HomeStandard Blog Whole Post (Page 211)

Fundacja Joachima Lelewela skierowała list do instytucji i organizacji praw człowieka i mniejszości narodowych m.in. do Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka, Wysokiego Komisarza OBWE ds. Mniejszości Narodowych oraz Komisarza Praw Człowieka Rady Europy, w którym apeluje o podjęcie działań w sprawie prześladowań Polaków na Białorusi.

List Fundacji Joachima Lelewela został sporządzony również w języku angielskim.

Publikujemy dokument w języku polskim i dziękujemy inicjatorowi, przyjacielowi Związku Polaków na Białorusi i prezesowi Fundacji Piotrowi Kościńskiemu za podjętą inicjatywę, pamięć i solidarność!

Szanowna Pani, Szanowny Panie,

Fundacja Joachima Lelewela pragnie zwrócić uwagę [nazwa instytucji] na prześladowania, jakim poddawana jest polska mniejszość etniczna w Republice Białoruś.

Według oficjalnych danych, Polacy na Białorusi  liczą 295 tysięcy osób, z czego najwięcej w obwodzie grodzieńskim (21,5%). Nieoficjalnie podawana jest liczba około miliona. Dysponują zaledwie dwiema szkołami podstawowymi z polskim językiem nauczania (Grodno, Wołkowysk), kilkoma szkołami społecznymi, a ich głównym reprezentantem jest organizacja pozarządowa Związek Polaków na Białorusi (ZPB).

Niestety; w 2005 r. władze Białorusi doprowadziły do rozbicia ZPB i demokratycznie wybrane struktury tej organizacji działają od tego czasu nielegalnie. Władze Białorusi dążą też do likwidacji szkół z językiem polskim – w parlamencie znajduje się projekt ustawy, przekształcającej je w dwujęzyczna (język rosyjski i polski).

Szczególnie dramatycznie rozwinęła się sytuacja po wyborach prezydenckich 2020 r. Większość Polaków na Białorusi, w tym działaczy ZPB, uznała je za sfałszowane i uczestniczyła w masowych protestach przeciwko dyktatorskim rządom Aleksandra Łukaszenki. Efektem są represje.

Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Bory została oskarżona o „sianie nienawiści” i „propagowanie faszyzmu”. Grozi jej wieloletnie więzienie. Także znany dziennikarz i działacz ZPB Andrzej Poczobut znalazł się w areszcie, a skierowano przeciwko niemu podobne, absurdalne oskarżenia.

Trzy polskie działaczki, Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Anna Paniszewa, zostały również aresztowane. Niedawno milicja zmusiła je do opuszczenia Białorusi. Jeśli spróbują wrócić, grozi im wieloletnie więzienie.

Jest więcej niż prawdopodobne, że władze Białorusi zamkną dwie polskie szkoły społeczne – w Grodnie i Brześciu. Możliwe jest też zamknięcie polskich przedszkoli. Wszystko to pod fałszywymi zarzutami działań antypaństwowych i propagowania faszyzmu.

Apelujemy więc o przyjrzenie się sprawie i pilne podjęcie działań dla zapobieżenia dalszemu prześladowaniu polskiej mniejszości na Białorusi.

Znadniemna.pl

Fundacja Joachima Lelewela skierowała list do instytucji i organizacji praw człowieka i mniejszości narodowych m.in. do Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka, Wysokiego Komisarza OBWE ds. Mniejszości Narodowych oraz Komisarza Praw Człowieka Rady Europy, w którym apeluje o podjęcie działań w sprawie prześladowań Polaków na

Dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut dostał w areszcie śledczym status „osoby skłonnej do ekstremizmu i działań destrukcyjnych”. Poinformowała o tym jego żona Oksana Poczobut.

Dziennikarz przebywa teraz w areszcie śledczym w Żodzinie. Jest jednym z pięciu liderów mniejszości polskiej na Białorusi aresztowanych w marcu przez białoruskie służby bezpieczeństwa w związku z tzw. „sprawą polską”. W areszcie nadal przebywa również przewodnicząca Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys. Trzy pozostałe Polki zostały wydalone z Białorusi i jeżeli będą chciały na nią powrócić, grozi im areszt i kontynuacja sprawy karnej. Piątka Polaków została oskarżanych o gloryfikację nazizmu i rozniecanie nienawiści etnicznej wobec Białorusinów.

Według licznych relacji w ostatnich miesiącach status ekstremisty jest przyznawany licznym więźniom politycznym, którzy podlegają nasilonej kontroli ze strony administracji aresztów i więzień. Po skazaniu w koloniach karnych więźniowie tacy oznaczani są żółtą naszywką z nazwiskiem.

Znadniemna.pl za belsat.eu

 

Dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut dostał w areszcie śledczym status „osoby skłonnej do ekstremizmu i działań destrukcyjnych”. Poinformowała o tym jego żona Oksana Poczobut. Dziennikarz przebywa teraz w areszcie śledczym w Żodzinie. Jest jednym z pięciu liderów mniejszości polskiej na Białorusi aresztowanych

Działaczki polskiej mniejszości narodowej na Białorusi członkinie Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Irena Biernacka i Maria Tiszkowska oraz dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej im. Romualda Traugutta w Brześciu Anna Paniszewa, wydobyte przez władze Rzeczypospolitej Polskiej z aresztu białoruskiego, w którym przebywały pod absurdalnym zarzutem rehabilitacji nazizmu spotkały się w piątek, 4 czerwca,  w Belwederze z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Andrzejem Dudą.

Po długiej rozmowie, podczas której pan prezydent interesował się m.in. sytuacją i stanem samych uwolnionych Polek, ogólną sytuacją polskiej mniejszości na Białorusi, a także sytuacją w dziedzinie polskiej oświaty oraz działalnością polskiego harcerstwa na Białorusi, wszyscy uczestnicy spotkania wyszli do mikrofonu, aby podzielić się wrażeniami i przemyśleniami  o odbytej rozmowie z opinią publiczną.

Jako pierwszy głos zabrał Prezydent RP Andrzej Duda, po nim w imieniu swoim i koleżanek wystąpiła Anna Paniszewa, a pan prezydent w drugiej części swojego przemówienia podzielił się wrażeniami od dzisiejszego spotkania ze Swietłaną Cichanouską, liderką opozycji białoruskiej na uchodźstwie, według wielu Białorusinów wybaną  w sierpniu ubiegłego roku, wybraną na urząd prezydenta Republiki Bialorusi.

To wszystko możecie Państwo posłuchać w nagraniu wideo, które udostępniamy za profilem facebookowym Pana Prezydenta RP Andrzeja Dudy:

Znadniemna.pl za facebook.com/andrzejduda, fot.: Marek Borawski/KPRP

Działaczki polskiej mniejszości narodowej na Białorusi członkinie Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Irena Biernacka i Maria Tiszkowska oraz dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej im. Romualda Traugutta w Brześciu Anna Paniszewa, wydobyte przez władze Rzeczypospolitej Polskiej z aresztu białoruskiego, w którym przebywały pod absurdalnym zarzutem rehabilitacji

Będziemy przyspieszać działania, aby represje, które dotykają Polaków na Białorusi ustały, a osoby aresztowane zostały zwolnione, na tym się w tym momencie koncentrujemy – podkreślił w piątek, 4 czerwca, wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Nigdy nie zostawimy rodaków w potrzebie – dodał.

Przydacz zaznaczył w piątek w TVP Info, że Polska uruchomiła wobec Białorusi dwa mechanizmy – jednym z nich jest dokumentowanie wszelkich naruszeń prawa przez reżim Alaksandra Łukaszenki, żeby kiedyś w przyszłości osoby odpowiedzialne mogły w pełni ponieść konsekwencje. Dodał, że obecnie nie ma możliwości bezpośredniego pociągnięcia do odpowiedzialności osób zaangażowanych w terror i represje za naszą wschodnią granicą.

– Mamy 100 proc. przekonanie, że przyjdzie taki czas, kiedy ci wszyscy złoczyńcy na Białorusi – którzy represjonują, torturują ludzi, odpowiedzą za to zgodnie z obowiązującym prawem i zgodnie z takim poczuciem powszechnej sprawiedliwości – przyjdzie kiedyś taki moment – powiedział Przydacz.

MSZ działa na rzecz uwolnienia Polaków

Ponadto – podkreślił – MSZ przede wszystkim koncentruje się na tym, żeby uwolnić z aresztów na Białorusi przetrzymywanych tam przedstawicieli mniejszości polskiej. Przypomniał, że trzy działaczki z piątki zatrzymanych są już w Polsce, są bezpieczne i wolne. – Także na skutek działań dyplomatyczno-konsularnych polskiego rządu. My bowiem swoich rodaków nigdy nie zostawiamy w potrzebie – zapewnił Przydacz.

– Będziemy kontynuować te działania, będziemy je przyspieszać, aby represje, które dotykają Polaków ustały, a ci, którzy zostali aresztowani, przede wszystkim zostali zwolnieni i na tym się w tym momencie koncentrujemy tak, ażeby nasi rodacy byli wolni – zaznaczył.

W środę poinformowano, że 25 maja do Polski przyjechały trzy działaczki mniejszości polskiej na Białorusi, które były w ostatnim czasie przetrzymywane w areszcie – Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Anna Paniszewa. W areszcie wciąż przebywają wciąż: szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys oraz działacz Związku Andrzej Poczobut.

Aresztowanie Borys, Poczobuta, Tiszkowskiej, Biernackiej i Paniszewej było efektem represji wymierzonych w przedstawicieli mniejszości polskiej na Białorusi i Związku Polaków na Białorusi ze strony reżimu Alaksandara Łukaszenki. O uwolnienie przedstawicieli ZPB apelowali przedstawiciele państw UE, a także szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Działania władz w Mińsku wobec mniejszości polskiej były powodem zapowiedzi kolejnej tury sankcji, które UE ma nałożyć na białoruskie władze.

 Znadniemna.pl za polskieradio.pl/PAP

Będziemy przyspieszać działania, aby represje, które dotykają Polaków na Białorusi ustały, a osoby aresztowane zostały zwolnione, na tym się w tym momencie koncentrujemy - podkreślił w piątek, 4 czerwca, wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Nigdy nie zostawimy rodaków w potrzebie - dodał. Przydacz zaznaczył w piątek w

Stowarzyszenie Samorządy dla Polski zaapelowało do władz państwowych, a także do społeczności lokalnych o pomoc i zapewnienie godziwych warunków uchodźcom z Białorusi, którzy trafiają do Polski.

Publikujemy treść Apelu, podpisanego przez Prezesa Stowarzyszenia Samorządy dla Polski, Prezydenta Miasta Sopotu Jacka Karnowskiego:

Apel w sprawie zapewnienia godziwych warunków uchodźcom z Białorusi

Od wielu miesięcy obserwujemy nasilające się represje reżimu Łukaszenki wobec Białorusinów i Polaków mieszkających na terenie sąsiadującego z nami kraju. Wielu z nich ucieka ze swojej ojczyzny do Polski. Są gminy i miasta które pomagają im w osiedleniu się, wiele ułatwień stworzyło również państwo polskie. Jednak patrząc na skalę imigracji powinniśmy stworzyć pomoc systemową. My Polacy, którzy sami doświadczyliśmy tułaczki i prześladowań w czasie II wojny światowej czy w czasach PRL-u, zawsze mogliśmy liczyć na pomoc i solidarność innych narodów. Mamy więc szczególny moralny obowiązek pomagać innym. Dlatego jako Samorządy dla Polski apelujemy do wszystkich samorządów i władz państwowych  o udzielenie uchodźcom z Białorusi wszechstronnej, systemowej pomocy.

Apelujemy do władz państwowych o:

1.      Pomoc finansową dla gmin i miast udzielających schronienia uchodźcom, podobną do pomocy udzielanej w przypadku przyjęcia repatriantów;
2.      Zwiększenie dotacji na intensywną naukę języka polskiego i kontynuację nauki języka ojczystego uchodźców;
3.      Pomoc finansową dla uchodźców;
4.      Uproszczenie procedury legalizacji pobytu w Polsce;
5.      Powołanie pełnomocnika rządu ds. uchodźców;
6.      Powołanie wspólnego zespołu rządowo-samorządowego  w celu opracowania wspólnych zasad pomocy uchodźcom.

Apelujemy do społeczności lokalnych, do radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów o:

Pomoc w udzieleniu schronienia w postaci tymczasowych i docelowych miejsc do zamieszkania przynajmniej jednej rodzinie uchodźców, a w przypadku większych miast kilku takim rodzinom;
Stworzenie dzieciom możliwości efektywnej i intensywnej nauki języka polskiego  w szkołach;
Umożliwienie dorosłym kontynuacji nauki języka polskiego:
Pomoc w znalezieniu pracy;
Wyznaczenie w gminach i miastach osób wyspecjalizowanych w pomocy uchodźcom.

Jacek Karnowski
Prezydent Miasta Sopotu

Znadniemna.pl na podstawie www.sopot.pl 

Stowarzyszenie Samorządy dla Polski zaapelowało do władz państwowych, a także do społeczności lokalnych o pomoc i zapewnienie godziwych warunków uchodźcom z Białorusi, którzy trafiają do Polski. Publikujemy treść Apelu, podpisanego przez Prezesa Stowarzyszenia Samorządy dla Polski, Prezydenta Miasta Sopotu Jacka Karnowskiego: Apel w sprawie zapewnienia godziwych warunków

Irena Biernacka, członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, prezes Oddziału ZPB w Lidzie, która wraz z członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Marią Tiszkowską oraz prezes Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych Brześcia Anną Paniszewą została wydobyta z białoruskiego więzienia przez władze Rzeczypospolitej Polskiej i znajduje się obecnie na terenie Polski udzieliła wywiadu naszemu portalowi.

Znadniemna.pl: Ireno, czy przebywając w więzieniu wiedziałaś, co się dzieje na wolności w związku z uwięzieniem Twoim oraz reszty działaczy polskich z Białorusi?

Irena Biernacka: Byłam w prawie zupełnej izolacji informacyjnej. W ogólnych zarysach wiedziałam od córki Weroniki i adwokata, że Polska o nas walczy.

Znadniemna.pl: Może śledczy podczas przesłuchań coś takiego sugerował?

I.B: Podczas przesłuchań odmawiałam odpowiedzi na pytania śledczego, zasłaniając się artykułem 27 Konstytucji RB, że mogę nie świadczyć przeciwko sobie i bliskim. Starałam się unikać prowadzenia tak zwanych do niczego niezobowiązujących rozmów ze śledczym, bo interesował się między innymi Iness i Andrzejem Pisalnikami, czyli chciał znać jak najwięcej na temat redaktorów mediów ZPB. Oczywiście unikałam tego typu rozmów, żeby nikomu nie zaszkodzić. Myślałam nawet, że też zostaliście aresztowani.

Znadniemna.pl: Ale o wysłanym do was liście prezydenta RP Andrzeja Dudy z okazji Dnia Polonii i Polaków a Granicą musieli was poinformować.

I.B.: To był 6 maja.  W tym dniu spotykał się z nami polski konsul, a śledczy częstował nas czekoladkami i cukierkami ze słowami, że są one od Prezydenta Polski. W ten sposób dowiedziałam się, że Pan Prezydent wie o nas i o nas się martwi. Ten gest stał się dla mnie ogromnym moralnym wsparciem.

Znadniemna.pl: Żeby rozwiać spekulacje odnośnie tego, co musiałyście podpisać przed opuszczeniem więzienia w Żodzino, opowiedz jak to wyglądało.

 I.B.: Już w połowie maja wiedziałyśmy, że przedłużono nam termin utrzymywania w areszcie o trzy kolejne miesiące, czyli do 25 sierpnia. Ale w drugą miesięcznicę naszego aresztowania, czyli 25 maja, wyprowadzono mnie z celi i zaprowadzono do jakiegoś naczelnika, który zapoznał mnie z treścią postanowienia o zamianie wobec mnie środka zapobiegawczego z aresztu na pobyt w domu. Pouczył, że nazajutrz mam się stawić na komendzie milicji i zameldować się, że jestem na miejscu i nie ukrywam się przed śledztwem. Musiałam podpisać papier, że z pouczeniem zapoznałam się. Dostałam swój egzemplarz tegoż pouczenia i mam go przy sobie, podobnie jak koleżanki Maria i Anna. Nieco później wywołano mnie znowu z celi i wyprowadzono na zewnątrz, gdzie stały trzy busy bez rejestracji. Zamaskowany na czarno ubrany funkcjonariusz, który mnie wyprowadził, kazał mi wsiadać do jednego z nich. W środku było jeszcze kilku funkcjonariuszy. Pytałam się, dlaczego te busy nie mają rejestracji. Bez odpowiedzi. W pewnym momencie pomyślałam, że przecież mogą mnie zawieźć gdziekolwiek i nikt nie będzie wiedział, co ze mną jest. Mówiłam do nich nawet, żeby, jeśli muszą, rozstrzelali mnie gdzieś w najbliższym lesie. Ja się tylko pomodlę i będzie po wszystkim.  Słyszałam w odpowiedzi: „Niech nas pani nie denerwuje”. Prosiłam wówczas, żeby nie męczyli mnie niewiedzą o moim dalszym losie. Wtedy jeden z nich powiedział: „Niech pani się nie martwi, wszystko z panią będzie dobrze”. Wyjechaliśmy na grodzieńską trasę. Pomyślałam nawet, że wiozą mnie do domu. Ale minęliśmy Lidę. Wówczas zrozumiałam, że jedziemy w kierunku granicy. I tak się rzeczywiście stało. Wysadzili mnie, Marię i Annę, bo każda z nas jechała w innym busie, na przejściu granicznym. Pozwolili skorzystać z toalety i odwieźli pod szlaban, za którym stał już bus na polskiej rejestracji. Z niego wyszli panowie i zaprosili nas do środka. Tak znalazłyśmy się w Polsce. Ja przyjechałam nawet bez paszportu, bo był u córki w Lidzie. Na granicy niczego nie podpisywałyśmy, żadnych zobowiązań.

Znadniemna.pl: Ale podpisane w Żodzinie pouczenie o zamianie środka zapobiegawczego i obowiązku meldowania się na milicji już złamałaś i nie masz możliwości powrotu na Białoruś, gdyż zostaniesz natychmiast schwytana i osadzona w więzieniu za ukrywanie się przed śledztwem?  

I.B.: To prawda. Wychodzi na to, że dostałyśmy bilet w jedną stronę i nie mamy możliwości powrotu na Białoruś.

Znadniemna.pl: Ale teraz, będąc w Polsce, czujesz się bezpieczna?

I.B.: Na pewno czuje się lepiej niż w więzieniu. No i rzeczywiście czuje się bezpieczna. Koleżanki Maria i Anna też odżyły i zaczęłyśmy się uśmiechać, więc wszystko powinno być dobrze. Trzeba jakoś żyć dalej…

Znadniemna.pl: Zapewne jest zbyt wcześnie, żeby mówić o planach na najbliższą przyszłość…

I.B.: W Polsce przebywa obecnie wielu działaczy ZPB, którzy musieli uciekać z Białorusi. Ale wielu rodaków, potrzebujących wsparcia, wciąż pozostaje na Białorusi. My, Polacy z Białorusi, którzy się znaleźli w Polsce powinniśmy się naradzić, co możemy i powinniśmy zrobić, żeby pomóc naszym rodakom za wschodnią granicą Polski. Bo ich sytuacja wciąż jest niezwykle trudna. Radziłam się z koleżankami i zgodziłyśmy się, że naszym moralnym obowiązkiem jest również zrobienie wszystkiego, co od nas zależy, aby wolność jak najszybciej odzyskali wciąż uwięzieni nasi koledzy z ZPB – Andżelika Borys i Andrzej Poczobut.

Znadniemna.pl: Dziękuję za rozmowę.

 Znadniemna.pl

Irena Biernacka, członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, prezes Oddziału ZPB w Lidzie, która wraz z członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Marią Tiszkowską oraz prezes Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych Brześcia Anną Paniszewą została wydobyta z białoruskiego więzienia

Jeśli chodzi o liczbę studentów z Białorusi, mamy fundusze pozwalające nam przyjąć de facto wszystkich zainteresowanych, którzy są zagrożeni represjami – zapewnił na środowym briefingu szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.

Szef KPRM na wspólnej konferencji z przewodniczącym Zarządu Krajowego NZS (Niezależne Zrzeszenie Studentów) Krzysztofem Białasem podkreślał, że białoruscy studenci mogą otrzymywać pomoc z wielu programów prowadzonych przez polski rząd lub finansowanych z budżetu państwa.

„Jeśli chodzi o liczbę studentów, mamy fundusze pozwalające nam przyjąć de facto wszystkich zainteresowanych, którzy są zagrożeni represjami” – poinformował Dworczyk.

Dodał, że w ubiegłym roku Polska przyjęła 700 osób z Białorusi, w tym studentów i pracowników naukowych.

Dopytywany o możliwość przyznawania azylu represjonowanym Białorusinom odparł, że politykę azylową w dużej mierze regulują przepisy unijne.

„Wszystkie osoby, które są zagrożone w jakikolwiek sposób represjami, mogą liczyć na pomoc, wsparcie, w tym także szeregu organizacji pozarządowych działających na terenie Polski” – zapewniał szef KPRM.

 Znadniemna.pl za wnp.pl/PAP

Jeśli chodzi o liczbę studentów z Białorusi, mamy fundusze pozwalające nam przyjąć de facto wszystkich zainteresowanych, którzy są zagrożeni represjami - zapewnił na środowym briefingu szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Szef KPRM na wspólnej konferencji z przewodniczącym Zarządu Krajowego NZS (Niezależne Zrzeszenie Studentów) Krzysztofem Białasem podkreślał,

Od 25 maja w kraju przebywają 3 polskie działaczki zwolnione z białoruskiego więzienia. Wielkie podziękowania dla wszystkich agend państwa zaangażowanych w ich uwolnienie. – napisał  na facebooku Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk.

Minister Dworczyk przypomniał jednocześnie, że w areszcie wciąż pozostają prezes ZPB Andżelika Borys i członek Zarządu Głównego ZPB i nasz kolega dziennikarz Andrzej Poczobut.

– Podejmiemy wszystkie niezbędne działania i nie zostawimy Was! Wasze portrety będą wyświetlane na fasadzie Kancelaria Premiera do czasu uwolnienia! – zadeklarował szef KPRM.

 Znadniemna.pl za facebook.com/DworczykMichal

Od 25 maja w kraju przebywają 3 polskie działaczki zwolnione z białoruskiego więzienia. Wielkie podziękowania dla wszystkich agend państwa zaangażowanych w ich uwolnienie. - napisał  na facebooku Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk. Minister Dworczyk przypomniał jednocześnie, że w areszcie wciąż pozostają prezes ZPB Andżelika

Staraliśmy się przekazać dzieciom to, co przekazały nam nasze babcie i nasi dziadkowie. Dziękuję panu prezydentowi (Andrzejowi Dudzie – red.) i Ministerstwu Spraw Zagranicznych, dziękuję wszystkim – powiedziała w środę na konferencji prasowej Irena Biernacka, jedna z trzech działaczek polonijnych przebywających w Polsce po uwolnieniu z białoruskiego aresztu.

Trzy działaczki mniejszości polskiej na Białorusi zostały wypuszczone z aresztu i są bezpieczne w Polsce. Od 25 maja w Polsce przebywają: Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Anna Paniszewa.

Kluknij TUTAJ, aby obejrzeć wideo z wystąpieniami Anny Paniszewej, Ireny Biernackiej i Marii Tiszkowskiej.

 Znadniemna.pl za TVP.INFO

Staraliśmy się przekazać dzieciom to, co przekazały nam nasze babcie i nasi dziadkowie. Dziękuję panu prezydentowi (Andrzejowi Dudzie – red.) i Ministerstwu Spraw Zagranicznych, dziękuję wszystkim – powiedziała w środę na konferencji prasowej Irena Biernacka, jedna z trzech działaczek polonijnych przebywających w Polsce po uwolnieniu

Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało w środę, że „na skutek działań polskich służb dyplomatyczno-konsularnych” 25 maja Irena Biernacka, Maria Tiszkowska, Anna Paniszewa przyjechały do Polski. Zostały otoczone odpowiednią opieką, również medyczną, według lekarzy ich zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo – przekazał wiceszef MSZ Marcin Przydacz.

O tym, że 25 maja Irena Biernacka, Maria Tiszkowska, Anna Paniszewa przyjechały do Polski resort spraw zagranicznych poinformował w środę w południe w krótkim komunikacie: „Na skutek działań polskich służb dyplomatyczno-konsularnych, 25 maja br. do Polski przyjechały działaczki mniejszości polskiej z Białorusi: Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Anna Paniszewa; osobom tym udzielono niezbędnego wsparcia i zostały otoczone odpowiednią opieką”.

Więcej o sprowadzeniu do Polski Biernackiej, Tiszkowskiej i Paniszewej mówił po godzinie 16 na konferencji prasowej wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz. Jak mówił, trzy działaczki „zostały otoczone odpowiednią opieką, również medyczną”, a według lekarzy ich zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Wiceszef MSZ zapewnił też, że „wszyscy Polacy przebywający poza granicami kraju, którzy są poddawani represjom, zawsze znajdą wsparcie i schronienie w Rzeczypospolitej”. – Cieszymy się, że te trzy panie są już dziś bezpieczne. Czują się dobrze i mają możliwość kontaktu z rodzinami – powiedział. Mówił też, że „każdy z naszych rodaków może liczyć na wsparcie państwa polskiego, Polska nigdy nie zostawia rodaków w potrzebie”. – Oczekujemy zwolnienia wszystkich więźniów politycznych na Białorusi – dodał Marcin Przydacz.

Dopytywany o okoliczności sprowadzenia trzech działaczek do Polski, odparł, że sprawa jest delikatna i nie może się podzielić szczegółami tego, co się dokładnie wydarzyło. Zapewnił, że działaczki „dopóki będą miały takie życzenie, będąc gośćmi w Polsce, mają pełne prawa do funkcjonowania tutaj dopóty, dopóki będą chciały”. – Nie sądzę i nie mam informacji, a byłem w bezpośrednim kontakcie z tymi panami, aby w najbliższym czasie planowały powrót do swojego państwa, na terytorium Białorusi – powiedział.

Przydacz odpowiadał także na pytanie, czy planowane jest sprowadzenie do Polski rodzin trzech działaczek. Odparł, że „to będzie ich autonomiczna decyzja”. – Według mojej wiedzy wobec rodzin tych osób nie toczą się żadne postępowania, mają swobodne przekraczanie granic, jeśli tylko będą chciały przyjechać do Polski, to Polska je oczywiście przyjmie – powiedział.

Represje wobec przedstawicieli mniejszości polskiej na Białorusi

Aresztowanie Marii Tiszkowskiej, Ireny Biernackiej i Anny Paniszewej było efektem represji wymierzonych w przedstawicieli mniejszości polskiej na Białorusi i Związku Polaków na Białorusi ze strony reżimu Alaksandra Łukaszenki. Wszystkim groziło do 12 lat więzienia. O uwolnienie przedstawicieli ZPB apelowali przedstawiciele państw UE, a także szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Działania władz w Mińsku wobec mniejszości polskiej były powodem zapowiedzi kolejnej tury sankcji, które UE ma nałożyć na białoruskie władze.

W areszcie ciągle pozostają szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys, a także dziennikarz i członek organizacji Andrzej Poczobut. Całą piątkę aktywistów białoruscy obrońcy praw człowieka uznali za więźniów politycznych.

Przydacz został także zapytany o to, jakie działania podjął polski rząd wobec przebywających dalej w areszcie szefowej Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys oraz działacza tego związku Andrzeja Poczobuta. Wiceszef MSZ powiedział, że zarzuty wobec nich są „w zupełności nieakceptowalne i w pełni polityczne”. Zapewnił, że państwo polskie będzie w dalszym ciągu zabiegać o „umorzenie” zarzutów wobec Borys i Poczobuta i zwolnienie ich z aresztu.

– Aby mogły te osoby mogły normalnie funkcjonować, bowiem w naszym przekonaniu, i myślę, że w przekonaniu wielu także państw, także światowej opinii publicznej, nie zrobiły tak naprawdę nic złego. Tak jak mówię, te zarzuty wobec nich mają charakter czysto polityczny, natomiast nasze działania muszą zawsze i będą szły zgodnie z ich oczekiwaniami – zaznaczył wiceminister spraw zagranicznych. – Państwo polskie nie ustanie w wysiłkach, żeby doprowadzić do zwolnienia tych osób, a także innych więźniów politycznych – dodał.

 Więcej na ten temat TUTAJ.

Znadniemna.pl za tvn24.pl/PAP

 

Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało w środę, że "na skutek działań polskich służb dyplomatyczno-konsularnych" 25 maja Irena Biernacka, Maria Tiszkowska, Anna Paniszewa przyjechały do Polski. Zostały otoczone odpowiednią opieką, również medyczną, według lekarzy ich zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo - przekazał wiceszef MSZ Marcin Przydacz. O tym, że

Przejdź do treści