HomeStandard Blog Whole Post (Page 483)

Spotkania zapustowe dla dzieci i dorosłych z okazji Tłustego Czwartku zorganizował wczoraj, 12 lutego, Oddział Związku Polaków na Białorusi w Lidzie.

Tlusty_czwartek_Lida

Najmłodsi lidzianie, uczący się języka polskiego w szkółce katechetycznej przy miejscowej parafii Świętej Rodziny, przygotowali ze swoimi nauczycielami i opiekunami program artystyczny, na który złożyło się śpiewanie polskich piosenek i recytowanie wierszy.

Tlusty_czwartek_Lida_1

Na spotkaniu obecny był prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz. Miał on okazję ocenić poziom znajomości języka polskiego przez dzieci z Lidy zarówno podczas występów artystycznych, jak i podczas zorganizowanych i poprowadzonych przez nauczycieli zabaw i konkursów zapustowych. Zgodnie z tłustoczwartkową tradycją na koniec spotkania dzieciaki częstowały się pysznymi pączkami i innymi słodkimi wypiekami, przygotowanymi przez dorosłych.

Tlusty_czwartek_Lida_2

Dorośli działacze Oddziału ZPB w Lidzie zgromadzili się w klasie katechetycznej po tym, jak dzieci poszły do domów. Poza tradycyjnym częstowaniem się pączkami i faworkami w programie spotkania polaków Lidy był występ artystyczny miejscowej działaczki ZPB, lekarki z zawodu Anny Kamińskiej. Pani lekarz zaprezentowała zgromadzonej licznie publiczności piosenki własnego autorstwa, śpiewane w języku polskim. Jednym z najbardziej wzruszających momentów wieczoru stało się wykonanie przez Annę Kamińską piosenki o matczynej miłości.

Śpiewa Anna Kamińska

Śpiewa Anna Kamińska

Tlusty_czwartek_Lida_3

Po występie artystycznym uwagę zebranych skupił na sobie jeden z najstarszych działaczy organizacji, były wiceprezes i szef Rady Naczelnej ZPB Tadeusz Malewicz. W swojej prelekcji nawiązał on między innymi do obchodzonej niedawno 75. rocznicy pierwszych masowych wywózek Polaków na Syberię z terenów, okupowanych w 1939 roku przez ZSRR.

Irena Biernacka z Lidy, zdjęcia Aleksego Gila

Spotkania zapustowe dla dzieci i dorosłych z okazji Tłustego Czwartku zorganizował wczoraj, 12 lutego, Oddział Związku Polaków na Białorusi w Lidzie. Najmłodsi lidzianie, uczący się języka polskiego w szkółce katechetycznej przy miejscowej parafii Świętej Rodziny, przygotowali ze swoimi nauczycielami i opiekunami program artystyczny, na który złożyło

Mszę świętą w intencji chorych odprawił w kaplicy szpitala rejonowego w Lidzie w Światowym Dniu Chorego, 11 lutego, biskup pomocniczy Diecezji Grodzieńskiej Józef Staniewski. Po nabożeństwie odbyła się uroczystość poświęcenia figurki patronki kaplicy – Matki Bożej z Lourdes, ufundowanej przez pracowników służby zdrowia Lidy dla szpitalnej świątyni.

Biskup pomocniczy Diecezji Grodzieńskiej Józef Staniewski celebruje Mszę świętą

Biskup pomocniczy Diecezji Grodzieńskiej Józef Staniewski celebruje Mszę świętą

Zbiór środków na figurkę patronki kaplicy szpitala rejonowego Lidzie zorganizowała wśród pracowników służby zdrowia miasta Lida lekarz Janina Suszczewska.

kaplica_1

Ufundowana przez lekarzy i pielęgniarki figurka Matki Bożej z Lourdes została umieszczona w murze kaplicy w artystycznie zaprojektowanej „grocie” tak, aby każdy przechodzień mógł się jej ukłonić bądź pomodlić, nie wchodząc do środka świątyni.

Uroczystość zgromadziła około stu wiernych

Uroczystość zgromadziła około stu wiernych

W uroczystości poświęcenia figurki Matki Bożej z Lourdes udział wzięło około stu wiernych – miejscowych Polaków, pacjentów szpitala rejonowego oraz lekarzy i pielęgniarek.

Irena Biernacka z Lidy

Mszę świętą w intencji chorych odprawił w kaplicy szpitala rejonowego w Lidzie w Światowym Dniu Chorego, 11 lutego, biskup pomocniczy Diecezji Grodzieńskiej Józef Staniewski. Po nabożeństwie odbyła się uroczystość poświęcenia figurki patronki kaplicy - Matki Bożej z Lourdes, ufundowanej przez pracowników służby zdrowia Lidy dla

Wezwanie do urzędu skarbowego z żądaniem złożenia deklaracji podatkowej na imię nieżyjącego od ponad pół roku śp. Czesława Borysa – ojca Andżeliki Borys, przewodniczącej Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi – otrzymała wczoraj, 11 lutego, mama działaczki ZPB Henryka Borys.

Żądanie złożenia deklaracji podatkowej na imię śp. Czesława Borysa

Żądanie złożenia deklaracji podatkowej na imię śp. Czesława Borysa

W ostatnich dniach skarbówka interesuje się też dochodami innych działaczy ZPB i wzywa na przesłuchania nauczycieli języka polskiego, naruszając przy tym ich prawa obywatelskie.

Wbrew Konstytucji Republiki Białoruś oraz Ustawie „O adwokaturze i działalności adwokackiej w Republice Białoruś” funkcjonariusze Wydziału Dochodzeń Finansowych Urzędu Skarbowego w Grodnie zabronili korzystania z usług adwokata dwom nauczycielkom z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie.

Wobec tak rażącego łamania praw obywateli, adwokat jednej z nauczycielek złożył skargę na bezprawne zachowanie inspektora skarbowego oraz wystąpił do kierownictwa swojej kancelarii adwokackiej z prośbą o zaskarżenie Urzędu Skarbowego w Grodnie, uniemożliwiającego mecenasowi wykonywanie obowiązków.

illustr.: Ka

Illustr.: Caricatura.ru

Jak wynika z relacji wzywanych na przesłuchania nauczycieli poza inspektorem skarbowym w rozmowach z nimi uczestniczyły osoby, reprezentujący inne urzędy państwowe, przypuszczalnie – Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB).

Z zadawanych działaczom pytań wynika, iż przesłuchujących interesowały nie tyle sprawy niezapłaconych podatków bądź rzekomo nieujawnionych dochodów, co przynależność przesłuchiwanych do działającego w podziemiu Związku Polaków na Białorusi oraz ich współpraca z przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżeliką Borys i prezesem ZPB Mieczysławem Jaśkiewiczem.

– To kolejna fala nękania nauczycieli języka polskiego i działaczy ZPB. Poprzednia miała miejsce jesienią zeszłego roku, kiedy zawiązałam współpracę z nauczycielami języka polskiego na terenie całej Białorusi – mówi Andżelika Borys. Incydent, związany z żądaniem złożenia deklaracji podatkowej przez jej śp. ojca ocenia ona jako próbę wywarcia presji psychicznej na niej samej oraz jej najbliższych, zwłaszcza na jej mamie – wdowie po śp. Czesławie Borysie.

Znadniemna.pl

Wezwanie do urzędu skarbowego z żądaniem złożenia deklaracji podatkowej na imię nieżyjącego od ponad pół roku śp. Czesława Borysa - ojca Andżeliki Borys, przewodniczącej Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi - otrzymała wczoraj, 11 lutego, mama działaczki ZPB Henryka Borys. [caption id="attachment_8433" align="alignnone" width="480"] Żądanie złożenia

Polscy artyści z Białorusi wzięli udział w XII Ogólnopolskim Koncercie Charytatywnym w Sycowie na rzecz pomocy Polakom na Ukrainie i Białorusi. Doroczne przedsięwzięcie, zorganizowane przez burmistrza Sycowa Sławomira Kapicę oraz konsula generalnego RP w Winnicy (Ukraina) Krzysztofa Świderka, odbyło się 7 lutego.

sycow_pl

Koncert poprzedziło ekumeniczne nabożeństwo w kościele luterańskim w Sycowie. Msza święta została odprawiona w intencji przywrócenia pokoju na Ukrainie.

Po nabożeństwie organizatorzy koncertu charytatywnego – burmistrz Sycowa Sławomir Kapica oraz konsul generalny RP w Winnicy (Ukraina) Krzysztof Świderek – zaprosili licznie przybyłych na koncert gości do hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sycowie, która została wypełniona przez publiczność po brzegi.

Podczas koncertu harcerze z Sycowa kwestowali na rzecz rodzin polskich na Wschodzie.

biale_skrzydla_1

Taniec-wizytówka zespołu "Białe skrzydła"

Taniec-wizytówka zespołu „Białe skrzydła”

Białoruś podczas koncertu była reprezentowana przez działające przy Związku Polaków na Białorusi zespoły artystyczne z Mołodeczna: taneczny – „Białe skrzydła” pod kierownictwem Wiktora Baranowicza oraz wokalny – „Nuty życia” pod kierownictwem Tatiany Augustynowicz. Wystąpił też miejscowy zespół Sycowiacy pod kierownictwem Kazimierza Cichonia, zespół folklorystyczny „Podolski Kwiat” z Koziatynia na Podolu (Ukraina), Zespół Tańca Ludowego z UMCS w Lublinie oraz zespół estradowy VOX.

Tancerze z ”Białych skrzydeł” zaprezentowali publiczności tańce różnych narodów. Zatańczyli między innymi poloneza, greckie sirtaki, taniec cygański oraz białoruską lawonichę. Prawdziwym wydarzeniem stało się wykonanie przez zespół wokalny „Nuty życia” piosenki „Polsko moja”, autorstwa Heleny Abramowicz z Mińska.

Polonez w wykonaniu "Białych skrzydeł"

Polonez w wykonaniu „Białych skrzydeł”

sirtaki

Sirtaki w wykonaniu „Białych skrzydeł”

"Białe skrzydła" w tańcu cygańskim

„Białe skrzydła” w tańcu cygańskim

"Białe skrzydła" tańczą białoruską lawonichę

„Białe skrzydła” tańczą białoruską lawonichę

Społeczność polską z Białorusi reprezentowali w Sycowie nie tylko działacze ZPB z Mołodeczna, lecz także z Mińska i Iwieńca. Gorąco witana była prezes Oddziału ZPB w Iwieńcu Teresa Sobol, której, podobnie jak nieobecnemu niestety w Sycowie Wiktorowi Baranowiczowi, przyznano dyplom za krzewienie kultury polskiej na Kresach.

Teresa Sobol odbiera dyplom za krzewienie kultury polskiej na Kresach

Teresa Sobol odbiera dyplom za krzewienie kultury polskiej na Kresach

XII Ogólnopolski Koncert Charytatywny w Sycowie stał się okazją do uroczystego zakończenia niezwykle popularnej akcji społecznej „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”, realizowanej z inicjatywy redaktor Grażyny Orłowskiej-Sondej z TVP Wrocław pod patronatem Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu i Dolnośląskiego Kuratora Oświaty.

Podczas kwesty, prowadzonej przez harcerzy na rzecz rodaków na Wschodzie, zebrano 11 tysięcy złotych. 150 paczek z żywnością przekazał na rzecz polskich rodzin na Kresach w ramach akcji „ Polacy – Rodakom” obecny na koncercie senator RP Stanisław Gogacz.

Ludmiła Burlewicz z Sycowa, zdjęcia autorki i Pawła Kucharskiego

Polscy artyści z Białorusi wzięli udział w XII Ogólnopolskim Koncercie Charytatywnym w Sycowie na rzecz pomocy Polakom na Ukrainie i Białorusi. Doroczne przedsięwzięcie, zorganizowane przez burmistrza Sycowa Sławomira Kapicę oraz konsula generalnego RP w Winnicy (Ukraina) Krzysztofa Świderka, odbyło się 7 lutego. Koncert poprzedziło ekumeniczne nabożeństwo

Wernisaż wystawy świętych obrazów, namalowanych przez twórców z Polski, Białorusi i Ukrainy, odbył się w niedzielę, 8 lutego, w świątyni Kołożskiej ikony Świętej Bożej Rodzicielki przy parafii św. Borysa i Gleba. Współorganizatorem wystawy jest Konsulat Generalny RP w Grodnie.

Wystawa_ikon

Wystawa ikon współczesnych w Grodnie jest organizowana co roku jako podsumowanie dorocznych Międzynarodowych Warsztatów Ikonopisania we wsi Nowica (woj. małopolskie).

Wystawa_ikon_1

Ostatnie szóste już Międzynarodowe Warsztaty Ikonopisów w Nowicy były poświęcone znalezieniu zrozumiałych dla współczesnego człowieka sposobów artystycznej prezentacji najważniejszych świąt roku liturgicznego.

W wernisażu udział wzięli: proboszcz cerkwi Kołożskiej ikony Świętej Bożej Rodzicielki o. Aleksander Bołonnikow, organizatorzy warsztatów w Nowicy Mateusz Sora i Katarzyna Jakubowska , twórcy wystawionych obrazów oraz konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz.

Wystawa_ikon_4

Andrzej Chodkiewicz (w centrum)

 

Polski dyplomata wyraził zadowolenie z powodu tego, że podległa mu placówka konsularna ma możliwość współorganizowania tak ważnego wydarzenia artystyczno-religijnego, jakim jest wystawa poplenerowa świętych obrazów w Grodnie.

Wystawa_ikon_3

– Powinniśmy nieustannie szukać w sztuce nowe drogi, które by prowadziły człowieka do Boga. Dzisiejsza wystawa daje nam możliwość podyskutować nad tym, czy ten bądź inny obraz stanie się zjawiskiem w sztuce ikonopisania, czy też uznany zostanie za nieudany eksperyment – mówił Andrzej Chodkiewicz.

Wystawa_ikon_2

Przemawia o. Aleksander Bołonnikow

Ojciec Aleksander Bołonnikow dodał z kolei , iż to co jest prezentowane na wystawie, odbywającej się w świątyni Kołożskiej ikony Świętej Bożej Rodzicielki, niewątpliwie jest próbą szukania drogi do Boga, zarówno przez tych, którzy stworzyli ikony, jak i przez tych, którzy przychodzą, aby je zobaczyć.

Wystawa współczesnych ikon będzie czynna do 8 marca codziennie od godziny 10.00 do 18.00, pod adresem: Grodno, ul. Kołoża 10 (Kompleks parafialny obok starożytnej cerkwi pw. św. Borysa i Gleba).

Znadniemna.pl za Orthos.org

Wernisaż wystawy świętych obrazów, namalowanych przez twórców z Polski, Białorusi i Ukrainy, odbył się w niedzielę, 8 lutego, w świątyni Kołożskiej ikony Świętej Bożej Rodzicielki przy parafii św. Borysa i Gleba. Współorganizatorem wystawy jest Konsulat Generalny RP w Grodnie. Wystawa ikon współczesnych w Grodnie jest organizowana

Warsztaty plastyczne z okazji zbliżającego się Dnia Świętego Walentego odbyły się 7 lutego w Szkole Społecznej, działającej przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Brześciu.

Uczestnicy warsztatów z wykonanymi własnoręcznie "walentynkami"

Uczestnicy warsztatów z wykonanymi własnoręcznie „walentynkami”

Młodzież szkolna uczyła się własnoręcznie robić ozdobne karteczki dla swoich ukochanych, które zostaną im wręczone, zgodnie z tradycją, w Dniu Zakochanych 14 lutego.

Warsztaty

Warsztaty_1

Warsztaty_2

Warsztaty_4

Warsztaty_3

Warsztaty_5

Warsztaty plastyczne, zorganizowane dla młodych Polaków przez nauczycieli Szkoły Społecznej przy ZPB w Brześciu, stały się okazją do zapoznania szkolnej młodzieży z historią święta, które w ostatnich latach staje się coraz bardziej popularne wśród młodzieży na Białorusi.

Irena Głuchowska z Brześcia

Warsztaty plastyczne z okazji zbliżającego się Dnia Świętego Walentego odbyły się 7 lutego w Szkole Społecznej, działającej przy Oddziale Związku Polaków na Białorusi w Brześciu. [caption id="attachment_8400" align="alignnone" width="480"] Uczestnicy warsztatów z wykonanymi własnoręcznie "walentynkami"[/caption] Młodzież szkolna uczyła się własnoręcznie robić ozdobne karteczki dla swoich ukochanych, które

Do końca lutego twórczość malarzy z Grodna, zrzeszonych w Towarzystwie Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi, mogą podziwiać mieszkańcy Inowrocławia.

Danuta Nawrocka, Marcin Stefański, Weronika Szarejko i Janina Pilnik podczas otwarcia wystawy

Danuta Nawrocka, Marcin Stefański, Weronika Szarejko i Janina Pilnik podczas otwarcia wystawy

Wernisaż „wędrującej” po miastach Polski wystawy grodzieńskich malarzy pt. „Transgraniczna Strefa Sztuki. Malarstwo Współczesnej Białorusi” odbył się w Inowrocławiu 28 stycznia. Na otwarciu wystawy, prezentującej ponad 30 prac jedenastu polskich malarzy z Grodna, w Galerii Miejskiej Inowrocławia byli obecni prezes Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB Janina Pilnik oraz kierowniczka Działu Kultury Związku Polaków Weronika Szarejko.

Wystawa_5

Janina Pilnik rozmawia z Danutą Nawrocką

Działaczki Związku Polaków, witając pierwszych odwiedzających wystawę inowrocławian, opowiedziały o działalności ZPB i działającego przy nim Towarzystwa Plastyków Polskich. Opowiedziały też o dorobku malarzy, których prace są prezentowane na wystawie, między innymi: Wacława Romaszki, Wacława Sporskiego, Gennadiusza Picki, Igora Kiebieca, Walerego Stratowicza, Piotra Januszkiewicza, Andrzeja Filipowicza, Snieżany Witeckiej, Danuty Chilmanowicz, Alexa Sporskiego oraz Natalii Klimowicz.

Wystawa_3

Zaprezentowanie twórczości polskich artystów z Grodna inowrocławianom stało się możliwe dzięki zainteresowaniu projektem „Transgraniczna Strefa Sztuki. Malarstwo Współczesnej Białorusi” ze strony dyrektora Domu Kultury w Inowrocławiu Marcina Stefańskiego i szefowej Galerii Miejskiej Danuty Nawrockiej.

Wystawa_1

Wystawa_2

Wystawa_4

Wystawa_6

Wystawa_7

Przed inowrocławianami wystawę obejrzeli już między innymi mieszkańcy Łodzi, Torunia i Włocławka, a po Inowrocławiu twórczość członków TPP przy ZPB będzie prezentowana w Opolu i Warszawie.

Znadniemna.pl, zdjęcia pochodzą z witryny www.kck.inowroclaw.pl

Do końca lutego twórczość malarzy z Grodna, zrzeszonych w Towarzystwie Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi, mogą podziwiać mieszkańcy Inowrocławia. [caption id="attachment_8389" align="alignnone" width="480"] Danuta Nawrocka, Marcin Stefański, Weronika Szarejko i Janina Pilnik podczas otwarcia wystawy[/caption] Wernisaż „wędrującej” po miastach Polski wystawy grodzieńskich malarzy pt. „Transgraniczna Strefa

Szanowni Państwo, pragniemy dzisiaj zaprezentować historię tego, jak nasz czytelnik z Witebska Denis Krawczenko, wnuk Juliana Bortko, jednego z bohaterów akcji „Dziadek w polskim mundurze”, zafascynował się falerystyką (kolekcjonowanie odznaczeń i orderów) i co z tego wyszło.

Historię swej pasji falerystycznej Denis opisał sam:

Denis Krawczenko

Denis Krawczenko

Ta historia zaczęła się tak dawno, że czasami wydaje mi się, iż minęły wieki, a przedmioty kolekcji stały się integralną częścią mojego życia.

Wszystko zaczęło się w dalekim dzieciństwie, kiedy spędzałem wakacje letnie we wsi Zaborze niedaleko Głębokiego, nad jeziorem Okuniewo obok ruin majątku, w którym urodził się Tadeusz Dołęga-Mostowicz.

Za każdym razem, jadąc na wieś autobusem, doznawałem uczucia radości, kiedy autobus za osadą Wietryno mijał byłą granicę polsko-radziecką. Do dzisiaj pozostały tam mroczne, monumentalne, betonowe stanowiska ogniowe przypominające o przeszłości. Moje młodzieńcze uczucie radości stawało się naturalne, kiedy dojeżdżałem do domu mojego dziadka Juliana Bortko w Zaborzu.

Każdy dzień pobytu w Zaborzu i wyprawy na ruiny nad jeziorem Okuniewo przynosiły jakieś odkrycie. Marzyłem że odnajdę skarb, ale tu i tam trafiały mi się tylko carskie monety, polskie przedwojenne grosze oraz łuski nabojów z okresu wojny polsko-bolszewickiej. To wszystko dawała mi ziemia obok domu dziadka Juliana! Lubiłem słuchać opowiadań starych mieszkańców Zaborza, zwłaszcza opowiadań dziadka, który bardzo ciekawie opowiadał o Polsce. O tym jak się żyło „za polskim czasem”, jak służył w Wojsku Polskim. O wojnie nie opowiadał dużo, musiałem z niego „wyciągać” wspomnienia wojenne. Starszym ludziom podobała się moja obecność, nazywali mnie „panoczak” (panicz). W swych opowiadaniach starsi ludzie dzielili życie na okresy: „za polskich czasów”, „za Sowietów”, „za Niemców”. Z tych opowiadań wyłaniała się historia, której nie wykładano w radzieckiej szkole.

Wracając ze wsi do domu, ciągle przywoziłem masę różnych przedmiotów. Rodzice gniewali się, że zaśmiecam nimi mieszkanie. Kiedy część mych „skarbów” trafiała na śmietnik było morze łez i obraza na rodziców. Na szczęście mama i tata nie odważyli się wyrzucić najcenniejszej mojej zdobyczy – guzika z orzełkiem w koronie, który dostałem od przyjaciela ze wsi. Mój wiejski koleżka znalazł ten guzik w pudełku z guzikami u swojej babci. Od tego właśnie guzika z orzełkiem wszystko się zaczęło…

Zapoznałem się z rówieśnikami, poszukiwaczami pozostałości po wojnie i wstąpiłem do drużyny poszukiwaczy. Cały wolny czas spędzałem na wyjazdach, udziale w Wartach Pamięci, uczestniczyłem w ekshumacjach zwłok żołnierzy na terenie Białorusi i Rosji. Moje zbiory pamiątek po żołnierzach armii carskiej, radzieckiej, niemieckiej, a przede wszystkim – polskiej rosły w takim tempie, że już niedługo mój pokój zaczął przypominać muzeum. Dziadek Julian, dostrzegł moją fascynację historią i pewnego dnia wyjął z szafy starą, wytartą, skórzaną, pokrytą kurzem aktówkę. Z niego wyjął i przekazał mi swoje stare fotografie z czasów służby w wojsku, dokument o przyznaniu mu Krzyża Zasługi, sam Krzyż i inne pamiątki.

Wiedziałem, że dziadek służył i walczył w Wojsku Polskim, widziałem zdjęcia krewnych w polskich mundurach, ale o istnieniu takiego „skarbu” nie wiedziałem. Wracając pamięcią do momentu, kiedy dziadek wyjął z aktówki swoje pamiątki, stoi mi przed oczami scena z amerykańskiego filmu „Skarb narodów”, w której dziadek zastaje na strychu młodego Bena Gatesa i opowiada mu niewiarygodną historię.

Po prawej Julian Bortko, dziadek Denisa Krawczenki, w mundurze żołnierza Korpusu Ochrony Pogranicza

Dar dziadka Juliana zadecydował o mojej fascynacji kolekcjonerskiej i zainteresowaniu zwłaszcza falerystyką polską.

Po tym jak wróciłem z wojska zacząłem aktywnie interesować się polskimi nagrodami. Największe trudności sprawiało mi dotarcie do specjalistycznej literatury, której u nas w Witebsku praktycznie nie było. O polskich odznaczeniach i orderach dowiadywałem się od innych kolekcjonerów, z którymi spotykałem się w miejscowym klubie kolekcjonerów. Od nich czasem udawało się kupić także książkę w języku polskim. Zacząłem prowadzić notes, w którym zamieszczałem szkice i opisy polskich nagród.

Część kolekcji Denisa Krawczenki

Część kolekcji Denisa Krawczenki

Gromadziłem kolekcję, wymieniając na polskie, posiadane przeze mnie znaleziska niemieckie i carskie z rozkopów, które prowadziłem z innymi poszukiwaczami militariów.

Stopniowo moja kolekcja polskiej falerystyki rosła, ale niektóre ordery nie miały na przykład odpowiedniej wstążki. Zacząłem poznawać kolekcjonerów w Polsce, którzy pomagali mi uzupełnić braki.

Bardzo owocna okazała się znajomość z kolekcjonerem z Rosji, ze Smoleńska. Brał on udział w rozkopach w Lesie Katyńskim i wskazał wielu potomkom ofiar zbrodni katyńskiej miejsca, w których zostali pogrzebani ich przodkowie. Ten człowiek przekazał Polakom ponad dwadzieścia znalezionych przez niego Krzyży Virtuti Militari. Dzięki niemu w mojej kolekcji pojawiła się między innymi Gwiazda Przemyśla, nagroda, którą odznaczano bohaterów obrony Przemyśla podczas wojny polsko-ukraińskiej 1919 roku.

Gwiazda Przemyśla

Gwiazda Przemyśla

W Lesie Katyńskim były doły, nazywane przez „czarnych”( nielegalnych-red.) poszukiwaczy „śmietnikami”. W tych „śmietnikach” zakopano rzeczy straconych polskich oficerów – szynele, kubki, butelki, torby z rzeczami osobistymi żołnierzy, wśród których było dużo odznaczeń i orderów. W jednym z takich „śmietników” właśnie odnaleziono Gwiazdę Przemyśla z numerem 942 (razem Gwiazd Przemyśla przyznano około 9 tys.).

Na bazarze w Smoleńsku można było kupić dużo polskich odznaczeń. Sumienie nie pozwalało mi kupować je na bazarze, gdyż wszystkie pochodziły z Lasu Katyńskiego.

Dużym nabyciem dla mnie stał się Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, kupiony na aukcji DESA.

Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski

Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski

Gwiazda Orderu Odrodzenia Polski

Gwiazda Orderu Odrodzenia Polski

Prawdziwym przełomem w mojej działalności kolekcjonerskiej stało się pojawienie Internetu. Poznałem polskie strony internetowe kolekcjonerów. Otrzymałem dostęp do literatury falerystycznej. Postęp techniczny otworzył nowe kierunki.
Większośc egzemplarzy w mojej kolekcji pochodzi z tej części obwodu witebskiego, która przed ostatnią wojną leżała w granicach Polski : Głębokie, Brasław, Postawy, Druja. Na przykład Krzyż Niepodległości i odznakę z Armii Ochotniczej generała Hallera nabyłem pod Drują. W Brasławiu napotkałem Krzyż Walecznych, pochodzący z drugiej partii. Wśród kolekcjonerów jest on uważany za rzadkość i, jak twierdzą źródła falerystyczne można go spotkać tylko w kolekcjach prywatnych.

Krzyż Niepodległości

Krzyż Niepodległości

odznaka_Armii_Ochotniczej_generala_Hallera

Odznaka z Armii Ochotniczej generała Hallera

Krzyż Walecznych

Krzyż Walecznych

Powoli ale konsekwentnie moja kolekcja polskiej falerystyki stawała się coraz większa.

W ubiegłym roku znalazł się w niej między innymi Medal 3 Maja i wykonany przez francuską firmę Krzyż na Śląskiej Wstędze Waleczności i Zasługi, którym odznaczano powstańców śląskich.

Krzyż na Śląskiej Wstędze Waleczności i zasługi

Krzyż na Śląskiej Wstędze Waleczności i Zasługi

Medal 3 Maja

Medal 3 Maja

Spełniło się też moje dawne marzenie. Perłą w mojej kolekcji stał się Srebrny Krzyż Orderu Virtuti Militari – najwyższe polskie odznaczenie wojskowe.

Srebrny Krzyż Orderu Virtuti Militari

Srebrny Krzyż Orderu Virtuti Militari

Historia Orderu Virtuti Militari, najstarszego na świecie orderu wojskowego nadawanego do dzisiaj, jest unikalna. Ustanowiony został przez ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1792 roku.
Opowiadając o historii tylko tego odznaczenia i jego kawalerach można opowiedzieć historię Polski od rozbiorów po dzień dzisiejszy.

Specjalnie dla Znadniemna.pl Denis Krawczenko z Witebska

Szanowni Państwo, pragniemy dzisiaj zaprezentować historię tego, jak nasz czytelnik z Witebska Denis Krawczenko, wnuk Juliana Bortko, jednego z bohaterów akcji „Dziadek w polskim mundurze”, zafascynował się falerystyką (kolekcjonowanie odznaczeń i orderów) i co z tego wyszło. Historię swej pasji falerystycznej Denis opisał sam: [caption id="attachment_8360" align="alignnone"

Ponad dwudziestu maturzystów Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach świętowało w minioną sobotę, 7 lutego, początek odliczania stu dni do egzaminu dojrzałości.

Studniowka_w_Baranowiczach_29

Goście, przybyli na święto szykujących się do wejścia w dorosłe życie młodych Polaków z Baranowicz, zajęli cały pierwszy rząd w szkolnej auli.

Studniowka_w_Baranowiczach_28

Byli wśród nich: założycielka i wieloletnia dyrektor Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Reytana, legenda środowiska baranowickich Polaków Elżbieta Dołęga-Wrzosek, konsul z Konsulatu Generalnego RP w Brześciu Sławomir Łuczak wraz z małżonką konsul Anną Domską-Łuczak, delegacja z oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Siedlcach na czele z prezesem Jerzym Jackiem Myszkowskim i jego zastępcą Jackiem Grabińskim, dr Barbara Stelingowska z Instytutu Filologii Polskiej i Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, a także delegacja z siedziby głównej Związku Polaków na Białorusi w Grodnie na czele z przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Andżeliką Borys.

Studniowka_w_Baranowiczach_24

W przepięknie udekorowanej przez uczniów auli zmieściło się około dwustu widzów, wśród których byli rodzice i dziadkowie tegorocznych maturzystów ich nauczyciele i wychowawcy szkolni oraz młodsze rodzeństwo, kontynuujące bądź dopiero rozpoczynające naukę jednym z najlepszych polskich ośrodków oświatowych, jakim jest Społeczna Szkoła Polska im. Tadeusza Rejtana.

Studniowka_w_Baranowiczach_25

Program artystyczny święta tradycyjnie rozpoczął się od poloneza. Taniec w wykonaniu maturzystów zachwycił publiczność, czemu wyraz dał w swoim późniejszym przemówieniu między innymi prezes siedleckiego oddziału „Wspólnoty Polskiej” Jerzy Jacek Myszkowski, zaznaczając, iż układ poloneza, jaki zobaczył, był niezwykle uroczy i oryginalny.

Studniowka_w_Baranowiczach_27

Studniowka_w_Baranowiczach_26

Andżelika Borys tańczy poloneza

Maturzyści popisali się nie tylko talentem tanecznym. W ponad godzinnym koncercie dali z siebie wszystko także, jako wokaliści i aktorzy. Przy czym kilka numerów wokalnych i tanecznych młodzież wykonała wspólnie ze swoimi rodzicami, nie raz wychwytując na scenę do wspólnego tańczenia i śpiewania, siedzących w pierwszym rzędzie gości.

Studniowka_w_Baranowiczach_22

Studniowka_w_Baranowiczach_23

Studniowka_w_Baranowiczach_19

Studniowka_w_Baranowiczach_21

Studniowka_w_Baranowiczach_17

Studniowka_w_Baranowiczach_16

Studniowka_w_Baranowiczach_15

Studniowka_w_Baranowiczach_18

Studniowka_w_Baranowiczach_13

Studniowka_w_Baranowiczach_10

Studniowka_w_Baranowiczach_11

Studniowka_w_Baranowiczach_9

Studniowka_w_Baranowiczach_20

Studniowka_w_Baranowiczach_8

Występ rodziców

Studniowka_w_Baranowiczach_6

Studniowka_w_Baranowiczach_2

Studniowka_w_Baranowiczach_4

Studniowka_w_Baranowiczach_5

Studniowka_w_Baranowiczach_3

Studniowka_w_Baranowiczach_1

Kulminacyjną i najbardziej wzruszającą częścią uroczystości było składanie przez maturzystów podziękowań za lata nauki pedagogom szkoły na czele z dyrektor Eleonorą Raczkowską-Jarmolicz.

Studniowka_w_Baranowiczach

Grono pedagogiczne szkoły

Studniowka_w_Baranowiczach_7

Tańczy Teresa Sieliwończyk, dyrektor Domu Polskiego w Baranowiczach

Studniowka_w_Baranowiczach_34

Goście z Siedlec, Brześcia i Grodna, dziękując maturzystom za możliwość udziału w ich zabawie studniówkowej i życząc dzielnego stawiania czoła wyzwaniom, które czekać będą ich w dorosłym życiu, wręczyli młodzieży prezenty i upominki. Dr Barbara Stelingowska zachęcała do kontynuowania nauki na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach, a przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys apelowała do wzięcia udziału w ogłoszonym niedawno przez Związek Polaków, wspólnie z uczelnią w Siedlcach, konkursie „Mistrz Ortografii 2015», którego laureaci zostaną nagrodzeni tygodniową wycieczką do Rzymu.

Studniowka_w_Baranowiczach_41

Przemawia konsul RP w Brześciu Sławomir Łuczak

Studniowka_w_Baranowiczach_37

Jerzy Jacek Myszkowski, prezes Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Siedlcach

Studniowka_w_Baranowiczach_36

Eleonora Raczkowska-Jarmolicz, dyrektor Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Reytana w Baranowiczach  i Jerzy Jacek Myszkowski

Studniowka_w_Baranowiczach_40

Przemawia przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Andżelika Borys

Studniowka_w_Baranowiczach_39

Przemawia Jacek Grabiński, wiceprezes Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Siedlcach

Studniowka_w_Baranowiczach_42

Dr Barbara Stelingowska wręcza prezenty maturzystom

Studniowka_w_Baranowiczach_38

Studniowka_w_Baranowiczach_33

Studniowka_w_Baranowiczach_32

Studniowka_w_Baranowiczach_31

Studniowka_w_Baranowiczach_35

Studniowka_w_Baranowiczach_30

Znadniemna.pl

Ponad dwudziestu maturzystów Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach świętowało w minioną sobotę, 7 lutego, początek odliczania stu dni do egzaminu dojrzałości. Goście, przybyli na święto szykujących się do wejścia w dorosłe życie młodych Polaków z Baranowicz, zajęli cały pierwszy rząd w szkolnej auli. Byli

Z ogromną satysfakcją prezentujemy Państwu historię kapitana Wojska Polskiego Władysława Ejsmonta przydomek „Wujo”, którą opisujemy dzięki materiałom, dostarczonym do redakcji przez Konstantego Jurewicza, zasłużonego działacza Związku Polaków na Białorusi z Wołkowyska i szwagra naszego dzisiejszego bohatera.

Pan Konstanty z niezwykłą pieczołowitością pielęgnuje pamięć o swoim bohaterskim szwagrze, którego zdjęcia użyczył na potrzeby niniejszej publikacji.

Władysław Ejsmont  w stopniu podporucznika

Władysław Ejsmont w stopniu podporucznika

WŁADYSŁAW ADAM EJSMONT urodził się 27 kwietnia 1912 roku w Wołkowysku (napis na jego grobie na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino twierdzi, że urodził się w 1911 r. w miejscowości Walk (Valga) w Estonii, ale przyjmujemy wersję pana Konstantego, którą potwierdzają inne źródła, m.in. portal www.genealogia.okiem.pl, że nasz bohater urodził się w Wołkowysku).

Przed wybuchem II wojny światowej wraz z ojcem i matką mieszkał w Lidzie, gdzie ojciec Władysława był zawiadowcą stacji kolejowej. W Lidzie Władysław ukończył szkołę, pomyślnie zdał maturę i próbował dostać się do szkoły lotnictwa, prawdopodobnie w Dęblinie. Niestety, ze względu na stan zdrowia – doznaną w dzieciństwie kontuzję nóg – został zdyskwalifikowany przez komisję lekarską.

Mimo doznanej w dzieciństwie kontuzji nóg, Władysław robił wszystko , co w jego mocy, aby pod względem sprawności fizycznej być nie gorszym od innych i dostał się do Szkoły Podchorążych Rezerwy (patrz korpusówkę na kołnierzyku munduru – red.).

Władysław Ejsmont jako słuchacz Szkoły Podchorążych Rezerwy

Władysław Ejsmont jako słuchacz Szkoły Podchorążych Rezerwy

Korpusówka Szkoły Podchorążych Rezerwy - widoczna na kołnierzyku munduru Władysława Ejsmonta

Korpusówka Szkoły Podchorążych Rezerwy , fot.: dobroni.pl

Władysław uprawiał sport i osiągał wyniki na poziomie, uprawniającym go do noszenia Państwowej Odznaki Sportowej, którą widzimy na jego zdjęciu w mundurze słuchacza Szkoły Podchorążych Rezerwy. Władysław Ejsmont działał także w Związku Strzeleckim i osiągnął dobre wyniki, jako strzelec. Świadczy o tym Odznaka Strzelecka, którą widzimy na zdjęciu – na wysokości drugiego od góry guzika.

Państwowa Odznaka Sportowa, fot.: odkrywca.pl

Państwowa Odznaka Sportowa, fot.: odkrywca.pl

Odznaka Strzelecka, fot. odkrywca.pl

Odznaka Strzelecka, fot. odkrywca.pl

Kilka lat przed wybuchem wojny ojciec Władysława został przeniesiony z Lidy do Warszawy, gdzie wyjechał wraz z żoną i synem. W Lidzie zostawił starszą córkę Walentynę, która wyszła za mąż zaStanisława Roubo, pilota instruktora w  stacjonującym w Lidzie 5. Pułku Lotniczym.

Według Konstantego Jurewicza, Stanisław Roubo po klęsce kampanii wrześniowej przedostał się do Anglii i walczył jako pilot w stopniu porucznika w Królewskich Siłach Powietrznych Wielkiej Brytanii (RAF), biorąc udział między innymi w Bitwie o Anglię. Po wojnie porucznik RAF wrócił do Polski, odnalazł krewnych i zamieszkał w Gdyni. Zmarł tamże 19 lutego 1997 roku.

Tymczasem Władysława Ejsmonta wybuch wojny zastał w Warszawie, gdzie niedoszły lotnik, absolwent Szkoły Podchorążych Rezerwy, podobnie jak ojciec, pracował na kolei, na stanowisku dyżurnego ruchu jednego z głównych węzłów kolejowych stolicy.

Władysław Ejsmont, w momencie wybuchu wojny miał stopień podporucznika rezerwy. Podczas kampanii wrześniowej, cofając się na Wschód przed niemieckim natarciem, nasz bohater trafił do Grodna, do którego zbliżała się już Armia Czerwona.

W Grodnie nasz bohater przystępuje do szeregów obrońców miasta pod dowództwem kapitana Grzywacza. Po klęsce poniesionej przez obrońców Grodna ppor. Władysław Ejsmont trafia do sowieckiej niewoli i zostaje wywieziony w głąb Rosji sowieckiej i trafia do obozu jenieckiego NKWD w Griazowcu pod Wołogdą.

W 1941 roku, kiedy na mocy układu Sikorski-Majski na terenie ZSRR zaczęły się tworzyć oddziały Wojska Polskiego podporządkowanego rządowi RP na emigracji. Nasz bohater z obozu jenieckiego w Griazowcu trafił do 5. Wileńskiej Dywizji Piechoty. Po wyprowadzeniu dywizji do Iranu, a później – Iraku, Władysław Ejsmont został przydzielony do 15. Wileńskiego Batalionu Strzelców „Wilków” w 5. Wileńskiej Brygadzie Piechoty podporządkowanej 5. Kresowej Dywizji Piechoty.

W 15. Wileńskim Batalionie Strzelców „Wilków” Władysław Ejsmont dowodził plutonem, awansując do stopnia porucznika, potem dowodził kompanią, aż wreszcie został adiutantem batalionu.

Nasz bohater był oficerem cenionym zarówno przez dowództwo, jak i podwładnych, którzy nadali mu przydomek „Wujo”. Oto, co czytamy w jednym ze wspomnień żołnierzy 5. Kresowej Dywizji Piechoty na temat Władysława Ejsmonta:

„Cenili i lubili go przełożeni. Koledzy przezwali go „Wujem” za wyjątkowo męskie cechy charakteru, za fenomenalne zdolności łagodzenia dysonansów służbowych. Emanował radością i humorem, dowcipem strzelał, jak petardą – był nadzwyczajnym kolegą. Sumienność, takt i uczynność zjednały mu sympatię od strzelca do dowódcy batalionu”.

Zginął „nadzwyczajny kolega”, adiutant 15. Wileńskiego Batalionu Strzelców „Wilków”, Władysław Ejsmont „Wujo” 17 maja 1944 roku podczas Bitwy o Monte Cassino. Tego samego dnia przez dowództwo został pośmiertnie awansowany do stopnia kapitana i przedstawiony do Krzyża Virtuti Militari.

We wspomnieniach towarzysze broni Władysława Ejsmonta tak pisali o ostatnich chwilach życia „Wuja”:

„Moloch wojenny chciwie pożera swoje ofiary. Bój o klasztor był „walką o Wilno i Lwów” – jak to słusznie powiedział generał Anders.
W pierwszej fazie natarcia „Wujo” wychodził cało. Dnia 17 maja przed świtem rozpoczęto drugi gwałtowny szturm. W pobliżu widma – pada śmiertelnie rażony pociskiem artyleryjskim”.

Po tym, jak Władysław Ejsmont zginął na polu walki, jego prochy zostały złożone przez towarzyszy broni na prowizorycznym cmentarzu w miejscowości Acquafondata (jeden z dwóch cmentarzy prowizorycznych powstałych na najbliższym zapleczu frontu walk o Monte Cassino. Dla poległych z 3. Dywizji Strzelców Karpackich – w San Vittore del Lazio , a dla żołnierzy z 5. Kresowej Dywizji Piechoty – w Acquafondata).

Koledzy „Wuja” tak opisują to miejsce:

„W Acquafondata jest cmentarz „kresowej” . Okalają go ostre zbocza szaro-popielatych gór Wśród kilkuset mogił jest jedna, taka skromna jak inne, z drewnianym krzyżem – a jednak tragicznie bliska, najbliższa, którą odwiedził każdy «Wilk»”.

Grób kpt. Władysława Adama Ejsmonta na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino, fot.: polskiecmentarzewewloszech.eu

Grób kpt. Władysława Adama Ejsmonta na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino, fot.: polskiecmentarzewewloszech.eu

Niezwykle ciepłe zobowiązanie złożyli towarzysze broni „Wuja” nad grobem poległego przyjaciela:

„Doszedł „Wujo” do kresu wędrówki – wchłonęła cię wieczysta noc…
Śpij spokojnie drogi towarzyszu.
Gdy wejdziemy do kraju, przed ruinami zamku Giedymina w Lidzie, zatrzymamy się, by odszukać miejsce, w którym marzyłeś o skrzydłach Ikara, snułeś wizję szczęścia i gdzie kształtowałeś siebie na wspaniałego żołnierza.
Zostaniesz w naszej pamięci na zawsze”.

Z powyższej dedykacji wynika, że Władysław Ejsmont przez lata wojny pielęgnował pamięć o stronach rodzinnych, o Lidzie, w której dorastał, zanim przeniósł się do Warszawy, gdzie zastała go wojna. Opowiadał kolegom nawet o swoich młodzieńczych marzeniach zostania lotnikiem.

Nie wiemy, czy koledzy „Wuja” spełnili obietnicę i odnaleźli przy zamku Giedymina miejsce, w którym Władysław Ejsmont „marzył o skrzydłach Ikara”.

Wiemy natomiast, że pamięć o dzielnym żołnierzu Władysławie Ejsmoncie przetrwała między innymi dzięki jego niezwykle zasłużonej dla Polski rodzinie.

Siostra Władysława Ejsmonta Walentyna – żona lotnika instruktora z Lidy Stanisława Roubo – w czasie wojny też znalazła się w Warszawie (chyba wyjechała tam do ojca i mamy – red.), działała w konspiracji i walczyła w Powstaniu Warszawskim, które przeżyła, ale trafiła do łagru w Pruszkowie, po którym – schorowana i wycieńczona – nie pożyła długo.

Bohaterski los miała też kuzynka Władysława Ejsmonta „Wuja”, śp. Walentyna Jurewicz – żona Konstantego Jurewicza.

Walentyna Jurewicz z domu Ejsmont w czasie wojny walczyła w szeregach Armii Krajowej jako łączniczka w Obwodzie Sokółka. Po wojnie została ujęta przez NKWD i skazana na 25 lat łagrów. Zmarła w Wołkowysku 17 września 2009 roku.

Także bracia i siostry Konstantego Jurewicza, pielęgnującego pamięć o swoim szwagrze Władysławie Ejsmoncie walczyli w szeregach AK na Grodzieńszczyźnie, za co siostra Konstantego Wiktoria Jurewicz została skazana na 10 lat łagrów. Natomiast brat Konstantego Mieczysław Jurewicz – akowiec, choć skazany na łagry jako „element antysowiecki” – odzyskał wolność po dwóch latach pobytu w miejscowości Uchta (w republice Komi na północy Rosji). Sowieci uznali, iż udział Mieczysława Jurewicza w operacji „Ostra Brama”, czyli jego udział w walkach o wyzwolenie Wilna u boku Armii Czerwonej jest okolicznością łagodzącą.

Mając wśród bliskich tylu bohaterów Konstanty Jurewicz z niezwykłą pieczołowitością pielęgnuje pamięć zwłaszcza o swoim szwagrze – Władysławie Ejsmoncie, którego historię poprosił opisać w ramach naszej akcji „Dziadek w polskim mundurze”, za co panu Konstantemu serdecznie dziękujemy!

Dodajmy tylko, że prochy kapitana Władysława Ejsmonta „Wuja” zostały przeniesione z cmentarza w Acquafondata na Polski Cmentarz Wojenny na Monte Cassino i spoczywają w grobie, oznaczonym numerem 7-F-3.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie wspomnień i materiałów, dostarczonych przez Konstantego Jurewicza, szwagra Władysława Ejsmonta „Wuja”

Z ogromną satysfakcją prezentujemy Państwu historię kapitana Wojska Polskiego Władysława Ejsmonta przydomek „Wujo”, którą opisujemy dzięki materiałom, dostarczonym do redakcji przez Konstantego Jurewicza, zasłużonego działacza Związku Polaków na Białorusi z Wołkowyska i szwagra naszego dzisiejszego bohatera. Pan Konstanty z niezwykłą pieczołowitością pielęgnuje pamięć o swoim bohaterskim szwagrze,

Skip to content