HomeStandard Blog Whole Post (Page 133)

W Kościele katolickim w Polsce 16 maja obchodzone jest święto jednego z patronów kraju, męczennika  za wiarę – św. Andrzeja Boboli.

Wspomnienie patrona Polski, który jest także patronem diecezji pińskiej na Białorusi oraz  Polesia przypada zawsze na rocznicę męczeńskiej śmierci świętego.

Doszło do niej w zamęcie konfliktów roznieconych przez powstanie Chmielnickiego. Wówczas duchowny katolicki dostał się we wsi Mohilno w ręce Kozaków, którzy 16 maja 1657 wpadli do Janowa Poleskiego z zamiarem mordowania Polaków. Kozacy traktowali katolickiego kaznodzieję jako wroga politycznego. Zarzucali mu nawracanie ruskiej ludności prawosławnej na katolicyzm.

Z pojmanego kapłana zdarto suknię kapłańską, na pół obnażonego zaprowadzono pod płot, przywiązano do słupa i zaczęto bić nahajami i zmuszać do  zrzeczenia się wiary. Następnie oprawcy ucięli świeże gałęzie wierzbowe, upletli z nich koronę na wzór Chrystusowej i włożyli ją na głowę kapłana oraz zaczęli go policzkować, aż wybili mu zęby. W trakcie dalszych tortur oprawcy wyrywali swojej ofierze paznokcie i zdarli skórę z górnej części jego ręki.  Wreszcie odwiązali duchownego i okręcili sznurem, a dwa jego końce przymocowali do siodeł. Andrzej Bobola musiał biec za końmi, popędzany kłuciem lanc, a oprawcy dodatkowo torturowali go szablami, raniąc mu palce, nogę oraz przekłuwając oko.

Na koniec zawleczono ofiarę tortur do rzeźni miejskiej, rozłożono na stole i zaczęto przypalać ogniem. Na miejscu tonsury wycięto mu ciało na głowie do kości, na plecach wycięto mu skórę w formie ornatu, rany posypano sieczką oraz odcięto nos, uszy i wargi. Kiedy z bólu i jęku torturowany wzywał imiona Jezusa i Maryi, w karku zrobiono otwór i wyrwano mu język oraz grubym szydłem rzeźniczym podziurawiono mu lewy bok.

Potem szarpane konwulsjami ciało duchownego powieszono twarzą do dołu. Katusze i straszne tortury trwały około dwóch godzin, po których uderzeniem szabli w szyję dowódca oddziału zakończył około godziny 15:00 nieludzkie męczarnie przyszłego świętego, powodując  jego śmierć.

W tym roku wierni katoliccy, czczący św. Andrzeja Bobolę, mają do świętowania kilka okrągłych rocznic, związanych ze świętym. męczennikiem

Na 30 października przypada 170. rocznica beatyfikacji św. Andrzeja Boboli – został beatyfikowany przez papieża,  bł. Piusa IX, 30 października 1853 roku),  Miesiąc temu miała miejsce 85. rocznica jego kanonizacji przez papieża Piusa XI (17 kwietnia 1938 roku), a za nieco ponad miesiąc – 19 czerwca – minie 85 lat  od chwili sprowadzenia relikwii świętego do Warszawy. Od 1 stycznia tego roku trwa rok 70-lecia  ustanowienia parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Warszawie (1 stycznia 1953).

Św. Andrzeja Bobola nazywany jest apostołem Pińszczyzny i Polesia. Był gorliwym kaznodzieją i spowiednikiem. Chodząc po wioskach – od domu do domu i nauczając – przyczynił się do tego, że wielu prawosławnych przeszło na katolicyzm. Otrzymał nawet przydomek „łowca dusz – duszochwat”. Jego postawa zrodziła jednak wrogość  prawosławnych ortodoksów, która w czasie wojen kozackich przerodziła się w nienawiść, powodującą jedną z najbardziej okrutnych męczeńskich śmierci za wiarę spośród tych, jakie zna historia chrześcijaństwa.

Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Janowie Poleskim, od 10-ciu lat będący także Sanktuarium św. Andrzeja Boboli

Umęczony i zamordowany w leżącym współcześnie na terenie Białorusi Janowie Poleskim św. Andrzej Bobola jest szczególnie czczony przez białoruskich katolików. Kościołowi Podwyższenia Krzyża Świętego w Janowie Poleskim  dziesięć lat temu – 16 maja 2013 toku – decyzją biskupa pińskiego Antoniego Dziemianko nadano tytuł Sanktuarium św. Andrzeja Boboli.

Kapliczka św. Andrzeja Boboli przed kościołem w Janowie Poleskim

Sanktuarium  w Janowie Poleskim posiada unikatową, po przeniesieniu w całości relikwii świętego do Warszawy, relikwię patrona diecezji pińskiej i Polesia – żebro św. Andrzeja Boboli.

Żebro św. Andrzeja Boboli, przechowywane w Sanktuarium świętego w Janowie Poleskim na Białorusi

Święty męczennik za wiarę jest dziś nie tylko drugorzędnym patronem Polski, ale również patronem metropolii warszawskiej, diecezji łomżyńskiej, płockiej i warmińskiej oraz drugorzędnym patronem archidiecezji wileńskiej.

Oficjalne, publiczne ogłoszenie decyzji watykańskiej Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów o uznaniu św. Andrzeja Boboli drugorzędnym patronem Polski nastąpiło 16 maja 2002 r. w sanktuarium tego świętego w Warszawie.

Św. Andrzej jest także patronem ewangelizacji w trudnych czasach, patronem jedności Kościoła, patronem diecezji pińskiej i całego Polesia oraz patronem kolejarzy.

Znadniemna.pl na podstawie Ekai.pl / Wikipedia.pl, Źródło Ilustracji: Wikipedia Commons

 

 

W Kościele katolickim w Polsce 16 maja obchodzone jest święto jednego z patronów kraju, męczennika  za wiarę - św. Andrzeja Boboli. Wspomnienie patrona Polski, który jest także patronem diecezji pińskiej na Białorusi oraz  Polesia przypada zawsze na rocznicę męczeńskiej śmierci świętego. Doszło do niej w zamęcie konfliktów

Ksiądz Krzysztof Pożarski, kapłan z Polski, od wielu lat posługujący na terenach byłego Związku Sowieckiego, „odkrył” niedawno w katolickim kościele pw. św. Jana Chrzciciel, w białoruskiej wsi Wołkołata (diecezja witebska ) dwa szkice obrazu Jezusa Miłosiernego, wykonane przez Eugeniusza Kazimirowskiego, autora znanego na całym świecie wizerunku Pana Jezusa, będącego najbardziej rozpoznawalną Jego ikoną.

Znalezione w wiosce Wołkołata szkice różnią się między sobą. Zdaniem ich odkrywcy stanowiły one swego rodzaju projekty robocze przyszłej ostatecznej wersji obrazu, wykonanego dla św. Faustyny Kowalskiej i bł. ks. Michała Sopoćki w Wilnie.

W rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną (KAI) ks. Pożarski wyznał, że o istnieniu obu obrazów dowiedział się od arcybiskupa-seniora mińsko-mohylewskiego Tadeusza Kondrusiewicza, gdy w pierwszą sobotę lipca zeszłego roku jechał z nim do sanktuarium maryjnego w Budsławiu. Arcybiskup powiedział wówczas, że w Wołkołacie w rejonie dokszyckim znajduje się pierwszy szkic Jezusa Miłosiernego, wykonany przez Kazimirowskiego, ale namalowane na nim oblicze Pana Jezusa, jak wiemy z Dzienniczka siostry Faustyny, nie spodobało się jej, gdyż nie oddawało piękna jej wizji.

Kapłan przyznaje, że był „wręcz oszołomiony” tą po raz pierwszy usłyszaną historią. Zdziwił się, że fakt ten nie jest szeroko znany czcicielom Miłosierdzia Bożego na całym świecie. Sam ksiądz również nie znał historii przechowywanych w Wołkołacie szkiców, choć w latach 1990-92 pracował w parafii w Duniłowiczach, leżących 20 km od Wołkołaty, a od ponad 40 lat jest wiernym czcicielem i propagatorem kultu Miłosierdzia Bożego.

Nieco oszołomiony wiadomościami zasłyszanymi od arcybiskupa Kondrusiewicza ksiądz Pożarski postanowił jak najszybciej pojechać do kościoła św. Jana Chrzciciela w Wołkolacie, aby na miejscu zbadać sprawę szkiców. Sukces osiągnął dopiero 8 maja br. Pod nieobecność proboszcza, ale za jego zgodą jedna z parafianek otworzyła ks. Pożarskiemu świątynię. Zaraz po wejściu do niej duchowny zobaczył na słupie z lewej strony obraz Jezusa Miłosiernego, podobny do tego, jaki jest w Wilnie, ale znacznie mniejszy, i znany mu wcześniej ze zdjęcia znalezionego w Internecie.

Okazało się jednak, że nie jest to ten obraz, który nie spodobał się siostrze Faustynie i po prawej stronie ołtarza głównego na galerii wisiał właściwy wizerunek. Kapłan próbował poznać dzieje obu obrazów, ale ani jego przewodniczka, ani druga zawołana do kościoła parafianka, niewiele mogły mu powiedzieć.

Kaplan dowiedział się jedynie rzeczy znanej wiernym w tej parafii. Przekazywana z ust do ust od czasów wojny opowieść głosiła, że obraz, który nie spodobał się siostrze Faustynie, przywiózł do Wołkołaty ks. Romuald Dronicz, będący tutaj proboszczem w latach 1938-42.

Niektóre starsze osoby pamiętały z dzieciństwa tamtą chwilę, nie potrafiły jednak powiedzieć, w którym dokładnie roku to nastąpiło. Co się tyczy drugiego obrazu, zawieszonego z lewej strony na słupie kościoła, obie kobiety w ogóle nic o nim nie wiedziały.

Ks. Pożarski po drabinie wszedł na galerię, sfotografował tam i wymierzył pierwszy obraz w drewnianej ramie. Ma on wymiary: 1650 na 900 mm, z czego szerokość samej ramy wynosi 100 mm. Okazało się, że dzieło wymaga natychmiastowej odnowy, gdyż widać na nim różne plamy i zanieczyszczenia po ptakach.

Drugi obraz – o wymiarach 1390 x 740 mm, w tym szerokość drewnianej ramy 60 mm – okazał się w znacznie lepszym stanie, ale też wymagał gruntownej renowacji. Jest to zapewne drugi obraz pędzla Kazimirowskiego. Gdy siostrze Faustynie nie spodobała się twarz Jezusa na pierwszym obrazie, artysta namalował drugi wizerunek z nieco zmienionym Jego obliczem, które nieznacznie, ale różniło się od tego, które znamy z płótna wileńskiego.

Powszechnie wiadomo, że aby namalować duży obraz, potrzebna jest jego mniejsza kopia – szkic, aby zamawiający mógł odnieść się do propozycji artysty. Można przyjąć zatem, że na słupie w kościele w Wołkołacie wisi drugi obraz Jezusa Miłosiernego, na którego podstawie powstał duży wizerunek, znajdujący się obecnie w kościele Świętej Trójcy w Wilnie – w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego.

Według rozmówcy KAI oba obrazy Jezusa Miłosiernego przywiózł z Wilna do parafii w Wołkołacie jej nowy wówczas proboszcz, wspomniany ks. Romuald Dronicz. Mógł to być rok 1938 lub 1939, gdyż później nastała okupacja sowiecka, a po niej niemiecka i podróżowanie do Wilna oddalonego o ok. 160 km stało się niebezpieczne. 4 lipca 1942 roku ksiądz Dronicz wraz z czterema innymi kapłanami poniósł męczeńską śmierć z rąk niemieckich okupantów, którzy rozstrzelali duchownych w więzieniu w Berezweczu k. Głębokiego na Białorusi.

Ksiądz Romuald Dronicz był bardzo ciekawą osobowością, gdyż był szperaczem i zbieraczem, m.in. posiadał ciekawy zbiór starych i cennych druków. To jemu jako swemu przyjacielowi ks. Michał Sopoćko podarował dwa pierwsze obrazy-szkice Jezusa Miłosiernego, namalowane przez Kazimirskiego. Uczynił tak zapewne dlatego, że chciał, aby został tylko jeden wizerunek Miłosiernego Zbawcy. Jednocześnie nie chciał zniszczyć dwóch pierwszych obrazów, dlatego przekazał je do kościoła, położonego na skraju archidiecezji wileńskiej, niejako w głuszy, z dala od głównych dróg.

Wiadomo również, że bł. Michał Sopoćko postarał się później o namalowanie obrazu Jezusa Miłosiernego w setkach kopii, nigdy jednak nie wspominał o tych płótnach, które wysłał do Wołkołaty. Ksiądz Pożarski uważa, że mamy do czynienia z „przedziwną tajemnica Opatrzności Bożej, która dopiero dzisiaj się odkrywa, dzięki czemu trzeba będzie trochę uzupełnić historię kultu Miłosierdzia Bożego”. Duchowny dodaje, że „dla Kościoła na Białorusi jest to prawdziwy ukryty skarb, który trzeba wydobyć z ziemi albo też drogocenna perła, którą trzeba «kupić»”. Jego zdaniem warto byłoby poświęcić tej historii jakąś konferencję czy spotkanie.

Polski kapłan zwraca uwagę na to, że zmarła w 1938 roku święta Faustyna swoimi modlitwami do Jezusa Miłosiernego ocaliła od zniszczenia w czasie II wojny światowej kilka miast, w których mieszkała: Wilno, Płock i Kraków. Natomiast grzeszna Warszawa została całkowicie zniszczona za swoje grzechy. Kościół św. Jana Chrzciciela w Wołkołacie ocalał w czasach sowieckich, kiedy władza masowo niszczyła świątynie bądź zamieniała je na przykład w magazyny czy kluby taneczne. W Wołkołacie kościół przez cały czas był czynny i niemal codziennie sprawowano w nim Msze święte. „Czyż nie jest to przejaw Bożego Miłosierdzia za przyczyną Jezusa Miłosiernego i św. Faustyny? Jezu ufam Tobie!” – zakończył swe rozważania w rozmowie z KAI ks. Krzysztof Pożarski.

Znadniemna.pl na podstawie Ekai.pl, fot.: © Mazur / episkopat.pl

Ksiądz Krzysztof Pożarski, kapłan z Polski, od wielu lat posługujący na terenach byłego Związku Sowieckiego, „odkrył” niedawno w katolickim kościele pw. św. Jana Chrzciciel, w białoruskiej wsi Wołkołata (diecezja witebska ) dwa szkice obrazu Jezusa Miłosiernego, wykonane przez Eugeniusza Kazimirowskiego, autora znanego na całym świecie

W dniach 5-9 lipca 2023 r. w Warszawie odbędzie się I Światowy Kongres Edukacji i Nauki Polskiej za Granicą pod honorowym patronatem Małżonki Prezydenta RP Agaty Kornhauser-Dudy.

Głównym organizatorem Kongresu jest Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. świętego Maksymiliana Marii Kolbego. Współorganizatorami wydarzenia są: Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwo Edukacji i Nauki, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą oraz Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej.

Program Kongresu będzie się składał z części merytoryczno-szkoleniowej i kulturalno-edukacyjnej. Przewidziano m. in. panele dyskusyjne, wykłady popularnonaukowe, warsztaty dydaktyczne i szkolenia metodyczne. Odbędą się również spotkania z naukowcami, dydaktykami i ekspertami działającymi na rzecz rozwoju nauki polskiej za granicą i popularyzacji edukacji polskiej i polonijnej w świecie.

Wartością I Światowego Kongresu Edukacji i Nauki Polskiej za Granicą będzie budowanie polskiej wspólnoty oświatowej w świecie, integracja środowisk polonijnych i polskich za granicą, wymiana doświadczeń nauczycieli i naukowców pracujących poza granicami Polski, a także wypracowanie merytorycznych propozycji rozwiązań systemowych, które zostaną przedłożone Ministrowi Edukacji i Nauki.

Do uczestnictwa w Kongresie zapraszamy osoby działające na rzecz edukacji i nauki polskiej za granicą: nauczycieli, liderów i przedstawicieli organizacji polonijnych, rodziców uczniów oświatowych placówek polonijnych, wolontariuszy, przedstawicieli uczelni poza granicami Polski, w strukturach których prowadzone są zajęcia z języka polskiego lub w języku polskim, stypendystów i lektorów.

Patronem medialnym wydarzenia jest Telewizja Polska (TVP S.A.).

Osoby zainteresowane udziałem w I Światowym Kongresie Edukacji i Nauki Polskiej za Granicą są proszone o rejestrację za pośrednictwem formularza on-line.

Kontakt do organizatora

e-mail: [email protected]
Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. świętego Maksymiliana Marii Kolbego
ul. Nowogrodzka 50/54, 00-695 Warszawa
www.irjp.gov.pl

Informacje o organizatorze

Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. świętego Maksymiliana Marii Kolbego powstał 15 grudnia 2022 r. z inicjatywy Ministerstwa Edukacji i Nauki. Celem działalności instytutu jest wspieranie rozwoju języka polskiego za granicą. Współpracuje ze szkołami, uczelniami, instytucjami publicznymi, stowarzyszeniami, fundacjami, organizacjami i innymi podmiotami działającymi w Rzeczypospolitej Polskiej i za granicą na rzecz rozwoju języka polskiego.

Znadniemna.pl

W dniach 5-9 lipca 2023 r. w Warszawie odbędzie się I Światowy Kongres Edukacji i Nauki Polskiej za Granicą pod honorowym patronatem Małżonki Prezydenta RP Agaty Kornhauser-Dudy. Głównym organizatorem Kongresu jest Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. świętego Maksymiliana Marii Kolbego. Współorganizatorami wydarzenia są: Kancelaria Prezesa Rady

Dzisiaj w Warszawie odbyły się obchody 88. rocznicy śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego oraz 100-lecia powołania instytutu jego imienia. Potrafił wybudzić Polaków z niemocy po upadku Powstania Styczniowego. Przelewał wiarę w zwycięstwo w serca i umysły współczesnych mu – powiedział szef UdSKiOR min. Jan Józef Kasprzyk.

Obchody rozpoczęły się w Bazylice Archikatedralnej p.w. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela, gdzie na grobach Gabriela Narutowicza, Ignacego Mościckiego, Ignacego Jana Paderewskiego i Kazimierza Sosnkowskiego oraz pod popiersiem Naczelnika Państwa złożono kwiaty, po czym odprawiona została uroczysta msza święta.

„Podczas uroczystości pogrzebowych marszałka Piłsudskiego prezydent RP, prof. Ignacy Mościcki powiedział o nim: +dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek+. W tym jednym zdaniu zamyka się droga życiowa Józefa Piłsudskiego wiodąca od podwileńskiego Zułowa, przez zesłanie na Sybir, przez konspirację, legiony, Wojsko Polskie i przez najważniejsze funkcje pełnione w odrodzonym państwie, które jako wolne i niepodległe było jego największym marzeniem” – przypomniał szef UdSKiOR Jan Józef Kasprzyk podczas uroczystości na placu marsz. Piłsudskiego w Warszawie.

„Był Józef Piłsudski tym, który potrafił wybudzić nas z niemocy, która była udziałem polskiego społeczeństwa pod moskiewskim butem po upadku Powstania Styczniowego. To on przelewał wiarę w zwycięstwo w serca i umysły współczesnych mu, tych którzy mieli okazję spotkać go na swej drodze życia. Swoim życiem i przykładem udowadniał, że +chcieć to móc+, że trzeba sobie stawiać cele, które na pierwszy rzut oka wydają się nie do osiągnięcia. Tak było w 1914 r. Tak było także w roku 1920, gdy jako Naczelny Wódz poprowadził nas ku zwycięstwu nad bolszewicką Rosją. Potrafił wiarę w Polskę i zwycięstwo przelewać w serca i umysły obywateli. Pozostawił nam wielki testament i nakaz, abyśmy budowali silną Polskę, bo jak wielokrotnie powtarzał +w tym miejscu Europy Polska nie może sobie pozwolić na małość i słabość, bo wtedy zniknie+. +Skazywał nas na wielkość+, jak ujął to poetycko Kazimierz Wierzyński” – wskazał.

„Marzeniem Piłsudskiego była taka Polska, która wzbudzała szacunek wśród, tych, którzy jej dobrze życzą, ale i strach u tych, którzy pragnęli, by na zawsze była złożona do grobu. Ten testament marszałka musimy współcześnie realizować, pamiętając o jego wskazaniu i przestrodze, które wypowiedział w 1927 r. +Podczas kryzysów strzeżcie się agentur! Idźcie swoją drogą, służąc tylko Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym!+. Nawiązując do jego wskazań przed nami staje wielkie zadanie i retoryczne pytanie: czy mamy być państwem silnym czy słabym, które wymaga opieki możnych z zewnątrz? Odpowiadał on wprost: +Musimy być silnym państwem! Takie państwo musimy budować i takie państwo musimy przekazać w darze następnym pokoleniom” – dodał.

„Józef Piłsudski odegrał ogromną rolę w naszej historii. Był architektem naszej niepodległości i wychowawcą kilku pokoleń Polaków. Jego przesłanie i testament ma charakter ponadczasowy. To, że pamiętamy o nim 88 lat po jego śmierci i 100 lat po powołaniu instytutu jego imienia świadczy o tym, że to przesłanie jest nadal aktualne. Chciał budować Polskę wewnętrznie i zewnętrznie silnej. Był nie tylko politykiem, ale także człowiekiem niezwykle przenikliwym. Szczególnie dziś, gdy trwa wojna na Ukrainie możemy docenić jego słowa o agresywnej roli Rosji. Gdyby wówczas udało się ją odizolować, dzieje Polski i całej Europy Środkowo-Wschodniej wyglądałyby inaczej. Piłsudskiemu bardzo zależało, by w tej części świata powstał silny blok współpracujących ze sobą państw, który odepchnie jak najdalej na wschód zakusy moskiewskiego imperium” – powiedział PAP szef UdSKiOR.

Uroczystości kontynuowano przed Domem Polonii na Krakowskim Przedmieściu, gdzie odsłonięto plenerową wystawę poświęconą Józefowi Piłsudskiemu i powołanemu z jego inicjatywy instytutowi, którą przygotowało Archiwum Akt Nowych. Na kilkunastu planszach zaprezentowano dorobek IJP w okresie przedwojennym oraz w czasach współczesnych.

Instytut Józefa Piłsudskiego jest jedną z najstarszych polskich placówek naukowych zachowujących ciągłość organizacyjną i łączących Polaków w kraju i za granicą Powstał w 1923 r. z inicjatywy marszałka Józefa Piłsudskiego jako Instytut Badania Najnowszej Historii Polski w Warszawie. Po jego śmierci placówka została nazwana jego imieniem. Jednym z założycieli instytutu i jego sekretarzem generalnym był gen. Julian Stachiewicz (1880-1934). Innym z założycieli był poseł Antoni Anusz(1884-1935). Po rozpoczęciu II wojny światowej zawieszono działanie placówki na terenie Polski. Nie kontynuowano jej także w PRL.

Pierwszy z dwóch działających na emigracji Instytutów Józefa Piłsudskiego powstał 4 lipca 1943 r. w Nowym Jorku. Wśród założycieli, prócz znanych działaczy polonijnych, takich jak: Franciszek Januszewski, Maksymilian Węgrzynek i Lucjan Kupferwasser znaleźli się polscy uchodźcy wojenni, którzy w II Rzeczypospolitej zajmowali ważne stanowiska państwowe m.in. Ignacy Matuszewski – były minister skarbu, Henryk Floyar-Rajchman – minister przemysłu i handlu oraz były minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Wacław Jędrzejewicz. Instytut nawiązywał do tradycji utworzonego w 1923 r. i był depozytariuszem pochodzącego z Instytutu w Warszawie tzw. Archiwum Belwederskiego uratowanego z płonącej Warszawy w 1939 r.

Drugi działający na emigracji Instytut Józefa Piłsudskiego powstał w 1947 r. w Londynie.

W 1999 r. Instytut przywrócony został w Polsce, najpierw jako Towarzystwo Przyjaciół Instytutów Józefa Piłsudskiego Zagranicą, a od 2003 r. jako Instytut Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Warszawski instytut wspólnie z nowojorskim i londyńskim wydaje czasopismo naukowe „Niepodległość”.

Na zdjęciu: Złożenie kwiatów przed pomnikiem Józefa Piłsudskiego. Warszawa, 12.05.2023. Fot.: PAP/P. Supernak

Znadniemna.pl/Maciej Replewicz/PAP

 

 

Dzisiaj w Warszawie odbyły się obchody 88. rocznicy śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego oraz 100-lecia powołania instytutu jego imienia. Potrafił wybudzić Polaków z niemocy po upadku Powstania Styczniowego. Przelewał wiarę w zwycięstwo w serca i umysły współczesnych mu – powiedział szef UdSKiOR min. Jan Józef Kasprzyk. Obchody

Dzisiaj, 12 maja, w Sejnach (woj. podlaskie) zostało otwarte Muzeum Kresów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Uroczystość zaszczycił obecnością wicepremier, minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Gliński.

Przemawiając do zgromadzonych na uroczystości, polityk podkreślił, że podlegające kierowanemu przez niego resortowi „instytucje pamięci są także częścią Rzeczypospolitej, która musi być Rzecząpospolitą silną, mocną, z perspektywami rozwojowymi dla kolejnych pokoleń”. – Dlatego te instytucje tworzymy  – wyjaśnił Piotr Gliński

-To jest Muzeum Kresów. Pierwsze nowo zbudowane w Polsce – można powiedzieć, że zbudowane, bo to nie było tylko odnowienie. To było coś więcej, niż remont generalny. Byłem tutaj dwa lata temu i muszę powiedzieć, że i wierzyłem i nie wierzyłem. Ksiądz prałat ma chyba jakieś specjalne układy z Górą i zdążyliście to zrobić. Bo to wy zrobiliście – ksiądz prałat, jego ekipa, wykonawcy, ksiądz biskup, jeden z parlamentarzystów szczególnie – Jarosław Zieliński. Gdyby nie ty, było by ciężko, ale wszyscy popierali – mówił na otwarciu  instytucji muzealnej  Piotr Gliński.

Ocenił, że „to naprawdę było wielkie zamierzenie”. „Stan tego budynku był bardzo opłakany i było też trudno wymyśleć funkcję, która by wszystkich łączyła, która by była przez wszystkich akceptowana i możliwa do zrealizowana. To zostało zrealizowane” – podkreślił minister kultury. Wicepremier zaznaczył, że w Polsce powstają równolegle dwa inne muzea, także poświęcone  Kresom.

Minister Gliński przypomniał, że w Polsce podobne instytucje zaczęły powstawać niedawno. Należy do nich m.in. Muzeum Sybiru w Białymstoku, które powstało dzięki inicjatywie i współpracy państwa polskiego z lokalnym samorządem.

– Nie było Muzeum Żołnierzy Wyklętych, nie było także wielu innych muzeów, jak chociażby Muzeum Obławy Augustowskiej, a takie też powstaje przecież w Augustowie – wyliczał minister dodając, że dwa inne muzea Kresów  powstają: w Lublinie, gdzie resort kultury zakupił Pałac Lubomirskich na ten cel i planuje otworzyć nową placówkę za dwa lata, a także w Brzegu, tam gdzie wielu Kresowiaków zostało wywiezionych na Dolny Śląsk do Opolszczyzny.

Piotr Gliński wskazał, że „łącznie w ostatnim czasie powstało ponad 300 instytucji muzealnych – nowych, często współprowadzeń, różnych rozwiązań administracyjno-prawnych, żeby można było te poważne instytucje muzealne budować”.

Według wicepremiera w okresie 7 ostatnich lat państwo polskie zbudowało „6 tys. 272 poważnych instytucji w obszarze kultury”. -Tyle inicjatyw udało nam się zmaterializować, albo są  onew tej chwili realizowane. Muzea to jest tylko część, ale mamy bardzo wiele także osiągnieć w tym obszarze. Bardzo za to dziękuję wszystkim Polakom, bo to naród polski zdecydował o pewnych kierunkach rozwojowych i dzięki temu budżet mojego resortu zostać zwiększony o ponad 100 proc. – zwrócił uwagę  obecnych minister Gliński.

Uroczyście otwarte dzisiaj Muzeum Kresów Rzeczypospolitej Obojga Narodów w Sejnach  powstało na terenie Podominikańskiego Klasztoru.

W okresie międzywojennym w budynkach klasztoru mieściło się Gimnazjum Biskupie im. św. Kazimierza. Potem przyszła wojna, a po niej – jak przypomniał ks. kanonik Zbigniew Bzdak, proboszcz parafii pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Sejnach – to państwo zagarnęło klasztor i przeznaczyło je na własne cele. Była tam szkoła zawodowa, dom kultury czy nawet biblioteka miejska.

– Oddano go parafii w 1989 roku. Klasztor był w opłakanym stanie – zniszczony i zdewastowany z zapadniętym dachem. Uległ on niesamowitej degradacji. Dzięki staraniom ówczesnego proboszcza i grupy zapaleńców dało się uporządkować go tak, żeby można było do niego wejść. Dzięki dotacji państwowej naprawiono dach i przez wiele lat dbaliśmy o to, żeby ten obiekt był udostępniony, zachowany na tyle, żeby można było do niego wejść i – na ile to możliwe – zwiedzać, ale ciągle był zamysł, co dalej zrobić, skąd znaleźć środki na to, żeby odrestaurować godny swojej historii klasztor – Muzeum Kresów Rzeczpospolitej Obojga Narodów powstało za środki z budżetu państwa, ale swój udział w inwestycji miał także instytucja kościelna.

– Udało się nam zdobyć dofinansowanie na remont naszego klasztoru i utworzenie Muzeum Kresów. Pozyskaliśmy na ten cel 17 mln i dołożyliśmy 3 mln wkładu własnego, na co wzięliśmy kredyt z banku. Obecnie starliśmy się o pozyskanie większych środków z uwagi na sytuację związaną z pandemią, a później wojną.  W tej chwili koszt inwestycji wynosi 23 mln złotych,  w tym 15 proc. wkładu własnego parafii – zaznaczył  proboszcz parafii pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Sejnach.

 Znadniemna.pl na podstawie PAP i Radiomaryja.pl, źródło ilustracji: Muzeumkresow.sejny.pl

Dzisiaj, 12 maja, w Sejnach (woj. podlaskie) zostało otwarte Muzeum Kresów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Uroczystość zaszczycił obecnością wicepremier, minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Gliński. Przemawiając do zgromadzonych na uroczystości, polityk podkreślił, że podlegające kierowanemu przez niego resortowi „instytucje pamięci są także częścią Rzeczypospolitej, która musi

3 maja, w Święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, na Jasnej Górze odbyło się poświęcenie kopii Jasnogórskiego Obrazu Matki Bożej. Replika świętego wizerunku dołączyła do pielgrzymujących 14 kopii obrazów Matki Bożej, czczonych w sanktuariach na Białorusi.

Pielgrzymujące ikony na Jasnej Górze, fot.: Catholic.by

Wraz z Ikoną Jasnogórską wyjątkowa „pielgrzymka” liczy razem już 15 najsłynniejszych wizerunków Maryi, które są czczone przez wiernych katolickich na Białorusi.

– Teraz Matka Boża Częstochowska wyruszy dalej w drogę, po naszych parafiach po Białorusi – powiedział  tuż po poświęceniu jasnogórskiego wizerunku Najświętszej Dziewicy ks. Stanisław Staniewski, redemptorysta, proboszcz parafii św. Łukasza i Marcina w Mińsku na Białorusi.

Z kolei ks. Michał Bubień, proboszcz parafii św. Piotra i Pawła w Szkłowie na Białorusi, podkreślił, że bardzo ważne jest, by „pokazać, że pomimo, że mamy dzisiaj różne państwa, jest jednak coś, co nas łączy, czyli pobożność maryjna i dziedzictwo duchowe. Ono jest wspólne i nie da się go rozdzielić. Chcemy modlić się, bo jest to bardzo ważne, abyśmy zachowali ten wielki dar pobożności maryjnej”.

Pomysł pielgrzymki Maryi po ziemi białoruskiej w cudownych wizerunkach narodził się w czasie pandemii w odebranym przez władze białoruskie wiernym kościele św. Szymona i Heleny, tzw. czerwonym kościele w Mińsku z inicjatywy ówczesnego proboszcza tej świątyni ks. Władysława Zawalniuka. – Jeśli nie można pielgrzymować do Maryi, to Maryja sama wyruszy w peregrynację po ziemi białoruskiej – mówił duchowny, uzasadniając niezwykłą inicjatywę. Wtedy też ks. Zawalniuk zlecił artystce Jadwidze Sieńko namalowanie kopii wizerunków Maryi, które są  czczone w białoruskich sanktuariach.

Ikony najpierw wędrowały po sanktuariach, a później zaczęły peregrynować od parafii do parafii.

Wszystkie okopie obrazów wykonano w jednym rozmiarze i umieszczono w jednorodnych owalnych ramach, ze specjalnymi uchwytami do przenoszenia w procesji, a nawet – przewożenia na dachach samochodu.

W czasie pielgrzymki ikony mogą być przewożone na dachach samochodów, fot.: Catholic.by

Kopie zostały poświęcone 6 czerwca 2021 roku przez nuncjusza apostolskiego abp. Ante Jozicza, a następnie wyruszyły w drogę wzdłuż granic Białorusi z intencją o ustanie pandemii i o jedność narodu białoruskiego. Była to wielka akcja modlitewna, podczas której wierni, wraz z rozwojem sytuacji, dołączali inne ważne intencje, przede wszystkim po wybuchu wojny na Ukrainie, o pokój, o szybkie odrestaurowanie spalonego sanktuarium narodowego w Budsławiu, które spłonęło w maju 2021 roku, za rodziny i młodzież, o powołania.

Znadniemna.pl na podstawie Ekai.pl, fot.: Catholic.by

3 maja, w Święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, na Jasnej Górze odbyło się poświęcenie kopii Jasnogórskiego Obrazu Matki Bożej. Replika świętego wizerunku dołączyła do pielgrzymujących 14 kopii obrazów Matki Bożej, czczonych w sanktuariach na Białorusi. [caption id="attachment_61018" align="alignnone" width="480"] Pielgrzymujące ikony na Jasnej Górze, fot.:

Ojciec Święty mianował Jego Ekscelencję abp. Claudio Gugerottiego, prefekta Dykasterii do spraw Kościołów Wschodnich, swoim specjalnym wysłannikiem na obchody 25-lecia koronacji obrazu Matki Bożej w Budsławiu, zaplanowane w Narodowym Sanktuarium Maryjnym na 30 czerwca i 1 lipca 2023 roku – poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

W 2001 roku Jan Paweł II mianował go arcybiskupem i nuncjuszem apostolskim w Gruzji, Armenii i Azerbejdżanie. Kontynuując służbę dyplomatyczną był kolejno przedstawicielem Papieża na Białorusi w latach 2011-2015, później na Ukrainie i od 2020 roku w Wielkiej Brytanii.

Sanktuarium narodowe w Budsławie ma znaczenie narodowe dla całej Białorusi, zwłaszcza dla tamtejszych katolików jest tym, czym Jasna Góra dla Polaków.

Historia Sanktuarium

Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Fot.: imhoclub.by

Cudowny obraz Matki Bożej Budsławskiej pojawił się w kościele w 1613 r. W 1598 r. obraz zaczął być własnością wojewody mińskiego Jana Paca, który szczególnie czcił malowidło i zabierał je wszędzie ze sobą. Fot.: katolik-gomel.by

Klasztor bernardynów w Budsławiu został ufundowany przez Aleksandra Jagiellończyka w 1504 roku. Początkowo w kompleksie klasztornym istniał jedynie kościół drewniany. Kolejna, tym razem murowana świątynia, powstała w latach 1633-1643 z fundacji hetmana wielkiego litewskiego, wojewody połockiego Janusza Kiszki i łowczego litewskiego Mikołaja Isakowskiego.

Obecnie istniejący monumentalny późnobarokowy kościół powstał w latach 1767-1783, autorem jego projektu był Józef Fontana. Konsekracji świątyni dokonał biskup sufragan trocki Franciszek Alojzy Gzowski. Starszy kościół wkomponowano w znacznie większą bryłę nowej świątyni jako przylegającą do prezbiterium kaplicę św. Barbary. Równocześnie z kościołem wzniesiono nowe zabudowania klasztorne oraz szkołę prowadzoną przez zakonników.

W 1787 roku przy sanktuarium erygowano parafię. W 1790 roku przy klasztorze założono szpital, a w 1793 roku – szkołę elementarną. W latach 1731–1797 w klasztorze mieściło się studium teologii moralnej i retoryki.

Klasztor bernardyński działał do 1858 roku, gdy został zlikwidowany na polecenie władz carskich. W 1864 roku dawne budynki klasztorne przejęło wojsko rosyjskie. W końcu XIX wieku obiekty te zostały całkowicie rozebrane. Kościół pobernardyński pozostawał nieprzerwanie czynny. Był ośrodkiem kultu wizerunku Matki Boskiej Budsławskiej, który pozostawał silny także w dwudziestoleciu międzywojennym.

Po 17 września 1939 roku, w okresie pierwszej sowieckiej okupacji, kiedy wojska niemieckie podchodziły pod Budsław, Sowieci chcieli wysadzić w powietrze kościół i klasztor. Był już podłożony ładunek, na szczęście niemieckie wojska doszły błyskawicznie i nie zdążono go odpalić. Niemcy zamalowali kościół na zielono, bo jako ogromna biała bryła był znakomitym celem i punktem rozpoznawczym. Sowieci po 1944 roku, kiedy ponownie zajęli te tereny już nie niszczyli kościoła. Był czas, że sowiecka władza go zamykała, zwłaszcza na 2 lipca, kiedy tutaj był odpust, ale ludzie przyjeżdżali i modlili się pod kościołem. W 1992 roku został zwrócony katolikom.

W dniu 11 maja 2021 roku z niewiadomych przyczyn na poddaszu kościoła wybuchł pożar, w wyniku którego spłonął cały dach, lecz dzięki sprawnej akcji strażaków uratowano sklepienie i ściany. Dach odbudowano ze środków zgromadzonych w ramach ogólnokrajowej zbiórki.

Na zdjęciu: Abp Claudio Gugerotti spotykający się z Papieżem Franciszkiem w 2019 r., kiedy był jeszcze nuncjuszem na Ukrainie. Fot.:www.vaticannews.va

Znadniemna.pl/KAI

Ojciec Święty mianował Jego Ekscelencję abp. Claudio Gugerottiego, prefekta Dykasterii do spraw Kościołów Wschodnich, swoim specjalnym wysłannikiem na obchody 25-lecia koronacji obrazu Matki Bożej w Budsławiu, zaplanowane w Narodowym Sanktuarium Maryjnym na 30 czerwca i 1 lipca 2023 roku – poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej. W

Polska powinna rozważyć wypowiedzenie umowy z Białorusią o pomocy prawnej z 1994 roku w zakresie spraw karnych – uważa rzecznik praw obywatelskich (RPO) Marcin Wiącek.

Piszący o inicjatywie portal rp.pl  informuje, że Marcin Wiącek już wystąpił w sprawie wypowiedzenia polsko-białoruskiej umowy do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Autor publikacji wyjaśnia, że  chodzi o ewentualne zaproponowanie przez Zbigniewa Ziobrę odpowiednich działań Ministrowi Spraw Zagranicznych.

Z analiz Biura Rzecznika Praw Obywatelskich wynika, że na Białorusi stale pogarsza się poziom ochrony praw i podstawowych wolności człowieka. „Władze tego kraju m.in. nadużywają instytucji ekstradycji do prób sprowadzania przeciwników politycznych” – czytamy w artykule.

RPO uściśla z kolei, że praktyka ostatnich lat pokazuje, iż współpraca międzynarodowa z Białorusią obarczona jest coraz większą dozą ryzyka. Jego zdaniem rozważenia wymaga, czy umowa bilateralna powinna zostać przez Polskę wypowiedziana, przynajmniej w zakresie pomocy prawnej w sprawach karnych. Marcin Wiącek przypomina, że zgodnie z art. 107 polsko-białoruskiej umowy, odnoszącym się do jej wypowiedzenia, jest to możliwe co 5 lat, na drodze notyfikacji złożonej z sześciomiesięcznym wyprzedzeniem.

„Nowa sytuacja geopolityczna, związana z wojną na Ukrainie, kryzysem imigracyjnym na granicy polsko-białoruskiej, czy ogólniej – w relacjach dwustronnych Polski i Białorusi – powinna wymuszać zmianę aksjologiczną (aksjologia – nauka o wartościach -red.) w stosowaniu prawa, w tym umowy międzynarodowej” – wskazuje RPO. Podkreśla przy tym, że „chodzi przede wszystkim o wywiązywanie się polskich władz z obowiązku poszanowania aksjologii naszego systemu prawnego i zawartych w nim standardów ochrony praw człowieka i obywatela”.

Znadniemna.pl na podstawie rp.pl, na zdjęciu: Manifestacja na rzecz wolnej Białorusi, fot.: facebook.com/BiuroRPO

Polska powinna rozważyć wypowiedzenie umowy z Białorusią o pomocy prawnej z 1994 roku w zakresie spraw karnych - uważa rzecznik praw obywatelskich (RPO) Marcin Wiącek. Piszący o inicjatywie portal rp.pl  informuje, że Marcin Wiącek już wystąpił w sprawie wypowiedzenia polsko-białoruskiej umowy do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego

Wykład o białoruskiej idei narodowej wygłosił 30  kwietnia w auli Wydziału Biologii Uniwersytetu Wrocławskiego jeden z ojców białoruskiego odrodzenia narodowego, lider Ruchu Narodowo-Wyzwoleńczego „Wolna Białoruś” Zianon Paźniak.

Z uwagi na to, że spotkanie odbywało się kilka dni po 37. rocznicy katastrofy, spowodowanej przez awarię na elektrowni atomowej w Czarnobylu, polityk dużo uwagi poświęcił w swoim wystąpieniu kwestii odczuwanych do dzisiaj przez naród białoruski następstw tragedii.

Nawet w niedzielę studenci licznie wypełnili aulę Wydziału Biologii Uniwersytetu Wrocławskiego, żeby posłuchać jednego z ojców białoruskiej niepodległości Zianona Paźniaka. fot.: Marta Tyszkiewicz

W opinii mówcy panujący na Białorusi reżim Łukaszenki, podobnie jak władze sowieckie, ukrywają przed społeczeństwem prawdziwą skalę negatywnych następstw katastrofy w Czarnobylu dla zdrowia ludzi i kłamią w kwestii przydatności do wykorzystania w ekonomice kraju, w tym w rolnictwie, gruntów, skażonych przez promieniowanie.

– Warto przypominać o tej tragedii całej ludzkości – apelował polityk do zgromadzonej na wykładzie młodzieży. Jego zdaniem dwulicowość reżimu Łukaszenki i jego gotowość ofiarować zdrowie współobywateli w celu osiągnięcia doraźnych celów politycznych, powinna uświadomić ludziom na świecie, jak niebezpieczne konsekwencje może mieć, oczekiwane przekazanie przez Rosję części swojego arsenału nuklearnego Łukaszence. Dyktator jest człowiekiem głęboko zaburzonym, a jako polityk – zupełnie nieprzewidywalnym, czyli bardzo niebezpiecznym.

Rozważając o sytuacji geopolitycznej Białorusi i jej miejscu w Europie opozycyjny polityk musiał przyznać, że kraj z którego pochodzi przeżywa de facto katastrofę narodową, a od początku 2022 roku jest po prostu okupowany przez imperialną Rosję. Według niego właśnie bliskie relacje zbrodniczego reżimu Łukaszenki z takim samym zbrodniczym reżimem Putina są przyczyną zakrojonych na bezprecedensową skalę prześladowań Białorusinów, którzy, ratując się przed represjami, szukają schronienia za granicą, najczęściej w Polsce.

– Myślę, że większość z was nie planowała mieszkać za granicą. Ale tak się złożyło, że nie ma nas na Białorusi, która znalazła się w niebezpieczeństwie. Panujący reżim prawie doszczętnie zniszczył w naszym kraju wspólnotę obywatelską, a najlepsza część społeczeństwa musiała opuścić ojczyznę – konstatował polityk.

W trakcie prawie trzygodzinnego wykładu Zianon Paźniak opowiadał słuchaczom o przyczynach, które doprowadziły do tak trudnej sytuacji na Białorusi, przywoływał historię Wielkiego Księstwa Litewskiego, jako państwa będącego dawną formą białoruskiej państwowości, o czym nie wolno było nawet wspominać w czasach ZSRR. Prelegent opowiadał o geopolityce, prowadzonej przez Związek Radziecki i jego spadkobierców zbrodniczej ideologii komunistycznej, której uosobieniem są bliźniacze reżimy Łukaszenki i Putina, panujące odpowiednio na Białorusi i w Rosji. To właśnie ci, na kim starają się wzorować współcześni dyktatorzy, sprawili, że całe pokolenia Białorusinów żyły w kłamstwie, nawet nie zdając sobie sprawy ze skali zbrodni popełnianych na współobywatelach przez komunistyczną władzę. Jednym z białoruskich symboli tych zbrodni są masowe groby ofiar NKWD, odkryte w Kuropatach pod Mińskiem przez Zianona Paźniaka w 1988 roku.

– W tych masowych grobach spoczywają ofiary egzekucji dokonywanych przez NKWD. Liczba niewinnych ofiar komunistycznych zbrodni, spoczywających w Kuropatach, może się wahać w przedziale od 100 do 250 tysięcy. Są wśród nich zarówno Białorusini, jak też Polacy – oznajmił demaskator komunistycznych zbrodni na Białorusi.

Tematem, który nie mógł zostać pominięty przez prelegenta była tocząca się już drugi rok wojna na Ukrainie. Białoruski polityk w zimie odwiedził linię frontu w ukraińskim Bachmucie, gdzie spotkał się z żołnierzami Pułku Kalinowskiego – jednostki składającej się z Białorusinów, walczących po stronie Ukrainy.

Oceniając przebieg wojny, prowadzonej przez Ukraińców, Zianon Paźniak stwierdził, że Naród ukraiński wykazuje w tym konflikcie ogromne męstwo. – W Ukrainie de facto toczy się obecnie III wojna światowa – oznajmił prelegent. Podkreślił, że wielu Białorusinów zaciąga się do jednostek ukraińskich po to, aby walczyć przeciwko Rosji.

– Białorusini rozumieją bowiem, że od wyniku tej wojny zależy także los ich kraju. Kiedy Rosja tę wojnę przegra pojawi się szansa na wyzwolenie Białorusi spod reżimu Łukaszenki, który jest marionetkowy względem reżimu putinowskiego – podsumował Zianon Paźniak.

Po zakończeniu wystąpienia, polityk, będący postacią kultową w kręgach białoruskich nacjonalistów, odpowiedział na pytania z sali.

Jedno z nich dotyczyło stosunków polsko-białoruskich. Ku zaskoczeniu i rozczarowaniu zwolenników teorii, że Białorusini historycznie byli narodem wyzyskiwanym przez Polaków i mogą mieć wiele pretensji do zachodniego sąsiada, Zianon Paźniak wolał mówić o wielowiekowej przyjaźni między Polakami i Białorusinami:

– Polacy i Białorusini mają wspólną historię, zawsze razem walczyli przeciwko Moskwie. – oznajmił polityk, będący ikoną białoruskich nacjonalistów, i dodał, że „obecnie żaden kraj nie pomaga tak obywatelom Białorusi, jak robi to Polska”. – Jako historyk powiem, że Wielkie Księstwo Litewskie i Polska nigdy nie prowadziły między sobą wojny. Stosunki polsko-białoruskie można określić jako historię wielowiekowej przyjaźni – zapewnił prelegent.

Podczas spotkania z opozycyjnym politykiem białoruskim padło też pytanie dotyczące prześladowań przez reżim Łukaszenki polskiej, a ostatnio także litewskiej, mniejszości narodowych

Według Zianona Paźniaka  Łukaszenka prześladując Polaków i Litwinów w swoim kraju realizuje politykę, wymuszaną na nim przez Moskwę, która wyznaczyła na swoich wrogów nie tylko Ukrainę i Ukrainców, lecz także Polskę i Litwę, a zatem – odpowiednio Polaków i Litwinów.

– Prowadząc w ten sposób politykę Moskwy Łukaszenka niszczy w swoim kraju demokrację, która jest zagrożeniem dla jego opresyjnej dyktatury. Prawa mniejszości narodowych są pojęciami ze słownika państwa demokratycznego, a więc podlegają niszczeniu przez reżim – tłumaczył jeden z ojców białoruskiego odrodzenia narodowego po rozpadzie ZSRR .

– Za co siedzi Poczobut? – retorycznie zapytał zgromadzonych Zianon Paźniak natychmiast dając jedyną możliwą odpowiedź na zadane pytanie: – Nie zrobił nic złego, nie złamał prawa. Ale będzie siedział. Trzeba rozumieć, że mamy do czynienia z polityką ciągłej prowokacji, polityką sztucznego wywoływania konfliktów i napięcia. To jest polityka agresora, w której rola Łukaszenki sprowadza się głownie do wykonywania rozkazów Moskwy.

Marta Tyszkiewicz z Wrocławia

Wykład o białoruskiej idei narodowej wygłosił 30  kwietnia w auli Wydziału Biologii Uniwersytetu Wrocławskiego jeden z ojców białoruskiego odrodzenia narodowego, lider Ruchu Narodowo-Wyzwoleńczego „Wolna Białoruś” Zianon Paźniak. Z uwagi na to, że spotkanie odbywało się kilka dni po 37. rocznicy katastrofy, spowodowanej przez awarię na elektrowni

Rzecznik MSZ Łukasz Jasina był w piątek, 5 maja, gościem radia RMF FM, które zapytało go o stan zdrowia Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i działacza polskiej mniejszości na Białorusi,  przebywającego w areszcie w Grodnie.

– Andrzej Poczobut jest w nienajlepszym stanie zdrowia, cierpi w więzieniu, ale jest bardzo dzielnym człowiekiem. Nasza dyplomacja ma niestety bardzo ograniczony kontakt z nim z uwagi na wykorzystywanie przez władze białoruskie bardzo ściśle tamtejszego prawa, czyli przypominanie, że jest on jednak białoruskim obywatelem – odpowiedział na zadane pytanie rzecznik MSZ.

Dyplomata przypomniał,  że jego resort robi wszystko w sprawie wyzwolenia uwięzionego Polaka, „ale to jest ciągle za mało, bo nie jesteśmy w stanie go z tego więzienia wydobyć.” Według Jasiny to właśnie dla Andrzeja Poczobuta Polska nie zamyka kanałów kontaktowych z Mińskiem.

– Mówimy o nim bardzo dużo na arenie międzynarodowej. Trochę ciężej jest szkodzić komuś, o kim wie cały świat, kto nie jest zapomniany w więzieniu – wytłumaczył Jasina powody rozgłosu wokół  sytuacji więźnia politycznego

Dopytywany, czy MSZ spodziewa się, że w jakiś sposób może powtórzyć się scenariusz, który władze Białorusi zastosowały w przypadku Andżeliki Borys (chodzi o dość nagłe jej uwolnienie i oczyszczenie z zarzutów) rzecznik resortu spraw zagranicznych odparł, że „w przypadku Andżeliki Borys, nie zdradzając żadnych tajemnic, to był trochę dłuższy proces”.

– Natomiast nie chciałbym nikomu tutaj w tym momencie budować zbędnych nadziei w przypadku Andrzeja Poczobuta. Wolę, aby jego ewentualne uwolnienie zostało zakomunikowane dopiero wtedy, kiedy nastąpi, bo powiększanie tych nadziei byłoby taką trochę też zdradą Andrzeja Poczobuta i krzywdzeniem jego bliskich – zaznaczył  rozmówca RMF FM.

W lutym białoruskie władze w procesie politycznym zarzuciły Poczobutowi „wzniecanie nienawiści” i  „nawoływanie do sankcji”, skazując na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.

Czekając na rozprawę w sądzie Poczobut był namawiany do zwrócenia się do Aleksandra Łukaszenki z prośbą o ułaskawienie, jednak kategorycznie tego odmówił. Obecnie dziennikarz przebywa w areszcie więzienia nr 1 w Grodnie, gdzie oczekuje na rozpatrzenie skargi apelacyjnej od wyroku, ogłoszonego 8 lutego. Sąd Najwyższy Białorusi wyznaczył termin rozpatrzenia apelacji na 26 maja.

Strona polska domaga się uwolnienia Poczobuta i zdjęcia z niego politycznie motywowanych, nieprawdziwych zarzutów. W dzień po skazaniu Polaka władze RP podjęły decyzję o zamknięciu przejścia granicznego w Bobrownikach ze względu „na ważny interes bezpieczeństwa państwa”, później wprowadzono kolejne ograniczenia na granicy z Białorusią.

MSWiA oświadczyło następnie, że jeśli Poczobut zostanie uwolniony, to przejścia zostaną otwarte. MSZ zapewnia, że stale prowadzi działania na rzecz uwolnienia Poczobuta.

Znadniemna.pl na podstawie rmf.fm/PAP, fot.: belta.by

Rzecznik MSZ Łukasz Jasina był w piątek, 5 maja, gościem radia RMF FM, które zapytało go o stan zdrowia Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i działacza polskiej mniejszości na Białorusi,  przebywającego w areszcie w Grodnie. - Andrzej Poczobut jest w nienajlepszym stanie zdrowia, cierpi w więzieniu, ale jest

Przejdź do treści