HomeStandard Blog Whole Post (Page 200)

Nocą ludzie ubrani na czarno porwali mieszkających w Brześciu Olgę i Siergieja. Bratanek Siergieja, wrocławianin, ma nadzieję, że jeżeli o tym zrobi się głośno, to nie dojdzie do tragedii, jaka spotkała Bandarenkę (zakatowany na śmierć przez ludzi Łukaszenki 11 listopada mieszkaniec Mińska).

Olga i Siergiej Silicz przetrzymywani są w areszcie, fot.: archiwum prywatne

Już ponad 100 dni na ulicach miast i miasteczek Białorusi protestują przeciwnicy Łukaszenki. Dziesiątki tysięcy zatrzymanych, setki aresztowanych. Bitych i wyciąganych nocą z domu, tak jak Siergiej Silicz i jego żona Olga. Wyszli na ulicę w sierpniu oburzeni fałszerstwami wyborczymi ujawnionymi przez zagranicznych obserwatorów. Walka toczy się i na ulicach, i w internecie.

Po stu dniach protestów brutalnie tłumionych, bez widocznego sukcesu, bo na ulice wychodzą kolejni demonstranci, władza dała służbom specjalnym „wolną rękę”. Według danych Centrum Praw Człowieka „Wiasna”, od sierpnia do dzisiaj doszło do zatrzymania ponad 25 tysięcy osób. Niemal wszystkim wręczono mandaty i skierowano do aresztu. Kilkuset osobom, w sprawach karnych, przedstawiono m.in. zarzuty zdrady narodowej, organizację manifestacji, narażanie państwa na niebezpieczeństwo.

Eskalacja przemocy

Michał Kacewicz, dziennikarz Belsat.tv, widzi to tak: W ostatnich dniach festiwal przemocy znowu przybrał na sile i stał się absurdalnie bezmyślny. Pokazuje to, że władze nie mają innego pomysłu na wyjście z kryzysu niż eskalacja przemocy. Niestety, widać również, że w formacjach bezpieczeństwa nie ma jak na razie żadnych „hamulcowych”. Kogoś, kto przynajmniej spróbowałby poszukać innego rozwiązania niż masowe represje. Jednym z punktów zwrotnych protestów z pewnością jest zakatowanie 11 listopada 31-letniego Romana Bandarenki (plastyk, aktywista, rezerwista spec-nazu). Pobity na śmierć przez milicyjną bojówkę chłopak stał się jednym z męczenników protestów. Kiedy luźne hordy milicjantów biegają po osiedlowych parkach, szarpią się z ludźmi na klatkach schodowych i uganiają po parkingach, to nie są to wyuczone w milicyjnych akademiach mechaniczne i zorganizowane procedury. Jeśli dodać do tego grasujące po nocach bojówki w cywilu, to mamy pełen obraz wyszkolonych w stosowaniu przemocy formacji, puszczonych na żywioł. Mają wolną rękę.

Biją i szantażują

Bicie, strzelanie w grupy protestujących, brutalne wyciągnie z tłumu, pogoń i pałowanie nawet w supermarketach to dzieje się na oczach wszystkich. Dzięki relacjom i zdjęciom umieszczanym w internecie dzięki pracy niezależnych dziennikarzy, inwigilowanych i zatrzymywanych przez białoruskie służby specjalne.

Są też jednak „ciche” ofiary działania białoruskiej milicji. Takie jak Siergiej Silicz i jego żona Olga, mieszkańcy Brześcia, tuż przy polskiej granicy.

W nocy, gdy umierał skatowany Bandarenka (dziesiąta już ofiara białoruskiej rewolucji), z 10 na 11 listopada, do mieszkania Siergieja i Olgi wtargnęli osobnicy ubrani na czarno. Przerażone, małe dzieci na szczęście trafiły pod opiekę dziadków, a rodziców wrzucono do samochodów i zawieziono na komendę milicji w Leninskim Brześciu. Jednocześnie do firmy Sier-gieja – jest logistykiem transportu – weszli milicjanci i zajęli wszystkie komputery, nośniki elektryczne, telefony.

O wydarzeniu dowiedziałam się z Facebooka wrocławianina Jacka Szatkowskiego. Dramatycznie apelował, by udostępniać informacje o tym zorganizowanym, nocnym porwaniu jego bratanka Sier-gieja (Anatolij, ojciec Siergieja jest bratem ciotecznym wrocławianina) i jego żony Olgi. Szatkowski ma nadzieję, że im głośniej się zrobi o Siliczach, tym większa jest nadzieja, że nie podzielą losu Bandarenki.

Obawy wydają się uzasadnione. Siergiej Silicz został skatowany. Nie wiadomo, czy jeszcze w drodze do siedziby milicji, czy już na miejscu? Wrzucono go skutego z rękami wykręconymi do tyłu. Siedział tak całą noc skręcając się z bólu. Bili po nerkach, bo wtedy śladów nie ma. Jednak prawniczka, którą dopuszczono do niego następnego dnia, widziała, że był zakrwawiony i miał zasinienia na twarzy, brzuchu, klatce piersiowej. Musiała też zażądać, by pozwolono mu na skorzystanie z toalety, bo całą noc odmawiano, kpiąc, że może „zesrać się w gacie – jeśli ma potrzebę”. W efekcie złożyła w prokuraturze zażalenie na pobicie zatrzymanego. Kolejnego dnia, po przesłuchaniach, do Siergie-ja wezwano karetkę. Powodem było zagrażające życiu wyjątkowo wysokie ciśnienie krwi.

Zarzuty, jakie postawiono Siergiejowi, brzmią poważnie. Rodzina, której nie dopuszczono do aresztowanych, dowiedziała się od prawniczki, że funkcjonariusze zmuszają Sier-gieja, by przyznał się do przygotowywania zamachu terrorystycznego i sabotażu. Według świadka, niejakiego Pupkina, którego nikt nie znał i nie widział, Siergiej Silicz z innymi miał zamiar wysadzić w powietrze tory kolejowe. Siergieja bili, by wymusić przyznanie się do winy. Bez efektu. Uzasadnienie dla zatrzymania Olgi to stwierdzenie, że na monitoringu była w pobliżu protestujących, którzy na ulicach podpalali opony.

– Przedłużając areszt Olgi i Siergieja na kolejne 10 dni, szantażują go kiepskim stanem zdrowia żony, by Siergiej sam siebie pogrążył i przyznał się do fikcyjnych zarzutów – pisze w mediach społecznościowych ojciec Siergieja Anatol Silicz.

Dramatyczny przykład rodziny Siliczów z Brześcia jest pewnie jednym z wielu, o których jednak nie wiemy. Co robił 38-letni Siergiej Silicz, zanim pobity i skuty trafił do celi? Był właścicielem dobrze prosperującej firmy transportowej, a prywatnie podobnie jak tysiące Białorusinów, zanim wyszli na ulice, toczył w internecie na Facebooku słowną walkę z rządami Łukaszenki. Osobiście nie komentował, ale udostępniał na swoim FB cudze, ostre komentarze i zdjęcia z traktowania manifestujących. Był bardzo aktywny. Ostatnie ze zdjęć, które umieścił na swoim profilu, tuż przed aresztowaniem, było zbitką dwóch obrazów. Pierwszy z okresu II wojny światowej pokazywał sznur ludzi stojących pod ścianą, z rękoma do góry, pilnowanych przez esesmanów. Poniżej było zdjęcie niemalże identyczne w wymowie. Tylko że zamiast hitlerowców ludzi pilnowały współczesne służby białoruskie. A zdjęcie zrobiono obecnie.

Siergiej uczestniczył też w manifestacjach ulicznych i zwoływał się z kolegami w internecie, ale za pomocą komunikatora Telegram, którego nie mogą rozgryźć specjaliści służb bezpieczeństwa. Służy dzisiaj opozycji, nie tylko białoruskiej, jako bezpieczna platforma komunikacji.

„Oddajcie nam naszych wrogów”

Ojciec Siergieja, kontaktując się z polskim krewnym z Wrocławia, także używa tej aplikacji, która jako jedyna nie została rozgryziona ani przez rosyjskie, ani białoruskie siły wywiadowcze. Co oczywiście władze doprowadza do szału z bezsilności.

W ostatni poniedziałek – informuje niezależny portal TUT.by – po kolejnych wielkich manifestacjach do MSZ Białorusi został wezwany Marcin Wojciechowski. Charge d’affaires Polski w Mińsku otrzymał pismo z żądaniem ekstradycji administratorów i twórców kanału Telegram Stepana Putila i Romana Protasevicha. Obydwaj przebywają i pracują w Polsce. Władze Białorusi uważają ich za przestępców i ekstremistów. Żądają, by stało się to „jak najszybciej, biorąc pod uwagę szczególne zagrożenie społeczne ich działalności przestępczej”.

Wielojęzyczny portal reddit tak pisze o twórcach Telegramu: „Kanał prowadzony jest przez konkretne osoby z Polski. Redaktorem naczelnym jest dziennikarz Roman Protasevich, wieloletni przywódca białoruskiej opozycji. Protasewicz był członkiem frontu młodych, centroprawicowej organizacji proeuropejskiej, która organizowała uliczne akcje przeciwko Łukaszence. Był dziennikarzem Euroradia, fundowanego przez Polskę i Litwę oraz Radia Liberty. Innym białoruskim dziennikarzem opozycyjnym jest Stepan Putila, założyciel kanału Nexta. Zarejestrowany jest na nim kanał YouTube o tej samej nazwie i logo, utworzony w 2015 roku. Putila (na portalu społecznościowym reprezentowana przez pseudonim Svetlov), podobnie jak Protasevich, mieszka w stolicy Polski. Putila pracował dla polsko-białoruskiego kanału Belsat z siedzibą w Warszawie”.

Wszyscy dziennikarze o odmiennych poglądach niż prorządowe, są traktowani jako wrogowie. Ci, którzy zdążyli uciec za granicę, piszą w mediach społecznościowych: „Białoruski rząd uważa, że może udusić wolność wypowiedzi i wolność prasy poprzez zastraszanie dziennikarzy, zakazanie transmisji na żywo lub tworzenie nie do zniesienia warunków ekonomicznych dla mediów. Ale to się nie uda. Władze zablokowały dziesiątki niezależnych stron i obwiniają je za publikację prawdy o torturach, biciu i fałszowaniu. Zatrzymano cały nakład gazety: „Narodnaya Wola′′. Reklamodawcy boją się konsekwencji politycznych i wycofują umowy. Cofnięto akredytacje białoruskich korespondentów zagranicznych mediów. Domy prasowe i kioski odmawiają rozpowszechniania niezależnych gazet. Wszczęto sprawy karne przeciwko wydawcom i dziennikarzom”.

W ostatnich tygodniach służby siłowe zatrzymały kilkuset dziennikarzy pod zarzutem koordynowania protestów i podżegania do buntu przeciwko obecnej władzy. Dziennikarze białoruscy, spoza granic swojego kraju, na Facebooku ogłosili zbiórkę na rzecz niezależnych białoruskich mediów – Kampania Solidarności Białoruś. Konto rośnie, a pieniądze są przeznaczane – jak pisze jeden z organizatorów zbiórki Alexey Leonchik:

„Na stypendia i świadczenia dla dziennikarzy, którzy są bici i torturowani w więzieniu i nie mogą pracować. Na sprzęt do pracy konfiskowany przez milicję i ochronny dla dziennikarzy. Potrzebne jest choćby jednorazowe wsparcie finansowe dla dziennikarzy, poddanych represją za pracę na rzecz niezależnych mediów. Dotyczy to wolnych reporterów oraz innych pracowników mediów. Wiemy, że OMON cynicznie namierza dziennikarzy żeńskich i męskich, których jedyną ochroną często jest ich kamizelka PRESS”.

„Oni mają gdzieś zasady”

W ostatni poniedziałek na ulice wyszli emeryci. Dzień wcześniej służby spacyfikowały Marsz Śmiałych w Mińsku. Były kolejne pobicia i zatrzymania. Dziennikarz Belsat.tv rozmawiał z lekarką z mińskiego pogotowia ratunkowego, która opisywała obrażenia:

– Widać, że bili ich po nogach, po plecach, po głowach, szczególnie po potylicach. Jednemu mężczyźnie złamali kręgosłup, ale sytuacja nie jest krytyczna i będzie mógł chodzić. Pewna dziewczyna miała rany od odłamków. Pod jej nogami wybuchł granat hukowy. Tym razem nie widzieliśmy, by bili kobiety tak jak poprzednio – w brzuch i piersi. Obrażenia były u wszystkich podobne. Tylko jeden człowiek miał tak stłuczone palce, że aż paznokcie mu posiniały. Jednego z rannych przywieziono z konwojentem, funkcjonariuszem drogówki. Na prośbę o okazanie dokumentów milicjanci powiedzieli, że przywieziony przez nich człowiek jest skazany. Ale jak mógł być skazany, skoro tego dnia nie było procesów? Wtedy nam powiedzieli, że oni mają gdzieś zasady, jesteśmy dla nich nikim i mamy nie wtrącać się w nie nasze sprawy.

Rodzina Siergieja Silicza nie ma żadnych nowych informacji o aresztowanych. Nadal bardzo obawiają się o ich los, tym bardziej że władza nie ma zamiaru wszczynać żadnych śledztw i spraw dotyczących użycia środków specjalnych przez funkcjonariuszy.

Na Białorusi dzisiaj ludzie bici nie mają żadnych praw, a bijący nie muszą obawiać się jakichkolwiek konsekwencji.

 Znadniemna.pl za Iwona Zielinska-Adamczyk/plus.gazetawroclawska.pl

Nocą ludzie ubrani na czarno porwali mieszkających w Brześciu Olgę i Siergieja. Bratanek Siergieja, wrocławianin, ma nadzieję, że jeżeli o tym zrobi się głośno, to nie dojdzie do tragedii, jaka spotkała Bandarenkę (zakatowany na śmierć przez ludzi Łukaszenki 11 listopada mieszkaniec Mińska). [caption id="attachment_49918" align="alignnone" width="500"]

W mińskiej cerkwi pw. Zmartwychwstania Pańskiego odbywa się pożegnanie ze śp.  Romanem Bandarenką, który został zakatowany na śmierć po tym, jak wyszedł na podwórze bloku, w którym mieszkał, żeby zapytać nieznanych mu ludzi po co obcinają biało-czerwono białe wstążki na Placu Przemian (nieoficjalna nazwa podwórza, na którym mieszkańcy robili patriotyczne instalacje, wyrażając protest przeciwko dyktaturze Łukaszenki).

Pożegnać się z zabitym przyszły tysiące mieszkańców Mińska. Jeszcze przed otwarciem cerkwi cały plac przed świątynią został wypełniony ludźmi, którzy wciąż idą, żeby pożegnać ofiarę przemocy, która stała się symbolem pokojowego sprzeciwu Białorusinów przeciwko dyktaturze. Na wieńcach, które przynoszą ludzie widnieje napis „Bohaterowi Białorusi”.

Liczba kwiatów i wieńców przynoszonych przez ludzi jest tak duża, że nie mogłyby się zmieścić nawet w ciężarówce. Wobec tego przedstawiciele mińskich biur biur pogrzebowych z własnej inicjatywy podstawiają pod cerkiew samochody, aby przewieźć kwiaty na Cmentarz Północny w Mińsku, gdzie zostanie pochowany Roman Bandarenka.

Wśród wielu duchownych, którzy przyszli pożegnać się z Romanem, są księża zarówno prawosławni, jak i katoliccy.

Przypomnijmy, że 31-letni Roman Bandarenka 11 listopada wyszedł na Plac Przemian, żeby zapytać znajdujących się tam cywili w maseczkach, po co zdejmują  dekoracje wykonane z biało-czerwono-białych wstążek. Reakcją na pytanie stało się pobicie mężczyzny, po którym został on schwytany za ręce i nogi i zaniesiony do nieoznakowanego busa. Pół godziny później Roman Bandarenka był już nieprzytomny i z Centralnej Komendy Milicji Mińska  z obrażeniami głowy został przewieziony do szpitala. Lekarze podjęli próbę jego ratowania. Zabieg, wymagający trepanacji czaszki trwał kilka godzin. Pacjent, niestety, zmarł.

Komitet Śledczy Białorusi wszczął formalne dochodzenie  sprawdzające w związku z faktem śmierci młodego człowieka, ale prokuratura nie poinformowała o wszczęciu sprawy karnej w sprawie jego zabójstwa.

Dopiero 13 listopada Aleksander Łukaszenko zlecił Prokuraturze Generalnej, aby objęła kontrolą  śledztwo w tej głośnej sprawie, wiadomość o której rozeszła się szerokim echem po całej Białorusi. Łukaszenko mówiąc o pobiciu Romana Bandarenki zapewniał, że był on pijany. Jednak rodzina zabitego posiada kopię zrobionego w szpitalu badania krwi, z którego wynika, że był absolutnie trzeźwy.

Dziennikarka portalu TUT.BY Katarzyna Borysewicz, pisząca o sprawie pobicia i tragicznej śmierci Romana Bandarenki, ujawniła m.in., że wbrew temu co mówił publicznie Łukaszenka, skatowany na śmierć mężczyzna był trzeźwy. Za rzekome rozpowszechnianie nieprawdziwej informacji została schwytana  i osadzona w areszcie śledczym KGB Białorusi.

Znadniemna.pl na podstawie TUT.BY

W mińskiej cerkwi pw. Zmartwychwstania Pańskiego odbywa się pożegnanie ze śp.  Romanem Bandarenką, który został zakatowany na śmierć po tym, jak wyszedł na podwórze bloku, w którym mieszkał, żeby zapytać nieznanych mu ludzi po co obcinają biało-czerwono białe wstążki na Placu Przemian (nieoficjalna nazwa podwórza,

Troje uczniów Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie zostali laureatami białoruskiego republikańskiego etapu XXIX Konkursu Recytatorskiego im. Adama Mickiewicza „KRESY”.

W kategorii III (młodzież od 13 do 15 lat) za najlepszą wśród recytatorów z całej Białorusi została uznana przez jurorów uczennica „Batorówki” Wiktoria Gryniewska.

Posiadamy nagranie jej występów podczas eliminacji szkolnych:

Wiersz Leopolda Staffa „Dzieciństwo”:

Wiersz Adama Mickiewicza „Śmierć Pułkownika”:

https://youtu.be/iY7hZpZufrE

W II kategorii wiekowej (dzieci od 8 do 12 lat) III miejsce zdobyła uczennica „Batorówki” Karina Mieleszko.

Wideo z eliminacji szkolnych:

Wiersz Marka Wnukowskiego „Tygrys i koza”:

Wiersz Mirosławy Woźnej „Kotka-ślicznotka”:

„Batorówka ma także laureata w najbardziej prestiżowej IV kategorii wiekowej (młodzież powyżej 16 roku życia). III miejsce w ostrej rywalizacji najstarszych recytatorów zajął jeden z najzdolniejszych  w „Batorówce” recytatorów, posiadający nietuzinkowe zdolności aktorskie Dymitr Sieliło.

Wideo z eliminacji szkolnych:

Wiersz Adama Mickiewicza „Reduta Ordona”:

https://youtu.be/OZy0bDzr-s4

Wiersz Kazimierza Przerwy-Tetmajera „Ironia”:

https://youtu.be/NKSmuPYSCrQ

Laureatom z „Batorówki” i wszystkim uczestnikom białoruskiego republikańskiego etapu XXIX Konkursu Recytatorskiego im. Adama Mickiewicza „KRESY” gratulujemy wspaniałych występów!

 Znadniemna.pl

Troje uczniów Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie zostali laureatami białoruskiego republikańskiego etapu XXIX Konkursu Recytatorskiego im. Adama Mickiewicza „KRESY”. W kategorii III (młodzież od 13 do 15 lat) za najlepszą wśród recytatorów z całej Białorusi została uznana przez jurorów uczennica

Światowe Gwiazdy kina, muzyki i inne znakomitości nagrały film, w którym wyrażają solidarność z Białorusinami, walczącymi ze zbrodniczym reżimem białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki.

Swoje poparcie dla białoruskiego protestu Gwiazdy wyrażają, wypowiadając do kamery hasło „Żywie Biełaruś!” („Niech żyje Białoruś!”), będące najpopularniejszym okrzykiem, brzmiącym podczas protestów Białorusinów. Za portalem Karta’97 publikujemy ten film, w którym występują m.in. aktorzy Jude Law, Linda Emond, Jay O. Sanders, muzyk Goldie (Clifford Price) i wielu innych:

https://vimeo.com/480702916

Znadniemna.pl za Karta’97

 

 

Światowe Gwiazdy kina, muzyki i inne znakomitości nagrały film, w którym wyrażają solidarność z Białorusinami, walczącymi ze zbrodniczym reżimem białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki. Swoje poparcie dla białoruskiego protestu Gwiazdy wyrażają, wypowiadając do kamery hasło "Żywie Biełaruś!" ("Niech żyje Białoruś!"), będące najpopularniejszym okrzykiem, brzmiącym podczas protestów Białorusinów.

Łączne zadłużenie największych i średnich białoruskich przedsiębiorstw przekroczyło rozmiar białoruskiej gospodarki. I na tym nie koniec.

Zdjęcie ilustracyjne

Według stanu na początek października suma zobowiązań flagowych przedsiębiorstw Białorusi osiągnęła 156 miliardów miejscowych rubli (równowartość 230,45 mld zł) – informuje portal banki24.by.

Dla porównania wielkość PKB Białorusi w 2020 roku według wrześniowych szacunków władz wyniesie 145,9 mld rubli. Tym samym zadłużenie głównych przedsiębiorstw w kraju jest już wyższe niż oczekiwany PKB.

Wyjątkowa jest też dynamika zadłużania się białoruskich, w większości państwowych, firm. Od początku roku zadłużenie dużych i średnich firm wzrosło o 17,5 proc. To więcej niż w jakimkolwiek pełnym roku ostatnich pięciu lat. I tak w 2016 r zadłużenie ogółem wzrosło o 7,4 proc., w 2017 r o 12,9 proc., w 2018 r o 10,7 proc. w 2019 r. – o 7,4 proc.

Najbardziej zadłużone są przedsiębiorstwa stolicy – Mińska – 44,2 mld rubli (+ 20,3 proc. od początku roku). Najmniejsze zadłużenie notują firmy z graniczącego z Polską obwodu brzeskiego. Zdaniem banki24.by wynika to najprawdopodobniej z faktu, że region został najmniej dotknięty tzw. kompleksową modernizacją.

Wśród rodzajów działalności najwięcej zobowiązań zgromadził przemysł – 75,5 mld rubli. Od początku roku zadłużenie przedsiębiorstw przemysłowych wzrosło o 16 proc. W tym sektorze największe zadłużenie miał przemysł spożywczy oraz przetwórcy drewna i celulozy.

W rolnictwie zadłużenie ogółem wyniosło 15,1 mld rubli, w budownictwie 20,1 mld rubli, w handlu hurtowym 7,7 mld rubli, w handlu detalicznym 9 mld rubli, w transporcie 7,9 mld rubli.

Ponad 10,1 mld rubli stanowią niespłacane zobowiązania. Najwięcej przeterminowanych długów zgromadziły przedsiębiorstwa regionu mińskiego i homelskiego. Jeśli chodzi o sektory gospodarki, większość toksycznych długów zaciągnął przemysł, gdzie dominuje własność państwowa, przed państwowym rolnictwem.

W tej sytuacji nie dziwi, że większość przedsiębiorstw jedzie na stratach. Wśród dużych i średnich przedsiębiorstw przemysłowych udział firm o niskiej rentowności wyniósł 47 proc. z czego 17,7 proc. było nierentownych, a 29,1 proc. notowało niską rentowność.

Jeszcze gorzej jest w białoruskim rolnictwie. Tam 61 proc. firm jest zagrożonych niewypłacalnością, z czego 26,5 proc. już generuje straty.

 Znadniemna.pl za Iwona Trusewicz/RP.PL

Łączne zadłużenie największych i średnich białoruskich przedsiębiorstw przekroczyło rozmiar białoruskiej gospodarki. I na tym nie koniec. [caption id="attachment_49884" align="alignnone" width="500"] Zdjęcie ilustracyjne[/caption] Według stanu na początek października suma zobowiązań flagowych przedsiębiorstw Białorusi osiągnęła 156 miliardów miejscowych rubli (równowartość 230,45 mld zł) - informuje portal banki24.by. Dla porównania wielkość

Projekt pn. „Ferdynand Ruszczyc – współpraca kulturalna między Polską a Białorusią” zakłada wypracowanie trwalej płaszczyzny współpracy dla wymiany intelektualnej między środowiskami opiniotwórczymi Polski i Białorusi poprzez stworzenie, aktywne prowadzenie i rozwijanie strony internetowej ruszczyc.eu.

Zamierzeniem Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” jest utrzymanie i rozwijanie strony także po zakończeniu realizacji projektu w ramach działań prowadzonych przez Zespół ds. Mediów FPPnW co najmniej do końca 2021 roku.

Zapewnione to zostanie m.in. w ramach działań podejmowanych przez tenże zespół, z powadzeniem prowadzący portal informacyjny dot. Wschodu IDA czy fundacyjne profile w mediach społecznościowych.

Istotnym dodatkowym elementem, będącym efektem realizacji projektu będzie aktywizowanie i wzmocnienie pozycji polskich środowisk zamieszkujących obszar Białorusi poprzez rozpowszechnianie informacji na temat projektu, podnoszenie wiedzy na nt. Ferdynanda Ruszczyca i Jego dorobku artystycznego, promowanie projektu w białoruskich mediach, a także rozwijanie międzynarodowego dialogu dotyczącego postaci Ferdynanda Ruszczyca jako symbolu wspólnych losów i dziedzictwa Polski i Białorusi. Strona internetowa ruszczyc.eu stanowić będzie także przydatny i nowoczesny materiał edukacyjny do wykorzystania w procesie nauczania w ramach działań podejmowanych przez Zjednoczenie Społeczne Polska Macierz Szkolna na Białorusi.

Celem autorów projektu będzie promowanie jego w przestrzeni internetu poprzez reklamę na profilach społecznościowych, pozycjonowanie strony ruszczyc.eu, oraz drogą dotarcia do środowisk opiniotwórczych – dziennikarskich i akademickich: dziennikarzy i przedstawicieli ośrodków akademickich, a także młodzieży studenckiej, przedstawicieli instytucji kulturalnych, nauczycieli.

Znadniemna.pl za pol.org.pl

Projekt pn. „Ferdynand Ruszczyc – współpraca kulturalna między Polską a Białorusią” zakłada wypracowanie trwalej płaszczyzny współpracy dla wymiany intelektualnej między środowiskami opiniotwórczymi Polski i Białorusi poprzez stworzenie, aktywne prowadzenie i rozwijanie strony internetowej ruszczyc.eu. Zamierzeniem Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” jest utrzymanie i rozwijanie strony także

Dzień dobry, nazywam się Marian Bogdanowicz, mieszkam w Polsce i poszukuje rodziny na Białorusi.

Wieś Kiemiany (zaznaczona czerwoną linią) na zdjęciu satelitarnym GoogleMaps

Mój ojciec urodził się 1925 roku w Kiemianach – rejon oszmiański, obwód grodzieński. W 1948 roku wyjechał do Polski. W Polsce zmieniono literę w nazwisku z „h” na „g”. Poprzednio nazwisko brzmiało Bohdanowicz.

W miejscowości Kiemiany pozostał brat mojego ojca z rodziną. Próbowałem szukać syna brata ojca (Czesława Bohdanowicza) przez portal internetowy Radzima.net.

Szukałem w trzech miejscowościach: Kiemiany, Cudzieniszki, Kamienny Łog.

Odpowiedzi na moje ogłoszenie nie było. Udało mi się ustalić jedynie, że moja rodzina, która mieszkała w Kiemianach, po pożarze domu zmieniła miejsce zamieszkania. Niestety, nie udało mi się ustalić dokąd się przeprowadzili.

Rodzicami Czesława Bohdanowicza byli Stanisław i Jadwiga Bohdanowiczowie.

Rodzice Jadwigi to: Józef i Rozalia Gancewscy, natomiast rodzicami Stanisława byli Maciej Bohdanowicz i Michalina, z domu Korsak.

Może spotkali się Państwo z którymś z wymienionych nazwisk? Byłbym wdzięczny za pomoc w ustaleniu adresu zamieszkania i nawiązaniu kontaktu.

Pozdrawiam,

Marian Bogdanowicz, e-mail: [email protected]

Dzień dobry, nazywam się Marian Bogdanowicz, mieszkam w Polsce i poszukuje rodziny na Białorusi. [caption id="attachment_49879" align="alignnone" width="500"] Wieś Kiemiany (zaznaczona czerwoną linią) na zdjęciu satelitarnym GoogleMaps[/caption] Mój ojciec urodził się 1925 roku w Kiemianach - rejon oszmiański, obwód grodzieński. W 1948 roku wyjechał do Polski. W

Ponad 1 050 Białorusinów przyjechało do Polski w ramach ruchu humanitarnego, a ok. 330 dzięki programowi dla przedsiębiorców „Poland. Business Harbour” – poinformował PAP wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Bartosz Grodecki.

Białorusini mogą w Polsce bezpiecznie manifestować swoje symbole narodowe, fot.: Joanna Szubzda/Polskie Radio Białystok

Dane, które podał wiceszef MSWiA odpowiedzialny w resorcie m.in. za sprawy zagraniczne i politykę migracyjną, dotyczą okresu między 18 sierpnia a 12 listopada. Obejmują osoby, które wjechały do Polski, skorzystawszy z jednego ze specjalnych trybów wjazdu oraz uczestników „Poland. Business Harbour”. Nie zawierają się w nich jednak ci, którzy przyjechali np. na wizach turystycznych.

Jak poinformował Grodecki, ponad 1 050 Białorusinów przyjechało do Polski w ramach ruchu humanitarnego, czyli dzięki wizom humanitarnym, procedurze udzielenia ochrony międzynarodowej lub po zezwoleniu, które w szczególnych sytuacjach może wydać komendant Straży Granicznej.

Ponadto do kraju przyjechało już ok. 330 Białorusinów, którzy otrzymali wizę w ramach programu „Poland. Business Harbour”. Program ten, to kompleksowy pakiet, którego celem jest ułatwienie specjalistom IT, start-upom i innym firmom bezproblemowej relokacji do Polski. Koordynuje go Ministerstwo Rozwoju i Polska Agencja Inwestycji i Handlu, we współpracy z GovTech Polska w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości i fundacją Startup Hub Poland.

W obliczu kryzysu politycznego na Białorusi MSWiA we wrześniu zmieniło rozporządzenie dotyczące ograniczenia ruchu na granicy zewnętrznej Unii Europejskiej, które obowiązuje od marca w związku z pandemią Covid-19. Dzięki zmianie do Polski formalnie wjechać może każdy obywatel Białorusi posiadający tytuł wjazdowy – tak, jak przed pandemią. Wjazd na wizach humanitarnych, na wizach turystycznych i w ramach „Poland. Business Harbour” umożliwiono jeszcze wcześniej.

Na Białorusi od 9 sierpnia trwają akcje protestacyjne, których uczestnicy domagają się odejścia Alaksandra Łukaszenki i rozpisania nowych, uczciwych wyborów prezydenckich. Od trzech miesięcy codziennie odbywają się pokojowe demonstracje opozycji, które są brutalnie tłumione przez siły bezpieczeństwa.

 Znadniemna.pl za Gazetaprawna.pl/PAP

Ponad 1 050 Białorusinów przyjechało do Polski w ramach ruchu humanitarnego, a ok. 330 dzięki programowi dla przedsiębiorców "Poland. Business Harbour" - poinformował PAP wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Bartosz Grodecki. [caption id="attachment_49874" align="alignnone" width="500"] Białorusini mogą w Polsce bezpiecznie manifestować swoje symbole narodowe, fot.: Joanna

Uroczysta akademia z okazji 102. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości odbyła się 12 listopada w Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie („Batorówce”).

W ramach szkolnej uroczystości odbył się koncert pieśni patriotycznych, śpiewanych m.in.  przez legionistów i żołnierzy polskich podczas walk o Niepodległość Ojczyzny oraz w okresie międzywojennym.

W koncercie wystąpili soliści, działającego przy „Batorówce” zespołu wokalnego „Akwarele”, a z gościnnym występem pojawił się na scenie  zespół „Nadniemeńskie melodie” z działającego przy ZPB Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

Gośćmi akademii, byli m. in.: konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek z małżonką Elżbietą, a także prezes ZPB Andżelika Borys.

Przemawia konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek

Przemawia prezes ZPB Andżelika Borys

Relacja wideo z obchodów Święta Niepodległości Polski w „Batorówce” została opublikowana  na kanale, prowadzonym przez Związek Polaków na Białorusi w serwisie internetowym YouTube:

https://youtu.be/A1oy72gSliY

Znadniemna.pl

Uroczysta akademia z okazji 102. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości odbyła się 12 listopada w Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie („Batorówce”). W ramach szkolnej uroczystości odbył się koncert pieśni patriotycznych, śpiewanych m.in.  przez legionistów i żołnierzy polskich podczas walk o

Dzisiaj  o godz. 18:30 w Archikatedrze Najświętszego Imienia Najświętszej Maryi Panny w Mińsku odbędzie się Msza św. w intencji wiecznego życia dla duszy Romana Bandarenki, 31-letniego malarza z Mińska, którego 11 listopada wieczorem  bestialsko zamordowali ubrani po cywilnemu milicyjni tajniacy.

Śp. Roman Bandarenka, fot.: facebook.com

Roman Bandarenka został zamordowany za to, że wyszedł z domu, żeby zobaczyć, jak tajniacy z milicji obcinają biało-czerwono-białe wstążki (białoruskie barwy narodowe, zwalczane przez reżim Łukaszenki), które od rozpoczęcia protestów powyborczych na Białorusi wywieszają  na podwórku mieszkańcy stojących dookoła bloków.

Roman Bandarenka został najpierw pobity na podwórku bloku, w którym mieszka, a potem był dobijany w nieoznakowanym samochodzie, którym już nieprzytomnego zawieziono go na komendę milicji.

Dopiero z komendy milicji nieprzytomnego, z licznymi śladami pobić na głowie i ciele, mężczyznę zabrała do szpitala karetka pogotowia ratunkowego. W szpitalu medycy od razu stwierdzili, że szanse na uratowanie życia pobitego wynoszą  1 do 1000.

Lekarze próbowali ratować życie mężczyzny przez cały dzień 12 listopada. Niestety okazali się bezradni. Wieczorem Roman Bandarenka zmarł, nie wracając do przytomności.

Śmierć malarza wywołała powszechny szok, żal i gniew u mieszkańców bloku, w którym mieszkał, a także u wielu mieszkańców białoruskiej stolicy, którzy dzisiaj w nocy zapalili tysiące świec w miejscu pobicia Romana Bandarenki. Wieść o bestialskim zamordowaniu  przez milicyjnych tajniaków młodego mężczyzny rozniosła się po całej Białorusi, której mieszkańcy masowo zapalali świece w oknach swoich mieszkań, aby w ten sposób wyrazić swój stosunek do przemocy, stosowanej przez białoruskie władze do współobywateli.

W dniu, kiedy wieść o zabiciu niewinnego człowieka  rozniosła się po kraju generalny wikariusz archidiecezji mińsko-mohylewskiej, biskup Jerzy Kasabucki ogłosił u siebie na facebooku , że 13 listopada w mińskiej archikatedrze przy placu Swobody, 9, o godzinie 18:30, odbędzie się Msza św. za duszę niewinnie zabitego Romana Bandarenki.

Dzisiaj oficjalny komunikat o tym nabożeństwie opublikował portal Kościoła Katolickiego na Białorusi Catholic.by, który będzie prowadził transmisję nabożeństwa na żywo.

Bestialskie zabójstwo w Mińsku wywołało szok i smutek  nie tylko w  kręgach  białoruskich wyznawców katolicyzmu. Na zbrodnię, odreagował m.in. proboszcz grodzieńskiej katedry prawosławnej o. Gieorgij Roj. Napisał na facebooku, że  niewinnie zakatowany w Mińsku przez milicyjnych tajniaków Roman Bandarenka zostanie upamiętniony w Grodnie poprzez bicie na początku każdej godziny największego dzwonu na dzwonnicy grodzieńskiej  katedry prawosławnej. Natomiast dzisiaj rano, o godzinie  10:15, w katedrze prawosławnej w Grodnie została odprawiona panichida za duszę kolejnej ofiary przemocy białoruskich władz.

Za duszę zabitego w najbliższą niedzielę o godzinie 11:15 po liturgii świętej zostanie odprawiona panichida także w grodzieńskiej świątyni  grekokatolickiej.

Znadniemna.pl

Dzisiaj  o godz. 18:30 w Archikatedrze Najświętszego Imienia Najświętszej Maryi Panny w Mińsku odbędzie się Msza św. w intencji wiecznego życia dla duszy Romana Bandarenki, 31-letniego malarza z Mińska, którego 11 listopada wieczorem  bestialsko zamordowali ubrani po cywilnemu milicyjni tajniacy. [caption id="attachment_49853" align="alignnone" width="500"] Śp. Roman

Skip to content