HomeStandard Blog Whole Post (Page 317)

Kolejną zbiorową wystawę tematyczną zaprezentowało 11 września w wypełnionej po brzegi przez grodzieńskich Polaków sali aktowej ZPB, działające przy organizacji Towarzystwo Plastyków Polskich. Tematykę wystawy, na którą złożyły się 33 obrazy namalowane przez 18 artystów, tłumaczy jej nazwa: „O Wolność i Niepodległość. W hołdzie żołnierzom Samoobrony Ziemi Grodzieńskiej”.

Autorzy wystawy: Walentyna Brysacz, prezes TPP, Janina Pilnik, Mikołaj Sklar, Walery Mołoczko, Walery Stratowicz, Wasyl Martyńczuk, Igor Kiebiec i Wacław Sporski

– Jest to już kolejna wystawa zbiorowa Towarzystwa Plastyków Polskich. Cieszę się, że realizując podobne projekty możemy nie tylko spełniać się jako artyści, lecz także upamiętniać polskich bohaterów i polską historię ziemi, na której żyjemy – mówiła podczas otwarcia wystawy prezes TPP przy ZPB Walentyna Brysacz, zapraszając do pokazania się publiczności swoich kolegów, którzy brali udział we wspólnym przedsięwzięciu artystycznym.

Prezes TPP przy ZPB Walentyna Brysacz

Działaczka polska zaznaczyła, że wystawy „O Wolność i Niepodległość. W hołdzie żołnierzom Samoobrony Ziemi Grodzieńskiej”, podobnie jak poprzednich wystaw Towarzystwa Plastyków Polskich o tematyce patriotycznej, nie chciała przyjąć żadna grodzieńska galeria państwowa. Stąd pomysł, aby wystawę zaprezentować w sali aktowej ZPB.

Konsul RP w Grodnie Andrzej Raczkowski

Wernisaż wystawy „O Wolność i Niepodległość. W hołdzie żołnierzom Samoobrony Ziemi Grodzieńskiej” zaszczycił obecnością konsul w Konsulacie Generalnym RP w Grodnie Andrzej Raczkowski. Dyplomata dziękował organizatorom i twórcom wystawy za utrwalanie pamięci o polskich bohaterach Ziemi Grodzieńskiej i wyraził przekonanie, iż podobnie jak poprzednie wystawy TPP przy ZPB o tematyce patriotycznej, również tę zobaczą nie tylko Polacy Grodna, lecz także rodacy w Polsce.

Pomysłodawca i konsultant historyczny wystawy Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego ZPB

– Na prezentowanych obrazach została utrwalona historia Samoobrony Ziemi Grodzieńskiej, historia już prawie zapomniana, ale bezpośrednio związana z obchodzonym w tym roku Jubileuszem 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości – mówił podczas wernisażu pomysłodawca wystawy i jej konsultant historyczny, członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut.

Przemawia wiceprezes ds. Kultury Renata Dziemiańczuk

Działacz przypomniał, iż 100 lat temu, 12 listopada, tuż po przekazaniu przez Radę Regencyjną zwierzchniej władzy nad odradzającym się Wojskiem Polskim Józefowi Piłsudskiemu, na terenie Grodna i Grodzieńszczyzny zaczęły się formować ochotnicze oddziały zbrojne, mające obronić dopiero co odrodzone Państwo Polskie i zamieszkującą Ziemię Grodzieńską ludność polską przed bolszewicką Rosją i innych nieprzyjaciół odradzającej się Polski.

Poczobut opowiedział, że swój rodowód od Samoobrony Ziemi Grodzieńskiej prowadziło kilka legendarnych polskich jednostek wojskowych, które ofiarnie i bohatersko przyczyniły się do utrwalenia Niepodległości Polski, a niektóre z nich nawet były odtwarzane w Armii Krajowej w czasie II wojny światowej.

Swój rodowód od Samoobrony Ziemi Grodzieńskiej prowadziły m.in.: 81. Pułk Strzelców Grodzieńskich im. Króla Stefana Batorego (początkowo nosił nazwę 1. Pułku Strzelców Grodzieńskich) oraz 23. Pułk Ułanów Grodzieńskich (prowadzący rodowód m.in. od 211. Ochotniczego Pułku Ułanów Nadniemeńskich, sformowanego z żołnierzy Samoobrony Ziemi Grodzieńskiej w okresie wojny polsko-bolszewickiej). 23. Pułk Ułanów Grodzieńskich został odtworzony w Armii Krajowej w lutym 1944 roku przez porucznika Jarosława Gąsiewskiego.

– Około stu strzelców i ułanów grodzieńskich zostało kawalerami najwyższego polskiego odznaczenia wojskowego – Krzyża Virtuti Militari – opowiadał Poczobut. Jak podkreślił, na prezentowanych obrazach widzowie mogą nie tylko prześledzić najważniejsze walki i bitwy, odbyte przez strzelców i ułanów grodzieńskich. – Znaczną część wystawy stanowią portrety legendarnych grodzieńskich dowódców wojskowych, którzy wraz ze swoimi żołnierzami znacząco przyczynili się do pomnożenia chwały polskiego oręża – mówił Poczobut.

Zapraszamy do obejrzenia wystawy:

Walery Stratowicz/”Narodziny Wojska Polskiego. Kopciówka 1919r.”

Wasyl Martyńczuk/Portret Bronisława Bohatyrewicza

Wasyl Zeńko/Portret Władysława Wejtko

Aleksander Wasilewicz/”Bój pod Stołowiczami 19.04.1919r.”

Wacław Sporski/Portret Adama Wincentego Felicjana Mokrzeckiego

Mikołaj Krukow/Portret Bolesława Lisowskiego

Wasyl Zeńko/”Walka na ulicach Lepla. 5.10.1919r.”

Mikołaj Krukow/Portret Władysława Dąbrowskiego

Mikołaj Krukow/Portret Seweryna Rymaszewskiego

Aleksy Sporski/”Marsz ku zwycięstwu”

Mikołaj Krukow/Portret Stanisława Czuczełowicza

Mikołaj Krukow/Portret Bolesława Waśkiewicza

Janina Pilnik/”Atak. Roś 1920″

Piotr Januszkiewicz/”Pamiętamy”

Gleb Otczyk/”Nocna bitwa pod Nową Rudą”

Włodzimierz Zlenko/”Wjazd grodzieńskich ułanów do Wilna”

Walery Stratowicz/”Bitwa pod Mostami”

Walentyna Szoba/”Wierność. Postawy 1939r.”

Igor Kiebiec/”81.Pułk Strzelców”

Igor Kiebiec/”81.Pułk Strzelców”

Walentyna Brysacz/”Nad Niemnem”

Stanisław Kuźmar/”Requiem”

Walery Suprynienko/”Bohaterom poległym za Ojczyznę w latach 1918-1920″

Walery Mołoczko/Portret Mariusza Zaruskiego

Wasyl Zeńko/Portret Franciszka Kaczowskiego

Włodzimierz Zlenko/Portret Zygmunta Miłkowskiego

Gleb Otczyk/Portret Edwarda Banaszka

Gleb Otczyk/Portret Stanisława Maczka

Wasyl Martyńczuk/Portret Kazimierza Jarosława Rybickiego

Walery Stratowicz/”Katyń Generał Bohatyrewicz”

Rzeźba Mikołaja Sklara

Znadniemna.pl

Kolejną zbiorową wystawę tematyczną zaprezentowało 11 września w wypełnionej po brzegi przez grodzieńskich Polaków sali aktowej ZPB, działające przy organizacji Towarzystwo Plastyków Polskich. Tematykę wystawy, na którą złożyły się 33 obrazy namalowane przez 18 artystów, tłumaczy jej nazwa: „O Wolność i Niepodległość. W hołdzie żołnierzom

Wszystkie miejsca na podium zarówno wśród chłopców, jak i dziewcząt, zdobyli młodzi biegacze z działającego przy Związku Polaków na Białorusi Polskiego Klubu Sportowego „Sokół” podczas przeprowadzonego 8 września w Warszawie Biegu dla dzieci i młodzieży „Mila Niepodległości 1920”!

Reprezentacja „Sokoła-Grodno” z trenerem Pawłem Zareckim

Wydarzenie patriotyczno-sportowe zorganizowała z okazji obchodzonego w tym roku 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie.

Na starcie Biegu „Mila Niepodległości 1920” stanęło ogółem 84 młodych zawodników (45 dziewczyn i 39 chłopców) z Polski, Białorusi, Litwy i Łotwy. Drużyna biegaczy „Sokoła-Grodno”, kierowana przez trenera Pawła Zareckiego, zdeklasowała rywali, zabierając wszystkie trofea, ufundowane przez organizatorów biegu.

Podium wśród dziewczyn wyglądało ostatecznie tak:

Na podium reprezentantki „Sokoła-Grodno”

1 miejsce – Anastazja Aleksiejewa („Sokół-Grodno”);
2 miejsce – Katarzyna Kirpiczonok („Sokół-Grodno”);
3 miejsce – Polina Duchownik („Sokół-Grodno”).

Wśród chłopców podium zawodów również zostało zajęte w całości przez reprezentantów „Sokoła-Grodno”:

Na podium reprezentanci „Sokoła-Grodno”

1 miejsce – Aleksy Nikicin („Sokół-Grodno”);
2 miejsce – Eliasz Szafarewicz („Sokół-Grodno”);
3 miejsce – Wadim Łowczyński („Sokół-Grodno”).

Dekoracja zwycięzców biegu odbywała się na scenie, na której po zawodach wystąpiły polskie zespoły artystyczne z krajów, których reprezentanci brali udział w Biegu „Mila Niepodległości 1920”. Z ramienia Związku Polaków na Białorusi w koncercie wystąpił zespół „Białe Skrzydła” z Mołodeczna.

Znadniemna.pl

Wszystkie miejsca na podium zarówno wśród chłopców, jak i dziewcząt, zdobyli młodzi biegacze z działającego przy Związku Polaków na Białorusi Polskiego Klubu Sportowego „Sokół” podczas przeprowadzonego 8 września w Warszawie Biegu dla dzieci i młodzieży „Mila Niepodległości 1920”! [caption id="attachment_33134" align="alignnone" width="500"] Reprezentacja "Sokoła-Grodno" z trenerem

Jedenaście chórów i zespołów z różnych oddziałów Związku Polaków na Białorusi zjechało się 9 września do niewielkiej miejscowości Juszkiewicze w obwodzie brzeskim, aby wziąć udział w Festiwalu Pieśni Religijnej i Patriotycznej „Te Deum”.

Ks. Leonard Okołotowicz i ks. Aleksander Kononowicz

Wydarzenie zostało zorganizowane przez Oddział ZPB w Juszkiewiczach przy wsparciu Konsulatu Generalnego RP w Brześciu oraz Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie. Głównym celem Festiwalu było godne uczczenie 100. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości oraz 100. rocznicy powstania parafii w Św. Trójcy w Juszkiewiczach.

Festiwal zainaugurowała Msza św. w miejscowym kościele parafialnym, którą celebrowali: proboszcz miejscowej parafii ks. Leonard Okołotowicz i ks. Aleksander Kononowicz z Mozyrza.

Pięknie udekorowany w barwy narodowe kościół był podczas nabożeństwa wypełniony po brzegi przez miejscowych parafian oraz gości Festiwalu, wśród których byli: Jerzy Grymanowski, wicekonsul Konsulatu Generalnego RP w Brześciu, Renata Dziemiańczuk, wiceprezes Związku Polaków na Białorusi, Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego ZPB, Alina Jaroszewicz, prezes Brzeskiego Oddziału Obwodowego ZPB, Helena Marczukiewicz, prezes Oddziału ZPB w Mińsku, Elżbieta Gołosunowa, prezes Oddziału ZPB w Baranowiczach, Eleonora Raczkowska-Jarmolicz, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej im. T. Rejtana w Baranowiczach, Janina Prudnikowa, prezes Oddziału ZPB w Lachowiczach, Maria Okołotowicz, prezes Oddziału ZPB w Nowej Myszy, Jana Predko, prezes Oddziału ZPB w Stołpcach, Eugeniusz Lickiewicz, prezes Oddziału ZPB w Prużanach, a także sponsor Festiwalu, urodzony w Juszkiewiczach mieszkaniec Mińska Stanisław Szkodzik z małżonką. Nabożeństwo przepięknym śpiewem uświetnił chór „Przyszłość” z Nowej Myszy.

Po Mszy św. wierni i goście udali się na cmentarz parafialny, aby oddać hołd mieszkańcom Juszkiewicz, rozstrzelanym przez NKWD 5 kwietnia 1945 roku za współpracę z Armią Krajową. Na cmentarzu procesja zatrzymywała się także przy grobach byłych proboszczów parafii Św. Trójcy w Juszkiewiczach, odmawiając za ich dusze modlitwę „Anioł Pański”.

Z cmentarza procesja parafian i gości Festiwalu wróciła do świątyni, w której odbył się koncert pieśni religijnych i patriotycznych. W koncercie wystąpiły: chór „Przyszłość” z Nowej Myszy, chór „Srebrny Kamerton” z Lachowicz, dziecięcy chór „Słoneczko” z Baranowicz, zespół „Surma” z Lelczyc, chór „Tęcza” z Mińska, chór „Uścisk dłoni” Uniwersytetu Trzeciego Wieku z Brześcia, chór „Liber Cante” z Mińska, zespół „Przyjaźń” z Lachowicz, chóry „Polonez” i „Społem ” z Mińska, a także chór parafialny z Nowej Myszy.

Chór parafialny z Nowej Myszy

Chór „Polonez” z Mińska

Chór „Słoneczko” z Baranowicz

Chór „Srebrny Kamerton” z Lachowicz

Chór „Tęcza” z Mińska

Chór „Uścisk dłoni” Uniwersytetu Trzeciego Wieku z Brześcia

Chór „Liber Cante” z Mińska

Chór „Liber Cante” z Mińska

Ogółem podczas koncertu zabrzmiało 36 utworów, których tematyka była niezwykle zróżnicowana, Brzmiały starożytne pieśni religijne i hymniczne: „Boże coś Polskę”, „Marsz, marsz Polonia”, „Rota” i inne; porozbiorowe: m.in. „Mazurek 3 Maja” i „Warszawianka”; pieśni legionowe, piosenki z okresu II wojny światowej, a także napisane stosunkowo niedawno, ale należące do kanonu polskich pieśni patriotycznych m.in.: „Żeby Polska była Polską” oraz „Mury” Jacka Kaczmarskiego.

Zespół „Przyjaźń” z Lachowicz

Zespół „Surma” z Lelczyc

Zespół „Społem” z Mińska

Organizator i dyrektor Festiwalu Dymitr Burec, będący prezesem Oddziału ZPB w Juszkiewiczach, mówił do zgromadzonych, że Juszkiewicze i mieszkańcy tej miejscowości zasłużyli na to, aby festiwal „Te Deum” stał się wydarzeniem cyklicznym i odbywał się w Juszkiewiczach każdego roku.

– Od wieków mieszkali tutaj potomkowie szlachty polskiej, dobrzy gospodarze, twardzi i odważni – sól polskiej ziemi. Za Wiarę, Honor, Ojczyznę oddawali oni swoje życie, płacili utratą mienia i dobrobytu. Mieszkańcy okolicznych wsi i pobliskich Baranowicz mówili o nich: „Harde Juszkoucy”, „zajadłe Polaki” – opowiadał Dymitr Burec, dodając, że starsi mieszkańcy Juszkiewicz pamiętają doskonale organizowane przed wojną w Juszkiewiczach patriotyczne uroczystości okolicznościowe i piękne śpiewy w miejscowym kościele. Według Dymitra Burca mieszkańcy Juszkiewicz zawsze słynęli z talentów wokalnych. Po wojnie nie ulegli władzy sowieckiej, bardzo długo stawiając opór przymusowej kolektywizacji. W swoim świętym uporze byli tak twardzi i konsekwentni, że władzom sowieckim nie udało się zapędzić Juszkiewiczan do kołchozu. Wtedy mieszkańcom Juszkiewicz siłą zabrano ziemię i przekazano ją sąsiednim kołchozom, a najaktywniejszych „przeciwników sowieckiej kolektywizacji” zesłano do Kazachstanu i na Syberię.

Wyraźnie wzruszeni programem artystycznym i przybliżeniem historii Juszkiewicz oraz losów Juszkiewiczan, goście festiwalu nie szczędzili słów wdzięczności skierowanych do organizatorów wydarzenia i jego uczestników. Wicekonsul RP w Brześciu Jerzy Grymanowski w swoim przemówieniu życzył Festiwalowi dalszego rozwoju i wraz z wiceprezes ZPB Renatą Dziemiańczuk chętnie zgodził się uczestniczyć w ceremonii wręczania odznaczeń i wyróżnień uczestnikom Festiwalu.

„Ambasadorami polskiej piosenki” nazwała występujące na Festiwalu chóry i zespoły prezes Brzeskiego Obwodowego Oddziału ZPB Alina Jaroszewicz. – Polska pieśń patriotyczna w naszym etosie ma wymiar sakralny. W różnych okresach naszej historii pieśni patriotyczne pełniły rolę hymnów narodowych. Nie przypadkowo wysłuchaliśmy dzisiaj tak dużo pieśni hymnicznych – mówiła Alina Jaroszewicz. Według niej polskie pieśni religijne i patriotyczne, przekazywane z pokolenia na pokolenie, są świadectwem historii i tożsamości narodowej Polaków.

Anna Godunowa z Juszkiewicz, zdjęcia Eugeniusza Lickiewicza

Jedenaście chórów i zespołów z różnych oddziałów Związku Polaków na Białorusi zjechało się 9 września do niewielkiej miejscowości Juszkiewicze w obwodzie brzeskim, aby wziąć udział w Festiwalu Pieśni Religijnej i Patriotycznej „Te Deum”. [caption id="attachment_33109" align="alignnone" width="480"] Ks. Leonard Okołotowicz i ks. Aleksander Kononowicz[/caption] Wydarzenie zostało zorganizowane

To nie jest fake news Szanowni Czytelnicy, to się wydarzyło naprawdę. Z wizytą do władz Wołkowyska udała się delegacja Polskiej Fundacji Narodowej, w osobie członka jej zarządu Cezarego Jurkiewicza, poinformował 7 września br. organ prasowy tamtejszych władz, portal volkovysknews.by.

Co w tym dziwnego? Ano to, że doświadczony działacz, reprezentujący PFN, organizację mającą dbać o „polską markę” na świecie, nawiązuje współpracę z siepaczami polskości na Białorusi.

Kiedy do wizyty doszło, czy już po skandalicznej decyzji tamtejszych władz o sztucznym ograniczeniu liczby miejsc dla pierwszoklasistów w Polskiej Szkole w Wołkowysku, nie wiadomo. Data publikacji wskazuje jednak, że pan Jurkiewicz udał się na Grodzieńszczyznę już po rozpoczęciu roku szkolnego, a więc po tym, jak władze Wołkowyska pozbawiły 13 polskich dzieci prawa do nauki w ojczystym języku. Nie znamy też celu wizyty na Białorusi przedstawiciela PFN.

Z materiału opublikowanego na volkovysknews.by dowiadujemy się tylko, że podczas spotkania rozmawiano o korzystnej dla obu stron współpracy. Przewodniczący komitetu wykonawczego rejonu wołkowyskiego Michaił Sićko i członek Zarządu Polskiej Fundacji Narodowej Cezary Andrzej Jurkiewicz podpisali list intencyjny, w ramach którego „zostaną rozwiązane bieżące problemy i zrealizowane wspólne plany i projekty”. Jakie? Żadnych szczegółów nie podano.

Abstrahując od intencji Cezarego Jurkiewicza, który kierując się przekonaniem o dobrej woli władz lokalnych Wołkowyska, (jakby cokolwiek od nich zależało), może liczy, że w perspektywie zatrzyma proces rusyfikowania mieszkających tam Polaków. Ale może się przeliczyć, podobnie jak były szef MSZ Witold Waszczykowski, który w marcu 2016 roku odwiedził rodzinny Wołkowysk. Wkrótce po jego wizycie ze szkoły usunięto polskie symbole narodowe. Przypomnieć należy też zachowanie białoruskich władz wobec marszałka polskiego Senatu. Jak informowaliśmy, 28 lipca, przebywający w Grodnie na uroczystych obchodach 30 – lecia ZPB marszałek Karczewski poinformował, iż otrzymał od władz Białorusi zapewnienie, że do pierwszych klas szkół polskich w Grodnie i Wołkowysku, w nadchodzącym roku szkolnym zostaną przyjęte wszystkie dzieciaki chętne do podjęcia nauki w tych placówkach.

Białoruskie władze obietnicy dotrzymały tylko w przypadku Polskiej Szkoły w Grodnie, bo w Wołkowysku na 31 złożonych w szkole podań odmowę przyjęcia do niej otrzymało 13 kandydatów.

Oburzenia faktem spotkania Cezarego Jurkiewicza z szefem rejonu wołkowyskiego nie kryją działacze polskiej mniejszości na Białorusi. Szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys pisze na Facebooku:

„Wizyta polskiej delegacji w Wołkowysku, a co za tym idzie kolejna wizyta dla wizyty? A czy się upomniano dlaczego wszystkich chętnych dzieci nie przyjęto do Polskiej Szkoły w Wołkowysku, czy po raz kolejny temat został zamieciony pod dywan? Że w żadnej szkole w rejonie wołkowyskim już nie ma nauczania języka polskiego, że prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Maria Tiszkowska rozdaje elementarze dla dzieci pod szkołą, bo pani dyrektor nie wpuszcza jej do szkoły, że nauczyciele uczący w Polskiej Szkole w Wołkowysku mają zakaz od dyrekcji uczestniczenia w szkoleniach i warsztatach metodycznych organizowanych w Polsce, no ale cóż Polacy nic się nie stało…

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/volkovysknews.by

To nie jest fake news Szanowni Czytelnicy, to się wydarzyło naprawdę. Z wizytą do władz Wołkowyska udała się delegacja Polskiej Fundacji Narodowej, w osobie członka jej zarządu Cezarego Jurkiewicza, poinformował 7 września br. organ prasowy tamtejszych władz, portal volkovysknews.by. Co w tym dziwnego? Ano to, że

Przez dwa tygodnie 40-osobowa grupa seniorów z Iwieńca i członków miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi zwiedzała Polskę na zaproszenie wrocławskiego Stowarzyszenia „Odra-Niemen”.

Wyprawę po Polsce iwienieccy Polacy zaczęli od zwiedzania Warszawy.

Jednym z najmocniejszych przeżyć, doznanych w stolicy Polski, okazało się nawiedzenie przez Polaków z Iwieńca Cmentarza Powązkowskiego. Tutaj mieli oni okazję zapalić znicze i pomodlić się przy grobach wybitnych Polaków, oddali hołd ofiarom Katastrofy Smoleńskiej i Żołnierzom, których szczątki spoczywają na warszawskiej Łączce. Prezes Oddziału ZPB w Iwieńcu podczas pobytu w Warszawie odwiedziła także redakcję Telewizji Republika, udzielając wywiadu dziennikarzom tej anteny.

Kolejnym punktem podróży stał się Kraków i okolice. W ramach pobytu w stolicy Małopolski inwieńczanie zwiedzili krakowską Starówkę, udali się na Wawel, pomodlili się podczas odprawionej w ich intencji Mszy św. w Bazylice św. Michała Archanioła i św. Stanisława Biskupa i Męczennika.

Mocnych przeżyć duchowych doznali Polacy z Iwieńca w czasie nawiedzania Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach i podczas udziału w odprawionej tutaj Mszy św. za Ojczyznę.

Niezapomniane wrażenia sprawiła na podróżujących wycieczka do Wadowic, w których zwiedzili oni Muzeum Jana Pawła II i odbyli spacer „śladami wielkiego Polaka”. W drodze do Wadowic grupa zatrzymała się, aby podziwiać Kalwarię Zebrzydowską.

Po powrocie do Krakowa program pobytu iwienieckich Polaków w dawnej stolicy Polski przewidywał m.in. zwiedzanie Muzeum Narodowego, czasowej wystawy Wyspiańskiego, a także składanie zniczy, kwiatów i modlitwę przy popiersiach wielkich Polaków w Parku Jordana. Po zapoznaniu się z zabytkami i ciekawostkami Krakowa goście z Iwieńca udali się do Częstochowy. Po drodze do duchowej stolicy Polski goście Stowarzyszenia „Odra-Niemen” zwiedzili Sanktuarium Matki Bożej Leśniczowskiej Patronki Rodzin w Żarkach biorąc udział we Mszy św.

Po przybyciu do Częstochowy grupa udała się na Jasną Górę, podziwiając wszystkie najważniejsze zabytki i pamiątki znajdujące się na terenie Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej.

Pobyt Polaków z Iwieńca na Jasnej Górze wykorzystali dziennikarze miejscowej rozgłośni Radio Jasna Góra, zapraszając do wystąpienia na antenie tego radia Teresę Sobol, prezes Oddziału ZPB w Iwieńcu.

Niezapomniane wspomnienia u gości z Iwieńca pozostaną po ich udziale w Drodze Krzyżowej po Wałach Jasnogórskich, którą zadedykowano właśnie im.

Z Jasnej Góry trasa pobytu w Polsce poprowadziła gości z Iwieńca do Niepokalanowa. Tutaj mieli oni okazję zwiedzić Muzeum Ojca Maksymiliana Kolbego i spotkać się z księdzem, który kiedyś sprawował posługę proboszcza w ich rodzinnej miejscowości.

Z Niepokalanowa, podróżując przez Szymanów, w którym iwienieccy Polacy spotkali się z rezydującymi tutaj Siostrami Niepokalankami i zwiedzili Muzeum Historii Żołnierzy Jazłowieckich, grupa wróciła do Warszawy. Spędzając w stolicy ostatnie dni pobytu w Polsce pełni wrażeń i przeżyć Polacy z Iwieńca mieli wciąż niezwykle nasycony i ciekawy program. Nie tylko zwiedzili najważniejsze warszawskie zabytki, lecz zostali zaproszeni także do Pałacu Prezydenckiego, w którym spotkali się z prezydenckim ministrem, odpowiedzialnym m.in. za kontakty z rodakami za granicą, Adamem Kwiatkowskim.

Pobyt rodaków z Iwieńca w Warszawie organizatorzy wizyty wykorzystali, aby umówić ich, a mianowicie Teresę Sobol i członków kierowanego przez nią oddziału ZPB Helenę Ankuto oraz Ludmiłę Stroczyńską na wizytę w studio TVP Polonia i wzięcie udziału w audycji Halo Polonia, ukazującej się na tej antenie.

Przed wyjazdem Polaków z Iwieńca do domu organizatorzy ich pobytu w Polsce ze Stowarzyszenia „Odra-Niemen” zorganizowali wieczornicę ze wspólnym śpiewaniem polskich piosenek, biesiadowaniem oraz modlitwą, będącą podsumowaniem przedsięwzięcia.

Zaproszenie przez Stowarzyszenie „Odra-Niemen” 40-osobowej grupy iwienieckich Polaków do Polski było gestem wdzięczności m.in. za patriotyczną postawę Polaków z Iwieńca, przejawioną zarówno w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy stacjonujący w tej miejscowości oddział Korpusu Ochrony Pogranicza dzielnie bronił wschodniej granicy Polski, jak i podczas obrony w 2010 roku Domu Polskiego w Iwieńcu przed zabraniem go Polakom przez władze białoruskie.

Projekt pobytu 40 seniorów i działaczy ZPB z Iwieńca w Polsce, którego koordynatorem były prezes Stowarzyszenia „Odra-Niemen” Ilona Gosiewska i jej zastępczyni Małgorzata Suszyńska, został zrealizowany dzięki finansowemu wsparciu ze strony Senatu Rzeczypospolitej Polskiej.

Teresa Sobol z Iwieńca

Przez dwa tygodnie 40-osobowa grupa seniorów z Iwieńca i członków miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi zwiedzała Polskę na zaproszenie wrocławskiego Stowarzyszenia „Odra-Niemen”. Wyprawę po Polsce iwienieccy Polacy zaczęli od zwiedzania Warszawy. Jednym z najmocniejszych przeżyć, doznanych w stolicy Polski, okazało się nawiedzenie przez Polaków z Iwieńca

Dwa miasta na Białorusi – Mińsk i Grodno – znalazły się wśród blisko trzech tysięcy miejscowości w Polsce, 133 krajach świata i nawet Antarktydy, gdzie odbyło się w tym roku Narodowe Czytanie powieści Stefana Żeromskiego „Przedwiośnie”.

Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc i Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie

Doroczne wydarzenie, któremu patronuje Para Prezydencka Rzeczypospolitej Polskiej było w tym roku poświęcone 100-leciu odzyskania przez Polskę Niepodległości. Stąd wybór lektury na tegoroczne Narodowe Czytanie – powieści, w której Stefan Żeromski dokonał bilansu pierwszych lat Niepodległości, odzyskanej na początku XX stulecia przez Polskę, zwracając uwagę na entuzjazm, chęć odbudowy państwa, ale także na popełnione w tym okresie błędy i zaniechania.

Narodowe Czytanie 2018 zainaugurowało na Białorusi spotkanie w Mińsku, gdzie wspólne czytanie „Przedwiośnia” zainicjowała Ambasada RP razem z miejscowym oddziałem Związku Polaków na Białorusi.

Przemawia Ambasador RP na Białorusi Artur Michalski

Mińskie spotkanie zainaugurowało odczytanie listu Prezydenta RP Andrzeja Dudy, napisanego z okazji tegorocznego Narodowego Czytania. Po odczytaniu listu głowy Państwa Polskiego głos zabrała prezes Oddziału ZPB w Mińsku Helena Marczukiewicz. Dziękując licznie przybyłym na spotkanie mieszkańcom białoruskiej stolicy polska działaczka zauważyła, iż niezwykle ważne jest to, że inicjatywa Pary Prezydenckiej Rzeczypospolitej Polskiej budzi zainteresowanie różnych pokoleń mieszkających na Białorusi Polaków i miłośników polskiej literatury. Przemawiający po prezes Marczukiewicz Ambasador RP na Białorusi Artur Michalski życzył zgromadzonym wielu wrażeń po wspólnym czytaniu „Przedwiośnia” i dziękował stołecznemu oddziałowi ZPB za współudział w organizacji przedsięwzięcia.

Elżbieta Iniewska, konsul RP w Mińsku

Helena Marczukiewicz, prezes Oddziału ZPB w Mińsku

Marcin Wojciechowski, 1 Radca Ambasady RP w Mińsku

 

Ogółem podczas mińskiej odsłony Narodowego Czytania „Przedwiośnia” zgromadzeni przeczytali i wysłuchali 77 wybranych przez organizatorów fragmentów powieści i obejrzeli cztery teatralizowane dialogi z książki. Spotkanie, któremu oprawę muzyczną zapewniła wybitna muzyk i kompozytor Helena Abramowicz, potrwało aż cztery godziny i nikt ani w jego trakcie, ani po jego zakończeniu nie wyglądał na zmęczonego, czy rozczarowanego.

Gra i śpiewa Helena Abramowicz

Nazajutrz po mińskim Czytaniu, na wspólne przeżywanie losu głównego bohatera „Przedwiośnia” Cezarego Baryki zgromadzili się w sali multimedialnej Konsulatu Generalnego RP w Grodnie grodzieńscy Polacy i mieszkańcy zaprzyjaźnionych z Grodnem miast. W widowisku teatralizowanym, przygotowanym z okazji Narodowego Czytania udział wzięli m.in. wicemarszałek Senatu RP Maria Koc, ambasador RP w Mińsku Artur Michalski, konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek, uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie i innych placówek oświatowych grodu nad Niemnem oraz aktorzy teatralni z Białegostoku.

Przemawia Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie

Od lewej: Ambasador RP na Białorusi Artur Michalski, wicemarszałek Senatu RP Maria Koc i prezes ZPB Andżelika Borys

Komitet organizacyjny Narodowego Czytania w Grodnie składał się z trzech osób: Anżeliki Orechwo, dyrektor PSS przy ZPB, Ireny Czerniak, redaktor witryny jpolski.by oraz Anny Kietlińskiej, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.

Przemawia Anna Kietlińska, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Obok stoją: Irena Czerniak, redaktor witryny jpolski.by i Anżeliki Orechwo, dyrektor PSS przy ZPB

Biorąca udział w grodzieńskiej odsłonie Narodowego Czytania wicemarszałek Senatu RP Maria Koc w rozmowie z dziennikarzami podkreślała, iż ta inicjatywa pomaga integrować rodaków na całym świecie. – W takim dniu jak ten stanowimy wielką narodową wspólnotę. Udział w tym wydarzeniu tutaj w Grodnie jest dla mnie wielkim szczęściem i zaszczytem – mówiła Marszałek.

Przemawia wicemarszałek Senatu RP Maria Koc

Przemawiając do publiczności, wypełniającej po brzegi konsularną salę multimedialną, Marszałek Koc przypomniała, że Narodowe Czytanie zapoczątkował w 2012 roku prezydent Bronisław Komorowski i od tamtej pory popularność tej inicjatywy ciągle rośnie. – Żeromski był wnikliwym obserwatorem. Starał się krytycznie spojrzeć także na nasze wady i przywary. To także jest potrzebne, żeby nie powtarzać błędów z przeszłości – podkreślała Maria Koc otwierając spotkanie.

Natomiast przewodnicząca Komitetu Organizacyjnego Anna Kietlińska zaznaczyła, że przygotowując grodzieńską odsłonę Narodowego Czytania jej koledzy postanowili skupić się na sylwetce głównego bohatera „Przedwiośnia” Cezarego Baryki, który przebył transformację tożsamościową, ewoluując z urodzonego poza Polską Czarka (mającego mgliste pojęcie o swojej narodowej tożsamości) w Cezarego – Polaka o wyrazistych narodowych poglądach i przekonaniach. – Chcemy pokazać, że Żeromski jest ciągle aktualny, nie starzeje się, a problemy tożsamościowe Cezarego Baryki, mogą być bliskie młodym Polakom, rozsianym po całym świecie – mówiła Anna Kietlińska.

– Rozterki, które przeżywał młody Cezary Baryka, również dzisiaj są udziałem wielu ludzi, którzy żyją poza Polską. Nie ma obowiązku bycia Polakiem, ale chcemy, żebyście wszyscy czuli się Polakami – zaznaczył w swoim przemówieniu konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek.

Ksiądz Aleksander Szemet

Trwające około dwóch godzin przedstawienie teatralizowane, oparte na najważniejszej powieści Stefana Żeromskiego, uważanej przez wielu za najważniejsze polskie dzieło literackie XX stulecia, stało się niezwykłym przeżyciem dla grodzieńskiej publiczności. Uczestnicy spotkania podkreślali, że w tym roku Narodowe Czytanie w Grodnie miało wyjątkowy charakter i oprawę artystyczną. Takiemu wrażeniu sprzyjała nie tylko gra zaangażowanych w widowisko profesjonalnych aktorów, lecz także amatorski szczery entuzjazm biorącej w nim udział młodzieży szkolnej oraz wieńczący przedstawienie występ zespołu wokalnego „Akwarele” z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie.

Wysiłek biorących udział w grodzieńskim Narodowym Czytaniu, polityków, dyplomatów, uczniów, aktorów i śpiewaków grodzieńska publiczność nagrodziła owacją na stojąco.

Podczas przemówień, wygłaszanych przez gości grodzieńskiej odsłony Narodowego Czytania „Przedwiośnia” wielu mówców zwróciło uwagę na rolę, jaką w organizacji tego wydarzenia odegrał Związek Polaków na Białorusi oraz osobiście prezes ZPB Andżelika Borys, która przekonała wiele instytucji i ludzi w Polsce do wsparcia tego przedsięwzięcia patriotyczno-literackiego.

Znadniemna.pl

Dwa miasta na Białorusi – Mińsk i Grodno - znalazły się wśród blisko trzech tysięcy miejscowości w Polsce, 133 krajach świata i nawet Antarktydy, gdzie odbyło się w tym roku Narodowe Czytanie powieści Stefana Żeromskiego „Przedwiośnie”. [caption id="attachment_33042" align="alignnone" width="480"] Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc i

Konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek w imieniu Prezydenta RP Andrzeja Dudy w sobotę, 8 września, wręczył Krzyże z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości kombatantom Armii Krajowej z Grodzieńszczyzny.

Konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek ogłasza Postanowienie Prezydenta RP Andrzeja Dudy

Uroczystość wręczenia piątego wedle rangi polskiego państwowego odznaczenia cywilnego, nadanego, jak podkreślono w Postanowieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, „za wybitne zasługi poniesione z niezwykłym poświęceniem w walce o suwerenność i niepodległość Państwa Polskiego”, odbyła się w Konsulacie Generalnym RP w Grodnie w obecności wicemarszałek Senatu RP Marii Koc, Ambasadora RP na Białorusi Artura Michalskiego, attache obrony RP w Mińsku płk. Arkadiusza Szweca, a także reprezentantów organizacji pozarządowych z Polski i Białorusi, m.in. – Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi na czele prezes Andżeliką Borys oraz działającego przy ZPB Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na czele z prezes płk Weroniką Sebastianowicz.

Przed rozpoczęciem uroczystości z jednym z jej bohaterów Edwardem Akuszewiczem rozmawia wicemarszałek Senatu RP Maria Koc

Wśród odznaczonych przez Prezydenta RP Krzyżami z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości znalazło się pięciu kombatantów Armii Krajowej z Grodzieńszczyzny, w tym jeden został odznaczony pośmiertnie. Odznaczenia przyznano zatem: Edwardowi Akuszewiczowi, Walentemu Makuszowi, Franciszkowi Szamrejowi, Alfredowi Szocie oraz pośmiertnie – Władysławowi Obuchowskiemu.

Ze względu na podeszły wiek i stan zdrowia nowych kawalerów Krzyża z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości, a w jednym przypadku – nieżyjącego już odznaczonego, nie wszyscy bohaterowie uroczystości mogli wziąć w niej udział osobiście. Do konsulatu udało się dotrzeć dwóm: Edwardowi Akuszewiczowi oraz Franciszkowi Szamrejowi.

Konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek dekoruje Krzyżem z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości Edwarda Akuszewicza

Edward Akuszewicz odbiera Legitymację Krzyża z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości

Konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek oddaje hołd Bohaterowi

Edward Akuszewicz z wysokim odznaczeniem

Konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek dekoruje Krzyżem z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości Franciszka Szamreja

Wysokiego odznaczenia Franciszkowi Szamrejowi gratuluje attache wojskowy RP w Mińsku Arkadiusz Szwec

Gratulacje Franciszkowi Szamrejowi składa wicemarszałek Senatu RP Maria Koc

Franciszek Szamrej dziękuje Marii Koc za gratulacje

Na ich cześć oraz na cześć ich nieobecnych na uroczystości kolegów laudację wygłosiła m.in. wicemarszałek Senatu RP Maria Koc. „Jak wielu innych musieliście odłożyć swoje marzenia, by walczyć o Polskę” – mówiła o odznaczonych pani Marszałek. Podkreśliła, że polscy żołnierze ze współczesnej Grodzieńszczyzny nie mogli się cieszyć wolną Polską. „Ich plany przekreśliły postanowienia konferencji jałtańskiej z 1945 roku i przez lata po zakończeniu wojny musieli oni pokutować za nie swoje winy” – zaznaczyła Maria Koc. „Granica się oddaliła, Wy znaleźliście się z dala od Polski, ale to Wasza walka przyniosła Polsce wolność!” – stwierdziła pani Marszałek.

Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc wygłasza laudację na cześć odznaczonych

Konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek, zwracając się do bohaterów uroczystości i zgromadzonych na niej gości, zaznaczył, że wręczane przez niego w imieniu Prezydenta RP odznaczenia są symbolem. „Ale symbole są bardzo potrzebne. Wszyscy powinni pamiętać o Waszym wielkim wkładzie w wolność Polski” – mówił. Podkreślił, że Państwo Polskie pamięta o wszystkich, którzy walczyli o jego wolność, a dzięki zgromadzonym na uroczystości gościom i mediom o nowych kawalerach Krzyża z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości dowiedzą się młodzi Polacy na Białorusi, dla których bohaterowie uroczystości powinni być wzorem prawdziwego patriotyzmu i poświęcenia w imię dobra Ojczyzny. „Polscy dyplomaci na Białorusi będą zawsze wspierać miejscowych kombatantów polskich”- zapewnił dyplomata.

„Cieszymy się, że Polska jest wolna, chociaż nie mamy jej na co dzień” – powiedziała w imieniu odznaczonych pułkownik Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK przy Związku Polaków na Białorusi. „Marzyliśmy o tym, żeby przeżyć łagry i zsyłki stalinowskie. Nie wszystkim się to udało, ale my przeżyliśmy. Marzyliśmy o wolnej Polsce. Ona jest, żyje i będzie żyć!” – dodała.

W imieniu odznaczonych kolegów przemawia płk Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK przy ZPB

Weronika Sebastianowicz rozmawia z ambasadorem Arturem Michalskim

Przemawia Andżelika Borys, prezes ZPB

W imieniu Związku Polaków na Białorusi gratulacje oraz życzenia zdrowia i opieki Bożej złożyła odznaczonym prezes ZPB Andżelika Borys.

Znadniemna.pl

Konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek w imieniu Prezydenta RP Andrzeja Dudy w sobotę, 8 września, wręczył Krzyże z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości kombatantom Armii Krajowej z Grodzieńszczyzny. [caption id="attachment_33022" align="alignnone" width="500"] Konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek ogłasza Postanowienie Prezydenta RP Andrzeja Dudy[/caption] Uroczystość

Kontrowersyjne strzały, ustawione przez białoruskich aktywistów przy polskich upamiętnieniach powstańców styczniowych w Pacewiczach i Miniewiczach, zniknęły bez śladu – poinformowały białoruskie media.

Kontrowersyjne upamiętnienie przy pomniku 12-tu powstańców styczniowych w Pacewiczach

Tak wygląda pomnik w Pacewiczach po likwidacji kontrowersyjnego upamiętnienia przez nieznanych sprawców, fot.: masty.eu

Oszpecenie polskich upamiętnień poprzez ustawianie obok nich wątpliwej estetyki strzał białoruskich skrytykował niedawno na naszym portalu Honorowy Członek Związku Polaków na Białorusi od 1995 roku, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego Zdzisław Julian Winnicki.

Nie mając żadnych dowodów na to, że akt usunięcia kontrowersyjnych strzał z miejsc polskich upamiętnień powstańców styczniowych, to reakcja na artykuł prof. Winnickiego, pragniemy przy tej okazji przypomnieć inicjatorom akcji stawiania strzał, iż rozpoczęta przez nich  kampania upamiętniania (mająca jednostronnie białoruski wydźwięk narodowy) powstańców styczniowych, których Polacy na Białorusi  i w świecie traktują jako bohaterów polskiego zrywu narodowego o odrodzenie Polski, nie może się odbywać bez konsultacji z mniejszością polską, mieszkającą na Białorusi.

Jeśli usunięcie przez nieznanych sprawców waszych, wątpliwej estetyki, upamiętnień nazywacie „barbarzyństwem i niszczeniem pamięci o bohaterach”, to czymże było rujnowanie waszymi strzałami  estetyki już istniejących upamiętnień polskich, wzniesionych wiele lat temu m.in. wysiłkiem polskiej mniejszości na Białorusi?

Znadniemna.pl

Kontrowersyjne strzały, ustawione przez białoruskich aktywistów przy polskich upamiętnieniach powstańców styczniowych w Pacewiczach i Miniewiczach, zniknęły bez śladu – poinformowały białoruskie media. [caption id="attachment_32880" align="alignnone" width="500"] Kontrowersyjne upamiętnienie przy pomniku 12-tu powstańców styczniowych w Pacewiczach[/caption] [caption id="attachment_33017" align="alignnone" width="500"] Tak wygląda pomnik w Pacewiczach po likwidacji kontrowersyjnego

Władze oświatowe Grodna, które pod wpływem presji Związku Polaków na Białorusi, a także polskiej dyplomacji i parlamentarzystów, pozwoliły na przyjęcie w tym roku do Polskiej Szkoły w Grodnie aż 84, zamiast planowanych maksymalnie 60-ciu, pierwszoklasistów i sformowanie w tej placówce trzech pierwszych klas, uznały swoje zachowanie, odpowiadające oczekiwaniom polskiej społeczności Grodna, za niewłaściwe i postanowiły nie dopuścić do podobnej sytuacji w przyszłości.

Otwarcie roku szkolnego 2018-2019 w Polskiej Szkole w Grodnie. W tym roku do szkoły przyjęto 84 pierwszoklasistów i sformowano trzy pierwsze klasy, fot.: 36grodno.schools.by

W tym celu prewencyjnie ograniczyły liczbę przyszłorocznych kandydatów do podjęcia nauki w Polskiej Szkole w Grodnie, organizując w roku bieżącym tylko dwie tzw. „zerówki”, czyli klasy przygotowujące polskie dzieci do nauki w klasach pierwszych. W roku ubiegłym takich klas utworzono aż pięć.

O zabiegu władz, skierowanym na zmniejszenie liczby kandydatów do podjęcia nauki w Polskiej Szkole w Grodnie w przyszłym roku, poinformował na Facebooku członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut.

Polski działacz ocenił, że tworząc tylko dwie „zerówki” władze rozpoczęły kampanię rekrutacyjną na rok następny i w roku szkolnym 2019-2020 powrócą do koncepcji sformowania w Polskiej Szkole w Grodnie tylko dwóch pierwszych klas.

„Wypychanie polskich maluchów z polskiej szkoły jest obrzydliwe. To też kolejny przykład dyskryminacji!” – ocenia sytuację Andrzej Poczobut.

Przypomnijmy, że Związek Polaków na Białorusi konsekwentnie zabiega o zwiększenie ilości klas pierwszych w placówkach oświatowych, ufundowanych przez polskiego podatnika na Białorusi. Zainteresowanie grodnian posyłaniem swoich pociech do szkoły, w której mogłyby one pobierać edukację w języku ojczystym jest ogromne, czego dowodem była duża liczba dzieci, uczęszczających na zajęcia przygotowawcze do podjęcia nauki w Polskiej Szkole.

Duża liczba kandydatów na uczniów Polskiej Szkoły była koronnym argumentem w rozmowach z władzami białoruskimi w kwestii zwiększenia w szkole liczby pierwszych klas, a tym samym umożliwienia podjęcia w nich nauki przez większą liczbę dzieci. Ograniczając liczbę dzieci, przyjmowanych do „zerówek”, władze starają się zniwelować powyższy argument i wyeliminować przyszłych kandydatów na uczniów szkoły jeszcze przed rozpoczęciem oficjalnej kampanii rekrutacyjnej.

„Polska Szkoła jest jedyną szkołą w Grodnie, w której zajęcia odbywają się na jedną zmianę” – pisała na swoim profilu na Facebooku przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Anżelika Orechwo, dodając, że pozostałe szkoły grodzieńskie mają pozwolenie zwiększania liczby pierwszych klas, a w niektórych z nich tworzone jest nawet 16 pierwszych klas. W takich szkołach zajęcia odbywają na dwie zmiany.

W ubiegłym roku odmówiono przyjęcia do Polskiej Szkoły w Grodnie 12 dzieciom. Łączna liczba odmów w ciągu trzech lat to już kilkadziesiąt.

„Bez wątpienia jest to klasyczny przykład dyskryminacji dzieci ze względu na narodowość” – komentowała sytuację Orechwo.

Znadniemna.pl na podstawie Kresy24.pl/facebook.com

Władze oświatowe Grodna, które pod wpływem presji Związku Polaków na Białorusi, a także polskiej dyplomacji i parlamentarzystów, pozwoliły na przyjęcie w tym roku do Polskiej Szkoły w Grodnie aż 84, zamiast planowanych maksymalnie 60-ciu, pierwszoklasistów i sformowanie w tej placówce trzech pierwszych klas, uznały swoje

Szanowni Państwo, pragniemy dzisiaj Państwu przedstawić kolejnego bohatera naszej akcji – zawodowego podoficera Wojska Polskiego, starszego sierżanta 76. Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta, stacjonującego przed wojną w Grodnie, obrońcę Grodna przed Armią Czerwoną we wrześniu 1939 roku, później podoficera w Armii Andersa –  Ambrożego Bartczaka.

Starszy sierżant sztabowy 76.Pułku Piechoty Ambroży Bartczak. 1936 rok

Historia życia Ambrożego Bartczaka  została spisana w 1999 roku przez jego córki i (wraz z licznymi zdjęciami, dokumentami bohatera oraz innymi pamiątkami) jest przechowywana przez wnuczkę Ambrożego, działaczkę Związku Polaków na Białorusi i działającego przy nim Towarzystwa Plastyków Polskich Alicję Matuk. Pani Alicja, pragnąc upamiętnić swojego bohaterskiego dziadka, udostępniła materiały z archiwum rodzinnego na potrzeby rubryki „Dziadek w polskim mundurze”. Los naszego dzisiejszego bohatera, podobnie jak losy innych bohaterów, opisanych w ramach akcji, jest kolejnym świadectwem patriotyzmu i ofiarności naszych przodków względem Polski.

Cieszy nas niezmiernie, że los kolejnego, w naszej rubryce, obrońcy Grodna we wrześniu 1939 roku ujawniamy niedługo przed 79. rocznicą tego, jednego z najbardziej spektakularnych świadectw polskiego patriotyzmu mieszkańców grodu nad Niemnem i Kresów Wschodnich przejawionego w dniach, kiedy broniąca się przed Niemcami na zachodzie Polska otrzymała cios w plecy od sojusznika Adolfa Hitlera – sowieckiego tyrana i ludobójcy Józefa Stalina.

Proponujemy Państwu zapoznać się z naszym opracowaniem biografii Ambrożego Bartczaka, sporządzonym na podstawie życiorysu bohatera, spisanego przez jego córki: Irenę Protasiewicz, Danutę Matuk (mamę Alicji Matuk) oraz Barbarę Kidaszewicz i uzupełnionego uwagami naszej czytelniczki, działaczki ZPB Alicji Matuk:

Ambroży Bartczak urodził się 7 grudnia 1902 roku w Pabianicach koło Łodzi w rodzinie Bartczaków  – Józefa i Marii z Wesołych. Rodzice Ambrożego byli dobrze wykształceni i zamożni – prowadzili sklep, a Maria w wolnym czasie pisała poezję i nawet publikowała swoje wiersze. Ambroży nie był jedynym dzieckiem w rodzinie. Miał trzy siostry: starszą – Marię Bartczak-Kwiecińską, która po wyjściu za mąż została współwłaścicielką przedsiębiorstwa handlowego w Pabianicach, a także dwie siostry młodsze Annę Lucynę Bartczak-Dudek, która w czasie II wojny światowej działała w konspiracji jako żołnierz Armii Krajowej oraz Janinę Bartczak-Rabiegę, nauczycielkę.

Mieszkając w Pabianicach mały Ambroży uczęszczał do szkoły średniej w pobliskiej Łodzi. Po jej ukończeniu w około 1922 roku i osiągnięciu wieku poborowego został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Trafił do 76. Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta, który stacjonował w Grodnie. Jako zdolny i  dobrze wykształcony żołnierz został przez dowództwo skierowany do szkoły podoficerskiej. Po jej ukończeniu otrzymał swój pierwszy stopień podoficerski, a po upłynięciu terminu zasadniczej służby w roku 1924 postanowił pozostać w macierzystej jednostce, zostać podoficerem zawodowym i zamieszkać w Grodnie.

Zdjęcie okolicznościowe Korpusu Podoficerskiego 76. Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta, zrobione z okazji XX rocznicy powstania pułku. Ambroży Bartczak jest piąty od lewej w drugim rzędzie od góry

Zdjęcie żołnierzy 76. Pułku Piechoty – 1924 rok, Grodno. Ambroży Bartczak w górnym rzędzie – trzeci od lewej

Ambroży Bartczak (drugi od lewej) z kolegami broni na terenie macierzystego pułku w Grodnie.

St. sierż. Ambroży Bartczak (czwarty od prawej w bliższym szeregu stojących) był zagorzałym kibicem, a kiedy było trzeba, także piłkarzem legendarnej drużyny futbolowej WKS Grodno – drużyny pułkowej 76. Pułku Piechoty

Tutaj młody przystojny podoficer w połowie lat 20. w kościele po raz pierwszy zobaczył swoją przyszłą żonę Teresę Bachar. Młoda dziewczyna  miała zaledwie 16 lat, a sierżant Ambroży jeszcze nie miał własnego lokalu mieszkalnego, więc o ożenku nie mogło na razie być i mowy.  Prawdopodobnie przy pomocy mieszkających w Pabianicach rodziców w 1928 roku młodemu podoficerowi udało się wybudować w Grodnie własny dom. W tym czasie rozkwitła i wydoroślała także jego ukochana Teresa, którą Ambroży, jako posiadacz własnego mieszkania, mógł już poprosić o rękę, ofiarując jej swoje żołnierskie serce i miłość.

Dom, który wybudował w Grodnie Ambroży Bartczak. 1937 rok

Zdjęcie ślubne Teresy i Ambrożego Bartczaków. 1928 rok

Ślub Teresy i Ambrożego odbył się w kościele farnym w Grodnie. Już rok po ślubie w 1929 roku młode małżeństwo cieszyło się z przyjścia na świat pierwszej córki  – Ireny.  Trzy lata później urodziła się mama naszej czytelniczki Alicji Matuk – Danuta, a na rok przed wybuchem wojny Teresa i Ambroży Bartczakowie cieszyli z pojawienia się w rodzinie najmłodszej córeczki Basi.

Rodzina Bartczaków – 1937 rok. Przed rodzicami kroczą córki Irena i Danuta

Teresa i Ambroży Bartczakowie z córkami i ich przyjaciele – Anna i Stefan Fałdowie z synkiem Bodziem na plaży w Poniemuniach nad Niemnem

1939 rok. Ostatnie zdjęcie szczęśliwej rodziny Bartczaków przed wybuchem wojny. W wózeczku leży urodzona rok wcześniej najmłodsza córeczka Basia

Szczęśliwy ojciec i podoficer 76. Pułku Piechoty Ambroży Bartczak przed wybuchem II wojny światowej miał stopień starszego sierżanta i pełnił funkcję referenta ewidencji oficerskich w sztabie pułku. Z chwilą wybuchu wojny we wrześniu 1939 roku 76. Pułk Piechoty opuścił Grodno i udał się na front, gdzie w składzie 29. Dywizji Piechoty odwodowej armii „Prusy” podjął walkę z najeźdźcą niemieckim.

Nasz bohater jako podoficer sztabowy pułku na rozkaz dowództwa pozostał w Grodnie, aby zaopiekować dokumentacją pułkową i zadbać, by nie trafiła w ręce wroga.

Do momentu agresji sowieckiej ze wschodu starszy sierżant Ambroży Bartczak utrzymywał stały kontakt  z generałem brygady Wacławem Janem Przeździeckim, który organizował na Wschodnich Kresach Rzeczypospolitej ochotnicze formacje rezerwowe, a po wiarołomnym przekroczeniu wschodniej granicy Polski przez Armię Czerwoną dowodził przygotowaniami obrony Grodna przed bolszewikami.

Nasz bohater w pierwszych dniach sowieckiej agresji musiał być odpowiedzialny za strategiczny punkt  w mieście – stację kolejową. Już 18 września dowodził akcją ujęcia na stacji sowieckich dywersantów. W kolejnych dniach, kiedy do Grodna wkroczyły sowieckie oddziały pancerne, starszy sierżant Ambroży Bartczak wspólnie z pozostającymi w mieście żołnierzami i mieszkańcami miasta podjął zbrojną walkę z agresorem.

23 września, kiedy stało się oczywiste, że Grodno nie obroni się przed natarciem znacznie przewyższających siłą wojsk sowieckich, generał Przeździecki wydał podległym sobie żołnierzom rozkaz opuszczenia miasta, udania się w kierunku Litwy, przekroczenia granicy litewskiej i poddania się internowaniu przez Litwinów.

Zgodnie z rozkazem na Litwę skierował się również Ambroży Bartczak. Na Litwie, w obozie dla internowanych polskich żołnierzy, spędził 9 miesięcy. W tym czasie korespondował z pozostawioną w Grodnie rodziną. Córki bohatera naliczyły 23, przechowywane w archiwum rodzinnym, kartki pocztowe od taty z tego okresu.

15 czerwca 1940 roku 150 tysięczna armia sowiecka rozpoczęła okupcję Litwy. 10 lipca 1940 roku obóz dla internowanych polskich żołnierzy w którym przebywał Ambroży Bartczak, został otoczony przez żołnierzy sowieckich. Nasz bohater trafił do bydlęcego wagonu, który wiózł jego wraz z kolegami w kierunku Smoleńska. W sowieckiej Rosji Ambroży Bartczak był więziony w obozach dla jeńców oraz w obozach pracy przymusowej, m.in. znajdującego się w strefie polarnej Murmańska na półwyspie Kolskim, w Archangielsku oraz w Talicy w obwodzie swierdłowskim na Uralu. Jak wspominały córki bohatera, pobyt w obozach stalinowskich był najokrutniejszym okresem w życiu ich ojca i innych polskich żołnierzy. Rodzina nie otrzymała od Ambrożego żadnego listu z sowieckiej niewoli.

Przed nieuniknioną śmiercią bądź skaleczeniem podczas pobytu w łagrach stalinowskich Ambrożego Bartczaka, podobnie jak tysiące polskich żołnierzy i oficerów, uratował wybuch wojny między hitlerowskimi Niemcami, a ZSRR. Na mocy porozumienia między rządem sowieckim, a polskim rządem emigracyjnym z lipca 1941 roku (Układ Sikorski-Majski) więzieni w Gułagu polscy żołnierze podlegali zwolnieniu i skierowaniu do powstającego na terenie ZSRR Wojska Polskiego pod dowództwem generała Władysława Andersa, czyli wojska, zwanego potocznie Armią Andersa.

Iran 1942 rok. Ambroży Bartczak, jako podoficer Armii Andersa – drugi od lewej

Starszy sierżant Ambroży Bartczak trafił do tej armii 25 sierpnia 1941 roku. Wraz z kolegami broni nasz bohater dotarł do Egiptu, w którym de facto, wedle zachowanych dokumentów i wspomnień jego córek, zakończyła  się epopeja wojenna Ambrożego Bartczaka.

Ambroży Bartczak (po lewej) w Egipcie

Z Egiptu jednostka, w której służył Ambroży Bartczak, już po zakończeniu wojny w 1947 roku została przeniesiona do Wielkiej Brytanii, a pod koniec 1948 roku nasz bohater został zdemobilizowany.

Ambroży Bartczak (stoi pierwszy od prawej) w Anglii – tuż po ewakuacji z Egiptu. 1948 rok

Za służbę dla Polski z bronią w ręku Ambroży Bartczak miał liczne odznaczenia, m.in.: Brązowy Krzyż Zasługi, Medal Dziesięciolecia Niepodległości, Brązowy Medal za Długoletnią Służbę i inne.

Po demobilizacji, kiedy Ambroży Bartczak zorientował się, że jego rodzina znalazła się na terenie ZSRR, a prawie każdy, powracający tam z Zachodu, żołnierz polski trafiał w ręce NKWD i najczęściej był kierowany do Gułagu, nasz bohater zdecydował się na pozostanie w Anglii. Zamieszkał w Londynie, w którym znalazł pracę i nawet kupił mieszkanie.

Ambroży Bartczak przed swoim domem w Londynie

Utrzymując kontakty z kolegami z 76. Pułku Piechoty Ambroży Bartczak za pośrednictwem kolegi z pułku Michała Krzyszczyńskiego, który wrócił do Polski i zamieszkał w Szczecinku, nawiązał kontakt listowny z rodziną w Grodnie. Michał Krzyszczyński przekazywał Teresie Bartczak, samotnie wychowującej trzy córki, listy od męża, wysyłał przekazywane przez Ambrożego z Londynu paczki żywnościowe.

Londyn 1963 rok. Ambroży Bartczak na trawniku przed swoim domem

Teresie Bartczak, mimo trudności lat powojennych  i rozłąki z mężem, dzięki wytężonej pracy (podejmowała się różnych zajęć) udało się wzorowo wychować wszystkie trzy córki i zadbać o ich dobre wykształcenie. Córka Irena została inżynierem łączności, córka Danuta (mama naszej czytelniczki Alicji Matuk)  – nauczycielką języka angielskiego, a najmłodsza – Barbara pracowała jako dyrektor w sklepie państwowym w Grodnie.

Od trzech córek Teresy i Ambrożego Bartczaków na świat pojawiło się pięcioro wnuków: Waldek, Alina, Jurek, Olga i Ala (nasza czytelniczka). Wszyscy w życiu dorosłym zdobyli wyższe wykształcenie.

Córki  Teresy i Ambrożego Bartczaków wspominały, że bardzo żałowały, iż ich mama nie skorzystała z powojennej repatriacji i nie wyjechała do Polski, gdyż nie chciała opuścić domu, który wybudował w Grodnie jej mąż.

Przez dziesięciolecia mieszkania w Grodnie  żona Ambrożego i jego córki przyjaźniły się z rodziną pani Fałdowej, której sytuacja była podobna do sytuacji Teresy Bartczak. Mąż pani Fałdowej podobnie jak Ambroży służył w 76. Pułku Piechoty, po kampanii wrześniowej trafił do stalinowskich obozów, a potem do Armii Andersa, pozostając po wojnie w Anglii. Pani Fałdowa zmarła w 1979 roku i nigdy po wojnie nie zobaczyła męża, a jej dzieci – ojca.

Podobny los mógł czekać także żonę i córki naszego bohatera. Szły bowiem lata, sytuacja polityczna w ZSRR nie ulegała zmianie i nie było mowy o powrocie taty, ani o wyjeździe rodziny na spotkanie z nim do Londynu. W 80. rocznicę urodzin Ambrożego, w roku 1982, jego żona i córki wysłały mu kartkę z życzeniami i paczkę. Był wzruszony i podziękował za życzenia i pamiątki, otrzymane z Grodna. A rok później kontakt z Ambrożym się urwał. Rodzina zaczęła się martwić o jego zdrowie i życie.

Nieoczekiwanie w roku 1985 zadzwoniła do Teresy Bartczak krewna z Łodzi i powiadomiła, że jej mąż żyje i nawet ma zamiar wrócić do Polski. Zapytała wówczas także, czy Teresa i córki zabiorą go do siebie, aby nim się zaopiekować.

W listopadzie 1985 roku londyński opiekun Ambrożego Bartczaka  Ryszard Frost przywiózł  swojego podopiecznego na warszawskie lotnisko Okęcie. Z Warszawy Ambroży udał się do rodzinnych Pabianic, w których zamieszkał u swojej siostry Lucyny.

Teresa i jej córki bardzo się ucieszyły na taką wiadomość i zaczęły wyrabiać sobie dokumenty, zezwalające na odwiedzenie męża i ojca w Polsce.  Załatwianie formalności zajęło trzy miesiące. W końcu udało się ustalić termin wyjazdu.

Zbliżało się spotkanie żony z mężem i  córek z ojcem po 46-letniej rozłące.

Pojechały pociągiem, który do Pabianic przybył z dużym  opóźnieniem. Była noc, spotykający rodzinę z Grodna krewni już rozeszli się po domach. Ale Teresa i jej córki znały adres. Kiedy przybyły na miejsce, w całym  mieszkaniu zapalono światło i  z pokoju wyszedł starszy, ale zadbany, pan z bukietem kwiatów. To był Ambroży Bartczak! Za nim wyszła do gości jego siostra Lucyna i wszystkich po kolei przedstawiła. Powiedziała Ambrożemu: „To jest twoja żona Teresa, a to są twoje córki – Irena, Danuta i Barbara”. Ambroży wyglądał na ogromnie wzruszonego. Jak na swój wiek wyglądał doskonale, ale niczego nie powiedział. Był miły, grzeczny i uprzejmy, ale prawie się nie odzywał. Odpowiadał tylko zdawkowo na niektóre pytania. Córki zauważyły, że słabo się orientuje w otaczającej go sytuacji i nie do końca wie, gdzie przebywa. W nocy Ambroży się budził od kroków na klatce schodowej. Bał się, że przyjdzie NKWD i go aresztuje.

Pabianice 1986 rok. Ambroży Bartczak ze swoją żoną Teresą po 46 latach rozłąki

Po pierwszym dniu wspólnego pobytu z ojcem córki Ambrożego stwierdziły, że jest chory i potrzebuje stałej opieki. Miał już wyrobione polskie dokumenty i był zameldowany w Pabianicach. Teresa z córkami musiała wracać do Grodna za tydzień. W tym czasie zdecydowały, że wyrobią ojcu zaproszenie i zabiorą go do Grodna na trzy miesiące. Miały nadzieję, że w jego grodzieńskim domu pamięć do niego wróci i będzie mógł normalnie obcować z ludźmi.

1986 rok Pabianice. Na zdjęciu (od lewej): Zosia, córka siostry Ambrożego Lucyny, Lucyna – siostra Ambrożego, córka Ambrożego Danuta, jego córka Barbara, Tadeusz – mąż Zosi, Teresa – żona Ambrożego, Ambroży i jego najstarsza córka Irena

Kiedy przybyli do Grodna i Ambroży po prawie półwieku nieobecności przekroczył próg własnego domu, to zauważył portret żony i swój, który żona zrobiła, powiększając jego zdjęcie z przedwojennej legitymacji wojskowej. „It’s me and my young wife” – powiedział po angielsku, czyli: „To ja i moja młoda żona”.

Niestety to było wszystko, co potrafił sobie przypomnieć.

W domu żona Ambrożego i jego córki zapewniły mu stałą i dobrą opiekę. Chodziły z nim razem na spacery. Ambroży był zawsze miły, grzeczny i delikatny, ale wciąż nie mógł sobie przypomnieć dawnych czasów. Nie zwracał się do córek po imionach, nie orientował się, że znalazł się w Grodnie, narzekał, że „tutaj w Londynie spadło zbyt dużo śniegu”.

Zgodnie z przepisami żona i córki przedłużały Ambrożemu pobyt na terenie ZSRR na kolejne trzy miesiące, a na trzy dni przed jego śmiercią potrafiły zameldować go na stałe w jego własnym domu.

Zmarł Ambroży Bartczak, starszy sierżant 76. Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta, obrońca Grodna we wrześniu 1939 roku, więzień Gułagu i żołnierz Armii Andersa, 8 września 1986 roku w swoim własnym domu w Grodnie na niewydolność serca i płuc. Po 46-letniej tułaczce z rodziną spędził ostatnie siedem miesięcy życia.

Potomkowie Teresy i Ambrożego Bartczaków przy ich grobie w Grodnie

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie dokumentów i wspomnień, udostępnionych przez wnuczkę bohatera Alicję Matuk

Szanowni Państwo, pragniemy dzisiaj Państwu przedstawić kolejnego bohatera naszej akcji - zawodowego podoficera Wojska Polskiego, starszego sierżanta 76. Lidzkiego Pułku Piechoty im. Ludwika Narbutta, stacjonującego przed wojną w Grodnie, obrońcę Grodna przed Armią Czerwoną we wrześniu 1939 roku, później podoficera w Armii Andersa -  Ambrożego

Skip to content