HomeStandard Blog Whole Post (Page 171)

Znadniemna.pl, podobnie jak zaprzyjaźniony portal Kresy24.pl, przyłącza się do apelu wokalistki zespołu LOMBARD Marty Cugier, która wezwała Polaków do opamiętania się. Artystka emocjonalnie zareagowała na pojawiające się sygnały o złym traktowaniu Białorusinów przez Polaków.

Szanowni Czytelnicy, Białorusini to nie to samo co reżim Łukaszenki, który stoi ramię w ramię z Władimirem Putinem i pozwala z terytorium Białorusi atakować Ukrainę!

Białorusini to nie Rosjanie, to naród szczerze pragnący wolności, który w 2020 roku po sfałszowanych wyborach prezydenckich pokazał światu, że chce zrzucić jarzmo, że sprzeciwia się dyktaturze, chce być normalnym, demokratycznym, europejskim krajem. Ale reżim Łukaszenki, wspierany przez siły Kremla zniweczył ich dążenia. Białorusini płacą za swoją walkę wysoką cenę, ponad tysiąc osób wtrącono więzienia, tysiące uciekło przed prześladowaniami do Polski.

Teraz – jak się okazuje, Białorusini, a także Polacy z Białorusi, którzy uciekli do Polski przed prześladowaniem reżimu Łukaszenki muszą znosić w naszym kraju rozmaite szykany, wyzwiska ze strony Polaków.

Szanowni czytelnicy, Białorusini są przeciwko rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wielu z nich walczy przeciwko armii Putina w szeregach ukraińskiej armii. Białorusini utworzyli też swój batalion, który nazwali na cześć bohatera narodowego Konstantego Kalinowskiego, wielu oddało za wolność Ukrainy to co najcenniejsze, swoje życie!

Wokalistka Lombardu napisała na swoim profilu;

„Ludzie, ogarnijmy się! Dowiedziałam się dzisiaj, że Polacy hejtują Białorusinów, nawet Polaków, uchodźców z Białorusi. Niektórzy ludzie wyrzucają ich z domów, mieszkań, pokoi na wynajem. Są narażeni na wyzwiska i ataki. Co się z Wami dzieje? Białoruś należy podzielić na 2 części: tę wolną biało-czerwono-białą i tę reżimową czerwono-zieloną. Na Ukrainę napadła z Rosją ta reżimowa. Nie hejtujcie uchodźców z Białorusi! Przecież Oni uciekali przed represjami po manifestacjach przeciw sfałszowanym wyborom na Białorusi. Są ofiarami reżimu Łukaszenki! Ci ludzie ramię w ramię z narodem ukraińskim manifestują przeciw wojnie w Ukrainie… Są wolontariuszami w punktach recepcyjnych… Czy nas Polaków ktoś się pytał, czy popieramy inwazję układu warszawskiego na Czechosłowację w 1968 r. Nikt się nas nie pytał!”

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/facebook.com/martacugier

Znadniemna.pl, podobnie jak zaprzyjaźniony portal Kresy24.pl, przyłącza się do apelu wokalistki zespołu LOMBARD Marty Cugier, która wezwała Polaków do opamiętania się. Artystka emocjonalnie zareagowała na pojawiające się sygnały o złym traktowaniu Białorusinów przez Polaków. Szanowni Czytelnicy, Białorusini to nie to samo co reżim Łukaszenki, który stoi

Zbliża się rocznica uwięzienia naszych kolegów: prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys oraz członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta. Oboje czekają na decyzję o dacie rozprawy sądowej w jednym z najcięższych na Białorusi więzień śledczych w miejscowości Żodzino.

Irena Biernacka i Andżelika Borys

Obaj usłyszeli absurdalne zarzuty o rzekomym popełnieniu przez grupę osób zbrodni podżegania do nienawiści na tle narodowościowym oraz innym i rehabilitacji nazizmu, za co grozi kara pozbawienia wolności od 5 do 12 lat. „Grupa osób”, która pod kierownictwem Andżeliki Borys miała dopuścić się popełnienia tych, zmyślonych przez zbrodniczy reżim Aleksandra Łukaszenki, przestępstw, składała się pierwotnie z pięciu działaczy polskich organizacji, prowadzących działalność na Białorusi.

Była wśród nich m.in. członkini Zarządu Głównego ZPB oraz prezes Oddziału ZPB w Lidzie Irena Biernacka. Jest ona jedną z trzech Polek, wywiezionych do Polski z łukaszenkowskiego więzienia dzięki staraniom polskiej dyplomacji oraz rządu i prezydenta RP.

Irena Biernacka spędziła w białoruskich aresztach i więzieniach dwa miesiące. Ogółem „zaliczyła” cztery miejsca odosobnienia.

Wspomnieniami o tych trudnych doświadczeniach Irena Biernacka zgodziła się podzielić z Państwem za pośrednictwem naszego portalu, aby uświadomić w jak ciężkich warunkach przebywają od roku tylko za to, że są Polakami Andżelika Borys i Andrzej Poczobut.

Po raz pierwszy Irena Biernacka trafiła do aresztu administracyjnego w Lidzie jeszcze 25 października 2020 roku. Wówczas stała się ofiarą milicyjnej łapanki, odbywającej się na ulicach jej rodzinnej Lidy.

Podczas rozprawy sądowej Ireny Biernackiej (stoi po prawej) w Lidzie

Dzisiaj publikujemy pierwszą część wspomnień Ireny Biernackiej o jej więziennych doświadczeniach. Są to wspomnienia z aresztu administracyjnego miasta Lida:

Jak wyglądał dzień więźnia w areszcie administracyjnym Lidy?

-To była cela czteroosobowa z małym okienkiem, które nie miało szkła. Zamiast szyby okno zasłonięte było podziurawioną, jak durszlak, metalową blachą. W te dziurki wpychaliśmy kawałki chleba, żeby mniej wiało. Spałyśmy na gołych pryczach, bo materaców nam nie dano. Ściany celi były po prostu straszne. Miałam wrażenie, że remontu tam nie było od czasu wybudowania aresztu. Po środku celi stał maleńki, wmurowany w podłogę, stół z ławkami. W tej samej celi, w której więźniowie jedzą i śpią, należy załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne. Nie ma żadnej odgrodzonej toalety, ani nawet sedesu. Do wypróżniania się więźniom służy tak zwana „parasza”. „Parasza” to dziurka w podłodze, przy której stoi worek z piaskiem. Po załatwieniu się należy zasypać nim wydzielinę, żeby mniej śmierdziało. Obok „paraszy” jest umywalka, czarna od brudu. W tym samym pomieszczeniu pali się tytoń. Do celi co godzinę podawano zapalniczkę, żeby palące kobiety mogły podpalić papierosa. Dzięki tej zapalniczce odmierzałyśmy czas, gdyż przed osadzeniem w celi zegarki zabierano.

W każdym więzieniu na Białorusi pobudka jest o godzinie 6:00. W Lidzie po przebudzeniu więźniów wyprowadzano z celi i stawiano przy ścianie. Nogi kazano stawiać na szerokości barków. Jeśli tego nie zrobisz, to dostajesz butem po nogach tak, że one same się „rozjeżdżają”. Później zaczynają cię obmacywać i robią w celi tak zwany „szmon” (przeszukanie – przyp. red.).

Czy uwięzionymi kobietami zajmuje się w areszcie personel płci żeńskiej?

– Ochroniarzami są mężczyźni, ale na tak zwany „szmon” i przeszukanie osobiste do więźniarek przychodzą kobiety z niezwiązanych z więziennictwem struktur milicyjnych. Są to między innymi panie z wydziału paszportowego. Uważam, że po tym, jak do aresztów zaczęło trafiać wielu politycznych, robi się tak po to, żeby każdy, kto pracuje w systemie MSW, był umoczony w proceder represji i czul się wspólnikiem zbrodni, popełnianych przez władzę przeciwko własnemu narodowi.

Jak się odżywiają więźniowie lidzkiego aresztu?

– Jedzenie w więzieniu jest niskokaloryczne. Nie daje umrzeć z głodu. Mój obiad składał się z „pustej” zupy, czyli z kapuśniaku, w którym była tylko kapusta i woda. Do tego w lidzkim areszcie dostałam przeterminowany chleb oraz śmierdzący kotlet z rybnych ości. To wszystko jest podawane w zdeformowanych aluminiowych miskach, z których je się pogiętymi aluminiowymi łyżkami.

Czy to jedzenie było przygotowywane w areszcie?

– Nie. Tylko naczynia i sztućce były miejscowe. Posiłki zaś przygotowywano w stołówce miejskiej, chyba z resztek jedzenia i zepsutych produktów, gdyż normalnie obiady w tej stołówce są bardzo smaczne.

Czym zakończył się ten pobyt w areszcie?

– Zostałam postawiona przed sądem, który skazał mnie na karę grzywny wysokości 810 rubli białoruskich, które wówczas były warte ok. 1400 złotych. Podczas rozprawy kilku wezwanych przeze mnie świadków zaprzeczyło temu, co mi zarzucili milicjanci. Sąd uwzględnił jednak tylko zeznania funkcjonariusza milicji, który skłamał, iż brałam udział w proteście przeciwko władzom…

Kolejne wspomnienia Ireny Biernackiej o jej więziennej epopei podczas której „zaliczyła” kolejno mińskie areszty „Akrescina”, „Waładarka” i więzienie śledcze w Żodzinie opublikujemy w najbliższych dniach.

Znadniemna.pl

Zbliża się rocznica uwięzienia naszych kolegów: prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys oraz członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta. Oboje czekają na decyzję o dacie rozprawy sądowej w jednym z najcięższych na Białorusi więzień śledczych w miejscowości Żodzino. [caption id="attachment_55950" align="alignnone" width="1024"] Irena Biernacka i

 “Raz, dwa, trzy i po polsku mówisz Ty! Podręcznik do nauki języka polskiego dla dzieci na Ukrainie” – to nowoczesny podręcznik który został opracowany przez wykładowców i lektorów związanych z Centrum “Polonicum”. Podręcznik został napisany z myślą o dzieciach na Ukrainie, ale może być  pomocny w pracy nauczycieli języka polskiego także a Białorusi oraz w innych krajach.

Autorkami podręcznika są: Katarzyna Kołak, Małgorzata Malinowska, Anna Rabczuk, Dorota Zackiewicz. Redaktorem metodycznym i programowym: Piotr Kajak. Za ilustracje i szatę graficzną odpowiada Marta Zabłocka.

Podręcznik wydały, wspólnym nakładem sił, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Fundacja Wolność i Demokracja oraz Centrum Języka Polskiego i Kultury Polskiej dla Cudzoziemców „Polonicum” UW a także przy współpracy z Centrum Metodycznym w Drohobyczu. Podręcznik uzyskał akceptację Ministerstwa Oświaty i Nauki Ukrainy, może być oficjalnie wykorzystywany w szkolnictwie polonijnym na Ukrainie.

Bezpłatne pobranie i korzystanie z podręcznika możliwe jest na stronie Fundacji Wolność i Demokracja. Jest on dostępny w 5 tomach, które odpowiadają poszczególnym poziomom nauczania. Do każdego tomu dołączone są Materiały uzupełniające dla nauczyciela. Podręcznik i materiały można pobrać klikając na obrazek z konkretnym tomem. Aby przejść na stronę z linkami do pobrania poszczególnych tomów podręcznika należy kliknąć TUTAJ.

Znadniemna.pl za wid.org.pl

 

 “Raz, dwa, trzy i po polsku mówisz Ty! Podręcznik do nauki języka polskiego dla dzieci na Ukrainie” – to nowoczesny podręcznik który został opracowany przez wykładowców i lektorów związanych z Centrum “Polonicum”. Podręcznik został napisany z myślą o dzieciach na Ukrainie, ale może być  pomocny

Potrwało zaledwie pięć dni od 14 do 19 marca 1919 roku, ale stało się ważnym świadectwem przywiązania miejscowej ludności do polskości i chęci wyrwania się z spod rosyjskiego panowania poprzez przyłączenie miasta do tylko co odrodzonej Polski.

Nieświeżanie postanowili wystąpić przeciwko bolszewikom i wyzwolić miasto z rąk sowieckich na wieść o wybuchu wojny między Polską, a bolszewicką Rosją. Do inicjatorów zrywu docierały wieści o sukcesach  wojsk polskich w bojach i potyczkach z Armią Czerwoną. W lutym 1919 roku linia frontu rzeczywiście przebiegała nieopodal Nieświeża, bo  w stu kilometrach od miasta.

Ta okoliczność sprawiła, że nieświeżanie w nocy z 14 na 15 marca przystąpili do akcji wyzwolenia miasta z rąk bolszewickich. Na początku działania te wróżyły ostateczny sukces całemu przedsięwzięciu, gdyż udało się zabić kilku ważnych bolszewików, w tym naczelnika miejscowego Czeka (Komisja nadzwyczajna do walki z kontrrewolucją i sabotażem – specsłużba, z której wywodziły się późniejsze NKWD, MGB, KGB, milicja itd.)

Wieści o wznieceniu powstania przeciwko władzy sowieckiej przez polską ludność Nieświeża, dotarły do kierownictwa bolszewickiego, rezydującego w niedalekim Mińsku.

Sowieci skierowali do stłumienia powstania regularne oddziały Armii Czerwonej. Polscy ochotnicy nie mieli szans w walce z regularnym wojskiem i 19 marca Nieśwież ponownie znalazł się w rękach sowieckich. Wojska polskie dotarły do miasta dopiero 16 kwietnia. Sowieci tymczasem zamknęli powstańców  polskich w celach klasztoru Benedyktynów, aby 24 marca rozstrzelać.

Dzisiaj o tragicznych wydarzeniach sprzed 103. lat przypomina pomnik na miejscowym cmentarzu katolickim, który został ufundowany i odsłonięty 24 marca 1926 roku przez uczniów i nauczycieli nieświeskiego gimnazjum, jako drugie upamiętnienie powstańców po pomniku, znajdującym się w okresie międzywojennym w centrum Nieświeża. Na pomniku, który przetrwał, możemy przeczytać. nazwiska powstańców, poległych z rąk Sowietów. Byli to: Mieczysław Wolnisty, Polikarp Kolęda, Józef Januszkiewicz, Konstanty Szydłowski i Stanisław Iwanowski.

Wyryta na pomniku inskrypcja, tłumaczy uczucia fundatorów upamiętnienia, którzy, jak się wydaje, byli przekonani co do tego, że „A jeśli komu droga otwarta do nieba – Tym co służą Ojczyźnie.”

Znadniemna.pl na podst. cudnadwisla.pl, fot.: Wikipedia.org

Potrwało zaledwie pięć dni od 14 do 19 marca 1919 roku, ale stało się ważnym świadectwem przywiązania miejscowej ludności do polskości i chęci wyrwania się z spod rosyjskiego panowania poprzez przyłączenie miasta do tylko co odrodzonej Polski. Nieświeżanie postanowili wystąpić przeciwko bolszewikom i wyzwolić miasto z

Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys już na niespełna dwa tygodnie przed aresztowaniem doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że kierowanej przez nią organizacji i jej samej grozi ogromne niebezpieczeństwo ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki.

Dzisiaj pragniemy Państwu przypomnieć wpis Andżeliki Borys na Facebooku z dnia 11 marca 2021 roku.

Był on reakcją na decyzję władz białoruskich o wydaleniu z Białorusi  konsula generalnego RP w Grodnie Jarosława Książka, a także innych polskich dyplomatów, m.in. z placówki konsularnej RP w Brześciu.

Przypomnijmy, że 11 marca 2021 roku MSZ Białorusi poinformowało, iż po wydaleniu z Brześcia tamtejszego konsula RP Jerzego Timofiejuka, kraj ma opuścić konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek oraz kierownik wydziału konsularnego placówki konsul RP Paweł Niedźwiedzki.

Swoją decyzje białoruski resort spraw zagranicznych wytłumaczył odpowiedzią Polski na decyzję w stosunku do konsula RP w Brześciu.

Wówczas ocenialiśmy, że zachowanie władz Białorusi świadczy o tym, iż „oficjalny Mińsk z premedytacją dąży do eskalacji konfliktu z Polską”.

Prognozowaliśmy także, że zakładnikami pogłębiającego się kryzysu w stosunkach polsko-białoruskich staną się mieszkający na Białorusi Polacy.

11 marca, czyli tego samego dnia, kiedy MSZ Białorusi wydalił z kraju konsula generalnego RP w Grodnie Jarosława Książka i konsula RP Pawła Niedźwiedzkiego, prezes ZPB Andżelika Borys dokonała na swoim profilu na Facebooku wpisu następującej treści:

„Związek Polaków na Białorusi  od 2005 r. nieustannie jest nękany przez władze Białorusi. Wydawałoby się za co? Za pielęgnowanie naszego języka ojczystego, kultury, historii, za nasze poczucie godności i wolności.

Przeżyliśmy bardzo trudne czasy, areszty, prowokacje, zwolnienia z pracy,  zlikwidowano nam naukę języka polskiego, odebrano nam Domy Polskie, ale nie udało się zniszczyć w nas naszej  godności i wartości, było ciężko ale daliśmy rade!!!

Jak widać  historia się powtarza. Wydalenie Konsuli RP z Brześcia i Grodna, podobnie, jak to było w 2005 r., jest kolejnym uderzeniem w Szkoły Polskie, poznawanie przez polską mniejszość na Białorusi ojczystej kultury i historii. 

Po raz kolejny spotykamy się z represjami i szykanami, ostatnio tak szeroko dotykającymi wszystkich na Białorusi.

Teraz po prostu przyszła kolej na nas. Myślę, że dla wielu działaczy ZPB nie jest to zaskoczeniem, jest to raczej nasza  rzeczywistość. I zapewne tak jak zawsze damy radę!!!

Serdecznie dziękuję Konsulowi Generalnemu RP w Grodnie Jarosławowi Książkowi za ogromną pomoc i wsparcie dla nas Polaków na Białorusi i Białorusinów.

Pan zawsze, nie zważając na sytuację,  wspierał społeczeństwo obywatelskie na  Białorusi, był organizatorem wielu przedsięwzięć,  promujących  nasze wspólne polsko-białoruskie dziedzictwo  historyczne, nasze  tradycje i wartości, które nie da się  zniszczyć!!!

Dziękujemy Panu, Panie Konsulu i wszystkim pracownikom polskiego korpusu dyplomatycznego na Białorusi!!!”

Mija rok od momentu, kiedy Andżelika Borys napisała powyższe słowa. Przewidziała w nich, że walec represji niebawem zacznie dławić środowisko Polaków na Białorusi.

Mimo tej świadomości, pozostając wierna wartościom demokratycznym i zasadom praworządności, pani prezes doprowadziła do tego, że 20 marca 2021 roku odbył się X, jubileuszowy, Zjazd ZPB. Zjazd, który mimo groźby prześladowań za udział w nielegalnym zgromadzeniu, odnotował kworum delegatów, wystarczające do przeprowadzenia forum. Był to Zjazd, który na kolejną kadencję prezesa wybrał niekwestionowanego lidera polskiej społeczności na Białorusi – Andżelikę Borys, polską działaczkę, która była przekonana, iż Polacy na Białorusi przetrwają wszelkie prześladowania i wraz z braćmi Białorusinami wywalczą dla Białorusi możliwość do wolnego, niepodległego i demokratycznego rozwoju.

Znadniemna.pl na podstawie facebook.com, na zdjęciu: Grodno, marzec 2021 r. Andżelika Borys żegna wydalonego z Białorusi konsula generalnego RP w Grodnie Jarosława Książka

Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys już na niespełna dwa tygodnie przed aresztowaniem doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że kierowanej przez nią organizacji i jej samej grozi ogromne niebezpieczeństwo ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki. Dzisiaj pragniemy Państwu przypomnieć wpis Andżeliki Borys na Facebooku

Polska organizacja społeczna o zasięgu regionalnym, jaką było Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej (TKPZL), zawsze unikała sytuacji konfliktowych z dyktatorskim reżimem Aleksandra Łukaszenki. Grodzieński Sąd Obwodowy, na wniosek grodzieńskiego  przedstawicielstwa Ministerstwa Sprawiedliwości Republiki Białorusi, wydał jednak werdykt o likwidacji TKPZL.

Do likwidacji TKPZL doszło 1 marca, a 10 marca poinformował o tym  grodzieński portal informacyjny Hrodna.life.

Według  Hrodna.life  przyczyny likwidacji regionalnej organizacji polskiej z siedzibą w Lidzie nie są znane, a sama organizacja zajmowała się jedynie nauczaniem języka polskiego oraz opiekowała się miejscami polskiej pamięci narodowej na terenie przedwojennego powiatu lidzkiego II RP, na który składają się współczesne ziemie rejonu lidzkiego, a także częściowo szczuczyńskiego, werenowskiego oraz iwiejskiego.

Udało nam się zdobyć fragment werdyktu sądowego bez części uzasadniającej:

Oto jak o działalności Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej opowiadał lidzkiej państwowej gazecie rejonowej jego prezes Aleksander Kołyszko:

„Przy naszym udziale, na przykład, otwarte zostało muzeum uczonego Ignacego Domeyki w szkole w miejscowości Krupowo. Postawiliśmy także znak pamiątkowy  w Zapolu, gdzie Domeyko przez pewien czas mieszkał. W Lidzie, Wawiórce, Żołudku oraz w Iszczołnie z naszą pomocą zawieszono tablice, upamiętniające księży, biorących udział w powstaniu 1863 roku. W Wasiliszkach, w rejonie szczuczyńskim, partycypowaliśmy w upamiętnieniu wybitnego muzyka Czesława Niemena. Doglądamy też groby polskich żołnierzy z różnych wojen i konfliktów zbrojnych, braliśmy udział w rekonstrukcji Cmentarza Lotników w Lidzie” – opowiadał o działalności, kierowanej przez siebie organizacji Aleksander Kołyszko.

Aktywność Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej w dużej mierze pokrywała się z działalnością Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie, a wielu działaczy ZPB, byli jednocześnie współpracownikami Aleksandra Kołyszki.

Przy Towarzystwie Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej działał jeden z najstarszych na Białorusi, założony jeszcze w latach 90. minionego stulecia polski  zespół folklorystyczny „Kresowiacy”. Organizacja wydawała periodyk „Ziemia Lidzka”, będący jednym z najlepszych źródeł wiedzy krajoznawczej w lidzkim regionie i na Grodzieńszczyźnie.

Z uwagi na brak oficjalnego wyjaśnienia przyczyn likwidacji Towarzystwa Kultury Polskiej  Ziemi Lidzkiej należy domniemywać, że TKPZL zostało zlikwidowane za swoją polskość i oraz działalność na rzecz lokalnej polskiej społeczności.

Antypolska istota reżimu Łukaszenki już dawno nie jest dla nikogo tajemnicą. Tak samo zresztą, jak jego antybiałoruska natura.

Po protestach powyborczych, które odbywały się na Białorusi w 2020 roku likwidowanie organizacji społecznych przybrało w kraju charakter masowy. Pod walec represyjny oprócz stowarzyszeń o zabarwieniu politycznym i organizacji broniących praw człowieka, trafiły podmioty zupełnie apolityczne, realizujące m.in projekty oświatowo-edukacyjne oraz tożsamościowe.

Znadniemna.pl na podstawie Hrodna.life , na zdjęciu: Aleksander Kołyszko, prezes TKPZL

Polska organizacja społeczna o zasięgu regionalnym, jaką było Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej (TKPZL), zawsze unikała sytuacji konfliktowych z dyktatorskim reżimem Aleksandra Łukaszenki. Grodzieński Sąd Obwodowy, na wniosek grodzieńskiego  przedstawicielstwa Ministerstwa Sprawiedliwości Republiki Białorusi, wydał jednak werdykt o likwidacji TKPZL. Do likwidacji TKPZL doszło 1 marca,

11 marca w wieku 90. lat odszedł do lepszego świata wybitny grodnianin, pedagog, białoruski literaturoznawca i językoznawca zasłużony dla odrodzenia oświaty polskiej na Białorusi, profesor Aliaksiej Piatkiewicz.

Śp. Aliaksiej Piatkiewicz urodził się 30 kwietnia 1931 roku w miejscowości Nowy Świerżeń (obecnie w rejonie stołpeckim obwodu mińskiego, a przed wojną – w powiecie stołpeckim województwa nowogródzkiego II Rzeczypospolitej). Urodzony, jako obywatel Polski narodowości białoruskiej i wyznania prawosławnego po zakończeniu wojny postanowił związać życie z białoruską literaturą, językiem i kulturą. Podjął więc naukę na wydziale filologii białoruskiej na Białoruskim Uniwersytecie Państwowym w Mińsku, po ukończeniu którego wybrał karierę naukowca. W roku 1957 roku przeniósł się do Grodna, w którym podjął pracę na Uniwersytecie im. Janka Kupały, założył rodzinę, żeniąc się z dziewczyną mającą polskie korzenie i napisał swoje najwybitniejsze dzieła w zakresie filologii białoruskiej, literaturoznawstwa i krajoznawstwa, zostając  w 1971 roku członkiem Związku Białoruskich Pisarzy.

Ogółem śp. Aliaksiej Piatkiewicz napisał 527 prac literacko-krytycznych oraz kulturologicznych, wydając 16 książek, stanowiących złoty zasób białoruskiej skarbnicy literaturoznawczej, językoznawczej oraz krajoznawczej.

Śp. Aliaksiej Piatkiewicz, jako wybitny przedstawiciel środowiska naukowego Grodna nie mógł nie mieć powiązań ze środowiskiem miejscowych Polaków, którzy stanowią 25 procent mieszkańców grodu nad Niemnem. Najbliżej poprzez córkę, znaną w Grodnie znawczynię malarstwa i sztuk plastycznych Marynę Zagidulinę, był związany ze środowiskiem grodzieńskich artystów malarzy, zrzeszonych w Towarzystwie Plastyków Polskich, działającym przy ZPB. Jako  wybitny przedstawiciel środowiska naukowego Grodna śp. prof. Aliaksiej Piatkiewicz  niejednokrotnie był gościem organizowanych przez ZPB konferencji naukowych, poświęconych polskiej mniejszości narodowej na Białorusi i w ZSRR.

W roku 2017, podczas konferencji naukowej pt. „Polacy na Białorusi od końca XIX do początku XXI wieku”, prof. Aliaksiej Piatkiewicz  został odznaczony Medalem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, jako zasłużony dla odrodzenia polskiej oświaty na Białorusi.

Wysokie odznaczenie wręczała wówczas panu profesorowi prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys od prawie roku więziona przez reżim dyktatora Aleksandra Łukaszenki za działalność oświatowo-kulturalną na rzecz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi.

Grodno, 2017 rok. Prezes ZPB Andżelika Borys wręcza prof. Aliaksiejowi Piatkiewiczowi odznaczenie Stowarzyszenia „Wspólnota Polsaka”

Pożegnać się ze śp. prof. Aliaksiejem Piatkiewiczem grodnianie będą mogli jutro, 14 marca, o godzinie 9:45 w podwórzu domu przy ulicy Gorkiego 78 w Grodnie. Stąd trumna ze zmarłym zostanie przewieziona do grodzieńskiej katedry prawosławnej, na terenie której odbędzie się Msza św. pogrzebowa. Śp. prof. Aliaksiej Piatkiewicz zostanie pochowany na małej ojczyźnie w Nowym Świerżeniu.

Redakcja portalu Znadniemna.pl łączy się w bólu z rodziną zmarłego i osobiście z jego córką Maryną Zagiduliną.

Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie…

Znadniemna.pl

11 marca w wieku 90. lat odszedł do lepszego świata wybitny grodnianin, pedagog, białoruski literaturoznawca i językoznawca zasłużony dla odrodzenia oświaty polskiej na Białorusi, profesor Aliaksiej Piatkiewicz. Śp. Aliaksiej Piatkiewicz urodził się 30 kwietnia 1931 roku w miejscowości Nowy Świerżeń (obecnie w rejonie stołpeckim obwodu mińskiego,

Reżim Aleksandra Łukaszenki zgodził się na przewiezienie białoruską koleją rakiet dla rosyjskich zbrodniarzy wojennych, atakujących cywilne cele na Ukrainie – informuje agencja Interfax-Ukraina, powołując się na ukraińskie Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji.

Według agencji transport rakiet jest organizowany z rażącymi naruszeniami zasad bezpieczeństwa, co może doprowadzić do eksplozji wybuchowego ładunku i spowodować liczne ofiary. Chodzi mianowicie o to, że pociski rakietowe planuje się przewozić w półotwartych wagonach, a same rakiety i części do nich mają nie mieć odpowiedniego oznakowania. „W taki sposób mają być przewiezione przez terytorium Białorusi podstawowe części składowe rakiet Toczka-U, pociski odrzutowe do wyrzutni „Grad”, „Smiercz”, pociski quasibalistyczne i skrzydlate rakiety do „Iskanderów” – informuje Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji.

Według Centrum oprócz groźby detonacji, transportowi rakiet mogą zagrażać działania dywersyjne na kolei ze strony białoruskich patriotów, potępiających udział reżimu Łukaszenki w agresji putinowskiej Rosji przeciwko Ukrainie.

„W takich warunkach pracownicy kolei masowo odmawiają pracy. Społeczeństwo białoruskie powinno  żądać od władz zakazu przemieszczania przez Republikę Białoruś  wojennych pociągów z bronią. Przewoźnicy rosyjskiej amunicji stają się wspólnikami zbrodniarzy”, – podkreśla ukraińskie Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji.

Znadniemna.pl za Interfax.com.ua

Reżim Aleksandra Łukaszenki zgodził się na przewiezienie białoruską koleją rakiet dla rosyjskich zbrodniarzy wojennych, atakujących cywilne cele na Ukrainie – informuje agencja Interfax-Ukraina, powołując się na ukraińskie Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji. Według agencji transport rakiet jest organizowany z rażącymi naruszeniami zasad bezpieczeństwa, co może doprowadzić do eksplozji

Ukraińskie władze zaalarmowały wczoraj, 9 marca, , że była elektrownia jądrowa w Czarnobylu została pozbawiona dostaw energii. Białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka, na spotkaniu z kierownictwem białoruskiego  resortu obrony po konsultacjach ze swoim wspólnikiem zbrodni agresji przeciwko Ukrainie prezydentem Rosji Wladimirem Putinem, nakazał białoruskim ekspertom zapewnienie dostaw energii do elektrowni. Tymczasem doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak alarmuje, że „nikt nie wie”, co dzieje się w Czarnobylu.

Aleksander Łukaszenka polecił białoruskim specjalistom zapewnienie zasilania elektrowni atomowej w Czarnobylu na Ukrainie – podała białoruska agencja BelTa. Decyzja ta została przedstawiona na spotkaniu z kierownictwem białoruskiego reosrtu obrony. Z informacji agencji wynika, że Łukaszenka miał tę kwestię omówić z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

Brak zasilania grozi wyciekiem promieniowania

„Dostawy energii elektrycznej do elektrowni i jej systemów bezpieczeństwa zostały całkowicie odcięte w wyniku 'działań wojskowych rosyjskiego okupanta'” – poinformowało w środę ukraińskie przedsiębiorstwo energetyczne Ukrenergo.

„Zapasowe generatory będą zasilać elektrownię jądrową w Czarnobylu i jej obiekty przez 48 godzin. Wtedy system chłodzenia wypalonego paliwa jądrowego zostanie wyłączony, co grozi wyciekiem promieniowania. Barbarzyńska wojna Rosji zagraża całej Europie. Putin musi to natychmiast powstrzymać!” – alarmował na swoim profilu na Twitterze szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba.

MAEA i PAA uspokajają

Do alarmujących informacji płynących z Ukrainy odniosła się Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, a także Polska Agencja Atomistyki. Obie agencje zapewniają, że sytuacja ta nie rodzi żadnego zagrożenia.

PAA zaznaczyła w komunikacie, że na terenie Strefy znajduje się m.in. przechowalnik ISF-1 z wypalonym paliwem jądrowym.

„Po wyłączeniu reaktora paliwo jądrowe generuje ciepło powyłączeniowe, ale ilość tego ciepła drastycznie spada wraz z mijającym czasem. W ciągu pierwszych dziesięciu lat jest to spadek dziesięciokrotny. Niektóre kasety paliwowe mają ok. 20 lat. Jak wynika z ukraińskiego raportu opracowanego w 2011 r., w przypadku utraty zasilania zewnętrznego i dodatkowych źródeł zasilania, temperatura wody chłodzącej wypalone paliwo nie przekroczy 70 stopni Celsjusza. Taka sytuacja nie będzie się wiązać z zagrożeniem radiologicznym” – zaznacza PAA.

Także według MAEA, „obciążenie cieplne basenu do przechowywania wypalonego paliwa i objętość chłodzącej go wody” są wystarczające „do skutecznego odprowadzania ciepła bez potrzeby zasilania elektrycznego”.

„Nikt nie wie, co tam się dzieje”

– Sytuacja w Czarnobylu jest ogólnie bardzo niebezpieczna. W wyniku działań okupantów odcięto stabilne zasilanie obiektów, których po prostu nie należy pozostawiać bez zasilania. To zagrożenie dla całej Europy. I oczywiście, dla samej Rosji – podkreślił w czwartek w rozmowie z portalem pravda.com.ua doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.

Dodał ponadto, że Międzynarodowa Agencja Energii atomowej (MAEA) przestała otrzymywać obowiązkowe dane z systemu monitorowania bezpieczeństwa i teraz nikt nie wie, co się tam dzieje.

Według Podolaka oznacza to, że świat powinien wywierać znacznie większą presję na Rosję, aby „wyprzeć okupantów z Ukrainy”.

Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk zażądała dostępu ekipy remontowej do elektrowni w Czarnobylu „w celu naprawienia uszkodzeń”.

– Prosimy też wspólnotę światową o skoncentrowanie uwagi na tym problemie – oświadczyła.

 Znadniemna.pl za Violetta Baran/wiadomosci.wp.pl

Ukraińskie władze zaalarmowały wczoraj, 9 marca, , że była elektrownia jądrowa w Czarnobylu została pozbawiona dostaw energii. Białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka, na spotkaniu z kierownictwem białoruskiego  resortu obrony po konsultacjach ze swoim wspólnikiem zbrodni agresji przeciwko Ukrainie prezydentem Rosji Wladimirem Putinem, nakazał białoruskim ekspertom zapewnienie

Białoruscy ochotnicy broniący Kijowa utworzyli Białoruski Batalion im. Konstantego Kalinowskiego, przywódcy Powstania Styczniowego na Litwie, czyli także na terenie współczesnej Białorusi.

Na nagraniu, opublikowanym na serwisie Youtube oraz w mediach społecznościowych, żołnierze informują, że są niezależnym białoruskim batalionem, który podejmuje się obrony Kijowa. Batalion nosi imię Kastusia (pol. – Konstantego) Kalinowskiego, a jego centrum rekrutacyjne znajduje się w Warszawie.

– Białorusini gotowi do obrony Kijowa. Czekamy na was! Żywie Biełaruś! – woła żołnierz na nagraniu.

Aktualnie około 200 Białorusinów przystąpiło do obrony terytorialnej Kijowa. Kolejnych 300 zadeklarowało swój udział w inicjatywie.

Znadniemna.pl na podstawie facebook.com/Youtube.com/Telegram

Białoruscy ochotnicy broniący Kijowa utworzyli Białoruski Batalion im. Konstantego Kalinowskiego, przywódcy Powstania Styczniowego na Litwie, czyli także na terenie współczesnej Białorusi. Na nagraniu, opublikowanym na serwisie Youtube oraz w mediach społecznościowych, żołnierze informują, że są niezależnym białoruskim batalionem, który podejmuje się obrony Kijowa. Batalion nosi imię

Przejdź do treści