HomeStandard Blog Whole Post (Page 167)

Rozmowa z Robertem Tyszkiewiczem, Mężem Zaufania Związku Polaków na Białorusi, posłem na Sejm RP, przewodniczącym Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą.

Andrzej Pisalnik i Robert Tyszkiewicz, przewodniczący Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, Mężem Zaufania ZPB

Znadniemna.pl: Kiedy i w jakich okolicznościach poznał Pan Andżelikę Borys?

Robert Tyszkiewicz: To był rok 2005. W Grodnie trwały protesty miejscowych Polaków przeciwko zabraniu im przez władze siedziby Związku Polaków na Białorusi, czyli Domu Polskiego w Grodnie. Wtedy współorganizowałem wyjazd do Grodna Donalda Tuska, który był przewodniczącym Platformy Obywatelskiej i chciał wesprzeć walczących o swoje prawa Polaków na Białorusi. Wtedy też poznałem Andżelikę Borys, która, jako prezes ZPB, była wśród obrońców Domu Polskiego. Udało nam się nie tylko spotkać, ale też porozmawiać. Już wtedy miałem okazję przekonać się, że Andżelika Borys jest silnym liderem.

Wtedy, w 2005 roku, z inicjatywy Andżeliki Borys Związek Polaków na Białorusi nadał Panu godność Męża Zaufania ZPB. Jak Pan się czuje z tą godnością?

– Traktowałem i wciąż traktuję to jako wielkie wyróżnienie. Zostałem tą godnością obdarzony wraz z Agnieszką Romaszewską i Michałem Dworczykiem. Postrzegam tę godność, jako wyzwanie i zobowiązanie do działania na rzecz Polaków ponad wszelkimi podziałami. Polska, jako kraj demokratyczny, jest krajem rozdyskutowanym w każdym wymiarze, również w wymiarze politycznym. Spór polityczny nabiera często gorącego charakteru, więc należy ocenić decyzję Andżeliki Borys o nadaniu tej godności postaciom z różnych stron sceny politycznej oraz wybitnej dziennikarce, jako decyzję niezwykle mądrą. Tą decyzją Andżelika Borys pokazała, że jej życzeniem jest, abyśmy działali w Polsce wspólnie na rzecz Polaków na Białorusi. Muszę przyznać, że nie raz coś mnie kusiło zająć nieprzejednane stanowisko w gorącym sporze politycznym, ale świadomość tego, że jestem tym Mężem Zaufania ZPB, kazała mi się przezwyciężać i mówić sobie: nie, musisz próbować, szukać porozumienia, szukać tego, co wspólne, bo tego oczekują nasi rodacy na Białorusi. A więc posiadanie tej godności sprawia, że mam bardzo silny imperatyw wewnętrzny, nakazujący działanie na rzecz Polaków na Białorusi ponad podziałami.

Komisja Łączności z Polakami za Granicą, której Pan przewodniczy, często jest jednomyślna w sprawach dotyczących Polaków na Białorusi. Potwierdza to, że imperatyw, którym Pan się kieruje, może być akceptowany i wykonywany także przez innych. Czy ta jednomyślność posłów Komisji jest autentyczna?

– W zdecydowanej większości przypadków ta jedność jest autentyczna i wynika z naturalnej potrzeby solidaryzowania się z rodakami. Aczkolwiek, muszę powiedzieć, że nie dzieje się to samo z siebie. Ten ogród jedności wymaga ciągłej pielęgnacji, podlewania – rozmów, przekonywania, przezwyciężania podziałów, cierpliwości… Jest kilka osób w polskim Sejmie, z którymi mam przyjemność pracować w prezydium Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Osoby te rozumieją potrzebę solidarnego wspierania rodaków i skutecznie popularyzują tę ideę w swoich środowiskach.

Andżelika Borys i Andrzej Poczobut przebywają w ciężkim więzieniu i wszystkim nam zależy na tym, żeby byli traktowani humanitarnie. Ten wywiad mogą na Białorusi przeczytać nie tylko Polacy. Zawarte w nim przesłanie może trafić także do administracji więzienia i szerzej do władz białoruskich. Jakie słowa należy powiedzieć, żeby uwięzieni w Żodzino działacze ZPB byli traktowani z należącym się każdemu człowiekowi szacunkiem i poszanowaniem ludzkiej godności?

– Każdy, od kogo na Białorusi zależy sytuacja uwięzionych Polaków, powinien wiedzieć, że polski parlament, polska opinia publiczna, polskie społeczeństwo wnikliwie obserwują, co się dzieje z Andżeliką Borys i z Andrzejem Poczobutem. Muszą wiedzieć, że nic, co ich dotyczy, nie jest obojętne Polakom, a każda krzywda, która zostanie im wyrządzona, będzie w Polsce odnotowana i zarejestrowana. Nic nie zostanie ukryte. Wszystko w tej sprawie stanie się jawne. Jeśli władze więzienne i śledczy posuną się w prześladowaniu naszych rodaków do stosowania metod niehumanitarnych i nieludzkich, to zgodnie z międzynarodowym prawem zostanie to potraktowane jak przestępstwo, które nie ulega przedawnieniu i które Rzeczypospolita Polska wraz z użyciem międzynarodowych instytucji będzie ścigać aż do skutku. Muszą to wiedzieć wszyscy, którzy chcą podnieść rękę na Andżelikę Borys i Andrzeja Poczobuta w białoruskim więzieniu. Muszą wiedzieć, że wszystko zostanie odnotowane i kiedy przyjdzie czas, a historia uczy, że oprawcy nigdy nie uchodzą bezkarni, będzie to skutecznie ścigane.

Formą wsparcia uwięzionych Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta jest też pisanie listów do nich, o co zaapelował Pan podczas posiedzenia Komisji Łączności z Polakami za Granicą.

– Słyszałem, jak białoruscy generałowie na konferencji prasowej zupełnie bezpodstawnie ogłosili, że o Andżelice Borys i Andrzeju Poczobucie wszyscy w Polsce zapomnieli. Wobec tego kłamstwa powinniśmy demonstracyjnie okazać więzionym Polakom solidarność. Zaapelowałem do członków Komisji, a za ich pośrednictwem do wszystkich Polaków, do naszych wyborców, do każdego, komu leży na sercu sprawa prześladowanych na Białorusi Polaków, aby pisać listy do Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta do więzienia – tam gdzie władze robią wszystko, żeby ich odizolować od świata zewnętrznego. Dzisiaj najważniejsze jest sprawić, żeby oni nie czuli się porzuceni i osamotnieni. Każda kartka pocztowa, każde słowo ma bezcenne znaczenie.

Należy powiedzieć, że nie warto się zniechęcać myślą, że listu nie przepuści więzienna cenzura, gdyż o liście w każdym przypadku dowie się administracja więzienia i będzie miała świadomość, że los więźniów, do których przychodzą listy nie jest obojętny ludziom na wolności.

– Dokładnie tak. A więc pisanie listów do więzień jest ważnym elementem wywierania presji na przedstawicieli reżimu. Muszą mieć trwałą świadomość, że ponoszą odpowiedzialność za kogoś, o kogo za więziennymi murami upomina się dużo ludzi, również ludzi wpływowych, takich którzy potrafią krzywdzicieli Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta pociągnąć do odpowiedzialności za ich niewłaściwe traktowanie.

Rozmawiał Andrzej Pisalnik

Znadniemna.pl 

Rozmowa z Robertem Tyszkiewiczem, Mężem Zaufania Związku Polaków na Białorusi, posłem na Sejm RP, przewodniczącym Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. [caption id="attachment_53756" align="alignnone" width="608"] Andrzej Pisalnik i Robert Tyszkiewicz, przewodniczący Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, Mężem Zaufania ZPB[/caption] Znadniemna.pl: Kiedy i w jakich

Oksana Poczobut, żona dziennikarza i członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta poinformowała na Facebooku, że 23 czerwca udało jej się porozmawiać z więziennym lekarzem Andrzeja.

O nagłym pogorszeniu stanu zdrowia informowaliśmy Państwa 15 czerwca. Oksana Poczobut powiedziała wówczas portalowi Kresy24.pl, że Andrzej zaraził się w areszcie w Żodzino koronawirusem, czuje się słabo, kaszle, opada z sił, i powinien zostać jak najszybciej hospitalizowany. Niepokój Oksany uzasadnia fakt, że Andrzej ma wadę serca i w przeszłości wielokrotnie zasłabł.

Nazajutrz po tej informacji, powielonej przez białoruskie media niezależne, administracja postanowiła zainteresować się stanem Poczobuta.

Jak pisze Oksana Poczobut, Andrzejowi zrobiono test na  COVID, ale dopiero 16 czerwca. Na kwarantannie ma pozostawać 21 dni, czyli do 8 lipca. Obecnie został przeniesiony z przepełnionej dusznej celi na obserwację, jest na sali dla osób z chorobami zakaźnymi. Żona więźnia dowiedziała się, że 29 czerwca Andrzej będzie miał powtórzony test, jeśli okaże się on negatywny, wróci do zwykłej celi, gdzie będzie kontynuował kwarantannę. Nie wiadomo jednak, czy władze kolonii pozwolą mu leżeć na pryczy w ciągu dnia. Na razie przyjmuje leki, z racji wysokiego poziomu OB przepisano mu antybiotyk.

Oksana Poczobut zwraca uwagę, że administracja więzienna nie przepuszcza listów od Andrzeja, ostatni datowany na 8 czerwca przyszedł 14 czerwca. Polski działacz skarży się w nim na pogarszający stan zdrowia, spowalniające tętno.

Kobieta podziękowała wszystkim tym, którzy interesują się stanem Andrzeja Poczobuta.

Przypomnijmy, działacz polskiej mniejszości na Białorusi Andrzej Poczobut jest przetrzymywany w białoruskim więzieniu od marca. Postawiono mu zarzut „podżegania do nienawiści na tle etnicznym” i „rehabilitacji nazizmu”. Na podstawie tych samych paragrafów oskarżona została usłyszała Andżelika Borys – szefowa Związku Polaków na Białorusi oraz lokalne działaczki: Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Hanna Paniszewa. Trzy kobiety deportowano do Polski pod koniec maja, są już bezpieczne, choć do swoich domów wrócić nie mogą.

Znadniemna.pl za BA/Kresy24,pl

Oksana Poczobut, żona dziennikarza i członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta poinformowała na Facebooku, że 23 czerwca udało jej się porozmawiać z więziennym lekarzem Andrzeja. O nagłym pogorszeniu stanu zdrowia informowaliśmy Państwa 15 czerwca. Oksana Poczobut powiedziała wówczas portalowi Kresy24.pl, że Andrzej zaraził się w areszcie

Sejmowa Komisja Łączności z Polakami za Granicą przyjęła stanowisko wspierające protest władz ZBP wynikający z obawy depolonizacji szkoły w Grodnie z polskim językiem nauczania. Sytuacja ze szkolnictwem polskim na Białorusi wygląda dramatycznie – mówił obecny na posiedzeniu działacz ZPB Andrzej Pisalnik.

Andrzej Pisalnik (drugi od prawej) z członkami Prezydium Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Przewodniczący Komisji Robert Tyszkiewicz (drugi od lewej) trzyma w rękach tekst uchwalonego przez aklamację Stanowiska Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą ws. polskiej oświaty i sytuacji Polaków na Białorusi

Tematem środowego posiedzenia komisji była informacja Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi na temat planowanych zmian w zakresie działalności polskiej szkoły w Grodnie oraz sytuacji aresztowanych członków organizacji.

Podczas posiedzenia o sytuacji Polaków na Białorusi mówił jeden z liderów ZPB Andrzej Pisalnik. „Władze białoruskie przystąpiły do spełnienia groźby, która wisiała w powietrzu już od wielu lat, czyli do zmiany statusu jedynej w Grodnie i jednej z dwóch istniejących na Białorusi szkół z polskim językiem nauczania, czyli polskiej szkoły w Grodnie” – powiedział Pisalnik.

Poinformował, że status szkoły może zmienić się już w najbliższym roku szkolnym, bo władze białoruskie postanowiły stworzyć w szkole klasę białoruskojęzyczną. Podkreślił, że szkoła w Grodnie została wybudowana za pieniądze polskich podatników dla mniejszości polskiej na Białorusi. „Decyzję władz o stworzeniu białoruskiej klasy w polskiej szkole odbieramy jako prowokację i jako próbę zasiania podejrzeń oraz spowodowania jakiegoś konfliktu między Białorusinami i Polakami w Grodnie” – zaznaczył.

Jak stwierdził obawia się, że „ta klasa może stać się z dnia na dzień rosyjskojęzyczna i w ten sposób ta szkoła polska w Grodnie będzie miała jako drugi język wykładowy już język rosyjski”. „To może być dopiero pierwszy krok na drodze do rusyfikacji tej polskiej szkoły w Grodnie i to nas bardzo niepokoi” – powiedział Pisalnik. Działacz ZPB ocenił, że „sytuacja ze szkolnictwem polskim na Białorusi w ogóle wygląda bardzo dramatycznie w tej chwili”.

Pisalnik poinformował, że w wielu miejscach na Białorusi działacze ZPB wzywani są na przesłuchania. „W większości przypadków są to przesłuchania prowadzone w ramach sprawy karnej wszczętej przeciwko pani prezes Andżelice Borys, innym działaczom polskim na Białorusi, przeciwko Andrzejowi Poczobutowi. Wzywani są działacze, ale też nauczyciele ze społecznych ośrodków nauczania języka polskiego i to tworzy atmosferę strachu i wręcz paraliżuje działalność” – kontynuował Pisalnik.

Mówił również o sytuacji uwięzionych na Białorusi działaczy ZPB – Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta. Zwrócił uwagę, że przebywają w więzieniu w Żodzinie, w bardzo ciężkich warunkach, w celach wieloosobowych z osobami odbywającymi kary m.in. za zabójstwa, rozboje, grabieże.

„Andrzej Poczobut zakaził się w więzieniu koronawirusem i może teraz bardzo ciężko chorować na tę chorobę, bo ma chroniczne schorzenia sercowe. (…) Bardzo niepokoi nas jego stan. Ostatnio (…) dowiedzieliśmy się, że problemy sercowe zaczęły się u pani prezes Andżeliki Borys, a to z tego powodu, że w te upalne dni (…) w przepełnionej celi, w której ona przebywała, brakowało powietrza” – kontynuował. Podkreślił, że o stanie zdrowotnym uwięzionych działaczy administracja więzienia nie chce informować nawet ich rodzin.

Pełnomocnik polskiego rządu ds. Polonii i Polaków za Granicą Jan Michał Dziedziczak podkreślił, że rząd stara się informować opinię międzynarodową o sytuacji na Białorusi i o sprawie Polaków na Białorusi. „Stąd też przedstawiciele państwa polskiego z panem prezydentem, panem premierem, z ministrem spraw zagranicznych na czele próbują o dramacie Polaków na Białorusi, ale też o sytuacji politycznej w tym kraju, informować najważniejsze instytucje międzynarodowe, takie jak ONZ, OBWE, Radę Europy, oczywiście także UE, a także instytucje zajmujące się obroną praw człowieka” – wskazywał.

„Uważamy, że ta sprawa nie powinna być przedmiotem tylko relacji bilateralnych, a więc relacji Polski i Białorusi, ale powinna być przedmiotem działań społeczności międzynarodowej. Mamy kolejne sankcje ze strony UE, mamy działania wspólnoty międzynarodowej. Nie ma zgody wspólnoty międzynarodowej na to, co się dzieje” – podkreślił Dziedziczak.

Przypomniał też, że trwają prace nad punktem pomocy dla Polaków mieszkających na Białorusi w Białymstoku. „Prace są już na finiszu, powstanie miejsce, (…) (w którym) każdy nasz rodak z Białorusi uciekający przed trudną sytuacją, otrzyma pomoc państwa polskiego” – zadeklarował.

Przewodniczący komisji Robert Tyszkiewicz (KO) wskazywał, że jest potrzeba stałego monitorowania przez sejmową komisję sytuacji Polaków na Białorusi. Zauważył, że „z takim dramatyzmem sytuacji wśród mniejszości polskiej na Białorusi nie mieliśmy jeszcze do czynienia w historii”. „Mówię o skali represji, mówię o narzędziach, które są używane przez reżim” – dodał.

Odnosząc się do przetrzymywania Poczobuta i Borys w warunkach – jak mówił – „urągającym zasadom humanitaryzmu”, zaznaczył, że prześladowania wobec Polaków na Białorusi „ewidentnie mają na celu złamanie ducha polskiego w społeczności polskiej na Białorusi”. „To są naprawę niezłomni ludzie i winniśmy im najwyższy szacunek” – powiedział. „Jestem zdania, że tylko stanowcza presja na reżim może powstrzymać skalę represji” – powiedział Tyszkiewicz.

Komisja podczas środowego posiedzenia przez aklamację przyjęła stanowisko ws. polskiej szkoły w Grodnie. „Wspierając działania Związku Polaków na Białorusi na rzecz zachowania i rozwoju edukacji w języku polskim na Białorusi, popieramy protest władz Związku wynikający z obawy depolonizacji procesu nauczania w Szkole Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania, wystosowany w formie oświadczenia 14 czerwca 2021 roku przez Zarząd Główny ZPB” – napisano w stanowisku.

Podkreślono w nim, że na mocy decyzji władz oświatowych Grodna i obwodu grodzieńskiego już w najbliższym roku szkolnym szkoła utraci status placówki, w której nauczanie prowadzone jest w języku polskiej mniejszości narodowej. „Pojawi się w niej bowiem pierwsza klasa, która będzie w całości białoruskojęzyczna. Komisja uważa decyzję władz białoruskich za krok prowadzący do depolonizacji jednej z dwóch szkół polskich na Białorusi działających w systemie publicznym” – zaznaczono.

Jak podkreślono, protest ZPB w tej sprawie jest zasadny, a decyzja białoruskich władz oświatowych powinna być zmieniona. W stanowisku podkreślono też, że prawo do zachowania tożsamości kulturowej i nauki języka ojczystego jest niezbywalnym prawem każdej mniejszości narodowej. „Apelujemy do polskiego rządu o systematyczne podejmowanie wszelkich działań zapewniających przestrzeganie praw mniejszości polskiej na Białorusi w obszarze oświaty i prowadzenia edukacji w języku polskim” – napisano.

Znadniemna.pl za Dzieje.pl/Sylwia Dąbkowska-Pożyczka/PAP, zdjęcia: www.facebook.com/roberttyszkiewicz

Sejmowa Komisja Łączności z Polakami za Granicą przyjęła stanowisko wspierające protest władz ZBP wynikający z obawy depolonizacji szkoły w Grodnie z polskim językiem nauczania. Sytuacja ze szkolnictwem polskim na Białorusi wygląda dramatycznie – mówił obecny na posiedzeniu działacz ZPB Andrzej Pisalnik. [caption id="attachment_53744" align="alignnone" width="960"] Andrzej

Losy przedstawicieli elit polskich – duchownych, nauczycieli i naukowców, którzy po 1945 r. pozostali na Kresach – przedstawia nowa publikacja IPN „Zostali na Wschodzie. Słownik inteligencji polskiej w ZSRS 1945–1991”. Wśród autorów biogramów jest więziony na Białorusi Andrzej Poczobut.

Do zapoznania się z pierwszym, z planowanych czterech, tomów słownika zachęcał 23 czerwca w Warszawie prezes IPN Jarosław Szarek oraz redaktor publikacji Adam Hlebowicz, który kieruje pracami Biura Edukacji Narodowej IPN.

„Ta książka to ponad 80 biogramów naszych rodaków rozsianych od tych bliskich Kresów – od Grodna, Wilna, Lwowa – po te Kresy dalekie, po Kijów, po Bobrujsk, ale też tereny Związku Sowieckiego, po społeczność polską w Petersburgu i Polaków, którzy mieszkali w głębi Związku Sowieckiego, w Kazachstanie” – mówił Szarek, zwracając uwagę, że opisani w publikacji Polacy, którzy po II wojnie światowej pozostali w ZSRS, byli wierni dziedzictwu polskiej kultury.

„To niezwykłe świadectwo ludzi, którzy przez dziesiątki lat wykazali się heroizmem, często trwając na tych ostatnich placówkach, często osamotnieni, często represjonowani, ale trwali” – podkreślił, dodając też, że opór Polaków, którzy doczekali się w byłym ZSRS upadku komunizmu, nie poszedł na marne.

Prezes IPN wspomniał, że wśród autorów biogramów jest Andrzej Poczobut – dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi, który obecnie przetrzymywany jest w areszcie w Żodzino pod Mińskiem za rzekome „podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym” i „rehabilitację nazizmu”.

Andrzej Poczobut, dziennikarz i członek Zarządu Głównego ZPB

„Obecnie jest więziony przez władze białoruskie, ale to jest ten los naszych rodaków na Wschodzie; właśnie ta polskość na Wschodzie, na Kresach, ta polskość przez wieki, a pod rządami komunistycznymi w sposób szczególny, była hartowana, była wystawiana na próbę, bardzo wiele kosztowała, ale ci ludzie tę cenę wierności płacili i o nich to jest książka” – mówił prezes Instytutu Pamięci Narodowej.

Dyrektor Hlebowicz przywołał z kolei słowa z wiersza zmarłej w ubiegłym roku Krystyny Angielskiej – poetki i mieszkanki Lwowa. „Byliśmy, jesteśmy i będziemy, choć gnębiono nas i może będą gnębić znów, lecz korzenie nasze są z tej ziemi, więc gotowiśmy do nowych ciężkich prób” – cytował lwowiankę.

„Wydawało się, że te słowa są trochę na wyrost, że one mówią o przeszłości, mówią o latach sowieckich, mówią o tym okresie do 1991 roku, ale losy (…) Andrzeja Poczobuta, autora ośmiu biogramów w naszym słowniku, pokazują, że jest inaczej. Andrzej Poczobut, Andżelika Borys, pozostali Polacy, którzy w tej chwili przebywają w więzieniach na Białorusi pokazują (…) jak trudno jest być Polakiem na Wschodzie” – podkreślił Hlebowicz.

„Dodajmy, że Andrzej Poczobut, pozostałe osoby, dostały ofertę reżimu Łukaszenki wyjazdu z Białorusi do Polski – oni się nie zgodzili, bo to jest ich ziemia, bo to są ich prawa do dziedzictwa, do przeszłości tych ziem (…) Do tej pory reżim Łukaszenki zatrzymywał polskich działaczy na krótkie okresy pobytu w więzieniu – 48 godzin. Tym razem sytuacja wygląda zdecydowanie inaczej, wygląda dramatycznie, nie wiemy jak dalej potoczą się losy Polaków, więc tym bardziej ta książka to też jest hołd dla ich pracy, dla ich wysiłków” – dodał dyrektor Biura Edukacji Narodowej IPN.

Odnosząc się do początków pracy nad nowym słownikiem Hlebowicz podkreślił potrzebę upamiętnienia tych przedstawicieli polskich elit na Wschodzie, którzy do tej pory – w zdecydowanej większości – nie byli uwzględniani nie tylko poprzez np. pomniki czy tablice pamiątkowe, ale nawet poprzez drobne publikacje.

Przypomniał, że większość polskiej inteligencji po pojałtańskiej utracie Kresów II Rzeczypospolitej wyjechała stamtąd, często przy tym zmuszona przez sowieckie służby specjalne. „Te procesy ekspatriacyjne, te z lat 1945-48, z lat 1956-59 znacznie przerzedziły szeregi Polaków, w tym głównie inteligencji, bo można zadać sobie pytanie: co polski inteligent, co polski naukowiec mógł robić w Związku Sowieckim? Ta publikacja pokazuje, że po pierwsze, nie wszyscy wyjechali, po drugie, że byli tacy, którzy wbrew wszystkiemu, wbrew jakiejkolwiek nadziei (…) postanowili trwać” – mówił szef BEN IPN.

Wymienił też przykłady działań, które podejmowali bohaterowie wydanego przez IPN słownika, takie jak np. nauczanie języka polskiego czy opieka nad polskimi zabytkami, także nad cmentarzami. „W tych warunkach wydawało się, że nic nie można zrobić, a oni robili tyle, co było możliwe” – mówił Hlebowicz, przypominając też o represjach grożących Polakom, np. Julii Ostrowskiej, która w Rydze przez wiele lat prowadziła tajne kursy języka polskiego.

„Pojawiają się tutaj nazwiska Józefa Mackiewicza, którego córka jest opisana w pierwszym tomie, pojawia się Eliza Orzeszkowa, ponieważ ksiądz (Stanisław) Miłkowski spowiadał ją przed śmiercią i odprowadzał na cmentarz, Adam Mickiewicz – jest twórca Muzeum Adama Mickiewicza w Wilnie Jan Obst opisany. Odnosimy się do wielkiej kultury, bo ci ludzie rzeczywiście tam trwali i tam zostali” – zaznaczył szef BEN IPN.

Podsumowując podkreślił też potrzebę pielęgnowania pamięci o Kresach Wschodnich. „Bez tej duchowości kresowej, tego, co wynieśliśmy stamtąd, bez Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Józefa Piłsudskiego – możemy mnożyć dziesiątki, setki nazwisk – nie byłoby nas, nie byłoby takiej kultury polskiej – duchowej i materialnej, którą ludzie wywodzący się z tamtych terenów przekazali, wymyślili, stworzyli i o tym też jest ta publikacja, że ta inteligencja przetrwała i istnieje do dzisiaj” – dodał Hlebowicz.

Słownik, w którym autorami biogramów są głównie badacze spoza IPN, przedstawia „sylwetki kapłanów, nauczycieli, naukowców i innych przedstawicieli elit polskich, którzy po 1945 r. pozostali na terenie ZSRS”. „Jedni nie chcieli, a inni nie mogli osiąść w powojennej Polsce. Podjęli misję przeciwstawiania się sowietyzacji, ocalenia języka, kultury, przechowania wiary. Nie zabiegali o honory, nie liczyli na ordery czy wyrazy uznania. Niczym żołnierze na straconych placówkach pełnili służbę, nie zważając na jej dramatyczne konsekwencje – więzienia i łagry sowieckie, represje…” – podał IPN.

Znadniemna.pl za PAP

Na zdjęciu: dyrektor Biura Edukacji Narodowej IPN Adam Hlebowicz podczas briefingu prasowego Instytutu Pamięci Narodowej w ramach promocji I tomu słownika „Zostali na Wschodzie. Słownik inteligencji polskiej w ZSRS 1945-1991”. Fot. PAP/R. Guz 

Losy przedstawicieli elit polskich - duchownych, nauczycieli i naukowców, którzy po 1945 r. pozostali na Kresach - przedstawia nowa publikacja IPN „Zostali na Wschodzie. Słownik inteligencji polskiej w ZSRS 1945–1991”. Wśród autorów biogramów jest więziony na Białorusi Andrzej Poczobut. Do zapoznania się z pierwszym, z planowanych

Centrum działało w Grodnie od 2016 roku. Było to miejsce, gdzie organizowano koncerty, wystawy i inne niezależne imprezy kulturalne. Na jego czele stał współpracujący z Biełsatem znany grodzieński społecznik, były więzień polityczny i historyk Paweł Mażejka.

W rozmowie z Biełsatem powiedział, że trudno było spodziewać się innej decyzji i obiektywnego podejścia do sprawy.

– Likwidacja osoby prawnej w dzisiejszej rzeczywistości, to likwidacja zapisu w państwowym rejestrze. Centrum tworzyli ludzie, mieszkańcy Grodna, a ich aktywności nie można zlikwidować – zaznaczył.

Paweł Mażejka podziękował też wszystkim, którzy bronili Centrum.

– To było ryzyko, to niebezpieczne i straszne, ale nas broniono, zbierano podpisy, wspierano. My wrócimy! – zapewnił.

Do 12 sierpnia Centrum ma zostać fizycznie zlikwidowane.

Decyzję o likwidacji Centrum podjął 12 maja obwodowy sąd gospodarczy w Grodnie na podstawie pozwu złożonego przez prokuraturę.

Formalnie powodem zamknięcia jest to, że w marcu na wystawie obrazów zorganizowanej przez Pawła Mażejkę pokazywano portret antysowieckiego partyzanta Jauhiena Żychara ps. Auhien autorstwa Alesia Puszkina. Wystawienie obrazu miało być „rehabilitacją nazizmu”.

26 marca Paweł Mażejka został przesłuchany przez prokuraturę i Komitet Śledczy, a następnie zatrzymany i umieszczony w grodzieńskim więzieniu śledczym. 29 marca wyszedł na wolność – prokuratura uznała, że „zniknęły podstawy do przetrzymywania w areszcie”. Nie stracił jednak statusu podejrzanego. Ponownie został przesłuchany 7 maja.

30 marca Aleś Puszkin został zatrzymany i przewieziony pod konwojem do grodzieńskiego więzienia śledczego.

Znadniemna.pl za belsat.eu

 

Centrum działało w Grodnie od 2016 roku. Było to miejsce, gdzie organizowano koncerty, wystawy i inne niezależne imprezy kulturalne. Na jego czele stał współpracujący z Biełsatem znany grodzieński społecznik, były więzień polityczny i historyk Paweł Mażejka. W rozmowie z Biełsatem powiedział, że trudno było spodziewać się

Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku pozyskało wyjątkowy eksponat – zdjęcie nastoletniego obrońcy Grodna Tadeusza Jasińskiego. Jak podkreślają władze muzeum, dzięki fotografii grodzieński bohater „odzyskał wizerunek”. Zdjęcie znajdzie się na wystawie stałej.

To wyjątkowy eksponat

22 czerwca na konferencji prasowej zaprezentowano fotografię, na której Jasiński jest ze swoją mamą Zofią. Muzeum Pamięci Sybiru otrzymało fotografię w depozyt od stowarzyszenia Grupa Wschód.

Przemawia prof. Wojciech Śleszyński

Jak ocenił dyrektor muzeum prof. Wojciech Śleszyński, to wyjątkowe spotkanie i wyjątkowy eksponat i nikt w muzeum nie miał wątpliwości, że takie znalezisko powinno znaleźć się na wystawie stałej.

Myślę, że każdy z nas, kto choć trochę interesował się wydarzeniami z września 1939 roku związanymi z agresją wojsk sowieckich, musiał słyszeć o postaci Jasińskiego Tadeusza, który nierozerwalnie był związany z obroną Grodna – powiedział dyrektor muzeum.

Śleszyński pokreślił, że pozyskując tę fotografię – potwierdza się, że taka postać istniała, ale też jak ona wyglądała.

Po ponad 80 latach jesteśmy w stanie zobaczyć jak ten chłopak przywiązany do czołgu sowieckiego, który atakował Grodno, wyglądał – dodał.

Zwrócił uwagę na obecną sytuację w relacjach polsko-białoruskich.

Szczególnie na ogłoszenie (…) przez prezydenta Łukaszenkę święta 17 września 1939 roku, święta państwowego w Republice Białoruś. My, odwołując się do tej decyzji, chcemy pokazać jak faktycznie wyglądała agresja sowiecka przez pryzmat tych wydarzeń i tego naszego bohatera – powiedział Śleszyński.

W Białymstoku mieszkała matka Jasińskiego

Fotografię, która datowana jest na jesień 1938 roku lub wiosnę 1939 roku, prezentującą kilkunastoletniego Tadeusza idącego ulicą ze swoją mamą, odnalazło, a następnie przekazało muzeum stowarzyszenie Grupa Wschód, która zrzesza miłośników historii.

Andrzej Bieluczyk z Grupy Wschód mówił, że informacje o istnieniu pamiątek po Tadeuszu Jasińskim dotarły do organizacji kilkanaście lat temu, udało się odnaleźć osoby, które znały i opiekowały się mamą Tadeusza, Zofią Jasińską. Dodał, że potwierdzały one, że istnieje portret chłopca i dzięki nim udało się odnaleźć na początku roku kilka przedmiotów należących do Zofii. Były to m.in. pocztówki i zdjęcia, a wśród nich fotografia Zofii z synem.

Jako stowarzyszenie uznaliśmy, że portret i zdjęcie naszego bohatera powinno zostać wyeksponowane w Białymstoku, gdzie żyła i zmarła mama Tadeusza – dodał Bieluczyk.

Kierownik działu naukowego MPS dr Marcin Zwolski powiedział, że znalezisko „zrobiło ogromne wrażenie”.

Tadeusz Jasiński to symbol obrony Kresów, to postać, która figuruje w tej chwili chyba w każdej książce historycznej, w każdym podręczniku do historii mówiącym o obronie wrześniowej – mówił.

Powiedział, że dotąd wszystkie informacje, jakimi posługiwali się historycy o Tadeuszu Jasińskim, pochodziły z jednego źródła, ze wspomnień Grażyny Lipińskiej. Dlatego wiele rzeczy należało w tej historii zweryfikować, bo np. we wspomnieniach wielu grodnian dotyczących tego okresu – taka postać jak Tadeusz Jasiński nie istniała.

Fotografia będzie prezentowana na wystawie stałej

„Dzisiaj możemy powiedzieć, że z całą pewnością Tadeusz Jasiński istniał, miał 15 lat, kiedy zginął walcząc z butelką z benzyną w ręku, walcząc przeciwko sowieckim czołgom” – powiedział Zwolski. Mówił, że weryfikacja pamiątek trwała kilka miesięcy, podczas niej zauważono wiele rozbieżności we wspomnieniach Lipińskiej oraz tych przekazanych przez Zofię Jasińską. Niektóre z nich udało się rozstrzygnąć, innych jeszcze nie.

Zwolski zaapelował do wszystkich, którzy badają historię Jasińskiego, aby zgłaszać się do muzeum, bo – jak podkreślił – tę historię należy zbadać. „Jest tam troszkę rozbieżności, troszkę znaków zapytania w całej historii” – dodał.

Muzeum Pamięci Sybiru jest ogólnopolską instytucją zajmującą się m.in. tematyką deportacji Polaków na Wschód. Muzeum powołane zostało w 2017 r., jego siedziba powstała pod koniec 2019 roku. Znajduje się w starych wojskowych magazynach przy ul. Węglowej. W muzeum trwają przygotowania do otwarcia, które zaplanowano na 17 września. Fotografia Tadeusza Jasińskiego będzie prezentowana na wystawie stałej.

Znadniemna.pl za PAP/ fot.: radio.bialystok.pl

Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku pozyskało wyjątkowy eksponat - zdjęcie nastoletniego obrońcy Grodna Tadeusza Jasińskiego. Jak podkreślają władze muzeum, dzięki fotografii grodzieński bohater "odzyskał wizerunek". Zdjęcie znajdzie się na wystawie stałej. To wyjątkowy eksponat 22 czerwca na konferencji prasowej zaprezentowano fotografię, na której Jasiński jest ze swoją

Departament Stanu poinformował, że sankcje są odpowiedzią na zmuszenie do lądowania samolotu Ryanair, aresztowania dziennikarzy i łamanie praw człowieka.
Departament Stanu poinformował, że sankcje na Białoruś wprowadzono w koordynacji z Unią Europejską i Kanadą. W komunikacie podkreślono, że są one skutkiem nie tylko zmuszenia do lądowania samolotu Ryanair i aresztowania Ramana Pratasewicza, ale również „trwających represji na Białorusi, w tym ataków na prawa człowieka, procesy demokratyczne i fundamentalne wolności”.
Amerykańskie sankcje obejmują restrykcje wizowe wobec 46 przedstawicieli białoruskich władz, w tym najwyższych rangą urzędników rządu Łukaszenki, prokuratury i służb specjalnych. Dodatkowo Departament Skarbu ogłosił sankcje majątkowe wobec 16 osób i 5 białoruskich podmiotów.
Rząd USA podkreślił, że sankcje wobec Białorusi demonstrują, iż społeczność transatlantycka jest zdecydowana wspierać aspiracje narodu białoruskiego. „Stoimy ramię w ramię z Białorusinami wspierając ich fundamentalne prawa” – oświadczył Departament Stanu.
Dzisiaj weszły w życie także kolejne sankcje Unii Europejskiej wobec Białorusi. Zostały nałożone za porwanie samolotu z Aten do Wilna i represje wobec obywateli, w tym mniejszości polskiej. Wprowadzenie sankcji potwierdza  już publikacja w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej.
Przed południem na rozszerzenie restrykcji zgodzili się ministrowie spraw zagranicznych 27 państw podczas narady w Luksemburgu. Na czarną listę zostało wpisanych 78 funkcjonariuszy białoruskiego reżimu, którzy mają zakaz wjazdu do Unii i zamrożone majątki w Europie, oraz 8 firm, których aktywa zostały zablokowane.
Jeśli chodzi o osoby objęte sankcjami, to są to członkowie rodziny Aleksandra Łukaszenki, ministrowie – obrony oraz transportu i łączności, urzędnicy w MSW, prokuratorzy, sędziowie, przedstawiciele służby więziennej, a także rektorzy, oraz policjanci i wysokiej rangi wojskowi, w tym dowódca sił powietrznych.

Ponadto Unia objęła sankcjami wpływowych biznesmenów wspierających reżim w Mińsku. Na czarną listę został na przykład wpisany prominentny rosyjski biznesmen, który ma interesy gospodarcze na Białorusi w sektorach energii i potasu.

Restrykcjami zostało objętych także 8 przedsiębiorstw należących do wpływowych biznesmenów, powiązanych z białoruską elity polityczną. W sumie czarna, unijna lista liczy obecnie 166 osób na czele z Aleksandrem Łukaszenką oraz 15 firm.

Unia Europejska zaczęła nakładać sankcje po sierpniowych wyborach prezydenckich, które zostały sfałszowane i brutalnych represjach wobec obywateli, którzy przeciwko temu protestowali.

Znadniemna.pl na podstawie polskieradio24.pl

Departament Stanu poinformował, że sankcje są odpowiedzią na zmuszenie do lądowania samolotu Ryanair, aresztowania dziennikarzy i łamanie praw człowieka. Departament Stanu poinformował, że sankcje na Białoruś wprowadzono w koordynacji z Unią Europejską i Kanadą. W komunikacie podkreślono, że są one skutkiem nie tylko zmuszenia do lądowania samolotu

Pogorszyła się sytuacja Andżeliki Borys, która prawie trzy  miesiące przebywa w areszcie – alarmuje portal DoRzeczy.pl.

Informację na temat stanu Andżeliki Borys przekazała za pośrednictwem mediów społecznościowych szefowa telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy.

„Andżelika, która siedzi tam z kryminalnymi musi ledwie dychać”

„Upały w wieloosobowych celach nie do wytrzymania. Andżelika skarży się na tachykardię” – napisała na Twitterze Romaszewska.

Z kolei na profilu dziennikarki na Facebooku możemy przeczytać: „W te upały warunki w koszmarnym więzieniu w Żodzino dodatkowo się pogorszyły. Duchota w wieloosobowych celach straszna, Andżelika, która siedzi tam z kryminalnymi musi ledwie dychać. Jasne jest dla mnie, że przewieziono ją tam z aresztu śledczego na ulicy Wołodarskiego w Mińsku specjalnie, by bardziej męczyć, bo przecież teoretycznie nadal jest w śledztwie. Ale 'śledztwa; nie widać, a za to warunki więzienne używa się do znęcania się nad ludźmi”.

Zatrzymanie Andżeliki Borys

Prezes Związku Polaków na Białorus Andżelika Borys, Andrzej Poczobut oraz trzy inne działaczki mniejszości polskiej – Irena Biernacka i Maria Tiszkowska z ZPB oraz Anna Paniszewa z Brześcia zostali zatrzymani w marcu. Zarzucono im „celowe działania, mające na celu podżeganie do wrogości na tle rasowym, narodowościowym, religijnym lub innym socjalnym”.

Aktywność działaczy została przez białoruską prokuraturę zinterpretowana jako „rehabilitacja nazizmu”.

2 czerwca polski resort sprawa zagranicznych poinformowało, że Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa zostały wypuszczone z aresztu i przetransportowne do Polski. Wiadomo, że Poczobut i Borys pozostali w areszcie.

 Znadniemna.pl za DoRzeczy.pl/Twitter/Facebook

Pogorszyła się sytuacja Andżeliki Borys, która prawie trzy  miesiące przebywa w areszcie - alarmuje portal DoRzeczy.pl. Informację na temat stanu Andżeliki Borys przekazała za pośrednictwem mediów społecznościowych szefowa telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy. "Andżelika, która siedzi tam z kryminalnymi musi ledwie dychać" "Upały w wieloosobowych celach nie do wytrzymania. Andżelika skarży się

Sekretarz Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Andrzej Pisalnik wraz z koleżankami Ireną Biernacką, Marią Tiszkowską oraz Iness Todryk-Pisalnik odebrał 16 czerwca w Warszawie przyznaną ZPB Nagrodę Prometejską im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. 

Po zakończeniu Uroczystej Gali działacz ZPB podzielił się z nami kilkoma spostrzeżeniami odnoście wysokiego Wyróżnienia dla największej na Białorusi organizacji polskiej mniejszości narodowej.

Nagroda Prometejska im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest wyróżnieniem dla całej organizacji. Czy jest to wyróżnienie zasłużone?

– W opinii członków Kapituły Nagrody w sytuacji, kiedy ZPB prowadzi walkę o przetrwanie w warunkach ciągłych szykan i represji, a jego lider – prezes ZPB Andżelika Borys – przebywa w więzieniu pod absurdalnymi zarzutami, wybór laureata był oczywisty. Muszę wszakże powiedzieć, że laureatem Nagrody, podobnie jak w poprzednich edycjach, kiedy była przyznawana m.in. Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Dudzie, czy byłemu prezydentowi Litwy Valdasowi Adamkusowi, a także w tym roku jej laureatem musiała zostać osoba fizyczna, a nie organizacja. W kuluarach uroczystości słyszałem od członków Kapituły, że chcieli uhonorować osobiście prezes ZPB Andżelikę Borys. Przypomnieli sobie jednak, że pani prezes wielokrotnie dawała wyraz temu, że w swojej działalności na rzecz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi nie szuka nagród i wyróżnień dla siebie, lecz zawsze zabiega o dobro wspólne, o dobro kierowanej przez siebie organizacji, jaką jest Związek Polaków na Białorusi.

Przedstawicielka Kapituły Nagrody poseł do Parlamentu Europejskiego Anna Fotyga w mowie laudacyjnej podkreślała, jak bardzo Patronowi Nagrody Prometejskiej śp. Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu zależało na wspieraniu Polaków na Białorusi, zwłaszcza na wspieraniu ZPB pod kierownictwem Andżeliki Borys.

– Temu, jak wielką uwagę śp. Prezydent Lech Kaczyński przywiązywał do problemów polskiej mniejszości narodowej i jej reprezentacji w postaci Związku Polaków na Białorusi, jest masa świadków, ale też masa fotodokumentów. Naturalnie, że na tych zdjęciach obok śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego najczęściej widzimy prezes ZPB Andżelikę Borys. Jako naoczny świadek niektórych z tych spotkań mogę zaświadczyć, że ich tematem zawsze było dobro ZPB i Polaków na Białorusi i nigdy pani prezes nie prosiła o załatwienie czegoś dla siebie osobiście, czy dla kogoś ze swoich bliskich. Powiem więcej pani prezes dobrze zna także przewodniczącego Kapituły Nagrody Prometejskiej im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Byłem świadkiem kilku ich rozmów przy różnych okazjach i zaświadczam, że zawsze podczas tych rozmów pani prezes zabiegała o pomoc dla ZPB i dla Polaków na Białorusi. Myślę, że przewodniczący Kapituły, pamiętając te rozmowy z panią prezes pomyślał, że pochwaliłaby decyzję Kapituły o tym, żeby laureatem Nagrody Prometejskiej im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w roku 2021 został Związek Polaków na Białorusi, a nie personalnie Andżelika Borys, jako lider organizacji. Stąd wniosek: wysokie wyróżnienie, jakim jest otrzymanie przez ZPB Nagrody Prometejskiej im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest zasługą przede wszystkim Andżeliki Borys i powinienem o tym wyraźnie powiedzieć.

 Znadniemna.pl

Sekretarz Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Andrzej Pisalnik wraz z koleżankami Ireną Biernacką, Marią Tiszkowską oraz Iness Todryk-Pisalnik odebrał 16 czerwca w Warszawie przyznaną ZPB Nagrodę Prometejską im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.  Po zakończeniu Uroczystej Gali działacz ZPB podzielił się z nami kilkoma spostrzeżeniami odnoście

Związek Polaków na Białorusi i wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk zostali w tym roku uhonorowani Nagrodą Prometejską im. Lecha Kaczyńskiego. Celem nagrody jest docenienie działań mających na celu integrację i rozwój państw pomiędzy Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatyckim.

Podczas uroczystej gali Nagrody Prometejskiej im. Lecha Kaczyńskiego europoseł Anna Fotyga podkreślała w laudacji na rzecz Związku Polaków na Białorusi, że oczywiste było, iż laureatem nagrody musi być właśnie ta organizacja. – Obrona Polaków na Białorusi, wspieranie Polaków na Białorusi to mój obowiązek – mówił o tym wielokrotnie śp. Lech Kaczyński, ale te słowa szczególnie zapadły nam w pamięci po spotkaniu z Andżeliką Borys w 2008 roku – mówiła Anna Fotyga. Polityk zauważyła, że organizacja ta mimo prześladowań „działa, zachowuje spójność i swoją integralność w niezwykle trudnych warunkach”.

Podczas uroczystości na ekranie były wyświetlane zdjęcia, przypominające m.in. o niezwykle ciepłym stosunku Patrona Nagrody śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Związku Polaków na Białorusi i jego prezes Andżeliki Borys

Odbierając Nagrodę Prometejską, działacz Związku Andrzej Pisalnik powiedział, że jest to niezwykle ważne wyróżnienie i zaapelował o dalsze wsparcie. – Apeluję do wszystkich, żebyście Państwo upominali się o Polaków na Białorusi, zwłaszcza o tych, którzy są prześladowani – podkreślił.

Za otrzymaną nagrodę podziękowały również uwolnione z białoruskiego więzienia Maria Tiszkowska i Irena Biernacka. – Wytrwaliśmy te nieludzkie warunki, dziękujemy serdecznie za to wsparcie, za uratowanie nas i prosimy o nagłośnienie i wyzwolenie naszych kolegów, Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta – mówiła Maria Tiszkowska. – Wy jesteście naszym zapleczem, bardzo dużo ludzi jeszcze zostało na terenie Białorusi. To też nasi Polacy, którzy też nie tracą nadziei i oczekują na pomoc naszą i waszą – wskazała Irena Biernacka.

Podczas uroczystej gali zorganizowano również debatę w sprawie Białorusi, w której panelistami byli eurodeputowana Anna Fotyga oraz szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Krzysztof Szczerski. Minister zapewnił, że prezydent Andrzej Duda będzie podejmował dalsze kroki w sprawie działaczy Związku Polaków na Białorusi przetrzymywanych w białoruskim areszcie.

Ideą Nagrody Prometejskiej im. Lecha Kaczyńskiego, ustanowionej przez portal Niezależna.pl, jest docenienie działań mających na celu integrację i rozwój państw pomiędzy Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatyckim oraz uświadamianie opinii publicznej znaczenia tego regionu dla budowania pozycji Rzeczypospolitej i bezpieczeństwa w Europie.

Telewizja Republika prowadziła transmisję Uroczystej Gali wręczenia wręczenia Nagród Prometejskich im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którą udostępniamy i zachęcamy do oglądania:

Obejrzyj zdjęcia z Uroczystej Gali wręczenia wręczenia Nagród Prometejskich im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego:

Znadniemna.pl na podstawie polskieradio24.pl, tvrepublika.pl, niezalezna.pl

Związek Polaków na Białorusi i wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk zostali w tym roku uhonorowani Nagrodą Prometejską im. Lecha Kaczyńskiego. Celem nagrody jest docenienie działań mających na celu integrację i rozwój państw pomiędzy Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatyckim. Podczas uroczystej gali Nagrody Prometejskiej im. Lecha Kaczyńskiego europoseł

Skip to content