski zwracają się do nich w tym języku. Tego rodzaju postawa niespotykana była w tym pokoleniu duchownych, niezależnie od ich narodowości, którzy do niedawna pracowali na Białorusi i na Ukrainie. W krajach tych bowiem zawsze istniała niespotykana gdzie indziej wielość tradycji narodowych, kulturowych i religijnych, które się nawzajem przenikały. Było to niezwykłe bogactwo kulturowe tych krajów[36]. Rzeczywistość ta nieznana jest młodemu pokoleniu duchowieństwa, co sprawia, że przyjmuje ono niekiedy monoetniczną wizję swoich krajów. Jej wprowadzanie w życie narusza prawo wielu wiernych do zachowania ich tożsamości narodowej i nie może przynieść pozytywnych dla Kościoła rezultatów.

[1] Por. Jan Ciechanowicz, Na Wschód od Bugu, Wilno – Chicago 1901, s. 31-32.

[2] Por. Ks. Marian Radwan SCJ, Rusyfikacja duszpasterstwa na Białorusi 1869-1902, „Duszpasterz Polski Zagranicą”, Nr1/202 (1997), s. 73-96.

[3] Por. A. I. Ganczar, Rimsko-katoliczeskaja Cerkow w Biełarusi (wt. poł. XIX – nacz. XX ww.). Istoriczeskij oczerk. Monografia, Grodno 2010, s. 164.

[4] Por. Aleś Smoleńczuk, Politiki vviedenija ruskovo jazyka w katoliczeskoje bogosłużenije w mińskoj i vitiebskoj diocesjach 60-70-e gg. XIX w., w: LietuviŲ KatalikŲ Mokslo Akademijos Metraštis, T. 20, Vilnius 2003, s. 142. Autor popełnia błąd pisząc o diecezji witebskiej. Nie istniała taka diecezja.

[5] Por. Grigoriewa W.W, Rusifikacja nasedlnictva i kanfesionalnaja palitika carismu na Biełarusi, w: Kanfesii na Biełarusi (kaniec XVIII – XX st.). Navukovi radaktar doktar gistarycznich navuk U. I. Nawicki, Mińsk 1998, s. 86-91 oraz A.I Ganczar, dz. cyt. s. 173.

[6] Por. A.I. Ganczar, dz. cyt. s. 165.

[7] Por. Bolesław Kumor, Historia Kościoła. Część 7. Dzieje najnowsze 1815-1914, Lublin 1991, s. 277.

[8] Por. Początek i dzieje Rzymsko-katolickiej Djecezji Łucko-Żytomierskiej obecnie Łuckiej w zarysie.Napisał ks. Feliks Sznarbachowski, Warszawa 1926, s. 139-146.

[9] Początkowo bp Staniewski nie zgadzał się na przyjęcie Triebnika powołując się na brak zgody na to papieża. Jednak po otrzymaniu od dyrektora departamentu wyznań, Siversa, prezentów w postaci najpierw 15 tys., a następnie 30 tys. rubli, wyraził zgodę i nakłaniał do tego innych biskupów. Por. A. I. Ganczar, dz. cyt. s. 166.

[10] Por. M. Radwan, dz. cyt. s. 77 oraz A. I. Ganczar, dz. cyt. s. 167.

[11] Por. B. Kumor, Historia Kościoła…, s. 376.

[12] Za swoje wystąpienie ks. Piotrowicz został zesłany do guberni archangielskiej. Pozostał tam 24 lata. Do Wilna już nie powrócił. 28 października 1928 r. abp metropolita wileński Romuald Jałbrzykowski poświęcił w kościele św. Rafała Archanioła tablicę upamiętniającą jego wystąpienie. Miała następujący napis:

BOHATERSKIEMU OBROŃCY
KOŚCIOŁA I OJCZYZNY
W CZASACH NIEWOLI
KS. STANISŁAWOWI PIOTROWICZOWI
PROBOSZCZOWI PAR. ŚW. RAFAŁA
ZA JEGO CZYN 25. III. 1870 ROKU

WOLNI RODACY

[13] Por. A.I. Ganczar, dz. cyt. s. 169.

[14] Por. tamże, s. 87 oraz A. Smoleńczuk, dz. cyt. s. 147, 149.

[15] Por. Ireba Wodzianowska, Wytyczne Komisji do spraw katolicyzmu e generał-gubernatorstwie wileńskim (1866-1868, w: Kościoły a państwo na pograniczu polsko-białoruskim. Źródła i stan badań. Redakcja Marek Kietliński, Krzysztof Sychowicz, Wojciech Śleszyński, Białystok 2005, s. 170.

[16] Por. A. I. Ganczar, dz. cyt. s. 172.

[17] Por. M. Radwan, dz. cyt. s. 91. Obszerne i źródłowe naświetlenie polityki i działań władz carskich zmierzających do wprowadzenia języka rosyjskiego do kościołów na Białorusi oraz wcześniejsze próby władz kościelnych wprowadzenia do nich języka polsko-białoruskiego przedstawia cytowana praca A. I. Ganczara. Por. s. 162-249.

[18] Por. Siergiej Donckich, Poliaki i „polskost’” w istorii Biełarusi: opit sociokulturnoj tipologii, w: Problemy świadomości narodowej ludności polskiej na Białorusi, Grodno 2004, s. 86.

[19] Problem stopnia świadomości narodowej na Kresach Wschodnich był wówczas i pozostaje nadal skomplikowany. Cenną pracą na temat relacji między wyznaniem katolickim a polskością na Białorusi, opartą na badaniach w terenie, jest publikacja Iwony Kabzińskiej pt. „Wśród „kościelnych Polaków”. Wyznaczniki tożsamości etnicznej (narodowej) Polaków na Białorusi, Warszawa 1999.

[20] Por. Edmund Jarmusik, Kościół katolicki na Białorusi 1939-1991 od zniszczenia do odrodzenia. Tłumaczenie Honorata Szubielska, Kraków 2013, s. 12,

[21] Przewodniczyli im księża: Wincenty Godlewski i Piotr Tatarynowicz.

[22] Por. Andrzej Tichomirow, Skład ludnościowy ludności guberni mińskiej w latach 50-60 XIX wieku. w: Problemy świadomości narodowej…, s. 247.

[23] Por. A. I. Ganczar, dz. cyt. s. 101.

[24] Por. E. Jarmusik, dz. cyt, s. 82-93.

[25] Por. tamże, s. 85-86.

[26] Por. Ks. Tadeusz Krahel, Archidiecezja wileńska w latach I wojny światowej. Studia i szkice, Białystok 2014, s. 190-194.

[27] Zmarł w łagrze 4 12 1949 r. Por. R. Dzwonkowski SAC, Leksykon duchowieństwa polskiego represjonowanego w ZSRS 1939-1988, Lublin 2003, s. 549.

[28] Por. INFORMACIONNYJ OTCZET O RABOT’E UPEŁNOMOCZENNOGO SOWIETA PO DIE’ŁAM RELIGIOZNYCH KULTOW pri SOWIET’E MINISTROW SSSR po UKRAIŃSKOJ SSR za APRIL-INIUŃ 1948 goda . Centralnyj Dierżawnyj Archiw Gromadśkich Objednań Ukrainy w Kijewie [ CDAGOU]). Fond 1, opis 23, sprawa N5069, karty 245 i 249-266. Dokument nosi datę: Kijów, 10 września 1948 r.

[29] Por. Maria Dembowska, Reaktywowanie duszpasterstwa w diecezjach żytomierskiej i kamienieckiej. Materiały źródłowe Kurii Diecezjalnej w Łucku 1941-1945. Wybór, wstęp i opracowanie Maria Dembowska, Rzeszów 2010, passim.

[30] Por. Kanfesii na Biełarusi…, s. 246.

[31] Por. B. Bo­rysowicz, Ks. Antoni Borysowicz (1894-1966), „Nasz Głos. Magazyn Publi­cys­tyczny” (Wilno) 26.07-1.08.2001, nr 75, s. 8. Taką samą informację zawiera relacja Zofii Soko­łowskiej z Mińska obecnej na wspomnianym nabożeństwie, zanotowana przeze mnie w par. Niedźwiedzica 23.03.1989. Por. także A. Niciejewska, Uderzyłam pięścią w żelaz­ną bramę. Wspomnienia z Mińska 1936-1954, „Więź”, 1992, nr 7(405), s. 62.

[32] Por. Tadeusz Gawin, O bycie Polakiem. Polacy w Białoruskiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej (1944 -1991), Grodno – Białystok 2013, s. 279.

[33] Por., tamże, s. 279-280.

[34] Por. Roman Dzwonkowski SAC, Polacy w Kościele katolickim na Wschodzie (1930-2011), Toruń 2011, s. 38-60.

[35] Istnieje informacja, że lider białoruskiej opozycji, Zenon Poźniak, wysłał list do papieża z prośbą o kierowanie na Białoruś księży z dowolnych krajów, z wyłączeniem Polski. Por. Tadeusz Kruczkowski, Polacy jako mniejszość narodowa na Białorusi – warunki egzystencji i perspektywy, w: Problemy świadomości narodowej…, s. 125.

[36] Por. Aleksander Dudik, Sytuacja religijna i współpraca międzywyznaniowa na Białorusi na przełomie XX i XXI wieku, w: Prorocy Europy Środkowo – Wschodniej XX wieku. Materiały III i IV Forum Teologów Europy Środkowo-Wschodniej, Redakcja: Stanisław Celestyn Napiórkowski OFMConv, Lublin 2009, s. 465.

Ks. prof. Roman Dzwonkowski SAC

Znadniemna.pl za Echa Polesia

Na Kresach Wschodnich I i II Rzeczypospolitej, dziś ziemiach Białorusi i Ukrainy, większość wiernych Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego stanowi od dawna ludność utożsamiająca się z narodowością polską. Z tego powodu powstała nazwa: „Kościół polski”, która dziś jest już tylko stereotypem. Poza liturgią Mszy św., w której

Uroczysty koncert z okazji stulecia odzyskania przez Polskę Niepodległości, zorganizowany w Mińsku przez tamtejszy oddział Związku Polaków na Białorusi, został zakończony po zaledwie pół godzinie pod naciskiem administratora pomieszczenia.

Zanim zgasło światło  Hymn ZPB „Rotę” zdążył odśpiewać chór, połączony z działających  przy Oddziale ZPB w Mińsku chórów,  zespołów wokalnych i solistów, fot.: facebook.com

Wcześniej różni właściciele trzy razy odwołali wynajem sal. Jak wyjaśniła szefowa Oddziału ZPB w Mińsku Helena Marczukiewicz, w dwóch salach – pierwotnie zarezerwowanych – odmówiono organizacji imprezy jeszcze w weekend. Dziś wieczorem ok. 200 członków ZPB spotkało się przed trzecim lokalem, jednak tam również organizatorzy spotkali się z odmową.

W ostatniej chwili imprezę przeniesiono w czwarte miejsce, jednak już po pół godzinie administrator zażądał zakończenia imprezy. Obecni na miejscu pracownicy odmówili rozmowy z prasą.

– Dziękuję, że nie zważając na różne okoliczności, zgromadziliście się tutaj – mówiła podczas uroczystości przewodnicząca ZPB Andżelika Borys. Jak dodała, ktoś podjął niemądre decyzje. – My będziemy świętować stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Jesteśmy tu, by pilnować sprawy polskiej – podkreśliła.

W krótkim przemówieniu Borys wskazała, że obowiązkiem Polaków na Białorusi jest dbanie o polskie miejsca pamięci, bo „niepodległość mierzy się krzyżami – na grobach naszych dziadków i pradziadków”.

Ambasador RP na Białorusi Artur Michalski dziękował zgromadzonym za to, że przybyli na uroczystość. – Jestem bardzo wzruszony, bo przecież moglibyście po prostu pójść do domu – mówił.

Podkreślił, że wolność i niepodległość to wartości uniwersalne. – Polska miała skomplikowaną historię, ale wyszła na prostą m.in. dzięki temu, że w każdej rodzinie pielęgnowane było przywiązanie do języka, wiary i kultury – mówił dyplomata. – Nie brakowało i tych, którzy gotowi byli złożyć ostateczną ofiarę. A zwłaszcza nie brakowało ich wśród waszych przodków – dodał.

Koncert zgromadził liczną publiczność, której ledwo starczyło miejsca na sali, fot.: facebook.com

Helena Marczukiewicz powiedziała, że Polacy również na Białorusi chcieliby „odczuwać, co to jest niepodległość i wolność”.

Po około pół godzinie koncertu, w czasie którego zabrzmiał m.in. hymn Polski oraz kilka pieśni patriotycznych, pracownik wyłączył światło. Włączono je później z powrotem, a następnie pracownik zaapelował o zakończenie imprezy.

Andżelika Borys wezwała obecnych do spokojnego rozejścia się i „nieulegania prowokacjom”.

W ubiegłym roku podobna impreza odbyła się bez zakłóceń.

Związek Polaków na Białorusi, kierowany obecnie przez Andżelikę Borys, od 2005 roku nie jest uznawany przez oficjalny Mińsk.

Znadniemna.pl za Niezalezna.pl/PAP

Uroczysty koncert z okazji stulecia odzyskania przez Polskę Niepodległości, zorganizowany w Mińsku przez tamtejszy oddział Związku Polaków na Białorusi, został zakończony po zaledwie pół godzinie pod naciskiem administratora pomieszczenia. [caption id="attachment_34754" align="alignnone" width="500"] Zanim zgasło światło  Hymn ZPB "Rotę" zdążył odśpiewać chór, połączony z działających  przy

Kolejne, przedostatnie w tym roku, warsztaty dla nauczycieli języka polskiego z cyklu szkoleń, organizowanych przez Związek Polaków na Białorusi we współpracy z Ośrodkiem Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, odbyły się w dniach 17-18 listopada w Domu Polskim w Baranowiczach.

Kinga Maciaszczyk, ekspert ODNSWP

Warsztaty dla nauczycieli poprowadziła skierowana przez Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” (ODNSWP) psycholog i nauczyciel Kinga Maciaszczyk. Ekspert ODNSWP zapoznała uczestników szkoleń m.in. z metodami wzbogacania biernego i czynnego słownictwa u dzieci, a także przeprowadziła lekcję pokazową z uczniami działającej w Domu Polskim w Baranowiczach Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana.

Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi z uczniami, biorącymi udział w lekcji pokazowej przeprowadzonej przez Kingę Maciaszczyk

Na marginesie warsztatów, organizowanych przez ZPB i ODNSWP, w Baranowiczach odbyło się także szkolenie z zakresu pisania informacji dziennikarskiej, które poprowadzili dla nauczycieli redaktorzy mediów ZPB – Iness Todryk-Pisalnik, redaktor naczelna „Głosu znad Niemna na uchodźstwie” oraz redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl Andrzej Pisalnik.

Andrzej Pisalnik, redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl

Spotkanie nauczycieli języka polskiego z redaktorami mediów ZPB odbyło się już drugi raz w bieżącym roku dzięki wsparciu współpracującej z ZPB warszawskiej Fundacji Wolność i Demokracja (WiD).

W swoich wystąpieniach redaktorzy mediów ZPB skoncentrowali się na zasadach tworzenia informacji prasowej, strukturze i dramaturgicznej budowie tekstu, relacjonującego wydarzenia.

Projekt szkoleniowy z zakresu dziennikarstwa dla przedstawicieli polskiej inteligencji na Białorusi będzie kontynuowany także w przyszłym roku. Mówił o tym obecny na spotkaniu w Baranowiczach koordynator projektów w Fundacji WiD Łazarz Kapaon. Gość z Warszawy wyraził przekonanie, iż przekazywana przez redaktorów wiedza o pisaniu informacji prasowej sprawi, że ktoś z nauczycieli podejmie współpracę z mediami ZPB, pisząc do nich relacje o wydarzeniach, odbywających się w ich ośrodkach nauczania i środowiskach.

Łazarz Kapaon, koordynator projektów w Fundacji Wolność i Demokracja

W warsztatach, które odbyły się w Baranowiczach, wzięło udział około trzydziestu nauczycieli z obwodów brzeskiego, mohylewskiego oraz witebskiego.

Znadniemna.pl

Kolejne, przedostatnie w tym roku, warsztaty dla nauczycieli języka polskiego z cyklu szkoleń, organizowanych przez Związek Polaków na Białorusi we współpracy z Ośrodkiem Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, odbyły się w dniach 17-18 listopada w Domu Polskim w Baranowiczach. [caption id="attachment_34737" align="alignnone" width="480"] Kinga Maciaszczyk, ekspert

Przyjęcie z okazji 100. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości wydał 16 listopada Konsulat Generalny RP w Grodnie. Uroczystość odbyła się w gospodarstwie agroturystycznym „Grodzieński majątek Korobczyce” niedaleko Grodna.

Przemawia Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie, obok niego – szef Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego Władimir Krawcow

Dokładnie sto lat wcześniej – 16 listopada 1918 roku – Wódz Naczelny Armii Polskiej Józef Piłsudski rozesłał depeszę, informującą światowych przywódców o odrodzeniu się Niepodległej Polski.

Treść depeszy Józefa Piłsudskiego, witając gości przyjęcia, odczytał konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek. Jego zaproszenie na wspólne świętowanie setnej rocznicy Niepodległości Polski przyjęli nie tylko mieszkający w obwodzie grodzieńskim Polacy.

Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie

Do „Grodzieńskiego majątku Korobczyce” przybyli najwyżsi przedstawiciele miejscowej władzy m.in.: szef Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego Władimir Krawcow oraz kierownik Grodzieńskiego Miejskiego Komitetu Wykonawczego Mieczysław Goj.

Władimir Krawcow, szef Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego

Przemawia Mieczysław Goj, kierownik Grodzieńskiego Miejskiego Komitetu Wykonawczego

Licznie reprezentowane były także działające na Grodzieńszczyźnie wyznania religijne. Delegacji Kościoła Katolickiego przewodził osobiście biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz, któremu towarzyszył biskup pomocniczy diecezji grodzieńskiej Józef Staniewski. Białoruską Cerkiew Prawosławną natomiast reprezentował osobiście arcybiskup grodzieński i wołkowyski Artemij.

Biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz

Prawosławny arcybiskup grodzieński i wołkowyski Artemij

Nie zabrakło wśród obecnych na przyjęciu także przedstawicieli władz z sąsiadującego z Grodzieńszczyzną Podlasia. Wśród nich byli m.in. marszałek województwa podlaskiego Jerzy Leszczyński, oraz jego poprzednik na tym stanowisku – podlaski poseł na Sejm RP Mieczysław Baszko. Ambasadora RP na Białorusi reprezentował natomiast I radca Ambasady RP w Mińsku, zastępca ambasadora – Marcin Wojciechowski.

Marszałek województwa podlaskiego Jerzy Leszczyński

Mieczysław Baszko, podlaski poseł na Sejm RP

Wszyscy wysocy goście przyjęcia, niezależnie od posiadanego obywatelstwa, przynależności instytucyjnej i wyznawanej religii, w swoich przemówieniach składali Niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej i Narodowi Polskiemu serdeczne życzenia z okazji setnej rocznicy odrodzenia się polskiej niepodległości i suwerenności. Wielu mówców w swoich przemówieniach podkreślało, że historia odzyskania przez Polskę Niepodległości, jest mocno związana z historią Białorusi, a trwająca przez 123 lata walka Polaków o odzyskanie niepodległości przez ich Ojczyznę miała wpływ na aspirację państwowotwórcze Białorusinów, którzy sto lat temu proklamowali przecież Białoruską Republikę Ludową, stanowiącą zapowiedź powstania białoruskiego państwa narodowego.

Irena Biernacka, prezes Oddziału ZPB w Lidzie, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy ZPB płk Weronika Sebastianowicz i attache obrony RP na Białorusi płk Arkadiusz Szwec

Proboszcz Grodzieńskiej Katedry Prawosławnej ojciec Gieorgij Roj rozmawia z grodzieńskim krajoznawcą i publicystą Witoldem Iwanowskim

Honorowy prezes Związku Polaków na Białorusi Tadeusz Gawin z małżonka Natalią

Znadniemna.pl

Przyjęcie z okazji 100. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości wydał 16 listopada Konsulat Generalny RP w Grodnie. Uroczystość odbyła się w gospodarstwie agroturystycznym „Grodzieński majątek Korobczyce” niedaleko Grodna. [caption id="attachment_34702" align="alignnone" width="480"] Przemawia Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie, obok niego - szef Grodzieńskiego Obwodowego

Członkowie Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Iwieńcu  10 listopada, w wigilię 100. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości, uroczyście obchodzili 80. rocznicę odsłonięcia w tym miasteczku Grobu Nieznanego Żołnierza, poległego w wojnie polsko-bolszewickiej.

Członkowie ZPB z Iwieńca spotkali się rano 10 listopada przy grobie bohatera walk o granice odrodzonej Rzeczypospolitej Polskiej.

Grób Nieznanego Żołnierza w Iwieńcu

Grób ten został odsłonięty i poświęcony 10 listopada 1938 roku. Dla Iwieńca była to wówczas niezwykle ważna i  duża uroczystość patriotyczna, w której wzięli udział między innymi żołnierze ze stacjonujących w okolicach Iwieńca strażnic Korpusu Ochrony Pogranicza, a także liczne delegacje rodaków z Nowogródka, Wilna, Lwowa, a nawet Warszawy. Wtedy pamięć polskiego żołnierza, spoczywającego w bezimiennym grobie, uczcić przybyli także prawie wszyscy mieszkańcy Iwieńca.

Członkowie Oddziału ZPB w Iwieńcu przy Grobie Nieznanego Żołnierza

80 lat później przy Grobie Nieznanego Żołnierza o tych wydarzeniach wspominali współcześnie mieszkający w Iwieńcu Polacy. Zgromadzeni pomodlili się za duszę spoczywającego w bezimiennym grobie żołnierza i innych poległych za Polskę bohaterów.

Po uroczystości przy Grobie Nieznanego Żołnierza iwienieccy Polacy udali się do kościoła św. Michała Archanioła, w którym z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości została odprawiona Msza święta za Ojczyznę.

Na spotkaniu Polaków Iwieńca z okazji Święta Niepodległości  przemawia proboszcz iwienieckiej parafii św Michała Archanioła ks. Lech Bochanek

 

11 listopada, w Dniu Narodowego Święta Niepodległości, członkowie Oddziału ZPB w Iwieńcu zgromadzili się na świątecznym spotkaniu. Okolicznościowe przemówienia wygłosili m.in. prezes Oddziału ZPB w Iwieńcu Teresa Sobol, a także proboszcz iwienieckiej parafii św. Michała Archanioła ks. Lech Bochanek. Po przemówieniach odbył się świąteczny koncert, w którym zabrzmiały patriotyczne pieśni i wiersze.

Teresa Sobol z Iwieńca

Członkowie Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Iwieńcu  10 listopada, w wigilię 100. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości, uroczyście obchodzili 80. rocznicę odsłonięcia w tym miasteczku Grobu Nieznanego Żołnierza, poległego w wojnie polsko-bolszewickiej. Członkowie ZPB z Iwieńca spotkali się rano 10 listopada przy grobie bohatera walk

Piąte posiedzenie Polonijnej Rady Konsultacyjnej, która zebrała się 13 listopada 2018 r. w Senacie,  zdominowały kwestie reprezentacji środowisk polonijnych w polskim życiu politycznym, roli Polonii i Polaków poza granicami w kreowaniu i promowaniu polskiej polityki historycznej oraz kontroli wydatkowania środków na zadanie publiczne w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą. Nowym członkiem Rady został profesor Marek Rudnicki, prezes Związku Lekarzy Polonijnych w Chicago,  powołany przez marszałka Senatu.

fot.: senat.gov.pl

Na początku posiedzenia członkowie Rady z wielkim uznaniem wyrazili się o  państwowych obchodach 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, w których mogli osobiście uczestniczyć.  Z kolei senator Janinę Sagatowską,  przewodniczącą Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, ucieszył światowy zakres i rozmach polonijnych obchodów stulecia.  „W imieniu marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego pragnę  podziękować Polonii za wspaniałe przygotowanie obchodów na całym świecie. Polacy pokazali, co znaczy nosić Polskę w sercu” – powiedziała.

Następnie Rada obradowała nad senacką propozycją przygotowania projektu ustawy o zmianie Konstytucji, której celem jest zwiększenie liczby mandatów senatorskich o dwa i przeznaczenie ich dla przedstawicieli Polonii i Polaków za granicą – na Wschodzie i na Zachodzie. Senatorowie ci mają być wybierani przez obywateli polskich zamieszkałych za granicą oraz zamieszkałe za granicą osoby, których przynależność do narodu polskiego lub pochodzenie polskie zostały stwierdzone zgodnie z ustawą (w szczególności chodzi o posiadaczy tzw. Karty Polaka) i które najpóźniej w dniu głosowania kończą 18 lat.

Propozycja ta wzbudziła wielkie emocje wśród członków Rady. Głosy w dyskusji były pozytywne, aczkolwiek kontrowersje wzbudzała techniczno-praktyczna  strona przeprowadzenia wyboru dwóch senatorów. Zdaniem Andżeliki Borys, prezesa Związku Polaków na Białorusi, takich senatorów Polonia potrzebuje, a pomysł ten ma wymiar moralny. Tadeusz Adam Pilat, prezydent Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych (Szwecja), oświadczył, że to jest piękna idea, dawno wyczekiwana, ponieważ Polacy za granica rzeczywiście potrzebują swojej reprezentacji. Zwrócił on uwagę, że do rozwiązania pozostaje kwestia reprezentatywności, jak w każdych wyborach. Anna Wawrzyszko, wiceprezes Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła, pytała, jak ma być ten mandat, aby nie można go było podważyć.  Jak wybrać osobę, senatora reprezentującego Zachód, który będzie jednocześnie reprezentować USA, Francję i Niemcy? Halina Csúcs Lászlóné, rzecznik narodowości polskiej przy Zgromadzeniu Narodowym Węgier, wyraziła obawę, że Europa Środkowa w takiej sytuacji pozostanie bez swojego przedstawiciela. Maria Szonert Binienda, prezes Instytutu Libra (USA), „gorąco popierając”, zastanawiała się, czy istnieje szansa zwiększenia liczby senatorów do pięciu, albowiem rola takiego senatora reprezentującego Polonię na Zachodzie będzie niesłychanie trudna.

Senator Sagatowska wyjaśniała wątpliwości zgłoszone przez członków Rady, mówiąc że Komisja Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą prowadzi konsultacje ze środowiskami polonijnymi, że u ich podstaw leży dialog i wymiana opinii . „Nie będziemy niczego narzucać” – zadeklarowała. Zapowiedziała ona, że proces legislacyjny powinien być tak przeprowadzony, aby polonijni senatorowie mogli być wybrani w wyborach w 2019 r.

Polonijna Rada Konsultacyjna przy obecnym marszałku Senatu  została powołana uchwałą Senatu na początku lipca 2016 r. Jej zadaniem jest m.in. wyrażanie opinii na temat projektów ustaw i uchwał związanych z Polonią. Członków Rady powołuje i odwołuje marszałek Senatu spośród osób reprezentujących organizacje polonijne i polskie z zagranicy; pełnią oni swoją funkcję honorowo. Kadencja Rady trwa jedną kadencję Senatu. Marszałek zwołuje posiedzenie Rady przynajmniej raz w roku i sam przewodniczy jej obradom. Marszałek może  zasięgać opinii członków Rady w trybie obiegowym, bez zwoływania posiedzenia.

 Znadniemna.pl za Senat.gov.pl

Piąte posiedzenie Polonijnej Rady Konsultacyjnej, która zebrała się 13 listopada 2018 r. w Senacie,  zdominowały kwestie reprezentacji środowisk polonijnych w polskim życiu politycznym, roli Polonii i Polaków poza granicami w kreowaniu i promowaniu polskiej polityki historycznej oraz kontroli wydatkowania środków na zadanie publiczne w zakresie

Redakcja kwartalnika Polaków na Polesiu „Echa Polesia” informuje na swojej witrynie internetowej Polesie.org o wydaniu drukiem „Katalogu Miejsc Pamięci Narodowej w obwodzie brzeskim”.

Fot.: Polesie.org

Nakład Katalogu, jak przyznają koledzy z Brześcia, okazał się, niestety, niewystarczający, aby zadowolić zapotrzebowanie osób zainteresowanych jego posiadaniem.

W celu dotarcia do jak najszerszego grona odbiorców redaktorzy Polesie.org informują o opracowaniu elektronicznej wersji Katalogu, która niebawem powinna ukazać się na redagowanej przez nich witrynie.

Więcej informacji na ten temat Katalogu znajdziecie Państwo na witrynie Polesie.org.

Znadniemna.pl za Polesie.org

Redakcja kwartalnika Polaków na Polesiu „Echa Polesia” informuje na swojej witrynie internetowej Polesie.org o wydaniu drukiem „Katalogu Miejsc Pamięci Narodowej w obwodzie brzeskim”. [caption id="attachment_34683" align="alignnone" width="500"] Fot.: Polesie.org[/caption] Nakład Katalogu, jak przyznają koledzy z Brześcia, okazał się, niestety, niewystarczający, aby zadowolić zapotrzebowanie osób zainteresowanych jego posiadaniem. W

Od czego należy zacząć, kiedy zachciało ci się poznać historię rodu, z którego pochodzisz i ułożyć swoje drzewo genealogiczne? Jak to zrobić?

Rozmowę o genealogii prowadzili: badacz-entuzjasta Igor Stankiewicz i zawodowy genealog Witold Chaniecki z biura genealogicznego „Wenda”

Na te i inne pytania, związane z poszukiwaniem informacji o przodkach, odpowiadali 9 listopada w siedzibie Związku Polaków na Białorusi w Mińsku działacz miejscowego oddziału ZPB, autor książki „Historia rodu Kamieńskich” oraz autor naszego portalu Igor Stankiewicz, a także dyrektor biura genealogicznego „Wenda” Witold Chaniecki.

Temat spotkania zainteresował ponad trzydziestu członków Oddziału ZPB w Mińsku

Na samym początku spotkania jego prowadzący zapytali obecnych o tposiadanej przez nich wiedzy o ich rodowodzie. Z ponad trzydziestu przybyłych na spotkanie osób zaledwie kilka zadeklarowało, że może wymienić przodków  w prostej linii z 5 – 6 pokoleń wstecz. O tym, żeby ktoś znał swoich praszczurów sprzed dziesięciu pokoleń nie było nawet mowy, jeśli, oczywiście, nie liczyć prowadzących spotkanie.

Jeden z nich – Igor Stankiewicz – oświadczył, że nie jest zawodowym genealogiem, a poszukiwanie informacji o swoich przodkach jest jego pasją. Do rozpoczęcia badań nad swoimi rodzinnymi korzeniami zainspirował Igora Stankiewicza przechowywany w jego rodzinie od dziesięcioleci i przekazywany kolejnym pokoleniom album ze starymi zdjęciami. Będąc jednym ze spadkobierców tej rodzinnej pamiątki Igor zapragnął dowiedzieć się o ludziach, czyj wizerunek został utrwalony na zdjęciach.

Na samym początku wiedział tyle, że wszyscy oni byli jego przodkami, bądź krewnymi. Krok po kroku Igor Stankiewicz poszukiwał i gromadził informację o każdym utrwalonym na starych  zdjęciach człowieku.

Kiedy udało się uzbierać wystarczająco dużo informacji o ludziach z albumu, okazało się, że większość z nich należała do polskich rodów szlacheckich, a niektórzy, jak choćby kuzyni Piotr i Michał Kamieńscy, sto lat temu zbrojnie walczyli o odzyskanie przez Polskę Niepodległości oraz jej bronili. Jeden z braci – Michał – był zawodowym wojskowym i wybitnym artystą rzeźbiarzem. W listopadzie 1917 roku Michał Kamieński pełnił służbę w I Korpusie Polskim pod dowództwem generała Józefa Dowbor–Muśnickiego. Został rozstrzelany przez Niemców  w 1944 roku w Warszawie, podczas powstania warszawskiego. Dłutu Michała Kamieńskiego należą m.in.: pomnik Dowborczyków na Wybrzeżu Kościuszkowskim w Warszawie oraz znajdujący się w warszawskim parku Ujazdowskim  pomnik Ignacego Jana Paderewskiego.

Prowadząc badania nad swoim pochodzeniem Igor Stankiewicz ustalił, że wielu przedstawicieli jego rodu zginęło za to, że byli Polakami w czasie represji stalinowskich w latach 30. minionego stulecia. Na liście Stankiewicza są imiona prawie 25 członków jego rodu, zgładzonych przez władzę sowiecką.

Jak przyznał Igor Stankiewicz jego badania nad historią rodu nie tylko pomogły mu uświadomić charakter i istotę wydarzeń  sprzed wielu dziesięcioleci. Dzięki zgłębianiu wiedzy o swoich korzeniach udało mu się odnaleźć  wiele spokrewnionych z nim osób, a także historię kilku rodzin sięgającą w przeszłość nawet  na 150-400 lat.

Ogółem Igorowi Stankiewiczowi udało się zebrać informację o szesnastu pokoleniach jego przodków, wywodzących się m.in. z rodów Cechańskich i Kamieńskich. Zgromadzony materiał stał się podstawą do napisania przez badacza książki pt. „Historia rodu Kamieńskich”. Odpowiadając na pytania uczestników spotkania Igor Stankiewicz podzielił się praktycznymi rekomendacjami na temat tego, jak należy zaczynać pracę nad układaniem swojego drzewa genealogicznego.

O archiwach, znajdujących się na terenie Polski, Białorusi i Rosji, ich zasobach oraz o zasadach i metodach pracy w archiwach opowiedział uczestnikom spotkania dyrektor biura genealogicznego „Wenda” Witold Chaniecki, zajmujący się genealogią zawodowo.

Na zakończenie spotkania każdy z obecnych mógł osobiście porozmawiać z ekspertami

Paulina Juckiewicz z Mińska, zdjęcia Alesia Hurkowa

Od czego należy zacząć, kiedy zachciało ci się poznać historię rodu, z którego pochodzisz i ułożyć swoje drzewo genealogiczne? Jak to zrobić? [caption id="attachment_34677" align="alignnone" width="500"] Rozmowę o genealogii prowadzili: badacz-entuzjasta Igor Stankiewicz i zawodowy genealog Witold Chaniecki z biura genealogicznego "Wenda"[/caption] Na te i inne pytania,

 Proponujemy Państwu zapoznać się z  opublikowanymi na portalu diecezji grodzieńskiej Grodnensis.by rozważaniami księdza Andrzeja Radziewicza nad pytaniem: dlaczego chrześcijanie nie powinni wstępować  do Białoruskiego Republikańskiego Związku Młodzieży?

Wykonany przez białoruskiego artystę Władimira Ceslera z okazji obchodzonego szeroko na Białorusi 100-lecia Komsomołu plakat z artystyczną interpretacją tego, jak powinien wyglądać komsomolski znaczek, fot.: udf.by

Jest to pytanie bardzo interesujące i aktualne.Na wstępie należy zaznaczyć, że Kościół nie wypowiadał się oficjalnie na temat młodzieżowej organizacji BRSM (Białoruski Republikański Związek Młodzieży – red.), i oficjalny kościelny zakaz przystępowania do niej nie istnieje. Chociaż trzeba stosować zasadę, że to, co nie jest zabronione, jest koniecznie dozwolone. Bardzo mi się podoba druga część pytania, zawierająca raczej sugestię, iż przynależność do tej organizacji nie przystoi chrześcijaninowi. W tym artykule mówimy zatem nie o zakazie kościelnym, lecz o powodach i przyczynach, dla których do takiej organizacji nie należy wstępować.

Osobiście jestem przekonany, że organizacje dziecięce i młodzieżowe powinny istnieć. Rzecz w tym, że w dobrej organizacji, opartej na pozytywnych zasadach, młody człowiek ma szansę na lepszy rozwój osobowości, samorealizacji, wychowania w sobie wielu dobrych cech. Powstaje jednak pytanie: czy każda organizacja jest dobra i, czy każda sprzyja duchowemu i moralnemu rozwojowi człowieka?

Kiedy mówimy o BRSM, to musimy wyraźnie zaznaczyć, że ta organizacja, co jest zresztą zaznaczone w jej statucie, uważa się za spadkobierczynię Leninowskiego Komunistycznego Związku Młodzieży Białorusi (Komsomołu). Tymczasem Komsomoł opierał się na zasadach komunistycznych, a więc antyreligijnych. W statucie Komsomołu było zapisane zresztą, że każdy członek tej organizacji ma obowiązek „zdecydowanego zwalczania wszelkich  przejawów burżuazyjnej ideologii, religijnych zabobonów i innych poglądów i zwyczajów, które są obce socjalistycznemu układowi życia”.

W tym miejscu należy przypomnieć, że Kościół Katolicki od momentu proklamowania ideologii komunistycznej, wyraźnie się wypowiedział przeciwko zawartym w niej ideom. Już w 1846 roku Papież Pius IX w encyklice „Qui pluribus” potępił doktrynę komunistyczną, nazywając ją ohydną. Potem Papież Leon XIII w encyklice z 1878 roku „Quo apostolici muneris” nazwał ideologię komunistyczną „śmiertelną zarazą, która owija organy wewnętrzne ludzkiej społeczności i prowadzi ją do ostatecznego kryzysu”.

Później w 1937 roku została wydana encyklika Piusa XI „Divisi Redemptors”, w której zebrano analizy i rozważania na temat ideologii komunistycznej. Pontyfikat Piusa XI był okresem, w którym totalitaryzm komunistyczny bezlitośnie zwalczał Kościół Katolicki. Następca Piusa XI, Pius XII najpierw w milczeniu znosił  oszczerstwa i zniewagi. Za jego pontyfikatu w różnych krajach z różnym nasileniem odbywało się zwalczanie katolicyzmu. Odbywało się to także na Białorusi. Papież Pius XII jednoznacznie potępił komunizm, poczynając od encykliki „Orientales omnes Ecclesias” (1945) i potwierdzając stanowisko Kościoła wobec tej zbrodniczej ideologii w encyklikach „Ad apostolo rum” (1958) oraz „Meminisse iuvat” (1958). W encyklikach papieskich ateizm komunistyczny był postrzegany jako największe zagrożenie dla Kościoła Katolickiego.

Patrząc z perspektywy historycznej stwierdzamy, że komunizm ma na swoim sumieniu ogromną liczbę ludzkich ofiar, które należy liczyć w dziesiątkach milionów. Przywódcy komunistyczni dążyli do realizacji swoich celów nie zważając na życie człowieka. Jedną z głównych idei komunizmu była walka z religią. Stworzony przez komunistów system zrujnował wiele świątyń, zamordował wielu chrześcijan, zarówno duchownych, jak i świeckich. We wszystkich tych zbrodniach aktywnie uczestniczył Komsomoł. To komsomolcom często kazano niszczyć świątynie, a nawet  zabijać osoby duchowne.

Wskutek komsomolskiej indoktrynacji dzieci w ZSRR protestują przeciwko wychowaniu religijnemu, fot.: homsk.com

Pamiętam, jak podczas mojej pracy w Grodnie, byłem zapraszany na spotkania, w których brali udział przedstawiciele Katolickiego Kościoła, Prawosławnej Cerkwi oraz reprezentanci BRSM i organizacji pionierów. W czasie tych spotkań można było zadawać pytania. Pewnego razu jeden z prawosławnych duchownych zapytał reprezentanta BRSM, o statut jego organizacji, o jej cele i metody działania, a także o to, czym BRSM różni się od komsomołu. Przedstawiciel BRSM odpowiedział, że jego organizacja ma inne cele, niż miał Komsomoł, co się zaś tyczy metod działania – są one podobne. Wtedy kapłan zauważył, że w jednej z prawosławnych parafii komsomolcy w swoim czasie zatłukli na śmierć miejscowego prawosławnego proboszcza łopatami, a BRSM stosuje komsomolskie metody działania.

Plakat agitacyjny z czasów ZSRR, nawołujący do rozprawiania się z religią, fot.: homsk.com

Pokazuje to, że Komsomoł był organizacją ateistyczną,  antychrześcijańską i bezbożną. I jeżeli BRSM jest spadkobiercą Komsomołu, to człowiek wierzący nie powinien wstępować do organizacji, która ma taką historię i jest oparta na takich  fundamentach. Z przykrością obserwowałem w październiku bieżącego  roku wiszące w wielu miejscach plakaty, na których widniał komsomolski znaczek z Leninem i napisem „To jest nasza z tobą historia”. Owszem jest to historia, ale historia taka, którą nie wypada się chwalić.  Jedno jest niezaprzeczalne – na zgniłych fundamentach nie da się wznieść  dobrego i trwałego budynku.

Na fundamentach Komsomołu nie da się zbudować dobrej organizacji młodzieżowej. Jeżeli naprawdę  troszczymy się o młodzież, to należy zerwać z bezbożnym Komsomołem, należy potępić krwawy terror komunistyczny i zacząć budować coś nowego – organizację, która będzie rzeczywiście wychowywać, będzie uczyć młodzież miłości do Ojczyzny, miłości do ziemi, na której żyjemy, do jej języka, kultury i tradycji.

Znadniemna.pl za ks. Andrzej Radziewicz/Grodnensis.by, tłumaczenie z języka białoruskiego – Znadniemna.pl

 Proponujemy Państwu zapoznać się z  opublikowanymi na portalu diecezji grodzieńskiej Grodnensis.by rozważaniami księdza Andrzeja Radziewicza nad pytaniem: dlaczego chrześcijanie nie powinni wstępować  do Białoruskiego Republikańskiego Związku Młodzieży? [caption id="attachment_34671" align="alignnone" width="500"] Wykonany przez białoruskiego artystę Władimira Ceslera z okazji obchodzonego szeroko na Białorusi 100-lecia Komsomołu plakat

Do redakcji napływają relacje o przeprowadzonych w oddziałach terenowych Związku Polaków na Białorusi uroczystościach z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości.

Grodno

Niezależnie od centralnych obchodów 100-lecia odzyskania Niepodległości przez Polskę, swoje wewnętrzne obchody doniosłej rocznicy zorganizował Oddział ZPB w Grodnie wspólnie z działającym przy organizacji Uniwersytetem Trzeciego Wieku (UTW).

W sali aktowej ZPB we wtorek, 13 listopada, zgromadzili się członkowie oddziału oraz słuchacze UTW. Ich uwadze zostały przedstawione występy, działających przy obu strukturach związkowych zespołów – chóru UTW oraz zespołu wokalno-tanecznego „Sami swoi”, który powstał zaledwie rok temu przy Oddziale ZPB w Grodnie.

Borysów

Wspólnym odśpiewaniem Hymnu Polski uczcili rocznicę Niepodległości członkowie Oddziału ZPB w Borysowie oraz uczniowie i nauczyciele działającego w miejscowym Domu Polskim ośrodka nauczania języka polskiego.

Brześć

W mieście nad Bugiem Polska Szkoła Społeczna przy Oddziale ZPB w Brześciu przyłączyła się do akcji wspólnego śpiewania czterozwrotkowego Hymnu Polski z okazji Święta Niepodległości. Obchody stały się także okazją do podsumowania uczniowskiego konkursu plastycznego, poświęconego 100. rocznicy odrodzenia się wolnej Polski. Dyplomy i nagrody dla zwycięzców oraz laureatów konkursu zostały ufundowane przeze Konsulat Generalny RP w Brześciu.

Juszkiewicze

11 listopada z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości Mszę św. za Ojczyznę odprawiono w jednym z najmniejszych oddziałów ZPB na terenie obwodu brzeskiego w Juszkiewiczach. Uroczyste nabożeństwo celebrował proboszcz miejscowej parafii ks. Leonard Okołotowicz. Na zaproszenie prezesa miejscowego oddziału ZPB Dymitra Burca przybyli w tym dniu do Juszkiewicz goście z Baranowicz, Brześcia i Mińska, a nawet dawni mieszkańcy wsi  ze Szwajcarii.

Po Mszy św. na znajdującym się obok kościoła cmentarzu parafialnym odbyło się poświęcenie  nowego  pomnika, postawionego na grobie zamordowanego przez gestapo za współpracę z Armią Krajową śp. księdza Bolesława Rutkowskiego.

Pomnik został wykonany dzięki sponsorskiemu wsparciu członka Obwodowego Brzeskiego Oddziału ZPB Andrzeja Szykieli.

 Znadniemna.pl

Do redakcji napływają relacje o przeprowadzonych w oddziałach terenowych Związku Polaków na Białorusi uroczystościach z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości. Grodno Niezależnie od centralnych obchodów 100-lecia odzyskania Niepodległości przez Polskę, swoje wewnętrzne obchody doniosłej rocznicy zorganizował Oddział ZPB w Grodnie wspólnie z działającym przy organizacji Uniwersytetem

Skip to content